O Międzymorzu, polskiej transformacji i języku ogólnosłowiańskim
Zastanawiałem się niedawno, co mogłoby przyśpieszyć zjednoczenie Słowian? Wraz z narodami Słowianom bliskimi; terytorialnie, kulturowo i historycznie. Doszedłem do wniosku, że jest na to pewien sposób, wiążący się z tematem tej książki. Należałoby go rozpropagować. Metoda skuteczna w przeszłości, przydatna w życiu codziennym. Dawno wypróbowana. Ale o niej za chwilę….
Najpierw zastanówmy się jednak, po co nam w ogóle jakieś zjednoczenie słowiańskie czy międzymorskie? Naszym politykom nie specjalnie zależy na takim kierunku, być może z powodu obciążenia niesłowiańską kulturą innych nacji, obcymi interesami obawiającymi się potencjalnej siły zjednoczonych Słowian, niechęcią do dzielenia się władzą z innymi narodami słowiańskimi – szczególnie tymi małymi. Rządzący więc tego z własnej woli nie uczynią. Mogą jedynie być nieświadomym narzędziem sił wyższych, o jakich nie mają zielonego pojęcia. Które ku temu zmierzają abyśmy jako Słowianie stali się na powrót wspólnotą rodzinną, żyjąc zgodnie i szczęśliwie. W tym, z naszymi niesłowiańskimi lub dalekimi krewnymi pomiędzy nami umiejscowionymi, zapewniając im takie same, godne warunki egzystencji. To widać szczególnie w ostatnich latach, gdy kultura słowiańska i duch zjednoczenia przejawia się masowo w internecie, na stronach kilkuset polskich i wielu innych nacji słowiańskich, w sposób odrzucający indoktrynację zachodnią lub prorosyjską.
Wielu niezależnych badaczy, ze świata oficjalnej nauki jak i spoza niej, również przywraca prawdę historyczną o pradawnej i całkiem niedawnej wielkości Słowian, ich pochodzeniu i więzach rodowych. Jak choćby Piotr Makuch w swojej książce – pracy doktorskiej „Od Ariów do Sarmatów. Nieznane 2500 lat historii Polaków” (Wydawnictwo: Księgarnia Akademicka, Rok wydania: 2013)
Jakoś więc nie słychać, by ktokolwiek wyjaśniał Polakom w mediach, a przecież to nośny temat: „- co co jest nam potrzebne Międzymorze w postaci wspólnego państwa?”. Lub „Po co nam jakaś jedność słowiańska?”. Jakby bano się oskarżenia o utratę własnej państwowości w wyniku podzielenia się nią na większym obszarze. Przecież cały czas zarzucamy takie zakusy Unii Europejskiej. Tyle tylko, że jest ona tworem antynarodowym! A może dla naszych polityków, zjednoczenie tego rodzaju to oczywista korzyść? Nad oczywistościami się przecież nie dyskutuje. Nawet nie zastanawia. Oddychamy, bo musimy oddychać, aby żyć. Podobnie, aby przetrwać ze swoim etnosem słowiańskim, narodowym, musimy nim żyć. Aby być szanowanym jako Słowianie na świecie, musimy odbudować dawną sławę Słowian w oparciu o fakty naukowe, historyczne, archeologię, genetykę, lingwistykę, kulturę. Musimy w tym celu przywrócić jedność Słowian, w tym terytorialną, polityczną i naukową, współpracę gospodarczą. Tym samym, przywrócimy Słowianom również bezpieczeństwo terytorialne wobec niepewnego, papierowego paktu NATO. Nie gwarantującego nam natychmiastowej, obronnej interwencji militarnej, tylko działanie według uznania i możliwości jego członków. Musimy więc oprzeć się na realnej, a więc wspólnej sile blisko położonych narodów, bliskich sobie mową i kulturowo, jedynie wspomagając paktami zewnętrznymi. Aby siła tego rodzaju stanowiła jakiekolwiek odstraszanie, musimy się zjednoczyć terytorialnie, łącząc swój potencjał; ludzki, militarny, technologiczny, intelektualny, zasoby naturalne i gospodarcze. Inaczej, nigdy nie będziemy państwami ustabilizowanymi, niezależnymi, w pełni suwerennymi, które dogonią cywilizacyjnie bogaty zachód.
Realizując tego rodzaju zjednoczenie w celu najważniejszym, jakim jest zapewnienie sobie bezpieczeństwa, życia bez wojny naszym dzieciom i kolejnym pokoleniom, zyskamy automatycznie szereg dodatkowych korzyści. Będzie nią między innymi silniejszy niż dotąd wpływ naukowy i kulturowy Słowian na odtwarzanie i promowanie historii, pozbawionej watykańskich, bizantyjskich, moskiewskich, frankońskich, niemieckich czy anglosaskich zakłamań. Przyczynimy się do znacznie szybszego rozwoju gospodarczego państw zjednoczonych, jaki byłby efektem nie tylko wolnościowego ustroju gospodarczego i odejścia od socjalizmu czy pro-korporacyjnego kapitalistycznego globalizmu. Lecz i dużego terytorium, przyśpieszającego możliwości gospodarcze, powiększającego przestrzeń biznesowych założeń gospodarczych w tych samych – wygodnych dla wszystkich członków warunkach prawnych (vide Chiny). Ułatwiającej przemieszczanie się w poszukiwaniu i wytwarzaniu zysku wolnym obywatelom – przedsiębiorcom. Duże terytorium, w dobie rakiet utrudnia atak. Zwiększa własny zasób dóbr naturalnych, niezbędnych dla zaawansowanej gospodarki, ułatwia zyskanie większego popytu na wyroby wysoko przetworzone. Korzyści ze zjednoczenia, można mnożyć.
Zjednoczenie o jakim tu piszę, musiałoby nastąpić na rzecz wprowadzenia nie tylko wolnościowego ustroju gospodarczego, lecz i ustroju wolności politycznych, czyli referendalno – przedstawicielskiego z naciskiem na ten pierwszy. Tylko taki ustrój, zagwarantuje trwałe istnienie zjednoczenia, unikając podstępów wrogów zmierzających do jego unicestwienia. Tylko tam bowiem, gdzie istnieje prawdziwa równość obywateli wobec prawa, pełnia wolności obywatelskich, prawo wyborcze prawdziwie demokratyczne – równe w praktyce; bez progów zaporowych, układów w mediach, dotacji dla partii, bez pomocy służb w liczeniu głosów, umożliwiające tanie i szybkie odwołanie posłów w okręgach jednomandatowych, społeczność poświęci niemal wszystko dla obrony swojej złotej karty praw wolności i utrzymania związku państwowego ją zapewniającego. Bo będą to bezcenne prawa ludu, nie elit! Złota wolność i równość w prawie wszystkich zjednoczonych narodów. Tego w UE nie mamy! Tam jest dyktat Niemiec i Francji. Nawet inna wysokość dotacji unijnych na rolników, czy inne prawa wobec przemysłu. Nas zmuszono do jego likwidacji, gdy zachód swój dotuje (jak niemieckie stocznie), co mi osobiście nie odpowiada, bo to socjalizm. Jednak jakiekolwiek zjednoczenie polityczne zawsze wymaga równości praw.
Czy stworzymy więc ponownie, dawne „Międzymorze” z dostępem do mórz; Bałtyckiego, Adriatyku, Czarnego i Egejskiego? Może nawet innych, jeśli Rosja się w końcu odmieni i pierwszy raz od eksterminacji ludu i likwidacji ustroju wiecowego, demokracji Rzeczypospolitej Nowogrodzkiej, której obszar, znaki i etnos sobie przywłaszczyła, stanie się krajem prawdziwie demokratycznym. Nie należącym już do oligarchów i służb przymusu, po chazarskich indoktrynerów komunizmu, traktujących rządzony naród jak mięso armatnie i niewolników. Gorzej, niż dawni Mongołowie traktowali Moskowian. Tylko stanie się krajem etycznych Słowian, wolnych i równych innym nacjom, nie wywyższających się nad nie, żyjącym z pracy i dobrej organizacji społecznej. Nie zaś z podboju i wyzysku innych, w tym grabieżczej eksploatacji i sprzedaży ich dóbr naturalnych. („Federacja Rosyjska wyraźnie i z przewagą zajmuje pierwszą pozycję w olimpiadzie społecznej nierówności. 88% narodowego bogactwa Rosji skoncentrowane jest rękach milionerów i miliarderów. 0,3% ludności zawładnęło 9/10 wszystkich narodowych bogactw Rosji. W Rosji żyje około 100 tysięcy dolarowych milionerów i miliarderów (tych ostatnich około 100). To jest – uwzględniając członków ich rodzin – jedynie 0,3% całej populacji, ale władającej 9/10 narodowego bogactwa kraju!”)
Wszystko to, jest możliwe, bo wszystko jest możliwe, czego tylko człowiek zapragnie. Co obejmie swą wyobraźnią. Warto tak etycznym i racjonalnym przemianom ku naszemu zjednoczeniu dopomóc. W sposób, jaki uszanuje wszystkie jednoczone narody, zachowując ich suwerenność państwową i narodową odrębność. Można bowiem być państwem i narodem zjednoczonym z innymi, zachowując obie odrębności. Nie jak w Unii Europejskiej, gdzie są one wrzucone do wspólnego kotła, w którym zamieniono je w niesmaczny bigos. Gdzie tego jest na wierzchu, kogo większa siła ekonomiczna. Kto ma za sobą silniejsze układy polityczne wewnątrz kotła. W kotle UE, mieszają i doprawiają nawet nie narody Unii, bo te, nie mają nic do powiedzenia o realnym rządzeniu w tym systemie. Tam nie rządzi Parlament UE, demokracja na którą władze UE stale się powołują, tylko władze narzucane układami. Parlament jedynie pozoruje opiniowanie ich działań a narodom Unii daje się prawo wyboru tegoż Parlamentu, jedynie po to, aby ich społeczeństwa nieorientujące się w tym mechanizmie, miały złudzenie demokracji. Mieszają w tym diabelskim kotle głównie podopieczni korporacji medialnych i finansjery ponadnarodowej, przedstawiciele rządowi przez nie wypromowani jak Angela Merkel („IG Farben było Hitlerem i Hitler był IG Farben” Amerykański Senator Homer T. Bone do Komisji Senatorów do Spraw Wojskowych 4 czerwca 1943 r. RKO: Ta korporacja niemiecka jak i inne, również w której pracowała A. Merkel, do tej pory nie wypłaciły żadnych odszkodowań Polakom ,za eksperymenty na nich w obozach koncentracyjnych, finalizowane licznymi patentami! W młodości Angela Merkel należała do komunistycznej organizacji „Wolna Młodzież Niemiecka” (FDJ), gdzie w latach 80. pełniła funkcję sekretarza ds. agitacji i propagandy. Po wyborach w NRD została mianowana zastępcą rzecznika rządu – pierwszy raz wybranego demokratycznie, zarazem ostatni, premiera we wschodnich Niemczech. Następnie, po zjednoczeniu Niemiec, ta była wtyczka agentury komunistyczno-rosyjskiej na zachodzie, pracowała u boku Kohla, pupilka korporacji BASF. Ta była komunistka, relatywistka etyczna, wstąpiła do partii chrześcijańskiej z nazwy. Co nam to przypomina?.. „Jednym z tysięcy niewolników był młody polski więzień z numerem 6804, późniejszy aktor, – August Kowalczyk. Nigdy nie otrzymał żadnego odszkodowania od Niemców. ..nam wmawia się, że polityczni i wojskowi współsprawcy zostali skazani. Taką wersję sprzedano nam jako wersję Norymberskiego Trybunału Wojskowego. Nie powiedziano nam o tym, że akcje Bayera, Hoechsta i BASF z koncernu I.G.Farben przeszły w ręce konkurencji [I.G.Farben] w krajach zwycięskich, mianowicie do grupy Rockefellerówe ze Stanów Zjednoczonych oraz grupy Rothschildów w Wielkiej Brytanii i Francji. I o tym, co tamci panowie robili, też nam nic nie powiedziano. Bowiem mieli interes w tym, aby skazani w procesie w Norymberdze menadżerowie I.G.Farben mogli jak najszybciej wyjść na wolność i pracować dla nich. …Fritz Termeer, który w Norymberdze skazany został za ludobójstwo za wykorzystywanie robotników przymusowych i inne zbrodnie przeciwko prawom człowieka, skazany został prawomocnie na karę więzienia, a niecałe 10 lat później znowu zasiadał w fotelu przewodniczącego rady nadzorczej Bayera. …
Firma Bayer-I.G.Farben testowała w obozie koncentracyjnym swoje preparaty chemiczne. Preparat BE1034. Dlaczego takie dziwne oznaczenie? Dlaczego nie jest tam napisane: Rotenol, albo Salvasan? http://nwonews.pl/artykul,576,dr-rath-kartel-farmaceutyczny-i-ig-farben ). Nie dziwmy się, gdy A. Merkel dzisiaj reprezentuje tak interesy Rosji jak i USA. Jest korporacyjnym zwornikiem i integratorem Planu NWO. „Przywódcy Unii Europejskiej muszą zaakceptować wielkie korporacje przemysłowe, działające w Europie. Taką opinię wyraziła kanclerz Niemiec Angela Merkel, która dodała, że unijni przywódcy nie powinni myśleć tylko w kategoriach narodowych” Dzisiaj, owocem tych starań Merkel, jest CETA poparta przez nasz PiS oraz TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership / Transatlantyckie Porozumienia Handlowo-Inwestycyjne). „Po rozmowach w Hanowerze, gdzie dziesiątki tysięcy przeciwników TTIP protestowało, Obama stwierdził, że największy światowy pakt handlowy może być sfinalizowany do końca tego roku. – Angela i ja zgadzamy się, że Stany Zjednoczone i Unia Europejska muszą przyspieszyć prace w sprawie Transatlantyckiego Porozumienia Handlowo-Inwestycyjnego – stwierdził. – Nie przewidujemy, że uda nam się ratyfikować umowę do końca roku, ale, że ją podpiszemy – dodał prezydent USA.” „Kanclerz Niemiec powiedziała przed szczytem Unii w Brukseli, że dla większości Europejczyków jest jasne, iż wspólny rynek europejski będzie działał tylko wtedy, gdy zaakceptuje się ponadpaństwowe struktury gospodarcze, zrezygnuje z narodowego sposobu myślenia i doprowadzi do swobodnego handlu energią. W przeciwnym razie wspólny rynek nie będzie miał sensu – dodała Angela Merkel.”. Tak, korporacje z siedzibami głównie w rzymsko – franko – niemieckim obszarze gospodarczym i USA, WB oraz Kanadzie. Niemal jak kiedyś wspólnym cesarstwie rzymsko-frankońskim, poszerzonym o kolonie. Dawniej, ta sam organizacja polityczno – terytorialna wykorzystywała upaństwowioną religię nie mającą nic wspólnego z prawdziwym chrześcijaństwem, do podbijania Słowian i innych ludów, tzw. „pogańskich”. Teraz, wykorzystuje inne idee; globalizm, korporacjonizm, antyterroryzm, demokrację
– nie mającą w ich wydaniu nic wspólnego z prawdziwą demokracją. Ideę Unii Europejskiej budowanej w dzisiejszej formie, bardzo celnie przyrównuje do unii Karola Wielkiego, obecne państwo niemieckie. Szerząc kult tego władcy – słowianożercy, postępującego haniebnie, nieetycznie, w imię przeinaczonej religii i jej Boga. Medalami z jego podobizną, niemieckie elity chętnie obdzielają przywódców państwowych spośród tych Słowian (jak D.Tusk), którzy bezkrytycznie przyjmują niemieckie porządki polityczne i gospodarcze w Europie, często ekonomicznie czy narodowo niszczycielskie dla Słowian. Niestety, nie mamy jak w Rzeczypospolitej szlacheckiej, zakazu przyjmowania tytułów, honorów, medali, od obcych państw bez zgody Sejmu. Takie wzorce oraz metody organizowania wspólnoty UE według projektu nazisty W. Hallsteina, jej prawnego twórcy i niegdyś najważniejszego urzędnika, nie są w stanie zapewnić Słowianom prawdziwie dynamicznego rozwoju, równości prawnej, bezpieczeństwa czy przetrwania ze swoją kulturą narodową i etnosem słowiańskim. Niezreformowana w kierunku prawdziwej demokracji Unia Europejska, to antydemokracja, a więc stopniowa zagłada ekonomiczna i polityczna, przez uzależnienie od niezdrowych dla ekonomii i aktywności społecznej nierówności oraz dotacji, dla Słowian i innych narodów Europy środkowej. Pomimo powstających z tych dotacji dróg i mostów, rewitalizacji miast. Zadłużenie jakie zaciągamy aby je otrzymać, plus wymuszona na nas likwidacja przemysłu – to największy geszeft wymyślony o dziwo przez Amerykanów, w zamian za wejście do NATO. Amerykanie nie zażyczyli sobie dekomunizacji Polski jak to zrobiono w Czechach, pełnej lustracji i pozbycia się agentów Rosji, bo doskonale wiedzieli, że Polska by wtedy zupełnie zrezygnowała z udziału w politycznym bloku zachodnim. Mieliśmy po Okrągłym Stole, zapchane byłymi konfidentami i komunistami, tajnymi współpracownikami i ich rodzinami, poselskie stołki. UB-ek C.Kiszczak, raportujący do Moskwy o sytuacji w Polsce jeszcze w czasie tzw. obrad Okrągłego Stołu, już zadbał o to, aby nie dopuścić do niego nikogo, kto nie jest socjalistą. Dzisiaj zbieramy tego owoce, w postaci zmieniania się u sterów władzy partii mniej czy bardziej socjalistycznych. Socjalizm nie znosi równości prawnej, wolności politycznych. Zawsze sprzyja jakimś środowiskom, nigdy wszystkim jednakowo. Uwielbia przy tym centralizm który jest wrogiem wolności, starając się wszystko ogarnąć i kontrolować. Nawet to, co obywatele robią pod kołdrą. Produkując ustawy jak papier toaletowy, w tysiącach rocznie. A jak mówi stara dewiza prawa rzymskiego” „-Kto dużo obejmuje, ten słabo ściska”. I tak, nieprzypadkowo skazani zostaliśmy na powolny rozwój, bo brak wolności to stagnacja. Amerykanie nie mogąc uzyskać naszej dekomunizacji, odsunięcia od polityki przynajmniej na pięć lat jak w Czechach zdrajców narodu, zapewnili sobie naszą zerową konkurencję gospodarczą. Teraz, ci post komuniści i ich następcy ideowi, relatywiści etyczni, nie są w stanie siłą gospodarczą naszego kraju zagrozić zachodniej konkurencji. Gdyby taką siłę posiadali, to podobnie jak post komunistyczne Chiny, bylibyśmy w rękach postkomunistów rynkową bombą w środku zachodnioeuropejskiej unii gospodarczej, zagrażając jej zdominowaniem gospodarczym. Tym samym, destabilizując USA które z UE współpracuje. Nie było prawdziwej lustracji komunistów i zdecydowanego wyczyszczenia kraju z agentury rosyjskiej, no to mamy deregulację gospodarki. Przeprowadzoną przez wysłanego na zachodnie studia wysoko ustawionego w KC PZPR L. Balcerowicza, wtedy, gdy mi pozwolenia na jakikolwiek wyjazd na zachód odmówiono. Jako niewolnikowi jego towarzyszy. Po powrocie z zagranicy, L. Balcerowicz został Premierem i przeprowadził zwykłe uwolnienie wymiany krajowej waluty na zachodnią (kontrolowanej nieco przez bank państwowy), czym zakończył potężną inflację i zapełnił półki w sklepach. Co każdy głupek by potrafił takim prostym zabiegiem. Następnie, ze swoimi kolegami z Hazarskiej husarii z UW/UD, tworzącymi antypolski z założenia blok wewnątrzpartyjny, „GMMKL & Inni”, wziął się za operację w której kawałek po kawałku, likwidował najlepszą do tej pory, niezwykle wolnościową ustawę o działalności gospodarczej Wilczka – Rakowskiego. Bo taki był układ polskich elyt z zachodem. I wschodem też, agentów Moskwy, nie pragnącej podobnie jak zachód, silnej gospodarczo Polski. I tak, z kilkunastu % PKB rocznie, spadło do poziomu 2-4 i nastąpiła stała, wysoka emigracja bytowa. Tym bowiem skutkuje ograniczanie jakiejkolwiek wolności w gospodarce, w tym nadmierny biurokratyzm, fiskalizm, wysokie i zawiłe podatki. Natomiast ograniczanie wolności w prawach politycznych obywateli, skutkuje złymi prawami już w każdej dziedzinie życia i utrwalaniem się dyktatury istniejącej ideologii ustrojowej. A że od 89r jest nią dalej socjalizm, to właśnie tej. Tu już sukcesu gospodarczego rzekomo celowe balcerowiczowskie schładzanie podobno zbyt szybko rozwijającej się gospodarki, nie przyniosło. Bo odebranie narodowi wolności gospodarczych to było odebranie Polsce paliwa do jej rozwoju. On tego nie wiedział? Taki guru ekonomiczny? Po wielu podobnych numerach w sposobie rządzenia polską gospodarka, Polacy doczekali się żebraczych emerytur a guru nadal jest guru i zaproszony został przez nie tylko ideologicznych krewnych na Ukrainę. By tam doradzać rządowi. Zanim to nastąpiło, jednym z kolejnych anty-wolnościowych numerów jego kolegów w Polsce, wychwalanym przez niego osobiście, był „Program Powszechnej Prywatyzacji NFI” w 95r. Piękna nazwa, taka rzekomo wolnorynkowa, właścicielska, narodowa. Tak samo jak „narodowa” i „uczciwa” jest nasza demokracja. W wyniku tego programu, zlikwidowano zamiast rozwinąć, tysiące (większość z biorących udział w programie) firm państwowych, a ludzie zostali z nic niewartymi udziałami. Bo władzuchna poustawiała do zarządzania nimi, kolegów z klucza partyjnego. Jak dzisiaj ustawia na państwowych synekurach. Kiedy tylko startował ten Program, skrytykowałem go na lamach prasy ogólnokrajowej („Najwyższy Czas”), wróżąc mu rychły, całkowity upadek, wraz z zarządzanymi nim zakładami. Co nastąpiło zaledwie w przeciągu kilku lat. Pytałem się wówczas w swoim artykule, dlaczego rządzący nie zastosują najprostszej, uczciwej, wolnościowej formuły? Zwyczajnie nadając obywatelom, w zależności od lat pracy czyli składania się w podatkach na budowanie państwowych przedsiębiorstw, udziałów/akcji w nich? By sami zwołali walne zgromadzenia, powybierali rady nadzorcze i zarządy, lub po prostu sprzedali swoje akcje. Nie! To byłoby za proste, zbyt przejrzyste. Koledzy nie zarobiliby na dyrektorskich posadach, nie zyskali na wysprzedawanym za półdarmo – ile kto da, majątku narodowym. Dzisiaj jest podobnie. Dalej są przedsiębiorstwa państwowe, już resztki, w których obywatele nie mają udziałów. Dalej miliony hektarów ziemi leży odłogiem nawet nie nadającej się pod rolnictwo, bo władza PiS jej zwyczajnie nie podzieli po równo, nie rozda jej właścicielom – narodowi polskiemu. Dlaczego? Bo socjaliści wszelkiej maści lubią posiadać cudze i rozdzielać według uznania, rządzić się nie swoim. Im się wydaje, że państwowe, to znaczy nie narodowe tylko tych, którzy rządzą państwem! Podobnie jest z kulturą. Dotują ją według uznania. Tam, gdzie władza ma przychylnych artystów. Podobnie z mediami. W tych władza zamieszcza ogłoszenia (jak PO głównie w GW), gdzie ma kumpli i kumpele. Socjalizm to bowiem folwark, pozbawiony etyki, sprawiedliwości, w tym równości i wolności. No to jak taki system ma zbudować jakiekolwiek realne zjednoczenie z innymi narodami?! Przecież, tak jak wyżej napisałem, jakakolwiek nierówność nie stworzy prawdziwej, trwałej unii czy to gospodarczej, czy też obronnej czy tym bardziej państwowej! Chyba, że opartą na sile i anty-demokracji. ( „Prof. dr praw Walter Hallstein, szef Wydziału prawa w Rostocku podczas wojny, w swoim referacie na temat jedności prawa w Wielkich Niemczech: „W taki sposób – aby w tym miejscu wymienić tylko najważniejsze procesy – została wprowadzona ustawa o ochronie niemieckiej krwi i niemieckiego honoru” na terenach okupowanych.
Po wojnie znajdziemy Hallsteina, prawnika broniącego nazistowskiej krwi i honoru, w zupełnie innym miejscu. Razem z Adenauerem podpisał on w roku 1957 Traktat Rzymski, podstawę tego, co dzisiaj znamy jako Unia Europejska. Więcej nawet – został on jej pierwszym komisarzem! „)
Politycznego sposobu na przyspieszenie międzymorskiego i słowiańskiego zjednoczenia w naszej sytuacji wewnątrzustrojowej, dopóki nie wybierzemy do władzy nad krajem prawdziwych wolnościowców i demokratów, (vide Kukiz’15 + Ruch Narodowy) nie ma. Żadnych na to szans. Partia PiS jako socjaliści katolicko-narodowi, starają się jedynie stworzyć luźny związek polityczno-celowy, wspierający się wzajemnie w UE, w ramach poszerzonej o Chorwację, Bułgarię, Rumunie, Litwę, Łotwę i Estonię, Grupy Wyszehradzkiej. Dobre i tyle, bo kiedyś ułatwi to ich następcom wolnościowym, jeśli tacy nastaną, zbudowanie prawdziwego zjednoczenia Międzymorskiego.
Dzisiaj niemożliwe są jakiekolwiek polityczne decyzje zjednoczeniowe, narzucane z góry. Narody jednoczone, wpierw muszą rozwinąć oddolną wolę zjednoczenia we wspólne państwo, zrozumieć jego sens. Inaczej, zawsze zakończy się to podejrzeniami, zagrożeniem czyjąś dominacją. Aby narody Międzymorza zechciały poprzeć taki kierunek, uruchomiły oddolne naciski na jego realizację, muszą zyskać narzędzie do wzajemnej komunikacji, wymiany wiedzy, przekazu. Znajomość języka angielskiego jest zbyt wąska. To musi być inny język przekazu. Jakaś forma uproszczonego języka słowiańskiego. Dalej rozwinie się sam, czerpiąc ze swojego bogactwa i tradycji wszystkich nacji słowiańskich, gdy ruszy ich poznawanie siebie wzajemne, ich gospodarka. W tym na ujednoliceniu jego zapisu. Wtedy, internet stanie się w Europie środkowej naprawdę potężną siłą, dla zjednoczenia, konstruktywnej budowy, nie tylko krytyki i poszukiwania prawdy, wiedzy. Oddolnie narodzą się „Narody Zjednoczone w Międzymorzu”, zanim jeszcze zapadną jakiekolwiek decyzje polityczne w tej sprawie. Taka jest siła zrozumiałego dla wszystkich, ujednoliconego słowa! Może dlatego, w nazwie Słowianie ukryte jest proroctwo, tajemnica tego zdarzenia. Termin SLOVO, nie przypadkowo, dalej niemal identycznie brzmiący we wszystkich językach słowiańskich. I termin kolejny, następca pierwszego, gdy już dojdzie do zjednoczenia – SLAVA.
Odgórne, politycznie narzucone decyzje zjednoczeniowe w istniejących systemach socjal-kapitalistycznych, pojawić się mogą jedynie w chwili poważnego zagrożenia zewnętrznego. Już podbramkowej. W przeszłości, taką sytuacją był czas, gdy Zakon Krzyżacki, który po eksterminacji Prusów (prawidłowo Borusów), napadając na Litwę zagroził Polsce. Wtedy, narodziła się Unia dwojga państw a trojga narodów; Litwinów, Rusinów i Polahów. Jednak i owo zagrożenie, nie stworzyło wieczystego zjednoczenia jakim miał w swoich zamiarach być ten związek. W pewnym momencie, pod wpływem Watykanu, zabrakło w nim trwałego fundamentu kulturowego, jednoczącego wymienione narody. Niby miano wspólne języki, bo polski był podobny wówczas do ruskiego a Litwini posługiwali się niemal wyłącznie ruskim. Niby miano wspólną religię, bo na Rusi było prawosławie chrześcijańskie gdy w Koronie katolicyzm chrześcijański. Posiadano wspólne prawa polityczne, co zapewniało trwanie tegoż związku, bo polska szlachta podzieliła się herbami z Rusinami i Litwinami i wszyscy mogli wyznaczać posłów na Sejm krajowy, a nawet wspólnie wybierać króla. Tak było do czasu, gdy kontrreformacja katolicka pod namową Watykanu, wprowadziła uprawnienia poselskie jedynie dla szlachty katolickiej. Wówczas, szybko zniknęły wszelkie inne fundamenty wspólnoty związkowej; kulturowe, religijne, językowe, polityczne i na końcu nawet gospodarcze. Rzeczpospolita przestała być oparta na najważniejszym, prawnym fundamencie zjednoczeniowym, bezwzględnie koniecznym dla przetrwania związku w sytuacji rozpadu innych wspólnych wartości. Na równości praw kardynalnych. Fundamentalnym dla rozwoju i trwania zjednoczonego organizmu, kamieniu węgielnym długotrwałej wspólnoty. To sprawiło, jak po upadku wielkiej Scytii słowiańskiej, że nawet naród o jednej lub bardzo podobnej mowie, czy nawet wspólnym piśmie, traci i taką więź, dzieląc się. Bo każdy chce być równym drugiemu, nie jego niewolnikiem.
W efekcie rozpadu Rzeczypospolitej szlacheckiej, wszystkie strony tego związku, pozbyły się wspólnej mowy. Nie narzuconej, lecz ewidentnie wspólnej, umożliwiającej im komunikację polityczną i kulturową na najniższych poziomach społecznych, gospodarczą, bez udziału wpływów zewnętrznych. Umacniającej ich związek. Tracąc ten podstawowy przekaźnik informacji, w jakim się często śni i chętnie rozmawia z rodziną, partnerami społecznymi. Tego zabrakło. Białorusini jeszcze za Rzeczypospolitej, wykorzystując wolności kulturowe i religijne opisali swój język, podobnie uczynili Litwini. Rusini południowi już mieli spisany język własny, wykorzystywany w cerkwi. Polacy, na dworach książęcych już w IXw swój język zamienili na bardziej łacinny – zachodni, zniekształcając cała gramatykę, wymowę i porzucając dawne znaki piśmienne, paląc dawne księgi pogańskie. Stąd prosty lud, nazwał nauczanie przez księży alfabetu łacińskiego, obiecujących zbawienie „dzikim Słowianom” za zbliżenie z Rzymem: „Obiecadłem”. „Abecadło”, to późniejsza nazwa. … Po rozbiorach Rzeczypospolitej, wszystkie niedawno zjednoczone narody, weszły w okres rozbiorów z odrębnymi językami, bez wspólnego łącznika słowiańskiego, neutralnego nacjonalnie. No to zaborcy narzucili im własne języki, widząc taką słabość!
Kiedy zaborcy Polski, dwaj niemieccy a jeden rosyjski acz z rodu niemieckiego, rozbili pokojową Unię trojga narodów Rzeczypospolitej, dawnej a może nawet pierwszej demokracji europejskiej, przed raseńskiej i helleńskiej, z pewnością wcześniejszej od Szwajcarskiej, spadkobierczyni wieców słowiańskich i wybieralnego władcy, zadbali o podzielenie ich wspólnoty językowej. O pomieszanie ich języków, aby już nigdy szybko się nie porozumieli na poziomie prostego ludu. Po ich wkroczeniu na obszar Rzeczypospolitej, na jej zachodzie, w Prusach powiększonych o ziemie Polski, bezwzględnie narzucono język niemiecki, szczególnie za epoki Bismarcka. Na południu gdzie wkroczyła Austria ocalona niedawno przed tureckim najazdem przez Polaków pod Wiedniem, w urzędach narzucono również język niemiecki zachowując prawa ludu do używania niekiedy polskiego. Na wschodzie gdzie weszła carska Rosja pod panowaniem niemieckiej księżniczki Katarzyny, w urzędach i szkołach całkowicie zniesiono języki; polski, litewski, ruski. Zanikł naturalny proces w krainie po byłej Rzeczypospolitej, tworzenia się wspólnoty językowego przekazu opartego na łączeniu elementów języka ruskiego oraz polskiego a niekiedy i litewskiego. Co do czasów rozbiorów sprawiało, że Polak oznaczał Polaha, potomka Lahów nie Polan. Spadkobiercę ludu sarmacko – scytyjskiego istniejącego pomiędzy czterema morzami, wspólnego dla obu i wielu innych słowiańskich nacji. Wszystkie języki z obszaru Rzeczypospolitej i stojące za nimi nacje, oddaliły się od siebie, mentalnie, duchowo, kulturowo. Było to na rękę zaborcom. Nie zadbano zawczasu w imperium Jagiellońskim o wspólny zapis językowy. Opierano się na cyrylicy na wschodzie jak i piśmie łacińskim na zachodzie, co ułatwiło niezrozumienie wspólnych interesów/ Wschodnie obszary Rzeczypospolitej zbliżyło ku Rosji. Do dzisiaj mamy tego efekty na Białorusi, zawdzięczającej jednak Rzeczypospolitej rozkwit i opisanie jej kultury narodowej. Wybuchające po rozbiorach powstania, jednoczyły udziałem w nich, tak; Polaków, Litwinów jak i Rusinów, dopóki jeszcze rozumieli swoją mowę, czując poprzez nią bliskość rodową i kulturową. Kończyły się upadkiem, bo brakowało im solidnego zjednoczenia, jak i zaplecza w postaci poparcia prostego ludu, który porozumiewał się często językiem lokalnym, odmiennym znacznie od tego „polsko-ruskiego” jakim mówiła polska i litewska szlachta czy potomkowie ruskich bojarów.
W innych obszarach Europy, nacje słowiańskie zostały jak nie biologicznie eksterminowane (Połabianie, Łużyczanie, Haryntczycy, Borusowie, Czeska szlachta po bitwie pod Białą Górą gdy węgierską pomoc dla Czechów uniemożliwili z podjudzenia Kościoła Polacy, Wenedowie alpejscy i skandynawscy, spacyfikowani przez Iwana Groźnego Nowogrodzianie), to celowo wynaradawiane (jak ludy bałkańskie, narody bałtyckie) tak, aby utrudniać ich porozumiewanie się i jakiekolwiek ponowne zjednoczenie. Walka z ich narodową mowa, była najważniejszym zadaniem zaborców. Po pierwszej wojnie światowej pomieszano i oddalono od siebie granice wielu narodów dawnej Rzeczypospolitej. Dzieląc je innymi narodami, rzekomo w imię ich samostanowienia. Uczyniono odrębnymi narodami plemiona należące niegdyś do większych wspólnot, jeśli tylko kiedykolwiek posiadały jakieś księstwo lub biskupstwo. Ich dawniej bardzo podobne języki słowiańskie, stały się przez to odległe, odmienne, uniemożliwiając im wspólną komunikację. Istną, słowiańską wieżą Babel! Dzisiaj szczycimy się ich mnogością, rzekomą suwerennością, bogactwem kultury językowej, lecz w tym wypadku, jest to efekt celowej doktryny rzymskiej realizowanej przez Zachód i Rosję; „- Dziel i rządź!” Aby tak podzielone plemiona słowiańskie, niegdyś wszystkie po-lechickie < po-scytyjskie < po-arjowe, < po – vinczańskie, dbały jedynie o własne interesy, o swoje granice walcząc ze sobą czy konkurując politycznie. O granice jakie nigdy nie będą idealne, bo przecież bratnie rody słowiańskie zawsze się koligaciły, przenikały, wychodząc z jednej ojcowizny gdzieś nad Dunajem czy spod Kaukazu a wcześniej z Azji i Sundalandu.
Żadna wspólnota nie przetrwa w oparciu o język cudzy, bo będzie on ranił godność stron i wpływał na wywyższanie się jednej z nich. Nie przetrwa również w oparciu o język obcy, bo będzie niszczył jej kulturę, tradycje nacjonalne, ludowe. Dlatego, Szwajcarzy posługują się w swoim zjednoczonym państwie językiem „jedynie” czterech nacji, na co sobie mogą pozwolić, gdyż nie jest ich kilkanaście, jak u Słowian. Indusi posługują się kilkudziesięcioma podobnymi językami urzędowymi. W większości po arjowymi, po drawidyjskimi. Łącznikiem wszystkich jest obecnie język angielski, który wyniszcza dokumentnie rodzimą kulturę Indii, jej korzenie. To koń trojański, pozostawiony przez byłych zaborców.
Wymieńmy języki słowiańskie i pamiętajmy, że za każdym z nich stoi nieco odmienne pismo łacińskie lub tzw. greckie. Są to języki; czeski, czarnogórski, macedoński, bułgarski, białoruski, bośniacki, chorwacki, słoweński, słowacki, serbski, górnołużycki, dolnołużycki (resztki), polski, ukraiński, rusiński, rosyjski. (A poza Europą mamy jeszcze języki od-słowiańskie; armeński/ormiański, persko – irański, idyjskie, pali i inne). To aż szesnaście języków! Do tego dochodzą wyraźnie odmienne dialekty tych języków, jak w Polsce; Śląski i Kaszubski. Prawie połowa Europy jest zamieszkiwana przez narody słowiańskie dysponujące taką liczbą odmiennych języków, acz w wielu terminach bardzo podobnych. To jak ta połowa Europy, może być zjednoczona?!! Do tego dochodzą nacje pokrewne Słowianom kulturowo i historycznie, rodowo, haplogrupowo, które chciałyby skorzystać obronnie lub gospodarczo na ich zjednoczeniu ze Słowianami, lecz tylko wtedy, gdy będzie to duży obszar zjednoczeniowy i silny organizm gospodarczy oraz równoprawny politycznie, wolnościowy, prawdziwie demokratyczny. Są to: Estonia, Łotwa, Litwa, Węgry, Rumunia, Grecja, Albania, Mołdawia, Gruzja. Tych państw jest dziewięć i stanowiłyby obszarowo ok. 1/4 obszaru zjednoczeniowego – bez Rosji. W sumie, mamy potencjalnie zainteresowanych zjednoczeniem międzymorskim ok. 25 narodów!
Wiodącymi do zjednoczenia narodami, niejako do niego zachęcającymi, muszą być zawsze silniejsi. Ten, kto ma ku temu realne zdolności i mocne przekonanie, aby przedstawić pozostałym spodziewane korzyści. Takimi są największe państwa słowiańskie, jak; Chorwacja, Polska, Bułgaria, Rumunia, Białoruś, Ukraina. Celowo pomijam tutaj Rosję, która ma za sobą imperialne podboje i ewidentne gnębienie Słowian, która napadając wespół z A. Hitlerem na Polskę w 39r, przyczyniła się do wybuchu II wojny światowej, umocnienia hitleryzmu i wymordowania kilkudziesięciu milionów Słowian, w tym własnych obywateli z różnych słowiańskich nacji. Dzisiaj, kraj ten niepomny swej niechlubnej historii, nie pozbył się idoli komunizmu, dalej utrzymuje mauzoleum zbrodniarza Lenina, pomniki i portrety Stalina w swoich urzędach, polskiego pochodzenia NKW-dzisty Dzierżyńskiego, zaś dla okręgu Kaliningradzkiego imię bandyty podpisanego wraz ze Stalinem pod rozkazem zamordowania w Katyniu 20 000 polskich oficerów. To kraj odległy od jakiejkolwiek wspólnoty słowiańskiej, rządzony przez potomków NKWD i Stalina, kastę rosjanożerców, pozorujący dbanie o rosyjskie czy słowiańskie interesy. Utworzenie wspólnego języka słowiańskiego, opartego również na wspólnych z językiem rosyjskim terminach i rdzeniach słowotwórczych, byłby świetnym narzędziem do błyskawicznego docierania z wolnościowym i zjednoczeniowym przekazem ze strony innych Słowian, do samych Rosjan.
Jak wskazuję wyżej, wspólny język, jest nie tylko możliwym lecz wręcz niezbędnym, zupełnie oddolnym sposobem dla przyspieszenia międzymorskiego zjednoczenia narodów środkowej Europy i innych, zainteresowanych takim związkiem. Jest konieczny dla umożliwienia pełnej współpracy ludności obszarów zjednoczonych. Najlepiej jeszcze na etapie przed zjednoczeniowym, wspólnie zbudowanego lub zaakceptowanego z zaproponowanego wzoru. Z języka nie będącego mową stron zjednoczenia. Co nie znaczy, że języka nie czerpiącego z ich dorobku kulturowego. Ba! Język ten, może być pierwszym owocem procesu jednoczenia, kiedy stanie się wypracowaną wspólnie formą nawiązującą do dawnego języka wielkiej wspólnoty słowiańskiej, jaką w podobnej postaci posługiwały się narody słowiańskie w prawiekach.
Czynnikiem podstawowym, przyspieszającym zjednoczenie słowiańskie i narodów im bliskich – ich sąsiadów, może być nowocześnie odtworzony język wenedyjsko-slowiański, oparty na spadku kulturowym dwóch wymieszanych ze sobą grup posiadających haplogrupy; R1a oraz I1/I2 oraz niekiedy innych. Wszystkie one, a te dwie głównie, stworzyły język i etnos słowiański. Nie może nim być język angielski, niemiecki czy francuski. Są to języki z młodszej i obcej Słowianom grupy kulturowej, nacji mających swoje interesy – przeciwne do interesów tak kulturowych jak i bardzo często gospodarczych – Słowian. Obawiające się słowiańskiej siły po zjednoczeniu. Nacje zachodnie dawno są zjednoczone kulturowo anty – słowiańsko, jak i politycznie oraz gospodarczo. To, że walczą między sobą, nawet militarnie, nie zmienia faktu ich wielowiekowej współpracy przeciwko Słowianom. Podobną współpracę nawiązują z nimi zniemczone elity Rosji, do tego stopnia, że własne dawne i piękne zwyczaje, ubiór i pismo zmieniły na styl zachodni, z ukazu carskiego. Gdy Słowianie w innych krajach, zmieniali je jedynie pod naciskami kościoła czy mody.
Wspólnota kulturowa i wynikająca z niej jedność społeczna, zaczyna się od mowy niewerbalnej, od pociągu do wspólnego gatunku, rasy, lecz najsilniejsze przyciąganie w jej ramach, wyzwala wspólna mowa. Zaś jej utrwalaczem, jest wspólne pismo! Religii możemy mieć setki odmian, podobnie poglądów politycznych, lecz tylko wspólny język jednoczy nas naprawę głęboko. Wspólny język, to wspólnota emocji i zdolność do znajdywania porozumienia bez poczucia zniewolenia, to bliskość rodzinna, obraz wspólnego, ojcowskiego domu. Gdy nie jest to język narzucony. Takim językiem był prawdopodobnie język raseński (etruski) jak i achajski (lachajski), co pozwoliło licznym w tych społecznościach, odmiennym ludom, stworzyć wspólnoty kulturowo – gospodarcze a niekiedy organizacje państwowe. Które pomimo okresowych upadków jak w Helladzie, stworzyły wielkie kultury na nim właśnie oparte a niekiedy jak Grecja się odrodziły i przetrwały w postaci nad-narodowej struktury. Bo narodami były w niej pierwotnie państwa miasta. Raseni co prawda zostali unicestwieni, lecz tylko z braku zjednoczenia organizacyjnego. Jednak pozostawili po sobie ogromne osiągnięcia techniczne i kulturowe, jakie nie byłyby możliwe, gdyby nie dysponowali wspólnotą językową. Ślady po języku raseńskim zostały bezwzględnie wymazane lub przekręcone przez Rzymian, którzy nienawidzili Rasenów z racji życia wiele lat w ich niewoli.
Proponując budowanie wspólnego języka słowiańskiego, chodzi mi o język łatwy do zrozumienia przez wszystkich Słowian. Umożliwiający im logiczne wiązanie i wychwytywanie wspólnych, pradawnych rdzeni słowotwórczych, morfemów. Błyskawiczne, intuicyjne rozumienie jego terminów, również intuicyjne samo nauczanie. Zachowując bogactwo tych terminów, podobieństwa fonetyki słowiańskiej, jej miękkość i melodyjność.
Nie może to być więc język rosyjski, ani nikogo z większych państw słowiańskich, bo wtedy, stałby się językiem innego narodu narzuconym innym, dumnym nacjom słowiańskim. To musi być język wspólny, lecz wcale nie dawny cerkiewnosłowiański. Taki język nie posiadałby wiele dzisiaj niezbędnych cech, jak uproszczenia wymowy, nowej terminologii. Powinniśmy więc opracować Wspólny Język Słowiański w postaci nowożytnej, czerpiąc jednak z fundamentów słowotwórczych mowy słowiańskiej wszystkich nacji słowiańskich, oraz z dawnych znaków zapisu tej mowy stosowanych przez Presłowian. Znaki tego języka, mogłyby również zostać opracowane na nowo, jako własna, słowiańska, współczesna forma pisma. Wcale nie muszą być kalką pisma dawnego. Jednak podobne do liter „łacińskich” i cyfr „arabskich” , abyśmy nie utracili ich rozumienia, jednak o własnej, nieco innej formie graficznej. Wtedy, będziemy zdolni natychmiast zrozumieć oba powyższe zapisy, jak i własne. Jest to możliwe, gdyż obie formy zapisu wywodzą się z kultury Vincza lub nieznanej nam jeszcze kultury wcześniejszej, z obszaru Presłowiańskiego Europy, bądź jeszcze przed jej zasiedleniem. To możliwe, gdyż wszystkie zapisy mowy i liczebników, pochodzą, jak wskazuję w niniejszym opracowaniu, z tej kultury i przeniknęły oraz uległy w nich zmianom, do ludów, kultur i związków społecznych; Lendziel. Łużyckiej, Arjów w Wedach, Scytów, Sarmatów, Lachów, Rasenów, Rusów, Achajów, Fenicjan, Persów w Aweście, Indyjczyków, Tybetańczyków, Arabów. Posiadamy pierwowzory takiego pisma i poszlaki do wskazania ich kształtu pierwotnego, aby po nie sięgnąć na nowo.
Kiedy narody słowiańskie, oddolnie, zupełnie nie politycznie, stworzą taki język na nowo w nieco unowocześnionej postaci, wtedy zaczną się nim szeroko między sobą posługiwać. Wówczas, każda z witryn słowiańskich w internecie będzie od razu tłumaczona w tym języku, wydawana obok i czytana przez ludzi nie znających ani języka narodowego autora, ani nowego języka wspólnotowego – czytając go intuicyjnie. W efekcie, język ten zacznie stawać się powszechnym a sprawy zjednoczeniowe, zyskają silny czynnik integrujący, przekaźnik wiedzy i oddolną platformę polityczną do starań o zjednoczenie. Nikt nie będzie miał w tym języku nacjonalnej przewagi w jego stosowaniu, promowaniu, intuicyjnym odczytywaniu i zapisie. Będzie on cząstką każdego narodu słowiańskiego i ich zjednoczonych sąsiadów, których mowa jest pełna terminów słowiańskich. Język ten, pociągnie za sobą zjednoczenie kulturowe, historyczne i polityczne, gdyż wspólny język Międzymorza, obok języków dalej odrębnych, lokalnych lub narodowych, w takiej postaci zawsze będzie posiadać integracyjną siłę. Dlatego zaborcy Słowian, ich okupanci, zdając sobie z tego sprawę, zawsze pozbawiali Słowian własnego języka, niszczyli ich prastare zapisy, narzucali religię w obcej mowie i piśmie czy obrządku, wyznaczali namiestników posługujących się językiem agresora. Sztucznym językiem jest łacina, powstała na bazie dawnego pisma raseńskiego, celtyckiego i rzymskiego. Pomimo nienawiści do Rzymu wielu ludów podbijanych ogniem i mieczem, przyjęła się wśród nich, tylko dlatego, że ludy te, zaczęły traktować łacinę jako pismo święte, podobne do ich dawnego. Jako narzędzie na drodze do zbawienia cielesnego i duchowego, bo używana była w panującej religii to obiecującej. Łacina nie była nawet stosowana powszechnie przez warstwy szlacheckie. Jednak długie wieki, była głównym przekaźnikiem informacji pomiędzy narodami zjednoczonymi religią katolicką. Podobnie było u narodów Europy wschodniej, z cyrylicą. To przeznaczenie wspólnego języka, jego wykorzystywanie dla kontaktów między nacjami, rozwijało jej popularność. Dlatego, sztuczne stworzenie danego języka nie wyklucza jego przyszłej popularności. Każdy język pisany – litery, był kiedyś stworzony sztucznie, intuicyjnie i logicznie. Podobnie, język werbalny – mowa.
Dzisiaj, pojawił się nowy powód dla którego narody środkowej Europy powinny zjednoczyć się w niezależny organizm polityczny. Oto kształtuje się na naszych oczach budowa Nowego Porządku Świata (NWO), czyli podziału globu na kilka politycznych układów rządzonych centralnie, ponad narodami, niedemokratycznie. Taki system potrzebny jest tym, którzy widzą postęp i swoje oparcie głównie w korporacjach. Którzy ludowi dadzą socjalizm na najniższym szczeblu dla jego uspokojenia. Niestety, polskie rządy, w tym obecny PiS, borą udział w tym projekcie. Jest tam dość jego przedstawicieli z naszych starszych braci. Młody minister, moja niedawna nadzieja na wyzwolenie Polski z niewoli gospodarczej, Wicepremier Morawiecki powiedział: „TTIP przyczyni się do wzmocnienia relacji transatlantyckich i pobudzenia gospodarek po obu stronach Atlantyku. Z punktu widzenia Polski, kluczowe znaczenie ma kwestia dostępu polskich małych i średnich przedsiębiorstw do amerykańskiego rynku. Obecnie MŚP napotykają szereg barier administracyjnych oraz biurokratycznych i nie mogą wykorzystać w pełni swojego potencjału”. Czy ja mam wierzyć, że tu chodzi o interes polskich małych i średnich przedsiębiorców? To nagle wskoczą na rynek amerykański? Z czym? Ze swoimi nielicznymi, nisko-seryjnymi produkcjami lub jabłkami? Przeciwko rolnikom zdominowanym przez tańsze GMO? Szanowny Ministrze! Znacznie prędzej uwolni ich potencjał, przedsiębiorczość, skasowanie morderczego ZUS-u i VAT-u. Lub zastąpienie wszystkich podatków jedynie liniowym, 12-15% obrotowym a opłacanie ZUS z obrotu! Polskie małe i średnie przedsiębiorstwa mają maksymalnie utrudniony dostęp do własnego, polskiego rynku i nie mają co marzyć o rynku amerykańskim, czy globalnym. Na TTIP skorzystają jedynie potężne, ponadpaństwowe korporacje, których Polacy nie posiadają! Dla których współtworzył Pan obecną Unię Europejską bez referendum w sprawie przyjęcia jej konstytucji. Nad tym gniotem grubszym od Biblii, nie dałoby się zresztą głosować. Teraz już wiemy, że zjednoczył Pan nas wraz z; Wałęsą, Balcerowiczem, Mazowieckiem, Geremkiem, Kuroniem, Michnikiem, Kwaśniewskim, Millerem, Kaczyńskim, za pomocą medialno – politycznej indoktrynacji i faktów dokonanych, jak doprowadzenie do nędzy naszego codziennego bytu i narodowej gospodarki, w antywolnościowym, antydemokratycznym, antysłowiańskim, natomiast pro-korporacyjnym i socjalistycznym bloku zniewolonych narodów. (Cyt: „Negocjacje w sprawie przyjęcia umowy TTIP są prowadzone w sposób ściśle tajny z wykluczeniem obywateli, a inni zainteresowani (lobbyści baksterów i korporacji) mają szeroki dostęp do dokumentów. Porozumienie to ma zawierać niezwykle niebezpieczny dla gospodarki mechanizm rozwiązywania sporów pomiędzy państwami członkowskimi UE , a przedsiębiorstwami. System wprowadzi odszkodowania w przypadku, gdy zagraniczna firma (amerykańska) uzna, iż przepisy w danym państwie członkowskim UE są bardziej restrykcyjne niż te, w którym znajduje się siedziba firmy. Równość wobec prawa podmiotów gospodarczych jest uzależniona od posiadanej kasy dla prawników, na koszty sądowe i ewentualne odszkodowania”). Mateusz Morawiecki, moja poroniona nadzieja na uwolnienie polskiej drobnej i średniej przedsiębiorczości; W 1990 współtworzył firmę wydawniczą Reverentia, w 1991 był redaktorem gazety „Dwa Dni”. To trochę krótka, ledwie jednoroczna praktyka w małej czy średniej przedsiębiorczości, aby móc zrozumieć, odczuć na własnej skórze, na czym polega blokowanie jej rozwoju w Polsce! A to oni, dostarczają największych wpływów do budżetu naszego państwa. Dalsza praca to już skok, jakby za czyimś wsparciem lub niesłychane szczęście. Cyt. Wikipedia: „W latach 1992–1995 pracował jako menedżer odpowiedzialny za marketing i finanse w przedsiębiorstwach konsultingowych i wydawniczych. W 1995 odbył staż w Deutsche Bundesbanku. W latach 1996–1997 prowadził projekty badawcze w zakresie bankowości i makroekonomii na Uniwersytecie we Frankfurcie nad Menem. W 1998 został zastępcą dyrektora Departamentu Negocjacji Akcesyjnych w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. Był członkiem zespołu ministerialnego negocjującego warunki przystąpienia Polski do Unii Europejskiej w kilku obszarach. W 1997 wraz z Frankiem Emmertem opublikował Prawo Europejskie, podręcznik z zakresu prawa unijnego i ekonomiki integracji gospodarczej”. No to staje się zrozumiałe, dlaczego M. Morawiecki tak broni omów z korporacjami. Cala Unia Europejska to jest korporacyjna zasłona i kto się zaangażował w budowanie jej bzdurnych, przewrotnych, potwornie zawiłych i objętościowo nieogarniętych praw, jej ideologii, ten jest nieodrodnym dzieckiem tego systemu.
Wszelkie zjednoczenie pomiędzy narodami, zaczyna się od wspólnoty celu. Gdy cel zostaje osiągnięty lub jest zbyt lekki by je dalej scalać, lub gdy mogą go sobie same zapewnić, rozpada się. Natomiast gdy cel jest wielki i zjednoczenie będzie potrzebne dalej, aby utrzymać jego zdobycie, zjednoczenie również trwać będzie dalej. Takim celami jest jedynie wolność narodów, ich przyrodzone prawa do tej wolności na polu politycznym i gospodarczym oraz kulturowym. Ujednolicenie języka zjednoczonych narodów, w mowie i piśmie, ułatwi ich porozumienie i solidarne trwanie przy celach swojego zjednoczenia, stworzy więzi kulturowe. Jak u Niemców którzy wynarodowili setki plemion zachodnich Słowian – Połabian i Serbo-Łuzyczan, w tym ich wielki związek Wielecki, siłą, rozmaitymi rugami i przymusem ekonomicznym, zastępując ich mowę językiem niemieckim. Czy jak u Rosjan którzy narzucili język rosyjski licznym, odrębnym plemionom słowiańskim. Język własny, skutecznie izoluje obcą kulturę od wpływów kultury obcej, na poziomie mowy. Przyjmuje wtedy z cudzej kultury tylko przefiltrowane, cenne elementy. Bo obcy język zawsze jest mentalnym „wrogiem”, zaporą w bezmyślnym przyjmowaniu cudzych osiągnięć. Kto jednak już myśli w obcym języku, śni w nim, ten jest mentalnie pozytywnie nastawiony na przyjmowanie panowania nacji posługującej się taką mową. Słowianom, z panujących w nim językach obcych, każdy, poza angielskim, zawsze był narzucany siłowo. Co oczywiście nie wchodzi w rachubę przy zjednoczeniu etycznym, jakie propaguję, ku wolności jednoczonych nacji. Język angielski poszerza swoje wpływy, również u Słowian, ze względu na kulturę jaka za nim stoi i jest propagowany przez film i muzykę, internet, biznes. Zjednoczone narody, posługujące się językiem przyjętym dobrowolnie, z szacunku do niego, nawet po zerwaniu wspólnoty, długo zachowują wspólny język, pamięć o nim. Zawsze będąc skłonne wrócić do wspólnoty z nacjami posiadającymi taki sam etnos językowy. Jeśli ich grupa językowa dalej istnieje w ich sąsiedztwie oraz zachowuje się etycznie. Wspólny język po prostu sprawia, że czujemy się braćmi, bliską sobie rodziną.
Stworzenie wspólnego języka słowiańskiego, jest łatwiejsze niż odtworzenie jego dawnego brzmienia i zapisu. Bo nie dysponujemy śladami po języku wyjściowym, jego uproszczonej formie. Taki istniał na pewno, a teraz może być odtwarzany jedynie etymologicznie, w postaci hipotetycznej. Jedną z nich, jest niesamowicie skomplikowany wręcz nieprawdopodobnie trudny, język PIE (indo-europejski). Co przeczy możliwości jego funkcjonowania w takiej postaci.
Kiedy się narodzi wspólny język słowiański, jako narzędzie komunikacji internetowej za pomocą zasobów kultury słowiańskiej zamiast anglosaskiej czy franko-germańskiej, na pewno zostanie oddolnie zaakceptowany i wszystko potoczy się dalej, z prędkością światła. O ile tylko będzie prosty, łatwy w nauczaniu a zarazem bogaty.
Jóź dzisiaj trwają zaawansowane prace nad jego zbudowaniem:
Czy język słowiański oparty w 90% na rosyjskim może być wspólnym językiem Słowian? Ja uważam, że nie. Język powinien być oparty na nienacjonalnym podobieństwie jedynie do wspólnych morfemów i rdzeni. Podobnie nie może być dwojakiej metody zapisu takiego języka, tylko uproszczone (już w prawiekach były dość proste) runy i litery słowiańskie – głoskowe.
http://turystyka.wp.pl/powstal-jezyk-ktory-zrozumieja-wszyscy-6044268514800257a
http://lalitamohan-himawanti.blogspot.com/2015/04/slowianie-unia-slowianska-panslawizm.html
http://www.slovio.com/pl.jazika/
http://steen.free.fr/interslavic/
Są jednak zupełnie nie panrosyjskie i bardzo czytelne dla wszystkich Słowian, zaawansowane próby stworzenia nowego języka słowiańskiego, jak ta na załączonej fotografii. Język ten, czyta się Polahom znakomicie, w 99,9% ze zrozumieniem. Pomimo, że czerpie z dorobku językowego nawet odległych Serbów. I o to chodzi!
FOTO
http://demotywatory.pl/4412615/Zachwycamy-sie-angielskim
https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyk_mi%C4%99dzys%C5%82owia%C5%84ski
Czy wspólny język słowiański ma przyszłość?
http://forum.mlingua.pl/archive/index.php/t-13199.html
http://www.mishogolnopolski.fora.pl/ciekawostki,18/uniwersalny-jezyka-slowianski,196.html
http://nowoslownica.org/?page_id=21
Kiedy upowszechnimy w komunikacji internetowej, na popularnych wśród Słowian stronach, tematach, język międzysłowiański – oczywiście po jego pełnym opracowaniu, wówczas, z naszych słowiańskich i sąsiedzkich narodów powstanie jeden kulturowy nadnaród słowiańsko-braterski. Uczestniczenie w tym wielkim rodzie będzie powodem do dumy. Posługiwanie się jego językiem, łatwym do szybkiego opanowania, modne. Taka wspólnota kulturowa, dążąca do realnych działań polityczno-zjednoczeniowych zachowujących prawa narodów do jej wypowiedzenia, do praw wolnościowych, też będzie wielką i popularna siłą polityczną. Nie wspomnę już o wzroście populacji słowiańskiej, bez żadnego programu socjalistycznego, typu 500+ . Bo Słowianie i Słowianki, nawet za odległych krain, mogąc siebie zrozumieć, będą szybciej znajdywali partnerów do zakładania rodzin, do śwatźby, godów. I temu zadaniu ma służyć między innymi niniejsza książka. Aby taki język zbudować i umożliwić szybsze zjednoczenie narodów słowiańskich, oraz zainteresowanych udziałem w zjednoczeniu międzymorskim naszych sąsiadów, przyjaciół, nacji pokrewnych historycznie i kulturowo.
Autor
Rafał Kopko – Orlicki