JESTEŚ NIEŚMIERTELNY
Wstęp
Wykład ten nie jest prezentacją poglądów religijnych, ani tych rozpowszechnionych, ani jakichś nowych, nie będzie to nawet prezentacja koncepcji filozoficznej. Wniosek, iż jesteś nieśmiertelny jest konkluzją kilku odkryć naukowych dokonanych na przestrzeni ostatnich 50-ciu lat. Na pewno przychodzi Ci już na myśl pytanie: no dobrze, ale dlaczego do tej pory nie słyszałem, że jestem nieśmiertelnym?. Z dwóch powodów: Po pierwsze, jest znane, że dysputy naukowców docierają do świadomości szerokiej publiczności zwykle dopiero po jakiś 80-ciu latach, dopiero wtedy, jeśli ktoś się zaweźmie i postanowi powiedzieć o tym prostymi słowami. Właśnie się zawziąłem. Postanowiłem podjąć ryzyko i powiedzieć Wam o tej niedawnej konkluzji, płynącej z kilku dyscyplin naukowych. Dlaczego podejmuję ryzyko? Otóż dlatego, że część moich kolegów profesorów, mojego środowiska oburzy się bardzo. Powiedzą, że złamałem zasady naukowca, który powinien ograniczać się tylko do mówienia o takich hipotezach, które leżą w obrębie jego dziedziny i które można udowodnić poprzez jakiś konkretny eksperyment.
Tak, to prawda; to co powiem jest konkluzją płynącą nie tylko z biologii i medycyny, ale także z fizyki czasoprzestrzeni, najnowszych teorii kosmologicznych i lingwistyki formalnej, czyli nauki mówiącej o źródłach i zasadach przekształcania kodu genetycznego. Ja jestem natomiast tylko lekarzem, tak więc trzy pozostałe, wymienione tu dziedziny znam tylko pobieżnie.
To, że jestem lekarzem sprawiło jednak, że się zawziąłem. Z tego powodu właśnie postanowiłem się narazić i spróbować powiedzieć Wam o tym, o czym mówi się na przyjęciach w wąskich gronach ludzi czołowych uniwersytetów, takich jak: Cambridge, Stanford, Harvard, Oxford, Sorbona, tych, gdzie zawsze można było wysunąć dowolną karkołomną hipotezę, bez względu na to, czy będzie się ona podobała otoczeniu czy nie.
Dlaczego to, że jestem lekarzem zmusza mnie do mówienia? Otóż nauka jest neutralna wobec emocji szerokiej publiczności. Bywają okresy kiedy mówi ona ludziom rzeczy niepopularne, bulwersujące, niepokojące. Przypomnij sobie co sądzisz o teorii Darwina albo jaki jest obiegowy pogląd o dziełach Freuda.
Tym razem jednak, konkluzja płynąca z fizyki czasoprzestrzeni, teorii kosmologicznych, biologii molekularnej i prostych klinicznych obserwacji lekarskich jest wysoce optymistyczna.
Jeśli więc będziesz miał cierpliwość i wytrwasz w czytaniu do końca, to uzyskasz niezwykły podarek. Twoje średnie, przeciętne samopoczucie będzie poprawione, będzie lepsze na trwałe! Dlaczego tak się stanie? Zauważ! Zapytaj siebie! Kiedy człowiek czuje się dobrze, bądź jest wręcz szczęśliwy? Oczywiście wtedy, kiedy dobrze o sobie myśli, czyli jego prawdziwa, głęboka samoocena jest pozytywna i dalej kiedy jest przekonany, że to co robi ma głęboki sens. Zauważ jednak, że nie jest możliwe, aby być przekonanym tak naprawdę, że istnienie nasze i to co robimy ma głęboki sens, jeśli jednocześnie sądzimy, że otaczający nas świat: „jest bez sensu”, „powstał przez przypadek”, „dąży ku zagładzie”, „do niczego nie służy „, a panujące w nim reguły działania to: „oko za oko”, „cel uświęca środki”, „najważniejsze to pieniądz”, „czas to pieniądz”, „szczęście to suma przyjemności” itp.
Jeśli udałoby mi się przekonać Cię, że jesteś nieśmiertelny, to uzbroiłbym Cię w spokój ducha i pancerz chroniący przed wieloma niepokojącymi zapytaniami o tzw.”sens życia”.
Tym razem więc próba przekazania tego co mówi się na uniwersytetach mogłaby mieć natychmiastowy efekt psychoterapeutyczny, profilaktyczny, podnoszący trwale nastrój. Taki cel jest więc typowym celem lekarskim. Ponieważ jestem lekarzem, postanowiłem więc spróbować, gdyż jest to chyba mój obowiązek, skoro znam pewną tajemnicę, tajemnicę w cudzysłowie, która do klientów lekarzy, pacjentów nie dotarła, jak to wiem z codziennej praktyki lekarskiej.
Abyś ów prezent, w postaci przekonania o swojej nieśmiertelności, odebrał, musisz dokonać jednak znacznego wysiłku umysłowego. Musisz uważnie słuchać dalszej części wykładu tak, aby zauważyć logiczne, konsekwentne przejście od faktów eksperymentalnych z zakresu fizyki i biologii (na ogół zresztą uhonorowanych nagrodami Nobla) do wniosku, iż jesteś nieśmiertelny. Jeśli uznasz każdy krok wnioskowania za wiarygodny, wtedy uznasz cały łańcuch wnioskowania za słuszny. Zostaniesz wtedy przekonany. Tylko uznanie argumentacji, prowadzącej od naocznych obserwacji do końcowej konkluzji, prowadzi do zmiany zapatrywań. Narzucanie końcowej konkluzji, nawet jeśli ma ona tę samą wymowę dotyczącą śmierci i nieśmiertolności jak sam dobrze wiesz ze szczerych rozmów z rodzicami, przyjaciółmi, kolegami lub znajomymi, nie daje wewnętrzego przekonania o prawdziwości takiego wniosku.
Obserwując ponure twarze, pijących na umór ludzi, lekomanów, narkomanów wiem dobrze, że na pewno sądzą oni, że ich życie nic nie znaczy. Odwrotnie, czynami swoimi zaświadczają, że wszystko co ich otacza jest im obce, ulotne, bez sensu.
No, dobra ! Weżmiemy się teraz do pracy. Jeśli nie jesteś w dobrym stanie ducha, nie masz dzisiaj jasności umysłu odłóż czytanie do jutra, będzie to bowiem ciężka praca, mimo iż nie będę wymagał, abyś zaglądał do Encyklopedii.
* * *
Na wstępie zastanówmy się dlaczego większość ludzi sądzi obecnie, iż muszą umrzeć i na pewno znikną z tego świata całkowicie.
Chcę mówić tu o nowych koncepcjach i nie poświęcę temu zagadnieniu wiele czasu. Podam tylko, że moim zdaniem takie pesymistyczne, lecz bardzo rozpowszechnione przekonania biorą się właśnie stąd, iż obietnice doktryn religijnych, jako iż podawane są bez dowodów, jedynie jako objawienia, są po prostu pomijane jako wizje niczym nie uzasadnione, oparte jedynie w fenomen wiary. Skłonność do fenomenu wiary jest dana jednak tylko niektórym ludziom. Inni są sceptyczni, gdyż taka jest ich natura. Oni, ze względu na konstytucję ich mózgów, chcą argumentów wywiedzionych z obserwacji, które sami mogą sprawdzić.
No tak, ale do połowy XX wieku, nauka i środki popularyzacji nauki, twierdziły, że zachodzi nieskończony, bezwzględny upływ czasu, tak jak to sformułował kiedyś Newton. Wszechświat jest nieskończenie wielki i ma charakter statyczny, a organizmy zwierząt i ludzi powstały drogą ewolucji, której głównym mechanizmem jest walka o byt, selekcja naturalna i optymalne przystosowywanie się organizmów do środowiska.
Jak Państwo zrozumiecie później, z założeń takich musi płynąć wniosek, iż każdy z nas znika z tego świata całkowicie i raz na zawsze. Nawet jeśli ktoś z Was nie dyskutował na takie tematy, lecz jedynie uczył się o teorii Darwina i definicję Euklidesa prostej biegnącej ku nieskończoności, podawaną na lekcjach geometrii w klasie V, utożsamiał z bezwzględnym upływem czasu, to podświadome mechanizmy wnioskowania, pracujące na ogół w nocy, gdy człowiek śpi, dawały każdemu rzeczywiście pesymistyczną konkluzję, że każdy musi umrzeć.
Wywód dotyczący problemu śmierci przeprowadzę tutaj na podstawie ustaleń nauki, dokonanych o fizyce czasoprzestrzeni już w latach 1905-1916 oraz teorii kosmologicznych, sformułowanych w latach 1960-1989. Niezmiernie ważne jest także odkrycie kodu genetycznego, dokonane przez F.H. Cricka i J.D. Watsona w roku 1954 oraz dalszy rozwój biologii molekularnej. Aby wywód był przekonywujacy potrzebne jest także sięganie do pojęć z zakresu neurofizjologii i nauk o komputerach.
Sądzę, że wnioskowanie uwzględniające te odkrycia trzeba podzielić na pięć etapów: Najpierw musimy porozmawiać o tym (a) czym jest organizm żywy, potem o tym czym jest (b) psychika i świadomość człowieka, a następnie o (g) pozornej śmierci jako o jedynym sposobie na rozwój tworów złożonych. W kroku czwartym musimy wrócić do (d) kosmologicznych modeli, ekspandującej czterowymiarowej kuli czasoprzestrzeni, sformułowanych w ostatnich latach dzięki wysiłkom fizyków. Piąty etap będzie pozornie biorąc „ulotny”, ale wedlug mnie równie racjonalny, mimo iż będzie tam o (e) duchu człowieka.
x x x Sądzę, że z wykładem powinienieś zapoznać się przez 5 kolejnych dni lub lepiej przez 5 kolejych seansów rozsuniętych w czasie o 2-3-7 dni.
1. Pierwszy człon wnioskowania, czyli o tym : „CZYM JEST ORGANIZM ŻYWY”
Przed pół wiekiem przyrodnicy, a więc również biolodzy i lekarze sądzili, że najważniejszą cechą organizmów żywych to metabolizm i zdolność do utrzymywania we wnętrzu ich komórek, tkanek i układów komunikacji pewnego stabilnego stanu zwanego „homeostazą”. Pojęcie to sformułował Cannon. Było ono nową zdobyczą myślową pierwszej połowy XX wieku. Mówiono więc, że:
„Żywym jest to co (1) posiada metabolizm, czyli wymienia substancje oraz energię z otoczeniem, w celu utrzymania homeostazy i (2) jest przy tym samosterowalne, to znaczy samoistnie odbiera i przetwarza informacje niezbędne dla sterowania metabolizmem oraz (3) reprodukuje się samo.”
Takie definicje nie obejmowały jednak tworów takich jak wirusy, które jakkolwiek poznane później, były jednak uznane intuicyjnie przez biologów jako twory żywe.
Myślę, że właśnie poznanie budowy i działania wirusów było „kijem w mrowisko” problemów życia i śmierci. Dlaczego? Otóż wirus nie ma własnego metabolizmu i nie utrzymuje we-wnątrz swojego organizmu homoestazy. Wirus to właściwie tylko przepis, taki zbiór zamrożonych instrukcji i rozkazów, który nakaże maszynerii komórki innego organizmu, aby go odtwarzała, czyli reprodukowała.
Skoro jednak wirus potrafi sprawić, aby się powielić i istnieć dalej, więc trwa on w czasie, niejako żyje. Życie wymaga więc przede wszystkim zapamiętania zbioru instrukcji, pewnego przepisu.
Zapamiętanie pewnego przepisu było niezbędne również dla powstania jakichkolwiek innych form życia na Ziemi.
Proszę bowiem sobie uświadomić, że póki nie zaczęły działać pierwsze elektrownie atomowe, to całość energii dostępnej dla organizmów żywych, pochodziła z wytworów procesu opartego o jedną jedyną, lecz bardzo złożoną reakcję, a mianowicie reakcję fotosyntezy, która umożliwia wiązanie w komórkach roślin dwutlenku węgla, tak aby w rezultacie powstawały cukry, no i póżniej inne substancje takie jak aminokwasy, tłuszcze, białka niosące energię i stanowiące budulec.
Reakcja fotosyntezy zachodzi tylko wobec obecności dużych, złożonych, zabarwionych na zielono cząsteczek chlorofilu lub bakteriochlorofilu. Owoce i inne części roślin są pożywieniem zwierząt, a one niestety dalej są pożywieniem człowieka. Innego źródła energii dla organizmów, niż to, które jest wytwarzane przy udziale chlorofilu po prostu nie ma. W takim razie cząsteczka chlorofilu była i jest kluczowa dla powstania i utrzymywania się życia na Ziemi.
Reakcja fotosyntezy składa się jednak z kilku tysięcy składowych reakcji elementarnych, które muszą być wykonywane we właściwej kolejnosci. Nawet początek życia wymaga więc zapamiętania kolejności całego ciągu reakcji elementarnych, które muszą być wykonywane we właściwej kolejności. Zapamiętanie owej właściwej „sekwencji reakcji” jest najbardziej fundamentalnym warunkiem istnienia życia. Jeśli jest to warunek najbardziej podstawowy, musi więc być spełniony zawsze. Powstaje więc pytanie, czy po fizycznej i chemicznej ewolucji materii, przy pojawieniu się trzeciego, biologicznego stopnia komplikacji organizacji materii rzeczywiście zawsze zachodzi zapamiętywanie „właściwych ciągów reakcji chemicznych”.
Od czasu odkrycia kodu genetycznego, zapisanego cząstkami kwasu dezoksyrybo-nukleinowego (DNA) i rybonukleinowego (RNA) jest właściwie szeroko znane, że każda znana forma życia zawiera w sobie „przepis”, zapisany w tym kodzie, na realizację złożonych sekwencji reakcji biochemicznych.
Ów zapis w tym kodzie określa strukturę i sposób uzyskiwania energii organizmów jednokomórkowych i wirusów, a także roślin i zwierząt. Kod ten określa także rozwój tych form życia poprzez pewne stadia rozwojowe oraz określa sposób ich reprodukcji. Wydaje się więc, że życie powstało wtedy, gdy doszło do utworzenia takiego zapisu i że istnienie tego zapisu jest istotą życia.
Wydaje mi się więc (17), że współczesna, lapidarna definicja życia powinna brzmieć następująco:
“Żywym jest to, co zostało utworzone według pewnego programu (przepisu), który wszedł w skład struktury tego układu, wyznacza tę strukturę i jej działanie oraz określa także jej rozwój, sposób reprodukcji, a potem zostaje przekazany do wnętrza osobników potomnych”.
Należy zauważyć, że definicja ta składa się z sześciu warunków dotyczących owego programu („przepisu”). Stwierdzają one, że:
1. według programu „układ został utworzony”
2. program ów „wszedł w skład struktury układu”
3. program wyznacza „strukturę i działanie układu”
4. program „określa rozwój” układu
5. program „określa sposób reprodukcji” układu
6. program zostaje „przekazany osobnikom potomnym”
(wpisany do struktury osobników następnego pokolenia).
Co wynika z takiej nowej definicji fenomenu życia (17). Otóż proszę zauważyć, że istota pewnego organizmu polega na istnieniu pewnego przepisu określającego ten organizm i realizacji tego przepisu, natomiast składniki budulcowe, w postaci cząsteczek wody i związków węgla oraz azotu są brane z otoczenia, gdzie zawsze istnieją, układane dzięki owemu przepisowi we właściwym porządku i układzie przestrzennym. To jednak, że nasze ciało ma określony kształt i funkcje nie leży w charakterze owych cząsteczek wody czy też dwutlenku węgla, lecz w charakterze owego złożonego przepisu, który sprawił, że cząsteczki te były zasysane, przepompowywane i ułożyły się na kształt „pewnej pięknej kobiety”.
Z przytoczonej wyżej definicji wynikałoby, iż tak zwana śmierć układu żywego zachodzi wtedy, gdy ustaje realizacja tej części owego „przepisu”, która dotyczy zachowania struktury i uzysku energii lub wtedy, kiedy struktura ta daleko odbiega od pierwotnego wzorca, wyznaczonego przez wczesną postać tego „przepisu”. Starzenie się polega na kumulacji odmienności od wczesnej postaci tego „przepisu”. Wprowadzenie istotnego błędu do owego „przepisu” wywołuje chorobę układu żywego, gdyż prowadzi to do złego wyznaczenia struktury i jej działania. Chorobę mogą wywołać jednak także wpływy zewnętrzne np. urazy fizyczne wywarte na strukturę, wytworzoną już wcześniej przez ów „przepis”.
Pojęcie śmierci organizmu biologicznego komplikuje się jednak natychmiast, jeśli zastanowić się, na chwilę, skąd pochodzi ów „przepis”. Niemal każdy człowiek uznaje współcześnie, iż jest on wynikiem ewolucji organizmów biologicznych. Uznaje się wtedy, innymi słowy, że „przepis” na danego, konkretnego osobnika pochodzi od jego rodziców, przy czym w momencie łączenia genomów (zapisów kodowych zawartych w gametach rodziców) potomek może uzyskać nową cechę, czyli uzupełnienie zapisów poprzednich. Już tutaj od razu podkreślę, po raz pierwszy, że owej zmiany można dokonać tylko przez wprowadzenie poprawki między jednym pokoleniem a drugim. Ewolucja uznaje przy tym, że ze stosunkowo prostych zapisów genetycznych, wyznaczających takie twory jak probakterie, bakterie, proste wielokomórkowce powstawały później „przepisy” na organizmy coraz to bardziej złożone. Proces ewolucyjny generuje więc, z pewnego zapisu prostego, całą sekwencję przepisów coraz bardziej złożonych.
Musimy uznać więc, iż istnieje mechanizm stałego komplikowania owego przepisu pierwotnego. Patrz rys.1. Wczesna postać teorii ewolucji mechanizm ten upatrywała w przypadkowych mutacjach i selekcji osobników, na skutek walki o byt, wymuszonej przez konkurowanie o ograniczone środki do życia. Współcześnie istotną rolę mechanizmów ewolucyjnych upatruje się w „gramatycznie uzasadnionych” zamianach części zapisu pierwotnego, generowanych niejako z zewnątrz. Tak czy inaczej istnieje pewien metajęzyk dokonujący „podstawień” („przemian”) w zapisie pierwotnym.
Od czasu prac dotyczących pierwszych chwil ewolucji kosmologicznej (G. Gamow, A. Penzias, S. Weinberg, P. Davis, S. Hawhing), a później nieuchronnej ewolucji fizycznej i fizykochemicznej materii (Ilya Prigogine, Manfred Eigen), zrozumiano, iż owym metajęzykiem, dokonującym inicjacji a póżniej przemian zapisu pierwotnego jest ewoluująca postać fizyczna i chemiczna Wszechświata. W pewnym momencie jej rozwoju stan fizyko-chemiczny natury wytwarza warunki wystarczające dla powstania życia.
Przepisu kodowego na „pojedynczy organizm” nie można więc rozpatrywać w oderwaniu. Dość jasne jest jego pochodzenie. Systemem, który go utworzył jest „ewoluujący pęcherz czasoprzestrzeni”. Owe źródło, generujące te przepisy, tworzy wiele wersji bardzo podobnych, a czasami identycznych (bliźniaki jednojajowe), a później dokonuje w nich zmian.
…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
….
Piąty człon wnioskowania, czyli o
Duchu człowieka i nadrzędnym tworze myślącym
- O tym, czy pojęcie układu pamiętającego ma związek z pojęciem czasoprzestrzeni i problemem nieśmiertelności
Jeśli układ zarejestrował wszystkie istotne cechy obiektu, to według tego zapisu obiekt ten będzie mógł być odtworzony w przyszłości dokładnie w takiej formie, w jakiej istniał on poprzednio. Na ogół fotografia nie spełnia tego warunku. Odzwierciedla ona jedynie „zewnętrzne pozory obiektu”. Tym niemniej już od dawna, tzn. od czasów istnienia pisma, można było przenosić „w przód” całość fragmentów przeszłości. Przykładem mogą tu być wiersze, oddające pewien nastrój, czy też pewne przepisy kulinarne lub opisy działań, które wykonane „po kolei” utworzą zawsze ten sam obiekt. Wszystkie zapisy językowe odnoszą się jednak do „procesora”, czyli w tym przypadku mózgu ludzkiego, który potrafi odtworzyć i nadać im „realny kształt”. Zarysowuje sie jednak postęp w zakresie doskonalenia takich środków zapamiętywania, aby przekaz był właśnie typu zupełnego. Przykładem są tu możliwości komputerów (czyli procesorów informacji), zapewniających pełne przeniesienie „w przód” możliwości działań pewnego programu, który może np. sterować produkcją, wytwarzając pewien obiekt, czyli tak jak czynią to obecnie roboty. Programy komputerowe mogą być zapamiętywane przy tym w pamięci jak wiersze lub na różnych nośnikach takich jak papier (listing), dysk lub pamięć operacyjna. Zupełność przeniesienia zależy więc nie od rodzaju nośnika, tylko od precyzji kodowania. Warto podkreślić, że zupełny przekaz fragmentu przeszłości na ogół jest dokonywany poprzez przekaz zapisu kodowego na postać pewnego obiektu. Obiekt ten zaczyna „żyć” dopiero wtedy, jeśli ów zapis kodowy zostake zrealizowany przez pewien procesor, który musi istnieć. Warto tu zauważyć, iż jeśli pewien obiekt jest „zarejestrowany dostatecznie kompletnie”, to nabiera on w tym zakresie pewnych cech „nieśmiertelności”. Sposób na nieśmiertelność w tym sensie, że układ pamiętający przenosi „w przód” w kierunku napływającej przyszłości kompletny projekt (przepis) na obiekt – istnieje więc i jest zrozumiały. Nie jest to jednak sposób rozwiązujący całość problemu naszej nieśmiertelności. Rozważania musimy kontynuować.
- O sensowności sformułowania konceptu ducha pewnego obiektu
Tutaj właśnie jest miejsce i potrzeba wprowadzenia pojęcia ducha pewnej osoby. Otóż tak jak sądziło wielu wcześniejszych filozofów, idealistów, poczynając od Platona, prócz psychiki organizmów żywych sensowne jest rozważanie zupełnie czegoś innego. Byt ów można by nazwać ideą pewnego obiektu.
Pojęcie to można wprowadzić, przypominając ponownie rozróżnienie pomiędzy przepisem a gotowym obiektem. Uczynię to poglądowo, jeszcze raz przytaczając Euklidesowską definicję trójkąta. Mówi ona, że: „trójkąt to figura geometryczna płaska, złożona z trzech punktów A, B, C płaszczyzny, które nie leżą na jednej prostej i przez to wyznaczają tzw. trzy wierzchołki i trzy odcinki łączące owe wierzchołki, zwane bokami trójkąta”.
Przytoczyłem więc przed chwilą „przepis na trójkąt”. Wcześniej mówiłem o „przepisie na organizm człowieka”, określonym w pochodzącym z zewnątrz kodzie DNA. Otóż przepis to nie to samo, co gotowy obiekt. Trzeba dopiero zastosować si do owego przepisu, aby otrzymać obiekt.
Nasze rozważania doprowadziły nas jednak do stanu umysłu, kiedy to czujemy, iż rozróżnianie jedynie „przepisu” bądź „projektu na obiekt” i gotowego, zrealizowanego obiektu nie wystarcza. Nawet greckie słowo idea pochodzi od czasownika „być widnym, widzialnym”. Otóż możemy nie mieć w polu widzienia żadnego trójkąta, nie znać teoretycznego „przepisu na trókąt”, lecz potrafimy sobie wyobrazić, niejako widzieć trójkąt. Chodzi więc o to, czy w czasoprzestrzeni Wszechświata, prócz istniejących niewątpliwie gotowych obiektów takich jak ludzie, zwierzęta, rośliny, oraz przepisów (projektów) na te obiekty w postaci zapisów genetycznych w kodzie DNA istnieją jeszcze inne odpowiedniki tych obiektów, analogicznie do wyobrażeń obiektów nie istniejących aktualnie w „polu widzenia”.
Sądzę, że analog wyobrażeń, czyli pewne ślady po zrealizowanych kiedyś obiektach, rzeczywiście istnieją. Są nimi te skrawki czterowymiarowej czasoprzestrzeni, które pozostały „w tyle”, „w przeszłości”, „we wnętrzu” kuli czasoprzestrzeni.Można na potrzeby tego tekstu przyjąć, że owe ślady po istniejących niegdyś obiektach będziemy nazywali duchami tych obiektów.
- Formy obecności teoretycznych zasobów wiedzy na powierzchni kuli czasoprzestrzeni, czyli w czole ekspansji Wszechświata.
W tym miejscu racjonalnie myślący czytelnicy na pewno bardzo się zdenerwowali. Toteż proponuję opuścić na chwilę tę ścieżkę rozważań i wrócić na razie do rozróżnianych już „przepisów na obiekty” i gotowych, zrealizowanych obiektów. Obiekt tak złożony jak człowiek wyznacza nie tylko pewną figurę geometryczną, tkwiącą w czasoprzestrzeni, ale i wiele myśli, które on sformułował, a więc gdzieś powiedział, zapisał. Zapis kodowy na ciało, pewnej osoby, łącznie z przepisem na jego mózg, wytwarzający świadomość oraz zbiór czerpanych przez niego danych i wytworzonych przez niego danych, utrwalonych „gdzieś” w czterowymiarowej, rozprężającej się kuli czasoprzestrzeni, można uznać za program, przepis reprezentujący pewną osobę. Jest to kompletna „wiedza teoretyczna”, która umożliwiałaby w pewnych warunkach „odtworzenie” danej osoby. Powstaje jednak pytanie o owo „gdzieś”, tzn. gdzie gromadzona jest „owa wiedza teoretyczna”.
Do owego „gdzieś” jeszcze wrócę. W tym miejscu wysłowię jednak już pewną hipotezę „kołatającą się w głowach biologów”. Otóż wiedzą oni, że 90% genomu człowieka (łańcucha DNA) jest nieczynne. Organizm człowieka jest określony przez ciągi nukleotydów, stanowiące zaledwie 10% łańcucha DNA. Jaką informację zawiera pozostała część łańcucha DNA? Niektórym biologm udało się „rozkodować” fragmenty owej „niemej części programu DNA”. Uzyskują oni czasem wtedy przepisy na fragmenty organizmów starszych. Zachodzi więc podejrzenie, że „niema” część łańcucha DNA (który, jak już powiedzieliśmy, jest tak zminaituryzowany, że tkwi w każdej z miliardów komórek organizmu człowieka) zawiera przepisy na wcześniejsze formy życia, czyli na inne postacie tworów żyjących. Łańcuch DNA jądra każdej komórki człowieka byłby więc rozbudowanym, ogólnym programem zdolnym w pewnych warunkach odtworzyć całą „gamę” organizmów żywych.
Fascynujące jest również to, że ludzie zabrali się na serio do rozkodowania i załadowania do pamięci komputerów sekwencji nukleotydów DNA, stanowiących całość genomu człowieka.
- Odległy cel przyrostu poznania i akumulacji wiedzy.
Możemy wrócić teraz do naszej wcześniejszej analogii do procesu wnioskowania. Otóż ewoluujący Wszechświat, czy też ewolucja jako taka, jest czymś na wzór myślowego procesu wnioskowania. Umożliwia ona stałe powiększanie poznania i rozumienia. Jej obecny wytwór, jakim jest gatunek ludzki, osiągnął nie tylko duże zdolności poznawcze, ale i umiejętność formułowania celów, programów.
Autorom konceptu zwanego ZASADĄ ANTROPICZNĄ wydaje się, że celem całości procesu ewolucji jest tak głębokie poznanie tajemnic przyrody, aby ponownie stał się możliwy akt kreacji, czyli sporządzenie „przepisu na Wszechświat”, czyli osiągnięcie owego puntku Omega, które jest pojęciem sformułowanym już przed 50 laty przed Teilharda de Chardin [„Zarys wszechświata personalistycznego”].
Wszechświat rozprężając się, zmniejsza średnią gęstość i różnice energetyczne, podąża więc ku jakiemuś punktowi zwrotnemu. Ewolucja tworów żywych, myślenia, zamarłaby, jeśli w jej czasie jej twory „nie pojmą wszystkiego”. Tym niemniej chcąc umieć osiągnąć pewien cel, trzeba zachować, zapamiętać całość wnioskowania, zarówno ogniwa wcześniejsze, jak i późniejsze. Trzeba posiadać ową wiedzę teoretyczną i proszę teraz zauważyć, gdyż mówię to po raz pierwszy: trzeba mieć odpowiedni „procesor”, do czego jeszcze wrócę. Toteż śmierć osobnicza odbywa się zapewne jedynie w „tutejszym czasie”, który jest jednym z wymiarów czasoprzestrzeni, tworzącym oś rozwoju owej powiększającej się kuli lub raczej pęcherza poznania i zwiększającej się w nim komplikacji.
Z „zewnętrznego” niejako punktu widzenia (dla kogoś, który mógłby patrzeć na ową kulę w „piątym”, zewnętrznym wymiarze) to, co było w „tutejszym czasie”, nie przestało istnieć, nadal jest potrzebne, tak jak nadal jest potrzebne ogniwo pierwotne wnioskowania, wypisane na tablicy przez matematyka, mimo że już przy konkluzjach końcowych.
Jeśli chcieć zachować umiejętność przejścia od argumentów pierwotnych do konkluzji końcowych, konieczne jest zachowanie ogniw wcześniejszych. Owe ogniwa wcześniejsze służą „matematykowi” również na ogół do budowania większych całości (podzespołów), używanych później jako elementy procedur działających iteracyjnie („nawracająco”). Rozwijająca się czterowymiarowa kula Wszechświata (pęcherz poznania) ma w sobie wszystkie wcześniejsze ogniwa (cegiełki), z których jest zbudowana, ponieważ wymiar czasu nie musi być w niej odróżniany specjalnie od innych wymiarów.
To prawda, iż w tutejszym czasie nie da się „zaglądać wstecz”, mimo iż proponują to często autorzy opowiadań science fiction. To, co było, niby „umarło”. Jak już jednak wspomniano, co najmniej w trzech ujęciach teoretycznych była to jednak tylko śmierć pozorna.
Jedno z nich (I) zakłada możliwość oglądu czasoprzestrzeni z zewnątrz, tzn. zakłada istnienie „piątego” wymiaru. Rozważana możliwość wprowadza tym samym rozróżnienie „tutejszego czasu”, w którym się umiera, w którym jest się śmiertelnym od „długiego trwania” w obrębie czasoprzestrzennej budowli, jaką jest czterowymiarowy Wszechświat (pęcherz poznania). Tak więc to, co śmiertelne, mogłoby być wtedy „wieczne”, przynajmniej na skalę naszego czasu, czasu naszego Wszechświata.
Inne poglądy (II), pozostawiające pojęcie śmiertelności problemem otwartym, wynikają z zapatrywań fizyków, iż dość prawdopodobnym modelem kosmologicznym jest model Wszechświata zamkniętego, który będzie dokonywał kiedyś „kolapsu” z jednoczesnym cofaniem się „tutejszego czasu”. Byłyby to czasy apokalipsy, kiedy kula Wszechświata (pęcherz poznania) dokonywałby pewnej przemiany, z rodzajem „zaglądania” wstecz. Przestrzeń ulegałaby wtedy ponownemu zakrzywieniu, nawet przejściu w fazę martwą zapisu kodowego, czyli pewnego przepisu na nową postać Wszechświata, być może po to, aby rozpocząć później nową fazę rozwoju. Olbrzymie komplikacje filozoficzne, poznawcze i etyczne budzi w związku z tym konieczność rozpatrzenia możliwości cofania się czasu i zdarzeń.
Do tej pory niewielu fizyków wypowiadało się na ten temat. Tym niemniej zagadnienie to zaczęto już rozważać, a nawet wysunięto inną możliwość niż kolaps i cofanie się czasu (III). Świadczy o tym wypowiedź jednego z fizyków-teoretyków, który współuczestniczył w ugruntowaniu inflacyjnego modelu ekspandującego Wszechświata, Stephena Hawkinga. Twórcom znanego programu telewizyjnego pt. „The Creation of the Univers” powiedział on, iż: „Może być tak, że Wszechświat nie miał w istocie początku. Być może czasoprzestrzeń tworzy zamkniętą powierzchnię, bez krawędzi, na podobieństwo kuli ziemskiej, tyle że kuli pięciowymiarowej. Jeśli to podejrzenie, że czasoprzestrzeń jest, jakkolwiek nieograniczona, lecz skończona, to Wielki Wybuch jest nie tyle początkiem, ile raczej czymś takim jak biegun północny ziemi. Wtedy pytanie, co było przed Wielkim Wybuchem, byłoby czymś takim, jak pytaniem – co zdarzyło się na powierzchni ziemi milę na północ od bieguna północnego. Jest to oczywiście pytanie bezsensowne”.
Stephen Hawking koncepcję tę rozwinął szczegółowo w szeroko dostępnej książce pt. „A brief history of time”. Jest to jedna z nielicznych, trudnych książek popularno-naukowych, która rozeszła się w wielomilionowym nakładzie.
Uznanie konceptu punktu Omega sprowadza się, jeśli się na chwilę zastanowić, do uznania istnienia „pętli czasowych”. Istnienie pętli w czasie lansował w swojej niesamowitej, głośnej na całym świecie książce astrofizyk Sir Fred Hoyle, twórca obowiązującego niegdyś modelu kosmologicznego „steady state Univers”. Fred Hoyle w swojej książce „Inteligentny Wszechświat – Nowe spojrzenie na akt stworzenia i ewolucję” widzi wiele spraw odwrotnie niż większość ludzi.
Sądzi on, że: „[‚nowe’ choroby epidemiczne są ubocznym skutkiem włączania genów, wysyłanych przez inteligencję wyższego rzędu, która steruje ewolucją. Wszechświat to dla niego łańcuch coraz to bardziej wymyślnych i rozwiniętych inteligencji, oddalonych od nas w czasie. Układy biologiczne sterowane są więc przez ‚coś’, co jest w przyszłości!! (patrz dalej) Istnieją pętle Czasu!!! Wielki Wybuch, który ustanowił nasz Wszechświat nie był pierwszym i jedynym. ‚Małe – Wielkie Wybuchy’ ustanawiają nowe wszechświaty (ang. little big-bang universes). Wyższe, nadrzędne cywilizacje pomagają mniej rozwiniętym przedostać się ku przyszłości. Czynią to, gdyż ze względu na pętle czasowe legitymizuje (umożliwia) to ich istnienie. Lokalnie może się to jednak nie udać. Ludzkość, zdaniem Freda Hoyle’a, ma wąskie okienko w czasie, aby swoją istotę, to znaczy „software”, stanowiący jej inteligencję i świadomość, przenieść na nowy nie węglowo-tlenowo-wodorowo-azotowy nośnik informacji. Rozwijające się szybko technologie, z jednej strony stwarzają szanse na przedostanie się na wyższy poziom rozwoju, lecz z drugiej strony stwarzają śmiertelne zagrożenie. Zdaniem Freda Holye’a próba przeniesienia odbędzie się wkrótce]”.
Z definicji, przed punktem Omega, rozwijający się Twór nie rozumie jeszcze wszystkiego. Gromadzi on w swym wnętrzu jednak wyniki swojego myślenia na wzór mózgu ludzkiego, który „ładuje”, wzdłuż ścieżki biograficznej uporządkowaną sekwencję „przeżywanych przez niego wrażeń”. Osiągnięcie punktu Omega musiałoby być równoważne nabyciu możności zaglądania w wymiarze czasu „wstecz”, co równałoby się możności wykorzystania „zdobytych doświadczeń” i przystąpieniu do sformułowania przepisu na nowy Wszechświat. Twór myślący, jak już uzasadniliśmy na przykładzie mózgu człowieka, jeśli posiada zdolność przeglądania swojej przeszłości, ma warunki do posiadania świadomości. Być może więc dopiero osiągnięcie punktu Omega sprawia, iż Twór Nadrzędny czyni coś świadomie. Jak do tej pory, to znaczy do czasów aktualnego momentu historii ludzkości odnotowanej do roku 1990, wydarzenia wydają się być sterowane potężną mocą poprzedniego „początkowego przepisu”, który działa jednak jak „automatyczna procedura, pracująca motodą prób i błędów”. Jednocześnie zadziwia potęga intelektualna owego poprzedniego przepisu, który był w stanie wysterować powstanie tworów tak skomplikowanych jak człowiek.
Hipoteza naprzemiennego pojawiania się „przepisu na Wszechświat” („Słowa”) i realnego, rozwijającego się Wszechświata, który osiąga w punkcie Omega stan pełnego rozwoju, pojawia się w myśleniu ludzi nauki ostatnio często. Przykładem niech będzie książka innego znanego fizyka, Dawida Bohma z Birbeck College. Mówi on w niej o dwóch możliwych stanach Wszechświata: „Stanie implikacji” (stanie implicite) i „stanie rozwinięcia” (stanie explicite). Istnieje stała dążność do przemiany Słowa (implikuącego) w stan Wszechświata rozwiniętego. Zdaniem D. Bohma zachodzi więc okresowe, cyrkularne pojawianie się fazy idei (sensu) i fazy materii i energii. Formy życia biologicznego istnieją więc implicite w materii nieożywionej, a ta istniała implicite w „rozwiniętej formie Wszechświata”.
Blisko punktu Omega i w chwili jego osiągnięcia istnieć będą zapewne dwa rodzaje wiedzy dostępnej dla Tworu Nadrzędnego:
- Zapisy kodowe przepisów, czy też programów (projektów) na nową postać Tworu, a więc analog przepisu w kodzie genetycznym na organizm człowieka, czy też wiedza teoretyczna, gromadzona, tak jak obecnie, w pamięciach komputerowych lub bibliotekach. Ten teoretyczny rodzaj wiedzy ma tę zaletę, że znajduje się niejako „na powierzchni”, „w czole ekspansji” kuli czasoprzestrzeni, to znaczy na skraju promienia ekspansji Wszechświata. Będzie więc ona łatwo dostępna. Proszę bowiem zauważyć, że biblioteki i pamięci komputerowe pojawiły się dopiero po około 15-tu miliardach lat od momentu „Prawybuchu”, jednak od tego momentu ilość zawartych w nich zasobów informacji rośnie i stale będzie rosła. Zapisy kodowe przepisów na obiekty i wiedza z bibliotek mają jednak tę wadę, że posłużenie się nimi wymaga czasu. Na księżyc nie można polecieć przy pomocy projektu rakiety, lecz jedynie przy pomocy realnej, gotowej już rakiety, najlepiej takiej, która była już wcześniej wypróbowana.
- Twór Nadrzędny będzie miał jednak w punkcie Omega gotowe obiekty (owe alegoryczne tu rakiety). We wnętrzu kuli czasoprzestrzeni tkwią bowiem wszystkie jego dotychczasowe udane i nieudane, gotowe niejako realizacje. Wiedza teoretyczna pozwoli być może na szybki ich przegląd i wybór. Stanie się to możliwe jednak dopiero wtedy, gdy Twór Nadrzędny będzie umiał „zaglądać” w czasie wstecz. Owa „wiedza teoretyczna” będzie więc zapisem kodowym, a „prpcesorem” będzie natomiast wnętrze kuli czasoprzestrzeni. Powtórzy się więc wtedy, być może, wspomniania już zasada, że „procesorem” będzie Twór cyklu o numerze „n-1”, który wytworzy Byt o numerze „n”.
-
Jeśli potraktujemy na serio koncept pętli czasowych, to wtedy musimy uznać jakąś formę względnego istnienia przyszłości. Zagadnienie to wiąże się z pytaniem: jakim to rodzajem procesora jest wnętrze kuli czasoprzestrzeni. Otóż wydaje się, że chodzi o procesor działający „systolicznie” (skurczowo), tak jak działa serce przepychające kolejne fale krwi przez układ naczyń krwionośnych. Czoło ekspansji czasoprzestrzeni (tak jak nowa fala krwi) pcha nas w „przyszłość”, lecz w owej przyszłości nie ma „zupełnej próżni”. Są tam „duchy” poprzedniego cyklu („naczynia”). Owe duchy „dobra i zła” kierują w pewnej mierze naszym postępowaniem.
Przychylam się więc do zdania Sir Freda Hoyla, że przyszłość „w pewnym sensie istnieje”. Ona udziela nam pomysłów, inspiracji lub nawet pewnego rodzaju „technologicznych licencji” dotyczących naszych obecnych działań. Są to „transfery (T) fragmentów (F) przyszłości (P) ku chwili obecnej (I <–TFP)”.
Sądzę, że myśl fizyka, prof. Grzegorza Białkowskiego spisana w ramach rozważań nad innym tematem, gdyż problemem „Piękna w nauce i sztuce”, a ściślej fenomenem tzw. iluminacji, dotyczy właśnie owego transferu wiedzy istniejącej niejako niezależnie od ludzi działających i myślących współcześnie. Prof. G. Białkowski pisze:„Chwila iluminacji jest doznaniem niepowtarzalnej łączności z prawdą – niezaprzeczalnej, nieuniknionej, niemożliwej do podważenia… Prawda ta zdaje się do nas przychodzić spoza nas, z zewnątrz, właściwie nie wiadomo skąd. Mimo to, że nie czujemy się tej prawdy twórcami, a tylko przekazicielami, to przecież czujemy się wyróżnieni przez fakt, że wybrała ona sobie nas jako swoje narzędzie”.
Proszę się zastanowić! Analogiczne procesy typu (I<–FTP) zachodzą również w życiu codziennym ludzi. Społeczeństwo bardziej rozwinięte, a więc tkwiące już w przyszłości, pomaga czasami grupom zapóźnionym przez próby przekazania technologii (licencji). Owszem, wiadomo że transfer fragmentu przyszłości wymaga umiejętności rozszyfrowania go. Trzeba dobrze znać siebie i zrozumieć to, co jest nam przekazywane. Musi istnieć procesor, który jest w stanie ów przekaz (I<–FTP) zaasymilować.
I odwrotnie. My także pozostawiamy po sobie swoje duchy, które zostaną wykorzystane bądź przez cywilizacje wlokące się za nami, bądź przez Twór Nadrzędny, już nie w naszym czasie, lecz w czasie nowego cyklu. Mimo iż nieco innymi słowy wyrażam tu poglądy Stephena Hawkinga czy też Freda Hoyla o względnym istnieniu przyszłości, mogą się one wydawać niesamowite. Zwracam więc uwagę, że rozważania takie prowadzą również matematycy-topolodzy, którym wydaje się, że czasoprzestrzeń może być złożonym tworem geometrycznym, wytwarzającym pętle czasowe i tłumaczącym wiele paradoksów z zakresu okresowego pojawiania się materii, źródeł energii i źródeł informacji.
- Konkluzje o naszej nieśmiertelności i naturalnych źródłach etyki.
-
Przedstawiony wywód stawia w nowym świetle źródła zasad etycznych. Zainteresowanych tym problemem odsyłam do wspomnianych książek. Ujmując rzecz w kilku zdaniach, koncepcje takie sprowadzają się do poglądu, iż każdy z nas jest nieprzypadkową częścią większej całości, która jest cegiełką budulcową czterowymiarowego tworu, tkwiącą w nim przez miliardy lat, do czasu punktu Omega. Cegiełki te, będąc etapami rozwoju, czy też myślenia owego Nadrzędnego Tworu, są niezbędne, aby twór ten istniał, gdyż jak powiedział Sir Fred Hoyle: „wszystko co istnieje, istnieje dzięki uprzejmości czegoś innego”. Naprzemienne pochodzenie z fazy pozornej śmierci, którą można nazwać istnieniem w fazie zapisu kodowego, w fazę życia jest niezbędne, aby ów Nadrzędny Twór mógł się rozwijać tak, aby dotrzeć do owego punktu Omega, w którym dokona on przeobrażenia, dla którego będzie on potrzebował wyniki złe i dobre swojego wcześniejszego myślenia.
Stanowimy więc części owego Nadrzędnego Tworu, z których jest on zbudowany. Nasze nieistnienie bądź nasze całkowite zniknięcie po momencie biologicznej, pozornej śmierci bez pozostawienia zamrożonych, duchowych odwzorowań zaprzeczyłoby możności istnienia czegokolwiek.
Działania złe to działania wychodzące z błędnych założeń. Jak uczy codzienne doświadczenie, działania błędne mają tendencję do samolikwidacji, szybkiego, niefortunnego końca. W interpretacji fizyki czasoprzestrzeni oznacza to, że ich obszar jest ograniczony, jest niewielki. Nie wiadomo, co z nimi zrobi Twór Nadrzędny w chwili przemienienia. Sposób osiągania rezultatów metodą prób i błędów przemawia jednak za tym, iż utworzenie ślepych uliczek pomaga w wyborze ścieżek skutecznych. Tym niemniej zasady etyczne nie muszą być podawane „ex catedra” jako reguły, które przestrzegać należy z przyczyn nakazowych. Drgający, myślący Twór nadrzędny istnieje dzięki Twoim działaniom. Ty zaś nie jesteś dziełem przypadku i nie możesz zniknąć całkowicie. Twój duch zaś będzie potrzebny jeszcze w przyszłości, jakkolwiek będzie to już w innym czasie, naliczanym od nowa przez Twór, który powstanie chwilę po punkcie Omega.
Zdaję sobie sprawę, że ostatnie fragmenty mojego wykładu odchodzą już daleko od terminologii przyrodniczej. Muszę więc już kończyć.
Nie wiem, czy Cię przekonałem. Chyba nie? Ja sam poświęciłem temu zagadnieniu miesiące, a nawet lata rozmyślań, a Ty czytałeś tylko mój wykład. Zapewne sądzisz więc, że wyssałem to z palca. Ale to, co powiedziałem, nie jest tylko moim konceptem.
Uzasadnienie dla wielu ogniw przedstawionego wnioskowania można odnaleźć w wielu artykułach i książkach, które omawiają w sposób popularny potrzebne dla wywodu elementy fizyki czasoprzestrzeni, zawierają rozważania o istocie czasu, próby łączenia kosmologicznych z fizyką kwantową, dane o kodzie genetycznym, dane o komputerach, o architekturze równoległej i jednocześnie systolicznej zasadzie działania praz prezentują wspominaną tu często Zasadę Antropiczną.
Tylko niektóre człony wnioskowania wynikają z moich osobistych przemyśleń. Moje rozważania i ich konkluzje miały na celu:
- Próbę usadowienia organizmów biologicznych, a w szczególności ludzi wraz z ich mózgami i gromadzoną przez nich wiedzą, wewnątrz kuli czasoprzestrzeni, rozpatrywanej wcześniej zazwyczaj jedynie w kategoriach fizycznych.
- Próbę uzasadnienia tezy, że ponieważ fenomen świadomości ludzkiej zasadza się ogólnie na możności wywołania z pamięci swojej przeszłości, więc Twór Nadrzędny, aby posiadać świadomość, także musiałby mieć zdolność przeglądania wydarzeń przeszłych.
- Próbę ekstrapolacji możliwego scenariusza wydarzeń, zachodzących w makroskali czasowej, poza punkt Omega. Wysunięta teza sugeruje, iż gromadzona obecnie wiedza posłuży do utworzenia nowej wersji Wszechświata.
- Zwrócenie uwagi na możliwość stosowania się do problemu reprodukcji Wszechświata zasady spostrzeganej w procesie reprodukcji organizmów żywych, które powielają się w ten sposób, że nowy przepis na twór n-tej generacji jest odczytywany, interpretowany i realizowany przez podobny twór „n-1” generacji.
- Wskazanie na konsekwencję tezy wymienionej w punkcie 3-im, która nakazuje rozważyć na serio możliwość re-utylizacji zamrożonych we wnętrzu kuli czasoprzestrzeni tworów przeszłości, zwanych tutaj duchami obiektów istniejących wcześniej, oraz zwrócenie uwagi, iż przyjęcie tezy wymienionej w niniejszym punkcie 5- tym ma logiczne konsekwencje dotyczące naszej nieśmiertelności.
źródło: http://adiafora.xorceria.pl/Profuzja/Optatio/niesm_1.html