16-18 września 7525: Pierwszy Wiec Zrzeszenia Słowian
Trochę to trwało nim zdecydowałem się opisać Pierwszy Wiec Zrzeszenia Słowian. Odbył się on jak wiecie w Pełnię Księżyca, w Święto Plonów, w pierwszym dniu Nowej Ery – Ery Wodnika, w Przybłówce, pod Świętą Górą Rachowiec, w Soli-Słanowicach nad Sołą. Zastanawiam się czy w ogóle mogło być bardziej znaczące miejsce w Polsce na ten dziejowy wiec, patrząc na rzecz choćby czysto symbolicznie, astrologiczno-astronomicznie, kultowo i kulturowo. Wiele mówi już sama etymologia tych nazw miejscowych!
Do tego nagromadzenie numerycznych 9-tek, o których wiadomo jaką rolę odgrywają w świętej geometrii stanowiąc podstawowy interwał fraktalny i nussonowy (orgoniczny) w budowie Wszechświata i całej RzeczyIstności.
Do tego dochodzą zjawiska fizyczne manifestujące się tego dnia i kolejnego poprzez Żywioły i Moce w Polsce, w samej Soli i w okolicy. Jaki był ich związek z przełomowym układem astronomiczno-astrologicznym Gwiaździstego Nieba i układem planet w Systemie Słonecznym, pozostawiam do oceny znawcom tematu.
Dlaczego publikuję ten artykuł dzisiaj? Bo dzisiaj zamyka się Brama Niebieska – 23 09 7525 (czerta 6 = Narodziny, Życie). Tak jak 9 września Brama Niebieska została otwarta, 17 września miało miejsce apogeum Połączenia i Wielki Wlew Orgonicznych Mocy i Żywiołów w Matkę Ziemię, tak z wczoraj na dzisiaj, miała miejsce Równonoc Jesienna bieżącego roku i ona ową niebiańską przemianę pieczętuje Zamykając Niebieskie Bramy.
Sou – Sol – Sounce/Słońce – SouaRAg/Swarog – SouaRAgicz/Swarożyc, Soua/Soła – nie tylko rzeka słoneczna, swarogowa, ale i wilgna/wodna (sou – starodawny rdzeń aryjski/indoeuropejski oznaczający mokrość, wodę, wilgoć). Woda i Wodnik – Skrzysty/Niebiański Nosiciel Wód Życia, Nosiciel Wód Odradzających Kult TURA/Byka. Skrzydlaty Człowiek utożsamiany z Aniołem to Ten Który Wylewa z konwi Rybę – na Południe. Woda z jego skrzystej/gwiezdnej konwi leje się prosto na Głowę Ryby Południowej.
Trwa właśnie Wielka Jesienna Bitwa Niebieska w Kręgu Słońca i Księżyca, bitwa między Jasnością (Białą Turzą Krową) i Ciemnością (Czarną Turzą Krową). Następuje Przemiana tych Krów/Turów w Orły-RArogi . Orzeł: Jary-Orzy boski ptak, RaRAh, Wijnyks (Feniks).
Tak z popiołu odradza się dzisiaj niczym świetlisty dyjament Wiara Przyrodzona Słowian. Wraca Byk zabity z nastaniem Epoki Barana i przemielony na popiół przez Epokę Ryb. Epoka Ryb skończyła się w Krakowie z Wypędzeniem Czarnego Piotra z Ziemi Słowian. Epoka Wodnika rozpoczęła się w SOLI.
Nie zamierzam pisać tutaj jakiegoś sprawozdania z tego co się działo i co zostało uchwalone oraz jakie najważniejsze kierunki działań Wiec zaakceptował. Piszę o tym wydarzeniu wyłącznie z mojej osobistej perspektywy, subiektywnej. Traktujcie to bardziej jak impresję i refleksję niż reportaż, a już na pewno nie oficjalny dokument. Oficjalne sprawozdania zresztą już się pojawiły: na stronie Przybyłówki i Zrzeszenia Słowian . Pojawią się zapewne kolejne wygenerowane przez Zarząd jako oficjalny protokół, czy relacja szczegółowa z obrad.
Dla Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata i Wolnych Ludzi – Wolnych Polaków, Wolnych Słowian było to wydarzenie bardzo ważne, jestem tego pewien, dla mnie było wspaniałe i podniosłe. Co najważniejsze Wielki Wiec połączył wszystkie pokolenia. Niektórzy członkowie przybyli z dziećmi. Gospodarzom zaś udało się w Przybyłówce stworzyć prawdziwie plemienną atmosferę.
Samo miejsce Sól-Słanowice pod Rachowcem, jest tak magiczne, że jak żadne inne sprzyja manifestowaniu się Ducha Czasu. Rozpoczęcie Ery Wodnika Pełnią Księżyca znalazło odbicie w wielu magicznych zdarzeniach i momentach. Postanowienia jakie na tym Wiecu przyjęto są naprawdę doniosłe i ważne, przełomowe.
Dla porządku zaznaczę, że przeprowadziliśmy wszystkie zamierzone uchwały i wyznaczyliśmy cele na najbliższy czas. Zmieniliśmy Zarząd, Radę, „wyprostowaliśmy” Statut i wytyczyliśmy kierunki. Obecnych było 70% członków Zrzeszenia, a więc zdaliśmy egzamin z Demokracji Bezpośredniej, z czym polskie społeczeństwo jako całość, miewa niestety kłopoty.
Można mówić, że skala nie ta. Tak, jednak zebrać nawet 36 Wolnych Ludzi w jednym miesjcu i czasie to trudne zadanie. Tylu mieliśmy członków zwyczajnych w dniu 17 09 7525. W głosowaniu brało udział 80% uprawnionych, jako że kilka osób, które z przyczyn niezależnych od nich nie mogły przybyć przekazało swój mandat na rzecz ich reprezentantów obecnych na Wiecu.
Dla mnie nie było to zgromadzenie 36. osób, lecz zjazd walny 36. instytucji, bowiem każdy z obecnych działa w wielu dziedzinach życia i realizuje nasze cele na różnych płaszczyznach. Uczestniczyliśmy w tym dziejowym wydarzeniu zjednoczeni w niewielkie plemię, lecz miałem poczucie, że reprezentujemy wszystkich Polaków, którzy niosą w sercu spuściznę słowiańskiej starożytności, spuściznę dziejów i dokonań naszych przodków, wszystkich tych Polaków dla których słowiańskość i polskość to powód do dumy i radości.
Chwila przed zachodem Słońca 17 09 7525 w Soli – w przerwie obrad, idę na Rachowiec. Deszcz, który padał intensywnie bez przerwy od godziny 12.00 do 17.00 ustał nagle. Niebo przejaśnia się. Zapamiętajcie ten widok bo powtórzy się wielokrotnie – to jest dokładnie kierunek zachodni.
Wyobraźcie sobie jak pięknie i ciepło musiało być w piątek (16 września) skoro w nocy można było udać się do kąpieli w zimnym strumieniu górskim, aby się oczyścić. Ja odbyłem w piątek swoje oczyszczenie przepływając wpław 2 kilometry na zalewie w Budzyniu (Kryspinowie) pod Krakowem. Budzyń – miejsce przebudzenia, pobudzenia, bytności (bud’ – być), miejsce modły-mogły-medytacji (bud’ – być Tu i Teraz). To przede wszystkim miejsce krystalicznie czyste, idealnie nadające się do oczyszczenia (także w sensie dosłownym, fizycznym, woda klasy „zero”, raki i i mnóstwo ryb). Dwa kilometry w chłodnej wodzie, w mogtycznym/magicznym skupieniu (medytacja) w pełnym rytmie oddechowym i w ruchu ciała zawieszonego w cieczy sprawia, że stajesz się Jednią z całym Wszechświatem.
Rzut okiem z tego samego miejsca na wschód
„Chory Księżyc” tej nocy – CHORsiniec (półzaćmienie w pełni) w pierwszą noc Pełni – kolejna koncentracja w blasku jego promieni, w jedności z Mocami i Żywiołami dedykowanej specjalnie przyszłości Zrzeszenia, spełnieniu celów jakie zostaną obrane w dniu jutrzejszym. Ani przez chwilę nie wątpiłem, że będzie nas dosyć, abyśmy mogli uchwalić kluczowe zmiany w statucie i wytyczyć najważniejsze kierunki działania na najbliższy czas.
Kierunek południe – jakość zdjęć z telefonu komórkowego w tych warunkach jest oczywiście fatalna, ale chodzi tutaj o ilustrację niesamowitego procesu.
Okazało się wkrótce, że ta noc Pełni Księżyca – tuż przed Wielką Zmianą i Dziewiątką następnej doby Pełni, podobnie jak Trzy Dziewiątki w zeszłym roku, 18 09 7524, jest zamknięciem kolejnego sezonu Wodnej Magii. Nowa Era, Czas Wodnika, zaczęła się w sobotę Wielkim Laniem w całej Polsce i zmianą pogody z upalnej, słonecznej na typowo jesienną, deszczową z zimnymi nocami.
Jeszcze raz bardziej na południowy-wschód – słońce coraz mocniej wyłania się zza deszczowych chmur, góry parują
Nie muszę mówić, że my wszyscy członkowie Zrzeszenia Słowian zdążający w piątek i sobotę do Soli skupiliśmy nasze moce na tym by dopisała nam dobra pogoda. Uczyniliśmy to mimo znanej powszechnie i powielanej przez media od tygodnia (łącznie z internetem) NEGATYWNEJ prognozy pogody, która wieszczyła totalne złamanie Aury na sobotę 17 września. Aura.
Widać łunę zza lasu
Kiedy o 9.30 rano dojechałem do Żywca nad doliną stała czarna ściana chmur. Ulewny deszcz siekł powierzchnię wody, a mgła tak gęsta, że nie było widać na kilka metrów przesłoniła jezioro i drogę. Ulewa pierwszego dnia Wodnika czyściła Ziemię do której zmierzaliśmy. Lasy parowały odrodzone po upałach. Powietrze pachniało żywicą.
Słońce jest już tak nisko że zasłaniają je drzewa, ale można je łatwo zlokalizować i widać że przynajmniej fragmentem wyszło całkiem spod chmur.
Ogarnęły mnie wtedy wątpliwości czy nasze mogtowijne-magiczne działania przebiegają w zgodności z Zamierzeniami Uniwersum, z kierunkiem działania Mocy Nieba i w zgodzie z Żywiołami Matki Ziemi. Czy aby działamy w zgodności z Wielką Zmianą zamierzając właśnie w tym Wielkim Dniu Zmiany uchwalać nasz program na przyszłość. Wydawało się zupełnie niemożliwe żeby 15 kilometrów dalej panowała inna Pogoda. Ciemność zbierała się w sobie już od Wadowic i gęstniała!
Nagle zaczyna się zaskakujący spektakl – niestety nie widać tego na zdjęciu dokładnie, ale to rozjaśnienie na południowym wschodzie to jest krótka pionowa tęcza, przed którą jak w lustrze odbija się tarcza słońca będącego naprawdę po przeciwnej stronie, na zachodzie
Tutaj widać pionowe kreski Tęczy, chociaż nie widać jej kolorów, wydaje się, że obraz Słońca uformował się za pionową tarczą Tęczy. To było po prostu niesamowite, bo stało się jak na zawołanie, po zrobieniu przeze mnie kilku pierwszych zdjęć. Jakby „czekano” z całym spektaklem aż skończymy obrady i zrobimy przerwę na Pierwszą Wieczerzę Ery Wodnika!
Tutaj może nawet widać trochę kolory Tęczy. Ale wierzcie mi to dopiero nieśmiała przygrywka a nie finał.
Jednak dosłownie z kilometra na kilometr sytuacja zmieniała się na lepsze i w Milówce, w Rycerce, wreszcie w Soli przelaną do podszewki, oczyszczoną ziemię oświetliły promienie słońca. Gdy zostawiłem samochód na parkingu i zacząłem z bagażem podejście pod Rachowiec słońce stanęło w pełni. Kończyłem marsz w upalnej pogodzie, zlany siódmymi potami.
Coś się dzieje. Jakaś energia powoduje, że zdjęcia tracą ostrość.
O godzinie 10.00 rozpoczęliśmy obrady. Słoneczna pogoda utrzymała się do godziny 12.00, kiedy to zaczął padać ciepły, bardzo spokojny deszczyk. Z czasem deszczyk przerodził się w deszcz. Gorąca ziemia Beskidu Żywieckiego poczęła parować pod wpływem tej ożywczej ochłody. Padało przez 5 godzin, które były nam niezbędne do tego żeby podjąć najważniejsze uchwały związane ze Statutem – uchwały kluczowe, bez których podjęcia działalność Zrzeszenia mogłaby zostać sparaliżowana. Opatrzność, powiedziałby ktoś, a ja mówię Siły Przyrodzone, czuwały nad tym byśmy nie mieli możliwości opuścić sali obrad zanim te kluczowe sprawy nie zostaną załatwione. I tak się stało.
Próbuję jeszcze raz zrobić gasnącą w oczach Tęczę i obraz Słońca. Myślałem że to mi się udało. Nie byłem kompletnie świadom, że potężna energia zakłócała już wtedy pole obrazu.
36 osób. Niewiele. Jednak każda z tych osób to pełna świadomość, to absolutna determinacja w działaniu, to samozaparcie i ogromna moc oraz przeświadczenie o potrzebie Wielkiej Zmiany w Polsce.
Tu ostrość znowu się poprawiła, Tęczy nie ma, ale wciąż jest Kula na niebie.
Miejmy świadomość, że za każdym z nas, oraz za każdą z inicjatyw Zrzeszenia stoi mur współdziałających osób, osobistości i instytucji. Przykładowo w sprawie odkłamywania dziejów Słowian są to setki tysięcy Polaków zgromadzonych wokół niezależnych portali, blogów, telewizji internetowych, wolnego radia, wolnych mediów. W kwestii zabezpieczenia wykopalisk i zabytków starożytnych są to dziesiątki zaangażowanych ludzi. W kwestii Słowiańskiej Wiary Przyrodzonej i zawłaszczania miejsc kultu oraz przestrzeni publicznej przez Kościół Katolicki jest to 1300 osób podpisanych pod Protestem Ślężańskim, oraz setki tysięcy Polaków, którzy nie wyrażają zgody na rozpanoszenie tej korporacji w naszym kraju oraz na dominację 13-16% katolików nad pozostałymi obywatelami. W innych kwestiach, na przykład świadomościowych, społecznych, światopoglądowych, wolnościowych i politycznych jest to 2,5 miliona Wolnych Ludzi, Wolnych Polaków.
Fala energii przeniosła się jakby ze wschodu na zachód i teraz zaczyna się Rozpalanie Słońca
To wszystko co się pod Rachowcem w tym czasie działo jest oczywiście bardzo ważne i mógłbym skupić się na wnioskach, detalach, wizjach przyszłości. Trudno byłoby mi wybrać z tego wszystkiego co było ważniejsze, czy dziewczynka grająca pięknie na skrzypcach, czy deklaracja ożywienia wydobycia ciemnej kamiennej soli doskonałej pod względem pełnej gamy minerałów i energii, czy projekt wakacyjnych warsztatów dla dzieci i uruchomienia ośrodka wczasowego, czy pierwszy posiłek w Nowej Erze przygotowany wspólnie przez wszystkich, czy sprawa podręczników do historii Polski, czy uruchomienia słowiańskiego portalu Wolnych Ludzi, czy inne pomysły i niesamowite odkrycia tego wieczora, taniec i muzykowanie do 5 nad ranem, czy jeszcze co innego.
Proces narasta. Ktoś mółby powiedzieć, że po prostu Słońce się odsłania i stąd to wszystko.
Przytoczę oczywiście najważniejsze zapisane cele, które – wiem to – zostaną zrealizowane w całości:
- Wystąpienie do odpowiednich władz Polski o objęcie ścisłą opieką archeologiczną i konserwatorską zabytkowych starożytnych rzeźb kultu Wiary Przyrodzonej na Ślęży.
- Posadowienia na Ślęży stałego, granitowego, obrzędowego posągu Świętowita – świętego symbolu Rodzimowierców Polski i innych krajów słowiańskich, będącego naturalnej wielkości repliką Światowida Zbruczańskiego.
- Zwrócenie się z oficjalnym żądaniem do władz Polski umożliwienia Rodzimowiercom uprawiania obrzędów ich Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej na szczycie Ślęży.
- Odrodzenie Rzeczpospolitej w nawiązaniu do tradycji Lechickiej, z nową flagą i hymnem oraz godłem – Rzeczpospolitej Wolnych Polaków. Rozważono wstępnie opracowanie wzoru flagi, godła i hymnu opartego na frazie utworu Pełnia zespołu Vołosi.
- Dążenie do odrodzenia międzysłowiańskich więzi społecznych i państwowych oraz odrodzenie tradycji, kultury i obrzędowości starożytnych Słowian w nawiązaniu do Wielkiej Harii, Wenedii, Sarmacji, Scytii i Wielkiej Lechii.
- Dążenie do odzyskania i ustanowienia na nowo na świętych wzgórzach i miejscach kultu Wiary Przyrodzonej Słowian w Polsce obiektów kultowych i odrodzenia obrzędów Rodzimowierstwa w tych miejscach.
- Dążenie do wznowienia wydawania czasopisma „Słowianić”.
- Apel w sprawie objęcia przez Polskę szczególną opieką ochrony przyrody, konserwacji i pielęgnacji biologicznej świętych starych drzew – jako obiektów Kultu Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej.
- Pomoc Członkom ZS w formie fizycznej lub listownej (na przykład poprzez listy polecające skierowane do odpowiednich organów) w dostępie do potencjalnie kluczowych dla dziejów Słowian i słowiańskiej duchowości miejsc.
- Dążenie do uznania wiary przyrodzonej jako związku wyznaniowego.
- Podjęcie współpracy z Fundacją Terra Teraz Radzimowice w sprawie budowy słowiańskiego, ekologicznego cmentarza przeznaczonego dla wyznawców rodzimej duchowości i Wolnych Ludzi.
- Jako działalność własna oraz we współpracy z Fundacją Terra Teraz Radzimowice – podjęcie prac nad publikacjami i przedsięwzięciami mającymi na celu wspieranie rozwoju dzieci w rodzimym słowiańskim duchu.
Następuje wylew energii. Niestety to zdjęcie jest skompresowane, nie mogłem dać do internetu innej wersji, tutaj straciło głębię i jaskrawość.
Ale zobaczcie sami na zdjęciach co się działo w tym czasie wokół Przybyłówki, pod Rachowcem i na najbliższych szczytach. Nie byliśmy tam sami, były tam z nami wszystkie boskie siły, Nieskończona Świadomość i duchy przodków oraz emanacje mistrzów duchowych z całej przeszłości Ziemi. Niektóre z tych zdarzeń – niestety nieliczne i nie tak wyraźne w obrazach jak bym chciał udało mi się sfotografować. Przez cały sobotni wieczór i noc towarzyszyło nam ciepło, bezdeszczowa aura, cuda na niebie, pełny Księżyc i tak samo było aż do naszego wyjazdu w niedzielę po południu.
Zjawisko się cofa. Ktoś powie: chmury przykryły słońce i tyle.
Nagle aparat znów traci ostrość przy ujęciu na południe – jestem w tym momencie kompletnie nieświadom tego co się dzieje, dopiero kiedy wrócę ze szczytu i będziemy przy posiłku przeglądać zdjęcia coś z tego do nas dotrze. Kieruję aparat na zachód…
Kompletny odjazd. Uderzenie energii jest tak duże, że powstał jakiś dziwaczny kadr. Jakby coś eksplodowało w przestrzeni między mną a słońcem. Zdjęcie wyszło niemal w czerni. Może coś przybyło? A może przybył Ktoś?
Po lewej stronie łąki zaczyna być widać formujący się kłąb dziwnej szarości. W tym momencie mam poczucie, że ktoś ze mną jest.
Tutaj widać go już wyraźniej po lewej.
Jest. Jest obok mnie. Nie miałem pojęcia, że widać go na zdjęciu, nie miałem pojęcia że te zdjęcia będą tak dziwne i niesamowite.
Widać go wyraźnie kiedy aparat znów łapie ostrość. Energia słabnie, ale On już jest tutaj. Jakiś sceptyk oczywiście powie, że to odbicie jakiegoś zabłąkanego promienia słonecznego. Oczywiście wyjaśni sobie także w jakiś bzdurny sposób kaprysy aparatu, który sam „wali” ostrość, a w ostateczności powie, że manipulowałem aparatem świadomie, bądź nieświadomie. Niestety nikomu nie przekażę jako dowodu co się działo, tego odczucia namacalnej obecności osoby, której przecież nie widziałem oczami, a widział ją jakimś cudem mój aparat, po serii zabiegów z jego matrycą, dokonanych przez wyrzuty energii.
Zwykłe, miejscowe, skondensowane w parach parujących z roślin, rozjaśnienie „przestrzeni” od chmury – powiedzą sceptycy.
A teraz Sceptyku nadal uważasz, że to jest w ogóle rozjaśnienie? Wygląda jak szaro-bury kłąb, opar. Tylko, że nic takiego tam nie było. Moje oko widziało normalną przestrzeń i nie miałem pojęcia, że aparat fotograficzny tak sobie „bryka”. Gdybym wiedział, że uchwyciłem „wizytę z innego wymiaru” okiem aparatu to robiłbym zdjęcia dalej, i może nawet nie wróciłbym na tę Wieczerzę. Nie wiedziałem, więc jest to ostatnie zdjęcie z soboty.
Noc była przepiękna, księżycowa
Zapraszam jednak na Wołanie Słońca na Rachowcu i na modły w niedzielę rano (bez komentarza).
Salamandra? Nie – Sola Mądra – Sołomądra. W łacińskim, kiepskim wydaniu języka Słowian – salamandra. Tuż pod Przybyłówką. To dopełnienie zdarzeń w Soli – niedzielny ciepły poranek.
Na jednym ze zdjęć zamieszczonych na stronach Przybyłówki widać, że jestem w krótkich spodniach i cienkiej koszuli z krótkim rękawem. Tak ubrany pojechałem po 15.30 do domu, bo myślałem, że tak pięknie i ciepło jest wszędzie. Ale znowu kiedy byłem w Żywcu zaczął padać deszcz. I padał przez całą moją jazdę wszędzie, aż do samego Krakowa. Robiło się coraz zimniej i zimniej. W końcu włączyłem w samochodzie ogrzewanie.
Piękna pogoda ustaliła się na trwałe w Soli, w niedzielę o 9.30
Kiedy dojeżdżałem do Krakowa koło 17.30 – 18.00 w niedzielę, 18 września, w ulewie, przejmującym chłodzie i ciemnościach z trudem wierzyłem, że w Soli wciąż jest jeszcze pogodne, gorące popołudnie drugiego dnia Ery Wodnika. Czy Sól „rozgrzały” nasze gorące serca? Czy to nasza duchowa wspólnota i mentalna intensywna praca wykonana w tych dniach sprawiła, że owa jasna i ciepła Aura rozlała się po okolicy?
Jeden Człowiek może zmienić Świat. Trzydziestu sześciu ludzi to bardzo duża moc mentalna. Jednak gdyby nas ułożyć zgodnie z przypowieścią na polach szachownicy przed maharadżą (Mogtycznym Radcą), jak to uczynił z ziarnkami grochu twórca tej gry, to nasza Trzydziestka Szóstka (= 9 = Nove) jest w tym momencie gdzieś między czwartym a piątym polem planszy. Lecz kiedyś będzie nas tylu ilu nigdy nie zmieści się na 64-tym polu. Bo oczywiście żeby Zrzeszenie miało sprawczą moc formalno-prawną musi nas być zrzeszonych o wiele wiele więcej i musimy mieć wsparcie wszystkich Wolnych Słowian. Sam kawał granitu na palwan Świętowita to wydatek jakiego nie udźwigną składki członkowskie wszystkich polskich związków rodzimowierczych i słowiańskich wspólnot. Dlatego szansę na spełnienie mają tylko te działania Zrzeszenia, które będą miały autentyczne wsparcie społeczne i osobiste wielu ludzi o dużym potencjale i będzie to wsparcie w dużej skali.
Czy jest to możliwe? Tak. Jest to pewne! W końcu powstaje jednak za kilka milionów dolarów amerykańsko-polski film o Stanisławie Szukalskim. A przecież to tylko wyłącznie z tego blogu, kiedyś, nie tak dawno, 5 lat temu, popłynęło hasło by przywrócić cześć temu wielkiemu artyście polskiemu, osamotnionemu geniuszowi, rodzimowiercy i odtwórcy słowiańskiej starożytności, Michałowi Aniołowi XX wieku.
W końcu to z tego blogu wyłącznie popłynęło hasło by ocalić Święte Wzgórze Mora i Marzanny na Prądniku Czerwonym w Krakowie. I proszę, znalazła się grupa inicjatywna, wygrała konkurs i powstanie Park Reduty za kilka milionów złotych. Jest już gotowy i uzgodniony projekt parku. Prace terenowe ruszają w 2017 roku.
Możemy nie tylko postawić Świętowita na Ślęży i odbywać tam zgromadzenia obrzędowe, ale i usypać Kopiec Bolesława Chrobrego w Krakowie – kopiec ostatniego króla Wielkiej Lechii, przed którym hołd i insygnia władzy złożyło w Gniezdnie Raroga i Nyji odtwarzające się Cesarstwo Rzymskie i sam cesarz Otton.
Mało?! Macie rację, mało. Możemy całkowicie zmienić Nasz Kraj na Wolną Polskę, bazując na tradycji i dziejach Starożytnej Lechii, na kraj sprawiedliwy, na kraj Wolnych Ludzi, Wolnych Polaków!
Czyż to nie doskonałe Zwieńczenie Pierwszego Wielkiego Wiecu Zrzeszenia Słowian!
Wspaniała fotografia nadesłana przez Mariana Nosala – Księżyc „eksploduje” nad Funtaną w Chorwacji 17 IX 7525