PraŹródła – edukacja, badania, publikacje: Rafał Jakubowski – Z cyklu: „Zachować świat” Powódź stulecia w Sudetach 2024

Z cyklu: „Zachować świat” Powódź stulecia w Sudetach 2024

Od J. G. D.

Z całego serca popieram Apel Rafała i Diany Jakubowskich o pomoc dla miasteczek w Dolinie Kłodzkiej (wpis pod materiałem). Są takie miejscowości gdzie nawet nie dostarczyli wody pitnej ludziom! Doskonały artykuł! Pozdrawiam was oboje. Czesław Białczyński.

Minęło 27 lat od powodzi stulecia i mamy w Sudetach kolejną, jeszcze większa powódź.
W mass mediach i tzw. mediach społecznościowych, przewijają się komentarze o „walce z żywiołem”. Lecz jedynie z czym się obecnie zmagają ludzie to ze skutkami ludzkiej głupoty, zachłanności i braku kompetencji władz różnego szczebla. Ale po kolei.

 

 

 

IM GORSZY STAN LASÓW TYM WIĘKSZA SKALA POWODZI
Po powodzi stulecia w 1997 r., w piśmie ekologicznym Zielone Brygady przeprowadziłem prognozę stanu polskich lasów. Tak się bowiem składa, że im gorszy stan lesistości i bioróżnorodności lasów (szczególnie górskich) tym większe zagrożenie powodziowe. Nie jest bowiem prawdą że powodzie to efekty tylko długotrwałych, ulewnych deszczy. Z lat 80. i początku lat 90. pamiętam wiele deszczy trwających i do dwóch tygodni. Czasem kończyły się one podtopieniami, ale nie powodziami. Problem zaczął się wraz z wdrożeniem gospodarki leśnej ukierunkowanej na masowy eksport surowca drzewnego, co oznacza w Polsce rabunkowe wycinanie lasów. Proces te trwa od blisko 30 lat. We wspomnianym raporcie dla „Zielonych Brygad” wyliczyłem, że jeśli tempo wycinania polskich lasów zostanie utrzymane (a zostało) około roku 2020 nastąpi regres w polskich lasach, co polegać będzie na utracie samoregeneracji drzewostanu. Istotnie w ciągu ostatnich 25 lat wycięto większość starodrzewi i na bieżąco trzebi się drzewostany w średnim wieku rębności (od 50 do 70 lat).

Jeśli ktoś chciałby zobaczyć tego skutki wystarczy wybrać się do lasu. Podczas obecnej powodzi w wielu miejscach na stokach leśnych utworzyły się rzeki, które zalewały drogi, powodowały szybkie podniesienie się wód w rzekach górskich i podgórskich. Dalszym tego skutkiem był szybki wzrost wód w zbiornikach retencyjnych, przelewanie tych zbiorników i falę powodziową.

Przyczyna tkwi w tym, że w przetrzebionych lasach kilkukrotnie zmniejsza się możliwości retencji wody. Kolejną przyczyną jest ubożenie struktury lasu, bowiem nasadzenia monokultur drzew iglastych, powodują nie tylko zubożenie bioróżnorodności lasu, ale w czasie opadów zmniejszają retencję wody do minimum. Woda deszczowa po gruncie spowitym igliwiem spływa jak po kaczce. Biologów to nie dziwi, ponieważ wiedzą, że igliwie (podobnie jak pierze ptaków wodnych) pokryte jest warstwą wosku i wodoodpornego nabłonka.

SYSTEMY MONITORINGU ZAGROŻEŃ POWODZIOWYCH
Po doświadczenia powodziowych lat 90., w Polsce kosztem wielomilionowych nakładów stworzono system monitoringu pogodowego. System okazał się na tyle skuteczny, że alerty RCB już na kilka dni przed deszczami informowały mieszkańców Sudetów o nadchodzących ulewach. Deszcze które rozpoczęły się 12/13 września przyniósł niż genueński „Boris”. Za pośrednictwem portalu skyradar każdy na 4-5 dni wcześniej mógł się dowiedzieć o nadchodzących ulewach i powodzi.

TYLKO BRAK KOMPETENCJI I ODPOWIEDZIALNOŚCI CZY AŻ ZANIEDBANIE OBOWIĄZKÓW ZE STRONY WŁADZ CENTRALNYCH I JEDNOSTEK SAMORZĄDU TERYTORIALNEGO?
Na podstawie systemu monitoringu pogodowego, władze wojewódzkie, lokalne jak i centralne wiedziały o zagrożeniu powodziowym co najmniej na kilka dni przed początkiem deszczy. Mimo tego władze te bez względu na stopień szczebla nie zareagowały. Nie podjęto żadnych decyzji ani działań.

Już na tydzień przed deszczami można i trzeba było skierować do sypania umocnień, wzmacniania wałów odpowiednie służby, w tym 40 tysięcy żołnierzy Obrony Terytorialnej, tym bardziej, że wojska te zostały powołane do życia, między innymi w celu wspierania i ochrony ludności przed skutkami naturalnych kataklizmów. Inna sprawa, że być może wojska te w chwili obecnej, z wiadomych przyczyn nie posiadają podstawowego wyposażenia do udzielania pomocy i zabezpieczania terenu.

MON delegował raptem 4 tysiące żołnierzy do tego rodzaju wsparcia dopiero w niedzielę, czyli w chwili kulminacji powodzi.

Ochrona najbardziej newralgicznych miejsc zagrożonych powodzią spoczęła na społeczeństwie, często do tego nie przygotowanym. Wspomniany brak organizacji społeczeństwa w sytuacjach krytycznych ma podłoże strategiczne, ponieważ przyjęta kilka lat temu nowelizacja Strategii Bezpieczeństwa Narodowego RP, w ogóle nie uwzględnia istnienia i działań Obrony Cywilnej, która powinna zabezpiecza tego rodzaju sytuacje kryzysowe.

W efekcie przez ostatnie lata tworzono liczne systemy zarządzania kryzysowego, tylko jednocześnie nie stworzono narzędzi do praktycznej realizacji tych teoretycznych założeń.
Wymienione wyżej zaniedbania jak widać swoje podłoże znajdują w decyzjach władz centralnych i w zaniechaniu działań na szczeblu wojewódzkim, powiatowym czy miejskim.

Zaniedbania te można złożyć na karb niekompetencji i braku odpowiedzialności lecz z drugiej strony zaniedbanie obowiązków administracyjnych, szczególnie, gdy w grę wchodzi zagrożenie ludzkiego życia, zdrowia i mienia to przestępstwo (art 231 Kodeksu Karnego).

27 lat bezczynności i 4 dni tragedii…

 

źródło: https://www.facebook.com/photo/?fbid=927225099434213&set=a.547187280771332

Podziel się!