Jar w Toruniu. Czy w rejonie ul. Heweliusza w Toruniu zostały zniszczone ślady osadnictwa sprzed 10 tysięcy lat?
Od Poli Dec
Jedne z najstarszych śladów obecności człowieka na terenie współczesnego Torunia, zostały znalezione na Jarze. W miejscach, które ostatnio zostały przeryte przez ekipy budujące kanalizację, a teraz są placami budów kolejnych bloków. Gdzie byli i są archeolodzy?
Skontaktował się z nami Czytelnik, który na w rejonie ul. Heweliusza w Toruniu znalazł fragmenty narzędzi z epoki kamienia. Niestety, zostały one wcześniej wykopane przez budowlańców. Na archeologicznej mapie Torunia i okolic miejsce to ma bardzo istotne znaczenie, ponieważ na początku lat 90. ubiegłego wieku znaleziono tu ślady obecności człowieka sprzed 10 tysięcy lat. Zaniepokojony tym znaleziskiem Czytelnik przesłał nam również fragment analizy badań z 1991 roku, w dokumencie tym napisano m.in.:
„Warto w tym miejscu wskazać, że nasycenie tego typu stanowiskami było i zapewne jeszcze jest znacznie większe. Świadczą o tym chociażby znaleziska archiwalne – czytamy. – Z uwagi na fakt, iż teren ten jest intensywnie zabudowywany należałoby wzmóc nadzór archeologiczny w tej części Torunia. Uwaga ta dotyczy w szczególności terenu po byłej jednostce wojsk rosyjskich”.
Zalecenia są, budowa na terenie po byłej jednostce armii radzieckiej trwa, budowlańcy wydobywają z ziemi pamiątki przeszłości. Co z tym archeologicznym nadzorem? Jak informuje Czytelnik, podobnie sprawy się miały kilka lat temu, gdy w rejonie ulic Heweliusza i Keplera budowana była kanalizacja. Czy te tereny były sprawdzane przez archeologów?
Kiedy na teren Jaru weszli archeolodzy?
Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Toruniu, który odpowiada za sprawy związane z archeologią. Dowiedzieliśmy się, że stanowiska archeologiczne datowane na schyłkowy paleolit zostały odkryte na terenie Jednostki Armii Radzieckiej i wprowadzone do ewidencji w 1991 roku, ponieważ dopiero wtedy teren ten był dostępny do prowadzenia archeologicznych badań powierzchniowych.
– Znaleziono wtedy wiele wyrobów krzemiennych, narzędzia i półprodukty, świadczące o tym, że grupa zbieraczy i łowców schyłkowopaleolitycznych założyła tu ok. 10.000 lat temu obozowisko – informuje Joanna Sosnowska, archeolog z WUOZ. – W 2014 roku pani Beata Bielińska-Majewska z Muzeum Okręgowego w Toruniu przeprowadziła na tych stanowiskach badania archeologiczne, finansowane przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, które niestety dały wynik negatywny, co świadczy o tym, że zebrane w 1991 r. wyroby krzemienne były już ostatnim śladem tego obozowiska. Pomimo negatywnego wyniku badań B. Bielińskiej-Majewskiej, podczas budowy infrastruktury technicznej na osiedlu Jar, Kujawsko-Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków, nakazał w 2022 roku przeprowadzenie kolejnych badań archeologicznych, którymi kierował pan Jerzy Czerniec. Niestety, te badania też dały wynik negatywny.
Czy w takich miejscach archeolog nie powinien dyżurować z urzędu?
O budowach prowadzonych w Toruniu na terenach interesujących archeologicznie pisaliśmy już wiele razy. Słyszeliśmy przy tej okazji, że nawet jeśli budowlańcom nie asystuje archeolog, to jeżeli coś się w ziemi pojawi, robotnicy bądź osoby odpowiedzialne za budowę, mają obowiązek to zgłosić. Ceglany mur, ludzki szkielet, czy odkopany gliniany garnek, pod tym względem nie pozostawiają wątpliwości, jednak krzemiennych grotów bądź pięściaków, operatorzy koparek w ogóle mogą nie zauważyć. Czy wobec tego na budowach ulokowanych przy rozpoznanych stanowiskach archeologicznych z epoki kamienia, archeolog nie powinien dyżurować z urzędu?
– Bardzo bym chciała, aby na każdej budowie czegokolwiek i gdziekolwiek był obecny archeolog i prowadził stały nadzór nad robotami ziemnymi, bo zawsze może być tak, że ekipa budowlańców przeoczy fakt występowania zabytku archeologicznego, którego nie mamy w ewidencji – tłumaczy Joanna Sosnowska. – Niestety, wojewódzki konserwator zabytków musi procedować tylko i wyłącznie zgodnie z przepisami prawa i może nałożyć obowiązek prowadzenia badań archeologicznych, w ustawie nie ma pojęcia „nadzór archeologiczny”, tylko w obrębie nieruchomego zabytku archeologicznego, znajdującego się w gminnej i wojewódzkiej ewidencji zabytków. W każdym innym przypadku obowiązują zapisy o konieczności zgłoszenia do WKZ, lub burmistrza, prezydenta miasta, faktu odkrycia w trakcie robót budowlanych czegokolwiek, co może być zabytkiem. Takie są procedury i musimy postępować zgodnie z przepisami, choć nie zawsze się merytorycznie z nimi zgadzamy. W przypadku stanowisk schyłkowopaleolitycznych na osiedlu JAR już w 2014 r. po badaniach Beaty Majewskiej wiedzieliśmy, że zebrane w 1991 r. wyroby krzemienne są jedyną pozostałością po obozowiskach, prawdopodobnie krótkotrwałych, bo w schyłkowym paleolicie i mezolicie zbieracze i łowcy nie zakładali osad wieloletnich, jak to później nastąpiło od epoki neolitu. Ponieważ obozowiska te zostały założone na wydmach, przemieszczających się z powodu działalności wiatru, tak samo jak na pustyniach, jedyne co zostało po tych krótkotrwałych obozowiskach, to właśnie wyroby krzemienne i odpady po ich produkcji.
Biorąc pod uwagę fakt, że niewiele mamy stanowisk datowanych na epokę paleolitu, w 2022 roku prace budowlane w obrębie zaewidencjonowanych nieruchomych zabytków archeologicznych zostały poprzedzone badaniami archeologicznymi, o czym była mowa wyżej. Pomimo tego Czytelnik jednak znalazł kilka pamiątek po zbieraczach i łowcach, którzy 10.000 lat temu obozowali tam, gdzie dziś powstają bloki. Może należałoby podejść do tego problemu z innej strony i wprowadzić podstawy archeologii do szkół budowlanych?