Krym i inne „rosyjskie” ziemie.
Tak, jak na tych stronach nie raz przewidywałem, następstwem dobicia się Ukraińców do sprawiedliwości i pełni niepodległości, za pomocą Majdanu, będzie podział Ukrainy. Przynajmniej oderwanie jej bardziej pro rosyjskich fragmentów.
Kiedy obserwuję wypowiedzi zamieszczane na ten temat, na rozmaitych forach internetowych, uderza mnie ich w miarę zgodny ton. Większość z nich, popiera prawo prorosyjskich regionów (Charkowski, Doniecki, Krymski), do oderwania się od Ukrainy. Większość uznaje, że Ukraina otrzymała je nienależnie. Większość uważa, że Ukraina to państwo nowożytne, które w zasadzie jest sztucznym tworem (za wypowiedzią Putina), większość twierdzi, że granice państw kształtowały i dalej mogą kształtować – podboje i jest to proces naturalny. Większość nie widzi nic złego w domaganiu się autonomii lub wręcz oderwania regionów przez lokalną narodowość, jeśli jest tam w liczebnej przewadze. Większość też nie widzi nic złego w dążeniu Rosji, do czynnego wspierania swoich rodaków żyjących poza jej granicami, w uzyskaniu odrębności od Ukrainy.
Patrząc na te wszystkie wypowiedzi, widzę, że w necie funkcjonuje już od lat, silnie umocowana indoktrynacja służb specjalnych, której rezydenci muszą otrzymywać całkiem spora zapłatę, aby całymi dniami siedzieć przed komputerami i na dziesiątkach forów zamieszczać takie dyrdymały. Nic w tym dziwnego, bo największe mocarstwa świata wydają na wojnę psychologiczną i socjotechnikę polityczną, ogromne pieniądze. Widać więc, że i tutaj, Rosja nie zasypuje gruszek w popiele.
W końcu, nasi durni politycy, widząc, co sobie „Naród” wymyśli (mam na myśli pisarzy netowych, którzy zmieniają tylko Nicki), kierują swoimi działaniami w tym duchu, w takim ogólnie „pożądanym” kierunku. A gdy potrzeba naprawdę, aby zajęli się problemami państwa; służbą zdrowia, emeryturami, mieszkalnictwem i gospodarką, zabezpieczeniami przed powodziami, naszym wojskiem, jak należy, to tego już absolutnie nie widzą, tak, jak widzi to prawdziwy Naród.
Wypowiedzi podszywanych internautów, siedzących na miejscu, tu w Polsce (nie brakuje nam dawnych służbistów SB na emeryturze, nigdy nierozliczonych), lub tam w Moskwie, zdają się sugerować, że ogół Polaków patrzy ze zrozumieniem na Rosyjskie ambicje imperialne a w Ukraińcach widzi tylko i wyłącznie, potencjalnych bandytów Bandery.
W morzu tak ustawionych opinii, rzadko, który Polak czuje odwagę, aby się wychylić z innym zdaniem. Zachodzi znana reakcja psychologiczna, która budzi zwątpienie w zdolności własnego intelektu i prawidłową ocenę sytuacji jednej owcy, która nagle pragnie się zatrzymać, gdy całe stado ciągle pędzi za kilkoma baranami prosto w przepaść. Człowiek, jako istota społeczna, używa w swoich reakcjach społecznych, w tym dla publicznej wypowiedzi, czegoś, co nazywa się świadomością zbiorową a nie zawsze jest mądrością. To przekleństwo demokracji, szczególnie tych sztucznych, zmanipulowanych przez media, w tym Internet, za pomocą np. wskazanych działań służb i celowo nastawionych politycznie artykułów oraz przekupnych elit. Jedyną metodą walki z taką socjotechniczną manipulacją, jest pełna informacja i proste przekazy, wykazujące oczywistą prawdę.
W tym miejscu, nie będę dalej narzekać, na to, co się dzieje w propagandzie pro Rosyjskiej lub pro Zachodniej wokół Ukrainy, tylko podam kilkanaście takich PRAWDZIWYCH argumentów, a wnioski proszę wyciągnąć już samodzielnie.
- Krym jest Rosyjski, bo to Rosjanie pokonali Tatarów, którzy tam wcześniej żyli.
Fakty:
Najstarszymi, znanymi władcami Krymu byli Taurowie i Kimmerowie. Lecz wiele wskazuje na możliwość wcześniejszego zasiedlania tego obszaru, przez jeden z wczesnych odłamów Słowian – Arjów.
Taurowie, których istnienie potwierdzają zabytki z II tys. p.n.e, byli ludem uważanym do niedawna tak jak Scytowie, za lud irański, podczas gdy najprawdopodobniej byli Prasłowianami. Stanowili pierwotną, autochtoniczną ludność południowej części Półwyspu Krymskiego – wybrzeża i Gór Krymskich. O Taurach pisali Herodot, Strabon, Diodor Sycylijski, Tacyt i Ammianus Marcellinus. Żyjąc na północnym wybrzeżu Morza Czarnego, musieli z natury rzeczy posiadać liczne związki z ludami po stronie południowej, czyli Ugarytami i Hetytami. Droga morska stanowiła niegdyś najwygodniejsze i najszybsze polaczenia komunikacyjne, tak jak drogi rzeczne.
Kimmerowie (Kimerowie, Kimmeriowie, Kimmeryjczycy), byli ludem wędrownym, (koczowniczym), któremu przypisuje się również pochodzenie Irańskie, bliskie Scytom. Niektórzy naukowcy uważają ich za tożsamych z Taurami, jako jedno z ich plemion. Pochodzili najprawdopodobniej z okolic Opuk na Krymie i przyległych do Krymu części dzisiejszej, południowej Ukrainy.
W drugiej połowie VIII w. p.n.e., Kimerowie przekroczyli Kaukaz, wkraczając na Bliski Wschód, gdzie najechali państwo Urartu, rządzone przez urartyjskiego władcę Rusę I (730-713 p.n.e.). Zwróćmy uwagę na tą odsłowiańską nazwę władcy i na fakt, że badania kulturowo – genetyczne, wskazują na pochodzenie Rasenów/Etrusków, właśnie z obszaru Anatolii, ziemi gdzie było kiedyś państwo Urartu. Zastanówmy się też, dlaczego właśnie Rusami zwano później plemiona po drugiej stronie morza i dalej, nad Bałtykiem – jak Prusowie czy Rassijanie. Następnie Kimmerowie podbijali inne, północne ziemie bliskiej Azji. Kimmerowie, jako pierwsi na terenie współczesnej Ukrainy zaczęli wytapiać z rudy darniowej żelazo, w X w. p.n.e. wynaleźli piece hutnicze i zaczęli produkcję stali. Byli prekursorami i mistrzami kowalstwa.
Powyższa mapa wskazuje na wyraźny związek rodowo-plemienny, jakiego dowodzi rozrzut haplogrupy R1a1 występującej przeważająco i bez oddzielenia haplogrupą innej nacji lub przewężenia, na obszarze Lechickiej – Polski z po Scytyjską – Ukrainą. Czyżby mnich Kosmas i kronikarz Nestor, mieli rację, podając, że Rusini pochodzą od Lechitów znad Dunaju? Czyżby rację miała też szlachta polska, że pochodzi od Sarmatów Scytyjskich, żyjących niegdyś nad Dunajem?
W latach 1911–1916, znaczna część dawnego Urartu znalazła się w granicach Imperium Rosyjskiego. Starożytne państwo Urartu znajdowało się we wschodniej, górzystej, części Azji Mniejszej – na Wyżynie Armeńskiej, (obecnie wschodnia Turcja i Armenia). Jednym z jej szczytów jest góra Ararat. Na Wyżynie Armeńskiej biorą początek cztery rzeki Azji Przedniej: Tygrys, Eufrat, Murat i Araks (Biblijna kolebka ludzkości – Eden). Do największych jezior na tym obszarze należą Wan, Urmia i Sewan.
W Urartu, żył lud złożony z wielu plemion, nazywany przez Asyryjczyków ‘Nairi’. Język Nairi miał ścisłe związki z Hurytami, a ci, z Hetytami. Polscy naukowcy już dawno wskazywali związki Hetytów z Polakami, a dzisiaj widać, że są to najprawdopodobniej związki starożytne, rodowe, poprzez mowę i kulturę protosłowiańska, nie zaś organizacyjnie-plemienne. Wszystko to były ludy bliskie kultury i kolebki Arjo-Słowian, mającej swoje centrum na Kaukazie. Zanim obszary te zdominowali Turcy i Arabowie. Zwróćmy uwagę na podobieństwa do mowy Słowian, występujące w języku Ugaryckim a tak rozmaicie interpretowane przez naukowców. Np. Jezioro Wan (czyżby od Wanden/Wenden?), nazywane było „morzem krainy Nairi”, co wzięto z sensu zdania; „tâmtu ša mât Nairi”. Czyż bardziej nie wygląda to zdanie, na; „to (tu) – tam (tam) – jest (sa) – morze/kraina/ojczyzna/mać (mat) Nairi”???. Stolicą Urartu, w latach 840-660 p.n.e była Tuszpa, położona na wzniesieniu w pobliżu miasta Wan. Według legendy zapisanej w „Historii Armenii„, założona została przez Mojżesza z Chorenu. Zwróćmy uwagę na słowo ‘choreń’ i porównajmy je do legendarnego, Ruskiego ‘Horywnia’, jednego z trzech braci. Czyż to nie ten sam ‘Goryń’, czyli ‘górski’ lub ‘płonący/gore’, czyli krwisty, czerwony? Jak nasze Rudawy karpackie i Rudsi/Rusi-ni?. Natomiast inne miasto, Horybn, (Choryń?) miało być założone przez królową słynną Semiramidę, po wojnie z Arą Pięknym (czyli ‘Arją’) i po jego śmierci. Czyli zapewne na pamiątkę Horynia. Miasto leży w centrum historycznej krainy Wielkiej Armenii.
Nazwa miasta Tuszpa, wywodzona jest z rozbitego morfemicznie układu tego słowa. Może być to rozbicie nieprawidłowe, dokonywane odmiennie i niewłaściwie interpretowane, przez brytyjskich, francuskich lub niemieckich językoznawców, jako „tu-uś-pa”. Podczas, gdy jego sens może znaczyć; „tu (tu)-śpa (nocuję, spię, odpoczywam”.
Znana jest kraina urartyjska, nazywana ‘Biajni’ lub ‘Biajnili’, która to nazwa miejscowa, posiada dla nauki zachodniej, zupełnie niewyjaśnioną etymologię. Wiadomo jednak, że określenie to, występowało zarówno jako nazwa całego państwa, jak też regionu. Tam, nastąpiła konsolidacja plemion urartyjskich w pobliżu pierwszej stolicy Urartu. Czyż nie może tu więc, chodzić o znaczenie bliższe Arjo-Słowianom, oddające rodowy charakter pierwotnej nacji krainy; ‘Biajli-li’ (‘Biali-oni’?).
W końcu sama nazwa władcy Rusa, znaczy najprawdopodobniej ‘biały’, od morfemów ‘ra/ru-si-sa’, czyli; ‘moc/rodzeni-jaśni/światli-są’. Mamy jej potwierdzenie w tłumaczeniu słowa raseńskiego; „tabula-rasa”, gdzie ‘rasa’ oznacza ‘biel, jasność, czystość’.
Stolicą Urartu, w latach 660-600, p.n.e, była Rusahinili, miasto położone na bardzo wysokiej skale Toprakkale, na wschód od miasta Wan. Posiadało ono sztuczne jezioro, system kanałów i zapór. Czyż nazwa ta, też nic nam nie mówi? A może należy ją odczytywać, jako „Rus(Rusa)-ahin(ahiń/agiń/ogień-czyli światła)-li(to/ten)”???
Wspomnijmy te staropolskie zwroty, gdzie pewne zaimki lub rdzenie morfemiczne, wskazują na wspólne pochodzenie ludów Scytyjskich i po drugiej stronie morza Czarnego; – Znasz li ten kraj? – Myśmy sa Polaki!
Na tej skale znajdują się ruiny miasta Rusahinili
Oba te narody, Kimerowie oraz Taurowie (plemiona raczej jednej, większej nacji), były silnie związane z autochtonami środkowej jak i wschodniej Europy, którzy przeszli niegdyś drogę z nad Ałtaju na stary kontynent, czyli protosłowianami. Kultura pierwszych władców Persji, język ich wczesnego prawa oraz imiona władców i ich bóstw (jak Sawuszka), a obecnie określone haplogrupy, mówią nam, że żyli tam bliscy krewni Słowian. Zanim powstała nazwa SŁOWIANIE, która jest najmniej ważna dla określenia naszego rodu i przodków.
Specjalnie, nawiązałem do historii bliskiej Azji, bo tamtędy przebiegała droga wędrówki protosłowian gdy ustępował lodowiec. Nie przez Europę od wschodu, gdy jeszcze lądolód ją obejmował bądź zaraz po jego ustąpieniu. Ale od południa, przez Anatolię i Grecję. Od wschodu, przemieszczanie się ludności uniemożliwiały bagna polodowcowe i tundra oraz chłodny klimat u podstawy lodowca.
Zastanawiając się nad pochodzeniem ludów z bliskiego nam południa, takich jak Krymscy autochtoni, musimy brać pod uwagę, cywilizacje nieco dalej na południe, u wybrzeży Morza Czarnego, gdzie klimat pozwalał im wcześniej zaistnieć.
Najbliższą nacją dla Słowian Krymskich (Scytów – dawniej mylnie zaliczanych do Irańczyków z tej przyczyny, że Persja została podbita przez Arjo-Slowian nie zaś odwrotnie i posługiwali się oni podobną kulturą oraz językiem), byli późniejsi Rusini. A Rusini to nie Rosjanie!
Rosjanie, to północno –wschodni Rusini podbici i kompletnie zdominowani przez Waregów (Rosjanie, to Ruski odłam plemienia księcia Ruryka, który przypuszczalnie odmówił podporządkowania się prawu wiecowemu Nowogrodzian, ludu słowiańskiego, co potwierdza kompletny brak tego prawa w Rosji gdy zaś istniało ono jeszcze w Rzeczypospolitej, w tak zwanych statutach Litewsko – Ruskich, jako prawo kopne/kupy, zatwierdzonych przez Króla Polskiego. Rosjanie nie mogli wykształcić wcześniejszych od Rusinów struktur organizacyjno-plemiennych, bo pochodzą z północy gdzie panował lodowiec gdy na południu środkowych nizin europejskich już dawno go nie było. Stąd i Polacy pochodzą z południa, spoza Karpat), podczas gdy Rusini północnozachodni oraz południowi, rozciągając swoje panowanie od Morza Czarnego po Bałtyk, tej kurateli wikingowej (rozbójniczej, wojowniczej), nie dali się zdominować. Być może to stąd, wywodzi się skłonność do tyranii oraz przychylność do koligacji oraz współpracy z Niemcami, u władców Rosyjskich.
Wykopaliska archeologicznie i badania grup genowych Scytów (R1a1), wyraźnie wskazują na najstarsze, słowiańskie dziedzictwo tych ziem poza nielicznymi, nierozpoznanymi genotypowo odkrywkami ludności neandertalskiej. Scytowie, żyli na tych ziemiach w formie zorganizowanej państwowości, wyraźnie walcząc o jej utrzymanie, nawet z potężną armią Dariusza (Persja). Przez ziemie Scytyjskie przeszli proto Bułgarzy, Pieczyngowie, zajmując częściowo Krym. Sarmato-Scytów podbili dopiero Tureccy Chazarowie, których z kolei pokonał kto? Wpierw była to wyprawa księcia nowogrodzkiego (Nowogród był grodem i ziemią Ruską a nie Rosyjską!), Olega Mądrego, na Kaganat Chazarski i zniewolony Kijów (882). Która doprowadziła do zjednoczenia północnych i południowych księstw ruskich. Stolica Rusi, została wówczas przeniesiona z Nowogrodu Wielkiego, właśnie do Kijowa, co dało początek Rusi południowej, zwanej Kijowską. W walkach tych, po stronie władców Ruskich, brali udział wojowie Warescy, w zamian za żołd i łupy, ale również, najprawdopodobniej z tytułu koligacji rodowych. Którymi w tamtych czasach byli również Waregowie – zwani przez Finów Rudsami, bliscy krewni Słowian, bo Bałtyk był po obu stronach zasiedlony Słowianami, co potwierdzają obecne badania genowe.
Ostatecznie, kaganat Azarski pokonał w 965/966 roku władca Rusi Kijowskiej, Światosław I. (książę Ruski, nie Rosyjski!). Wówczas, Krym będący wcześniej pod panowaniem Chazarskim, został wyzwolony i wrócił do Słowian. Osłabioną wojnami z Kaganatem Ruś, najechali wkrótce Mongołowie i opanowali Krym na długie wieki.
Do czasów Tatarskiego Krymu, upłynęło zatem wiele wieków, gdy ziemia ta miała innych władców niż Mongołowie. Zanim Krym stał się Tatarski, należał wprost do Słowian, zwanych Scytami (lub; Arjami, Rutenami, Roksolanami, Sclawenami, Wenedami, Antami – to wszystko były ludy Słowiańskie!), do których zaliczano ich krewnych, żyjących nad Dunajem – Sarmatów. Od których zapewne pochodzimy, jako Polacy. To zapewne dlatego, Kosmas, czeski kanonik, wskazuje na wywodzenie się Rusów od jakiegoś wspólnego z Polanami rodu, który zwie Lachami i wskazuje na jego pochodzenie znad Dunaju, zaś Nestor – ruski dziejopisarz, widzi w nim (Polanach), założycieli Kijowa i władców grodów czerwieńskich. To właśnie nad Dunajem, żyli Scytowie Sarmaccy, ci sami, którzy zajęli Łużyce. Na co wskazują nasze eposy, genotyp, kultura – w tym znaki heraldyczne, jak sugeruje to brytyjski historyk, Norman Dewis.
Krym, zamieszkiwany był też przez Scyto-Ostrogotów oraz Greków, którzy go podbijali tak zbrojnie jak i handlowo, walcząc tam właśnie ze Scytami, których nazywali oczywiście barbarzyńcami. Później, najechany został przez Hunów i Rzymian a częściowo i ludy Tureckie, które opanowały Kaukaz, tworząc tam Kaganat Azarski (Chazarski). Krym, sięgając najdawniejszych czasów, był protosłowiański, ale na pewno, nigdy nie był Rosyjski.
Rosjanie, są nacją północnosłowiańską, opartą na Moskwiczanach (tak ich dawniej nazywano na Rusi), plemionach zdominowanych przez Wareskich władców, która to nacja, skoro pojawiła się na Krymie, musiała być w jakiś sposób podrzucona. Oddziela ją bowiem, tak jak Rosjan w okręgu Kaliningradzkim, wielka przestrzeń innych narodowości. Fakt ten, jest więc dowodem ewidentnego podboju tego obszaru przez nację Rosyjską, za czasów carskich jak i późniejszych. Rosyjską kolonizację Krymu utrwalili bolszewicy, osiedlając tam wielu Rosjan, w tym prominentów. Krym, był też na krótko Niemiecki, bo podbił go A.Hitler. Dla wyzwolenia go z rąk niemieckich nazistów, oddało życie wielu żołnierzy rozmaitych narodowości, tylko, że pod dowództwem komunistycznym. Krym podbiła jak i wyzwoliła z rąk niemieckich, armia złożona z licznych narodowości, bo ZSRR, tak jak Rosję carską, stanowiło wiele narodów siłą wcielonych do tego kraju. To więc nie wyłącznie Rosjanie, Krym dla Słowian odbili czy wyzwolili z rąk Niemieckich!
Stalin deportował większość Tatarów Krymskich, dokonując w ten sposób, czystki narodowościowej o cechach ludobójstwa. Następnie, osiedlał na Krymie głównie rosyjskich komunistów, tak jak Car swoich, tych najbardziej zasłużonych – potrzebujących ciepłego klimatu i wygód życia w po carskich kurortach.
ZSRR, podarowała Krym Ukrainie (za Chruszczowa), po śmierci Stalina, nieoficjalnie w zamian za ludobójstwo – jakiego się dopuściły władze komunistyczne na narodzie Ukraińskim (okres wielkiego głodu), a oficjalnie z wielkiej przyjaźni a tak naprawdę, dla konsolidacji obu narodów w nowy twór państwowy, którą to przyjaźń, na naszych oczach, teraz Rosja szybko marnotrawi.
Wnioski
a) Wszystkie inne narodowości, poza południowymi Słowianami, czyli Scyto-Sarmatami oraz wywodzącymi się z nich wprost Rusinami a z nich Ukraińcami (oraz Białorusinami – lecz ci są bliżsi Lechitom niż Scytom), panujące na Krymie, są wynikiem, udokumentowanego historycznie, podboju zbrojnego. Użycia przemocy. Jeśli wyznajemy zasadę bezwzględnego poszanowania praw własności, to opierając się na nich, będziemy również nawiązywać do udokumentowanej etnicznie, możliwie pierwotnej przynależności danych ziem do pierwszych, zorganizowanych społeczeństw, gdyż kiedyś ksiąg wieczystych nie było a nie tylko one są dowodem pierwszeństwa własności (posiadania). Przy czym precedens innych nacji, które tak jak Amerykanie, zawłaszczyli cudze ziemie, nie ma tutaj nic do rzeczy. Są to nacje, wyraźnie agresywne w pewnej epoce, podobnie jak Niemcy i powinny teraz szanować szczególne prawa (przywileje), autochtonów żyjących jeszcze na ich ziemi. Jeśli wyznają zasady prawa rzymskiego, do jakich należy poszanowanie prawa własności. Tak jak uczyniono w Kanadzie, gdzie Indianie posiadają wyraźne przywileje społeczne. W oparciu o takie prawa, Łużyczanie żyjący w Niemczech powinni posiadać swoją reprezentację we władzach kraju i co najmniej silną autonomię.
Rozwiązanie alternatywne:
Nie szanując prawa własności, w tym prawa autochtonów do ich ziemi, skazujemy się na wieczne wojny. Nie istnienie, pokojowej, stabilnej cywilizacji, ale na cywilizację pierwotną, w której rządzi nie sprawiedliwość i prawo naturalne, tylko wyłącznie siła! Wyznawać będziemy wtedy już zawsze, prawo podboju i przewagi wszelkiej przemocy, która nic z poszanowaniem prawa własności nie ma. Jeśli zasady poszanowania własności nie przestrzegamy, to oznacza, że w jakimś momencie historii, możemy zając każdą ziemię (cudzą) i nie mamy być prawa karani za wojny zaborcze! Lub np. jako Polska, możemy zostać zajęci, przez: Niemców, Rosjan czy inne nacje. To źle wróży przyszłości ludzkości, bo dopuszcza nawet wybuch wojny globalnej, uzasadnianej celami podboju cudzej ziemi. Takie prawo prowadzić będzie tylko do unicestwienia ludzkości, bowiem nowoczesna technologia w rękach nawet małych państw, może doprowadzić do ludobójstwa. I żaden Trybunał Międzynarodowy nic tutaj nie poradzi, gdy wszyscy będą mieć gdzieś, prawo (pierwotnej) własności. Jak bardzo ma je głęboko w ‘d’ współczesna Rosja, najlepiej świadczy fakt, że zagrabione w czasie II wojny dzieła sztuki których właścicielem była Polska i jej obywatele, do tej pory więzi w Ermitażu i traktuje jako zdobycz wojenną. Ale takie prawo siły jest obosieczne. Kiedyś, gdy upadnie Rosyjska potęga, szereg narodów zwróci się do Rosjan o oddanie ich własności, czy to ziemi, czy też dzieł myśli i rąk ludzkich. Rosja nie będzie mogła zawołać ‘niet’, w oparciu o prawo, z którego sama zrezygnowała.
b) Jeśli jednak przyjmiemy za fakt, że obecny Krym, wolny od najeźdźców Mongolskich – Tatarów, stanowi własność tego, kto go ostatnio podbił, to należy zauważyć, że chociaż ZSRR nie istnieje, to realizuje z tym podmiotem prawnym ciągłość państwowo-prawną, obecna Rosja. Jednakże, przynależność do ZSRR jak też i carskiej Rosji, opierała się nie tyle na tożsamości etnicznej (plemienno rodowej) z władcami państwa, a głównie na przymuszeniu do niej siłą. Taki był charakter polityczny obu tych państw. A jak wiadomo, umowy do których ktokolwiek jest przymuszony siłą, są z natury rzeczy nieważne. To też jest jedna z zasad prawa zachodniego. Tym samym, flaga, pod jaką opanowywano dla Rosji jakiekolwiek ziemie, poza ziemiami daleko na północy i wokół Moskwy – wyraźnie rosyjskimi, jest tylko flagą nowego zaborcy. Status prawny zaborcy, nie ma wieczystej mocy prawnej a tym bardziej moralnej. To, co najwyżej, sytuacja przejściowa. Każdy autochton danej ziemi, może taki stan prawny w oparciu o prawa moralne i wyżej przytoczone, wcześniej czy później wypowiedzieć.
c) Z kolei, jeśli uznamy, że jednak ZSRR był prawnym następcą po Rosji, w zakresie realizacji władztwa nad Krymem, to skoro podarował go Ukrainie a obecna Rosja jest spadkobiercą prawnym ZSRR, to teraz sama Rosja, zobowiązana jest przestrzegać praw i umów, które zawarła. Bo kolejna zasada mówi, że umów – szczególnie tych dobrowolnie zawartych (niewymuszonych), się przestrzega. Ukraina, występująca jako republika w ramach ZSRR, posiadała status dobrowolnie zrzeszonej (w rzeczywistości była to fikcja), co gwarantowała jej Konstytucja ZSRR. Wobec czego, uznać można, że umowa zawarta została za dobrowolną zgodą obu stron. ZSRR i Ukrainy. Nic więc dzisiaj Rosja do Krymu sobie rościć nie może. Tym bardziej, że w zamian za pozbycie się przez Ukrainę broni atomowej, zagwarantowała jej w umowie międzynarodowej, integralność i nienaruszalność jej terytorium.
- Donieck, Charków i Krymskie miasta, są Rosyjskie, bo to Rosjanie, stanowią tam zdecydowaną przewagę ludnościową.
Bardzo ładnie zachowują się Krymscy Tatarzy, którzy właśnie nawołują do jedności Krymu z Ukrainą, wbrew nawoływaniom Rosjan – do secesji. Tatarzy mają dużo do „zawdzięczenia” rosyjskiej tyranii. Ale myślę, że rozumieją, iż są jednak przybyszami, czyli gośćmi na tej ziemi.
Rosjanie, stanowią na Krymie ponad 50% ludności. Nic dziwnego, skoro wysiedlili większość dawniejszych mieszkańców, podobnie jak uczynili to w okręgu Kaliningradzkim czy w Estonii. Czy można po takiej eksterminacji miejscowej ludności uznawać jakiekolwiek ich prawa do Krymu?
Jeśli mielibyśmy uznawać prawo każdej narodowości do prawa budowy swojej państwowości na jakimkolwiek obszarze, gdzie stanowi ona większość (takim celowym precedensem było Kosowo), to musimy się liczyć z tym, że nawet ziemia pod czyimś domem może zostać ogłoszona odrębnym państwem, zupełnie innym od tego jakie ją otacza! To są kompletne absurdy. Taka forma prawna, narusza prawo własności narodów autochtonicznych do swojej ziemi i jest dawno popierana przez niektóre środowiska, w celu jawnej zmiany granic w Europie. Na korzyść Niemców, którzy wiodą pierwsze skrzypce w UE czy właśnie Rosji, z którą Niemcy trzymają potajemnie (tak jak to powiedział Paweł Kukiz, że Niemcy sprzedali Ukrainę Rosji, tak, jak za 10 lat sprzedadzą im Polskę). Po co? Po to właśnie, aby Niemcy odzyskali Śląsk i ziemie zachodnie. Temu służy od lat, uprawiana propaganda naukowa, która twierdzi, że Słowianie przybyli do Europy dopiero w VIw gdy z badań genotypowych wiadomo, że 10 tys. p.n.e a na Bałkanach, w rejonie Kosowa, nawet 12 tys. Kto nie widzi tych zależności kształtowania prawa i precedensów międzynarodowych w interesie najsilniejszych, totalitarnych bądź historycznie zawsze imperialnych nacji, ten jest po prostu ślepy.
Zasada prawna, wymagająca poszanowania własności (jaką tylko można udowodnić), nie może być gwałcona przez zasadę dającą prawo do samostanowienia narodów. Bo czym jest Naród? Naród, to podmiot prawa który jest ponad rodziną, rodem czy plemieniem. To braterstwo rodowe pokrewnych rodów/plemion, a nie rodów podbitych, niemających takiego pokrewieństwa, określonego kulturą, językiem, pokrewieństwem władców, znakami plemiennymi. Naród, to więc coś „na rodzie”, czyli nad nim. To wspólnota plemienna, ale nie unia (konfederacja czy federacja), obcych narodów – nawet, jeśli są one dalszymi krewnymi lub zupełnie innymi nacjami. Naród, dotyczy tylko i wyłącznie Rodu! A ród, to rodzina, to wspólne pochodzenie z jednej matki i ojca, znanej całemu rodowi zanim nastąpiło jego wymieszanie z innymi, obcymi nacjami, przez co powstały inne, kolejne narody. Samostanowienie Narodu, jednej nacji rodowej skupiającej wiele bliskich rodowo plemion, ograniczać należy tylko do Narodu i całego Narodu. Samostanowienie takie, ma znaczenie jedynie wtedy, gdy ów Naród występuje na swojej rodowej, autochtonicznej ziemi.
Członkowie Narodu Rosyjskiego, mieszkający na Krymie, nie mieszkają nawet na ziemi Rosyjskiej w ramach państwa rosyjskiego. Gdyby żyli na rosyjskiej ziemi a tym bardziej na ziemi autochtonicznie rosyjskiej, a żyliby np. pod butem innego narodu, to z całą pewnością należałoby się im prawo do ustanowienia na Krymie państwowości rosyjskiej. Tak więc, samostanowienie narodu, związane jest z autochtonicznym prawem własności ziemi i dotyczy tylko tego narodu, który żyje na swojej ziemi od początku, z dziada pradziada i nikogo kto mieszkał na niej wcześniej – tej ziemi nie pozbawił siłą lub podstępem.
- Ukraina otrzymała Krym, jako dar terytorialny od rosyjskich komunistów i teraz mogą go odebrać, bo jest to okręg autonomiczny.
To, że jakiś obszar jest autonomiczny, wynika z woli władzy wyższej, jaką jest całe państwo i naród autochtoniczny na danej ziemi, choćby ten Naród znajdował się nawet w liczebnej mniejszości. Autonomia może być rożnego rodzaju i kompletnie nie wiąże się z oderwaniem od państwowości. Może to być autonomia dająca szczególne prawa gospodarcze, językowe, edukacyjno-kulturowe, lub samorządowe (jakie np. miał polski Śląsk przed wojną, gdy posiadał nawet własny Sejm). Natomiast gdy autonomia sięga po atrybuty odrębności państwowej, jak; język lokalny ważniejszy od języka ogólnego, własna moneta, własna armia, własna Konstytucja, własne znaki państwowe, to mamy już secesję nie autonomię. Taką „autonomię”, proponował na zjeździe Kaszubskim, młody Dobromir Tuż Irland, a nasz polski Naród, nie wiele wiedząc o tym – wybrał go sobie na lidera jednego z rządzących ugrupowań, aby chyba zaprowadził go wcześniej czy później do tego rodzaju rozbicia dzielnicowego. Mającego stworzyć z Polski odrębne państwa, nie zaś związek narodowy, na zasadach dopuszczalnych autonomii. Jak zwykle, diabeł jest ukryty w szczegółach! Tak więc, autonomia nie daje żadnego prawa do dalszego odsuwania się od państwa które jej udzieliło. Autonomia, jest jak dziecko przy rodzicach. Ma swoje prawa ale wyłącznie za zgodą rodziców.
- Ukraina to państwo nowożytne, które w zasadzie jest sztucznym tworem (wypowiedź Putnia).
Jak już powyżej wykazałem, Ukraina wywodzi swoje bezpośrednie pochodzenie od wielu okresów państwowości. Tej starożytnej jak i współczesnej. Nie są istotne nazwy pochodzące od dominującego plemienia. Zwykle były to plemiona słowiańskie lub ze Słowianami blisko spokrewnione. Nawet Hunowie, nie byli do końca ludem Tureckim, ale znacznie słowiańskim. Jeśli mamy mówić o jakimś państwie nowożytnym, zaprzeczając zupełnie korzeniom pochodzenia ludu Ruskiego który jest okazany nie tylko w genotypie, ale i kulturze oraz języku Ukraińskim, będącym bezpośrednim następcą języka ruskiego przy znacznych wpływach polskiego oraz rosyjskiego, to tym bardziej, powinniśmy nazywać obecną Rosję państwem bardziej nowożytnym niż Ukrainę. Rosja współczesna, to jedno z najmłodszych państw świata, bo przecież jego ciągłość z Rosją carska, zerwała Bolszewicka CCCP, mordując nawet ostatnich władców Rosji. Jeśli mamy nie zwracać uwagi na jej związki kulturowe, językowe i historyczne występujące na ziemi Rosyjskiej.
Jednak Rosja obecna, posiada taką ciągłość, bo nic nie może wymazać praw narodu do swej ziemi i historii. Tym bardziej, podobną ciągłość mają obecni Ukraińcy, po Ukraińcach przedwojennych, ci po Rusinach a ci z kolei po Scyto-Sarmatach.
- Granice państw, kształtowały i dalej mają prawo kształtować, podboje i jest to proces naturalny.
Niewątpliwie, używanie siły, jest w świecie przyrody naturalne. Lecz społeczności o wysokiej kulturze, posiadające cywilizacje nazywane moralnymi, oparte na rozwoju ludzkości nie zaś jej bezustannym gnębieniu i eksterminacji, przestrzegały prawa opartego na porozumieniu i poszanowaniu zawieranych umów pomiędzy narodami. Te, które bez przerwy je łamały, jak; Niemcy, Rosjanie, Rzym cesarski, które szanowały tylko; miecz, ogień, podstęp i kłamstwo, nie są godne miana narodów cywilizowanych. Mogą sobie one istnieć jeszcze długo, lecz ich karta w historii ziemi jest już zapisana jednoznacznie. Zostaną kiedyś nazwane zdrajcami i kłamcami cywilizacji, imperiami, z którymi nigdy nie można było zbudować nic trwałego, nic co służyłoby ludzkości pozytywnie i jako całości. Nacje te, nastawione wyłącznie na interes ich władców (nawet nie ich ludów), są wyłącznie narzędziem zła, jakie wznieca wszelkie nieszczęścia na naszej planecie. Poszanowanie kultu siły w stosunkach między narodami, jeśli tylko nie jest to kult walki w obronie prawowitej własności, słabszych lub domu rodzinnego, kobiet i dzieci, jest godne głębokiej pogardy. Zauważmy, że właśnie te największe w swoim czasie potęgi państwowe, takie jak Rosja czy Niemcy bądź Rzym, dopuszczały się największego ludobójstwa, eksterminacji narodów, prześladowań rasowych i ekonomicznego zamordyzmu. Bo to one, łamiąc ludzkie prawa naturalne (moralne), przy okazji podbijania kolejnych ziem, niszczyły same siebie na poziomie moralnym – za cenę wzrostu ich potęgi państwowej. A jak mówi pewien filozof, „kto dąży do niemożliwego, skazany jest na upadek”. Niemożliwym, jest uczynienie za pomocą tyranii i przemocy, prawdziwych przyjaciół z podbijanych ludów, czy własności zagrabionych ziem opartej na prawie w pełni sprawiedliwym – moralnym.
- Nie ma nic złego w domaganiu się oderwania regionów jakiegoś kraju, przez lokalną narodowość, jeśli występuje tam ona w liczebnej przewadze.
To, że jacyś rodzice mają w swoim domu, przez nich wybudowanym i stanowiącym tylko własność tych rodziców, np. piętnaścioro dzieci, które nagle zaczną domagać się szczególnych praw i przekazania im tego domu na własność, dlatego, że są w większości i przegłosowali rodziców, nie ma żadnego znaczenia dla prawa własności tego domu. Tak samo obszaru kraju. Rodzice – to Naród i państwo, podmiot prawa – który jest właścicielem obszaru autonomicznego, np. pokoju dzieci w ramach jednego domu.
Rosjanie, są na Krymie nawet nie dawnym, lokalnym plemieniem, tylko osadnikami, niczym adoptowane przez Ukrainę, dzieci. Bo rodzicami Krymu, właścicielami domu jakim jest Krym, jest Ukraina.
Jeśli kiedyś będą nasi Ślązacy pragnęli odłączenia od Polski, to jest to możliwe wyłącznie za zgodą całego narodu Polskiego, żyjącego tutaj, w Polsce. Taka zgoda, musi być wypowiedziana w drodze referendum, bo tylko Naród jest suwerenem – czyli wyłącznym właścicielem najważniejszych praw na ziemi tegoż narodu, w tym samej ziemi. Odebranie mu kawałka ziemi, może następować tylko za zgodą tegoż suwerena. Mało tego. Wszyscy goście, powinni być z tegoż prawa wyłączeni. Nie można głosować w swoim interesie osobistym, mieszając się w cudze prawa.
- Nie ma nic złego, we wspieraniu przez Rosję swoich rodaków, żyjących poza jej granicami, w tym w udzielaniu im wojskowej pomocy.
Rosja ma prawo do wspierania rodaków, gdziekolwiek żyją na ziemi, wyłącznie w prawach człowieka, takich jak; wolności wyznania, posługiwania się swoim językiem, kulturą i swobodą poglądów. Jednak, jakiekolwiek wspieranie ich, nawet w sposób pokojowy, w celu umożliwienia im oderwania danej ziemi od państwa nią władającego, od Narodu, który jest tej ziemi autochtonem lub bliskim krewnym dawnych właścicieli, nosi znamiona bandytyzmu politycznego, na arenie międzynarodowej. Jest to działanie dywersyjne. Jeśli natomiast jakaś narodowość będzie mordowana lub prześladowana na danej ziemi, kraj z której pochodzi, powinien wziąć ją w obronę – choćby interweniując lokalnie, militarnie i …. I ewakuować na swoja ziemię! Ma do tego pełne prawo, aby bronić czynnie, ludność przed ludobójstwem. Skoro autochtoni uznali tą ludność za zdrajców lub niebezpieczną dla jej bytu narodowego czy z innego powodu. Wówczas, za wszelkie wytworzone lub nabyte zgodnie z miejscowym prawem dobra, należy się takim repatriantom odszkodowanie, równe jego rynkowej wartości. Jednak, kiedy jakiś naród dopuszcza się mordowania cywilnej ludności, tak jak to czynili Ukraińcy z UPA czy też Niemcy, z Polakami, taki naród, odpowiada za zbrodnie swoich pobratymców, jeśli sam nie dokona rozliczenia tych zbrodni. Jeśli nie osądzi zbrodniarzy. Taki Naród, bierze na siebie odpowiedzialność za nierozliczone zbrodnie i może odpowiadać wymierzonym w niego zadośćuczynieniem. Nie może bowiem żaden naród, odnosić korzyści ze zbrodni, której jego reprezentanci byli sprawcami. Tego rodzaju zadośćuczynienie może być bardzo znaczącej rangi, włącznie z pozbawieniem go części ziemi. Bo za życie niewinnych ludzi, nie ma odpowiedniego zadośćuczynienia pieniężnego. Może być tylko kara polityczna, za to, co uczyniono z powodów politycznych a czego nie rozliczono.
Kiedyż to Polacy, otrzymają odszkodowanie za majątki pozostawione na wschodzie, właśnie od Rosji, która je zagrabiła? Kiedy dostaniemy odszkodowanie od Niemców i Rosjan, za zniszczony kraj, bo przecież to oba te narody rozpętały II wojnę światową. Za miliony zgładzonych obywateli, chociażby pomordowanych w radzieckich łagrach i niemieckich obozach koncentracyjnych – cywilów? Rosjanie traktują politykę i wszelkie prawa moralne oraz międzynarodowe, tak, jak jest im wygodnie.
- Nielegalny Majdan, odsunął od władzy legalnie wybraną władzę, w osobie Prezydenta Janukowycza.
Jak już wyjaśniałem, To Naród jest suwerenem, najważniejszym wykonawcą i twórcą (ustawodawcą) prawa. W każdej chwili, może odwołać i zmienić swoją władzę, chociaż prawa każdego państwa, w tym Polski (w odpowiednich artykułach Kodeksu Karnego), zawierają kary za zbrojne obalenie władzy a nawet za samo usiłowanie zbrojnego przewrotu. Suweren, to największy władca, najwyżej posadowiony ustawodawca. Suweren, może sam siebie ograniczać odpowiednimi prawami, lecz nigdy nie jest pozbawiony prawa do interwencji w obronie poszanowania swoich podstawowych praw, jak; życie bez złodziei u władzy – czyli godne życie gdy nikt obywateli nagminnie nie okrada, sprawiedliwe prawo, wewnętrzne bezpieczeństwo kraju i jego granic, zapobieganie wynaradawianiu kraju, zapobieganie sprzyjaniu obcemu osadnictwu na siłę a równocześnie emigracji tubylców, sprzyjanie przyrostowi naturalnemu a nie jego zmniejszanie, niszczenie prawdziwej historii oraz kultury narodowej, zdrada kraju. Obrona praw suwerena, może nastąpić wówczas, gdy właśnie te prawa są w oczywisty sposób mordowane, likwidowane, nieprzestrzegane.
Kiedy władza, wobec pokojowego, masowego sprzeciwu suwerena – Narodu, nie przeprowadza referendum, szczególnie wtedy gdy Naród zbierze wymaganą dla jego przeprowadzenia liczbę podpisów, to wówczas, Naród ma prawo chwycić za broń. Mimo, że nam Polakom wmówiono, że współcześnie nie można tego uczynić nigdy, bo mamy jakieś tam prawa. Można! Bo co po prawach, gdy nikt praw Narodu nie traktuje poważnie?! I wówczas, jeśli władza zacznie strzelać do Narodu, który zacznie ustanawiać swoje prawa na nowo i wybierać nowe władze (patrz Konstytuanty Amerykańskie), to wówczas, ta władza automatycznie staje się obrońcą już wygasłego mandatu do jej sprawowania i władzą zdrajców oraz wrogów tegoż Narodu. Naród, nie jest zobowiązany do żadnych Okrągłych Stołów czy innych układów z uzurpatorską władzą. Jeśli to czyni pod przymusem siły, zagrożony wojną, jak uczyniła Solidarność z Kiszczakiem i Jaruzelskim, czy Majdan z Janukowyczem, to jest to wymuszone siłą i z mocy prawa nieważne! To jest tylko wyraz pragnienia Narodu do pokojowego rozwiązania problemu, ale pozbawić Narodu wolności w samostanowieniu swojej władzy i praw, wymuszonymi układami, nie można nigdy! Dlatego też, zerwanie układu Okrągło Stołowego i odebranie władzy oraz majątków komunie, rozliczenie bandytów z UB, w tym Kiszczaka, jest w każdej chwili jak najbardziej uprawnione. Nie stanie się tak, jeśli ci po stronie komuny, którzy związani są z tym układem, zrozumieją, że okazano im wiele tolerancji i zasłużą na nią, odsuwając się w końcu od władzy i pozwalając społeczeństwu rządzić się bez nich, samodzielnie.
- To nie Janukowycz jest zbrodniarzem i wykonujący jego rozkazy milicjanci, tylko rzucający w nich kamieniami i butelkami Majdanowcy.
Janukowycz nie był zbrodniarzem, dopóki jego milicja broniła dostępu przed tłumem, do Parlamentu Ukrainy, czy sklepów przed niszczeniem, bądź zajmowaniem urzędów. Kiedy jednak kazał strzelać do ludzi na Majdanie, którzy realizowali swoje prawa do demonstracji i swobodnej wypowiedzi, zamiast pilnować prawa ludzi do takiej manifestacji, wówczas stał się zbrodniarzem. Pacyfikując wystąpienie ludności, uniemożliwił suwerenowi – Narodowi, do wyartykułowania swoich praw i żądań. Stał się władcą udzielnym, tyranem niedziałającym z woli Narodu. Warto pamiętać, że i Adolf Hitler został wybrany w procedurach demokratycznych i podobnie jak Janukowycz czy Putin, rządził dzięki zastraszeniu i sile. Gdyby naród niemiecki odważył się go masowo odsunąć od władzy, traktując, jako wyborczą pomyłkę i politycznego oszusta, to byłoby to wielkim szczęściem dla całej ludzkości. Lecz naród niemiecki, jest zwykle ślepy w swej karności wobec prawa, traktując je płytko, literalnie. Biorąc pod uwagę tylko prawa zapisane, nie pamiętając o zasadach praw przyrodzonych, zwanych tez prawem naturalnym. Według których to praw, Naród rządzi przez swoich przedstawicieli, ale zawsze może zażądać władzy bezpośredniej.
- Na Majdanie są Banderowcy, więc Polacy nie powinni popierać Majdanu.
W tym miejscu wystarczy tylko przypomnieć, że z rąk Banderowskiego UPA, zginęło również kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców. Którzy byli przeciwni UPA, bądź ukrywali Polaków czy też byli z Polakami rodzinnie skoligaceni. Byli też wśród nich, ukraińscy komuniści, ale ci zwiali w większości do CCCP, po wkroczeniu Niemców. Posługiwanie się retoryką Banderowską, to socjotechnika Rosyjska. Jednakże nasi politycy powinni właśnie teraz, na co niejednokrotnie zwracałem uwagę, odsunąć się jawnie od współpracy z ugrupowaniami ukraińskimi które realizują program i idee Bandery. Dodatkowo, powinni przesłać odpowiednie noty w tej sprawie na Majdan. Bo Prawda ma być jawna i na czas pokazana! Pamiętać też należy, że mimo ogromu zbrodni UPA, dokonanych na Polakach, Rosjanie w swojej carskiej oraz komunistycznej historii, zgładzili kilka milionów Polaków lub przyczynili się do takiej ich zagłady, chociażby zawierając pakt Ribentrop – Mołotow. W oparciu o który, wspólnie z Niemcami zaatakowali Polskę w 39r, co sprawiło, że zginęło 6 milionów naszych obywateli a utraciliśmy ich łącznie 10 milionów. Jeszcze więcej zgładzili Polaków ci, których nasze elyty mają obecnie za największych przyjaciół Polski, czyli Niemcy. A planowali zgładzić nas wszystkich, zachowując garstkę Słowian do pracy niewolniczej.
W armii czerwonej (radzieckiej), przy wprowadzaniu nowej, Radzieckiej okupacji Polski a przegonieniu Niemców, było bardzo wielu Ukraińców. Ogromna ich liczba zginęła przy zajmowaniu Krakowa, którego mieli rozkaz nie zniszczyć, bo Stalin był kiedyś w tym mięście. Ci żołnierze, poświęcali swoje Zycie oczywiście na rozkaz, lecz jednak ratowali w ten sposób Polaków (jak i siebie – jako Słowian), przed całkowita zagłada z rak Niemców. Niestety, wcześniej, inni Ukraińcy witali wojska Hitlera kwiatami, mimo ze napadły one na sąsiednich braci słowiańskich – Polaków. Zrozumiale jest to o tyle, ze widzieli w Niemcach wyzwolicieli spod Rosyjskich mordów i grabieży, nie znając tak jak My – Polacy, Niemieckiej natury.
- Ukraina, powinna za wszelka cenę pójść teraz na propozycje UE, aby od niej uzyskać pomoc finansową, bo inaczej zdechnie z głodu.
Ukraina powinna zacząć liczyć na samą siebie, dopuszczając do zaistnienia uczciwej, wolnorynkowej gospodarki. Rząd, powinien nastawić się na własną energetykę. Jeśli Ukraina pójdzie na kredyty z MFW lub od UE, to stanie się niewolnikiem ekonomicznym takim jak Polska. Zadłuży przyszłe pokolenia. Integracja z UE powinna nastąpić na polu nie uzyskania wsparcia ekonomicznego, tylko otwarcia gospodarczego. Azjatyckie tygrysy nie uzyskały niegdyś wielkiego wsparcia ekonomicznego tylko otwarcie bezcłowego rynku na ich towary. Koreańczycy południowi zaczynali od plecionych koszy a dzisiaj produkują komputery i samochody. Postęp technologiczny Japonii to z kolei innowacja i jakość. Póki Ukraina nie należy do UE, póty jest wolna gospodarczo oraz politycznie i może spowodować, że zaistnieje u niej większa demokracja niż w UE (jak w Szwajcarii) a gospodarka stanie się konkurencyjna. To ludzie tworzą miejsca pracy i są jej konsumentami, klientelą. A kapitał narodowy przyrasta szybciej, gdy nie jest obciążony odsetkami bankowymi. Jeśli zaś prywatnym przedsiębiorcom brakuje kapitału dla poczynienia stosownych inwestycji, to niech zaciągają kredyty na własne konto.
- Ukraina powinna zachować dobre relacje z Rosją, bo jest zależna od handlu z tym krajem i jego gazu.
Ukraina, wcale nie zamierza (jak mi wiadomo), wytaczać żadnej wojny Rosji. To Rosja zaczyna blokować z nią handel i zapowiada nie uznanie jej nowych władz, aby zamknąć rurociągi z gazem – pod pretekstem braku osób uprawnionych do kwitowania jego odbioru. Po to, aby ekonomicznie osłabić Ukrainę i zmusić ja, do uległości wobec Rosji, w tym oddania jej bez sprzeciwu, regionów, w których rosyjska ludność wznieci rzekomo z własnej woli, żądania odłączenia się od Ukrainy. To będą, już nawet są, formy nacisku bez użycia armii. Ukraina na pewno pragnie mieć otwarte relacje handlowe z Rosją. Jeśli jednak Rosja tak będzie dalej postępowała, to Ukraina może przejść okres wielkiego zaciśnięcia zębów i mimo potężnej biedy, nawet bez pomocy UE, wydobędzie się z zależności energetycznej od Rosji. Będzie wtedy pierwszym dużym krajem, który udowodni, że jest to możliwe. Sięgnie po inne technologie. Może przestawi silniki aut tak, jak to uczyniła Brazylia, na spalanie przemysłowego spirytusu – który można otrzymywać z wszelkich organicznych odpadków oraz oleju naturalnego. Może sięgnie po geotermię. Może po gaz transportowany drogą morską lub z Polski – skoro mamy jego odbiór zapewniony na długie lata. Nie wiem. Ale na pewno nie chce być niewolnikiem Rosji na żadnym polu, bo wie już doskonale, że wcześniej czy później kończy się to utratą wszelkiej suwerenności.
Majdan kozacki.
„Kozacy piszą list do sułtana”. Obraz pędzla Ilji Riepina namalowany w latach 1878-1891. Muzeum Rosyjskie w Sankt Petersburgu
Majdan, to wyraz, którego pochodzenie przypisuje się Turkom, od słowa ‘mejdan’. Chociaż Turcy mają inny, bardziej znany nam wyraz – „bazar”, na określenie placu handlowego. Dawniej, „majdan”, to była; nieskładna osada lub wieś – na Ukrainie, skupiony w okrąg tabor wozów, obóz wojskowy otoczony namiotami, wielonarodowy plac targowy, czyli bazar, podwórze i dziedziniec, wykarczowane miejsce w lesie gdzie obrabia się lub wypala drzewo. Dzisiaj, to głównie miejsce, gdzie jest wielobarwny tłum ludzi i rożnego dobra. Stąd do czasów obecnych, potocznie nazywa się majdanem; bałagan, mnóstwo zgromadzonych rzeczy rożnego rodzaju, barwnych ubiorów i bagaży, tłumoków, tobołów. Wyraz oznaczał więc, pierwotnie, zapewne coś, co jest nie do końca uporządkowane, miejsce na pół dzikie, wykarczowany las, na którym ustawiano tymczasowe szałasy, lokując na nim przyszłą osadę. Stąd u Turków, ‘mejden’, mógł oznaczać bardziej coś przygotowywanego pod plac czy osadę, niż docelowo, miejsce już zagospodarowane w tym celu. Niektórzy, wywodzą ten wyraz bardziej z języka Perskiego, a jeśli tak, to może mieć on konotacje z językiem, Arjo-Słowian, którzy Persję niegdyś podbili, zostawiając tamże pamiątki swojej kultury, typowo słowiańskiej mowy i prawa.
Zauważmy, jak sensualnie podobnie do pierwszej sylaby w wyrazie „maj-dan”, brzmi w naszym języku słowo ‘maj’, oznaczające coś „żywego, nieuporządkowanego, szalonego, barwnego, raz zimnego a raz gorącego”. Słowo ‘majaki’, to rodzaj innego harmidru, bo ‘umysłowego’, iluzje i omamy w postaci ‘barwnych snów’, odczuwanych, jako dziejące się w rzeczywistości, którym towarzyszy wewnętrzny lęk. Inny, zupełnie nie starożytny wyraz; ‘majty’ a dzisiaj ‘majtki’, pochodzi zapewne od ‘majtania’ na sznurze, gdy się suszą na wietrze w bałaganie innej bielizny.
Jeśli jest to więc, słowo odsłowianskie, przyjęte wtórnie od Persów, to może zawierać dwa rdzenie slowowotwórcze; ‘maj’ oraz ‘dan’. O znaczeniu pierwszego, już wspomnieliśmy. Ogólnie mówiąc; ‘maić się’, oznacza ‘barwić’. Stąd słowa; ‘malować, mazać, maczać’, gdzie morfem ‘ma’ oznacza stan posiadania, zaś drugi morfem; ‘aj’, coś płynnego, będącego w ruchu. Jak w słowie ‘rucz-aj’ (‘rodzące–płynące’, czyli ‘źródło’), lub ‘Dun-aj’ (‘ciepło/jasność-płynące’). Dlatego nazwa miesiąca ‘mai’, wcale nie pochodzi od łacińskiej nazwy Maius, występującej w staro rzymskim kalendarzu, lecz szereg terminów tego kalendarza pochodzi od autochtonicznych ludów Europy – Słowiano-Wenedów.
Rzymianie, podobno nazywali ten miesiąc od bogini – matki ziemi, zwanej Mai, matki boga Merkurego. W staropogańskich językach europejskich, w tym Słowiańskich oraz Indyjskich, boginią tą, była Tiamati/Triamati (bogini sumeryjska – bóstwo ziemi, wody i słońca), czy ‘Wielkamati’ (‘(g)urwamati’ ; ‘góra-matka/wielka-matka’), bądź czysto słowiańska ‘Mokoszi’. „Mai’, to jej odpowiednik. Takim właśnie słowem, Słowianie zapewne określali ten miesiąc dla oddania jego dżdżystej pory, celnie łącząc wiosenna porę ożywienia się ziemi, pełnego jej rozkwitu i nabrania zieleni, z licznymi opadami deszczu oraz matczynym pokarmem. Gdy matka, karmi wilgocią swojej piersi, dziecko – ziemię. Określenie „maić”, oznaczające potocznie tyle, co ‘stroić’, jest jedynie dodatkowym atrybutem tego miesiąca. Bo przecież już w kwietniu mamy strojenie się natury w kolory, gdyż ‘kwiecień’ to nic innego jak ‘kwitnienie kwiatów’. Wyraz ‘kwiecień’ to jednak spokojne, zupełnie początkowe dni wiosny, gdy pojawiają się zaledwie pierwsze kwiaty. Wcześniejszy ‘marzec/mariec’, to ‘mar/mor/mór/martw’, czyli ‘śmierć –zimy/mar-ti(ten)-wi-ec’.
Typowo staropolska nazwa ‘maja’, brzmiała ‘trawień’, co nie oznacza, że ‘maj’ do nas przyszedł z Rzymu. Słowianie posiadali wiele nazw na swoje miesiące, jak; łżykwiat (lub łudzikwiat), brzezień – od brzozy (por. czes. březen i ukr. березень ‛marzec’). U Czechow, ‘maj’, to właśnie ‘kveten’, czyli czwarty miesiąc, bo są bliżej południa i ciepłe deszcze wiosenne zaczynają się tam wcześniej, gdy jest tam ‘duben’ (‘dąb-dzień’; ‘wielki-dzień/ciepło’), czyli nasz ‛kwiecień’. To propaganda zachodniej kultury, która długie wieki, ba – tysiąclecia, nie zezwalała nauce na zauważenie morfologii jeżyków bałtosłowiańskich, bliższą korony pnia PIE (hipotetycznego języka, wspólnego dla narodów indoeuropejskich), niż posiada ją łacina. I właśnie dlatego, nawet w kulturze rzymian, którzy przyjęli wiele zwyczajów od Rasenów (Etrusków), mających silne związki ze Słowianami o ile nimi nie byli wprost, słowem ‘maj’, określano właśnie ponownie rodzącą się do życia ziemię, która w swoim bogactwie życia rozkwita właśnie w tym miesiącu. Rzymianie, wzięli wiec od Rasenów nazwy swoich pór roku a od nich nadali nazwy niektórym z bóstw, co z kolei posłużyło do nazw planet i gwiazd.
Hinduska rzeźba; bogini Urva-Mati czyli „(k/g)urwa-mati” z IX w, ubrana w aureolę słońca, ściągająca dłońmi życiodajny deszcz i trój pioruny rodzące ogień (stąd tryzub), siedząca mocno na ziemi w całej krasie – rozkwitłej, życiodajnej kobiecości.
Według starej legendy rzymskiej, to w maju, Bóg Ojciec, stworzył świat. Poprzez tego rodzaju etymologiczne porównania, wiemy więc, że ‘maj’ nie tyle oznacza ‘barwy’, co raczej ‘wypełnienie, bogactwo życia’, jakie w przypadku ‘majdanu’, wiąże się z wielką ilością, przepływającego, wielobarwnego tłumu ludzi i towaru. Dodając więc do rdzenia ‘ma’, morfem ‘aj’, uzyskujemy znaczenie ‘ma-aj/ai/aji’, jako ‘mający–życie’.
Spójrzmy pokrótce, na podobieństwa I możliwe związki j. etruskiego ze słowiańskimi:
etruski: (a*)thu – znaczenie; jeden / PIS (proto indo-slowian / by ORLICKI); ati / słowiański podobny; at-tu, (to-tu)
*w nawiasach podano hipotetyczne, urwane głoski w j.etruskim, pochodzące z mowy slowian wyrazy
etruski: (t)ci – trzy / PIS; tisi / słowiański; tsi, tszy,
etruski (tr) śa – cztery / PIS; sia (światlo) / słowiański; ksiaż (krzyż – symbol słońca i światła),
etruski: semph – siedem / PIS; siam (na/za sia)/ słowiański; siem, sim
etruski: (wo)c*ezp – osiem / PIS; wosien (na/za sia)/ słowiański; wosiem, sim
* ’c’ czytamy czasami jak ‘s’
etruski: (s)nurph– dziewięć / PIS; sinur/ słowiański; sznur (wiele), nurt (silny)
etruski: (di)śar – dziesięć / PIS; disiart (wysoka jasność – pełnia)/ słowiański; diesiat,
etruski: (p)apa – tata / PIS; papa/ słowianski; papa
etruski: (ma)ati – matka / PIS; mat, mam/ słowianski; mati, mat, mama,
etruski: ati nacna – teściowa / PIS; mati nacna (matka nocna/spiąca)/ słowianski; nac, noc,
etruski: teta – teściowa / PIS; tati (ojca matka)/ słowianski; tatowa,
etruski: papals – starszy syn / PIS; papa-al (ojca – wysoki/większy)/ słowianski; papa, wal (wa-al),
etruski: (d)ruva – brat / PIS; rut-wa (ród – to), ruk-wa (ręka-to)/ słowianski; drug, drug, drag, ruka, druch, rawa, drużba,
etruski: pa(n)va – chlopiec / PIS; pan-wa (mniejszy to)/ słowianski; panicz, wa/wo (ta, to)
etruski: talid(i)va – dziewczyna / PIS; diwa/ słowianski; dziewka, diwa, panicz, dziwa,
etruski: (s)aesar– bóg, wladca / PIS; sa-si-ar (jest/sam-jasnością-wysoką)/ słowianski; cezar (pochodzi z łaciny ‘caesar’),
etruski: (m)Rasna – zima / PIS; ra-si-na (mocną- jasność- ma), mrasina (mrożna)/ słowianski; maroz, rasa (biały/jasny), Rusi, Rassija, Prusi, Raseni, Ruteni, sima, rosa, sina, sima, śnieg,
etruski: p(ol)es – ląd, obszar, kraina / PIS; po-la-si (to – równe – jasne/odkryte)/ słowianski; pleso (łąka górska), pole,
etruski: tu(r)l– kamień / PIS; aturl / słowianski; turlać (toczyć),
etruski: tuwiu – prawo / PIS; at-wi (to – widzę)/ słowianski; to wim, (to wiem),
etruski: (k)uruna– korona / PIS; ko-run-na (koło-włosy-na)/ słowianski; krąg, krug, koło, ruń,
etruski: (a)tin– dzień / PIS; atin (jeden)/ słowianski; adin, din, dzień, at (to/ten)
etruski: v(i)esan– świt / PIS; vi-san (widać – słonce/światlo)/ słowianski; świt, wiesna, San, syn, sin,
etruski: uslane – wieczór / PIS; ?/ słowianski; posłanie, usłane, zasłane, łan (płaskie),
etruski: (n)avil – rok / PIS; naw (nowy)/ słowianski; nów, nowy, nawa,
etruski: Vel(k)citna – Marzec (wielo kwiecie) / PIS; wielsitna/ słowianski; wielo, wiela, wiele, kwicień, kwiat, kwiecie, cudna,
etruski: (k)Capr – Kwiecień / PIS; ?/ słowianski; cepra (nizina), siąpi, capi (pachnie),
etruski: Ampile – Maj / PIS; an-pi-je (on- mokry – jest; ‘deszczowy’)/ słowianski; an, pije,
etruski: A(n)cale – Czerwiec / PIS; an-sal (on słoneczny/cały, pełnia lata)/ słowianski; całe, an (on), kało (koło),
etruski: masan, masn – miesiąc / PIS; ma-san (ma jasność/synów, dzieci)/ słowianski; miesiąc, mesac,
Mamy więc, dwa podobne rdzenie dwóch słów, o przeciwnym znaczeniu; ‘ma-ar(ti)’ jak w słowie ‘marzec, martwe, mara’, oraz ‘ma-aj(ti)’ w słowie ‘maj’, gdzie pierwszy, to koniec czegoś a drugi to początek. Przecież nawet ‘Mars’, (starołac. Mavors), staroitalski bóg wojny, znany był już u Etrusków jako ‘Maris’. Tak więc, „maj”, oznacza wybuch życia a więc i barw, upiększenie, kraszenie (od krasna – czerwięń, piękny kolor). To już pełnia wiosny, wyraźne ciepło, gorączka kwiatów i zieleni, przebudzenie się owadów a przede wszystkim wilgoć i ciepło. Jest wiec, mu bliskoznaczne, drogie nam słowo ‘mati/mać’ czyli matka, kobieta karmiąca lub w połogu, stwórczyni życia. Bo ‘maj’, to ‘ma-aj’ czyli ‘ma-płynne’. Może to stąd, wzięło się słowo ‘daj’ (‘da-aj’), gdy dziecko wołało bezustannie do matki, o pokarm z jej piersi.
Natomiast drugi rdzeń wyrazu „maj-dan”, czyli ‘dan’, wskazuje na miejsce; ciepłe, wyraźne, rozświetlone. Podobnie jak Słowiański ‘dzień/den/dien/din’. Na odsłowiańskie pochodzenie tego wyrazu, wskazuje nazewnictwo wielu rzek z rdzeniem ‘dun/don/dnie/dan’ w krainach, gdzie żyli Słowiano-Sarmato-Scytowie, bo żyli właśnie od Donu po Rodan a ich grupą genową, wykrytą w szczątkach scytyjskich wojowników, jest słowiańska, R1a. ‘Dniem’, nazwali Słowianie tą chwilę, w której słońce wschodzi i staje się ciepło. To była moc, która zastępowała im nocne ognisko rozgrzewające ich dom czy szałas. Od tego momentu już nie potrzebowali dokładać do ognia. Wcześniej, była stopniowa jasność, czyli ‘widzenie’, jak w slowie ‘świt’ od morfemów ‘si-wi’, czyli ‘swiatła/jasności-widzenie’. Zaś wyraz ‘din/dień’, od znaczenia morfemu; ‘di’ czyli ‘zimne’, jak w slowie ‘lo-di/lody’ (‘równe/płaskie-zimne’), ‘wa-di/wody’ (‘to-zimne’), oraz morfemu ‘in/eń’ czyli ‘koniec’. Bo ‘dzień’, to koniec ‘chłodu nocy’. Zaś ‘noc’, pochodzi zapewne od prawy razu; ‘no-si’, na co wskazuje zmiękczenie w rosyjskiej końcówce takiego wyrazu, odczytywane jako ‘no-czi/ć’, co znaczyło ‘nie-jasno’. Być może stąd też, wzięła się nazwa naszego narządu odczuwającego zapach, zwanego ‘nos’, niezwykle przydatnego w nocy dla odszukania zapachu ogniska przez pierwotnych myśliwych, wracających do plemiennej siedziby.
Podobne odsłowianskie pochodzenie poprzez Etrusków, ma pora roku ‘wiosna’, która zaistniała w Rzymskiej mitologii, jako bogini miłości, piękna, roślinności, ogrodów warzywnych a przede wszystkim wiosennej pory; ‘Wenus’ (także Wenera, łac. Venus). Dopiero od II wieku p.n.e. zaczęła być utożsamiana z grecką Afrodytą. U Słowian, ‘wesna/wiesna/wiosna’, to tak, jak nam jeszcze dzisiaj wyraz ten sugeruje swoim podobnym brzmieniem do słowa ‘wesół’, czas radości. Bo na dobre odszedł chłód i szarość zimy. Słowo to, pochodzi od trzech morfemów; ‘wi-si-na’, czyli ‘widoczną-światlość-ma’.
“Narodziny Wenus”, William-Adolphe Bouguereau (1879)
Patrząc na hipotetyczne możliwości słowotwórcze, rdzeni ‘maj-dan’, mógłbym więc wysnuć hipotezę, że słowo to, oznacza sensualnie ‘barwny – rozgardiasz (gorący tłum, harmider ludzki)’ a zarazem pra morfologicznie; miejsce, gdzie ‘rodzi się jasność, dzień, ciepło’. Bardzo wartościowe dla życia i przyszłości człowieka, dobra natury. Toteż łącząc z zamierzchłą przeszłością etymologiczną, współczesne znaczenie dla wyrazu ‘majdan’, możemy przypisać mu pewne dobra duchowe bądź społeczne, jak; ożywienie ducha ludzkiego, wolność i pragnienie pełni życia. Miejmy nadzieję, że tak też się stanie z Majdanem na Ukrainie.
Majdan Kijowski, położony jest w miejscu byłej, polskiej gminy kupieckiej – „Lackiej Słobody, czyli ‘polskiej osady’. To właśnie ta gmina i jej wielki targowy plac, nadała mu swoją sławę i koloryt. Od średniowiecza odnotowuje się w tym miejscu, największe jarmarki Kijowskie, tzw. „kreszczeńskie” – trwające od 6 stycznia przez kolejne 20 dni, wywodzące się z przywileju króla Polskiego; Zygmunta I, z 1516 roku.
Wikipedia: Roku 6540 [1032]. Jarosław i Mścisław (Jarisleifr i Harald)zebrali wojów mnogich, poszli na Lachów i zajęli Grody Czerwieńskie znowu, i spustoszyli ziemię lacką, i mnóstwo Lachów przywiedli, i rozdzielili ich. Jarosław osadził swoich nad Rosią, i są do dziś”; ros. „Ярославь и Мьстиславъ собраста вой ниогъ, идоста на Ляхы, и заяста грады Червеньскыя опять, н повоеваста Лядьскую землю, и многы Ляхы приведоста, и разлълиста я; Ярославь посади своя по Ръси, и суть до сего дне. В лъто 6540.” [w:] Powieść minionych lat”. Do najpotężniejszych we wczesnośredniowiecznej Rusi, należały umocnienia Kijowa. Były to, mieszczące się w obrębie Grodu Jarosława Mądrego, obwarowania zespołu pałacowo-świątynnego, z drugiej ćwierci XI w. Potrójny wał z ziemi i kamienia wznosił się do wysokości 15 m, konstrukcja posiadała kilka potężnych baszt-bram… W roku 1030, wareskie wojska Rurykowiczów zagarnęły Bełz, a w następnym roku w wyniku wyprawy Jarosława Mądrego i normańskiego księcia Haralda III – inne grody Lachów, aż po San. W późnym średniowieczu pod panowaniem ruskim (wareskim) Lędzianie (plemiona Lechickie), ulegli całkowitej rutenizacji (zruszczeniu). Zaczęła się ona w 1031 od przesiedlenia przez Jarosława Mądrego znacznej części ludności lędziańskiej nad rzekę Roś na Naddnieprzu, gdzie długo zachowywała ona swą odrębność etniczną. Kupcy polscy, znaleźli się też w liczbie kupców „wszelkiego języka”, którzy w roku 1203, w czasie zdobycia Kijowa przez wojska księcia Ruryka Rościsławowicza, zamknęli się w cerkwiach w obawie przed rabunkiem – „hosti innozemcia, wsiakoho jazyka zatworiszasia w cerkwach”. Pod koniec roku 1240, gdy Kijów oblegli Mongołowie, natarli na ‘Lacką bramę’ (walki tu były najcięższe i najkrwawsze), jak też w roku 1151 w czasie szturmu Suzdalczyków, (protoplastów Rosjan, Słowiano-Waregów Moskiewskich).
Lacka Sloboda i jej Majdan, położone są pomiędzy „Złotą bramą” i „Lacką bramą”. Legenda mówi, że w 1018 w czasie wyprawy na Ruś Kijowską, Bolesław I Chrobry, uderzył Szczerbcem (mieczem koronacyjnym), o bramę, wyszczerbiając go, choć pierwsza historyczna wzmianka o budowli zachowała się w latopisie z 1037 roku. Lacka brama, to inaczej ‘lahska/ladska’, czyli ‘polska brama’, (ukr. Лядська брама, Ladśka brama), wybudowana jako średniowieczny fragment murów obronnych tej części miasta. Była to główna brama wjazdowa do Kijowskiego grodu Jarosława, stolicy Rusi Kijowskiej.
Od 1686, Rosjanie, po przejęciu Kijowa, likwidując pamiątki polskości i wieków współżycia Rusinów z Lachami, przemianowali jej nazwę na ‘Peczerskie Wrota’, wywodząc fałszywie słowo ‘lacka’, od wyrazów ‘lada, laszina’.
Złota brama
Jak więc, widzimy, „Majdan” jest przesiąknięty duchem Rusko-Lechickiej (laskiej) historii. Samo miasto Kijów, pochodzi od założycieli – trzech braci Polan, czyli Lachów.
Pewnie większość obserwatorów krwawych wydarzeń na „Majdanie”, czyli Placu Niepodległości, głównym placu w stolicy Ukrainy, Kijowie (ukr.: Майдан Незалежності, trb. Majdan Nezałeżnosti), zauważyła na tle płonących barykad, pewien ciekawy pomnik. Przedstawiający postacie trzech rycerzy, jakby wyjętych z jakiejś legendy. I rzeczywiście tak jest. Legendarni założycielami tego miasta, byli według Rusinów a dzisiaj Ukraińców, trzej bracia przybyli z zachodu; Kyj, Szczek i Choryw, oraz ich siostra Łybid. To cala czwórka jest przedstawiona na pomniku. Posiadają oni wyraźnie zruszczone imiona, nad którymi się również zastanówmy przez chwilę.
Kyj, Szczek i Choryw oraz ich siostra Łybid.
Kyj, to najprawdopodobniej Lach. Szczek, to Slech czyli Czech. Choryw, to zapewne Goryw czyli Górski, protoplasta Rusinów. Łybid otoczona łabędziami, symbolizującymi świętego ptaka Słowian utożsamianego z pokojem i władzą prawa, to zapewne Lada lub Leda. Stąd ‘łabędzie’ wywodzą swoją nazwę od Ladi, krainy nizinnej (morfem ‘la’), a herb z łabędziem zwie się Lada lub Leda, zaś słowo ‘ład’ oznacza porządek i pokój. To wszystko są pradawne ślady, po narodzie, który posiadał silną strukturę organizacyjną i ludzkie prawa, cieszące się szacunkiem. Motyw łabędzia, jest spotykany w herbach Śląskich jak i Łużyckich, co jest zrozumiałe, bo stamtąd zapewne następowała wędrówka Słowian na wschód.
Na środku Majdanu, znajduje się od niedawna, kolumna ze słowiańskim bóstwem Berehynią – symbolizującym niezależność Ukrainy.
Kolumna niepodległości z bóstwem Berehynią
Upamiętniająca odzyskanie niepodległości. Silne i widoczne jest nawiązywanie w kulturze Ukraińskiej, do starosłowiańskich, ruskich korzeni. Szkoda, że nie mamy podobnych skłonności, w stronę przedchrześcijańskich, słowiańsko-lechickich eposów, podkreślając naszą kulturą, że naród polski nie zaistniał dopiero od chwili przyjęcia chrześcijaństwa przez plemię Polan Mieszka I w 966r, ale znacznie wcześniej. Bo same te legendy, są wcześniejsze.