1. RN: dr Basiukiewicz – Rzucenie wszystkich środków na front walki z COVID sparaliżowało ochronę zdrowia – Mamy już prawie zbiorową odporność!; 2. Prof. Flisiak o lockdownach; 3. Matka Kurka: Za to muszą odpowiedzieć, przynajmniej politycznie; 4. WM / Strajk: Zarzuty za piosenkę Dupa w Belwederze; Kolejna próba zastraszenia dziennikarzy

Rzucenie wszystkich środków na front walki z COVID sparaliżowało ochronę zdrowia

 

W kinie można usiąść co drugie miejsce, ale nie wolno zamawiać jedzenia. W restauracjach nie można w ogóle siadać, ale można zamawiać jedzenie i spożywać je obok siebie na podłodze w galeriach handlowych. Czego nie rozumiecie?

1. Ruch Narodowy dr Basiukiewicz: Rzucenie wszystkich środków na front walki z COVID sparaliżowało ochronę zdrowia – Mamy już prawie zbiorową odporność!

https://www.facebook.com/RuchNarodowy/videos/509898873373362

dr Basiukiewicz: Rzucenie wszystkich środków na front walki z COVID sparaliżowało ochronę zdrowia😷 😷 , robimy wszystko odwrotnie. ❌ Mamy już jednak prawie odporność zbiorową, dlatego należy PRZYWRÓCIĆ NORMALNOŚĆ‼️
Udostępnij – dość lockdownów‼️

2. Ruch Narodowy: Prof. Flisiak o lockdownach

https://www.facebook.com/RuchNarodowy/videos/296385931907571

Profesor i członek Rady Medycznej przy Premierze mówi jasno😲:
– Rada Medyczna ma MALEŃKI WPŁYW na decyzje rządu
– Wydawanie mandatów za 😷 brak maseczki na zewnątrz jest bez sensu, bo to nie tam odbywają się zakażenia👮
– Zachorowania będą spadać NIEZALEŻNIE OD LOCKDOWNU, bo przez rosnącą odporność społeczeństwa
Podaj dalej, dość lockdownów‼️

3. Matka Kurka nadaje:Za to muszą odpowiedzieć, przynajmniej politycznie

https://www.youtube.com/watch?v=YFXwletKORo

4. Zarzuty za piosenkę „Dupa w Belwederze”

 

Nie tylko pisarz Jakub Żulczyk jest ścigany za obrazę głowy państwa. Profesor Bogusław Bierwiaczonek również ma na pieńku z prokuraturą po tym, jak nagrał satyryczny utwór gitarowy.

https://wolnemedia.net/zarzuty-za-dupe-w-belwederze/

Profesor Bogusław Bierwiaczonek jest wykładowcą na Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym im. Jana Długosza w Częstochowie. Jest anglistą i językoznawcą, a w ramach pasji artystycznej pisze też wierze i nagrywa poezje śpiewaną, czasem również politycznie zaangażowaną. Jednym z takich kawałków, nagranych i zamieszczonych przez profesora na YouTube jest utwór „Dupa w Belwederze”. „Zakochany w pisoklerze, siedzi dupa w Belwederze, zaślubiony z kleropisem, siedzi dupa z długopisem” – śpiewa prof. Bogusław Bierwiaczonek.

Po raz kolejny okazało, że obecna władza państwowa jest niezwykle przewrażliwiona na swoim punkcie i ma skłonność do cenzorowania występów artystycznych. Po Bierwiaczonka przyszła bowiem prokuratura. Profesor usłyszał zarzut znieważenia głowy państwa.

Co ciekawe, biegli sądowi uznali, że określenia takie jak „dupa” odnoszą się właśnie do Andrzeja Dudy, mimo, że nazwisko prezydenta nie pada w tekście. Zdaniem sądowych specjalistów utwór „zawiera obraźliwe, złośliwe, wręcz pogardliwe sformułowania, a wykorzystanie łącznie kodu werbalnego i wizualnego w utworze wyrażają pogardę i są zachowaniem uderzającym w godności i szacunek należne urzędowi Prezydenta RP”.

Gdy prof. Bierawiaczonek usłyszał, że Jakub Żulczyk również jest prześladowany przez prokuraturę za brzydkie słowa wypowiedziane pod adresem rezydenta Belwederu, postanowił wyrazić solidarność z pisarzem. „Mam nadzieję, że nie przejął się Pan zbytnio ostatnimi pogróżkami ziobrowskiej prokuratury i że cieszy Pana wsparcie, jakie płynie do Pana z różnych stron, a także uznanie za trafną ocenę. Ja piszę, żeby uświadomić Panu, że nie jest Pan sam i że nawet najczarniejszy scenariusz wcale nie musi być taki czarny” – napisał w liście otwartym do Żulczyka.

Profesor przyznał, że liczy się z wyrokiem skazującym, w związku z czym wyraził nadzieję, że Żulczyk będzie jego współlokatorem w zakładzie karnym. „Przeczytałbym Pana książki i pogadalibyśmy o nich, poduczyłbym Pana angielskiego (moja zawodowa specjalność), mógłby Pan też pisać (Stasiukowi i Maleńczukowi więzienie dobrze zrobiło), bo ja dużo medytuję, więc byłoby cicho. Może nawet urodzilibyśmy coś wspólnie, np. kawałek sceniczny pt. „Znieważacze” (ewentualnie „Żnieważcy” albo ciężko aluzyjni „Znieważańci”)?” – proponuje profesor.

Bogusław Bierwiaczonek jest również oskarżony o „znieważenie organu konstytucyjnego”, a dokładniej – premiera Mateusza Morawieckiego. Profesor, komentując bezradność szefa rządu wobec doniesień na temat działalności Mariana Banasia w roli prezesa NIK, nazwał premiera „szmatą” oraz „psem na smyczy Kaczyńskiego”. Został za to skazany wyrokiem nakazowym, jednak złożył odwołanie i sprawa jest w toku.

Autorstwo: Piotr Nowak
Źródło: Strajk.eu

https://wolnemedia.net/zarzuty-za-dupe-w-belwederze/

Kolejna próba zastraszenia dziennikarzy

Było już bicie i traktowanie gazem pracowników mediów na demonstracjach. Są zarzuty prokuratorskie dla reporterów za udział w zgromadzeniach czy rzekomą napaść na funkcjonariuszy. Nie było jednak jeszcze wyroku za próbę zadania pytania w niewłaściwym momencie. Być może Robert Kowalski, reporter Oko.press dostąpi tego zaszczytu.

Kowalski został już przesłuchany prokuraturę. Okazało się, że śledztwo w jego sprawie jest prowadzone od października 2020 roku. Podwładni Zbigniewa Ziobry wezwali go na razie w charakterze świadka. Ich celem jest ustalenie, czy dziennikarz dopuścił się naruszenia Art. 191 kodeksu karnego, który mówi, że „stosowanie przemocy wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia”. To przestępstwo zagrożone jest karą więzienia do trzech lat.

„Dochodzenie zostało wszczęte po przekazaniu przez Policję materiałów dotyczących zdarzenia (…) prowadzone jest w sprawie o czyn z art. 191 par. 1 k.k. a pokrzywdzoną jest Sędzia Trybunału Konstytucyjnego” – tłumaczą śledczy.

Tą sędzią jest osadzona w TK przez Prawo i Sprawiedliwość Krystyna Pawłowicz. W październiku ubiegłego roku, kiedy Trybunał Przyłębskiej ogłosił wyrok ws. aborcji, Kowalski udał się pod dom sędzi na warszawskim Mokotowie, aby zadać jej pytania. Pawłowicz, widząc reportera, przyjęła taktycznie rolę ofiary, wmawiając Kowalskiemu, że ten uniemożliwia jej wejście do domu. Wezwała na miejsce policję. Patrol posłużył za taksówkę – przewiózł sędzię pod jej posiadłość. Całą hecę można obejrzeć na materiale Roberta Kowalskiego.

W ostatnim czasie obserwujemy niepokojący wzrost przypadków utrudniania pracy dziennikarzom, w niektórych wypadkach kończący się nawet zatrzymaniami czy stawianiem prokuratorskich zarzutów. Marcin Terlik, reporter Onetu, usłyszał zarzut popełnienia wykroczenia, mającego polegać na naruszeniu zakazu gromadzenia się, związanego z pandemią koronawirusa. W rzeczywistości relacjonował uliczny protest 18 listopada. Fotoreporterka Agata Grzybowska została natomiast skazana wyrokiem nakazowym za rzekome uderzenie funkcjonariusza.

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że ciąganie po salach przesłuchań Roberta Kowalskiego jest kontynuacją działań mających na celu wywołanie tzw. efektu mrożącego, którego celem jest zastraszenie pracowników mediów i zniechęcenie ich do krytycznego relacjonowania działań rządzących.

Autorstwo: Piotr Nowak
Źródło: Strajk.eu

https://wolnemedia.net/kolejna-proba-zastraszenia-dziennikarzy/

 

Podziel się!