Winicjusz Kossakowski – ZNACZENIE MITÓW

Winicjusz Kossakowski – ZNACZENIE  MITÓW

 

Postrzegam MIT jako przedłużenie historii narodu, sięgającej aż do początków stworzenia i do samego Boga.     Z mitów wylęgają się ideologie religijne, które pełnią rolę lepiszcza narodu. Tworzą prawo boskie, a więc niepodważalne przez człowieka, i dają możliwość budowania siły, która zapewnia przetrwanie narodu.

Naród posiadający zapisane mity, historię i bohaterów, pomimo niekorzystnych dziejów, ma szanse na przetrwanie a nawet na odrodzenie. Za przykład może posłużyć historia Greków.

Pod okupacją turecką naród stracił swoją narodowość i język. Po I Wojnie Światowej władcy tego świata zapragnęli mieć starą historię zapisaną w mitach greckich.

Odtworzono granice.

Do władzy zawsze znajdą się chętni.

Podjęto olbrzymią pracę, nauczenia Greków greckiego języka i udało się.

Świat ma Greków i Grecję.

Bez greckich mitów i dorobku kulturalnego, taka sztuczka była by niemożliwa.

 

Inny przykład.

Były dawniej niewielkie bandy, składające się z różnych plemion i narodów. Aby zapewnić sobie lekkie życie, zajmowali się rozbojem i handlem. Napadano na wioski, wycinano ludność, grabiono co miało jakąkolwiek wartość, wyjadano zapasy żywności. W między czasie wysyłano szpiegów, którzy rozpoznawali  teren i typowali następne ofiary. Proceder musiał się opłacać, skoro do bandy przyłączali się inni, podobnej profesji. Ślad by po nich zaginął, gdyby szefowie nie wymyślili im Boga, na dodatek, spisano mitologię, która była kompilacją mitów ówczesnych ludów.

Dzięki tym zabiegom banda nie tylko przetrwała, ale dzisiaj  trzęsie światem.

Zatem, nie lekceważcie mitów i szanujcie ludzi, którzy to rozumieją, i podejmują ogromną pracę, by zniszczone mity słowiańskie aktywować.

Zdaje sobie sprawę, że dokładne odtworzenie wierzeń jest niemożliwym, ale i niekoniecznym. Zmienia się cywilizacja, zmieniają się wierzenia i obyczaje. To co pozostało po wierzeniach słowiańskich jest wystarczającym, by odtworzyć, ale już w wydaniu współczesnym, dawne wierzenia i dawną dumę.

Rozumiał to Juliusz Słowacki.

Rozumiał to Adam Mickiewicz.

Podjęli próby, ale na próżno. Obaj popełnili podstawowy błąd, nie oparli się na historii.

Mity muszą wymieszać historię z religią, a religię z narodem.

 Innego wyjścia nie widzę.

Z chwilą opanowania chrześcijaństwa przez globalistów i przekształcania dwutysiącletnich mitów rzymskich w nowy twór (byt) polityczny, nastąpił regres i chęć powrotu do mitów z których wyrósł naród Słowian.

Z chwilą odczytania  napisów z zabytków historycznych zapisanych runami słowiańskimi, pojawiły się  dowody mówiące o naszej historii sięgającej tysiącleci. Mamy już pewność, a nie tylko domysły, że Etruskowie mówili językiem słowiańskim, zbliżonym do chorwackiego.

Mamy dowody na to, że w naszych wierzeniach byli obecni bogowie egipscy i bogowie Sumeru. Egipski bóg wstającego słońca  Chepri u nas otrzymał legendę słowiańską i zniekształcone imię  Geprig. Pojawiła się również bogini ziemi Izyda o imieniu Izydi. Natomiast Sumeryjski naczelny bóg, sprzed siedmiu tysięcy lat, o którym zapomniały narody, otrzymał w słowiańskiej legendzie stanowisko bóstwa nocy i postać lwa. To nie są już domysły a odczyt z figurek bóstw, wykonanych w złocie i brązie, odnalezionych w Saksonii w miejscowości Prilwitz (Przylwice).

Polski archeolog Tadeusz Wolański domyślał się tego dużo wcześniej i został skutecznie zamilczany. Jego prace można odszukać wydane w języku rosyjskim i niemieckim. O wydaniu polskim nie słyszałem.

Druga droga  do naszej historii mitologicznej to praca  biskupa Kadłubka, człowieka o wielkiej wiedzy, inteligencji i patriotyzmie. Trzeba tylko zrobić to o co prosił na samym wstępie. O czytanie mądre, czyli „między wierszami”.

Prawdą jest, że w wypadku św. Stanisława „odwrócił kota ogonem”, ale tego wymagała ówczesna sytuacja polityczna, gdzie Polska niszczała w „rozbiciu dzielnicowym”. Cud zrośnięcia się kości po śmierci, o czym one same świadczyły po ekshumacji, skatoliczony już naród polski zmusił do odpowiednich zachowań i wyzbycie się lokalnych uprzedzeń i swarów. Był to świetny akt polityczny a nie religijny i to trzeba pojąć nawet skatoliczonym umysłem. Pozostała wiedza zawarta w historii mitycznej mogła pochodzić z dawnych ksiąg polskich przeznaczonych do spalenia, jako księgi diabelskie, które zachowały się jeszcze w zbiorach biskupich. Podobno, taki rozkaz wydał sam król Bolesław Chrobry.

Tego nie jestem pewien.

Przypisuje to idiotom w sutannach, którzy w Krakowie  na rozkaz z Rzymu, popalili nawet księgi liturgiczne.

Pod miejscowością Choroszcz, miejscowi zwolennicy słowiańskiej mitologii postawili replikę posągu Światowida ze Zbrucza. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś próbował odciąć mu głowę. Zaznaczam, jest wiek XXI. W szkołach uczymy się mitologii innych narodów i nikomu by nie przyszło do głowy by zamordować np. Zeusa. Inne narody mogą mieć swoją mitologię a my nie. Idioci wszelkiego kalibru, których nie brakuje w internecie, popisują się swoją niewiedzą i chamstwem.

Biskup Kadłubek zwraca naszą uwagę w stronę Partów zamieszkałych pomiędzy Tygrysem i Eufratem w czasy ponad tysiąca lat przed narodzeniem Chrystusa.

W tym czasie pojawia się reformator religijny Zaratustra, który jako pierwszy daje ludzkości objawionego Boga transcendentalnego i pisze świętą księgę Awestę.

Z jego teologii korzystały inne narody, między nimi mozaizm. Najwięcej podobieństw do zaratustryzmu wykazują mity chrześcijańskie.

Jest wielu zwolenników twierdzących, że objawienie Zaratustry pochodzi z wierzeń słowiańskich. Należał do nich Adam Mickiewicz. A polski tłumacz Awesty profesor Ignacy Pietraszewski swój przekład zatytułował „ MIANO SŁOWIAŃSKIE w ręku jednej Familii od trzech tysięcy lat zostające czyli nie ZENDAWESTA a ZĘDASZTA  to jest Życiodawcza książeczka Zoroastra albo AWESTA WIELKA”

Smaczku takiemu twierdzeniu dodaje fakt, z życia słowiańskich apostołów św. Cyryla i św. Metodego. Ci panowie byli przekonani, po zapoznaniu się z praktyką i wierzeniami Słowian, że Słowianie musieli być ochrzczeni przez św. Piotra, zanim nawrócił się wysłannik Sanhedrynu  Szaweł.

W takim rozumowaniu, krąg się zamyka. Po przejściu przez wierzenia innych narodów i aktualizacji, religia słowiańska wróciła do Słowian jako instrument zniewolenia.

Do ww faktów dochodzi jeszcze poważna praca Czesława Białczyńskiego, który zebrał wiele opowieści i mitów z terenów słowiańszczyzny.

Potrzebny jedynie Sienkiewicz, który na podstawie dostępnego materiału napisze wartką powieść, dostępną maluczkim, która powinna być sfilmowana i zapaść w świadomość narodu, tak samo jak „Potop”, czy „Pan Wołodyjowski”.

 Winicjusz Kossakowski

Podziel się!