Grzegorz Buller: Wandalowie – waleczny lud znad Wisły

Wandalowie – waleczny lud znad Wisły

Ponieważ Najwyższy Czas odmówił Autorowi publikacji 3 jego tekstów na stronach Internetowych tego czasopisma, a Autor zwrócił się do mnie z propozycją umieszczenia ich na blogu publikujemy pierwszy z nich i co tydzień zamieszczać będziemy kolejne. Wszystkie były drukowane w wydaniu papierowym czasopisma. 

 

 

 

Podbili Europę zachodnią, stworzyli silne państwo w Afryce i powalili na kolana Rzym. Zapomniani na wieki przez swych potomków. Współczesna nauka przywraca ich zaszczytne miejsce w polskich sercach.

Co do pochodzenia Wandalów, jak i do określenia kim są ich potomkowie, nie pozostawiają wątpliwości prowadzone w ostatnich latach badania genetyczne. Okazuje się, że lud ten posiadał tę samą co Polacy haplogrupę R1a1a7, występującą na terenach Polski od 10 tysięcy lat. Badania te wykluczają więc powtarzane od lat teorie o germańskim lub skandynawskim pochodzeniu Wandalów i pojawieniu się ich na naszych ziemiach dopiero na kilka stuleci przed narodzeniem Jezusa z Nazaretu. Wandalowie, utożsamiani w archeologii z kulturą przeworską, przez setki lat tworzyli silny związek plemienny, który uległ przekształceniom wraz masową emigracją naszych przodków w procesie zwanym dzisiaj wielką wędrówką ludów.

 

 

Nie tylko bursztyn

 

Tam, gdzie na mapach starożytnego Rzymu rozciągała się biała plama wzdłuż rzeki nazywanej przez Rzymian Vistula, biegł bursztynowy szlak kontrolowany przez Wandalów, zwanych też Wenedami. To z terenów dzisiejszej Polski, do których nigdy nie były w stanie dotrzeć niezwyciężone legiony Rzymu, ciągnęły się w stronę cesarstwa karawany wiozące nie tylko bałtycki bursztyn ale przede wszystkim broń z żelaza wytapianego w świętokrzyskich i śląskich hutach. Apogeum tego handlu przypada na I-IV wiek. Stawia to przodków Polaków w pozycji ważnego dostawcy broni dla targanego ciągłą wojną i żądzą ekspansji Cesarstwa Rzymskiego. Ale propaganda Rzymu nie mogła pozwolić na zaistnienie w świadomości publicznej równorzędnego Cesarstwu kraju wolnych ludzi. Dlatego kraje słowiańskie, nawet o wysokiej kulturze materialnej, były uznawane za dzikie i prymitywne, czyli barbarzyńskie – jak wszystko zresztą co nie pochodziło od Rzymu.

 

Zamożność ówczesnych gospodarstw, parających się powszechnie uprawą roli i hodowlą zwierząt, potwierdzają liczne bogato zdobione przedmioty powszechnego użytku wykonane z żelaza, wydobywanego w większości w Górach Świętokrzyskich i tam wytapianego. Znajdywane przez archeologów artefakty pochodzące z nierzadko bardzo odległego importu podkreślają rolę handlu w kraju Wandalów i pozwalają nam domyślać się bogactwa będącego w posiadaniu mieszkańców grodów wzdłuż bursztynowego szlaku. Ogrom licznych kompleksów hutniczych do dziś przyprawia o zawrót głowy polskich historyków – kto kontrolował tak silnie rozwinięty i zorganizowany przemysł, skoro ponoć nie było tam żadnej państwowości?

 

O tym, że kultura Wandalów nie była odcięta od innych kręgów cywilizacyjnych, a Wandalowie byli zaznajomieni z trendami ówczesnego świata świadczy też to, że do IV wieku masowo zaadaptowali arianizm. Oznacza to, że mieszkańcy nadwiślańskich grodów już trzysta lat po śmierci Jezusa przyjęli jego naukę, chociaż nie musiało to oznaczać przejścia na twardy monoteizm ani nawet rugowania tradycyjnych kultów i obrzędów. Można przypuszczać, że opowieści o tym jak Jezus żył, i o tym, co głosił, bezboleśnie nałożyły się na tradycyjny wandalski panteon. Powstała zatem religia chrześcijańska, ale bez Starego Testamentu i bez kleru uznającego zwierzchnictwo papieża, który mógł być utożsamiany z opresyjnym Rzymem.

 

Na podbój świata

 

W noc sylwestrową 406 roku wandalskie armie wraz ze sprzymierzonymi Swebami (związkiem plemion germańskich) i sarmackimi Alanami przekroczyły rzekę Ren w okolicach dzisiejszej Moguncji. Całością dowodził Godigisel – król Wandalów. Po raz kolejny w historii zostały rzucone kości. Rozpoczęła się inwazja na Cesarstwo Rzymskie. Nie była to wyprawa łupieżcza, lecz zakrojona na ogromną skalę kampania mającą na celu kolonizację podbitych terenów, gdyż za armiami szły rodziny żołnierzy – ich liczne żony i dzieci z dobytkiem. Przygotowania do tej kampanii trwać musiały latami i stanowią dowód potęgi państwa Wandalów i ich króla, który był w stanie na czele liczącej niemal sto tysięcy żołnierzy armii poprowadzić lud na podbój Europy. Była to bezprecedensowa, niebotycznych rozmiarów operacja logistyczna. W warunkach dobrobytu odbył się podział wandalskiego społeczeństwa na tych co wyruszyli na ekspansję i na tych co zostali w swoich miastach i wsiach. Nie mogło też tu być mowy o żadnym zagrożeniu ze strony Hunów, którzy wcześniej wdarli się na tereny Cesarstwa, zapewne nieprzypadkowo omijając szerokim łukiem tereny zajmowane przez Wandalów.

 

W bitwie pod Moguncją poległ król Godigisel. Jego syn Gunderyk, zostawszy nowym królem, kontynuował kampanię. Przełamawszy linie obronne Rzymian woje z nad Wisły przez trzy lata podbijali terytorium Galii. Nie osiedlili się jednak na tych terenach, czego powodem mogły być roszczenia rodowitych ludów germańskich wobec tych ziem. W 409 roku część Wandalów wróciła z powrotem do swojej ojczyzny, jednak przeważająca większość pod wodzą Gunderyka ruszyła na podbój półwyspu Iberyjskiego.

 

Do 412 roku większość terytorium dzisiejszej Hiszpanii zostało podzielone między przybyszów. Zostały utworzone tam dwa Wandalskie państwa, swoje państwa otrzymali też Swebowie i Alanowie. Południowa część półwyspu od tego czasu zwana jest od imienia Wandalów Andaluzją. W latach 415-419 te sprzymierzone państwa musiały stawiać opór opłacanym przez Cesarstwo Rzymskie Wizygotom. W 418 roku pokonane zostało wandalskie państwo pochodzących ze Śląska Silingów. Ten sam los spotkał królestwo Alanów. W tej sytuacji została zawarta unia personalna między Alanami i Wandalami. Od tego czasu Gunderyk i jego następcy tytułowali się Królami Wandalów i Alanów.

 

W 428 roku królem Wandalów został brat Gunderyka, którego imię, zdaniem niektórych badaczy, brzmiało po starosłowiańsku – Gęsierzyk, ale w tekstach ówczesnych kronikarzy zapisywano je jako Genzeryk. W drugim roku swego panowania Genzeryk wraz z całym swoim ludem przeprawił się przez Gibraltar do Afryki. Po dziesięcioletniej kampanii, wypełnionej walką z miejscowymi garnizonami i odwetowymi wojskami Cesarstwa, zdobył Kartaginę i uczynił z niej stolicę nowego państwa Wandalów. Silna flota, którą potem zbudowało Królestwo Wandalów i Alanów, przez dziesiątki lat kontrolowała cały zachodni basen Morza Śródziemnego wraz z podbitymi przez nią wyspami – Balearami, Korsyką, Sardynią i Sycylią.

 

Kurczące się Cesarstwo Rzymskie szukało możliwości pokoju z kwitnącym królestwem Genzeryka. I tak, cesarz Walentynian III obiecał Genzerykowi Eudokię – starszą z dwóch swoich córek. Gdy w 455 roku Walentynian został zamordowany, a jego następca poślubił wdowę po nim i wydał Eudokię za swojego syna, Genzeryk nie wahając się długo zadał ogromny cios liczącemu się coraz mniej w Europie Cesarstwu. Wandalowie wkroczyli do Rzymu. Po dwutygodniowym pobycie w stolicy Cesarstwa wywieźli na swych okrętach niemal wszystko co było tam wartościowe, wraz z licznymi jeńcami – poczynając od kobiet rodziny cesarskiej (Eudokia poślubiła Huneryka, syna Genzeryka), na metalurgach i specjalistach wielu dziedzin kończąc. Wprawdzie Wandalowie pozostawili Rzym znacznie zubożały, oszczędzili jednak życie cywilnej ludności. Sam cesarz Petroniusz Maksymus zginął podczas próby ucieczki z miasta. Został rozpoznany przez rozwścieczony tłum i zabity, a jego zwłoki wrzucono do Tybru.

 

Do śmierci Genzeryka w 477 roku trwał złoty okres Królestwa Wandalów i Alanów w Afryce. Władza w państwie przechodziła potem na kolejnych potomków Genzeryka. Królestwo trwało do 533 roku, kiedy to zostało podbite przez Bizancjum armiami Belizariusza. Ostatni król Wandalów, Gelimer, został pojmany i przewieziony do Konstantynopola, gdzie do końca życia mieszkał w darowanym mu przez cesarza majątku. Jego ludzie zostali zniewoleni bądź wcieleni do armii cesarskiej, przez co rozproszyli się po świecie zatracając swoją wspólnotową odrębność.

 

Wymazani z historii

 

Mijały pokolenia od czasu kiedy nadwiślańskie ludy po przewodnictwem Wandalów opuściły swoją ojczyznę. Ich potomkowie wychowani między ciągłymi wojnami w zachodniej Europie czy później w wywalczonym już stabilnym państwie w Afryce musieli siłą rzeczy inaczej postrzegać świat niż ich pobratymcy pozostawieni nad Wisłą. Ich trwające niemal 100 lat państwo nie straciło jednak kontaktu z rodakami, a dzieląca ich odległość nie oznaczała braku wymiany informacji czy handlu, nie zaburzała nawet kwestii prawnych. Świadectwo temu daje Prokopiusz z Cezarei który w swojej Historii Wojen opisuje przybycie na dwór króla Genzeryka posłów z opuszczonych przed dziesiątkami lat siedzib Wandalów. Posłowie ci przybywali negocjować warunki zrzeczenia się praw własności do tych miejsc na rzecz Wandalów pozostałych w Europie.

 

Co o twórcach prężnej starożytnej nadwiślańskiej państwowości, a potem zdobywcach Rzymu, wiedzą ich żyjący obecnie potomkowie? Tyle co nic. Ale nie powinno dziwić, że w skażonej interesami politycznymi pisanej historii Polski nasz naród odcięty jest od tożsamości swych dziadów i zaczyna swe dzieje dopiero na rodzie Piastów. Budowane przez Niemców Święte Cesarstwo Rzymskie, pretendujące do bycia kontynuacją Cesarstwa Zachodniorzymskiego, musiało być zainteresowane niedopuszczeniem Polaków do myśli, że to ich przodkowie odegrali decydującą rolę w jego ostatecznym rozbiciu. Tak samo niewygodny, zwłaszcza dla Kościoła, musiał być fakt, że chrześcijaństwo istniało nad Wisłą na 600 lat zanim, mniej lub bardziej bezpośrednio, przynieśli je nam Niemcy. Tak… Istniało… Tyle, że nie pod rzymskim zwierzchnictwem. Zatem najlepiej temat ignorować. W zamilczaniu historii Polaków nie trzeba było zresztą wielkiej intrygi – wystarczył rzut okiem na stare rzymskie mapy by uwierzyć, że tereny Polski od niepamiętnych czasów były białą plamą, zamieszkaną zapewne przez jakichś dzikusów…

 

Uważany dziś za pierwszego władcę Polski Mieszko I potrafił być nazywany przez ówczesnych kronikarzy księciem Wandalów (dux Wandalorum, Misico nomie). Wincenty Kadłubek z Wandalami wiązał imię księżniczki Wandy jak i dawną nazwę Wisły – Wandal. Dziedzicznym królem Wandalów tytułował się nawet Władysław IV Waza! A kto się dziś przyznaje do tych zapomnianych przodków-bohaterów, zdobywców Rzymu? Choć obalone zostały niemieckie tezy o germańskich korzeniach ludów dorzecza Wisły, Polacy jakoś nie utożsamiają się z wandalskim dziedzictwem. Próżno więc szukać w polskich miastach pomników króla Genzeryka, czy chociażby ulic z imieniem wandalskich władców. A byłyby to przecież świadectwa tego, że nasza ziemia potrafi zrodzić przywódców zdolnych nie tylko zawojować całą Europę zachodnią, ale nawet kolonizować inny kontynent.

 

Podziel się!