Nieznany list Stanisława Szukalskiego do Antoniego Michalaka
Kraków, 29 września
… strasznie żałuję, że nie będę z Wami w Kazimierzu tego lata. Jak wspomniałem w pocztówce z Paryża, będę musiał być cały czas w Krakowie aż do wystawy, aby rozpakować rzeźby i poreperować je – gdyż przez parę lat były pod mostem Zygmuntowskim w wilgoci.
Prosiłem, aby dano mi w Pałacu na Szczepańskim placu trzy sale, dano mi jedną, ale i to wystarczy – lecz teraz będę musiał sporo prac nie pokazać. 5
Stanisław Szukalski – Exlibris Johna Paula Wellinga
Jeżeliby któryś z Was zechciał u mnie na górze Wapiennej pracować i siedzieć przez zimę – lub paru – to możecie to natychmiast zrobić 6 – bo zdaje się, że państwo Klarnerowie 7 już się wyprowadzili. Lepiej, że tam ktoś mieszka niżeli ma dom pustką stać. Macie tam pracownię i pokoików sporo.
“Koko” 8 wam tam przeszkadza, a ja nie mogłem słowa dotrzymać i przyjechać po niego. Możebyście go oddali mojemu stróżowi i powiedzieli, żeby mu ziemniaków nie dawał, lecz jakąś najtańszą kaszę a czasem ochłapki od rzeźnika – a ja będę mu miesięcznie za to płacił. Tylko niech nie da go sobie ukraść, gdyż będę żądał za to wielkiej sumy.
Pisałem do mego przyjaciela w Chicago o książce Waszej 9 – jeszcze nie miałem odpowiedzi – choć nie chcę ich interesować jeszcze zanim moja będzie gotowa.10 Przypuszczam, że moja będzie najpóźniej w dwóch miesiącach, głównie więcej jestem zadowolony z przedmowy, niżeli z materiału reprodukowanego. Miałem możność skoczyć z obcasami w wiele rzeczy.
Chciałbym wiedzieć, co jest posunięte w budowie pańskiego domu. W każdym razie wiosną będziemy widzieli najprzyjemniejszą część pracy – kończenie.11
Będzie trzeba umówić się i w razie potrzeby sygnalizować między sobą, skoro możemy wyraźnie widzieć nasze domowiska.
Podobno profesor Pruszkowski 12 był w Krakowie podczas mojego pobytu w Paryżu – bardzo żałuję, że nie udało mi się z nim spotkać.
Strasznie bym chciał, byście zaczęli ciążyć ku Krakowu – Was paru – trochę chłopaków Stryjeńskiego 13 – może Jastrzębowskiego 14 i ja, byśmy zrobili lawinę polskiej sztuki – jeden drugiego zachęcał, ganił za wady, doradzał, dyskutował, byśmy Kraków Polsce wrócili jako Piast sztuki i kultury.
Fizycznie miasto jest najpiękniejszym, a zatem jako ludzie byśmy byli zadowoleni. Warszawa jest lepszym rynkiem zbytu – lecz dla ludzi bezwartościowych. Przybądźcie tutaj, a za wami przyjdą i obstalunki – tam gdzie my jesteśmy, tam jest centrum ziemi. Kraków jest małem miastem, a zatem nasze zbiorowisko będzie miało mniej świństw zorganizowanych do zwalczania i prędzej nadamy koloru miastu.
Mam kilku upatrzonych ludzi, młodych i ideowych, którzy tutaj ściągną z zagranicy. Musimy o sobie wiedzieć jako rozsadników lepszego i rozsądnego prądu. Musimy inicjatywę w swoje ręce brać i nie prosić o zgodę starszych. Każde nowe pokolenie musi walkę wypowiadać swoim ojcom o przyszłość swoją, a zatem i naszej kultury.
Musimy się skupiać, by pogłębić uczucia, które są motorem twórczości – Wy macie technikę malarską o dawno zapomnianym poziomie – jesteście lepsi od najlepszych profesorów, lecz czuć w waszych pracach ostatnich płytkość odczuć – to znaczy, że jesteście więcej mistrzami zawodu niżeli ludźmi o rzadkim człowieczeństwie.
Otóż teraz musicie zwrócić uwagę na posunięcie swoich widnokręgów, aby pojęcia swoje poklasyfikować i podzielić wedle kompasu osobowości krystalizującej się. A krystalizować możemy się przez dyskusję – bo tylko przez wytłumaczenie swych zamiarów, definicji i dążenia dowiadujemy się po raz pierwszy o sile swych uczuć i sposobów myślenia. Musimy zerwać z tą śpiączką umysłową, bo tenorzy operowi zrzucili z siebie przysłowiową głupotę i mówi się teraz “durny jak malarz”. Wy nie jesteście malarzami, to jest wasz uboczny zawód, wy należycie do zaginionej rasy artystów, więc musicie inne troski w głowie przechowywać i inaczej o sobie myśleć. Naszym obowiązkiem jest być twardymi – lecz, na Boga, nie zarozumiałymi, a człowiek
o małej kulturze osobistej jest zawsze zarozumiałym. Człowiek zasługujący na talent nie będzie się chełpił ze swojego talentu, gdyż jest on równy jemu – ludzie zaś drobnego kalibru nos zadzierają do góry, myśląc że mają coś, co jest ponad ich jakość, coś, co im zaszczyt przynosi. Ja zaś przynoszę zaszczyt mojemu talentowi – bo coś potrafię z niego zrobić, mój talent niechaj będzie dumny ze mnie, jak był mój ojciec – kowal.
Przyjaciel Pana – (Hogarth – myli mi się jego nazwisko) 15, ten co wykrzywia usta, twarze, ręce w swych obrazach – ma na przykład technikę czarodzieja, lecz płakać mi się chce nad jego nieszczęściem – nie ma on czego śpiewać – nie ma tematów, pomysłów, usta wykrzywione w prawo lub lewo wystarczają mu za kompozycję jajka lub paralitycznie złamana ręka jest treścią obrazu cudownie namalowanego. Czemuż on marnuje taką wiedzę zawodową na “nic” za “nicem”. Umie on tak wiele, że może się porównać z Van Dyckiem czy Memlingiem, lecz jako twórca jest on równy tym wszystkim innym, co umartwiają “nature”. Czegoż mu brak ! Brak mu pierwiastka myślowego – jeżeli on ma myśli i umysł artysty, dlaczego u diabła nie maści nim swych prac ? Tutaj leży kamień i na nim zahaczył się jego rozwój. Brak mu umiłowań, brak mu celów, uniesień, brak nienawiści nieosobistej, brak dążenia, chyba że z prywatnych pobudek, ale i w takim razie niechże maluje swych nieprzyjaciół – niech używa swych uczuć jako tematu.
Święte obrazy niechaj maluje ten, kto czuje się religijnym, lecz mamy wiele innych tematów, daleko bliższych. Nasze prywatne poglądy dadzą wiele tematów, lecz trza te poglądy wystawić na publiczny egzamin, a bronić ich logiką i walczyć o nie w razie racji wszelką bronią, a jedną z nich jest nasz zawód – a protest nasz czy atak, czy apoteoza na cześć czegoś czy kogoś, będzie maszerować przed sądem pokoleń, kiedy nas zabraknie.
Zapomnijcie o malarstwie i sztuce – ćwiczcie się w człowieczeństwie – czytajcie ważne dzieła informacyjne, dyskutujcie i wyprzedzajcie myślą swój zawód.
Mniejszej wagi jest to czy mam rację lub nie, lecz ważnem jest, że prace wasze robią wrażenie takie – małej kultury – a przecież jestem waszym przyjacielem – bez rezerw.
Macie wszystko co plastyk może pragnąć umieć – co umiecie nie zginie – lecz prawie że zginie, jeżeli wasz “poziom” nie będzie się wyciągał, jeżeli przestaniecie ciągnąć myślą wzwyż.
Realnie biorąc – potrzeba wam – mnie i nam ciągłej, a wytężonej pracy nad uświadomieniem się w dyskusjach z ludźmi więcej wiedzącymi od nas samych. Niekoniecznie by im podlegać, boć informacja jest zdobywalną wiedzą i ten kto więcej wie, niekoniecznie mądrzej myśli, lecz by gimnastykować umysł i odświeżać swą wiedzę.
Tutaj w Krakowie czuje się ten brak wiedzy pomiędzy artystami – w konsekwencji nie ma z nimi o czem mówić, nic nie wiedzą, jeszcze mniej czują, a talent zaniedbują. Lecz pragnę, by “ktoś” coś zaczął, by oni mogli się obudzić.
Dążcie, abyśmy się w Krakowie mogli zejść i zmusić bandę innowierców do porzucenia naszego zawodu – abyśmy mogli połączeni w cech podnieść poziom sztuki i konsekwentnie zrobić ją polską. 16
… nie wiem jak się nazywa stróż – niech mu Pan powie, żeby napisał ile mu dać na utrzymanie “Koka”. I chcę do niego napisać.
Przesyłam fotografie – także dla przewoźnika, mojego sąsiada mieszkającego na “Graniczniku”.
Co się dzieje z księdzem przyjacielem Szepietowskim ? 17 Coście pozwolili z nim zrobić Kazimierzowi ?
Uściski dłoni dla mych Przyjaciół i obiecanie, że wiosną się zobaczymy.
Stanisław Szukalski – 1984
Przypisy
1. Zob. L. Lameński, Stanisław Szukalski – życie i twórczość, Biuletyn Historii Sztuki 1976, nr 4, s. 308-327; – W. Szewczyk, Syndrom śląski. Szkice o ludziach i dziełach, Katowice 1985, s. 115-128; – L. Lameński, Stach z Warty Szukalski, Sztuka 1987, nr 4, s. 35-41 i 57; – tenże, Stanisław Szukalski (1893-1987) rzeźbiarz znany i nieznany [w:] Rzeźba Polska R. 1987, s. 328-336; – tenże, Twórcownia Stacha z Warty Szukalskiego [w:] Sztuka lat trzydziestych, Warszawa 1991, s. 131-144; – B. Szczypka-Gwiazda, Śląska pracownia Stanisława Szukalskiego [w:] Nieznane oblicze sztuki polskiej. W kręgu sztuki województwa śląskiego w dobie II Rzeczypospolitej, Katowice 1996, s. 37-51.
2. Zob. A. Ściepuro, Antoni Michalak (Katalog wystawy), Toruń 1972; – K. Szurowski, Antoni Michalak jako portrecista, Roczniki Humanistyczne KUL. Historia sztuki, t. XXII, z. 6, 1974, s. 65-75; – tenże, Antoni Michalak 1899-1975 (Katalog wystawy), Kazimierz Dolny 1975; – J. Wyczesany, Antoni Michalak. Rysunki (Katalog wystawy). Kazimierz Dolny 1982; – Antoni Michalak (1902-1975). Z pracowni
w Kazimierzu (Katalog wystawy, wstęp W. Odorowski), Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu 1995; – L. Lameński,
Z pracowni w Kazimierzu, Art & Business 1995, nr 10, s. 62-63; – tenże, Antoni Michalak jako pejzażysta, “Akcent” 1996, nr 2, s. 153-161; – tenże, Antoni Michalak – Malarz mistycznego światła, Biuletyn Historii Sztuki 1996, nr 1-2, s. 71-81; – I. Ł. Kossowscy, Kilka uwag o twórczości Antoniego Michalaka. Wydano w 25. rocznicę śmierci Artysty, Kazimierz Dolny 2000.
3. O pobycie Szukalskiego w Kazimierzu zob. I. J. Kamiński, Całe życie szukam przyjaciela, Kamena 1972, nr 20, s. 6-7; – Lameński, Stanisław Szukalski – życie i twórczość …, s. 313; – I. J. Kamiński, Kazimierz nad Wisłą. Miasto i ludzie, Warszawa 1983, s. 122-125; – Lameński, Stach z Warty Szukalski …, s. 36.
4. O Bractwie zob. m.in. M. Szewczyk, Bractwo św. Łukasza, Akcent 1985, nr 4, s. 167-172; – J. Zamoyski, Łukaszowcy. Malarze i malarstwo Bractwa św. Łukasza, Warszawa 1989.
5. Wystawa była planowana na listopad 1928 r., jednak na skutek nieporozumienia, wynikłego pomiędzy Szukalskim
a Zarządem Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych otwarta została dopiero w maju 1929 r. dzięki pomocy ze strony Cechu Artystów Plastyków “Jednoróg”. Artyści ci prezentujący swój dorobek na ósmej wystawie Cechu, zorganizowanej w Pałacu Sztuki, zdecydowali się potraktować Szukalskiego jako swego gościa i udostępnili mu jedną z sal pałacu. Zob. m.in. Ósma wystawa Cechu Artystów Plastyków Jednoróg, Kraków 1929, s. 26-41. (Katalog wystawy); Wystąpienie S. Szukalskiego
w Pałacu Sztuki. O uzdrowienie stosunków w świecie artystycznym Krakowa, Głos Narodu 1929, nr 131, s. 4; – Otwarcie wystawy “Jednorogu”, IKC 1929, nr 131, s. 8.
6. Szukalski ma na myśli członków Bractwa w. Łukasza: Bolesława Cybisa, Jana Gotarda, Aleksandra Jędrzejewskiego, Eliasza Kanarka, Edwarda Kokoszkę, Antoniego Michalaka, Janusza Podoskiego, Mieczysława Szulca, Czesława Wdowiszewskiego, Jana Wydrę i Jana Zamoyskiego.
7. Romuald Czesław Klarner (1872-1956), inż. technolog, działacz gospodarczy, absolwent Instytutu Technologicznego w Petersburgu. W l. 1918-1920 dyrektor departamentu,
w l. 1924-1925 wiceminister skarbu, w 1925 r. minister przemysłu i handlu, w 1926 r. minister skarbu, a od 1928 r. prezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Warszawie. Przez pewien czas Romuald i Florentyna Klarnerowie zamieszkiwali w willi Szukalskiego. W 1928 r. przenieśli się do położonego opodal własnego domu zw. Klarnerówką, wybudowanego
w l. 1927-1928 wg projektu Bolesława Żurkowskiego.
8. “Koko”, ulubiony pies Szukalskiego, nad którym Michalak sprawował pieczę.
9. Prawdopodobnie chodzi tu o książkę o Bractwie
św. Łukasza, która nigdy jednak nie została napisana.
10. Mowa o książce “Szukalski Projects in Desing”, wydanej w 1929 r. przez Uniwersytet w Chicago.
11. Dom “Pod basztą” Michalaka, zbudowany wg projektu arch. Jerzego Sinnickiego, został ukończony 3 lipca 1929 r.
12. Tadeusz Pruszkowski (1888-1942), malarz, pedagog, literat. Kształcił się u Konrada Krzyżanowskiego w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie oraz w l. 1910-1911 w Paryżu. Od 1922 r. profesor, a następnie rektor i prorektor ASP
w Warszawie. Odkrywca walorów krajobrazowych Kazimierza dla plenerów malarskich. Odegrał ważną rolę jako animator życia artystycznego stolicy. Współzałożyciel
i członek ugrupowań artystycznych: Młoda Sztuka, Rytm, Bractwo św. Łukasza, Szkoła Warszawska, Loża Wolnomalarska i Grupa Czwarta.
13. Karol Stryjeński (1887-1932), architekt, pedagog, absolwent Politechniki w Zurychu oraz École des Beaux Arts w Paryżu. Dyrektor Szkoły Przemysłu Drzewnego
w Zakopanem, następnie prof. ASP w Krakowie i Warszawie.
14. Wojciech Jastrzębowski (1884-1963), architekt wnętrz, malarz, grafik, pedagog, uczeń Józefa Mehoffera
w krakowskiej ASP, następnie prof. ASP w Warszawie.
15. Jan Gotard (1898-1943), malarz, grafik, pedagog, uczeń prywatnej Szkoły Malarstwa Konrada Krzyżanowskiego, następnie Tadeusza Pruszkowskiego w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie, członek Bractwa św. Łukasza.
16. Szukalski, projektując powstanie nowego ugrupowania, bezskutecznie namawiał Łukaszowców, by do niego wstąpili. Szczep Rogate Serce powstał w 1929 r. w Krakowie, a w skład niego weszli m.in. Franciszek Frączek, Stanisław Gliwa, Czesław Kiełbiński, Marian Konarski, Antoni Bryndza, Stefan Żechowski, Wacław Boratyński, Norbert Starssberg. Zob. Lechosław Lameński, Szczep Rogate Serce, BHS 1974, nr 3,
s. 303-322.
17. Ks. Stanisław Szepietowski (1885-1977, kapelan wojskowy, w l. 1922-1928 rektor kościoła Reformatów
w Kazimierzu, współzałożyciel i pierwszy prezes Towarzystwa Przyjaciół Kazimierza (1925-1928). Przyjaciel wielu malarzy, miłośnik zabytków i walorów krajobrazowych Kazimierza.
Strona: http://www.brulion-kazimierski.pl/index.php?s=964&t=47&strona=1