Wiki
Przybysław Dyjamentowski, inna forma nazwiska: Dyamentowski; herbu Dryja, z przydomkiem Mutyna, (ur. 1694, zm. 1774) – polski historyk-fałszerz dyplomów, rodowodów i kronik.
Życiorys
Urodził się w roku 1694. W wieku dojrzałym tytułował się stolnikiem urzędowskim. Mieszkał prawdopodobnie w Warszawie. Jego główną profesją było fałszowanie wywodów genealogicznych oraz kronik. Zmarł w roku 1774.
Twórczość
Pisał pseudohistoryczne utwory, twierdząc potem, że to dzieła znanych pisarzy starożytnych lub średniowiecznych czy wręcz wymyślając autorów. Najbardziej jest znana Kronika słowiańsko-sarmacka Prokosza z 936 r., którą wydał Hipolit Kownacki (1825). Dyjamentowski zostawił w rękopisie liczne sfabrykowane kroniki i genealogie.
Ważniejsze “dzieła”
- Kronika polska przez Prokosza w wieku X napisana, z dodatkami z kroniki Kagnimira pisarza XI wieku i z przypisami krytycznymi komentatora wieku XVIII pierwszy raz wydrukowana, z rękopisma nowo wynalezionego (wyd. H. Kownacki, nakładem F. Morawskiego), Warszawa 1825; przekł. łaciński: H. Kownacki Prokosz, Chronicon Slavo-Sarmaticum saeculi X scriptoris, atque de origine Toporeorum, ex libris Zolavi et Kagnimiri saeculi XI scriptoprum excerpta, Warszawa 1827
- Kagnimir, to jest dzieje pierwszych czterech królów chrześcijańskich w Polsce w wieku XI pisane, z “Historii polskiej” Długosza przedrukowane, z tłumaczeniem polskim i aneksami (wyd. H. Kownacki), Warszawa 1826; przekł. łaciński: Warszawa 1826
- Kronika wieku XII, czyli dzieje Władysława I, Bolesława III, Władysława II i Bolesława IV, monarchów polskich, z księgi IV i V kompilacji Długosza wytłumaczone (wyd. H. Kownacki), Warszawa 1831
- Trzech kronik polskich najdawniejszych wydrukowanych w latach 1825 i 1831 dokończenie.
- 1: Kroniki Prokosza rozdział VII, opisujący dzieje Mieczysława I, księcia polskiego
- 2: Wyjątki z Kroniki saskiej Dythmara dziejów Bolesława I, króla polskiego, opuszczonych w kronice Kagnimira
- 3: Kroniki wieku XII część wtóra, opisująca dzieje Władysława II i Bolesława IV, monarchów polskich
Rękopis przygotowany do druku przez H. Kownackiego, zachowany w Bibliotece Narodowej, nr akc. 6940 (Archiwum Wilanowskie, sygn. 218).
Pełniejszy wykaz dokonanych i zamierzonych fałszerstw Dyamentowskiego podaje Kownacki na s. 246-264 dzieła Kronika polska przez Prokosza w wieku X napisana, z dodatkami z kroniki Kagnimira pisarza XI wieku i z przypisami krytycznymi komentatora wieku XVIII pierwszy raz wydrukowana, z rękopisma nowo wynalezionego.
Bibliografia
- Encyklopedya Powszechna Kieszonkowa, zeszyt X, Nakład, druk i własność Noskowskiego, Warszawa 1888
- T. 4: Oświecenie. W: Bibliografia Literatury Polskiej – Nowy Korbut. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1966, s. 443-444.
Kronika Prokosza
http://alehistoria.blox.pl/2010/09/GENIALNI-FALSZERZE.html
GENIALNI FAŁSZERZE.
Fałszowanie dokumentów jest tak stare, jak ich wystawianie. W średniowieczu fałszowano dokumentów bez liku, ale i w czasach nowożytnych ludzie trudniący się fałszerstwem, nie próżnowali. Dla zysku tworzyli fałszywe dowody mające świadczyć o czyichś prawach do majątku i tytułu. W Polsce najwięcej fałszerstw dokumentów dotyczyło wywodów genealogicznych. Jeśli ktoś chciał mieć za przodka np.: Cezara, lub wyprowadzić genealogię swojego rodu od… Adama i Ewy, ten szedł do dobrego fałszerza.
Zawodowi fałszerze nigdy nie udostępniali swojemu zleceniodawcy rzekomego oryginału, a jedynie kopię lub odpis. To była żelazna zasada profesjonalnego fałszerza. Kto postępował inaczej, ten szybko narażała się na zdemaskowanie. Z całej plejady utalentowanych i genialnych fałszerzy dokumentów, wyróżniał się Krzysztof Stanisław Janikowski (około 1615-1647). Ścigany za liczne rabunki, wyłudzenia i najazdy, usiłował wzbogacić się poprzez fałszowanie średniowiecznych pergaminowych dokumentów. Głosił wszem i wobec, że w ruinach zniszczonego zamku w Motarzynie koło Słupska (Pomorze), znalazł skrzynie zawierające setki starych dokumentów. Były to przede wszystkim nadania, przywileje na rzecz duchowieństwa, opactw, klasztorów i kościołów. W rzeczywistości Janikowski „produkował” w języku łacińskim na nowym (sic!) pergaminie setki „średniowiecznych” dokumentów.
O dziwo, znalazł na nie wielu klientów, przede wszystkim na terenie Prus Królewskich. Wystarczyło tylko podać treść zaginionego dokumentu, a Janikowski szybko go podrabiał i dostarczał zamawiającemu. Cena była dopasowana do możliwości klienta i wahała się od 30 do kilku tysięcy złotych! (na ówczesne czasy były to sumy ogromne). W ciągu swej pięcioletniej działalności, sprytny fałszerz zebrał podobno przeszło 15 tysięcy złotych plus prezenty! Najczęściej sfałszowane dokumenty zamawiali u niego duchowni, ale wśród klientów był nawet… kanclerz Jerzy Ossoliński i król Władysław IV Waza. Za „robotę” dla króla, Janikowski otrzymał 1200 złotych i tytuł sekretarza królewskiego! Szybko jednak okazało się, że dokumenty od Janikowskiego to falsyfikaty, podróbki. Sądy zaczęły je odrzucać jako fałszywe i bez wartości. Oszukani przez fałszerza ludzie, zaczęli domagać się ukarania ich wytwórcy. W końcu wojewoda malborski Jakub Weyher i władze miejskie Gdańska złapały kilku współpracowników Janikowskiego. Okazało się, że stał on na czele sprawnie działającej siatki fałszerzy (jeden wyrabiał pieczęcie, inny przygotowywał pergamin, jeszcze inny tłumaczył tekst na łacinę, kto inny przepisywał ten tekst). Sprawiedliwość nie dosięgła jednak Janikowskiego, gdyż ten w nocy z 30 na 31 lipca 1647 roku zginął podczas jednego z zajazdów.
Do genialnych fałszerzy nie należał natomiast działający sto lat później w Galicji Stanisław Morawski. W latach 1776-1778 wystawił on setki sfałszowanych średniowiecznych dokumentów (przywileje, nadania) głównie dla kościołów i duchownych. Cena jednej „fałszywki” wynosiła zaledwie jednego dukata! Autor był jednak partaczem i szybko został zdemaskowany. Jego „dokumenty” były nieczytelne, tekst pisany pomarańczowym atramentem roił się od błędów! W romantyzmie mnóstwo było fałszerzy tworzących nie tylko dokumenty średniowieczne, ale poematy wybitnych ludzi z przeszłości, jakoby zaginione, a potem cudownie odnalezione. Apokryfy pisali m.in. Łukasz Gołębiowski, a nawet Adam Mickiewicz! „Gigantem” wśród nich był Przybysław Dyamentowski (1694-1774), który na kilogramy wytwarzał kroniki dotyczące najdawniejszych dziejów Polski. „Odnalazły się” więc wówczas kroniki takich dziejopisów jak: Wojan, Prokosz, Kognimir, Jardo, Boczula, Świętomir. Co ciekawe, kronikę Prokosza z X wieku za autentyk uznał Julian Ursyn Niemcewicz! Na szczęście Joachim Lelewel całą rzecz zdemaskował.
Do wybitnych twórców falsyfikatów literackich należał też Konstanty Majeranowski (1787-1851) i Teodor Narbutt (1784-1864). Sfałszowane przez nich utwory przez długi czas uznawane była za autentyczne. Jeszcze w 1974 roku „Kultura” w świątecznym numerze drukowała relację pochodzącą rzekomo z XVI stulecia pióra Majeranowskiego. Oczywiście, była to „fałszywka”. Utwory Narbutta zaczęto demaskować dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym. Sfabrykował on m.in. genealogię Jagiellonów. Tzw. rękopis randuński (zamek w Randuniu) wywodził Jagiellonów od mitycznego Gellona (Ja-Gellon – stąd Jagiellonowie).
Nasi rodzimi fałszerze i tak nie należeli do światowej czołówki. Ich osiągnięcia bledły przy takich mistrzach jak Vrain-Lucas, który w latach 1860-1870 sprzedał jako autentyki listy Piłata Ponckiego pisane z Jerozolimy do Rzymu w sprawie Chrystusa, list Sokratesa do Euklidesa, epistoły Marii Magdaleny, listy miłosne Adama i Ewy oraz wulgarne listy Kaina do Abla. Za te „oryginały” napisane w języku starofrancuskim (sic!) nabywca zapłacił ponad 100 tysięcy franków! Jeśli ktoś z czytelników kupił ostatnio „oryginał” jakiegoś utworu, czy dokumentu, jakiś rzadki rękopis… no cóż… trzeba mieć nadzieję, że jest to oryginał…
Na podstawie: J. Tazbir, Spotkania z historią, Iskry, Warszawa 1979.
Dyamentowski w Bibliografii Estreichera