Szokujące słowa rzecznik rządu. Kopacz o nagraniach dowiedziała się dopiero po wycieku akt?
Małgorzata Kidawa-Błońska próbując tłumaczyć tak długi brak reakcji Ewy Kopacz na aferę taśmową stwierdziła, że premier wiedzę o nagranych osobach miała dopiero po wycieku akt ze śledztwa.
Cała sprawa wywołała głęboki kryzys w Platformie Obywatelskiej. Tak słabych notowań partia nie miała od dawna. Żeby ratować tonącą Platformę i swój tymczasowy rząd Ewa Kopacz zdecydowała się na desperacki ruch – ucieczkę do przodu. W czasie konferencji prasowej premier poinformowała, że wymienia część ministrów.
Rezygnację złożyli ministrowie: Bartosz Arłukowicz, Andrzej Biernat, Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie Rafał Baniak, Stanisław Gawłowski i Tomasz Tomczykiewicz, a także Jacek Rostowski. To nie koniec, Radosław Sikorski zadeklarował, że zrezygnuje z funkcji marszałka Sejmu.
Kopacz oświadczyła również, że nie przyjmie sprawozdania prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Na koniec krótkiego wystąpienia Kopacz postanowiła przeprosić za to, co wyborcy PO usłyszeli na taśmach prawdy.
W imieniu Platformy Obywatelskiej bardzo serdecznie przepraszam – powiedziała.
Po tych słowach wielu dziennikarzy zaczęło się zastanawiać, dlaczego Ewa Kopacz przeprasza za aferę podsłuchową rok po jej ujawnieniu. Na wyjaśnienie tej zagadki nie trzeba było długo czekać, rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska, przekonuje, że premier dopiero teraz dowiedziała się o nagranych osobach i „bardzo szybko podjęła decyzję”.
Tak naprawdę pani Kopacz wiedzę o osobach nagranych miała dopiero po tym wycieku. Ona nie miała wglądu do tych dokumentów. Do tej pory to była wiedza prokuratora i osób które miały status pokrzywdzonych, czy były objęte śledztwem. (…) Dowiedziała się, kto z moich kolegów i koleżanek był nagrywany w tej restauracji – mówiła Kidawa-Błońska.
Po wycieku informacja kto nagrany i decyzja zaraz? – dopytywał prowadzący.
Bardzo szybko – przyznała rzecznik rządu.
Małgorzata Kidawa-Błońska – obecnie kandydatka partii na marszałka Sejmu tłumaczy, że premier Ewa Kopacz nie chciała, aby nagrani ministrowie zostali „zakładnikami taśm”.
W rządzie nie mogą być politycy, którzy mogą być w jakiś sposób szantażowani tym, że pojawiali się na taśmach – przekonywała Kidawa-Błońska.
Bez komentarza. A raczej dwa zdania. Czy oni tam mają jakiegoś doradcę od Kaczyńskiego, który podpowiada im jak mają pogrążyć własną partię? Czy może to jest Siła Wyższa!