Racjonalista.pl: Mariusz Agnosiewicz – Epoka ochry. O rozumności dawnych ludów i przesądach współczesnych

Epoka ochry. O rozumności dawnych ludów i przesądach współczesnych
W ubiegłym roku dr Tomasz Samojlik z Instytutu Biologii Ssaków PAN w publikacji Rozkwit i upadek produkcji potażu w Puszczy Białowieskiej w XVII-XIX wieku zwrócił uwagę na kompromitujące praktyki polskich archeologów, którzy dawne zakłady po produkcji potażu z okresu Jana III Sobieskiego klasyfikują i opisują jako starożytne lub średniowieczne kurhany. Dawne zakłady produkcyjne zamieniono w groby. W istocie w ostatnich latach archeolodzy zaczęli masowo odkrywać kurhany w Puszczy Białowieskiej. Ponieważ obecnie nie można prowadzić prac wykopaliskowych w Puszczy, więc owych „odkryć” dokonuje się w oparciu o skaning laserowy. Jak wykryją kopiec, to piszą, że odkryli kurhan. Gdy jeszcze można było prowadzić takie badania w latach 70. przebadano cztery takie „kurhany” białowieskie i okazało się, że były to nie groby, lecz potażarnie korytowe, których wiek ustalono na okres nowożytny. Już po publikacji pracy Samojlika, ukazały się kolejne kurhanowe rewelacje, którym ostatnio nadano rozgłos. Prof. Przemysław Urbańczak, też z PAN, obwieścił wyniki swoich skaningów, które doprowadziły go do odkrycia 25 kurhanów Gotów sprzed 2 tys. lat. Urbańczak specjalizuje się w tego rodzaju wątpliwych hipotezach, które jednak bardzo mocno wpisują się w popyt sensacyjno-medialny. W ostatnim czasie promuje także tezy, że Mieszko I był Morawianinem, a państwo polskie wybudowano na handlu niewolnikami. Archeologia polska to jedna z najbardziej zaniedbanych, niedorozwiniętych dziedzin nauki, w swoim mainstreamie pozostająca przy propagandowych teoriach forsowanych przez archeologię niemiecką. Gdzie kopią, tam zazwyczaj odkrywają „ludy germańskie” — co ma taki sens, jakby za tysiąc lat, po jakiejś wielkiej wojnie, archeologowie opisywali mieszkańców Polski jako „Amerykanów” w oparciu o to, że nasza obecna kultura wykazuje najwięcej podobieństw do kultury amerykańskiej.

źródło:http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10139

Charakterystyczne jest, że świeży punkt widzenia do polskiej archeologii spływa w ostatnim czasie z zewnątrz. To nie archeolog, ale biolog prof. Tomasz Grzybowski z bydgoskiego medyka opublikował w prestiżowym piśmie wyniki badań pokazujące, że praSłowianie byli obecni w Europie już 4 tys. lat temu, a nie od średniowiecza, jak wymyślili niemieccy archeolodzy i jak do dziś powtarzają za nimi polscy archeolodzy. Do tez autochtonicznych wcale nie potrzeba genetyki, tym niemniej polscy archeolodzy uparli się głosić teorie napływowo-migracyjne. Nie można jednak zbyt wiele oczekiwać od dziedziny, która wciąż uważa Schliemanna, „odkrywcę Troi”, za twórcę archeologii a nie za szarlatana.

Obecny paradygmat narracyjny archeologii jest trefny. Przykładem tego może być nadzwyczajna predylekcja do religijnych interpretacji dziejów kultury. Ten problem dotyczy zresztą szerzej całej historiografii, która tysiąclecie historii Polski interpretuje w kategoriach dominacji chrześcijaństwa, co dotyczy nie tylko obozu chrześcijańskiego: jedni po prostu przeceniają pozytywny wkład chrześcijaństwa w polską kulturę, drudzy przeceniają wkład negatywny. Tymczasem analiza porównawcza pozwala stwierdzić, że istnieje więcej przesłanek o wpływie lokalnej kultury na chrześcijaństwo niż na odwrót. Katolicyzm polski jest bardziej polski niż katolicki, co przecież nie jest niczym złym. Zjawisko przewartościowywania wpływu chrześcijaństwa jest tylko fragmentem przewartościowywania interpretacji religijnych całej historii. Gdy archeolog odkryje coś, czego sensu lub kontekstu nie rozumie, niejako automatycznie zaczyna tworzyć koncepcje „to miało charakter kultowy” — to takie uniwersalne pseudowyjaśnienie, archeologiczne mambo dżambo, które ze stuprocentową skutecznością pozwala opisać wykopki bez krępującego „nie wiem”.

Kluczowym czynnikiem interpretacji historii kultury są kwestie gospodarcze, które obecnie dopiero zaczynają być dowartościowywane, lecz wciąż pozostają marginesem. Zjawiska religijne są przede wszystkim odbiciem stosunków gospodarczych. Upraszczając, ludzie od mileniów deifikowali i uświęcali to, co dawało im zysk lub wyżywienie. W Indiach krowa jest święta, ponieważ mleko stanowiło podstawę wyżywienia mas ludzkich. Tymczasem tendencja opisu historycznego religii traktuje je dwojako: bądź jako niebiańskie natchnienia bądź jako zabobony, innymi słowy, traktują wytwory religijne jako coś z gruntu irracjonalnego, tymczasem religie były aż nadto racjonalne, aż nadto uwarunkowane pragmatycznie.

Wielki Wóz czyli „szamańskie sanktuarium”

Oto modelowy przykład archeologicznego religiocentryzmu: szamańskie sanktuarium znad jeziora Świdwie nieopodal Szczecina sprzed 9 tys. lat, odkryte przez prof. Tadeusza Galińskiego z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN. Ranga tego odkrycia jest olbrzymia, lecz przez religiocentrym profesora została sprowadzona do nowinki religioznawczej. Przez miesiące szamańskie sanktuarium sprzed 9 tys. lat było reklamowane na anglojęzycznych stronach newageowych.

Co dokładnie odkryto? Drewniane pomieszczenie w którym znaleziono:

a) fragment pirytowego kamienia, który opisano jako meteoryt;

b) siedem cisowych ostrzy wbitych w podłoże w ułożeniu odwzorowującym Wielki Wóz;

c) ułożony na planie łuku zbiór kamieni: sjenit, dioryt, kwarcyt, piaskowiec, gnejs, czerwony marmur, gagat, zwany czarnym bursztynem, szlaka wulkaniczna, czyli pumeks, rogowiec.

Interpretacja odkrywcy skupiła się na koncepcjach teologicznych. Uznano, że było to miejsce magicznych rytuałów, gdzie ubrani w futra szamani intonowali jednostajne pieśni, odpędzali złe moce, składali ofiary różnym bogom, natomiast meteoryt uważany był za manifestację tajemniczego świata duchów.

Być może był to pramodel Mekki, gdzie ludność kłaniała się niebu reprezentowanemu przez konstelację gwiazd oraz kawałek meteorytu. Tym niemniej narzucają się tutaj głównie „ziemskie” wyjaśnienia. Dlaczego zgromadzono tam tak bogaty zbiór ziemskich kamieni? Przecież większość z tych kamieni dostępne są na południu, często kilkaset kilometrów od miejsca odkrycia.

Czy ludzie, którzy stworzyli to miejsce mieli świadomość, że posiadają skałę z nieba? Być może tak, o czym świadczyć może przedstawienie Wielkiego Wozu. Dawni ludzie mogli być świadkami upadku na ziemię jakiegoś dużego meteorytu (pojawiły się hipotezy, że jezioro Recze na pobliskiej wyspie Wolin może być kraterem meteorytowym). Co więcej, mogli nawet widzieć wcześniej „spadającą gwiazdę”, która na ziemi okazała się kamieniem — tylko tak można by sensownie połączyć obecność meteorytu z konstelacją gwiazd oraz zbiorem kamieni. Gdy spada kamień z nieba, to nie tyle rodzi to myśl o bogu i królestwie „duchów”, co wręcz przeciwnie: niebo staje się czymś podobnym do ziemi, rodzi się myśl: jako na górze tak i na dole. Skoro z nieba spadają kamienie, które na ziemi wydobywają się głównie spod ziemi, to znaczy, że to co pod ziemią może być podobne do tego co w niebie. By jednak to sprawdzić, trzeba na ziemi znaleźć kamień podobny do tego, który spadł z nieba. I taki charakter mogło mieć to nadzwyczajne nagromadzenie różnych kamieni, które zaczęto ściągać z najdalszych zakątków. Czy kamienie ściągano po to, aby się im kłaniać czy może po to, by je badać i porównywać z kamieniem, który spadł z nieba? Wszak noszą one ślady ingerencji mechanicznych, obróbki, które mogły być przejawami badania ich właściwości. Pojawiły się wprawdzie wątpliwości, czy w Bolkowie faktycznie owa pirytowa skała (minerał żelaza) jest fragmentem meteorytu. Gdyby nawet był to zwykły ziemski piryt, to połączenie mapy Wielkiego Wozu ze zdumiewającym zbiorem skał jest i tak dostatecznie fascynujące.

Świadczy to przede wszystkim o dużym zainteresowaniu tym co pod ziemią oraz tym, co w niebie. Mamy więc Wielki Wóz oraz bogaty zbiór kamieni — z których po wiekach powstawały najbardziej fascynujące budowle, jak Stonehenge, piramidy egipskie czy tablice Hammurabiego.

Czy było to zainteresowanie kultowe? A może przede wszystkim gospodarcze? Wtedy bowiem powstała jedna z najbardziej długowiecznych specjalności gospodarczych Prapolaków: górnictwo hematytu oraz produkcja …czerwonego barwnika. Nie ma dla naszych ziem gospodarki bardziej długowiecznej oraz bardziej charakterystycznej niż produkcja czerwonych barwników! No, może za wyjątkiem produkcji dziegciu.

Wąchock z którego się śmiejecie był główną metropolią paleolitycznej Europy

Przed tysiącami lat Prapolacy, być może, szukali między Odrą a Wisłą skał podobnych do tej gwiezdnej, niebiańskiej — aż w końcu znaleźli: hematyt w Wąchocku, minerał tlenku żelaza, o którym wiemy dziś, że jest składnikiem marsjańskiej gleby (to on nadaje jej czerwony kolor). Piryt i hematyt to minerały żelaza i mogą być do siebie podobne. Hematyt jest głównym efektem zetknięcia pirytu z tlenem i wilgocią atmosferyczną: FeS2 (piryt) + O2 (tlen) –> Fe2O3 (hematyt) + SO2 (gaz) — stąd racjonalna wiara w to, że obecność hematytu na Marsie może być symptomem istnienia życia.


Hematyt
 

Nazwa hematytu (jako i hematologii) od krwi pochodzi. Stał się on podstawą wyrobu proszków, które miały w owym czasie taką wagę gospodarczą, jaką dziś ma np. węgiel. Kopalnia hematytu na ochrę funkcjonowała w Świętokrzyskim przez 6 tys. lat. Między Wąchockiem a Skarżyskiem Kamienną nasi praprzodkowie wytworzyli iście marsjański krajobraz. Dziś nosi on nazwę Rezerwatu Archeologicznego Rydno. Jest to pozostałość najstarszej znanej kopalni odkrywkowej hematytu.


Sproszkowany hematyt
 

Przed tysiącami lat była to prawdziwa metropolia. Jak podaje prof. Romuald Schild: „Rydno to nie jest jedno stanowisko ani jedna osada. To setki, jeśli nie tysiące osad skupionych wokół kopalni ochry, to znaczy ziaren hematytu (…) Na obszarze, który ma parę kilometrów kwadratowych, do tej pory odkryto ponad 400 obozowisk z epoki kamienia. Nie tylko w Europie, lecz także nigdzie na świecie, gdzie są stanowiska z tego czasu, nie ma takiej ich koncentracji (…) To jedyne takie znane prehistoryczne miejsce na świecie, zabytek na skalę światową, który zmienia nasze wyobrażenia o tym, co kiedyś było.„.

 

więcej:http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10139

 

 

Podziel się!