Kiedy nadszedł dzień 17 lipca 2014r, rakieta bojowa, wystrzelona przez rosyjskich dywersantów z terytorium Ukrainy, dosięgła samolot pasażerski lecący na pułapie 10 tysięcy metrów. Zginęło 295 pasażerów.
Wcześniej, na wysokości 5 tysięcy metrów przelatywał ukraiński transporter wojskowy, co później, pozwoliło klakierom Putina kłamliwie zwalać odpowiedzialność na Ukraińców i czynić z tego zdarzenia zwykły wypadek. Jakby nie było różnicy między godziną przelotu obu samolotów, pułapem ich lotu, rodzajem maszyn.
Faktem jest, że zestrzelenia cywilnych samolotów w rejonie działań wojskowych się zdarzają. Mają je na koncie i Amerykanie. Wszystko więc pozornie wskazuje na przypadek, na tragedię niemającą nic wspólnego z polityką Kremla.
Czyżby? Przypatrzmy się szczegółom, bo w nich jak zwykle, diabeł jest ukryty!
Wyrzutni rakietowych „Buk” nie obsługiwali amatorzy, tylko żołnierze rosyjscy doskonale wyszkoleni i „przemyceni” z Rosji, gdyż rakiety te nadają się do przenoszenia małej mocy ładunków nuklearnych i są niezwykle skomplikowane technicznie oraz kosztowne. A takiego sprzętu nie oddaje się w ręce dyletantów.
Obecnie, między okręgiem Donieckim a Rosją nie istnieje żadna granica, gdyż strefa graniczna jest kontrolowana wyłącznie przez Rosję. Ciężki sprzęt, jak; czołgi, artyleria, ciężka broń maszynowa, moździerze, transportery piechoty, wyrzutnie rakietowe, są dowożone z Rosji na Ukrainę na masową skalę. Tyle, ilu jest dywersantów (żadnych tam powstańców – bojowników!), zdolnych z niego korzystać.
Zestaw rakietowy „BUK”, produkowany jest między innymi przez Uljanowskie Zakłady Mechaniczne imienia Kalinina, komunistycznego bandyty mającego na swoim sumieniu setki tysięcy zamordowanych Rosjan i podpisanego wspólnie ze Stalinem, pod decyzją o rozstrzelaniu przez NKWD, 20 tysięcy polskich oficerów w Katyniu. Tego rodzaju „chwalebnymi” wzorcami bolszewickiej historii, propagandziści Putina do dzisiaj karmią Rosyjski Naród, wskazując w ten sposób, tym, którzy potrafią widzieć, dokąd zmierza ich niby nowa ideologia polityczna. Z takimi wzorcami Rosja idzie w przyszłość, lecz na pewno nie ku prawdzie i wolności. Co powinni wreszcie zauważyć nasi Narodowcy, kadzący Putinowi.
Człowiek, który siedział przy przycisku odpalającym start rakiety z uzbrojoną głowicą bojową, nie korzystał z prostego celownika optycznego tylko z całego systemu radiowego i komputerowego, sterującego stanowiskiem ogniowym. Pocisk wyposażony jest w radarowy zapalnik zbliżeniowy odpalający głowicę rakiety tuż przed celem, bez udziału operatora. Lecz wcześniej, metodą półaktywną, pocisk naprowadzany jest przez stację radiolokacyjną (radar wczesnego ostrzegania o zbliżającym się celu) już z odległości kilkuset kilometrów. W przypadku wyrzutni współpracującej ze stacjami radiowo-naprowadzającymi wysokiej mocy, ustawionymi na obszarze Rosji przy granicy z Ukrainą, należy przypuszczać, że ustalanie rodzaju i koordynacja celu nastąpiła z takim właśnie, wieluset kilometrowym wyprzedzeniem i przy współpracy obserwacji z satelity. Być może, gdy Boeing przelatywał jeszcze nad Polską.
Wątpliwe jest, aby operowanie tego rodzaju drogim sprzętem, Rosjanie pozostawili na pastwę losu, bez wsparcia stacji radiowo-oświetlającej. Po radiowym oświetleniu samolotu, wyrzutnia potrafi w zależności od wersji i pułapu celu, przejąć jego śledzenie również ze znacznym wyprzedzeniem. W przypadku odnotowanej wysokości strąconego Boeinga, już z odległości 28 – 85 km.
System Buk może do naprowadzania także wykorzystywać systemy elektrooptyczne, w których rakieta naprowadzana jest radiowo lecz bez stacji nadawczej, co również wymaga wysokiego poziomu wyszkolenia operatora gdyż celownik wyrzutni nie jest oparty na muszce i szczerbince, tylko jest to wysokiej klasy urządzenie elektro-optyczne, tzw. celownik telewizyjny 9Sz383. (układ optroniczny z kamerą światła szczątkowego). Można nim określić; pułap lecącego samolotu, (czyli przy wysokości 10 tys od razu podjąć podejrzenie, że chodzi o samolot pasażerski, bo latają one właśnie na tym pułapie), jego kurs (Boeing leciał wyraźnie ku granicy Rosyjskiej, co wykluczało lądowisko wojskowe na Ukrainie), masę i typ.
Z grubsza opisując działanie systemu naprowadzania wyrzutni „Buk”, stacja radiowa zlokalizowana w zupełnie innym miejscu niż wyrzutnia, wysyła sygnał radiowy, który ulega odbiciu od obserwowanego samolotu, po czym trafia do wyrzutni gdzie jest analizowana jego dokładna pozycja i wystrzeliwany pocisk. Tak więc radiowe oświetlanie celów oraz ich wykrywanie realizowane jest z dwóch różnych punktów. „Stanowiska nadawcze i odbiorcze urządzenia radiolokacyjnego oddalone są od siebie niekiedy o kilkadziesiąt kilometrów, są to dwie części jednego urządzenia, z których jedna przeznaczona jest do oświetlania celów, a druga do odbioru odbitych przez nie sygnałów. Urządzenia takie noszą nazwę radarów bistatycznych, a w przypadku wyposażenia ich w dwa lub więcej nadajników – multistatycznych. Podstawowymi zaletami tych radarów w zastosowaniach wojskowych jest ich większa odporność na zniszczenie, jako całości przez nieprzyjaciela oraz większe prawdopodobieństwo wykrywania samolotów „stealth” (tzw. niewidzialnych dla radarów, np. F-117). Wadą natomiast jest większe skomplikowanie konstrukcji”.
Wszystko wskazuje więc na to, że operatorzy z rosyjskich stacji radiowo-oświetlających, wskazali operatorom wyrzutni rakietowej „Buk”, cel do strącenia, zidentyfikowany znacznie wcześniej niż nastąpiło odpalenie rakiety. Jeśli tak to wyglądało, jeśli nie był to żaden przypadek a działanie polityczne, to cel – samolot pasażerski, był wybrany do strącenia przez gremium polityczno-wojskowe już dzień wcześniej, czyli 16 lipca 2014r (7.7.7), gdy planowano jego odlot z Holandii. Aby się nie pomylić i nie zestrzelić samolotu z jakimiś przyjaciółmi Kremla, np. wycieczką z Chin czy też Indii lub Iranu. Bo kierunek ich powrotu byłby ten sam. Lista pasażerów musiała być wcześniej dokładnie przejrzana i gdy znaleziono na niej w większości obywateli małego kraju europejskiego, pod rozkazem o zestrzeleniu podpisał się jakiś nowy Kalinin.
Jak bardzo możliwy jest taki scenariusz, okazało się już 25.07.2014 (kolejny układ sumy cyfr; 7.7.7), gdy pancerne jednostki rosyjskich dywersantów, wspierane regularnymi jednostkami rosyjskimi, zaczęły pod flagami ukraińskimi ostrzeliwać cywilne domy w Doniecku. Rosyjskie władze, mimo, że łamią w ten sposób wszelkie konwencje międzynarodowe dotyczące zasad prowadzenia wojny, czynią tak z oczywistego powodu. Chcą okłamywać już nie tylko Rosjan których okłamują swoją propagandą od lat, nie tylko zachód którym manipulują skutecznie, ale mieszkańców Ukrainy w których nastąpił wzrost nienawiści do Rosji na niespotykaną skalę. W końcu Rosjanie to Słowianie, dali Ukrainie namiastkę państwowości w postaci uznania narodowości ukraińskiej i ustanowienia niesuwerennej lecz jednak Republiki Ukrainy, przyznali tej republice ziemie znacznie większe niż by to wynikało z historii, wspólnie walczyli przeciw nazistom. Wielu Ukraińców zapomniało więc im okres bolszewickiej tyranii i klęskę głodu która kosztowała Ukrainę 10 milionów zmarłych w mękach i ponad sto tysięcy rozstrzelanych. W wyniku Hołodomoru, z powierzchni ziemi zniknęły tysiące ukraińskich wsi. Zaprowadzony sztucznie przez Stalina i jego klikę system dostawy zboża narzucony siłą Ukraińskim chłopom, miał na celu osłabienie i wyniszczenie odrębnej od nacji rosyjskiej, nacji południowo-rusińskiej czyli ukraińskiej, pamiętającej czasy gospodarki rynkowej opartej na własności ziemi i wytworzonych dóbr, a także mającej silne związki kulturowe z Rzeczypospolitą.
Na zachodzie Europy, mięliśmy w tym czasie znanych negacjonistów istnienia Wielkiego Głodu, jak np. premier Francji Édouard Herriot. Dzisiaj, w jego ślady idzie Nicolas Sarkozy który zawarł z Rosją umowę o dostawie nowoczesnych okrętów desantowych i François Hollande, który z tej umowy nie ma zamiaru się wycofać. Duma Federacji Rosyjskiej w rezolucji uchwalonej 2 kwietnia 2008 sprzeciwiła się uznaniu Wielkiego Głodu za zbrodnię ludobójstwa. Prezydent Rosji Miedwiediew, miał powstrzymywać władze Azerbejdżanu przed uznaniem Wielkiego Głodu za zbrodnię ludobójstwa, grożąc zmianą stanowiska Rosji w sprawie Górskiego Karabachu. Do tej pory, do grona państw które uznały Wielki Głód na Ukrainie za akt ludobójstwa (jak Polska), nie przyłączyły się Niemcy i Francja. Wyraźnie więc widzimy, że 10 milionów słowiańskich ofiar to dla nich zbyt mało, aby opłacało im się narazić swoje stosunki z Rosją na jakieś większe napięcia – mimo, że dotyczy to już odległej historii. A cóż dopiero teraz, gdy na Ukrainie, w walkach z Rosjanami zginęło „zaledwie” dwa tysiące ludzi.
Moskwa, rozpoznała zachowanie zachodniej Europy doskonale i wie już, że ta, nie użyczy Ukrainie nowoczesnego sprzętu wojskowego (nie zrobi tego również USA), bo skutecznie stwarza wrażenie chaosu i bandyckich, nieodpowiedzialnych zachowań. Zachód nie zastosuje wobec Rosji poważniejszych sankcji gospodarczych. A nawet jeśli je zastosuje, to Rosja jakoś je tam zniesie, lecz Ukrainie nie odpuści!
Tak jak pisałem na początku moich artykułów, Moskwa zaplanowała nie tylko oderwanie Krymu i wschodnich ziem Ukrainy w celu włączenia ich do Rosji, lecz zniszczenie całej Ukrainy. Putin i grupa rządzących Rosja jego kolegów z NKWD (jak to się publicznie sam chwalił ilu ich jest u władzy) nie pozwoli sobie na zaistnienie pod bokiem Rosji, silnego gospodarczo, sporego kraju, nienawidzącego Rosji. Będącego naturalnym sojusznikiem obronnym Polski. Polityka Rosyjska zmierza od początku do zlikwidowania Ukrainy, czego dowodzą również zamachy na burmistrzów zachodnioukraińskich miast. Ukraina będzie zmuszona do życia pod straszakiem rakietowym z Doniecka, jeśli utraci wschodnie ziemie, bo wtedy granice Rosji bardzo przybliżą się do Kijowa. Kijów zostanie w końcu ostrzelany przez niby-separatystow, Naród ukraiński zmęczony terrorem dywersantów. Zostanie na zachodzie Ukrainy jakieś kadłubowe państewko, wobec którego Rosja zgodzi się łaskawie na przyłączenie go do sąsiednich państw (Białoruś, Polska, Słowacja, Węgry, nieuznawana Rep. Nadniestrzanska), strasząc i jego zlikwidowaniem, jeśli to nie nastąpi.
Rosja ma złudną nadzieję, że wtedy, ulegniemy tak jak uległ Piłsudski po traktacie Ryskim i przyjmując te ziemie, nie nadamy im statusu sfederowanego państwa Ukraińskiego tylko uczynimy z nich jakieś wschodnie województwo. Grubo się myli.
W każdym razie, tak jak Rosja zastraszyła cześć polskiego społeczeństwa i wysłała sygnał do większej aktywności swej agentury, naprowadzając naszego rządowego Tupolewa nie na lotnisko, tylko w sąsiednią dolinkę podczas silnej mgły i na wysokości na której musiał wyrosnąć przed nim nagle stok jaru, (ani kurs naprowadzenia samolotu z wieży smoleńskiej ani podana wysokość nie były prawidłowe i podawane na czas) którego nie zdołałby przeskoczyć z takiego pułapu. Wysokiej rangi oficer rosyjski ze służb specjalnych (FSB?) który prawdopodobnie przejął kierowanie naprowadzeniem lotu, opuścił sobie swobodnie po tej „katastrofie” naprowadzającą wieżę-kurnik na lotnisku w Smoleńsku, razem z taśmami nagrania. Tak jak teraz, obszar Ukrainy opuściła swobodnie obsługa wyrzutni „BUK” razem ze sprzętem rakietowym znacznie większym od taśm wideo. Tak jak wtedy cześć Polaków, teraz, została do reszty zastraszona znaczna cześć europejczyków. Podobnie – bez naocznej winy Rosji, bez dowodów na dłoni. Są tylko poszlaki, moralne wątpliwości co do metod prowadzonej wojny, bandyckie wybryki „nieznanych” bojowników, zacieranie śladów, nieudostępnienie niektórych dowodów.
Tak jak wtedy, gdy nasz Prestigitator Dobromir Tuż-Irland powiedział publicznie; że nie chce wojny z Rosją, (jakby ktokolwiek jej chciał?!), tak teraz, zachodni politycy będą tłumaczyć swoim nacjom, że jedynym wyjściem jest pozwolenie Rosji na zrobienie z Ukraina co się jej podoba i udawanie, ze to był tylko wypadek.
Ale efekt jest ten sam. O to właśnie Rosji chodzi! Nie planujcie nigdzie przyjmować Ukrainy ani jej wyraźnie pomagać, bo tutaj toczy się coraz bardziej bezwzględna wojna. Aż do osiągnięcia celów Kremla od których nie odstąpimy!
W dyplomacji, nawet silniejszy, zwykle nie mówi władzom obcego państwa, co by chciał, aby zrobiły. Wysyła tylko czytelne sugestie, sygnały pomiędzy wierszami, wplecione w ciąg wyreżyserowanych zdarzeń. W ten sposób, zostawia temu, do którego są one kierowane, możliwość podporządkowania swej polityki w odpowiednim czasie w oparciu o własne, wydumane preteksty i wycofanie się z pozorami honoru. To był właśnie taki sygnał – straszak dla zachodniej Europy i wobec Ukraińców.
A na bliskim wschodzie, Izrael morduje Palestyńczyków (niszcząc nawet ich szpitale) którzy z kolei działają jak zwykli bandyci kierując swoje rakiety na co popadnie. W jego sąsiedztwie, na obszarze Iraku, wyrasta nowe państwo, fanatycznie islamskie – Kalifat Arabski. Kiedy tylko zachód wejdzie w interwencję w tym rejonie, Rosja zacznie bezwzględną likwidację całej Ukrainy, wiedząc, że Ameryka nie będzie mogła działać na dwa fronty a taka okazja się nie powtórzy. Palestyńczycy od dawna są sojusznikami Rosji, wobec czego możliwe jest, że ich powstanie wybuchło w odpowiednim, uzgodnionym z Kremlem czasie.
Rafał ORLICKI