Ukraina i nie tylko – karmiczne ścieżki naszego kraju. Wskazówki na przyszłość
Dlaczego przypominam ten artykuł i video teraz? Bo bardzo warto po prawie dwóch latach konfliktu zobaczyć co napisała Anita Dudziak 3 marca 2022 roku i co wtedy nagrała. Nie tylko w kontekście ukraińsko-rosyjsko-polskim w związku z wojną Rosji z Ukrainą (z udziałem Iranu), ale też żydowsko-ukraińsko-polskim, kiedy trwa przewidziany w tym artykule konflikt izraelsko-palestyńsko-irański.
Ukraina i nie tylko – karmiczne ścieżki naszego kraju. Wskazówki na przyszłość
W obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę, zadajemy sobie pytanie, czy aby nasz kraj jest bezpieczny i czy aby nie będziemy następni. Perspektywa ta zdaje się być powszechna.
Resharmonica stawia sobie za zadanie wyjaśniać różne zjawiska z punktu widzenia głębokiej perspektywy, która ujawnia szczegóły mechanizmów bardzo ogólnych, na temat których posiadamy mgliste pojęcie. W tym ujęciu łączy się ze sobą wiele poziomów – indywidualny z historycznym, by ostatecznie włączyć je w większe cykle, które potocznie identyfikujemy jako „karmę”. Wszystko to ma nas zmusić do refleksji i przemiany na poziomie kolektywnym, jednak aby móc to zrobić, potrzeba czasu i zrozumienia, o co właściwie chodzi.
Nie rozwodząc się zatem, cofnijmy się w czasie i przyjrzyjmy, jakie niedomknięte historycznie sprawy posiada Polska. W kontekście tego, co się dzieje, możemy śmiało wywnioskować o dwóch:
1. Ukraina
2. Obywatele „Państwa położonego w Palestynie”.
Ad. 1) Jeśli chodzi o tę pierwszą – pamiętajmy, że jeszcze za czasów I RP Kozaczyzna, która jest etniczną macierzą części dzisiejszego państwa ukraińskiego, była uprzejmie wykorzystywana przez Koronę w kontekście prowadzonych przez siebie działań wojennych. Posiłkowano się Kozakami w momencie zwoływania pospolitego ruszenia, nie mniej posiadali oni dalej te same prawa co chłopi, a nie rycerstwo. Prowadziło to do licznych buntów, dlatego w połowie XVII wieku przymierzano się do stworzenia Rzeczypospolitej Trojga Narodów, w którym protoplaści dzisiejszych Ukraińców, mieliby zostać włączeni do Korony na tej samej zasadzie co Litwa i Polska. Niestety do tego nie doszło, ponieważ wskutek ugód perejesławskich część Kozaczyzny została wcielona w granice ówczesnej Rosji carskiej, a Rzeczpospolita pogrążała się dalej w upadku.
Ad. 2) Żydzi – prawda jest taka, że historii Polsko – Żydowskiej za bardzo nie znamy. Jest ona dość skomplikowana, ponieważ egregor judajski działa w oparciu o inne algorytmy, niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Innymi słowy – jest nam nieco trudno ich zrozumieć, ponieważ ich tożsamość zbiorowa nie opiera się na parametrach państwa czy religii w takim stopniu jak nasza. Jest to oddzielny temat.
Zaznaczę na wstępie, że nie jestem specjalistką od historii Polaków i Żydów. Dlatego już teraz odsyłam do wykładów Pani Ewy Kurek na Niezależnym Lublinie, celem pozyskania bardziej szczegółowych informacji. Tutaj tylko Wam nakreślę kanwę toczącego nas dzisiaj problemu.
Żydzi przywędrowali do nas w czasach Kazimierza Wielkiego, który sprowadził ich do naszego kraju, by zajęli się handlem. Szlachta, na folwarkach której produkowano wysyłane na zachód zboże, nie mogła się tym zajmować, jeśli nie chciała utracić tytułów szlacheckich. Dlatego też powołano do życia stan kupiecki, który został obsadzony naszymi starszymi „braćmi w wierze”.
Sęk w tym, że cała akcja doprowadziła na własne życzenie do tak zwanego „długu na synagogach”. W skrócie chodzi o to, że Polacy woleli Żydom zostawić ściąganie podatków od własnych „ziomków”, ponieważ nikomu nie chciało się uczyć ich języka oraz poznawać kultury. Na przestrzeni lat okazało się to fatalne w skutkach. Po pierwsze – wierchuszka kahalna intensywnie łupiła swoich podopiecznych, przez co niejeden Żyd naprawdę cierpiał sromotną biedę. Po drugie, kahalnicy z czasem zaprzestali odprowadzać jakiekolwiek należności do skarbca Korony. Przyczyniło się to później do osłabienia Rzeczypospolitej, a z czasem również do jej upadku. Ubytki w skarbcu, jak wiadomo – nie wpływały korzystnie na możliwości obronne państwa toczonego wewnętrznymi buntami (kozactwo), najazdami (potop szwedzki) czy na sam koniec – rozbiorami.
Jakie płyną z tego wnioski?
Wygląda na to, że nie domknęliśmy dwóch ważnych kwestii. Nie zdążyliśmy uznać za równych sobie tych, którzy w imieniu dobra Rzeczypospolitej przelewali własną krew. Podobnie jak niegdyś dzielnie biliśmy się do ostatniego nie tylko Polaka (czytaj: Kozaka), cały okres rozbiorów aż po dziś dzień pozwalamy na to, by dzielnie, do ostatniego polskiego żołnierza bili się anglosasi. Ciężko nie zauważyć, że występujemy tu w takim charakterze, jak niegdyś wobec nas – Kozacy.
Niewykluczone jest, że w tym temacie zbliżamy się do jakiegoś balansu i wyrównania owego zaciągniętego na przestrzeni długu. Być może migracja obywateli Ukrainy na teren Polski, w czasie w którym piszę ten artykuł (marzec 2022) – jest ruchem, który pozwoli nam ostatecznie tę karmę wyrównać.
Nie mniej – najbliższe wydarzenia mogą nie być przyjemne: migracja dużej liczby ludności oraz jej osiedlenie się w granicach naszego kraju, gdy opadną uniesienia emocjonalne związane z pomocą uciekinierom – objawi się jako dodatkowa kwestia do rozwiązania. Nie mniej warto mieć z tyłu głowy zarys tego cyklu, ponieważ pozwoli on z większą mądrością i spokojem zmierzyć się z tym, co czeka nas w najbliższym czasie.
W kwestii polsko – żydowskiej jest inaczej niż w przypadku Ukrainy. Sprawa jest bardziej skomplikowana, gdyż tutaj mamy do spłacenia dług wobec samych siebie. Można to porównać do sytuacji, w której nie dbamy o swoje zdrowie i dobrostan, wyniszczamy swoje ciało nie zwracając uwagi na to, co jemy, gdzie śpimy, itd.
Analogicznie I RP nie dbała o harmonię we wzajemnej wymianie ze wspólnotami żydowskimi. Przyczyniło się to wydatnie do jej upadku oraz do tego, że to egregor żydowski stoi w zadłużonej pozycji do naszego. Nie wiem czy wiecie, że przestrzeń działa w ten sposób, że (faktyczny) dłużnik wobec wierzyciela staje się bardzo agresywny i roszczeniowy.
Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że równolegle do tego, co dzieje się na Ukrainie, kroi się poważne zamieszanie między Izraelem a Iranem, o którym na ten moment cicho sza. Wiele by na ten temat mówić i nie chciałabym tu wikłać się w szczegóły, jednak warto wiedzieć, że trend „wydarzeniowy” wyraźnie układa się w stronę tego, by obywatele państwa położonego w Palestynie, znaleźli sobie nowy dom. Nowy – stary, bo przecież przed 1968 rokiem w Polsce mieszkało wiele osób tego wyznania. Konflikt między Rosją a Ukrainą występuje tu w charakterze pomostu, dzięki któremu ta operacja migracyjna będzie miała szansę zostać zrealizowana z sukcesem i to za przyzwoleniem ludności tubylczej. O ile za jakiś czas nie pojawią się oficjalne uzasadnienia dla przesiedleń tego etnosu – np. ucieczka przed bombardowaniem irańskim etc.
Dzięki temu ludzie ci również znajdą się w graniach naszego państwa, a my będziemy mieli okazję do wyrównania przestrzeni, choć przypuszczalnie nie będzie to ani łatwe ani miłe. Chodzi tu jednak o działanie mądre – uważne, czujne, stawiające granice, reagujące na nadużycia, troszczące się o własny dobrostan i równowagę we wzajemnej wymianie. W I RP brakowało takiej postawy, a Izraelici stali się papierkiem lakmusowym, który to uwypuklił. Ponieważ w tym temacie nie zrobiliśmy postępów żadnych, przypuszczam, że obcowanie z tym narodem na naszym własnym terenie stanie się niebawem dla nas wyzwaniem.
Zastrzegam jednocześnie – pisząc te słowa – nie stawiam siebie w pozycji ani antysemity, ani filosemity. Relacjonuję tylko pewien trend, z którym należy się liczyć. Wiemy przecież, że w kontekście Żydów nastąpiły na świecie wcześniej takie wydarzenia, że wypowiadając na ich temat słowa inne niż łączące się z cierpieniem, jakiego doświadczył ten naród, jest się na cenzurowanym. I jest to osobna, dość złożona historia, którą być może za jakiś czas trzeba będzie dotknąć, jednak niekoniecznie w tym momencie.
WNIOSKI:
Jesteśmy na tej ziemi po to, by uczyć się i wzrastać w oparciu o doświadczenia, które przynosi nam życie. Z pewnego punktu widzenia państwa możemy rozpatrywać w kategoriach bardzo złożonych jednostek, którym życie podsyła do rozwiązania kalambury. W kalamburach tych trzeba odgadnąć hasło, czyli ognisko zapalne we własnej strukturze, które trzeba uleczyć i zagoić.
Wbrew pozorom to wszystko wcale nie musi tak źle wyglądać, pod warunkiem takim, że uda nam się wyciągnąć wnioski z tego co się wydarzyło i użyć ich w mądry sposób. Nasza historia daje nam zasób do tego, by wybudować poczucie tożsamości w oparciu o stan świadomości. Tu chodzi o coś więcej niż synkretyzm religijny, czy różnorodność etniczną. To umiejętność faktycznego operowania na podstawie wspólnego mianownika, przenikającego wszystkie zróżnicowania i pozwalającego jednocześnie na swobodną ekspresję własnej indywidualności.
Jednak aby coś takiego mogło się zdarzyć, potrzebujemy „wyrównać” nasz własny stan. Harmonia polega na tym, że nie wykorzystujemy nikogo, ani sami nie pozwalamy się wykorzystywać. Kwestie ukraińsko- żydowskie, które z dużym prawdopodobieństwem, staną się w najbliższym czasie kontekstem, w oparciu o który będziemy mieli szansę przyjrzeć się sobie w tym temacie.