Ludzie Przeciw Myśliwym: SKANDAL ! Prokuratura i Policja z Wadowic próbują umorzyć sprawę Myśliwych którzy ostrzelali dzieci!

To jest jedna z tych spraw w których skazanie myśliwskich przestępców jest niemal pewne.
Znamy przecież sprawców są to ustaleni z imienia i nazwiska myśliwi z pobliskiego koła, mamy osoby poszkodowane czyli dzieci które trafione zostały pociskami wystrzelonymi przez myśliwych.
I mamy w końcu świadków którzy widzieli całą sytuację, zapisali nawet numery samochodów którymi poruszali się myśliwi.
.
Co na to prokuratura ?
Umarza śledztwo bo jej zdaniem wszystko jest ok i nikomu nie można nic w tej sprawie zarzucić !
.
Niewiarygodne ?! Tak dzieje się w wielu sprawach w których sprawcami są myśliwi.
.
Tym którzy nie znają sprawy, przedstawiamy krótkie streszczenie:

 

 

źródło: FB – Ludzie Przeciw Myśliwym

 

W dniu 25 sierpnia 2017 roku na terenie prywatnej stadniny Pana Konrada Szydłowskiego grupka dziewczynek uczyła się jeździć konno.
W pewnej chwili nad staw przy którym znajdowały się dzieci, wjechały trzy samochody, z ich wnętrza wysiadło kilku mężczyzn i jedno dziecko.
Myśliwi nie zwracając uwagi że wjechali na prywatną posesję stanęli w odległości 92 metrów od dziewczynek i zaczęli na ich oczach strzelać i zabijać z broni palnej kaczki pływające po stawie.
Nagle jeden z mężczyzn skierował lufę swojej broni tak że pocisk z kawałkami ołowiu którymi był wypełniony poleciał w stronę dziewczynek.
Dzieci zostały trafione śrutem w głowę, niewielkie rany odniósł też koń i pies który był na terenie stadniny.
Zdezorientowany zwierzak czując uderzenie i ból zaatakował przechodząc obok kobietę i lekko zahaczył ją zębami.
.
Myśliwi nie przejęli się specjalnie tym że trafili dzieci, nie sprawdzili czy dziewczynki są ranne, nie wezwali nawet pomocy. Pozbierali zabite kaczki i po kilku chwilach zapakowali się do samochodów i odjechali. Świadkowie mówią że myśliwi dobijali ranne kaczki na oczach dziecka które z nimi przyjechało. Co samo w sobie jest przestępstwem.
.
DZIECI PRZEŻYŁY CUDEM, MIAŁY NA SOBIE KASKI I TO URATOWAŁO IM ŻYCIE
Jak ustalił potem biegły, ołów z pocisków wystrzelonych przez myśliwych wbił się właśnie w plastik i styropian z którego były wykonane.
.
Pan Konrad najpierw sprawdził czy dzieci są całe potem wezwał lekarza weterynarii by sprawdził stan zwierząt. Potem zawiadomił o wszystkim policję.
.
Myślicie może Państwo że policja na sygnale pognała zatrzymać sprawców? Nie, policjanci przez kilka tygodni bez pośpiechu powoli zabierali się do tego by zacząć działać. Prawdopodobnie na ich szybkość reakcji wpływał fakt że wielu z nich tez jest myśliwymi a świadkowie którzy widzieli sprawców rozpoznali wśród nich znanego policjanta i trzech ustosunkowanych lekarzy.
.
Sprawa pewnie została by umorzona bez rozgłosu gdyby nie pewien dociekliwy poseł i Fundacja LPM która złożyła oficjalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i zażądała ścigania sprawców.
Zrobiliśmy też wszystko by to przestępstwo nagłośnić.
.
Wydawało się że postawienie sprawców to tylko formalność, niestety trzy dni temu do biura Fundacji LPM przyszedł list który zawierał dokument który zamieszczamy.
.
Mówiąc w skrócie, Prokuratura z Wadowic zbadał sprawę i stwierdziła że faktycznie dzieci zostały trafione pociskami wystrzelonym przez myśliwych ale uznała że skoro nic im się nie stało to wszystko jest ok.
Dodatkowo prokuratura stwierdziła że do dzieci strzelali bardzo porządni myśliwi którzy grzecznie wpisali się do książki polowań, mieli legalną broń i w ogóle byli bardzo fajni.
Mały problem pojawił się w związku z tym że myśliwi stali w odległości 92 metrów od dzieci a to zbyt mało ….ale od czego mamy naszych sprytnych i kreatywnych prokuratorów. Zamiast zmierzyć odległość myśliwych od dziecka, śledczy zmierzyli odległość stawu od dziecka i wyszło im że to ponad 200 metrów. Tym samy uznali że polowanie odbywało się w prawidłowej odległości.
Ponieważ rany na koniach i psach zagoiły się zanim zobaczył je biegły ., śledczy uznali że niema dowodów że w ogóle były.
.
Nasza dzielna prokuratura zapomniał naturalnie o tym że przestępstwem jest zabijanie zwierząt w obecności dzieci, zapomniał też że przestępstwo polegające na stworzeniu zagrożenia dla zdrowia i życia nie występuje tylko wtedy gdy ktoś zostanie ranny i nie musi być przestępstwem intencjonalnym.
.
Jednym słowem sprawa została elegancko zamieciona pod dywan i umorzona.
Wszystko pewnie poszło by gładko gdyby nie nasza organizacja.
.
Co zamierzamy ?
.
Zamierzamy po raz kolejny dobrać się do dupska myśliwskiej mafii.
Zatrudnimy prawnika który przygotuje zażalenie i pojedziemy w na miejsce zdarzenia żeby zebrać relacje, informacje i dowody winy myśliwych.
.
Zrobimy to co powinna zrobić prokuratura czyli wszystko by postawić przed sądem myśliwskich popaprańców którzy o mały włos nie pozabijali dzieci.
.
Na działanie w tej sprawie, wyjazd, ekspertyzę prawniczą potrzebujemy ok 1800 zł . Jeśli popieracie to co robimy chcecie nas wesprzeć donacją to dane do przelewu i wpłat znajdziecie pod spodem.
Trzymajcie za nas kciuki.
Ludzie Przeciw Myśliwym
Wpłat można dokonywać na dwa sposoby.
Najprościej, najszybciej i najskuteczniej jest kliknąć w podany link i przekazać wpłatę przy pomocy karty płatniczej czy kredytowej.
.
Płatność dowolną kartą w systemie PayPal pod adresem:
https://www.fundacjalpm.eu/wesprzyj-nas

Możesz też przesłać pieniądze na rzecz fundacji tradycyjnym przelewem, tu znajdziesz dane do jego wypełnienia.
.
Fundacja LPM
ul Górczewska 53, 15-404 Warszawa
nr konta: 77 2490 0005 0000 4530 4612 4233
tytuł: darowizna na cele statutowe – leczenie
.
Myśliwi założyli dziesiątki stron, które podważają naszą wiarygodność, publikują kłamstwa na nasz temat. Bo stanowimy dla nich zagrożenie.
.
Jesteśmy legalne działającą organizacją. Publikujemy raporty finansowe i merytoryczne. Nie daj się zmanipulować.
Dziękujemy za wspólna walkę ze złem. Jest już nas ponad sto pięćdziesiąt tysięcy osób.
Dokumenty są autentyczne, zdjęcie ma charakter ilustracyjny.

 

 

Sprawa nie wymagająca komentarza.

Ta tradycyjna bezkarność myśliwych trwa od 1945 roku do dzisiaj. Obecnie obserwujemy nasilenie bezczelności tzw. Kół Łowieckich. Byłem świadkiem w Nielepicach, jak Myśliwi przy publicznej drodze rozsiedli się w pełnym zbrojnym rynsztunku rozłożywszy obok siebie krwawiące jeszcze ciała pomordowanych zajęcy i lisów. Popijali sobie warzoną na ognisku herbatkę, zapewne z „prądem”, czyli procentami. Gęba w gębę prymityw. Żadnemu z nich nie przyszło do głowy, że drogą mogą iść ludzie, zwyczajni spacerowicze weekendowi np. z dziećmi, którzy nie chcą oglądać ani ich czerwonych prostackich gąb, ani unurzanych we krwi rąk, ani „delektować” się tak jak oni przelaną krwią ofiar. Rozsiedli się pod Dębem pod którym zwykle medytujemy, na samym Wzgórzu Nielepickim.

Oni dobrze wiedzą jaki normalni ludzie mają do nich stosunek. Próbowali się z nami w ramach „zaprzyjaźnienia” przywitać. Wywiązała się oczywiście awantura, na Dzień Dobry. Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie zastrzelą naszego biegnącego luzem psa z azylu. Modły i Medytację odbyliśmy w innym miejscu. Kiedy wracaliśmy już ich nie było – więc awantura pomogła. Za to został po nich niewygasły jeszcze popiół ogniska i krew na trawie. 

Ci „ludzie” mają tyle morderstw na swoich kontach, że nie jestem ich w stanie nazywać po prostu ludźmi. Darzę ten klan, Myśliwych, najwyższą pogardą, wyższą niż Klan Rzeźników. Do tego pierwszego klanu zalicza się obecny Minister Ochrony Środowiska, ale trzeba zauważyć, że w poprzedniej ekipie PO+PSL i innych wcześniej rządzących po 1989 roku, nie brakowało podobnych Obrońców Przyrody (wystarczy wspomnieć prezydenta Komorowskiego, nie mówiąc o całym PSLu). Tradycja ciągnie się wprost z czasów PRL  i powojennej znieczulicy na krew i morderstwa, do III RP, która była niczym innym jak PRL BIS (i nadal po części pozostaje). W PRLu było w modzie, by Minister Kultury Sokorski fotografował się z zamordowanymi zwierzętami i Breżniewem w Białowieży.

Ci z Czerwonej Falangi, którzy dzisiaj, jak GW i inni, lamentują nad Myślistwem i bronią Białowieży, powinni uderzyć się w pierś za swoje własne przyzwolenie na takie praktyki, a nawet udział w nich, w czasach, kiedy wychodziło jeszcze pismo prawdziwych obrońców przyrody Zielone Brygady, z którym byłem zaprzyjaźniony i w którym publikowałem już w roku 1996 pod szyldem Starosłowiańskiej Świątyni  Światła Świata.  (tutaj: https://bialczynski.pl/2016/11/03/zielone-brygady-marzec-1996-staroslowianska-swiatynia-swiatla-swiata-o-swiecie-wiosny/, http://zb.eco.pl/zb/)

Podziel się!