Kazimierz III cudotwórca (Budowniczy III Wielki?)
Polska, a właściwie dzisiejsze ziemie zamieszkane przez Polaków są usiane pozostałościami po przodkach je zamieszkujących. Zdołałem wyłuskać ponad czterysta obiektów noszących miana warowni, twierdz, zamków, pałaców, dworów itp, a to dzięki nietypowej publikacji wydanej bodaj w latach 80-tych ubiegłego stulecia przez Państwowe Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych w formie mapy „Zamki w Polsce”, gdzie część opisową opracowali panowie – Józef Matusik i Jerzy Miszalski. Zainteresowany byłem najstarszymi budowlami tego typu, a szczególnie budowanymi w wiekach od X do XV czyli polskim średniowieczem, bo przedtem nie było tu nic oprócz hord wałęsających się po lasach i mieszkających w ziemiankach. Podobno…, bo ruiny mówią, że w początkach naszej państwowości wcale nie ustępowaliśmy zachodowi i co ciekawe też potrafiliśmy budować nawet na bagnach.
|
Kazimierz III zwany Wielkim, który panował w latach 1333-1370, został okrzyknięty przez historyków największym budowniczym w dziejach Polski. Jeden z największych strategów politycznych ówczesnych czasów wybudował najwięcej warowni, zamków i strażnic niż ktokolwiek w historii naszej państwowości. Zastał drewnianą, a zostawił murowaną – tak brzmi slogan wpajany wszystkim Polakom od maleńkości. Tak nam weszło to w krew, że nikt na poważnie nie jest w stanie podważyć tej maksymy, bo zostanie oskarżony o zdradę stanu. Pierwszy kaganiec jaki założyli nam historycy, to rok 966 i od niego zaczyna się „prawdziwa” historia Polski. Jeśli tak, to nie ma innych ram czasowych dla wszystkich zbudowanych w Polsce obiektów i to zgodnie z ideą postępu technicznego – najpierw budowle ziemne, potem drewniane i na końcu kamienne i ceglane. Problem jest w tym, że jak zwykle trudno ustalic kolejność, co było pierwsze – jajko czy kura. Wszakże już kamienne budowle istniały za Mieszka I na Ostrowie Lednickim, a przed nim budowaliśmy ponoć tylko grody ziemno-drewniane z typowo „polskimi” hakami wałowymi, jak ten w Gnieźnie. Gdzie w tym układzie umieścić przedchrześcijańską rotundę z Wawelu, Cieszyna czy Gromnika? Na Ostrowie Lednickim kamienne otoczaki, a na Wawelu surowy, łupany kamień. Czy „salomonowym” wyjściem jest ogłoszenie, że chrzest przyjął tylko Mieszko i jego drużyna, a reszta tkwiła w pogaństwie i budowała jak chciała i co chciała? Chyba nie. Rotunda jest bardzo popularną budowlą ale w kręgu chrześcijaństwa bizantyjskiego, a nie rzymskiego i to nie przypadek, że zachowały się na południu Europy, gdyż przedłużeniem polityki Rzymu na wschodzie były Niemcy nie zainteresowane tamtym rejonem. Czy nasze pogaństwo miało charakter bizantyjski? Prawdopodobnie tak. I dlatego zostało zburzone, spalone lub zamurowane. Ręce Rzymu nie zdążyły tego zrobić w Dalmacji, na wschodzie czy w samym Bizancjum i dlatego tam mają dłuższą i bogatszą historię.
Kazimierz III objął tron Polski w roku 1333 po śmierci ojca Władysława Łokietka w dość nieciekawej sytuacji politycznej. Oczy króla skierowane były na Ruś Halicką, gdzie opustoszał tron po śmierci Trojdenowicza z rodziny Piastów (zapora przed Tatarami). By zabezpieczyć się od strony krzyżackiej, Kazimierz zawarł z nimi pokój oddając całe Pomorze Gdańskie w zamian za Kujawy i Ziemię Dobrzyńską. Umożliwiło mu to wyprawę na Ruś Halicką, gdzie zajął Lwów, Halicz, Chełm, Brześć i Włodzimierz, co znów spowodowało konflikt z Litwą walczącą o wpływy na Rusi. Jest ciekawe, że książęta śląscy będący podówczas lennikami króla czeskiego nie wykazywali zaborczych intencji wobec Polski, a pomimo to król buduje szereg kamiennych zamków na granicy ze Śląskiem, a ze strony największego wroga – Krzyżaków – zaledwie dwa – w Złotorii pod Toruniem i w Kruszwicy. Od strony Brandenburgii Polski broni tylko gród w Poznaniu, a od Litwy żaden. Czy to nie jest co najmniej dziwne? Dlaczego, jako ponoć wybitnie dalekowzroczny strateg, nie zabezpieczył się od północy gdzie urastał w siłę największy wróg Polaków – zakon krzyżacki? Dlaczego jako strateg nie zbudował sieci zamków broniących serca królestwa w oparciu o Wisłę? Owszem zbudował, powie ktoś. Tak, ale dziwnym trafem większośc na prawym brzegu Wisły, a więc od strony potencjalnego najeźdzcy, zamiast na lewym gdzie pierwszym pasem obrony byłaby sama Wisła. Spójrzmy zatem szerzej. Od ujścia Wisły po jej prawej stronie znajdujemy zamki krzyżackie, kazimierzowe i niekazimierzowe. Tu widać jakąś myśl strategiczną, ale nie Kazimierza Wielkiego. Ktoś budował swą linię obronną w oparciu o największą rzekę i wnioskować można, że miała to być obrona przed inwazją z zachodu. Kogo i przed kim? Podobnie ma się rzecz z zamkami tworzącymi linię obrony na Odrze. Kto i kiedy zatem budował, skoro według uczonych w głąb historii już tylko drewno i ziemia? Rzecz ciekawa, którą można zaobserwować to ta, że największe skupiska zamków znajdują się po lewej stronie Odry oraz na… dzisiejszej Warmii i Mazurach. Kazimierz Wielki sygnował swym nazwiskiem (wedle historyków) budowę co najmniej 43 zamków (Jasienica wspomina o 53). Panując 37 lat musiał organizować i opłacać budowę ponad jednego zamku rocznie. Czy średniowieczna Polska była aż tak bogata? Jak wiemy nie ma dwóch jednakowych zamków, a zatem projektantów musiało być więcej niż jeden. Gdzie zatem mieściły się kazimierzowe biura projektów? Gdzie pozyskiwano kamienny budulec i jaką siłę stanowił cech wysoko wykwalifikowanych kamieniarzy? Gdzie znajdowały się cegielnie produkujące ogromne ilości cegły na potrzeby budowy? Z ruin widać, że nie był to ręczny wyrób, czyli tzw. palcówka, a kilka rodzajów cegieł łącznie z długimi i płaskimi spotykanymi między innymi w rzymskim koloseum. Gdzie w końcu zachowały zapiski o tak praco- i finansowo chłonnych przedsięwzięciach gospodarczych króla, które niewątpliwie kosztowały krocie królewski skarb? Nie ma, po prostu nie ma. Ani słowa w kronikach, a przecież już umieliśmy pisać. Jest za to autorytatywne stwierdzenie historyków – zastał drewnianą, zostawił murowaną. I jest to zwykłe (choć efektowne medialnie) naukowe minięcie się z prawdą. Kazimierz Wielki nie zbudował żadnego zamku. Odziedziczył schedę po ojcu, na którego ziemi od wieków niszczały ruiny. Mógł je co najwyżej podremontować lub coś dobudować, by zapewnić je zamieszkującym w miarę możliwą egzystencję. Mógł uzupełnić mury obronne, by stanowiły jako taką ochronę dla załogi. Mógł zrobić tylko to, na co pozwolił mu stan skarbca, ilość posiadanych specjalistów i stan techniki w średniowiecznym państwie. I tylko tyle. Był Wielki, bo uchronił Polskę od zejścia w historyczny niebyt. I za to mu chwała. Geograf Bawarski w dokumencie z roku 843 opisuje, że „Dziadoszyce posiadali dwadzieścia grodów, Opolanie tyleż samo. Golęszyce 5 grodów. Ślężanie mieli piętnaście grodów, a plemię słowiańskie mieszkające nad Wartą miało dziewięćdziesiąt osiem twierdz”. Co zatem u człowieka z zachodu oznaczało słowo gród czy twierdza? Drewnianą zagrodę z Biskupina czy też zamki przypominające te potężne z Niemiec czy Francji? Naiwnością jest twierdzić, że wrażenie na nim mogły zrobić drewniane grody otoczone wałami ziemnymi. Można przypuszczać, że piszący te słowa frankoński skryba doskonale znał budownictwo zachodniej Europy. Dokument lokacyjny Krakowa z roku 1257, a więc na prawie 100 lat przed królowaniem Kazimierza III wymienia w samym tylko mieście (bez Wawelu) około dwudziestu kamiennych kościołów. Paweł Jasienica pisze, że jednocześnie Poznań, Sandomierz, Gniezno, Wrocław czy Wiślica liczyły ich po kilka. Szkoda, że nie pisało się wtedy o kamiennych grodach, bo i te zapewne już istniały. Brak wzmianek o zamkach możnaby wytłumaczyć tym, że ówczesna, pisać umiejąca inteligencja skupiona była przede wszystkim w miastach, wokół panujących i dostojników kościelnych. Pisała zatem o najbliższym otoczeniu i to co widziała wokół, pozostałe zaś opisy powstawały tylko podczas wypraw czy bitew i były zupełnie przypadkowe. Nikt w ówczesnej Polsce nie myślał o systematycznych badaniach spuścizny po przodkach, a przynajmniej o spisie powszechnym w dobrach królewskich.
Z owych 43 zamków zbudowanych przez Kazimierza Wielkiego, 17 jest z litego kamienia, 11 zbudowanych z cegły, 7 ceglano-kamiennych, a w ośmiu nie można się dopatrzyc budulca, bo albo ziemia całkowicie pokryła ruiny albo zostały przebudowane i pokryte „ochronnym” tynkiem. Proszę się zastanowić nad pytaniem – Czy Kazimierz Wielki mógł budować co chciał i gdzie chciał? Otóż nie. Robić to mógł tylko na terenie, który nazywamy dobrami królewskimi, a więc tam gdzie miał prawo własności prywatnej. Państwo nie było jego prywatnym dobrem. Granice jego państwa wyznaczały dobra prywatne tych, którzy dobrowolnie poddali się jego zwierzchności. Chronili się w ten sposób pod skrzydła silniejszego, ale za cenę pewnych ograniczeń i powinności na rzecz króla. Jeśli król chciał zbudować warownię na terenie poddanego musiał uzyskać jego zgodę i pokryć wszystkie koszta budowy. Jeśli poddany nie wyraził zgody, król mógł przenieść budowę do sąsiada albo ogłaszał opozycjonistę buntownikiem i osadzając go w więzieniu konfiskował jego dobra, zwykle natychmiast nadając je swojemu zwolennikowi. Książęta śląscy, chociaż lennicy proniemieckiego króla Czech, nie wykazywali chęci walki z Polską. Woleli spokój i pokój, choć istniało zagrożenie wojną, gdyby zarządał tego król Czech, lecz od tej strony Kazimierz zabezpieczył się politycznymi układami. Dlaczego więc buduje warownie na pograniczu ze Śląskiem zamiast na północy (Krzyżacy) czy południowym-wschodzie (Tatarzy)? Wydaje się, że „Orle Gniazda” stały od dawna, a na budowę nowych twierdz król po prostu nie miał pieniędzy, nie miał bazy ekonomicznej, nie miał rozwiniętej struktury gospodarczej i nie miał potrzebnej techniki do budowy takiej ilości zamków i do tego na tak rozległym obszarze. Kazimierz Wielki zostawił murowaną bo urodził się w murowanej, żył w murowanej i umarł w murowanej. Stolica Kazimierzowa – Kraków, także stoi na potężnych kamiennych fundamentach i zapewne budowana była na długo przed tym nim pierwszy Piast zasiadł na wawelskim stolcu. Co ciekawsze – im sięgniemy niżej tym oglądamy większe i doskonalej obrobione bloki kamienne. Z jak wielkich zatem elementów wykonane są fundamenty wawelskich budowli? Niestety nie ma zdjęć, a miejsca, do których ma dostęp zwyczajny turysta zostały pięknie wytynkowane zasłaniając budulec. Przykładem może być krypta katedry wawelskiej, gdzie pochowano najznamienitszych Polaków. Pozostałe miejsca są skrzętnie skrywane przed obcym okiem za tabliczkami – „obiekt nie do zwiedzania”, „prace konserwatorskie” itp.
Jaka zatem nacja jest autorem podwalin Kazimierzowej stolicy? Kiedy żyli ludzie budujący na wawelskim wzgórzu i w samym Krakowie? W IX, X, XI czy XII w.? Kto w tych wiekach umiał tak doskonale obrabiać kamień, transportować go i precyzyjnie umieszczać na miejscu budowy? Jakich narzędzi używano w obróbce i przy budowie? Technika średniowiecza tego nie mogła zapewnić, bo takiej wtedy nie było.
Dzisiejszy wygląd Wawelu to zasługa ludzi żyjących w końcu XIX i XX w. Dopiero w roku 1880 można było zacząć myśleć o restauracji Wawelu zdewastowanego przez wojska austriackie a na dobre podjęto prace dopiero w roku 1905 po wyjściu Austriaków i to co dziś widać, to efekt stuletniej pracy historyków, archeologów i wszelkiej maści specjalistów, Czy Wawel tak wyglądał faktycznie? Z pewnością nie i nikt nie przywróci mu pierwotnego wyglądu, bo nikt nie ma pojęcia jak wyglądał. Sceptycznie także podchodzę do twierdzenia przebudowy zamku w stylu renesansowym, ponieważ przebudowa oznacza praktycznie rozebranie starego i budowanie od podstaw, bo jak wstawiać kamienne kolumny mające utrzymać ciężar ścian i budować kamienne czy ceglane łuki tak, by reszta muru nie zawaliła się na głowę? Ciekawe, jaki dzisiejszy budowlaniec dokonałby tak karkołomnego wyczynu? Historycy podjęli próbę zrekonstruowania pierwotnej wersji katedry na Wawelu i proszę zobaczyć co wyszło – różniąca się tylko w szczegółach (i trochę większa) kolegiata w Tumie pod Łęczycą. Przypadek czy dowód na to, że na terenach Polski budował ktoś na długo przed naszą oficjalną historią? Przypatrzmy się pewnej „koincydencji” elementu budowlanego występującego w ogrodzienieckim zamku i jego odpowiedników w zamku wegierskim i hiszpańskim. Do czego miał służyć otwór o tak specyficznym kształcie? Otwór strzelniczy dla broni palnej chyba nie, bo w tych czasach nikt nie mógł nawet przewidzieć jej rozwoju. Może ktoś ma jakiś sensowny pomysł? Fakt jest faktem i jeśliby zamek powstawał za czasów Kazimierza Wielkiego, mogłoby to świadczyć o szerokich kontaktach polskiego budownictwa, a przynajmniej ówczesnych projektantów. O takowych zaś jest cicho.
Inna sprawa, to widoczne skutki zniszczeń. Aby dzisiaj zrównać z ziemią zamek wielkości zamku królewskiego w Warszawie należałoby zużyć kilka-kilkanaście tysięcy sztuk pocisków artyleryjskich średniego kalibru. Czy np. Szwedzi mieli takie możliwości? Absolutnie nie i to można wyczytać w opisie oblężenia Częstochowy, gdzie zdołali tylko zrobić wyłom w murze i trafić w dach klasztoru. Po drugie, by wydać rozkaz do niszczenia zamku należałoby mieć w tym ekonomiczny cel – zniszczenie strategicznych zapasów wojennych lub dużej liczby wojsk w obsadzie fortecy. I po trzecie, takie ostrzeliwanie fortecy musiało skutkować wielkimi pożarami, a proszę pokazać ślady pożarów na murach zamkowych kazimierzowych fortec. Jeśli nawet odnajdziemy, to zapewne niewiele ich będzie. |
|
Drugą grupą z najpłodniejszych budowniczych na dzisiejszych ziemiach Polski byli Krzyżacy czyli Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Wbrew mniemaniu nie był to zakon tułaczy. W XIII w. otrzymali nadania w południowych i środkowych Niemczech, we Włoszech, w Austrii, w Alzacji i Lotaryngii i w Czechach, tak że musiano dokonać podziału na 12 okręgów. Po sprowadzeniu części zakonu na Węgry zostali wypędzeni z Siedmiogrodu i dziwnym trafem znaleźli się w Polsce, oficjalnie na zaproszenie Konrada Mazowieckiego, choć kto wie czy nie leżało to w planach Rzymu i Cesarstwa Niemieckiego. Konrad „podarował” im ziemię dobrzyńską, lecz za jego plecami zostali obdarowani przez niemieckiego cesarza Fryderyka II zdobyczami w Prusach, co potwierdził również papież Grzegorz IX włączając w to także (bezprawnie) nadania książęce. Jak widać Polska nie miała tu nic do powiedzenia. Wydaje mi się, że było to dalsze rozwinięcie krucjaty połabskiej zapoczątkowanej w XII w. przez papieża Eugeniusza III, gdzie ptretekstem było pogaństwo, a faktycznym celem zdobycie nowych terytoriów dla Rzymu i Niemiec łącznie z Polską. Łatwość z jaką Krzyżacy uzyskiwali poparcie Rzymu na to wskazuje i wydaję się, że Krzyżacy nie byli zachłanni – oni realizowali tylko wycinek szerszego planu. Budowle krzyżackie łączone są zwykle z wykorzystaniem cegły i dlatego na początek przypomnę stanowisko historyków w rzeczonej sprawie. Z cegłą mamy już do czynienia w starożytnej Mezopotamii, gdzie ponoć wytwarzano ją z mułu rzecznego i słomy, susząc następnie na słońcu. Jak taka cegła nie rozsypała się pod ciężarem wysokich murów Babilonu nie mogę zrozumieć, bo ponoć cegła wypalana to wymysł dopiero IV w. pne. Rzymianie cegłę zaczęli wytwarzać w przydomowych warsztatach w II w. ne., co nie przeszkodziło im zbudować kolosseum już wiek wcześniej. Duże ilości cegły, a więc produkcję na skalę przemysłową zaczęto dopiero w XIX w. i tu napotykamy pierwszy problem – skąd w średniowieczu pozyskiwano cegłę na budowę takiej ilości zamków? Drugim problemem jest zaprawa murarska. Otóż jak głosi legenda, a za nią powtarzają poważni historycy – siła średniowiecznej zaprawy była uzależniona od drobiu, a szczególnie od wydajności niosek, gdyż jak wiadomo Krzyżacy do zaprawy dodawali ogromne ilości kurzego białka. Nie byli w tym odosobnieni – most Karola w Pradze stoi do dziś dzięki czeskim kurom, a im dalej na zachód tym zaprawy były bardziej „specyficzne”, gdyż tam oprócz białka do zaprawy dodawano nawet ludzką krew. Nikt jeszcze nie wpadł na prosty i zarazem genialny pomysł by zbadać taką zaprawę w najzwyklejszym laboratorium chemicznym oraz ogłosić jej skład światu, tym bardziej, że białko jako związek organiczny powinno dać się datować nawet niedoskonałą metodą promieniotwórczego węgla.
Wszyscy wiedzą zapewne, że Malbork jest największym kompleksem zamkowym na świecie (tak, bo co prawda francuskie Carcassonne jest większe, ale jest kompleksem miejskim i do tego zbudowanym z kamienia). Malbork stał się stolicą Krzyżaków nie od razu. Początkowo Krzyżacy budowali na ziemi dobrzyńskiej, potem jakiś czas mieszkali w Zantyrze i dopiero w roku 1272 rozpoczęli budowę zamku w Malborku i wedle historyków zamek wysoki postawili w ciągu 7 lat(sic!). Sprawa jest o tyle ciekawa, że budowano w terenie otoczonym przez bardzo nieprzychylnie nastawione Pomorze Gdańskie, Polskę, Prusów i miejscową ludność. Czy już w tym okresie nie można było uniemożliwić budowy zamku? Na ten temat historia milczy przebąkując tylko coś o skłóconych sąsiadach. Od czego zatem zaczęto? Od murów obronnych czy od razu od zamku? Jakie przedsiębiorstwo zaopatrywało budowę w setki tysięcy cegieł? Gdzie się ono znajdowało? Dziś na tym terenie prosperuje jedna cegielnia w Nadbrzeżu za Elblągiem (czyli ówcześnie w niepodbitych jeszcze Prusach), bo w okolicy Malborka nie ma surowca na cegły. A może było zupełnie inaczej? Tempo budowy i ilość surowca skłania mnie do hipotezy, że w Malborku już wtedy zamek istniał, tyle że w ruinie. W średniowieczu istniało powiedzenie, że „Mediolan jest z marmuru, Buda z kamienia, a Malbork z błota”. „Błoto” nasi historycy zamienili na „cegłę” (bo cegłę wyrabia się przecież z błotnistej mazi) i przeszli nad tym do porządku dziennego. Ja sądzę, że ruiny zamku pokrywała warstwa ziemi, a cała praca Krzyżaków ograniczyła się do ich odkopania, oczyszczenia, odzyskania budulca i samej odbudowy. Stąd być może tak krótki czas budowy samego zamku wysokiego. Wskazówką, która przemawia za zasypaniem ziemią jest także to, że podziemia zamkowe są do dziś zasypane po początki łuków stropowych i nikomu się nie chce przekopać do podstaw zamkowych piwnic.
więcej u źródła: https://uwierzwewlasnyrozum.wordpress.com/2014/04/07/budowniczy-iii-wielki/ |