Taja 5 – O narodzeniu Potworów i ich Bitwie o Niebo, Welę i Ziemię

O narodzeniu potworów, ich bitwie o Niebo, Welę i Ziemię, o zabiciu potworów i powołaniu do bytu Przedstworzów oraz nadaniu bogom taj


według wołchwów kapiszty w Rosi pod Biełogorodem nad Dnieprzem w ziemicy Rosomonów1, słów kołoduna Jura z uroczyska Biełyje Bogi w ziemicy plemiennej Wiatyczów ludu Burów2 oraz zinisów plemienia Kurów z ludu Istów chromu w Apuolu3.


Narodziny Potworów

Działo się to w czasie, gdy Światowit osadził już na Wierchu Weli Kłódź i obwarował ją nieopodal Źródła Źródeł. Stały też w Górach Czernobielskich wykute w drogich kamieniach trzykątne trzemy o strzelistych ścianach pnących się ku Kopule Nieba. Jeden, z kryształu, wznosił się między Górami Białymi – zwanymi też Gołogórami albo Górami Białogromnymi. Drugi, z czarnego granitu, wyrastał na stokach Czarnogór nazywanych Górami Łysymi albo Czarnogromnymi. Na wzgórzach kirowej Wozhorii, nazywanej inaczej Wozgrzą, wyrosły również strzeliste tumy: Jaspisowy Tum (Jaruny) na Wzgórku Wschodnim, Rubinowy Tum (Rui) na Pagórze Południowym, Złoty Tum (Jeszy) na Lachawie Zachodniej i wieżyca Srebrnego Tumu (Kostromy) na Gołoborzu Północnym.

Kaukowie i ich pomocnicy Ażdahy oraz Kirowie wraz ze swoimi Światłogońcami odpoczywali właśnie w nowych dworach po straszliwym trudzie walki i kształtowania Nieba, kiedy na Przełęczy Równi, tam gdzie zbiegają się czarne i białe pasma czarnobielskie, zebrali się bogowie Żywiołów i bogowie Mocy. Tu opodal Skały Grum rozpalili ognie, jako że nadciągała noc, i utworzyli wokół ognisk kręgi. Wkrótce w zapadającej czerni świeciło się na samotnej wyniosłości dziewięć ognisk. Przy każdym z nich zasiadło dziewięciu bogów4. O samym zmierzchu przybył posłaniec od Czarnogłowa, Żnuja Młona, zwana też Żmijułanem. Czarnogłów pragnąc, by bogowie nie posnęli, a prace posuwały się wartko, przysyłał im czarny napój – polewkę wzmagającą siły. Rzeczywiście, już łyk napoju pobudził stwórcze moce i boską myśl. Bogowie radzili nad ukształceniem Potworów oraz nad tym, jak i gdzie, w tajemnicy przed innymi, zabrać się do owej roboty. Myślano także o tym, w jakich miejscach zrodzone ich rękami Potwory powinny zaatakować.

Bogowie Dziewięciu Ognisk, Dażbog – Maksymilian Prjesniakow

Przy Dziewięciu Ogniskach

Przy Pierwszym Ognisku zasiedli Zorza-Jutryboga, Bożdnic-Bodnyjak, Płon-Płonetnik – wszystko dzieci Dażboowe, Rod i Rodżana-Przyroda z rodu Rodów, Strzybóg- Swist, Mokosz, Mąd-Kół oraz Chorsawa-Czara (Czur-Czuriłła).

Tu uradzono, by ukształtować okrutnego Poczara (Połoka, Obżercę, Poczariła) z tej samej materii, z której są zrobione dusza-duch i trzy duszyczki ożywiające każde ciało, jak i sama myśl. Postanowiono także cichym szeptem, że należy go skierować na Niebo.

Przy Drugim Ognisku siedzieli Rokita-Bugaj i Boruta z Wiłów-Knów, Wąda z Wodycą, Siem i Obiła z rodu Simów, Dziwień-Kupała i Dziewanna z Dziewów oraz Reża-Ragana.

Tu postanowiono porodzić straszliwą Poskrudę (Skrudź, Paskudę) z tej samej materii, z jakiej jest woda (czyli z płynnej płoni). Uradzono posłać ją, by się biła o Ziemię.

Przy Trzecim Ognisku skupili się: Perunic i Porenut- Ysk z rodu Peru na, Swarożyc, Denga i Watra-Wierta z rodu Swarogowego, Łada-Łagoda i Gogółada-Chichoła (Władyca) z rodu Łada oraz Daboga-Daba i Stryja.

Umyślono tutaj Poczwarę (Sołowieja, Oczara) z materii ognistej, takiej samej, jak tarcza Swarożycowa. Poczwarę-Sołowieja postanowiono posłać do bitwy o Ziemię.

Przy Czwartym Ognisku przykucnęli Dażbóg, Swara-Żara (Żarłuna), Perepułt-Przepląt i Licho z rodu Plątów, Łado i Ładziwc-Dziw z rodu Ładów oraz trójca Knyszów (Chorsów) – Chors-Książ, Chorsina-Księża i Chorsiniec-Książyc.

Tutaj uszeptano zdziełanie z materii świetlistnej Pożary (Smolichy) i wysłanie jej na Niebo, by tam zwyciężała.

Przy Piątym Ognisku rozłożyli się obozem Bożebogowie – Bożebóg-Bożę-Radogost i Radogódza-Uboża-Domacha, Wołos-Rogal ze Sporów, Dzieldzielija z Dziwieniów, Skalnik i Ziemiennik z Simów, Mor-Moroz i Zmora z rodu Morów oraz Lesza-Borana.

Ci zdecydowali wydać na świat olbrzymiego Porusza (zwanego też Pobójem, Podbójem bądź Światogorem). Postanowili tego potwora, zrobionego z takiej samej materii, jak skała i gruda, wysłać na Ziemię.

Przy Szóstym Ognisku zasiedli Sim, Wodo i Wodnik, Rgieł z Rgiełcem-Rogalcem, Borowił z synem Wilcem oraz Nyja i Sowic-Polel z rodu Welesa.

Tu pomyślano szóstego okrutnego potwora Połoza (zwanego też Wyrwijedlicą, Wyrwisosną lub Czerwionem). Umyślono ukręcić go z liści, ziemi i piasku, a potem wysłać w bój o Welę i jej zasoby.

Przy Siódmym Ognisku zdecydowano o powstaniu przerażającego Ponicza (Chryi, Chrapii, Chripouszy), którego mieli powołać do życia z materii poświetlnej Perperuna-Perperuda i Ciosno- Turupid z rodu Peruna, Podaga, Podagżyk-Posłaniec i Osidła-Siuda z rodu Weniów, Marzanna-Morena i Groźnica-Chorzyca z Morów, Śrecza-Pergrubia oraz Plątwa-Przepigoła (Pripegala).

Przy Ósmym Ognisku znaleźli miejsce Sląkwa-Dżdża z Wodów, Spor i Sporzyca-Rosza ze Sporów, Dyj-Poświściel, Poświst i Pogwizd z rodu Strzybogów (Swistów), Prawdziw i Czstnota z rodu Prowów oraz Pogoda.

Tu w boskich umach zrodził się Pokłon (Kręciciel, Jarzec), ukręcony z wichru i powietrza. Ten miał iść na Welę i tam walczyć w imieniu swych panów.

Nareszcie przy Dziewiątym Ognisku spotkali się Perun i Swarog oraz Makosz, Wid-Wij i Dodola z rodu Mokoszów-Źrzebów, a także Weles z Lelijem-Smętem z rodu Welesów i Prowe z Sądzą-Usudą-Karną z rodu Prowów.

Ci zamierzali stworzyć Pogrom a (Rozpuka, Pęka-Pukisa5), który miał być z materii niebieskiej i iść na Niebo, by nim zawładnąć dla nich.

Bogowie Dziewięciu Ognisk – Łada – Maksymilian Prjesniakow

Słowo o Pożarze

Zinisi apuolscy twierdzą, że ognisk było tylko osiem, a skład bogów przy nich nieco inny. Według nich Swara- Żara z zazdrości o synów Swarogowych, których miał z Dabą, namówiła ośmiu innych bogów, by razem z nią uczynili potwora. Potwór miał pożreć dzieci Swaroga. Działo się to wcześniej niż zbór na Równi przy Ośmiu Ogniskach. Wśród ojców Pożary byli ich zdaniem Chors i Chorsawa, Stryja (niezadowolona z tego, że rozporządzono bez jej zgody Wiatrem Południowym i Gorącym Powietrzem), i wszyscy pięcioro Wodowie, obawiający się gorejących synów Swaroga. Wpierw Pożarę puszczono na Welę, by wytropiła kryjówkę Daby. Ta zeszła do Nawi i w Piekle starła się z samym Welesem. Weles pokonał potwora i obciął mu ogon, który posiekał na siedem kawałków. Tym sposobem mieli się zrodzić najstarsi, najpierwsi Przedstworzowie, prabogunowie Welesożary, którzy poszli służyć nowemu ojcu i pilnowali komnat, gdzie przebywała brzemienna Daboga-Daba. Pokonana Pożara, rozwścieczona z bólu, ruszyła na Niebo i poczęła je w zatrważającym przyspieszeniu niszczyć.

Kiedy Swarog prowadził Drogą Ptasią swoich dziesięciu synów ku Ziemi, Pożara zapałała zemstą do zabójcy trzech Welesożarów, strażników w Nawi Wielodroży. Pożara pożarła dziewięciu z dziesięciu synów Swaroga i wtedy dopiero, odpędzona przez niego, uciekła. Ruszyła w Głąb i pustoszyła dalej Niebo. Inni bogowie, widząc siłę potwora urodzonego rękami Swary i jej sojuszników, zasiedli szybko na Równi, przy osobnych ogniskach, i uczynili to samo, po czym puścili potwory do boju.

Jednakże większość sławskich kątyn i kościołów potwierdza za Jurem, starszym kołodunów-samotników, co mieszkają wkoło bagnistego uroczyska Biełyje Bogi, że Pożara urodziła się razem ze wszystkimi innymi potworami, a synów Swaroga pożarła Nica lub Pomian, który jest widmem Potwora Potworów – Postracha6 i błąka się wiecznie po różnych kątach niebiańskich, roznosząc bojaźń, zmartwienia i lęki we wszy m świecie.

Kudiesnicy z kątyny Peruna w Grodzie Kija, tak samo jak mikowie Dażboga z Milska7 – w ziemicy połabskiej należącej do plemienia Łużyczan z ludu Lęgów – uważają podobnie jak kołoduni z Białych Bogów. Ich zdaniem jednak Daba została wyzwolona przez Dażboga, a nie Swaroga i prawią, że to on pożarł dzieci tego drugiego z wściekłości o gwałt zadany Dabie.

Bogowie Dziewięciu Ognisk – Daba-Dobra-Dobramyśl-Dobrośląca – Pani Światła, Pani Dnia

Z czego powstały Potwory

Tak więc według podania z Uroczysk Białobogi, nim rozstąpiły się ciemności, bogowie opuścili Welę i skierowali się każdy w swoją stronę. Wykonywali swoje zamierzenia w największej tajemnicy, a gdy wydobyli już z wnętrza Rzeczy składniki potrzebne do ukształcenia rodu Potworów, spotkali się w zawczasu umówionych tajnych miejscach, gdzie przystąpili do zmieszania owych składników i wydali potwory na światło świata.

Pierwsza urodziła się Pożara. Ładziw-Diw (Ładziwc-Dziw) podkradł się pod Kłódź Swąta i uszczknął odrobinę świetlistnego istu, Perepułt zabrał z gniazda Kostromy parę ździebek, Chors z Chorsiną dali srebro z dwóch przekutych łodzi swoich synów, a Licho z Dażbogiem przywlekli olbrzymi wór gwiezdnego pyłu – mąki niebieskiej z niebiańskiego Młyna i Żaren. Łado ugniótł to wszystko swymi stu rękami w jednolitą postać, a Swara-Żarłuna tchnęła ogień do wnętrza, który rozniecił Chorsiniec. Potwór ożył i zaraz począł wierzgać.

Następny zrodził się Poczar powstały z trzech kawałków Nieba – strzępu Powłoki wydartej pazurani Bożdnica-Bodnyjaka, calizny wydobytej z Głębi przez Płona oraz kawałka Sklepienia urwanego rękami Zorzy-Jutrybogi nad Ziemią, a także z poświatła zaczerpniętego przez Rodów z gwiezdnego Morza i nieci przywleczonych przez Mokoszę z jej welańskiej łąki – Moszelskiego Lauku Mąd splątał nieci Mokoszy, Chorsawa-Czara tchnęła ciepło w potwora, a Strzybóg przy pomocy wichrów puścił gc w ruch. Poczar od razu popędził jak szalony, tratując niebiański Bór.

Poskruda powstała w całości z ziemskich zaczynów – wód Przedmorza dobytych z samego dna Rowu przez Wądę i Wodycę, czarnej bryi z bagien Obiły i czerwonej gliny z Kotła Siemi, a także czarnej gleby Reży-Ragany i dwóch tajemnych rodzajów mchu zniesionych przez Borutę i Rokitę-Bugaja. Ożywili ją swoją gorącą żądzą Dziewowie (Kupała i Dziewanna).

Poczwara narodziła się z trzech rodzajów ognia: Ognia Ogni wykradzionego sprzed Kłódzi Swątowej przez Perunica z Porenutem, ognia niebieskiego danego przez Swarożyca i Dengę i ognia ziemskiego przyniesionego przez Dabogę i Watrę. Wszystkie te ognie zmieszały razem Łada-Łagoda ze swoją córką Gogóładą, a w ruch pchnęła Poczwarę Stryja mocnym podmuchem. Poczwara od razu poszybowała na Ziemię i tu ukryła się w gęstej koronie Ósicy na Trzygławiu.

Porusz-Światogor urodził się z litych skał zaczerpniętych z samego dna Ziemi przez Skalnika i Ziemiennika i z grudy welańskiej przywleczonej z trudem przez Mora i Zmorę, a także z bocznego korzenia Ósicy wyrwanego rękami Leszy-Borany. Pracowita Domacha-Radogódza układała kawałeczki skalne obok siebie, Bożebóg-Radogost łączył je własną śliną, po czym Wołos i Dzieldzielija tchnęli w Światogora spory żywotne. Potwór uchylił powieki, a potem dźwignął się powoli w górę, a wielki był jak sto gór złączonych razem.

Z kolei narodził się Połoz utkany z igieł i liści złotych krzewów Wiecznolasu welańskiego. Pączków drzewa Wyraju z Rajca i kory drzew Jasnożywiu z Jasnej Polany, zmieszanych z glebą Niw Weli oraz płonnym piachem Nawi, z Wrzących Gór Piekła.

Po nim ujrzał światło Ponicz, o ciele z nadwelańskich chmur wypełnionym wodami Pełnicy i złotem oraz kryształem z Wierchu, jak również pyłem-piachem z Otchłani Nyi i Pustek Polela-Sowińca.

Jako ósmy narodził się Pokłon ze złączonych w jedność oddechów Mocarzy i Żywiołów Ósmego Ogniska.

A na koniec rozpoczął swój krótki żywot Pogrom. Urobiony został z małego ułomka Byty (który jako nie rozdzielona na glinę i grudę całość przeleżał na dnie Głębi), wyciągniętego pospołu przez Źrzebów (Makosza, Wida-Wija i Dodolę), a także z ziaren żaru oraz czarnej wody zmieszanej z sadzą z włosów Nicy. Oną sadzą dawno temu Smoki i Żmijowie uczernili Powłokę po to, by nikt nigdy nie mu- siał już oglądać Nicy, a starł ją z Powłoki w jednym tajemnym zakątku i przyniósł do ognia Weles – Pan Zaświatów.

Wiele kątyn i kapiszt przychyla się do poglądu, że w każdym z Potworów znalazła się także Czarna Mąka, czyli Złyródzie Czarnogłowa, które przeniknęły do ichoru bogów z Czarnej Polewki przyniesionej przez Żnuję Młonę, Czarnogłów bowiem zamierzył zniszczenie bytów powstałych z Buły, skoro nie mógł nad nimi samodzielnie panować, i przyrządził podniecający czarny napój złyródny. Stąd ma się brać według nich znaczenie czarnej polewki podawanej wśród Sławian wyłącznie osobom niemile widzianym lub wrogom.

Potwory, w które prawie jednocześnie tchnięto żywot w różnych zakamarkach świata, natychmiast ruszyły do walki. Nie były nieśmiertelne, jak to zamierzyli bogowie, lecz były wieczne i wcale nie zamierzały słuchać swoich panów.

Bogowie Dziewięciu Ognisk – Śrecza – Pośrednicząca-Dawczyni Bogactwa

Kłótnia Porusza z Połozem

Simowie, Sporowie i Wiłowie-Knowie z całym hałasem osadzili Porusza-Światogora na Ziemi, stawiając go na Lachawie Biesogór. Stał tam, olbrzymi, i unosił ku niebu zaciśnięte pięści, a chełpił się swoją siłą. I stało się tak, że przez pomyłkę ciż sami Simowie z Wiłami i Wodami postawili obok niego Połoza-Wyrwijedlicę, bo długo nie mogli się zdecydować, którego dokąd posłać. Nim się bogowie obejrzeli, ci dwaj już się ze sobą starli. Gdy Porusz stąpał, góry zapadały się pod jego stopami, a gdy Połoz się posuwał, za jednym zamachem wyrywał z korzeniami setki drzew i ciskał nimi, wzbijając bryzgi ziemi. W jednej chwili zrobiło się naokoło nich szaro, choć Swarożyc świecił swą Tarczą-Słońcem na niebie.

Połoz rozgłaszał, że lekkim ruchem ogona znosi całe bory, rozpędza chmury z niebiosów, zasypuje koryta starych rzek i otwiera wądoły nowych. Porusz chełpił się, że jedną ręką przenosi całe góry i gdyby zechciał, mógłby Ziemię rzucić na Słońce niczym marny kamyczek. usłyszał to Połoz i przystanął przy Światogorze-Poruszu. Zaproponował, by połączyli siły. Ale Światogor nie chciał o niczym słyszeć, miał się za najsilniejszego na świecie. Tak to rozzłościło Połoza, że postanowił pokazać, kto tu jest silniejszy. Zaczął się pojedynek. Obaj szli obok siebie, a co jeden rzucił górę, rozłupując ją w kawałki, to drugi wyrwał pół lasu albo przeorał łąkę mocnym trzepnięciem pięści. Za nimi ciągnął się pas zniszczonej ziemi, a kiedy doszli już do końca, to skręcili w inną stronę i szli dalej. Było widać, że żaden nie jest silniejszy i że mogą przejść całą Ziemię wzdłuż i wszerz, niszcząc wszystko, co poczęli z trudem bogowie.

Ponieważ w owym przypadkowym zaniedbaniu największa była wina Knów, im przypadło odciągnięcie Połoza-Wyrwijedlicy z Ziemi. Zebrał się cały ród i poderwali potwora na Niebo, ale ten w pewnej chwili się wyswobodził, wyrwał wiekową jodłę i uderzył nią Borutę tak strasznie, że wybił mu oko i strącił go na skały. Boruta spadając z wysokości uderzył w głazy prawym bokiem i przetrącił sobie nogę.

Gadacze wędzcy z plemienia Kaszebów twierdzą, że od tamtego czasu zawsze już na nią utyka, po czym łatwo go poznać. Stąd ich zdaniem miało się wziąć miano tego boga: Boruta, czyli utykający.

Pozostali Knowie pojmali jednak Wyrwijedlicę i unieśli ku Weli, gdzie był przeznaczony.

Tymczasem Światogor nie ustawał, parł naprzód niszcząc wszystko, co miał na drodze. Rozglądał się buńczucznie za następnym chętnym do pojedynku i chełpił się jak na początku.

Pod osłoną nocy i deszczu, sprowadzonego przez Śląkwę, Wodowie z Simami osadzili w Krainie Jezior, na dnie jeziora Czarna Hańcza, Poskrudę. Wołchwowie z Rosi prawią, że chodziło tu o Morze Czarne, a nie o Czarne Jezioro, bo morze to leży blisko Czarnych Gór Kauków i tam znajdował się Trzygław oraz Ósica wyrastająca z wierzchołka tej góry.

Tej samej nocy Perunowie ze Swarogami w gęstej koronie Drzewa Ziemi – Ósicy, ukryli Poczwarę-Sołowieja. Blasku ognistej Poczwary nie było widać dzięki gęstym liściom Ósicy.

Bogowie Dziewięciu Ognisk – Borowił – Święty Dzik Korzeni

Bitwa Poskrudy, Porusza i Poczwary, czyli Paskudy, Światogora i Sołowieja, o Ziemię

Nad ranem Poskruda ocknęła się w głębinach wodnych i wystawiła swój złoto łuskowany pysk nad wełny. Między szczeciniastymi wargami błyszczały jej dwa wielkie kły podkręcone w górę i ostre jak szable. Od razu zobaczyła, że w konarach Ósicy coś się w słońcu błyszczy. Wzrok jej zapałał gniewem, jako że złość była Poskrudzie przyrodzona. Wysnuła się cicho na brzeg i otrzepała Żelazną szczeć, po czym ruszyła ku drzewu. Tylko na to czekał Poczwara-Sołowiej. Zaryczał ze swoich trzech paszcz i odsłonił się w całej swej potędze. Wszystkie liście z Ósicy opadły na ziemię. Z białych ócz sypnęła błyskawicami, które zabębniły na złotym karku Poskrudy. Rzuciły się na siebie potwory i sczepiły zębiskami, a potem przetoczyły przez równinę, rwąc ją kłami i rogami i drąc pazurami na strzępy. Zadudniła cała Ziemia, lądy zatrzęsły się i okryły kurzawą. Kawał jednej z południowych ziemic oderwał się i popłynął z potężną falą. Inna ziemica zatonęła nagle, przykryta rozkołysanymi wodami po tym, jak Poskruda wciągnęła Sołowieja do morza. Bryzgi wzniosły się pod samo Sklepienie. Już się zdawało, że ognisty potwór utonie, ale on wzniósł się na błoniastych skrzydłach, rozświetlił niebiosy błyskawicami, po czym spadł jak strzała na swego wroga. Skłębiły się i potoczyły dalej po kolejnym brzegu i następnym lądzie, a gdzie się przetoczyły, tam nic nie zostawało z tego, co było dawniej.

Tymczasem Światogor, który znudził się przechwałkami, przystąpił do czynu i zamierzał podnieść Ziemię. Za pierwszym razem udało mu się ją dźwignąć do kolan, ale ją puścił. Odgrażał się jednak, że następnym razem rzuci ją prosto w Słońce. Między bogami wybuchła panika, bo potwory, owszem, walczyły, jak je do tego stworzono, ale ich żądza kierowała się ku zniszczeniu zamiast ku zdobyczy. Bogowie bali się Światogora, taki był straszny, zagorzały i rozzłoszczony.

Bogowie Dziewięciu Ognisk – Plątwa – Pani Zamętu i Kłótni, Pani Kołowania

Podstęp Białobogi wobec Porusza-Światogora

Wodo-Wełm udał się na Welę, gdzie czym prędzej wdrapał się na Wierch. W owych czasach nikt jeszcze Wierchu Weli nie pilnował, bo Głęzowie jeszcze się nie narodzili. Stąd Wełm rozejrzał się uważnie i dostrzegł Czarnogłowa w żlebach rozłożystej góry Sierstnicy. Poszedł do niego i prosił o pomoc. Nie otrzymał jej jednak, bo to, co się działo, było po myśli Czarnogłowa. Czarny Bóg przegonił Wełma, ciskając weń skałami.

Udał się więc do Białobogi. Tu miał więcej szczęścia – został przynajmniej wysłuchany. Gdy skończył, wszystkie trzy oblicza Pramaci zapadły w głęboką zadumę. Kiedy już się zdawało, że i tutaj nic Wełm nie usłyszy, odezwało się pierwsze jej oblicze mówiąc, że istnieje pewna nadzieja. Drugie jej oblicze wyraziło powątpiewanie w powodzenie jakiegokolwiek działania. Trzecie oblicze Pramaci wyszeptało jednak na ucho Wełma plan, po czym ogłosiło, że Biały Bóg zajmie się rzeczą osobiście.

Białoboga poszła z Wełmem ponownie na Wierch. Leżały tam trzy głazy: Głaz Głazów, Skała Skał i Kamień Kamieni. Ten trzeci był najmniejszy, więc Białoboga i Wełm razem go dźwignęli. Przenieśli go w Białogóry welańskie, ale dalej już nie dali rady. Wełm musiał wezwać na pomoc wszystkich bogów białobożego trzemu i razem przedźwigali Kamień Kamieni na Ziemię.

Kiedy przybyli na Ziemię, od razu cisnęli Kamień w pierwszym lepszym miejscu, a było to nad brzegiem Bołotyku. Cała Ziemia się trzęsła, była spalona ogniem w wielu miejscach, a także zalana wodą. Poskruda i Poczwara sczepione ze sobą przetaczały się właśnie w pobliżu Trzygławia i lada chwila gotowe były zmieść górę z powierzchni lądu, wtedy zaś Ósica musiałaby się połamać, Sklepienie Niebieskie zawalić i cała Ziemia uległaby zniszczeniu.

Bogowie postanowili pokawałkować potwory i rzucili się je ciąć. Cięcia jednak zrastały się szybko, a skutek był tylko taki, że Poskruda z Poczarem przetoczyli się obok góry, nie naruszając jej podstawy. Światogor-Porusz w swoim marszu dotarł właśnie nad Bołotyk, więc Wełm razem z Mądem-Kółem (zwanym też Mikułą) pospieszył w tamtą okolicę. Stanąwszy naprzeciw olbrzyma, Wełm zaczął zeń szydzić. Rozeźlony Światogor po raz drugi złapał za Ziemię i tym razem uniósł ją do pasa. Mąd-Kół oblekł tymczasem workiem Kamień Kamieni. Wełm zażartował, żeby Światogor spróbował podnieść wpierw ten mały miech, który leży u jego stóp, nim przystąpi do trzeciej próby rzucania Ziemią. Chełpliwy Światogor nabrał się na ten podstęp i chwycił za worek. Nie mógł jednak nawet poruszyć Kamienia Kamieni. Tak był zawzięty, że nie chciał go puścić i coraz głębiej zapadał się w ziemię. Najpierw rozeszła się pod nim gleba i zapadł się po kostki, potem glina i zapadł się po kolana, wreszcie skały Pękły i Światogor zanurzył się po pas. Wtedy Ziemia zatrzęsła się bardzo mocno i poczęła Pękać w wielu miejscach.

Szalejąca Poskruda oraz Pożara uderzyły w Trzygław i złamały Osicę. Trzy wierzchołki trzymające Niebo upadły na Ziemię, a zaraz za nimi poczęły się osypywać odłamki ze Sklepienia. Wielka calizna niebieska pochyliła się i dotknęła gruntu. Przerażeni bogowie, mając w pamięci to, co się wydarzyło z Bułą, odskoczyli od Ziemi na Wysokie Niebo i stamtąd oglądali nieuchronną, jak się zdawało, zagładę.

Zapadły ciemności. I kiedy już się zdawało, że to koniec, a z Ziemi pozostanie tylko pył, ukazał się w całej potędze sam Bóg Bogów, Swąt-Światowid.

Bogowie dziewięciu Ognisk – który to z nich z Krukiem?

Bitwa Połoza, Ponicza i Pokłona, czyli Wyrwijedlicy, Chryi i Jarzca, o Welę

Odegnany od Ziemi Połoz przybrał wygląd wężyska o pierzasto-szczeciniastej skórze, rozciągniętego na pół Kopuły Niebieskiej. Z pyska wychodziły mu kły, zawijane, ostre niczym miecze, a naokoło głowy wiły się macki jadowite jak żmije. Ogonisko miał okryte kolcami jak nasiek i wywijał nim, tłukąc po gwiazdach. Połoz cichaczem sfrunął z Kopuły na Welę i zapadł w Nawie. A Ponicz-Chryja już tam był, w Otchłani i czaił się na każdego, kto by się ważył wejść. Miał potężne brzuszysko i łeb plugawy z długim ryjem-ssawą. Kiedy nabierał powietrza, wiatr się czynił nawet w górach Czarnobilskich, a wszystkie drzewa welańskie kłoniły się w jego stronę, sypiąc listowiem po niwach. Wreszcie zjawił się także Pokłon-Kręciciel, zwany Jarzcem, który miał tułów wpółprzejrzysty, a w wielu głowach kłapiących srogo pyskami jarzące oczyska. Jarzec spoczął na Równi i stamtąd bacznie oglądał każdy ruch podejrzany. Prowowie dźgali go po odgłówiach, chcąc pobudzić do walki. Podagowie i Morowie z niepokojem śledzili kroki Ponicza, który kręcił się przy Bramie Bram w Otchłani i wsadzał w nią swój długi ryj, badając chciwie, co też jest po drugiej stronie. Dokładnie w tym czasie, gdy na Weli potwory czaiły się przeciw sobie, na Ziemi trwał już bój.

Pierwszy ruszył do ataku Połoz, wydawszy ochrypły ryk. Ruszył z Piekła przez Założę, gdzie popłynął pod prąd jedną z odnóg Pętlicy i w górę przez błotospad Tapluszcze dobył się na Brzeg Niw. Tam przystanął i począł walić ogonem po równinnej Płaninie, która się od tego powyginała w pagóry. Dostrzegł go z Równi Pokłon-Jarzec i zaduł potężnie. Dym poszedł z jego wszystkich paszcz, grunt się poderwał do lotu niosąc okruchy skalne, kamienie uderzyły w drzewa welańskie i wszystko to razem spadło na Połoza. W tej chwili dołączył się Ponicz – sapnął i wciągnął w siebie powietrze. Skalny brzeg Niwy Niw i wody Pętlicy wzruszone w posadach runęły prosto ku jego paszczy. Gdy masy wodno-skalne sunące na niego były już blisko, odwrócił dech i zdmuchnął je prosto w Bramę Bram wiodącą do Pierwnicy, z której, jak wiadomo, nie ma już powrotu. Połoz skrył się między pagóry, które stworzył waląc własnym ogonem, ale wzgórza przy drugim wdechu Ponicza sfrunęły w Nawie niczym zabawki. Wessało i Połoza w otchłań, ale miał szczęście, bo wtedy uderzył stu wichrami Pokłon-Kręciciel. Uderzenie odepchnęło Ponicza od Bramy Bram, lecz byłby spadł całkiem z Weli, gdyby się nie uchwycił w porę jej Skraju. Cała Wela w tym jednym mgnieniu, pchnięta dwoma ciosami w tę samą stronę, obróciła się względem Nieba, co się wspierało na dachu Kłódzi. Tam gdzie dotąd była strona kostromna, naszła się strona jarunna, gdzie była rujna, znalazła się jeszowa, gdzie zaś była dotąd strona Jesza, przekręciła się strona Kostrom y z jej tumem. Połoz – Wyrwijedlica rwał bory jak trawę i sypał drzewami w pysk Ponicza. Ten obrócił ryj w górę i począł ściągać na siebie Góry Kauków. Zatrzęsły się szczyty białe i czarne i obaliły na bok. Jarzec zsuwał się z Równi w dół ku Nawiom, Otchłani i Bramie Bram, a przeorywał przy tym pazurzyskami grunty Weli do samego dna – tak się głęboko wczepił w ląd Niwy.

Wela wyglądała jak ostatnia ruina i do złudzenia przypominała Ziemię. Tam na Ziemi właśnie w tym samym czasie Światogor dźwigał w górę Swatyr-Kamień Kamieni.

Wyrwijedlica i Jarzec spadli w pewnej chwili w Otchłań na Chryję-Ponicza i skłębili się w zażartym boju. Tak skłębieni, przeciągali się wzajem to ku Bramie Bram, to w stronę Piekła, to znów w górę na Niwy, aż dotoczyli się do samego Wierchu, który jako jedyny z całych Gór Gór przetrwał do tej pory nienaruszony. W tym momencie bogowie rzucili się rozdzielać potwory, bo przerazili się, że zaraz runie Wierch, a z nim Kłódź Swąta i na to wszystko zwali się Kopuła Wysokiego Nieba. Rozdzielali je, zaklinali, a nawet zabijali, ale potwory nieczułe na zaklęcia i ciosy odradzały się i sczepiały ponownie w boju, jeszcze bardziej zapiekle zajadłe.

W tej potyczce bogów z potworami na czoło wysunął się Prowic-Prawdziw, syn Prowego i Dziewanny podszedł jednak za blisko paszczy Ponicza i byłby został przez niego połknięty, gdyby go w ostatniej chwili nie wyratowała Czstnota. Wyciągnięty przez nią z paszczy potwora, stracił jednak lewą rękę, którą gad odgryzł potężnym kłapnięciem. Czstnota, rzucona o żelazną niwę, popękała w sobie w tylu miejscach, że nie udało się jej nigdy przywrócić poprzedniej piękności i krzepy. Od tego czasu pozostała na zawsze krucha niczym bicz z piasku i nie mogła już rodzić dzieci.

Przerażeni bogowie odskoczyli od potworów, a te z łoskotem wyrżnęły w Wierch. Wierzchołek Weli zatrząsł się a w posadach, a Niebo nad nim spękało niczym sucha ziemia. Bogowie rzucili się do ucieczki. Zdawało się, że następny cios dokończy dzieła zniszczenia, lecz wtedy w całej okazałości wyłonił się ze swej Kłódzi Światowid, by położyć kres bitwie.

Bitwa Pogroma, Pożary i Poczara o Niebo

Pożarę zrzucili Chorsowie z Plątami nad brzegiem Głębi, a w miejscu tak ciemnym, że ani jeden promyk jej strasznego blasku nie mógł się stamtąd dobyć. Siedziała tam i gapiła się swoimi stu oczami po całym Niebie, łypiąc między gwiazdami za wrogiem. Poczar przybrał postać gwiezdnego wilka. Pozostawał w bezruchu poszukując dwóch pozostałych, ale ich nie widział. Pogrom spoczywał niedaleko, ale ukształcono go jako zupełnie niewidzialnego. Co chwilę potrącał coś i pożerał albo ciskał w niespodzianym kierunku z wielką siłą. Czynił to od niechcenia, dla żartu, a był chyba najniebezpieczniejszym ze wszystkich potworów. Ta zabawa go właśnie zdradziła, Pożara bowiem spostrzegła dziwne ruchy gwiazd naokoło niego i uderzyła prosto w jądro owego zamętu. Z kolei Pożarę zoczył Poczar i rzucił się za nią. Trzy potwory zderzyły się z wielkim hałasem. Tylko błyskawice rozeszły się od onego miejsca. Były sczepione tak mocno i tak splątane, że nie mogły się z owego uchwytu wypleść. Podobne do ognistej kuli toczyły się przez Niebo, łamiąc tęczowe mosty, burząc porządek między gwiazdami i dziurawiąc kolejne sklepienia. W jednej chwili rozburzyły kawał Ptasiej Drogi i powaliły Niebieski Las – wszystkie drzewa Lasu legły pokotem. Tocząc się, potwory uderzyły w Stóżar, który stanął w ogniu i rozpadł się spadając na nie żarzystymi odłomami. Głąb od razu nadpękła w tym miejscu. Zrobiła się w niej szczelina, taka sama, jak tam, gdzie ją poprzednio przebił połamany Wspór Swąta. Nica wetknęła w to miejsce swoje oko i chciwie patrzyła na dzieło zniszczenia. Rozczepione uderzeniem o Stóżar potwory odskoczyły w trzy różne strony. Poczuły wzajemną bojaźń, a lękając się siebie, rozpoczęły bój polegający na tym, który więcej Nieba pochłonie, więcej gwiazd pożre. Tym niszczycielskim sposobem chciały zawładnąć Niebieską Krainą. Upodobniony do wilka Poczar wpierw pożarł prawdziwego gwiezdnego Wilka. Pogrom rzucił się na Ciemne Niebiosa i zjadł je w dwu kawałkach. Pożara wchłonęła Niebiosa Żółte, Różowe i Szkarłatne8, a zaraz potem zabrała się za Welesowe Kłosy, z których wytrzęsła całe Ziarno. Poczar zjadł Ogniste Kręgi i Obręcz Koła Swarogowego, po czym zeżarł Niebiosa Bławatne i Zielone. Pogrom rzucił się na Niebiosa Srebrzyste i Szczerozłote, a na koniec zgryzł w kawałki Niebieskie Mury i Wieżyce. Pożara napychała sobie prosto do brzucha Ziarno aż do ostatniej plewy, a później pożarła też Kłosy do ostatniego włoska. Rozbiła Dzierzę i połamała Tłuczek, a cały zmielony w Niebieskim Młynie zapas Niebieskiej Mąki rozsypała po wszy m świecie. Poczar w odwecie połamał cały Boski Bór, po czym wessał go w swoją przepaścistą gardziel. Pożara na to zjadła Babki. Na chwilę potwory przerwały pojedynek. Bardzo się do siebie zbliżyły, wędrując przez Niebo i niszcząc, co się dało. Jeszcze tylko gwiezdna Łania, co chyłkiem chciała przemknąć ku Dziupli, padła ofiarą Pogroma, który ją wchłonął razem z Dziuplą, tak samo, jak wcześniej Niedźwiedzia, Dzika, Tura i Żubra z ich gniazdami. Zrujnowane Niebo było jednym wielkim pobojowiskiem.

Poczar uśmierca dzieci Chorsa, a Pożara dzieci Swaroga – według podania mików z Lipska i Kopanicy9

Wtedy oko Poczary spoczęło na pojedynczych gwiazdach, co się rozpierzchły z Ptasiej Drogi. Między tymi gwiazdami ukrył się cały ród Chorsów przerażonych rozpętaną bitwą. Kiedy Chors zobaczył, że Poczar w nich właśnie mierzy, nakazał wszystkim swoim dzieciom, by się rozpierzchły na różne strony. Poczar działał jednak błyskawicznie. Już pierwsze jego kłapnięcie pozbawiło żywota siedmiu synów Chorsa. Wyrywał gwiazdę po gwieździe, a z każdą pożerał jednego młodego Księżyca albo jedną Chorsawę. Na niedobitki rzuciła się Pożara, a Pogrom pognał za parą rodziców, Chorsem i Chorsiną umykającymi ku Weli. Tych dwoje wraz z dwójką dzieci (Księżycem i Czarą-Chorsawą) dopadło Wysokiego Nieba nad Zaświatami i chciało przemknąć przez dziurę wybitą w Kopule. Pogrom był jednak tak blisko, że prawie miał już w szczękach ostatnie dziatki Chorsowe. Na szczęście na Wierchu Weli przycupnęli Strzybogowie całym rodem i zobaczyli w porę, co się dzieje. Posłali naprzeciw potwora wszystkie wiatry, skupiając całą swoją moc. Uderzenie to powstrzymało Pogroma, ale otrząsnął się i kłapnąwszy potężnie złapał Czarę w pysk i wyżarł jej potężny kawał ciała. Wtedy Chorsina rzuciła się na niego. Czara czmychnęła na Welę, podczas gdy Pogrom walczył z jej matką. Widać złość musiała dodać jej sił, bo dobrą chwilę trwało one zmaganie, aż przyduszona pod łapskiem potwora Chorsina zrobiła się blada, a potem całkiem zsiniała. Chors zawrócił, chcąc ratować żonę. Byliby polegli oboje i zostali pożarci, ale zupełnym przypadkiem Prowowie – Prawic i Czstnota, znaleźli się w pobliżu. Prawic ruszył na potwora, który wypuścił zupełnie już siną Chorsinę, ale odgryzł rękę Prawicowi. Czstnota broniła syna, a Chorsawa także przyszła mu z pomocą. Czstnota została uderzona przez potwora i popękała na całym ciele, upadłszy na kamienie Weli10. Na szczęście z pomocą przybyli wtedy Simowie i Wodowie, i Mokosze. Wszyscy razem poszli za Chorsem. Pogrom musiał ustąpić -uciekł w pobliże gwiezdnego Młyna.

Od tego czasu, jak mówią mikowie z kątyny Chorsiny w Lipsku, Chorsina ma skórę błękitnoniebieską – siną, a Chorsawa-Czara ma wyżarty bok i nigdy nie może już być pełna11.

W tym samym czasie, według serbskich mików z Lipska, Swarog z Dabogą i dziesięcioma synami wracali z Zaświatów, gdzie ich Daboga ukryła przed gniewem swego męża. Według ich podania, które potwierdzają mikowie kątyny Swarożycowej w Kopanicy, Swarożyce przez cały czas aż do tej chwili przebywali razem z matką w Zaświatach, a główną rolę w przywróceniu równowagi na Ziemi odegrali Perunowie, którzy z tego powodu uzyskali później zwierzchność nad Żywiołami. To Perun ze swoimi synami Ciosną, Perunicem i Łyskiem-Porenutem odkowali z zamknięcia Siemię, tnąc mieczami, toporami i sztyletami wody zestalone w lód. Od ich roboty rozgrzane wody poczęły się unosić w górę, a tam Perperuna odciągała obłoki i zamykała je w swojej skrzyni. Tak więc dopiero kiedy narodziły się Potwory, w których ukształceniu ani Daboga, ani Swarożyce nie brali udziału, Swarog przybył na Welę, rozbił młotem dwór Welesowy w Założy i pokonawszy trzech Welesożarów, porwał Dabę z synami. Widząc, co się dzieje, jak rozszalałe są potwory, Swarog gnał co prędzej ku Ziemi, gdzie wszyscy zamierzali się ukryć. Pożara zoczyła ich ucieczkę i popędziła za nimi. Dopadła ich blisko Sklepienia i nim zdążyli się skryć, pożarła kolejno dziewięciu z synów Swaroga i Daby. Ocalał tylko jeden, najmocniejszy, najszybszy. Przy wrotach Sklepienia czekali już Perun i Perperuna. Zaraz wezwali też na pomoc Rodów i Ładów. Wspólnymi siłami odegnano Pożarę.

Trzy potwory rozsiadły się na krańcach gwiazd i rozglądały się pożądliwie za nowym łupem. Prawie już nic nie zostało z niebieskich budowli: ani jeden most, mur czy wieża. Stał ciągle Młyn i Gwózd opodal Młyna. Ich oczy jednocześnie spoczęły na tym łupie i w jednej chwili rzucili się ku zdobyczy. Gorejący Gwózd wyzywał ich swoim blaskiem. W Pędzie wyglądali jak trzy błyskawice: biała, czerwona i niebieska. Uderzyli w Gwózd z trzech stron. Drzewo Nieba zachwiało się i pękło. I kiedy już miało runąć i zdawało się, że cały świat za chwilę ulegnie zagładzie, zjawił się we własnej osobie Światowid. Potwory odsunęły się, by nabrać rozpędu, a kiedy ruszyły ponownie, Bóg Bogów na własnych barkach uniósł w górę Pęknięte drzewo, zaś Pożara, Poczar i Pogrom zderzyły się z olbrzymią siłą. U stóp Swąta potwory rozpukły się na tysiąc kawałków. Bóg Bogów wezwał wtedy na pomoc wszystkich Żywiołów i Mogtów.

O zabiciu Potworów i gdzie zostały ukryte ich głowy

Łeb Pogrom a potoczył się po zrujnowanej Ptasiej Drodze ku stojącym na jej krańcu Ślepcowi i Kostusze. Nim wpadł w niebiańską Bramę Bram, pożarł tych dwoje. Tam złączył się z Pierwnicą i nie ma go już na świecie. Światowid nakazał Żywiołom i Mocarzom rozkawałkować natychmiast ciała zabitych potworów, sam zaś popędził ułowić ich łby. Niedaleko Kosiarzy dopadł ognistego łba Pożary. Sam go połknął. Niektórzy mówią, że go zjadł, bo nie wiedział, co począć, ale gdyby tak było, zjadłby również pozostałe głowy potworów, a tak nie uczynił. Głowa Poczara szybowała ku Weli. Uderzywszy ją z całych sił, Swąt sprawił, że wbiła się w Otchłań. Po jej upadku powstał lej, który zarósł żelazną trawą. Miejsce to nazywa się Oczarowym Polem albo Łąką Oczaru. Tym sposobem Niebo zostało uratowane, a Gwózd pozostał jedyną osią, wokół której kręci się ono do dzisiaj. Następnie Bóg Bogów podążył na Ziemię i przybył w chwili, gdy Sklepienie Niebieskie już poczęło się na nią walić. Wtedy natychmiast podparł je na Górze Trzygław, na której się ono do dzisiaj opiera. Potem porwał pień złamanej Ósicy, wyostrzył go i w szarży oderwał głowę Poczwary-Sołowieja od tułowia, nabiwszy ją na tę pikę. Wolną dłonią zaciśniętą w pięść uderzył Swąt Poskrudę tak, że jej łeb pękł na sto kawałków. Głowę Poskrudy wrzucił do Morza Głoznowego (Bursztynowego), czyli Morza Wędów, a wody jego zakotłowały się, spieniły i zabełtały, na zawsze pozostając mętne. Od tamtego czasu nazywano owo morze Bołotykiem-Bełtykiem. Z łba Poskrudy zrodziło się sto potworów morskich, które rozpełzły się po wszych morzach Ziemi. Zęby Poskrudy rzucił Swąt w jezioro Czarne, a z nich narodziło się sto potworów zamieszkujących jeziora Ziemi i stamtąd przepełzły do innych jezior. Jezioro to od owego czasu zwie się Czarna Hańcza. Na szczęście te małe poczwary i paskudy w niczym nie równają się ze swoimi pierwowzorami. Teraz Swąt przystąpił do zanurzonego po szyję w rozpękającej Ziemi Porusza-Światogora, ucapił olbrzyma za włosy i wyciągnął z ziemi u brzegu Bołotyku. Kamień Kamieni -Swatyr spadł wtedy wypuszczony przez Porusza na samo dno morskie. Morze wlało się od razu w otwory po Poruszu i tam gdzie stały jego nogi, powstały dwie wielkie zatoki: Zatoka Wędów i Zatoka Istów. Bóg Bogów poniósł tymczasem Porusza na Welę. Przez całą drogę po Niebiosach bogowie rwali ciało Porusza na strzępy. Gdy przybyli na Welę, wyrwali też zębiska z łba Poczwary. Ten łeb Swąt cisnął w Naw Piekła. Wbił się on w bagno, które od razu zapłonęło ogniem. Owo miejsce nazywa się Bagnem Wrzawy i do dziś płonie niedaleko Gór Ruchomych ziejących wiecznie płomieniami. Ogień z onych gór spływa do Pętlicy, czyniąc na tym obszarze Rzekę Rzek Czerwienicą.

Bóg Bogów pociągnął Światogora-Porusza, a raczej szkielet, jaki z niego pozostał, na Wierch i tam potężnym uderzeniem wbił go w Górę Gór – tak powstała Wierżba, zwana tak dlatego, że szkielet Porusza werżnął się w górę. Wierżba pokryła się listowiem od istu Swąta i porosła złotą korą. Tym sposobem zrodziło się nowe Drzewo Świata. Wurszajci Swąta-Swaistixa z jego kościoła w Truso w ziemicy pochodzącego z Istów ludu Brusów (Prusów) mówią, że Wierżbą jest ono zwane przede wszystkim z tego powodu, iż wieńczy wierzchołek świata. Stąd pochodzi ich zdaniem powszechny wśród Sławian i Istów obrządek wieńczenia zakończonej budowli Wiechą.

Na Wierżbie wsparło się Niebo Wysokie – Kopuła Weli. Swąt przebił ciało Światogora kołkiem-piką z Osicy, żeby się potwór już nigdy nie odrodził12.

Wołchwowie z Rosi prawią, że stąd się bierze miano Światogor jako przydomek Porusza, że właśnie w Świętą Górę został wbity albo w Górę Swąta. Także Kamień Kamieni Swatyr stąd ma miano, że ze Swątej Góry, z Wierchu Weli pochodzi.

Wierżba wyrasta tuż opodal zamyku-tweru Kłódź, przy Źródle Źródeł, kilka kroków od Modrego Banioru (Jeziora Jezior). Nogi, ręce i członek Światogora-Porusza zamieniły się w pięć korzeni, szyja i głowa w pień owej Wierżby, z włosów zaś powstały konary skierowane ku czterem stronom świata.

Gdy już Swąt znalazł się na Weli, zrobił też porządek z trzema walczącymi tutaj potworami. Ucapił ich wszystkich pod Wierchem i cisnął w Otchłań. Tam roztrzaskał łeb Ponicza o skałę nad Jeziorem Martwym, po czym zanurzył go w mętnych wodach. Łeb odpadł od cielska, a jezioro pokryło się od razu czarnym lodem i takie pozostaje do dziś. Żywiołowie rzucili się na ciało potwora i zaczęli je rozszarpywać. Bóg Bogów ukręcił łeb Pokłona-Jarzca, a Połoz, widząc to, rzucił się do panicznej ucieczki. Swąt pobieżał za nim i dognał go na Ziemi, w czarnogłowskich stepach13. Tu posługując się łbem Pokłona niczym maczugą, zatłukł Połoza na śmierć. Łeb mu odciął toporem, ale jadowite kolce otaczające głowę Połoza poodłamywały się same.

Z tych kolców według wołchwów burskich mają pochodzić widywane przez ludzi do dziś pośród bezkresnych stepów małoruskich straszliwe węże-połozy, pokazujące się w Auksztocie czarne czworonożne ginwojty czy wielkopolskie trusie. Kudiesnicy Antów, czyli Wędów Nadciemnomorskich mówią jednak, że postać połoza-węża-olbrzyma przybierają na jakiś czas młode Ażdahory, to znaczy dzieci Smoków i Żmijów (Ażdahów-Spętów).

Łeb Pokłona-Jarzca zwanego też Kręcicielem rzucił Bóg Bogów w Morze Białe, które pokryło się białym lodem i od tego czasu bez przerwy jest lodem w owym miejscu skute14.

Wędowie, którzy są znanymi żeglarzami i obsiedli brzegi zarówno Bołotyku i Morza Białego, jak Czarnego, a także w najdawniejszych czasach przepłynęli wiele innych mórz15, prawią, że dawniej morze było łagodne jak baranek, a stało się złośliwe i niebezpieczne przez Potwory, a także z tego powodu, że ludzie obrazili niegdyś rabunkiem jątarowych skarbów Pana Mórz – Wodo-Wełma i bezczeszczą nieustannie morze nadmiernymi odłowami ryb.

Słowo o śmierci Światogora-Porusza  według wołchwów z kapiszty Rodżany w Rodni16

Wołchwowie z Rodni, gdzie na Górze Rodu Rodów wznoszą się cztery boskie kumiry, a spod ofiarnego głazu tryska święte źródło zwane Rodiszczem i cieknie święty strumień Rodnik, w którym kąpiel po spełnieniu ofiary daje płodność każdej kobiecie i każdemu mężowi oraz zwierzy- nie, przekazują inną opowieść o śmierci Światogora.

Według nich to Mor, bóg Zarazy i Zagłady, odwiedził swego ojca Czarnogłowa, jako że był zwyczajnie zazdrosny o to, że jest ktoś, kto potrafi bardziej spustoszyć Ziemię niż on sam. Czarnogłów nie chciał mu pomóc i wręcz zakazał jakiegokolwiek działania przeciw Poruszowi. Mor jednak nie mógł ustąpić i poprosił swoją matkę Białobogę o pomoc. Białoboga, widząc możliwość wystąpienia przeciw mężowi, poradziła Morowi, by z pomocą innych bogów przeniósł Głaz Głazów z Weli i położył go na drodze Porusza-Światogora, obok zaś wykopał wielki dół, który by potwora pomieścił. Mor wspólnie z całym rodem Wiłów przeniósł głaz. Sam własnoręcznie wykopał wielki dół, a Lesza-Borana wyścieliła go miękkimi liśćmi. Kiedy nadszedł Światogor roztrącając góry i łamiąc skały, Mor wyruszył naprzeciw potwora. Zaprosił go w gości. Światogor zgodził się dopiero wtedy, kiedy usłyszał, że tajemniczy gospodarz ma łoże, z którego po przespanej nocy wstaje się stokrotnie silniejszym. Po posiłku złożonym z całego stada krów i stada owiec Światogor chciał udać na spoczynek w owym łożu. Wtedy Mor pokazał mu dół wyścielony liśćmi. Światogor wszedł do dołu i zasnął. Wtedy Mor i Wiłowie nakryli go Głazem Głazów. Ponieważ sen miał czujny, obudził się od razu i usiłował odwalić kamienną płytę, żeby się wydobyć, ale im bardziej się wysilał, tym bardziej zapadał się w głąb ziemi pod niespotykanym ciężarem głazu. Światogor wierzgał i rozbijał się pod ziemią tak strasznie, że zaczęła ona Pękać i rozchodzić się na boki. W tym czasie Sołowiej i Poskruda starli się pod Osicą i złamali ją, a Sklepienie Niebios zaczęło się osuwać na Trzygław. Wtedy zjawił się Bóg Bogów we własnej osobie i przystąpił do robienia porządków. Kazał Morowi odsunąć głaz. Kiedy powstała szczelina, Światogor po trzykroć uderzył w Mora swym oddechem, usiłując go zabić. Trujący oddech Światogora, który dla wszystkiego, co żywe, byłby zabójczy, wzmocnił tylko Mora swoją morderczą mocą. Tym sposobem Mor stał się jeszcze silniejszy, bowiem od tej chwili posiadł również zabójczy oddech i każde jego tchnienie sieje śmiertelną zarazę. Swąt złapał Światogora-Porusza za głowę i wyciągnął go z ziemi, po czym przeniósł na Welę i wbił go w Górę Gór, czyniąc zeń Drzewo Drzew – Wierszbę, zwaną też Wierchą.

Skąd się wzięli Przedstworze

Kiedy już Niebo Głębokie zostało ponownie wsparte na Gwóździe, a Niebo Wysokie, czyli Kopuła, oparło się na Drzewie Drzew – Wierżbie, Sklepienie Niebieskie umocowano zaś na wierzchołku Trzygławia, Żywiołowie i Mocarze rozerwali na strzępy cielska Potworów. Chociaż Potwory nie były nieśmiertelne, to jednak zostały ukształcone z materii wieczystej i stały się wieczne. Nie można ich było zabić. Swąt widząc rozległość swoich włości, mnogość rzeczy wtórych i trzecich, które powstały przez ciągłe mieszanie się ze sobą Rzeczy Pierwszych, przyzwolił Żywiołom i Mocarzom, by posiedli pomocników tak samo, jak Kaukowie-Dzięgle i Kirowie. W tym celu nakazał im Bóg Bogów złączyć się w pary i podrzeć ciała Potworów, przez co ulegną one przepotworzeniu. Następnie zaś każda para powinna stworzyć po cztery lub trzy jednakowe postacie z przepotworzonej materii. Kiedy to już będzie gotowe, obiecał tchnąć w nowe boskie stwory skrę swojego istu, by stały się uleglejsze, a ich przyrodzenie współgrało ze światem. Bogowie rwali parami ciała potworów i potem parami w różnych zakątkach przestworzy niebieskich kształcili z owych strzępów nowe postacie. Tak narodzili się Przedstworze, zwani tak z powodu swego narodzenia w przestworzach, stworzenia boskimi rękami, przepotworzenia i krwi potworów, jaką w sobie noszą. Przedstworze stali się pomocnikami Żywiołów i Mocarzy – prabogunami i praboginkami – najniższymi bytami boskimi, bogami poronnymi. Poronnymi, to jest nie poczętymi z ciała swych rodziców, ale ukształconymi ich rękami, z materii martwej, choć wieczystej. Stąd bogunowie i boginki nie są nieśmiertelni, ale są wieczni. Kiedy przydarzy im się śmierć, odradzają się w tej samej postaci, ale nie tej samej osobie i po pewnym, niezbędnym do samoodtworzenia czasie.

Najwięcej najbardziej tajemnych wiadomości o Przedstworzach i powstałych z nich później Stworzach-Stwórokach posiadają gromady kapłańskie Guślarzy, Koźlarzy, Kudiesników, Czarowników, Toblacek, Czarownic, istyjskich Cereuninek i Żegnotów oraz Zaklinaczy, Wraczy, Znachorów i Czarodziejów.

Światowit tak to urządził, że każdy z 88 żyjących już wtedy bogów Żywiołów i bogów Mocy posiadł trzech lub czterech pomocników. Przy czym cały ród jako jedność miał do pomocy 15 lub 16 bogunów. Jako że rody Żywiołów składały się z ojca, matki i trojga Żywiołów Mniejszych, otrzymali oni możliwość stworzenia 5×3 Przedstworzów. Rody Mocarzy-Mogtów, gdzie prócz ojca i matki jest zawsze tylko dwoje Mniejszych Mocarzy, miały możliwość stworzenia 4×4 Przedstworzów, Tym sposobem Swąt zrównał siły mocniejszych dotychczas Żywiołów z młodszymi i słabszymi Mocarzami,

Z ciała Pokłona powstało siedem rodzin Przedstworzów: trzy Chały ze skrzydeł wyrwanych rękami Dyja i Chorsiny, trzej Stuhacze z trzech szyj obciętych rękami Strzyboga i Stryi, trzej Latawce z trzech ogonów Kręciciela obciętych również przez Stryję i Strzyboga, trzy Wichory z korpusu rozdartego przez Pośwista i Bożeboga, trzy Bełty z wnętrzności poszarpanych przez Dyja i Pogwizda, cztery Mątwy z potężnych łap obciętych przez Mąda i Mokosz oraz cztery Liszki z serca, wątroby, Żołądka i śledziony, wyciętych rękami Licha i Dodoli17,

Z poszczegółnych kawałków pociętego długaśnego cielska Połoza powstały trzy Kraśniaki, cztery Ubożęta, cztery Żyry, cztery Dobrochoty, trzy Spory, trzy Radunice, trzy Kłobuki, trzy Skotniki i trzy Mruki-Mrugi18. Było to więc dziewięć rodzin prabogunów i praboginek.

Z rozerwanego ciała Porusza-Światogora, którego szkielet, członek i głowa z szyją zostały przez Swąta zamienione w Wierżbę, powstało jedenaście rodzin Przedstworzów złożonych w sumie z 36 prabogunów i praboginek. Były to: Brzeginie, Niziołki, Polewiki, Piędzimężyki, Przypołudnice (Oprzypołudnie), Obiłuchy, Wilce-Sjeny, Wiły, Bugaje, Leśnice i Laskowce19.

Z ciała Poczwary-Sołowieja stworzono siedem rodzin liczących 28 Przedstworzów -Łojmy, Czarcichy, Czarty, Krasawki, Porońce, Zwodnice i Cmunki20.

Z Pożary zrodziło się 46 prabogunów i praboginek należących do trzynastu rodzin. Były to: Płanetniki, Zmierzchnice, Switezie, Welesożary, Swiczki, Jaskry, Skierki, Świetliki, Swarki, Żary, Ognie, Ognice i Owinniki21. Z Pogroma-Rozpuka stworzono rękami boskimi 34 prabogunów i praboginek należących do dziesięciu rodzin – Dziennice, Nocnice, Obłoczyce, Chmurniki, Gradki, Grzmotniki, Plonki-Puki, Wieszczyce, Odmienice i Południce22.

Z lochy Poskrudy Żywiołowie i Mocarze ukształcili dwadzieścioro siedmioro prabogunów i praboginek w ośmiu rodzinach: Kąpielniki, Rusałki, Męcice, Utopce, Brodzice. Tooielice. Wodniki i Bagienniki23.

Z ciała Ponicza powstało dziewięć rodzin Przedstworzów zamienionych w późniejszym czasie w Stworze, jak i wszyscy inni Przedstworze. Razem było ich na początku 36 prabogunów i praboginek. Były to Mary, Dusioły, Jagi Jędze, Upierzyce, Podrożniki (Poputniki), Mamuny, Lel- ki, Nawki i Popielnice24.

Z ciała dziewiątego Potwora Poczara powstało aż czternaście rodzin Przedstworzów, czyli 56 prabogunów i praboginek – Rodzanice, Rożańce (Rodki), Narecznice, Babajagi (Bobaki, Boby), Dziwożony, Bylice, Sądzenice, Prawki, Skarbki, Skrzęty, Skrybki, Chochołdy, Wojki (Dzicy Męże) i Szczekotuny25.

Wiadomości o ich wyglądzie znajdują się w kolejnych tajach. Tu należy jeszcze tylko zaznaczyć, że prabogunowie i praboginki rodzili się przez trzy dni i trzy noce welańskie w różnych okolicach Głębi, Ziemi, Weli, Nieba Dalekiego, Wysokiego i Niskiego.

W trakcie Wojny o Krąg Przedstworze zostali ustokrotnieni i pomniejszeni do rozmiarów porównywalnych z ludzkimi, dopiero te postacie zwane są Stworzami albo Stwórokami. Starsi Stworze, czyli 312 prabogunów i praboginek, którzy zrodzili się z Potworów na samym początku, prawie nigdy nie pokazują się ludziom i są zajęci bardzo mocno opieką nad poszczególnymi dniami roku.

Zakończenie Wojny o Bułę – nadanie bogom Taj przez Swąta

Kiedy już poćwiartowano Potwory, a z ich ciał narodzili się Przedstworze, Bóg Bogów nakazał Żywiołom, Mocarzom i wszystkim ich dzieciom przywrócenie we wszy m świecie takiego ładu, jaki był przed bitwami. Nie dało się tego uczynić do końca, ponieważ wiele rzeczy, które były na początku, zniknęło ze świata. Bogowie rzucili się do pracy pamiętając, jaki los spotkał nieposłusznych pierworodnych synów Swąta. Bóg Bogów nakazał im ze wszystkiego niepotrzebnego zrobić wielkie ognisko na Równi pod Skałą Gromu, a po wykonaniu zadania zebrać się przy tym ogniu. Mogtowie i Żywiołowie ułożyli na nowo Niebiosa złączywszy je nową Drogą Straszów na podobieństwo pierwotnej Ptasiej Drogi.

Tym sposobem przywrócono nowy ład niebiański z Gwózdem jako głównym miejscem Nieba, wokół którego do dziś kręcą się Woły niebieskie, Koń niebieski i niebieski Niedźwiedź, Kwoka z Pisklętami i ocaleli z pogromu Kosiarze. Niebo zostało bez Ślepca i Kostuchy, z jedyną Gwiazdą Welesową, bez Welesowych Kłosów i Łąki. Złożono je na powrót z czterech Niebiosów: Niskiego, Wysokiego, Głębokiego i Dalekiego. Powstało teraz jednak już tylko w siedmiu barwach ułożonych przez Zorzę – Jutrę. Niektórzy prawią więc o Siedmiu Niebach z powodu owych siedmiu maści niebiańskich.

Urządzono także nowy ład na Ziemi, którego kształt możemy do dzisiaj podziwiać. Na całej Ziemi było teraz siedem pasm gór. Na wschodzie uchowały się Góry Kauków poświęcone Czarnogłowowi, a w nich Trzygław, na którym spoczywa Sklepienie. Na zachodzie druga część owych gór zwanych Białymi, jako że poświęcone są Białobodze. Ze środka, onych dawniejszych rozległych Gór Kauków zrujnowanych przez Światogora-Porusza, zachowały się Góry Chorsa, nazywane potem Charwatami, Górami Krakowskimi lub Karpatami i Góry Sądzy-Osudy, zwane później Górami Sarmackimi albo Sudetami. Poza tym zostały Góry Łyska (Łysogóry), Góry Rod a (Rodopy) i Góry Sima (Siemana Ryle). Niektóre kątyny dodają Ósmą górę – Rawską, czyli Zerywańską, zwaną nieraz Ryfejską, gdzie miała się mieścić Koliba Zerywanów.

W nowym porządku płynęło przez Ziemię siedem wielkich rzek: Wołga-Rwa, Dunaj-Isty, Dunaper-Dnieprz, Dunaster-Dniestrz, Dziwna-Dźwina, Wiskła-Wądal i Odra- Gdera. I tu chrominy zachodnie dodają rzekę Łabę, czyli Białoboską.

Było też na niej siedem znacznych jezior, które niekoniecznie były wielkie, lecz bardzo ważne. Te jeziora to Jezioro Białe, Jezioro Czarne, Jezioro Ładów, Jezioro Cudów, Bołotoń, Jezioro Body i Jezioro Mokoszy.

Oblewało zaś Ziemię ze wszech stron siedem mórz: Morze Białe, Morze Wądy (Bołotyckie zwane też Bałatyrem lub Morzem Głoznowym), Morze Czarne, Morze Mora, Morze Mąda, zwane też Morzem Mazów oraz Wielkie Morze Południowe i Morze Północne.

Z tej pracy bogów powstała też Wela w dzisiejszym kształcie z jej siedmioma górami, siedmioma rzekami rozlanymi z jednej Rzeki Rzek – Pełnicy, z Wierchem i wieńczącą go Wierżbą, z siedmioma łąkami, siedmioma jeziorami, siedmioma czarnymi źródłami i siedmioma białymi studniami żywej wody27.

Kiedy już bogowie skończyli przywracanie ładu, zapalili ogień na Równi Welańskiej pod Skałą Gromu, skąd rozchodzą się Góry Ogromne i dzielą na Pasmo Białoboskie i Czarnogłowskie. Tu zasiedli w kręgu przy ognisku. wtedy przybył Swąt z Dzięglami-Kaukami oraz z Kirami-Godami w otoczeniu ich pomocników Ażdahów i Światłogońców.

Bóg Bogów dokonał podziału Niw między Żywiołów i Mocarzy zarówno na Weli i Ziemi, jak i na Niebie, i każdemu przydzielił pracę niezbędną, którą od tej pory miał wykonywać, aby nowy ład utrwalił się na wieczność. Tchnął też swój ist we wszystkich zgromadzonych przy ogniu bogunów i boginki. Każdej rzeczy dał znak tajemny – Taję, i każdemu z bogów taką samą Taję kutą w złocie, by nigdy nie pomylili, co do kogo należy. Dał im też piękne tyny – dwory na ich Niwach. Ostrzegł ich, że jeśli zmuszą go, by po raz kolejny opuścił Kłódź odrywając się od stwarzania, żeby ratować świat i ich samych od zagłady, nie będzie już tak wyrozumiały jak tym razem i surowo ukarze winnych. Nakazał im za każdym razem w sprawach grożących ładowi świata zbierać się przy tym ogniu i rozważać pospołu sposoby zaradzenia trudnościom. Zakazał toczenia walk, dopóki nie podejmie się w gromadnej radzie próby zażegnania sporu. Sędziami ustanowił Peruna z Żywiołów i Prowego z Mocarzy-Mogtów. Nakazał również, by każda rzecz stworzona ich rękami na Weli lub Niebie kropiona była Wodą Mora, czyli śmiertelną wodą, która zapewni, że nie powtórzy się im taka przygoda, jaka miała miejsce z Potworami. Kto by tego nakazu nie przestrzegał, ten narazi się na jego, Swątowy gniew.

Tak to po wielkiej wojnie i licznych bitwach dokonał się Trzeci Dział i Trzecie Dzieło Boga Bogów zostało ukończone. Wszech Świat, podzielony uprzednio między Dzięgli i Kirów, został teraz podzielony także między Żywiołów i Mocarzy.

Bóg Bogów otoczył Kłódź na Górze Gór – Wierchu warownymi murami. W ich obrębie znalazło się Drzewo Drzew – Wierżba, Źródło Źródeł, Jezioro Jezior – Modry Banior, Skała Skał, Głaz Głazów i Kamień Kamieni – Swatyr28. Tam się udał i po ciężkiej pracy usiadł na Głazie Głazów. Tak Kłódź stała się jego warownią i twierdzą.

Zakopanie Taj

Kaukowie-Dzięgle z Ażdahami i Kirowie-Godowie z Kuniczami udali się do swoich trzemów i tumów. Żywiołowie i Mocarze zostali przy Ognisku Ognisk, oglądając swoje nowe nabytki. Zapoznawszy się z Tajami, postanowiono złożyć je wszystkie w jednym miejscu i zakopać, by nikt nigdy nie mógł zawładnąć tajemnicą rządzenia niwami bogów i naznaczonymi im rzeczami. Sim ze Skalnikiem ukopali wielki kawał górskiego kryształu, który kryje i zamyka w swym wnętrzu każdą rzecz nie tylko przed wzrokiem. Swarog wykuł z niego kolejną skrzynię i piękne okucia do niej, Perun kłódę z żelaza, Perunic zaś z Makoszem klucz. Mokosza dała srebrne śnitki-nieci ze swej łąki uplecione przez pająki Złebytki. Wpleciono je w pokrywę skrzyni. Były to nieci złego bytu, które każdemu, kto tknąłby skrytkę, przyniosłyby samo zło. Zadanie zakopania skrzącej się blaskiem skrzyni w niedostępnym, nieznanym miejscu postanowiono powierzyć Przeplątowi i uczynić go Strażnikiem Tajemnicy. Nikt bowiem jak on nie potrafił splątywać śladów i zwodzić ciekawych.

Tak też się stało. Klucz zawiesił sobie Przepląt na szyi; miał się on stać jego czertą – zastępczym, wtórym znakiem.

Ogień wygasł i bogowie, zakopawszy wieczny żar w miejscu pierwszego zboru, rozeszli się do swoich tynów. Trzeci Dział się dopełnił.

Wołchwowie z Rodni utrzymują, że od tamtej pory na każdy boski zbór, który sobie Żywiołowie z Mocami wyznaczają w jakim bądź miejscu na Ziemi, Weli lub Niebie, bierze się żar z owego Ogniska Ognisk, miejsca pierwszego zboru, który się odbył na Równi Welańskiej u stóp Skały Gromu.

Postępują tak, by wypełniać wolę Swąta. Stąd też ludzie za przykładem kapłanów na pamiątkę owego wydarzenia w wielkie święta palą ognie zwane gromadnymi albo grumatkami, urządzając swoje ludzkie sobary29 i zbory. Zbory takie zwą też zgromadzeniami. Także kapłani różnych kościołów, kątyn, kapiszt i chromów tworzą zamknięte zbory zwane gromadami, które strzegą pilnie swoich tajemnic.

—-

Przypisy

1 Kapiszta w Rosi pod Biełogorodem w ziemicy Rosów była jedną z czterech wielkich świątyń bogini Roszy.

Ziemica Rosów, rozłożona w dorzeczu dunaju Roś, stała się zalążkiem historycznego państwa Rusów. Około I wieku n.e. dostała się pod panowanie Sarmatów. Swoje siedziby miało tutaj wtedy plemię Roksolanówa. Grupy bojowe tego plemienia składały się także ze słowiańskich, ruskich wojowników. Słowianie wchodzili od zarania swych dziejów w liczne związki z ludami tursko-irańskimi. Posiadają wiele wspólnych z Irańczykami nazw w obszarze słownictwa religijnego i nie tylko, jak również wiele pokrewnych mitówb. Udokumentowane są sojusze Słowian ze Scytami w VI wieku p.n.e.c, jak i z Sarmatami około I-II w n.e.d, czy w III-IV wieku z Hunamie. Wspólnie z Awarami opanowali w VI wieku południową i środkowo-zachodnią Europę, a wreszcie z turskimi Bułgarami, którzy zostali zasymilowani przez Słowian Naddunajskichf. współżyli przez 200 lat we wspólnym państwie historycznym. W IV-V wieku nad Rosią miało swe siedziby plemię zarówno słowiańskich Rosów, jak i alańskich Rosomonów. Niektórzy badacze twierdzą, że zarówno Roksolanie, jak i Rosomoni byli czysto słowiańskiego pochodzenia. Od tych plemion pochodzi miano rozciągnięte na całą późniejszą Ruś. W tym czasie w widłach Rosi, Dniepru i Teterewu istniało królestwo Rosów związane z władztwem Attyli. Późniejszemu rozszerzeniu tej nazwy sprzyjało kilka okoliczności. Po pierwsze fakt przejęcia jej i rozpowszechnienia na północy i zachodzie Europy przez drużyny wojenno-kupieckiego bractwa normańskich Waregów, którzy zajmowali się handlem na Wołdze w IX wieku (zaczęto ich wtedy nazywać pośród Germanów Rossmenami albo Rossokarlami – członkami Bractwa Żeglarzy)g. Drugim czynnikiem sprzyjającym było ulokowanie centrum państwa Rurykowiczów w Kijowie, czyli ziemicy Rosów, Rosomonów, a wcześniej Roksolanów. Po trzecie w okresie późniejszym, gdy Słowenowie znad Ilmenia ustanowili swoim władcą Ruryka z Rossokarlów, książęce drużyny zbrojne, stanowiące władzę Rurykowiczów wśród plemion północno-wschodnich Słowian, nazywano Rusami.

Rusowie nigdy nie nazywali Normanów inaczej niż Warjagami. Z kolei Nordowie nazywali Ruś zawsze Ostrogardemh.

Rosowie wywodzili się z ludu Budynów, a ich pierwszym władcą był Rus. Według podania wszyscy oni zrodzili się z krwi bogini Rossy, której synem był także Rusłan (Urusłan)i.

Druga ważna kapiszta Roszy-Sporzycy znajdowała się w ziemicy Istów, nad rzeką Wilją na wzgórzu Rossaj. Trzecie sanktuarium z Kopcem Roszy mieściło się w Charwacji Nadwiślańskiej – to dzisiejszy Rosiejów. Czwarta kapiszta leżała najpewniej w Roztoku w ziemicy Obodrzyców, nad rzeką Warnową (dzisiaj niemiecki Rostock).

a Według zapisów Ptolemeusza.

b Patrz: M. Składankowa Mitologia Iranu.

c Potwierdza to Herodot pisząc o wspólnej ich walce przeciw perskiemu królowi Dariuszowi [SSS – Scytia t. V, str. 101-122].

d Jedna z hipotez naukowych zakłada nawet istnienie wielkiego słowiańsko-alańskiego państwa plemiennego [SSS t. V. str. 5672].

e Znane są huńskie groby książęce zachowane na terenie Polski i szereg znalezisk archeologicznych, które wskazują na pokojowe współżycie Hunów ze Słowianami. Słowianie jednakże podlegali Hunom, którzy zdobyli przemocą ziemice Lęgów (Śląsk, zachodnią Małopolskę, Wielkopolskę aż po Kujawy), a inne stały się krajami wasalnymi Attyli. Słowianie występowali później zbrojnie u boku Hunów [patrz też W. Hensel Polska starożytna, str. 574-581].

f Współdziałanie części plemion wschodnich z Awarami, liczne sojusze np. Bułgarów, ale i zdrady (także np. Bułgarów), również opór morawsko-łużyckiego kraju Samona, rozbicie Awarów w Panonii przez Słowian – to epizody składające się na skomplikowane stosunki między Słowianami i Awarami. Nie ulega jednak wątpliwości, że fala słowiańska zalewająca południową Europę posuwała się najpierw wspólnie z Hunami, a potem z Awarami. Potwierdzają to liczne źródła kronikarskie z obszaru zwłaszcza Bizancjum, ale także np. bawarskie czy gockie. Jordanes na przykład pisze, że po zabiciu króla Antów (Wątów Nadczarnomorskich) Bozy przez króla gockiego Winitara (syna Hermanryka) Hunowie ruszyli na nich całą potęgą i pokonali ich, przepędzając z kraju nad Dunajem. Podobnych wzmianek jest wiele, np. w Powieści dorocznej, u Konstantyna Porfirogenety, Prokopa z Cezarei i innych [patrz SSS t. VII. str. 386-390].

g Kupcy i żeglarze normańscy (Waregowie) wchodzili w liczne kontakty ze Słowianami, przeważnie pokojowe. Stykali się z plemionami wywodzącymi się z bałtyjskiego ludu Istów oraz z potomkami Burów i Budynów – głównie Krywiczami, Wiatyczami, Rosami i Rosomonami – o pochodzeniu mieszanym alańsko-słowiańskim. W tym czasie w ich ojczyźnie skandynawskiej zaczęto ich nazywać Rosokarlami, podczas gdy Rusowie zawsze zwali ich Warjagami. Wniosek o wareskim pochodzeniu nazwy Ruś nie ma większego uprawnienia niż wniosek o rodzimym pochodzeniu tej nazwy od plemienia Rosów. Przypisywanie takiego rodowodu nazwie Rusi jest wyrazem megalomanii Zachodu. Trwa w nauce spór, który nie będzie miał chyba końca. Kompromisowe propozycje tłumaczą pochodzenie nazwy zbiegiem okoliczności, na który i my w przypisie do tej tai wskazujemy [patrz także PP].

h Patrz SSS np. t. V, str. 226 – Sklaweni (0strogard), hasła Ruś Rurykowicze, Waregowie – w innych tomach lub MSKDS.

i Rusłan jest wspólnym słowiańsko-irańskim bohaterem licznych podań o wątkach wyraźnie mitologicznych. [patrz: Taja Jedenasta przypis: Rosza, M. Składankowa Mitologia Iranu, str. 170-203].

j Dzisiaj znajduje się na tym wzgórzu wileński cmentarz.

2 Lud Burów jest jednym z siedmiu wielkich ludów Sławian lub, jak kto woli, ośmiu ludów sławsko-istyjskich, wywodzącym się podobnie jak pozostałe wprost od Zerywanów. Był to odłam Sławian najbardziej wysunięty na północny wschód. Od wschodu otaczały Burów ludy turańskie i irańskie. Obcy kronikarze starożytni nazywali ich Czarnosiermiężnymia. Wędrowali oni z Koliby tak jak wszyscy potomkowie Zerywanów. Osiedli nad Wołgą i Oką, Później przesunęli się także nad Berezynę. Od południowego zachodu sąsiadowali z Budynami, od zachodu z Istami, od północy z Fennami (Finami), Około I wieku n.e. duży odłam Burów przemieścił się w okolicę źródeł Wisły i Odry, na Śląskb. Tu zostali włączeni do wielkoplemiennego królestwa Lęgów, Utrzymywali żywe stosunki gospodarcze z naddunajskimi prowincjami Rzymu, dla których podobnie jak Charwacja Nadwiślańska stanowili zaplecze gospodarcze – hutnicze, górnicze, produkcji ceramicznej. Później zostali pobici przez wędrujących od północy Germanów i zmieszali się z nimi. W zbrojnych mieszanych słowiańsko-germańskich grupach wyruszyli na południe, atakując cesarstwo rzymskie w czasie wojen markomańskich. Marek Aureliusz zawarł z nimi przymierze. Wymienia ich w swoich relacjach Ptolemeusz. Główna część owego plemienia – poza wojownikami – pozostała na Śląsku. W VI wieku pod wodzą króla Wiatka powrócili do rodzinnych ziemic nad Oką i Donem. Wiatka pochodził z królewskiego rodu wędzkiego Wędtyczówc. Burowie śląscy uczynili go swoim władcą. Koronowanie władcy obcego pochodzenia było często praktykowane wśród Sławian. Jest wiele przykładów takiego postępowania, poczynając od Białochorwacji, gdzie królową uczyniono Wandę z rodu wędzkiego, przez Czechów, którzy w VI wieku wybrali na władcę Samona z plemienia Frankówd, Rusów, którym królował wareski Ruryk, aż po elekcyjnych królów historycznej Polski. Od imienia Wiatki okoliczni nadwołżańscy Burowie nazwali powracające plemię Wiatyczami.

Kołodun Jure z Uroczyska Biełyje Bogi był zwierzchnikiem wielkiej kapłańskiej gromady kołodunów. Kołoduni posiadali całą tajemną wiedzę na temat wody – jej pochodzenia, związków z Podziemiem i Niebem, źródeł świętych, boskich korzeni rzek, jezior i mórz. Potrafili wróżyć przyszłość z toni wodnej lub pojedynczych kropel, leczyć wyłącznie przy pomocy różnych rodzajów wód ze świętych źródeł wody wrzącej lub zamarzniętej. Znali w szczegółach cały rytuał związany z oczyszczającym działaniem wody i obmywaniem, które to czynności powiązane były z porami roku, przesileniami itp. Ślady tych obrzędów zachowały się w licznych opisach kronikarzy i praktykach świątecznych aż do XX wieku. Kołoduni umieli sprowadzać deszcz i powstrzymywać wylewy rzek. Znając odpowiednie miana, czerty, gramoty i taje, potrafili zakląć morze, by się wzburzyło, albo w środku lata zestalić jego powierzchnię w lód. Litwini przy pomocy kołoduna z Białoziera przeprawili się latem z całą armią przez Zatokę Ryską na Ozylię. Stare kroniki mówią wiele o tajemnej umiejętności przechowywania pokarmów w stanie świeżości przez Sławów białozierskich i Istów-Litwinów znad Dźwiny. Potrafili też oni przez kilka miesięcy przechowywać zwłoki zmarłego do czasu nadejścia właściwej daty ich pochówku. Zaklęcia kołoduńskie wypowiadano poruszając się ruchem kolistym w stronę przeciwną kierunkowi słońca. Przy pomocy kolistych tanów, czyli rytualnego tańca w zaklętym kole-kręgu (praktyki magicznej imitującej boski Krąg i Zbór, znanej i stosowanej powszechnie wśród wszystkich Sławian), kołoduni wprawiali się w wieszcze uniesienie. Surowe samotnicze zasady przestrzegane w Uroczysku Biełyje Bogi, będącym zborem gromady kołodunów całej Słowiańszczyzny, zabraniały im rozmów przez większą część roku, i korzystania z czyjejkolwiek pomocy. Nakazywały natomiast dokonywanie licznych oczyszczających kąpieli i obmywań. Zabraniały im również strzyżenia włosów, zwłaszcza w miejscu ich kolistego rozchodzenia się na czubku głowy, gdzie rodziła się osobista moc czarowna i zarazem wnikała w osobę cała magiczna moc wszego świata. Stąd wzięły się właśnie późniejsze wierzenia w zaklętą siłę i szaleństwo związane z powstałym z włosów na głowie kołtunem oraz posądzenia o zadawanie kołtuna czaramif. Ścięte włosy były traktowane jak część duszy i pilnie strzeżone przed obcymi, zbierane w woreczki albo zakopywane pod kamieniami z zachowaniem obrzędug.

Jur z Białoziera, usłyszawszy głos Białobogi, wyruszył na południowy zachód, by zbudować gród, który jej będzie poświęcony. Zbudował go własnymi rękami. Zwano go Grodem Jura albo Białym Grodemh. Blisko tego miejsca wybudowano potem późniejszą stolicę ziemicy Słowaków – Bratysławę.

a Hekataios i Herodot wymieniają ich nazywając Melanchlajnami – Czarnosiermiężnymi [patrz PP t. l, str. I 14].

b Być może znaleźli się oni nad Wisłą i Odrą dowodzeni przez Sarmatów, którym wcześniej podlegali. Nie wiadomo, czy nie był to jednak element wspólnej akcji zaprowadzania sarmackiego (słowiańsko-alańskiego) zwierzchnictwa nad ziemicami Sarmacji Europejskiej aż po linię Odry.

c O Wiatce pisze Powieść doroczna, widząc w nim założyciela plemienia Wiatyczów wywodzącego się z Lachów (Lęgów).

d Wielu uczonych uważa, że Samon był Chorwatem, a nie Frankiem. Byłby to więc władca słowiański pierwszego wielkiego państwa Morawy. Być może to jest właśnie okres świetności dynastii Swewładyczów, gdyż Morawa Samona objęła także Serbię Nadłabską (Łużycką), Karantanię i Słowian Panońskich oraz Chorwatów. Możliwe, że dalej na południowym wschodzie weszli w jej skład także Serbowie z Belgradu i Raszki [patrz SSS t. V, str. 39].

e Jur z Biełych Bogów jest postacią mityczną [patrz SSS t. V, str. 492].

f Patrz: MSiP; SLLB; M. Cetwiński i M. Derwich Herby, legendy, dawne mity; KLS i inne].

g O rozpowszechnionym wśród Słowian z Pomorza, Gór Karpackich i Rusi zwyczaju obrzędowego zakopywania włosów i innych magicznych praktykach dotyczących włosów pisze J. G. Frazer, Złota gałąź, str. 213-214. Zwyczaj ten był według niego także rozpowszechniony wśród germańskich Sasów, którzy, jak wiadomo, zajęli ziemie Drzewian-Durzywian (Durzyńców) na Załabiu.

h Chodzi o gród Svaty Jur w pobliżu Bratysławy [patrz SSS t. V, str. 492].

3 Kurowie są uważani za rdzennych mieszkańców ziemicy Kurzeme. Jednak ziemie te zajmowali także Wędowie, którzy zostali wchłonięci przez osiadłych tu i wciąż wypierających ich Istów, Także Wędowie-Sysłowie (Węsowie) podbijali ziemice północno-wschodnie aż po Jezioro Białe. Obok nich osiedlali się tutaj zdobywczy Wądletowie, których miano przejęli w końcu Oksztowie-Auksztotowie, nazywając swój kraj Litwą (Letuva), a także Łotygołowie – Letgale. Bez wątpienia na tym terenie przewagę ludnościową mieli jednak Istowie, którzy w końcu wchłonęli wszystkie inne ludy i plemiona. Ślady sławskich z pochodzenia Wędywarów przetrwały do dzisiaj w ziemicy Kurzeme w nazwach miejscowych i rzecznych.

Chrom w Apuolu był świątynią Gabii i Gabisa – istyjskich (później litewskich) odpowiedników Swary i Swaroga lub Paniksa (późniejszy pruski odpowiednik Swaroga). Apuole (Opole), znane w średniowieczu jako Apulia, było grodem o rodowodzie sięgającym I wieku, co potwierdzają badania archeologiczne. W roku 854 zostało zdobyte i zniszczone przez szwedzkich Wikingów króla Olafa (czyli Waregów). Odbudowane ponownie, jest dzisiaj niewielką osadą w Kuroniia.

a Patrz np.. SLLB str. 199 albo SSS – Apuole i inne hasła związane z Kurzeme, Łotwą i Prusami.

4 Dziewięć Ognisk, przy których rozsiadło się po Dziewięciu Bogów to nieprzypadkowa liczba, bowiem czerta ,,9″ jest w Tajemnym Trebniku związana z Zaświatami i we wszystkich tekstach występuje jako symbol śmierci (9 śledzion Sowiego, 9 drzwi z komory Polela, dziewięciu Ciemnych Bogów Podziemnych itp.). W tym przypadku mamy do czynienia ze zdwojeniem tego symbolu, co przepowiada wielkie zniszczenie, nagromadzenie śmierci i olbrzymi zamęt, jaki wyniknie z działań podjętych przez bogów Żywiołów i Mocy. 9×9 daje 81 bogów siedzących przy Ogniskach. 8+ 1 to trzecia dziewiątka – trzeci okres Stwarzania Świata przez Swąta, który zakończył się Trzecim Działem, ale także potrójne ostrzeżenie przed nieuchronną zagładą. Jak wiadomo, wszystkich Żywiołów i Mocy jest 88 – jeśli nie liczyć Swątlnicy-Strzęśli (Jemioły-Imieli), przepadłej w Kłódzi według jednych podań, a zaklętej w płonną gałąź Wierżby lub w Bodre Światło – Bożą Krówkę (Biedronkę), a potem strąconej z Niebios i wykreślonej z poczetu bogów, według innych wersji mitu. O losach Swątlnicy mówi zarówno mit (baj) związany z zerwaniem płonnej gałęzi przez Diwa-Ładziwa, jak i mit o Dzikich Łowach oraz walce Łada-Kolady z Welesem czy mit o oślepieniu Bożdnica-Bodnyjaka. Ani cyfra 88, będąca wszak czertą zastępującą taję „S” (88 składa się z czterech zwróconych do siebie i przeplecionych liter „S”), ani liczba pozostałych poza Ogniskami siedmiu bogów również nie są przypadkowe i obojętne. Szczęśliwa według wszelkich trebników siódemka składa się bowiem ze wszystkich uznawanych za wyjątkowo przychylnych ludziom bogów, a właściwie z samych bóstw żeńskich. Są to boginie: Krasatina, Boda, Warza-Cica, Żywia-Siwa, Radorada, Ruda-Ródź i Rada-Zboża. Wszystkie one są boginiami-Dziećmi Wielkich Żywiołów i Mocy. Sześć z nich (z wyjątkiem Rady-Zboży) to córki Mocy. Ta czerta, ,,6″, jest z kolei odwrotnością ,,9″, symbolem życia. Zwraca również uwagę występowanie w owym zestawie siedmiu szczęśliwych Trójcy Radzic (Radorada, Ruda-Ródź i RadaZboża) związanych z obrzędem narodzin ludzkich.

W tajach tłumaczy się ową nieobecność Siedmiu Bogiń na dwa sposoby. Według pierwszego tłumaczenia, tych siedmiu jeszcze nie było wtedy na świecie, co stoi w pewnej sprzeczności z poprzednimi tajami. Drugie mówi, że nie chciały one po prostu brać udziału w przygotowaniach do uśmiercenia Świata.

Wiedza na temat czert zawarta jest w Wielkim Trebniku Tajemnyma, a także częściowo w Tai Siódmej.

a Tajemny Trebnik lub inaczej Wielki Trebnik (zwany także Wielkim Trebnikiem Tajemnym) jest księgą obrzędową dostępną wtajemniczonym członkom Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata oraz wyznawcom wiary przyrody. Rodowód tego trebnika sięga czasów Powieści dorocznej (X w.) i sekt bogomilców oraz chłystów, uznanych za heretyków przez Kościół chrześcijański z powodu ich praktyk magicznych i nawiązywania do wiary przyrodzonej, czyli pogaństwa. Księga gołubia jest przechowanym w odpisach fragmentem tekstów trebnika. Trebnik miał zaginąć w XV wieku, ale wtajemniczeni twierdzą, że został współcześnie odtworzony i daje wykładnię wszystkich tajemnych sensów zawartych w symbolach i mitach Słowian oraz w całym systemie religii przyrody. Główny ośrodek kultu Światowita (Boga Bogów – Tao) ma się znajdować w Krakowie. Przedstawiony powyżej wywód został zaczerpnięty z Tajemnego Trebnika wiary przyrodzonej.

5 Pogroma nazywano różnymi zastępczymi mianami, podobnie jak wszystkie byty niebiańskie, po to, by nie wymawiać jego imienia właściwego. Tak jak inne Potwory był znany pod tymi mianami w różnych stronach ziemicy Słowian oraz Istów. Stąd pochodzą jego nazwania, takie jak Rozpuk, Pęk oraz przechowane przez Istów-Łotygołów – Pukis.

Zachowane zapisy świętych ksiąg wiary przyrody Łotygoły pozwalają dokładnie prześledzić, w jaki sposób przebiegał proces przepotworzenia Potworów i stworzenia Stworzów (Przedstworzów) z ich ciał, bowiem kapłańska gromada Wejunasów przechowała wśród Letgalów dokładny obraz Pukisa (znanego i dziś łotewskiemu folklorowi) jako wrogiego ludziom ognistego, latającego smoka-olbrzyma, zamieszkującego jednocześnie wody. Pukis przebywał zarówno w powietrzu, jak i w głębinach mórz i jezior. Z łotewskiej mitologii, Dzismy, znane są jednocześnie późniejsze duchy pomocnicze – bogunowie, powstali z ciała Pukisa Pukowie oraz żeńskie Pukieny. Ci Stworze (boginki i bogunowie) występujący pod postacią latającego ognia dostarczali gospodarzom bogactw, znosząc pożytki z całej okolicy. Pod wpływem chrześcijaństwa dołączono tu wątek o zaprzedaniu duszy diabłu w zamian za ich usługi oraz o tym, że sporzenie pożytku przez owe duchy odbywa się na zasadzie kradzieży. Na przykładzie wspólnego Słowianom i Istom Pukisa-Rozpuka-Pogroma, mitycznej postaci z rodu Potworów, można zaobserwować, jak przebiegała chrystianizacja, proces odrywania ludu od dawnej wiary i proces degradacji dawnych bóstw. Na tej podstawie w połączeniu z podobnymi sytuacjami dotyczącymi innych pokrewnych postaci (np. Puruszy) daje się odtworzyć w pewnym istotnym fragmencie ów mit o przemianie Potworów dokonanej rękami bogów w Stworze. Puki i Pukieny powstałe z Pukisa odpowiadają dokładnie słowiańskim Plunkom-Plonkom (Płonkom) powstałym z tegoż samego Pękaa.

a Patrz MSiP, SLLB.

6 Słowo pomian jest starym słowiańskim wyrazem oznaczającym echo, widmo-poświatę i pogłos. Było ono używane na określenie zjawiska echa, zanim erudyci odkryli pochodzącą od Hellenów boginię Echo. Pomian Postracha, Potwora Potworów jest widmem-poświatą i pogłosem-echem potwora Postracha, w jakiego zmienił się Swąt, gdy go napadli zbuntowani Zniczowie. Wtedy to okropny strach powalił buntowników i sprawił, że przegrali. Swąt wrócił do swojej postaci, ale widmo-poświata-pogłos (pomian) Postracha pozostało i rozpostarło się po wszym świecie.

Patrz: Taja Trzecia.

7 Gród Kija – Chodzi tu o Kijów naddnieprzański, a nie o Kijowiec naddunajski.

Twierdzenia mików połabskich – patrz Taja Czwarta.

8 Niebo składało się jako całość z Czterech Nieb sklepionych, każde zaś Niebo Sklepione zostało sklepane, tj. złączone, z Niebiosów różnej barwy. Potwory w pojedynku pożerały kawałki Nieba Dalekiego, Głębokiego, Wysokiego i Niskiego (Powłoki, Głębi, Kopuły i Sklepienia). W rezultacie w owych czterech Niebach zachowały się calizny niebieskie w siedmiu barwach. Niektórzy twierdzą w związku z tym, że istnieje siedem Nieb, a właściwie Niebios. Jest to pogląd równoprawny.

9 Chodzi tu o podania Łużyczan i Serbów Łużyckich z Lipska nad Sporawą-Sprewą i z Kopanicy, która była grodem położonym w miejscu, gdzie dzisiaj leży Berlin. Lipsk nazywa się obecnie Leipzig, zaś Kopanica jest dzielnicą Berlina i nosi nazwę Koepenick. Są to stosunkowo późne podania pochodzące z kątyn Chorsiny (Krosiny) w Lipsku i Dabogi w Kopanicy. Jedno z nich ma korzenie serbskie, drugie przechowano wśród Łużyczan.

10 Jak widać, istnieją dwie wersje wydarzeń związanych z odgryzieniem lewego ramienia Prawicowi oraz uderzeniem i spękaniem Czstnoty. Według mików Łużyczan Prawic i Czstnota ruszyli na ratunek Chorsinie i Pogrom był sprawcą ich okaleczenia. Według innych kącin to Ponicz w trakcie Bitwy o Welę zaatakował i uszkodził zbyt odważnego Prawica i stającą w jego obronie matkęa.

a Patrz wyżej w tej Tai.

11 Znajdują tutaj odbicie cztery okresy Księżyca: Chors – pełny, Chorsawa – sierp, Chorsina – nów oraz Księżyc, który później został przepołowiony przez Perunica -półksiężyc. Inne wersje mówią, że Chorsowie pozostali na Weli, poza jedynym Księżycem, który w swojej srebrnej łodzi jest widziany nocą na Ziemi jako łowca.

12 Do dzisiaj praktykuje się obrządek przebijania osinowym kołkiem tych ciał zmarłych, które nawiedzone przez Zdusza wychodzą z grobu, by nękać żyjących lub wcielić się w któregoś z nich. Kołek z Ósicy użyty po raz pierwszy przez Swąta okazał się najskuteczniejszym narzędziem unieruchamiającym potwory. Sztukę posługiwania się owym kołkiem w celach czarownych, a także różnymi innymi rodzajami kołków i narzędzi, gdy chce się unieruchomić w grobie potwora albo zapobiec uporczywym powrotom w to samo miejsce Upiorów, Poterczuków i innych Zduszów, poznali do najgłębszych tajemnic (???)ligasze, żegnoci i kołbiowie. Kołek osinowy (osika jest pozostałością dawnej Ósicy) jest szczególnie skuteczny przeciw Wampirom i Strzygoma.

a Garść szczegółów na ten temat można znaleźć np. w KLS i w popularnych opracowaniach o wampirach czy upiorach.

13 Stepy Czarnogłowa to stepy nadczarnomorskie. Z tamtego terenu podróżnicy donoszą najczęściej o pojawianiu się połozów i tam przechowano o nich najwięcej podań. Tam też w dwóch liniach znajdują się olbrzymie, ciągnące się setki kilometrów Żmijowe Wały, których powstanie jest różnie tłumaczone przez różne podania. Wołchwowie z Rosi uważają, że wały te powstały w wyniku walki Połoza ze Swątem albo w wyniku walki Połoza i Porusza-Światogora. Inne podania na temat Żmijowych Wałów łączą je jednak z zagładą życia po Wojnie o Taje i z ocaleniem ostatnich wygnanych z Koliby Zerywanów, którzy osiedli nad Dunajem za chroniącymi ich Żmijowymi Wałami. Według tej wersji Żmijowe Wały zostały ukształcone przez sprzyjającą zerywańskim uciekinierom Białobogę rękami jej Żmijów i powstrzymały ścigający wygnańców ogień oraz wodę na tyle, że udało im się ocaleć.

14 Morzem Białym określa się tu wielkie morze położone na północny wschód od Bołotyku. Chodzi więc o cały Ocean Arktyczny, który rzeczywiście jest skuty lodem w pobliżu bieguna przez okrągły rok, a nie o będące tylko jego zatoką morze, nazywane dzisiaj Białym.

15 Wielkiej wędrówce Wędów poświęcona jest osobna taja, która wiąże się również z zatopieniem Winety i podaniem mówiącym, iż Wędowie popadną w niepamięć i niewolę, w której będą pozostawać dopóty, dopóki nie uszanują ponownie i nie obdarzą należytą czcią swoich zapomnianych bogów. Podanie to zostało przechowane przez potomków Wędów – dzisiejszych Pomorzan zarówno Zachodnich, jak i Wschodnich. Mówiąc w tym miejscu o pamięci Pomorzan Zachodnich, mamy na myśli zarówno czysto słowiańskie, jak przechowane i wchłonięte przez Germanów podania Słowian Nadłabskich i Załabskich, pochodzących z ludu Wędów, w tym na przykład Rujan. Na Rugii do dziś opowiada się, że Arkona powróci do świetności wtedy, kiedy wmurowany w upokarzającej pozycji w ścianę kościoła Witowskiego posąg Światowita podźwignie się, rozsadzając wraże mury. Podanie to dotyczy całego owego wielkiego ludu (podobne pochodzą z okolic Szczecina czy Kołobrzegu, jak i od Kaszubów). Lud Wędów w swej wędrówce zakładał niewielkie kolonie na Półwyspie Jutlandzkim, u ujścia Renu, w Bretonii, na brytyjskim półwyspie Gwyned, u ujścia Loary, nad Adriatykiem – w miejscu gdzie leży dzisiaj Wenecja (która od nich właśnie wzięła swe miano) i dalej na wybrzeżu dalmatyńskim oraz nad Morzem Czarnym i Morzem Mora (Marmara), także w części półwyspu Azji Mniejszej. Tobalarowie Wodo-Wełma znad rzeki Piany opowiadają nawet, że słowa wędrówka, wędrować, wędka, wędzić, woda i kilka innych pochodzą nie tylko od bogów Wody i Drogi, ale również od ludu Wędów.

16 Kapiszta Roda i Rodżany znajdowała się na świętej Górze Rodu Rodów, z której wypływało źródło zwane Rodiszczem. Miejsce to nazwano Rodnią i później powstał tu gród. Wołchwowie kapiszty Roda twierdzą, że to tutaj w rozlewisku rzeki znajdował się Raby Bagr bogini Rudzi, córki Roda, opiekunki wszelakich zarodków, zwanych zaródziamia.

a Dokonane na górze Rodnia odkrycia archeologiczne potwierdzają istnienie ośrodka obrzędowego, a później zamku książęcego.

17 Miana tych Stworzów brzmią nieco inaczej w różnych krajach Słowiańszczyzny i u Istów, jako że bogunowie i boginki aż do naszych czasów przetrwali w ustnych przekazach ludu. Ich wizerunki i miana są mocno zakorzenione w tradycji i ciągle żywe. Stąd na stare nazwy i cechy osobowe Stworzów nałożyły się nowsze. Pamięć o bogunach i boginkach w różnych regionach przechowała różne szczegóły, dlatego po oczyszczeniu obrazu z naleciałości chrześcijańskich i innych odtworzono owe postacie, korzystając z bogatego materiału folkloru, w kształcie zbliżonym do pierwotnego. Ponieważ jednak miana owych najniższych bytów boskich pod różnymi nazwami (zależnie od regionu) kryją często tę samą treść, podajemy te wciąż żywe nazwy, by ułatwić orientację w systematyce Stworzów.

Chały (Ały, Hały), Stuhacze (Zduchacze, Zduchy, Zaduchy, Stuhy, Stjihy, Zdychy, Vjetrogonja, Jednogonja, Cugi), Latawce (Latańce, Letuny, Litony, Lituny, Lituonisy, Zmaje), Wichory (Wiry, Wichry, Wije, Wyje, Wiertki, Trąby, Kręćce, Wejumaty [gdzie maty – matki, macierze, od istyjskiego mate – matka]), Bełty (Błęty, Błudiczki, Błudy, Błędy, Dyjabłęty, Dyjaboły, Dyabołty, Dyjawołchy, Diawoły, Diaboły, Wiłowie, Wołchy), Mątwy (Pletuny) i Liszki (Chowańce, Odnogłazki, Triechgłazki, Jednoocze, Trójocze)a.

a Dużo wiadomości scalających wiedzę na temat Stworzów (a także zrodzonych dużo później Zduszów) zawierają prace: Oskara Kolberga Lud, KLS, B. Baranowskiego W kręgu upiorów i wilkołaków oraz liczne szczegółowe opracowania etnograficzne. Dokładne opisy poszczególnych postaci Stworzów występujących w Mitologii Starosłowian można także znaleźć w książce Cz. Białczyńskiego Stworze i zdusze.

18 Kraśniaki (Kraśnięta, Krośnięta, Krośniaki, Kroszęta, Krasnoludy, Krasnoludki, Krasołudki), Ubożęta (Domowiki, Domowe Dziadki, Detki, Didki, Bożęta, Ubożuchy, Chatniki), Żyry (Żyrowiki, Kikimory, Złydnie), Dobrochoty (Dobrochty, Dobroszęta, Dobrożiły, Dobrodzieje, Księżoludki, Pełniczki), Spory (Sporysze, Sparysze, Sporzce, Korgorusze, Kolowiersze, Rungitisy), Radunice (Radice, Jumisy, Jumaleńsze), Kłobuki (Hobołdy, Choboldy, Chobołdy, Chobardy, Koboldy, Kobołdki, Kubołcziki, Kubołtki, Stopany, Kauki), Skotniki (Chlewniki, Lopematy), Mruki (Mrugi, Łyski, Yskoty, Stralaczki).

19 Laskowce (Gajowce, Laskowiki, Leszy, Borowce, Puszczewiki, Lisowiki), Brzeginie (Beregyni, Berehynie, Panny Łąkowe, Przegińki, Prehynie, Meżamaty), Niziołki (Niziołkowie, Maliki, Ludki, Łutki, Darzamaty), Polewiki (Pokucie, Gospodarzyki, Susedki, Susediki), Piędzimężyki (Mężyki, Pikuliki, Pi kuły, Gorcóniky), Przypołudnice (Przipoldnice, Pśespolnice, Oprzypołudnie, Panny Polne, Panny Zbożowe, Baby Polne, Baby Zbożowe, Karakondżuły, Karakondżule, Laukamaty), Obiłuchy (Pilewice, Plewice, Piłowitze, Kłoczany, Kłokisy), Wilce (Wiłowie, Sjeny), Wiły (Samowiły, Samojudy, Samodiwy), Leśnice (Lisyvki, Gaiły), Bugaje (Szyszymory, Hihimory, Kikimory, Szyszaki, Szaszory, Bubacze).

20 Łojmy (Łamje, Ławmy, Laumy, Łamie, Łajmy, Łoskotnyce, Łoskotnichy, Kazytki, Lamie, Łaumy), Czarcichy (Czertowki, Judy, Samojudy, Czartodziwy), Czarty (Czorty, Anczutki – Czarty Wodne i Bagienne, Czartorogi), Krasawki (Krasawice, Peje, Pieje, Dejwy), Porońce (Dziedziły, Dzilele, Bezduki), Zwodnice (Uwodnice, Zwiedlice, Viedmy, Wiedźmy), Ćmunki (Ćmy, Ćmoki, Cienie, Cinie, Pościenie).

21 Płanetniki (Planitnyki), Zmierzchnice (Wieczernice, Wieczorki, Smrekawy, Szmerkawy, Smirkavy, Zarzycki, Brzazgi), Switezie (Zarzycki, Switezianki, Brzazgi, Diwswitsy), Welesożary (Włosożary, Wołosożary, Vlasożelisti, Vele, Stożary, Velinasy, Velnsy), Świczki (Światła), Jaskry-Bogacze (Bagatce, Bogacze, Jaskry, Bahacze, Bohacze), Skierki (Deszcz Słoneczny, Suonki, Słonki), Świetliki (Kwiat Paproci), Swarki (Swarzki), Żary (Żarki, Żarowniki, Żgielniki), Ognie (Ogonie, Aganioki, Ognieni, Vuki, Ognie Wije, Ogneniwije), Ognice (Ognichy, Ogniewichy, Ogniwiły) i Owinniki (Ogniki-Skierki).

22 Dziennice (Zagorkinje, Swietlice, Panny Niebieskie, Dejwe), Nocnice (Panny Niebieskie, Świetlice, Nócnice, Nóclicki, Noclice), Obłoczyce (Boginki Niebieskie, Oblakinie, Oblaknije), Chmurniki (Chmarniki, Obłoczniki, Poszmurniki, Smurniki), Gradki (Gradowniki, Grądki, Grudki, Lodowe Dziadki, Lódki, Lutki, Zimni Ludzie, Zimnoludy, Morozki, Mrózki, Mrózgi, Dziadki Mrozy), Grzmotniki (Gromowniki, Gromowiki, Grumadniki, Wołoty, Welety, Olbrzymy, Wielkoludy), Plonki (Plunki, Plujki, Aitwory, Atwory, Otwóry, Oćwiary, Otwiry, Puki, Pukieny, Aitwarasy), Wieszczyce (Wedi, Viedi, Wiedice, Wieszczychy, Wiedelnice), Odmienice (Dole, Dólki, Białoludy, Białoludki, Białogłówki) i Południce (Polednice, Połdnice, Poldnice, Miawki, Żytnie Baby, Żytnice, Rżane Baby, Rżanice, Reżnice, Żytnie Panny).

23 Kąpielniki (Kupałki, Wodni Męże, Balije, Banniki, Łaźniki), Rusałki (Rusauki, Rusawki, Rusłanki, Rusełki), Męcice (Pleciugi), Utopce (Topce, Utopki), Brodzice (Brodarice, Panny Wodne), Topielice (Wodnice, Panny Wodne, Undyny, Jurasmaty, Łobasty), Wodniki (Wodianniki, Wodjany, Wodjanoje, Wodelniki, Potopielniki, Topielce, Potopniki, Wirniki, Pływniki, Nyksy, Wódnykusy) i Bagienniki (Topieluchy, Trzęsawice).

24 Morawki (Mury, Mory, Morawy, Mary, Marki, Zmórki, Zmory), Dusioły (Dusze, Dusiołki, Gniotki, Gnieciuchy), Jagi-Jędze (Jędzony, Jagi, Jędze, Jendżibaby, Jeżibaby, Jendzibaby, Baby Jędze), Upierzyce (Upiriczi), Podrożniki (Błędne Ognie, Drożniki, Krzyżowniki, Kriksztosy, Putniki, Poputniki), Mamuny (Mamony, Mamicze, Mamaki, Płaczki, Szutowki, Sutnice, Suścice, Sytnice, Szuścice, Szustnice), Lelki (Lele, Zwiastuny Śmierci), Nawki (Mawki, Mauki, Stracze, Stradcze, Navje, Navaczi, Nauki, Zjemlanoczki, Ziemlanocki) i Popielnice (Żalne Żony, Żaligżeny, Żgielne Żony, Żglistnice, Żalnice, Płaczki, Dziady).

25 Rodzanice (Rożanice, Rożennice, Rodżanice, Rojennice), Rodżańce (Rodki, Rodjiczki, Lichoradki, Rodniki), Narecznice (Udełnice, Udawnice, Udzielnice, Urisnice, Orisznice, Źrzebnice, Zrębice), Babajagi (Baby Jagi, Baubisy, Bauby, Bobska, Bobaki, Boba, Bobo-Jagi, Bubaki, Buby, Jauczybaubisy, Baby Jagodowe, Drasznice, Drsznice, Drzaźnice, Drżnice), Dziwożony (Dziwy, Dziwe Baby, Dziwożonki, Dziwice, Divy, Samodivy, Żworunki), Bylice (Ziemuny, Zemuny, Kamienne Baby, Skalne Baby, Skałoludy, Wrosty), Sądzenice (Sojenice, Sjudenice, Siuda Baby, Sudenice, Sudennice), Prawki (Prawdki, Prowdki, Samoludy, Samoludki, Prat woruki, Prawiczki, Prawce, Prowydnyki), Skarbki (Skarbnicy, Skarboniki, Skarbolicy, Karliki, Karły, i Podziomki, Kładowniki, Krllżce), Skrzęty (Krzaty, Skrzaty, Skrzęta, Skrjenia, Skrytki, Skrzatki, Skrzaki, Szkraty, Szetki, Szpirki, Barstllki), Skrybki (Karzełki, Małoludy, Małoludki), Chochołdy (Chochoły, Chichoły, Chichółyki, Chichóły, Chocholiki, Chochołyki, Chochóły, Gogółki, Gogoładki, Gogołdy, Gżegżołdy, Gżegżllłki, Kuźniki, Kowalisy), Wojki (Dzicy Męże) i Szczekotuny (Dziwy, Dziwce, Dziwowie, Divllny, Diwy).

26 Chodzi o Alpy, zwane przez starożytnych Albis – Białe.

27 Według niektórych kątyn na Weli znajduje się trzydziewięć ważnych gór, odnóg Rzeki Rzek, jezior, borów, mostów i wszelkich innych ważnych obiektów.

28 Według niektórych kątyn Swatyr został na dnie Bołotyku. Według innych Światogor został nakryty płytą kamienną – Głazem Głazów, który potem Mor przeniósł z powrotem na Wierch Weli.

29 Sobary – ofiary składkowe odprawiane zbiorowo w wielkie święta. Cała gromada, wioska, plemię składało z poszczególnych domostw i rodów jedną wielką ofiarę, zbierając woły, kury, barany, owoce, sery, kołacze i inne pożytki, które po poświęceniu części bogom spożywano w czasie zgromadzenia na świętej liczcie.

Taję odtworzono na podstawie Bylin ruskich cyklu kijowskiego, latopisów, Zbornika południowosłowiańskiego i podań zebranych z całej Słowiańszczyzny oraz krajów bałtyckich. W szczególności skorzystano z podań Małorusów, Białorusów, Wielkorusów, Serbów, Połabian, Łotygołów i Litwinów.

Otagowano z:,
Podziel się!