PLACKOWA MAGIA SŁOWIAN
Od Furio Muerte
Tym razem kilka słów dostaliśmy od pani Anny o plackach i… zaklinaniu dobrobytu:) Pełny tekst o udziale pieczywa we wróżbach i zaklęciach – w jednym z naszych podręczników.
***
„Jedno z najważniejszych grudniowych zaklęć słowiańskich na Nowy Rok – w związku z przesileniem zimowym – wiązało się ze składaniem ofiary, jaką były placki. Z owsa, orkiszu, pszenicy, a nawet z jęczmienia – co kto miał.
Pokarmy zawsze należały do grupy <rzeczy ofiarnych>. Placki tym bardziej, gdyż stanowiły główny pokarm ludzi, więc były one obecne w praktykach magicznych. Pełniły funkcję wyznacznika dobrobytu, lecz nie w formie waloryzacji po zbiorach, a <programowania> dostatku.
Jak opisują różni badacze minionych wieków, zarówno Słowianie Zachodni, jak i Wschodni praktykowali zaklinanie dobrobytu plackami. Obojętne, czy Ranowie w Arkonie (ob. w Niemczech; Słowianie Zachodni, połabscy), czy Huculi w Kołomyi (ob. Ukraina; Słowianie Wschodni), czy może Dregowicze w Turowie (ob. Białoruś; Słowianie Wschodni)) – wszyscy oni zaklinali rzeczywistość plackami. Formuły zaklęć bywały inne oczywiście, lecz sens był wspólny:
Słowianie Zachodni: w równonoc jesienną główny szaman wnosił wielki placek na miodzie i pytał zebranych mniej więcej tak:
ON: a widzicie mnie?
ONI: widzimy!
ON: bogowie, upraszam was, by mnie na drugi rok wcale nie widzieli!
Zaczyło to, że placek ma być tak bogaty i wysoki, że pozostali go zza niego nie ujrzą.
Słowianie Wschodni: w wigilię przesilenia grudniowego, gdy wszyscy byli już w izbie, gospodarz wnosił <kupę placków> (stos na talerzu) i obywała się taka mniej więcej krótka wymiana zdań z gospodynią:
ON: a widzicie mnie, gospodyni?
ONA: a nie widzę – obyś ty latem twego pola ze snopami i kopami nie widział!
Znaczyło to, że życzy mu, iżby placków było tak dużo, że pola zza nich nie dostrzeże. Ładne zaklęcie:) Również przy innych okazjach w ten sposób życzono sobie dostatku.
Ofiary – m. in. z placków – nazywano m. in. trebami/trzebami. Składano je w strategicznych momentach astronomicznych – przez cały rok. Składano ich ponoć najwięcej w okresie zimowym. Jeden miesiąc nazwano od tych ofiar trebnikiem. To był właśnie grudzień: TREBNIK.”
[Anna Maria Rumińska]
***
Nic, tylko piec placki na… potażu, sodzie lub drożdżach, by wysokie i wielkie były!:)) No to… wzięliśmy się za placki i znów je mamy – oczywiście ze świeżym chwastem… (ewentualnie z liśćmi kalapery, jeśli ktoś się boi chwastów;)
źródło: https://www.facebook.com/photo/?fbid=1176919857330556&set=a.655898089432738