TRADYCJE MORSKIE LĘCHÓW I WĘDÓW ZAKŁAMANE PRZEZ TEUTONÓW
Wieki brutalnego fałszowania polskiej historii przez zaborców odcisnęły swoje piętno na postrzeganiu Polaków na Zachodzie, jako ludzi niezdolnych do nowoczesnego gospodarowania. Zależało na tym szczególnie Niemcom, którzy w ten sposób uzasadniali swoje prawa do rzekomego cywilizowania zagarniętych ziem polskich. Jednym z takich przykładów historycznego kłamstwa jest teza o braku umiejętności prowadzenia gospodarki morskiej przez Polaków. Niemieccy naukowcy nie tylko wymyślali nowe teorie, ale również systematycznie niszczyli i przerabiali dowody materialne.
Przykładem może być historia wraku łodzi znalezionej nad Jeziorem Łebsko pod koniec XIX w..
Jej rekonstrukcją zajął się ówczesny konserwator niemiecki w Szczecinie – Hugo Lemcke. Zgodnie z bismarckowską linią polityczną zaczął dziwaczne zabiegi wokół wraku, by za wszelką cenę udowodnić jego germańskość, a nie słowiańskość. Lemcke postanowił przerobić zabytek po Wędach na wzór wraku skandynawskiej łodzi z IV w. n.e.. Zniszczył bądź zniekształcił niektóre elementy łodzi, ważne dla prawidłowego odtworzenia jej kształtów, np. zakończenia stępki, wierzchołki żeber. Dwa skrajne żebra w ogóle usunięto, ponieważ nie pasowały do ostrej „germańskiej” formy rufy i dzioba, którą wbrew kształtom pierwotnym nadano tym częściom łodzi. Wprowadzono sześć dodatkowych rzędów desek poszycia. Relingi i umocowanie wiosłowe wykonano na wzór łodzi norweskich. Tak zdeformowany zabytek miał świadczyć o odwiecznej „germańskości” polskiego Pomorza.
„Zaginiona” tajemnica słowiańskich korabi
Tylko z opisów znamy jeszcze bardziej frapujący wytwór polskiej sztuki szkutniczej. Z Gdańska-Brzeźna pochodził wrak statku znaleziony w 1873 r.. Korab zbudowany był z dębiny, płaskodenny, długości 17,80 m, szerokości 4,90 m, wysokości na śródokręciu 1,5 m. Został zbudowany w technice klinkierowej, czyli ułożone na zakładkę pasy poszycia połączono ze sobą nitami żelaznymi i uszczelniono pasmami włosia nasyconego smołą bursztynową. Cała struktura powłoki kadłuba była bardzo wytrzymała na wszelkie naprężenia. Pracowała na zasadzie kratownicy mostu, charakteryzującej się dużą wytrzymałością, a zarazem lekkością. Sądząc po jego kształtach i konstrukcji, okręt musiał korzystać z napędu żaglowego. Nośność jednostki obliczano na 10 ton przy wyporności 25 ton i zanurzeniu 80 cm, a zanurzenie bez ładunku wynosiło 40 cm. Przypomnijmy, że podobnie opisał konstrukcje Wenetów/Wędów z I w. p.n.e. Juliusz Cezar: „Ich okręty były zbudowane i wyposażone następująco: dna bardziej płaskie niż w naszych okrętach, aby mogły się łatwiej wyzwalać z mielizn i odpływów; (…) były w całości zbudowane z dębiny, aby mogły wytrzymywać wszelkiego rodzaju napór fal oraz urażenia; żebra z belek grubych na jedną stopę (…)gdy płynęły z wiatrem, o wiele łatwiej znosiły burzę, bezpieczniej osiadały na mieliznach, a pozostawione przez odpływ nie obawiały się skał i raf; natomiast wszystkie te przypadki stanowiły powód do obaw dla naszych okrętów”.
więcej: RudaWeb – https://rudaweb.pl/index.php/2017/02/14/tradycje-morskie-lechow-i-wedow-zaklamane-przez-teutonow/
czytajcie także: