Grzegorz Buller: Tajemnice kopców Kraka i Wandy

Tajemnice kopców Kraka i Wandy

Dwa z krakowskich kopców najpewniej skrywają świadectwa przedchrześcijańskiej państwowości na polskich ziemiach. Jak zatem tłumaczyć widoczną niechęć archeologicznego mainstreamu do potwierdzenia lub obalenia tej tezy? W 1936 r. przekopanie w całości kopca Kraka planował dr Józef Żurowski. Niestety, zmarł on niespodziewanie po błahej operacji. Po tej tragedii piecza nad badaniem kopca przypadła dr Romanowi Jakimowiczowi, który jednak w ciągu roku zamknął projekt. Czyżby bał się, że podzieli los poprzednika? W każdym razie od tego czasu kopiec Kraka nie był już więcej badany archeologicznie. Kopiec Wandy nie był badany nigdy…

W najbliższej okolicy historycznego centrum Krakowa, którego początki giną w mrokach dziejów dużo starszych niż państwowość naszego narodu, wznoszą się kopce, o których pochodzeniu i przeznaczeniu opowiada nam tradycja ustna przekazywana od wczesnego średniowiecza. Szesnastometrowy kopiec Krakusa i czternastometrowy kopiec Wandy są jedynymi tak starymi zachowanymi do dziś kopcami w obrębie Krakowa, a współczesna nauka nie potrafi oszacować nawet daty ich powstania. W powszechnej świadomości kolejnych pokoleń zamieszkujących Kraków przyjmuje się, że są to kurhany usypane dla słowiańskiego Króla Kraka i jego córki, Wandy.

 

Dynastia, której nie było

 

Legendarna Wanda była królewną, która nie chcąc małżeństwa z księciem niemieckim wolała rzucić się w nurt Wisły. Pamięć o jej ojcu, Kraku (Krakusie), ukazuje nam sylwetkę dobrego i silnego władcy; założyciela Krakowa, bohatera wielu zwycięstw – łącznie z tak mitycznymi jak pokonanie smoka. O trwałym zakorzenieniu się Wandy w polskiej kulturze świadczy chociażby to, że jej postać była wielokrotnie przedstawiana w literaturze czy sztuce różnych epok; jej motyw był również z powodzeniem wykorzystywany w polityce (np. w propagandzie antyniemieckiej).

 

Znajdujące się od siebie w odległości około ośmiu kilometrów w linii prostej i rozdzielone przepływającą między nimi Wisłą kopce łączy zależność, która wskazuje na astronomiczną wiedzę ich budowniczych. Stojąc na kopcu Kraka 2 maja lub 10 sierpnia można zobaczyć słońce wschodzące nad kopcem Wandy, podczas gdy stojąc nad kopcu Wandy 6 lutego lub 4 listopada obserwuje się zachodzące słońce dokładnie nad kopcem Kraka. Daty te przypadają dokładnie między ważnymi wydarzeniami astronomicznymi: 20 marca, 21 czerwca, 22 września i 21 grudnia, odpowiadającym równonocom wiosennym i jesiennym oraz letnim i zimowym przesileniom Słońca. Odpowiadają więc też indo-scytyjskim i słowiańskim świętom związanym z kultem solarnym. Jakikolwiek cel religijny mógł przyświecać ówczesnym mieszkańcom Krakowa w usypywaniu tych kopców, wykazane między nimi powiązanie stanowi o nieprzypadkowym miejscu położenia jednego kopca wobec drugiego i przemawia za istnieniem relacji ojciec-córka między nimi.

 

Nie jest prawdą, że nie istnieją żadne zapisy świadczące o istnieniu Króla Kraka i jego córki Wandy. Wprawdzie nie istnieją żadne zapisy współczesne tym władcom, ale odnajdujemy za to ich imiona w późniejszych kronikach. Wzmianki o Kraku i Wandzie znajdujemy między innymi w Kronice Wincentego Kadłubka (XII/XIII w.), Kronice Wielkopolskiej (XIII w.), w Rocznikach Jana Długosza (XV w.), czy w Kronice Marcina Bielskiego (XVI w.). Pojawiają się też w źródłach zagranicznych; np. w Kronice Kosmasa, XI-wiecznego praskiego kanonika.

 

Wedle badań średniowiecznych historyków Polskich król Krak I, z pochodzenia Scyta, panował w latach 694-728. Jako doświadczony, prawy i okryty chwałą wielu zwycięstw wojewoda, został obrany królem. Za swą siedzibę obrał miasto, które rozbudował po lewej stronie Wisły i od swojego imienia nazwał Krakowem, zaś na wzgórzu zbudował gród zwany Wawelem. Panował nie tylko w Małopolsce, ale też na terenie dzisiejszych Czech. Prowadził wojny z Frankami i Sasami. Miał dwóch synów, Kraka i Lecha oraz córkę Wandę.

Krak II władał jedynie pięć lat. Kroniki przekazują, że zginął zamordowany przez swojego młodszego brata Lecha podczas polowania. Lech, określany przydomkiem Zabójcy, rządził przez kolejne dwa lata aż do 735 roku, kiedy to wyszła na jaw jego zbrodnia, a on sam został skazany na śmierć. We wsi Krakuszowice, około 30 kilometrów od Krakowa, znajduje się 11 metrowy kopiec, który jeszcze przed wojną łączono w przekazach ludowych się z miejscem pochówku Kraka II. Miał on zostać pochowany w miejscu, w którym umarł zaś wieś Krakuszowice miała być nazwana od jego imienia.

Po śmierci Lecha tron odziedziczyła Wanda. Przedstawia się ją jako nieustraszoną wojowniczkę i ukochaną przez lud królową – kobietę o nieziemskiej urodzie, która nie dopuściwszy do siebie żadnego mężczyzny, do końca życia pozostała dziewicą. W 740 roku, podczas wojny z jednym z pretendentów do jej ręki, postanowiła zakończyć swój żywot w nurtach Wisły. Po śmierci Wandy wygasł ród Kraka, a władza w Królestwie zostało podzielona między dwunastu wojewodów.

 

Zakazana historia

 

Historia królewskiej rodziny Kraka odrzucana jest przez współczesnych historyków akademickich jako legenda i nie jest przez nich rozpatrywana. Od czasów zaborów wykładana przez uniwersytety historia Polski zaczyna się dopiero wraz z przyjęciem chrztu przez Mieszka w 966 roku, a to co się działo wcześniej na tych ziemiach spycha się w mroki prehistorii kształtując niesłusznie obraz chaosu i dziczy władającej tymi rejonami. Tendencję tę zresztą zapoczątkowali Piastowie, którzy oddając się wpływom niemieckim i rzymskim zaczęli w brutalny sposób odcinać się od kultury, wiary i historii przodków – oddając Kościołowi przywilej pisania nowej historii nowego państwa polskiego. Nie wszystko dało się zniszczyć czy zamilczeć – wszak żyjący w kolejnych wiekach badacze historii mieli w swoich zasobach materiały źródłowe pozwalające im na pisanie również o Kraku i Wandzie. Współcześni historycy argumentują, że brak jest tych źródeł i że nie można opierać historii z VIII wieku na kronikach napisanych pół tysiąclecia później. Trudno jednakże oczekiwać takowych dokumentów po tysiącu lat intencjonalnego zapewne zamilczania naszej pradawnej historii, łączonego z eliminowaniem intelektualnych elit (swoiście realizowana chrystianizacja, zwalczanie reakcji pogańskiej, germanizacja i rusyfikacja podczas zaborów, czy też polityka eksterminacyjna okupantów – sowieckiego i niemieckiego) oraz po wielu wyniszczających wojnach (reakcje pogańskie, potop szwedzki czy dwie wojny światowe), podczas których niszczone były lub grabione ogromne ilości artefaktów. W czasach zaborów, dzieła np. Prokosza czy Kadłubka, dotyczące dokonań przedchrześcijańskiego państwa Lechitów, były przez obcą myśl historyczną wyśmiewane i tak są traktowane po dziś dzień.

Wykładana ostatnim pokoleniom Polaków historia ich narodu zaczyna się w 966. Wcześniejsze daty opowiadają nam historię Niemiec, Franków, Rzymu i poprzedników Rzymu, czyli dawnych przeciwników naszego narodu, a od czasu chrztu historia jest pisana głównie przez nich. Należy jednak zwrócić uwagę, że średniowieczni kronikarze uważali ród Kraka, jak i poprzedzających ich władców, nie za jakichś efemerycznych nieistotnych wodzów ale za prawowitych poprzedników Piastów. Kwestia udowodnienia ich istnienia mogłaby więc przesunąć ramy historii Polski o trzy stulecia wstecz.

 

W dwudziestoleciu międzywojennym, gdy Polacy mieli szansę odetchnąć namiastką wolności od obcych wpływów, kopiec Krakusa doczekał się badań archeologicznych. Sfinansowane zostały one prywatnie przez Mieczysława Dąbrowskiego, redaktora „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”, a prowadzone pod patronatem Polskiej Akademii Umiejętności przez dr hab. Józefa Żurowskiego. Wykopaliska polegały na przebadaniu najbliższego sąsiedztwa kopca oraz na wykopaniu leja na szczycie nasypu. W ciągu trzech lat przebadano w ten sposób jedynie ok. 4% powierzchni podstawy kopca (103m² z 2826m²).

W okolicy kopca znaleziono ślady osadnictwa z końca kultury łużyckiej. Badania geologiczne pozwoliły ustalić, że do wzniesienia nasypu użyto ziemi z okolicy, stąd też w podstawie kopca znajdowano zabytki z tego okresu. Sam zaś kopiec został usypany bezpośrednio na wystającym garbie skalnym wzgórza Lasoty, który według badań jego obwodu leży płytko od 0.5 do 2 metrów pod podstawą. Sporo światła na datę powstania kopca rzuciły kolejne znaleziska w podstawie. Wśród pozostałości konstrukcji z palików drewnianych odkryto scytyjskie okucie pasa datowane na VIII w. Wydobyto również kłębowisko korzeni zidentyfikowane jako pozostałości 300-letniego rosnącego niegdyś na szczycie kopca dębu, ściętego niewątpliwie w ramach chrystianizacji tych terenów pod koniec X wieku. Znaleziska te potwierdzają dane kronikarzy jakoby kopiec miał zostać wzniesiony w pierwszej połowie VIII wieku.

Odkryto również pozostałości wykopu rabunkowego, a w nim m.in. XIV-wieczne monety oraz ubytek w skale na wschodniej stronie kopca – odnaleziony w XIX-wiecznych austriackich wałach fortu, który był wówczas dobudowywany do kopca.

 

Klątwa lechickiego króla?

 

Dr Żurowski planował przekopanie kopca Kraka w całości. Niestety, zmarł on niespodziewanie po błahej operacji w 1936 roku. Po jego śmierci piecza nad wykopaliskami przypadła dr Romanowi Jakimowiczowi, który jednak w ciągu roku je zamknął. Czyżby bał się, że podzieli los poprzednika?

W każdym razie od tego czasu kopiec Kraka nie był badany archeologicznie.

 

Kopiec Wandy nie był badany nigdy. Przynajmniej nie za pomocą szpachelki i łopaty archeologa. Nowością w temacie jest, że w ostatnich miesiącach 2016 roku kopiec został przeskanowany przy pomocy georadaru na zlecenie Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Dziedzictwa Kultury Małopolski ‘Vistula’. Badania wykazują obszary u podstawy kopca, które dla georadaru stanowią anomalie. Mogą one określać lokalizację komory grobowej królowej.

 

Można odnieść wrażenie, że znajdujące się niemal w zasięgu wzroku krakowskich archeologów królewskie kopce są przez nich po dziś dzień ignorowane, tak jak w czasach PRL-u. Badania Józefa Żurowskiego, choć niedokończone z powodu jego tajemniczej śmierci, zdołały potwierdzić daty budowy kopców podawane przez średniowiecznych kronikarzy. Mimo to, w sferze nauki akademickiej, w kwestii pochodzenia kopców jest wciąż wiele teorii. Z poważnych publikacji można się dowiedzieć nawet o ich celtyckim czy wikińskim pochodzeniu. Skąd mieliby się wziąć Celtowie w VIII-wiecznym Krakowie? Nie próbuje się tego tłumaczyć, a przyglądając się sprawie kopców odnosi się wrażenie, iż miejscowi archeolodzy wręcz udają, że ona nie istnieje.

Przez setki lat, z okien Sali Tronowej na Wawelskim zamku, następcy króla Kraka obserwowali jego odwieczny kurhan. We współczesnej rewizji historycznej pamięć o nim i o jego rodzie została zepchnięta w krąg mitów, tak jak pamięć o każdym niechrześcijańskim władcy Lechitów. Ale ich grobowce ciągle trwają na swym miejscu.

 

* * *

 

Co stoi na przeszkodzie by gruntownie przebadać krakowskie kopce? Dlaczego III RP nie jest zainteresowana tym, żeby uznać się za dziedziczkę dużo dłuższej państwowości, niż ta za jaką jest powszechnie uważana? Czy historia Polaków musi zaczynać się tam, gdzie zaczęto o niej pisać po łacinie i po niemiecku? Czy znajdzie się, tak jak w 1933 roku, prywatny inwestor, który sfinansowałby stosowny projekt badawczy? Bo w to, że znaleźliby się chętni do wpisania się w karty historii jako odkrywcy grobów królewskich, chętni do zamienienia legendy w prawdę historyczną – trudno przecież wątpić.

 

Podziel się!