Ireneusz Ćwirko – O Etruskach i Cheruskach

Ireneusz Ćwirko – O Etruskach i Cheruskach
porwanie-daneiry

Porwanie Dejaniry

Niedawno ukazał się artykuł Adriana Leszczyńskiego pod tytułem „Sekret Cherusków”

 

https://bialczynski.pl/2016/10/02/adrian-leszczynski/#more-62762

 

Autor artykułu o Cheruskach, czy też ogólnie o osadnictwie słowiańskim nad Renem krytykuje moją interpretację etymologi nazwy „Cheruskowie” którą przedstawiłem w artykule o pochodzeniu nazwy Germanie. W artykule tym postawiłem tezę, że tak zwani antyczni Germanie to nic innego jak plemiona słowiańskie, które w tamtych czasach zasiedlały tereny aż do Renu.

 

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2015/04/jak-ze-sowian-zrobiono-germanow.html

 

Od razu na wstępie przyznam, że jego krytyka nie jest bezpodstawna a moja teza o pochodzeniu nazwy Cheruskowie od słowa Chrobry nie jest bynajmniej taka oczywista i wymaga dalszego wyjaśnienia.

W trakcie pisania wyżej wymienionego artykułu sprawa nazewnictwa tego plemienia czy pochodzenie imion ich wodzów była dla mnie drugoplanowa. Dlatego ograniczyłem się do zwrócenia uwagi na słowiańskie zakończenia ich imion. Oczywiście wyciąganie wniosku że nazwa Cheruskowie możne pochodzić od określenia Chrobry jest trudna do obrony. Tak więc krytyka jest w tym przypadku całkiem uzasadniona.

Żeby jednak nie pozostać dłużnym muszę stwierdzić że i on wyciąga czasami za daleko idące wnioski, tak jak w przypadku interpretacji imienia ostatniego wodza Cherusków – Chariomera.

Oczywiscie co do końcówki, to nie ma się o co spierać. Jest nią niewątpliwie typowa dla Słowian końcówka „mir”.

Początek tego imienia jest jednak bardzo interesujący. Oczywiście interpretacja jako Jaro nie jest całkiem wykluczona, ale istnieje moim zdaniem znacznie lepsza alternatywa.

Ale zacznijmy od początku.

Imię Arminiusa udało mi się wytłumaczyć i dalej jestem o tym przekonany, że prawidłowo. Z całą pewnością jest ono typowo łacińskie, tak jak to już przedstawiłem w moim artykule. Ciekawe natomiast jest to, w jaki sposób Niemcy nadali mu imię Hermann. Wyprowadzenie tego imienia od Arminiusa jest niemożliwe, ale równie niemożliwe jest to, że było to dziełem przypadku.

Wprawdzie Niemcy od czasów późnego średniowiecza całkiem skutecznie fałszowali historie Europy, łącznie z jakoby antyczną literaturą, ale nie wymyślili jej z niczego.

Swoje wymysły opierali na podaniach miejscowej, słowiańskiej ludności i tylko nadawali tym podaniom saksońską otoczkę.

Tak więc imię Hermann musiało się w jakiś sposób ostać w podaniach tubylców i w związku z tym, musiało być dla tego imienia jakieś logiczne wytłumaczenie. Saksońscy najeźdźcy i ich kościelni pomagierzy niszczyli kulturę słowiańską i słowiańską przeszłość nie tylko przez jej fizyczne unicestwienie, ale o wiele skuteczniej poprzez jej „zgermanizowanie”.

Podania słowiańskie zostawały przez nich tak zmienione aby zacierać w nich słowiańską warstwę narracyjną, ale tylko w takim stopniu, aby Słowianie nie dostrzegli tego fałszerstwa i przyjęli tę nową wersję jako własną. To samo działo się też z językiem w którym cały zasób słowiańskiego słownictwa stopniowo ulegał takim przemianom aby dopasować go do do saskiego brzmienia języka. W ten sposób Słowianie zachodni, nie zdając sobie nawet z tego sprawy, stali się Niemcami i zatracili nieodwołalnie swoje poczucie przynależności do wielkiej rodziny narodów słowiańskich.

Również obecnie jesteśmy wszyscy pod tak wielkim wpływem wielkogermańskiej propagandy, że nawet nie próbujemy jej się przeciwstawić i przyjmujemy wiele rzeczy za pewniki, mimo ze takimi wcale nie są.

Do takich pewników należy również „germańskość” imienia Hermann. Również i tu daliśmy się wywieźć w pole, bo tak naprawdę i to „czysto niemieckie” imię zawdzięczają, nasi zachodni sąsiedzi, właśnie nam.

W językach słowiańskich występuje imię wprost bliźniaczo podobne o brzmieniu Choroman. Składa się ono członów chor i -man. Przy czym znaczenie pierwszego wyrazu należy wyprowadzić od słowiańskiego określenia „góry” która u Słowian zachodnich wymawiana jest jako „Hora”, przy czym pisownia „Chora” jest w tym przypadku identyczna w brzmieniu i była zamiennie wykorzystywana.

Druga cześć wyrazu pochodzi od starosłowiańskiego „manje” czyli mniejszy a więc imię to można by zinterpretować jako „Małagóra”

Z wyrazu „Hora” wywodzą się takie określenia jak, Chorko, Chorotka, Chorusz, Chorzek itd. ale też i szereg imion.

 

Imię Chariomer, ostatniego władcy Cherusków, nawiązuje więc bezpośrednio zarówno do nazwy jego plemienia jak i do określenia góra.

W tym momencie aż się prosi aby wyciągnąć powiązania z naszymi Góralami, no ale jak na razie to trochę za wcześnie.

 

Wykluczone to nie jest i z zaciekawieniem czekam na analizy szczątków ludzkich, poległych w trakcie bitwy w Lesie Teutoburskim.

Jeśli Niemcy nie stchórzą przed zbadaniem genotypu tych szczątków, to uzyskamy nie tylko dowody słowiańskości „Germanów” ale co więcej będzie można znaleźć ich potomków wśród współczesnej ludności słowiańskiej i kto wie, czy najbliżsi ich krewni nie mieszkają właśnie pod Wawelem.

 

Oczywiście nie jest to koniec tych niesamowitych powiązań, bo aby zrozumieć to, co doprowadziło do wybuchu powstania Słowian nad Renem i dlaczego wysoki oficer armii rzymskiej zrezygnował z wyśmienitej kariery i stanął na czele powstania, to trzeba się cofnąć do czasów znacznie i to znacznie wcześniejszych.

 

Arminius jako podrostek stał się zakładnikiem Rzymian i został zmuszony do opuszczenia rodzinnych stron.

Branie zakładników przez Rzym spośród dzieci elit podbijanych narodów było prawie że rutyną. Obecnie odbywa się to w formie wysyłania dzieci na studia do USA.

 

Była to sprawdzona metoda na to aby utrzymywać kontrole nad podbijanymi terytoriami oraz na to aby oślepieni wspaniałościami stolicy świata barbarzyńcy (lub też zdeprawowani do cna), porzucali własną kulturę na rzecz rzymskiej.

 

Oczywiście współczesna analogia nie da się tu przeoczyć. Tylko że tym razem „zakładnicy” opuszczają z własnej woli rodzinne strony.

Zastanawiające jest jednak to, że Arminius już w młodości uzyskał rzymskie obywatelstwo i jako Rzymianin w błyskawicznym tempie zrobił w armii rzymskiej karierę. Już w wieku 24 lat dowodził on oddziałami pomocniczymi legionów, złożonymi z zaciężnych wojowników słowiańskich.

Nawet jeśli przyjąć, że Rzymianie byli otwarci na integrację nowo wcielanych do cesarstwa ludów, to trzeba zauważyć, że kariera Arminiusa należała do rzeczywiście zawrotnych.

 

Przyczyny tego trzeba szukać w tym, że w czasach końca republiki i w początkach cesarstwa, wśród rzymskich elit dominowali Etruskowie. Najznakomitsze rody rzymskie wywodziły się od Etrusków i zarówno ich język jak i kultura w tamtych czasach wcale nie wykazywały jeszcze oznak zaniku. Wprost przeciwnie, to właśnie Rzymianie tracili własne oblicze i przyjmowali we wszystkich dziedzinach życia etruskie obyczaje.

Poza językiem.

Łacina Rzymian była produktem sztucznym, którego celem była integracja ludności Italii albo lepiej powiedziawszy elit tej ludności na bazie wspólnego języka.

 

Język ten wykorzystywał wiele elementów etruskich jak chociażby alfabet. Z czasem jednak usamodzielnił się na tyle, że w czasach końca republiki język etruski był już dla Rzymian niezrozumiały. Mimo to Etruskie elity dalej trwały przy tym języku i dopiero tak naprawdę chrześcijaństwo doprowadziło do jego zaniku. Ale o tym innym razem.

 

Tak czy owak kiedy młody Arminius przybył do Rzymu to nie trzymano go w żadnym obozie dla uchodźców, tylko postarano się o jego pełną integracje w jednej z rodzin senatorskich. O którą tu się rozchodzi pozostanie tajemnicą, ale wiele wskazuje na to, że jego przybrana rodzina była rodziną etruską i to taką w której język etruski był jeszcze jej codzienną mową. Taki właśnie wybór był jak najbardziej zrozumiały, aby nowo przybyły zakładnik mógł się tam, od samego początku, swobodnie porozumieć w jego własnym słowiańskim języku.

 

Język etruski był bardzo blisko spokrewniony z językami Słowian zachodnich i południowych co udało mi się bezsprzecznie udowodnić odczytując cały szereg etruskich napisów.

 

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2016/09/serek-po-etrusku.html

 

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2016/09/etrusko-sowianskie-napisy-sprzed-2500.html

 

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2016/09/wiadomosc-dla-boga.html

 

Co więcej Etruskowie rozpoznali w nim potomka rodu który miał niesamowity wprost wpływ na historię Europy. Dopiero od nich dowiedział się o swoim pochodzeniu z zdał sobie sprawę z ciężaru odpowiedzialności wobec własnych przodków i własnego ludu.

 

To pochodzenie ułatwiło mu znalezienie się natychmiast na szczytach drabiny społecznej starożytnego Rzymu gdzie był traktowany na równi z potomkami najznakomitszych rodów senatorskich.

Otóż w tych czasach legendy i podania etruskie były jeszcze bardzo żywe i w tych podaniach szczególnie ważną rolę odgrywali ich herosi, czyli bohaterowie którzy w zamierzchłych czasach dokonali szczególnych wyczynów.

 

Pierwowzorem tych bohaterów były postacie bliźniaków o imionach LELUM i POLELUM występujących również jako Lel i Polel.

 

Wprawdzie obecne pokolenie Polaków nic już o tym nie wie, ale nasi przodkowie darzyli tych bohaterów równie wielka estymą i szczególnie przy biesiadach ich imiona były wymienianie przy spełnianiu toastów. Oczywiscie szlachta polska nie zdawała sobie z tego sprawy, że źródła tej tradycji sięgają czasów etruskich gdzie również ten właśnie lud otaczał postacie tych bohaterów wielką czcią.

 

Zdawała sobie jednak sprawę z bliskich powiązań ze starożytnym Rzymem i to jak się okazuje nie bez przyczyny.

 

Poczynione w ostatnich dziesięcioleciach odkrycia w trakcie wykopalisk etruskich pozostałości pozwoliły znaleźć coraz więcej dowodów na takie właśnie powiązania.

 

Poniżej możemy zobaczyć rysunek przedstawiający wygląd lustra etruskiego wraz z widocznym na nim napisem. Na lustrze tym zwraca nasza uwagę to, ze postać młodego herosa występuje tam pod łatwo odczytywanym imieniem Lele. Co ciekawe istniejące jeszcze w języku polskim imię Lelek oznaczało pierwotnie młodego i szczególnie sprawnego fizycznie mężczyznę.

 

Następne powiązania będą jeszcze bardziej fascynujące i doprowadza nas z powrotem do Arminiusa, ale o tym następnym razem

Cdn.

 

Podziel się!