Salon24: Bazyli1969 – O dziurach w pamięci, czyli Bolesław II (Zapomniany) i D.F. Tusk (Pamiętany)

O dziurach w pamięci, czyli Bolesław II (Zapomniany) i D.F. Tusk (Pamiętany)

 

 

Jak ćwiczyć pamięć, by umieć zapominać?
S.J. Lec

Wiosną A.D. 1038 (lub jak chcą niektórzy kilka miesięcy później) hordy czeskie wtargnęły na terytorium państwa Piastów. Co dokładnie zniszczyły? Co ukradły? Co spaliły? Bóg jeden raczy wiedzieć. W każdym razie cech polskich historyków uznaje – na ogół – zgodnie, iż „potop czeski” nie różnił się zbytnio od „potopu” szwedzkiego pod względem negatywnych efektów. Załóżmy. Osobiście wątpię, gdyż Brzetysław I nie dotarł na Pomorze, Mazowsze, Ziemię Lubuską i Kujawy, a resztę dzielnic Odrowiśla potraktował umiarkowanie (poza Wielkopolską!), lecz mimo tego cios zadany Polsce przez „braci” Czechów zabolał. Mocno. Pomijając grabież dostatków materialnych, destrukcję infrastruktury, masakrę polańskich zbrojnych itd., należy pamiętać, iż Czesi uprowadzili ze sobą mnóstwo Polaków, powodując specyficzną mikro-katastrofę demograficzną. Wystarczy wspomnieć, że m.in. zniewolili całą ludność Giecza, a więc jednego z największych oraz najważniejszych ośrodków państwa wczesnopiastowskiego. Ile takich „niespodzianek”, nieuchwytnych w źródłach,  nam sprezentowali? Tego już się nie dowiemy. W każdym razie nad Wisłą, Wartą i Bugiem zapadła ciemność…

Nim jednak antenaci dzielnego Wojaka Szwejka poczęli srożyć się pod Gnieznem i Poznaniem, w polańskim państwie działy się rzeczy bardzo tajemnicze. Otóż po śmierci tytana, czyli Chrobrego, jego syn Mieszko II wskoczył niemal z marszu w jego buty. Problem w tym, że albo nie miał takich zdolności jak ojciec, albo przeliczył się co do zasobu posiadanych sił, albo nec Hercules contra plures. Albo… Jedno, drugie i trzecie. W każdym razie prowadzona przezeń aktywna polityka (w tym militarna) zderzyła się z… murem. W efekcie Mieszko Bolesławowic został odsunięty od władzy, a na tronie zasiadł… jego brat. Przyrodni. Miał na imię Bezprym. Jednak w roku 1032 (jak można wnioskować z zapisków Roczników Hildeshaimskich) i on stracił tron; wraz z życiem. Tak o tym napisał niemiecki rocznikarz: „W tym roku Bezbriem, z powodu najstraszniejszej srogości swego tyraństwa, został zabity przez swoich, nie bez knowań braci”. I masz! Kolejny Piast do piachu. Mieszko II wykorzystał zaistniałą sytuację i powrócił do władzy. Na krótko. W wyniku  spisku potęg ościennych, wspomaganych przez wewnętrzną opozycję, znów utracił stolec książęcy wraz z… męskością. Zdawać by się mogło, że finis Polonia. A jednak nie. Dlaczego?

Obecnie w nauce polskiej przeważa opinia, którą można by nazwać… cuda nad Wisłą. Bo przecież – zdaniem tychże naukowców – przez kilka lat po śmierci Mieszka II (1034-1038/9) nikt nie rządził w „Polsce”, a niezwykle agresywni sąsiedzi przyglądali się temu bez jakiejkolwiek refleksji. Ba! Nie podejmowali żadnych, ale to żadnych wrogich działań wobec kraju i ludu, które tak bardzo dały się im we znaki w ciągu poprzednich kilku dekad. Cuda, cuda nad Wisłą! A przecież da się taki rozwój wypadków wytłumaczyć racjonalnie.

Wiadomo powszechnie, iż przyroda nie znosi próżni. Ludzie też. Zdaje się zatem uzasadnionym przypuszczenie, że po zejściu Mieszka II ktoś zdobył władzę nad ludami zamieszkującymi obszary pomiędzy Odrą i Bugiem. Kto? Historycy z XIX w. znaleźli kandydata. Miał nim być Bolesław II, zwany do dziś Zapomnianym. Rzecz jasna dziś taką postać uważa się za mityczną. Prawdę powiedziawszy tenże pogląd ma dla swej obrony jakieś poszlaki, lecz przyjęcie, iż taki władca istniał i panował – moim zdaniem – jest jak najbardziej uzasadnionym. Pominę szczegóły oraz opis debaty mądrych głów. Przywołam tylko kilka argumentów zrozumiałych dla każdego człowieka nie pozbawionego zmysłu krytycznego. I tak… W Roczniku Małopolskim Bolesław Krzywousty zwany jest Bolesławem… czwartym, a w zaginionym Kodeksie Tynieckim Bolesław Szczodry (Śmiały) został „ponumerowany” rzymską cyfrą… III.  Wreszcie… Biorę do rąk „Kronikę Wielkopolską z końca XIII stulecia (wydanie PWN z 1965 r.) i czytam: „Gdy umarł w roku Pańskim 1033 [Mieszko II], nastąpił po nim pierworodny syn jego Bolesław.” I jeszcze jedno… Gdyby Mieszko II miał tylko jednego syna, to czy przeznaczyłby go do stanu duchownego? Zdrowy rozum podpowiada, że nie. Dlaczego zatem Kazimierz Karol wylądował w jednym z italskich klasztorów? Czyżby Mieszko II stracił rozum lub z premedytacją dążyło anihilacji własnej dynastii? Oczywiście krytycy Zapomnianego odwołują się zagmatwanych argumentacji. Takich argumentacji, które dla laika są absolutnie nie zrozumiałe. Jednak jednym z nich (podobno o wymiarze bomby atomowej) jest ten, iż są to zapisy niezbyt liczne i enigmatyczne. Czyżby? W takim razie cóż możemy powiedzieć o chrzcie naszego pierwszego historycznego księcia? Wszak nie wiemy tak naprawdę kiedy i gdzie miał on miejsce. Więcej nawet! Nie mamy pojęcia –  czy był to prawdziwy chrzest, czy też może tylko – nagminnie praktykowane przez Skandynawów owego czasu  – naznaczenie krzyżem? Albo z jakiej przyczyny uznaje się za pewnik istnienie i rządy Bezpryma (pierwszego, zrodzonego z Węgierki,  syna Chrobrego), gdy narrację o tym buduje się w oparciu nie o pięć, nie o cztery, nie o trzy, lecz o dwie, krótki i tajemnicze,  wzmianki. Tak… Wiele by o tym mówić.

Na temat białych albo nawet czarnych plam w historii naszej Ojczyzny można by długo. Pozwolę jednak sobie na zwrócenie uwagi na pewien fakt. Odwieczny. Otóż całe zamieszanie z Bolesławem Zapomnianym winno być dla nas instruktywnym. Autor Kroniki Wielkopolskiej wspomina, iż Bolesław II zszedł był tego świata „z powodu srogości i potworności występków.” Podobno. Patrząc na to na zimno i z perspektywy doświadczeń wydaje się, że w tym krótkim zapisie znajduje się wbrew pozorom mnóstwo treści. Jakich? Osobiście sądzę (nie wiem na pewno, ale przypuszczam), że skazanie na niebyt najstarszego syna Mieszka II (lub – jak chcą niektórzy – nawet syna Bolesława I) wynika z jego polityki. Jedni twierdzą, że nasz bohater stanął na czele stronnictwa pogańskiego i ze wszystkich sił tępił wpływy młodego i niezakorzenionego jeszcze Kościoła. Ok., to wydaje się prawdopodobnym (choć przetrwanie kościołów poznańskich i gnieźnieńskich w oczywisty sposób temu przeczy). Z drugiej strony nie można pominąć faktu, iż wśród elit wczesnego państwa Piastów chrześcijaństwo robiło furorę. Z różnych względów. Jednym z najważniejszych był jednak ten, że nauka Kościoła ustawiał wszystkich w odpowiednich rzędach. Król-elita-pospólstwo. Jasna sprawa: kto ma na kogo pracować. A więc znacząco inaczej niźli w zasadniczo egalitarnym układzie – nazwijmy go roboczo – pogańskim. I jeszcze jedno… Kościół łaciński był już wtedy niezwykle zazdrosny o wpływy i znaczenie. Co więcej! Wszelką tradycję pogańską uważał za diabelski spadek i rugował ją z niespotykaną konsekwencją. Wspierał natomiast tych, którzy szli z nim krok w krok. Tak jak Kazimierz Karol zwany Odnowicielem, a przeze mnie również Katem Słowiańszczyzny.  Dlatego obecnie nie posiadamy niemal żadnych danych do rekonstrukcji wiary, obyczajów czy ustroju naszych przodków sprzed tysiąca lat. Postrzegamy Minione przez pryzmat zafundowany nam przez Kościół rytu rzymskiego oraz łacinników; nieprzypadkowo w przewadze Niemców.  Inaczej niż w krajach opanowanych przez misje wysyłane z Konstantynopola! To nie mogło podobać się słowiańskiemu ogółowi.

Czy w takim razie nie jest wysoce prawdopodobnym, że Bolesław II, wcale nie flirtował z epigonami wiary rodzimej, ale był np. zwolennikiem rytu słowiańskiego? Tego rytu, który rozkwitał nad Dnieprem i mocno trzymał się ówcześnie na Morawach i w Czechach? Po co to czynił? Wydaje się, że chciał uniezależnić się od Niemiec. Prowadzić politykę samodzielną i opartą o własny, tradycyjny i bogaty zasób obyczajów. Iść własną ścieżką. W związku z tym siły dysponujące totalną przewagą propagandową, leżącą po stronie „nowoczesności” nad Renem, Wezerą i Łabą oraz ich ekspozytury, uznały plany Bolesława  II za niesubordynację i groźny precedens. W wyniku czego wymazały go z kart historii… Tak… Uważam, iż nie można, a nawet nie wolno odrzucać takiego scenariusza. Dodam, iż może za nim świadczyć znany powszechnie artefakt, który przypisywany jest dziadkowi (lub ojcu) Bolesława II, tj. moneta z wizerunkiem księcia polskiego opisana… cyrylicą.

Reasumując… Tak to już w życiu ludzi, wspólnot i całych narodów bywa, iż osoby kierujące się szlachetnymi (choć trudnymi do realizacji) planami odchodzą do wieczności otoczone czarną legendą. Niekiedy są wprost wymazywane ze zbiorowej pamięci. Natomiast tym, którzy wbrew interesom ludu płyną z prądem i kierują się potrzebami własnego ego, niezwykle często wystawiane są pomniki. Szkoda. Gdyby zatem zależało to ode mnie, wolałbym, aby pamiętano o Bolku II, a po wsze czasy zapomniano o Donaldzie Franciszku. I to by było na tyle. Na razie…

————————–

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Podziel się!