Czy istnieją związki między Wiarą Przyrodzoną Słowian a astrologią, spirytyzmem, teozofią, antropozofią, ekologią, wolnomularstwem, hinduizmem, buddyzmem i Wedą?
Dla kogoś wtajemniczonego jest to pytanie zbędne, bo odpowiedź oczywista.
Tak – były, są i zawsze będą.
Dla laika, kogoś początkującego w Wierze Przyrodzonej – odpowiedź może być trudniejsza i może mieć większe znaczenie.
Ale myślę, że mało kto z nas, dzisiejszych Pogan (rodzimowierców), postrzega cały ciąg kontynuacyjny dawnych wierzeń pogańskich w związku z ASTROLOGIĄ.
Astrologia jest rozwinięciem praktyk wróżbiarskich i obserwacji nieba, które się ciągną od czasów Arkajamy (Arkaimu) i Stonehenge, a były i są nieodłączną częścią Wiary Przyrodzonej – czy zatem ten związek nie jest oczywisty i prosty?
Pierwsza, pisana po łacinie, wzmianka o Stonehenge pochodzi z około 1130 roku z dzieła Historia Anglorum, której autorem był Henry of Huntington: Opisując cztery cuda Brytanii, pisze:
… Drugi [cud] jest w Stonehenge, gdzie kamienie zadziwiających rozmiarów ustawione są na kształt wrót tak, iż drzwi wydają się nakładać na drzwi. I nikt nie może zgadnąć jakim sposobem tak wiele kamieni wzniesiono tak wysoko, ani dlaczego zostały tam zbudowane.”
Z biegiem stuleci ten układ kamiennych „drzwi” zniknął w dużym stopniu. Pozostało ich jednak na tyle wiele, żeby stać przed czy pod nimi w oniemieniu. W historycznie drugiej wzmiance o Stonehenge w roku 1136, kronikarz Geoffrey of Monmouth opowiada mit, według którego Stonehenge jest przeniesionym z Irlandii pomnikiem Tańca Gigantów.
Przez długie stulecia, kiedy wszelkie przejawy pogaństwa brutalnie tłumiono – ten jeden wątek, praktyki astrologiczne – był dopuszczony, był używany, był uważany za naukę. Rola astrologii w przechowaniu wierzeń Wiary Przyrodzonej od starożytności do współczesności jest niezaprzeczalna. Astrologii zawdzięczamy przeniesienie w XXI wiek całej głębi filozoficznej wypracowanej przez pokolenia żerców, magów i kapłów Wiary Przyrodzonej – w tym Wiary Przyrodzonej Słowian, Istów i Skołotów (Scytów).
Wykopaliska i techniki datowania wskazują, że około 4200 pne (pod koniec domniemanej wędrówki ludów neolitycznych z Bliskiego Wschodu) neolityczni ludzie pojawili się w Windmill Hill w okolicach Avebury (niedaleko od Stonehenge) i zbudowali wzniesione, obronne obozowisko. Zaludnienie było rzadkie. Wykopane przez archeologów topory zrobione były z kamienia występującego w Cornwall i Dorset.
Poniższy artykuł ma za zadanie jedynie przypomnieć długą historyczną listę POLSKICH krzewicieli – tego jedynego, dopuszczalnego oficjalnie przejawu pogaństwa, jaki tolerował Rzym, przez 2000 lat swojej hegemonii religijnej w Europie – a ponad 1000 lat w naszych krajach słowiańskich. Tę hegemonię Kościół (zwłaszcza rzymski) stopniowo rozszerzał w tym czasie na resztę świata, tymi samymi metodami (zwłaszcza w Ameryce).
Peru – katakumby z czaszkami ofiar zarazy i Inkwizycji
Miejmy także świadomość, że wielu Astrologów w różnych epokach przepłaciło życiem i torturami zadanymi przez Inkwizycję wyznawanie tej tajemnej „nauki”, która jest bardziej jednak wiarą niż nauką, i to wiarą prastarą.
W Avebury, Woodhenge i Durrington Walls odkopano ślady koncentrycznych drewnianych budowli z okresu około 3000 pne. Kołowe kształty sugerują czcicieli Słońca i nieba. Około 2600 pne, w Avebury, neolityczni ludzie zbudowali ogromny (o średnicy 3 razy większej niż Stonehenge) krąg z około 600 głazów, kształtem przypominających romb albo kolumnę. Archeologowie łączą takie kształty kamieni z seksualnym symbolizmem kobiety i mężczyzny i możliwym kultem płodności. Tylko 76 z tych megalitycznych kamieni przetrwało do dzisiaj. Całość otoczona była rowem i wałem. Konstrukcja kamienna w Avebury jest o około 600 lat starsza niż kamienna, do dziś istniejąca, kamienna faza Stonehenge II.
Czy te niezliczone ofiary Kościoła, tę kościelną, chrześcijańską wendetę na Pogromcach Imperium Romajskiego mamy uważać za pogrobową zemstę rzymskich cesarzy?!
Nie wiem.
Jednak patrząc w przeszłość i oceniając tą samą miarą jaką oceniamy dzieje państw i narodów, działania władz religijnych chrześcijaństwa i islamu, trzeba uznać w wielu wypadkach za planowe LUDOBÓJSTWO.
Należy nazywać rzeczy po imieniu. Chrześcijanie (nie tylko Broń Boże katolicy, ale wszyscy bez wyjątku, łącznie z tymi protestantami i luteranami którzy zgotowali Żydom holocaust i tymi prawosławnymi, którzy dopuścili się „organizacji” Wielkiego Głodu na Ukrainie) i Wyznawcy Mahometa są winni nie mniejszego ludobójstwa niż zbrodnicze satrapie państwowe XX wieku.
Czy to nam czegoś nie przypomina?
Mamy XXI wiek. Z końcem XX wieku skończyła się w Europie krwawa katolicko-prawosławno-islamska wojna w Jugosławii. Tak naprawdę tych ludzi nic tam nie różni poza religią.Bośniacy mówią językiem serbo-chorwackim, a jak widać serbo-chorwacki to jeden język, tyle że Serbowie są prawosławni a Chorwaci są katolikami. Podobnie działo się w Białej Chorwacji którą przezwano w XV wieku Małopolską – Chorwaci katolicy (uważani za Polaków) rżnęli się z z Chorwatami prawosławnymi (uważanymi za Rusów) – co za absurdalna bzdura i powód do rzezi!!! Na dodatek to ludność czysto słowiańska z tej samej rodziny – haplogrupa R1a1a1!!!
Od pewnego młodego człowieka otrzymałem list w którym on pisze, że to bzdura – używa tego słowa – iż rzezie polsko-ukraińskie miały podłoże religijne, bo Polacy przywracali tam tylko porządek zburzony buntem antypaństwowym, a Rusini mieli powody ETNICZNE.
Odpowiedziałem mu tak ( i ten długi wywód z powodu jego wagi – tutaj przytoczę):
Po obu stronach Buga żyli kiedyś Chorwaci – tzw. Biali, po obu stronach Buga aż po Kraków była więc – jak by to powiedzieć ta sama Ruś, albo ta sama Sławia, która się nie różniła niczym, ani wiarą, ani językiem, ani tradycją. Zachodnią Chorwację-Chrobację Białą oderwał od wschodniej dopiero Bolesław Chrobry – za co otrzymał tenże zaszczytny przydomek królewski. Jeszcze na mapach z XIX wieku (co polecam w artykule o Nurusach czyli Chorwatach Białych na tym BLOGU) widnieje owa Chorwacja Biała, znana również dobrze legendom i kronikarzom wczesnośredniowiecznym na południu – w Małej – Czarnej Chorwacji nadśródziemnomorskiej (bo to nasi potomkowie, którzy tam osiedli po podboju Cesarstwa Rzymskiego Zachodniego i Wschodniego). O Chorwację Czerwoną między Rusią Kijowską a Polanami toczyły się długo święte boje (Grody Czerwieńskie). Zachodni Chorwaci zostali ochrzczeni z Rzymu, a Chorwaci związani z Kijowem przez Bizancjum – to stało się JEDYNĄ RÓŻNICĄ między nimi. Dotyczy to także innych podzielonych politycznym sporem polańsko-ruskim plemion: Wołotów (Wołynian), Bożan (Bużan) i innych. Język polski i ukraiński ich nie dzielił, bo te języki nie istniały, istniał jeden język i różne jego gwary – prawie tak jak dzisiaj – łatwo mi zrozumieć Ukraińca, Białorusina, Chorwata, Słoweńca, a trudniej Kaszuba czy Łużyczanina (też plemię Lechickie, tj. Lęgijskie – a Polska – Polechia – to nic innego jak sukcesor Lęgii-Lechii-Lugii). Podzieliła ich tylko i wyłącznie NOWA wiara. Polska podbiła Ruś Kijowską razem z Litwinami i nagle tym spod katolickiego herbu zaczęło się wydawać że są lepsi i mędrsi i że mają prawo brać Chorwatów z tamtej strony – prawosławnych, pod but. To praprzyczyna, tak podzielono Chorwację Białą – a tę zachodnią część zaczęto nazywać Małopolską (żadnej Małej Polski nad Górną i Środkową Wisłą nie było – była Wiślania i Haria-Wharat-Kharpatia czyli Harwacja Biała). Prowincja polska zwana Małopolską z grubsza pokrywa się z wcześniejszą Nurusją – pomiędzy Krakowem i Kijowem, czyli Białą Rusią albo inaczej Białą Harią, Białą Harpątią – Wielkim Haratem – Wharatem. Dla łatwiejszego zrozumienia: hara – to po czesku góra, Harahow – Góra Chowańców – Chowańce beskidzkie plemię – od nich też Często-Chowa, czy Jura Karopańsko-Chowańska – czyli Krakowsko-Częstochowska. A pąć – wąska, kręta ścieżka, górska dróżka – znamy słowo pątnik – wędrowiec, kręcący się po drogach, wąć – także wijąca się droga, tak jak wijka, wić – Khar-Pąt, Har-pat, Har-wat’ – inaczej w starożytności nazywani Karopanami – bo także waść, wać-Pan – jeździec, właścicicel konia, wojownik – Khar-wat (Góral, Czarny Pan, Czarny Wojownik, Har-Naś – Nasz Czarny, Kary Pan, czarni – bo mieli czarne wysokie czapy – jak harnasie, a które potem się spłaszczyły lecz są wciąż czarne u naszych Górali.).
Tak więc w rezultacie nieświadomi po latach swoich korzeni i prawdziwego pochodzenia Chorwaci Zachodni rżnęli Chorwatów Wschodnich, żeby ich przymusić do posłuszeństwa Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a Chorwaci Wschodni rżnęli Chorwatów Zachodnich żeby się oderwać od tego rżnięcia i żeby wreszcie mogli rządzić się sami, i żeby nikt ich nie rżnął i nie orzynał. A jak się rozpoznawało kto jest kto?! Ano – katolicy to ci zachodni a prawosławni – ci nasi swoi, wschodni. Gdyby się nie różnili od 900 n.e. religią nikt by nie wiedział kogo ma rżnąć i dlaczego i nikt by nie wiedział komu wolno rządzić kim, a komu nie wolno. Ta cała nienawiść nie miała by żadnego kryterium – wszyscy oni bowiem byli by jednej – własnej – Przyrodzonej Wiary. Tak podzielono najpierw Wielką Morawę – jednych chrzcząc, a z drugich robiąc rasę niższą, potem tak podzielono Lugię-Lęgię – Łużyce: Wieletów, Drzewian, Obodrzyców, Pomorzan postawiono przeciw Ślężanom, Wartanom, Polanom, Koszebom i innym – chrzczonym, tak też postąpiono z Chorwacją Białą czyli Nurusją – która była jedna od Dniepru do Górnej Wisły i po rzekę Nur, Neris, Nurczyk na północy. Wyśmiewani dzisiaj jako oszołomy i radykałowie Białorusini i Ukraińcy, którzy twierdzą że Ruś sięgała po Kraków i że Małopolska to Ruś – niestety mają rację – tyle tylko że Nurusja nie miała nic wspólnego z Moskwą ani Warszawą – jej dwie stolice to Kraków i Kijów.
Palenie wiedźm – Wiedźmy (wiedzące, wiodące, przekazicielki podań Wiary Przyrodzonej)
I tyle. A wracając do współczesności.
Wciąż trwa żydowsko-islamska wojna w Palestynie i chrześcijańsko-islamska terorystyczno-państwowa wojna na Bliskim Wschodzie w Europie i USA. To wojny religijne a nie etniczne. Różnice między Europejczykami a Irakijczykami, Irańczykami, Pakistańczykami i Afganami są żadne – większość z nich genetycznie jest nosicielami dwóch haplogrup: R1a1a1 (słowiano-scytyjskiej) i R1b1b1 (celtyckiej), a więc trudno o większą genetyczną bliskość – to wręcz jedna rodzina. Co ich różni – obyczaje i system społeczny wyrosłe z religii. Żeby było śmieszniej obie te grupy wojenne wywodzą się z chrześcijaństwa – podobnie jak katolicy i prawosławni.
Biblioteka Aleksandryjska – rekonstrukcja
(Podczas inwazji Cezara na Egipt (48/47 p.n.e.) od okrętów egipskich zajął się ogniem Pałac Królewski, a następnie ogień przeniósł się na bibliotekę (Brucheion). Prawdopodobnie nie wszystkie zbiory spłonęły, bo Serapeion został nienaruszony, ale na pewno spora ich część. W 391 r. patriarcha Teofil wykonując rozkaz cesarza Teodozjusza o niszczeniu świątyń pogańskich spalił część Serapeionu (tam znajdowały się także księgi pogańskie). Ostatecznie księgozbiór zniszczono w 642 r. na rozkaz kalifa Omara, który polecił Arabom spalenie wszystkich ksiąg niewiernych.)
Przywódcy religijni i religijni fanatycy są też winni olbrzymich spustoszeń kulturalnych. Takich choćby, jak spalenie Biblioteki Aleksandryjskiej, nie mówiąc już o zniszczeniu tradycji i kultury Inków i zdewastowaniu ich religii przyrodzonej, czy prawie że w pełni udanej próbie unicestwienia wszelkich śladów Słowiańskiej Wiary Przyrodzonej. W imię religii posuwano się niewątpliwie do ludobójstwa i barbarzyństwa, do fałszerstw propagandy i indoktrynacji całych narodów i dziesiątkowania populacji. I trwa to dzisiaj – współcześnie.
Opowieści o podłożu etnicznym tych wojen włożyć należy głęboko między baśnie (piszę między baśnie, bo bajki, baje – to tylko obelżywe, dyskredytujące określenie stosowane przez klechów Kościoła na Baję – Mitologię Słowian, Baję – Materię Świata – tkaną przez Bogów na Weli).
Współczesna archeologia dzieli budowę Stonehenge na pięć lub sześć faz na przestrzeni ponad 1300 lat. To, co jest obecnie widoczne w Stonehenge, jest wynikiem głównie fazy IIIa i w niewielkim tylko stopniu następnych faz. Z drugiej strony, oczywiście, jest wynikiem późniejszego niszczącego działania czasu i ludzi.
Rzecz będzie jednak głównie o astrologii i królach polskich a nie o ludobójstwie, czy barbarzyństwie religijnym.
Pozwoliłem sobie wzbogacić poniższą suchą wyliczankę faktów i dat Z Historii Astrologii w Polsce – Rafała T. Prinke, o komentarze, które są znaczące i dają świeży punkt widzenia. C.B.]
Zainteresowanych szczegółami na temat Stonehenge odsyłam na stronę: Zwoje (The Scrolls) [po polsku, bez przekładu: zrolki]
♦
Oto przedruk ze strony Chiński Horoskop : http://www.chinskihoroskop.pl/astrologia/?aneks-1,32
Aneks 1 –
Zarys dziejów astrologii w Polsce
(uaktualniony skrót artykułu Krótki zarys dziejów astrologii w Polsce Rafała T. Prinke zamieszczonego w: Problemy astrologii. Stowarzyszenie Astrologów w Poznaniu, 1980).
Łado! Łado! Łado!
Ładzimy nowy gród.
Gród ładzimy
nad jeziorem Lednicą.
Orzeł będzie
grodowi królował.
Biały orzeł
będzie grodu strzegł!
Tekst i ilustracje z książeczki Ewy Szelburg-Zarembiny „Lech, Czech i Rus” – warto tego poszukać dla własnych dzieci (wyd. KAW 1980)
•
Polskiey Monarchii rzucił fundamenta LECHUS, z Kroacyi oriundus, który tameczney domowey woyny impatiens. Bratem Czechem i z liczną ludu wyszedł kwotą; Brata Czecha w kraju tym, który się od niegoż Czechami nazwał, zostawił, a sam aż tu, gdzie Polska teraz, zawitał Roku po Narodzeniu CHRYSTUSOWYM według Hageka 644, według Wapowskiego Roku 550, według innych 555. Wtenczas właśnie słońce było w Niebieskim znaku Byka, który od pogan jest Marsowi y Wenerze konsekrowany, z tey racyi Venus Wielkiey, a Mars Małey Polszczę są Panami – według rationum Astronomów Ks. Benedykt Chmielowski Nowe Ateny II, 289
[Na sam początek mamy tutaj więc piękny fragment historii nowożytnej Polski, historii można rzec, którą z punktu widzenia współczesności (ad 2010 n.e.) można traktować jako naukę w miarę ścisłą. Ale czy Polacy nawykli przez 200 lat tak bardzo do swojej niewoli, i do swojej niewiedzy, a raczej do swojej „wiedzy” (w cudzysłowie – bo to wiedza ograniczona ramami dyktatu obcych) wsączanej przez Zaborców (czytaj Kolonialistów)
zechcą wreszcie
i zażądają
aby zaczęto ich uczyć w szkołach ICH WŁASNEJ WIEDZY, czyli na przykład
PRAWDZIWEJ HISTORII (nie ruskiej, wiedeńskiej, berlińskiej, londyńskiej czy paryskiej)??? C.B.]
Najwcześniejsze wzmianki o astrologii w Polsce pochodzą z początku XV wieku. Można z nich wnioskować, że pierwsi astrologowie przybyli z Czech. Jeden z nich, będący równocześnie lekarzem był zatrudniony na dworze Kazimierza Wielkiego. Pierwsze wykłady astrologiczne na młodej Akademii Krakowskiej rozpoczęły się około roku 1423, kiedy to przybył do Krakowa profesor astrologii Henryk Czech (Bohemus), który wkrótce zdobył sobie sławę bardzo trafnymi przepowiedniami. Między innymi w 1427 r., z rozkazu królowej Zofii, żony Władysława Jagiełły, wróżył o losach jej trzech synów. Przepowiednie spełniły się, co do dwóch, trzeci zmarł jako dziecko.
[Zwracam uwagę na uczestnictwo króla Kazimierza Wielkiego (budowniczego Kopca tzw. Esterki, który był faktycznie Kopcem Matki Ziemi w Krakowie, aż do zburzenia około roku 1955 przez komunistów) w oficjalnym umocowaniu astrologii w Polsce.
Wszak ASTROLOGIA jest bez wątpienia kontynuatorką niektórych – podkreślam – niektórych aspektów pogańskiej, Wiary Przyrodzonej. Tak więc pogańskie wierzenia w tej części, którą tolerował Rzym jeszcze dobrze nie umarły, jak już wróciły w Polsce – za sprawą systematycznego związku jej królów ze Starą Wiarą Przyrodzoną.
ASTROLOGIA była i jest jako „przepowiadaczka przyszłych zdarzeń i dziejów” a także jako „obserwatorka zdarzeń na niebie”, „mierzycielka czasu” i „wyznaczycielka kalendarza przyrodzonego” spadkobierczynią pogańskich świątyń słowiańskich i wcześniejszych świątyń słowiano-skołockich, sistańskich, zar-zduszańskich (zaratusztriańskich), szamańskich – z całą wielo-tysiącletnią tradycją wiedzy tajemnej pogańskich kapłanów.
Gdyby nie nasza – wieszczów Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata – wrodzona skromność większość królów polskich i wielkich magnatów musielibyśmy zaliczyć już przez sam fakt restaurowania ASTROLOGII w Polsce do grona jeżeli nie Strażników Wiary Przyrodzonej Słowian czy WIELKICH STRAŻNIKÓW ŚWIATOWIDA, to przynajmniej do grona Wielce Zasłużonych dla Obrony Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej. Trzeba jednak dodać, że wielu z nich – jak na przykład Kazimierz Wielki czy Władysław Jagiełło to byli wciąż wyznawcy tej wiary, a nawet czynni kapłowie. Tych nazywamy Strażnikami Wiary Przyrodzonej Słowian bez wahania.
Myślę, że po przeczytaniu niniejszego tekstu, przyznacie nam słuszność drodzy czytelnicy, i to wszyscy, bez wyjątków.
C.B.]
Jan Długosz (trudno go jako kanonika uznać za Strażnika Wiary Przyrodzonej, chociaż w tamtych czasach kanonikom różne rzeczy w duszy grały. Za to na pewno jest Zasłużonym dla Ocalenia Wiary Rodzimej (Zowrem) – nawet jeżeli zrobił to niechcący.
Pierwszą katedrę astrologii (niezależną od powstałej już około roku 1405 katedry astronomii) ufundował w 1453 r. Jan Dombrówka, po którym zachował się rękopis astrologiczny. Był to jednak fundusz skromny i w 1459 r. został powiększony o fundację Marcina z Żórawicy koło Przemyśla, zwanego Królem (Rex) (około 1422 — do przed 1460). Po uzyskaniu magisterium w Krakowie w 1444 r., studiował on astrologię w Bolonii i Pradze, po czym od 1455 r. sprawował funkcję Profesora astrologii w Akademii Krakowskiej. Był też nadwornym lekarzem i astrologiem kardynała Zbigniewa Oleśnickiego i przyjacielem Jana Długosza, a także autorem najstarszego polskiego iudicium astrologicznego, na rok 1451.
[Mamy tutaj w tym pięknym towarzystwie tak odsądzanego i nielubianego – zwłaszcza jako przekaziciela imion bogów Słowian – Jana Długosza. Cóż za piękny przypadek?! C.B.]
Marcin Król był twórcą tzw. „astrologicznej szkoły krakowskiej”, której sława szybko rozprzestrzeniła się po całej Słowiańszczyźnie, a także po Niemczech i Austrii. Do końca XV wieku była to jedyna wszechnica astrologiczna w Europie środkowej, kształcąca przyszłych profesorów astrologii uniwersytetów europejskich oraz wydająca znane we wszystkich krajach iudicia Practica Cracoviensis.
Uniwersytet Jagielloński Colegium Maius – pracownia
Spośród uczniów Marcina Króla największą sławę astrologiczną zyskało dwóch: Marcin Bylica z Olkusza (ok. 1434 – 1494), współpracownik wybitnego astronoma i astrologa niemieckiego Jana Regiomontana (Regiomontanusa), później nadworny astrolog króla węgierskiego Macieja Korwina, oraz Jan z Głogowa zwany Głogowczykiem (ok. 1445-1507), wykładowca astrologii na Akademii Krakowskiej, autor ogromnej liczby pism, z których dużą część stanowiły iudicia, czyli prognostyki roczne, redagowane przez niego od 1468 r. Szczególną sławę przyniosła Głogowczykowi przepowiednia, że zjawi się na świecie czarny zakonnik, który sprowadzi na Kościół Katolicki zamieszanie większe od herezji husyckiej. Po wystąpieniu Marcina Lutra, który był augustianinem, a więc nosił czarny habit, cała Europa podziwiała dokładność tej przepowiedni.
O obrotach ciał niebieskich – Mikołaj Kopernik otrzymał pierwszy egzemplarz tej księgi drukiem leżąc już niemal na marach. Gdyby nie wysiłek paru atrologów, zwłaszcza Jana Joachima Retyka, nie doczekałby się druku za życia, a może nigdy nikt z nas by tego nie doczekał – (przykład Bronisława Terntowskiego, którego Bożyca spoczywa w archiwach Czartoryskich już 200 lat i nie była drukowana jest pouczający).
[W tym miejscu znów się wtrącę. Jest to bowiem idealne miejsce żeby wskazać na cienką linię graniczną jaka dzieli naukę i naukowość od „naukawości”. Dzisiaj większość z Was ze śmiechem przyjęłaby restytucję katedry astrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale pamiętajmy, że w ramach tego uniwersytetu wykładana też była medycyna lecząca pijawkami, larwami much, zimnymi okładami, wsadzaniem do gorącego chlebowego pieca i była też religia, bo dzisiejsza Akademia Papieska to nic innego jak „kawałek” rozerwanego przez Komunistów UJ. Ta religia wzbraniała przez długi czas Mikołajowi Kopernikowi druku jego traktatów, które lokować powinniśmy na pograniczu astrologii i astronomii. Te traktaty – jak przeczytacie poniżej – wydał on tylko dzięki swoim przyjaciołom ASTROLOGOM, a raczej dzięki zakamuflowanym zwolennikom Wiary Przyrodzonej, którzy wspierali wszystko co się z nią wiązało, w tym także wiedzę – prawdziwą, głęboką, niekiedy tajemną – tam gdzie nie mogła ona być jawna. Tak to „czarnoksięsko-pogańska” astrologia przecierała szlaki przed gnębioną przez Kościół myślą naukową, która bez wsparcia tej pseudonauki miałaby zapewne dłuższą drogę do pokonania.
Inkwizycja – Proces Galileusza
Może w XXI wieku dalej musielibyśmy wierzyć, że Ziemia jest płaska, nie byłoby lotów kosmicznych, i nadal musielibyśmy przyznawać przed Wielkim Inkwizytorem ze skruchą , że świat zaczął się w roku, który bezbłędnie wskazuje Biblia?
Miejmy też świadomość jak zmieniają się kryteria naukowości. Czy dzisiejsza archeologia i kilka innych „humanistycznych” nauk nie opartych do końca na niepodważalnych naukowych twierdzeniach, nie będzie musiało kiedyś wypaść za burtę Uniwersytetu, tak jak astrologia?
I jeszcze jedno pytanie – przewrotne – czy jesteśmy wszyscy w 100% przekonani że astrologia i jej horoskopy (nie te gazetowe zabawy, ale poważne opracowania) są rzeczywiście zupełnym przeżytkiem??? Jednak trafiają z przepowiedniami, częściej niż by to wynikało ze statystyki. Wiele spraw na tym świecie zdarza się – poza statystycznymi teoriami i ich obliczeniami prawdopodobieństwa wydarzeń. – C.B.]
Astrologia szybko weszła na dwory polskich monarchów i magnatów. Jak wspominano już, mieli swych astrologów Kazimierz Wielki i Władysław Jagiełło. Kazimierz Jagiellończyk zatrudnił w 1464 r. astrologa Piotra Gaszowca z Loźmierzy Polskiej (ok. 1430-147.4) i zabrał go ze sobą na wojnę pruską.
Pod koniec XV wieku sława i znaczenie „astrologicznej szkoły krakowskiej” zmniejszyły się znacznie. Przyczyną tego było powstanie katedr astrologii na uniwersytetach niemieckich i austriackich, których iudicia powoli wypierały krakowskie z rynku europejskiego. W tym właśnie czasie studiował na Akademii Krakowskiej jeden z najwybitniejszych jej absolwentów, Mikołaj Kopernik.
Wśród nauczycieli, których wykładów słuchał, było wielu znakomitych astrologów: Michał Falkner z Wrocławia (zm. 1534), autor pierwszych drukowanych w Polsce iudiciów na lata 1494 i 1495 (wcześniej drukowano ie w Niemczech lub rozpowszechniano w kopiach rękopiśmiennych), Bernard z Biskupiego (zm. 1531), Szymon z Sierpca (zm. 1512), Marcin Bylica z Olkusza (wykładał astronomię), Wawrzyniec Korwin lub Rabe z Neumarkt (Środa Śląska) (zm. 1527) (wykładał filozofię). Astrologii uczył Kopernika sam Jan z Głogowa, a także Wojciech Krypa z Szamotuł (zm. 1567).
„To wszystko niebo rządzi, a planety jego
Bo im moc ta nadana od Pana samego.
… wzdyć przed się planety moc mają,
gdyż owi praktykarze czasy powiadają,
O niemocach, o śmierci, o pewnych przygodach,
O kłopotach, o walkach i o prędkich szkodach.”
Mikołaj Rej
Jak powszechnie wiadomo, Kopernik nie zajmował się prognostykowaniem w takim stopniu jak współcześni mu astronomowie. Istnieją jednak przesłanki, że próbował swych umiejętności i w tej dziedzinie, choć jego główne zainteresowania szły w innym kierunku. Nie zachował się, co prawda żaden horoskop opracowany przez Kopernika, ale istnieją skreślone jego ręką dane do obliczeń astrologicznych, a także notatki i traktaty astrologiczne będące jego własnością (jeden z nich został przez Kopernika własnoręcznie przepisany).
W okresie panowania Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta astrologia stała się w Polsce bardzo popularna zarówno wśród magnaterii. jak i w niższych warstwach społeczeństwa. Zatrudnianie astrologów było szeroko praktykowane nawet wśród dostojników kościelnych. Mieli swych astrologów biskupi Piotr Tomicki i Samuel Maciejowski.
„TRACTATUS DE DUABIS SARMATIJS ASIANA ET EUROPIANA”
KRAKÓW 1517
„Autor zbija błędy rozsiane o Wschodzie Europy jeszcze przez Greków. Najprzód i najwięcej mówi o Tatarach, ich pochodzeniu, przybyciu i obyczajach, potem o dawnych mieszkańcach Sarmacyi, Połowcach, Gotach, Alanach, Wandalach i Swewach. W drugiej części podaje opis Rusi, Litwy i Żmudzi najwięcej pod względem etnograficznym. daje krótki opis w. ks. Moskiewskiego i ziem niedawno przez nie zawojowanych. Jest to zatem pierwsza geografia Polski bez baśni napisana. W tej książce po raz pierwszy spotykamy próby wytłumaczenia początków narodu polskiego” (Kopera).
„Miechowita przedstawił obraz terytoriów między Wisłą a Donem (Sarmacja europejska) oraz między Donem a południkiem Morza Kaspijskiego (Sarmacja azjatycka), będący obrazem i geograficznym, i etnograficznym. […] zawiera dane o ukształtowaniu powierzchni, rzekach, klimacie, florze i faunie oraz o różnych, zamieszkujących ziemie jednej i drugiej Sarmacji ludach i ich dziejach. W opisie swym Maciej z Miechowa poświęcił szczególna uwagę krajom państwa moskiewskiego […]. Miechowita w zdecydowany sposób wystąpił przeciw […] mylnym wiadomościom i opisom. Opis własny […] oparł w przeważnej mierze na informacjach i relacjach, jakie mógł uzyskać od podróżników, którzy zwiedzali tamtejsze kraje, a także od jeńców wojennych i zbiegów. W ten sposób ‚Tractatus de duabus Sarmatiis’ wzbogacił poważnie wiedzę w zakresie geografii regionalnej. Rzecz […] przejawiała zdecydowaną tendencję empirystyczną i przeciwstawiała się tradycyjnym, nie potwierdzonym przez obserwację przekazom […]. Dziełko Miechowity zyskało, i to bardzo szybko, wielki rozgłos w Europie. Dość długo toczyły się wokół niego polemiki, znajdowali się bowiem i obrońcy dawnych autorytetów. Ostatecznie książka Miechowity oraz tendencja, która znalazła w niej wyraz, wyszły z tych sporów zwycięsko”
Również król Zygmunt Stary żywo interesował się astrologią, zapisując w swym modlitewniku dokładne godziny urodzin kolejnych dzieci. Miał kilku nadwornych doradców astrologicznych, między innymi Jakuba Ferdynanda Balenzisa i Leonarda Pieczychowskiego. Z grona praktyków tego okresu największym uznaniem cieszyli się Jakub z Iłży, Mikołaj z Tuliszkowa, Mikołaj z Szadka — przyjaciel Mikołaja Kopernika, Józef Struś —słynny lekarz poznański i inni.
Ważnym momentem w dziejach polskiej astrologii stał się rok 1522, w którym Maciej z Miechowa (Miechowita) (1457-1523), historyk, lekarz, astrolog i ośmiokrotny rektor Akademii Krakowskiej, powiększył fundację katedry astrologii i jednocześnie sprecyzował zasady, na jakich miała działać przez następne dwa stulecia. Profesorem astrologii miał być wybierany co 15 lat najlepszy praktyk, który w czasie swej kadencji musiał co roku opracowywać iudicia i układać kalendarze. Program wykładów obejmował — poza Tetrabiblos Ptolemeusza, które było podstawowym podręcznikiem astrologii w całej Europie i świecie arabskim — szereg dzieł arabskich astrologów z Hiszpanii, które wywarły znaczny wpływ na dalszy rozwój astrologii krakowskiej.
Zodiak i miesiące z Tetrabiblos Ptolomeusza
Zygmunt August, wielki miłośnik nauk tajemnych, korzystał z rad profesora Akademii Krakowskiej Piotra Proboszczowicza, który ustalał termin koronacji Katarzyny Austriackiej, a także przepowiedział królowi śmierć w 72 roku, nie precyzując czy ma to być rok życia, czy rok kalendarzowy. Zygmunt August istotnie zmarł w 1572 roku w wieku 52 lat. Inny astrolog, Marcin Fox (Foxius), również profesor Akademii, przepowiedział królowi śmierć na rok 1552, kiedy to król omal nie został zabity podczas wizyty w Królewcu.
Zygmunt August (nie mylić z Poniatowskim, który był jego karykaturą w sensie … no w każdym sensie, dlaczego?)
[Ostatni król polski z rodu Jagiellonów, ukoronowany w 1530 r. jeszcze za życia ojca, Zygmunta Starego, rządy objął w Polsce po jego śmierci. Panowanie Zygmunta Augusta to dalszy ciąg rozkwitu Rzeczypospolitej szlacheckiej, okres zwany w literaturze „złotym wiekiem”. W polityce wewnętrznej król przestrzegał zasady tolerancji religijnej, co zapewniło Polsce spokój wewnętrzny. Wśród przenikających do kraju prądów ukształtowała się ideologia Braci Polskich (arian), najradykalniejszego odłamu w polskim protestantyzmie.
W związku z upadkiem niemieckiego państwa zakonnego w Inflantach doprowadził Zygmunt August do włączenia znacznej części Inflant do państwa polsko-litewskiego, co wywołało długotrwałą „wojnę północną” z Moskwą. Odwracało to uwagę narodu od żywotnych spraw obrony granic zachodnich i odzyskania Śląska. W związku z wojną północną Zygmunt August zainteresował się sprawami morskimi i był pierwszym władcą, który organizował polską flotę wojenną.
Jedną z trosk Zygmunta Augusta było utrwalenie związku państwowego między Polską i Litwą. Na sejmie w Lublinie zawarta została w 1569 r. unia, która zespoliła je w jedno państwo. Kończyło to w zasadzie budowę wielonarodowościowej Rzeczypospolitej, w której pełna władza znalazła się w rękach szlachty, a z czasem – w rękach magnackich.]
Jednym z najwybitniejszych astrologów epoki zygmuntowskiej był Kasper Gośki (zm. 1576), docent Akademii Krakowskiej, później lekarz i astrolog prymasa Mikołaja Dzierzgowskiego, a po jego śmierci, burmistrz Poznania. Sławę europejską przyniosły mu prognostyki wydawane w latach 1551-1563 w Krakowie i Wrocławiu, szczególnie zaś opublikowana w 1571 r. przepowiednia zwycięstwa świata chrześcijańskiego nad Portą Otomańską. W uznaniu tego faktu rząd Rzeczypospolitej Weneckiej wydał następującą uchwałę: „Ponieważ Kasper Gośki, Polak, matematyk, sławny z dowcipu i męstwa, jakby duchem wieszczym natchniony, zwycięstwa nasze przewidział (…) przeto uchwalamy, by temuż Kasprowi Goskiemu, przyjętemu w poczet patrycjuszy weneckich, posąg pieszy z miedzi w gimnazjum naszym był wystawiony; nadto (…) przeznaczamy rocznie i do śmierci trzysta dukatów, aby ta nagroda i dla innych bodźcem do nauk matematycznych i sławy się stała”.
Znak Ryb z kalendarza astrologicznego z 1512 roku
Pierwsi królowie elekcyjni również nie stronili od astrologii. Szukał w niej oparcia i pomocy Henryk Walezy, o którym przepowiednie wydał w Krakowie w 1573 r. Jerzy Joachim Retyk, przyjaciel Kopernika i wydawca jego wiekopomnego dzieła.
Stefan Batory radził się astrologów w sprawie terminu przyjazdu do Polski i ślubu z Anną Jagiellonką, a w 1585 r. odbył szereg spotkań z wielkim magiem angielskim, nadwornym astrologiem królowej Elżbiety I, Johnem Dee.
Jednym z najpłodniejszych astrologów końca XVI wieku był Jan Latoś, profesor Akademii Krakowskiej i dziekan wydziału lekarskiego, który przepowiedział między innymi upadek państwa otomańskiego na. rok 1700, w czym niezbyt się pomylił, gdyż pokój zawarty przez Turcję z Ligą Świętą w Karłowicach w 1699 r. był praktycznie końcem potęgi Otomanów.
Począwszy od XVII wieku astrologia europejska, a z nią i polska, zaczęła chylić się ku upadkowi. Ostatnim wielkim astrologiem, zamykającym jej „złoty wiek” w Polsce, był Jan Brożek (Broscius) (1585–1652), wybitny matematyk, pedagog i jeden z największych umysłów swej epoki. W 1614 r. został wybrany do pełnienia funkcji profesora astrologii, którą sprawował do roku 1629, zgodnie z zarządzeniami Macieja z Miechowa. W 1639 r. zapisał Brożek Akademii Krakowskiej 3000 złotych, z czego 1000 przeznaczył na pomnożenie dochodu profesora astrologii, a także zmodyfikował program wykładów astrologicznych. Jako praktyk był Brożek doradcą astrologicznym Zygmunta III Wazy. Władysława IV i Jana Tęczyńskiego, wojewody krakowskiego.
Jan III Sobieski miał również nadwornego astrologa i geometrę, Stanisława Solskiego, a na wyprawę wiedeńską zabrał ze sobą kalendarz astrologiczny Stanisława Słowakowica (1634-1702) na rok 1683, w którym notował bieżące wydarzenia.
Karta Imion z kalendarza astrologicznego fińskiego
Powolny upadek astrologii przejawiał się też w tym, że przestawały wychodzić teoretyczne traktaty na jej temat, a coraz popularniejsze stawały się kalendarze astrologiczne zawierające różne prognozy na następny rok, a także wiele porad i informacji z wszelkich dziedzin życia. Poza Krakowem wydawane były w XVII wieku w Zamościu, Gdańsku, Poznaniu, Częstochowie i Wilnie.
Czasy saskie to okres całkowitego upadku astrologii. Mimo powszechnie już wrogiego do niej stosunku sfer wykształconych, niektórzy władcy wciąż uciekali się do astrologów w trudnych momentach. Szczególnie August II Mocny lubił otaczać się różnymi „wtajemniczonymi”, alchemikami, różokrzyżowcami i astrologami. Jeden z nich, Jakub Henryk Flemming, zdobył sobie tą drogą stanowisko marszałka dworu i pierwszego ministra, a w końcu stał się faktycznym władcą Saksonii i Polski.
Astrologiczne kalendarze były najpoczytniejszym wydawnictwem w XVIII-wiecznej Polsce. Wychodziło ich corocznie około 20 w nakładzie ponad 20 tysięcy egzemplarzy. Największym potentatem w tej dziedzinie był Stanisław z Łazów Duńczewski (1701-1767); po uzyskaniu doktoratu z filozofii w Krakowie w 1724 r. rozpoczął wydawanie swego Kalendarza polskiego i ruskiego, który ukazywał się nieprzerwanie przez 50 lat. Na Akademii Zamojskiej był Duńczewski profesorem matematyki i fizyki, a ponadto piastował wiele innych godności.
Drugim co do ważności wydawcą kalendarzy była nadal Akademia Krakowska, na której aż do reformy kołłątajowskiej w 1780 r. była katedra astrologii. Wśród profesorów, którzy opracowywali kalendarze astrologiczne w tym okresie byli między innymi: Józef Alojzy Putanowicz, reformator wydziału filozoficznego i twórca kursu filozofii eklektycznej, Józef Tomasz Szabel, rektor Akademii. Andrzej Jan Kanty Trzciński, kierownik katedry fizyki, Sebastian Czochron, prawnik i jeden z najwybitniejszych przedstawicieli nauki oświeceniowej w Krakowie, Feliks Radwański, kierownik pierwszej katedry mechaniki i hydrauliki. Również Jan Śniadecki jako młody profesor matematyki opracował trzy roczniki Kalendarza polskiego i ruskiego (1776-1778).
Wychodzące od 1737 r. kalendarze polityczne, pozbawione części prognostykarsko-astrologicznej, stopniowo wypierały kalendarze astrologiczne, a tym samym likwidowały ostatni przejaw astrologii. Ostatnia bodaj próba jej obrony w Polsce przedrozbiorowej ukazała się w kalendarzu na rok 1772 wydanym przez autora ukrywającego się pod pseudonimem Astrofil Krakowski. Natomiast ostatni kalendarz z prognostykami wydany został w Wilnie w 1806 r. Wspomniany Astrofil Krakowski tak pisał o astrologii w roku 1771: „Toć prawda, że ta nauka różnymi czasy różnym przeciwnościom podpadała (…), nigdy jednak nauka astrologiczna tak wygnana wcale nie była, aby potem z honorem nie była powrócona”. Twierdzenie to okazało się słuszne nie tylko w odniesieniu do chwilowych wahań popularności astrologii, ale również do przedwcześnie ogłoszonego jej ostatecznego upadku.
Tybetański kalendarz astrologiczny – ręcznie malowany
[Oto mamy i pierwszy okres upadku całkowitego astrologii, który jakoś dziwnie wiąże się z utratą niepodległości przez Polskę. Czy jest to zbieg okoliczności, czy zabieg rozbiorców polegający na obrzydzeniu Polakom całej ich wielkiej tradycji – łącznie z tą królewską i sarmacką – polegający na obrzuceniu w ich pamięci i przekazie Wielkich Przodków, inwektywami i odpowiedzialnością poprzez nadanie szlacheckich edyktów za upadek – który był upadkiem NIEUNIKNIONYM – bo demokracja między satrapiami musiała polec!!!
Zatem obciążano w tzw. Oświeceniu świadomie tych, którzy doprowadzili Polskę do Największej chwały w nowożytnej historii – zaledwie kilka chwil temu, gdy Polska ratowała Europę przed Turkami, zaledwie kilka mgnień temu gdy władztwo Jagiellonów sięgało trzech mórz: Bałtyku, Morza Czarnego i Adriatyku!!!
Czy to był przypadek, poczekajmy chwilę a historia przyniesie nam odpowiedź. C.B.]
Bitwa pod Kłuszynem otwierająca Polakom drogę do zdobycia Moskwy i zajęcia Kremla – 4 lipca 1610
Po XIX-wiecznej przerwie, w czasie której zajmowali się nią jedynie odosobnieni fanatycy (np. Juliusz Słowacki w liście do matki z 2 stycznia 1838 roku pisał, że obliczył horoskop nowo urodzonemu synowi Zdzisławy Zamojskiej), astrologia odżyła na nowo w Europie i Stanach Zjednoczonych dopiero w XX wieku.
Takich samotnie idących pod prąd – chętnie nazywa się dzisiaj Oszołomami – oto więc odosobniony fanatyk Juliusz Słowacki – Wielki Strażnik Wiary Przyrodzonej Słowian:
Juliusz Słowacki herbu Leliwa (ur. 4 września 1809 w Krzemieńcu, zm. 3 kwietnia 1849 w Paryżu na gruźlicę) – jeden z najwybitniejszych poetów polskich doby romantyzmu, dramaturg i epistolograf. Obok Mickiewicza i Krasińskiego określany jako jeden z Wieszczów Narodowych. Twórca filozofii genezyjskiej (pneumatycznej), epizodycznie związany także z mesjanizmem polskim. Był też mistykiem.
Jednymi z pierwszych praktyków nowego okresu astrologii w Polsce byli: Julian L. Haluza z Poznania, działający od 1904 r., Antoni Sękowski, praktykujący do I wojny światowej w Berlinie, a potem w Bydgoszczy, oraz Kazimierz Stabrowski (1869-1929), wybitny malarz, założyciel i dyrektor Warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, założyciel Warszawskiego Towarzystwa Teozoficznego.
Jerzy Siemiginowski-Eleuter – Jan III Sobieski pod Wiedniem
[Przychodzi Niepodległa Polska i oto mamy ponowny rozkwit wszystkiego co tak nagle uwiędło na lat 150. Oto i mamy Towarzystwo Teozoficzne i Astrologów oraz Wolnomularstwo Polskie, wśród którego pod rozbiorami po Powstaniu Listopadowym, jedną z najwybitniejszych postaci był wielki polski filozof i niezaprzeczalny Strażnik Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej Bronisław Trentowski. Czy to przypadkowy związek między polskim, towarzystwem teozoficznym , Wielką Lożą Masońską, astrologami czasopismami „Wyzwolenie” i Odrodzenie oraz ruchem na Śląsku Cieszyńskim w Nydku, w Polsce i na Morawach?! C.B.]
W niepodległej Polsce pierwsze wzmianki o astrologii ukazały się w czasopiśmie „Wyzwolenie” wydawanym w Nydku, od czerwca 1919 r., przez Polskie Towarzystwo Teozoficzne na Śląsku Cieszyńskim. W 1921 r. bracia Józef i Karol Chobotowie założyli miesięcznik „Odrodzenie”, który do końca lat dwudziestych był jedynym w Polsce pismem skupiającym miłośników i badaczy okultyzmu, wiedzy ezoterycznej, spirytyzmu, itd. (takie periodyki, jak „Przegląd Teozoficzny”, „Wiedza Filozoficzna” czy „Świat Niewidzialny” miały nieco inny charakter). Na łamach „Odrodzenia” debiutowało wielu znanych później astrologów, jak: Karol Chobot, Jan Starża-Dzierżbicki, Zygmunt Koehler, Władysław Brzechffa. W drugiej połowie lat dwudziestych każdy numer zawierał „Wskazówki astrologiczne”, a w marcu publikowany był horoskop dla Polski na następny rok. Dnia 9 sierpnia 1921 r. odbyło się w warszawskiej Księgarni Filozoficzno-Okultystycznej „Sędziwój-Wroński” zebranie czterech osób mające na celu zainicjowanie zorganizowanej pracy astrologicznej. Inicjatorem był Tohelles, były zesłaniec na Sybir. Niestety nie są znane dalsze działania tej grupy.
[Dla wyjaśnienia pewnych związków:
„Teozofia to „boska mądrość” lub „mądrość bogów” (theos to po grecku Bóg, sophia to mądrość). Termin ten stosuje się często dla oznaczenia filozoficznej tradycji – czy raczej splotu tradycji wzajemnie powiązanych – której europejscy przedstawiciele to Pitagoras, Platon i Szymon Mag, Plotyn i Mistrz Eckhart, Mikołaj z Kuzy, Paracelsus i Giordano Bruno, Jakub Bohme i F. Schelling. Teozofia to również jeden z głównych nurtów myśli indyjskiej, bliskie są jej chiński taoizm i muzułmański sufizm. Wspólny dla wszystkich tych tradycji jest nacisk na doświadczenie mistyczne, odsłaniające przed człowiekiem głębszą rzeczywistość duchową; dalej ezoteryczny, dostępny tylko dla wtajemniczonych charakter doktryny; fascynacja zjawiskami okultystycznymi, niezwykłymi mocami uzyskiwanymi w miarę osiągania kolejnych stopni rozwoju duchowego; wreszcie ontologiczny monizm: duchowa rzeczywistość dostępna w doświadczeniu mistycznym okazuje się, koniec końców, rzeczywistością jedyną.
Nowego – i dziś podstawowego – znaczenia termin „teozofia” nabrał, gdy 17 listopada 1875 Helena Pietrowna Bławacka (1831-1891) i Colonel Henry Steele Olcott (1832-1907) założyli w Nowym Jorku Towarzystwo Teozoficzne. Ona, Rosjanka z pochodzenia, o hipnotyzującym spojrzeniu i kontrowersyjnej osobowości, podczas kilkuletniego pobytu w Tybecie nawiązała bezpośredni kontakt z przebywającymi tam Mistrzami.
Mistrzowie – jak stwierdziła – zapoznawszy ją ze ściśle strzeżonymi doktrynami, nakazali jej udać się do Stanów Zjednoczonych i odszukać Olcotta, prawnika, dziennikarza i badacza parapsychicznych mocy.
Po założeniu organizacji – on został jej pierwszym prezydentem, ale ona odgrywała wiodącą rolę – wyruszyli w podróż, która skończyła się w Madrasie. Tam, na południowym brzegu rzeki Adyar, niedaleko od jej ujścia do Zatoki Bengalskiej, kupili w 1892 r. budynek, który stał się – i do dziś pozostaje – Siedzibą Główną Towarzystwa Teozoficznego. Stopniowo bogaci teozofowie – wielu z nich należało do wyższych sfer – wykupywali przyległe tereny i wznosili na nich własne domy (podczas nieobecności właścicieli budynki pozostawały do dyspozycji Towarzystwa, przechodziły na jego własność z chwilą ich śmierci). W pierwszych latach naszego stulecia posiadłość obejmowała już około 100 hektarów, na jej terenie rósł słynny, drugi co do wielkości w Indiach, figowiec.
Cele Towarzystwa Teozoficznego określono następująco:
1. Utworzyć jądro Uniwersalnego Braterstwa Ludzkości bez podziału na rasy, wyznania, płeć, kasty czy kolor skóry.
2. Popierać studia w zakresie Porównawczej Religii, Filozofii i Nauki;
3. Badać niewyjaśnione prawa przyrody i drzemiące w człowieku moce…”
… Następczynią Bławackiej była Anna Besant. „
I jeszcze o związkach TEOZOFII Z ANTROPOZOFIĄ (to tendencyjna definicja z jakiejś katolickiej strony, ale nie bądźmy drobiazgowi istotne jest co innego. Szczególnie rozśmieszające jest zdanie, które wyboldowałem na czerwono, bo będąc cząstkami Boga jesteśmy – chcemy czy nie – istotami o naturze boskiej – Chrześcijaństwo naprawdę jest nieźle pokręcone):
„Teozofia obejmuje różnorodne poglądy, chrześcijańskie i pozachrześcijańskie, które tworzą spójny i jednolity światopogląd. Teozofie łączy wiele z alchemią, astrologią i okultyzmem, a także z buddyzmem, hinduizmem (Wedą i Rygwedą), spirytyzmem. Celem teozofii jest osiągnięcie za pomocą wiedzy ezoterycznej, wiedzy o głębszych i tajemnych związkach rzeczy, prawdy głębszej niż ta, do której dochodzi się dzięki wierze. Wiedza ta dotyczy przemiany człowieka, jego uduchowienia. Sprowadza się często do poznania siebie i uznania siebie za istotę o naturze Boskiej i Boskim przeznaczeniu. W zależności od stopnia obecności w niej elementów chrześcijańskich można mówić o teozofii chrześcijańskiej; Chrystus odgrywa rolę najwyższej mądrości. W 1875 r. powstało Towarzystwo Teozoficzne. W 1902 r. sekretarzem generalnym Towarzystwa został Rudolf Steiner, najbardziej wpływowy i najbardziej płodny pisarz teozoficzny. Na tle ogólnego rozpadu ruchu teozoficznego, którego powodem było uleganie różnym tendencjom religijnym, Steiner w 1913 r. założył gminę Antropozofia (antropozofia jako rodzaj wiedzy o człowieku), która zachowała wiele elementów teozofii. Wpływy teozoficzne i antropozoficzne zaznaczają się bardzo silnie w ideach Nowej Ery. …”
A oto już wypowiedź i punkt widzenia ze strony Loży Masońskiej:
Annie Besant
„…Charles Webster Leadbeater (1854-1934). Inna osoba: Annie Besant (1847-1933). To byli przywódcy Towarzystwa Teozoficznego, którzy zostali przyjęci do lóż Droit Humain i szybko stali się szefami całego Zakonu. Od nich datuje sie mariaż DH z teozofią. I z tego też powodu Rudolf Steiner zerwał z TT i założył własny ruch: Towarzystwo Antropozoficzne.
Początkowo DH i idea założycielki, Marie Deraismes (1828-1894), nie miała nic wspólnego z wschodnim okultyzmem w wersji H.P. Bławatskiej, propagowanym przez TT. Ale sama Bławatska zainteresowana była masonerią – mam nawet jedno dziełko jej autorstwa „o pochodzeniu rytuału w Kościele i w masonerii” [!]. To zainteresowanie odziedziczyli jej następcy w przywództwie TT. W efekcie jest dzisiaj to, co jest: koedukacyjny, teozoficzny Zakon masoński, pracujący w 33 stopniowym RSDiU, ale całkowicie podporządkowanym wykładni teozoficznej.
Trzygłowa Bogini – Białoboga z dokumentów Masonerii
Jak napisał przed kilkunastu laty przywódca polskiego DH w latach 1933-1938: Wyjaśniam, że Polskie Towarzystwo Teozoficzne oraz Zakon Wszechświatowego Zjednoczonego Wolnomularstwa Le Droit Humain były zupełnie odrębnymi organizacjami, a tylko niektórzy członkowie Towarzystwa wstąpili do wolnomularstwa. Natomiast Towarzystwo i Zakon „Le Droit Humain” opierają się na tej samej Mądrości Odwiecznej. (W. B o c h e ń s k i, Zakon Wszechświatowego Zjednoczonego Wolnomularstwa „Le Droit Humain”, „Ars Regia” 1994, nr 1, s. 82.) „Mądrość Odwieczna” , o której mówił Bocheński, to doktryna Heleny Pietrowny Bławatskiej (1831-1891) – założycielki i wieloletniej przywódczyni TT.
Inne masońskie przedstawienie trójgłowego bóstwa – tym razem męskie – Trzygłów-Czarnogłów
…Teozofowie nie tylko „zmiksowali się” z masonerią w wydaniu DH, przejmując przywództwo i kształtując jego profil, lecz także weszli do Kościołów neo-gnostyckich, przyjmując „sakry biskupie”…
…Annie Besant działaczka społeczna, feministka, inicjowana w loży „Le Droit Humain”, kierowniczka Towarzystwa Teozoficznego przyniosła światło masonerii mieszanej do Wielkiej Brytanii – w Londynie powstała loża „Human Duty” (Ludzki Obowiązek)…
Bronisław Trentowski, wielki filiozof Polski, czołowy teoretyk Wolnomularstwa, Wielki Strażnik Wiary Przyrodzonej Słowian, autor Bożycy
… Droit Humain nie miało na samym początku charakteru ezoteryczno-teozoficznego. Wprost przeciwnie – „duch”, jaki nadali rodzącemu się stowarzyszeniu jego założyciele George Martin i Maria Deresmais miał charakter racjonalistyczny i wolnomyślicielski. Dopiero na początku XX w., gdy teozofowie po nieudanych próbach nawiązania szerszej współpracy z masonerią w ramach obrządku Memphis, które nadało niegdyś stopnie adopcyjne Helenie Bławackiej (dyplom WWF), dowiedzieli się o mieszanej masonerii – postanowili nawiązać z nią bliższy kontakt. Trzeba nawet przyznać, że przyczynili się do jego rozwoju.
Kiedy tworzono w Polsce federację, to – jak wspomina Bocheński – natrafiono na duże opory ze strony władz paryskich, bowiem we Francji rytuał ma materialistyczną interpretację, a w Anglii (podobnie jak w Holandii, Indiach i USA) opiera się na wiedzy ezoterycznej. W Polsce przedwojennej DH miało szeroką podstawę teozoficzną, ale byli tam również obecni materialiści i ateiści. Loża „Orła Białego” zajmowała się problematyką rytuału i historią okultyzmu…”. C.B.]
Przełomowy dla nowej astrologii polskiej był rok 1927, w którym ukazała się pierwsza większa pozycja książkowa zatytułowana Astrologia. Wtajemniczenie i porady dla każdego. Autorami jej byli Andrzej Pawłowski, który później już nie występował na arenie astrologicznej, i Alfred Ulkan, Niemiec pochodzący z Iławy i mieszkający w Toruniu, który był jednocześnie właścicielem wydawnictwa „Taurus”. Praca ta napisana na dosyć niskim poziomie, wyjaśniała podstawowe zasady budowy horoskopu i podawała szereg tradycyjnych porad astrologicznych.
W kwietniu tego samego roku pojawił się pierwszy numer dwumiesięcznika, „Wiadomości Astro-logiczno-Literackie”, wydawanego i redagowanego przez Karola Chobota. Pismo wychodziło jedynie przez rok. Pod koniec 1927 r. ukazał się Pierwszy polski kalendarz astrologiczny na rok W2B oparty na podstawach naukowych astrologii, opracowany przez Franciszka A. Prengla. Pierwszy rocznik był jeszcze skromny, lecz w następnych latach kalendarz szybko się powiększył i zyskał objętość ponad 100 stron, wychodząc później jako Polski kalendarz astrologiczny (Almanach wpływów kosmicznych). Było to niewątpliwie najlepsze wydawnictwo astrologiczne w okresie międzywojennym, utrzymane na wysokim poziomie i dorównujące kalendarzom zachodnim. Głównymi współpracownikami kalendarza, autorami zamieszczanych w nim artykułów, byli: prof.drjan Sas-Zubrzy-cki, dr Antoni Czubryński, Antoni Sękowski, Mieczysław Klecz, Julian L. Haluza, Konstanty Chmielewski, Karol Chobot, mgr Zygmunt Koehler, prof. Franciszek Stopa, prof. dr Stanisław Peliński, Zbigniew Prevoz, dr Józef Ryglewicz, Myrtha Noel i kilkanaście innych osób.
Wiadomości Astrologiczno-literackie numer z 1927 roku
Redaktor Polskiego kalendarza astrologicznego, Franciszek Augustyn Prengel, urodził się 26 czerwca 1899 r. w Chicago, a zmarł prawdopodobnie w obozie koncentracyjnym w Dachau. Był on niewątpliwie centralną i najwybitniejszą postacią w polskiej astrologii okresu dwudziestolecia. Skupił wokół siebie większość polskich astrologów, był autorem kilku książek oraz dużej ilości artykułów astrologicznych zamieszczanych w wielu czasopismach, a także był przedstawicielem Międzynarodowego Związku Astrologów na Polskę.
Franciszek Augustyn Prengel, syn Antoniego i Balbiny z d. Adrian, urodził się 26 czerwca 1899r. w Ameryce Południowej (F.M.O. BRJEM) [W Czy wiesz kto to jest Warszawa 1938r. jako miejsce urodzenia podano Chicago – uwaga red.]. Od 4 października 1906 roku mieszkał w Bydgoszczy przy ulicy T. Magdzińskiego nr. 2, a od listopada 1935 roku do 31 października 1939 roku przy ul. Melchiora Wierzbickiego nr.1 m.5.
W listopadzie 1939r. został aresztowany przez władze hitlerowskie i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie zginął śmiercią męczeńską.
Franciszek Augustyn Prengel według danych z kartoteki mieszkańców Bydgoszczy z okresu międzywojennego, znajdującej się w Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Bydgoszczy, występował jako nauczyciel prywatny, literat i astrolog. Był osobą samotną ? kawalerem.
Fr. A. Prengel należał do grupy najsławniejszych astrologów polskich okresu międzywojennego. Był współtwórcą Polskiego Towarzystwa Astrologicznego, które w 1937 zostało zarejestrowane w dziele towarzystw naukowych w Bydgoszczy.
Jeszcze jednym ważnym wydarzeniem końca 1927 r. było założenie pierwszej w Polsce organizacji astrologicznej. Polskiego Towarzystwa Astrologicznego w Warszawie. Oficjalnie zostało ono zarejestrowane 23 lutego 1928 r., a prezesem został Jan Starża-Dzierżbicki (1883-1939), artysta malarz i znany autor exlibrlsów, a także autor wielu artykułów astrologicznych. Dwa kolejne stowarzyszenia powstały w 1929 r. W maju tego roku (lub, według innego źródła, w maju 1930) założone zostało Towarzystwo Astrologiczne „Kosmos”, które w 1932 r. zmieniło nazwę na Polskie Towarzystwo Astrologiczne w Bydgoszczy. Prezesem został Franciszek A. Prengel, a w 1937 r. organizacja liczyła ok. 60 członków. Było to najbardziej aktywne stowarzyszenie astrologiczne w międzywojenne) Polsce, głównie dzięki inwencji i zdolnościom organizatorskim Franciszka Prengla.
Kurs astrologii urodzeniowej – książka z 1937 roku
W tym samym roku-Alfred Ulkan i Karol Chobot założyli Towarzystwo Astrologiczne Toruń (T.A.T.) w Toruniu i zaczęli wydawać jego oficjalny organ „Przegląd Astrologiczny”. Pismo wychodziło co miesiąc, a czasem co dwa i przestało się ukazywać w 1930 r.
Wśród współpracowników byli: Ernst Tiede (znany astrolog niemiecki), M. Anzenberger, M. Fandrejewski i inni. W latach trzydziestych astrologia często gościła na łamach popularnej prasy. Franciszek Prengel pisał między innymi w „Gazecie Bydgoskiej” i „Ilustrowanym Kurierze Codziennym”. Jan Starża-Dzierżbicki również w IKC i „Wieczorze Warszawskim”. Powstało też wtedy wiele czasopism okultystycznych zamieszczających regularnie artykuły o tematyce astrologicznej. Najważniejsze z nich to „Hejnał” wydawany w Wiśle przez Jana K. Hadynę, a od 1934 r. przez Jana Pilcha, oraz „Wiedza Duchowa” (później „Lotos”) wydawany od 1934 r. przez Jana K. Hadynę w Krakowie. Kolejna organizacja astrologiczna powstała w Łodzi w 1934 r. Było to Polskie Towarzystwo Przyjaciół Astrologii i Astronomii, zorganizowane przez inż. Maksymiliana Dziergowskiego.
Lotos – miesięcznik wydawany przez Jana K. Hadynę w Krakowie od 1934 roku, numer 1 z 1935
Później jego prezesem został Łucjan Żak. . W 1935 r. Franciszek Prengel wraz z Zygmuntem Koehlerem, absolwentem matematyki Uniwersytetu Warszawskiego, zainicjowali wydawanie przez Polskie Towarzystwo Astrologiczne w Bydgoszczy miesięcznika „Niebo Gwiaździste”. Redaktorami pisma byli kolejno Zygmunt Koehler-(1935), Konstanty Chmielewski (1936-37) i Franciszek A. Prengel (1938-39). Poza stałymi współpracownikami Polskiego kalendarza astrologicznego autorami artykułów byli między innymi; prof. Wincenty Lutosławski, inż. Józef Maliński, dr med. Stanisław Breyer, dr fil. Oskar Wojnowski, Piotr Gawlikowski, Łucjan Żak, Zygmunt Stepnicki, M. Fandrejewski, J.W. Sadowski, Adam Odrowąż-Wróblewski.
Również w 1935 r. warszawscy zwolennicy astrologii założyli Instytut Badań Astro–Dynamicznych przy Towarzystwie Miłośników Wiedzy i Przyrody. Była to placówka badawcza, która między innymi rozpisała dwie ankiety astrologiczne. Jej dyrektorem był Mieczysław Wilbik.
Rok 1937 przyniósł wydanie Elementarnego kursu astrologii urodzeniowej w 15 lekcjach przez Polskie Towarzystwo Astrologiczne w Bydgoszczy. Został on opublikowany anonimowo, lecz później, w 1939 r., przyznał się do jego autorstwa Zygmunt Koehler, który też prowadził na łamach „Nieba Gwiaździstego” uzupełniające „Wykłady astrologii praktycznej”. Praca ta była pierwszym i jedynym ogólnym podręcznikiem astrologii wydanym drukiem w międzywojennej Polsce (Kurs astrologii nowoczesnej autora o pseudonimie Adamar (Adam Marcinkowski) był rozprowadzany jedynie w formie maszynopisu powielanego przez redakcję „Lotosu”).
Lotos – artykuł redakcyjny – Symbol Lotosu – motto ze Stanisława Wyspiańskiego
Kurs stał też na stosunkowo wysokim poziomie i nie ustępował podobnym publikacjom w krajach zachodnich w tym okresie. Nie brakło też w Polsce możliwości nauczenia się astrologii. Już w 1929 r. A. Marcinkowski z Warszawy reklamował korespondencyjny kurs astrologii, a w 1938 r. bydgoskie Towarzystwo powołało do życia Wolną Wszechnicę Astrologiczną i ogłosiło zapisy na trzymiesięczny kurs. Podobny kurs, prowadzony przez Zygmunta Koehlera, został zainaugurowany w Warszawie na początku 1939 r. referatem „Gwiazdy a życie ludzkie” Roberta M. Waltera (zm. 1981), znanego w stolicy z wielu odczytów i artykułów astrologicznych i okultystycznych. Krótko przed wojną powstały jeszcze dwie organizacje astrologiczne. W styczniu 1939 r. Adam Odrowąż-Wróblewski i Zygmunt Koehler rozpoczęli organizowanie Polskiego Towarzystwa Astrologii Naukowej w Warszawie. Na zebraniu organizacyjnym 19 lutego 1939 r. swój akces do Towarzystwa zgłosiło ok. 150 osób. Zebranie organizacyjne Polskiego Towarzystwa Astrologii Naukowej w Poznaniu miało miejsce 14 kwietnia 1939 r„ a na zebraniu konstytucyjnym 17 maja dokonano wyborów zarządu, w wyniku których prezesem został inż. Józef Maliński. Wybuch II wojny światowej położył kres polskiej astrologii, która dopiero w latach trzydziestych osiągnęła stosunkowo wysoki poziom i dynamicznie się rozwijała. Nie zdążyło się ukazać wiele zapowiadanych w 1939 r. publikacji, a także nie zaczął wychodzić planowany przez Franciszka A. Prengla miesięcznik „Astrologia”. Polscy astrologowie okresu międzywojennego mieli na swym koncie wiele trafnych przepowiedni.
Lotos – artykuł redakcyjny – Symbol Lotosu – roczniki dostępne w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej pod linkiem:
Tak na przykład Jan Starża-Dzierżbicki już w 1935 r., na łamach tygodnika „Świat” przewidział na rok 1938 przyłączenie Austrii do Trzeciej Rzeszy. Franciszek A. Prengel, piszący prognozy polityczne w Polskim kalendarzu astrologicznym, przepowiedział bardzo wiele wydarzeń, łącznie ze śmiercią Józefa Piłsudskiego.
W okresie powojennym ruch astrologiczny w Polsce odradzał się bardzo wolno. Astrologowie, którym udało się przetrwać okupację, nadal zajmowali się swoją pasją, ale w sposób niezorganizowany i praktycznie nic nie publikując. W Warszawie osiedli Zygmunt Koehler, Robert M. Walter i J.W. Sadowski. Leszek Szuman, zamieszkały w Szczecinie, prowadził żywą działalność pisząc artykuły i obszerne prace astrologiczne (niektóre dotychczas nie wydane), a także gromadząc olbrzymią ilość dokumentacji astrologicznej (ok. 8 tys. horoskopów).
Lotos – artykuł redakcyjny – Symbol Lotosu – zakończenie
[Tutaj, mimo próby stworzenia pozorów ciągłości widać znów lukę – Polska właśnie straciła niepodległość i wolnomyślicielstwo zostało zastąpione „jedynym słusznym światopoglądem wprost z ZSRR”. Znów zaczęto obciążać za to odpowiedzialnością twórców potęgi i odrodzenia – Józefa Piłsudskiego, który zatrzymał Sowietów przed tryumfalną defiladą na Polach Elizejskich.
Prawdziwe odrodzenie następuje z hippisowską rewolucją, która okazuje się jedynym lekarstwem na zamordyzm – Powszechne wypowiedzenie posłuszeństwa soc-reżimowi uwalnia nowe możliwości, ale tak naprawdę w pełni po 10 latach działania tego ruchu – w 1980 roku. C.B.]
Astrologia Rafała T,. Prinke z lat 80-tych XX wieku
Pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych przyszła do Polski nowa fala zainteresowania okultyzmem, parapsychologią i podobnymi tematami, jednocześnie pojawiły się w prasie tzw.„horoskopy” na wzór podobnych rubryk w pismach zachodnich. Oczywiście nie miały one nic wspólnego z astrologią i były (przynajmniej w większości) pisane przez osoby nie wiedzące nic na jej temat. Zorganizowany ruch astrologiczny w Polsce Ludowej datuje się od 1977 r., kiedy to przy istniejącym od 1973 r. Wielkopolskim Stowarzyszeniu Różdżkarzy powstał Zespół Astrologii (później Sekcja Astrologii i Biokosmologii). Dnia 1 marca 1978 r. odbyło się w Baranowie pod Poznaniem zebranie w sprawie utworzenia organizacji astrologicznej, którego inicjatorami byli mgr Witold Bońkowski i dr Leszek Weres. Po zalegalizowaniu stowarzyszenia i zatwierdzeniu statutu odbyło się zebranie inauguracyjne 7 października1978r. Na prezesa wybrano mgr. Witolda Bońkowskiego.
Profesor doktor Leszek Weres – Urodzony 18 maja 1945 r., w Krakowie. Absolwent Wydz. Prawa UAM , w Poznaniu (1969),
pod kierunkiem prof. K. Skubiszewskiego. Od 1969 r. ponad 20 lat w Instytucie Zachodnim (Polska Akademia Nauk) w Poznaniu (asystent, adiunkt), specjalizacja: teoria konfliktu, logika kreatywnych rozwiązań sytuacji konfliktowych…, intensywne studia na Uniwersytecie Harvarda (teoria i logika sytuacji konfliktowych, koalicje, negocjacje, integracja), potem na kalifornijskim Uniwersytecie Stanforda (psychologia agresji, kreatywna komunikacja), (1973).
W latach 1974-1975 w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Sajgonie, konfrontacja dramatycznej rzeczywistości wojennej (zwolennik pacyfizmu) z tradycyjnymi wartościami duchowymi Dalekiego Wschodu.
1978 – 1985 wiceprezydent Międzynarodowego Towarzystwa Badań Astrolog. ( z siedzibą w Los Angeles ), wielokrotny wykładowca i uczestnik Światowych Kongresów Psychotroniki, tak samo Kongresów Astrologii i Kosmobiologii, wreszcie Świat. Forum Symbolizmu.
Sympatia dla taoizmu i ruchów ekologicznych, także muzyki symfonicznej i stylu country (balladuje przy gitarze) i dzieci (czwórka własnych: Michał i Marysia , 4-letni Leszek jr i 2-letni Adam urodzeni już w Łodzi).
Pierwsza nazwa organizacji brzmiała Stowarzyszenie Zjawisk Astralnych i Parapsychologicznych, lecz jako nieadekwatna została wkrótce zmieniona na Stowarzyszenie Astrologów. Trzykrotnie Stowarzyszenie wydało obszerne zbiory artykułów zatytułowane Problemy astrologii . Dr Leszek Weres, będący wiceprezydentem International Society for Astrological Research oraz w latach 1978-1980 wiceprezesem Stowarzyszenia Astrologów, od roku 1979 prowadzi szeroką popularyzację astrologii poprzez wykłady i odczyty, zarówno publiczne, jak i dla pracowników różnych wyższych uczelni, w wielu miastach Polski. W Poznaniu zorganizował w styczniu 1980 r. Klub Miłośników Astrologii, propagujący astrologię humanistyczną pod patronatem Osiedlowego Domu Kultury „Orbita”. Kiedy w maju 1980 r. nastąpił rozłam w Stowarzyszeniu Astrologów, część zarządu oraz członków wystąpiła z niego i związała się z tym Klubem, który współdziałał z Sekcją Astrologii i Biokosmologii Wielkopolskiego Stowarzyszenia Różdżkarzy.
Pod koniec 1978 r. zorganizowano w Warszawie Sekcję Psychologii Przednaukowej przy Seminarium „Koncepcja człowieka w psychologii humanistycznej” w ramach Grupy Problemowej Aksjologii i Etyki Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. Pod tym kryptonimem kryły się referaty i dyskusje na tematy astrologiczne. Wśród referentów byli przedwojenni astrologowie (między innymi Robert M. Walter), a także znani przedstawiciele świata nauki i kultury (między innymi prof. dr Andrzej Wierciński oraz tłumacz i znawca C. G. Junga, Jerzy Prokopiuk). Przewodniczącym grupy został mgr Tadeusz Doktór, a od grudnia 1980 r. Wojciech Rojek.
Dnia 1 grudnia 1980 r. powstała Sekcja Astrologiczna w prowadzonym przez Lecha Emfazego Stefańskiego Warszawskim Stowarzyszeniu Radiestetów, której przewodniczącą została IzabelaWęgierska a od 1982 r. Marek Burski.
Jesienią 1981 r. dr Leszek Weres rozpoczął w Warszawie (w ramach Stowarzyszenia Radiestetów) oraz w Poznaniu i Wrocławiu półroczne (50 godz.) kursy astrologii humanistycznej w oparciu o skrypt L.Weresa i R.T. Prinke Gwiezdny elementarz. Wstęp do astrologii humanistycznej. Jeden z wydziałów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu potraktował kurs poznański jako wykład monograficzny w roku akademickim 1981/82 i jego zaliczenie potwierdziły wpisy w indeksach studentów w nim uczestniczących. Dr L. Weres poprowadził na UAM w roku akademickim 1982/1983 wykład monograficzny „Symbolika astrologiczna w kulturze i sztuce”. W Warszawie i w Poznaniu rozpoczął się cykl specjalistycznych seminariów astrologicznych.”
[Koniec opracowania]
[Jak widać opracowanie tematu kończy się na 1983 roku. Nie będę dopisywał dalszego ciągu. Związki astrologii, teozofii, antropozofii, wolnomularstwa, spirytyzmu, hinduizmu a więc Wedy (dodajmy to tego zoroastryzm z wszelkimi wariantami) i Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej są oczywiste.
Czy istniały? Tak istniały.
Czy istnieją? Tak istnieją.
Czy to powinno budzić niepokój?
Nie, bo ludzie wolni, wolnomyśliciele wszystkich epok są otwarci na siebie, a wszystkie prądy płynące z jednego źródła – NATURALNEGO, PRZYRODZONEGO są naturalnymi rozwinięciami i uzupełnieniami, albo wariantami tej samej WIARY PRZYRODZONEJ – i całej jej nie dwu-, nie cztero- lecz co najmniej dziesięcio-tysiąc-letniej tradycji. C.B. ]