Ziemskie, zwierzęce i roślinne wcielenia-symbole Bogów Wiatru i Powietrza

Powietrze – między Niebem z Ziemią

Dlaczego Bogowie Wiatru i Powietrza? Powiedzcie głośno te dwa słowa, pozwólcie im wybrzmieć. WIATR. POWIETRZE. Wiatr to ruch, to toczenie się przez Świat “niewidzialnej” masy powietrza, powietrza dającego życie: człon wiet-wiat – jest częścią rdzenia święt i rdzenia świat , wiąże się z pojęciem wicia i owitaniania – a więc ożywiania i tworzenia życia, jest zawarta w określeniach wiew i powiew, (ś)wiatrzenie, (ś)więtrzenie, wietrzenie, a także w bliskich określeniach wieczność wietrzność, jak i w słowie weń – powietrze, wieniec i (z)wieńczenie. Słowo wiatr w stosunku do tego najważniejszego jakim jest słowo świat – we wszystkich swoich wariantach i odmianach (oznaczających podstawowe miana i stany oraz czynności związane ze stawaniem się i stwarzaniem rzeczywistości) – jest jakby jego wariantem, polegającym na przesunięciu pomijającym pierwszy dźwięk oraz dodaniu końcówki będącej rdzeniem takich słów trzeć, trząść, trzeszczeć, trzepać, trzaskać (uderzać, strzelać) – będących czasownikami, czyli określeniami sposobu działania.

Strzybóg – Ojciec Wiatrów

Wiatr i powietrze. Ale dlaczego akurat  o tym i dlaczego właśnie teraz. Może dlatego, że właśnie teraz ludzkiej pysze – panowaniu nad powietrzem – dano prztyczka w nos. Ludzie wdarli się w ten Żywioł i zdaje im się, że nad nim panują. Jednak raz za razem Żywioł ów przypomina im, że są w nim tylko gośćmi  i gotuje im katastrofę za katastrofą. Ludzie są uparci, koniecznie chcą latać. Ludzie wciąż chcą więcej i szybciej i wyżej i mocniej i lepiej i łatwiej, i.t.d.

Strzybóg – gdzieś na Dachu Świata w Górach Światła Świata (Himalajach), Stroi Wichry i Wiatry

Powietrze, czyli to co bez ruchu i tak po wietrze pozostaje – atmosfera.

Bogowie Wiatru i Powietrza. Jest ich pięcioro: Strzybóg, Stryja, Świst, Pogwizd i Dyj-Poświściel. Jak zawsze potrafią być przychylni i nie przychylni. Objawiają się jako sprzyjający ludziom lub im nie sprzyjający. Pokażemy ich tutaj z różnych stron.

Stryja – Pani Powietrza, Nastroju i Stroju

Stryja – spotykam się w opracowaniach Wikipedii, czy Rodzimego Kościoła Polskiego, albo innych mądrych opracowaniach mitologicznych, z wątpliwościami co do istnienia tej bogini. Uważam te wątpliwości za niedorzeczne. To tak  jakby ktoś powiedział, że jest WIATR  (Strzybóg) a nie ma POWIETRZA. Bo Stryja   to właśnie POWIETRZE UOSOBIONE, jego – Strzybogowa żona i siostra zarazem. Powietrze namacalne.  To czego nie widzisz A CZYM ODDYCHASZ – od – dech, Duch Ziemi, po rosyjsku WOZ-Duch (gr. atmos, ατμός –  para) – powietrze, duch wieziony (wożony, wiodący, wożący), duch w ruchu, to co nas ożywia, dzięki czemu cały Świat się Rusza, wozi i duje- dyje, czyli dzieje.

Nastroje powietrzne – tu tylko lekkie podmuchy, Poświst-Pogwizd.

Ale Stryja to także Pani Nastroju, a co to jest nastrój? Jakże często nieświadomi tego wcale przenosimy na greckie (romajskie) nazwy, które przenikają do potocznego języka z “naukawej” nowomowy (piszę nauk-awa, bo to jest taka mowa pseudo-naturalna, czyli po polsku przeciw-przyrodzona, która ma służyć zaciemnieniu, hermetyczności języka wąskich kręgów, tworzona jest po to, aby być zrozumiałą tylko dla “swoich” – czyli s(u)owem-słowem się posługujących, takich samych naukawców), przenosimy te przyrodzone znaczenia: nastrój miejsca = atmosfera miejsca, nastrój chwili = atmosfera chwili, czyli jej duch, woz-duch, tchnienie chwili czy specyfika miejsca i wydarzeń.

Dyj-Poświściel nadciąga a z nim Denga-Tęcza i Perperuna – Pani Burz

Dzisiaj mamy nastroje żałobne wynikające z powietrznej katastrofy powietrznego statku, który zwykliśmy w pysze ludzkiej nazywać samo-lotem, ale to samo nie lata, to z trudem utrzymuje się w Powietrzu i łatwo spada.

Wydaje nam się że panujemy nad Powietrzem i Wiatrem. Tak naprawdę, rzeczywiście tak tylko nam się wydaje…

Bogowie Wiatru i Powietrza różne mają oblicza, także oprócz pogodnych – lekkich, miękkich powiewów, te oblicza dyjowskie – tworzące dujawicę (huragan – po obcemu nieco), trąby i wiry powietrzne. Niektórzy mówią, na przykład spotkałem to na mitologicznych stronach rosyjskich, także w opracowaniach polskich, naukowych i naukawych, że Dyj to ten sam co Dii – że to z rdzenia dzień a więc, że to romajski bóg Dzeus-Zeus czyli Dzień.

Dyj

Istnieje związek między dniem a duciem-dyjaniem. Takim związkiem widocznym na pierwszy rzut oka jest ruch. Dzień się dzieje i kończy w czasie, czyli dieła się, dyja się. Ale mimo wszystko dącie (dęcie) choć istotnie, jako ruch, czyni dzień z nocy a noc z dnia (ten ruch ma miejsce w czasie a nie w przestrzeni), dącie – zarezerwowałbym jednak dla oddania niewidzialnego czy widzialnego ruchu i procesu stwarzania, a nie pory doby zwanej dniem. Owszem dzień przemija. Owszem zarówno dyjus, deus jak i dzień- dziew – to rdzenie określające bóstwo, bogów jako daw- ców, dew-cówDziełających Dzieło – stwórców. Więc jest wspólność, ale duć – to działać z wielką mocą, przy użyciu (pomocy) niewidzialnego POWIETRZA. Dujać to także dziejać czyli robić, czynić, wytwarzać, a więc w tym sensie dzień – to coś co się dzieje, i czas kiedy się dzieje, a noc to czas gdy nic się dzieje, gdy nycie tylko, czyli śmierć. Jeżeli już łączymy iwywodzimy te pojęcia to wywodziłbym Dyja od dziać się bardziej niż od dzień, bo dzień od dziać się chyba pochodzi, czyli od dyjać, a nie dyjać od dzień, a oba od boskiego rdzenia dawdawcy i dawać, czyli dziew-dziw.

Powietrzne nastroje w Bieszczadach są zmienne, jak zmienną jest kobieta – Tutaj, jeszcze słoneczna a już mroczna

Wracając na chwilę do Stryji i jej miana – wywodzi się ono też od czynności Strojenia Wiatrów i Nastroju – Powietrza. Stryja to też – Pani Stroju, a więc druga bogini obok Łady, którą można uznać za Władczynię Harmonii – Ładu. Jest ona jednak Panią Stroju rozumianego wyłącznie jako “narzucona” na coś zewnętrzna “powłoka”.

Świst-Gwizd, wiatr-brat Pogwizda i Dyja-Poświściela. Czasami porywczy, ale w zasadzie stały, monotonny. Tutaj pracuje obracając turbiny. Znów przypomina mi się, że Rodzimy kościół Polski nie uznaje takiego bóstwa. Wymieniony był w Kronice Saskiej przez Konrada Bothego – zapisany nieco z niemiecka, jako Flins. Znając reguły według których Niemcy przekręcają słowiańskie wyrazy odtwarzam go jako Wijns, lub Wijs-Wiejs. Czczono go jeszcze z końcem XIX wieku, szczególnie w Sudetach, w Górach Stołowych. Poświęcona mu jest góra Szczeliniec Wielki, nazywana DAWNIEJ  Hejszowiną. Dlaczego? Bo Flins-Wijns był zwany inaczej, co zapisano w poddawanych przez “mędrków” w wątpliwość kronikach, jako Hejdaż-Hejsz albo Hejnal. Takie są więc nazwania tego bóstwa – Opiekuna Stałego Wiatru. Szczeliniec czy też Hejszowina, to góra – a nawet wszystkie te góry –  szczególna i piękna, góra na którą jeden ze śląskich Strażników Wiary Przyrodzonej, Ślązak niemieckiego pochodzenia, wójt Pabel, wykuł kamienne schody, a po tych schodach wprowadził na szczyt samego cesarza. Ile było tych schodów i dlaczego tyle? Możecie o tej górze i o nim, i o kuciu tych schodów przeczytać w przypisach do jednej z Taj Księgi Tura.

Stryja-Pani Stroju – Tak czczą ją Polacy pod Głogowem, w Bieszczadach, na Pojezierzu, nad Bałtykiem i w stepach Ukrainy.

W XVI wieku nazywano Góry Stołowe Heuscher Gebirge. Naukawcy wywodzą  tę nazwę od słowiańskiej “chyszy”, czyli słomianej strzechy. Specjaliści od włażenia (czyli „łojenia”) południowych ścian Szczelińca po dziś dzień wspinają się w Hejszowinie. My używamy nazwy stołp – co znaczy słup święty, a nawet posąg boga –  bo te góry czasami może i są stołowe, ale na pewno są górami Stołpowymi – słupowymi i świętymi. Czesi nazywają je Broumowskie Stieny, czyli Góry Bramne, Bramne Ściany. Do czego Bramą były owe góry – Bramą do Wielkiej Lęgii, którą potem zwano Ślęgią i Lęszycami-Łużycami, a dzisiaj cały ten kraj na północ od Bramnych Gór nazywa się Polęgią – Polechią czyli Polszą-Polską. W górach Stołpowych jest wiele mitycznych (bajnych i bajecznych) pasm górskich. Są tu Góry Sowiego (dziś Sowie) i Góry Bardzów – dawnych Zerywańskich kaganów Starej Koliby a potem plemienia serbsko-lędyjskiego.

Nie jest więc Stryja Panią Ładu-Ładności Świata, ale bardziej jego zewnętrznego Ubrania- Obrazu. W “lekkim”, współczesnym ujęciu tematu, możemy więc także Stryję traktować jako Królową Mody – Panią Stroju Człowieczego, ale też każdego stroju a więc różnych strojów Przyrody-Rodżany i wszystkiego We Świecie co Obraz Posiada, czyli jest Widzialne.

Pogwizd – Wiatr Lekki i Przyjemny. Najmilszy z Wietrznych Braci.

Dyj-Poświściel w całej okazałości

Roślinne postacie i symboliczne wcielenia Bogów Wiatru i Powietrza

Trzęsące się wiecznie liście przemawiają przy najlżejszym wietrzyku. Przez chrześcijan uznana za przeklęte drzewo, na którym chowają się diabły i demony. Jej kołkiem przebija się zdusze, a szczególnie wilkołaki i wampiry-wąpierze, by nie opuszczały grobu. Miał się na niej powiesić Judasz i dlatego jest Drzewem Wisielców, a wiatr wiejący przed zmrokiem ma znaczyć, że ktoś się powiesił.

Drzewem Swistów jest Osika – a to dlatego że jest drzewem reagującym na najmniejszy ruch powietrza. Przy tym zawsze “przemawia” swoim trzepotem – a raczej to Wiatr “mówi” w jej liściach.

Osika – Topola

Kiedy kwitnie i owocuje, w powietrzu unoszą się miliony jej owocników niesionych wiatrem. Tutaj na watowanym podłożu, jak w podaniu perskim i słowiańskim (Podaniu o pokonaniu smoka i krzesaniu ognia przez Ardaszira czy Kraka) , usiadła biedronka czyli Bedrik-Wedrik – Wcielenie Bogini Światła – Tej Która Jest i Której Nie ma (Iskra). Będą żeglować razem w powietrzu, bo Stryja ukrywa Bedrika w swoich Strojnych Sukniach, gdy mały i słaby, a Siły Ciemności chcą go pochwycić właśnie wtedy – gdy mały i słaby – w Wielkich Łowach.

Średnią rośliną, a właściwie odpowiednikiem krzewu świętego Świstów jest trzcina. TRZCINA reaguje jak osika na każdy ruch powietrza i nieustannie “przemawia” wiatrem.

Pojezierze Kujawskie – w nazwie trzciny jest zawarty ten święty rdzeń kończący nazwy wiatru i powietrza – “trz” – od tarcia i szelestu który wydaje.

Ruch w trzcinach

Kwiatem a zarazem ziołem świętym (zielem) Świstów jest Goryczka – roślina chroniona, rzadka, piękna i wybitnie lecznicza.

Goryczka – gencjana – roślina chroniona. Dlaczego to kwiat Strzybogów, może dlatego ze najpiękniejsza roślina górskich hal smaganych wiecznie wiatrem

Gentiana pneumonanthe L.
goryczka wąskolistna

takson rodzimy lub trwale zadomowiony [24]

ochrona ścisła, z wyłączeniami, wymaga ochrony czynnej (1.222) [50]

Czerwona Lista — V – narażony na wymarcie [55]

Goryczka – kwiatowe, ziemskie wcielenie Strzybogów – wszystkich Bogów Wiatru nazywanych też Świstami

Goryczka (Gentiana L.) – rodzaj roślin zielnych z rodziny goryczkowatych. Rodzaj ten obejmuje ok. 300 gatunków, zarówno niżowych jak górskich. Łacińska nazwa Gentiana (podobnie jak zwyczajowa nazwa polska gencjana) pochodzi od imienia króla Ilirii z II w. p.n.e. Gentiusa któremu przypisywano jej odkrycie.

Gatunkiem typowym jest Gentiana lutea L.[1].

Morfologia

Przeważnie byliny kłączowe, rzadziej rośliny roczne lub dwuletnie.

Liście
Naprzeciwległe, całobrzegie, siedzące.
Kwiaty
Duże, promieniste, 3-, 4- lub pięciokrotne o koronie zrosłopłatkowej, rurkowatej, dzwonkowatej lub lejkowatej, różnie zabarwionej. Znamiona słupka 2-łatkowe lub 2-wrębne. Cechą charakterystyczną, różniącą je od podobnego rodzaju goryczuszka jest występowanie w koronie wyrostków między łatkami i brak rzęsków w gardzieli korony.
Owoc
Wielonasienna torebka.

Gencjana (łac. Pyoctaninum coeruleum FP III, Methylrosanilinum chloratum, Violetum Gentianae, pioktanina, fiolet gencjanowy, fiolet gencjany, fiolet goryczki) – 0,5 – 2% wodny lub spirytusowy roztwór fioletu gencjanowego, czyli farmakopealnego surowca farmaceutycznego (FP III): mieszaniny związków: fioletu metylowego i fioletu krystalicznego.

Niekiedy dla fioletu gencjanowego stosuje się synonimy: fiolet krystaliczny i fiolet metylowy, co jest potocznie przyjęte, jednak błędne w ścisłym znaczeniu.

Stosowany do dezynfekcji skóry albo błon śluzowych i powierzchownych ran.

Rośliną krzewiastą Świstów jest pięciornik. Nazywają go też kurzym zielem. Nie studiowałem problemu  – przyjdzie na to czas w Księdze Tanów, na pewno odpowiedź jest jak zwykle w starych podaniach i zwyczajach przechowanych przez lud.

Pięciornik kurze ziele (Potentilla erecta) – gatunek byliny należący do rodziny różowatych (Rosaceae Juss.). Występuje w Europie i w Azji. W Polsce roślina pospolita na całym obszarze.

Inne nazwy zwyczajowe i ludowe: kurze ziele, panieński korzeń, pięciornik czteropłatkowy, pięciornik leśny[1].

Morfologia

Łodyga
Wzniesiona, podnosząca się lub pokładająca, widlasto rozgałęziona. Wysokość do 30 cm. Cała owłosiona.
Liście
Odziomkowe mają długie ogonki i składają się z 3–5 podługowato jajowatych, grubo ząbkowanych listków. Wyrastają one wczesną wiosną, podczas kwitnienia już zwykle obumierają. Liście łodygowe są 3-listkowe, o listkach karbowanych, krótkoogonkowe lub siedzące i mają duże przylistki. Liście są przylegająco owłosione.
Kwiaty
Drobne, wyrastające pojedynczo na długich szypułkach z wierzchołków łodygi lub kątów liści. Mają średnicę 1 cm, składają się z 4 płatków (inaczej niż u innych gatunków pięciornika, które mają 5 płatków), kielich 4-działkowy, 16 pręcików i liczne słupki na miseczkowatym dnie kwiatowym. Żółte płatki korony o odwrotnie jajowatym kształcie są na brzegach nieco wycięte.
Owoc
Owocostan składający się z niełupek.
Kłącze
Czarnobrunatne, grube i zdrewniałe, pokryte węzłami, na przekroju poprzecznym ma czerwoną, gwiaździstą plamę. W smaku gorzkie.
Potentilla palustris

Biologia

Roślina kwitnie od czerwca do października, zapylana jest przez błonkówki.

Kłącze zawiera dużo garbników (do 20%), z których 90% to pochodne katechiny. Ponadto zawiera saponiny, fenolokwasy, czerwień tormentilową, kwasy organiczne, żywice i inne.

Ekologia

Rośnie w lasach liściastych i iglastych, na miedzach, torfowiskach, pastwiskach. Hemikryptofit występujący zarówno na niżu, jak i wysoko w górach. Wymaga gleb próchniczych i kwaśnych.

W klasyfikacji zbiorowisk roślinnych gatunek charakterystyczny dla klasy (Cl.) Nardo-Callunetea[2].

Zastosowanie

  • Roślina lecznicza:
    • Surowiec zielarski: kłącze (Rhizoma Tormantillae).
    • Działanie: ma właściwości ściągające, bakteriobójcze, przeciwbiegunkowe. Wewnętrznie, w postaci odwarów lub nalewek stosuje się do leczenia biegunek, stanów zapalnych przewodu pokarmowego, zatruć. Zewnętrznie używa się do leczenia stanów zapalnych gardła, pochwy, odbytu, sromu, świądu, czyraków, oparzeń skóry (w postaci maści, odwarów, lewatyw).
    • Zbiór i suszenie: kłącze roślin 2–3 letnich wykopuje się jesienią lub wiosną przed rozwojem liści, myje, tnie na kawałki i suszy w temperaturze do 40 °C.
  • Kłącze znajduje zastosowanie także do produkcji niektórych past do zębów.
  • Dawniej z kłącza wytwarzano barwniki do farbowania tkanin na czerwono i czarno.

Tutaj pięciornik Palustris

Pięciornik krzewiasty osiąga wysokość ok. 1 m i średnicę do 1,5 m. Pokrój ma zwarty, o drobnych liściach, licznych pędach. Dużą zaletą pięciorników jest to, iż krzewy te kwitną nieprzerwanie od maja do końca września, a podczas pogodnej jesieni nawet do końca października. Najwięcej pięknych żółtych kwiatów rozwija się w maju i czerwcu oraz na przełomie sierpnia i września. Pięciorniki idealnie nadają się do tworzenia kompozycji z bylinami.

Pięciornik krzewiasty Potentilla fruticosa ‘Goldstar’

PODSTAWOWY OPIS

  • Rodzaj rośliny: krzew ozdobny pochodzący z północnej Azji i Ameryki Północnej.
  • Zastosowanie: Ze względu na małe rozmiary nadają się doskonale do ogrodów przydomowych wszelkiego typu, do obsadzania skarp, do alpinariów i ogródków skalnych. Przydatne są także do tworzenia kompozycji z bylinami. Najlepiej sadzić je w większych grupach, wyglądają wówczas najładniej, lub w małych grupach po 2-3 na trawniku. Odpowiednie są także na niskie, nie cięte szpalery.
  • Wysokość: do 1 m.
  • Liście: złożone z 3 do 7 listków, całobrzegich, owłosionych, długości 2 – 4 cm.
  • Kwiatostany: złocistożółte, miseczkowate, bardzo duże średnicy 4 – 5 cm, bardzo jaskrawe.  Kwitnie niesamowicie długo i ciągle, od maja do września lub października.
  • Owocuje: brązowe torebki, suche, pojedynczo wypadające orzeszki.
  • Stanowisko: słoneczne, najlepiej w pełnym słońcu.
  • Warunki glebowe: małe wymagania co do podłoża, suche, również piaszczyste gleby.
  • Mrozoodporność: całkowicie odporny na polskie warunki zimowe oraz mocne mrozy.
  • Roślina wieloletnia, łatwa w uprawie, nie wymagająca zaangażowania.

Odmiana o różowych kwiatach

DODATKOWE UWAGI

  • Pięciornik rośnie na każdej glebie i jest wytrzymały na suszę. Jednak obfite i długie kwitnienie można uzyskać na glebach wilgotniejszych.
  • Cięcie – w marcu usuwaj stare, osłabione gałęzie.

Gatunek pospolity na terenie całej Polski. Nie podlega ochronie.

Zastosowanie

  • Roślina lecznicza:
    • Surowiec zielarski: ziele – Herba Anserine (Herba Potentille anserine)
    • Skład chemiczny: Garbniki katechinowe (4-10%), flawonoid (kwertycyna), kwasy organiczne, śluzy i żywice.
    • Działanie: środek ściągający i przeciwzapalny, a także rozkurczający na mięśnie gładkie. Stosowany przy biegunkach, chorobach jelit i dróg żółciowych charakteryzujących się stanami kurczowymi, w początkowym stadium kamicy żółciowej, zaburzeniach menstruacji, nieżycie żołądka i jelit. Dzięki zawartości substancji gorzkich poprawia apetyt i ułatwia trawienie.
  • Kosmetyka: Dawniej we Francji stosowano wyciąg wodny z pięciornika (l’eau de beauté) do pielęgnacji cery.
  • Garbarstwo
    • Roślina niegdyś używana w garbarstwie ze względu na dużą ilość garbników.

    Pięciornik gęsi

Ziele pięciornika ścinane w czasie kwitnienia tuż nad ziemią, bo szybko odbija. Suszy się w cieniu i w przewiewie.

Główne składniki, ich właściwości i zastosowanie

Ziele srebrnika zawiera garbniki, flawonoidy, cholinę, związki goryczkowe, kwasy organiczne, śluz, sole mineralne i znaczne ilości witaminy C oraz inne związki. Surowiec działa przeciwskurczowo, ale tylko w obrębie mięśni gładkich macicy, przewodu pokarmowego i w słabszym stopniu na drogi żółciowe. Nie obejmuje w tym względzie naczyń krwionośnych ani dróg moczowych.

Ziele to stosuje się w stanach skurczowych macicy, w zaburzeniach i bólach menstruacyjnych, jak również w skurczach jelit, żołądka i dróg żółciowych oraz przy kolce jelitowej, wzdęciach i przy braku apetytu.

W medycynie ludowej, obok tych schorzeń, stosuje się także ten surowiec w przewlekłych biegunkach, krwawieniach wewnętrznych, przy katarze kiszek i zaburzeniach trawienia.

Napar: 1 łyżkę ziela zalać 1 szklanką wrzątku, a po 15 minutach przecedzić i pić po 1/l szklanki 3 razy dziennie.

Dla wzmocnienia rozkurczowego działania tego ziela napar sporządza się w połączeniu z rumiankiem, liściem melisy, majeranku, kolendry lub ziela glistnika.

W leczeniu woreczka i dróg żółciowych do ziela srebrnika dodaje się do zaparzenia liście mięty, korę kruszyny, ziele szanty, jaskółcze ziele, korzeń mniszka lekarskiego, korzeń cykorii-podróżnika i kwiat kocanki, względnie jedno z tych ziół.

W schorzeniach żołądka i przewodu pokarmowego napar pięciornika gęsiego wzmacnia się dodając mieszanki z krwawnika, liści mięty, melisy, ziela rzepiku i bylicy pospolitej (stosować jak wyżej).

Zielem ochronnym, na wieńce dla Świstów-Strzybogów jest kopelnik. Kopelnik skrapia się żywą a więc świętą wodą i wiesza u powały na strychu, albo w rogu chałupy.

Jak podaje Zygmunt Gloger:

Powszechny jest w Koronie i Litwie zwyczaj poświęcania
wianków w oktawę Bożego Ciała, podczas ostatniego nie-
szporu. Woń ziół uważana jest jako symbol cnoty, a Ko-
ściół w modlitwie, którą odmawia kapłan przy ceremonii
poświęcania, prosi Boga, aby przyjął wonne cnoty tych,
którzy składają Mu na ołtarzu wieńce i zioła. Wieńcami
zdobi się monstrancya podczas tego nabożeństwa. Tym
sposobem znaczenie dawne wieńców i ziół sobótkowych,
w pojęciach ludu polskiego, uświęcone zostało przez Ko-
ściół. Wianki te i zioła poświęcone zawieszają na ścianach,
u obrazów, lub nad drzwiami i przechowują przez rok cały,

przypisując im cudowne własności. Kładą je pod podwa-

Knę zakładanych domów, pod pierwszy snop zwieziony do

stodoły we żniwa, okadzają jak sobótkowemi dom i gumna,

w przekonaniu ochrony od pioruna, także dobytek w wilię

Św. Jana i dzieżę chlebną. W wielu domach wito zawsze

dziewięć tych wianków, każdy z innego ziółka, a miano-

wicie: z macierzanki, rozchodniku, nawrotka, kopytniku,

rosiczki, mięty, ruty, stokroci i barwinku. Używany jest

także lubczyk, kopelnik, targownik i dzwonki, w Krakow-

skiem bobownik i niezapominajki, w Wielkopolsce gałązki

lipy i jabłecznik. Wiankiem z rozchodniku okadzają dom

przed burzą, wierząc, iż od tego rozchodzą się chmury

gradowe i pioruny. W języku staropolskim było wyrażenie

„wiankami nakadzić”, a gdy komu przychodziło coś bardzo

łatwo i szczęśliwie, mówiono : „jakby wianki wił”. Szymo-

nowicz w sielankach powiada: „I wieniec piękniejszy jest,

kiedy przeplatany”, to znaczyło: kwiatami różnych barw.


Zwierzęciem Świstów jest zając a dużym ptakiem żuraw

Żuraw (Grus grus) – gatunek dużego ptaka z rodziny żurawiowatych, zamieszkujący północną i środkową część Eurazji. Do niedawna można go było spotkać w całej Europie. W wyniku osuszania podmokłych lasów zniszczono jego lęgowiska i obecnie na południe od Bałtyku i na południu Europy występuje tylko wyspowo. Ciągły zasięg obejmuje Półwysep Skandynawski, północną Rosję i Azję aż po wschodnią Syberię. Wiosenne powroty w marcu i kwietniu, a jesienne przeloty we wrześniu i październiku. Zimuje na Półwyspie Iberyjskim, w zachodniej Azji i Afryce Północnej aż do Sudanu.

W Polsce nieliczny lub bardzo nieliczny ptak lęgowy niżu (5-6 tys. par)[3].

Żuraw w locie – wygląda imponująco

Na ziemi też

Pozwalam sobie przytoczyć tutaj legendę napisaną w klasowym konkursie przez Krzysia Michalaka , ucznia klasy III, która pokazuje, że wszystko przed nami, póki mamy tak wspaniałe dzieciaki:

pochodzi ze strony biblioteki w Jedwabnie – http://bibliotekajedwabno.bloog.pl/id,5096090,title,Legenda-o-utopcu-i-zurawiach-z-Szuci,index.html?_ticrsn=3&ticaid=6a001

Legenda o utopcu i żurawiach z Szuci

Dawno, dawno temu, nasze jedwabieńskie ziemie zamieszkiwali Galindowie. Byli to ludzie żyjący z hodowli bydła oraz tego co dała im rzeka i las.

W miejscu gdzie jest obecna wieś Szuć, nad rzeką Omulwią była osada Galindów licząca kilkanaście chałup. Ludzie żyli tu w dostatku i zgodzie, hodując swoje stada na nadrzecznych łąkach. W rzece było pełno ryb a w lasach mnóstwo jagód, grzybów i dzikich zwierząt.

Pewnego razu Omulwią płynął zły utopiec. Zobaczył na brzegu piękną wioskę i postanowił zamieszkać nieopodal. Wkrótce mieszkańcy doświadczyli wielu nieszczęść z jego powodu. Utopiec wykradał ryby z sieci, płoszył i porywał bydło. Straszył też ludzi, zwłaszcza dzieci bawiące się na brzegu rzeki, a nawet je porywał lub zamieniał    w rośliny i zwierzęta.

Ludzie myśleli jak pozbyć się złego utopca, ale bez skutku. Próbowano chwytać go w sieć rybacką i złapać w sidła, ale utopiec zawsze był sprytniejszy.

W osadzie tej, w małej chatce, mieszkała wdowa z córką i czterema synami. Jej mąż zginął za sprawką utopca przy łowieniu ryb. Bieda zajrzała do chaty wdowy, bo chociaż dzieci bardzo się starały, to trudno im było znaleźć wystarczająco dużo pokarmu. Chłopcy postanowili wystraszyć utopca. Potajemnie naznosili na brzeg rzeki dużo kamieni. Pewnej nocy uzbrojeni w długie kije i sieci zakradli się cichutko na brzeg. Schowali się za kupą kamieni i czekali na utopca. Czekali, czekali, aż…. zasnęli. Wczesnym rankiem wdowa i jej córka spostrzegły, że chłopców nie ma w domu. Przerażone wybiegły i zaczęły poszukiwania. Niestety, po chłopcach nie było żadnego śladu. Za to nad wioską i nad rzeką krążyły cztery duże piękne szare ptaki – żurawie. Nie widywano ich tu dotąd zbyt często.

Te są królewskie trochę inne niż te zwykłe wyżej – piękne

Nagle matka i córka zrozumiały, że to utopiec zamienił chłopców w żurawie. Padły sobie w objęcia i zaczęły szlochać nad brzegiem rzeki. A utopiec tylko okrutnie chichotał. Rankiem cała wioska dowiedziała się o losie czterech braci. Ludzie opłakiwali chłopców i czuli wielki strach przed utopcem. Stracili nadzieję, że kiedykolwiek przestanie ich dręczyć. Nadszedł wieczór i wszyscy usłyszeli dziwny hałas dobiegający z góry. Nad rzekę leciały wielkie stada żurawi krzycząc przeraźliwie. Jedne wylądowały na brzegu rzeki, podskakiwały i machały skrzydłami. Inne latały tuż nad taflą wody i głośno krzyczały. Utopiec tak się wystraszył, że czym prędzej odpłynął z wioski i nigdy już nie wrócił.

Ludzie odetchnęli z ulgą. Znowu żyli dostatnio i szczęśliwie. Pomagali wdowie, której synowie jednak oswobodzili wioskę. Chłopcy nigdy nie odzyskali ludzkiej postaci, ale przylatywali często do rodzinnej wioski.

Od tej pory wiosną i jesienią każdego roku nad Omulew i na pola w Szuci żurawie przylatują wielkimi stadami. Ich krzyk czyli klangor słychać w całej okolicy.

[Brawa dla wszystkich: organizatorów, szkoły, rodziców, dzieci-autorów, samej biblioteki która to upowszechnia. To jest działanie u podstaw. C.B.]

Zając

Ta skoczność czyni go chyba europejskim odpowiednikiem strusia pędziwiatra – łac. Lepus europaeus

Krótki ogon zająca (tzw. omyk) z wierzchu jest czarny, a od spodu biały. Reszta ciała pokryta jest szarawo–rdzawą sierścią. Długie uszy zająca nazywamy słuchami, a nogi – skokami. Zając lubi otwarte przestrzenie: łąki, pola uprawne. W takich miejscach potrafi skakać z prędkością nawet 80 km/h. W głębi rozległych lasów rzadko można go spotkać. Jest wyłącznie roślinożerny.
Zajęczy marsz?

Rzadko pije wodę, najczęściej zadowala się rosą. Nie kopie nor. Śpi w nieckach wyciśniętych w ziemi, zwanych kotlinkami. Młode zające matka zostawia ukryte w trawie, a sama odchodzi, by się pożywić. Nigdy nie należy zabierać ze sobą takich zajączków, ani nawet ich dotykać. Obecnie zajęcy jest w Polsce bardzo mało. Przyczyną zmniejszenia się ich liczebności mogą być choroby, ale też duża liczebność lisów, które polują na młode zające.

Zafrasowany dziki królik czyli zając.

Złocienieckie legendy

O Srebrnej Syrenie i Złocienieckim Zajączku
Było to bardzo dawno. Może czterysta, a może pięćset lat temu. Na wyspie, na jeziorze Siecino, leżało kilka głazów, na których lubiła wygrzewać się srebrna Syrena. Rybacy, łowiąc ryby w jeziorze, widywali ją niejednokrotnie. Zwykle czesała swoje bujne włosy i śpiewała pięknym, melodyjnym głosem nieznane rybakom pieśni. Pewnego razu w czasie niepogody, srebrna Syrena wpadła razem z rybami do rybackich sieci. Rybacy przestraszyli się niezwykłego połowu. Złowiona Syrena miała srebrzyste z zielonkawym odcieniem ciało, przepiękne piersi ramiona. Złotoblond włosy lśniły wszystkimi odcieniami słonecznych promieni, a dół tułowia, zakończony rybim ogonem z rozdwojonymi płetwami, połyskiwał wszystkimi kolorami tęczy.
Wyciągnięta na brzeg, omotana sieciami Syrena, zaczęła prosić rybaków o uwolnienie. Prosząc o darowanie wolności, pięknie śpiewała. Rybacy, oczarowani śpiewem, byli skłonni wypuścić ja do jeziora, ale sprzeciwił się temu proboszcz kościoła w Cieszynie. Widocznie chciał się przypodobać biskupowi w Kamieniu Pomorskim i dlatego postanowił nawrócić pogańską boginię na wiarę chrześcijańską. Syrenę uwięziono w kadzi z jeziora i zawieziono do miejscowego kościoła. Od tego dnia proboszcz uczył ja modłów, przykazań i pieśni kościelnych.
Niespodziewanie dla wszystkich, coś dziwnego zaczęło się dziać w jeziorze. Ryby pochowały się w wodnej otchłani. Przy brzegach nie ostał się nawet ślad okonia, leszcze czy marnej płoci. Nawet raki gdzieś się zapodziały. Grodowi Złocieniec, a zwłaszcza rybakom w Cieszynie, zagroził głód i niedostatek. Ludzie zaczęli szemrać. Proboszcz trwał w uporze. Pewnego dnia skropił Syrenę święconą wodą i wtedy przejmujący śpiew, pełen tęsknoty i żalu, zatrwożył mieszkańców wsi. Syrena, zamknięta w murach kościoła, zawodziła tak rozpaczliwie, że słuchającym ludziom truchlały serca, szczególnie nocami.
Pewnego dnia rybacy nie wytrzymali i chwycili za topory. Porąbali drzwi wejściowe do kruchty, chcąc uwolnić Syrenę z rak księdza. Niestety, było już za późno. Kiedy rybacy wtargnęli do zakrystii, Syreny już nie było. Kadź stała pusta. Zajęci rozbijaniem drzwi, nawet nie zauważyli wybiegającego zająca, który co sił w nogach mknął w kierunku Złocieńca.
Różnie później o tym niezwykłym wydarzeniu mówili ludzi. Jedni, że to bożek Trygława, inni, że diabeł lub czarownica ulitowali się nad rozpaczającą Syreną i zamienili ją w zajączka, ażeby ułatwić jej ucieczkę z kościoła w Cieszynie.
Uciekający zając, już po paru kilometrach, zaczął rozpaczać. Nie mógł pogodzić się z tym, że już nigdy nie będzie wspaniałą, srebrną Syreną pływającą w głębinie Jeziora Siecino, lecz stale uciekającym przed swoimi wrogami zającem. Biegł przed siebie i płakał złorzecząc czarownicy.
Dobiegł wreszcie na skraj lasu. W oddali widać było zamek i mury obronne Złocieńca. Tu właśnie dosięgła niewdzięcznego zajączka złość czarownicy. Za karę zamieniła go w kamień.
Stoi tam jak drogowskaz i uszami pokazuje podróżnym dwie drogi wiodące do miasta.



Ta sympatyczna opowieść pochodzi z portalu Złocieńca

Jest jak najbardziej w duchu Wiary Przyrodzonej Słowian.
Podziel się!