Onet: Mroczne plany Niemców w Krakowie. Operacja zakończyła się fiaskiem

Mroczne plany Niemców w Krakowie. Operacja zakończyła się fiaskiem

Onet podlizuje się Polakom przed wyborami! Piszą o niemieckich okupantach Polski i niemieckich nazistach.

 

Niemcy zamierzali wykazać, że Polacy nie są nad Wisłą autochtonami, a cała nasza kultura de facto jest odbiciem wzorców germańskich. W tym celu w 1940 r. powołali w Krakowie do życia Instytut Niemieckiej Pracy na Wschodzie, który prowadził prace podporządkowane ideologii nazistowskiej. Instytucja wydawała liczne publikacje, analizowała „kwestię żydowską” na przestrzeni wieków i prowadziła badania nad polskimi góralami. Wśród jej pracowników było łącznie 150 Polaków, z których część równocześnie współpracowała z Podziemiem i prowadziła tajne nauczanie.

Hans Frank zeznaje przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze (1946 r.)dpa / PAP
Hans Frank zeznaje przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze (1946 r.)
  • Na Podhalu, Sądecczyźnie i Łemkowszczyźnie próbowano segregować ludność i wydzielać grupy etniczne ze społeczności polskiej
  • Zdaniem Friedricha Krügera, pełnomocnika Heinricha Himmlera do spraw umocnienia niemieckości w Generalnym Gubernatorstwie, mieszkańcy Podhala „pod względem przydatności, wyników i postaw nie różnią się w żadnym stopniu od Polaków”
  • W dokumentacji możemy odnaleźć także projekty zakładające eksperymenty na ludziach – sztucznie zadawanie ran, złamania, sprawdzanie wytrzymałości w warunkach niedotlenienia
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
  • Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu

Siedzibą Institut für Deutsche Ostarbeit (IDO) było krakowskie Collegium Maius. Placówka posiadała wydziały w Warszawie i Lwowie. Na czele instytutu stał doktor Wilhelm Coblitz, zaufany człowiek Hansa Franka. Charakter badań miał przede wszystkim charakter antropologiczno-etnograficzny.

Na Podhalu, Sądecczyźnie i Łemkowszczyźnie próbowano segregować ludność i wydzielać grupy etniczne ze społeczności polskiej. Najbardziej znany przykład tych dociekań, pokazany w 2024 r. w filmie „Biała odwaga”, dotyczył górali, z których część opowiadała się za współpracą z okupantem. Eksperyment zakończył się jednak fiaskiem. Zdaniem Friedricha Krügera, pełnomocnika Heinricha Himmlera do spraw umocnienia niemieckości w Generalnym Gubernatorstwie, mieszkańcy Podhala „pod względem przydatności, wyników i postaw nie różnią się w żadnym stopniu od Polaków”.

Sprawozdanie z wizyty z Hańczowej (łemkowska wieś, dziś powiat gorlicki) donosiło o oporze mieszkańców: „[…] mogliśmy pracować jedynie z pomocą straży granicznej i policji. […] Ludzie sami w sobie byli interesujący, można było dostrzec silny wschodni komponent, różnili się od Polaków. Widać wśród nich naprawdę prymitywny wschodni i wschodnio-bałtycki typ. Wpływ słowiański wygrywa nad dynarskim. Czyste (elementy) dynarskie nie wychodzą na pierwszy plan. Większość tych ludzi to nieszczęśliwa mieszanka wschodnio-Europejczyka z elementami dynarskimi”.

„Zainteresowania naukowe” IDO podsumował w 1946 r. jeden z jego pracowników i jednocześnie członek ruchu oporu, badacz dziejów średniowiecza, profesor Władysław Semkowicz: „Wystarczy przejrzeć jakikolwiek zeszyt czasopism […] aby poznać ich zjadliwą tendencję na wskroś antypolską. Zmierzała ta tendencja do wykazania, że Polacy nie są autochtonami »obszaru nad Wisłą«, że nie spełnili tam żadnej misji kulturalnej, że brak i było w ogóle inwencji twórczej, a wszystkie ich na tym polu wytwory są jedynie odbiciem wpływów niemieckich, a więc sztuka polska jest zdaniem tych autorów sztuką niemiecką, cała twórczość literacka miała rozwijać się na wzorach niemieckich”.

„Produkcja naukowa przedstawiała się niezmiernie anemicznie”

W zamyśle gubernatora Hansa Franka, formalnie prezydenta Instytutu, placówka miała być najważniejszym ośrodkiem życia naukowego w Generalnym Gubernatorstwie.

Maciej Zieliński / PAP

Nieprzypadkowo powołano ją do życia w dniu 51. urodzin Adolfa Hitlera. Program i struktura IDO odzwierciedlały ideologię narodowego socjalizmu, co jednocześnie podważało jego rangę naukową. Choć niektóre badania niosły ze sobą pewną wartość praktyczną (choćby w dziedzinie ekonomii), to w największym stopniu skupiano się na dowodzeniu niemieckiego wkładu w rozwój cywilizacji na ziemiach polskich oraz podkreślaniu niemieckiego rodowodu regionu.

Instytut podzielony był na działy: prehistorii, historii, historii sztuki, ras i ludoznawstwa, prawa, ekonomii, językoznawstwa, geografii, agronomii, ogrodnictwa i leśnictwa.

Liczba zatrudnionych w instytucji wahała się od 150 (1941 r.) do 100 osób (1944 r.). Latem 1944 r. niemal całą placówkę ewakuowano do Bawarii, ale już rok wcześniej, m.in. w związku z porażkami na froncie wschodnim i licznymi powołaniami do Wermachtu, działalność instytucji „stała pod znakiem likwidacji szeregu agend”. Zlikwidowano dział prehistorii, historii sztuki, językoznawstwa i prawa. Utworzono działy nauk obronnych – chemiczny, biologiczny i geologiczny.

Jak informował meldunek Okręgu Armii Krajowej Kraków z sierpnia 1943 r. „produkcja naukowa przedstawiała się niezmiernie anemicznie” i nawet „rocznica kopernikańska nie ożywiła specjalnie działalności wydawniczej”.

Wyżej cytowane źródło odnosi się również do badań prowadzonych na Podhalu. Niejaka pani Sydow przez dłuższy okres pracowała w Szaflarach. Jakie wyciągnęła wnioski? „Praca ta, odpowiednio przez polskich pracowników wspierana, tak w czasie pracy terenowej, jak i w czasie opracowywania materiałów w Krakowie, dowodzi wprost czegoś przeciwnego, aniżeli było to w jej założeniu. Wynika z niej bowiem brak zasadniczych różnic między polszczyzną a góralszczyzną. Zresztą praca bez większej wartości, miejscami wprost skandalicznie naiwna”. W 1942 r. od wiosny do września przebadano ponad 1300 górali z Szaflar i Witowa. 

„Uchwycić problem walki niemieckiego mieszczaństwa z żydami wschodnimi w ciągu wieków”

Czym jeszcze zajmował się Instytut? Szczególnie aktywna była „sekcja żydoznawcza”, która przygotowywała wycinki z przedwojennej prasy na temat Żydów i stosunków polsko-żydowskich. Opracowywano również inne „ważne” tematy: „obraz żyda u humanistów”, „żydzi w aktach grodzkich i ziemskich”, „żydzi a kościół na podstawie sprawozdań synodalnych”, „żydzi w twórczości ludowej Słowian wschodnich”, „Piłsudski i Dmowski o żydach” (pisownia oryginalna). Innym jej zadaniem było „uchwycić problem walki niemieckiego mieszczaństwa z żydami wschodnimi w ciągu wieków”.

Działy gospodarcze przygotowywały raporty na temat wielkości gospodarstw rolnych, przyczyn zapaści ekonomicznej oraz mapę polskich gleb. „Prawnicy” zajmowali się średniowiecznym osadnictwem na prawie niemieckim oraz przepisywaniem ksiąg sądowych. Polacy najczęściej wykonywali prace administracyjno-urzędnicze i pomocnicze, takiej jak tłumaczenia, zbieranie i katalogowanie materiałów. W dziale ludoznawczym samodzielnie pracowali nad „Słownikiem niemieckich zapożyczeń w polszczyźnie”.

Jak widać, Instytut Niemieckiej Pracy na Wschodzie, wskutek podporządkowania nauki służbie ideologii, zajmował się szeregiem drugorzędnych spraw, które w rzeczywistości nie przynosiły wymiernych korzyści ani dla legitymizacji niemieckiej okupacji, ani dla wsparcia działań wojennych.

Polaków „cechowało nieuświadomienie lub też udają nieuświadomionych”

Dostępne źródła potwierdzają, że Polskie Państwo Podziemne prowadziło regularną obserwację IDO. Przyglądano się zarówno wzbudzającej kontrowersje i generalnie potępianej pracy rodaków, jak i badaniom prowadzonym przez Niemców. W instytucji pracowało, w różnych okresach i charakterze, 150 Polaków, których – zgodnie z jednym z raportów – „cechowało nieuświadomienie, lub też udają nieuświadomionych, tłumaczą się, że praca ich nie ma zasadniczego znaczenia, że oszukują Niemców, pracują dla siebie, inni cynicznie zeznają, że wolą pracować przy swoim fachu, gdyż daje im to możliwość kontynuowania poszukiwań i własnych studiów”. W pewnych okresach stanowiliśmy aż 60 proc. pracowników instytucji. Główną motywacją był strach przez wywózką na roboty w głąb Rzeszy.

Polacy uczestniczyli m.in. w przeglądaniu materiałów dotyczących rozwoju antysemityzmu nad Wisłą (w tym przeglądaniu przedwojennej prasy) oraz kreśleniu map mających udowodnić „geopolityczne teorie o irracjonalności bytu naszego państwa na podstawie danych geograficznych”.

Chlubną kartą jest natomiast udział części pracowników w tajnym nauczaniu w ramach zakonspirowanych struktur Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz współpraca z Armią Krajową. Wśród nich był Tadeusz Ulewicz, późniejszy profesor literaturoznawstwa, który prowadził zajęcia dla młodzieży i opracował broszurę szkoleniową pt. „Sytuacja wojenno-polityczna i położenie Polski na jej tle”. Wiemy ponadto o co najmniej dwóch pracownikach IDO przyłapanych z drukami AK i zesłanych do Auschwitz oraz o innych działających na rzecz uratowania przed okupantami dóbr kultury.

Na drugim biegunie można wskazać pracę 80 sowieckich naukowców zatrudnionych w działach nauk obronnych. Rosjanie i Ukraińcy zdecydowali się na współpracę przeciwko Związkowi Sowieckiemu, uciekając przed represjami i licząc na wywózkę za Zachód, co faktycznie miało miejsce wraz z nadejściem frontu. Przegrywający Niemcy liczyli na szybkie efekty i możliwość wykorzystania badań na froncie wschodnim.

W dokumentacji możemy odnaleźć także projekty zakładające eksperymenty na ludziach – sztucznie zadawanie ran, złamania, sprawdzanie wytrzymałości w warunkach niedotlenienia. Pracowano również nad sowieckim potencjałem żywieniowym i prawdopodobnie przygotowywano atak chemiczny. W tych makabrycznych badaniach korzystano z niewolniczej pracy więźniów obozu w Płaszowie, co zostało odnotowane w oficjalnej korespondencji. Część chemików z IDO po wojnie kontynuowała praktyki na Zachodzie.

 

ŹRÓDŁO: https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/mroczne-plany-niemcow-w-krakowie-operacja-zakonczyla-sie-fiaskiem/1shs130,79cfc278

Podziel się!
Ładuję komentarze...