Prawym Okiem: Frank Kmietowicz – “Kiedy Kraków był Trzecim Rzymem ”

Frank Kmietowicz – “Kiedy Kraków był Trzecim Rzymem ”

Powiem krótko: Wszyscy wiemy że 966 to tylko legenda, ale jedni zamykają na to oczy a innym z nas to po prostu zwisa. Gwoli prawdy ten poniższy tekst z książki Franka Kmietowicza, który przedrukowuję częściowo od Macieja Piotra Synaka. CB

Maciej Piotr Synak

To kłamstwo w jakim żyje świat, a szczególnie Polacy, jest tak wielkie, tak okrutne, tak NIELUDZKIE, że trudno jest przyjąć je do wiadomości, a co dopiero zająć się nim i analizować rzeczywistość.

Prościej udać, że nic się nie stało…?

Jest masa ludzi, którzy patrząc na sprawy poważne, nie widzi ich, zamiast tego widzą tylko koniec swojego nosa – nie zajmują stanowiska w sprawach poważnych, bo zajmuje ich tylko to, jak inni widzą ich osobę, w kompletnym oderwaniu od meritum problemu – od rzeczywistości…

 

 

źródło: http://maciejsynak.blogspot.com/p/krakow-iii-rzymem.html

 

 

Frank Kmietowicz

“Kiedy Kraków był Trzecim Rzymem ”

Przedmowa do drugiego wydania

Po opublikowaniu książki “Kiedy Kraków był Trzecim Rzymem ” w 1980 roku zacząłem zastanawiać się, czy rzeczywiście wpływy niemieckie spowodowały upadek obrządku słowiańskiego Cyryla i Metodego w Polsce?

Zabrałem się znów do przetrząsania najstarszych wzmianek odnoszących się do dziejów narodu polskiego.
Ogarnęło mnie zdumienie, kiedy doszedłem do wniosku ,że nie cesarstwo niemieckie, ani też bizantyńskie, ale bogomilcy przetrącili kręgosłup cyrylo-metodianizmu nad Wisłą. Tymczasem oficjalna historia kategorycznie odrzuca możliwość istnienia radykalnej sekty w Polsce. Nieszczęśliwe wydarzenia po śmierci Mieszka II to była tylko “reakcja pogańska”, o czym dobrze informuje Wincenty Kadłubek i Jan Długosz.
Niestety, obaj kronikarze raczej niezdarnie starali się zatrzeć ślady po nieprzyjemnym dla nich odłamem chrześcijaństwa.
Po przetrząśnięciu wszystkich argumentów “za” i “przeciw “postanowiłem uzupełnić książkę “Kiedy Kraków był Trzecim Rzymem ” nową pracą “Bogomilcy w Polsce”.
Później natknąłem się na wręcz niemożliwe do przyjęcia wzmianki odnoszące się do niszczenia polskich parafii przez biskupa krakowskiego Jana Muskatę. One podsunęły mi przypuszczenie, te Muskata mógł być likwidatorem cyrylo-metodianizmu w Polsce.

Książka “Kiedy Kraków był Trzecim Rzymem” ukazała się w Stanach Zjednoczonych. O wydaniu jej w Polsce nie było mowy. Krajem rządził wówczas “przodujący w świecie komunizm”. Wszystkie publikacje, które ukazały się na zachodzie, były zabronione do kolportażu w Polsce.
Mimo drakońskiej cenzury udało się przemycić- 10 do 12 egzemplarzy książki.
Opanowało mnie niesamowite zdumienie, kiedy bawiąc w Polsce na wakacjach dowiedziałem się, ze na temat książki byty pogadanki w radiu i wzmianki w niektórych gazetach. W roku 1989 naród polski po raz drugi w ostatnich 70 latach odzyskał niepodległość bez wystrzału. Zniknęła cenzura, a więc można publikować w Polsce co kto chce. Postanowiłem więc opublikować książkę “Kiedy Kraków był Trzecim Rzymem”. Pracę uzupełniłem informacjami o walkach z bogomilcami w Polsce, oraz niesamowitą działalnością biskupa Muskaty.
Przy rozpracowywaniu tematu nie mogłem się pozbyć natrętnej myśli, jak to się mogło stać, że przez pięć wieków historycy nie potrafili zauważyć zacierania śladów za bogomilizmem przez kronikarzy?

Jedynym wyjaśnieniem dla mnie jest próżniactwo elity narodu. Nie możemy wyzbyć się nieszczęsnego hasła szlacheckiego – “jedz, pij i popuszczaj pasa”, czyli żyj na poziomie wieprza tuczonego na słoninę!

Po drugiej wojnie światowej zmiażdżone Niemcy i Japonia skorzystały z pomocy gospodarczej Stanów jednoczonych, a że były to narody z gruntu pracowite, nie tylko szybko stanęły na nogach, ale wysunęły się na czoło państw świata.

Z pomocy gospodarczej Stanów Zjednoczonych korzystała również Wielka Brytania i Francja. Niestety, im zabrakło pracowitości, więc toczą się w dół i przypominaj a dziś polskie “saskie ostatki”. Przy powtórnym zdobywaniu niepodległości naród polski wykazał ambitne tendencje pójścia siadani Niemców i Japonii. W krótkim czasie wysunął się na czoło państw Europy Wschodniej. Jeżeli z tej drogi nie zboczy, to ma przyszłość. Polakom nie pozostało nic innego, jak kompletny rozbrat z wszystkim tym, czym Żyła polska szlachta. Innej drogi nie ma! Pracować!
Pracować! I jeszcze raz, pracować!
Autor

WSTĘP

Kiedy po drugiej wojnie światowej zbliżały się obchody “Tysiąclecia Chrześcijaństwa w Polsce”, w prasie ukazały się liczne artykuły omawiające początki nowej wiary nad Wisłą. Między innymi znaleźli się autorzy, którzy sugerowali obrządek słowiański Cyryla i Metodego.
Wtedy poderwał się historyk, cieszący się sławą wybitnego uczonego:
Co? Cyrylo-metodianizm w Polsce?
Przecież o nim nie ma żadnych wzmianek historycznych? Nie! Nigdy nie był! Może tu i tam nad granicą polsko-czeską powstała jakaś drobna misja, która absolutnie nie odegrała żadnej roli w dziejach narodu polskiego! Zastanawianie się nad obrządkiem Cyryla i Metodego w Polsce, to czysta strata czasu i energii!
Właśnie w tej chwili, kiedy historyk gromił ludzi za próbę dyskusji, archeologowie w podziemiach katedry w Poznaniu znaleźli szczątki pokaźnych rozmiarów świątyni wschodniego obrządku. Przypuszczalnie była to cerkiew katedralna Mieszka I.
Brak źródeł pisanych nie upoważnia nikogo do twierdzenia, że jakieś wydarzenie nie miało miejsca. Około 60 milionów lat temu żyły potężne gady – dinozaury, brontozaury, tyranozaury itp. One pisać nie umiały, a o ludziach w owych czasach jeszcze nikomu się nie śniło. Kto miał o nich coś napisać?
Tymczasem opierając się na pracy archeologów i uczonych pokrewnych nauk, zostały zrekonstruowane nie tylko “postacie” tych gadów, ale nawet “zwyczaje i obyczaje”, choroby itp. Pewną rolę w lekceważeniu obrządku słowiańskiego odegrało zupełnie błędne identyfikowanie go z rosyjskim prawosławiem. Co prawda, cyrylo-metodianizm uległ w niektórych krajach latynizacji, w innych bizantynizacji, niemniej jednak w Chorwacji pozostał wierny Stolicy Apostolskiej od chwili, kiedy papież zamianował Metodego arcybiskupem, aż do naszych czasów. Nie zdołały złamać go represje biskupów niemieckich, którzy po opanowaniu Watykanu zapowiedzieli zagładę obrządku słowiańskiego. Przeszedł on zwycięsko poważne prześladowania.
“Murowaną” opinię historyków, jako by w Polsce nie istniał cyrylo-metodianizm, podkopały odkrycia archeologiczne po drugiej wojnie światowej.
W Wiślicy znaleziono chrzcielnicę z IX wieku, zainstalowaną tam na prawie 100 lat przed 966 rokiem. Z tego samego okresu pochodzą fundamenty pod katedrami w Gnieźnie i Poznaniu, i co ciekawe, swoim układem wskazują na bizantyjskie pochodzenie. Widać, Że były to cerkwie cyrylo-metodiańskie.
Można więc przypuszczać, że Mieszko I w 966 roku wcale nie został “ochrzczony”, tylko z obrządku słowiańskiego przeszedł na obrządek rzymski. Cerkwie poburzył, a na ich miejsce zbudował katedry łacińskie.
Szczątki katedr cyrylo-metodiańskich odkryte zostały również w Krakowie, Wrocławiu i w Przemyślu. Im więcej uczeni grzebią w ziemi, tym więcej wydostają z niej poświadczeń, nie tylko o istnieniu obrządku słowiańskiego na ziemiach polskich, ale i niezwykłej roli, jaką on odegrał w zaraniu dziejów narodu.
Odkrycia archeologiczne skłoniły niektórych historyków do rewizji poglądów na najstarsze dzieje Polski. Start dał ks. Józef Umiński, profesor Katolickiego Uniwersytetu w Lublinie, którego książka “Obrządek słowiański w Polsce IX-X wieku i zagadnienie drugiej metropolii w czasach Bolesława Chrobrego”, ukazała się w 1957 roku.
W ramach Tysiąclecia Chrześcijaństwa w Polsce prof. Karolina Lanckorońska otrzymała
stypendium watykańskie na studia z zakresu cyrylo-metodianizmu w Polsce. Wynikiem ich była praca w języku angielskim, “Studies on the Roman-Slavonic Rite in Poland”, wydana przez papieski Instytut Studiów Wschodnich w Rzymie, w 1961 roku.
O istnieniu i poważnej roli obrządku słowiańskiego w Polsce i sąsiedniej Rusi informuje
ceniony w świecie Henryk Paszkiewicz, profesor slawistyki w Anglii, w ksiąŻce “The Making of The Russian Nation”, wydanej w Londynie, w 1963 roku.
Warto nadmienić, że F.Dvornik, wybitny slawista czeskiego pochodzenia i zarazem ksiądz katolicki, w książce “Byzantine Missions Among the Slavs”, wydanej w New Jersey w 1970 r. wprost pisze, Że nie ulega wątpliwości, iż podczas najazdu Madziarów na Wielkie Morawy w 907 r. arcybiskup cyrylo-metodiański schronił się w Małopolsce i z niej kierował rozległa metropolią, która obejmowała prawie wszystkie ziemie słowiańskie.
Jak to się mogło stać, że o tym nie wie ani Gall, ani Kadłubek, ani Długosz?

Już ks. Umiński po dokładnym przebadaniu kronik doszedł do wniosku, że zarówno Gall, jak i Kadłubek, oraz Długosz, świetnie znali dzieje cyrylo-metodianizmu w Polsce, lecz nie tylko nie wymieniają go, ale skrzętnie zacierają za nim ślady. “Preparowanie” historii polegające na wyolbrzymianiu drobnych wydarzeń, to znów bagatelizowaniu poważnych wypadków, przemilczaniu ich, oraz “wycieraniu” ich z pamięci, jest w naszych, tak bardzo “logicznych” czasach zjawiskiem powszednim, a cóż się dziwić średniowieczu?
Drugą sprawą jest termin “Trzeci Rzym”. Co on ma znaczyć?

Nie czując się pewnie w Rzymie cesarz Konstantyn Wielki zbudował nad Bosforem miasto, które od jego imienia zostało nazwane Konstantynopolem. Miała to być druga stolica cesarstwa. Konstantyn powołał w nim senat, przeniósł tu swoją siedzibę. Na monetach bitych w nowym mieście kazał umieścić rzymską wilczycę. Słowem, był to dla niego “drugi Rzym”.
Konstantynopol utrzymał swa wysoką pozycję w czasach, kiedy rozwinęło się chrześcijaństwo. Drugi sobór, który odbył się w tym mieście, w 381 roku, postanowił, Że biskup Konstantynopola jest pod względem znaczenia drugim po biskupie Rzymu, ponieważ, jak głosił dokument, “Konstantynopol jest drugim Rzymem”. Sprawę tą potwierdził czwarty sobór, w 451 roku, przekazując jurysdykcją kościelną biskupowi tego miasta, przeciw czemu zaprotestował papież Leon I.
Upadek cesarstwa zachodnio-rzymskiego spowodował wzmocnienie pozycji Konstantynopola. Stał on się stolicą potężnego cesarstwa, które uważało się za centrum ówczesnego świata.
Podział Kościoła na “wschodni” i “zachodni” w 1054 roku wzmocnił pozycję patriarchy Konstantynopola. Został on bowiem “papieżem” wschodniego Kościoła.
Lecz dla “drugiego Rzymu” nastały ciężkie czasy. W roku 1457 Turcy zdobyli Konstantynopol. Cesarz ratował się ucieczką, natomiast patriarcha pozostał na miejscu. Wprawdzie tureccy zdobywcy zagwarantowali patriarsze wolność w sprawowaniu urzędu, niemniej jednak musiał się on dostosować do zmienionych warunków Życia. Skończyła się era “drugiego Rzymu”.

Rodzina cesarza wschodnio-rzymskiego znalazła się w Rzymie. Przybył tu też Iwan III, księże moskiewski i w 1472 roku ożenił się z Zofią Paleolog, kuzynką ostatniego cesarza bizantyjskiego. Moskwa w tych czasach wysunęła się na czoło miast rosyjskich. W roku 1326 metropolita kijowski przeniósł tu swoją siedzibę.

Iwan III ogłosił się spadkobiercą cesarstwa wschodnio-rzymskiego. Kazał nad swoim tronem przybić dwugłowego orła, który stanowił herb cesarstwa bizantyjskiego i zlecił swemu metropolicie, by go koronował na cesarza według wschodnio-rzymskiego obrządku.
Tak powstała idea “trzeciego Rzymu”!
Czy Kraków może pretendować do tytułu “Trzeciego Rzymu”?
Odpowiedź na to pytanie jest w następnych rozdziałach tej książki.

CZĘŚĆ I
OBRZĄDEK SŁOWIAŃSKI

Rozdział I
ROZWÓJ CYRYLO-METODIANIZMU

“Wydarzyło się w owych dniach, że Rościsław, księże słowiański z Świętopełkiem posłali z Moraw do cesarza Michała, poselstwo, mówiąc następująco: Dzięki łasce Boga jesteśmy zdrowi. I wielu chrześcijańskich nauczycieli przyszło do nas z Włoch i Grecji i z Niemiec, by nas uczyć w różny sposób. My, Słowianie, jesteśmy prostym ludem i nie mamy nikogo, kto by nas poprowadził do prawdy i wyjaśnił jej znaczenie. Tak więc, Mistrzu, poślij nam takiego człowieka, który by nas uczył wszystkich praw”.
Taki powód powstania obrządku słowiańskiego podaje “żywot św. Metodego”.

Cesarz bizantyjski Michał III odniósł się przychylnie do prośby Rościsława I i wysłał na Morawy w roku 863 misję, na czele której stanęli Cyryl i Metody, dwaj bracia z Salonik, miasta greckiego zwanego Sołuniem w języku bułgarskim. Stąd często określa się ich jako “braci sołuńskich”.
Wiadomo, że obrządek słowiański obok łacińskiego i bizantyjskiego, był jednym z wielu
obrządków jakie chrześcijaństwo wytworzyło w okresie swego istnienia.
Jaki to obrządek?
Lanckorońska podaje za Smrzikiem, że jest to obrządek rzymsko-słowianski, z rzymską liturgią w ceremoniach, a słowiańską w języku1. Stąd należy do zachodniej, rzymskiej liturgii, wyróżniając się tylko językiem. Natomiast w ceremoniach różni się od bizantyńsko-słowiańskiej liturgii.
Na dowód tego Lanckorońska przytacza tzw. “Mszał Kijowski”, najstarszy dokument obrządku rzymsko-słowiańskiego z X wieku, przechowany w odpisie w Kijowie2. Jest to mszał rzymski, tłumaczony pośrednio lub też bezpośrednio z łaciny na język staro-cerkiewny. Podobne stanowisko zajmuje T. Lehr-Spławiński, który bezwzględnie obstaje przy tym, że Cyryl i Metody przetłumaczyli tylko liturgię zachodnią3. Pomaga mu w tym fakt, że nie wiadomo, jakie księgi przetłumaczyli Apostołowie Słowian – greckie czy łacińskie. Odwrotnie twierdzili tradycyjni historycy rosyjscy, według których cyrylo-metodianizm był niczym innym, jak tylko obrządkiem bizantyńskim z liturgią przetłumaczoną na język słowiański.
Między tymi biegunami uplasowali się rzeczoznawcy, którzy zajmują stanowisko pośrednie. Dvornik przypuszcza, że bracia sołuńscy robiąc tłumaczenie z języka greckiego na słowiański, wprowadzili na Morawach mszę św. Jana Chryzostoma, która wówczas była popularna w Konstantynopolu4.
Z drugiej strony mogli się oni zorientować, że Morawianie są przyzwyczajeni do obrządku łacińskiego wprowadzonego tam przez misjonarzy niemieckich i włoskich. Stąd przypuszczalnie doszli do przekonania, że msza bizantyńska mogła być mało zrozumiała dla księży morawskich, którzy do niej nie byli przyzwyczajeni. Bracia sołuńscy mogli też pod naciskiem misjonarzy niemieckich odstąpić od niej.
Cyryl zarzucił liturgię św. Jana Chryzostoma i przetłumaczył mszę łacińską, znaną Grekom jako “liturgia św. Piotra”. Została ona przełożona z łaciny na grekę przez św. Hilariona, kiedy on przebywał w Rzymie.
Przetłumaczona na język słowiański msza obrządku rzymskiego przypadła więcej do gustu Morawianom, niż ta sama msza w języku łacińskim. Z tego okresu pochodzi “Mszał Kijowski”, najstarszy dokument języka starocerkiewnego. Zawiera on 35 modlitw podczas mszy bez kanonu. Liturgia św. Piotra zachowała się w całości jedynie w Chorwacji według oryginału z XIV wieku i dziś jest jeszcze tam w użyciu.
Mimo wprowadzenia mszału łacińskiego wiele modlitw i ceremonii greckich pozostało.
Okazuje się, że Cyryl przetłumaczył również modlitwy z języka niemieckiego na słowiański, które niewątpliwie odmawiali misjonarze bawarscy na Morawach.
Natomiast historyk czeski J. Yasica wziął pod uwagę wzmiankę w “Żywocie św. Metodego”, która podaje, że Apostoł Słowian odprawiał “mszę św. Piotra”. Idzie tu więc o specyficzny rodzaj nabożeństwa5. Msza św. Piotra stanowi kompilację elementów nie tylko bizantyńsko-rzymskich, lecz również syryjsko-afrykańskich.
Ma ona zasadniczo strukturę bizantyńską (na początku krótka proskomidia, małe i wielkie wejście), ale dalej cały kanon jest wzięty z liturgii łacińskiej aż do “Ojcze nasz”, a potem znów koniec bizantyński.
Msza św. Piotra była dobrze znana w Konstantynopolu. Według Yasicy bracia sołuńscy przenieśli ją na Morawy i przetłumaczyli na język słowiański. Stamtąd przeszła do Czech, Macedonii i Bułgarii, a także do Chorwacji, gdzie jednak była wypierana przez rzymską mszę w języku słowiańskim, ale i tam wraca kanon św. Piotra w XII wieku. Umiński uważa, że ta sama liturgia była w Polsce i na Rusi, zanim została wyparta przez obrządek łaciński i bizantyński.
Umiński tak definiuje obrządek słowiański: “Obrzędowość (Cyryla i Metodego) nie była ani bizantyńska ani rzymska, ale odrębna. Bracia sołuńscy przyszli na Morawy z obrządkiem bizantyńskim, czyli tym, z którym się zżyli. Atoli chrześcijaństwo w owej chwili już było niezupełną nowością na Morawach. Od pewnego bowiem czasu działali tam misjonarze łacińscy, jedni obcego, niemieckiego pochodzenia, inni już może nawet Słowianie. Na tym tle jest jasne, że chrześcijaństwo metodiańskie przerobiło się bardzo szybko w pewnego rodzaju stop bizantyńsko-łaciński6. Przypominając dalej podróż Cyryla i Metodego do Rzymu Umiński zamyka swój wywód taką konkluzją, że “chcąc scharakteryzować obrządek metodiański trzeba by rzec, iż był on jurysdykcyjnie rzymskim, językowo słowiańskim, a liturgicznie stanowił zlep bizantyńsko-rzymsko-słowiański”.
Do podobnej konkluzji dochodzi H. Paszkiewicz7. Uważa on, że obrządek słowiański jest pośrednią formą wypracowaną poza Rzymem i Konstantynopolem. Jego rytuał nie był ani łaciński, ani grecki, gdyż różnił się od obydwu. Była to mieszanka bizantyńsko-rzymska z dodatkiem elementów słowiańskich.
Żyjąc na Wschodzie Cyryl i Metody byli obznajomieni z różnymi liturgiami i językami. Z tego powodu nie wydała się im dziwna sugestia Rościsława, aby nauczali Morawian i przetłumaczyli Pismo św. na język słowiański. Może to miał on na myśli, ale bracia sołuńscy poszli dalej, wprowadzili liturgię w języku zrozumiałym dla tubylców.
Było to zaskoczenie dla misjonarzy bawarskich, ponieważ na Zachodzie odprawiano msze tylko po łacinie oraz gdzieniegdzie w języku greckim. Zaatakowali więc Cyryla i Metodego twierdząc, że liturgia chrześcijańska może być tylko w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Na to dowiedzieli się, że głoszą herezję Piłata, gdyż namiestnik cesarza rzymskiego kazał przybić Chrystusowi tablicę do krzyża, na której był napis w trzech językach: hebrajskim, łacińskim i greckim.
Na synodzie biskupów i księży niemieckich w 867 roku Cyryl przytoczył czternaście wyjątków z Pisma św., które wskazywały, że Boga można chwalić w każdym języku.
Jest przypuszczenie, Że Cyryl jeszcze na Morawach napisał obronę języka słowiańskiego w liturgii, a następnie wygłosił ją w Wenecji i przekazał w języku greckim bibliotece w Watykanie, gdyż zarówno papież Adrian II, jak i papież Jan VIII, wydając zezwolenie na używanie języka słowiańskiego w liturgii, przytaczają te same argumenty, co autor “Żywota św. Metodego”.
Intryguje pytanie, co bracia sołuńscy mogli przejąć ze słowiańskości? Może daleko więcej, niż się wydaje!
W obrządku cyrylo-metodiańskim wybija się kult Bogarodzicy.
W owych czasach stosunki matriarchalne, jak można się zorientować z wierzeń słowiańskich, były głęboko zakorzenione. Wszystko sprowadzało się do kobiety, która była rodzicielka, matką karmiącą, żywicielką. Cyryl i Metody zauważyli, że kult ten nie da się zepchnąć, bo system patriarchalny jeszcze się należycie nie rozwinął, więc go przyjęli i nadali mu charakter sakralny. Rezultat był nadzwyczajny. Umysły słowiańskie już tak dalece wykształciły się, że wierzenia pogańskie straciły grunt pod nogami. Nic więc dziwnego, że kult Bogarodzicy tak się szybko przyjął.
Nie słyszy się, aby misjonarze cyrylo-metodiańscy z wielką gorliwością zabrali się do palenia świętych gajów i niszczenia posągów bogów słowiańskich, jak to robili misjonarze niemieccy.
Jak się okazuje, wśród Słowian bałkańskich nabożeństwa długo odbywały się w gajach po przyjęciu chrześcijaństwa. Może w nich bogów słowiańskich w ogóle nie było, może gdzieś jakaś prymitywna figura się znalazła, ale Cyryl i Metody nie usiłowali ją spalić, wrzucić do rzeki czy jeziora, lecz nadali jej charakter chrześcijański. Stąd Perun otrzymał nowe imię -zwał się św. Eliaszem Gromownikiem. Inne bóstwa słowiańskie przemieniły się w św. Andrzeja, św. Mikołaja, św. Wita itp.
Bardzo rozsądne podejście spowodowało, że w ciągu niecałego wieku cyrylo-metodianizm objął prawie całą Słowiańszczyznę zachodnią bez Pomorza i Połabia, znaczną część Słowiańszczyzny wschodniej i całą Słowiańszczyznę bałkańską po Grecję.
Łacińska nazwa obrządku Cyryla i Metodego to “ritus Sclavorum” lub “ritus Sclavonicae linguae”. Po polsku zwie się “obrządkiem słowiańskim”, “cyrylo-metodianizmem”, czy “metodianizmem”.

W kronikach średniowiecznych obrządek ten otrzymał wiele ujemnych nazw. Była to “cum paganismo polluta religio” – religia skażona bałwochwalstwem”; “falsi christiani” – fałszywi chrześcijanie; “a fide catholica deviantes” – odchyleni od wiary katolickiej; “prophanatio fidei christianae” -profanacja wiary chrześcijańskiej; “intolerabilia simul barbaros sclavorum pertaesa ritus” – nie do tolerowania i prawie barbarzyński obrządek słowiański itp.

Ze szczególną nienawiścią do cyrylo-metodianizmu odnosił się kler niemiecki. Złożyło się na to kilka powodów:
1. Walka z konkurencja.- Hierarchia niemiecka twierdziła, że Karol Wielki zostawił jej cały wschód, w którym miała ustanowić swoje władztwo. Tymczasem bracia sołuńscy wydarli im obszary na Morawach.

Charakterystyczne, że okładając batem Metodego na synodzie biskupów w 870 roku, Hermanrich, biskup Passau, nie oskarżał go za wprowadzenie języka słowiańskiego do liturgii, ale pozbawienie hierarchii niemieckiej dochodów, jakie dawały obszary słowiańskie.
2. Unifikacja Kościoła.- W czasach Cyryla i Metodego przybierał na sile prąd zjednoczenia wierzeń i liturgii w Kościele rzymskim. Patronowała mu hierarchia niemiecka. Zdaniem jej powinien być jeden papież, jeden język liturgiczny i jednakowe nabożeństwo. Używanie języka słowiańskiego, który według biskupów niemieckich był na wskroś barbarzyński, uchodziło za bluźnierstwo. Proces unifikacji Kościoła rzymskiego doprowadził do końca papież Grzegorz VII.

3. Pierwiastki słowiańskie.- Cyryl i Metody wprowadzili do swego obrządku pierwiastki słowiańskie, które mogły wywołać zastrzeżenia u łacinników. Bogiem u Słowian był zarówno Chrystus, Swarożyc, Perun, czy Świętowit. Mogła dla Niemca powstać kwestia, do jakiego Boga modlą się świeżo ochrzczeni Słowianie? Na pewno kapłan ma na myśli Chrystusa, ale czy wierni postępują jego śladami? Może w dalszym ciągu modlą się do Swarożyca, co mogło się tu i tam zdarzyć.
4. Klin.- Obrządek słowiański był klinem wbitym między obrządkiem bizantyńskim i rzymskim. Stąd był zwalczany zarówno przez Wschód jak i Zachód.
Najlepiej o tym świadczą kroniki. Gall z Węgier przez Małopolskę przybył do Płocka, a więc dobrze znał Kraków. Niemniej jednak w swej kronice tylko raz wymienia to miasto i to w drobnym epizodzie z Życia Bolesława Śmiałego. Jego niechęć jest zrozumiała, jeżeli weźmie się pod uwagę, że w Krakowie była metropolia słowiańska. Gall całkiem dobrze orientował się w stosunkach religijnych w Polsce, czego dowodem jest jego wzmianka, że zgon Bolesława Chrobrego opłakiwali zarówno “łacinnicy” jak i “słowianicy”, niemniej jednak wzbrania się od podania jakiego obrzędu była druga metropolia w Polsce. Co nie szło po myśli “łacinników”, nie było godne do zanotowania.
Podobnie postępuje Nestor. Kronikarz kijowski kontroluje siebie na każdym kroku, by nie wymieniać obrządku słowiańskiego, gdyż on był konkurentem ruskiego prawosławia. Nestor stosunkowo dość dużo wie o wydarzeniach w Polsce zachodniej, czyli wśród “Lachów” łacińskich, a uparcie milczy, jeżeli idzie o “Lachów” cyrylo-metodiańskich.

Nie inaczej do obrządku słowiańskiego ustosunkował się czeski kronikarz Kosmas.

Jak dalece kronikarze byli niechętnie nastawieni do cyrylo-metodianizmu świadczy to, że poza Gallem, który podaje o straceniu św. Stanisława, lecz nie wymienia jego imienia, ani Nestor, ani też Kosmas, czy inni kronikarze, nic nie wiedzą o tragicznym wydarzeniu w Krakowie, chociaż zabójstwo biskupa uchodziło wówczas za straszne przestępstwo. Jeżeli z polecenie króla zginął nie łaciński dostojnik, to według skrybów, nie warto było o tym pisać.
5.Bogomilizm.- Wdarcie się herezji bogomilstwa do obrządku słowiańskiego skręciło kręgosłup cyrylo-metodianizmu.

Rozdział II
GŁAGOLICA I CYRYLICA

Obrządek słowiański miał do swej dyspozycji dwa alfabety: głagolicę i cyrylicą. Pierwszy, to oryginalny alfabet ze znakami wzorowanymi na literach języków wschodnich. Nazwano go “głagolica” od słowiańskiego wyrażenia “głagoł” – słowo; drugi oparty jest na wielkich literach uncjaty greckiej.
Historyków zastanawiał fakt, dlaczego Apostołowie Słowian wprowadzili aż dwa alfabety do języka słowiańskiego? Czyżby im jeden nie wystarczył?

Zagadkę próbował wyjaśnić znakomity polski slawista Aleksander Bruckner, a to w ten sposób: Cyryl uchodzi za twórcę obydwu alfabetów. Można przypuszczać, że jako uczony bizantyński przyjął wpierw alfabet grecki i dostosował go do dźwięków słowiańskich. To byłaby normalna rzecz. Oskarżony przez biskupów niemieckich o szerzenie wpływów Konstantynopola wśród Słowian, bo nawet w piśmie posługuje się alfabetem greckim, Cyryl, by wytrącić broń przeciwnikowi, zarzucił cyrylicę i ułożył głagolicę, pismo niepodobne do greckiego.
Natomiast wielu historyków stanowczo odrzuca możliwość, aby Cyryl wprowadził do języka słowiańskiego alfabet grecki zwany “cyrylicą”. Swoje twierdzenie opierają na tym, że na synodzie księży w Wenecji, w 867 roku, Cyryl wyjaśnił, że wiele ludów ma swe alfabety, jak Armeńczycy, Persowie, Goci, Arabowie, wobec tego Słowianie, jako wielki naród, również powinni mieć swój oryginalny alfabet. Byłoby poniżeniem dla nich, gdyby go nie mieli. Dlatego Cyryl ułożył alfabet zwany “głagolicą”.
Została ona ułożona przez Cyryla i Metodego przed wyprawą na Morawy. Przypuszczalnie grono księży pod kierownictwem Cyryla opracowało alfabet w Konstantynopolu. Cyryl przełożył “perikopes”, lekcje czytane w niedziele z języka greckiego na łaciński, zanim ruszył na Morawy. Głagolicą była w użyciu za czasów Metodego. Miała dwie formy: okrągłą i kanciastą. Pierwsza po śmierci Metodego została przeniesiona do Bułgarii, druga natomiast, kanciasta, rozwinęła się w Dalmacji i Istrii. Stąd zwie się “chorwacką” i tam dotrwała do naszych czasów. Kiedy wygnani z Moraw uczniowie Metodego zaczęli krzewić obrządek słowiański w Bułgarii, głagolicą sprawiała dużą trudność, bo jej litery różniły się od znaków greckich. Stąd szkoła w Presławiu wpadła na pomysł, by do pisma wprowadzić grecką uncjałę z dodatkowymi znakami, które oddawały dźwięki słowiańskie, obce alfabetowi greckiemu. Tak powstała cyrylica. Przypadła ona do gustu carowi Symeonowi, który był wykształcony w Konstantynopolu, oraz innym Bułgarom, znającym grekę, gdyż łatwiej im było czytać pisma słowiańskie. Natomiast biskup Klemens, uczeń Metodego, sprzeciwił się temu i stanął po stronie głagolicy. To było powodem napisania przez niego “Obrony obrządku słowiańskiego”. Z kolei Symeon usankcjonował cyrylicę, w 893 roku. Jest przypuszczenie, że cyrylica została skonstruowana w Konstantynopolu, w szkole słowiańskiej, którą założył Metody i Focjusz, w 882 roku. Z niej wyszedł późniejszy biskup Konstanty, który ponoć studiował z Symeonem i on wprowadził” cyrylicą w Bułgarii, podczas gdy Klemens i Naum bronili głagolicy, której nauczyli się na Morawach.

Nazwa jednak “cyrylica” daje wiele do myślenia.
Czy przypadkiem Cyryl wpierw nie ułożył cyrylicą, by ją później zarzucić, bo ludy słowiańskie zasłużyły sobie na swój odrębny alfabet? Uczniowie Apostołów Słowian mogli o tym pamiętać, a kiedy znaleźli się w Bułgarii, powrócili do niego, bo więcej na tamtejszym terenie nadawał się niż głagolica. Na cześć twórcy nazwali go “cyrylicą”.
Język Cyryla i Metodego został nazwany językiem staro-cerkiewno-słowiańskim.

Rozdział III
PIERWSZA WZMIANKA

W “Żywocie św. Metodego”, napisanym przez jednego z uczniów Apostoła Słowian tuż po roku 885, znalazła się następująca wzmianka1: “Pogansk knjaz, silen vel’ma, sedja v Yisle, rugasesja krstjanom i pakosti dejase. Poslav ze k nemu ręce: dobro ti sje krstiti, synu, voleju svojeju na swojej zemli, da ne plenem nudmi krscen budesi na cuzej zemli i pomjanesi mja, jeże i byst”.
W polskim tłumaczeniu wzmianka brzmi: “Potężny książę panujący we Wisłach, urągał” chrześcijanom i wyrządzał im krzywdy. Posławszy więc do niego wieść (Metody) rzecze: Dobrze byłoby, synu, abyś się dobrowolnie ochrzcił na swej ziemi, bo nie będziesz wzięty do niewoli i pod przymusem ochrzczony na cudzej ziemi. I wspomnisz mnie, co się też stało”.

Niektórzy historycy sądzą, że ta wzmianka nie ma nic wspólnego z cyrylo-metodianizmem w Polsce2. Została wtrącona do “Żywota św. Metodego” przez autora, który ją wymyślił, by wykazać dar proroczy Apostoła Słowian. W owych czasach dar ten przypisywano każdemu świętemu. Fakt, że “Żywot św. Metodego” i inne wczesne pisma starocerkiewne były zaliczane do tzw. “legend panońskich”, uzasadniał takie przypuszczenie.
Inaczej do sprawy podchodzi większość historyków. Drobiazgowe badania wykazały, że “Żywot św. Metodego” nie jest zbiorem legend i pouczeń czy baśni. To fakty historyczne zanotowane nie w Panonii, ale na Morawach. Stąd dziś odrzuca się pojęcie “legend panońskich”.
Wzmianka zawiera następujące fakty:
1. nad górną Wisłą był kraj, w którym rządy sprawował potężny książę słowiański;
2. wśród jego poddanych byli chrześcijanie i to w poważnej ilości. Obawiając się ich książę gnębił nową wiarę;
3. Metody przez posłańca ostrzegł księcia, by się dobrowolnie ochrzcił w swoim kraju, bo inaczej będzie zmuszony do przyjęcia nowej wiary na obcej ziemi;
4. tak też się stało i to za życia Metodego, a więc przed rokiem 885, kiedy Apostoł Słowian umarł.
Do tej wzmianki potrzebne jest wyjaśnienie wyrażenia ” v Visle”. Otóż kraj, który miał nazwę od głównej rzeki jaka przez niego przepływała, był wymieniany w liczbie mnogiej, bo jego obszary rozciągały się po obu brzegach rzeki. Stąd nad rzeką Morawą były “Morawy”. Zgodnie z tym autor “Żywota św. Metodego” zanotował, że nad rzeką Wisłą było państwo “Wisły”. W polskiej literaturze zamiast mówić “Kraj Wisły” przyjęła się nazwa “Kraj Wiślan”3.
Mógł też zakraść się błąd. Ów potężny władca słowiański rezydował w Wiślicy, a autor znów, słabo orientujący się w polskich nazwach geograficznych, sądził, że Wiślica i Wisła, to jedno i to samo. Stąd na wzór “Moraw” urobił sobie “Wisły”.
Kto mógł najechać na Kraj Wiślan? Nikt inny tylko Świetopelk I, książę wielkomorawski! Ostrzeżenie przesłane księciu słowiańskiemu (szkoda, że autor nie zanotował jego imienia), nie było proroctwem. Rezydując w Welehradzie, stolicy państwa wielkomorawskiego, Metody, jako arcybiskup, musiał wiedzieć o zamiarze księcia. Świętopełk najeżdżał na sąsiednie kraje pod płaszczykiem szerzenia nowej wiary, czyli przygotowywał uderzenie na południowe obszary polskie, na których rozwijały się państwa plemienne.
Apostoł Słowian ostrzegł o tym władcę Wiślan. Wskazał mu, że ma ostatnią szansę uratowania się, jeżeli dobrowolnie da się ochrzcić na swojej ziemi. Inaczej poniesie klęskę i jako jeniec zostanie zmuszony do przyjęcia nowej wiary na obcej ziemi.
Książę Wiślan zlekceważył sobie ostrzeżenie i poniósł konsekwencje. Historia notuje, że w roku 880 Świętopełk najechał na Kraj Wiślan i przyłączył go do państwa wielkomorawskiego.
Obok wzmianki w “Żywocie św. Metodego” są ślady działalności misyjnej w Polsce w innych źródłach. W legendzie macedońskiej “Uspenje Sv. Kyrilla”, spisanej w XV lub XVI wieku, jest wymieniony Sawa, uczeń Cyryla, jako “biskup Lachów”4. Jest to postać historyczna, bo wśród siedmiu uczniów Cyryla i Metodego, czczonych w Kościele bułgarskim, figuruje Sawa. Czeski historyk Stredovsky w dziele “Sacra Moraviae Historia”, napisanej w roku 1710, wymienia dwa imiona: Wisnog i Oslav. Mieli oni być misjonarzami cyrylo-metodiańskimi w Polsce. Są przypuszczenia, że Stredovsky znalazł te imiona w dziełach zakonników cystersów, Christiana. Wisnoga i Oslava wymienia również J.Lelewel w swej “Historii Polski do Stefana Batorego”. O słowiańskim biskupie misyjnym w Polsce, którym miał być jeden z siedmiu uczniów Apostoła Słowian, mówi też krakowski brewiarz z 1443 roku5.
Zdobycie Kraju Wiślan zaznaczyło się dużym napływem jasnowłosych niewolników w Wenecji, gdzie znajdował się w owych czasach wielki ośrodek handlu niewolników6.
Niewątpliwie z wojskiem Świętopełka wkroczyli na ziemie polskie misjonarze słowiańscy i ochrzcili resztę Wiślan, ratując ich od ciężkiej doli pojmanego człowieka. Zgodnie z ówczesnymi poglądami chrześcijanin mógł sprzedać poganina, ale nie wolno mu było czynić tego z człowiekiem spod znaku krzyża.

Zdaje się, że nie jest przesadą list arcybiskupa Theotmara z Salzburga z roku 900 do papieża ze skargą, że cały wschód jest już nawrócony przez uczniów Metodego, wobec czego bawarscy misjonarze nie mają co robić.

Rozdział IV
ODKRYCIA ARCHEOLOGICZNE

Czy wzmianka w “Żywocie św. Metodego” o potężnym księciu Wiślan, który prześladował chrześcijan należy do “legend panońskich”, które można jedynie “między bajki włożyć” ?

Odkrycia archeologiczne potwierdzają słuszność przypuszczenia, że w latach 870-tych było chrześcijaństwo w Małopolsce faktem dokonanym.
Włodzimierz Antoniewicz, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, znalazł w 1958 roku pod powierzchnią ulicy w Wiślicy szczątki niewielkiego kościółka (4.65 m. długości, 3.30 m. szerokości) z epoki przedromańskiej. Był on uderzająco podobny do kościółka w Stare Mesto na Morawach i kościółka Matki Boskiej na wzgórzu hradczańskim w Pradze1. To pozwoliło Antoniewiczowi na datowanie swego odkrycia na X wiek.
Nie był to jednak najstarszy ślad chrześcijaństwa w Wiślicy. Pod północną ścianą kościółka było nieregularne, gipsowe dno baptysterium o średnicy 4 m i w głębieniu w środku na 35 cm. Boki na pewno miało drewniane. Zgodnie z ówczesnym zwyczajem chrzczono dorosłych pogan przez zanurzenie ich w wodzie. Do tego potrzebna była kadź-chrzcielnica, czyli baptysterium. Baptysteria były w siedzibach biskupów. Skoro znaleziona w Wiślicy chrzcielnica stanowiła wsparcie dla ściany kościółka, to znaczy, że przez dłuższy czas nie była w użyciu. Dorosłych pogan już nie było w okolicy. Ich masowy chrzest odbył się co najmniej o 70 lat wcześniej, czyli pod koniec IX stulecia.
Zofia Wartołowska łączy najstarszy zabytek w Wiślicy, misą chrzcielną, z podbiciem Wiślan przez Świętopełka wielkomorawskiego w 879 roku, o czym wspomina omawiany poprzednio tekst z “Żywota św.Metodego”2. W X wieku na tej części misy zbudowano kościółek z absydą, do której w XI wieku dobudowano kaplicą grobową.
Dobudowanie tej kaplicy, według opinii Wartołowskiej, wskazuje na słowiański charakter tego ośrodka w IX wieku. W tym bowiem czasie, pomimo zakazów soborów na Zachodzie, ustala się zwyczaj grzebania zmarłych nie tylko w nawach, lecz nawet w prezbiteriach kościołów, natomiast Wschód pozostaje wierny dawnemu zwyczajowi, dobudowując dla chowania znaczniejszych zmarłych osobne kaplice, nieraz obok prezbiterium. Przykładem może być pochowanie Jarosława Mądrego w osobnej kaplicy, która została włączona do katedry św. Zofii w Kijowie. Podobne umieszczenie osobnej kaplicy grobowej obok nawy mamy w Wiślicy, co dowodzi większego związku Wiślicy z Kijowem i Morawami, niż z ośrodkiem łacińsko-niemieckim.
W Krakowie też mamy ślady archeologiczne mówiące o nie łacińskim chrześcijaństwie tego miasta. Jerzy Hawrot w związku z odkryciami przy kościele św. Salwatora na Zwierzyńcu w Krakowie postawił tezę. o istnieniu związku pomiędzy trójdzielna, formą chóru we wczesnym początku polskiej architektury sakralnej, a potrzebami obrządku wschodniego3.
W roku 1961 odkryto pod kościołem św. Salwatora w Krakowie podobną do wiślickiej czworokątną budowlą z absydą, co jeszcze bardziej może utwierdzać w przekonaniu, że znajdujemy się wciąż na gruncie tej samej tradycji. Istnieje już olbrzymia literatura na temat rotundy Marii Panny na Wawelu, którą dawniej wyprowadzano z architektury karolińskiej, później zaczęto łączyć ze wzorami czeskimi4, a w końcu odkryto jej ścisły związek z architektonicznym kompleksem na Ostrowie Lednickim, w Wielkopolsce, mającym również pokrewieństwo z Wiślicą5.
Rotundy mogą mieć bardzo ciekawą genezą.
Najstarsze kościoły słowiańskie mają podstawą kwadratową, lub zbliżoną do niej. Z chwilą, kiedy Słowianie zapoznali się z techniką murowania domów, ich świątynie otrzymują kształt cylindrów, czyli rotund. Dlaczego budowa jest okrągła a nie prostokątna?
Przypuszczalnie swój kształt zawdzięcza tradycjom celtyckim.
Jak wiadomo, Celtowie zanim zeslawizowali się, zamieszkiwali Czechy, północną Jugosławią i zachodnią Polskę. Swe obrządy religijne odbywali w kręgach kamiennych, których pień nazwy był “krk” lub “crc”. Tradycje te przejęli Słowianie. Ich święte gaje (Bóg-gaje) miały również kształt kolisty.
Obrządek cyrylo-metodiański zasymilował szereg wierzeń i pojęć z doby przedchrześcijańskiej, w tym przypuszczalnie i miejsc do nabożeństwa. Budownictwo drewniane nie nadawało się do wznoszenia świątyń cylindrycznych. Stąd pierwsze budowle były kwadratowe. Po zapoznaniu się z techniką murowania Słowianie nadali swym świątyniom kształt rotund. Występują one na terenie Chorwacji, Czech i Polski, czyli obszarze obrządku słowiańskiego. Jeżeli idzie o Polską, to nie tylko w Krakowie, ale też w Cieszynie i Wielkopolsce są ślady rotundowych budowli sakralnych.
Z łańcuchem zagadnień archeologicznych łączy się sprawa też katedry poznańskiej, przedstawiona przez Krystynę Józefowiczówną6. Podaje ona trzy elementy, jakie kwalifikują najstarszy ośrodek kultu chrześcijańskiego, który istniał za czasów Mieszka I w miejscu obecnej katedry poznańskiej, a miał charakter zupełnie wschodni. Są to przede wszystkim relikty trzech mis chrzcielnych, istniejące na tym miejscu, na którym później została zbudowana katedra. Świadczą one o chrzcie zbiorowym, co autorka kwalifikuje jako “ślad ceremonii pierwszego chrztu”. Ważne jest przy tym, że budową swoją przypominają misę chrzcielną w Wiślicy, a więc relikty te służyły obrzędowi chrztu przez zanurzenie, co autorka uważa za “jeden z przedmiotów sporu między zwolennikami ordo romanus i ordo orientalis”. I w związku z tym konkluduję: “Myślę, że mamy prawo domyślać się reliktów wschodniego typu obrządku chrzcielnego w pierwszej fazie chrześcijaństwa w Polsce w drugiej połowie X wieku”.
Drugim ważnym odkryciem archeologicznym, tym razem w fundamentach katedry poznańskiej jest ślad poprzecznego muru oddzielającego nawę od prezbiterium, na sposób wschodniego ikonostasu, w czym Józefowiczówna widzi wyraźne nawiązanie “do południowego typu rozwiązań bazylikowych, który niewątpliwie wykształcił się w zasięgu ośrodków znanych jako długotrwałe bazy obrządku wschodniego”.
Wreszcie trzecim elementem, który w połączeniu z poprzecznym murem oddzielającym absydę nie mógł być inaczej odczytany niż jako relikt obrządku wschodniego, są dwa aneksy boczne, co odpowiadają bizantyńskiej “prothesis” i pomieszczeniu zwanemu “diaconicon”.
Archeologowie znaleźli również szczątki katedry z X wieku w Przemyślu, wskazujące na morawskie powiązania7. Obok reliktów budowli sakralnych wschodniego obrządku na ziemiach

polskich, archeologowie natrafili też na groby biskupów niełacińskiego obrządku z X wieku. Jeden z nich odkryli uczeni niemieccy przed pierwszą wojną światową w Smogorzewie na Śląsku. Zmarły dostojnik kościelny dzierżył w skostniałych palcach ikonę wschodniego obrządku. Resztki szat liturgicznych, w jakich został pochowany, wskazywały również na bizantyńskie powiązania. Ponieważ w owych czasach nie było do pomyślenia, aby obrządek słowiański mógł być na Śląsku, archeologowie tłumaczyli sobie przypadkowo odkryty grób tym, że jakiś biskup bizantyński podróżujący po Europie środkowej, zmarł po drodze i został w Smogorzewie pochowany. Dziś tę hipotezę można spokojnie odrzucić.
W okresie międzywojennym archeologowie natrafili w fundamentach tzw. katedry Bolesława Chrobrego na Wawelu na szczątki dwóch grobowców biskupów, których szaty liturgiczne również nie były łacińskiego pochodzenia. Może w tych grobowcach zostali złożeni dwaj pierwsi arcybiskupi krakowscy cyrylo-metodiańskiego obrządku – Prohor i Prokulf.

 

więcej u źródła: http://maciejsynak.blogspot.com/p/krakow-iii-rzymem.html

Podziel się!