Wawel i Zodiak – dalsze opowieści o różnych Kopcach

00 Wawel Kopce 15Wawel na rycinie z XVII wieku

Historia Wzgórza Wawelskiego,czyli jak na mokradłach zbudowano siedzibę królów

W Krakowie, na lewym brzegu Wisły znajduje się wzgórze o wysokości 228 m n.p.m. Utworzone jest z jurajskich wapieni (161-155 mln lat) wypiętrzonych w formie zrębu tektonicznego w miocenie (23 do 5 mln lat). Używane w średniowieczu słowo „wąwel” oznaczać miało wg jednych wąwóz dzielący wzgórze na dwie części, bądź wg innych „wyniosłość wśród mokradeł”. W obrębie skał występują liczne formy krasowe, jaskinie. O jednej z nich powstała średniowieczna legenda, mówiąca jakoby zamieszkiwał ją smok pokonany przez księcia Kraka.

Pierwsze budowle

Początki osadnictwa w tym rejonie zostały określone w czasie badań archeologicznych na 100 tys. lat p.n.e. Założona na przecięciu głównych szlaków handlowych osada stanowiła główny gród plemienia Wiślan. Wincenty Kadłubek wspomina w swoich XIII-wiecznych kronikach o Kraku i Wandzie – legendarnych władcach plemienia, żyjących na przełomie VII i VIII wieku.

Pierwsi historyczni władcy Polski z rodu Piastów – Mieszko I (960-992), Bolesław Chrobry (1025), Mieszko II (1025-1031) – wybrali Wawel na jedną ze swych siedzib. Był to wtedy drewniano-kamienno-ziemny gród. W 1000 roku powstało biskupstwo krakowskie, co wymagało wybudowania katedry. Jako pierwszy biskupstwo krakowskie objął biskup Poppon, a budowę katedry rozpoczęto w latach 20-tych XI wieku. Pomimo intensywnych badań archeologicznych nie udało się do tej pory zrekonstruować wyglądu tej pierwszej katedry wawelskiej, zwanej „chrobrowską”, która poświęcona była św. Wacławowi. Nie ma też zgodności co do czasu jej zniszczenia. Uważa się, że miało to miejsce w latach 40-tych XI wieku podczas najazdu księcia Brzetysława lub w latach 80-tych w czasie pożaru.

W czasie badań archeologicznych zidentyfikowano pozostałości także po innych budowlach jakie istniały na wzgórzu wawelskim. Najstarsze znalezione szczątki drewnianych budowli określono na wiek IX, zaś kamiennych na przełom wieków X i XI. Obecne są pozostałości takich budowli, jak: Rotunda Najświętszej Marii Panny (X i XI w.), Kościół B (X w.), Kościół św. Gereona, Kościół św. Jerzego, Kościół św. Michała, Sala o 24 słupach oraz czworokątna budowla o nieznanym przeznaczeniu (X i XI w.).

[Zwróćmy uwagę na liczbę posadowionych tutaj kościołów już w X wieku, które jako kamienne stanęły na miejscu odkrytych budowli drewnianych z VIII i IX wieku n.e., a co można by odkryć jeszcze gdyby nie mocno ograniczone działania archeologiczne – ograniczone, chociażby brakiem odpowiednich środków od 50 lat, oraz niechęcią do postawienia poważnych a jednocześnie odważnych hipotez i ich weryfikacji przez badania.]

Stanisław Wyspiański chciał by przebudowano częściowo Wawel po to by uczynić z niego polski Akropol – czy rozumiecie to zdanie tak samo jak ja? Kiedyś napiszę o tym zdecydowanie więcej tutaj tylko na początek i na zachętę makieta nowego pogańskiego Wawelu z amfiteatrem w stylu greckim i budynkiem Sejmu.

00 Wawel Akropol projekt WyspiańskiegoProjekt przebudowy Wawelu wykonany przez Stanisława Wyspiańskiego i Ekielskiego – miał to być Polski Akropol, pomnik Dziejów i Niepodległej Rzeczypospolitej

(J. Kotlarczyk, Celtyckie Święta i kopce małopolskie, [w:] „Z otchłani wieków”, 1979, nr 2, s. 142-148)

(…) po powyższym wstępie przystąpimy teraz do sedna sprawy. Dyskusja, jaka wywiązała się wokół przeznaczenia kopców przemyskich, naprowadziła piszącego te słowa na całkowicie odmienne i nie rozpatrywane wcześniej rozwiązanie. Otóż zwróciła uwagę dziwna zbieżność sytuacji tych kopców (Solca, Komarowice) i krakowskich (Krakusa i Wandy). Obie pary kopców wyróżniają się zdecydowanie od innych znajdujących się w bliższym i dalszym otoczeniu swoją wielkością bądź kształtem. Specjalnego podkreślenia wymaga ta odrębność wyróżnionych par kopców, gdyż niejednokrotnie, zwłaszcza kopce krakowskie, starano się połączyć w ciągi z innymi, np. rozmieszczonymi wzdłuż doliny Wisły, a pochodzącymi z różnych epok (od neolitu po czasy nowożytne), nie wyłączając nawet naturalnych tworów morfologicznych jak pagórek „Salve Regina” w Sandomierzu.
Kopce krakowskie należą niewątpliwie do najwyższych (…) w Małopolsce (pomijając kopce nowożytne) i mają kształt ściętych stożków. Kopce spod Przemyśla to ścięte stożki mniejsze od krakowskich, z wgłębieniami na szczycie. Podobieństwo budowy wewnętrznej (… blablabla, dużo o poodbieństwie – w skrócie- ta sama budowa wewnętrzna). Najdziwniejsze jednak podobieństwa polegają na tym że:
1) kopiec położony bardziej na wschodzie jest mniejszy od zachodniego;
2) odległość między kopcami jest bardzo zbliżona (8800 i 8700 m)
3) obie pary są zorientowane symetrycznie względem równoleżnika

Największa niespodzianka kryła się w wielkości azymutów prostych, łączących każdą parę kopców. Otóż, azymuty te wynoszące 66 stopni i 111 stopni zgadzają się prawie idealnie z wyliczonymi azymutami wschodów słońca dnia 1 maja ( w Krakowie) i 1 listopada (koło Przemyśla): 66 stopni i 30 minut oraz 112 stopni i 30 minut; obie pary zatem wyznaczają daty największych świąt celtyckich. Występujące niewielkie różnice są być może rezultatem błędnego wyznaczenia kierunku przez budowniczych (np. szczegółowe badania orientacji „obserwatorium astronomicznego” w halsztackiej świątyni w Libenicach wykryły błąd kilkustopniowy), ale można je także zinterpretować inaczej. Azymut kopców krakowskich odpowiada dokładnie wschodowi słońca w przeddzień święta majowego, skądinąd wiadomo, że Celtowie obchodzili uroczyści wigilie swoich świąt. Mogły zatem kopce służyć do wyznaczania tej daty. Nieco większa różnica w azymucie kopców przemyskich wskazuje datę ok. 30 października, odpowiada zaś ściśle wschodowi Słońca w wigilię Samhain, ale w rejonie środkowej Cisy. Można by przypuścić, że ludność celtycka, która najprawdopodobniej dotarła pod Przemyśl znad Cisy, mechanicznie przeniosła kąt azymutalny, nieodpowiedni już dla wyższej szerokości geograficznej. Odległość kopców od siebie, przeliczona na celtyckie miary długości wynoszą 4 mile, czyli leugi.

Powyższe dane zdają się zgodnie pokazywać, że kopce stanowiły dzieło Celtów i przeznaczeniem ich było, o ile nie mamy tu do czynienia ze zbiegiem przypadków losowych, wyznaczanie dat świąt (lub ich wigilii) i spełnianie związanej z tych funkcji kultowej. Ta nowa funkcja kopców wyjaśnia brak komory grobowej w kopcu Krakusa, kultowy charakter zabytków znalezionych na szczycie kopca, a wreszcie zgadza się z przeprowadzoną próbą datowania czasu usypania kopca. (…..

W omówionej wyżej orientacji par kopców może dziwić fakt, że datę największego święta Samhain, rozpoczynającego rok celtycki, wyznaczają tylko kopce przemyskie, a brak jest tej orientacji w Krakowie. Poszukiwania na obliczonym azymucie wschodu słońca w dniu 1 XI dla Krakowa, tj. 112 stopni 30 minut, obserwowane z kopca Krakusa, jakiegoś drugiego wyróżniającego się obiektu morfologicznego (…) umożliwiającego wyznaczenie tego azymutu, nie dały rezlutatu. Ku wielkiemu zdziwieniu stwierdzono natomiast, że azymut ten wyznacza prosta łącząca kopiec Krakusa z… kopcem Kościuszki. Można by wyprowadzić wniosek, że zgodność ta pojawiła się zupełnie losowo i w związku z tym taką samą wagę należy przypisać zgodności azymutu pary kopców Krakus-Wanda ze wschodem Słońca w dniu 1 V. Po bliższym zbadaniu problemu okazało się, że taka interpretacja jest tylko pozornie logiczna. Należało przede wszytskim wyjaśnić dlaczego kopiec Kościuszki usypano właśnie w tym miejscu i czy nie kryje się pod nim obiekt wcześniejszy. Przeprowadzona kwerenda źródeł pisanych i kartograficznych przyniosła następujące wyniki. Obecny kopiec nie przykrywa starszego. Miejsce wybrane pod kopiec naczelnika charakteryzowało się natomiast wyjątkowymi walorami morfologicznymi: „Góra Bronisławy, przyległa do starożytnej polskiej stolicy, wyższa i okazalsza nad inne, będzie miejscem na którym (…) dźwignie się pomnik (…)” pisał w swojej ustawie Senat Rządzący Wolnego, Niepodległego, Ściśle Neutralnego Miasta Krakowa i Jego Okręgu. Istotne, góra Bronisławy, zwana wcześniej Sikornikiem stanowi wyraźną elewację na płaskim równoleżnikowym wzniesieniu rozgraniczającym doliny Wisły i Rudawy i góruje nad Krakowem od strony zachodniej. Z wzgórza roztacza się piękny widok we wszystkich kierunkach, widoczne są też „mogiły” Wandy i Krakusa, do których kopiec Kościuszki miał być wdzięcznym uzupełnieniem. Na szczycie znajdowała się jednak kaplica pod wezwaniem św. Bronisławy (z 1702 r.) i pustelnia sięgająca tradycją XIII wieku, co zmusiło budowniczych do nieznacznego przesunięcia kopca ku wschodowi względem szczytu.
Interesujące wydaje się również spostrzeżenie, że na wschodnim przedłużeniu grzbietu znajduje się wzgórze wawelskie. Ściśle mówiąc azymut prostej łączącej omawiany szczyt góry Bronisławy i najwyższe wzniesienie wzgórza wawelskiego wynosi 90 stopni co odpowiada wschodom i zachodom Słońca w równonocy. Takie ułożenie naturalnych form morfologicznych sakralizowało je w mniemaniu starożytnych i skłaniało do zakładania w tych miejscach obiektów kultu. Warto wspomnieć, że na Wawelu znajdował się, co najmniej do końca XVIII wieku również kopiec niewiadomego przeznaczenia

Można zatem domniemywać, że na wzgórzu Bronisławy umieszczono obiekt kultowy, który z jednej strony służył do wyznaczania dni równonocy, z drugiej zaś obserwowano z niego wschód Słońca w święto listopadowe zza kopca Krakusa (ściślej w wigilię Samhain). Miejsce to, ze względu na jego wysokość nie zmuszało do wieńczenia go kopcem (…). Przedstawiona próba interpretacji usytuowania wzgórz i położenia kopców krakowskich względem siebie opiera się na założeniu, że wykryte kierunki solarno-kalendarzowe nie pojawiły się li tylko zwykłym zbiegiem okoliczności, udowodnienia wszakże tego jest w tej chwili niemożliwe (choć trzeba przyznać, że uznanie koincydencji wszystkich przypadków za zdarzenie losowe musi wydać się podejrzane). Mimo tego, omówioną hipotezę należy traktować jako jedną z prób wyjaśnienia istnienia samych kopców, ich funkcji, a także zagadkowych legend krakowskich, które znów, dziwnym trafem, łączą się z omówionymi obiektami (…).

Klasztor z Kopcem pieknie 1453545Salwator – widok na miejsce Mocy na Las Welski z tyłu za kopcem, Kopiec Kościuszki , czyli Nowy Kopiec Welesa  powstały na miejscu obok starego – zapewne nie wielkiego kopca z racji wysokości Wzgórza Broni Słowian – zwanego Kopcem Bronisławy – gdzieś między ośrodkami mocy – Gontyna Małgorzaty u Kościół Salwatora na tymże wzgórzu – których tu nie widać – to ten lasek za klasztorem Norbertanek widocznym na pierwszym planie – po prawej (szare drzewa) – do Wawelu stąd – wiadoma rzecz – nie daleko.

Ktoś gdzieś kiedyś napisał że niemożliwe aby był widok z wawelu na Krakuszowice i tamtejszy Kopiec czy też z Kopca Swaroga-Chorsa (Kraka) bo to 22,7 km – oświadczam że to jest możliwe i to bez kłopotu ponieważ z Nowego Kopca Matki Ziemi (czyli Niepodległości Ziemi Macierzystej – Piłsudskiego) bez trudu w pogodny dzień widać nawet Gerlach w Tatrach – a więc na ponad 101   kilometrów – co jest na zdjęciu w któryjmś z artykułów w dziale Wawel i Zodiak.

Kopce na ziemiach kresowych

…A czy znasz ty, bracie młody,

Twojej ziemi bujne płody?

Twe kurhany i mogiły

I twe dzieje co się śćmiły?…

pytał Wincenty Pol w swej Pieśni o ziemi naszej. To on jako pierwszy użył słowa Kresy, dla określenia ziem położonych ongiś na wschodnim obrzeżu Rzeczypospolitej. Ciekawymi pamiątkami minionej przeszłości tych ziem są liczne kurhany i kopce. Kurhany to sztuczne wzniesienia ziemne lub kamienno – ziemne, będące specyficzną formą grobów, charakterystyczną dla Europy począwszy od neolitu (młodszej epoki kamiennej) aż do wczesnego średniowiecza. O ile kurhany są pomnikami odległej przeszłości, tak kopce mają znacznie młodszą metrykę. Na przestrzeni minionych wieków sypano je dla utrwalenia pamięci o zmarłych, ważnych wydarzeń historycznych, a w ostatnich dwóch stuleciach dla uczczenia ludzi szczególnie zasłużonych dla kraju oraz upamiętnienia powstań i zrywów wolnościowych. Najbardziej znanym jest krakowski Kopiec Kościuszki, usypany w latach 1820 – 24. Warto jednak pamiętać, iż wiele podobnych obiektów powstało także na ziemiach kresowych dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, czyli dzisiejszej Litwy, Białorusi i Ukrainy. Wzmianki o niektórych kopcach czy kurhanach spotkamy niekiedy w przewodnikach turystycznych lub starych wydawnictwach sprzed 1939 roku. By wypełnić tę lukę autor przedstawia poniżej kurhany i kopce na ziemiach kresowych dawnej Rzeczypospolitej, w oparciu o dostępną literaturę historyczną i krajoznawczą. Prezentowane są one chronologicznie, według dat powstania.

00 sk-ksiezniczkaSkołocka księżniczka z kurhanu w Ryżanówce – 800 r. p.n.e. – to wtedy tworzyło się Sokoło-Weneckie Imperium – Wielka Skołotia (Wielka Scytia) – Od Rynu-Grani (Ren), Bałtyku i Dunaju przez Morze Czarne w Białym Lądzie po Kamczatkę w Mazji i Mała Mazję (Azję) za Kaukazem.

Do najstarszych i najokazalszych należą kurhany ziemne, kryjące szczątki pradawnych mieszkańców tych ziem. Do najciekawszych należy grupa kurhanów scytyjskich w rejonie wsi Ryżanówka w pobliżu ukraińskiego miasta Czerkasy nad Dnieprem. Ponad dwa tysiące lat temu tereny pomiędzy Bohem a Dnieprem zamieszkiwały wojownicze plemiona Scytów. Obszary te niegdyś należały do I Rzeczypospolitej. Wznoszące się tu kurhany pochodzą z IV wieku p.n.e. Na szczególną uwagę zasługuje Wielki Kurhan Ryżanowski, w którego podziemnej komorze polski uczony Gotfryd Ossowski w roku 1887 odkrył grób młodej księżniczki z bogatym wyposażeniem, m.in. ozdobami ze złota, naczyniami, zwierciadłem z brązu. Kolejne badania kurhanu miały miejsce w latach 1995-96, prowadzone przez uczonych polskich i ukraińskich, którymi kierowali dr Jan Chochorowski i dr Siergiej Skoryj. W trakcie prac wykopaliskowych odkryto komorę grobową księcia scytyjskiego z jego nienaruszonym szkieletem, a przy nim m. in. broń, wiele przedmiotów ze złota, srebra i brązu, amfory z winem. W przedsionku grobowca napotkano szczątki wojownika oraz jego konia. Znawcy przedmiotu uważają, że odkrycia te dla dziejów Scytów są tak ważne, jak dla Egiptu odkrycie grobowca Tutenchamona.

Z okresu wczesnego średniowiecza pochodzi kopiec w Komarowicach położonych obecnie na terenie Ukrainy, zaledwie kilkanaście kilometrów od granicy polskiej (w pobliżu Przemyśla). Kopiec ma kształt ściętego stożka, jego wysokość sięga 9.4 m, a średnica podstawy 38 m. W zagłębieniu na szczycie znaleziono warstwy popiołu oraz fragmenty naczyń wczesnośredniowiecznych. Miał on (wraz z położonym obecnie po stronie polskiej Kopcem Tatarskim w Przemyślu i kopcem w Solcy) stanowić ochronę szlaku handlowego biegnącego doliną Sanu.

Kolejny stary kopiec powstał przy trakcie Stefana Batorego, prowadzącym z Wilna do Pskowa. Nazwę tę otrzymał po roku 1582, po wojnie z Rosją, tj. tzw. trzeciej kampanii inflanckiej, której celem było zdobycie Pskowa, najpotężniejszej twierdzy państwa moskiewskiego. Batory chciał w ten sposób odciąć od Rosji stacjonujące w Inflantach załogi rosyjskie i opanować tę prowincję. Pskowa nie udało się zdobyć, jednak na mocy traktatu Rosja zrzekła się Inflant, a ziemia połocka wraz z Pskowem przeszła w ręce polskie. Tuż przed wyruszeniem na wojnę Stefan Batory gromadził swe wojska w Świrze (dawny powiat święciański), miasteczku położonym około 20 km na zachód od jeziora Narocz. Według przekazów ponoć na polecenie samego Batorego w roku 1582 usypano w tym miejscu kopiec, zwieńczony w górze galeryjką widokową. Przez długie lata (do roku 1939 ) zaświadczał o zasięgu granic Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

00 rejtan

Kopcami i kurhanami znaczyli Skołoci, a później Sarmaci, a później Słowianie – zasięg swego panowania. Stąd moje podejrzenia co do kopca Silbury Hill, a tutaj na obrazie Matejki Rejtan bo brak zdjęć Kopca w Świrze, czy kopca w Lachowicach, Kopca Komarowicach, czy kurhanu w Ryżanówce

W pobliżu Baranowicz w XIX wieku powstał kopiec związany ze znanym faktem historycznym okresu I rozbioru Rzeczypospolitej. Usypano go we wsi Lachowicze w pobliżu Hroszówki, w której mieszkał i zmarł w obłąkaniu poseł nowogródzki i konfederat barski – Tadeusz Rejtan (1741 – 1780). Do historii przeszedł dzięki desperackiemu czynowi, kiedy rzuciwszy się na ziemię starał się własnym ciałem zagrodzić drogę posłom udającym się do Sali Senatu, gdzie miano wyrazić zgodę na pierwszy rozbiór kraju. Scenę tę utrwalił Jan Matejko w 1866 roku na obrazie „Rejtan na sejmie warszawskim”. O Tadeuszu Rejtanie mówiono, iż był Polakiem, który „oszalał z miłości do Ojczyzny”. Miejscowa tradycja głosiła, że Tadeusz Rejtan po samobójczej śmierci miał być pochowany na rynku w Lachowiczach. W II połowie XIX stulecia dobrami tymi zarządzał Józef Rejtan – ostatni męski potomek tego rodu – i nie mogąc odnaleźć miejsca spoczynku swego przodka, postanowił dla jego upamiętnienia usypać w Lachowiczach kilkumetrowej wysokości kopiec. Na wierzchołku zamierzał postawić okolicznościowy pomnik, lecz przeszkodził temu wybuch powstania styczniowego. Doczesne szczątki Tadeusza Rejtana odnaleziono dopiero w roku 1930 w samotnej mogile w pobliżu Hroszówki, w miejscu zwanym „Pod Grabem”. Przeniesiono je wówczas do neogotyckiej kaplicy, przy której rodzina w roku 1939 postawiła pomnik. W roku 1941 władze radzieckie usunęły trumny z kaplicy, kości rozrzucono w lesie, natomiast pomnik Tadeusza Rejtana zniszczono.

KopiecUniiLubelskiejLwow

Przenieśmy się teraz do Lwowa. W północnej części miasta, na wzgórzu zwanym Wysokim Zamkiem (413 m n.p.m. ) w 300 – lecie zawarcia przez Polskę i Litwę historycznej Unii Lubelskiej (28 czerwca 1569 r.) postanowiono usypać pamiątkowy kopiec. Inicjatorem przedsięwzięcia był Franciszek Smolka. Do sypania kopca przystąpiono 11 sierpnia 1869 roku, a ukończono go ostatecznie w roku 1890. Jeszcze przed rozpoczęciem tych prac, w roku 1863 na północno-wschodnim krańcu wzgórza ustawiono głaz poświęcony Janowi III Sobieskiemu, natomiast w roku 1875 u stóp sypanego kopca umieszczono XVI – wieczną kamienną figurę lwa z ratusza lwowskiego. Z wierzchołka kopca, liczącego 29 m wysokości, roztaczała się wspaniała panorama Lwowa. Kopiec Unii Lubelskiej przetrwał do dzisiaj.

Lwów trzy Kopce-Góry Lwowa ryc5

Lwów miał swoje trzy Góry-Kopce

Kolejny kopiec spotkamy w Stanisławowie na Pokuciu. Usypany został w roku 1906 w parku miejskim, a upamiętniać miał Tadeusza Kościuszkę. Na jego wierzchołku ustawiono kamienny obelisk. Zachowany do dzisiaj kopiec ma wysokość około 6 metrów.

Przenieśmy się teraz nieco na południowy zachód. Otóż w Beskidach Wschodnich, pomiędzy pasmem Gorganów Środkowych a Czarną Połoniną oraz szczytami Sywuli (1836 m) i Pantyru (1125 m) spotkamy dwie przełęcze – Rogodze i Pantyrską. Ta ostatnia od roku 1914 nazywana była „Przełęczą Legionów”. W tym miejscu jesienią 1914 roku wojska legionowe przekroczyły Karpaty i w walkach z Rosjanami zdobyły w dniu 12 października wieś Rafajłową, położoną na północnym stoku Gorganów. Aby wykorzystać zdobyty przyczółek, wybudowano górską drogę z Tereszwa i Uszt Czorna (na Węgrzech) wiodącą przez Przełęcz Pantyrską do wsi Rafajłowa nad rzeką Bystrzycą Nadwórniańską. Drogą tą w dniach 21 – 23 października 1914 roku przemaszerowały oddziały głównych sił legionowych, co umożliwiło dalszą ofensywę. W miesiąc później dowódca przechodzącego tą przełęczą 3 Pułku Piechoty – ppor. S. Stark postanowił w tym miejscu usypać trzymetrowej wysokości kopiec, na którym ustawiono wysoki drewniany krzyż. Pod nim umieszczono tablicę z czterowierszem:

Młodzieży polska, patrz na ten krzyż!

Legiony Polskie dźwignęły go wzwyż,

Przechodząc góry, lasy i wały,

Do Ciebie Polsko i dla Twej chwały.

Beskidy Wschodnie Gorgany Sywula_01Gorgany – Czarnohora – Sywula – jest tam kopiec

Od tego momentu przełęcz nazywano Przełęczą Legionów, a ustawiony na kopcu krzyż – Krzyżem Legionów. W roku 1931 stanął tu krzyż żelazny i dwie kamienne tablice. Pierwsza zawierała powyższy czterowiersz, druga zaś informowała o okolicznościach jego powstania oraz o fundatorach nowego krzyża. Mimo zawieruchy II wojny światowej i zajęcia tych terenów przez ZSRR krzyż żelazny na kopcu ocalał.

Na Białorusi, w okolicach Bobrujska latem 1917 gen. Józef Dowbór-Muśnicki rozpoczął organizowanie I Korpusu Polski w Rosji, który był pierwszym po zaborach niezależnym wojskiem polskim, posiadającym wszystkie rodzaje broni. Korpus liczył ok. 30 000 żołnierzy. Jako że w roku 1917 przypadała 100 rocznica śmierci Tadeusza Kościuszki, polscy żołnierze postanowili uczcić tę rocznicę usypaniem pamiątkowego kopca w Bychowie Starym nad Dnieprem, w pobliżu Bobrujska i Mohylewa. Przy jego sypaniu wzorowano się na krakowskim kopcu Naczelnika. Miał on wysokość 8 metrów, a wierzchołek wieńczył kamienny obelisk z napisem: Tadeuszowi Kościuszce w setną rocznicę śmierci – Żołnierze I Dywizji Strzelców Polskich w Rosji – 1917 rok. Niezwykły był przebieg uroczystości poświęcenia kopca; po uroczystej mszy polowej odbyła się m. in. improwizacja bitwy racławickiej, całość zaś zakończyła defilada wojskowa.

00 Troki1a

Z Trok niestety tylko zamek Kiejstuta, ale malowniczy i ważny dla Istyjczyków- Jątów co wyszli też przecież z lędźwi Golemów-Goljadziów, późniejszych Gołęszyców z Lęgii (Ślęgii) i Kolędziców  z Łużji (Łużyc)

Kolejne kopce powstały na ziemiach kresowych już w czasach odrodzonej Rzeczypospolitej. Pierwszy z nich wzniesiono w Trokach, dawnej stolicy Litwy. Usypano go z końcem lat dwudziestych XX wieku przy mogiłach bezimiennych żołnierzy polskich, poległych w roku 1920 w walkach z bolszewikami. Miał to być pomnik tych, którzy oddali życie w obronie kresów wschodnich odradzającej się po rozbiorach Rzeczypospolitej. Kopiec nazwano imieniem Marszałka Józefa Piłsudskiego.

00 Kopiec Mickiewicza Nowogródek mage010Jeśli myślicie że te nowo sypane kopce nie mają sensu to mylicie się tak samo jak w wypadku Kopców krakowskich – są dziełem Strażników Wiary Przyrody, nie ma w ich położeniu przypadkowości.

Przenieśmy się teraz do Nowogródka, miasta lat dziecinnych Adama Mickiewicza. W pobliżu Góry Zamkowej z ruinami XV – wiecznego zamku wznosi się wzgórze, zwane Małym Zamkiem lub Drugim Zamkiem, a przy nim Kopiec Adama Mickiewicza. Prace przy kopcu rozpoczęto w roku 1924 z inicjatywy Leona Doboszyńskiego, a ziemię zwożono z miejsc, w których przebywał Mickiewicz. W pracach tych uczestniczyło społeczeństwo Ziemi Nowogródzkiej, Wileńszczyzny, przedstawiciele innych ziem kresowych, wojsko, harcerze oraz liczne wycieczki szkolne. Kopiec ukończono w roku 1931. Ma on wysokość 15 m, a średnica podstawy sięga 30 m. U podnóża kopca wznosi się obelisk z napisem upamiętniającym intencje jego usypania; obecnie znajduje się tu tablica z napisem w języku białoruskim: Kurhan bjassmiertia nasypan na cześć polskaha paeta Adama Mickiewicza 1924 – 31.

00 najlepszy Kopiec mickiewicza Nowogródek 8035856

Piękny widok Kopca Adama Mickiewicza – jednego z największych w dziejach Strażnika Wiary Przyrodzonej Słowian

W Zadwórzu, małej wsi położonej 33 km od Lwowa, przy linii kolejowej do Tarnopola, spotkamy kopiec upamiętniający bohaterskich obrońców Lwowa 1920 roku. W czasie wojny polsko – bolszewickiej w dniu 17 sierpnia 1920 doszło pod Zadwórzem do krwawej bitwy kilkuset młodych ochotników z nacierającymi oddziałami Pierwszej Konnej Armii Siemiona Budionnego. Młodymi żołnierzami dowodził kpt. Bolesław Zajączkowski. Bitwa trwała 11 godzin, a zginęło w niej 318 młodych bohaterów. Zadwórze dzięki ich postawie zyskało miano „Polskich Termopil”, obrońców określano mianem kresowych rycerzy, zaś ich dowódcę „polskim Leonidasem”. Na zbiorowej mogile bezimiennych żołnierzy usypano ponad 20 – metrowej wysokości kopiec, na którym w roku 1927 ustawiono obelisk w kształcie słupa granicznego, zwieńczony krzyżem. W rok później na stoku kopca umieszczono spiżową tablicę z napisem: Orlętom poległym w dniu 17 sierpnia 1920 roku w walkach o całość ziem kresowych. Zwłoki siedmiu poległych, których udało się zidentyfikować, w tym kpt. B. Zajączkowskiego, przeniesiono na Cmentarz Orląt we Lwowie i złożono w symbolicznej kwaterze, zwanej „nadwórzańską”. Kopiec usypany w miejscu masowej mogiły przetrwał mimo burz dziejowych do dzisiaj.

00 obertynZ Obertyna na Pokuciu mamy tylko samą bitwę kopca nie mamy

Na ziemiach kresowych Rzeczypospolitej w czasie I wojny światowej stoczono wiele bitew, które przeszły do historii jako symbole męstwa i chwały Legionów Polskich, utworzonych przez Józefa Piłsudskiego. Począwszy od października 1915 roku w rejonie wsi Kostiuchnówka (w powiecie łuckim na Polesiu Wołyńskim) Legiony toczyły walki z wojskami rosyjskimi gen. Aleksieja Bułatowa. Największa bitwa rozegrała się w dniach 4 – 6 lipca 1916 roku, a uczestniczyły w niej trzy brygady Legionów wchodzące w skład austriackiego korpusu gen. Hauera. Najbardziej zacięty bój toczył się w rejonie umocnień „Lasku Polskiego”, „Polskiej Góry” i „Lasku Saperskiego”. Wobec odwrotu jednostek austriackich brygady legionowe musiały się wycofać nad rzekę Stachod. Tam pozostawały aż do października 1916 roku. Dla upamiętnienia tej bitwy w roku 1928 z inicjatywy Komitetu Opieki nad Pobojowiskami Legionów Polskich postanowiono usypać kopiec na tzw. „Polskiej Górze” koło Kostiuchnówki. Prace trwały 5 lat. Wznosił się on na wysokość 16 m, a na jego wierzchołku umieszczono bazaltowy monument z okolicznościowym napisem oraz orłem legionowym. U podnóża kopca otwarto muzeum bitwy, a nieco dalej ustawiono dwa pamiątkowe obeliski. Uroczystość poświęcenia kopca odbyła się w 20 – lecie bitwy – w lipcu 1936 roku. Po II wojnie światowej tereny te znalazły się w ZSRR, a kopiec uległ dewastacji. Obniżono go do wysokości 6 m, zbocza porosły drzewami i krzewami, a leżące w pobliżu kamienne bloki, to zapewne pozostałość legionowego monumentu. Czasy władzy radzieckiej przetrwały wspomniane dwa kamienne obeliski stojące w „Lasku Polskim” i w „Lasku Saperskim”.

00 Kopiec Polski w Kościuchnówce DSCN0339

A z Kostiuchnówka tyle zostało

Na Pokuciu, w pobliżu Kołomyi położona jest miejscowość Obertyn, niegdyś wchodząca w skład powiatu horodeńskiego. Jak wiadomo nam z historii, za panowania Zygmunta Starego pod Obertynem 22 sierpnia 1531 roku rozegrała się bitwa z wojskami hospodara wołoskiego Piotra IV Raresza, zwanego Petryłą. Zwycięskim wojskiem polskim dowodził hetman wielki koronny Jan Tarnowski. Tradycja głosi, że z armat zdobytych pod Obertynem odlany został słynny wawelski dzwon „Zygmunta”. Dla uczczenia 400 – lecia tej bitwy usypano w Obertynie kopiec wysokości 12 metrów, umieszczając na jego szczycie krzyż i obelisk z okolicznościowym napisem. Powstał on ponoć w miejscu pochówku poległych w tej bitwie. Po zajęciu tych terenów przez ZSRR kopiec pozostał nienaruszony, lecz usunięto krzyż i obelisk z tablicą. Jeden z mieszkańców Obertyna ukrył tablicę i przechował ją przez długie lata władzy radzieckiej. Należy żywić nadzieję, że wróciła na dawne miejsce.

00 Obertyn Herb 100px-POL_Obertyn_COAHerb Obertyna to litera W – najważniejsza słowiańska TAJA – a czemu właśnie tam kopiec ?

Taka jest historia kilkunastu kurhanów i kopców na dawnych ziemiach kresowych Rzeczypospolitej. Piszący te słowa przeglądając liczną literaturę znalazł jeszcze krótkie wzmianki o innych tego typu obiektach. Otóż na terenach dzisiejszej Ukrainy, w okolicach Beresteczka spotkamy tzw. Kopce Kozackie, w Tatarowie koło Nadwórnej na Pokuciu wznosi się Kopiec Tatarski, w pobliżu Obertyna spotkać można kurhany, nazywane przez mieszkańców Pokucia Kopcami Tatarskimi, zaś w Sokalu nad Bugiem (mieście położonym tuż przy granicy z Polską) usypano kopiec dla uczczenia powstańców 1863 roku. Natomiast w Lidzie, położonej obecnie na terenie Białorusi, w latach międzywojennych powstał kopiec upamiętniający żołnierzy polskich poległych w wojnie z bolszewikami w 1920 roku, usypany na ich mogiłach.

Opisane wyżej kurhany i kopce są niemymi pomnikami naszej dawnej przeszłości i symbolami narodowego trwania. Stąd należy się im szczególna pamięć. Jest niewykluczone, że być może gdzieś na ziemiach kresowych, czy to na dzisiejszej Litwie, Białorusi lub Ukrainie, zachował się jeszcze niejeden mało znany, a dziś zapomniany kopiec. A jeśli tak, to warto wydobyć je z mroków niepamięci i przypomnieć żyjącym!

Jerzy Sobczak

 

 

Rozmowa z prof. Władysławem Góralem z Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska AGH

– 21 czerwca kilkadziesiąt osób wstało przed świtem, by z kopca Krakusa obserwować wschód Słońca dokładnie nad kopcem Wandy.

Mieli szansę zobaczyć?

– Nie.

Tego dnia Słońce wschodzi dużo bardziej na północ, na lewo od kominów elektrociepłowni Łęg.

– Więc to tylko legenda, że wzajemne położenie kopców jest szczególne?

– Ależ nie.

Po prostu datę 21 czerwca podał ktoś, nie mający rozeznania w astronomii i odtąd bezmyślnie się ją powtarza.

W rzeczywistości wschód Słońca na tle kopca Wandy można obserwować z kopca Krakusa 2 maja i 10 sierpnia.

– A zachód nad kopcem Krakusa?

– 4 listopada i 6 lutego.

– Skąd Pan to wie?

– Jestem astronomem i geodetą.

W latach 90. wraz z kolegami z Zakładu Geodezji i Kartografii AGH, za pomocą pomiarów GPS, precyzyjnie ustaliliśmy współrzędne geograficzne krakowskich kopców.

To pozwoliło nam obliczyć wschody i zachody Słońca dla wybranych linii.

O dacie majowej pisał też w latach 70. profesor AGH Janusz Kotlarczyk.

– Trochę szkoda, że teoria z 21 czerwca się nie sprawdziła.

Letnie przesilenie, najkrótsza noc w roku…

– Cztery podane przeze mnie daty są jeszcze bardziej szczególne.

kopiec_krakaKopiec Kraka z Kamieniłomu Liban od strony Wzgórza Lasoty – czyli Czarodany- Czarnej Królowej  i Lasoty

Jeśli dobrze się przyjrzeć, okaże się, że dzielą rok na cztery, w przybliżeniu równe części.

Na dodatek, dokładnie pomiędzy nimi, odnajdziemy terminy niezwykle ważnych wydarzeń astronomicznych: 20 marca – wiosenne zrównanie dnia z nocą, 21 czerwca – letnie przesilenie Słońca, 22 września – równonoc jesienna i przesilenie zimowe 21 grudnia.

Te daty dzielą rok na osiem, w przybliżeniu równych części, a wyznacza je tylko jedna linia, łącząca kopiec Krakusa z kopcem Wandy!

I to jest prawdziwy fenomen.

– Powiedział pan: tylko jedna?


Czyżby takich linii było więcej?

– Szukając informacji w Internecie, natrafiłem na opis kopca Kraka w Krakuszowicach.

Legenda głosi, że pochowano w nim syna Krakusa.

Na zdjęciach satelitarnych nie mogłem dojrzeć owego kopca, więc pojechałem na miejsce.

Okazało się, że nie dość, że jest cały zarośnięty drzewami, to jeszcze dość dziwnie położony.

– Dziwnie?

– Nie leży na wierzchołku wzgórza, ale na jego zboczu.

Miejscowi tłumaczą, że w tym miejscu młody Krak miał zostać rozszarpany przez wilki lub zabity podczas polowania.

Zacząłem jednak szukać astronomicznych powiązań między położeniem kopcem legendarnego ojca, syna i córki.

– Znalazł Pan?

– I to nie byle jakie.

Tam dopiero zaczyna się ciekawa astronomia.

Po pierwsze: linia łącząca krakowski kopiec Krakusa i kopiec Kraka z Krakuszowic ma podobne własności, jak linia kopiec Krakusa – kopiec Wandy.

Jest do niej symetryczna i również dzieli rok na osiem równych części.

Pojawia się także ciekawa zależność między kopcem Kraka a Wandy.

Wiąże się ze szczególnym położeniem wschodu i zachodu Księżyca.

– Chwileczkę, przecież Krakuszowice są chyba dość daleko.

– Leżą w gminie Gdów, na północ od Niegowici.

W linii prostej od kopca Krakusa to jest 22,7 km.

Od Wandy – 18,4 km.

– To chyba zbyt daleko, by można je zobaczyć gołym okiem?

– Rzeczywiście.

Przy dobrej widoczności krakowskie kopce są ze swoich wierzchołków dostrzegalne.

Dzieli je dystans 8,63 km.

Krakuszowicki jest dalej.

Dlatego pomiędzy nimi musiały być punkty pośrednie.

Mamy już kandydatów na te punkty…

– Chce Pan powiedzieć, że wokół Krakowa takich punktów – kopców może być więcej?

– Tak, określają inne charakterystyczne linie astronomiczne i mamy naukowe podstawy, by tak twierdzić.

Myślę, że dawni mieszkańcy Krakowa już dwa, trzy tysiące lat temu dostrzegli, iż pewne miejsca są szczególne pod względem astronomicznym.

Niedawno na terenie Niemiec odnaleziono tzw. dysk z Nebry – krążek z brązu, o średnicy 32 cm, na którym, za pomocą złotych wstęg, zaznaczono zakres wschodów i zachodów Słońca w tej miejscowości.

Wiek dysku określono na 3,6 tys. lat.

Świadczy to o wysokim poziomie astronomii na terenie Europy Środkowej w początkowej epoce brązu.

– Więc krakowskie kopce byłyby…

Czym?

Kalendarzem?

– Z mojego punktu widzenia, mówiąc językiem współczesnym, są to znaki astronomiczno – geodezyjne.

W literaturze przypisuje się im różne funkcje: sygnalizacyjno – obserwacyjne, grzebalne, na pewno religijno – rytualne.

– Kto mógł je wznieść?

– Ja wiążę je z elitami, które wzbogaciły się na kopalniach w Bochni i Wieliczce.

Sól z solanek na skalę przemysłową pozyskiwano tam już w neolicie.

Z wielu miejsc w rejonie Wieliczki krakowskie kopce są świetnie widoczne.

Choć, oczywiście, siedzibą owych elit było zapewne wzgórze wawelskie.

– Wawel?

– Tak.

W Krakowie jest to miejsce pierwszorzędne.

Kopce są ściśle powiązane astronomicznie z jego wierzchołkiem.

Dla stojącego tam obserwatora, kopiec Krakusa i – nieistniejący już – kopiec Estery, wyznaczają ekstremalne położenia wschodu i zachodu Księżyca.

– Nie rozumiem.

– Ruch Księżyca na nieboskłonie jest bardziej skomplikowany niż ruch pozorny Słońca na niebie.

Wiąże się to z nachyleniem jego orbity do płaszczyzny, po której Ziemia okrąża Słońce.

Raz na 18,6 roku Księżyc wschodzi w najbardziej na południe wysuniętym punkcie horyzontu.

Patrząc z wierzchołka wzgórza wawelskiego, wypada to właśnie nad kopcem Krakusa.

Po 9,5 roku, czyli w połowie tego okresu, Księżyc zachodzi natomiast nad kopcem Estery.

– Czyli gdzie?

– Na miejscu trybun dzisiejszego stadionu ”Wawel”.

Powiem jeszcze, że linia wzgórze wawelskie – kopiec Estery jest prawie równoległa do linii kopiec Wandy – kopiec Kraka w Krakuszowicach…

– Ale jak ludzie sprzed kilku tysięcy lat mogli to wymierzyć?

– Nie wiemy, czy znali trygonometrię.

Starożytni Grecy znali.

Może zaimportowali jakiegoś naukowca?

Ta wiedza na pewno świadczy o ich wysokim poziomie.

Podobnie kunszt budowniczych – najlepszy dowód, że prehistoryczne kopce wciąż stoją, podczas gdy Piłsudskiego i Kościuszki po deszczach niemal się rozpłynęły.

– Daty, które podał Pan na początku pokrywają się z głównymi świętami kalendarza celtyckiego.

Może tam trzeba szukać twórców tego systemu?

– Może.

Celtowie dzielili rok na połowę: letnią i zimową.

Początek roku wypadał w ok. 1 listopada, czyli mniej więcej wtedy, kiedy z kopca Wandy zachód Słońca widać na tle kopca Krakusa.

Letnia połowa rozpoczynała się w maju, gdy wschód Słońca obserwowano na tle kopca Wandy.

Ale tego, czy te wzniesienia są dziełem Celtów, na tej podstawie nie można przesądzić.

– Czy jest szansa, że będziemy mieli w Krakowie własny, ”ziemny Stonehenge”?

– W kamieniach ze Stonehenge jest zapisanych wiele interesujących zależności, ale linia krakowska, określona przez kopiec Wandy i kopiec Krakusa, nie jest w nich tak wyrażnie zaznaczona.

Kopce i niektóre naturalne wzgórza wokół Krakowa i Wieliczki tworzą coś w rodzaju prehistorycznej sieci astronomiczno – geodezyjnej.

To jest wysokiej klasy ciekawostka.

Napisałem o niej już trzy artykuły naukowe i temat nie jest wyczerpany…

Udokumentujemy ją odpowiednio i nie chcę powiedzieć, że będziemy mieli krakowski Stonehenge, ale nie będzie to rzecz gorsza.

Tekst: Katarzyna Kobylarczyk
Żródło: ”Dziennik Polski” z dnia 2 lipca 2006 r.

 

 

Słońce złączy kopce.

Drugiego maja, a nie – jak się powszechnie uważa – 21 czerwca, z kopca Krakusa będzie można obserwować, jak słońce wschodzi dokładnie nad kopcem Wandy.O zależnościach astronomicznych między najstarszymi krakowskimi kopcami krąży wiele legend.

Najczęściej powtarza się w nich data 21 czerwca – letnie przesilenie.

Co roku tego dnia na kopcu Krakusa zbiera się grupa osób, które mają nadzieję dostrzec – jak słońce wstaje nad kopcem Wandy.

To jednak niemożliwe.

W rzeczywistości wschód słońca nad kopcem Wandy można obserwować z kopca Krakusa 2 razy w roku: 2 maja i 10 sierpnia.

Natomiast 6 lutego i 4 listopada, stojąc na kopcu Wandy, zobaczymy zachód słońca nad kopcem Krakusa.

Prawidłowe daty obserwacji astronomicznego fenomenu podał prof. Władysław Góral, astronom i geodeta z Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska AGH.

W latach 90., wraz z kolegami, za pomocą pomiaru GPS, oznaczył dokładne współrzędne geograficzne krakowskich kopców.

To pozwoliło obliczyć wschody i zachody słońca na łączącej je linii.

Ustalone przez prof. Górala daty są szczególne: dzielą rok na cztery, w przybliżeniu równe, części.

Dokładnie pomiędzy nimi znajdują się terminy ważnych wydarzeń astronomicznych: 20 marca – wiosennego zrównania dnia z nocą, 21 czerwca – letniego przesilenia słońca, 22 września – równonocy jesiennej i przesilenia zimowego 21 grudnia.

– To prawdziwy fenomen – uważa prof. Góral.

Skomplikowane zależności astronomiczne związane z ruchami słońca i księżyca na nieboskłonie łączą z krakowskimi kopcami także – leżący w Krakuszowicach – mniej znany kopiec Kraka (legendarnego syna Krakusa), nieistniejący już kopiec Estery (miał znajdować się na miejscu trybun dzisiejszego stadionu Wawelu) oraz wierzchołek wzgórza wawelskiego.

Takich charakterystycznych wzniesień jest prawdopodobnie więcej – kopiec z Krakuszowic nie jest z Krakowa widoczny gołym okiem, więc pomiędzy nim a krakowskimi powinny znajdować się punkty pośrednie.

– Kopce i niektóre naturalne wzgórza wokół Krakowa i Wieliczki tworzą coś w rodzaju prehistorycznej sieci astronomiczno – geodezyjnej – twierdzi prof. Góral.

Ich powstanie naukowiec łączy z działalnością elit, które zamieszkiwały wzgórze wawelskie i bogaciły się na kopalniach soli w Bochni i Wieliczce.

Podkreśla, że zaawansowana znajomość astronomii, pozwalająca określać wschody i zachody słońca, była dostępna mieszkańcom Europy Środkowej już od 3,6 tys. lat.

Zobacz materiał: Kopiec Krakusa

Tekst: (KK)
Żródło: ”Dziennik Polski” z dnia 30 kwietnia 2007 r.

00 kraków mury i fosy 4

Zamek Zamków

Pisząc niedawno o Krakowie (dziękuje nowojorskim Krakusom, a zwłaszcza p. Jackowi Ściborowi za mile listy e–mailowe!) skrótowo potraktowałam wawelskie wzgórze z zamkiem królewskim, katedra i innymi zabytkowymi budowlami. Ten prawdziwy Akropol i jednocześnie Panteon polskiej historii trzeba opisac Państwu osobno. Trzeba tez będąc w Krakowie poświęcić cały dzień na ten najbardziej polski z polskich zabytkow. Nie sposob na Wawel „wpasc” jak przyslowiowy japonski turysta, popatrzec, pofilmowac kamera wideo i pognac dalej. To swiatynia polskiej historii, podobnie jak Czestochowa jest swiatynia polskiej wiary. Stad czerpie sie sile i spokoj, plynace ze swiadomosci ponad tysiacletnich dziejow panstwa i narodu. Czym wobec tego sa pieciokrotnie krotsze dzieje USA? A czerpac z tej historycznej i duchowej krynicy tym łatwiej, ze polskie samoloty docieraja juz bezposrednio z USA na podkrakowskie lotnisko Balice. Wawelskie wieże – dzieki LOT-owi – zbliżyły sie do nowojorskich i chicagowskich drapaczy chmur.

MIEDZY KRÓLEM KRAKIEM, A SOŁTYSEM Z WĄCHOCKA

Poczatki dziejow wawelskiego wzgorza gina w mroku wieloznacznych legend, albo nawet w bagnie. Doslownie! Zbieg Wisly oraz rzeczek Rudawy, Bialuchy i Wilgi zawsze byl bagnisty i grzaski. Dlatego od najdawniejszych czasow nasi przodkowie szukali obrony przed najazdami obcych i agresja dzikich zwierzat na wapiennych wzgorzach, niby wyspy gorujacych nad grzezawiskami. W dzisiejszym centrum Krakowa byly trzy takie miejsca: Wawel oraz niedalekie oden, mniejsze wzgorze, na ktorym wznosi sie dzis inna narodowa pamiatka – slynny Kosciol na Skalce, gdzie krol Boleslaw Smialy w roku 1079 okrutnie zabil biskupa Stanislawa Szczepanowskiego, pozniejszego swietego i patrona archidiecezji krakowskiej. Trzecie wzgorze jest najwieksze, to dzisiejszy Salwator ze sredniowiecznym klasztorem Norbertanek i pozniejszym Kopcem Kosciuszki. Wykopaliska potwierdzaja wszedzie istnienie prehistorycznych osad, a potem grodow. Jak to sie stalo, ze akurat wawelskie wzgorze stalo sie ogniskiem skupiajacym w jedno panstwo okoliczne plemiona? Czy rzeczywiscie mieszkal pod nim ziejacy ogniem smok, ktory pozeral tak owieczki, jak niewinne dziewice (ciekawe, czemu jako pokarmem gardzil mniej cnotliwymi niewiastami)? Czy rzeczywiscie krolewna Wanda nie chciala przebrzydlego Niemca i w obronie swej czci rzucila sie ze wzgorza w nurt Wisly, kt6ry to gest powtorzyla wiele wiekow potem na operowej scenie moniuszkowska Halka?

Prawdopodobnie nie bylo zadnego Wawelu, ale bardziej swojski „Wawel”, ktore to slowo oznaczajace wlasnie suche miejsce polozone wsrod wody uzywane bylo az do XVI wieku. Przechowalo sie ono do dzisiaj w takich nazwach miejscowosci jak Wawelnica, Wabrzezno, czy Wachock. Tak wiec od najszanowniejszego zabytku Polski do polozonego w Gorach Swietokrzyskich Wachocka droga jest blizsza nizby wynikalo z popularnych „dowcipow o Wachocku”, znanych takze w USA najpierw jako „Irisch jokes”, potem „Polish jokes”, a u nas praktykowanych jako „dowcipy o milicjantach” albo – bardziej neutralnie – „o Masztalskich”. Powiada sie na przyklad: „Co robi soltys z Wachocka, gdy dostanie w prezencie narty wodne?” Prawidlowa odpowiedz brzmi: „Szuka pochylego jeziora”. Swietokrzyska miescina zdobyla sobie bowiem slawe wzorca glupoty; calkiem nieslusznie zreszta, bo opactwo cystersow powstalo tu juz w XII wieku, a okolica pieknie zasluzyla sie tak podczas powstanie styczniowego, jak i walka w AK podczas ostatniej wojny.

Smoka mozemy od razu wlozyc miedzy bajki, chociaz nad sama Wisla u wejscia do groty zwanej „Smocza Jama” stoi jego rzezbiarska podobizna, a automat sprawia, ze co kwadrans zelazne gadzisko – ku uciesze dzieciarni – zieje ogniem z gazowego palnika. Nie lepiej z krolewna Wanda i jej ojcem Krakiem. Wedle kronikarza Wincentego Kadlubka jest ona corka Grakha przybylego z dzisiejszej Karyntii, co by wskazywalo na rzymskie pochodzenie. Od jej imienia nazwano podobno rzeke „Wandal” (stad Wisla) a lud Wandalami. Czy warto chlubic sie koligacjami z tym germanskim plemieniem, ktore potem tak okrutnie zlupilo Rzym, ze przeszlo do historii jako symbol niszczycielstwa? Dzisiejsza wersja legendy wywodzi sie z pozniejszych kronik Jana Dlugosza, zrobila zreszta kariere miedzynarodowa, poswiecil jej sztuke sam wielki Goethe, a opere Dworzak. Jednakze kurhan przez nie wiadomo kogo usypany w VIII wieku i uwazany za „kopiec Wandy” lezy daleko od Wawelu w dol Wisly w okolicy Nowej Huty. Wedlug „Kroniki Wielkopolskiej” – pierwszego pisanego zrodla, ktore wspomina o Wawelu – imie legendarnego krola czy ksiecia brzmialo swojsko – Kruk. Kurhan z VII wieku uwazany za jego kopiec znajduje sie dosc blisko, omalze po przeciwnej stronie Wisly ponad malowniczymi, wyeksploatowanymi kamieniolomami na Krzemionkach. Jeszcze wczesniej o Krakowie jako o znaczacym miescie handlowym wspomina przy okazji opisu swej podrozy w latach 960 – 965 zydowski kronikarz (w sluzbie arabskiej) Ibrahim Ibn Jakub. Prawdopodobnie na Wawelu miescila sie stolica poganskiego Panstwa Wislan; to o jego wladcy pisze w IX wieku autor „Zywota sw. Metodego”: Poganski ksiaze silny bardzo, siedzacy w Wisle, uragal chrzescijanom i krzywdy im wyrzadzal. W X wieku Wawel dostal sie pod panowanie ksiazat czeskich i zapewne wtedy – wczesniej niz w calej Polsce – zapanowalo na wawelskim wzgorzu chrzescijanstwo w obrzadku zachodnim. Mieszko I sila wlaczyl ten wazny grod do swego panstwa ze stolica w Gnieznie.

POLSKA MUROWANA

Mowi sie, ze dopiero krol Kazimierz Wielki, ktory zastal Polske drewniana, zostawil ja murowana. Wawelskie wzgorze nie potwierdza tej opinii. Boleslaw Chrobry rozpoczal tu w 1020 roku budowe katedry romanskiej, ale stalo juz na wawelskim wzgorzu kilka starszych kosciolow w ksztalcie rotund i rowniez kamienna siedziba wladcy. Biskupstwo istnialo tu najprawdopodobniej juz w X wieku, tylko podporzadkowane metropolii w Pradze, dopiero Chrobry poddal krakowska katedre wladzy Gniezna. Stolice Polski ustanowil tu dopiero w 1039 roku Kazimierz Odnowiciel, syn nieszczesnego krola Mieszka II, ktory tak wojowal ze wszystkimi sasiadami, ze tak roztrwonil potege Boleslawa Chrobrego.

Z krotka przerwa na panowanie Wladyslawa Hermana – ktory przeniosl stolice do Plocka – Wawel pozostaje az do XVII wieku siedziba polskich, a potem polsko-litewskich monarchow. Zawsze jednak, az do dzis w wawelskiej katedrze przechowywane sa krolewskie insygnia koronacyjne z kopia (oryginal pozostal w posiadaniu cesarzy niemieckich) slynnej wloczni sw. Maurycego, jaka w roku 1000 na zjezdzie gnieznienskim cesarz Otton III podarowal Boleslawowi Chrobremu. Zachowane slady tej najstarszej „Polski murowanej” mozna dzis ogladac po srodku wawelskiego dziedzinca miedzy katedra a zamkiem krolewskim. Biale kamienie na trawniku wyznaczaja obrys rotund wczesnoromanskich kosciolow. Tu modlono sie do Chrystusa juz wtedy, gdy reszta Polski tkwila w poganstwie. Pod polnocnym skrzydlem obecnego renesansowego zamku zachowaly sie resztki obszernej sali z 24 kolumnami, gdzie zapewne najwczesniejsi wladcy Wawelu (moze Krak z corka Wanda?) przyjmowali gosci. W kuchniach krolewskich sa fragmenty jeszcze przedromanskiej rotundy swietych Feliksa i Adaukta – najstarszego kosciola w Polsce. Pod obecna katedra odnaleziono tak fundamenty katedry Chrobrego, jak i resztki pozniejszej, jeszcze wiekszej katedry romanskiej. Kazimierz Wielki zaczal tu wznosic gotycki zamek na miejscu romanskiego, ale konczyli go Jagiellonowie. W 1499 roku gotycki zamek splonal, zostaly tylko masywne mury. Aleksander Jagiellonczyk i Zygmunt Stary wystawili w tym miejscu wspaniala rezydencje renesansowa, godna wladcow europejskiego mocarstwa i ten wlasnie palac krolewski mozemy dzis zwiedzac. Z gotyckiego zamku pozostala tylko slynna baszta z charakterystycznymi wykuszami zwana „kurza stopka” i „wieza dunska” nazwana tak na pamiatke rezydujacego w niej przez pewien czas krola tego panstwa – Eryka.

[To początek ze strony internetowej Polaków z USA gdzie tradycja Krakowa i pamięć o Polsce ma SWÓJ CAŁKOWICIE ODMIENNY NOSTALGICZNY WYMIAR – PIĘKNY, POCIĄGAJĄCY, SZKODA ŻE RZADKO SIĘ ICH GŁOSU SŁUCHA WNIKLIWIE I TRAKTUJE ICH PUNKT WIDZENIA NADAL Z POGARDĄ JAKĄ ICH OBŁOŻYLI NICZYM KLĄTWĄ Komuniści. Zwracam uwagę na czwarte wapienne wzgórze które autor opuścił na początku właśnie owo wzgórze Lasoty i czarnej Królowej złączone w jedność ze wzgórzami Swaroga i Chorsa gdzie stał już w tamtych czasach od dawna Kopiec Kraka]

Jest to tekst Jagody Szczurowskiej ze strony http://www.kurierplus.com/issues/1999/k250/kp250-14.htm

MIEJSCA MOCY – RELACJE CZYTELNIKÓW
Strażnicy Krakowskich Wzgórz

To wszystko zaczęło się w 2004 roku, gdy do mojego archiwum trafiło niezwykłe zdjęcie, ukazujące dziwny obiekt unoszący się pośród chmur ponad krakowskimi Bielanami. Zwykła ostrożność nakazywała spokojnie poczekać na rozwój dalszych wypadków. (…) Kilka miesięcy później (w kwietniu 2005 !!!) swoje archiwum uzupełniałem o kolejną niezwykłą fotografię. W kwietniu następnego roku Fundacja NAUTILUS, zamieściła na swej stronie internetowej informację o tym, iż 2.04.2006 r. o godzinie 15.09 wykonano zdjęcie obiektu o kształcie kuli, unoszącego się nad krakowskim Zwierzyńcem.

Przyszła pora na refleksje, potem poznawanie bogatej historii krakowskiego Zwierzyńca i Pasma Sowińca. Czego szukałem? Skoro od wielu lat wiadomo, że podobne obiekty szczególnie upodobały sobie prehistoryczne miejsca kultu, to znalezienie w starych kronikach informacji o położeniu takich miejsc w obrębie współczesnego Krakowa, wydawało się być tylko kwestią czasu. Wkrótce z mroku dziejów zaczął wyłaniać się spójny obraz obszaru obfitującego w liczne, pomniejsze (w porównaniu z pobliskim czakramem wawelskim) miejsca koncentracji pozytywnej energii Ziemi i Kosmosu oraz … dziwnych manifestacji. Aż kusi, aby nazwać ich strażnikami. (…)

Na kilka stuleci przed narodzeniem Chrystusa rzeka Wisła rozstawała się z ostatnimi skalistymi wzniesieniami Jury Krakowskiej. Z mokradeł Wisły i jej dopływów wyłaniały się niczym wyspy : wapienne wzgórze dzisiejszego Wawelu, wzniesienia Zwierzyńca oraz Skałki i Krzemionek. Wszystkie, bez wyjątku, porastały lasy. Właśnie te miejsca zostały jakby przez Naturę przeznaczone do roli miejsc świętych. Tym bardziej, że przenikała je niezwykła energia.
Nie wiemy czy Celtowie przybywszy na te ziemie zastali już wielkie usypiska, które obecnie zwiemy kopcami (Krakusa, Wandy), czy też byli ich pierwotnymi budowniczymi. Jedno jest pewne, że te, które pozostały, tworzą swoistego rodzaju system kalendarzowy pozwalający wyznaczać daty najważniejszych świąt wspólnych wszystkim Celtom. Może dlatego one właśnie przetrwały, gdyż zostały objęte szczególną opieką. Inne, pozostawione własnemu losowi, mogły nie oprzeć się działaniu czynników atmosferycznych.
W IV wieku kres egzystencji Celtów położył najazd Hunów. Dopiero w VII wieku pojawili się tutaj Słowianie. Nie wykluczone, że specjalnie się nie trudząc, zaadaptowali dawne miejsca kultu do własnych potrzeb, a kopce wyremontowali. Podczas prac mógł ktoś zgubić brązową zapinkę, tę, którą po 13. wiekach archeolodzy znaleźli u podnóża kopca Krakusa.

I wreszcie przyszedł czas, gdy na ziemie polskie zaczęło wkraczać chrześcijaństwo. Istnieją podejrzenia, że na początku tereny te znalazły się w zasięgu działalności misyjnej promotorów obrzędu bizantyjskiego. Prawdopodobnie aż do X wieku tutaj właśnie istniała metropolia tego obrządku. Gdzieś w połowie wspomnianego wieku najazd Czechów wprowadził biskupstwo podporządkowane obrządkowi łacińskiemu. W ramach walki z reliktami dawnych wierzeń m.in. ścięto rosnący na kopcu Krakusa trzystuletni święty dąb.

Pierwotny Kraków stanowiło kilka wysp o zwartej zabudowie drewnianej. Kolejne wieki zaczęły dodawać kamienne budowle. Przyjęcie chrztu oznaczało otwarcie na oścież bram kulturze zachodnioeuropejskiej. Wielkość świątyń miała za zadanie głosić wielkość nowej religii i Chwały Bożej. Choć zasięg chrześcijaństwa początkowo obejmował grody, to jego idee stopniowo przenikały poza umocnienia obronne. Wiara dawnych Słowian z wolna zaczęła ustępować pola chrześcijaństwu. W miejsce dawnych sanktuariów poczęły wyrastać inne, służące nowej religii.Na zachód od Wawelu przeglądała się w wodach Wisły skała norbertańska. Nad nią wznosiło się wzgórze nazywane pierwotnie Zwierzyńcem; w wiekach późniejszych Salwatorem – od romańskiego kościoła Najświętszego Salwatora. Stare legendy głoszą, że w czasach przedhistorycznych stała tu pogańska gontyna. Gdy w X wieku w te okolice przybyli misjonarze, postanowili zlikwidować to szczególne miejsce kultu. Pogańską świątynię rozebrali i wznieśli mały kościółek. Trzeba pamiętać, iż oprócz funkcji sakralnych kościółek spełniał także rolę strażnicy na przedpolu miasta.
Tuż obok niego obecnie możemy zobaczyć kaplicę św. Małgorzaty. Lokalna tradycja sugeruje, że i ją zbudowano w miejscu dawnej pogańskiej świątyni. Wzniesiona z drewna często płonęła, ale zawsze ją odbudowywano.

Ponad wspomnianymi obiektami górowało wzgórze bł. Bronisławy. Zdaniem Stanisława Duńczewskiego, autora XVIII-wiecznych kalendarzy, przed przyjęciem chrześcijaństwa na szczycie tego wzgórza stał posąg bożyszcza Pośwista. Stał w miejscu, gdzie dziś istnieje kaplica bł. Bronisławy. Wcześniej była tu – jak chce tradycja – pustelnia bł. Bronisławy. To tutaj miała owa święta chętnie się zaszywać, uciekając od życia zakonnego i doświadczając swoich wizji Jezusa Chrystusa. Przez pewien czas po śmierci świętej jej kult nie ustawał i powodował, że przybywali w to miejsce, szukający spokojnej przystani i chętni iść w jej ślady. Dlatego obok właściwej kaplicy stał niewielki domek. Kroniki wspominają o kilku jego mieszkańcach oraz o tym, że w wiekach minionych mieliśmy do czynienia z manifestacjami zjawisk niezwykłych w Paśmie Sowińca wielokrotnie. Pojawiało się coś, w czym ludowa tradycja kazała dopatrywać się postaci bł. Bronisławy w otoczeniu płomieni. Ówczesny człowiek po prostu nie mógł widzieć w tych zjawiskach czegoś więcej, a już na pewno nie strażników tych miejsc. Tak czy inaczej, ta informacja z przeszłości, ma swoją wartość.

Na zachód od wawelskiego wzgórza znajduje się tzw. Pasmo Sowińca. W pierwszej połowie XX wieku na szczycie dominującego wzniesienia usypano kopiec marszałka Józefa Piłsudskiego. Wokół, jak okiem sięgnąć, rozciąga się las. Wśród przepięknego drzewostanu kryje się niejedna tajemnica; owiane legendą z okresu najazdów tatarskich Panieńskie Skały, czy rezerwaty florystyczne Bielańskie Skały oraz Przegorzalskie Skały, wielka liczba wąwozów i polan. Ten wielki obszar leśno-parkowy, popularnie zwany jest Lasem Wolskim. W jego środkowej części znajduje się Ogród Zoologiczny. Gdy go zakładano, był on pierwszym polskim zwierzyńcem zlokalizowanym w warunkach naturalnych.
W obrębie Lasu Wolskiego istnieją trzy znaczne wyniesienia: Sowiniec (358 metrów n.p.m.), Pustelnik (352 m n.p.m.), Srebrna Góra (326 m n.p.m.). Południowy kraniec kompleksu leśnego, zwany Lasem Bielańskim, od XII wieku należał do klasztoru Norbertanów, znajdującego się na Zwierzyńcu. Na przełomie XVI i XVII wieku dzisiejszymi Bielanami władał Sebastian Lubomirski, który ich część ofiarował marszałkowi wielkiemu koronnemu, Mikołajowi Wolskiemu herbu Półkozic. Ten w dowód wdzięczności podarował Lubomirskiemu wszystkie srebra stołowe, z których skorzystano ucztując przy okazji pertraktacji. Szybko też górę, która była przedmiotem negocjacji, zaczęto zwać Srebrną. Marszałek wielki koronny obdarował nią Kamedułów.

W 1605 roku rozpoczęto budowę pustelni na Srebrnej Górze. Erem miał spełniać również rolę klasztoru. Obecnie na jego terenie znajduje się kilkanaście małych domków, skromnie wyposażonych, w których prowadzą życie pustelnicy. Składają oni śluby milczenia. Zgodnie z tradycją golą sobie głowy i zapuszczają długie brody. Rytm życia za murami wyznaczają godziny modlitwy i pracy fizycznej. Pustelnicy modlą się nie tylko za siebie, lecz także za innych. Klasztor, otoczony lasami, tworzy oddaloną od zgiełku cywilizacyjnego wyspę, a jego białe wieże zdają się koronować zielone wzgórze. Większość wymienionych tutaj obiektów, zdaniem Leszka Mateli, badacza krakowskich miejsc mocy, to miejsca koncentracji pozytywnej energii Ziemi i Kosmosu. Jedynie kopiec Marszałka Piłsudskiego na Sowińcu wydaje się nie mieć znaczenia geomantycznego.

Charakterystyczną cechą miejsc koncentracji pozytywnej energii (nazywanych inaczej miejscami mocy) jest to, że wydatnie przyspieszają osiąganie stanu głębokiej medytacji, skupienia potrzebnego w modlitwie i w pracy wewnętrznej. Od zamierzchłych czasów człowiek starał się wykorzystywać ich moc dla rozwoju duchowego. Czynił to, i nadal czyni w cieniu wawelskiego czakramu, na krakowskim Zwierzyńcu oraz wzniesieniach górujących ponad nim.

Pozostaje jeszcze odnieść się do problemu kulistych form energii coraz chętniej pozujących nam do zdjęć. Naturalnie dręczy nas problem pochodzenia i funkcji rejestrowanych zjawisk. Żadnego z tych obiektów nie uchwycił zmysł wzroku, a o ich obecności przekonaliśmy się dopiero po wywołaniu zdjęcia. Niestety, patrząc na nie, niewiele można o samych obiektach powiedzieć. Stanowią one zbiór pikseli przenikniętych szumem pochodzącym z elementów światłoczułych matrycy, elektroniki odpowiedzialnej za obróbkę obrazu, wreszcie zniekształceniami spowodowanymi metodą kompresji danych. Wydaje się jednak pewne, że przy takim postępie technicznym, jakiego jesteśmy świadkami, pojawienie się nowych, bardziej precyzyjnych danych, jest tylko kwestią czasu. Pozostaje tylko cierpliwie czekać.

Jak się zatem okazuje, klisze fotograficzne, matryce współczesnych cyfrowych aparatów fotograficznych potwierdzają, że przekonanie, iż świat jest taki, jakim go widzimy, jest bardzo naiwne. Przykład zdjęć z Krakowa doskonale pokazuje, jak długa i wyboista droga wiedzie do poznania fragmentu naszej rzeczywistości, związanego jedynie z tajemniczymi manifestacjami w pobliżu miejsc mocy. Targani licznymi wątpliwościami nie możemy jednak nie wierzyć, że prawda znajduje się na horyzoncie, do którego zmierzamy.
Robert Buchta
Kraków

zdjęcia z archiwum autora

00 Białe Morza kraków z2786587G

Miejsce na którym miał stanąć Kopiec

Jeszcze o innych Kopcach które stały lub staną

Kopiec Jana Pawła Wielkiego w Krakowie – który my nazywamy Kopcem Dażboga czyli Kopcem Nieba, a którego Kuria nie chce za nic w świecie.

Usypmy kopiec Jana Pawła Wielkiego

2005-04-07 00:01:00

Dwa lata temu profesor Wiktor Zin zaprojektował kopiec Jana Pawła II. Wówczas ów projekt nie miał ciągu dalszego. Jednym z argumentów, które wówczas padały, było to, że żywym się kopców nie sypie. Teraz profesor wrócił do pomysłu. Jako miejsce usypania kopca wskazuje „białe morza” pozostałe po fabryce Solvay – hałdy po zakładach sodowych. Wkrótce powstanie Ogólnopolski Komitet Sypania Kopca Jana Pawła II, który pracuje teraz nad szczegółami projektu.
– Podczas okupacji przyszły Papież pracował w Solvayu. Chodził po tych hałdach w drewniakach. Pracował tu. Teraz te hałdy mogłyby się zamienić w podstawę kopca ku czci wielkiego Polaka ? twierdzi prof. Wiktor Zin. Ojciec Święty powiedział przed laty do profesora: – Pomniki wznoszone są przez uzdolnionych artystów, ale brąz i marmur śniedzieją i kruszeją. Kopca nie usypie jeden człowiek. Zrobi to cały naród, bo to dzieło narodowe. I jest teraz szansa na to, by cały naród tego dokonał. Natychmiast, bez większych kosztów, projektów. Oczywiście najpierw do dzieła musieliby przystąpić fachowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej, którzy określiliby, czy podstawa, czyli dawne hałdy Solvayu, utrzymają ogromny, największy w Krakowie kopiec z platformą widokową. Pod spodem hałd są skały wapienne. Nie obejdzie się bez pomocy władz miasta i pomocy logistycznej. Trzeba przecież wskazać trasy dojazdowe i zaplecze kopca. – Wykorzystajmy to, czego teraz doświadczamy. Cudów jakichś – bratania się kibiców krakowskich klubów. Wykorzystajmy ten entuzjazm ogólnonarodowy. To doskonały moment. Lepszego już nie będzie. Stwórzmy platformę porozumienia narodowego. Wierzę, że kopiec stanie. Jeśli nie w tej chwili, to niebawem. W końcu od zawsze Kraków przodował we wszelkich inicjatywach. I teraz jest czas, by dać dobry posiew krakowskiej glebie – twierdzi stanowczo profesor. Kopiec powinien być usypany z ziemi z całej Polski i nie tylko. Przywożonej w woreczkach, paczkach. Usypany ludzką, a nie „mechaniczną” ręką. Naukowcy z Akademii Rolniczej w Krakowie systematycznie monitorują posolvajowskie hałdy. Na dobre zagościła na nich dzika przyroda. „Białe morza” są oazą spokoju. Jednym z pomysłów na ich zagospodarowanie była budowa pola golfowego. Ostatecznie inwestorzy odstąpili od tego pomysłu. W mglistych planach jest budowa kolejnego hipermarketu lub centrum handlowego z lekkiej konstrukcji.

NIE DZIAŁAĆ W AFEKCIE

Wypowiadają się:

Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa

Nie jestem przeciwny idei usypania kopca Jana Pawła II. Tereny dawnego Solvayu nie są jednak najlepszym miejscem. Komercyjne otoczenie, według mnie, nie koresponduje z rangą tego przedsięwzięcia. Z tego co wiem, sceptycznie nastawiony jest także kardynał Franciszek Macharski. Myślę, że do tego pomysłu można wrócić później, już po pogrzebie Ojca Świętego. Jego realizacją powinien jednak zająć się Urząd Miasta w porozumieniu z władzami kościelnymi. Jestem pewien, że wspólnie uda nam się znaleźć lokalizację stosowną do rangi kopca Jana Pawła II.

Tadeusz Pieronek, biskup

Ten zamysł pojawia się już nie po raz pierwszy. Z pewnością wymiar postaci Jana Pawła II na kopiec zasługuje, wymiar przerastający zresztą Kraka, Kościuszkę i Piłsudskiego. Nie jestem jednak zwolennikiem działania w afekcie. Nie teraz. Trzeba z tym poczekać na stosowniejszy czas. Obawiam się bowiem, że mogłoby to znów być wykorzystane politycznie. Spotkać by się mogło z pewnym oporem i to – jak sądzę – wcale nie tak małych grupek. Podziały są nadal głębokie, a emocje wysokie, co pokazała niedawno chociażby sprawa lustracji.

Zdobysław Milewski, szef biura prasowego urzędu
marszałkowskiego

Tradycja sypania kopców w Krakowie jest długa i dobra, trudno więc mieć z góry zastrzeżenia. Ale oficjalne stanowisko w tej sprawie będzie można zająć po konsultacjach z władzami kościelnymi.

Jerzy Adamik, wojewoda

Ojciec Święty na pewno zasługuje na każdą formę uczczenia. Byłbym za tym, żeby tego rodzaju inicjatywy łączyły się z obiektami o bardziej użytecznym charakterze, służącymi bezpośrednio ludziom.

Janusz Bielański, ksiądz infułat, proboszcz wawelski

Cenię pana profesora Zina, pozostajemy w bliskich kontaktach, ale jestem absolutnie, 100-procentowo przeciwny projektowi sypania kopca – i w Krakowie, i gdziekolwiek indziej. Po co? To kosztowne przedsięwzięcie, a dziś mamy tak wiele potrzeb ludzkich do zaspokojenia. Dom opieki, szpital, kuchnie dla biednych, coś co służyłoby potrzebującym. Ostatnie dni wyzwoliły z pewnością ofiarność ludzi. Można by potem uczcić pamięć Ojca Świętego, nadając Jego imię takiej placówce. Myślę, że On sam też by tak chciał.

[ to Kościół zabija ideę Kopca Jana Pawła II, uśmiercając tradycję Krakowa, zabiją w imię tego samego klaustrofobicznego lęku graniczącego z psychozą, z którego powodu zamyka Kościół Gereona dla ludzi, a nawet jego ścianę odgradza od nich żelaznymi barierami. Głupota ludzi malutkich duchem jest bezgraniczna, a przecież dopiero co przekonali się że terror nie prowadzi do dobrych wyników, bo rządy terroru zostały obalone w 1989 roku. |Ich inkwizycyjne metody osiągną zatem prędzej czy później ten sam skutek]

A oto potwierdzenie:

Z Gazety w Krakowie

”…Postanowione. W ciągu trzech lat na terenie dawnych Zakładów Sodowych „Solvay” powstanie Ośrodek Dokumentacji Pontyfikatu Jana Pawła II.

Wczoraj w kurii kardynał Franciszek Macharski, prezydent Krakowa Jacek Majchrowski oraz Marzena Piszczek, prezes Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, podpisali list intencyjny o powołaniu fundacji Białe Morza – Fundacja Rewitalizacji i Zagospodarowania Terenów Poprzemysłowych. Zajmie się ona nadzorowaniem prac związanych z powstaniem ośrodka. Wykonawcy poszczególnych obiektów będą wyłonieni w przetargach.

Od śmierci Jana Pawła II Kraków zastanawiał się, w jaki sposób uczcić Jego pamięć. Spośród pomysłów, które napłynęły do urzędników (m.in budowa pomników, nazywanie placów, ulic czy obiektów Jego imieniem), największe uznanie zyskała idea budowy kopca. Kilkanaście dni temu, po spotkaniu z nowym metropolitą krakowskim abp Stanisławem Dziwiszem, prezydent Majchrowski stanowczo oświadczył, że nie kopiec, a centrum dokumentujące życie i nauczanie Papieża to najlepszy pomysł. Taką intencję wyraził ponoć sam arcybiskup.

Nie będzie to jednak ani klasyczne muzeum, ani archiwum. Jak zapewniał prezydent, miejsce to będzie łączyć w sobie funkcję edukacyjną, wychowawczą, naukową i kulturalną.

Kilkunastohektarowy teren będzie podzielony na kilka stref. Blisko dziesięć hektarów zajmą boiska sportowe i obiekty rekreacyjne, gdzie znajdą się place zabaw, ścianki wspinaczkowe i ścieżki zdrowia. Na ponad czterech hektarach staną galerie, sklepy, kawiarnie i muzea.

Na siedmiohektarowym terenie dawnych Zakładów Sodowych Solvay powstanie natomiast park medytacji, a w nim ścieżka Męki Pańskiej. Tam właśnie stanie centrum dokumentujące życie i nauczanie Papieża. Jego budową zajmie się inna fundacja, która powstanie przy współudziale województwa.

Władze miasta przekazały fundacji Białe Morza grunty o wartości 4,8 mln zł, MARR SA dołoży drugie tyle. Archidiecezja krakowska wniesie nieruchomości o wartości 1,8 mln zł. Gmina stworzy też nowe połączenie komunikacyjne. Kompleks rekreacyjno-parkowy ma być gotowy za trzy lata…”



00 Kopiec Jana Pawła II obecny u Braci Zmartwychstawńców image002

Obecny Kopiec Jana Pawła II u Braci Zmartwychwstańców w Dębnikach – naprzeciw Salwatora

 

 

Obecny Kopiec

Opis:

  • wymiary: 7 m (bez krzyż)
  • do części frontowej kopca prowadzi chodnik
  • kopiec jest repliką kopca „Tadeusza Kościuszki” w Olkuszu.

Napisy: -obok kamiennych schodów, na granitowej płytce umieszczono inskrypcje: „Kopiec Jana Pawła II wzniesiony na pamiątkę pielgrzymki do Ojczyzny 31.V-10.VI.1997, poświecony przez nuncjusza apostolskiego ks. Arcybiskupa Józefa Kowalczyka dnia 11.VI.1997 roku przy okazji 289 koferencji Eiskopatu Polski
w Centrum Resurrectionis w Krakowiei”.

Dzieje:

Stan zachowania: wymagający prac konserwatorskich

Usypmy kopiec Jana Pawła Wielkiego
„Gazeta Krakowska” pisze o niezwykłej inicjatywie: w Krakowie, na hałdach sodowych pozostałych po fabryce Solvay, gdzie w czasie wojny pracował Karol Wojtyła, ma zostać usypany kopiec ku czci Ojca Świętego.

Pomysł kopca Jana Pawła II nie jest nowym pomysłem – dwa lata temu prof. Wiktor Zinn opracował projekt. Nie zrealizowano go, gdyż jednym z argumentów przeciw było stwierdzenie, że żywym nie sypie się kopców. Wkrótce powstanie Ogólnopolski Komitet Sypania Kopca Jana Pawła II, który pracuje teraz nad szczegółami.

Kopiec Jana Pawła II ma być największym w Krakowie kopcem z platformą widokową. Oczywiście, jego powstanie musi być poprzedzone dokładnymi badaniami fachowców z Akademii Górniczo-Hutniczej, którzy określiliby, czy podstawa, czyli dawne hałdy Solvayu, utrzymają konstrukcję.

Kopiec jest pomnikiem o większym znaczeniu niż wykute z brązu czy spiżu dzieło rzeźbiarza. Kopca nie stworzy jeden człowiek, lecz cały naród, będzie usypany z ziemi z całej Polski i nie tylko, przywożonej w woreczkach i paczkach. To dzieło narodowe, wykonane ludzką ręką.

„Wykorzystajmy to, czego teraz doświadczamy. Cudów jakichś ­ bratania się kibiców krakowskich klubów. Wykorzystajmy ten entuzjazm ogólnonarodowy. To doskonały moment. Lepszego już nie będzie.” – apeluje prof. Zinn.

Source: Gazeta Krakowska, ds 6.04.2005

Rozmowa z pomysłodawcą:
Kraków pięciu kopców

rozmowa z Jego Ekscelencją ALBINEM MAŁYSIAKIEM CM, emerytowanym biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej

W zapiskach Księdza Biskupa z roku 1994 pojawia się pomysł uczczenia Jana Pawła II na wzór Kościuszki czy Piłsudskiego. Kiedy zrodziła się idea usypania kopca dla papieża-Polaka?

Ta myśl nurtowała mnie od dawna. Wydaje się, że w Krakowie, mieście czterech kopców, nawiązanie do tej tradycji miałoby szczególny sens. Taka forma w podwawelskim grodzie sama się narzuca. Natomiast potrzeby upamiętnienia postaci Jana Pawła II nie trzeba chyba szerzej uzasadniać.

Aż dziwne, że nikt jeszcze tego nie podjął.

Jakieś próby były. Grupa katolików świeckich, profesorów wyższych uczelni, chciała postawić wielki krzyż, gdzieś na tzw. słonecznym szlaku, między Kopcem Kościuszki a Kopcem Piłsudskiego. Poszli z tym do Kurii, do kardynała Franciszka Macharskiego…

Czyli jeszcze za życia papieża?

…tak, ale sprawa utknęła. Zresztą wcale nie dziwię się kardynałowi, bo takie decyzje wymagają wielkiego namysłu, dokładnego rozważenia lokalizacji.

Jesteśmy w innej sytuacji, papieża nie ma z nami już od trzech lat. Może warto wrócić do tego pomysłu?

Jeśli powstałaby jakaś prężna grupa inicjatywna, najlepiej mieszana, w której obok duchownych znalazłyby się także osoby świeckie… Oczywiście, trzeba by jeszcze zaproponować bardzo przemyślaną lokalizację i wskazać źródła finansowania projektu.

A gdyby tak inicjatywę wzniesienia kopca skojarzyć z ruchem pielgrzymkowym do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego? Być może kopiec dla Jana Pawła powinny usypać z przyniesionej w woreczkach ziemi osoby pielgrzymujące do Łagiewnik?

Sama idea budowy kopca dla papieża wydaje się realna. Osobiście wierzę, że taki projekt zostanie prędzej czy później urzeczywistniony.

A co sądzi o sprawie kardynał Stanisław Dziwisz?

Nie rozmawialiśmy na ten temat. Ale pomysł opublikowany w książce przestaje być tajemnicą.

Kto najlepiej czuwałby nad realizacją projektu?

Może metropolita krakowski, a może ktoś świecki. Choć moim zdaniem, najlepszy byłby właśnie patronat mieszany.

***

Usypmy kopiec papieżowi!

Pożegnaliśmy Go trzy lata temu. Mamy jeszcze w pamięci wielkie poruszenie serc. I narodową żałobę. Ale także – za sprawą mediów – globalne rekolekcje. Trudne duchowe ćwiczenia przypominające, nie tylko wierzącym, wstydliwą we współczesnym świecie ars moriendi. Pamiętamy też tchnienie rzymskiego wiatru, zamykające na oczach ludzkości księgę życia papieża-Polaka. To było tak niedawno…”

[…Na razie zwycięża małość ducha, ale też pewna chytrość…]

Kopiec w Sandomierzu

 

Legenda o kopcu Salve Regina
(związana z okresem najazdu Tatarów na Sandomierz w 1260r.)

„Po wymordowaniu 49 dominikanów, wół klasztorny, wyrwawszy się z obory, pognał za oddalającymi się pohańcami, by ich choć rogiem ubóść, a nie mogąc ich dopędzić, ponad brzegiem Wisły, na wzgórku, zatrzymał się, jęknął boleśnie i grzebiąc nogami usypał kopiec (o ćwierć mili od miasta leżący), a na nim rogiem wypisał: Salve Regina! Napis ten do dziś dnia tam widny, nie zarasta trawą.”

(Czasopismo „Księga Świata”, Warszawa 1859)

00 Salve Regine wzgórze-kopiec sandomierz_0146

Druga wersja

Wedle tej legendy (opisanej w poemacie pt. „Błogosławiony Sadoch”) dominikanie w dzień najazdu Tatarów odczytali w księdze martyrologium przepowiednię o własnej męczeńskiej śmierci oraz o spełnieniu się tej przepowiedni w pół godziny później. Po męczeńskiej śmierci 49 dominikanów ogromny byk wyrwał się Tatarom i na zboczu kurhanu wyrył rogiem pierwsze słowa śpiewanej przez dominikanów podczas zadawanego im męczeństwa pieśni (Salve Regina).

 

Legenda o Henryku Sandomierskim i pięknej Judycie

 

[zwraca uwagę ta sama konfiguracja osoba władcy i piękna żydówka – co w kontekście Kopca Matki Ziemi zwanego Kopcem Estery w Krakowie]

Syn Bolesława Krzywoustego, Henryk, żyjący w XII w., otrzymał we władanie Ziemię Sandomierską, a jego rezydencją stał się zamek w nadwiślańskim grodzie sandomierskim. Był to pierwszy książę polski, który wyruszył na wyprawę krzyżową do Ziemi Świętej. Z dalekiej wędrówki przywiózł ze sobą kobietę, którą bardzo kochał. Nie była ona księżniczką ani też nie pochodziła z królewskiego rodu. Była jedynie prostą Żydówką. Książę obdarował ja klejnotami, a w zamku sandomierskim urządził dla niej wspaniałe komnaty. Piękna Judyta miała wielki wpływ na księcia i to spowodowało, że rycerze, duchowieństwo i możni zmusili Henryka do usunięcia dziewczyny z miasta. Wcześniej jednak książę wydał tajny rozkaz, aby niewolnicy pod kierunkiem arabskiego budowniczego wznieśli podziemny pałac w okolicy wzgórza Salve Regina. Dziewczyna opuściła Sandomierz udając, że odjeżdża, aby następnie zawrócić i ukryć się w podziemnym pałacu. Świadków budowy usunięto i tylko książę znał do niego tajemne wejście. Legenda głosi, że pałac miał sto komnat, a niektóre z nich wysadzone były szmaragdami i diamentami. Jedzenie podawano na złotych talerzach. Tajemnicza Żydówka zajęła się czarami, a Henryk odwiedzał ją często przebywając w pałacu całymi tygodniami. Pewnego dnia ogłosił, że udaje się na wyprawę przeciwko pogańskim Prusom. W drodze porzucił rycerzy i przybył do ukochanej Judyty. Dzięki jej czarom otrzymał wieczną młodość i do dnia dzisiejszego przebywa w podziemnym pałacu razem ze swoją wybranką.

Salve Regina — od ulicy prowadzącej w kierunku Krakowa, zwanej krakówką, prowadzi droga w kierunku do kopca zwanego Salve Regina. Różne legendy głoszą, że kopiec ten to grób pierwszego założyciela miasta, księcia, lub woja zwanego Sędomirem. Jedna z wielu legend wskazuje, że kopiec pochodzi być może z czasów kiedy na Sandomierz najeżdżali Tatarzy. Wówczas to wielki byk miał zerwać się i wybiec poza miasto rozwścieczony najazdem Tatarów. Usypał racicami wielki kopiec, a rogami wyrył napis “Salve Regina”

Mons Salve Regina
(łac. Mons – wzgórze, Salve Regina – Witaj Królowo)

Kopiec – kurhan, wzniesiony na Krakowskim Przedmieściu
w Sandomierzu i pochodzący przypuszczalnie z VIII wieku.
Ze wzgórzem tym wiąże się szereg podań i legend.

Aleksander Patkowski w pracy „Stary Sandomierz” pisze,
że kurhan ten stoi na tzw. Kątach vel Kęcinach, w pobliżu pola zwanego Wołyńcem. Jerzy Gąssowski uważa, że nazwa pola,
na którym stoi kopiec (Kąty) wiąże się z pojęciem kąta,
pojęciem równoznacznym domostwu, jak również
oznaczającym świątynię pogańską.

W świetle jednej z legend ma się tu znajdować kurhan
grzebalny, usypany ponad stosem ciałopalnym
(przypuszczalnie ze zwłokami założyciela osady) na wzór kopca Krakusa w Krakowie.
Kurhan w Sandomierzu należy do tej samej grupy kurhanów,
o tym samym charakterze ziemnych napisów

Kurhan zwany Salve Regina

to chyba największa tajemnica Sandomierza. Jego szczyt wieńczy XIX wieczny krzyż z figurą Matki Boskiej, pod którą wyryto napis „Salve Regina”. Legenda twierdzi, że:
„Po wymordowaniu 49 dominikanów (z kościoła p.w. Św. Jakuba), wół klasztorny, wyrwawszy się z obory, pognał za oddalającymi się pohańcami, by ich choć rogiem ubóść, a nie mogąc ich dopędzić, ponad brzegiem Wisły, na wzgórku, zatrzymał się, jęknął boleśnie i grzebiąc nogami usypał kopiec (o ćwierć mili od miasta leżący), a na nim rogiem wypisał: Salve Regina! Napis ten do dziś dnia tam widny, nie zarasta trawą.”
(„Księga Świata”, Warszawa 1859);
Inna legenda mówi, że to mogiła Sudomira – legendarnego założyciela Sandomierza, jeszcze inna, że wodza tatarskiego albo wręcz przeciwnie, że to zbiorowa mogiła ofiar jednego z najazdów tatarskich.

Jednak pochodzenie kopca jest ciągle niewyjaśnioną zagadką. Jego wysokość to około 11 a średnica – 40 metrów. Przeprowadzone badania potwierdziły, że jest to dzieło rąk ludzkich: naturalne wzgórze zostało podsypane i uformowane do obecnego kształtu. Dzięki sondowaniu wiemy, że kopiec zbudowany jest z innych materiałów niż występujące w jego najbliższym otoczeniu. Warstwy ziemne układają się poziomo i urywają na niższych partiach stoku, jakby zostały odcięte. Budowniczowie nadali mu kształt charakterystycznego ostroboku o podstawie trójkątnej. W obrzędowości dawnych plemion trójkąt łączony był z magią płodności. Być może wzgórze to pełniło funkcję kultową w czasach plemiennych, czy nawet wcześniej. Lokalna nazwa miejsca, na którym stoi kurhan to „Kąty”, co zdaniem profesora Jerzego Gąssowskiego wiąże się z pojęciem kąta – równoznacznym domostwu, ale również oznaczającym świątynię pogańską.

Charakterystyczne jest jego usytuowanie – z dala od osad ludzkich. Nie znaleziono, jak dotąd, żadnych artefaktów potwierdzających funkcję kopca. Nie jest to jednak wyjątek. W innym pogańskim miejscu kultu – Górze Grodowej koło Tumlina – wewnątrz wałów kultowych też nic nie znaleziono.

Dla wyjaśnienia, czym były kurhany, naiwnym wystarczają legendy. Ci mniej łatwowierni starają się dociec, a raczej dogrzebać, do prawdy historycznej. Ten obrośnięty legendami obiekt został jak dotąd przebadany jedynie metodą powierzchniową oraz przez nawierty. Ze względu na rozmiary kopca, nie przeprowadzono na nim prac wykopaliskowych. Kto wie, czy broniący do tej pory swojej tajemnicy kopiec pozwoli kiedyś ją sobie wydrzeć. Być może nie. A nam nadal pozostaną domysły i fantazje.

Katarzyna Gritzmann

Podziel się!