(kliknij – powiększ)
Poniższy tekst przysłano mi wczoraj z Warszawy i pomyślałem, że jest specyficznym rocznicowym podsumowaniem stanu naszej rzeczywistości, podsumowaniem pod którym mogę się podpisać obydwoma rękami.
Jest to jednocześnie ważna odpowiedź na te wszystkie pojawiające się ostatnio głosy, które podważają sens zbiorowych wystąpień, powstań, rewolt, zrywów przywracających ludziom godność i nadzieję na sprawiedliwość a państwu (społeczności, plemieniu) elementarny ład przyrodzony i byt na mapach świata i w świadomości innych.
Jakbyśmy się nie różnili w ocenie takich postaci jak Władysław Jagiełło, Książę Witold, Zygmunt III Waza, Władysław IV, Jan Sobieski, Tadeusz Kościuszko, albo Józef Piłsudski, lub jakbyśmy się nie różnili w widzeniu Powstania Listopadowego, Styczniowego, Warszawskiego czy Rewolucji Solidarności 1980 roku, to jedno jest pewne – bez tych działań i nie podjąwszy owych zrywów zostalibyśmy wymazani z tychże map i nie mówilibyśmy już dzisiaj po polsku – tak jak nie mówią już Drzewianie, Połabianie, Wieleci i Łużycy. Nie mielibyśmy też dzisiejszej naszej, czasami jakże ułomnej świadomości i nie wyrażalibyśmy swojego niezadowolenia ze stanu polskiego patriotyzmu czy czegokolwiek innego w kraju. Pamiętajmy, że każdy zryw niepodległościowy ma sens, choćby go ktoś po drodze wypaczył, choćby był nieudany, choćby na czele stanął zdrajca i sprzedał nasz narodowy interes. Dzięki tym wszystkim zrywom w dziejach i dzięki prowadzonym z powodzeniem działaniom w obronie kraju, dzięki niezłomności i sile dowiedliśmy wrogom, że za próbę zniszczenia Polski i eksterminacji jej mieszkańców trzeba zapłacić straszliwą cenę.
Ta walka i ta droga nigdy się nie kończy, a każde pokolenie Polaków ma do odrobienia swoją własną lekcję.
CB
Warszawa, 11 lipca 2012
Gdyby TAMCI wygrali, a nawet nie przegrali tak z kretesem, to polski język przestałby istnieć, tak jak pruski.
Gdy Grunwald leżał na ich terytorium – do 1945 – to nie śniło się nawet nikomu w Polsce by tam pojechać i cokolwiek świętować. W zapomnienie poszedł i to na długo przed utratą niepodległości fakt, że Jagiełło ustanowił 15 lipca świętem narodowym „po wsze czasy!”
Niemcy podczas I Wojny w 1914 zatrzymali ofensywę Rosjan, okrążyli i rozbili w tym rejonie korpus generała Samsonowa.
Nie miało to istotnego wpływu na losy wojny, ale zwycięstwo nad Słowianami zostało roztrąbione pod niebiosa i podniesione do rangi epokowego. Tzw,. „druga bitwa pod Tannenbergiem” (u nich Grunwald nazywa się Tannenberg) przesłoniła tę pierwszą. Wzniesiony został monumentalny kompleks-mauzoleum tzw. Pomnik Tannenbergu, pochowano tam m.in. Hindenburga. Wańkowicz opisuje go w Smętku.
W 1939 Niemcy z wielką pompą przenieśli chorągwie krzyżackie z Wawelu do Malborka. Długo tam nie powiewały – uciekając w panice nie zdążyli ich zabrać, Armia Czerwona – jak to zwykle, sądząc, że to już Niemcy – zamek podpaliła, a sztandary zużyła na onuce czy podpałkę. Te, które dziś wiszą na Wawelu (o ile wiszą?) to reprodukcje.
Raczej nie wiszą, a co najmniej nie powinny, a co najmniej nie w katedrze, bo ówczesny papież obłożył Jagiełłę i Polskę klątwą za wyrżnięcie rycerzy Najświętszej Marii Panny. Zresztą straszliwa klęska zakonu (z 730 herbowych rycerzy poległo 715) odbiła się echem przerażenia w całej Europie, porównywana jest do dziś z ostateczną klęską w Ziemi Świętej pod Hattin, która zakończyła byt Królestwa Jerozolimskiego.
Niemcy po zdobyciu Krakowa w roku 1939 przenoszą uroczyście chorągwie krzyżackie z Wawelu do Malborka
Skądinąd zrozumiałe europejskie oburzenie – jakaś półpogańska dzicz wyrżnęła wszak w pień kwiat chrześcijańskiego rycerstwa, kawalerów Najświętszej Marii Panny – trwa w pojmowaniu tego akcentu historii do dziś.
Plakat nazistowski z 1939 roku
Podejście jest proste – przecież ta hołota widziała, że nosimy pancerze, a biła nas w twarz!
Pierwsza rzecz jaką zrobili Niemcy w Krakowie w 1939 roku to wysadzenie pomnika Grunwaldzkiego zwieńczonego postacią znienawidzonego polskiego króla–poganina Władysława II Jagiełły. Drugą było wymordowanie profesorów UJ – tych którzy gwarantowali pamięć narodu i znany już z dziejów niezłomny opór.
Klątwy Marcina V żaden papież nie zdjął, bo i dlaczego? ŻADEN!
Nawet nasz kochany, spoczywający już w Panu, a mówiący po polsku JP II (Karol Wojtyłła), świeć Panie nad jego duszą…
Polakożerca Konrad Adenauer, jeden z czołowych członków Zakonu Krzyżaków (Rycerzy Marii Panny – od marca 1958 roku) – kanclerz Niemiec (1949 – 1963) – Przez dziesiątki lat po II Wojnie Światowej chronił przed sprawiedliwym wyrokiem wysokich rangą zbrodniarzy wojennych – z NSDAP, SS-manów i Gestapowców za cichym przyzwoleniem rządów USA, Francji i Wielkiej Brytanii. Rząd Federalny wskutek powściągliwej reakcji państw sojuszniczych uchwalił dwie amnestie (31 grudnia 1949 i 17 lipca 1954). Ustawy te były korzystne dla byłych członków SS, SA i partii nazistowskiej, na których zapadł wyrok lub którym groziły procesy sądowe. Ustawy te w korzystny sposób dotyczyły także byłych członków Wehrmachtu, którzy dokonali zbrodni wojennych. Proces denazyfikacji w Zachodnich Niemczech nigdy nie został skutecznie przeprowadzony. Od roku 1949 proces denazyfikacji został odwrócony i wielu dawnych nazistowskich urzędników, dygnitarzy, wojskowych zostało ponownie włączonych do życia społecznego i politycznego. Opinia publiczna doprowadziła także do uwolnienia wielu zbrodniarzy wojennych.
Miłe spotkanie Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżaków i kardynała Glempa
Niemcy w 1944 wycofując się przed Rosjanami wysadzili mauzoleum w powietrze. Cegły i kamienie lokalna publika – jak to zwykle bywa – rozwlekła na budulec. Miejsce – koło Olsztynka – jest odwiedzane przez wycieczki z Rzeszy jako świętość narodowa.
Pomnik grunwaldzki w Krakowie przed II Wojną Światową
Pomnik
Słowo o Bitwie – według Ściągi.pl
Bitwa pod Grunwaldem została stoczona 15 lipca 1410r. Na polach pod Grunwaldem stoczono największą w historii średniowiecznej Europy(pod względem liczby uczestników), bitwę między siłami Zakonu krzyżackiego (ok. 21 tys.), pod dowództwem Wielkiego Mistrza Ulricha von Jungingena, a połączonymi siłami polskimi, litewsko-ruskimi i oddziałami czeskimi, pod dowództwem króla Władysława II Jagiełły, liczącymi w sumie ponad 34 tysiące żołnierzy.
Rozpoczęta późnym przedpołudniem przez atak krzyżackiej jazdy, odepchnięty w zażartej walce przez wojska sprzymierzonej koalicji w kierunku gęstego lasu, gdzie – oprócz zażartej walki na głównym polu bitwy – związała poważne siły zakonne oraz umożliwiła później decydujący atak polskiej jazdy ciężkozbrojnej, która rozerwała zasadniczy korpus Krzyżaków oraz umożliwiła przeprowadzenie decydującego ataku lekkiej jazdy i ukrytej w zaroślach i lesie piechoty. Bój trwał osiem godzin i oprócz początkowej fazy, kiedy nieco zaskoczone siły zbrojne unii polsko-litewsko-ruskiej dały się zepchnąć do defensywy, przewagę na placu boju miały wojska dowodzone przez króla Polski i Litwy.
Zawisza Czarny – z obrazu Jana Matejki reprodukowanego powyżej dwukrotnie, którego to malarza Niemcy uważają oczywiście za Niemca
W literaturze podawane są różne – dość rozbieżne – szacunki liczebności wojsk (mówi się niekiedy nawet o sumie do 38 tysięcy wojsk zakonnych i do 43 tysięcy sprzymierzonych), ale przez większość historyków i badaczy są one poddawane w wątpliwość. Przewaga liczebna wojsk unii nie jest kwestionowana, za to w wielu źródłach kwestionuje się poważne zagrożenie dla głównego obozu Jagiełły wskutek straceńczej szarży lekkozbrojnej jazdy krzyżackiej – wątek opisany przez Sienkiewicza.
Król Władysław II Jagiełło i Wielki książę Litwy – Witold (Jan Matejko)
Wynik bitwy miał zasadniczy wpływ na stosunki polityczne w ówczesnej Europie. Nie tylko ostatecznie załamał potęgę Zakonu, ale również wyniósł dynastię jagiellońską do rangi najważniejszych na kontynencie. Według niektórych badaczy (np.: Stefana Kuczyńskiego albo Pawła Jasienicę) – fenomenalny i dość niespodziewany generalny sukces odniesiony głównie siłami polskimi, spowodował poważny kryzys w stosunkach polsko-litewskich i zadecydował o kunktatorskiej postawie króla, który obawiając się nazbyt mocnego wzrostu znaczenia Polski w unii (która i tak była stroną silniejszą) opóźnił pościg za niedobitkami wojsk krzyżackich i ostatecznie nie zdobył osłabionego Malborka. Sama bitwa nie wniosła żadnych istotnych nowinek taktycznych (nie licząc użytego w przeprawie przez Wisłę mostu pontonowego). Po niej samej nastąpił natomiast powolny upadek znaczenia zagranicznych wojsk zaciężnych (wielu zaproszonych przez Zakon znamienitych rycerzy z Europy Zachodniej widząc dysproporcję sił i przeczuwając niechybną klęskę nie przyjechało na pole bitwy); rzeczą bez precedensu był natomiast wspaniałomyślny gest króla, który kazał odnaleźć zwłoki Wielkiego Mistrza Ulricha von Jungingena i co ważniejszych braci oraz odesłać je z honorami do Malborka.
♦
Słowo o Demonach nad Polską
Czy demon krąży nad Polską
♦
Oczywiście że demon krąży skoro Kościół Katolicki nie zdjął klątwy za pokonanie Krzyżaków pod Grunwaldem – czemu się tu w ogóle dziwić?
Według autora monopol na okultyzm powinien pozostać przy kk i jego sługach – jedynych pośrednikach między Bogiem a planetą Ziemia. To jest właśnie mruganie oczkiem ze strony koncesjonowanej Prawicy Czarnej do ekstremistów katolickich. Najpierw Panowie należy poprosić własny Kościół, by zechciał wreszcie zdjąć Klątwę, o której zdjęciu jakoś „zapomina” przez ostatnich 600 lat. A wtedy… cóż, może demon samoczynnie zniknie?
Teoretycznie powinien zniknąć, zwłaszcza z umysłu autora powyższego wytworu „intelektualnego” z portalu Niezalezna.pl, który chce nam zdaje się po dojściu do władzy „ich opcji” zaserwować Nową Kontrreformację.
Jak oni to nazywają – „polityka miłości” czy jakoś tak podobnie, a może „filozofia chrześcijańska”?
Z tymi hasłami nie macie panowie żadnych szans na objęcie władzy w Polsce, boście żadni patrioci tylko od 1000 lat chodzący posłusznie na pasku, niewolnicy Watykanu i Nowego Rzymu zwanego dzisiaj potocznie UE. Polacy w kontaktach z Bogiem pośredników i mądrali już nie potrzebują.
CB