Przytaczam tutaj artykuł Anny Pawlak ze strony Bractwa Rycerskiego z Zielonej Góry z podaniem linku. Uważam że każdy artykuł na temat ginących Łużyc powinien być wszędzie jak najgłośniej powtarzany, a ten na dodatek zawiera ciekawe spostrzeżenia na temat wierzeń Łużyczan, które są potwierdzeniem – z zupełnie innej, etnograficznej strony – słuszności metody przyjętej przeze mnie do odtworzenia panteonu niższych bóstw – boginek i demonów w Wielkim Czwórksięgu Wiary Przyrody i jej dwóch pierwszych tomach: Księdze Tura i Księdze Ruty.
Wydawca Bractwo Rycerskie Zielonej Góry 2003- 2004
http://www.mbp.glogow.pl/~bractwozg/serboluzyczanie.htm
Anna Pawlak
Folklor Serbołużyczan
Wstęp
Rozdział I, Wiara, Obrzędy i obyczaje
1. Wierzenia.
2. Czary i czarownice
3. Obrzędy i obyczaje
Rozdział II, Strój
Rozdział III, Język
Zakończenie
Bibliografia
Wstęp
Chcąc poznać jak żyli nasi przodkowie zagłębiamy się w karty historii. Próbujemy poznać ich dorobek kulturowy i wiedzę związaną z ich życiem codziennym. Często zapominamy, że Ziemie Lubuskie w czasach wczesnego średniowiecza zamieszkiwali Lubuszanie, wchodzący w skład plemion Serbołużyckich.
Sam termin folklor oznacza dorobek kulturowy w zakresie ludowej twórczości literackiej i muzycznej. Obejmuje również obrzędy, wierzenia i zwyczaje. Słowa tego na określenie najstarszych składników kultury użył po raz pierwszy w roku 1864 W.J.Thompson.
Celem pracy jest przedstawienie najważniejszych zagadnień związanych z całokształtem twórczości kulturowej Serbołużyczan. Ludność ta mimo, iż nie posiada swego niepodległego państwa to jednak ich kultura i folklor jest bardzo interesująca. Należy jednak pamiętać, że Łużyce zamieszkiwane są przez dwie zasadnicze grupy etniczne. Każda narodowość posiada pewien charakterystyczny dla siebie folklor, różnica między Łużycami Górnymi, a Dolnymi jest odwieczna. Odpowiada ona różnicy, jaka w zaraniu dziejów istniała między Milczanami nad górną Sprewą, a Łużyczanami nad środkową Sprewą. Serbołużyczanie mają swoje tradycje związane z głęboko zakorzenionymi elementami kultury pogańskiej, lecz nawet wewnątrz można zauważyć pewne różnice. Chociażby w języku i stroju ludowym Dolnych i Górnych Łużyc. Wyjaśnienie, dlaczego zaistniały takie różnice jest bardzo trudne. Trudne jest również kontynuowanie tradycji i języka nie posiadając jednolitego i niepodległego państwa.
W związku z tym, iż folklor to pewnego rodzaju dorobek kulturowy musimy pamiętać, że jego korzeni niewątpliwie należy szukać już we wczesnym średniowieczu, dlatego też badania będą obejmowały okres od wczesnego średniowiecza ze szczególnym uwzględnieniem czasów obecnych, czyli dzisiejszego folkloru Serbołużyczan. Zasięg terytorialny obejmować będzie tereny Łużyc Górnych i Dolnych, czyli północno – wschodnie Niemcy oraz Polskę zachodnią.
Osobiście interesuję się kulturą życia codziennego ludzi. Szczególnie interesuje mnie wczesne średniowiecze. Myślę, że oprócz posiadania wiedzy typowo historycznej związanej z różnymi, ale konkretnymi wydarzeniami, jak daty bitew czy rozejmów warto jest też znać historię – kultury. Przecież to ona kształtowała najczęściej światopogląd ludzi. Tak było w czasach zamierzchłych i tak jest obecnie. Swoje zainteresowania mogę urzeczywistnić na co dzień w drużynie wojów serbołużyckich „Biełobóh”. Już sama nazwa drużyny nawiązuje do pogańskiego bóstwa łużyckiego. Dzięki literaturze wykorzystanej przy pisaniu tej pracy pogłębiłam swoją wiedzę na temat folkloru Serbołużyczan tych żyjących w średniowieczu jak i obecnie.
Pracę napisano w oparciu o pozycje naukowe wielu wybitnych badaczy zajmujących się bezpośrednio jak i pośrednio Serbołużycami. W pracy jednak nie wykorzystano źródeł opisujących wierzenia, obrzędy, język i strój Łużyczan. Głównie opierano się na opracowaniach W. Bogusławskiego. Pisząc o Słowianach zamieszkujących tereny północno – zachodniej Europy nie omieszkał on opisać kulturę Łużycką. Drugim ważnym materiałem naukowym okazała się praca wielkiego znawcy Łużyc – A. Fischera, który szczególnie ciekawie przedstawił dorobek kultury materialnej, społecznej i duchowej Serbołużyczan. Praca J. Gołąbka krótka, lecz konkretnie opisuje życie codzienne na Łużycach. W pracy zbiorowej W. Kowalenki, G. Labudy, T. Lehra – Spławińskiego odnalezione zostały wyjaśnienia terminologii. Do ogólnej tematyki kultury i historii naprowadziła książka J. J. Nowińskiego i J. Kostrzewskiego. Kolejna praca zbiorowa, która została wykorzystana w pisaniu pracy pióra E. Siatkowskiej i M. Ziółkowskiej – Sobeckiej w Zeszytach Łużyckich opisuje język i obyczaje. O pisowni i języku informacji dostarczyło duże, wielotomowe wydanie słownika z najważniejszymi zagadnieniami słowiańskimi pod redakcją W. Kostrzewskiego. Chcąc bliżej zapoznać się z historią kultury materialnej, ze szczególnym uwzględnieniem wczesnosłowiańskich strojów niezastąpiona okazała się kolejna już praca zbiorowa pod redakcją W. Hensla, który jako historyk specjalizuje się w czasach starożytnych ziem polskich i wczesnofeudalnych. Pozycją podobną jest praca M. Dembińskiej i Z. Podwińskiej.
Praca podzielona jest na trzy rozdziały. Ich tematyką są najważniejsze zagadnienia związane z folklorem. Pierwszy rozdział dostarcza informacji na temat wierzeń, obrzędów i obyczajów. Drugi opisuje kobiecy strój ludowy z Łużyc Dolnych i Łużyc Górnych. Kolejny – ostatni rozdział to krótka historia języka serbołużyckiego, również z podziałem na Dolne i Górne Łużyce.
Encyklopedia powszechna, t.I, Warszawa 1973, s. 789.
W. Bogusławski, Dzieje słowiańszczyzny północno – zachodniej do XIII w., t..I, Poznań 1887; idem, Dzieje słowiańszczyzny północno – zachodniej do XIII w., t..III, Poznań 1892; idem, Rys dziejów Serbo – Łużyckich, Petersburg, 1861.
A. Fischer, Etnografja Słowiańska, z.2, Łużyczanie, Lwów – Warszawa 1932.
J. Gołąbek, Łużyczanie, kraj i ludzie, Warszawa 1936.
Słownik Starożytności Słowiańskich,pod red. W. Kowalenko, G. Labuda, T. Lehr – Spławiński, t. II, Wrocław- Warszawa – Kraków 1964.
J. Nowiński, Łużyce – bogactwo kultury pogranicza, Żary 2000.
J. Kostrzewski, Łużyce dawne a dzisiejsze, Poznań 1946.
E. Siatkowska, M. Ziółkowska – Sobecka, Zeszyty Łużyckie, nr 3, Warszawa 1992.
Słownik Starożytnosci Słowiańskich, pod red. W. Kostrzewskiego, t.III, Wrocław -Warszawa -Kraków 1954.
10 Zarys kultury materialnej, pod red. W. Hensla, t. I, Warszawa 1965.
Historia Kultury Materialnej Polski, pod red. M. Dembińskiej, Z. Podwińskiej, t. I, Warszawa – Kraków – Gdańsk. 1978.
Rozdział I
Wiara, obrzędy i obyczaje
Świat wczesnego średniowiecza był światem starej i nowej religii. Coraz więcej młodych państw wraz ze swymi władcami przyjmowało w miejsce starej religii pogańskiej, nową religię monoteistyczną – chrześcijaństwo. Wiara w jednego Boga przyjmowana była dwiema drogami. Z rąk Rzymu i później z rąk Bizancjum. Niewątpliwie przyjęcie chrztu z rąk Wschodniego Cesarstwa, bądź Zachodniego przyczyniało się z czasem do powstania pewnych charakterystycznych zwyczajów i obyczajów związanych z kulturą państwa, które nadało chrzest. Miało to kluczowe znaczenie pod względem kulturowym państw. Można było zauważyć elementy związane z łacińskim zachodem, a orientalnym wschodem. Powstawały nowe obrzędy i obyczaje najczęściej związane z kultem Boga. Podobnie było z architekturą. Charakterystyczny był również fakt, iż ustrój społeczny zmieniał się z plemiennego na patriarchalny. Wierząc w jednego Boga łatwiej było podporządkować sobie ludność tym bardziej, że wedle nowej religii władza należała od Boga, zaś sam władca był pomazańcem bożym. Zanim wiele ludów i to nie tylko Słowiańskich przyjęło religię chrześcijańską, wierzono w pogańskie bóstwa. Oddawano im cześć i wznoszono świątynie. Proces chrystianizacji, jest na tyle procesem trudnym i skomplikowanym, że w momencie przyjęcia przez władcę i jego dwór nowej religii, ludność nadal pozostawała przy starej wierze. Przyjmowanie wszelkich nowości wymaga czasu na akceptację. Podobnie, lub przede wszystkim tak jest z religią. Ludy pogańskie stojąc twardo przy swoich dawnych bogach, przy jednoczesnym zamiłowaniu swobody plemiennej i starożytnych obrzędów i obyczajów, nie życzyły wyrzec się ustroju plemiennego na korzyść ustroju państwowego. Wyrzec się religii wielu bóstw na korzyść jednego Boga.
W tradycji wielu państw do dziś dzień możemy zauważyć pewne pozostałości po dawnych religiach pogańskich, które przeplatają się z obyczajami wiar monoteistycznych jak np. chrześcijaństwo. Jest to wiara w różne bóstwa czy wiara w zabobony. Kultura społeczna i duchowa, która w ten sposób stała się charakterystyczna dla społeczeństwa. Podobnie było z Serbołużyczanami. Tą dominującą religią monoteistyczną stanie się od XVI wieku od momentu reformacji protestantyzm.
1. Wierzenia.
W czasach plemiennych Serbowie oddawali cześć najwyższej niewidzialnej istocie władającej światem i losem ludzi, którą nazywali Bohiem. Jest to odpowiednik Boga. Miał on dwoistą postacią, skupiającą w sobie zarówno dobro jak i zło. Ta dwoistość bóstwa widoczna w całej słowiańszczyźnie najdobitniej wyrażała się u Serbołużyczan. Pod postacią dobra krył się Bóg biały – Biełobóh, zaś pod postacią zła, czarta – Czernobóh – Bóg czarny. Bóstwa te swą siedzibę miały na południu od Budziszyna na dwóch górach widniejących naprzeciw siebie. Możemy zadać sobie pytanie czy u Serbów – łużyckich występowały bóstwa o tak silnym znaczeniu jak Światowit w Arkonie na wyspie Rugji, Żywa w Raciborzu koło Lubeki, Trygław w Braniborze czy Piorun w starogardzie maklenburskim. Otóż takich bóstw na terenie Łużyc nie odnajdujemy. Niewątpliwie w każdej żupie występowały bóstwa o różnych imionach, lecz o podobnych zadaniach i właściwościach. Takie zjawisko możemy zauważyć u wszystkich Słowian. Co osada występowały inne bóstwa. Sam Thietmar napisał ” ile u Słowian jest włości, tyle osobnych świątyń i bałwanów, którym poganie cześć oddają”
Bóstwa, czasem z kilkoma głowami, wyciosane z drzewa lub kamienia, stawiano na okopach, urwiskach skał lub w drewnianych świątyniach. Ważniejszym bóstwom stawiano świątynie z drewna umieszczanie w miejscach wyjątkowo malowniczych na tle natury np. na rzeka, strumieniem. Wszelkie lasy i gaje otaczające miejsce pobytu bóstw, szanowano z wielką czcią, wszystko, co się tam znajdowało, wszystkie zwierzęta, rośliny, strumienie były nietykalne. Wierzono, iż gaj lipowy był ulubionym gajem dla bogów. Serbowie podobnie jak w religii chrześcijańskiej wierzyli w nieśmiertelność duszy. Śmierć była tylko końcem życia ziemskiego tego materialnego. Obrządek żegnania zmarłego odbywał się poprzez palenie jego zwłok. Było to swoiste przejście duszy do nieba. Zmarły wraz z dymem spieszył się do nieba, zaś na ziemi stawał się nieboszczykiem. Prochy zmarłego umieszczane były w kamiennych popielnicach. (zjawisko popielnic możemy zauważyć również w innych prasłowiańskich kulturach. np. w kulturze pomorskiej). Te zaś zakopywano w ziemi wraz z innymi glinianymi naczyniami. Gliniane dzbanki miały wymiar symboliczny. W nich miały być przechowywane łzy rodziny zmarłego. Na grobach umieszczano kamienie, na nich z kolei jadło i napój, żeby nieboszczyk miał co jeść i pić również na nowej drodze życia. Obrzędom pogrzebowym towarzyszyły hulanki. Ludzie przyzwyczajeni do życia towarzyskiego i bogatego nie mogli iść do nieba sami. Dlatego też okazjonalnie palono z nim konia, sokoła, lub inne zwierzęta. Czasami nawet i człowieka najczęściej była to żona nieboszczka. Gdy umierał sam gospodarz o jego śmierci zawiadamiano rodzinę, całą osadę jak również należący do niego inwentarz. Wszystkie zwierzęta bydło, konie czy pszczoły. Obyczaj ten przetrwał do dnia dzisiejszego na Łużycach. Dodatkowo wyprawiano na skrajach dróg różne igrzyska. W ogóle nie tylko Serbołużyczanie chcieli uzyskać przychylność bóstw. Wiele z resztą ludów słowiańskich wierzyło, że rozwidlenia dróg, są zamieszkiwane przez złe duchy i bóstwa. Dlatego podczas igrzysk składano im różne ofiary pod postacią jadła, napojów, ubitej zwierzyny czy nawet składano ofiary z niewolników chcą im się upodobać. Same igrzyska były bardzo kolorowe i towarzyszyły im rozmaite obrzędy. Palono wielkie ognie ze słomy, skakano przez ich płomienie, ludzie tańczyli i pląsali wokół ogniska. Zaś z krwi zabitej zwierzyny składano ofiarę bóstwom.
Wiara w świat duchów była na Łużycach bardzo bogata. Łużyczanie wierzyli, że ich domy zamieszkują inne istoty – duchy domowe jak kubołćiki, latki i paletki. Pierwsze z nich – kubołćik występuje pod postacią małego człowieczka, lub też pojawia się w postaci smoka, koguta, kurczęcia, łasicy, węża, szarego motyla, chrząszcza itd. Jego ulubionym miejscem jest zakątek pieca. Tam ma najcieplej. Duszek ten może przynieść domowi szczęście lub niedole w zależności od traktowania domowników. Trzeba dbać o niego i karmić, żeby w złości domu nie spalił.
Zamieszkującymi również dom są górnołużyckie boże sedleśko i dolnołużyckie boża tosć. Dokładnie to zamieszkują one komin, a jak wiadomo każde domostwo komin posiada. Demony te przepowiadają śmierć i nieszczęście. Boże sedleśko ukazuję się w postaci płaczącego dziecka. Niekiedy jako niewiasty o długich, bardzo jasnych włosach i białych szatach, czasem występuje jako biały gołąb to dolnołużycka boża tosć.
Po części do duszków domowych swą funkcją zbliżone są paletki (występujące na Łużycach Górnych) i lutk (Łużyce Dolne). Pod względem zamieszkiwania możemy wyodrębnić trzy rodzaje lutków. Lutki domowe, które mieszkają pod ludzkimi mieszkaniami. Lutki polne, leśne i górskie czyniące ludziom dobro pod warunkiem rozwiązania zagadki. Są jeszcze lutki, które pilnują skarby. Podobną funkcje mają palczyki. Lutki personifikowane są często ze śpiącymi rycerzami.
Duchy przyrody to kolejna kategoria duchów, w które wierzą Łużyczanie. Są to graby, dziwicę, dziwją, żonę. Dziwja żona spostrzegana jest jako duch leśny bądź polny.
W niektórych regionach Łużyc jak np. w puszczy mużakowskiej zachowały się wierzenia o grabach i demonach mających końskie nogi. O północy możemy spotkać polujące w lasach w towarzystwie pięknych chartów serawy. Jest to odpowiednik wilkołaka. Zdziczałego człowieka mającego pokrewieństwo z wilkami.
Żeńskimi duchami polnymi są:: pripołdnica i serpownica. Zadaniem ich jest pilnowanie uprawy. Odstraszanie tych, którzy chcą chodzić po zasianym i wypuszczającym już plony polu. Najczęściej pojawia się podczas żniw i ładnej pogody duża stara niewiasta w białej szacie, najczęściej trzymająca w dłoni sierp – jest to przypołdnica. Na Łużycach Dolnych występuje również serpownica, zwana także serpasyją. Jest to duża kobieta bez głowy, trzymająca pod pachą sierp. Używa go wobec tych, którzy niszczą plony. Z wyglądu jest dużą kobietą, nie posiadająca głowy, Przypłodnica robi to samo, co poprzedniczka ale różnica polega na pojawianiu się duchów, ta pojawia się w samo południe maksymalnie na 2 godziny. Jest jeszcze o podobnej funkcji smerkawa, która chodzi o zmroku po zachodzie słońca.
Na pograniczu Czarnego Khołmca i Łutów znane są pewnego rodzaju leśne demony zwane worawy albo wurlawy. Były to kobiety, niewiasty pomieszkujące w polanach i na wzgórzach, gdy zapadał zmrok wychodziły z ukrycia na pola i do wsi, aby orać. Patrzyły również czy czasem żadna prządka nie pracuje po zachodzie słońca.
Dosyć ciekawym zjawiskiem jest wiara na całych Łużycach w istnienie duchów, przemieniających dzieci. Jest to tzw. premenk , dziecko już przemienione przez boginię. Istnieje przepis nakazujący, matce nie uspakajać płaczącego dziecka, ma ono się wypłakać, gdyż w ten sposób może powrócić do rodziny. Jest to wstyd i klęska dla rodziców, dlatego dodatkowo należy go bić gałązką bzową lub brzozową, tak długo, aż matka otrzyma swego dziecka z powrotem.
Dla ludów wierzących w zabobony istniała szereg duchów, które były odpowiedzialne za dziejące się zło. Nic nie stawało się bez jakiejś przyczyny. Zawsze ktoś był za zło odpowiedzialny.
Uosobieniem górnołużyckiego nieszczęścia była zła żona, podobna do ruskich złydni. Była to stara, brzydka i pomarszczona na twarzy kobieta, ogólnie odrażająca swym, wyglądem. Była zgarbiona i podpierała się na kiju. Jej spojrzenie bądź stąpnięcie o każdej porze dnia przynosiło nieszczęście.
Róża, gangrena czy czkawka to choroby za które odpowiedzialne są reginy. Są to złe niewiasty, które wstąpiwszy w człowieka sieją w nim zamęt i powodując w ten sposób choroby majaczenia, rozdrażnienia itp.
Kiedyś, gdy człowiek nie był na tyle dobrze obeznany w medycynie, żeby wiedzieć skąd tak na prawdę biorą się choroby, szukał wytłumaczenia zarazy wśród złych duchów. To zawsze one wedle wierzeń sprawiały, że ktoś zachorował. Jednak o wiele większy strach budziły epidemie, które masowo uśmiercały ludzi i zwierzęta. Nasz strach ludzi współczesnych przed epidemiami, gdy nie znamy na nie odpowiedniego lekarstwa jest wielki. Jednak mamy nadzieję, że dzięki nowoczesnym badaniom laboratoryjnym jak najszybciej uda się postępującą zarazę powstrzymać. Teraz spróbujmy sobie wyobrazić strach Serbołużyczan kilkaset lat temu. W ich mniemaniu za zgony odpowiedzialny był na Łużycach Górnych mór lub mara, zaś jej dolnołużyckim odpowiednikiem była mretwa. Magnus w „Historische Beschreibung v. Sorau” opisuje, że w r. 1602 zabiegi mające na celu zapobiec rozszerzaniu się epidemii. Opisywane zdarzenia mają miejsce w okolicach Żarowa i Żemru. Łużyccy chłopi nago, oborali całą wieś, tworząc w ten sposób magiczny krąg chroniący wieś. Jeszcze jednym sposobem uniknięcia mary było rozpalenie nowego ognia przez tarcie dwóch suchych kawałków drewna.
Śmierć (smjerś, smjertnica) podobnie jak w wierzeniach innych Słowian to kobieta. Nie jest to typowa kostucha, lecz blada niewiasta, ubrana w białą szatę. Ukazując się w jakimś domostwie przepowiada śmierć któregoś z jego mieszkańców w przeciągu trzech dni.
Współcześni ludzie również wierzą w duchy. Gdy jakieś miejsce, bądź dom jest nawiedzone uważamy, że musiała tu zabłądzić błąkająca się dusza. Dusza, która w jakiś sposób nie trafiła do nieba, i teraz cierpi. Nawiedzając nas próbuje zwrócić na siebie uwagę prosząc tym samym o zbawienie. Na Łużycach istnieją nadto charakterystyczne postaci błędnych ogników, zwanych na Łużycach Górnych błudnicki lub btudne swecki. Są to błąkające się dusze zmarłych szukające zbawienia ukazujące się pod postacią małego stworzonka z latarkami. Do tych błędnych ogników zbliża się postać męża ognistego, który pojawia się w kształcie wielkiej jasnej kuli lub snopa ognistego.
Wreszcie istnieje cała rzesza duchów wodnych. Męskiego ducha wodnego w Łużycach Górnych nazywają wodny muz, a na Łużycach Dolnych i w okolicach Mużakowa najczęściej nyks. Odpowiada mu żeński demon, gł. wodna żona i dł. nyksowka. Męża wodnego wyobrażano sobie w postaci małego, starego człowieczka o długich włosach, w czerwonym ubraniu. Często też miewa kapotę zgrzebną, której końce są mokre. Mąż wodny przychodzi także do miasta i do wsi na zabawę, na piwo, karty, prządki i tańce. Czasem wybiera sobie dziewczynę wiejską na żonę, żyje z nią wówczas jak człowiek i miewa dzieci. Żonę wodną ludzie widywali często na brzegu rzeki lub stawu, przy robocie. Najczęściej przędła albo bieliła i suszyła szaty. Często widziano ją także czeszącą sobie włosy. Ubrana jest podobnie jak inne niewiasty, a tylko kraj spódnicy ma zawsze mokry.
Cert (dł. cart), zwany także dundgr, ma na Łużycach podobne rysy, jak w naszych powieściach. Diabeł przybiera różne postaci ludzkie i zwierzęce, a Frencel przytacza dwa podania z XVII-go wieku, wedle których czart pojawia się w postaci niewiasty. Czart przebywa nie tylko w piekle, ale także na ziemi, szczególnie na pustych miejscach, jak góry, skały, odległe zakątki w lasach i na polach, stawy, rzeczki, opuszczone chaty, zwłaszcza młyny, rozwalone kościoły itd.
Łużyckie wierzenia o zmorach zbliżają się do podań o czarownicach. Istota, której dusza chodzi ludzi dręczyć we śnie, zwie się po górnołużycku khodota, khodojta, w Mużakowskiem chodota, a w Dolnych Łużycach mórawa. Opowieści łużyckie opisują, że zmora ma czoło jak grube płótno, a język długi i chropowaty; zmora przychodzi o północy w postaci kobiety, zwierzęcia lub nawet jakiejś rzeczy. Jest to człowiek grzeszny, który przed śmiercią nie wyznał swej zbrodni, chodzi po śmierci nawiedza tego , który wie o jego grzechu i zmusza go do wyznania tajemnicy. Rzadkie są podania o wampirach, tj. ludziach zmarłych, którzy wychodzą z grobu i wysysają ludziom krew z ciała czy też o upiorach.
Wierzenia w zmorę, przybierającą różne postaci zwierzęce, tworząc przejście do wiary w wjelkorazg, tj. wilkołaki. Człowiek może się w południe zmienić w takiego wilkołaka i jest potem równie straszny, jak prawdziwy wilk.
Oprócz tych głównych duchów istnieje jeszcze wiele innych mniejszych straszydeł i bobaków.
W. Bogusławski, Rys …, s.7
Ibidem.
Ibidem, s. 8.
Ibidem, s. 9.
Ibidem, s. 10-11.
A. Fischer, op. cit., s. 101.
Ibidem, s. 102.
Ibidem.
Ibidem.
Ibidem.
Ibidem, s. 103.
Ibidem.
Ibedem.
Ibidem, s. 103 – 104.
Ibidem, s. 104.
Ibidem.
2. Czary i czarownice
Na Łużycach panuje powszechna wiara w czary i czarownice. Lud górnołużycki nazywa osoby czarujące kuzłar, kusiłarnisa. Określenie to istnieje tylko w części południowej Łużyc Górnych, u Horjan i Polan. Prócz tego używa się wyrazów khodofa, khodofta, khodojca, zarówno na oznaczenie zmory, jak czarownicy. Prócz szkodliwych czarownic i czarowników są także mądrzy mężowie i mądre niewiasty (gł. mudiy muz i mudra żona, dł. mudry ctojek i mądra baba), którzy ludziom nie szkodzą, przeciwnie, pomagają im znajomością ziół lekarskich, przez zamawianie chorób, przez radę i pomoc przeciwko czarownicom.
Z czarownicami możemy się spotkać podczas uroczystości związanych z 30 kwietnia i 24 czerwca, kiedy to palono czarownice. Co już wyżej zostało opisane.
Przesądy o czarownicach rozpowszechnione głównie w Łużycach Dolnych. Dawniej, zwłaszcza w XVII wieku, nie brak było licznych procesów o czary. Okres reformacji, sprzyjał rozpowszechnieniu się procesów czarownic. Najczęściej były to kobiety. Już nawet na podstawie powyższych opisów możemy zauważyć, że większość tych złych duchów i bogów na rodzaj żeński. Może to wypływa z faktu, że w opisywanych czasach kobieta znajdowała się niżej w hierarchii społecznej niż mężczyzna. Głównym zadaniem kobiet było zajmowanie się gospodarstwem domowym. Wszelkie podejrzenia budziły inne czynności jak np. zbieranie ziół. Robienie czynności, o których ludzie nic szerzej nie wiedzieli, a związane one były z np. leczeniem chorych budziły strach. Skoro ktoś mógł kogoś wyleczyć, także mógł uśmiercić. Bano się ludzi mających kontrolę nad czyimś zdrowiem, lub życiem. Podobny strach i obawy budzili ludzie o odmiennym wyglądzie. Gdy ktoś miał garba, albo inne charakterystyczne schorzenie od razu musiał być wedle mniemania ludzi naznaczony przez diabła. Kiedyś brakowało odpowiedzi na różne pytania i wytłumaczenia różnych zjawisk. Najczęściej odpowiedzialne za nie były czarownice. Szczególnie znany jest proces z r. 1621 przeciwko czarownicy Katarzynie Wiciazowej z Górek, w okr. gródkowskim na Łużycach Dolnych. Czarownicami są w ogóle przeważnie stare kobiety, czasem też młode ich córki, a wyjątkowo tylko mężczyźni. Spowodowane to było iż, przeciętna długość ludzkiego życia w wieku XVII to prawie od 20 – 25 lat. Ale należy też wziąć pod uwagę fakt, bardzo dużej śmiertelnośći dzieci ok. 45- 50%. Ludzie nie dożywali bardzo późnego wieku, więc może dlatego na widok starej kobiety wzbudzał niepokój Zwłaszcza kobieta z czerwonymi oczami jest uważana za czarownicę, a takie oczy już same przez się są straszne dla człowieka i bydlęcia. A przecież mogła to być zwykła staruszka z zapaleniem spojówekJ
Czarownice uzyskują swoją moc przez zapisanie duszy swej diabłu, który im wtedy pomaga w postaci czarnego kozła, byka, kota, gawrona lub sowy. Zwierzęta wspomagające czarownicę są powszechnie znane z innych słowiańskich podań ludowych. Powszechne jest przekonanie, że odbierają one różnymi sposobami krowom mleko, co jest głównym zarzutem, stawianym czarownicom od wieków średnich. Z powodu ich czarów krowy chorują, ronią, a cielęta nie dorastają.
Czasem czarownice szkodzą nie tylko bydłu, ale i człowiekowi. Mogą rzucić na niego urok, sprowadzić na niego chorobą, lub uśmiercić. Wiele złego mogą czarownice uczynić stając się niewidzialnymi, poprzez wysmarowanie się żabim sadłem, bądź przybierając inną postać.
Także Łużyce mają swoją Łysą górę, a więc górę Koszyńską, górę Babiną, oraz ogólnie nazywaną Chódośina Góra.
3. Obrzędy i obyczaje
Szczegórnie kolorowo obchodzi się zmierzch 30 kwietnia, czyli w noc św. Walpurgii. Odbywą się podczas tej uroczystości pewne czynności mające na celu ochronić domową zwierzynę a w szczególności bydło przed czarownicami. Młodzi ludzie rozpalają ogniska, wokół których tańczą, śpiewają i pląsają. Kręcono przy tym bałwany ze słomy i rzucano w płomienie, paląc niby czarownice kusiłarnicę. Podobnie obchodzono 24 czerwca lecz od kilkudziesięciu lat nikt już tego święta nie obchodzi.
Wedle opisu już bardziej współczesnego tak obchodzono ostatniego kwietnia. Jeszcze przed zachodem słońca doi się i karmi krowy, następnie okadza się oborę różnymi ziołami, drzwi mocno zamyka, robi na nich trzy krzyże kredą lub węglem, a w parafiach katolickich kropi się drzwi wodą święconą. Zabobon radzi też przybić na drzwiach żywą żabę. Aby zabieg był bardziej skuteczny krzyżowano na progu, na znak krzyża dwie miotły. Chcą sprawić, żeby czarownica nie zawitała do nas rozsypuję się dodatkowo na progu piasek, mąkę lub popiół, zakreślając na tym profilaktycznie trzy krzyże. Wedle wierzeń czarownica musi teraz liczyć rozsypane ziarnka to samego rana. Gałązki brzozowe, wtykane w gnojowisko, wrota podwórzowe, oraz wszystkie drzwi i okna stanowić mają jeszcze jeden zabieg ochronny przed czarownicami.
Wiele państw nie tylko słowiańskich ma swe potrawy narodowe. Związane są one z różnymi specjalnymi okazjami. Świętami kościelnymi, lokalnymi, mogą to również być różne uroczystości rodzinne i doroczne. Oprócz jedzenia spożywanego są takie dni, kiedy nakrywa się specjalnie stół i podaję potrawy czysto narodowe. Na Nowy Rok podaje się groch, ryż, fasolę, bób. Chrzciny i weselę to specjalna święto dla całej rodziny, wtedy wszyscy świętują i wszyscy wspólnie się bawią. Na te okazja przygotowuje się „babę”, w skład której wchodzą jagły z serem, rodzynki, cukier, anyż i jaja. Święto Bożego Narodzenia to czas na woreszki, przygotowane z mąki, anyżu, tartej marchwi i syropu, a w dni świąteczne spożywa się duże kopacze, nadziewane konfitura ze śliwkami i serem, a popija się piwem, zaprawianym miodem. Dla nas takie potrawy są nowością. Nawet nasza polska tradycyjna babka robiona jest z trochę innych składników. Jednak taki jaki jest urok łużyckiej kuchni.
Łużyczanie zachowali dość wiele obyczajów ludowych, które jeszcze do dnia dzisiejszego są bardzo troskliwie pielęgnowane. Zaznacza się to tak w obrzędach domowych, jak również publicznych, zbiorowych.
Wszystkie uroczystości rodzinne, jak również prace domowe odbywają się według utartego ceremoniału, od którego się nie odstępuje.
A zatem zachowuje się dawny obrządek pod czas chrzcin, a zwłaszcza wesela, które składa się z kilku aktów, mianowicie zalotów i zaręczyn, proszenia na wesele, przygotowania do niego, jazdy po pannę młodą, marszu lub jazdy do kościoła, powrotu z kościoła i uczty weselnej, kończącej się składaniem darów państwu młodym. Zwykle zabawa taneczna z łużyckim tańcem reją odbywa się w karczmie; do ceremoniału weselnego należą czepiny panny młodej. W pierwszą niedzielę po ślubie jest jeszcze dodatkowa uroczystość, po nabożeństwie nowożeńcy zapraszają gości na obiad, po którym następują tańce.
Również ze śmiercią jest połączonych dużo przesądów i obrzędów. Gdy ktoś umrze, otwiera się okno, aby dusza mogła odlecieć, a zwierciadło zasłania się białą płachtą. Wodę po umyciu zwłok wylewa się na krzaki, a słomę z pod zmarłego na gnój. Nieboszczyka kładzie się na desce i przykrywa prześcieradłem. W wieczór przed pogrzebem zbierają się przy zmarłym sąsiedzi i śpiewają do późna pieśni pogrzebowe. Po pogrzebie wracają uczestnicy do domu zmarłego, odprawiają modły na miejscu, gdzie stała trumna, poczerń odbywa się biesiada. Żałoba ma różne fazy, przy czym głęboka trwa przez cztery tygodnie; w tym czasie rzeczy zmarłego pozostają nietknięte.
Z pośród prac domowych zwykle uroczystość przędzenia połączona jest z różnymi ceremoniałami i właśnie przędzenie nastręcza sporo okazji do wszelkiego rodzaju rozrywek. Zwykle gromadzi się kilka prządek w chacie jakiejś zamożniejszej gospodyni. Najbardziej uroczysty jest dzień pierwszy prządek, połączony z dość obfitym poczęstunkiem. Ale nie to stanowi jej podstawę, lecz długie opowieści, a przede wszystkim pieśni, którym przewodniczy zwykle jedna z kobiet lub dziewcząt tzw. kantorka, znająca wiele pieśni i posiadająca piękny głos. W przędzeniu uczestniczą również chłopcy, którzy co prawda nie biorą udziału w pracy, lecz tylko zabawiają pracujące dziewczęta.
Przędzenie rozpoczyna się jesienią po wykonaniu prac w polu i domu, a kończy się około Nowego Roku, również wesołą zabawą, przy czym po największej części znajduje się tu okazja do oświadczyn, zwłaszcza, gdy kawalerowie, przychodzący na przędzenie, przekonali się, że ta lub owa dziewczyna nie da odmownej odpowiedzi.
W niektórych okolicach ciągną się prządki do Środy Popielcowej, przy czym połączone są z niemi w różnych okolicach odmienne zabawy i obyczaje.
Z pośród innych zabaw, jakie się spotyka na Łużycach, należy wymienić zabijanie koguta w czasie żniw. Polega ona na tym, że na polu zoranym lub ściernisku gromadzą się chłopcy i dziewczęta, stojące zwykle przy wielkiej beczce, na której znajduje się piramida z kwiatów. W pewnej odległości od tego miejsca siedzi w małym dole pod garnkiem kogut. Przy dźwiękach muzyki każdy parobczak jest oprowadzony z zawiązanymi oczyma z cepami w rękach trzy razy około beczki. Dopiero potem, kiedy wskutek oprowadzenia straci orientację, wolno mu szukać garnka i uderzyć trzy razy cepami. Trafienie w garnek jest zresztą bardzo trudne, a ten, kto trafi, otrzymuje jako nagrodę koguta. Podczas zabawy zwycięzca zostaje wybrany królem, a dziewczyna, która go oprowadzała, otrzymuje tytuł królowej. Oboje mają tego dnia w czasie zabawy różne przywileje, czasem też para taka wobec sukcesu kojarzy się w małżeństwo.
Łużyczanie mają swój taniec ludowy, który się nazywa „serbska reja”, a ma podobieństwo do poloneza i menueta, jest to zatem taniec figurowy, który się zwykle tańczy równocześnie ze śpiewaniem.
Ibidem, s. 105.
Ibidem.
Z. Wójcik, Wiek XVI – XVII, Warszawa 1999, s. 10.
A. Fischer, op. cit., s. 105.
Ibidem, s. 106.
Ibidem.
J. Gołąbek, op. cit., s. 23.
A. Fischer, op. cit., s. 93.
Ibidem.
B. Wiatrakowa, Narodziny, ślub i pogrzeb, [w:] Zeszytach łużyckich, nr 3, pod red E. Siatkowskiej, M. Ziółkowskiej – Sobeckiej, Warszawa 1992. s. 78 – 79.
J. Gołąbek, op. cit., s. 24
Ibidem, s. 26.
Ibidem.
Rozdział II
Strój
Strój i szeroko rozumiane nakrycie wierzchnie są ważnym elementem kultury materialnej. Próba zrekonstruowania ubioru z okresu wczesnego średniowiecza nastręcza wiele trudności. Zachowane pozostałości odzieży, tkanin wełnianych, lnianych lub jedwabnych w wykopaliskach z całego terenu ówczesnych ziem polskich dają nam pewne pojęcie o barwie i gatunku materiału, oraz nawet o sposobie ich szycia. Uzupełniają je źródła ikonograficzne, głównie płaskorzeźby, niestety pochodzące dopiero z XIII w.. Niewątpliwie możemy stwierdzić, że ubiór towarzyszył człowiekowi od zarania dziejów. Pierwszą podstawową funkcję jaką spełniać musiał to zatrzymanie ciepłoty ciała, druga wraz z rozwojem myślenia abstrakcyjnego to funkcja zaspokojenia własnych potrzeb estetycznych Był on zależny od wielu czynników jak np.: społecznych, ekonomicznych, geograficznych, politycznych, praktycznych, estetycznych. Dlatego też strój stał się wyznacznikiem pozycji społecznych. W warstwach wyższych był znacznie bardziej zróżnicowany niż w niższych. Charakterystycznym ubiorem są stroje ludowe, które były wynikiem zachowania tradycji i ewentualnego nakładania się elementów starych i nowych. Ubiór podkreślał przynależność stanową i narodową, świadczył o zamożności i guście nadawał też uroczystego charakteru niektórym czynnościom.
Dla Serbów Łużyckich był między innymi jedną z wielu form podkreślania własnej odrębności. Poprzez strój Łużyczanie odróżniali się od Niemców, lud – od ziemiaństwa i mieszczan. Tradycyjna odzież zachowała się na tych terenach jeszcze do połowy XX wieku. Przechowywane są w szafach i wkładane zazwyczaj przy specjalnych okazjach np. kościelnych.
Strój Serbołużycki w okresie wczesnego średniowiecza nie odróżniał się od strojów słowiańskich sąsiadujących z Łużycami jak plemiona zamieszkujące obecnie Niemcy, Polskę czy Czechy. Moda była uniwersalna . Podstawowym elementem stroju kobiecego i męskiego była lniana lub wełniana koszula. Sam termin koszula jest slawizacją łacińskiego słowa casula. Kobieca zwana giezłem przepasana była paskiem lub krajką. Na nią zakładana była suknia właściwa, lniana bądź wełniana, często również fartuszek. Mężczyźni odziani byli w koszulę i gacie. Golenie owijali onucami, te zaś jeszcze często krajkami. Na wierzch zakładano płaszcze wiązane zapinką na lewym ramieniu. Zimą często płaszcze podszywano futrem, były to tzw. sztuby Buty szyto ze skóry najczęściej cielęcej. Noszono również chętnie biżuterię. Kobiety na przepaskach bądź diademach nosiły różnego rodzaje kabłączki skroniowe. Na uszach zausznice, lub kolczyki. Szyje ozdabiano naszyjnikami ze szklanych paciorków, bursztynów i filigranowych kuleczek. Na fartuszkach, sukniach i płaszczach przypięte były fibule. Mężczyźni z biżuterii nosili gąbiczki zwane też guzkami zdobiące strój wierzchni, jak także zapinki i często bardzo bogato zdobione okucia pasów.
Wczesnośredniowieczna moda nie była bardzo różnorodna szczególnie wśród ludzi biednych. Wraz z rozwojem grodów, dworów i miast obowiązywała moda nadal uniwersalna mająca już pewne cechy charakterystyczne dla poszczególnych państw. Obecnie takim strojem podkreślających narodowość jest strój ludowy. Jest on wyrazicielem folkloru i odrębności kulturalnej. Bardzo ciekawy stój ludowy mają Serbołużyczanki. Jednak należy tu uwzględnić różnicę jaka występuje między Łużycami Górnymi a Dolnymi. Strój Dolnołużycki jest bardziej ujednolicony od Górnołużyckiego. Widoczna różnica jest też w nakryciach głowy.
Na Łużycach Górnych w roku 1955 odnotowano 2500 panienek i mężatek noszących strój tradycyjny na co dzień . Łużyce Dolne reprezentować mogą okolice wsi Borkowy, Jansojce, gdzie w roku 1954 odnotowano 5700 kobiet noszących strój ludowy codziennie.
Stroje ze względu na zastosowanie można podzielić na strój roboczy wyjściowy do kościoła, żałobny, wizytowy do np. sąsiedniej wsi i ze specjalnym przeznaczeniem na tańce i wesele.
Roboczy ubiór na Łużycach Górnych składał się ze spódnicy spodniej i wierzchniej. Na to zakładano fartuszek. Na górną partię ciała panie zakładały kaftanik, bądź bluzeczkę. Włosy, zebrane do tyłu, schowane były pod rodzajem czapeczki „hawbicka”, całość przysłaniano chustką. W części Łużyc Dolnych Do pracy zakładano przewiewną płócienną koszule z rękawkiem, bądź na ramiączkach, spódnicę średnio sięgająca do kolan, na nią niebieski, płócienny fartuch, bluzeczkę i chustkę na ramiona oraz chustkę na głowę, wiązaną do tylu. Spódnica była koloru czerwonego bądź niebieskiego, obszyta często aksamitką.
Górnołużycki stój do kościoła był taki sam dla wszystkich kobiet niezależnie od stanu cywilnego. Była to czarna spódnica i kaftan. Głowa przewiązana była jedwabną lub kaszmirową chustką. Na Dolnych Łużycach do kościoła kobiety nosiły „bantata suknja”, była to przybrana wstążkami spódnica Na nią zakładały matowy fartuch, często wykończony czarną koronką.
Strój żałobny na Łużycach Górnych był podobny do powyżej opisanego górnołużyckiego stroju do kościoła. Elementem niewątpliwie wyróżniającym się była biała chusta, nakładana na głowę nie po przekątnej lecz wzdłuż jednego z boków chusty, spinana pod brodą. W części Dolnych Łużyc panie w żałobie przyodziewały się w strój o kolorze czarnym.
Kolejna kategoria – strój wyjściowy był też strojem o znaczeniu reprezentatywnym, dlatego też był bogaty i kolorowy. Dolną cześć stroju stanowiły trzy warstwy. Pierwsza to długa, wełniana spódnica w kolorach różu, czerwieni, zieleni bądź niebieskiego. Na nią zakładana była druga spódnica wierzchnia – niebieska, zielona bądź szara. Na to dodatkowo wkładano fartuszek krótszy zwany niemieckim, lub serbski – dłuższy. Spódnice były starannie wykończone jedwabiem i na dole aksamitnym pasem. Górną cześć garderoby stanowiły jeden lub dwa kaftany. Pierwszy był kolorowy z krótkim rękawkiem drugi był jednobarwny. Nakrycie głowy było bardzo starannie wykonane. Włosy podzielone na pasma z przedziałkiem z przodu, łączyły się z tyłu. Przytrzymywała je czarna „hawbicka” wykończona szeroką, długą wstęgą. Była ona starannie związana w kokardę zaś jej końce swobodnie zwisały do bioder. Gdy było zimno narzucały na to wełnianą chustę lub szal.
Tak przedstawiała się kreacja wizytowa na Łużycach Górnych. Na Dolnych strój wyjściowy składał się ze spódnicy, fartucha, bluzki w zależności od pogody z krótkim, bądź długim, rękawkiem i gorset. Spódnica była w kolorze żywym, intensywnym, zaś gorset w czerni.
Idąc na tańce na Łużycach Górnych panie ubierały się kolorowo i przede wszystkim lekko. Jednej warstwie spódnicy towarzyszył wzorzysty fartuch i haftowana bluzka. Obowiązywało nakrycie głowy podobne jak przy stroju wizytowym. Strojem najbardziej kolorowym i szykownym w dolnym regionie Łużyc był ubiór na tańce. Dodawszy do niego kwiaty był identyczny do przyodzienia panny młodej. Spódnica była barwy jasnej czerwieni obszyta jedwabiem i co najbardziej charakterystyczne przyszyte do niej były liczne aksamitne wstążeczki. Stąd nawa spódnicy – „bantata suknja”, co znaczy spódnica wstążeczkowa. Oczywiście był i fartuch, tu dla odmiany w delikatne plisy. Na górę zakładano bluzeczkę. Pani dodatkowo okryta była jedwabna, haftowaną i dookoła obszyta koronką. Przepasywano się szeroką, jedwabną. wstęgą, z prawej strony zawiązaną w kokardę. Bardzo charakterystyczne było nakrycie głowy. Na specjalnej, tekturowej formie starannie układano trzy jedwabne chusty.
Równie piękny i szykowny był na Łużycach Górnych strój weselny. Składał się on z długiej, zielonej spódnicy pod spód i czarnej, uszytej z cienkiego sukna, na wierzch. Szeroki jedwabny fartuch przepasany był jedwabną wstęgą, związaną w kokardę, której końce luźno spływały do dołu. Na kaftan z mocno watowanymi rękawami narzucano białą chustkę, której końce uchwycone były w pasie i z tyłu związane. Na to nakładano ozdobne wstążki i drobne, szklane koraliki. Ma głowie panna młoda miała czarny, jedwabny czepiec zwieńczony panieńskim wiankiem, wykonanym z zielonego drutu, koralików, mirtu i błyskotek. Z tyłu zamocowane były dwie wąskie zielone wstążki, spływające niemal do samego dołu.
Niewątpliwie na całych Łużycach barwami najczęstszymi są kolory podstawowe jak czerwień, biel, czerń, niebieski, czy zielony. Kolory te miały charakter symboliczny. Młodość i radość to czerwień. Żywotność i energiczność to kolor zielony. Biel już od czasów pradawnych oznaczała żałobę. Czerń podobnie jak dzisiaj jest kolorem uroczystym. Chcąc zachować powagę i elegancję ubieramy się na czarno.
Stroje folklorystyczne są nośnikiem kultury. Tak samo jest na Łużycach, mimo, iż nawet na przykładzie ubioru ludowego możemy zauważyć pewne różnice etniczne.
Historia Kultury Materialnej, t. I, s. 300.
M. Makarska – Lesiak, Jak się ubierały łużyczanki [w:] Zeszytach łużyckich, , nr 3, pod red E. Siatkowskiej, M. Ziółkowskiej – Sobeckiej, Warszawa 1992. s. 81.
Ibidem.
Historia Kultury Materialnej, t. I, 302.
Ibidem.
Słownik Starożytności Słowiańskich, t. II, s. 180.
Historia Kultury Materialnej, t. I, 303.
M. Makarska – Lesiak, op. cit., s. 81- 82.
Ibidem.
Ibidem, s. 84.
Ibidem, s. 83 – 85.
Ibidem, s. 84.
Rozdział III
Język
Istnieją dwa języki łużyckie: górnołużycki i dolnołużycki wchodzące w skład języków łużyckich, te zaś należą do grupy zachodniej języków słowiańskich stanowiących przejście z mowy czeskiej do polskiej. Obszar języka górnołużyckiego jest stosunkowo jednolity. Nie ma tu większych różnic między dialektami . Pas północny wykazuje pewne archaizmy zachowane dzięki wpływowi gwary dolnołużyckiej. Granica między tymi dwoma językami jest ostra. Dla Serbów obce są dźwięki nosowe a i ę, zaś resztę charakterystyczna dla języka polskiego jest znana. Kiedy występujące w Łużyckim ł jest obce dla Czechów.
Kiedy w większości języków słowiańskich stosuje się liczbę mnogą, w języku łużyckim używa się liczby podwójnej. np. żonje (dwie żony), synaj (dwaj synowie).
Oto kilka przykładów na podobieństwo języków: czeskiego, serbskiego i polskiego.
.
Czeskie. | Serbskie. | Polskie. |
smrt | smjeró | śmierć |
milost | miłość | miłpść |
rad | rjad | rząd |
brzich | brjuch | brzuch |
hospodarz | hospodar) | gospodarz |
twrdy | twjerdy | twardy |
diuh | dołh | dług |
maso | mjaso | mięso. |
Pisząc o języku Serbołużyckim należy zwrócić uwagę na okres reformacji. W konsekwencji doprowadziła do budzenia się ideii stworzenia narodowego piśmiennictwa. Była pośrednią przyczyną do kształtowania się literackiego języka dolno- i górnołużyckiego.
Istotną przeszkodą dla Serbołużyczan była nieznajomość piśmiennictwa łużyckiego. Wynikała ona z faktu, iż w XVI wieku nie było na całych Łużycach szkoły mogącej uczyć mowy serbołużyckiej. Dzieci uczęszczające do szkół niemieckich mogły jedynie nauczyć się niemieckiego, nie łużyckiego. Analogicznie było z piśmiennictwem, problem leżał w braku instytucji, w której nauczano pisowni łużyckiej. Można zadać sobie pytania, jak to się stało, że do wieku XVI ludność ta porozumiewała się nie znając języka niemieckiego i łaciny obowiązującej w krajach chrześcijańskich? Jak sporządzano księgi? Jak wystawiano dokumenty? Przed reformacją Serbowie używali książek spisanych po czesku. Język ten był ogólnie zrozumiały dla wszystkich.
Msze w kraju jeszcze katolickim odprawiane były w języku niemieckim bądź łacinie. Wraz z reformacją czeskie książki katolickie stały się nieużyteczne, nawet mogły zaszkodzić reformacji. Pierwszym Serbołużyczaninem, który spróbował użyć języka Łużyczan w piśmie był pastor Miklaws Jakubica. Przetłumaczył on w 1548 r. na dolnołużycki dialekt z okolic Żar cały Nowy Testament z Biblii Lutra. Było to w ogóle pierwsze tłumaczenie tego dzieła na język obcy. Jakubica przy tłumaczeniu pomagał sobie tekstem Wulgaty oraz czeską Biblią Karlicką. Świadczą o tym liczne czeskie pożyczki. Tłumaczenie mogło stać się ważnym czynnikiem w tworzeniu ogólnej normy języka dolnołużyckiego. Jednaka niestety, z powodu braku poparcia finansowego w sprawie wydrukowania serbołużyckiej Biblii, stało się inaczej. Nowy Testament Jakubicy pozostał w rękopisie, odnaleziony dopiero w XIX w. w Bibliotece. Królewskiej w Berlinie. Przeto nie miał wpływu na rozwój piśmiennictwa. Pierwsza drukowana książka w języku dolnołużyckim została wydana w 1574 r. w Budziszynie w drukarni Michała Wolraba. Było to tłumaczenie katechizmu Lutra przez pastora Albina Mollera ze wsi Tsupc. Katechizm uzupełniały przekłady psalmów responsoryjnych i modlitw na cały rok kościelny. Nie była to jednak książka przeznaczona dla ogółu wiernych. Sposób, w jaki została zredagowana świadczy o tym, że była pomocna dla młodych księży ewangelickich, którzy dopiero obejmowali nowe łużyckie parafie. Do tych samych celów przeznaczone było górnołużyckie tłumaczenie katechizmu Lutra w dialekcie budziszyńskim wydane w 1597 r.. Autorem był Wjacław Warich zwany Warichiusem. Wszystkie te tłumaczenia były wynikiem wprowadzem na Łużycach przez panujących władców religii protestanckiej.
Górnołużycki używany jest głównie przez ludność wiejską w górnym dorzeczu Sprewy w okolicy Budziszyna (niem. Bautzen), a także przez łużyckie warstwy inteligenckie. Obecnie mówi górnołużyckim ok. 40 tys. osób, głównie w rejonie, który wyznacza trójkąt trzech wsi: Radwor (Radibor), Chróścicy (Crostwitz), Pančicy-Kukow (Panschwitz-Kuckau) i Ralbicy (Ralbitz). W innych okolicach zazwyczaj używany jeszcze przez starsze pokolenie. Po przełomowym wydarzeniu w piśmiennictwie łużyckim drugim ważnym dokonaniem było przełożenie Nowego Testamentu dokonany przez Michała Frencla w XVII w. Odrodzenie języka nastąpiło na początku w. XX głównie dzięki twórczości Jakuba Barta Ćišińskiego. W morfologii, z powodu izolacji, podobnie jak dolnołużycki, zachował kilka cech archaicznych: liczbę podwójną oraz aoryst. Tradycyjnie uważa się, że jest bardziej podobny do czeskiego (np. zachodzi wymiana prasłowiańskiego g:h), ale jest to wniosek wyciągnięty dość arbitralnie.
Obecnie język dolnołużycki używany jest głównie przez ludność wiejską nad średnim biegiem Sprewy w okolicach miasta Chociebuż (niem. Cottbus) w Niemczech przez ok. 15 tyś osób. Jest to język wymierający i głównie używany przez starsze pokolenie. Język, o ile w ogóle mówiony na co dzień, różni się znacznie od wersji standardowej licznymi germanizmami. Wybijają się wsie Janšojce (Jänschwalde), Hochoza (Drachhausen), Rogow (Horno), dzielnica Chociebuża Zylow (Sielow). Jeszcze bardziej archaiczny do górnołużyckiego. Tradycyjnie uważany za podobniejszy do polskiego.
Dzisiejsze języki literackie starają się usunąć nadmiar germanizmów, zastępując je neologizmami lub zapożyczeniami z innych języków słowiańskich. Z tych ostatnich największy wpływ na oba języki łużyckie ma ( zwłaszcza górny) czeszczyzna. Dzieje, się tak dzięki wiecznemu sąsiedztwu, długotrwałym związkom politycznym Łużyc z Czechami i intensywną pomoc jaką Czesi wnieśli do życia kulturalnego Łużyc w ciągu ostatnich stu lat.
Dla obu języków szansę na przetrwanie stanowią przedszkola z intensywną nauką serbołużyckiego. Z drugiej strony zamyka się szkoły ze względu na niż demograficzny.
Słownik Starożytności Słowiańskich, t. III, s. 135.
W. Bogusławski, Rys…, s. 327.
Ibidem, s. 219 � 220.
Ibidem. s. 220.
Ibidem.
J. Gołąbek, op. cit., s.5.
W. Bogusławski, Rys…, s. 220.
Słownik Starożytności Słowiańskich, t. III, s. 136.
Zakończenie
Praca ta nie opisuje wszystkich obyczajów i zagadnień związanych z folklorem. Zostały tu opisane i scharakteryzowane najważniejsze i najciekawsze elementy z życia kulturalnego Serbołużyczan. W każdym rozdziale można zauważyć wyjątkowość kultury ludowej Łużyczan. Jednak za każdym razem widoczna jest etniczna różnica pomiędzy Łużycami Górnymi a Dolnymi. Jest ona w języku, nazewnictwie i stroju.
Naród Serbołużycki jest typowym przykładem na to, że można istnieć nie posiadając własnego państwa wytyczonego konkretnymi granicami. Granicami mogą być charakterystyczne cechy widoczne w folklorze narodowości. To niewątpliwie udało się Łużyczanom. Nie sposób pomylić ich z Niemcami, Polakami, czy Czechami. Łużycki strój ludowy z regionu dolnego i górnego jest właściwy tylko dla Łużyczan. Języki mimo, iż podobne do czeszczyzny i polszczyzny nie są do końca taki same.
Folklor Serbołużycki jest niewątpliwie kolorowym i ciekawym zjawiskiem, mogącym zachwycać i bawić. Jednak istnieje zagrożenie, że kultura ta powoli i samoistnie zacznie zanikać. Język i stroje używane są przez starsze pokolenia. Wszak są szkoły nauczające języków łużyckich, ale to chyba za mało. Jedyna nadzieje jest w młodych ludziach, w których płynie łużycka krew i którzy to wyrażą inicjatywę kontynuowania tradycji przodków. Jest ona na tyle bogata, że wielką stratą byłoby o niej zapomnieć.
Bibliografia:
Bogusławski W., Dzieje Słowiańszczyzny Północno – Zachodniej do połowy XIII wieku, t. I., Poznań 1887.
Dzieje Słowiańszczyzny Północno Zachodniej do połowy XIII wieku, t. III, Poznań 1892.
Rys dziejów Serbo – Łużyckich, Petersburg 1861.
Dudzik P., Dzieje narodu łużyckiego, Poznań 1946.
Encyklopedia powszechna, t. I, Warszawa 1973.
Fischer A., Etnografja Słowiańska, z.2, Łużyczanie, Lwów – Warszawa 1932.
Gołąbek J., Biblioteka Słowiańska, nr 3, Łużyczanie, kraj i ludzie, Warszawa 1936.
Historia Kultury Materialnej Polski, pod red. Dembińskiej M., Podwińskiej Z., t. I, Warszawa – Kraków – Gdańsk 1978.
Kostrzewski J., Łużyce dawne a dzisiejsze, Poznań 1946.
Leciejewicz L., Słowianie Zachodni. Z dziejów tworzenia się średniowiecznej Europy, Wrocław 1989.
Ludat H., Słowianie – Niemcy – Europa, Marburg – Poznań 2000.
Lehr – Spławiński T., Początki słowiańskiego zaludnienia Łużyc, „Strażnica Zachodnia”, nr 12, Katowice 1946.
O pochodzeniu i praojczyźnie Słowian, Poznań 1946.
Nowiński J., Łużyce – bogactwo kultury pogranicza, Żary 2000.
Siatkowska E., Ziółkowska – Sobecka M., Zeszyty Łużyckie nr 3, Warszawa 1992.
Słownik Starożytności Słowiańskich, pod red. W. Kowalenki, G. Labudy, T. Lehra – Spławińskiego, t.II, Wrocław – Warszawa – Kraków 1964.
Wójcik Z., Wiek XVI – XVII, Warszawa 1999.
Zarys kultury materialnej, pod red. Hensla W., t. I, Warszawa 1965.