To pierwsze takie znalezisko w centrum Krakowa. Odkrycie archeologiczne pod Muzeum Archeologicznym!
Od Poli Dec
Trwa remont i modernizacja Muzeum Archeologicznego w Krakowie, placówka już może się poszczycić pięknie zaaranżowanym strychem, na którym dotąd zbierał się jedynie kurz. Dziś to kilka sal edukacyjno-warsztatowych i przeniesiona tu i unowocześniona wystawa poświęcona pradziejom Małopolski. Podczas robót archeolodzy natrafili na pozostałości dawnej świątyni i fragmenty średniowiecznej budowli.
– Kiedy pogłębiliśmy dziedziniec straceń, okazało się, że weszliśmy do krypty kościoła pod wezwaniem św. Michała i św. Józefa, który tu funkcjonował od XVII w. Austriacy opróżnili krypty ze szczątków braci zakonnych, mimo to archeolodzy natrafili na kilkanaście szkieletów, a nawet udało nam się odkopać zachowaną trumnę z kompletnym szkieletem zakonnika. Są inicjały jego imienia i nazwiska, możliwe więc, że go zidentyfikujemy – wyjaśnia Jacek Górski, dyrektor Muzeum Archeologicznego w Krakowie.
Ale to niejedyne znalezisko. Muzeum może się już cieszyć pierwszą w historii placówki windą, w wykonanym na potrzeby jej budowy wykopie archeolodzy natrafili na obiekt o wiele starszy – rdzeń krzemienny, datowany wstępnie na ok. 20 tys. lat. Obiekt wielkości 10x10x7 cm – mniej więcej wielkości pięści – to, jak wyjaśnia dr Damian Stefański z Pracowni Prahistorii Małopolski Muzeum Archeologicznego w Krakowie, zaczątkowy rdzeń krzemienny, czyli bryła którą przygotowano pod oddzielanie odłupków i wiórów, ale w tym przypadku praktycznie jeszcze ich nie odbito. Rdzeń mógł zostać zgubiony, przygotowany do dalszej obróbki, mógł też zostać uznany za nieudany i w związku z tym porzucony – tego się już nie dowiemy.
– To dość duży wyrób – wyjaśnia archeolog. – Możemy przypuszczać, że to zapas surowca, który ktoś sobie przygotował do pracy i albo go zgubił, albo pozostawił, albo stwierdził, że ma lepszy. Archeolodzy nie odkryli innych tego typu znalezisk z pobliżu. Takie wyroby zwykle występują w koncentracjach liczących dziesiątki lub setki egzemplarzy, co oznacza, że zostały odnalezione w miejscu obozowiska. Samotne znalezisko sugeruje, że obozowisko mogło być w pobliżu albo krzemienna bryła została zgubiona porzucona w trakcie wędrówki.
Kto zgubił lub porzucił krzemienną bryłę?
Jak wyjaśnia Damian Stefański, krzemienny rdzeń to zabytek paleolityczny, pozostawił go lub porzucił przedstawiciel pierwszego człowieka współczesnego. Archeolog dodaje, że datowanie na tym etapie badań nie jest precyzyjne. W różnych okresach czasu formy rdzeni były inne, każdy element formujący jego kształt jest charakterystyczny dla pewnych kultur. Szereg specyficznych cech pozwala datować rdzeń na ok. 20 tys. lat. To wstępne analizy, obiekt dopiero przejdzie szczegółowe badania.
– W tym czasie formował się stożek Prądnika, na którym odkryliśmy ten zabytek. Rdzeń znaleźliśmy na jego szczytowych nawarstwieniach, co pozwala nam zakładać, że znalazł się tam w momencie, gdy stożek kończył się tworzyć, czyli ok. 20 tys. lat temu. To bezpieczne datowanie, ale nie możemy wykluczyć, że obiekt jest starszy – najdalsze datowanie, jakie wchodzi w grę w przypadku tego znaleziska to 40 tys. lat – tłumaczy archeolog. – Jeśli ten krzemień ma 20 tys. lat jest wynikiem zasiedlenia północnej Europy po tzw. maksymalnym okresie zlodowacenia, gdy ta część globu była pustynią arktyczną. Ok 20. tys. lat temu pojawiają się tu pierwsi ludzie, którzy powoli zasiedlają te tereny, wędrując do Europy północnej z rejonu Włoch czy Hiszpanii, gdy lodowiec zaczął ustępować.
Jak dodaje badacz, znaleziony pod Muzeum Archeologicznym obiekt mógł jednak zostać tu naniesiony, poddanie znaleziska szczegółowym badaniom pozwoli określić jego wiek bardziej precyzyjnie. Tajemnicą pozostanie, jak się tu znalazł.
Choć podobnych znalezisk w Muzeum Archeologicznym nie brakuje, większość obiektów z tego okresu z całej Polski koncentruje się właśnie w Małopolsce, ten odnaleziony odnaleziony na głębokości 6 metrów poniżej dziedzińca przy u. Senackiej jest szczególny.
– Mamy kilka podobnych znalezisk, znamy stanowiska ze Zwierzyńca, w szczególności z rejonu Kopca Kościuszki, jak młodsze warstwy ze stanowiska Kraków ul. Spadzista (obecnie Vlastimila Hoffmana), gdzie zostało odkryte duże stanowisko łowców mamutów czy w Piekarach – młodsza warstwa pokazuje zasiedlenie po maksimum zlodowacenia. Wyjątkowość tego odkrycia polega na tym, że nigdy dotąd nie mieliśmy podobnych znalezisk z obszaru Starego Miasta, zwykle odnajdujemy podobne obiekty na wzgórzach w rejonie Krakowa – wyjaśnia archeolog. – Najczęściej podobnych odkryć dokonujemy właśnie na wzgórzach, ponieważ w dolinach, ze względu na procesy geologiczne, te najstarsze ślady człowieka praktycznie nie zachowują się, chociaż w kolekcji muzealnej mamy kilka zabytków związanych z człowiekiem neandertalskim z rejonu ronda Mogilskiego, jeden z rejonu ul. Kopernika.
Wykop pod windę założony w piwnicach Muzeum Archeologicznego. w którym odkryto znalezisko, miał wymiary 4.3 x 2.6 m i głębokość 3 m.
– Gdyby pominąć nawarstwienia od czasu średniowiecza, można powiedzieć, że znajdował się na powierzchni piasku – mówi Damian Stefański.
Można powiedzieć, że archeolodzy trafili na znalezisko przypadkiem. Przypadek to zresztą słowo-klucz dla wielu tego rodzaju odkryć, często zagrzebanych głęboko pod ziemią i ujawnianych zwykle przy okazji prac ziemnych. Jedne z pierwszych takich znalezisk, w postaci kości mamuta zostały odkryte ponad 200 lat temu w trakcie budowy Kopca Kościuszki, a na kolejne natrafiano w trakcie prac związanych z budową fortyfikacji austriackich. Część stanowisk została odkryta w ścianach glinianek wykorzystywanych do produkcji cegieł.
Z kolei, kiedy w latach 60 ubiegłego wieku. koparka robiąc wykop pod budowę domu na Zwierzyńcu przy ówczesnej ulicy Spadzistej natrafiła na przeszkodę podczas budowy domu, okazało się, że budowlańcy trafili na kości mamuta, co doprowadziło do wieloletnich badań tego wspomnianego już znaleziska.
Na prastare obiekty archeolodzy zwykle natrafiają w jaskiniach – opuszczając obozowisku często coś pozostawiano czy gubiono, a specyfika takich miejsc pozwalała na zachowanie przez dziesiątki tysięcy lat śladów naszych przodków. Jednak to tzw. „stanowiska otwarte”, które są znacznie trudniejsze do odkrycia, dostarczają nam wielu innych, cennych informacji, takich jak rozplanowanie prahistorycznych obozowisk, czy preferencje osadnicze ówczesnych społeczności.
Czytajcie też: