Stanisław Bulza – Zagrożenia duchowe
Jak kiedyś napisałem jest to doskonała dokumentacja Ciągłości Wiary Przyrodzonej Słowian przez Tysiąclecia, artykuł napisany przez samych katolików, z ich punktu widzenia, a więc stronniczy i obrzydliwie wiążący Wiarę Przyrodzoną ze wszystkim co w dziejach ludzkości najgorsze – jak nazizm, rasizm, hitleryzm, stalinizm itp. Dla mnie jest to materiał w pełni odzwierciedlający katolicki punkt widzenia na religijność całego świata i na „zagrożenia duchowe” dla katolicyzmu oraz idealny, szczery do bólu obraz nastawienia katolików do odmiennych religii. Jednak naprawdę jest to niemalże kompletny materiał dokumentalny, ciągłości rodzimowierstwa światowego i europejskiego, w tym zwłaszcza polskiego – wielkie uznanie dla Autora. Z powodu tej swojej kompletności był doskonałym źródłem wiedzy o ruchach związanych z Wiarowiedą (wiarą i wiedą przyrodzoną europejską i słowiańską) i zapewne dlatego też zniknął z Sieci. Jego omówienie z punktu widzenia Wiary Przyrodzonej Słowian znajduje się w wielu częściach „Odciętej Nogi Tura / Byka” i dlatego ten właśnie artykuł jest niezbędnym materiałem porównawczym do tamtych artykułów. Jako taki odtwarzamy go tutaj z naszych prywatnych zasobów archiwalnych – dla dobra Wiedy i Wiary Słowian, wiedzy o roli Kościoła Katolickiego w dziejach. Upubliczniam ten tekst także dla dobra Nauki Polskiej, jako dokument archiwalny, który w czasach przed-internetowych nigdy nie mógłby już zniknąć z przestrzeni publicznej wydrukowany w prasie codziennej.
Niezbędny Wstęp – O polonożerstwie
Polakom wydaje się, że to z tego powodu że Hiszpanowi, Francuzowi i Niemcowi wybacza się więcej niż Polakowi, a Polaka traktuje się jak istotę niższą, bez prawa wypowiedzenia własnej racji i bez prawa do własnej polskiej narracji historycznej. Ci Polacy, którzy tak myślą, są w błędzie.
Współczesna „poprawność polityczna” nie jest oparta na PRAWDZIE HISTORYCZNEJ, a tym bardziej na Polskiej Narracji Historycznej. „Poprawność Polityczna” to rodzaj Historycznej Ugody Międzynarodowej, z której to Ugody wykluczono Polaków i Polskę w roku 1945, kiedy tę ugodę ukształtowano.
Polacy mają słuszny żal do wyznawców „politycznej poprawności” o to, że rzucają oni na nich oskarżenie o współwinę za żydowski Holocaust. Polacy są współwinni holocaustu Żydów tylko wtedy jeżeli uznamy, że to, iż stawili zbrojny opór niemieckim faszystom, doprowadziło do masowej zagłady największej na świecie diaspory tego narodu.
(Uwaga ogólna: Ta Wykładnia (Lekcja), tak jak wszystkie przedstawiane na naszym Portalu Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata składowe Księgi Wiedy – nie jest PEŁNA, ani nie ma kształtu Ostatecznego. Pełne i Ostateczne będą wyłącznie Taje Księgi Wiedy, która ukaże się drukiem)
Czy, gdyby Polacy poszli ręka w rękę z Hitlerem, byłoby to dla polskich Żydów lepsze? Być może. Nie zapominajmy jednak, że byli Żydzi (wyznawcy religii mojżeszowej) Polakami, obywatelami Polski, a więc mieli wobec tej swojej OJCZYZNY takie same zobowiązania, jak wszyscy inni: Tatarzy-mahometanie, Ukraińcy-prawosławni (poprawnie Rusini i Białorusini), czy Polacy-katolicy. W efekcie decyzji o zbrojnym oporze Niemcy wymordowali 6 milionów Polskich Obywateli. Żydzi Polscy ponieśli największą ofiarę, to nie ulega wątpliwości, ich diaspora w Polsce przestała istnieć. Tak. Dzieje Serca Świata to skomplikowana historia. Ta sprawa jest wciąż gorąca i nie ma tu prostych odpowiedzi na proste pytania.
Paradoksalnie to NIEMCY, CI ABSOLUTNI I JEDYNI SPRAWCY HOLOCAUSTU ŻYDÓW (3 MILIONY ZAMORDOWANYCH) – ALE I HOLOCAUSTU POLAKÓW (3 MILIONY ZAMORDOWANYCH) mieli więcej „szczęścia” po II Wojnie Światowej, której byli sprawcami, gdyż 2/3 Niemiec znalazło się w strefie Wolnego Świata. Niemcy mogli więc uprawiać swoją propagandę, lansując własną niemiecką narrację historyczną przez okres 50 lat, kiedy Polska miała zamknięte usta, bo była z wszelkiej narracji wykluczona przez totalitaryzm komunistyczny, moskiewską odmianę faszyzmu. Niech nas Polaków nie dziwi, że Niemcy usiłowali „podzielić się” z kimkolwiek odpowiedzialnością za holocaust. Ta zbrodnia jest tak straszliwa, że człowiek instynktownie i podświadomie usiłuje się od niej odciąć.
Skoro Polacy nie nakręcili przez 30 lat filmu o wielkim Polaku, wielkim artyście jakim był Stanisław Szukalski, to nakręcili go Amerykanie. Zrobili to najlepiej jak umieli, ale jest to amerykańska narracja na jego temat, a nie polska.
Nie bez powodu wykluczono z filmu wypowiedzi Polaków o Stanisławie Szukalskim. Polska narracja historyczna jest w Hollywood, a szerzej w USA, nieobecna i niezrozumiała. Dla Amerykanów ich brak reakcji na żydowski holocaust i pozostawienie Polski po II Wojnie Światowej za Żelazną Kurtyną w Strefie Moskiewskiej, to sprawy wstydliwe. To są sprawy wstydliwe także dla Amerykańskich Żydów, którzy uprawiają w USA swoją żydowską, syjonistyczną narrację historyczną, prowadzącą do usuwania np. Pomnika katyńskiego z Brooklynu.
Ta sprawa musiała wybić się na czoło przy okazji tego filmu, bo czas jednostronnej narracji historycznej i „poprawności politycznej” opartej na tej jednostronności dobiegł końca. Chwała Amerykanom, że nakręcili film o Stanisławie Szukalskim, ale nie dziwmy się, że brak w nim głosu Polaków. To film amerykański, a my powinniśmy nakręcić film polski o Stachu z Warty.
Od 30 lat Polska i Polacy milczą na temat POLSKIEGO HOLOCAUSTU, tak jak milczą na temat Niemieckich Reparacji Wojennych.
Dlaczego Polska od 30 lat nie prowadzi w świecie swojej własnej akcji propagandowej i nie lansuje polskiej narracji historycznej, tak jak robią to Żydzi i Niemcy, czy Amerykanie? Czas by Polacy odpowiedzieli sobie na to pytanie.
Odpowiedź na nie prowadzi nas nieuchronnie do stwierdzenia, że Polska po 1989 roku nie stała się automatycznie Wolną Polską i wciąż nią do dzisiaj nie jest. POLSKA WCIĄŻ JEST PAŃSTWEM TEORETYCZNYM, A POLACY SĄ W ZWIĄZKU Z TYM TEORETYCZNYM SUWERENEM W TYM PAŃSTWIE.
Czas to zmienić i zmiana ta dokonuje się na naszych oczach. Czy żeby dokończyć to dzieło, a więc i przełamać kłamliwą Międzynarodową Ugodę Historyczną, wykluczającą polski punkt widzenia z „poprawności politycznej” wystarczą rządy Dobrej Zmiany?!
♦
Fragment z Odciętej Nogi Tura / Byka – dla wprowadzenia – Całość cyklu dostępna jest na naszym portalu. Wystarczy wejść w Wyszukiwarkę hasłem „Odcięta noga Tura / Byka”
W tej części artykułu będziemy już zajmować się dokumentacją ciągłości Wiary Przyrodzonej i ciągłości Strażników Wiary Przyrodzonej w Europie późno-średniowiecznej, chociaż razi mnie nieco zastosowany przez propagandystę przeskok czasowy od wieku X do XIII. Jednakże skoro twierdzi on, ze ciągłość jest i była, bo „Ojcowie Kościoła” to udowodnili nie tylko logicznie, ale i prawnie ponieważ na tej podstawie prawnej „wyklinali”, a następnie prześladowali i mordowali całe społeczności w Europie, to przyjmujemy, że oni wiedzą co mówią. Poniżej dowiemy się, że oni udokumentowali ponad wszelką wątpliwość satanizm kolejnych chrześcijańskich grup, które w swoich wierzeniach przemycały zasady i wierzenia Wiary Przyrodzonej. Jest dla nich oczywiste i jasne jak słońce, że Stedingowie to kontynuatorzy wierzeń Messalianów, Ofitów, Bogomiłów. Za chwilę dołączą to grona „satanistów” także Katarów, Merowingów i Albigensów, a potem będą to kontynuować do XXI wieku, prowadząc coraz doskonalszą dokumentację odstępców od jedynej słusznej religii na Ziemi, którzy często nieświadomie stali się przenosicielami zasad Wiary Przyrody, Wiary Przyrodzonej, w tym Wiary Przyrodzonej Słowian przez wieki dominacji i uzurpacji Watykanu i innych ośrodków Korporacji Judeo-Chrześcijańskiej.
Stanisław Bulza – Zagrożenia duchowe (duża część materiału który zniknął z Sieci) – Do cyklu „Odcięta Noga Tura / Byka”
Zagrożenia duchowe. Od Jamblicha do Maitreji. (Część I.)
Źródło: http://www.polishclub.org/2017/06/23/zagrozenia-duchowe-jamblicha-maitreji-czesc/
Magia, zabobon i przesąd
Termin okultyzm pochodzi z języka łacińskiego i znaczy tyle, co „skryty”, „tajemniczy”. Pod tym pojęciem rozumie się najczęściej wiedzę tajemną o zjawiskach nadprzyrodzonych i ukrytych w człowieku siłach ponadzmysłowych, które można wyzwolić przez spełnienie określonych rytuałów. Pod pojęciem okultyzmu kryją sie wszelkie formy odwoływania sie do tajemnych mocy poprzez: magię, wróżbiarstwo, czary, czarnoksięstwo, teozofię, astrologię, jasnowidztwo, wróżenie z dłoni (chiromancja), posługiwanie się medium (spirytualizm), wywoływanie zmarłych (nekromacja), satanizm, horoskopy.
Współcześnie architekci nowego porządku świata przyjęli i wdrożyli nauki starożytnych filozofów ze szkoły aleksandryjskiej z I. wieku po Chrystusie, którzy wykazali, że zabobon, magia i każdy przesąd, nie tylko znajdzie w państwie wygodne dla siebie miejsce, ale nawet usprawiedliwienie.
Wiara Polaków w przesądy. Foto: https://www.slideshare.net/
W całej historii, we wszystkich kulturach, ludzie zabezpieczali się przed złem i nie bacząc na logikę odprawiali rytuały, których celem było zyskanie przychylności losu. Nawet dziś, w tak wydawałoby się, racjonalnych czasach ludzie wciąż są przesądni. Według badaczy, 40 proc. mężczyzn i aż 60 proc. kobiet wierzy w rożnego rodzaju zabobony. Wystarczy spojrzeć, jak wielką popularnością cieszą się publikowane w czasopismach horoskopy. Utarło się też przekonanie, że czarny kot, przejście pod drabiną, liczba 13, czy dzień miesiąca 13 w piątek, przynoszą pecha. Skąd ten pechowy piątek 13 ? Prawdopodobnie stąd, że w piątek o świcie 13 września 1307 r. działając na podstawie rozkazów króla Filipa IV, strażnicy królewscy w całej Francji pojmali i uwięzili bez ostrzeżenia część członków zakonu Templariuszy, jakich zdołali dosięgnąć. Rzeczywiście, dla zakonu Templariuszy był to pechowy dzień. Dlatego dzień ten nazwano pechowy.
24 proc. Polaków wciąż uważa piątek trzynastego za pechowy? Foto: topmejt.co.uk
Wyznawcy okultyzmu zorganizowani są najczęściej w towarzystwach i sektach. Wielu okultystów skłania się ku satanizmowi i oddają cześć siłom diabelskim lub demonicznym, jak np. członkowie Kościoła Szatana, który został założony w USA przez Antona Szandora La Vey 30 kwietnia 1966 r. (Noc Walpurgi, która jest ważną datą w kalendarzu okultystycznym).
Pomimo, że praktyki okultystów są bardzo niebezpieczne, a sam okultyzm jest zbrodniczy, gdyż w swej doktrynie jest rasistowski, to czasopisma, książki, filmy traktujące o okultyzmie ukazują się z dużą częstotliwością. W internecie są również strony okultystyczne. W Polsce otworzono telewizyjne stacje ezoteryczne itv i Ezo TV horoskop, gdzie wróżki prowadzą czat na żywo, udzielają porady duchowe, wróżą z kart Tarota, układają horoskopy, tłumaczą sny. Wróżki występują również w TVN i TV Polsat. Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna, ezoteryczny telebiznes zatrudnia kilkuset wróżbitów.
Polacy wydają majątek na usługi ezoteryczne. Rocznie – nawet 2 mld zł. Za jedną wizytę u wróżbity są w stanie zapłacić nawet kilkaset złotych – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”. W marcu 2013 r. Wiadomości podały, że w 2012 r. Polacy wydali na wróżby 2,5 mld zł.
Okultyzm dociera już nawet do dzieci. Książki „Harry Potter” autorstwa brytyjskiej pisarki Joanne Kathleen Rowling, które opisują przygody młodego czarodzieja w szkole magii i czarodziejstwa Hogwart, wydawane są w milionowych nakładach. Obecnie nawet bajki dla dzieci są okultystyczne, a w niektórych promuje się okultystyczny symbol trupiej czaszki i piszczeli, jak na przykład w bajce Georgie Adamsa, „Trzy małe piratki”, wydanej przez AWM.
- K. Rowling (2010). Foto: pl.wikipedia.org
Dyskoteki dla młodzieży odbywają się przy głośniej muzyce, piciu alkoholu, czy spożywania nawet narkotyków. Młodzieży narzuca się satanistyczną muzykę heavy metal. Amerykański profesor psychiatrii Paul King stwierdził, że 84 proc. jego pacjentów regularnie słucha muzyki heavy metal. Jego zdaniem „ta muzyka gloryfikuje przemoc i zło”. Młodzi ludzie pod jej wpływem dokonują aktów okrucieństwa i stają się wiernymi czcicielami Szatana. Okultyzm wchodzi do szkół. Jest promowany poprzez media i podręczniki do nauki, jak na przykład w podręcznikach do języka angielskiego, gdzie pod płaszczykiem nauki kultury krajów anglosaskich, przemycane są treści kulturowo obce chrześcijaństwu, jak Halloween. Obchodzone przez młodzież Andrzejki, i w związku z tym lanie wosku na wodę i wróżby, to też okultyzm. Okultyzm staje się sposobem życia, a nawet religią. Głównym celem promowania tych i innych praktyk okultystycznych jest, aby jak najwięcej młodych ludzi ogłupić i odciągnąć od Kościoła Katolickiego (Faktor X).
Okultystyczna tabliczka Ouija sprzedawana jest jako gra towarzyska. Pomimo nacisku grup chrześcijańskich w wielu państwach, wciąż można ja nabyć w sklepach z zabawkami. Dołączona instrukcja głosi, ze gra nadaje się już dla dzieci powyżej ósmego roku życia. Słowa odczytywane z tej tabliczki odnoszą się do krwi i śmierci. W USA w 1995 r. młody chłopak Michael Earrigde padł ofiara „rytualnego” mordu. Zabójca twierdził, że za pośrednictwem Ouija utrzymuje kontakty z diabłem. Tabliczka Ouija wielu młodych ludzi doprowadziła do samobójstwa lub do popełnienia zbrodni (Faktor X).
Rządy za pomocą zabobonu i przesądu
Współcześnie architekci nowego porządku świata dążą do tego, by rządy były sprawowane między innymi za pomocą przesądu i zabobonu. Tak było m. in. w cesarstwie chińskim i u Inków. Kult władzy cesarskiej w Chinach krzepł i umacniał się dzięki rozmaitym zabobonom, które przepełniały duszę każdego Chińczyka, poczynając od prostego człowieka, a na cesarzu kończąc. Chińczycy wierzyli w każdy przesąd i zabobon.
Inkowie, zdając sobie sprawę z tego, że samą przemocą fizyczną nie zmuszą ludzi do uległości, usiłowali zdobyć wpływ na ich umysły. W tym celu wykorzystali wspólny wszystkim podbitym plemionom przesąd, iż choroby są spowodowane przez demony, które wkradają się do organizmu ludzkiego. Demony te jednak nie działały z własnej woli, lecz były wysłańcami bogów, którzy w ten sposób karali ludzi za popełnione grzechy. Demony można było wypędzić tylko spowiedzią przed specjalnymi kapłanami, zwanymi „iczuri”. Inkowie uczynili z tych kapłanów powolne narzędzie swej polityki i za ich pośrednictwem wciągali w rejestr grzechów wszelkie przewinienia wobec państwa. Jeżeli więc chłop zachorował na jakieś owrzodzenie, kapłan przekonywał go, że został ukarany za to, iż niezbyt pilnie pracował na polu króla czy kapłana (Zenon Kosidowski, „Królestwo złotych łez”, Iskry, Warszawa 1979).
Wiara w przeznaczenie
W starożytnej Grecji szerzone przez filozofów przeznaczenie, które było i jest częścią reinkarnacji (wolność, los, przeznaczenie) kształtowało w ludziach postawy pesymistycznie. Mircea Eliade w książce „Historia wierzeń i idei religijnych pisze, że „rozpatrywana w perspektywie judeo-chrześcijańskiej religia grecka wydaje się kształtować pod znakiem pesymizmu: ludzkie istnienie jest „ex definitione” ulotne i pełne trosk. Homer porównuje los człowieka do losu „nietrwałych liści („Iliada” VI, 146 ns.). Porównanie to odnajdujemy u poety Mimnermosa z Kolofonu (VII w.), gdy wylicza on różne postaci zła: nędzę, żałobę, starość itd. „Nie ma człowieka, któremu Zeus nie zesłał tysiąca nieszczęść”. Współczesny mu Simonides opisuje ludzi jako „stworzenia jednego dnia” żyjące jak bydło „nie znające drogi, którą każdego powiedzie Bóg ku przeznaczeniu”. Teogonis, Sofokles, Pindar głoszą, że najlepsze dla człowieka byłoby się nie urodzić, a jeśli już to się zdarzyło, to umrzeć tak szybko, jak to możliwe. Ta pesymistyczna koncepcja narzuciła się nieuchronnie, gdy Grecy zdali sobie sprawę z nietrwałości ludzkiej kondycji. Grecy wierzyli, że o ich życiu zdecydowało już przeznaczenie”.
W starożytnym Rzymie wiarę w przeznaczenie szerzył Wergiliusz (Publius Vergilius Maro, żył w latach 70-19 przed Chrystusem), który był rzymskim poetą, autorem między innymi „Eneidy”. Widziano w nim mędrca, który poznał tajemnice boskie niedostępne zwykłym śmiertelnikom, uważano go za proroka zwiastującego tonące w mroku wieków dzieje ludzkości, a lud czcił go jako potężnego maga, czarodzieja i cudotwórcę, modląc się i jego grobu o wstawiennictwo i opiekę. Jego imię pochodziło od wyrazu virga, co oznaczać miało różdżkę czarodziejską (Wanda Markowska, „Eneida”, Przedmowa, I. W. Nasza Księgarnia, Warszawa 1970.
Wergiliusz był zwolennikiem filozofii Platona i jego państwa idei. W dziełach swych zapowiadał powrót złotego wieku. Wizję państwa doskonałego oparł na roju pszczół. Bowiem w jego ujęciu wzorem takiego państwa i społeczeństwa jest życie pszczół. Wspólnota pszczół, nad którą panuje Jowisz jest idealnym wzorem życia społeczno-politycznego. Jowisz był bogiem potężnym i podlegała mu cała przyroda, świat i ludzie, a jego wola była równoznaczna z przeznaczeniem.
Wergiliusz wierzył w przeznaczenie i w „Eneidzie” stanowi ono podstawę wszelkich faktów, ocen, wzorów i norm ludzkiego działania.
Wiara w przeznaczenie czyniła człowieka biernym, posłusznym, uległym, nakazywała stosować się do czyjejś woli, dawać się wodzić za nas, podporządkowywać się, i oto chodziło w tamtych czasach, bowiem tworzyło się imperium rzymskie, którego założeniem było, by ujarzmić ludzi. Głoszono też, że należy żyć korzystając ze wszystkiego, co może dać teraźniejszość. Człowiek grzesząc nie ma wyrzutów sumienia i nie odczuwa najmniejszej skruchy, gdyż usprawiedliwia się tym, że spełnia tylko wyroki losu i jest biernym narzędziem przeznaczenia. Nie jest on sprawcą, nie jego wina i zasługa, przeznaczenia swego nikt nie zdoła zmienić. Odkryta przez Greków „radość życia” sprowadzała się głównie do przeżyć erotycznych, uwielbienia ciała oraz do wszelkich zbiorowych rozrywek: gier, tańców, śpiewów, uczt i zawodów sportowych.
Wergiliusz był popularyzatorem idei orfickich, stoickich i pitagorejsko-platońskich. Zgodnie z doktryną orfizmu, która zawarta była w nauce Pitagorasa, wierzył w cykliczne odnawianie się świata. Z filozofii pitagorejskiej i platońskiej przyjął teorię reinkarnacji. Poeta znajdował się pod dużym wpływem pitagorejczyków.
Wergiliusz był neopitagorejczykiem, i był głównie zainteresowany w liczbowej symetrii i liczbowym symbolizmie. Badana przez pitagorejczyków symetria liczb znalazła odbicie w „Eneidzie”. Potwierdził to ostatecznie w 1962 r. Duckworth. Wykazał on, że Wergiliusz zbudował „Eneidę” na fundamencie matematycznej proporcji. Każda jej księga w szczegółowych i w zasadniczych podziałach, zachowuje liczbową symetrię, która znana jest jako zasada „złotego cięcia” lub „złotego podziału”. Liczbowa symetria jest wyrażona liczbą stałą 1,618 (Józef Sieroń, „Poglądy filozoficzne Wergiliusza”, Meander, PWN 1986).
Sprowadzenie deszczu
Pitagoras (582-492 przed Chrystusem), grecki filozof, był mistrzem pierwszego króla Rzymu, Numy. Jak można wnosić z zachowania króla, to pitagorejczycy do orfizmu wprowadzili magię i szarlatanizm. Numa posiadał moc czarodziejską. Był bezwzględnie posłuszny wskazaniom mistrza, który kierował jego polityką i sprawami religijnymi. Król wprowadził wielką liczbę bóstw. Rozpoczął od oddawania czci boskiej Romulusowi pod imieniem Kwirnusa. Zapoczątkował kult Jowisza z przydomkiem Elicius i Terminus, bogini Fidea, bóstwa Dius Fidius i kult bogów sabińskich. Dał Rzymianom święte tarcze i Palladium, mistyczne oznaki panowania oraz wprowadził Janusa o dwóch obliczach, symbol pokoju i wojny (Michael Grant, „Mity rzymskie”, PIW, Warszawa 1978).
Pitagoras (ok. 572 p.n.e. na Samos – ok. 497 p.n.e. w Metaponcie). Foto: sofijon.pl
W starożytnej Grecji i Rzymie sprowadzano deszcz za pomocą czarów. Uczeń Pitagorasa, pierwszy król Rzymu, Numa, zapoczątkował kult Jowisza (gr. Zeus) z przydomkiem Elicius. Przydomek ten oznaczał, że przypisywano Jowiszowi moc sprowadzania deszczu. Czary dokonywano za pomocą cebuli, włosów i ryb sardeli, które były namiastkami ofiary ludzkiej. Kult ten znany był Owidiuszowi, ale nie wyjaśnia on, dlaczego wybrano właśnie takie składniki. Natomiast sam kult przedstawia w następujący sposób:
„Jowisz rzekł: „Zetnij głowę”. – Tak – król rzecze
– Zerwę cebulę z mojego ogrodu”.
„Nie, ludzką głowę”. – „Więc przyniosę włosy”.
Lecz Jowisz mówi, że tu trzeba życia.
Rzekł Numa: „Życia ryby”. Śmiał się Jowisz
I: – „Strzeż się mych gromów, człowiecze.
Słowo za słowem kłócisz się z bogami” (Michael Grant, „Mity rzymskie”, PIW, Warszawa 1978.
W starożytnym Rzymie Etruskowie ustanowili kolegium kapłanów Marsa, którzy podczas dorocznego święta tego bóstwa skakali dokoła miasta w magicznym tańcu mającym odwrócić zły los. Saliowie, gdyż tak nazywała się ta rada kapłanów, dokonywali magiczne czyny. Obrzędy te przejęli Rzymianie. Bractwo Tycjów, założone przez króla Tytusa Tacjusza, przetrwało do późnego cesarstwa. Współcześnie lamowie w Tybecie ćwiczą się w tajemnych rytuałach, które umożliwiają im dokonywać zdumiewających czynów, jak między innymi sprowadzanie deszczu.
Jamblich
U schyłku Cesarstwa Rzymskiego, a więc i pogaństwa bujnie kwitła i rozwijała się wszelkiego rodzaju magia. Filozofowie zapowiadali, że odkryją absolut i w ten sposób zadowolą wyznawców wszystkich religii.
Już w I w. po Chrystusie pojawiły się dążenia do scalenia różnych szkół filozoficznych, do których zaliczyć należy: epikurejską, stoicką, pitagorejską, platońską i arystotelesowską, które polemizując z sobą zarazem się zwalczały. Jednakże od I w. po ur. Chrystusa w szkołach tych zaczęły pojawiać się dążenia do scalenia filozofii greckiej w jeden system filozoficzny. Przyczyniła się do tego atmosfera Aleksandrii. Współistnienie bowiem na jej terenie zarówno wielu zwalczających się szkół filozoficznych, jak i wyznawców religii żydowskiej, chrześcijańskiej, egipskiej, perskiego mazdaizmu, hinduskiego dżinizmu i buddyzmu sprzyjało rozciągnięciu zakresu poszukiwań scaleniowych na elementy kultury bliskowschodniej i dalekowschodniej (Jerzy Rejmer, „Aleksandria czasów Orygenesa”, Meander, PWN, Warszawa 1986).
Z połączenia filozofii pitagorejczyków z interpretacją platońskiego państwa „doskonałego” na kanwie religii perskich magów rozwinął się neopitagoreizm.
Zmieszawszy idee platońskie z elementami religii wschodnich, dążyli wykazać, że zabobon, magia i każdy przesąd, nie tylko znajdzie w nim wygodne dla siebie miejsce, ale nawet usprawiedliwienie.
Wyimaginowana debata pomiędzy Porfiriuszem a Awerroesem. Obraz Monfredo de Monte Imperiali, XIV wiek. Foto: pl.wikipedia.org
Piatagorejczycy (orficy) posiadali wiedzę tajemną. Do tej wiedzy zaliczyć należy nauki o reinkarnacji, sposób dochodzenia do poznania praw, które rządzą światem i ludźmi, zajmowanie się niewidocznymi siłami oraz okultyzmem, praktykowali magię. W jej zakres wchodziło panowanie nad zjawiskami przyrody, wywoływanie nadzwyczajnych wrażeń i skutków przy pomocy sił tajemnych, rzucanie i odczynianie uroków, ale przede wszystkim ujarzmianie woli osób drugich.
Kolebką neoplatonizmu była Aleksandria, gdzie w tym duchu prowadził wykłady Ammonios Sakkas (175–242r. po Chr.). Jego uczniem był Plotyn (203-269 r.), który w swoich fantastycznych rojeniach dopuszczał nie tylko możliwość, lecz i rzeczywistość magii, a medycynę próbował przeciągnąć w sferę teozofii. Plotyn był odnowicielem filozofii Platona. Cechą charakterystyczną neoplatonizmu jest połączenie idei platońskich ze stoicyzmem, orfizmem oraz z pewnymi ideami religijno-mistycznymi. Filozofia neoplatońska traktuje ten świat jako odbity, więc narzuca konieczność stosowania symboli, jako jedynego języka przekazu.
Porfiriusz (233-304), grecki filozof, uczeń Plotyna, rozwinął jego nauki. Był zaciekłym przeciwnikiem chrześcijaństwa i obrońcą religii pogańskich. Z 15 ksiąg jego dzieła „Adversus Christianos” (Przeciw chrześcijanom)) zachowały się jedynie fragmenty. Natomiast Jamblich, zm. ok. 330 r. po Chrystusie, uczeń Porfiriusza, filozof neoplatoński, nad świątynią neoplatonizmu osadził sklepienie, na którym dumnie zasiadłszy, ogłosił się kapłanem i obiecywał światu rozwiązać najgłębsze tajemnice.
On to najskrupulatniej klasyfikuje wszystkie demony i dzieli je według ich odrębnych cech. Okultyzm, jako naukę o zjawiskach nadnaturalnych, stawia ponad samą filozofią na szczycie wszechwiedzy ludzkiej. Według niego jest to wiedza tajemnych słów potęgi, zaklęć, za pomocą których demony i bogowie mogą być zniewolonymi, oraz, że się muszą objawić wzywającemu i zrobić wszystko, czego od nich zażąda.
Z nauką Jamblicha zapoznał się cesarz Julian Apostata, który w walce z chrześcijaństwem usiłował wykorzystać najatrakcyjniejsze elementy kultów pogańskich. Wiedział cesarz, że wiara w magię i czary jest to popęd człowiekowi wrodzony. Jest to również ludzka ciekawość i skłonność do badania i robienia rzeczy nadzwyczajnych i niepojętych. Magia miała odciągnąć ludzi od chrześcijaństwa. Cesarz został wtajemniczony w świątyni Mitry (wschodni bożek słońca). Koncepcja ratowania upadającego pogaństwa wyrosła u Juliana bezpośrednio z filozofii neoplatońskiej. Julian wysoko cenił filozofię Platona, ale również Pitagorasa i Jamblicha. Z jego nauką zapoznał się cesarz podczas pobytu w Pergamonie, gdzie istniała szkoła neoplatońska, którą kierował uczeń Jamblicha, Aidesios. Szkoła ta głosiła, że odkryje absolut, w którym każdy znajdzie swoje miejsce. Jamblich rozwinął filozofię Plotyna i dodał do niej bogów greckich i wschodnich oraz demonów.
Neopitagerejczycy penetrowali w II w. kulturę duchową chrześcijan. Ich dziełem jest „Ewangelia Prawdy”, „Apokryficzne list Jakuba”, Ewangelia Tomasza”, „Ewangelia Judasza” oraz 48 innych gnostycznych ksiąg.
Czciciele szatana
W III w. pojawiła się już sekta Massalianów, czyli Euchetów. Wierzyli i nauczali oni, że Bóg ojciec miał dwóch synów. Wszyscy trzej: ojciec z synami są pryncipi. Bóg ojciec władał tym, co jest ponad światem, młodszy syn tym, co jest w niebie, a starszy syn, tym, co jest na ziemi. Zgodnie z tym, jedni Massalianie oddawali cześć dwu synom naraz, jako braciom rodzonym , którzy chociaż poróżnili się , znowu kiedyś się pogodzą . Z kolei drudzy czcili tylko młodszego, nie wyrzekając się jednak starszego. Natomiast inni przyznając starszemu pierworództwo, jego tylko uznają i jemu oddają cześć.
Wyznawcy tej sekty nie posiadali żadnej własności, a pracę uważali za niepotrzebną. Był to najgłówniejszy warunek uzyskiwania doskonałości. Jedynym ich dachem było otwarte sklepienie niebios. Dzień i noc żyli swobodnie pod nim, mężczyźni, kobiety i dzieci razem. Byli to ponoć potomkowie starszej sekty, pochodzącej z czasów pogańskich tzw. Kainowie.
Massalianie czcili szatana, o którym mówili: Szatan jest potężny i mocny, może na ludzi wiele nasyłać złego, dlaczego nie mielibyśmy czci mu oddawać i chwały, i prosić go , żeby tą czcią pochlebiony, przestał nas prześladować ale i owszem ochraniał nas od złego, jako wierne sługi swoje. Dlatego nazywali się oni również Satańczykami. Właśnie ten najstarszy syn był przez nich nazywany Satanaela, który uchodził za stwórcę wszechrzeczy na ziemi: zwierząt i roślin. Niebieskiemu, czyli młodszemu , złorzeczyli i mówili, że on przez zazdrość, chcąc się starszemu sprzeciwić, sprawia częste trzęsienia ziemi, burze, nawałnice i spuszcza mory, pochodzące z powietrza, którym włada.
Wyznawcy Satanaela odprawiali bezwstydne orgie, które zwali boskimi objawieniami. Brały w nich udział demony (chyba kapłani poubierani w skóry różnych zwierząt), które przewodziły tym orgiom. Wyznawcy kalali się wszelką nieczystością. Spożywali m.in. świeże i zasuszone odchody ludzkie i zwierzęce, aby się tym sposobem przypodobać demonom, które się z tego cieszą, gdy człowiek na podobieństwo i obraz Boga stworzony, poniża się i podli, gorzej od zwierzęcia. Po uczcie gasili pochodnie i popełniali z kobietami grzech nieczystości, według ślepego trafu, nie wykluczając przy tym swoich sióstr i córek. Spłodzone w takim spółkowaniu dzieci mordowali trzeciego dnia po urodzeniu. Krew z nich wypuszczoną ugniatali z popiołem spalonych ciałek tych dzieci. Następnie spożywali takie wygniotki, aby przez to wygnać z siebie wszystko, co było w duszy boskiego, i tym wolniejszy dać przystęp szatanowi. Taka to operacja nadawała im ponoć moc robienia czarów. Sekta ta istniała jeszcze w XII wieku (R.W. Berwiński, „Studia o gusłach, czarach, zabobonach i przesądach ludowych”, Nakładem i czcionkami Ludwika Merzbacha, Poznań 1862).
Przeciwko sektom oraz praktykowanej przez nich magii powstawały uchwały różnych konsyliów, synodów i soborów: w Adge w 506r., w Arles w 314r., w Orleanie w 511r., w Braga w 572r., w Norbonie w 589r., w Reims w 630r.
Bardzo wcześnie pojawiła się również we wschodnim Kościele sekta Ofitów, którą charakteryzował jakiś szczególny wstręt do wszystkiego, co tylko pochodziło od Żydów, lub Żydów przypominać mogło. Z tej też to podobno przyczyny, na przekór Staremu Testamentowi, sekta ta czciła węża. Według wierzeń ofitów, żydowski Bóg Joldabaoth, nie był Bogiem doskonałym, i żeby więc zapewnić sobie panowanie na ziemi, zabronił ludziom spożywać owocu z drzewa wiedzy, gdyż po spożyciu tego owocu, mogliby poznać się na jego niedoskonałości. Jednak duch jemu nieprzyjazny i przeciwny, przywiódł ludzi, przybrawszy postać węża, do przekroczenia tego zakaz i nakłonił ich do spożycia owocu z tego drzewa. Stał się on tym sposobem przyczyną, że ludzie poznali wiedzę o prawdziwym Bogu.
Tak więc, co księgi Mojżesza grzechem pierworodnym nazywają, było według nauki tej sekty, wielkim szczęściem dla rodzaju ludzkiego i wielkim ku prawdzie postępem. Stąd ich cześć dla węża, jako pierwszej postępu przyczyny. Orygenes uważał, że ofici czcili szatana w postaci węża.
Odnogą lub dalszym ciągiem sekty Massalianów byli Bogumiłowie, którzy sami nazywali siebie magami i czarnoksiężnikami. Bogumiłowie zgadzali się z Massalinami w nauce o trzech pryncipiach, o stworzeniu świata i nauczali, że tylko w bezżeństwie można dostąpić świętości. Pogardzali Kościołem, krytykowali sakrament chrztu i komunii, szczególnie zaś mieli w nienawiści obrazy świętych i krzyż. W ich mniemaniu, skoro krzyż był narzędziem śmierci Chrystusa, więc powinien być raczej w pogardzie, gdyż nikt mówili, nie będzie czcił i całował szubienicy, na której syn jego skonał.
Na sektę Bogumiłów składali się po największej części Bułgarowie, a więc ludzie z pochodzenia Azjaci, którzy przyjęli język słowiański. Część Bogumiłów na wskutek prześladowań przeniosła się na Zachód, gdzie połączyli się z Waldensami i Albingesami, i występowali pod wspólną nazwą jako katarzy. Sekta ta szybko rozszerzyła się na terytorium Bułgarii i Bośni i stopniowo przenikała do ludnych okręgów zachodniej i północnej Europy.
O Bułgarach w roku 986 roku Nestor pisał, że gdy do Włodzimierza przychodzili z różnych stron mędrcy, a każdy z nich zachwalał mu swoją religię i przyjąć doradzał; przysłali też i Grecy dla niego pewnego filozofa, który mu rzekł: „Słyszeliśmy, że byli u ciebie Bułgarowie i „namawiali” cię do przyjęcia ich wiary: ale wiara ta jest wobec nieba i ziemi bezecna; przeklęci oni są więcej od innych ludzi, gdyż naśladują owych z Sodomy Gomory, na których ogniste kamienie z nieba padały i pogrzebały ich w ziemi. Tak samo czeka i tych sąd straszliwy, skoro Pan Bóg przyjdzie z nieba na ziemię, ażeby wytępić wszystkich, którzy tak są bezecni i szkaradni. Ci bowiem robią, co jest najszkaradniejsze!” (R.W. Berwiński, „Studia o gusłach, czarach, zabobonach i przesądach ludowych”, Nakładem i czcionkami Ludwika Merzbacha, Poznań 1862).
W Niemczech w XIII w. pojawiła się sekta Stedingów. Biskup bremeński, Gerhard II, oskarżył tę sektę, jako kacerzy i odszczepieńców przed papieżem Grzegorzem IX, który wydał dwie bulle przeciwko Stedingom. Na temat sekty bulla pisze: „Niegodziwcy Ci miotają najszkaradniejsze obelgi przeciw panu nieba i ziemi twierdząc bluźnierczo, że to jest tyran okrutny i niesprawiedliwy, co zdradą i podstępem strącił Lucyfera do piekieł. Wierzą też w tego ostatniego i mówią, że on właściwie jest stwórcą nieba, i że w swoim czasie, kiedy wróg upadnie, powróci do swojej chwały i będzie znowu na niebie królował. Od niego też i przez niego, a nie przez kogo innego, spodziewają się wiecznego swego zbawienia i dlatego nie chcą nic robić, co by się Bogu podobało” (R.W. Berwiński, „Studia o gusłach, czarach, zabobonach i przesądach ludowych”, Nakładem i czcionkami Ludwika Merzbacha, Poznań 1862).
Więc kult diabelski Stedingów był taki sam jak wcześniej u Massalinów, Ofitów i Bogumiłów. Od upadku pogaństwa wtajemniczenia i kult szatana przetrwał w sektach średniowiecznych oraz w zakonach rycerskich.
Manicheizm
Manes (Mani). Foto: pl.wikipedia.org
W III w. na Bliskim Wschodzie pojawiła się religia, która odegrała znaczną rolę w historii bliskowschodnich wierzeń ale również w Europie. Założyciel tej religii Manes (Mani) urodził się w 216 r. po ur. Chrystusa w bogatej rodzinie w Babilonie, gdzie był wychowywany na wierzeniach mandejczyków. Była to sekta gnostyczna, która wobec chrześcijaństwa zajmowała wrogie stanowisko. Abrahama, Mojżesza i Chrystusa uważali za fałszywych proroków. Manes został jako niewolnik kupiony w Egipcie przez wdowę. Był kształcony u magów. Pers Manes ogłosił się prawdziwym prorokiem, przyjmował dualizm i trudnił się magią, gdyż był wychowany pomiędzy perskimi magami. Manes napisał dzieło o astrologii. Odrzucał on zupełnie Pismo Św. Starego Testamentu a do Nowego napisał własny komentarz. Na manicheizm złożyły się pierwiastki babilońskiego gnostycyzmu, mazdaizmu i buddyzmu, w połączeniu z pojęciami żydowskimi i chrześcijańskimi. Według doktryny manichejskiej na początku, gdy nie było jeszcze Ziemi i Nieba, istniały dwa pierwiastki: światło (dobro) i ciemność (zło). Ze zmieszania światła i ciemności powstał obecny świat. Powrót dusz do raju światła możliwy jest tylko po przyjęciu orędzia zbawienia, które przyniósł Manes, a owo zbawienie polegać ma na osiągnięciu świadomości samego siebie. Wszyscy, którzy przyjmują nauki Manesa, tworzą „świątynię rozumu”. Manicheizm w przeciwieństwie do chrześcijaństwa, które uczy, by zło dobrem zwyciężać, opiera się na walce dobra ze złem. Manicheizm jest całkowicie przeciwny nauce Chrystusa. Wyznawców manicheizmu uważano za czcicieli szatana i przypisywano im różne praktyki magiczne. Zostali oni uznani za wrogów rodzaju ludzkiego i zostali skazani kodeksem cesarzy rzymskich na wytępienie. Mimo prześladowań ze strony cesarza rzymskiego Dioklecjana (230-313) manicheizm rozszerzył się w Persji, Syrii, Palestynie, Hiszpanii, Włoszech i Afryce północnej. Od początku V w. zaczął stopniowo zanikać, by w XI w. pojawić się w Orleanie i w następnych wiekach w sektach neomanichejskich takich jak: patareni, massalinowie, katarzy, bogumiłowie, albigenesi, waldensi.
Sekta pojawiła się w Orleanie za panowania króla Roberta (987-1031). Wyznawców tej sekty miano za czcicieli diabła i przypisywano im różne praktyki magiczne. W 1140 r. liczba zwolenników manicheizmu uległa wszędzie zwielokrotnieniu: w Nadrenii, gdzie herezja ta miała swoje centrum w Kolonii, w Perigord, w Reims, w Lombardii i środkowej Italii. Pod koniec XII w. pojawili się w południowej Francji w prowincji Albigois, a miasto Albi stało się ich główną siedzibą oraz w Carcassonne w Langwedocji. Stąd nazwano ich powszechnie albigensami. W Italii członkowie tej sekty byli głównie kupcami i rzemieślnikami, natomiast w Langwedocji wielu zwolenników pochodziło z czołowych rodów feudalnych, jak na przykład Rajmund VI, książę Tuluzy.
Wyznawcy gromadzili się w porze nocnej w ukrytym miejscu, gdzie mieli wywoływać demony pewnymi zaklęciami. Zgromadzonym ukazywały się duchy w postaci jaśniejących aniołów, to czarnych murzynów i w kształcie różnych zwierząt. Prawdopodobnie charakter tego zgromadzenia był inicjacyjny, gdyż nawiązywał bezpośrednio do wtajemniczeń eleuzyńskich. Pod koniec XII w.
Ruch katarów
W Europie ruch katarów pojawił się w XII w. Nazwą tą określono wszystkie powyżej wymienione sekty. Odrzucali oni św. sakramenty, zmartwychwstanie ciał, świętych, małżeństwo oraz organizację państwową i kościelną. Krzyż w ich mniemaniu, skoro był narzędziem śmierci Chrystusa, powinien być pogardzony, bo nikt nie będzie czcił i całował szubienicy.
Papież Innocenty III ogłasza krucjatę przeciw katarom (XIV w., domena publiczna). Foto: histmag.org
Dzielili się na „wiernych”, którzy prowadzili życie rozpasane i „doskonałych”, którzy przez „pocieszenie”, rodzaj chrztu duchowego, mieli zapewnić sobie szczęście. Żeby je osiągnąć, wielu z nich obierało śmierć głodową. Wierzyli w reinkarnację. W posiadaniu katarów miał się znajdować tajemniczy „kielich bogactwa”. Używali oni Graala w mistycznych obrzędach, zwanych manisola. Katarowie zostali potępieni przez Sobór Laterański w 1179 r. Walczył z nimi dość skutecznie na argumenty św. Dominik, ale z uwagi, że katarowie stanowili istotne zagrożenie dla porządku społecznego Europy, papież Innocenty III ogłosił przeciwko nim wyprawę krzyżową.
Wspomniany wyżej Rajmund IV, książę Tuluzy, został ekskomunikowany jako zwolennik herezji i katarów. Jeden z jego oficerów w styczniu 1208 r. zamordował legata papieskiego Pierre de Castelnaua. Papież Innocenty III był wstrząśnięty tym wydarzeniem, i obwiniał Rajmunda IV o współudział w morderstwie. Papież apelował do króla Francji, Filipa II Augusta (1165-1223), o zorganizowanie krucjaty. Król się ociągał, ale wielu baronów podjęło się tego zadania, i 21 lipca 1209 r. trzydziestotysięczna armia krzyżowców najechała południową Francję. Straszliwie zmasakrowano ludność Beziers. Było to 22 lipca, w święto Marii Magdaleny. Wymordowano około 15 tys. mieszkańców, a miasto zostało spalone. W Beziers związki między kultem Marii Magdaleny i katarami nie były bynajmniej przypadkowe. O zdobyciu Beziers napisał Pierre des Vaux-deCernat następująco: „Beziers zdobyto w święto Marii Magdaleny. O, sprawiedliwa Opatrzności! (…) Heretycy uważali Marię Magdalenę za Konkubinę Chrystusa (…) i dlatego dobrze się stało, że te parszywe psy wytępiono w dniu znieważanej przez nich świętej” (Lynn Picknett i Clive Prince „Templariusze, tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa”, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2005, z angielskiego przełożył Jerzy Żebrowski).
Katarzy wydaleni z Carcassonne w 1209 r. Foto: Wikipedia.org
Później papież udzielił formalnej zgody na objęcie władzy w hrabstwie Tuluzy przez Szymona de Montfort. Na Soborze Laterańskim sprawę albigenesów załatwiono kompromisowo, a mianowicie Szymon de Montfort mógł zatrzymać Tuluzę i Montauban, a Prowansja miała przypaść Rajmudowi IV.
Za pontyfikatu Honoriusza III jednak wybuchła wojna między stronnikami rodzimej dynastii z Tuluzy a Szymonem de Montfort, i w 1221 r. zorganizowano drugą krucjatę, do której po długim ociąganiu, dołączył się w 1226 r. osobiście król Ludwik VIII. Atakowano kolejno: Perpignam, Narbonne, Carassonne i Tuluzę. W 1244 r. krzyżowcy oblegali przez dziesięć miesięcy twierdzę Montsegur, która była położona na szczycie wapiennej góry. Broniło jej 400 katarów, którym pomagali templariusze, a sympatycy katarów z okolicznych miast i wsi, narażając się krzyżowcom, dostarczali żywność i wodę. W końcu twierdza upadła. Ostatecznie ruch ten o nastawieniu antychrześcijańskim wygasł w XIII w. Templariusze byli bardziej lojalni wobec sprawy katarskiej niż wobec Kościoła rzymskiego. Udzielali katarom pomocy. W Langwedocji było największe w Europie skupisko templariuszy.
Niedługo przed tym, jak w 1244 r. katarowie skapitulowali przed krzyżowcami, wśród skarbów przechowywanych w twierdzy Montsegur miał się znajdować Graal. Tuż przed odcięciem Montsegur od reszty świata przez krzyżowców czterech katarów, nie bacząc na niebezpieczeństwo, zeszło pod osłoną nocy z najbardziej stromego zbocza góry. Zabrali ze sobą skarby, również i kielich, które ukryli w niedostępnym miejscu. Ponoć ich zadaniem było ukrycie skarbu w grotach Sabarthes, ale go tam nie odnaleziono. Ostatecznie ruch ten o nastawieniu antychrześcijańskim wygasł w XIII wieku, jednak idee przetrwały do dnia dzisiejszego. Prześladowani w jednym miejscu pojawiali się w innym.
Ruiny twierdzy Montsegur. Foto: graal.boo.pl
W Tuluzie i Carcassonne odbyły się w latach trzydziestych i czterdziestych XIV wieku procesy osób podejrzanych o udział w tzw. sabatach czarownic. W 1335 roku sześćdziesięciu trzem mieszkańcom Tuluzy zarzucono uprawianie czarów. Przywódczynią grupy była młoda kobieta, Anne-Marie de Georgel, która zeznała, że świat jest dla nich polem bitwy, na którym walczą dwaj bogowie, Władca Nieba i Władca Ziemi. Inna kobieta zeznała, że uczestniczyła w sabacie, aby „usługiwać katarom podczas wieczerzy” (Lynn Picknett i Clive Prince „Templariusze, tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa”).
Stanisław Bulza
http://www.polishclub.org/2017/06/25/zagrozenia-duchowe-jamblicha-maitreji-czesc-ii/
Zagrożenia duchowe. Od Jamblicha do Maitreji. (Część II.)
„Młot na czarownice”
Stanisław Ząbkowic – Młot na czarownice. Strona tytułowa wydania z 1614 r w Krakowie. Foto: wikipedia.org.
W 1487 r. wydano w Kolonii napisaną przez dominikanów Heinricha Kramera i Jacoba Sprengera książkę „Młot na czarownice, łac. „Malleus maleficarum”. Dzieło to było podstawowym źródłem informacji o diabelskich sztukach czarownic i czarnej magii dla całej Europy. Niektóre rozdziały przełożył na język polski w 1614 r. St. Ząbkowic.
Do Polski bardzo wcześnie zaczęły przenikać magia, zabobony, gusła, zaklęcia, za sprawą zachodnio-europejskich sekt waldensów, albigensów czy też środkowo-europejskich bogumiłów i Braci Czeskich. Świadczy o tym liczna literatura do której należą między innymi: „Synod klechów podgórskich”, który pochodzi z początków XVII w., „Komedia Rybałtowska” czy „Czarownica powołana” z 1615 r. W tych publikacjach znajdowały się wzmianki o pewnych praktykach czarodziejskich. Do tego rodzaju literatury i pism, które były szeroko rozpowszechniane i utwierdzały w ludziach podobne zabobony zaliczyć należy następujące publikacje: „Pogrom czarnoksięski” Poklateckiego, „O nowinie cudownej” Roszyńskiego. Stanisław Duńczewski w kalendarzu na rok 1759 umieścił rozprawę o czarach i czarownicach (R.W. Berwiński, „Studia o gusłach, czarach, zabobonach i przesądach ludowych”, Nakładem i czcionkami Ludwika Merzbacha, Poznań 1862).
Kamień filozoficzny
Jan Matejko, Alchemik Sędziwój, 1867, Fot.za: Wikimedia Commons/dp.
W średniowiecznej tradycji Graala w opowieści Wolframa von Eschenbacha „Parsifal pojawia się tekst mówiący o kamieniu filozoficznym: „Wiem ja dobrze, że wielu dzielnych rycerzy przebywa z Graalem w Munsalvaesche. Zawsze kiedy wyruszają w drogę, a czynią to często, wiedzie ich pragnienie przygody. Czy udziałem ich klęska, czy zwycięstwo, czynią tak owi templariusze za grzechy. Mężny gospodarz tam zamieszkuje, i opowiem ci, dzięki czemu trwają w zdrowiu i pomyślności. Żyją za przyczyną kamienia najszlachetniejszej natury. Jeśli jego miano obce ci jest, poznasz je teraz. Zwie się „lapsit exillis”. Mocą owego kamienia Feniks na popiół się spala, a popioły życie weń tchną na powrót. Tak oto Feniks stapia się i zmienia swe pióra, które staja się jasne i świetliste jak niegdyś. Nigdy żaden człek tak bolen nie był, ażeby ujrzawszy kamień, skonał rychło. Jego spojrzenie nie zgaśnie. Czy mężem jest, czy niewiastą, jego postać ta sama pozostanie, jak w dzień, kiedy ujrzał kamień, kiedy to zaczęły się najlepsze dni żywota jego, i choć ujrzałby kamień po dwustu leciech, ten się nie zmieni, a tylko włosy człeka srebrem pokryć mogą. Taką moc kamień daje człowiekowi, że ciało i kości na powrót młode się stają. Kamień ów również nosi miano Graala”.
Wyrażenie „lapsit exillis” jest interpretowane różnie, ale najbliższe prawdy będzie wyrażenie „lapis elixir”, czyli kamień filozoficzny alchemików. Również Feniks był stosowanym powszechnie w alchemii symbolem odrodzenia.
Śmierć feniksa. Foto: mitologia.wikia.com
Feniks (gr. Phoiniks) był legendarnym ptakiem żyjącym w Etiopii. W Egipcie był utożsamiany ze świętym ptakiem słońca Benu (Boinu), który przedstawiany był w postaci czapli, złocistoszkarłatnego orła, niekiedy pawia. Miał żyć kilkaset lat, po czym spalał się na stosie, a z popiołów powstawał na nowo, odmłodzony pojawiał się w egipskim mieście Heliopolis. Ściśle związany z kultem słońca, stał się symbolem zmartwychwstania, odmładzania i długich czasokresów. Okres upływający miedzy kolejnymi pojawieniami bajecznego ptaka, zazwyczaj określany jako 500 lat, niekiedy 1460 albo 1500. Feniks miał się ukazać w Egipcie 5 razy: za panowania Senusereta I między 1970 albo1840 przed Chrystusem, Amasisa II w 566 roku przed Chrystusem, Ptolemeusza II w 266 roku przed Chrystusem, Tyberiusza w 34 roku po Chrystusie i Konstantyna Wielkiego w 334 roku, co świadczy o nieregularności okresu. W języku greckim feniks oznacza purpurę. Grecki historyk Herodot (około 450 roku przed Chrystusem) twierdził, że feniks symbolizuje czerwień i złoto zachodzącego i wschodzącego słońca.
Alchemicy Lapidusa i Eirenaeusa Philalethesa mówią o kamieniu filozoficznym, nie jest wcale kamieniem, lecz proszkiem posiadającym moc przemienienia zwykłego metalu w złoto i srebro. Oto cytat: „Kamienia, który posiada zdolność przekształcenia metali w złoto, należy szukać w szlachetnych metalach, których jest składnikiem (…) Nazywamy go kamieniem, ponieważ ma stałą strukturę, opiera się działaniu ognia, jak każdy inny kamień, ale ma postać bardzo drobnego proszku, niewyczuwalnego dotykiem (podobnie jak talk), jest bezwonny, potencjalnie najbardziej przenikliwy, pozornie suchy, a jednak tłusty, łatwo zabarwia płytkę metalu (…) Kamień ten nie istnieje w naturze, trzeba go sztucznie wytworzyć, ale zgodnie z prawami natury (…) Tak więc, jak widzicie, nasz kamień jest ze złota, ale nie zwyczajnego złota”. Zasada, którą kierowali się wszyscy alchemicy brzmiała: „Aby zrobić złoto, trzeba wziąć złoto” (Laurence Gardner, „Potomkowie Dawida i Jezusa – rodowód królów Świętego Graala”, przekład Grażyna Gasparska, Wydawnictwo Amber, Warszawa, 1999).
Michał Sędziwój (1566-1636) był polskim alchemikiem, lekarzem, naukowcem, i odkrywcą tlenu. Sędziwój zyskał sławę człowieka posiadającego wielką wiedzę tajemną. Otrzymał misję od króla Zygmunta III, aby powrócić do Pragi i przeprowadzić zabiegi dyplomatyczne w sprawie tzw. sprawy mołdawskiej. Wtedy to też dokonał przy współudziale samego cesarza Rudolfa II słynnej transmutacji. Cesarz upamiętnił to wydarzenie, nakazując wmurowanie w ścianę sali, w której dokonano tej operacji, marmurową tablicę z napisem: „Faciat hoc quispiam alius quod fecit Sendivogius Polonus” (Niech ktokolwiek inny uczyni to, co uczynił Polak Sędziwój). Był zaufanym człowiekiem króla Zygmunta III Wazy. Od 1600 roku piastował godność sekretarza królewskiego. Podobnie, jak John Dee, słynny alchemik i agent królowej Elżbiety I, Sędziwój wykonywał misje dyplomatyczne dla monarchy.
Nicolas Flamel (1330-1413) francuski alchemik, prawnik i pisarz przysięgły, interesował się praktykami alchemicznymi Egipcjan, Greków. Legenda oparta na pismach samego Flamela głosi, że jako pierwszy stworzył kamień filozoficzny, czyli substancję zmieniającą między innymi metal w czyste złoto oraz główny składnik eliksiru długowieczności. Nicolas Flamel rzeczywiście musiał być osobą ważną, gdyż wspomniano o nim między innymi w książkach „Katedra Marii Panny w Paryżu” Wiktora Hugo, „Harry Potter i Kamień Filozoficzny” J.K. Rowlinga, „Boży bojownicy” i „Lux perpetua” Andrzeja Sapkowskiego oraz „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna, jak również w książce Judith Merkle Riley „Czara wyroczni”, oraz książka „Alchemik. Sekrety nieśmiertelnego Nicolasa Flamela” Michaela Scotta.
Średniowieczne akademie
W XV w. nawiązano też do starożytnych akademii Platona. W tej akademii byli kształceni ludzie, którzy później wywierali istotny wpływ na politykę w różnych państwach. Plutarch podaje, że Platon wysyłał swoich uczniów dla zorganizowania państw: Arystonimosa do Arkadii, Formiona do Elidy, Menedomosa do miasta Pyrra na wyspie Lesbos i wielu innych w różnych zakątkach ówczesnego świata. Dion uczeń Platona na Sycylii wywołał krwawą rewolucję. Wielu z nich było tyranami.
Akademie Platona przetrwały całą starożytność. Na wzór akademii platońskich została założona w 1460 r. Akademia Rzymska przez humanistę Piotra z Kalabrii, zw. Pomponiuszem Leto (Pomponiusz Laetusa). Stanowiła jeden z wielu kręgów uczonych epoki humanizmu, nawiązujących do filozofii Platona, neoplatonizmu i pitagoreizmu. Była drugim, obok wspólnoty utworzonej wokół Gemistosa Pletona, kręgiem propagatorów platonizmu antychrześcijańskiego (Małgorzata Kowalewska, „Akademia Rzymska Platońska”
Nadawała ona sobie nie tylko nazwy i tytuły pogańskie, lecz również duch, jaki w niej panował był pogański. Papież Paweł II w 1468 r. kazał ją zamknąć.
Podobna akademia powstała we Florencji, która wizję świata opierała na poglądach starożytnych filozofów. Powstała ona z inspiracji i mecenatu Medyceuszy, jako zrzeszenie entuzjastów Platona, spotykających się na dysputy w podarowanej Marsylio Ficinowi willi Careggi (Montevecchio); nawiązywała wprost do byłej Akademii Platona i jest nierozerwalnie związana z osobą Marsylia Ficina (1433-1499) i z dziejami renesansowej kultury florenckiej. Łączono religię z filozofią przez dodanie idei kabalistycznych. W polityce zwalczano etykę i moralność. Zwalczano autorytet Kościoła. Platon i orficy byli otaczani religijną czcią. Czczono Platona na równi z Chrystusem. Kres akademii nastąpił w 1522, kiedy to znaczna część członków akademii zaangażowała się politycznie w spisku na życie kard. i abpa florenckiego Giulio de’Medici, późniejszego (1523–1534) papieża Klemensa VII.
Na dworze Medyceuszy prowadzono też badania nad hermetyzmem i okultyzmem. Wywarły ona przemożny wpływ na Leonarda da Vinci i wielu innych uczonych. Pod patronatem Medyceuszy, a zwłaszcza Cosima Starszego (1389-1464) i jego wnuka Wawrzyńca Wspaniałego (1449-1492), dokonano pierwszej syntezy wielu różnych idei okultyzmu. Cosimo nie tylko wysyłał emisariuszy, aby odnajdowali tak legendarne dzieła jak „Corpus Hermeticum”, którego autorem był rzekomo sam Hermes Trismegistos, lecz finansowali również ich przekłady. Na dworze Medyceuszy działali znani, choć zwykle cieszący się złą sławą, okultyści, tacy jak wspomniany Marsylio Ficini, który przełożył „Corpus Hermeticum”, oraz Pico Della Mirandola (1463-1494), który upowszechnił praktyki kabalistyczne (Lynn Picknett i Clive Prince, „Templariusze tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa”).
Hermes Trismegisto
Za domniemanego autora „Corpus Hermeticum” („ksiąg hermetycznych”), oraz zachowany do dziś fragment „Szmaragdowej tablicy” pochodzący z czasów starożytnych, uchodzi Hermes Trismegisto (łac. Mercurius ter Maximus) Jest on czczony przez okultystów jako „po trzykroć wielki” i „największy”. Został tak nazwany przez Greków, gdyż uważany był za króla, prawodawcę i kapłana. Jest symbolem epoki, w której stan kapłański, stan urzędniczy oraz władza królewska zjednoczone były w kaście rządzącej. Nazwa oznacza zarazem człowieka, kastę i boga. Jako człowiek jest wielkim wtajemniczonym, z kolei kasta przechowuje tradycje wtajemniczonych, natomiast jako bóg Merkury jest zespolony z całą sferą ze swoją kategorią duchów. Według jego wyznawców, Hermes jest słowem, najwyższym przewodnikiem w nadziemskiej dziedzinie wtajemniczenia. Dlatego też we wtajemniczeniach eleuzyńskich herold był upodobniony do Hermesa. Według okultystów jest to bożek czasu i miary, porządku świata i uchodzi za twórcę nauki i sztuki, a w szczególności alchemii, magii, teozofii, mistyki i spirytyzmu.
Mozaika w katedrze w Sienie wyobrażająca Hermesa Trismegistosa w towarzystwie mędrców Wschodu i Zachodu. Fot. za: pl.wikipedia.org
W mitologii greckiej Hermes występuje jako syn Zeusa i nimfy Mai. Jest bratem Apollona. Już Homer w „Odysei” ukazuje go, kiedy dwukrotnie udzielił pomocy Odyseuszowi: raz, gdy przyniósł nimfie Kaliopso polecenie uwolnienia Odyseusza i pomógł mu w budowie tratwy, a drugi raz u Kirke, kiedy zapoznał Odyseusza z magiczną roślina „moly”, która uchroniła go przed czarami i oszczędziła mu poniżającej przemiany w zwierzę. Hermes jest wcieleniem chytrości i oszustwa, jest bogiem kupców i zarobku, patronuje złodziejom i nocnym miłosnym przygodom. Jak wierzyli starożytni, był również przewodnikiem zmarłego w zaświaty, ponieważ zna drogę i może prowadzić w ciemnościach. Ale nie jest bogiem zmarłych, chociaż umierający mówią, że chwycił ich Hermes. Jest łowcą dusz. Albowiem gnoza, magia, spirytyzm, teozofia są tymi teoriami, które wyznawców mają doprowadzić do upadku.
W okresie hellenistycznym Hermes zostaje upodobniony do Tota, staroegipskiego boga księżyca, i zyskuje nowa popularność jako Hermes Trismegistos. Pod tym mianem przetrwa w alchemii i hermetyzmie aż do XVII w. Został tak nazwany przez Greków, gdyż uważany był za króla, prawodawcę i najwyższego kapłana. W starożytnym Rzymie pitagorejczycy nadali mu imię Merkurego. Każdy cesarz rzymski był cesarzem, prawodawcą i najwyższym kapłanem.
Zgodnie z przekonaniem okultystów, Hermes jest obdarzony wszelkimi formami poznania, a w pierwszym rzędzie tajemną wiedzą. Jest wodzem wszystkich czarowników, ponieważ „zna rzeczy wszelkie i wszystkie czynić potrafi”. Występuje we wtajemniczeniach masońskich, gdyż tajemne nauki są przekazywane we wtajemniczeniach.
Jego atrybutami są: magiczna laska i złota różdżka. Laseczka jest ozdobiona u góry dwoma skrzydełkami, wokół niej owijają się dwa węże. Laseczka ta nazywa się kaduceusz (przedmiot należący do herolda). W sztuce przedstawia się Hermesa przyodzianego w skrzydlate sandały i w kapeluszu o szerokim rondzie, który czyni go niewidzialnym.
Jean Desaguliers (1683-1744), bliski przyjaciela Newtona, przetłumaczył na język angielski „Tablicę Szmaragdową”, starożytny tekst hermetyczny, którego autorstwo przypisywane jest Hermesowi Trismegistosowi. Do treści Tablicy odwoływali się średniowieczni alchemicy oraz różokrzyżowcy, a także adepci nauk okultystycznych i ezoterycznych. Alchemicy wierzyli, iż przekaz zawiera tajemnicę kamienia filozoficznego. Oryginalnie tekst był pisany w języku arabskim. Istnieje wiele przekładów, z czego pierwszym był łaciński przekład autorstwa Apoloniusza z Tiany, który urodził się w początkach I wieku w Tianie w Kapadocji. Uważany był za pośrednika między bogami i ludźmi, cudotwórcę, czarownika i proroka.
Jean Desaguliers w 1723 i w 1725 r. był zastępcą Wielkiego Mistrza w Wielkiej Loży Anglii. Zasłynął jako współautor pierwszej „Konstytucji masońskiej”, wydrukowanej 17 stycznia 1723 r.
Klucze Salomona
Są dwie księgi wiedzy magicznej, które w nazwie mają klucz: „Mniejszy Klucz Salomona” i „Większy Klucz Salomona”. Księga „Mniejszy Klucz Salomona” lub „Lemegeton” (Clavicula Salomonis, Clavicula Salomonis Regis) jest anonimową XVIII-wieczną księgą wiedzy magicznej (grimoire) i należy do jednej z najbardziej popularnych demonologicznych ksiąg.
Autorstwo tej księgi przypisuje się królowi Salomonowi. Jednak tytuły i godności określające demony nie były znane w jego czasach. „Lemegeton” zawiera szczegółowy opis duchów, aniołów, demonów, i sposoby ich przywoływania i zmuszania do posłuszeństwa. Księga podzielona jest na pięć części. Choć księga ukazała się w XVIII w. to przywoływanie duchów, demonów było już znane w średniowieczu.
Klucz Salomona. Francesco del Cossa, Triumf Wenus. 1470. Foto za: pl.pinterest.com
Druga księga wiedzy magicznej to „Większy Klucz Salomona” („Klucz Salomona”, „Clavicula Salomonis, „Clavis Salomonie”), której autorstwo przypisuje się również królowi Salomonowi. Kopie pochodzą z czasów średniowiecza lub późniejszych. Księga zawiera wiele zdań i terminów opierających się na tekstach talmudycznych i kabalistycznych.
Styl, w którym napisano księgę „Większy Klucz Salomona” jest typowy dla czasów średniowiecznych. Wiele ksiąg przypisywanych Salomonowi datuje się na czas pomiędzy 1000-1453 r., czyli czas wypraw krzyżowych, który wpłynął na kontakty z żydowskimi kabalistami i arabskimi alchemikami. Księga wiedzy magicznej „Większy Klucz Salomon” różni się od innych podobnych ksiąg tym, że nie ma w niej żadnych wzmianek o demonach, a jedynie szczegółowe przepisy dotyczące wykonywania operacji magicznych. Księga podzielona jest na dwie części zawierające inwokacje do duchów i sposoby ochrony wzywającego (zwanego w księdze egzorcystą) przed ich szkodliwym działaniem, a także zaklęcia zmuszające te duchy do posłuszeństwa.
Ofiary z dzieci
Autorzy książki „Święty Graal, Święta Krew”, którzy natknęli się na artykuł napisany jakoby przez członka Prieure de Sion, przytaczają z niego następujące zdanie: „Bez Merowingów nie istniałby Prieure de Sion, bez Prieure de Sion wygasłaby dynastia Merowingów”. Charakter powiązań miedzy zakonem a linią rodową częściowo wyjaśnia następujący fragment: „Król jest; to pasterz i przewodnik jednocześnie. Czasem wysyła on jakiegoś wspaniałego ambasadora do swego wasala, który panuje, do swego sługi, który ma to szczęście, iż jego udziałem jest śmierć. Takoż Rene Andegaweński, konetabl de Bourbon, Nicolas Fouquet… i liczni inni, dla których po zadziwiającej pomyślności następuje niewytłumaczalna niełaska – albowiem wysłannicy ci wzbudzają postrach, ale ich misja ma swój koniec. Strażnicy tajemnicy mogą być jedynie wyniesieni lub zniszczeni. Takoż Gilles de Rais, Leonardo da Vinci, Joseph Balsamo. Książę Nevers i Gonzaga, ci, których śladem podąża woń magii, w której siarka miesza się z kadzidłem – zapach Magdaleny”.
Czy takim wysłannikiem tajemniczego króla był Gilles Rais? Gilles Rais (1404-1440), rycerz, okultysta i morderca, od 1427 do 1435 roku służył jako dowódca w królewskim wojsku, włączając w to służbę pod Joanną d’Arc w kampanii w 1429 roku. Mimo świadectw kilku popularnych autorów, którzy wyolbrzymiali jego znaczenie w późniejszych kampaniach, zostało udowodnione na podstawie ocalałych ksiąg rachunkowych, że dowodził raczej niewielkim oddziałem osobistym, składającym się z dwudziestu pięciu zbrojnych i jedenastu łuczników, i był raczej jednym z wielu pomniejszych dowódców niż wodzem. Nie służył również Joannie d’Arc jako osobisty ochroniarz (ta funkcja przypadła Janowi z Aulon). Największym osiągnięciem Gillesa de Rais było znalezienie się pośród trzech wyróżnionych ceremonialnym tytułem marszałka (fr. maréchal) ustępujących pozycją jedynie królewskim konstablom (fr. connétable). Tytuł ten nadano mu podczas koronacji Karola VII, 17 lipca 1429 roku.
W 1435 roku Rais odszedł ze służby wojskowej, by spełniać swoje zachcianki w swych majątkach, promując teatralne przedstawienia i przepuszczając odziedziczony majątek. W tym czasie, zgodnie z późniejszymi zeznaniami jego i pozostałych współwinnych, zaczął eksperymentować z okultyzmem pod przewodnictwem człowieka zwanego Francesco Prelati, który wmówił Rais, że może odzyskać majątek, który roztrwonił, poświęcając dzieci demonowi zwanemu „Barron”. Dramat rozpoczął się w 1432 roku, w kaplicy zamku Tiffauges. Jego właściciel, w obecności Francesco Prelatiego, Florentczyka podającego się za kapłana Lucyfera, złożył mroczną przysięgę. Przyprowadzono ofiarę – małego chłopca. Baron de Rais, marszałek Francji, zabił go ciosem noża. Potem były następne mordy, w trakcie „czarnych mszy” i szalonych orgii. Do Tiffauges, głównej rezydencji barona, ściągały dziwne postaci – okultyści, magowie, szamani, również spragnieni mocnych wrażeń arystokraci.
Gilles de Rais, bohater narodowy w 1440 roku został skazany na śmierć za torturowanie, gwałty i zamordowanie 30 dzieci, choć liczba ofiar w rzeczywistości mogła sięgnąć nawet dwóch setek. Na procesie opowiadał o wyuzdanych orgiach i homoseksualnych gwałtach. O chłopcach zakłuwanych nożem, bądź zabijanych ciosem pałki. O bestialskich torturach, o odrąbywaniu głów, o wypruwaniu wnętrzności. O przerażających eksperymentach okultystycznych – próbach stworzenia „kamienia filozoficznego” i „eliksiru młodości” z krwi i mózgu mordowanych dzieci. O krwawych ofiarach ku czci szatana, o „czarnych mszach” i bluźnierstwach przeciw Bogu. Szczegóły zbrodni były tak potworne, że w pewnej chwili prowadzący rozprawę biskup Nantes, wstrząśnięty głęboko, wstał, podszedł do krucyfiksu i zakrył go zasłoną. Rais został posądzony o zwabianie młodych chłopców do swojego majątku, gdzie ich gwałcił, torturował i ranił, często masturbując się siedząc na umierającej ofierze. Dokładnie nie wiadomo ile osób zostało zamordowanych przez de Rais, ponieważ większość ciał została spalona lub zakopana. Przyjmuje się, że było od 80 do 200 ofiar. Sugestie o 600 ofiarach są prawdopodobnie przesadzone. Ofiary miały od 8 do 16 lat i były obu płci. Choć Rais wolał chłopców, zadowalał się młodymi dziewczętami, jeżeli jego słudzy nie byli w stanie zdobyć dzieci płci męskiej. 26 października 1440 roku w Nantes zapłonęły stosy. Gilles de Rais i jego wspólnicy spłonęli na stosie.
Nostradamus
Nostradamus i Katarzyna Medycejska. Foto za: diaprojection.unblog.fr
Michel de Nostredame (1503-1566), znany jako Nostradamus, mag i jasnowidz. Był Żydem, właściwie nazywał się Michel, a Nostradamusem został nazwany od miejsca chrztu de Notre-Dame. Był lekarzem i astrologiem. W 1531 Nostradamus został zaproszony przez Jules-César Scaliger’a, który był uznanym renesansowym myślicielem, do Agen. Tam poznał piękną, inteligentną i zamożną kobietę Henriette d’Encausse, (w sprawie imienia i nazwiska tej kobiety istnieją jednak spory wśród badaczy) z którą się ożenił. Za małżeństwa tego narodziło się dwoje dzieci. W 1534 r żona i dzieci zmarły, prawdopodobnie na skutek wielkiej zarazy. Po ich śmierci kontynuował podróże po Francji i prawdopodobnie po Italii. Miał problemy z rodziną zmarłej żony (proces o zwrot posagu). Przez następne lata był wędrowcem.
W roku 1554 osiadł w Marsylii. Potem wybrał się w dalszą podróż do Salon-de Provence, miasteczka leżącego w połowie drogi między Marsylią a Awinionem. Poznał tam bogatą wdowę, Annę Ponsart Gemelle. Poślubił ją i zamieszkał przy placu Poissonnerie, w domu, który istnieje do czasów współczesnych. Na strychu swojego domu zbudował centrum obserwacyjne. Na podstawie obserwacji gwiazd i ich zachowania przepowiadał przyszłość. Sposób czytania gwiazd, jaki obrał sobie Nostradamus, jest nieznany do dziś dnia. Nostrodamus, zanim został jasnowidzem, przebywał przez dłuższy czas w Lotaryngii. Tam został wprowadzony w jakąś niezwykłą tajemnicę. Pokazano mu jakąś starożytną tajemną księgę, na podstawie której napisał później wszystkie swoje dzieła. Stało się to rzekomo w miejscu bardzo znaczącym, a mianowicie w opactwie Orval. Później Nostrodamus, jako agent Gwizjuszów i Lotaryńczyków, został nadwornym astrologiem króla Francji. W czerwcu 1559 roku wydarzył się jeden z najsłynniejszych i najtragiczniejszych wypadków XVI wieku. W turnieju rycerskim zginął król Francji, Henryk II. Jego śmierć wywołała wiele spekulacji, przede wszystkim dlatego, że została przepowiedziana. Po raz pierwszy w 1552 r. przepowiedział ją astrolog Luca Gaurico, a po raz drugi przepowiedział ją Nostradamus. W 1555 r. wydał on pierwszy zbiór ze swych niejasnych proroctw, zwanych „Centurie”, który zawierał tajemniczy czterowiersz:
„Młody lew staremu krwi utoczy,
W rycerskim pojedynku na Marsowym polu
W złotej klatce mu wykłuje oczy:
Jeden z dwu rysów, śmierć w okrutnym bólu.”
Nostradamus przepowiada śmierć króla Henryka II. Foto: stil.kurir.rs
Przepowiedzenie śmierci króla Henryka II przyniosło Nostradamusowi sławę i ugruntowało mu pozycję największego europejskiego jasnowidza. Niektóre z jego przepowiedni mówią o przeszłości, o templariuszach, dynastii Merowingów i dziejach książęcego rodu Lotaryngii. Spora ich liczba dotyczy Razes, starodawnego hrabstwa wokół Renes-le-Chateau. Liczne czterowiersze mówią o nadejściu Le Grand Monarch (Wielkiego Monarchy), który będzie pochodził z Lotaryngii. Jego przepowiednie były jeszcze zakazane w 1781 r. przez dwór papieski, gdyż przepowiadał w nich upadek papiestwa. Jest raczej pewne, że „przepowiednie” Nostradamusa to nic innego, jak tylko masoński scenariusz wydarzeń, które się odbyły i odbędą się, plany działania, zaszyfrowane instrukcje i informacje. Są to zaszyfrowane plany działania, które mają dać Europie władcę z Merowingów.
„Sfera zwodniczych i obłędnych ułud”
Koniec średniowiecza i epoka Odrodzenia stały się okresem rozkwitu tajnych stowarzyszeń. Książki z zakresu magii cieszyły się ogromnym powodzeniem. W 1651 r. zostały wydane prace Alberta Wielkiego (1159-1280). W XVI w. Za autorytety w dziedzinie magii uważani byli następujący pisarze: Anzelm z Parmy, Picatrix Hiszpan, przeor Johan Trithemius, który napisał „Philosophia naturalis” i „Antipalus maleficiorum” oraz Piotr z Apony z dziełem „Elementa magica”.
W tym to okresie cieszył się sławą Teofrast Paracelsus (1493-1541) jako lekarz-cudotwórca. Był też przyrodnikiem, alchemikiem i filozofem. Cechy jego postaci i umysły były wzorem dla legendy Fausta i podań ludowych o alchemikach. Był jednym z głównych reprezentantów panteistyczno-okultystycznej odmiany renesansowej filozofii przyrody. Zwalczał kult dawnych autorytetów medycznych, a zwłaszcza Hipokratesa. Starożytna tajemna nauka wierzyła w istnienie duchów żywiołowych, które zapełniają atmosferę ziemską. Okultyści twierdzą, że posługiwanie się siłami tajemnymi, czyni te duchy widzialnymi. Według Paracelsusa, pole magnetyczne człowieka przyciąga je, elektryzuje i sprawia, że są one zdolne wówczas do przybierania wszelkich możliwych kształtów. Stanowią one sferę zwodniczych i obłędnych ułud.
W pierwszej połowie XVI w. wielką sławą cieszy się w Hiszpanii i w całej Europie Hiszpan Torralba, który uchodził jako znawca magii i potężny czarnoksiężnik. W 1528 r. został aresztowany i postawiony przed sądem. Został oskarżony o zajmowanie się magią i skazany na dożywotnie więzienie. Później został zwolniony.
Pod koniec XVI w. olbrzymią sławę zyskał John Dee ur. w 1527 r., uczony brytyjski, który był faworytem królowej Elżbiety I. Był angielskim filozofem, uczonym, lekarzem, astrologiem, alchemikiem, kabalistą, dyplomatą i szpiegiem. Jego olbrzymia sława jako maga rozpoczęła się od efektów scenicznych, które zastosował na przedstawieniu „Pokoju” Arystofanesa. Wróżył z kuli kryształowej, która przechowywana jest do dziś w Muzeum Brytyjskim. W 1585 r. John Dee był gościem króla Stefana Batorego. Znane są dwa seanse spirytystyczne przeprowadzone przez duet Dee-Keley przed królem. Wizyta Johna Dee przyczyniła się do rozprzestrzenienia zabobonów i rozwoju nauk okultystycznych i wtajemniczeń w Polsce. Zaufanym doradcą króla i nadwornym czarnoksiężnikiem był Wawrzyniec Gradowski.
John Dee przyczynił się walnie do upowszechnienia witruwiańskich zasad geometrii i architektury. W 1570 roku opublikował przedmowę do angielskiego wydania dzieł Euklidesa, w której ogłosił prymat architektury nad innymi dyscyplinami matematycznymi. O Chrystusie mówił: „nasz Niebieski Arcymistrz”. Powtórzył witruwiańską charakterystykę architekta jako swego rodzaju maga: „(…) sądzę, że nikt nie może od razu rościć sobie uzasadnionych pretensji do miana architekta, chyba jedynie ci, którzy od młodości wstępują po szczeblach tych nauk i zdobywszy znajomość wielu umiejętności i sztuk, dotrą do szczytu Świątyni Architektury”. W ustępie, który upodobała sobie masoneria, przywołał Platona: „A miano „Architektury” nosi ta Nauka, która wyższa jest nade wszystkie inne Sztuki. A Plato potwierdza, że „Architekt” jest „Mistrzem” nad wszystkimi, którzy tworzą jakiekolwiek dzieło (…)”, (Michael Baigent i Richard Leigh, „Świątynia i loża”, z angielskiego przełożył Robert Sudół, Książka i Wiedza, Warszawa 1996).
Agrypa z Nattesheim
Heinrich Cornelius Agrypa von Nattesheim (1486-1535) był magiem, alchemikiem, lekarzem i filozofem. Zaliczany jest do najwybitniejszych przedstawicieli okultyzmu. Zawsze przy nim byli jego uczniowie. Odwiedzali go młodzi ludzie z całej Europy. Do jego zwolenników należał Surrey Henryk Howard, nadworny poeta króla angielskiego Henryka VIII. Agrypa widział w magii najwznioślejszą filozofię i szczyt wszelkiej wiedzy. Według niego, wtajemniczony posiadając jej znajomość, osiąga siłę wyższych światów, którą opanowuje światy niższe. W 1533 r. opublikował słynne dzieło pod tytułem: „De occulta philosophia” (O filozofii okultystycznej”). Praca ta stanowiła jeden z punktów zwrotnych w historii literatury ezoterycznej i przyniosła autorowi tytuł największego maga epoki. W Agrypie można dostrzec pierwowzór Fausta z dramatu Christophera Marlowe’a i poematu Johanna Wolfganga Goethego. Biografię Agrypy napisał Nenry Morley w języku angielskim, a w niemieckim w 1881 Christoph Sigwardt. Wyobraźnia ludu otoczyła Agrypę nimbem tajemniczości jako alchemika i potężnego czarnoksiężnika. Agrypa mienił się doktorem medycyny, ale stopnia takiego nie otrzymał na żadnym uniwersytecie. W napisanym po łacinie tekście Agrypa wspomniał przelotnie o templariuszach: „haniebna herezja templariuszy”.
W 1651 r. ukazał się angielski przekład dzieła Agrypy. Zawierał krótkie wprowadzenie w formie wiersza pochwalnego, napisane przez alchemika i zwolennika filozofii naturalnej Thomasa Vaughana, który był uczniem Roberta Moraya. Dzieło sprzedawano w księgarni na dziedzińcu przed londyńską katedrą Świętego Pawła. W oryginale wzmianka o templariuszach liczyła zaledwie kilka słów na pięciuset stronach całego dzieła. Anonimowy tłumacz poczuł się nią na tyle dotknięty, że świadomie sfałszował myśl Agrypy. W ten oto sposób w wersji angielskiej „haniebna herezja templariuszy” zmieniła się w „haniebną herezję sług starego Kościoła”.
Średniowieczne obrzędy i wtajemniczenia zostały następnie w pełni rozwinięte przez późniejszych okultystów, przeważnie francuskich: Eliphas Levi, St. De Guaita, Febre de Olivet, M. de Figanieros, St. –Yves de Alveydre. Agrypa zebrał wszystkie tajemne nauki i je odnowił. Stał się prekursorem współczesnych okultystów, którzy wysoko cenią jego dzieła.
Według Agrypy, magia dzieli się na trzy części:
- naturalna, która służy do opanowania rzeczy ziemskich
- niebieska, która daje władzę nad ciałami niebieskimi
- religijna, która prowadzi do owładnięcia światem duchów i demonów
Według niego, wtajemniczony posiadając jej znajomość, osiąga siłę wyższych światów, którą opanowuje światy niższe. Główne jego dzieło nosi tytuł: „Tajemna filozofia”. Biografię Agrypy napisał Henry Morley w języku angielskim, a w niemieckim w 1881 Christoph Sigwardt. Wyobraźnia ludu otoczyła Agrypę nimbem tajemniczości jako alchemika i czarnoksiężnika. Miał czarnego psa, który uważany był za diabła. Agrypa mienił się doktorem medycyny, ale stopnia takiego nie otrzymał na żadnym uniwersytecie. Agrypa, przyjaciel i obrońca Lutra, w swojej „Apologii” nazwał go „zajadłym heretykiem”.
Agrypa zmarł w nędznej chałupie. Przed śmiercią przeklął swego psa, który natychmiast po tym utopił się.
Różokrzyżowcy
Różokrzyżowcy lub Starożytny Mistyczny Zakon Róży i Krzyża, jest to organizacja międzynarodowa, tajna. Członkowie składają przysięgę. Symbol Róży oznacza milczenie. Dawniej na grobach zmarłych składano nie chryzantemy, ale róże, i jak pisze angielski poeta lord George Byron w poemacie „Dziewica z Abidos”:
„Róża zaś poświęcona smutkom i żałobie”,
Co pierwszy raz zakwitła na Zulejki grobie,
Wciąż tam kwitnie, samotna, zroszona i blada
Znak „Różanego Krzyża” stanowiący godło Różokrzyżowców, symbolizuje także ideologię oraz „magiczną moc” tego tajnego stowarzyszenia. Foto: w.kki.com.pl
Symbol róży, która przecież ma kolce, i przy dotknięciu rani, może też oznaczać zemstę, która grozi za złamanie tajemnicy. Natomiast symbol Krzyża nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem, gdyż nawiązuje on bezpośrednio do symboliki egipskiej, gdzie był symbolem życia (anch). Nazywany jest również Złotym Krzyżem. Tradycje nauki masońskiej wywodzą się z Egiptu, gdzie kapłani przekazywali je z pokolenia na pokolenie. Następnie nauki te w starożytnej Grecji posiedli kapłani eleuzyńscy, którzy je zmodyfikowali, i w tej postaci przetrwały one do dzisiaj. Organizacja dla swych członków organizuje tzw. Czwartkowe wieczory naukowe, które nazywają się komitetem wzajemnej pomocy duchowej.
Zakon wywodzi się z Prieure de Sion. W 1188 roku do nazwy Prieure de Sion dodano Order Rose-Croix Veritas. Ormus (Ursus) jest źródłem Rose-Croix lub Rosicrucians. Ormusa (Ursus) był egipskim mędrcem, nawróconym w 46 r. przez św. Marka, ucznia Piotra. Św. Marek w latach 40-62 był biskupem w Aleksandrii, gdzie zakładał pierwsze kościoły, i nawrócił wielu Egipcjan. Według masońskiej tradycji, Ormus (Ursus) założył sektę w Aleksandrii, która łączyła nauki chrześcijańskie z wierzeniami pogańskimi o mistycznym znaczeniu. Godłem sekty miał być czerwony krzyż, przejęty potem przez templariuszy i różokrzyżowców. W muzeum Cluny w Paryżu w 1996 roku było wystawione wieko nagrobka Raoula Sarrazaniego, rycerza z XIII wieku. Wieko jest duże i rzeźbione w bardzo charakterystyczny sposób. Doskonale wykonana płaskorzeźba przedstawia krzyż, a w każdym polu między jego ramionami dużą różę. W podziemiach muzeum znajdują się dwa kompletne kamienne sarkofagi templariuszy sprowadzone z Cypru. Każdy z tych sarkofagów ozdobiony jest symbolem róży.
Krzyż egipski (Crux ansata) w rękopisie biblijnym Codex Glazier. Foto: pl.wikipedia.org
Członkowie tej masońskiej loży za cel działania stawiają sobie poznanie najgłębszych tajemnic rzeczywistości duchowej i materialnej. W celu rozwoju osobowości członkowie medytują i prowadzą samoobserwację w salach lustrzanych ze stojącymi wokół nich pręcikami kadzidlanymi. Stopniowo mają dochodzić do wniosku, że to co widzą, nie jest tym co widzą. Wierzą oni w platońską teorię poznania. Zakon ma wyznaczone cele religijne i polityczne. Tajna nauka różokrzyżowców wywodzi się z gnozy, okultyzmu, alchemii, kabały, z filozofii, pitagoreizmu i neoplatonizmu.
Inicjacja w loży masońskiej (autor nieznany, domena publiczna). Foto: histmag.org
Główna siedziba zakonu znajduje się w San Jose w Kalifornii. Loża wydaję broszurę „Sztuka życia”. Liczba członków na całym świecie wynosi około 6 mln.
Pionier różokrzyżowców w Anglii
Robert Fludd filozof angielski (1574-1637), uczeń okultysty Johna Dee, był członkiem zespołu uczonych, którym król Jakub polecił przełożenie Biblii na język angielski. Propagował filozofię przyrody Paracelsusa. Napisał między innymi takie dzieła jak, „Historia macro et microcosmi” oraz napisana w 1633 r. „Clavia philosophiae et alchymiae”. Był różokrzyżowcem od chwili założenia tego zakonu. Jego ojciec był skarbnikiem królowej Elżbiety I. Robert Fludd był wychowawcą dzieci Henryka Lotaryńskiego w Marsylii. Jednym z nich był Charles, diuk de Guise, który poślubił Henriettę Katarzynę de Joyeuse. Należała do niej między innymi wieś Couiza w pobliżu Rennes-le- Château. Robert Fludd był pionierem różokrzyżowców w Anglii, pod nazwą „Aureae Crucis Fratres” hołdowała czystemu kierunkowi mistycznemu.
Manifesty Różokrzyżowców
Johann Valentin Andrea (1586-1654), niemiecki protestancki pastor z Wirtembergii, pisarz matematyk, alchemik, astrolog, kabalista, różokrzyżowiec oraz teolog, określany mianem „Lutra z Wirtembergii”. Jego książka „Chemiczne wesele Chrystiana Różo–Krzyża” to hermetyczna alegoria, która stała się między innymi inspiracją dla Goethego do napisania „Fausta”. Dzieło Andrea kojarz się z legendą o Graalu i z templariuszami. Pojawia się księżniczka nieokreślonego królewskiego rodu, której posiadłości przechodzą w ręce Maurów, a ona sama wyrzucona w drewnianej skrzyni na morski brzeg, boryka się z losem, by w końcu poślubić księcia, który pomaga jej odzyskać utracone królestwo.
Andrea był związany z elektorem nadreńskiego Palatynatu, Fryderykiem, który w 1613 roku pojął za żonę Elżbietę Stuart, córkę króla Anglii Jakuba I, wnuczkę Marii Stuart, Królowej Szkocji, oraz prawnuczkę Marii z Gwizjuszów. Gwizjusze stanowią boczna linię książąt Lotaryngii. Sto lat wcześniej Maria poślubiła księcia Longueville, a po jego śmierci króla Szkocji Jakuba V. To małżeństwo skoligaciło ze sobą domy Lotaryńczyków i Stuartów.
W 1614 r. w Kassel ujrzała światło dzienne tajemnicza, anonimowa broszura, której autorstwo przypisuje się Johannowi Valentinowi Andreae. Był to pierwszy z trzech manifestów rzekomo istniejącego, a tak naprawdę dopiero postulowanego tajnego bractwa Różo-Krzyża, zrzeszającego uczonych-hermetystów. Pełny tytuł broszury brzmiał: „Uniwersalna i powszechna reforma całego świata Fama Fraternitatis („Sława Bractwa”) Honorowego bractwa Różo-Krzyża skierowana do wszystkich ludzi nauki i władców Europy oraz krótka odpowiedź przesłana przez pana Haselmeyera, który z tej przyczyny został aresztowany przez jezuitów, wtrącony do więzienia i zakuty w łańcuchy na galerze”. Zaledwie rok po „Famie Fraternitatis” ukazał się kolejny manifest „niewidzialnego” bractwa, noszący tytuł „Confessio Fraaternitatis” (Wyznanie bractwa). Manifesty Andreaego głosiły potrzebę generalnej, światowej reformy, radykalnego rozwiązania moralnego i intelektualnego kryzysu współczesnej Europy, które może być możliwe tylko poprzez dokończenie reformacji luterańskiej, zjednoczenie wszystkich chrześcijan, postęp naukowy i współpracę uczonych. Takie były też celom tajnego bractwa, założonego, wedle słów manifestów, jeszcze w Średniowieczu przez Christiana Rosenkreutza, które oprócz tego postulowały wydanie w przyszłości wielkiej encyklopedii kodyfikującej całość wiedzy ludzkiej.
Johann Valentin Andreae w 1639. Foto: pl.wikipedia.org.
Andrea wykazywał zainteresowania szkockim rodem królewskim. Fryderyk był siostrzeńcem znanego przywódcy protestanckiego, Henri de la Tour d’Auvergne, wicehrabiego Turenne a zarazem księcia de Bouillon. Książę założył w Heidelbergu dwór o wyraźnie ezoterycznej orientacji. Frances Yates pisze: „W Palatynacie rodziła się nowa kultura, która korzeniami tkwiła w Renesansie, ale która wzbogacona została o nowe kierunki, kultura, którą można by określić mianem różo krzyżowej. Księciem, wokół którego skupiły się owe prądy, był Fryderyk, elektor Palatynatu, a ich wyznawcy mieli nadzieję na realizację własnych religijno-politycznych celów (…) Ruch fryderykański (…) był zatem próbą nadania tym prądom religijno-politycznego charakteru, zrealizowania reformy w duchu hermetyzmu pod przewodnictwem rzeczywistego księcia (…) Ruch ten (…) stworzył samoistną kulturę, państwo różokrzyżowe z dworem w Heidelbergu”.
20 maja 1641 roku Robert Moray, generał kwatermistrz wojsk szkockich, został przyjęty w Newcastle do „Loży Świętej Marii z Edynburga”. Generał Alexander Hamilton, obecny podczas ceremonii przyjmowania Moraya, sam dostąpił podobnego zaszczytu rok wcześniej. Moray był „sławnym chemikiem, wielkim patronem różokrzyżowców i wybitnym matematykiem”. W Anglii w latach 1642-1651 trwała krwawa rewolucja wywołana przez Oliwera Cromwella.
Różokrzyżowcy w Polsce
Stanisław Poniatowski (1732-1798) w podróży do państw Europy zach. w latach 1753-1754 został wtajemniczony i przyjęty do loży masońskiej za granicą. Przyszły król podróż odbywał w towarzystwie angielskiego dyplomaty Charlesa Williamsa, którego poznał na przyjęciu u posła saskiego w Berlinie. W Paryżu Stanisław Poniatowski stał się wyznawcą filozofii oświecenia i wielbicielem idei i pism masona Voltaire’a. Od stycznia do lipca 1754 r. przebywał w Londynie, gdzie stał się zagorzałym wielbicielem stosunków angielskich. Rosnący stopniowo wpływ Stanisława Poniatowskiego w Polsce wzmagał zainteresowanie sprawami Polski. Przyjaźń przeszłego króla z Williamsem trwała do 1757 r. tj. do czasu, kiedy polityk ten został odwołany ze swojej placówki w Petersburgu. Williams pozostawił po sobie wspomnienie hulaki, rozpustnika, bluźniercy i pornografa. Jerzy Łojek w książce „Siedem tajemnic Stanisława Augusta” między innymi napisał: „Nie ulega wątpliwości, iż znajomość i przyjaźń z sir Williamsem odegrała decydującą rolę w życiu i karierze Stanisława Augusta Poniatowskiego. Gdyby nie stosunki zapoczątkowane w Berlinie w 1750 r., Stanisław nie dotarłby nigdy do Petersburga w roli umożliwiającej zbliżenie do wielkiej księżny Katarzyny. Króla Stanisława Augusta Poniatowskiego Rzeczypospolita zawdzięczała panu Williamsowi”. Sekretarzem króla Stanisław Augusta był Amerykanin Lewis Littlepage (1762-1802), który używany był do poufnych misji, ale jednocześnie był na usługach ambasady rosyjskiej i przekazywał Igelstromowi dyskretne wypowiedzi króla.
Stanisław August Poniatowski w Petersburgu, obraz pędzla Jana Czesława Moniuszki przed 1910 rokiem. Foto: pl.wikipedia.org.
Zaufanym doradcą króla i nadwornym okultystą był August Fryderyk Moszyński, który był wielkim mistrzem loży masońskiej i pierwszym różokrzyżowcem królestwa. Poseł pruski w Warszawie pisał w raporcie do Fryderyka Wilhelma, że szeregowy różokrzyżowiec Stanisław August Poniatowski będzie w rozmowie ze swym masońskim zwierzchnikiem Moszyńskim „nie płakał, lecz wył!”. Król jednak nie wiedział, że Moszyński i dwaj jego zastępcy, Holzhauser i Schroeder, oraz jego ulubieni aktorzy Montbrun i Rousselois byli agentami sterowanymi z Petersburga przez tamtejszych różokrzyżowców. Nie wiedział również, że wielkim mistrzem rosyjskich różokrzyżowców był Kaspar Otton von Saldern, zaufany doradca i powiernik Nikity Iwanowicza Panina, ministra rosyjskiej polityki zagranicznej, ale tego nie wiedziała również caryca Katarzyna. Kaspar Saldern składał poufne raporty różokrzyżowcowi Fryderykowi Wilhelmowi (Waldemar Łysiak, „Milczące psy”, KAW, Kraków 1990).
Stanisław Bulza
Zagrożenia duchowe. Od Jamblicha do Maitreji. (Część III.)
„Kościół Nowej Jerozolimy”
William Blake (1757-1827), który był malarzem, poetą i mistykiem, znajdował się pod silnym wpływem Miltona i jego dzieła „Raj utracony”. Artysta wykonał szereg ilustracji akwarelowych do „Raju utraconego”. Jednym z najbardziej znanych jest obraz przedstawiający „Szatana wzywającego do powstania swe zastępy”.
William Blake, Szatan w glorii. Foto: racjonalista.pl
Poeta stworzył poemat, który ozdobił 100 ilustracji pt. „Jeruzalem. Emanacja giganta Albiona”. Blake widział w starożytnych Brytyjczykach protoplastów ludzkości i z przekonaniem pisał: „Wszystkie rzeczy biorą początek i koniec w starożytnym, druidzkim, skalistym wybrzeżu Albionu”. W poemacie „Zaślubiny Nieba i Piekła”, który powstał z sympatii autora do idei rewolucyjnych, stwierdzał: „Jedno prawo dla Lwa i Wołu to ucisk”. Symbol, personifikacja pozwalały ukryć poecie znaczenia dzieła i własne radykalne poglądy, by uniknąć szykan ze strony króla i rządu
W Anglii 13 kwietnia 1789 r. William Blake (1757-1827), angielski malarz, poeta i mistyk, uczestniczył w londyńskim zjeździe sekty Kościoła Nowej Jerozolimy, założonej przez angielskich miłośników myśli Swedenborga; wraz z żoną podpisał rezolucję sekty. Swedenborg poświęcił się wyłącznie studiom teozoficznym, a na podstawie własnych doświadczeń wyjaśniał związki pomiędzy światem duchów a światem ludzi. Uczony ten miał widzenie, które oglądał na odległość 30 mil, a mianowicie widzenie pożaru Sztokholmu, które narobiło dużo wrzawy w drugiej połowie XVIII w.
Blake twierdził, że skoro możliwe okazało się obalenie monarchy – pomazańca Boga, to człowiek – stworzony na „obraz i podobieństwo” Boga-Stwórcy – jest także w stanie wyzwolić z siebie siłę kreującą nowy uniwersalny porządek, religię. Ponadto angielski poeta zakwestionował pojęcie osobowego Boga i odwrócił system norm etycznych: Boga nazywał szatanem, Szatana Bogiem, zło dobrem, dobro złem. Sekta ta szybko się rozszerzyła i oprócz Anglii swoje loże posiadała w Szwecji, Polsce, Niemczech i Ameryce.
Spotkanie Zakonu Iluminatów w Bawarii. Foto: minati-oswieceni.blogspot.com
Współczesny krytyk Geoffrey Keynes o poemacie „Jeruzalem. Emanacja giganta Albiona” powiedział, że ten wielki poemat Blake’a jest podsumowaniem jego dorobku, i był końcowym etapem jego posłania, asymilował różne systemy gnostyczne, hinduskie, żydowskie, druidzkie, neoplatońskie i inne (Adam Konopacki, „William Blake”, Wydawnictwo Arkady, Warszawa 1987). Obecnie wszystkie te idee religijne systemy filozoficzne stanowią trzon New Age (część IV).
Tadeusz Grabianka
W Polsce propagatorem nauk Emanuela Swedenborga był Tadeusz Grabianka, pseudonim „Comte Ostap, Comte Polonais”, (1740-1807), alchemik, iluminat, starosta liwski. Mistyk, jeden z prekursorów mesjanizmu polskiego. Jeden z założycieli i przywódca Stowarzyszenia Iluminatów Awiońskich, stanowiących kontynuację działalności Iluminatów Bawarskich. W siedzibie iluminatów przy rue de la Colombe odbywały się tajemnicze ceremonie i trwał nieprzerwanie eksperyment alchemiczny, tak że mieszkańcy przez całą dobę przebywali w trujących oparach prażonej rtęci i siarki.
W swoich podolskich posiadłościach gościł przedstawicieli nauk hermetycznych, filozofów, magów, kabalistów i alchemików. W Ostapkowcach założył laboratorium, w którym prowadził badania nad odkryciem kamienia filozoficznego. Przez dłuższy czas gościł też w swych posiadłościach ekipę alchemików z Berlina, która na jego koszt ważyła miesiącami „sól filozoficzną”.
W 1784 rozstał się z żoną. Opuścił Polskę całkowicie poświęcając się na rzecz sprawy zakonu iluminatów w Niemczech i we Francji. W 1799 obawiając się represji ze strony napoleońskiego Konsulatu, a także wierzycieli, Tadeusz Grabianka opuścił Francję. Początkowo udał się na krótko do Galicji, a następnie do Rosji. Tam wszedł w kręgi arystokracji i szybko stał się osobą bardzo popularną. W 1806 otworzył w Sankt Petersburgu nową lożę. Jej członkami stała się elita Imperium Rosyjskiego. Działania ruchu spotkały się z natychmiastową reakcją władz państwowych. Posądzono Tadeusza Grabiankę o przygotowywanie zamachu stanu i szpiegostwo na rzecz Francji. W 1807 został aresztowany i osadzony w Twierdzy Petropawłowskiej. Tam zmarł kilka miesięcy później nie doczekawszy procesu.
Sabat
Pogańskie obrzędy odprawiane najpierw przez massalianów, a później katarów, są podobne do opisanych w powieści z 1909 r. „Ognisty anioł” przez rosyjskiego poetę Walerego Briusowa (1873-1924) „klasyka rosyjskiego modernizmu”, który zajmował się filozofią, historią magii i astrologii, wiedzą tajemną. Książka ta została oparta o przebogatą dokumentację źródłową w różnych językach – przede wszystkim teksty francuskie, niemieckie i oczywiście rosyjskie – dotyczące magii, czarnoksięstwa, procesów świętej inkwizycji. Akcja powieści rozgrywa się w Niemczech w XVI w.
Główny bohater Ruprecht znalazł się pewnego razu na sabacie czarownic. Obrzędy prowadził mistrz Leonardo, pomagał mu karzeł, który był chorążym. Mistrz siedział na tronie, był ogromnego wzrostu i do pasa jak człowiek, poniżej zaś jak kozioł, pokryty sierścią; nogi kończyły się kopytami, ale ręce miał ludzkie, tak samo jak twarz. Na głowie miał trzy rogi, zaś wokół nich nałożona była korona. Był więc upodobniony do bóstwa Pan, i to na jego cześć odprawiano te obrzędy. Przewodniczką Ruprechta była naga kobieta. Właśnie ona przedstawiła go mistrzowi.
Autor w „Uwagach wyjaśniających” pisze, że mistrz Leonardo, nazywany inaczej Wielkim Negrem, według nauki demonologów (M. Del Rio, Delancre, J. Bodin i inni) – demon pierwszego stopnia, zawiadujący czarną magią i stale przewodniczący na sabatach (Dictionnaire Infernal, par M. Collin de Plancy, 2 ed. Paris 1825 Leonard). Natomiast karłem, który był niskiego wzrostu i szkaradny był Johann Müllin ) u Francuzów – maître Jean Mullin, chorąży mistrza Leonarda. Obrzędy odbywały się w środy i piątki.
Francisco Goya, Sabat czarownic. Foto: wikipedia.org
Główny bohater stojąc przed mistrzem Leonardem musiał wyrzec się Pana Boga, Jego Świętej Matki, Marii Panny, wszystkich świętych i całej wiary w Chrystusa, Zbawiciela świata. Potem musiał złożyć mistrzowi dwa pocałunki, pierwszy w rękę, drugi w śmierdzący zad kozła. Po tych wstępnych obrzędach Ruprecht znalazł się wśród ciżby, weselącej się zupełnie jak w czasie zabawy świętojańskiej lub uciech karnawałowych. Pole, na którym odbywał się sabat, było dość rozległe i prawdopodobnie często służyło do tego celu, ponieważ wszystko było tak zdeptane, że trawa na nim nie rosła. Tu i ówdzie nad ziemią pojawiały się płomienie, gorejące, choć nie widać było żadnego ogniska, i oświetlały całą okolicę zielonkawym światłem. Wśród tych płomieni kręciło się, skakało, miotało i wykrzykiwało trzysta albo czterysta istot, mężczyzn i kobiet, albo zupełnie nagich, albo ledwo okrytych koszulami, niektóre z woskowymi świecami w rękach, a także wstrętnych zwierząt odznaczających się podobieństwem do ludzi, olbrzymich ropuch w zielonych kaftanach, wilków i chartów, chodzących na tylnich łapach, małp i długonogich ptaków.
Następnie wśród tłumu rozległy się okrzyki: „Korowód! Korowód!”, i wszyscy zaczęli się zbierać w trzy duże koła, jedno zamknięte w drugim. Uczestnicy będący w drugim i trzecim stali twarzami na zewnątrz, a plecami do wewnątrz, natomiast środkowe koło stało tak, jak zazwyczaj bywa w wiejskich korowodach. Potem rozległy się dźwięki muzyki – flety, skrzypce i bębny – i zaczęły się diabelskie pląsy, które z każdą minutą stawały się coraz szybsze, z początku przypominając hiszpański taniec de espada lub sarabandę, a potem już do niczego niepodobne. Później po zakończeniu pląsów, wszyscy chórem odśpiewali czarną litanię do diabła. W. Briusow podaje w „Uwagach wyjaśniających”, że litania odmawiana na sabacie przytoczona jest w: Dictionnaire Infernal, par M. Collin de Plancy. Obrzęd zaklinania, czyli przywoływania demona, odbywa się właśnie z trzech koncentrycznie narysowanych kręgów o coraz mniejszej średnicy. Potem uczestnicy „Korowodu” zasiedli do uczty. Przy posiłku jedna z nagich kobiet informuje Ruprechta, że na poczęstunek sami niekiedy gotują w mleku mięso dzieci.
Po uczcie rozpoczynają się orgie. Nad łąką rozbrzmiewa delikatna muzyka fletów, i w gęstniejącym mroku ręce zaczęły wyciągać się ku rękom, a splecione ciała z cichym jękiem padały na ziemię tu, między stołami i na brzegu jeziora, i dalej – pod gałęziami drzew. Tam znajdowały się wstrętne połączenie młodzieńca ze staruchą, gdzie indziej ohydna zabawę starca z dzieckiem, ówdzie bezwstyd dziewczyny, która oddała się wilkowi, lub szał mężczyzny pieszczącego wilczycę, lub potworne kłębowisko wielu ciał splecionych we wspólnej pieszczocie – ze wszystkich stron dobiegały dzikie okrzyki wraz z urywanym oddechem, narastając i zagłuszając dźwięki instrumentów. Wkrótce cała łąka przemieniła się w ożyłą znów Sodomę, w nowe święto Codrusa lub w straszny dom wariatów, gdzie wszystkich ogarnęło wściekłe pożądanie i rzucali się jedni na drugich, nie zwracając niemal uwagi, czy to mężczyzna, czy kobieta, dziecko czy demon – i od tych ciemnych kłębiących się zwałów unosił się nieprzezwyciężony powiew chuci.
Walery Briusow w „Uwagach wyjaśniających” pisze, że opis sabatu zachowali nam: inkwizytor M. Del Rio, Delancre, słynny inkwizytor J. Bodin (1530-1596), Mayom, Leloyer, Danaeus, Boguet, Monstrelet, Torquemada, „Flagellum hereticorum”, „Malleus maleficarum” i liczne inne źródła. Częściowo tam, częściowo w protokołach sądów inkwizycyjnych, a także innych sądów, zachowały się autentyczne zeznania oskarżonych o loty na sabat.
Na sabat na koźle
Nicolas Poussin. Nimfa na koźle (Nymphe chevauchant un bouc). The Hermitage Museum. Foto: wikimedia.org
- Briusow pisze, że czarownice najczęściej udawały się na sabat jadąc wierzchem na koźle. Nicolas Poussin na kilku obrazach nawiązujących do pogańskich obrzędów namalował kobietę na koźle, jak na przykład na obrazie „Triumf Pana” i „Nimfa na koźle”, lub też śpiącą, pijaną, gołą kobietę obok kozła, jak na obrazie „Król Midas i Bachus”, czy „Triumf Silenusa”. Kozioł występuje też na innych obrazach, ale już bez związku.
Rasizm
Fabre d’Olivet: Foto: wikipedia.org
W XVIII w. za sprawą francuskiego okultysty Gebelina na ideologię okultyzmu ogromny wpływ wywarły teorie rasistowskie. Na początku XIX w. rasizm na trwałe wszedł w okultyzm. W 1824 r. Fabre d’Olivet (1767-1825), opublikował „Filozoficzną historię ludzkiej rasy”, w której dowodził, że biała rasa reprezentuje najwyższy typ ludzki. Wcześniej, gdyż w 1800 r. w „Listach do Zofii na temat historii” odtworzył historię zniszczenia Atlantydy. Według niego, biała rasa miała ocaleć podczas katastrofy tego mitycznego kontynentu i pod przewodnictwem króla, prawodawcy, kapłana Ramy założyła nowe imperium, w którym miała panować nowoczesna cywilizacja. Teoria ta zyskiwała dużo zwolenników.
Towarzystwo Teozoficzne
W 1875 r. w Nowym Jorku grupa okultystów założyła Towarzystwo Teozoficzne. Inspiratorką i przywódczynią tego towarzystwa była córka rosyjskiego oficera Helena Pietrowa von Hahn (1831–1891), znana bardziej pod nazwiskiem Bławatska. Pomagał jej płk Olcott. Teozofia zyskała nową rangę, gdyż dołączono do niej religie wschodnie i nauki dziewiętnastego wieku. Bławatska odbyła podróż do Tybetu, gdzie dostąpiła wtajemniczeń i stała się uczennicą lamów. W Tybecie przebywała kilkanaście lat. Towarzystwo Teozoficzne propagowało hinduizm jako jedną z głównych religii światowych i „matkę” innych religii. Bławatska przybyła do Europy po pobycie w Indiach, wiosną 1884 r. Bławatska szkoliła adeptów wiedzy magicznej w Anglii, Francji i Niemczech. (…) Swą inicjację zawdzięcza słynnemu magowi Eliphasowi Leviemu. Z pomocą doktora Wilhelma Hubbe-Schleidena założyła w roku 1884 oddział Towarzystwa Teozoficznego, bardzo potężny, który najaktywniej działać będzie w Niemczech w 1919 roku. To centrum okultyzmu miało swoją siedzibę w Lipsku. (…) Rudolf Steiner, słynny teozof różokrzyżowiec, pilnie uczestniczył w zebraniach członków towarzystwa” (http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=11250&Itemid=46).
Helena Bławatska o założeniu Towarzystwa Teozoficznego pisała: „Olcott organizuje teraz w Nowym Jorku Towarzystwo Teozoficzne. W jego skład wejdą, najogólniej, uczeni okultyści, kabaliści, filozofowie XIX- wiecznego hermetyzmu oraz antykwariusze – entuzjaści i egiptolodzy. Chcemy dokonać eksperymentalnego porównania miedzy spirytyzmem a magią starożytnych, podążając za wskazaniami Kabały, zarówno żydowskiej, jak i egipskiej. Od lat studiowałam hermetyczną filozofię w teorii i praktyce, i z każdym dniem utwierdzam się w przekonaniu, że spirytyzm w swoich fizycznych manifestacjach to nic innego jak Pyton starożytnych albo światło gwiezdne lub astralne Paracelsusa, czy nieuchwytny eter, który Reichenbach nazywa Od…”.
Helena Pietrowna Bławacka (1831-1891) i Colonel Henry Steele Olcott (1832-1907). Foto: jkrishnamurti.republika.pl
Według wyznawców teozofia to „boska mądrość” lub „mądrość bogów” („theos” to po grecku Bóg, „Sophia” to mądrość). Termin ten stosuje się często dla oznaczenia filozoficznej tradycji – czy raczej splotu tradycji wzajemnie powiązanych – której europejscy przedstawiciele to Pitagoras, Platon i Szymon Mag, Plotyn i Mistrz Eckhart, Mikołaj z Kuzy, Paracelsus i Giordano Bruno, Jakub Bohme i F. Schelling. Teozofia to również jeden z głównych nurtów myśli indyjskiej, bliskie są jej chiński taoizm i muzułmański sufizm. Wspólny dla wszystkich tych tradycji jest nacisk na doświadczenie mistyczne, odsłaniające przed człowiekiem głębszą rzeczywistość duchową; dalej ezoteryczny, dostępny tylko dla wtajemniczonych charakter doktryny; fascynacja zjawiskami okultystycznymi, niezwykłymi mocami uzyskiwanymi w miarę osiągania kolejnych stopni rozwoju duchowego; wreszcie ontologiczny monizm: duchowa rzeczywistość dostępna w doświadczeniu mistycznym okazuje się, koniec końców, rzeczywistością jedyną. Dewizą towarzystwa jest „nie ma Religii wyższej nad prawdą”.
Teozofia, wyznawana w Indiach, Egipcie i Grecji przetrwała w niezmiennej postaci i jest obecnie dominująca w New Age (część IV). Dzieli się na kilka kategorii:
– teogonia, czyli nauka zasad bezwzględnych, utożsamiana z nauką liczb stosowaną do wszechświata, czyli matematyką teologiczną.
– kosmogonia, urzeczywistnienie zasad wiekuistych w przestrzeni i czasie.
– psychologia, ustrój człowieka, ewolucja duszy poprzez łańcuch istnień.
– fizyka, poznanie natury ziemskiej i jej właściwości.
– medycyna niekonwecjonalna, oparta na znajomości tajemnych cech minerałów, roślin i zwierząt.
– alchemia, przetwarzanie metali, czyli fabrykacja złota i srebra.
– magia i wróżbiarstwo.
– astrologia, sztuka wykrywania stosunku zachodzącego pomiędzy przeznaczeniem narodów, ludzi a ruchami wszechświata, zaznaczonymi przez zmianę położenia gwiazd.
– teurgia, najwyższa sztuka magii, która polega na wprowadzeniu duszy w świadome zetknięcie z rozmaitymi rodzajami duchów i oddziaływanie na nie.
„Niewidzialni zwierzchnicy”
Bławatska wielokrotnie stwierdzała, że planem podboju świata kierują tzw. „nieznani przełożeni”, „nieznani przewodnicy” lub „niewidzialni zwierzchnicy”. Pochodzenie ich, według Bławatskiej, jest następujące: „Jedynie garstka pierwotnych ludzi – w których jasno płonęła iskra Bożej Mądrości, przybierając jedynie na intensywności, podczas gdy gasła równocześnie coraz bardziej w tych, którzy użyli jej do złych celów – pozostała strażnikami Tajemnic objawionym ludziom przez Boskich Nauczycieli. Wśród nich byli ci, którzy pozostawali w swym Kumar (boska czystość) od samego początku; szeptana tradycja przekazuje, a tajemne nauki potwierdzają, że ci wybrani stali się zalążkiem Hierarchii, która przetrwała do dzisiaj”.
Alexandre Saint-Yves d’Alveydre. Foto: wikipedia.org.
Jednym z nich był Stanisław de Guaita (1861-1897), który należał do Towarzystwa Teozoficznego. Był nauczycielem-czarnoksiężnikiem, różokrzyżowcem z tajemniczego Zakonu Kabalistycznego Różo-Krzyża. Po tym, jak został „wyświęcony” na biskupa w Kościele gnostyckim – świeżo reaktywowanym przez „patriarchę” Walentyna II alias Jules Doinel (1842-1902), uzyskał stopień „Niewidzialnego Zwierzchnika. W 1887 r. nawiązał bliskie relacje z Saint-Yvesem d’ Alveydre, którego uznał za swego intelektualnego mistrza.
Do Towarzystwa Teozoficznego między innymi należeli: Martha Kunzel, która zaliczana była do ścisłego grona Hitlera; Alice Ann Bailey (1880-1949), autorka książki „Powrót Chrystusa”, interpretatorka myśli mistrza tybetańskiego, inicjatorka New Age; Rudolf Steiner (1861-1925), sekretarz generalny niemieckiej sekcji Towarzystwa Teozoficznego, założyciel w Niemczech Towarzystwa Antropozofizycznego, obok A.A. Bailey był inicjatorem New Age i wywarł ogromny wpływ na jego kształt; Lanz von Liebefels, który wywarł istotny wpływ na Hitlera. Rudolf Steiner przyjął okultyzm z wiarą w reinkarnację i w wielokrotność boskich epifanii w ludzkiej postaci oraz astrologię, według której losami ludzi i świata kierują gwiazdy oraz różne „tajemne siły”.
Tak jak Bławatska, która swoim zwolennikom dawała jasno do zrozumienia , że jest „zwykłym instrumentem w ręku Mistrzów” z Tybetu, również i Hitler był tylko narzędziem w rękach architektów świata tj. wielkich wtajemniczonych, których okultyści nazywają „nieznanymi zwierzchnikami”. Bławatska rozwinęła wcześniej wprowadzone do okultyzmu teorie rasistowskie i szybko zostały one przyswojone przez zachodni okultyzm, a następnie stały się doktryną rasową okultyzmu.
Alice Ann Bailey. Foto: wikipedia.org
Nie ulega wątpliwości, że poglądy Nietzschego i Steinera stały się później źródłem inspiracji dla Hitlera. I może jego klęska położyłaby kres rasizmowi, gdyby dziś tej ideologii nie podtrzymywały grupy antropozofów i okultystów wyznających wiarę w reinkarnację i w zdolność człowieka do osiągnięcia boskiej natury. Tu właśnie wyłania się niebezpieczeństwo ideologii Rudolfa Steinera (1861-1925), który w swej antropozofii połączył ideę nadczłowieka z okultyzmem oraz ze wschodnią astrologią, magią i wiarą w reinkarnację, akomodując ją do chrześcijaństwa, a nawet uznając ją za jego udoskonalenie (http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=11250&Itemid=46).
Do Towarzystwa Teozoficznego należała Martha Kunzel, która należała do ścisłego grona Hitlera, inicjatorka New Age A.A. Bailey, Rudolf Steiner, oraz Lanz von Liebefels, który wywarł istotny wpływ na Hitlera.
W 1793 r. ukazał się „Manifestu Niewidzialnych Zwierzchników”.
W „Protokółach mędrców Syjonu” wielokrotnie stwierdzono, że podbojem świata kierują „nieznani przełożeni” lub „nieznani przewodnicy”.
„Wybrani”
Wcześniej „nieznani przewodnicy” nazywani byli „wybranymi”. O ich mówi dokument „Charte de Cologne”, który był własnością loży masońskiej w Amsterdamie. Dokument ten stwierdza istnienie loży już w 1519 r., i ukazuje charakter organizacji i nakaz przestrzegania przez członków tajemnicy. Adepci musieli złożyć przysięgę i odbyć najstraszniejsze próby. Dokument mówi o tym w następujący sposób: „Nie podlegając żadnej ziemskiej władzy, a tylko wybranym starszym przez stowarzyszenie rozsiane po całym świecie, spełniamy ich polecenia i rozkazy przysyłane tajemnie”. O zachowaniu tajemnicy i próbie dokument dalej stwierdza: „Nie damy dostępu do naszych tajemnic nikomu oprócz tych, którzy wytrzymawszy próbę męczarni fizycznych, będą związani najstraszliwszą przysięgą”. Dokument ten był podpisany między innymi przez Melanchtona, przyjaciela Lutra i admirała Coligny, naczelnika hugenotów francuskich (Dokument pochodzi z francuskiego wydania książki pt. „Zadania chwili obecnej” w polskim tłumaczeniu Stanisława Grabińskiego, Drukarnia Dziennika Poznańskiego, 1920 r.). Jak wynika z tego dokumentu, wtajemniczani poddawani byli próbie męczarni fizycznych, i ci którzy ją wytrzymali składali straszną przysięgę
Philipp Schwarzert (1497-1560), bardziej jest znany pod greckim imieniem Melanchton (masoński pseudonim), był współzałożycielem loży masońskiej w Amsterdamie i na dokumencie tej loży „Charte de Cologne” widnieje jego nazwisko. Melanchton w wieku 17 lat był magistrem uniwersytetu w Tybindze, a w 21 roku życia, z polecenia brata swego dziadka Johannesa Reuchlina, został powołany na stanowisko profesora języka greckiego na uniwersytecie w Wittenberdze. Wkrótce stał się gorącym zwolennikiem Lutra, i towarzyszył mu także w jego podróży do Lipska. W dziedzinie nowego wychowania zyskał przydomek „praeceptor Germaniae”. Napisał on dla protestantów drugą po Biblii Lutra główną księgę „Loci communes rerum theologicarum”, w której wyłożył podstawowe pojęcia teologiczne według idei Lutra. Melanchton i kolega Lutra radykał Karlstadt rozpoczęli działania zmierzające do wyeliminowania katolicyzmu z życia społecznego. Wdzierano się do klasztorów i niszczono obrazy i posągi. Usuwano boczne ołtarze i palono olej przeznaczony dla chorych. W Norymberdze w 1526r. zamknięto żeński klasztor a wszystkie zakonnice umieszczono w domach publicznych.
Towarzystwo Antropozoficzne
Rudolf Steiner w 1900 r. Foto: wikipedia.org
Towarzystwo zostało założone w Niemczech przez Rudolfa Steinera (1861-1925), który od 1902 r. był sekretarzem generalnym niemieckiej sekcji Towarzystwa Teozoficznego. Obok A.A. Bailey był inicjatorem New Age, wywarł ogromny wpływ na jego kształt. Wystąpił z programem płynącym z okultystycznej nauki podziału organizmu społecznego na trzy części: życie duchowe, życie prawne, życie gospodarcze. Towarzystwo jest odgałęzieniem teozofii, z którą go łączy przede wszystkim mistycyzm, tajemniczość i nauki tajemne. Zwolennicy antropozofizmu wierzą, że w oparciu o swoje poznanie, potrafią inne nauki głębiej poznać, niż nie nawiedzeni specjalnym „oświeceniem” badacze.
Rudolf Steiner i jego grupa. Foto: pinterest.com
Odwrócenie wartości
Fryderyk Nietzsche (1844-1900), filozof niemiecki, by pierwszym, który zwalczał chrześcijańskie wartości. Filozof miał w pogardzie ludzi, owych „wielu za wielu”, którym jak mawiał, nauka jego, przeznaczona dla elit, zawsze niczym będzie. Był przekonany, że dla rozwoju życia potrzebne są następujące czynniki: nienawiść, śmierć i krzyże męki. Budziło się w nim pytanie: jak to, i motłoch jest potrzebny życiu? Nieubłaganą odrazę do ludzi wyraził w jednym zdaniu: „Życie jest krynicą rozkoszy, ale gdzie motłoch pije z nami, są wszystkie studnie zatrute”. Był nieubłagany w krytyce i w pościgu za odkrywaniem słabych stron etyki chrześcijańskiej. Twierdził, że jeżeli cierpienie ma w istocie siłę odkupiającą, jak uczy chrześcijaństwo, to w interesie człowieka nie leżałaby praca nad usunięciem lub zmniejszeniem cierpienia, lecz należałoby je potęgować, narażając na ból siebie i innych. Jeżeli umysł ludzki wzdryga się przed zadawaniem cierpienia, to nie mogą przychylać się do tego uczucia wielcy twórcy o twardej ręce, którzy z podatnego materiału ludzkości wykują doskonalsze dzieło nowych czasów. Owi twórcy mają mieć odrębną etykę i własne normy postępowania. Uważał, że największym niebezpieczeństwem dla nich jest cnota miłosierdzia.
Najsilniejszy wpływ na jego osobowość wywarła właśnie kultura starożytnej Grecji, która swój system oparła na niewolnictwie. Obraz starożytnej Grecji to wielka masa uciemiężonej ludności, pracująca na nieliczne jednostki. Był to surowy system dorycki, arystokratyczno-niewolniczy. System XIX wiecznej Europy również oparty był na ekonomicznym wyzysku. To porównanie zrodziło w filozofie przekonanie, że jest to podstawowe prawo postępu. Jego ideałem była wielka masa uciemiężonej ludności, która będzie pracować na nieliczne jednostki. F. Nietzsche był też pierwszym, który stwierdził, że „Bóg umarł”. Był ulubionym filozofem Hitlera, który z tego wyciągnął słuszne wnioski: jeżeli Bóg umarł, on Hitler, nie miał skrupułów, aby zabijać miliony niewinnych ludzi, w tym również dzieci. Po stwierdzeniu śmierci Boga, Nietzsche, szalony człowiek, udawał się do różnych kościołów i śpiewał „Requiem aeternam Deo”, hymn rozpaczy na cześć zmarłego Boga. Prawdopodobnie pomylił mu się Bóg w Trójcy Przenajświętszej z arkadyjskim bóstwem Pan, który rzeczywiście umarł.
Nadczłowiek Nietzschego to istota wyobcowana z religii, wartości chrześcijańskich, etyki i moralności, rodziny i państwa. Jest to istota obdarta z wszelkich ludzkich uczuć i cnót. Jest to postać o posągowych rysach, która ma być twarda i bezwzględna. Wzór, jaki Nietzsche postawił w postaci nadczłowieka, w niczym nie różni się od Antychrysta. W duszy ma wypisane twarde prawo przeciw ludziom:
„nie oszczędzaj bliźnich i ich słabości, bo są to zastępy, które ginąć muszą, które stać się mają nawozem pod bujny zasiew przyszłości”. Duch, ten „z mogił korzystający, wieczny rewolucjonista”, jest siłą rządzącą światem (J, N. Szuman, „Nietzsche”, Nakład Księgarni Polskiej B. Połonieckiego, Lwów 1905).
Koncepcję nadczłowieka wykorzystali naziści. Doprowadziło to do stworzenia terminów „czystość rasowa” i „podczłowiek”. Choć Nietzsche nie był antysemitą, to jego filozofię zinterpretowali naziści. Według nich, jeżeli byli nadludzie, to musieli być podludzie. Nadludźmi, wedle tego systemu, mieli być aryjczycy, którzy swoje „dobre” geny przekazywali przyszłym pokoleniom, tworząc nową, lepszą rasę – zjawiskiem towarzyszącym była wówczas eugenika i zamiar eksterminowania ze społeczeństwa jednostek słabszych. Słowianie i Żydzi zostali uznani przez nazistów jako „element” niższy rasowo.
Okultyzm i nazizm
Podczas II wojny światowej Niemcy wymordowali ponad trzydzieści milionów ludzi, głównie Słowian i Żydów, którzy zostali uznani przez nazistowskich okultystów jako „element” niższy rasowo. Nienawiść do Słowian i Żydów szerzyła już założona w 1894 r. tajna organizacja Zakon Nowych Templariuszy, którą założył niemiecki okultysta Georg Lanz von Liebenfels.
Jörg Lanz von Liebenfels. Foto: wikipedia.org
Theodor Fritsch, założyciel okultystycznego Zakonu Germańskiego (Germanenorden) i jego wewnętrznego kręgu – Towarzystwa „Thule” (1918) już w 1912 r. groził, że ludzie niższej rasy a zwłaszcza Żydzi i Słowianie, oraz „elementy” społeczne zostaną zlikwidowani. Idee te rozwinął zakon rycerski Rzeszy Niemieckiej Schutzstaffeln – Sztafety Ochronne NSDAP, znane jako SS, których twórca, Heinrich Himmle, reichsfuhrer SS, cieszący się najgorszą sławą poza Hitlerem, inspirował się natchnieniem ezoterycznym, tradycjami greckimi, tybetańskimi, katarów i rycerzy świętego Graala
Na procesie norymberskim osądzono i skazano wielu hitlerowskich zbrodniarzy. Osądzenia uniknął największy po Hitlerze zbrodniarz reichsfuhrer SS Heinrich Himler. Został on złapany podczas ucieczki 21 maja 1945 r. w brytyjskiej strefie okupacyjnej. Po wstępnym przesłuchaniu 23 maja 1945 r. popełnił samobójstwo. Hitler popełnił je wcześniej. Jednak prawdziwi sprawcy zbrodni dokonanych podczas II wojny światowej nigdy nie zostali potępieni i osądzeni, a byli nimi okultyści.
Okultyzm w swej istocie jest rasistowski i zbrodniczy. Wywarł on olbrzymi wpływ na powstanie partii nazistowskiej, ale i odcisnął swoje piętno na całe jej późniejsze losy.
„Czystość rasowa” i nadludzie
Etyka F. Nietzschego była zawołaniem i hasłem dla wybrańców, ludzi silnych i gwałtownych, nie zginających głowy pod wspólne jarzmo. Według niego, czują oni w sobie powołanie i moc popchnięcia społeczeństw ludzkich naprzód w rozwojowym pochodzie dziejów. Takimi byli SS-mani.
Widok Wewelsburga od strony Doliny Alme. Foto: wikipedia.org.
Na łonie NSDAP wyrosło wielkie zbrodnicze i okultystyczne bractwo, którego ideologia wywodziła się z wiedzy tajemnej. SS, czyli Sztafety Ochronne NSDAP, które powstały z woli Hitlera w 1925 roku, jako jego gwardia przyboczna. Dla dalszych dziejów formacji momentem przełomowym było objęcie kierownictwa nad nią przez Heinricha Himmlera w 1929 roku. Reichsführer SS Himmler był z wykształcenia agronomem. Metody doboru, które stosował przy hodowli drobiu na swojej kurzej fermie, postanowił zastosować teraz w SS. Przekonany o wyższości rasy aryjskiej, postanowił uczynić z SS elitę. O ile do NSDAP mógł się zapisać każdy, kto nie był Żydem, o tyle do SS przyjmowano jedynie wybranych. Kandydaci do gwardii musieli mieć co najmniej 1,70 metra wzrostu i nordycki wygląd. Co to oznaczało? Jürgen Stroop, SS-Gruppenführer odpowiedzialny m.in. za stłumienie powstania w getcie warszawskim, za ideał Aryjczyka uznawał wysokiego mężczyznę o podłużnej czaszce i wąskim czole, jasnowłosego, niebieskookiego, o jasnej karnacji skóry, pozbawionego owłosienia na ciele – nawet pod pachami, czy w okolicach genitaliów. Tylko przed takimi osobami otwarte były drzwi do SS. Naturalnie sam wygląd nie wystarczał.
Wszyscy oficerowie SS i ich żony musieli dowieść czystego aryjskiego pochodzenia aż od 1750 roku, a szeregowi esesmani od 1800 roku. Ponadto od 1 stycznia 1932 roku obowiązywał dekret, na mocy którego wszyscy nieżonaci członkowie SS musieli odtąd uzyskać pozwolenie od Reichsführera SS Himmlera na zawarcie małżeństwa. Badania związane z pozwoleniem na małżeństwo, prowadzone przez Urząd Rasy i Osadnictwa SS (od 1938 roku Główny Urząd Rasy i Osadnictwa SS), obejmowały zdrowie fizyczne i psychiczne kandydatek na żony i ich rodzin oraz cechy rasowe, aby upewnić się co do „nordyckości” kandydatek. Był to zasady eugeniki, której hołdował Himmler. Zarówno esesmani, jak i ich przyszłe żony, musieli dostarczyć dane genealogiczne dla udokumentowania czystości swego pochodzenia aż do piątego pokolenia. W praktyce bywało, że badano drzewo genealogiczne jeszcze dokładniej. W 1943 roku trzem braciom, członkom SS, którzy starali się o pozwolenie na zawarcie małżeństwa, dowiedziono, iż mają wśród przodków Żyda urodzonego w 1663 roku. Wobec zmienionych realiów wojennych, zgodzono się warunkowo na zawarcie przez nich małżeństw, z zastrzeżeniem, że ich dzieci nie będą mogły zostać przyjęte do SS.
Himmler w listopadzie 1933 roku wydzierżawił zamek Wewelsburg, aby przekształcić go w siedzibę SS. Był to zamek – kaplica, pomnik nazizmu. Zamek ten miał być czymś na kształt arturiańskiego Camelotu. Centralnym miejscem w zamku była wielka sala spotkań przywódców Czarnego Zakonu SS z dębowym stołem na dwanaście miejsc, przeznaczonych dla najwyższych dowódców SS, którzy najwyżej byli wtajemniczeni. Ściany były przyozdobione herbami owych dowódców (wobec faktu, że część dowódców SS nie posiadała herbów rodowych, Himmler kazał je dla nich sporządzić). Poniżej sali biesiadnej, w okrągłym pomieszczeniu wykutym w skale znajdowała się krypta grobowa, nazwanym „królestwem umarłych”. Przy budowie tego pomieszczenia zginęło około 1000 więźniów, którzy pochodzili z pobliskiego obozu. Każda z zamkowych komnat dla rycerzy SS upamiętniała jakiegoś germańskiego bohatera i umeblowana była zgodnie z duchem czasów owego bohatera. Po wojnie zamek został uznany za miejsce zła.
SS-mański ślub na zamku w Wewelsburgu. Foto: info-pc.home.pl.
Sam Himmler mieszkał w apartamentach poświęconych królowi z dynastii saskiej, Henrykowi I Ptasznikowi, gdyż wierzył w reinkarnację i uważał się za wcielenie Henryka Ptasznika (875-936), monarchy, założyciela domu Saksonii. Henryk Ptasznik został obrany królem w 919 r. Zmusił książąt szwabskiego i bawarskiego do uznania swego zwierzchnictwa. W 923 r odzyskał Lotaryngię. Od 933 r. rozpoczął walkę ze Słowianami połabskimi. Himmler czcił jego pamięć i w tysiącletnią rocznicę jego śmierci złożył ślubowanie, że będzie kontynuował jego „misję cywilizacyjną na Wschodzie”. Himmler często medytował on nad grobem Henryka. Uważał, że grób ten jest „świętym miejscem, do którego my, Niemcy, udajemy się na pielgrzymkę”. Hitler na temat reinkarnacji wypowiadał się następująco: „Tym, co leży w naturze człowieka, jest poczucie wieczności, i poczucie to zakorzenione jest głęboko u każdego. Dusza i umysł migrują, natomiast ciało powraca do natury”. Migracja może oznaczać tylko jedno, reinkarnację. Wiara w reinkarnację jest sekretną doktryną masonerii. Wymaga ona wtajemniczeń. Tajne obrzędy związane z reinkarnacją były odprawiane w Eleusis. Można porównać misteria eleuzyńskie i ceremonie tybetańskie z „Księgą umarłych” u Egipcjan.
Houston Stewart Chamberlain
Założone przez Bławatską Towarzystwo Teozoficzne przyciągało do siebie Anglików, z których najważniejszym był A.P. Sinnet oraz wielu Hindusów, którym schlebiało zainteresowanie Zachodu religią i filozofią Indii. Największy wpływ miała Bławatska na urodzonego w Anglii, a później naturalizowanego w Niemczech Houstona Stewarta Chamberlaina. Wierzył on, że: germański umysł musi poprowadzić ludy aryjskie ku rasowej supremacji i panowaniu nad światem. Traktował on mistycyzm jako najważniejszy przejaw aryjskiego ducha. Pisał on, że każdy mistyk, chcąc nie chcąc, jest urodzonym antysemitą (Francis King, „Szatan i swastyka. Okultyzm w partii nazistowskiej”, Wydawnictwo Axis, Poznań 1996).
Pisma Chamberlaina były natchnieniem dla Hitlera i odwrotnie, gdyż Chamberlain wierzył, że to Hitler jest boską osobą, która poprowadzi ludy aryjskie ku rasowej supremacji i panowaniu nad światem. Istnieje korespondencja między Chamberlainem a Hitlerem. Jeden z listów Chamberlaina do Hitlera, napisany w 1923 r., brzmiał następująco: „Masz wielkie rzeczy do zrobienia… Niczego się nie zdziała, dopóki rządzi system parlamentarny; Bóg wie, że Niemcy nie mają w sobie skry talentu do tego systemu. Uważam jego istnienie za największe nieszczęście, ponieważ za każdym razem prowadzi nas on tylko w bagno, w którym pogrążają się wszystkie plany odrodzenia i wydźwignięcia Ojczyzny. Moja wiara w Niemców nie osłabła nawet na chwilę, ale moje nadzieje, muszę to wyznać, upadły nisko. Jednym posunięciem odmieniłeś stan mojej duszy. To, że w godzinie największej potrzeby Niemcy zrodziły Hitlera, dowodzi ich żywotności, tak jak i siła wpływu, która z niego emanuje, bowiem te dwie rzeczy, osobowość i wpływ, idą ze sobą w parze… Niech Bóg cię chroni!” (Francis King, „Szatan i swastyka. Okultyzm w partii nazistowskiej”, Wydawnictwo Axis, Poznań 1996).
Chamberlain był antysemitą. Jego nauki wywarły wpływ na niemiecko-języcznych intelektualistów i rasistowskich okultystów. Do zwolenników Chamberlaina należeli między innymi tacy rasistowscy okultyści jak Guido von List, oraz Lanz von Liebenfels (1874- 1954), który wywarł istotny intelektualny wpływ na Hitlera.
Georg Lanz von Liebenfels
Lanz von Liebenfels (1874-1954) rzeczywiście nazywał się Johann Lanz, i był opatem benedyktyńskiego klasztoru w Lambach koło austriackiego Linzu. Po ukończeniu szkoły podstawowej Hitler został wysłany przez swego ojca do tego właśnie opactwa, w celu dalszej edukacji. Tutaj spotkał się z Johannem Lanzem, który w 1899 r. rzucił habit i przybrał nazwisko Georg Lanz von Liebenfels.
Pięć lat wcześniej, będąc jeszcze w klasztorze, w 1894 r. był inicjatorem założenia organizacji Zakon Nowych Templariuszy. Wtajemniczeni, ubrani w białe szaty, odprawiali między innymi ceremonie Graala oraz rytuały opracowane przez Liebenfelsa. Zakon prowadził otwartą rasistowską propagandę za pośrednictwem swego czasopisma „Ostara” (Niemiecka bogini wiosny), którego regularnym czytelnikiem był Hitler, Himmler czy Rosenberg, który później został głównym ideologiem partii nazistowskiej. Zakon posiadał swoje świątynie między innymi w zamku Werfenstein, w Rugen, Marienkamp i Ulm.
Znakiem ich była swastyka, symbol neopogański ruchu niemieckich okultystów, która następnie została przyjęta przez partię nazistowską (w starożytności swastyka była symbolem gnostyków). Swastyka o ramionach załamanych w prawo była rozumiana przez okultystów jako odwrócony krucyfiks, znak zła, duchowego upadku i czarnej magii. Jednym z uczniów Zakonu Nowych Templariuszy był Hitler, który został osobiście wtajemniczony przez Liebenfelsa. W liście do jednego z wtajemniczonych członków Zakonu Nowych Templariuszy Liebenfels pisał:
„Hitler jest jednym z naszych uczniów… pewnego dnia przekonasz się, że on, a poprzez niego i my, odniesiemy zwycięstwo i zapoczątkuje ruch, który sprawi, że świat zadrży…” (Francis King, „Szatan i swastyka. Okultyzm w partii nazistowskiej”, Wydawnictwo Axis, Poznań 1996).
Thule
W 1912 r. w Lipsku oficjalnie został założony Zakon Germański (Germanenorden), którego członkowie praktykowali okultyzm. Zakon skupiał aryjskie loże okultystyczne i powstał z zamiarem przeciwstawienia się masonerii żydowskiej. Doktryną zakonu było hasło „Tschandala”, za którym ukrywała się nienawiść do niższych rasowo elementów, zwłaszcza Żydów i Słowian . Termin ten został wcześniej przyjęty przez Zakon Nowych Templariuszy, a został wymyślony przez F. Nietzschego.
W 1915 r. powstał w zakonie rozłam. Kanclerz zakonu Hermann Pohl został pozbawiony swej funkcji i na znak protestu opuścił zakon, by w 1916 r. wraz z byłym mistrzem berlińskiej loży zakonu Freesem założyć ruch pod nazwą Zakon Germańskiego Walvater Świętego Graala. Organizacją rekrutacyjną kandydatów do zakonu było Towarzystwo Thule, które było kołem studiów nordyckich i skupiało głównie młodzież. Znakiem towarzystwa była przechylona swastyka z mieczem i wieńcem. W 1919 r. nastąpiło formalne połączenie Zakonu Germańskiego Walvater z Towarzystwem Thule. Organem prasowym połączonego zakonu była gazeta „Munchener Beobachter und Sportblatt”, która w przyszłości miała zasłynąć na całym świecie jako główne pismo NSDAP pod nazwą „Volkischer Beobachter”.
Towarzystwo Thule miało w swoich szeregach członków, którzy przyczynili się do powstania partii nazistowskiej. W 1919 r. członkowie towarzystwa odegrali dużą rolę w bawarskim białym terrorze. W późniejszym czasie towarzystwo stało się częścią magicznego zakonu rycerskiego Rzeszy Niemieckiej Schutzstaffeln – Sztafety Ochronne NSDAP, znane jako SS (Schwarze Orden), których twórcą był Heinrich Himmler, reichsfuhrer SS, cieszący się najgorszą sławą poza Hitlerem. Był zagorzałym zwolennikiem ideologii okultystycznej i inspirował się natchnieniem ezoterycznym, tradycjami greckimi, tybetańskimi, katarów i rycerzy Graala. Nauki czerpał od Guida von Lista i Lanza von Liebefelsa. Wszyscy esesmani byli zobowiązani do brania udziału w pogańskich obrządkach, obmyślonych przez Himmlera. Wymagał by esesmani byli lojalni wobec niego i wobec siebie.
Dietrich Eckart
Jednym z członków Thule był Dietrich Eckart, wydawca czasopisma Beobachter, który był mentorem Hitlera. To on jako okultysta nauczył Hitlera wchodzić w kontakt z wyższymi bytami, które wierzył, iż są nadrzędną mistyczną rasą, o której dowiedział sie w Towarzystwie Thule. Zapoznaje Hitlera z Bawarską finansjerą, która umożliwiła jego sponsorowanie w późniejszym czasie. To właśnie Eckart naucza do rangi mistrzowskiej mowy oratorskiej Hitlera i „hipnotyzowanie tłumu”.
W 1923 r., przed śmiercią Eckert miał powiedzieć:
„Idźcie za Hitlerem. On będzie tańczył, ale to ja będę im grał. Wprowadziłem go w arkana nauki tajemnej, odblokowałem jego umiejętności przewidywania przyszłości i zaopatrzyłem w środki niezbędne do komunikacji z Mocami…”
Sam Hitler w swojej książce „Mein Kampf” napisał następującą dedykację:
„Między nimi był człowiek, jeden z najlepszych, który poświęcił swe życie, aby słowem, myślą, a na koniec czynem zbudzić ze snu swój, a właściwie nasz naród. Nazywał się Dietrich Eckert”.
Okultyzm własnością panujących
Naziści objęli władzę w Niemczech na fali Wielkiego Kryzysu, który rozpoczął się krachem giełdowym na Wall Street. Przed kryzysem ekonomicznym w 1929 r. w Niemczech było milion trzysta tysięcy zarejestrowanych bezrobotnych, a na początku 1933 r. bez pracy było już ponad sześć milionów ludzi. Hitler został kanclerzem Niemiec 30 stycznia 1933 r.
W latach trzydziestych przez Niemcy przetoczyła się fala terroru. Represjom zostały poddane również osoby związane z ugrupowaniami okultystycznymi. Prześladowano ludzi, którzy za dużo wiedzieli, czy wiedzieli o związkach nazistów z okultyzmem. Nawet Liebenfels otrzymał zakaz publikowania swoich książek. W 1937 r. zaczęto reglamentować papier i wprowadzono ograniczenie w rozpowszechnianiu i sprzedaży czasopism okultystycznych. Okultyzm stał się własnością panujących, gdyż to właśnie Bławatska zalecała, by wiedza okultystyczna była trzymana w tajemnicy przed masami, aby mogła zostać użyta do kontrolowania innych ludzi. Czego żywym dowodem był Heinrich Himmler, który przy boku Hitlera, spokojnie praktykował okultyzm.
W łonie NSDAP rosło wielkie zbrodnicze i okultystyczne bractwo, którego ideologia wywodziła się z wiedzy tajemnej.
W ramach SS od 1935 r. działał instytut poszukiwań ezoterycznych pod nazwa Deutsches Ahnenberge (Niemieckie Dziedzictwo Przodków), które organizowało sesje medytacyjne dla najwyższego kręgu wtajemniczonych oraz podejmowało misje specjalne w rodzaju poszukiwań Graala, zbierania w Tybecie materiałów na temat lokalnych rytuałów inicjujących wojowników przed ostateczną walką z siłami „ciemności”. Poszukiwano też klucza do ponownego ożywienia rasy panów, nadludzi, którzy mieli stworzyć tysiącletnią Rzeszę.
Okultyzm nazistów pochodził w prostej linii od Bławatskiej, która była uczennicą mistrzów tybetańskich. Ulubionym astrologiem Hitlera była Elsbeth Ebertin. Do najbliższego otoczenia Hitlera należała Marthe Kunzel, teozofka, która była wcześniej zaprzyjaźniona z Bławatską.
Adepci nauk okultystycznych muszą przejść cały szereg różnych wtajemniczeń, które są powieleniem starożytnych wtajemniczeń egipskich i eleuzyńskich. Nowicjusz więc musi się poddać między innymi próbie ognia i wody, oraz przeżyć symboliczną śmierć, by narodzić się do nowego życia. We wtajemniczeniach egipskich adept sztuki tajemnej we wnętrzu piramidy kładł się do otwartego grobu, którym był marmurowy sarkofag, i oczekiwał na światło Ozyrysa. Pozostawał sam w ciemnościach i stopniowo doświadczał wszystkie bolesne uczucia zamierania i wpadał w letarg. Po jakimś czasie sarkofag zostaje przez kapłana otwarty, i adept zostaje zaliczony do wtajemniczonych.
Ciekawe, że na zamku Wewelsburg koło Padersborn w Westfalii, który był centrum pogaństwa SS i należał do Heinricha Himmlera, pod salą bankietową znajdowała się krypta grobowa, w której ustawiono dwanaście pustych piedestałów. Himmler był zagorzałym okultystą, a nauki czerpał od Guida von Lista i Lanza von Liebenfelsa. Czytał również opracowania poświęcone astrologii, spirytyzmowi i mesmeryzmowi. Obrzędy SS obmyślił, wzorując się na pogańskich religiach, głównie germańskich. Wymagał aby esesmani byli lojalni wobec niego i wobec siebie, tak jak członkowie wspólnot pierwotnych.
Atlantyda
Naziści byli zafascynowani również platońską Atlantydą. Uważali oni, że Atlantydę zamieszkiwali Aryjczycy, którzy stworzyli tam wielką cywilizację. Herman Wirth, w latach 1935-1937 prezes Ahnenerbe (Dziedzictwo Niemieckich Przodków – Towarzystwo Badań nad Pradziejami Spuścizny Duchowej), był przeświadczony, że Wyspy Kanaryjskie tworzyły dawniej południowy skraj olbrzymiej pierwotnej ojczyzny Aryjczyków, mianowicie Atlantydy. Dyrektor Ahnenerbe, Wolfram Sievers, przygotowywał nawet ekspedycję na Wyspy Kanaryjskie pod kierownictwem dr Ottona Hutha, specjalisty od „religioznawstwa”, badającego w siedzibie Ahnenerbe w Dahlem dawne wierzenia aryjskie. Otton Huth był protegowanym Hermana Wirtha, i chyba pod jego wpływem zainteresował się Wyspami Kanaryjskimi. Uznał on, że pierwotni mieszkańcy Wysp Kanaryjskich byli pochodzenia nordyckiego, a przedwieczne aryjski obrzędy religijne odprawiali jeszcze w XV wieku (Heather Pringle, „Plan rasy panów”, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2009).
Vril
Karl Haushofer, były członek stowarzyszenia Thule, założył stowarzyszenie Vril (Świetlista Loża). Stowarzyszenie funkcjonoało formalnie jako zakon religijny, propagujący idee już bardziej polityczne niż filozoficzne, dotyczące rozszerzenia przestrzeni życiowej Niemiec czy doktryny kontynentalnej. Vril ma ponoć kontakt z pewną tajemniczą „tybetańską lożą”, która posiadła rzekomo sekret „nadczłowieka”.
Mity okultystyczne odgrywały w nazizmie najważniejszą rolę, mówi historyk Michael Fitzgerald: „Przez kontrolę partii nazistowskiej towarzystwo dokonało największych aktów zła XX wieku”.
Towarzystwo Vril znane było z urządzania orgii w celu przyzwania energii okultystycznych – a także w celu ojcowania „rasie panów” dzieci, które miały ponownie zaludnić zniszczone Niemcy. Mówi się, że kobiety biorące udział w takich orgiach miały być opętywane przez duchy i zaczynać mówić w wielu językach. Ich proroctwa zaś były traktowane śmiertelnie poważnie.
„Okultyści z Vril pracowali w ścisłej tajemnicy, robiąc wszystko, by wypromować siłę aryjską. Działania bezpośrednie obejmowały zabójstwa na tle politycznym, przez wywoływanie duchów zmarłych, składanie ofiar z ludzi po wzywanie tajemniczych energii – lub Vril – za pomocą orgii seksualnych”, wyjaśnia Fitzgerald.
Towarzystwo Vril znane było z urządzania orgii w celu przyzwania energii okultystycznych – a także w celu ojcowania „rasie panów” dzieci, które miały ponownie zaludnić zniszczone Niemcy. Mówi się, że kobiety biorące udział w takich orgiach miały być opętywane przez duchy i zaczynać mówić w wielu językach. Ich proroctwa zaś były traktowane śmiertelnie poważnie.
„Najmroczniejszym aspektem Vril było jednak składanie ofiar z małych dzieci”, mówi Michael Fitzgerald, autor książki „Stormtroopers of Satan”. „Ranili je ostrym narzędziem w klatkę piersiową i podrzynali im gardła”.
„W okresie największego rozkwitu Vril w latach dwudziestych w Monachium zaginęły setki dzieci. Podejrzewa się, że wiele z nich zostało zabitych przez sektę, by przyzwać energię Vril. To stwierdzenie może się wydać dziwne, jednak gdy rozważysz to, co ci ludzie zrobili w Trzeciej Rzeszy, składanie ofiar z dzieci wygląda przy tym jak normalne zachowanie”, mówi Fitzgerald (Danny Penman, NewsMonster.com / Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios).
Stanisław Bulza
http://www.polishclub.org/2017/06/28/zagrozenia-duchowe-jamblicha-maitreji-czesc-iii/
Zagrożenia duchowe. Od Jamblicha do Maitreji. (Część IV.)
New Age – reaktualizacja i restytucja czasów pierwotnych
Założyciele New Age
Już w I w. po ur. Chrystusa w Aleksandrii, w szkole neopitagorejskiej, filozofowie podjęli działania, które na celu miały zjednoczenie różnych poglądów filozoficznych w jeden system, oraz zjednoczenie różnych wierzeń w jedną synkretyczną religię. Zakres poszukiwań scaleniowych rozłożono na elementy kultury europejskiej, bliskowschodniej i dalekowschodniej. Z połączenia filozofii pitagorejczyków z platońskim światem idei na podstawie wierzeń wschodnich rozwinął się neopitagoreizm w formie idei najwyższej jedności. W III w. odnowicielem tej filozofii był Plotyn (203-269). Było to połączenie idei platońskich ze stoicyzmem, orfizmem oraz z pewnymi ideami religijno-mistycznych. Było to uparte dążenie do jedności pogańskiej. Następnie neoplatonik Jamblich rozwinął filozofię Plotyna i dodał do niej bogów greckich i wschodnich oraz demony. Pomieszawszy idee platońskie z wierzeniami wschodnimi i magią Jamblich ogłosił się najwyższym kapłanem i obiecał rozwiązać wszystkie problemy świata. Nauczał, że w nowej religii magia, zabobon i każdy przesąd nie tylko znajdzie dla siebie miejsce, ale nawet usprawiedliwienie. Teurgię postawił na szczycie wiedzy ludzkiej. Dzisiaj wszystkie te doktryny folozoficzne i religijne są w New Age.
Olga Fröbe-Kapteyn. Foto: theosophy.wiki/en
W 1950 r. w Szwajcarii w Asconie został założony klub Eranos. Założycielką była Olga Fröbe – Kapteyn (1881-1962). Członkami tego klubu byli: dr T. Suzuki, o. Jean Danićlou, Giuseppe Tucci, Ernest Benz, C.G.Jung, Alice i Roger Godelowie, Joachim Wach, Mircea Eliade i inni uczeni. Osoby Prelekcje, jakie odbywały się w tym klubie dotyczyły wierzeń pogańskich i religii wschodnich jak np. „Czas i Wieczność w myśli indyjskiej”, „Matka-Ziemia i hierogamie kosmiczne”, „Misteria a odrodzenie duchowe”, „Filozofia i techniki Jogi”, „Szamanizm”, „Symbolika i religijne znaczenie Ziemi w rozmaitych kulturach – od Tybetu po teologie i zwyczaje chrześcijańskie” (Tucci, o. Danićlou, E.Benz). Wielu z tych wymienionych uczonych było w Tybecie. Dalaj Lama jest przywódcą duchowym ruchu New Age. U podstaw synkretycznej religii New Age legły głównie starożytne systemy filozoficzne i wierzenia pogańskie, religijne Dalekiego Wschodu takie jak taoizm, tantra, buddyzm i hinduizm (Mircea Eliade, „Świętojańskie żniwo. Pamiętniki (1937-1960)”, Kraków 1991, Oficyna Literacka). Osoby te uchodzą za założycieli New Age.
Carl Jung, Erich Neumann, Mircea Eliade. Foto: es.pinterest.com
Do założycieli New Age należała również Marilyn Ferguson (1938-2008), autorka książki wydanej w 1980 r. „The Aquarian Conspiracy”. Książka ta została przetłumaczona na 16 języków obcych, a autorka stała się popularną w Ameryce Północnej i na całym świecie. Podróżowała do Brazylii, Szwecji i Indii. W 1985 roku wystąpiła jako główny mówca podczas zorganizowanej przez Organizację Narodów Zjednoczonych konferencji „Spirit of Peace”, gdzie pojawiła się razem z Matką Teresą i Dalaj Lamą z Tybetu. Była założycielem Stowarzyszenia Psychologii Humanistycznej. Stworzyła czasopismo „Brain/Mind Bulletin” poświęcone tematyce New Age, które wychodziło jeszcze w latach 90. XX w. W swoich książkach próbowała zawrzeć syntezę ruchu New Age, łącząc ze sobą jego często bardzo odległe nurty.
Nowinki z klubu „Eranos” szybko rozprzestrzeniały się po Europie. Publiczność, a przede wszystkim czytelnicy „Eranos – Jahrbücher” stanowili narzędzie rozpowszechniania tych i innych nowinek z Eranos. Dużą też popularnością wśród młodych ludzi cieszyła się wznowiona w 1951 r. książka angielskiego pisarza W. Y. Evansa Wentza pt. „Milarepa – wielki jogin Tybetu” (Londyn, 1928) oraz „Joga i tajemne nauki Tybetu”. W. Y. Evans Wentz 20 lat spędził w Sikkimie w Indiach, gdzie otrzymał od lamy Kazi Dawa Samdruba teksty, które później opublikował w książkach.
Herbert Read w środku na konferencji w Eranos w 1958 r. Foto: tate.org.uk.
Za patronów New Age uchodzą: Aldous Huxley, Carl Gustaw Jung, G. Lessing, R. Sheldrake, W. James, Rudolf Steiner, Tailhard de Chardin, a także Mistrz Echart, Joachim z Fiore i Paracelsus. Przywódcą duchowym New Age jest Dalaj Lama.
W początkowym okresie powstania miał być alternatywą wobec bycia i życia ludzi Zachodu i sprowadzał się w zasadzie do nauk hinduizmu i buddyzmu. W następnych latach oferta New Age powiększała się. Znalazły się w niej elementy pogańskich wierzeń babilońskich i egipskich, starożytnej gnozy, astrologii, okultyzmu, tantryzmu, taoizmu, żydowskiej kabały, nauk różokrzyżowców, wtajemniczeń, satanizm. Są też w nim średniowieczne chrześcijańskie herezje, jak doktryna Grzegorza Palmasa (1296-1359), wpływowego mistyka hezychastę, o „ubóstwieniu“ człowieka, czy Joachima z Fiore (1130/1135-1202), który zaprzeczył rzeczywistej jedności Trójcy Św., i został obłożony klątwą przez Sobór Laterański IV.
Zarazem New Age proponuje różne techniki ekstazy, medytacji, jogę, orientalne sztuki walk, magię, tzw. „kosmiczny odlot” powodowany narkotykami, spirytyzm, niekonwencjonalną medycynę, psychoterapię, seks, szamanizm, wegetarianizm, nudyzm, horoskopy, techno – ogłupianie. Wszystko to są narzędzia służące twórcom do osiągnięcia celu. Celem jest zniszczenie chrześcijaństwa.
Członkowie „Eranosa” od 1950 r. brali również udział w różnych spotkaniach, konferencjach, sympozjach i kongresach, w których uczestniczyli politycy i dziennikarze. Inicjatorem był mason Józef Retinger, który był generalnym sekretarzem Ruchu Europejskiego. Zorganizował on w Lozannie w dniach 8-13 grudnia 1949 r. konferencję kulturalną, na którą zostali zaproszeni wybitni orientaliści, religioznawcy oraz filozofowie i pisarze. Zostały wówczas utworzone różne komisje. Konferencja zakończyła się wielkimi orgiami opilstwa i obżarstwa (Gustaw Herling Grudziński, „Dziennik pisany nocą”). Ruchowi Europejskiemu patronował Churchill, który już 20 września 1946 w wygłoszonym przemówieniu postulował utworzenie federacji państw europejskich.
Marilyn Ferguson Foto: gettyimages.com
Następną konferencję kulturalną Ruch Europy zorganizował w Wenecji 27 maja 1950 r. Było to zgromadzenie założycielskie Europejskiego Stowarzyszenia Kultury. 3 sierpnia 1950 r. odbył się w Amsterdamie międzynarodowy Kongres religioznawczy, na którym powołano stowarzyszenie studiów religioznawczych. Sekretarzem generalnym został profesor Bleeker. W kwietniu 1955 r. odbył się w Rzymie VI międzynarodowy kongres religioznawczy, któremu przewodniczył Raffaelle Pettazzoni. Wśród licznych uczonych i filozofów był w Rzymie E. Grassi, profesor filozofii w Monachium. Na Genewskich Spotkaniach Międzynarodowych obecni byli dziennikarze z różnych państw, z radiofonii szwajcarskiej i francuskiej, członkowie korpusu dyplomatycznego, osobistości zaproszone do dyskusji. W zasadzie poruszane tematy tych różnych konferencji, spotkań odnosiły się do hinduizmu, buddyzmu, pogańskich wierzeń i mitów. Nauki te cieszyły się międzynarodowym prestiżem i uznaniem czynników politycznych. Tak jest i obecnie, New Age ma poparcie czynników politycznych wielu państw, dziennikarzy, oraz globalistów.
Pierwsi misjonarze
W latach 60. XX wieku z Zachodu wyruszyli do Indii i Nepalu hippisi, narkomani, w poszukiwaniu duchowych mistrzów i tanich narkotyków. W Katmandu można było wówczas kupić legalnie najczystszy na świecie haszysz. Był to początek inwazji, w następnych latach do Indii i Nepalu przybywały ogromne rzesze hippisów i bogaci turyści. Ogromną popularnością cieszyły się rozmaite techniki ekstazy, medytacji, joga i kontemplacja, techniki walki, szamanizm. Wielu z tych młodych ludzi uzyskało od największych lamów nauki i inicjacje buddyzmu tybetańskiego. Byli oni pierwszymi „misjonarzami” lamaizmu na państwa Europy zachodniej, a następnie środkowo wschodniej, i tak na przykład przywódca sekty Stowarzyszenie Buddyjskie Karma Kagiu jest Holendrem, i pozakładał sekty od Londyny do Moskwy. Po 1989 r. nastąpiła inwazja buddyzmu na państwa Europy środkowo-wschodniej. W Polsce wiele sekt działało już w latach 80. XX w.
Początki New Age
Żywiołowy rozwój New Age związany jest z rewolucją obyczajową lub seksualną lat 60. i 70. XX w. w Europie i USA, ale narodził się o wiele wcześniej w Kalifornii, i jego początki związane są z opublikowaniem książki „Powrót Chrystusa” („Le retour du Christ”), która została napisana przez Alice Ann Bailey (1880-1949). Według teozofów, to Budda wcielił się w Chrystusa. Tak więc „Powrót Chrystusa” to powrót Buddy Maitreji. Bailey była przewodniczącą Towarzystwa Teozoficznego, które założyła Helena Bławatska. Idee zamieszczone w książce szybko się rozprzestrzeniły i stały się podstawą działania dla różnych ruchów religijnych, lóż masońskich, stowarzyszeń do których m.in. należą: Różokrzyżowcy, Bildenberg, Templariusze i Strażnicy Graala, Powszechne Białe Bractwo, Towarzystwo Teozoficzne itp.
Większość doktryn i idei głoszonych dziś przez ruchy należące do New Age sformułowana została na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego stulecia przez ideologów nowożytnej teozofii. Założone w 1875 r. w Nowym Jorku Towarzystwo Teozoficzne jest swego rodzaju przodkiem New Age.
Arnaud de Lassus, autor opracowania „New Age – Nowa religia?’”, uważa, że jest to nowoczesna postać okultyzmu, upowszechnionego przez środki masowego przekazu i przeznaczonego dla szerokich kręgów społecznych.
New Age. Foto: nacija.hr
New Age już została określona jako „superreligia XXI” w. lub religia powszechna. Era Wodnika to zabobon, magia i przesąd, nowy ład, nowy człowiek, nowa nauka, która ma doprowadzić ludzkość do tzw. „złotego wieku”, czyli do początków dziejów ludzkości, do wspólnoty pierwotnej. Przez architektów tego ruchu „złoty wiek” (poniżej) uważany jest za epokę absolutnej „doskonałości”, zanim pojawiła się epoka żelaza, a razem z nią walka i nieporządek. Więc wzorem New Age jest świat starożytny, który miał być doskonały w przeciwieństwie do świata współczesnego. Epokę tą charakteryzowały tajne stowarzyszenia, wtajemniczenia, kult ziemi, drzew wod i źródel, orgiastyczne kulty płodności, szamanizm oraz ekonomiczna i religijna ważność kobiety. Był to świat wierzeń pogańskich, którego istotę stanowiła myśl o cyklicznym odnawianiu świata. Tak jak rolnicze kultury się rozwijają, tak samo życie było skoncentrowane wokół centralnej tajemnicy, a mianowicie okresowej odmiany świata. Była to w starożytności doktryna pitagorejczyków i sekt orfickich. Doświadczenia czasu, pór roku, szczególnie w kontekście prac rolniczych, zaprowadziły architektów New Age do narzucenia cyklu kosmicznego i „koła czasu”, który pojmują jako nieskończenie powtarzanie tego samego rytmu: życia, śmierci i życia. U podstaw New Age legła reinkarnacja, w którą wierzono w starożytności.
Owe „koło czasu”, ma wprowadzić świat i całą ludzkość w nową erę. Zgodnie z ich koncepcją czasu, trwająca 2 tys. lat era Ryb dobiega końca. Według nich, decyduje o tym układ gwiazd zwiastujący Wodnika. Jednak wśród samych astrologów nie ma zgodności, czy era Wodnika już się zaczęła, i padają tu lata 1936, 1950, 1968, czy też dopiero się rozpocznie w bliższej lub dalszej przyszłości: w 1997, 2023 lub 2160. Zupełnie tak, jak z końcem świata w rachunku Świadków Jehowa. Lecz propagatorzy New Age radzą jednak nie czekać na żadną astrologiczną datę, i już samemu w sobie poprzez wewnętrzną przemianę rozpocząć nową erę w sobie.
Główna myśl, która legła u podstaw New Age, jest ta, że każdy człowiek ma prawo do własnych doświadczeń, poszukiwań własnej drogi. Jednak nie może być to inna droga niż ta, która wiedzie na wspólny szczyt (Amedeus Voldben, „Wielkie przepowiednie losów ludzkości”, 1992)
New Age ma swój ośrodek w świadomości indywidualnej, który ma podpowiadać każdemu, w co ma wierzyć, i co ma czynić, oraz dyktujący każdemu swoje normy postępowania. Bo w planach New Age jest nie tylko zniesienie wszelkich norm, zakazów i nakazów, ale również Świętych Sakramentów w tym i małżeństwa (katarzy). Rodzina w tradycyjnym pojęciu ma przestać istnieć. Życie erotyczne również ma zostać uwolnione z krępujących nakazów. Szeroko lansowana teoria „koła czasu” ma wszystkich przekonać o nieuniknionym losie czy przeznaczeniu. Nikt się przecież nie będzie sprzeciwiał nowemu ładowi, gdyż takie jest przeznaczenie. Tak jest zapisane w gwiazdach. Prawdopodobnie, tak jak wszystko w New Age pochodzi z hinduizmu i buddyzmu, tak i owe „koło czasu” pochodzi z buddyzmu, i nazywa się tam kołem słońca. Jest ono również nazywane kołem prawa, słowa, nauki. Według wyznawców, kiedy Budda pojawił się na ziemi, świat został stworzony na nowo. Jest ono przedstawione jako koło o ośmiu lub sześćdziesięciu czterech szprychach. Symbolizuje to wielokrotność czterech pór. W środku koła jest piasta z dwudziestoma ośmioma lotosowymi płatkami, które symbolizują wszystkie strony świata. Koło otoczone jest dwunastoma trójzębami, symbol miesięcy solarnych. Koło w buddyzmie oznacza ruch słońca, upływ czasu i kołowrót żywotów, gdyż wyznawcy buddyzmu wierzą w reinkarnację.
Aby poprzedzić i uzasadnić erę Wodnika, gnostycy, czyli wyznawcy wiedzy tajemnej, uczniowie wspomnianej wyżej Alice Ann Bailey, interpretatorki myśli mistrza tybetańskiego, twierdzą, że na ziemi pojawiła się awangarda hierarchii, która kieruje ewolucją ludzkości. Praca wtajemniczonych i uczniów do 2025 r. ma zmierzać ku nakreśleniu podstawowych zmian w myśleniu, w świadomości, i w kierunku rozwoju człowieka. Nauka ta jest prowadzona w skali światowej za pośrednictwem najnowocześniejszych środków przekazu, takich jak telewizja, internet, czasopisma, gazety, radio. Rzeczywiście, New Age rozwija się w sposób żywiołowy w Ameryce, Azji, Europie i oddziałuje już na wszystkie dziedziny życia społeczno-politycznego i gospodarczego. Publikacje New Age przekraczają liczbę 20 tys. tytułów, a jego idee są widoczne w filmach, literaturze oraz muzyce. New Age przenika również do ruchów ekologicznych, i lansuje hasła „głębokiej ekologii” uświęcającej Matkę- Ziemię. Kult ten znany był w starożytności. Pojawił się u schyłku cesarstwa rzymskiego. Masoneria go odnowiła i obecnie w New Age jest dominujący. Owa „awangarda hierarchii” ma przygotować świat na przyjście Majtreji, następne wcielenie Buddy. W hinduizmie Budda (Kalkin) uchodzi za tego, który przyniósł na ziemię fałszywą naukę, aby wypróbować świętobliwych w prawdziwej wierze i oddzielić prawych od grzeszników. Takim ma być Maitreja (V część).
Architekci New Age, m.in. Mircea Eliade, uważają, że chrześcijaństwo umożliwiające powstanie nauk szczegółowych przyczyniło się do desakralizacji świata. Z New Age uczyniono religię kosmiczną, która ma odnowić świat poprzez nadanie mu sakralnego wymiaru. Cel, do którego zmierza New Age najlepiej charakteryzuje modlitwa Indian Ameryki Północnej:
O nasza matko ziemia, o nasz ojcze niebo
Jesteśmy waszymi dziećmi.
Ofiary jakich żądacie, składamy
Z pochylonymi plecami.
Uprządźcie dla nas ubrania z promieni
Słonecznych
Z białą jutrzenką jako nicią,
A czerwonym zmierzchem jako wątkiem
Niech mruczący deszcz będzie frędzlami
A tęcza obrzeżem.
Uprządźcie nam ubrania z promieni
Słonecznych.
Chcemy iść w stronę śpiewu ptaków.
Chcemy maszerować po zielonej trawie,
O nasza matko ziemia, o nasz ojcze niebo.
(Richard Wurmbrand, „Chcesz tam iść…”, Stephanus Edition 1997).
Indianie rzeczywiście nie uprawiali ziemi, żyli tym co dała im natura.
W ideologii New Age, matka-ziemia jest wszech rzeczy podstawą, a więc wszystkiego co się na niej znajduje: gór, rzek, źródeł, drzew, roślin ziemi i kamieni.
W archaicznej religii kreteńskiej istniał kult drzew i adoracja świętych kamieni. Kult drzew i kamieni istniał we wszystkich przedchrześcijańskich religiach, a w Polsce czczono drzewa jeszcze w XII w. W Szkocji do dzisiaj czczony jest „święty kamień” ze Scone. Kamień ten został niedawno usunięty ze znajdującego się w Opactwie Westminister tronu koronacyjnego monarchów brytyjskich i zwrócony Szkocji. Kamień Przeznaczenia pozostawał w opactwie Scone do 1296 roku, kiedy to Edward I Długonogi zabrał go do londyńskiego Westminsteru.
W religiach pogańskich płodność ziemi wiązana była z płodnością kobiet, które były odpowiedzialne za obfitość zbiorów, natomiast mężczyźni zajmowali się łowiectwem. Gleba była upodobniona do kobiety. Później po wynalezieniu radła, uprawę łączono z aktem płciowym. Jednak przez całe tysiąclecia ziemia rodziła sama. Odkąd człowiek zaczął udoskonalać technikę, a więc drewniane radła zamienienił na żelazny pług, później by zwiększyć plony zaczął nawożenie gleby według filozofów, nastąpiła desakralizacja ziemi. New Age zwalcza więc uprawę ziemi w ogóle, i dąży do tego, by mataka-ziemia rodziała sama.
Dlatego też twórcy New Age odrzucają utrwalone przez wieki przekonanie o konieczności ciągłego wprowadzania nowych rozwiązań technologicznych. Odwołując się do idei ekologii glębokiej postulują zasadnicze samoograniczenie ludzkich potrzeb w sferze materialnej. Twórcy New Age dążą do likwidacji państw, co z kolei ma wywolać decentralizację procesu produkcji. Preferowanie rolnictwa ekologicznego i samoograniczenie się w konsumpcji spowodować ma wzrost popularności produktów o niskim stopniu przetwarzania, co doprowadzi do naturalnego obumierania wielu gałęzi przemysłu np. przetwórczego, rolnego, odzieżowego. Natomiast rozwój sieci komputerowych ma sprzyjać przezwyciężenia atomizacji jednostek ludzkich ery indusralizacji i powstawanie nowych więzi społecznych w tzw. struktury poziome. Komputery mają również umożliwić kontrolowanie i kierowanie ludźmi i procesami przemysłowymi na odległość, a nawet powstanie nowych rodzajów medytacji.
W nowej erze ma nastąpić gwałtowny rozwój różnych form nowych religii i powrót do kultury bóstw pogańskich, co zdaniem twórców ma dowartościować, przytłumionej przez chrześcijaństwo, feministycznej duchowości i personifikujących ją bóstw kobiecych jak np. sakralizacja całej ziemi w postaci kultu Gai, Matki-Ziemi.
Feministyczna duchowość ma oznaczać, że człowiek będzie wychowywany przez architektów New Age, tak samo, jak matka wychowuje dziecko.
W hinduizmie ojca i matkę zastępuje guru, gdyż według praw Manu, ten, kto przekazuje nowicjuszowi słowa Wedy, winien być uważany za matkę i ojca.
Zgodnie z postulatem Platona ma zaniknąć pismo. Platon potępia tradycyjną literaturę i poezję. Występuje totalnie przeciwko pismu w ogóle. W „Fajdrosie” pisze wprost, że „pismo samo w sobie jest niepoważną grą czy zabawą, jest marnowaniem nasion, które nie wydają dojrzałych owoców”. Dlatego według Platona, poeci, podlegający zmiennym uczuciom, wprowadziliby rozbicie i powinni być z państwa doskonałego wydaleni.
Do wspólnych wartości ludów Europy przedchrześcijańskiej i ludów iranoindyjskich należą: religia naturalna z kultem ziemi, kosmosu, ognia i wody oraz kremacja. Palenie zwłok jest jednym ze sposobów chowania zmarłych. Ten pogański zwyczaj przetrwał w religiach indyjskich i obecnie występuje w państwach chrześcijańskich.
W myśli Władymira Sołowiewa prawdziwym prorokiem dla współczesnych chrześcijan powinien być nie Chrystus, lecz Budda: „ponieważ on wszak rzeczywiście głosił to, czego im trzeba, a więc bierność, niesprzeciwianie się bezczynność itd.” I właśnie to są te elementy, które chcieliby widzieć u ludzi architekci New Age.
Postulat New Age o likwidacji państw jest zgodny z postulatem Marksa i Engelsa.
Twórcy New Age uważają, że czasy nowożytne są fałszywą i zgubną drogą utraty sensu, której zaradzić może reaktualizacja i restytucja czasów pierwotnych. Przykladem jest dla nich marksizm, który powołuje się na bezklasowe społeczeństwa pierwotne. Ruch ten jest inspirowany i kierowany przez masonerię (Mircea Iliade, „Historia wierzeń i idei religijnych”).
Ideologia New Age jest zgodna z komunizmem, który powołuje się na bezklasowe społeczeństwa pierwotne, czyli celem jest sprowadzenie ludzi na poziom rozwoju społeczeństw pierwotnych. W swoich artykułach pisałem, że komunizm to powrót do wspólnoty pierwotnej. To dlatego w Polsce po 1989 r. zniszczono narodowy przemysł, a od tamtego czasu trwa cicha rewolucja konsupcyjna i obyczajowa. Ciekawe co to będzie, gdy pewnego dnia kapitał obcy wycofa się z Polski? Nie trudno przewidzieć. Obudzimy się z ręką w nocniku.
Wiek złoty i epoka żelaza
Zwolennicy ruchu New Age uważają, że dzisiejsze czasy to ostatni etap świata, jaki znamy. Po przejściu tego świata w nową rzeczywistość (Nową Erę), ma nastąpić złoty wiek ludzkości. Nawiązano do starożytnych poetów, a między innymi do Owidiusza i Hezjoda, (żył około 700 t. przed Chrystusem), który w „Teogonii” wyróżniał cały szereg pokoleń ludzkich podzielonych na pięć ras: złota, srebrna, brązowa, rasa herosów i rasa żelazna. Nazwę epok wzięła się od nazwy rasy ludzkiej. Pierwsza rasa żyła w złotym wieku, w której ludzie „żyli jak bogowie, mając serca wolne od trosk, zabezpieczone przed bólem i nieszczęściem. Nie pracowali, ziemia bowiem dawała im wszystko, czego potrzebowali. Życie upływało im na tańcach, świętach i różnego rodzaju uciechach. Nie zaznali ani choroby, ani starości i umierali tak, jakby zapadali w sen”.
Hezjod i muza Melpomena w lesie, Gustave Moreau. Foto: pl.wikipedia.org
Poeta opowiada następnie, że ludzie rasy złotej „zostali pokryci ziemią”, a bogowie stworzyli rasę mniej szlachetną, ludzi wieku srebrnego. Została ona unicestwiona przez Zeusa z powodu grzechów. Zeus stworzył więc trzecią rasę, brązową, ludzi gwałtownych i wojowniczych, którzy wzajemnie się powybijali. Wówczas bóg powołał do życia nową generację, rasę herosów, którzy stali się sławni dzięki wspaniałym walkom pod Tebami i Troją. Wielu zaznało śmierci, ale innych Zeus wysłał na „Wyspy Błogosławione”, gdzie władcą ich stał się Kronos.
Homer w „Odysei” ukazuje scenę wywołania przez Odyseusza ducha Achillesa, który zalicza się do tych herosów. Wywołany duch Achillesa oświadczył: że wolałby „będąc na ziemi służyć za parobka u biednego człowieka, który ledwo może się utrzymać, niż tu panować nad wszystkimi, co znikli ze świata”.
Hezjod nie mówi nic o rasie piątej, żelaznej. Skarży się jednak, że dane mu było narodzić się właśnie w tej epoce.
Z kolei Owidiusz (43 przed ur. Chrystusa, zm. 17 po ur. Chrystusa) w „Czterech wiekach ludzkości” tak opisuje wiek złoty:
„Pierwszy nastał wiek złoty. Bez sądu, ustawy
Dbać o cnotę i słuszność człek sam był łaskawy.
Lęk przed karą był obcy, nieznana tablica
Z groźnym prawem, nieznane były sędziów lica
Bez sędziów ludzie korni w bezpieczeństwie żyli.
W górach nie wycinano sosen w owej chwili,
By płynęły w dal obcą po morskiej głębinie,
A człowiek znał wybrzeże swe własne jedynie,
Grodów nie otaczały przepaściste rowy,
Nieznana była prosta trąba, róg spiżowy
Zagięty, miecze, hełmy, wojsk wielkie oddziały:
Wówczas ludy w beztrosce żywot przeżywały.
Ziemia nie tknięta ostrzem pługa, zębem brony
Sama z siebie dawała hojne wszelkie plony.
Zadowoleni z płodów nie zrodzonych w trudzie
Jeżyny i poziomki w górach rwali ludzie,
Derenie i głóg, także zbierali nie mało
Żołędzi, które drzewo Jowisza dawało
Wciąż była wiosna, ciepłem wkrąg Zefiry tchnące
Kwiatów nigdy nie sianych pieściły tysiące.
Ziemia bez pługa plony niosła w owej porze,
Ciężkie kłosy jaśniały z dala na ugorze.
Nektar z mlekiem płynęły rzeka zamiast wody,
Wkrąg kapały z zielonych dębów złote miody…”
Następnie Owidiusz opisuje wiek srebrny i brązowy, a epokę żelazną ukazuje następująco:
„…Ostatni wiek z żelaza. Od początku gości
Na świecie w jego czasach moc niegodziwości:
Wstydliwość, prawda, wiara umknęły znienacka
A wtargnęły na miejsce ich podstęp, zasadzka,
Oszustwo, siła, przemoc i chęć posiadania.
Z nieznanym wiatrem żeglarz wróci wśród fal się ugania
Za zyskiem, drzewa, które porastały stoki
Gór, spłynęły na obcych mórz bezmiar głęboki.
Ziemię niczym powietrze, niczym słońce lice
Wspólną człowiek podzielił znaczą pól granicą.
Nie dość, że rodzić zboże i żywność musiała:
Rychło sięgnięto również do wnętrza jej ciała:
Bogactwa, które skryła u styksowej fali,
Przyczynę zła, dobywać jęli ludzie śmiali.
Jest więc podłe żelazo i podlejsze złoto,
Jest wojna, którą toczą z największą ochotą,
Wciąż potrząsa orężem krwawo jej dłoń wraża.
Wkrąg łupią, gość napawa lękiem gospodarza,
Zięć teścia, zgoda rzadko panuje wśród braci,
Mąż żonę, żona męża z przyjemnością traci
Macocha swym pasierbem jady warzy z cicha.
Syn na ojca własnego śmierć przedwczesną czyha.
Ginie cnota, a wszędzie szerzy się rzeź dzika
Ostatnie z bóstw, Astrea, z ziemi więc umyka” (przełożył Jan Sękowski).
W Grecji przechodzenie z epoki brązu do żelaza zaczęło nabierać tempa około połowy XI w. przed Chrystusem. Lecz nie można mówić o ustaleniu się epoki żelaza w jakimkolwiek rejonie dopóki przedmioty z żelaza nie zaczęły przeważać nad przedmiotami brązowymi. Równowaga liczebna faworyzująca żelazo świadczy przeważnie o tym, że produkcja żelaza zdołała się zakorzenić w danym rejonie. W Attyce i Argolidzie tendencja do powszechnego stosowania żelaza jest bardzo wyraźna około 1050 a 950 rokiem przed Chrystusem. W następnym stuleciu żelazo stało się podstawowym metalem i było powszechnie stosowane przez rolników i rzemieślników.
Owidiusz z wieńcem laurowym. Foto: pl.wikipedia.org/
Epoka żelaza trwa już ponad trzy tysiące lat. Obecnie żelazo zostaje wypierane przez wyroby z tworzyw sztucznych, które są związkami chemicznymi nazwanymi polimerami. Pierwszy całkowicie syntetyczny polimer został wyprodukowany w 1908 r. w Belgii. Obecnie syntetyki stają się powszechne w użyciu, zarówno w przemyśle i w gospodarstwach domowych.
Epoka żelaza wiązana jest głównie z religią chrześcijańską. To właśnie ta religia zniosła pogańskie kulty i wierzenia. Chrześcijaństwo gwałtownie odrzuciło pogańską religijność i wprowadziło system norm etyczno-moralnych. W cywilizacji łacińskiej nastąpiła desakralizacja ziemi, drzew, kamieni, źródeł i rzek. Dlatego chrześcijaństwo jest tak zaciekle atakowane. „Z czyńcie sobie ziemię poddaną” architekci New Age chcą powrócić do adoracji ziemi, dążą do zaniku tradycyjnego rolnictwa, by ziemia rodziła sama.
Niech przykładem będą komunistyczne Chiny, gdzie komuniści podczas rewolucji kulturalnej niszczyli wszystko to co wiązało się z epoką żelaza. Każdy obywatel pod groźbą kary śmierci musiał oddawać do urzędów wszystkie wyroby żelazne, zarówno służące do użytku domowego i rolniczego. W ten sposób pozbawiono ludzi nawet podstawowych narzędzi rolniczych. Przetopiono złom, by uzyskać stal, utrzymywał Mao. ChRL ma duże złoża rudy żelaza, węgla kamiennego, metali nieżelaznych i ropy naftowej. Najlepiej jest rozwinięty przemysł wydobywczy. Wskutek niedostatecznej mechanizacji rolnictwo chińskie nie jest w stanie wyżywić ludności kraju.
Obraz współczesnej wioski to przed wszystkim prymitywne narzędzia rolnicze, wykonane z drzewa, oraz wino własnej roboty (robią je żony). Szklane wieżowce w Pekinie i innych większych miastach Chin są symbolem obcego kapitału, który z wielkim rozmachem wszedł do Chin. Mimo, że Chiny są państwem komunistycznym, surowce oraz tania siła robocza przyciągają obcy kapitał.
Rewolucja obyczajowa w Europie i USA zapoczątkowała New Age
Rewolucja seksualna lub obyczajowa, która dokonała się w Europie i USA w latach 60. i 70. XX w., tak jak prawie wszystko w UE, swoje źródło ma w rewolucji bolszewickiej w Rosji, a współcześnie jest związana z New Age.
Oto niektóre przemiany charakteryzujące rewolucję seksualną lub obyczajową w Europie Zachodniej: bunt młodzieży przeciwko posłuszeństwu rodzicom i nauczycielom („Zabrania się zabraniać!”); rozwój popkultury i szczyty popularności popowych, rockowych i psychodelicznych zespołów muzycznych, takich jak: The Beatles, The Rolling Stones, The Who, The Doors, The Animals, Jefferson Airplane, Deep Purple, Iron Butterfly, Pink Floyd, Genesis, Led Zeppelin i Queen; organizowanie otwartych zlotów, festiwali muzycznych i happeningów pod gołym niebem; narodziny subkultur młodzieżowych, takich jak: modsi, hippisi, metalowcy, punki i skinheadzi; zanegowania autorytetów i kryzys zaufania do instytucji społecznych i politycznych, takich jak: rodzina, szkoła, Kościół, sądownictwo, wojsko i policja; wzrost zainteresowania filozofiami egzystencjalną i marksistowską w formie trockizmu, guevaryzmu, maoizmu, a także pacyfistycznymi hasłami Mahatmy Gandhiego; wzrost zainteresowania doktrynami Hare Kryszny, hinduizmu i buddyzm, a także praktykami okultyzmu, tantryzmu, satanizmu i New Age; popularyzacja zażywania różnego rodzaju substancji psychotropowych, w tym narkotyków; wzrost tolerancji wobec nagości: upowszechnienie się naturyzmu, z drugiej strony moda odsłaniająca ciało, np. minispódniczka; skokowy wzrost liczby zakażeń chorobami wenerycznymi, w tym epidemia HIV, wzrost liczby aborcji oraz ciąż u nieletnich, i to pomimo większej dostępności środków antykoncepcyjnych oraz większej ich niezawodności; wulgaryzacja języka, popularyzacja slangu i chęć prowokowania obscenicznością w mowie, wyglądzie i w sztuce; upowszechnienie się stosowania sztucznych metod antykoncepcji, przedmałżeńskich kontaktów seksualnych bez zobowiązań z wieloma partnerami, życia kochanków bez ślubu, a także poligamicznych związków w tzw. „komunach hippisowskich” („Wolna miłość”) (Wikipedia).
To już się dzieje
Ślęża. Harmonia Kosmosu. 2. scena, prelekcja. Foto: Stanisław Bulza.
New Age przeciwstawia się pragmatyzmowi i postępowi, proponując w zamian zwrócenie się ku mistyce i kultywowaniu idei kosmicznej harmonii.
Ślęża. Harmonia Kosmosu. 1. scena, prelekcja. Foto: Stanisław Bulza.
W dniach 23-25 czerwca 2017 r. nad Zalewem w Sulistrowicach w Masywie Ślęży k. Wrocławia odbył się XV Zlot Wolnych Ludzi (Zlot Ludzi Nowej Ery) „Harmonia Kosmosu”. Organizator: Janusz Zagórski, ekipa NTV, Fundacja Dobre Wibracje: Dorota Pasalska, Dariusz Krysa. W Zlocie uczestniczyło kilkaset osób. Prelekcje przez trzy dni odbywały się na dwóch scenach. Oto niektóre z nich: „Joga w praktyce” – Paweł Cichocki; „Joga śmiechu” – Alina Kummer; „Kosmiczna transformacja świadomości Wszechświata dla wszystkich istot” – koncert gongów i mis tybetańskich. – Wioletta Cichocka, St. Kubaszak; „Jak przejść łagodnie do wegetarianizmu” – Ryszard Piotr; „Uzdrawianie i odmładzanie za pomocą starosłowiańskich praktyk” – Luczis nauczyciel z Syberii, i inne wyklady. Były też stoiska z książkami różnych wierzeń.
Ślęża. Harmonia Kosmosu. Jedno ze stoisk. Foto: Stanisław Bulza
Taoizm
U podstaw New Age legły głównie starożytne systemy filozoficzne i religijne Dalekiego Wschodu, by wspomnieć tantrę, buddyzm, hinduizm i taoizm.
Filozofia chińska o cały wiek wyprzedza Sokratesa, który nauczal w V w. przed Chrystusem. Lao-Tze (Laozi), który właściwie nazywał się Li Po Jang, uchodzi za najstarszego filozofa i nazywany jest „starym filozofem”. Urodził sie około 600 r. przed Chrystusem. Żył i nauczal w tym samym czasie, kiedy Budda w Indiach zaczął miewać widzenia i głosić nową religię.
Lao-Tze (Laozi) na ilustracji z książki „Myths and Legends of China” z 1922 r. Foto: pl.wikipedia.org
Punktem wyjścia filozofii Lao-Tzego (Laozi) była „tao”, jedyna właściwa droga, która prowadzi do spokoju wewnętrznego. Według niego, ten spokój osiągnąć można przez zaniechanie wszelkich wysiłków, wszelkiego działania. „Tao” nigdy nie działa, a mimo to osiąga wszystko. Wszystko pochodzi z bytu, a byt powstał z niebytu.
Taoiści wierzą w istnienie w tzw. wieku złotym maleńkiej krainy, w której mieszkała niewielka ilość ludzi zażywajacych doskonałej szczęśliwości. Do tej krainy mają powrócić narody i żyć w naturze. Według taoizmu, powrót do tej krainy ma się dokonać poprzez całkowite wyrzeczenie złudnych wartości cywilizacji. Człowiek ma wyrzec się wszystkich atrakcji świata, wszystkich rzeczy zewnętrznych i siebie samego i oddac się absolutowi (całkowita niewola).
Również świat, który według filozofii taoistycznej powstał z niebytu a istnieje ma powrócić do niebytu, gdyż wszystko pochodzi z bytu, a byt powstał z niebytu. Tao nigdy nie działa, a mimo to osiąga wszystko. Świat ma osiągnąć spokój przez zaniechanie wszelkich ludzkich czynnosci. Dlatego już obecnie architekci New Age głoszą hasło „głębokiej ekologii” z uwielbieniem ziemi włącznie.
W latach późniejszych naukę taoistyczną zaczęto stosować do praktyk zabobonnych ludu, i połączono ją z magią i poszukiwaniem eliksiru życia. Z tymi dodatkami filozofia ta zyskała z czasem mino taoizmu i stała się bardzo rozpowszechnioną w Chinach religią. Kolejni cesarze znajdowali się pod wielkim wpływem taoistów, a raczej sekty czarowników. Mieli się oni za obdarowanych nadprzyrodzoną siłą, i sobie przypisywali odkrycie eliksyru życia. Dla utrwalenia swoich wpływów powoływali sięna Lao-Tzego, którego obwolali założycielem sekty, a który według nich miał przezwyciężyć śmierć i przeobrazić się w ducha. W Chinach wówczas czczono ogień, metal, drzewa, wodę i ziemię.
W zakończeniu „Chatka pasterska”
Śmierċ Cypriana Godebskiego pod Raszynem, obraz Januarego Suchodolskiego z 1855 r. Foto: pl.wikipedia.org/wiki/
Cyprian Godebski (1765-1809), poeta i żołnierz, uczestnik walk w Mantui, w „Grenadier-filozof”, pisał: „…Patrząc na pomyślność dwojga tych ludzi: Nieszczęście rzekłem, od nas pochodzi, bo szczęście naszem jest dziełem. Wszystko co otaczało tego dobrego człowieka, służyło jego szczęśliwości. Chata była składem jego bogactwa i schronią w przykrej porze czasu: góry, czyste wyrzuciły zdroje: trzody dostarczały mu odzienia i zdrowego pokarmu; na koniec posiadał ulubiony przedmiot, od którego był równie kochanym.
Luba chatko! ty stawiasz w mych oczach wiek złoty,
Gdzie człowiek żył na łonie niewinnej prostoty;
Był szczęśliwym, a jasnej życia jego przędzy,
Nie zasępiały pasma i zgryzot i nędzy,
Gdzie ludzkość była długiem, co się płacił wzajem;
Własne uczucia prawem, a cnota zwyczajem.
Wszyscy tam jednym rodem, jednym byli stamen:
Żądze niewolnikami, a rozum ich panem.
Kontenci ze schronienia, wśród niekształtnej budy,
Nie znali co pałace, ani co nudy,
Zabawy ich niewinne nie rodziły sporów:
Gra w chwili nie chłonęła wieloletnich zbiorów!
Gra, to dziecko łakomstwa, a matka rozpaczy,
Która jednych niesławą, drugich nędzą znaczy!
W obyczajach niewinni, w powinnosciach zgodni:
Nie wiele znali ustaw, a mniej było zbrodni.
Mniej znali cnoty nazwisk, – więcej ich pełnili;
Mniej mówiąc o ludzkości, bardziej ludźmi byli.
Kazdy w sobie nagrodę znajdował swych czynów:
Przykład ojca, praw księgą był dla jego synów;
Miłość tworzyła związki, a te wieńczył statek;
Matki cór były wzorem, te ozdobą matek.
Podłość nie ubóstwiała niszczycielów swiata:
Człek w rządcy widział ojca, rządca w człeku brata;
Ani sąsiad o swoja własność bojaźliwy,
Kamieniem swej od cudzej nie przedzielał niwy.
Dumny patron, z praw ciemnych nie wyjeżdżał księgą
Ufność była rękojmą, a słowo przysięgą.
Obłuda dobra kraju nie brała postaci;
Człek swe szczęście zakładał na szczęściu współbraci;
Zasługiwał na pamięć, choć nie znał co sława;
Mniej mówil o przyjaźni, znał lepiej jej prawa.
Kontent z swych ojców ziemi, z swej pracy bogaty,
Nie szukał śmierci, nowe odkrywając światy;
Wad obcych za ojcowskie w kraj nie niósł dostatki.
Nie wsytydził sie języka, który wyssał z matki.
Zdań różności nienawiści nie była pochodnią;
Błąd umysłu był błędem, wady serca zbrodnią.
Szczęk broni lękliwego nie płoszył pasterza:
Nie znał on innych wrogów prócz leśnego zwierza,
Radośnych jego pieni nawykłe multanki
Nie umiały się skarżyć na zdradę kochanki.
A nucąc swoje szczęście na wieśniaczym flecie,
Nie wierzył, żeby inna być mogła na świecie.
Taki byłeś za naszych ojców, czasie złoty;
Potomki snem być mienią ich szczęście i cnoty;
A z czasu, w jakim sami żyją, biorąc miarę,
Słodzą go, między bajki kładąc wieki stare”.
(Cyprian Godebski, „Grenadier-filozof”, Tarnów 1881).
Stanisław Bulza
http://www.polishclub.org/2017/07/01/zagrozenia-duchowe-jamblicha-maitreji-czesc-iv/
Zagrożenia duchowe. Od Jamblicha do Maitreji. (Część V.)
Tajemnicza liczba 44
Mesmeryzm
Franz Anton Mesmer. Foto: en.wikipedia.org
Za twórcę koncepcji magnetyzmu zwierzęcego i systemu leczniczego zwanego mesmeryzmem uchodzi Franz Anton Mesmer (1734-1815), który badał działanie magnesu na organizm ludzki. Po pewnym czasie zauważył, że także bez magnesu, przez samo pocieranie lub dotykanie rękami, można wywołać poszczególne działanie, które w sposób nie wyjaśniony wpływały na organizm. Swoją metodę zastosował do leczenia chorób i szybko wywołał wielka sensację. Zaczęto wierzyć, że z palców, dłoni, oczu, ale również z oddechu magnetyzera wypływa fluid eteryczny, oraz, ze przy pomocy samej woli można działać na dalekie odległości, a w badaniu osobnika można wywołać pewien szczególny stan nerwowy. Nadnaturalne rzekomo właściwości uzdrowicieli znalazły swe wytłumaczenie w studium hipnotyzmu, gdyż leczenie magnetyzmem nie jest niczym innym, jak tylko leczenie hipnozą.
Mesmer musiał uciekać z Wiednia, ponieważ specjalnie powołana komisja stwierdziła, ze stosowane przez niego magnetyczne leczenie stanowi zagrożenie dla porządku społecznego. Przebywając w Paryżu Mesmer założył stowarzyszenie Harmonii, w którym „mistrz” wtajemniczał adeptów nowej sztuki. Tym sposobem leczenie magnetyzmem szybko się rozpowszechniło. Świat medyczny podzielony był na dwa obozy: jedni wierzyli w leczenie magnetyzmem i pilnie je badali, drudzy w ogóle nie chcieli o nim słyszeć. We Francji szkoła medyczna w Montpellier walczyła z mesmeryzmem przeciwko szkole w Paryżu. Podobna walka toczyła się w Niemczech, gdzie magnetyzm odniósł triumf.
We Francji mesmeryzm stał się również zagrożeniem dla porządku społecznego, i król Ludwik XVI powołał specjalna komisję, która go potępiła. Mesmeryzm został oficjalnie zakazany. Mesmer wyjechał z Francji i w 1793 r. powrócił do Wiednia. Za szerzenie haseł rewolucji francuskiej został skazany na karę więzienia. Po wyjściu z wiezienia resztę życia spędził w zapomnieniu.
Magnetyzm zwierzęcy. Foto: kierul.wordpress.com
Podczas gdy we Francji władze zakazały praktykowanie mesmeryzmu, inna sytuacja była w Prusach. W 1812 roku rząd pruski powołał komisję śledczą, która opublikowana w 1816 roku pozytywnie sprawozdanie o magnetyzmie. Do niemieckich mesmerystów zaliczają się lekarze David Ferdinand Koreff, Christoph Wilhelm Hufeland, Karl Ferdinand Alexander Kluge, Karl Christian Wolfarta, Arthur Karl Schelling Lutze, Carl August von Eschenmayer i Justinusa Kerner.
Christoph Wilhelm Hufeland. Foto: fr.wikipedia.org
Ponoć uzdrowienia rzekomo cudowne w tym czasie były nie rzadkie. Dr Guepin, pierwszy lekarz w mieście Nantes, kilka razy wybrany na mera tego miasta w swoim dziele: „Philosophia du XIX siecle” pisał: „…w Nantes, gdzie pobożna jakaś dama, ale należąca do sekty Swedemborgistów (Kościół Nowej Jerozolimy), pod przybranym zapewne nazwiskiem pani de Sainte Amour leczyła rozmaite wiarą połączoną z pewnym wpływem magnetycznym i Pau, gdzie nierównie większe jeszcze skutki osiągał stary wojskowy, komendant Laforgue. U niego zbierały się codziennie przez długi ciąg lat procesje chorych, a tak silnie na nich działał słowem powiedzianym w imieniu Boga, wejrzeniem, dotknięciem ręki, ze cała izba jedna w jego domu zawalona była kulami, na których przychodzili do niego kulawi, a które zostawiali mu na pamiątkę wychodząc, uzdrowieni”. Wiedział o tym bez wątpienia dr Gutt i przysposobił Towiańskiego do wywierania podobnych skutków na przypadek, gdyby koniecznym mu było popróbować cudu, bo w każdym przedsiębiorstwie nawet mistycznym Qui veut la fin veut les moyens (Juliusz Falkowski, „Wspomnienia z roku 1848-1849”, Poznań, Nakładem Księgarni J. K. Żupańskiego, 1879).
Magnetyzm zrobił furorę w Europie i Stanach Zjednoczonych. W Wilnie Emanuel Lechnicki w latach 1816-1818 wydał „Pamiętnik Magnetyczny”.
Mickiewicz i Towiański
Andrzej Towiański, fragm. reprod. fot. portretu aut. Walentego Wańkowicza (około 1830 r.). Foto: polskieradio.pl
Andrzej Towiański (1799-1878) ziemianin, filozof i przywódca religijny, mesjanista, i jego szwagier Ferdynand Gutt, doktor medycyny z uniwersytetu w Wilnie, przybyli do Paryża. W drodze do Paryża Towiański i Gutt zatrzymali się w Brukseli, próbując skłonić do magnetyzmu Skrzyneckiego, ale zapomnieli, ze żołnierz nie odstępuje swojej chorągwi, gdyż Skrzynecki w całym swoim wojskowym życiu walczył pod chorągwią katolicyzmu. O Towiańskim pisał Skrzynecki do Mickiewicza: „Nie sądzę ja lekko Andrzeja i Gutta; wiele mi głębokich udzieli rzeczy, wiele odkryli, które słabo czułem, albo jak przez zasłonę widziałem w czasie walki naszej, a największą mają w tem zasługę, że wszystko maja u siebie; (?) oni mi odkryli siłę i skuteczność modlitwy”. Dalej pisze: „Andrzeja zasady religii są bardzo łatwe do pojęcia; lekkie umysły przystaną do nich, bo są jasne jak na dłoni. Kościół, ma głębsze mniej zrozumiałe dla nas poziomych, ale nie przeto fałszywe i przez najgłębsze umysły potwierdzone, obalić z nich jedną tylko jest obalić wszystko”.
Adam Mickiewicz znajdował się pod dużym wpływem Andrzeja Towiańskiego (1799-1878), który może nie wiedział do jakiego stopnia Mickiewicz był przysposobionym dla niego zwolennikiem, ale znał jego proroctwo w „Dziadach”, i chodziło mu o to, żeby go przekonać, że tym przepowiadanym przez niego mistrzem, prawem żyjącym, jest on –Towiański. Na to wymowa sama nie wystarczała, trzeba było faktu, to jest cudu.
Mickiewicz poznał Towiańskiego w końcu lipca 1841 r. Towiański zastał poetę zajętym wypisywaniem not z różnych książek, które przytoczyć miał w swojej przyszłej prelekcji. Spostrzegłszy postać nieznajomą, przychodzącą przerwać mu jego pracę, odezwał się on dosyć sucho, ze niema czasu do żadnej rozmowy i prosi, ażeby mu dać spokój. „Ale ja przychodzę od Pana Boga do ciebie Adamie”, rzekł Towiański tonem uroczystym, „ażeby ci żonę uzdrowić”. Te słowa zelektryzowały Mickiewicza. Zaczął mu zadawać różne pytania, na które odpowiadając, Towiański wyłożył mu w głównych zarysach swoją doktrynę.
Jan Styka, „Polonia. Konstytucja 3 Maja 1791”. Wśród wybitnych postaci z naszej historii na tym płótnie znajduje się Andrzej Towiański (prawa strona), który ręką wskazuje podstawę krzyża. Foto: towianizm.bloog.pl
Mickiewicz był oczarowany i szczerze w liście do Skrzyneckiego pisał: „Moja wiara w słowa Andrzeja, powiada on, jest skutkiem całego mojego życia, wszystkich moich usposobień i prac duchowych”. Tu przypomina wszystkie swoje przepowiednie, kończąc na tej, która wypowiedział u Januszkiewicza. Potem opowiada następująca okoliczność: „Około owego czasu, w miesiącu grudniu, kiedy oglądałem przygotowania do egzekwuj Napoleona, miałem w biały dzień widzenie; widziałem człowieka z głębi kraju jadącego wózkiem jednokonnym w biedzie po błocie i w mgle i uczułem, że ten człowiek wiezie wielkość, wielkie rzeczy”. Było to niby widzenie Hegiry Towiańskiego, jadącego z Litwy ku Francji. Mickiewicz powiada, że się o tym przekonał z opowiadania mistrza. Na koniec Mickiewicz przystępuje w cytowanym liście do faktu uzdrowienia żony: „Jeszcze żona moja była w domu chorych, a już dawno słowa Andrzeja, (który jej nie widział był) ogłosiłem krewnym, że będzie zdrowa. Wziąłem ją wbrew zdaniu lekarzy, niewzruszony ich zaklęciami, bo zaręczyli, że ja trzeba będzie zaraz z użyciem gwałtu na powrót zamknąć. Wziąłem żonę w zupełnym pomieszaniu w kanikułę, w gorąco, w czasie burzy. Tegoż dnia odzyskała przytomność. Dotąd już zdrowa i coraz pewniejsza zdrowia na przyszłość” (Juliusz Falkowski, „Wspomnienia z roku 1848-1849”, Poznań, Nakładem Księgarni J. K. Żupańskiego, 1879).
Żona Adama Mickiewicza
Celina Mickiewiczowa z córkami Marią i Heleną. Foto: pl.wikipedia.org
Celina Felicja Franciszka Józefa Mickiewiczowa z d. Szymanowska (1812-1855), żona pisarza Adama Mickiewicza, matka sześciorga jego dzieci, krewna Aleksandry Faucher. W 1838 roku uznała się za wieszczkę, a także wcielenie Matki Bożej, odkupicielkę Polski, emigracji i Żydów. Twierdziła też, że posiada moc uzdrawiania, którą, w jej opinii z powodzeniem, wypróbowała na ciężko chorym Adolfie Zaleskim. Adam Mickiewicz początkowo sam opiekował się żoną, lecz gdy uznał, że jej stan psychiczny pogarsza się, oddał ją do szpitala dla obłąkanych w Vanves, gdzie kilkakrotnie przeszła terapię polegającą między innymi na straszeniu pacjentów, odmawianiu im snu czy też polewaniu zimną wodą.
Uzdrowienie żony
Mickiewicz sprowadził żonę do domu. Przejazd w pośród burzy, zmiana miejsca, widok męża, pokoju swojego i wszystkich przedmiotów, do których była nawykła, poruszyły już były silnie biedną obłąkaną. Burza z grzmotem, błyskawicami, piorunami, dosyć częsta w Paryżu w miesiącu sierpniu, w którym się to działo, trwała jeszcze czas jakiś po jej przyjeździe i wśród tej burzy zjawił się Towiański. Zbliżył się do niej powolnym krokiem, wlepiając w nią wzrok swój magnetyczny; chciała uciekać, przestraszona. On pochwycił jej dłoń jedną ręką, drugą rękę przyłożył jej do czoła, jakby dla namaszczenia i głosem solennym zawołał: „Kobieto w imię Chrystusa uzdrawiam cię – jesteś uleczona”. Grzmoty i błyskawice towarzyszyły tej scenie, jakby się niebo i ziemia spiknęły dla obałamucenia poety. Pani Mickiewiczowa jakby zbierała swoje zbłąkane myśli patrzyła jakąś chwilę na tę postać nieznajomą, imponującą jej z tak potężną władzą. Następnie spojrzała na męża, krzyknęła i rzuciła się w jego objęcia – poznała go – była uzdrowioną – cud był dokonany, a Mickiewicz ukorzył się przed zbawcą, uznając w nim posłannika Bożego.
Chmury, Burza, Pioruny. Foto: tapety.tja.pl
Mickiewicz zajął się też natychmiast apostołowaniem nauki Towiańskiego i 3 maja następnego roku 1842 r. sprowadził Towiańskiemu 44 zwolenników, cały żywioł najbardziej egzaltowany w emigrację: poetów Słowackiego, Goszczyńskiego, Aleksandra Chodźkę; starych wojskowych: generała Różyckiego, pułkownika Mikołaja Kamińskiego, którego ścigało wspomnienie młodzieńca, padłego od jego strzału w pojedynku, Belwederczyka Retla itp. (Juliusz Falkowski, „Wspomnienia z roku 1848-1849”, Poznań, Nakładem Księgarni J. K. Żupańskiego, 1879).
„Koło Sprawy Bożej”
Z powodu głoszonych z katedry nauki mistycznej, łączącej się z nią politycznej idei napoleońskiej, rząd francuski zawiesza Mickiewiczowi wykłady z końcem maja 1844 r. Po ich zawieszeniu poeta nadal żywo zajmuje się sprawami i propagandą towianizmu, zwłaszcza po wydaleniu Towiańskiego z Paryża, od 1842 do kwietnia 1846 r. był przewodniczącym Koła Sprawy Bożej, które z inicjatywy Andrzeja Towiańskiego założono w Paryżu 1 czerwca 1842 r. Koło Sprawy Bożej (organizacja towiańczyków) – sekta moralno-religijna, działająca do 1878. Towiańczycy wierzyli w nadejście nowej epoki, przybliżającej nadejście Królestwa Bożego na ziemi, doniosłą rolę narodu polskiego w procesie dziejowym, krytykowali również zinstytucjonalizowane formy religijne. Byli przekonani, że każdy człowiek posiada wewnątrz siebie ukrytą wiedzę absolutną ofiarowaną mu przez Boga. Do Koła należało wielu przedstawicieli polskiej emigracji, m.in. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Michał Szweycer i Seweryn. Jesienią 1842 roku, pod nieobecność Towiańskiego, doktor Gutt stał się najbliższym współpracownikiem Mickiewicza w Kole i niemal autorytetem w zakresie wykładni nauk Mistrza.
Mickiewicz uważał, że świat czeka rychła odmiana i powtórne zejście Chrystusa na Ziemię. Może ona dojść do skutku dzięki ofierze, jaką złożyli Polacy oraz ich cierpieniu. Krytykował kościół katolicki za sprzeniewierzenie się zasadom chrześcijaństwa.
Groby członków Koła Sprawy Bożej na cmentarzu Sihlfeld w Zurychu. Foto: pl.wikipedia.org
Z antykatolickich wykładów paryskich: „Księża i prałaci, wy oczekujecie zbawienia tylko od złota, od kanonu i protokołów, a tych środków, których nie posiadacie, domagacie się od władzy ziemskiej; wy, którzyście powinni podźwignąć i zbawić ziemię, domagacie się od ziemi, żeby ona was podźwignęła i zbawiła. Nie mówcie, że ludy was opuszczają; to wy je opuściliście; one was szukają na posterunku waszym i tam was nie znajdują; one chcą się podźwignąć, a wy je w dół spychacie”.
W 1847 r. Mickiewicz z powodu różnic w poglądach, zerwał z Towiańskim. W styczniu 1848 r. udaje się do Rzymu, ma dwa posłuchania u papieża Piusa IX, pragnąc skłonić go do sprawy wolności ludów, oraz tworzy legion polski do walki Włoch z Austrią.
Towiański przybył do ogarniętego rewolucją Paryża. Towarzyszyła mu żona, szwagrostwo Guttowie i Stanisław Falkowski. Próba zamachu rewolucyjnego nie powiodła się, na ulicach wojsko krwawo tłumiło zamieszki. W końcu czerwca w Paryżu ogłoszono stan oblężenia, a władzę przejął generał Cavaignac. Towiański już na początku czerwca wzywał Mickiewicza do powrotu z Włoch, gdzie poeta organizował polski legion. Mickiewicz pojawił się w Paryżu 10 lipca 1848 o godzinie 10 wieczorem, jak zanotował Goszczyński: ” O tej samej godzinie komisarz policji Hébert otrzymał rozkaz aresztowania Mistrza.” Faktycznie Towiańskiego i Gutta aresztowano 11 lipca, oskarżono o „wichrzenia polityczne” i osadzono w Conciergerie. Wydarzenia te szczegółowo opisuje włoski uczeń Mistrza, Tancredi Canonico, na podstawie relacji świadków, notatek Gutta i listów Towiańskiego do rodziny. Przeniesiono Mistrza do maison de santé, początkowo jako więźnia, później uwolniono i leczono. Ferdynand Gutt opuścił więzienie dopiero 14 listopada 1848 , skąd udał się do Awinionu, miejsca pobytu Mistrza. Przebywali tam ze swoimi rodzinami jeszcze pół roku, aż wreszcie osiedli na stałe w Zurychu w wynajmowanym wspólnie domu przy Unterstrasse (http://guttowie.blogspot.com/2013/10/w-kregu-towianskiego.html).
W nauce Towiańskiego są idee ekumeniczne, rozwinięte później przez W. Sołowjowa, w których można dopatrzyć się analogii do idei głoszonych przez Jana Pawła II. Towiański jako pierwszy nazwał naród żydowski „starszymi braćmi”. Określenie to utrwalił Mickiewicz w „Składzie zasad”, skąd – jak twierdzą niektórzy – zaczerpnął je i spopularyzował polski papież. Towiański odrzucał instytucję Kościoła w jej XIX-wiecznym kształcie. Domagał się kościoła wewnętrznego, duchowego. Dla patriotów polskich najbardziej kontrowersyjne były jego idee prymatu Sprawy Bożej nad sprawą niepodległości Narodu (Wikipedia).
Idea Stanów Zjednoczonych Europy
Idea Stanów Zjednoczonych Europy narodziła się po Wiośnie Ludów. Juliusz Falkowski w 1848 r. będąc w Paryżu, odwiedził Adama Mickiewicza. Pobyt u poety wspomina następująco: „Raz, w małym bardzo kółku u niego, rozmowa toczyła się o wypadkach ówczesnych, to jest reakcji biorącej wszędzie górę. Głównym mówcą był jakiś Francuz, który utrzymywał, że ta reakcja nie jest w stanie zwichnąć przyszłości ludów, a tą przyszłością podług niego miała być ogólna republika demokratyczna – Stany Zjednoczone Europy”.
Mickiewicz był za Stanami Zjednoczonymi Europy. Opowiada Juliusz Falkowski:
„Ech, przyszłość – wyrwałem się pod wpływem jakiegoś zniechęcenia, jakichsiś błękitnych diabełków angielskich (blue devils), które mnie tego dnia opanowały, a których bardziej jeszcze podżegały komunały Francuza – Ech przyszłość nie będzie czem innem, jak przedłużeniem przeszłości, dalszym ciągiem jednego i tegoż samego łańcucha przyczyn i skutków”. Powiedziawszy to, spojrzałem na Mickiewicza. Twarz jego była straszliwie gniewna. „Jak to! Fuknął na mnie, jakże śmiesz takie herezje bredzić. Dalibóg nie wiem, gdzie ta młodzież dzisiejsza czerpie swoje idee, bo to nawet nie filozofia niemiecka. I cóż dla ojczyzny wyprowadzisz z takiego rozumowania (Juliusz Falkowski, „Wspomnienia z roku 1948 i 1849”, reprint wydania z 1879 r, KAW 1987).
Mickiewicz był za Stanami Zjednoczonymi Europy. Opowiada Juliusz Falkowski:
„Ech, przyszłość – wyrwałem się pod wpływem jakiegoś zniechęcenia, jakichsiś błękitnych diabełków angielskich (blue devils), które mnie tego dnia opanowały, a których bardziej jeszcze podżegały komunały Francuza – Ech przyszłość nie będzie czem innem, jak przedłużeniem przeszłości, dalszym ciągiem jednego i tegoż samego łańcucha przyczyn i skutków”. Powiedziawszy to, spojrzałem na Mickiewicza. Twarz jego była straszliwie gniewna. „Jak to! Fuknął na mnie, jakże śmiesz takie herezje bredzić. Dalibóg nie wiem, gdzie ta młodzież dzisiejsza czerpie swoje idee, bo to nawet nie filozofia niemiecka. I cóż dla ojczyzny wyprowadzisz z takiego rozumowania (Juliusz Falkowski, „Wspomnienia z roku 1948 i 1849”, reprint wydania z 1879 r, KAW 1987).
Liczba „44”
Adam Mickiewicz w „Widzeniu Księdza Piotra” w „Dziadach cz. III” zawarł tajemniczą formułę określającą „wskrzesiciela narodu”, która stała się źródłem domysłów i teorii tworzonych przez historyków literatury. Oto fragment:
„Wskrzesiciel narodu –
Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,
A imię jego będzie czterdzieści cztery.
Dalej poeta maluje obraz przyszłego wybawcy, na który składają się niezwykłe symbole: trzy słońca, trzy źrenice, trzy oblicza i trzy czoła.
„Ku niebu, on ku niebu, ku niebu ulata!
I od stóp jego wionęła
Biała jak śnieg szata –
Spadła – szeroko – cały świat się w nią obwinął.
Mój kochanek na niebie, sprzed oczu nie zginął.
Jako trzy słońca błyszczą jego trzy źrenice,
I ludom pokazuje przebitą prawicę.
Któż ten mąż? – To namiestnik na ziemskim padole.
Znałem go – był dzieckiem – znałem
Jak urósł duszą i ciałem!
On ślepy, lecz go wiedzie anioł pacholę.
Mąż straszny – ma trzy oblicza,
On ma trzy czoła.
Jak baldakim rozpięta księga tajemnicza
Nad jego głową, osłania lice.
Podnóżem jego są trzy stolice”.
To namiestnik wolności na ziemi widomy!
On to na sławie zbuduje ogromy
Swego kościoła!
Nad ludy i nad króle podniesiony;
Na trzech stoi koronach, a sam bez korony;
A życie jego – trud trudów,
A tytuł jego – lud ludów;
Z matki obcej, krew jego dawne bohatery,
A imię jego czterdzieści cztery”.
Martynizm
Poetę często pytano, kogo ukrył pod liczebnikiem. Znane są trzy różne odpowiedzi. Z dwóch wynika, że 44 to albo sam autor albo mesjanista Andrzej Towiański; trzecia jest wymijająca – „Kiedy pisałem, wiedziałem. Teraz już nie wiem”.
Dla badaczy usiłujących wyjaśnić liczbę 44, punktem wyjścia była przeważnie Apokalipsa św. Jana, na którą mimowolnie wskazał sam poeta w 3-ciej scenie w wierszu 132: „A wiesz w Apokalipsie co znaczy bestya?” Apokalipsa operuje nieustannie liczbami o znaczeniu sakralnym, jak np. 7. Imię Bestii wymienionej w trzynastym rozdziale brzmi: „sześćset, sześćdziesiąt i sześć”. Apokalipsa nie podaje, dlaczego owa bestia takie nosi imię. Mickiewicz również posługuje się liczbami, i również nie podaje, dlaczego ów mąż nosi takie imię.
Obraz Józefa Oleszkiewicza, „Antiochos i Stratonika”, 1810, olej na płótnie, 170 x 247 cm, Litewskie Muzeum Sztuki, Wilno. Foto: artyzm.com
Najbliższym przyjacielem Mickiewicza w ostatnim okresie pobytu w Rosji był Józef Oleszkiewicz (1777-1830), malarz i członek lóż masońskich w Petersburgu. W tym środowisku cieszył się niezwykłą popularnością francuski teozof Louis-Claude de Saint-Martin (1743-1803). Był on autorem między innymi pisma pod tytułem „Traktat o liczbach”, krążącego w odpisach w lożach masońskich. Wyznawał teorię, że ludzkość ma przejść siedem epok, zanim osiągnie stan doskonałości, a w czasach najbliższych oczekiwał rozpoczęcia się piątej epoki. Otóż inicjatorem tej epoki stanie się człowiek, któremu będzie przysługiwał tytuł, oznaczony liczbami czterdzieści i cztery. Tej informacji dostarczył Mickiewiczowi prawdopodobnie Oleszkiewicz, a może nawet ułatwił mu zapoznanie się z tekstem francuskim (Stanisław Kolbuszewski). Jak w „Apokalipsie” autor nie próbuje wyjaśnić, dlaczego imię Bestii zostało podane jako określona liczba, podobnie w prorockim tekście „Widzenia” nie mogło być miejsca na jakiekolwiek uzasadnienie liczby czterdzieści cztery (Konrad Górski, „Adam Mickiewicz”, PWN, Warszawa 1989).
Louis-Claude de Saint-Martin. Foto: wikipedia.org
Louis-Claude de Saint-Martin był teozofem i kabalistą. W 1765 r. podczas służby wojskowej, jako oficer w regimencie grenadierów w Bordeaux, zetknął się z Martinesem de Pasquallym (1727-1774), różokrzyżowcem, portugalskim Żydem i znawcą nauk okultystycznych, założycielem okultystycznego Zakonu Rycerzy Wybranych Kohenów Wszechświata. Od nazwisk obu myślicieli wziął nazwę ruch zwany martynizmem lub martynezyzmem. Ruch ten nawiązywał do tradycji gnostycznych i głosił potrzebę reintegracji czyli powrotu człowieka do stanu sprzed wygnania go z raju. Jest formą mistycznego i ezoterycznego chrześcijaństwa.
Szczególnego znaczenie nabierają dwa wykłady paryskie Adama Mickiewicza (31 maja i 7 czerwca 1842 r.) poświęcone rosyjskiemu martynizmowi, które dobitnie „świadczą o tym, jak bardzo poeta czuł się ideowo związany z tym ruchem. Niewątpliwie dużo, a może i bardzo dużo z tych poglądów to echa poglądów Oleszkiewicza żarliwego apostoła martynizmu, wybitnego działacza lóż masońskich i inicjatora poety w martynizm”. W wykładzie kursu II z 31 maja 1842 r. Mickiewicz, mówiąc o rosyjskim martynizmie, po raz pierwszy wymienia swego ulubionego pisarza i przewodnika w życiu duchowym, teozofa Saint-Martina (Wiktor Weintraub, „Poeta i prorok. Rzecz o profetyzmie Mickiewicza. BN). To wśród Żydów kabalistów i teozofów narodziła się idea mesjanizmu, którą później przejął A. Mickiewicz, a następnie Towarzystwo Teozoficzne Bławatskiej.
Mickiewicz po upływie kilkunastu lat od klęski Powstania Listopadowego, w wykładach paryskich głosił konieczność zbiorowej ofiary dla zbawienia własnego narodu i tą drogą zbawienia świata. W 1863 r. wybuchło Powstanie Styczniowe, najbardziej tragiczne ze wszystkich naszych powstań.
Żydowski mesjanizm
Szabetaj Cewi 1665. Foto: en.wikipedia.org
W XVII w. Szabetaj Cewi (1626-1676), Żyd sefardyjski, kabalista, rabin, znany dzięki swemu wystąpieniu mesjańskiemu w 1648 r. w Smyrnie. Ogłosił się wówczas mesjaszem. Opowiedziała się za nim większość światowego żydostwa. Wyklęty został dopiero w 1651 r., gdy nie nastąpiły żadne oznaki czasów ostatecznych. Szabetaj znalazł wielu mesjańskich naśladowców, takich jak Jakub Kerido, Baruchja Ruso, Jonatan Ajbeszic, czy wreszcie Jakub Frank. W drugiej połowie XVIII w. Jakub Józef von Frank-Dobrucki (1726-179) baron oraz twórca żydowskiej sekty frankistów (nazwanej na jego cześć), kupiec, kabalista, rabin sabatarianistyczny, cadyk, teozof, działacz społeczno-polityczny, reformator religijny, astrolog, alchemik, samozwańczy, ogłosił, że jest trzecim Mesjaszem, po Szabetaju Cewi i Baruchji Ruso i utożsamił się z Jezusem Parakletem, ostatecznym zbawicielem. Frank o Polsce: „Gdyby mi dawano wszystkie kraje, kosztownemi kamieniami napełnione, nie wyszedłbym z Polski, bo to jest sukcesja Boga i sukcesja ojców naszych” (Jakub Frank, Księga Słów Pańskich, fragment 904). Jak się później okazało, był fałszywym mesjaszem.
Wspomniani wyżej Louis-Claude de Saint-Martin i Józef Oleszkiewicz również byli kabalistami i teozofami.
„Witam cię orła i Booza znakiem”
Józef Oleszkiewicz musiał wywrzeć duży wpływ na Mickiewicza, gdyż poeta poświęcił mu wiersz „Oleszkiewicz”, ale wspomina go również we wierszu „Petersburg”. Tak go w tym wierszu charakteryzuje:
„Po drugiej stronie już pustej ulicy
Stał drugi człowiek – nie był to podróżny.
Zdał się być dawnym mieszkańcem stolicy;
Bo rozdawając między lud jałmużny,
Każdego z biednych po imieniu witał,
Tamtych o żony, tych o dzieci pytał”.
Ulicami Petersburga idzie kilku ludzi, którzy obserwują nie tłum spacerowiczów, lecz samo miasto, jego budowle, sugerując niezamożoność potęgi, co je stworzyła. Z tej grupy pozostał na miejscu jeden, nazwany pielgrzymem. Po drugiej znalazł się drugi człowiek, opisany powyżej, którego twarz wyraża inne uczucia:
I widzi całe w męczarniach narody.
Czuje, co cierpią, maja cierpieć wieki –
I przewiduje, jak jest kres daleki
Tylu pokoleń zbawienia – swobody”.
Ci dwaj ludzie zauważają się wzajemnie, pierwszy postąpił ten z prawej strony i przemówił tymi słowami:
„Chrześcijaninem jestem i Polakiem,
Witam cię krzyża i pogoni znakiem”.
W autografie kórnickim apostrofa ta pisana na marginesie, brzmiała w drugim wierszu inaczej:
„Witam cię orła i Booza znakiem”.
Było to więc przywitanie masońskie odnoszące się do loży Orła Białego i stopnia masońskiego, jakim jest Booz, tj. czeladnik; słowa te w dziele Mickiewicza wypowiada do Konrada „drugi człowiek”, nieznajomy z Petersburga, za którym kryje się Józef Oleszkiewicz (1777-1830), urodzony na Żmudzi malarz i członek związków masońskich, który w 1810 r. osiadł w Petersburg.
W zbiorach PAN Biblioteki Kórnickiej znajduje się rękopis „Dziadów cz. III” (sygn. BK 1608), dramatu napisanego przez Adama Mickiewicza w Dreźnie wiosną 1832 roku. Jest to czystopis, który poeta podarował Klaudynie Potockiej, siostrze Tytusa Działyńskiego – twórcy Biblioteki Kórnickiej.
Mickiewicz w wierszu „Oleszkiewicz” tak malarza opisuje:
„Bo dawniej od farb i pędzla odwyknął.
Biblią tylko i kabałę bada,
I mówią nawet, że z duchami gada”.
Wiersze „Oleszkiewicz” i „Petersburg” Mickiewicz zamieścił w „Ustępie” „Dziadów część III”.
Ukryte przesłanie
Wiktor Weintraub pisze: W Biblii liczba 40 jest sakralną. W czasie Potopu deszcz padał w ciągu 40 dni i nocy (Rdz 7, 12). Przez 40 dni i nocy szedł prorok Eliasz do góry Horeb (1 Kri19, 8). Jonasz prorokował Niniwie, że będzie zniszczona za 40 dni (Jon3, 4). „Tamto pokolenie budziło we mnie wstręt przez lat czterdzieści” — mówi Bóg w Psałterzu (95, 10). Podobnie ma się rzecz i w Nowym Testamencie: Chrystus przez 40 dni i nocy pościł na pustyni (Mt 4, 2; Mk1, 13; Łk4, 2), a po zmartwychwstaniu przez 40 dni ukazywał się uczniom (Dz1, 3). Natomiast liczba 4, u Saint-Martina będąca liczbą człowieka sprzed upadku, powtórzona została przez Mickiewicza dwukrotnie dla oznaczenia człowieka mającego odrodzić ludzkość” (Wiktor Weintraub, „Gematria w funkcji chwytu literackiego: Mickiewiczowskie „czterdzieści cztery”).
Do tego trzeba jeszcze dodać Mojżesza, który żył 120 lat. Jego życie dzieliło się na trzy okresy po 40 lat.
Tajemniczą liczbę 44 należy rozpatrywać jako zestaw dwóch cyfr: 40 oraz 4.
Przesłanie liczby 44 jest następujące: 40 to liczba nowego Mojżesza (twórca nowej religii), a liczba 4 oznacza, że nowy Mojżesz (mesjasz) sprowadzi ludzkość do stanu sprzed wygnania go z raju (odrodzenie ludzkości). To jest prawdziwe przesłanie liczby 44.
Teozofowie, twórcy New Age uważają, że czasy nowożytne są fałszywą i zgubną drogą utraty sensu, której zaradzić może reaktualizacja i restytucja czasów pierwotnych. Przykładem jest dla nich marksizm, który powołuje się na bezklasowe społeczeństwa pierwotne (Mircea Iliade, „Historia wierzeń i idei religijnych”). To oni przygotowują świat na przyjście Majtreji, następne wcielenie Buddy.
Symbole
Na obraz „wskrzesiciela narodu” składają się cechy innych osób, w tym matki poety.
„Z matki obcej”. Matka poety miała na imię Barbara, imię pochodzenia greckiego rozpowszechnione za sprawą łaciny. Wywodzi się od przymiotnika „barbaros” oznaczającego „barbarzyńcę”, a ściślej od jego łacińskiego odpowiednika w rodzaju żeńskim „barbara” co oznacza „barbarzynkę”, czyli po prostu: cudzoziemkę. Stąd „z matki obcej” jest przekładem tego imienia na język polski.
„On ma trzy czoła”. Miało być: „trzy tony” („trois tons”). Mickiewicz korzystając z tego, że tekst poetycki przekładał, uzupełnił go o taką właśnie wstawkę (Wiktor Weintraub, „Poeta i prorok. Rzecz o profetyzmie Mickiewicza. BN).
„Widzenie księdza Piotra” zawiera słowa „Mąż straszny – ma trzy oblicza, On ma trzy czoła”. Parafraza francuska w ostatnim wykładzie (s. 359) rozszerza te słowa, by wprowadzić – termin towianizmu – tony: „II a trois fronts et trois faces, trois esprits et trois tons”. „Trzy czoła” może dotyczyć Mojżesza, który miał trzy okresy życia. Przez pierwsze 40 lat czoło Mojżesza było gładkie, potem wystąpiły zmarszczki, a na końcu całe czoło było przeorane bruzdami.
„Mąż straszny” („terrible”). Jest to książę Repnin (1734-1801), rosyjski generał i dyplomata. Został mianowany posłem rosyjskim w Warszawie, stosował politykę podstępu i gwałtu, zmierzając do udaremnienia zamierzonych przez króla Stanisława Augusta reform. Jego dziełem było zawiązanie konfederacji radomskiej, narzucenie Polsce traktatu gwarancyjnego i równouprawnienia dysydentów, porwanie senatorów na sejmie 1768 r. Po wybuchu konfederacji barskiej okazał się niezdolnym do uspokojenia kraju i został wysłany na turecki plac boju. Należał do martynistów. Był on nie tylko członkiem rosyjskich lóż martynistycznych, ale także należał przez pewien czas do sekty Grabianki (część III).
Adam Mickiewicz w wykładzie z 31 maja 1842 o Repninie w wersji z rekonstruowanej przez Płoszewskiego i w tekście francuskim Les Slaves. U Płoszewskiego ustęp ten, tak samo jak w litografowanym wydaniu polskim i w przekładzie niemieckim z r. 1843, zamyka wykład :„Książę Repnin, ten straszny książę Repnin, niegdyś ambasador rosyjski na dworze warszawskim , który takim wstrętem napawał króla i sejm, należał również do martynistów. Popadłszy później w niełaskę opowiadał Polakom, jak bolał w duszy nad tym, że zadawał Polakom cierpienia. Raz w szczególności, znieważywszy publicznie króla i sejm , pobiegł w nocy do króla, padł przed nim na kolana i ze łzami w oczach prosił o przebaczenie za zniewagi, do których zmusiły go rozkazy carycy” (Wiktor Weintraub, „Prelekcje paryskie – ale jakie?”, Pamiętnik Literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 67/2, 27-44, 1976).
„Jako trzy słońca błyszczą jego trzy źrenice”. W buddyzmie trzecie oko zwane też okiem wewnętrznym, spokrewnione z 6-stą czakrą (Anja) jest furtką w głęboką rzeczywistość i w wyższe wymiary świadomości. Jest symbolem oświecenia i wysokiego duchowego przebudzenia.
44 jest świętą liczbą buddystów
Założycielem buddyzmu był Siddhartha Gautama (ok. 563-483 p.n.e.), który urodził się w rodzinie panującej nad niewielkim królestwem Siakjów w północnych Indiach. W wieku 28 lat żyjący dotąd w luksusie książę opuścił dom, porzucił dotychczasowe życie, żonę i dziecko. Zaopatrzył się w trzy suknie, miskę żebraczą, brzytwę, igłę, pas oraz czerpak do wody i udał się w pieszą wędrówkę, i chcąc znaleźć ucieczkę od cierpienia oddawał się przez sześć lat różnym dostępnym praktykom medytacyjnym oraz skrajnej ascezie
Budda według jego wyznawców, znalazł sposób na przezwyciężanie cierpień życia. Nauczał w Indiach. Hindusi, wśród których żył, wierzyli w reinkarnację, również on w nią wierzył. Szukał sposobów wyzbycia się z kołowrotu ustawicznych wcieleń. Mając 29 lat doznał czterech wizji. Zaopatrzył się w trzy suknie, miskę żebraczą, brzytwę, igłę, pas oraz czerpak do wody i udał się w pieszą wędrówkę.
Maitreja. Pojawienie w Nairobi 1998. Foto: himalaya-wiki.org
Budda nauczał, że pełen bólu jest nieskończony kołowrót wcieleń (reinkarnacja), ciągłe rodzenie się na nowo, w stanie zależnym od jakości czynów dokonanych w poprzednim życiu. Jego nauka jest więc skierowana do ludzi wierzących w reinkarnację. Ukazuje on im drogę uwolnienia się od ponownych narodzin. Najwyższym celem człowieka jest „nirwana”, która oznacza uwolnienie się od ponownych narodzin i od cierpienia. Budda opowiadał swoim uczniom swoje dawne żywoty. On sam doświadczył losów rozmaitych istot: żaby, szczura, gęsi, słonia, lwa, kupca, kapłana, króla i mędrca. Nauczał 44 lata i jest to święta liczba buddystów.
Według mahajany przed Buddą, który urzeczywistnił „oświecenie” pod drzewem bodhi w Bodhgaja, było już trzech innych. Piątym z obecnego okresu kosmicznego będzie Majtreja, który narodzi się jako syn bramina. Jego życie ma być podobne do żywota Buddy.
Wielkie religie oczekują na mesjasza
Chrześcijanie oczekują na powtórne przyjście Chrystusa. Na ten temat Św. Paweł w Liście do Filipian pisze: „Lecz naszą ojczyzną jest niebo, skąd też wyczekujemy Zbawiciela, Pana Jezusa Chrystusa który przemieni nasze biedne ciała i uczyni podobnymi do swego ciała chwalebnego. Zdziała to mocą swoją, którą potrafi wszystko poddać pod swoje panowanie” (Flp 3,20.21). Św. Jan w „Apokalipsie pisze o tysiącletnim państwie: „Ujrzałem trony, na których rozsiedli się, którym dano władzę sądzenia. I widziałem dusze tych, którym z powodu świadectwa złożonego dla Jezusa i z powodu słowa Bożego pościnano głowy; i wszystkich, którzy nie oddali czci bestii ani posagowi jej i którzy nie mieli znaku jej na czole ani na ręku. Żyli i królowali wespół z Chrystusem tysiąc lat…” („Pismo Święte Nowego Testamentu”. Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1957).
Jednym z najważniejszych przeszczepów na pniu islamu było przekształcenie ponownego przyjścia Chrystusa w doktrynę o przyjściu Mahdiego, „sprawiedliwie prowadzonego”, który doprowadzi do ostatecznego zwycięstwa islamu przy pomocy boskiej. Według niektórych koncepcji (bliższych sunnizmowi) jedynym Mahdim był Jezus – Isa. Częściej jednak sunnici uważają, że Mahdi i Isa połączą swoje siły w ostatecznej walce z antychrystem (fałszywym prorokiem) Dadżdżalem. Przyjście Mahdiego ma poprzedzać atak wojsk niewiernych na miejscowość Lod w Izraelu. Większość szyitów uważa Mahdiego za inną osobę, która ma przyjść na Ziemię tuż przed Sądem Ostatecznym, by zbawić/uratować ludzkość przed Szatanem. Według zapowiedzi Proroka Mahometa, Mahdi pochodzić będzie z jego rodu. Dla szyitów jest to bardzo ważna postać, łączona czasem z osobą ostatniego ukrytego imama, który ma poprzedzać Mahdiego, bądź nim być.
Hindusi oczekują na przyjście Kalkina, który według nauki późnego hinduizmu, będzie mesjaszem, przyszłym sędzią ludzkości, gdy nastąpi koniec świata. W hinduizmie bogowie się reinkarnują. Kalkin będzie wcieleniem Wisznu. Mówi bóg: „Synu mój, jestem starożytnym Puruszą, twoim prarodzicem. Jestem Wisznu-Narajana, do mnie należy Wszechświat, który stworzyłem i który jest we mnie. Syn Kaśjapy, Aditi, który wybawił świat spod władzy asura Baliego, to tylko jedno z moich wcieleń. Wiele razy zstępowałem na ziemię pod różnymi postaciami, żeby wybawić ją od zła. Ryba ratująca Mamu od potopu, żółw pomagający bogom zdobyć amritę z oceanu, dzik wydobywający ziemię z wód, Człeko-lew, Karzeł, Paraśurama, Rama pokonujący Rawenę, Kriszna bohatersko uwalniający ziemię od prześladowań złego króla Kansy, Budda, który przyniósł na ziemię fałszywą naukę, aby wypróbować świętobliwych w prawdziwej wierze i oddzielić prawych od grzeszników; wszystkie to moje awatary, wcielenia. Dziesiątym moim wcieleniem na ziemi będzie Kalkin, przyszły sędzia, który przyjdzie w ostatniej godzinie Wszechświata” (Władimir Erman, Eduard Tiomkin, „Mity starożytnych Indii”, Pomorze, Bydgoszcz, 1987). To właśnie New Age przygotowuje świat na przyjście Kalkina/Maitreji, wcielenie Buddy.
Żydzi również oczekują na mesjasza. 1 lutego 2015 roku w imieniu ruchu Chabad Lubawicz, rabin Abraham Aronian przedstawiciel centralnego rejonu Kfar Saba ogłosił, że żydowski mesjasz żyje już na świecie. Pod kanonicznym dokumentem stwierdzającym autentyczność tej informacji podpisało się 45 czołowych rabinów z Izraela i innych części świata.
Stanisław Bulza
http://www.polishclub.org/2017/07/06/zagrozenia-duchowe-jamblicha-maitreji-czesc-v/
Zagrożenia duchowe. Od Jamblicha do Maitreji. (Część VI.)
Maitreja
Poeta i mistyk
„Choć imię dzikie – panmongolizm.
mnie jednak mile ucho pieści,
Jakby majestat wzniosłej doli,
Od Boga danej, w nim się mieścił”
(Przełożył W. Woroszylski, Miesięcznik Znak, nr 384-385, Kraków 1986).
Włodzimierz Sołowjow. Foto: pl.wikipedia.org
Takie wyznanie złożył rosyjski poeta, filozof, pisarz i mistyk, Włodzimierz Sołowjow (1853–1900), który jest twórcą pojęcia panmongolizmu. Pojęcie to można odnieść do terminu medycznego, który oznacza wrodzony stan niedorozwoju umysłowego. Właśnie do takiego stanu chcą sprowadzić całą ludzkość architekci New Age. Sołowjow uważał, że obecne chrześcijaństwo jest fałszywe i jest zgubnym „światopoglądem średniowiecznym”, z którego zmierzchu należy się radować. Głosił, że panmongolizm będzie ciężkim doświadczeniem wiary chrześcijańskiej oraz będzie bezpośrednim zwiastunem przyjścia Antychrysta, który poprzedzi powtórne przyjście Chrystusa. Swoje poglądy wyraził w opublikowanej „Krótkiej opowieści o Antychryście”. W liście skierowanym do Eugeniusza Trubieckoja w 1892 r. pisał: „Wzywałeś chrześcijan wszystkich wyznań, aby zjednoczyli się we wspólnej walce przeciwko ateizmowi; ja chciałbym na odwrót – zjednoczyć się ze współczesnymi niewierzącymi w walce przeciwko współczesnym chrześcijanom”. W jego myśli prawdziwym prorokiem dla chrześcijan powinien być nie Chrystus, lecz Budda, „ponieważ on wszak rzeczywiście głosił to czego im trzeba, a więc bierność, niesprzeciwianie się władzy, bezczynność itd., a choć nie był męczennikiem, to jednak udało mu się zrobić błyskotliwą karierę dla swojej religii” (Miesięcznik Znak, nr 384-385, Kraków 1986). I właśnie to są te czynniki, które by chcieli widzieć w ludziach architekci New Age.
Poeta opublikował w 1900 r. „Krótką opowieść o Antychryście” (tłum. Grzegorz Przebinda, Miesięcznik Znak, nr 384-385, Kraków 1986). Wzbudziła ona duże zainteresowanie wśród intelektualistów na Zachodzie. Utworu tego nie wolno bagatelizować, gdyż wszystko wskazuje na to, że jest to scenariusz wydarzeń, które już nastąpiły, i które dopiero nastąpią, a mianowicie:
– Stany Zjednoczone Europy, które według Sołowjowa powstaną w XXI w. Unia Europejska jest przejściowa tak jak i EWG. Celem są Stany Zjednoczone Europy.
– frankomasoni. Nazwą tą można określić lożę masońską Wielki Wschód Francji, która istotnie wpływa na UE i Traktat Reformujący UE.
– rządy Antychrysta. Dojście Hitlera do władzy. Przez wielu został nazwany Antychrystem. „Mein Kampf” (niem. „Moja walka”) – książka napisana przez Adolfa Hitlera podczas jego pobytu w więzieniu w Landsbergu na początku lat dwudziestych XX wieku i opublikowana w 1925 (I część) i 1927 (II część). Jednak wg Sołowjowa, Antychryst będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych Europy i całego świata.
– powstanie państwa Izrael.
– Japończycy przyjęli materialne formy europejskiej kultury
– rząd światowy nazywany jest przez Sołowjowa „Comite permanent universal”. Rząd światowy o nazwie „Klub 300” lub „Komitet 300” powstał na początku XX w. Celem jest jeden rząd w ramach New Word Order.
– wpływ masonerii na Europę i świat.
– udział Żydów w masonerii
– uczestniczenie Żydów w tajnych organizacjach, by ustanowić światowe panowanie Izraela oraz w przyjście Mesjasza.
Utwór ten sam Sołowjow uważał za genialny, z tym poglądem zgodziło się później wielu badaczy, którzy twierdzą, ze przesłanie Sołowjowa nie jest „wątpliwej jakości”. Dla wielu z nich utwory Sołowjowa mają wagę testamentu.
Włodzimierz Sołowjow w „Opowieści o Antychryście” ukazuje ustanowienie nowego porządku, wybór przez frankomasonów prezydenta Stanów Zjednoczonych Europy, który w krótkim czasie podporządkuje sobie cały świat oraz przyjście Antychrysta. Oto fragment:
„Imperator-nadczłowiek zrozumie, czego potrzebuje jego tłum. W owym czasie z Dalekiego Wschodu przybędzie do niego do Rzymu wielki czarodziej, spowity gęstym obłokiem dziwnych podań i zdumiewających baśni. Neobuddyści będą rozpowszechniać słuchy o jego boskim pochodzeniu, jakoby był synem boga słońca Surji i jakiejś rzecznej nimfy. Czarodziej ów, imieniem Apolloniusz, jest człowiekiem niewątpliwie genialnym. Półazjata i półeuropejczyk, katolicki biskup „in partibus infidelium” w zadziwiający sposób łączy w sobie umiejętność korzystania z ostatnich wniosków i technicznych rozwiązań zachodniej nauki z umiejętnością dostrzeżenia wszystkiego, co jest rzeczywiste i głębokie i znaczące w tradycyjnej mistyce Wschodu. Rezultaty tego połączenia będą zdumiewające. Apolloniusz na przykład w sposób półmagiczny, półnaukowy posiądzie sztukę przyciągania i kierowania zgodnie z własną wolą elektrycznością atmosferyczną – lud będzie mówił, że „sprowadza ogień z niebios”. Zdumiewając wszakże umysły tłumu niebywałymi sztuczkami, do pewnego czasu nie będzie nadużywał swej siły dla jakichś szczególnych celów. Zjawi się więc ów człowiek przed wielkim imperatorem, pokłoni się mu jako prawdziwemu synowi Bożemu i ogłosi, że w tajnych księgach Wschodu odnalazł bezpośrednio dotyczącą go przepowiednię, iż jest ostatnim zbawicielem i sędzią wszechświata. Apolloniusz odda na służbę władcy wszystkie swe umiejętności” (Włodzimierz Sołowjow „Krótka opowieść o Antychryście” (tłum. Grzegorz Przebinda, Miesięcznik Znak, nr 384-385, Kraków 1986). Taką wizję przedstawił Sołowjow, i szybko znaleźli się ludzie, którzy pragnęli ją urzeczywistnić. Apolloniusz Sołowjowa to współczesny Maitreja.
Maitreja
Annie Besant i Charles Leadbeater. Foto: cwleadbeater.wordpress.com
Bodhisattwa Maitreja to postać doskonale znana wszystkim buddystom. Według buddyjskiej mahajany bodhisattwa to istota, która zbliżyła się do ostatecznego wyzwolenia, odkłada je jednak na później, by w trakcie kolejnych żywotów pomagać wszystkim istotom czującym na drodze duchowego rozwoju. Wszystko na tym świecie przemija. Również nauka ogłoszona światu przez Gautamę Siddharthę (zwanego potocznie Buddą) pójdzie kiedyś w zapomnienie. Wtedy właśnie Maitreja, czekający dziś w jednym z nieb, pojawi się na Ziemi, by jako kolejny budda znów wskazać istotom czującym Ścieżkę do wygaśnięcia cierpienia.
Według przekazów buddyjskich będzie to następca Buddy Siakjamuniego, piąty budda naszej epoki (kalpy)), który jako bodhisattwa obecnie przebywa w niebiosach Tuszita w Wewnętrznej Świątyni Pałacu Siedmiu Klejnotów. Kolorem tego bodhisattwy był kolor biały (Marta Jakimnowicz – Shah, Andrzej Jakimowicz, „Mitologia indyjska”, WAiF, Warszawa 1982).
- S. Olcott, Anne Besant i C. W Leadbeater, 1905. Foto: cwlworld.info
Imię Maitreja pochodzi z sanskryckiego „maitri” co znaczy, „nieuwarunkowana, uniwersalna miłość”. Czasami słowo to tłumaczy się jako kochająca życzliwość (ang. loving-kindness). W ikonografii przedstawia się tego buddę jako siedzącego na wysokim tronie, a nie w pozycji lotosu. Uważa się, że za pośrednictwem Asangi jest autorem „Pięciu tekstów”, ważnego zbioru nauk buddyjskich. Ze względu na to, że Budda/Maitreja ma ustanowić nowy ład, kult ten łączył się często z rewolucyjnymi ruchami, najczęściej chłopskimi. Sekty związane z tym kultem stawały na czele powstań i buntów. Tajne stowarzyszenia kultu Maitreji istniały jeszcze nawet w XX wieku. Jego historia nadała impet mesjanistycznym ruchom w Chinach. Często przywódcy tych ruchów byli uważani za proroków lub nawet inkarnacje Maitreji. Tylko w V i na początku VI w. było w Chinach aż siedem takich ruchów.
Jednak nie Maitreja
Jiddu Krishnamurti. Foto: pl.pinterest.com
W roku 1948 Alicja A. Bailey, przewodnicząca Towarzystwa Teozoficznego, inicjatorka New Age, w książce „Powrót Chrystusa” zapowiedziała jego rychłe przyjście. Bailey dlatego zatytułowała tak swoją książkę, gdyż teozofowie uważają, że Budda/Maitreja wcielił się w Chrystusa. Poza tym tytuł ma zwieść chrześcijan. Bailey przypisywała autorstwo większości swoich publikacji Mistrzowi Djawal Khul, zwanym także „Tybetańczykiem”, miał być jednym z ezoterycznych przewodników dużej grupy lamów tybetańskich, „adeptem odwiecznej mądrości”. Helena Bławatska, założycielka Towarzystwa Teozoficznego, swoim zwolennikom dawała jasno do zrozumienia , że jest „zwykłym instrumentem w ręku Mistrzów” z Tybetu
Według wyznawców teozofii, Maitreja dwukrotnie już miał się pojawić na Ziemi. Pierwszy raz pod postacią Kriszny w VI w. przed ur. Chrystusa, a potem jako Jezus. Pod koniec XIX w. coraz głośniej w kręgach teozoficznych szeptano o mającym wkrótce nastąpić jego trzecim przyjściu. W międzyczasie przebywał on w Himalajach w pobliżu domów Mistrzów K.H. i M. w ciele rasy celtyckiej – i poszukiwał ciała odpornego, a przy tym na tyle wrażliwego, by się przez nie przejawić. W 1889 r. Bławacka oznajmiła, iż prawdziwym zadaniem Towarzystwa Teozoficznego jest przygotowanie ludzkości na Przyjście Nauczyciela Świata (Za: http://jkrishnamurti.republika.pl/bibliografia.htm).
Mistrz tybetański Koot Hoomi. Foto: en.wikipedia.org
W 1883 r. członkiem Towarzystwa został były anglikański pastor Charles Webster Leadbeater (1847-1934). Uważany powszechnie za jasnowidza, pisarz i mówca, szybko piął się po szczeblach teozoficznej hierarchii. Leadbeater odkrył chłopca, w którego ciele miał się objawić światu Maitreja. Był to Jiddu Krishnamurti (1895-1986), który urodził się w Madanapalle w Indiach zachodnich, w tradycjonalistycznej rodzinie bramińskiej, jako ósme dziecko. Zgodnie z hinduistycznym zwyczajem otrzymał imię „Kryszna” Został tak nazwany po Krysznie-awatarze boga Wisznu, który sam był ósmym dzieckiem. Kilka lat później (gdy Kriszna był już nastolatkiem) jego rodzina przeprowadziła się do miejscowości Adyar, jego ojciec zaczął pracować w Towarzystwie Teozoficznym.
Leadbeater zaobserwował u Kryszny i jego brata Nitji niezwykle duchowe aury (aura Kriszny była jednak bardziej duchowa). Potencjał duchowy chłopców zrobił wrażenie na Leadbeaterze oraz Annie Besant (1847-1933). Chłopcy dostali się pod opiekę Leadbeatera, który wprowadzał ich w życie duchowe i ezoteryczne. W Towarzystwie Teozoficznym coraz bardziej rozpowszechniać się zaczął pogląd, że Krishnamurti jest wcieleniem Boga, które zgodnie z przepowiednią Heleny Bławatskiej miał przybyć na początku XX wieku. Annie Besant i Charles Leadbeater rozpowszechnili ten pogląd w Towarzystwie Teozoficznym na całym świecie, co spowodowało kilkuletnią fascynację Krishnamurtim jakoby był zapowiedzianym Mesjaszem.
Annie Besant na stacji Cross Station w Londynie, obok niej Jiddu Krishnamurti, i jego młodszy brat Nityananda, oraz George Arundale, teozof i wychowa chłopców. Foto: en.wikipedia.org
Charles Webster Leadbeater w 1906 roku został oskarżony o utrzymywanie homoseksualnych kontaktów z oddanymi mu pod opiekę chłopcami, i został zmuszony do wystąpienia z Towarzystwa. Po śmierci Olcotta, Annie Besant została w czerwcu 1907 roku Prezydentem Towarzystwa Teozoficznego i wkrótce Leadbeater odzyskał dawną pozycję. Annie Besant w 1907 roku donosiła, że oboje uzyskali czwarte Wtajemniczenie, stając na progu boskości. Opiekę nad Towarzystwem sprawowali żyjący w Tybecie Mistrz Koot Hoomi i Mistrz Morya. Członkowie towarzystwa otrzymywali stosowne wskazówki i polecenia zarówno dla siebie, jak i dla Towarzystwa. Co pewien czas Mistrzowie udzielali uczniom kolejnych Wtajemniczeń, z których ostatnie, piąte, oznaczało osiągnięcie boskości.
11 stycznia 1911 George Arundale założył Zakon Wschodzącego Słońca, który w parę miesięcy później, przemianowany na Zakon Gwiazdy na Wschodzie („The Order of the Star in the East”), stał się międzynarodową organizacją mającą przygotować ludzkość na Przyjście Nauczyciela Świata. Krishnamurti został Naczelnikiem Zakonu, Besant i Leadbeater jego Protektorami, Arundale Prywatnym Sekretarzem Naczelnika, Wodehouse Sekretarzem Organizacyjnym. Organ Zakonu stanowił wydawany zrazu w Adyarze kwartalnik „Zwiastun Gwiazdy” („The Herald of the Star”). Od stycznia 1914 roku pismo poczęło ukazywać się w Anglii jako miesięcznik, drukowany na błyszczącym papierze, o objętości 64 stron, z 24 pełnostronicowymi ilustracjami. Na okładce widniało nazwisko Krishnamurtiego, choć główny ciężar prac redaktorskich spoczywał na Arundale’u. Członkowie Zakonu nosili pięcioramienne srebrne gwiazdki, przywódcy gwiazdki złote. Na początku 1914 r. Zakon zrzeszał 15 tysięcy członków, nie wszyscy byli teozofami (do Towarzystwa Teozoficznego należało w tym okresie około 16 tysięcy osób). Krishnamurti początkowo akceptował swoją rolę i nawet przemawiał jako mistrz Maitreja. W Towarzystwie Teozoficznym coraz bardziej rozpowszechniać się zaczął pogląd, że Krishnamurti jest wcieleniem Boga, które zgodnie z przepowiednią Heleny Bławatskiej miał przybyć na początku XX wieku. Annie Besant i Charles Leadbeater rozpowszechnili ten pogląd w Towarzystwie Teozoficznym na całym świecie, co spowodowało kilkuletnią fascynację Krishnamurtim jakoby był zapowiedzianym Mesjaszem (Za: http://jkrishnamurti.republika.pl/bibliografia.htm).
3 sierpnia 1929 r. Otwarcie przez Krishnamurti rocznego obozu gwiezdnego w Ommen, w Holandii. Foto: cwleadbeater.wordpress.com
Wiosną 1911 r. Annie Besant zabrała braci do Anglii. Tłumy teozofów i ciekawskich witały przybywających 5 maja do Londynu. Bracia werbowali członków do Zakonu Gwiazdy na Wschodzie. Na kilka dni wyjechali do Paryża w związku z wykładem Besant „Giordano Bruno jako Apostoł Filozofii w XVI wieku” (Bruno był jedną z jej przeszłych inkarnacji). 28 maja, w trakcie jednego ze spotkań w Londynie, Krishnamurti wygłosił swą pierwszą publiczną mowę, która mimo przygotowań wypadła słabo z powodu wyraźnego zdenerwowania mówcy. 7 października wszyscy wrócili do Adyaru. Annie Besant ponownie wypływa z chłopcami do Anglii, gdzie przybywają 16 lutego 1912. Towarzyszy im m.in. wychowanek Leadbeatera, C. J. Jinarajadasa (1875-1953). Następnych 10 lat bracia spędzają w Europie.
Ważną rolę w tym czasie w życiu Krishnamurti zaczęła odgrywać Lady Emily Lutyens. Poznali się w dniu, gdy po raz pierwszy postawił stopę na angielskiej ziemi. Ona, córka Lorda Lyttona, Wicekróla Indii, miała wtedy 36 lat, była matką sześciorga dzieci i żoną wizjonerskiego architekta, projektanta Nowego Delhi, Edwina Lutyensa. Wkrótce poczęła zaniedbywać męża i dzieci, gotowa iść wszędzie za przyszłym wehikułem Nauczyciela Świata. W okresach rozstań listy pisywali do siebie niemal codziennie. Traktował ją, podobnie jak Annie Besant, niczym utraconą matkę; jej uczucie prawdopodobnie nie było matczyne.
Jiddu Krishnamurti wygłaszający wykład w Oak Grove, 1930 r. Ojai, Kalifornia. Foto: meridian.org
Krishnamurtim podczas tych lat spędzonych w Anglii, zapomniał swój język rodzinny, znikły też z jego świadomej pamięci teksty hinduskich ksiąg świętych, modlitw, pieśni. Bracia mieli się stać angielskimi dżentelmenami, gdyż według Leadbeatera, to angielski dżentelmen stanowił, w schemacie ewolucji, szczyt ludzkiego rozwoju. Tymczasem, pozbawiwszy Krishnamurtim rodzimej kultury, nie zaszczepiono w nim też (teozoficznej) kultury Zachodu. Ukształtowano człowieka bez ojczyzny, bez więzi rodzinnych, bez przynależności religijnej czy kulturowej, który do końca życia miał nieustannie podróżować po całej Ziemi, sypiać w cudzych domach i korzystać z luksusowych wprawdzie, ale nie swoich sprzętów. Stopniowo tracił zainteresowanie zarówno teozofią, jak i czekającą go misją. Czuł się nieszczęśliwy rolą, którą mu wyznaczono. Odmówił przekazywania posłań od Mistrzów; kiedyś wyznał wręcz, że ujrzawszy Mistrza przed sobą wstał i przeszedł przez wizję na wylot. Czas spędzał najchętniej jeżdżąc na motorowerze i majsterkując przy nim; inną jego pasją stała się gra w golfa. Z determinacją zaprzeczał byciu Mesjaszem co spowodowało, że owa fascynacja opadła. W 1929 r. rozwiązał Zakon Gwiazdy na Wschodzie i zrezygnował z mesjanistycznego posłannictwa. W ostatnich latach jego życia bardzo zbliżyli się do niego uczeni i mnisi buddyjscy. Rozpowszechniła się wręcz między nimi opinia, że mówi on właśnie to, co mówiłby Budda gdyby żył w naszych czasach. Jeden z buddyjskich uczonych, Jagannath Upadhyaya, pojawił się zimą 1984-1985 z wiadomością, że w jakimś tybetańskim rękopisie z 600 czy 900 r. natrafił na proroctwo, iż nastąpi przyjście Maitreji, który użyje w tym celu ciała człowieka zwanego Krishnamurti. Wieść ta niesłychanie go poruszyła, choć nie całkiem jej dowierzał. Zmarł 17 lutego 1986 roku.
Drugi Maitreja
Mimo tych nie powodzeń teozofowie nie zrezygnowali z prób „uszczęśliwienia” ludzkości Maitreją. Wyznawcy wiedzy tajemnej, uczniowie Bailey, interpretatora myśli mistrza tybetańskiego, twierdzą, że na ziemi pojawili się hierarchowie, którzy kierują ewolucją ludzkości. Praca wtajemniczonych i uczniów do roku 2025 zmierzać będzie ku nakreśleniu podstawowych zmian w myśleniu ludzi w skali światowej za pośrednictwem środków masowego przekazu: telewizji, internetu, radia, prasy i czasopism. Celem jest doprowadzenie ludzi do upadku moralnego, ponieważ łatwiej przyjmą Antychrysta. Pod koniec XIX w. Fryderyk Nietzsche swą ideą śmierci Boga zwiódł inteligencję europejską, a odwracając wartości chrześcijańskie doprowadził do upadku ludzi. Kilkanaście lat później ludzie przyjęli Hitlera. Jego ulubionym filozofem był Nietzsche. Hitler z nauki tego filozofa wyciągnął następujący wniosek: jeżeli Bóg umarł, on Hitler, nie miał żadnych skrupułów, aby zabijać miliony niewinnych ludzi, w tym również dzieci. Właśnie ci hierarchowie, którzy kierują ewolucją ludzkości, według Sołowjowa, mają sprowadzić ludzkość świata do panmongolizmu, czyli do stanu niedorozwoju umysłowego.
Benjamin Creme z hiszpańskimi słuchaczami podczas wykładu w Walencji w lutym 2004 r. Foto: share-international.org
Informacje o przybyciu Maitreji pojawiły się w ostatnich latach głównie dzięki Benjaminowi Creme, brytyjskiemu malarzowi i autorowi, który już od 1974 roku mówi i pisze o tym wydarzeniu. Według Creme’a w lipcu 1977 roku Maitreja opuścił swoją stałą siedzibę w Himalajach i osiedlił się w indyjsko-pakistańskiej wspólnocie w Londynie. Mieszka tam i pracuje jako pozornie zwykły człowiek. Jego prawdziwa tożsamość znana jest stosunkowo nielicznym. Nie chcąc naruszać wolnej woli ludzkości, pojawia sie na forum publicznym stopniowo. Maitreja jest człowiekiem naszych czasów i zajmuje sie problemami dnia dzisiejszego. Od 1977 roku działa na wielu płaszczyznach, przygotowując ludzkość na swoją fizyczną obecność. Creme mu przypisuje, że działając zza kulis, stymulował swą niezwykła energią dramatyczne zmiany, takie jak, między innymi, upadek komunizmu w Związku Radzieckim, koniec apartheidu w Południowej Afryce, zbliżenie między Wschodem a Zachodem, przybierający na sile głos społeczeństw i skupienie szczególnej uwagi świata na ochronie środowiska naturalnego.
Spotkał się także osobiście z grupami dziennikarzy i wpływowymi osobistościami w różnych dziedzinach życia publicznego, aby poinformować ich o tym, jakie widzi rozwiązania najpilniejszych obecnie problemów, a także o roli, jaką mogliby odegrać w przyszłości. Od 1988 roku Maitreja pojawiał sie w cudowny sposób na całym świecie, przede wszystkim na zgromadzeniach religijnych ludzi wszelkich wyznań, którym przedstawiał w prostych i zrozumiałych słowach wielkie prawa duchowe kierujące naszym życiem. Ponadto poprzez rosnącą liczbę znaków pojawiających się na całym świecie i zjawisk duchowych, o których wielokrotnie informowano w środkach masowego przekazu, poruszył serca milionów ludzi, przygotowując ich na swój bliski powrót.
Maitreja oznajmi swoją prawdziwą tożsamość najszybciej, jak będzie to możliwe. Dzień, w którym się ujawni zostanie nazwany Dniem Deklaracji. Poprzez środki masowego przekazu Maitreja przemówi do wszystkich ludzi na całym świecie. Jego twarz będzie widoczna na ekranach i każdy odbierze jego słowa telepatycznie w swoim własnym języku, ponieważ jednocześnie przemówi do serc całej ludzkości. Nawet ci, którzy nie będą akurat oglądali telewizji czy słuchali radia, doświadczą tego przeżycia. W tym samym czasie wydarzą się na całym świecie setki tysięcy spontanicznych uzdrowień. W ten sposób Maitreja ma pokazać, że jest rzeczywiście nauczycielem świata. W czerwcu 1988 roku Maitreja pojawił się przed tysiącami ludzi w pobliżu Nairobi w Kenii. Pojawia sie on wielu grupom i pojedynczym osobom pod rożnymi postaciami, ale zawsze w takiej, która umożliwia rozpoznanie go.
Założyciel Kościoła Scjentologicznego L. Ron Hubbard identyfikował siebie z Maitreją, który opisywany był w tekstach buddyjskich jako „człowiek z Zachodu z włosami jak płomienie (Hubbard miał rude włosy), który przybędzie około 2 500 lat po pierwszym Buddzie” (Hubbard, Hymn of Asia, 1952). Zmarł w 1986 r.
W 2006 r. Robert Barnatowicz na portalu Wiadomości24.pl w artykule „Nadchodzi Superman…. Czy jesteście gotowi? z wielkim entuzjazmem pisał: „Na Ziemię przybywa Superman. Zmieni świat i ludzi”, pisze, że „czekają na niego miliardy ludzi. Uratuje nas! Nadejście „Wielkiego Nauczyciela” to zwiastun Nowej Ery… Proponuję zapoznać się z tym, co mówią mieszkańcy Tybetu. Nie ukrywam, że od wielu lat bardzo uważnie śledzę każdą informację, która dochodzi do nas z tego rejonu kuli ziemskiej. To wyjątkowe miejsce na ziemi, rodzaj portu komunikacyjnego „z innym światem”, którego mieszkańcy wydają się z jakiegoś tajemniczego powodu wiedzieć „więcej” o otaczającej nas rzeczywistości. Profesor Nocholas Roerich z Austrii odbył w 1929 roku długą podróż do klasztorów tybetańskich na północy Indii i dokładnie opisał, co mnisi opowiadali o nadejściu „Wielkiego Nauczyciela”. Jego pojawienie się na Ziemi będzie zwiastunem Nowej Ery. Ludzie będą słuchali jego słów, z których będzie biła niezwykła mądrość i moc. Praktycznie wszędzie, gdziekolwiek się pojawi, ludzie będą się jednoczyć i staną się lepsi” (Robert Bernatowicz, „Nadchodzi Superman… Czy jesteście gotowi?”, Wiadomości24.pl, 2006-07-02)
W Piśmie Świętym Nowego Testamentu św. Mateusz przestrzega przed fałszywym mesjaszem. „Jeżeli wam wtedy ktoś powie: Oto tu jest Mesjasz lub tam – nie wierzcie; bo powstaną fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, tak że mogliby nawet wybranych wprowadzić w błąd, gdyby to było możliwe. Oto przepowiedziałem wam” (Mt XXIV, 23-25).
——————————————-
1) Asanga żył w IV wieku i był jednym z najwybitniejszych filozofów indyjskich, twórcą szkoły filozoficznej jogaćara należącej do kręgu buddyzmu mahajany. Asanga jest współautorem 5 siastr buddyjskich przekazanych poprzez niego przez Maitreję. Teksty te są jednymi z najbardziej znaczących dzieł w historii mahajany i do dziś stanowią podstawę współczesnych doktryn o naturze rzeczywistości (o tzw. „pustości” Sunjata) zarówno dla poglądów czittamatra „Szkoły Tylko Umysłu” jak i szentog „Szkoły Pustości Innego”.
2) Benjamin Creme, urodzony w 1922 roku w Szkocji, jest jednym z głównych źródeł informacji o ponownym przyjściu Maitreji. Creme jest artystą malarzem i mieszka ze swoją rodziną w Londynie. Już w młodości Creme studiował filozofię ezoteryczną. W 1959 roku otrzymał pierwsze telepatyczne przesłanie od swego Mistrza, członka Hierarchii Mistrzów. Wydarzenie to całkowicie go zaskoczyło. Wkrótce potem został poinformowany, że w ciągu najbliższych dwudziestu lat Maitreja powróci na Ziemię że on (Creme) będzie miał możliwość odegrania czynnej roli w jego powrocie, jeśli się na to zgodzi. W 1972 roku zaczął się dla Creme’a okres trudnego i intensywnego szkolenia pod kierunkiem jego Mistrza. W rezultacie Creme uzyskał zdolność stałego i bezpośredniego kontaktu telepatycznego z swoim mistrzem. Dzięki temu ma dostęp do najnowszych informacji o dalszym rozwoju procesu pojawiania sie Maitreji i daje mu zarazem całkowitą pewność, niezbędną do przekazywania tej wiedzy sceptycznemu światu. Od roku 1974 Creme jest zapraszany na odczyty w całej Europie. W 1980 roku po raz pierwszy wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Dzisiaj jeździ z odczytami po Zachodniej i Wschodniej Europie, Japonii, Australii, Nowej Zelandii, Kanadzie, Meksyku i po Stanach. W samych tylko Stanach udzielił setki wywiadów w radiu i telewizji.
Statua Maitreji
Zespół świątyń, klasztorów, parków i stup realizowany w Bodgai. W samym centrum stanie największa na świecie statua Buddy Maitreji, Buddy przyszłości. Foto: budda.net.pl
Projekt Maitreja jest jedynym w swoim rodzaju buddyjskim przedsięwzięciem realizowanym w Bodgai, miejscu, gdzie Budda Siakjamuni osiągnął oświecenie. Skala projektu jest ogromna. Będzie to zespół świątyń, klasztorów, parków i stup realizowany w Bodgai. W samym centrum stanie największa na świecie statua Buddy Maitreji, Buddy przyszłości o wysokości ponad 150 metrów (pięćdziesięciopiętrowego budynku). Posąg stanie na terenie parku. Rzeźba ma być zaprojektowana tak, aby mogła przetrwać tysiąc lat. Stanie się unikalnym połączeniem bezczasowego piękna, tradycyjnej sztuki, nowoczesnej technologii i inżynierii. Około milion świętych przedmiotów znajdzie się na samej rzeźbie, tronie i w parku. Wnętrze tronu stanowić będzie siedemnastopiętrowa katedra mogąca pomieścić ponad cztery tysiące ludzi. Stanie się schronieniem dla tysięcy rzeźb, płaskorzeźb i malowideł, posągów Buddy Siakjamuniego, Maitreji, wizerunków tysiąca buddów naszego eonu z ich imionami, mantrami i kolorami, opisem jak każdy z nich uzyskał lub uzyska bodhiczittę i oświecenie. Wystrój uzupełnią tanki opisujące życie Lamy Tsongkhapy, Buddy Siakjamuniego, posągi ośmiu wielkich indyjskich mędrców (panditów). Imiona stu tysięcy Buddów pojawią się na ścianach. Wewnątrz samego posągu, na wysokości czakramów będą się znajdować kaplice z relikwiami Buddy Siakjamuniego i innych mistrzów i świętych – Tysiącramiennego Czenrezika, dwudziestu jeden emanacji Tary, Buddów Medycyny, Szesnastu Arhatów, Trzydziestu Pięciu Buddów, Lamy Tubtena Jeszie. Do tego dojdą teksty Pradżniaparamity napisane złotymi literami i ozdobione drogimi kamieniami, wizerunki bóstw oczyszczających, takich jak Mitukpy, Kunriga, Wadżrasattwy, Namgjalmy. Wizerunki bóstw długiego życia: Amitajusa, Białej Tary, Namgjalmy, Ośmiu Bodhisattwów. Park ozdobi sto tysięcy stup, pawilonów z posągami i przedstawieniami scen z dżatak i paramit, stawy, fontanny. Projekt przewiduje również powstanie klasztorów męskiego i żeńskiego, szpitala medycyny zachodniej, tybetańskiej i Ajurwedy, szkoły, centrum konferencyjnego, hoteli i parku zabaw dla dzieci. Główna sala medytacyjna wewnątrz tronu pomieści ponad cztery tysiące osób. Obecnie w ramach projetu organizowane są wykłady przyciągające tysiąc pielgrzymów z całego świata. Wybór Bodgai, miejsca oświecenia Buddy Siakjamuniego i Maitreji, ma pokazać ogromny wkład Indii, źródła kilku wielkich religii świata, w cywilizację, filozofię, religię, kulturę i sztukę świata. Uroczyste poświęcenie ziemi pod budowę odbyło się w marcu 1998 roku („Projekt Maitreja”Tłumaczenia z angielskiego Marta Trojanowska, /www.projekt.maitreja.prv.pl/).
Wewnątrz posągu…. Foto: budda.net.pl
W 1998 roku o „Projekcie Maitreja” Dalajlama XIV, powiedział: „Po Buddzie Siakjamunim i upadku Jego nauk, przybędzie Budda Maitreja – Budda przyszłych czasów. Macie wspaniały plan zbudowania posągu Buddy Maitreji. Posyłam wam wiele taszi delek i wyrażam swoją wdzięczność i radość wynikającą z tak szlachetnego działania. Opierając się na cytatach z doktryny mahajany, wierzymy, że w tym szczęśliwym eonie pojawi się tysiąc Buddów. Współczesność to czasy czwartego Buddy, Buddy Siakjamuniego. Jego nauki trwają nadal. Piątym buddą będzie Maitreja.
Dzięki bodhiczitcie i modlitwom tysiąca Buddów powstał związek, dzięki któremu, ci, którzy nie osiągną wyzwolenia za czasów poprzedniego Buddy zostają uczniami kolejnego i uzyskują wyzwolenie. Dlatego też w Krainie Śniegu – Tybecie, w większości świątyń i klasztorów, istnieje tradycja tworzenia posągów i wizerunków Buddy Maitreji. Przyjmuję z radością pomysł postawienia tak ważnego posągu w tym świętym miejscu. Jakiś czas temu Zopa Rinpocze zapoznał mnie z projektem, którego pomysłodawcą był jego rdzenny nauczyciel, poprzedni Tubten Jeszie. Zopa Rinpocze działa z porywu serca. Razem z nim rozmaite centra i sponsorzy nabrali odwagi, aby zrealizować ten pomysł. Ogólny zarys już powstał. Udało wam się rozpocząć pracę, projekt ma już jakieś podstawy, ale nadal jest dużo do zrobienia. Pomysł jest naprawdę cudowny. To efekt wielkiej odwagi i determinacji. Z głębi serca popieram go i cieszę się z tak wspaniałego przedsięwzięcia. Chciałbym przekazać swoją radość wszystkim związanym z projektem obecnie i w przeszłości, wszystkim sponsorom i darczyńcom. Powinniście zdać sobie sprawę ze świętości tego przedsięwzięcia. Będę się modlił, aby projekt wspierał Buddadharmę i pracował na rzecz dobra czujących istot.
Ważne, abyście w swoich działaniach utrzymywali odpowiednią motywację, abyście próbowali się modlić. Spróbujcie dedykować zasługę płynącą z projektu na rzecz wszystkich czujących istot. Jak wiecie, imię Maitreja dosłownie oznacza „miłująca dobroć” lub „miłość”. Miłość lub miłująca dobroć odnosi się do życzenia szczęścia wszystkim czującym istotom. Współczucie zaś to życzenie, aby istoty były oddzielone od cierpienia. Dlatego powinnyśmy dążyć do pokoju, miłości i współczucia na całym świecie tak, aby każdy mógł żyć w harmonii i spokoju. Poprzez spokój życia i otoczenia wszystkie czujące istoty będą w stanie oczyścić umysły i uzyskać oświecenie. W ten właśnie sposób powinnyśmy się modlić. Buddyści należący do rozmaitych szkół i krajów traktują Bodgaję jako święte miejsce pielgrzymek. Jestem pewien, że po zbudowaniu posągu Maitreji, wielu ludzi pełnych oddania oraz turystów z pewnością przyjedzie tutaj. Nawet jeśli ta wizyta będzie czymś przypadkowym i nie będzie jej towarzyszyła jakaś specjalna wiara, zobaczenie posągu, sfotografowanie go pozostawi w umyśle pozytywny ślad. Dlatego, niezależnie od tego, czy ktoś jest wierzący czy nie, jestem przekonany, że posąg pomoże wielu ludziom. Rinpocze oczekuje, że statua przetrwa kolejne tysiąc lat. Zebranie materiałów zdolnych wytrzymać tak długo wymaga wielu badań. Inżynierowie będą mieli doskonałą okazję dokonać wielu odkryć. Mam nadzieję, że uda się wam zakończyć to odważne przedsięwzięcie, przygotowania i budowę. Jeszcze raz pragnę wyrazić wielką wdzięczność Lamie Zopie Rinpocze i wszystkim zaangażowanym w organizację i realizację projektu. Dotyczy to również darczyńców, budowniczych, techników, artystów oraz ludności biorącej udział w przygotowaniach („Projekt Maitreja”. Tłumaczenia z angielskiego Marta Trojanowska, (/www.projekt.maitreja.prv.pl).
Ekspansja buddyzmu
Pomimo poniesionego fiaska z uczynienia Krishnamurti wcieleniem Boga, teozofowie nie zrezygnowali z prób „uszczęśliwienia” ludzkości Maitreją. Obecnie mają większe szanse na powodzenie tego projektu, gdyż po rewolucji obyczajowej w latach 60. i 70. XX w Europie i USA nastąpiła inwazja sekt hinduskich i buddyjskich.
Istnieje przepowiednia tybetańskiego mistrza Padmasambhwy, guru Rinpocze z około 750 r., która mówi, że „kiedy ogniste woły będą jechać na kołach, a wszędzie będą latały żelazne ptaki, moja nauka przyjdzie do kraju białego człowieka”. Minęło 1250 lat i przepowiednia się spełnia. Obecnie istnieją już ośrodki buddyzmu w Europie od Dublina po Kraków i od Oslo do Aten.
W latach 60. XX wieku z Zachodu wyruszyli do Indii i Nepalu hippisi, narkomani, w poszukiwaniu duchowych mistrzów i tanich narkotyków. W Katmandu można było wówczas kupić legalnie najczystszy na świecie haszysz. Był to początek inwazji, w następnych latach do Indii i Nepalu przybywały ogromne rzesze hippisów i bogaci turyści. Ogromną popularnością cieszyły się rozmaite techniki ekstazy, medytacji, joga i kontemplacja, techniki walki, szamanizm. Wielu z tych młodych ludzi uzyskało od największych lamów nauki i inicjacje buddyzmu tybetańskiego. Byli oni pierwszymi „misjonarzami” lamaizmu na państwa Europy zachodniej. Oto niektóre ruchy religijne i sekty.
Po 1989 r. nastąpiła inwazja buddyzmu na państwa Europy środkowo-wschodniej. W Polsce wiele sekt działało już w latach 80. XX w. Stowarzyszenie Buddyjskie Karma Kagiu w Polsce zostało zarejestrowane w 1991 roku, i skupia polskich wyznawców buddyzmu tybetańskiego. Posiada swoje ośrodki w Krakowie, Warszawie, Gorzowie, Olsztynie, Płocku, Poznaniu, Gdańsku, Tarnowie i w Szczecinie. Jego główne centrum znajduje się w Kucharach w województwie płockim.
Neohinduizm, ruch religijny i społeczny, który dąży do integracji kultury zachodniej z kultura hinduską. Jego doktryna religijna inspirowana była tantryzmem i powstała z połączenia buddyzmu tantrycznego z wisznuizmem, europejskim deizmem oraz unitaryzmem. Ruch zyskał na znaczeniu pod kierownictwem Rabindranatha Tagore, który otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury.
Nowe ruchy religijne, mianem tym określa się około 8 tys. sekt religijnych, które pojawiły się w latach 60,70, 90 XX wieku w USA i Europie. Z reguły mają one charakter synkretyczny, bowiem łączą w sobie elementy różnych wierzeń, idei religijnych i filozoficznych: buddyzm, hinduizm, taoizm oraz praktyk religijnych takich jak szamanizm, mordy rytualne, kult ziemi.
Międzynarodowe Stowarzyszenie Świadomości Kriszny, założone zostało przez Bhaktiivedanta Swami Prabhupada (1896-1975), Hindusa, podającego się za 32 guru. Jego członkowie czczą Krisznę, jednego z 10 wcieleń boga Wisznu oraz Ramę. Według doktryny, istnieje tylko jedna zasada bytu, ta sama w człowieku i w kosmosie. W porównaniu z nią wszystkie inne byty są tylko iluzją. Świat traktowany jest jako złudny. Oto słowa Kriszny: „Nie byłem nigdy bez istnienia, ani ty, ani ci książęta narodów i również nikt z nas tu wszystkich nie przestanie istnieć kiedykolwiek. Co nie istnieje, nie może mieć bytu, lecz co istnieje, nie może nie być – jasne pojęcie o jednym i drugim tylko ci mają, co widzą prawdę”. Wiara w reinkarnację jest podstawowym dogmatem buddyzmu. Mahajana (Wielki Wóz) oferuje więc możliwości uzyskania wyzwolenia z nieskończonego kołowrotu wcieleń. Doktryna ta naucza również, że istnieje tylko realna pustka, natomiast to, co człowiekowi jawi się jako istniejące, jest jedynie iluzją.
Według wyznawców, wszystko na tym świecie jest puste, wszystko jest tylko iluzją. Traktowanie tego, co się postrzega lub pomyśli, jako czegoś istniejącego, osobowego i substancjalnego, jest iluzją. Wszystko przeżywamy jako rzeczywistość, chociaż nie ma w tym więcej substancji, niż w lustrzanym odbiciu. Z nie mającej początku niewiedzy, która przysłania umysł jak chmury niebo, powstaje iluzja dualizmu, złudzenie podziału na przedmiot i podmiot. Z niego wyłaniają się przeszkadzające uczucia, które staja się przyczyną szkodliwych słów i działań, a ich skutkiem jest cierpienie.
Aby pomóc oczyścić owe iluzoryczne stany pomieszania i cierpienia Buddowie manifestują swoją oczyszczającą moc jako energia i formę Wadżmasattwa. Postać ta ma być wyrazem promieniującego niezniszczalnego jak diament umysłu. Wyznawcy powtarzają codziennie mahamantrę: Hare Kriszna, Hare Kriszna, Kriszna Kriszna, Hare Hare, Hare Rama, Hare Rama, Hare Rama, Hare Hare. Powtarzanie tej formuły ma „wyzwolić istotę z jej materialnych skłonności, budzić miłość do tego boga i zachwyt dla życia”.
Zorganizowani są we wspólnoty, w których obowiązuje zakaz jedzenia mięsa, ryb, jaj oraz picia alkoholu, używania narkotyków i palenia tytoniu. Wspólnoty te istnieją w około 40 państwach i skupiają wiele tysięcy osób. W Polsce stowarzyszenie zostało zarejestrowane w 1988 r., jednak już wcześniej działali jego przedstawiciele, propagując krisznaickie idee. Europejskie centrum znajduje się na wsi w pobliżu Frankfurtu nad Menem. Do sekty należy m.in. znany psycholog niemiecki Karlfried Graf von Durckheim, który jest założycielem terapeutycznej szkoły w Bawarii. W szkole tej uczą zarówno zachodnich, jak i wschodnich sposobów podejścia do psychologii świadomości.
Członkiem tej sekty jest również ordynator oddziału chirurgii sercowo-naczyniowej Szpitala Miejskiego w Toronto dr Wifred G. Bigelow, który zyskał światową sławę dzięki pracy nad „Głębokim zamrażaniem” znanej jako hipotermia. Bigelow pragnie podjąć badania nad duszą ludzką, gdyż według niego, najważniejszą sprawą jest zbadanie „gdzie znajduje się dusza i skąd pochodzi” (Coming Back, „Tajemnice reinkarnacji”, The Bhaktivedanta Book Trust, 1990).
W Polsce Międzynarodowe Stowarzyszenie Świadomości Kriszny zostało oficjalnie zarejestrowane i wpisane pod numerem 30 do „Rejestru kościołów i innych związków wyznaniowych” MSW w dniu 31 stycznia 1990. W 2011 roku liczyło w Polsce 1755 członków, 203 duchownych i 23 jednostki. MSŚK znane jest z uczestnictwa w Festiwalu Przystanek Woodstock, gdzie sprzedają ciepłe posiłki, mają własną scenę, gdzie odbywają się koncerty różnych stylów muzycznych, oraz kilka namiotów, gdzie można dowiedzieć się więcej o religii (np. namioty „Reinkarnacja” czy „Wegetarianizm”), namiot z pamiątkami, które można kupić oraz namiot „Pytania i odpowiedzi”, gdzie można bezpośrednio zapytać wyznawców o różne kwestie dotyczące religii. Przystanek Woostock jest promocją Międzynarodowego Stowarzyszenia Świadomości Kriszny.
Ruch Regina jest jednym z ruchów religijno-społecznych działających współcześnie w Meksyku w ramach New Age. Regina w świetle wiary jej wyznawców „reginistów” uchodzi za „istotę niebiańską”, której została powierzona rola nowego mesjasza. Kilkanaście lat spędziła w Tybecie, gdzie zapoznała się z buddyzmem tybetańskim. Po powrocie do Meksyku w 1968 r. podjęła się rozpalenia we wnętrzu Piramidy Słońca w Teotihuacan niewidzialnego płomienia, co miało doprowadzić do aktywizacji drzemiących w Meksyku świętych sił kosmicznych. Gdy próba ta zakończyła się niepowodzeniem, Regina postanowiła złożyć siebie i 400 swoich zwolenników w ofierze Słońcu. Dzieło aktywizacji owych sił dokończone zostało w 1992 r. przez przybyłych do Teotihuacan siedmiu mnichów tybetańskich. W uroczystości ku czci wyzwolonych przez nich sił brało udział 200 tys. ludzi.
Buddyzm w Polsce
Dalajlama jest przywódcą duchowym ruchu New Age i w 1989 r. otrzymał za swoją działalność Pokojową Nagrodę Nobla. Dalajlama odwiedził Polskę 7 razy: w 1993 r., w grudniu 2000 r., w 2008 r., 2009 r., 22-23 września 2010 r. październik 2013 r., 19-23 września. 2016 r. (Wrocław, Swidnica). Spotykał się z Jerzym Owsiakiem.
Po jego wizycie w 2008 r. w Polsce mnisi tybetańscy kontynuują jego polityczną i religijną misję, która nie ma nic wspólnego z odzyskaniem Tybetu i łamaniem tam przez Chiny praw człowieka. Chodzi tutaj głównie o ekspansję buddyzmu na Polskę. Mnisi wożą po Polsce jego portrety i inne ikony buddyjskiego kultu. Organizują też wykłady, tańce rytualne, a także rytualne ceremonie tworzenia oraz niszczenia tzw. mandali, co jest pradawnym buddyjskim rytuałem religijnym.
W Krakowie, 4 marca 2009 roku, dokładnie w Środę Popielcową, w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha” mnisi buddyjscy rozpoczęli tworzenie mandali z kolorowego piasku w kształcie koła. Ceremonii tej towarzyszyły tańce rytualne. Rytualne zniszczenie mandali, które jest typowa ceremonią wtajemniczenia, miało miejsce w niedzielę, 1 marca 2009 roku, o godz. 15.00, kiedy to pośród odmawianych mantr, wysypano mandaliczny piasek do Wisły. Oficjalnie podano, że w tej ceremonii chodziło o symboliczny akt, który ma ściągnąć na miasto Kraków szczególne błogosławieństwo pokoju, harmonii i „energii pozytywnej”. Jednak ceremonia ta przypominała poświęcenie całej Polski bóstwom buddyjskim, do których mnisi zwracają się bezpośrednio, tworząc mandale czy recytując mantry, i których rytualne posążki oraz obrazy towarzyszą im w pracy. Ceremonie tworzenia i niszczenia mandali odbywają się w wielu miastach Polski. Jest to przedsięwzięcie „duchowe”, zakrojone na dużą skalę, przeprowadzane dyskretnie i planowo pod szyldem propagowania kultury Tybetu.W czasie ceremonii wszędzie było dużo rytualnych figur i obrazów kultu. Był też portret Dalajlamy. Zgromadzeni tam ludzie wyraźnie byli zachęcani do medytacji, a obecni tam buddyści w sposób oczywisty odprawiali mantry (Ks. Dr Aleksander Posacki SJ, „Refleksje po tynieckim spotkaniu z buddystami. Kultura czy kult? Dialog czy zdrada?).
Pod koniec lutego 2009 r. pięciu tybetańskich mnichów z najbardziej znanego buddyjskiego klasztoru, Ganden, spędziło kilka dni w klasztorze Benedyktynów w Tyńcu pod Krakowem. Do Krakowa przyjechali w ramach projektu „Czas na Tybet”, którego pomysłodawcami byli Justyna Jan-Krukowska i niemiecki buddysta dr Gendun Yonten. Oficjalnie ogłoszono, że chodziło tu o wymianę kulturalną, obronę praw człowieka i pomoc tybetańskim dzieciom. Jednak w tej imprezie nie chodziło o wymiany kulturowe, ale też kultyczne, nie tylko o wymiany artystyczne, ale i inicjacyjne. Justyna Jan-Krukowska zaproponowała własną wizję sztuki o charakterze rytualnym, którą „rozwiesiła” na terenie benedyktyńskiego klasztoru (Ks. Dr Aleksander Posacki SJ, „Refleksje po tynieckim spotkaniu z buddystami. Kultura czy kult? Dialog czy zdrada?).
W Polsce Justyna Jan-Krukowska była uczennicą mistrza tybetańskiego Ryszarda Nieoczyma, który z kolei przeszedł inicjację u kontrowersyjnego reżysera teatralnego Jerzego Grotowskiego z Teatru Laboratorium. Reżyser odwoływał się do szamanizmu, pogaństwa, buddyzmu i brutalnie eksperymentował na ludziach. Niektórzy aktorzy zostali kompletnie zniszczeni, a niektórzy popełnili samobójstwo jak S. Ścierski. Grotowski stosował też praktyki jednoznacznie bluźniercze, jak np. w spektaklu „Apokalypsis cum figuruj”. Kontrowersyjny spektakl Teatru Laboratorium opowiadający o powrocie Chrystusa, który zostaje przez ludzi brutalnie odrzucony (Ryszard Cieślak w roli Ciemnego) dość późno, bo dopiero w drugiej połowie lat 70. XX wieku wywołał reakcję zbulwersowanego Kościoła. W 1976 r. w imieniu Episkopatu ks. Biskup Bronisław Dąbrowski domagał się zdjęcia tego spektaklu z afisza, zaś ks. Kardynał Stefan Wyszyński w słynnej homilii w krakowskim kościele Na Skałce nazwanie Grotowskiego „prawdziwym świństwem”.
Justyna Jan-Krukowska brała udział w projekcie badawczym Ryszarda Nieoczyma pod nazwą „Rytuał i uzdrawianie. Kobiece rytuały”, w którym uczniowie uczyli się jak odtwarzać, a następnie przezwyciężać w ciele fałszywą dychotomię ciała i umysłu. Według niej, Ryszard Nieoczym „definiował duszę nie jako obiekt, lecz jako aktywną funkcje wyobraźni. Tak radykalnie pojęty prymat wyobraźni jest typowy dla antropologii ezoterycznej, która występuje w New Age, szczególnie w praktykach tzw. wizualizacji. Można więc sądzić, że Justyna Jan-Krukowska eksponowała w klasztorze benedyktyńskim naturalistycznie sprawę cielesności i seksualności, prawdopodobnie seks rytualny, oraz ideologię swoistego pogańskiego feminizmu (Ks. Dr Aleksander Posacki SJ, „Refleksje po tynieckim spotkaniu z buddystami. Kultura czy kult? Dialog czy zdrada?).
W Rybniku w dniach 9-11 października 2009 roku trwał Rybnicki Festiwal Kultury Buddyjskiej, zorganizowany przez Buddyjski Ośrodek Medytacyjny. W piątek i sobotę w rybnickiej bibliotece odbyły się pokazy filmów: „Buddyzm we współczesnym świecie”, „Tajemna Podróż do Wschodniego Tybetu Lamy Ole Nydahla” i „Tybet” oraz „Tybetańska Księga Zmarłych”. Po projekcjach odbył się cykl wykładów wykładów Piotra Kalachina, nauczyciela i ucznia Lamy Olego Nydhala: „Buddyzm – religia doświadczenia” – wprowadzenie do buddyzmu oraz „Jogini Tybetu”. W niedzielę wykład: „Buddyzm, śmierć i umieranie” wygłosił Peter Sauer. W Galerii FOCUS w Rybniku były prezentowane: fotografie z podróży do Butanu Hanny Łubek oraz niezwykła wystawa posążków buddyjskich.
Papież Jan Paweł II w książce „Przekroczyć próg nadziei” między innymi napisał: „W tym momencie wypada chyba przestrzec tych chrześcijan, którzy z entuzjazmem otwierają się na rozmaite propozycja pochodzące z tradycji religijnych Dalekiego Wschodu, a dotyczących na przykład technik i metod medytacji oraz ascezy. W pewnych środowiskach stało się to rodzajem mody, którą przyjmuje się dość bezkrytycznie. Trzeba, ażeby najpierw dobrze poznali własne duchowe dziedzictwo, żeby także zastanowili się, czy mogą się tego dziedzictwa ze spokojnym sumieniem wyrzekać” (Jan Paweł II, „Przekroczyć próg nadziei”, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Katolickiego, Lublin 1994).
Stanisław Bulza
http://www.polishclub.org/2017/07/14/zagrozenia-duchowe-jamblicha-maitreji-czesc-vi/
Zagrożenia duchowe. Od Jamblicha do Maitreji. (Część VII.)
Religie indyjskie podstawą New Age
Wszystkie religie są sobie równe
W 1986 r. ukazała się książka pod redakcją Emmy Brunner-Traut „Pięć wielkich religii świata”. Książka została poprzedzona cytatem Św. Ambrożego: „Każda prawda bez względu na to, kto ją głosi pochodzi od Ducha Świętego”.
We wstępie Emma Brunner-Traut pisze: Religie z reguły wycofują się dzisiaj z roszczenia do wyłącznego posiadania prawdy lub nawet z postaw agresywnych i przypominają sobie wspólne źródło w Bogu i wspólne zdanie w świecie. W latach 1962-1965 odbył się Sobór Watykański II. Był to pierwszy w historii sobór, który wyraźnie zajął się stosunkiem Kościoła do religii niechrześcijańskich. W dokumentach soborowych stwierdzono, że „Kościół katolicki nie odrzuca niczego, co w religiach tych jest prawdziwe i święte. W innym miejscu napisano: „W naszej epoce, kiedy ludzkość coraz bardziej się jednoczy i związki między różnymi narodami stają się coraz silniejsze, Kościół coraz więcej uwagi poświęca swojemu stosunkowi do religii niechrześcijańskich, zaś w konstytucji „Gaudium et spes” można przeczytać: „Bóg, który po ojcowsku troszczy się o wszystkich, chciał, aby wszyscy ludzie stanowili jedną rodzinę i odnosili się do siebie po bratersku”.
Obecnie głosi się za hinduskim nauczycielem religijnym Vivekanandą, że „Jeśli jedna religia jest prawdziwa, wówczas wszystkie inne muszą także być prawdziwe” (poniżej).
Masońskie postulaty z XIX w., takie jak rozdział Kościoła od państwa, oraz by zrównać wszystkie religie tak, aby były sobie równe, oraz że w przyszłości społeczność ludzka w ogóle nie musi się z nimi liczyć, spowodowały, że Kościół Katolicki w wielu państwach w XX w. stracił pozycję Kościoła wiodącego. Został zrównany w prawach z różnymi kościołami, związkami wyznaniowymi, czy nawet ze sektami.
Nie ma już religii wiodącej, jaką była religia katolicka. Wszystkie kościoły, związki wyznaniowe, a nawet sekty są sobie równe. Wszystko to dzieje się zgodnie z Tarczą Achillesa z „Iliady” Homera. Na czwartym pasie Homer ukazał sceny z życia pasterzy. Na tym pasie są zgromadzone kościoły, związki wyznaniowe, sekty, które są sobie równe, nie ma kościoła wiodącego. Jest to państwo wieloetniczne, wielokulturowe i wielo-religijne. Pasterze czyli przewodnicy duchowi: księża, popi, pastorzy, rabini, ulemowie, lamowie, guru/mistrzowie, skupiają wokół siebie wiernych.
Vivekananda
- Chicago. Vivekananda na platformie w Światowego Kongresu Religii, wrzesień 1893. Od lewej do prawej: Virchand Gandhi, Dharmapala, Vivekananda. Foto. Wikipedia.org
W 1893 roku, podczas odbywanego w Chicago Światowego Kongresu Religii, Vivekananda (1863-1902 r.), hinduski nauczyciel religijny (swami), odziany w pomarańczowo-karmazynową szatę, w turbanie na głowie, brodaty, mówił o jedności bytu, boskości duszy ludzkiej, harmonii wszystkich religii i jedności Boga. Był uczniem Ramakrishny (1834-1886), mnicha buddyjskiego ze świątyni bogini śmierci Kali w Dakszineszwar , który utrzymywał, że znajdował się w mistycznym kontakcie z Kryszną.
- Od lewej: Naramiimha Chaira, Lakeshnie Narain, Vivekananda, H. Dharmapala i Virchand Gandhi. Foto: Wikipedia.org
Vivekananda oznajmił, że „Człowiek nie wędruje od błędu do prawdy, lecz wspina się od prawdy do prawdy; od prawdy, która jest niższa do prawdy, która jest wyższa… Dzisiejszy robak jest Bogiem dnia jutrzejszego”. Nauczyciel z Kalkuty zawładnął umysłami akademików i ludzi z wyższych sfer. Był przyjmowany z honorami w Bostonie, Nowym Jorku i Filadelfii, a filozofowie i teolodzy z uniwersytetów Harvarda i Chicago darzyli go szacunkiem. Wszędzie pozostawiał trwały ślad w umysłach intelektualistów, którzy przyjęli jego doktrynę. Reprezentował pogląd, według którego istotna była nie religia w ogóle, czy też jakakolwiek konkretna religia, lecz duch. Hinduski nauczyciel mówił, że „Jeśli jedna religia jest prawdziwa, wówczas wszystkie inne muszą także być prawdziwe. Sztuka, nauka i religia są jedynie trzema różnymi sposobami wypowiedzenia jednej prawdy. Wszystko dąży do duchowności”. Twierdził, że znaczące jest jedynie uświęcone życie jednostki: „Kto może pomóc ci dotrzeć do Nieskończoności? Nawet dłoń wyciągająca się do ciebie z ciemności musi należeć do ciebie”. Choć głosił, że wszystkie religie są prawdziwe, to jego
- Vivekananda w Belur Math w dniu 19 czerwca 1899 r. Foto: wikipedia.org.
wyznawcy uznawali tylko hinduizm, który pozwala im osiągnąć najwyższe stadium religijnego wtajemniczenia. Vivekananda pokładał całkowitą ufność wyłącznie w naturę ludzką. Głosił, by człowiek porzucił religię, bo jeśli jednostka uwolni się od ograniczeń i manipulacji narzucanych przez zorganizowaną religię, wówczas może osiągnąć własne szczęście. Los każdego zależy od niego samego. Vivekananda postawił sobie za główny cel, że uleczy materializm Zachodu hinduistyczną duchowością.
Vivekananda przyciągnął wielu zwolenników w USA i Europie, w tym Josephine MacLeod (1858-1949), który był amerykańskim przyjacielem i bhaktą Smamiego Vivekanandy, William James (1842-1910 r.), amerykański filozof i psycholog, Josiah Royce, Robert G. Ingersoll, Nikola Tesla, Lord Kelvin, Harriet Monroe, Ella Wheeler Wilcox, Sarah Bernhard, Emma Calve i Hermann Ludwig Ferdinand von Helmholtz. Zainicjował kilka wyznawców: Marie Louise (kobieta z Francji) została Swami Abhavananda, a Leon Landsberg został Swami Kripananda, aby mogli kontynuować prace misji Towarzystwo Vedanta (Towarzystwo Wedantyczne), które zostało założone w 1895 r. przez Swamiego Vivekanandę w USA i Ramakrishna Mission (Misję Ramakrishny) w Indiach. Do pionierskich jej przedstawicieli zalicza się Rammohana Roya. Neowedanta rozpatrywana bywa w ramach szerszego zagadnienia jakim jest neohinduizmu. Wymieniona Emma Calve (1858-1942), słynna diva operowa tamtych czasów, głęboko zainteresowana czarną magią i naukami tajemnymi, była częstym gościem księdza Sauniere, związanego z tajemnicą Rennes-le- Château.
- Vivekananda (zdjęcie zrobione w studio Bushnell, San Francisco, 1900 r.. Foto: wikipedia.org
Pod wpływem nauki Vivekanandy, powstały w USA organizacje humanistów: Fundacja Humanistów, Amerykański Związek Humanistów i Stowarzyszenie Humanistów. Pierwszy Manifest Humanistów został wydany w 1933 roku, i wzywał on do „uspołecznionego i spółdzielczego porządku ekonomicznego”, „autonomicznej i sytuacyjnej etyki”, „licznych urozmaiceń odkryć seksualnych”, oraz „rozwoju systemu prawa światowego oraz porządku opartego na ponadnarodowym rządzie federalnym”. Manifest Humanistów II z 1979 roku omija wszystkie dosadne adnotacje na temat „uspołecznionego i spółdzielczego porządku ekonomicznego”, ale oręduje za tą samą etyką seksualną, całkowicie odrzucając wszelką wiarę w jakąkolwiek rzeczywistość poza widzialnym, dotykalnym światem.
Inny hindus Abhaj Ćaranarawinda Bhaktiwedanta Swami Prabhupada (1896-1977) był założycielem Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kryszny, pierwszej grupy wisznuickiej, której udało się działać (zdobywać wyznawców, zakładać ośrodki itp.) na szeroką skalę w USA i na Zachodzie. W lipcu 1966 przybył do Nowego Jorku i zakładając Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny rozpoczął działalność misyjną. Pierwszych wyznawców znalazł wśród hippisów, ale już klika lat później do jego zwolenników należeli ludzie ze wszystkich grup społecznych. Do czasu śmierci, 11 lat później we Vrindavanie w Indiach, Towarzystwo stało się szeroko znaną gałęzią hinduizmu na Zachodzie. Szerzył reinkarnację. Jest autorem książki „Tajemnice reinkarnacji” (The Bhaktivedanta Book Trust, 1990).
- Bhaktiwedanta Swami Prabhupada. Foto: wikipedia.org
Dlaczego hinduizm?
Architekci New Age (The Aguarian Conspiracy) świadomie nawiązali do religii indyjskich, gdyż narody europejskie, irańskie i indyjskie według uczonych wywodzą się z jednego pnia. Nie zostało tylko dotąd wyjaśnione, czy pierwotnych Indoeuropejczyków należy uważać za azjatyckich najeźdźców, czy też za odwiecznych europejskich tubylców. Zróżnicowanie się europejskiej gałęzi ludów indoeuropejskich nastąpiło w Europie środkowej. Rozsiedlanie się ich odpowiada pokrewieństwo językowe.
Mieszkańcy Europy mówią językami, które należą do rodziny indoeuropejskich i dzielą się na dwie grupy: wschodnią satemową i zachodnią kentumową. Nazwy te pochodzą od postaci, jaką przybiera liczebnik sto. Przy tym podziale do grupy satemowej należą języki bałtyckie (litewskie), słowiańskie, albański, ormiański i aryjskie. Aryjskie obejmujące języki irańskie i indyjskie, tworzą azjatycka gałąź języków indoeuropejskich. Do grupy kentumowej należą języki celtyckie, włoskie (łacina), germańskie i greckie. Ponadto w latach 1939 w Azji środkowej odkryto język tocharyjski, zachowany jedynie w starych zabytkach pisemnych.
- Cyrus II Wielki, król Persji, Anszan, Medii, Babilonu, Sumeru i Akkadu, król czterech stron świata. Foto: wikipedia.org
Jednak co do lokalizacji pierwotnej praojczyzny Indoeuropejczyków panują rozbieżne poglądy. Jeśli Indoeuropejczycy przyszli z Azji, to rozbicie ich nastąpiło dopiero w Europie. O ile najpierw lokalizowano ich w Azji to później przesunięto ich do Europy. Obecnie znowu zaznacza się zupełnie wyraźnie tendencje do przesuwania ich do Azji. Tak więc nazwą Idoeuropejczycy określa się ludy europejskie, indyjskie i irańskie, które należą do grupy języka indoeuropejskiego.
Przyjmuje się jednak, że Aryjczycy (Ariowie) przybyli do Indii ok. 1200 r. przed Chrystusem, nazwa jest używana w lingwistyce dla Hindusów i Irańczyków, nazywających siebie Arivi (od aristos = szlachetny). Aryjczycy, czyli Indoeuropejczycy nie byli właściwie jednolitym ludem, lecz plemionami, wskazującymi pokrewieństwo językowe, zamieszkałymi w Azji lub w północno-wschodniej Europie. Mowę ich i kulturę odtwarzają, porównując zachowane języki Hindusów, Irańczyków i innych ludów indoeuropejskich, do których oprócz powyżej wymienionych zalicza się Ormian, Greków, Kreteńczyków, Albańczyków, ludy romańskie, Celtów, Słowian i ludy germańskie.
Do najwybitniejszych władców należał Cyrus II Wielki (590-529 przed Chrystusem), twórca państwa perskiego w starożytności, państwa, które w ogólnych zarysach przetrwało dwadzieścia pięć wieków, i istnieje aż do dzisiaj. Persowie wywodzą się od Indoeuropejczyków, a konkretnie od Ariów, którzy przybyli na tereny obecnego Iranu w II tysiącleciu przed Chrystusem. Persowie za sprawą dynastii Achemenidów (Cyrus II Wielki) zajęli Medię i utworzyli na jej terenach rozległe imperium perskie.
- Grobowiec Cyrusa II Wielkiego w Pasargadach. Foto: wikipedia.org
Historycy starożytności, wierzeń religijnych i religioznawcy długo szukali podstawy jedności Indoeuropejczyków i znaleźli ją w hinduizmie, a w ogóle to w religiach indyjskich.
New Age tworzyli między innymi S. Suzuki, D. T. Suzuki, C. Jung, Mircea Eliade, Dalajlama, G. Krishnamurti (niedoszły Maitreja), F. Capra, M. Ferguson. Ideologia opiera się na filozofii A. Huxleya. Ruch tworzyli również poszukiwacze technik poszerzenia świadomości, zarówno za pomocą mistycznej medytacji, jak i narkotyków. Twórcy odwoływali się też do szeroko rozumianej ezoterycznej tradycji gnostycznej, takiej jak hermetyzm, teozofia, antropozofia, przekonując, że era Wodnika przyniesie ziemi ekologiczne odrodzenie i uwolnienie się od dotychczasowych krępujących ideologii politycznych, ekonomicznych i społecznych. Wszystkie te elementy występują w religiach indyjskich. System społeczny, polityczny i ekonomiczny Indii trwa w niezmiennej formie już około 3 tys. lat. Nie uległ islamowi i chrześcijaństwu.
Hinduizm
Hinduizm powstał u schyłku pierwszego tysiąclecia przed Chrystusem jako modyfikacja systemu starej religii braministycznej w procesie walki z naukami buddyzmu i dżinizmu, który był religią wyrzeczenia. W walce tej hinduizm, odstępując od arystokratycznej samorealizacji dawnego braminizmu, włączył do swego systemu wiele popularnych wierzeń ludowych.
- Przedstawienie Trimurti na ścianie hinduskiej świątyni Hojsaleśwar w Halebidu, Karnataka. Foto: wikipedia.org
W panteonie starożytnych Ariów, prawdopodobnie już bardzo dawno, wyłonił się, podobnie jak w mitologii antycznej, obraz boga-ojca, najwyższego władcy innych bogów, który w mitologicznym aspekcie był odbiciem cech patriarchy – głowy rodu w społeczeństwie ludzkim. U Greków będzie to Zeus, u Ariów – Djaus, bóg nieba i świata niebiańskiego. Imiona tych bogów mają jedno praźródło, Dyaus pitar (Djaus-ojciec) i Zeus pater (Zeus-ojciec) wywodzą się z tego samego indoeuropejskiego korzenia, podobnie jak łaciński Diespiter – Jupiter. Djausa wraz z Prithiwi, boginią ziemi, sławi kilka wczesnych hymnów Rygwendy. Djaus i Prithiwi, Niebo i Ziemia, występują w tych hymnach jako wszechrodzice, rodziciele wszelkich stworzeń. Ale w Rygwendzie przedstawiony jest już kult Djausa w stadium wygasania i wkrótce zginie on z panteonu wedyjskiego. W późniejszych hymnach jako najwyższy bóg występuje Waruna, groźny sędzia karzący grzeszników, ale i on w mitologii Rygwendy odsunięty jest na drugi plan, ustępując miejsce najwyższemu bogu panteonu, Indrze. Niektóre cechu Indry, władcy gromów, który pokonał smoka Writrę, grożącego pożarciem Wszechświata, przypominają antycznego Zeusa i inne bóstwa mitologii indoeuropejskiej związane z tym zjawiskiem przyrody – słowiańskiego Peruna, litewskiego Perkunasa, skandynawskiego Tyra (Władimir Erman, Eduard Tiomkin, „Mity starożytnych Indii”, Pomorze, Bydgoszcz, 1987).
Do najstarszych tekstów indyjskich należą Wedy. Był to pierwotnie zbiór natchnionych, objawionych przez poetów, hymnów świętych, który przez długi czas obrastał w wielka liczbę dzieł poświeconych wykładni religii i praktyce kultu, rytuału, obrzędów i obyczajów. Rozróżnia się 4 główne zbiory Wed:
- Rygwenda jest „wiedzą hymnów”, uchodzi za najstarszy zbiór, który liczy 1028 pieśni poetyckich, recytowanych przez kapłana przy ofierze.
- Samaweda, „wiedza śpiewów”, jest rodzajem kancjonału liturgicznego.
- Jadżuweda, „wiedza modlitw”, Weda formuł ofiarnych, modłów, zaklęć i egzorcyzmów.
- Atharwaweda, „wiedza zaklęć magicznych”, jest zbiorem staroindyjskiej twórczości ludowej wypływającej z wiary w świat niewidzialny otaczający świat człowieka, świat zaludniony demonami, geniuszami i duchami. Stąd liczne formuły magiczne, zaklęcia i egzorcyzmy wypełniają ten zbiór.
Rygwenda jest odbiciem bardzo wczesnego stadium powstawania mitów, dla którego charakterystyczne jest ubóstwianie żywiołów i ugruntowanie cech dawnych, animistycznych wierzeń. Następne stadium ewolucji wyobrażeń mitologicznych i religijnych znajduje odbicie w literaturze wedyjskiej „Księdze sentencji ofiarnych, „Księdze zaklęć’ i cyklu brahman, tekstów o treści rytualno-mitologicznej (w przybliżeniu VIII-VI w. przed Chrystusem). Tak jak i w najstarszym poemacie starobabilońskim „Gilgamesz” jest opis potopu, tak i w mitologii hinduskiej znajduje się „Opowieść o potopie”. Opis potopu jest również w Starym Testamencie.
Najczęściej cytowanym tekstem hinduistycznym jest „Bhagawadgita”, która zaliczana jest do „Upaniszad”. Jest to grupa tekstów, które za pomocą filozoficzno-mistycznej spekulacji usiłowały zgłębić sens Wed. Była ona podstawowym tekstem dla filozoficznych komentarzy przeciwstawnych szkół, a nawet obecnie jeszcze znajduje wielu wielbicieli i komentatorów.
- Trimurti – akwarela na płótnie z hinduskiej świątyni w Andhra Pradesh (lata 1850–1900) – Brahma, Wisznu, Mahesz (Śiwa). Foto: wikipedia.org
Hinduizm dzieli się na dwa nurty: wisznuizm i śiwaizm, które są połączone koncepcją Trimurti, wyobrażenie trzech aspektów boga w formach Brahmy, Wisznu i Śiwy, ucieleśniająca stworzenie, utrzymywanie i zniszczenie wszechświata. Wszyscy troje równie boscy i absolutni, a każdy, jako sam dla siebie absolut, uosabia dla swoich wyznawców jedność sprzeczności. Z wisznuizmu wyodrębnia się jeszcze szczególnie wpływowy obecnie nurt krysznaizmu, który czci Wisznu w postaci ubóstwionego bohatera opowieści epickich, Kryszny.
W religijnym i mitologicznym systemie wisznuizmu ważnym elementem jest wiedza o „awatarach”, czyli zstąpieniach Wisznu pod różnymi postaciami na ziemię. Mówi bóg: „Synu mój, jestem starożytnym Puruszą, twoim prarodzicem. Jestem Wisznu-Narajana, do mnie należy Wszechświat, który stworzyłem i który jest we mnie. Syn Kaśjapy, Aditi, który wybawił świat spod władzy asura Baliego, to tylko jedno z moich wcieleń. Wiele razy zstępowałem na ziemię pod różnymi postaciami, żeby wybawić ją od zła. Ryba ratująca Mamu od potopu, żółw pomagający bogom zdobyć amritę z oceanu, dzik wydobywający ziemię z wód, Człeko-lew, Karzeł, Paraśurama, Rama pokonujący Rawenę, Kriszna bohatersko uwalniający ziemię od prześladowań złego króla Kansy, Budda, który przyniósł na ziemię fałszywą naukę, aby wypróbować świętobliwych w prawdziwej wierze i oddzielić prawych od grzeszników; wszystkie to moje awatary, wcielenia. Dziesiątym moim wcieleniem na ziemi będzie Kalkin, przyszły sędzia, który przyjdzie w ostatniej godzinie Wszechświata” (Władimir Erman, Eduard Tiomkin, „Mity starożytnych Indii”, Pomorze, Bydgoszcz, 1987).
Kryszna jest bohaterem starożytnego epickiego cyklu w późnym hinduizmie – jedna z najbardziej czczonych awatar Wisznu. Jego historii poświęcone są liczne dzieła starożytnej i średniowiecznej literatury.
Głębszym sensem i celem tych zstąpień jest zbawienie ludzi i świata, czyli właściwy porządek, dharma. „Chociaż jestem nieurodzony, nieprzemijający i panem wszystkich istnień, przenikam jednak własną rozsnowę i odradzam się ciągle na nowo przez moc cudowna złudy. Kiedy bowiem cnota się wyczerpuje, Bharato, a panowanie zła nastaje, wtedy zawsze stwarzam na nowo siebie. Dla obrony dobrych, na zgubę złych, dla ugruntowania sprawiedliwości odradzam się w każdym wieku na nowo” („Pięć wielkich religii świata”, pod redakcją Emmy Brunner-Traut, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1986).
Śiwaizm, rozprzestrzeniony na drawidyjskim Południu, dość silnie asymiluje liczne kulty i wierzenia niearyjskiej ludności Indii, zachowując wiele archaicznych cech, które zatraciła mitologia braminizmu. Siwa występuje pod licznymi imionami. Wymienienie jego licznych imion jest częścią rytuału śiwaistycznego. Śarwa to w literaturze wedyjskiej imię złowieszczego bóstwa, niekiedy nazwanego synem Rudry, później identyfikowanego z Śiwą. Sankra (Cnotliwy) jest przydomkiem Rudry w literaturze późno indyjskiej. Rudra jest bogiem czasu i śmierci, uzdrawiania i leków, burzy a także całej przyrody, natury.
Rudra nie ma wśród bóstw przyjaciół i kocha ludzi, których terroryzuje w napadach demonicznej furii, dziesiątkuje, zsyłając na nich katastrofy i choroby. Jest łączony z licznymi istotami demonicznymi. Rudra-Śiwa-Śankara symbolizuje wszystko to, co chaotyczne, niebezpieczne..
Hinduizm wymienia cztery wartości, na które w życiu człowieka powinno znaleźć się miejsce. Do pierwszych zalicza się Kama, co znaczy pożądanie i Żądza. Artha to dobrobyt, majątek i poważanie oraz to wszystko co odnosi się pod pojecie wartości doczesnych. Dharma oznacza prawe życie z punktu widzenia wspólnoty i jego szerszych, już nie tylko doczesnych ram. To wszystko człowiek musi jednak porzucić, jeśli chce osiągnąć Mokszę, czyli wyzwolenie lub zbawienie.
Źródłem pociechy, spośród licznych postaw duchowych i odpowiedzi oferowanych przez hinduizm jest wiara w reinkarnację. Uzyskanie wiec doskonałości jest wyzwoleniem się z licznych wcieleń duszy w różne ciała. Kama, artha i dharma są to trzy wartości, które człowiek powinien zdobyć, by je następnie porzucić. W ten sposób zdobywa się doskonałość. Jednak los człowieka jest wyznaczony z chwilą jego urodzenia. O jego życiu decyduje przeznaczenie. Pojęcie dharmy, a dokładniej santana dharmy, to „cnota”, oznacza wieczny porządek lub wieczne prawo. Dharma ogarnia całą sferę moralności, kultu, prawa i cnoty. Jest porządkiem tego świata, ale jej spełnieniem powoduje zarazem zbawienie na tamtym świecie.
- Waranasi (Benares). Foto: omtramping.pl
Hinduizm określa również wartości, które formują wspólnotę. Podkreśla się wagę podziału życia jednostki na cztery etapy – aśrama oraz podziału społecznego na sztywno określone warstwy – warny, którym przepisane są z góry obowiązki i pozycja.
Podział na cztery główne warny:
bramini – kapłani (filozofowie, uczeni);
kszatrijowie – dowódcy wojskowi, politycy, urzędnicy;
waisjowie – kupcy, rolnicy, rzemieślnicy
Śudra (Śudrowie) – robotnicy, służba, pracownicy niewykwalifikowani
Spokój, panowanie nad sobą, pokuta, czystość, cierpliwość, poznanie i wiedza, wiara, są to obowiązki przyrodzone bramina. Męstwo, hart, wytrwałość, zręczność, wytrwanie na stanowisku w bitwie, szczodrobliwość, panowanie, oto przyrodzone obowiązki kszatrijów. Rolnictwo, pasterstwo, handel są przyrodzonymi obowiązkami wajśjów. Służba zaś jest przyrodzonym obowiązkiem sudry.
Rzeczywistość to tysiące podzielonych według zawodu i miejsca zamieszkania podkast. To również niezliczone przepisy na wypadek wzajemnego mieszania się, to reguły zachowania się przy stole, życia małżeńskiego oraz wszystkie inne prawa, zapisane lub przekazane przez tradycję, które utrzymują życie Hindusa w wyznaczonych granicach. Służba i ludzie nie należący do żadnej kasty, zostali nazwani „nietykalni” i nie posiadają żadnych praw. W starożytnych Indiach najniższa i najbardziej pogardzana z kast była czandala. Była to z pośród kast nietykalnych najważniejsza. Utrzymywanie kontaktów z czandalami uważane było za kalające przedstawicieli wyższych kast.
Mahatma Gandhi istotę hinduizmu wyjaśnił następująco: „Istota hinduizmu polega na ochronie krowy”. Dalej pisze: „Ochrona krowy jest dla mnie z najwspanialszych fenomenów w historii ludzkości. Oznacza ona ochronę całego Boskiego stworzenia… Apel ten, płynący z głębi naszej egzystencji, jest tym bardziej zniewalający, że jest niemy. Ochrona krowy to dar hinduizmu dla świata” („Pięć wielkich religii świata”, pod redakcją Emmy Brunner-Traut, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1986).
Człowiek – bóg
W starożytności Eleusis uchodziło za centrum życia religijnego całej Hellady, a później cesarstwa rzymskiego. Wpływ misteriów eleuzyńskich na cały świat grecko-rzymski był ogromny. Aby sobie wyrobić pojęcie o tym, czym były wtajemniczenia eleuzyńskie, to trzeba wiedzieć, że cesarze rzymscy byli wtajemniczeni w Eleusis, oprócz Nerona, gdyż był jawnym zabójcą, choć zwrócił wolność Grekom. Zbrodniarzy nie dopuszczano do misteriów. Rola kapłanów eleuzyńskich była taka sama jak rola kapłanów egipskich, którzy wtajemniczali faraonów. Swetoniusz w „Żywocie cezarów” podaje, że cesarz August został wtajemniczony w Eleusis i „gdy później w Rzymie przed jego trybunałem rozpoznawana była sprawa dotycząca przywileju kapłanów attyckiej Cerery i pewne tajemnice mogły ulec ujawnieniu usunął cała asystę sędziowską, tłum publiczności i sam rozpatrywał spór”. Natomiast cesarz Klaudiusz eleuzyńskie misteria kazał przenieść z Attyki do Rzymu. Rzymska Cerera, Ceres, była grecką Demeter. Wtajemniczenia w Eleusis trwały dwa tysiące lat. Rozpoczęły się w 1500 r. przed Chrystusem, a zakończyły się w IV w. po Chrystusie, kiedy król Wizygotów Alaryk (ok. 370-410) w 396 r. po Chrystusie zburzył Eleusis (oficjalnie misteria zostały zakazane przez cesarza Teodozjusza w 391 r. po Chrystusie, ale były odprawiane w tajemnicy) hierofanci i wszyscy celebransi wywodzili się tylko z dwóch rodów. Prawie 2000 lat świątynia była zarządzana przez Eumolpidów i Keryków. Istotą wtajemniczeń była wiara w reinkarnację.
W Eleusis byli też wtajemniczani hindusi, którzy po wtajemniczeniu kapłańskim zostawali braminami, i tworzyli w Indiach zakon kapłański. Historyk rzymski Swetoniusz pisał: „Cesarz August ponownie przebywał w Eleusis w 20 r. przed Chrystusem w celu wtajemniczenia. W tym samym czasie przebywał tam bramin Zarmaros, by przejść próbę ognia. Po wzięciu udziału w epopteia (kontemplacja) wszedł w ogień i został spalony Istnieje przypuszczenie, że niektórzy wtajemniczani nie wytrzymując próby ognia zostali spaleni na dziedzińcu świątyni”. Przejście przez ogień było rytem inicjacyjnym zapewniającym nieśmiertelność.
Kandydaci, którzy otrzymali wtajemniczenie zupełne, uzyskiwali nie tylko boską myśl, ale i boską duszę, którą mogli oddziaływać na dusze ludzkie w charakterze przywódców religijnych i politycznych. Ich godłem był wieniec laurowy. Wtajemniczany był zamknięty w obwodzie koła, które wyobrażało świat podlegający życiu i śmierci. Otrzymywał on jakąś karę. Następnie dostawał napój pozwalający mu zapomnieć o tym kole, z którego uciekał na skrzydłach miłości. Biegł więc po obiecany wieniec i zagłębiał się w łono Persefony, którego obrazem jest ciemny korytarz. Zobaczył wieniec, porywa go, lecz musiał go porzucić. Po chwili mu go oddają i zostawał przyjęty między wtajemniczonych. Po tym wtajemniczeniu stawał się Bachusem, czyli wyobrażał Dionizosa. Każdy Bachus był natchniony podczas wykonywania swej funkcji, jakakolwiek ona będzie. Natchnienie to uzyskuje nieraz dzięki piciu pewnych wód świętych, jako to wody z Ilissosu, ze źródła Pejrene, ale szczególnie z tych źródeł, co wytryskują w samej świątyni eleuzyńskiej. Rozliczne są funkcje, do których wtajemniczenie zupełne daje dostęp: kandydat do wtajemniczenia może zostać wieszczbiarzem, poetą, lekarzem, miastagogiem lub przywódcą religijnym i politycznym. W rzeczywistości te funkcje mają wiele wspólnego, przywódca polityczny bowiem może uciekać się do wróżby, lekarz do muzyki, a mistagog do leczenia. Wieniec, który otrzymuje wtajemniczony, jest oznaką funkcji, którą sobie obrał (Henri de Vibraye, „Mitologia”).
Nazywani byli „dwakroć urodzeni”, gdyż zostali dopuszczeni do wiedzy (Władimir Erman i Eduard Tiomkin, „Mity starożytnych Indii”, „Pomorze” Pomorskie Wydawnictwo Prasowe 1987). Po odbyciu wtajemniczeń byli odmienieni. Stąd o takich mówiono, że byli „dwakroć urodzeni”. Właśnie Dionizos, grecki bóg winnej latorośli, wina i mistycznego szału, miał miano „dwukrotnie urodzonego”, gdyż był urodzony dwukrotnie. Mity mówią, że podbił Indie w wyprawie pół wojennej, pół boskiej, ujarzmiając kraj siłą oręża swych wojsk i mistyczną władzą swego czaru (Pierre Grimal „Słownik mitologii greckiej i rzymskiej”).
Apoloniusz z Tiany, filozof urodzony w początkach I wieku w Tianie w Kapadocji, zmarł w Efezie, gdzie założył szkołę pitagorejską. Uważany był za pośrednika między bogami i ludźmi, cudotwórcę, czarownika i proroka. Wiele podróżował, a między innymi od Azji Mniejszej, Syrię, Grecję po Indie, gdzie zdobył rozległą wiedzę o religiach i filozofii wschodniej. Doktrynę braminów próbował pogodzić z nauką Pitagorasa. Tak jak bramini tworzyli zakon kapłanów, tak i druidzi, tworzyli zakon kapłanów celtyckich.
Celtowie, którzy przeszli wtajemniczenie kapłańskie i nazywali się potem druidami. Tworzyli zakon kapłański druidów. Właśnie w Brytanii istniał starożytny zakon kapłanów celtyckich, druidów. Timagenes w zaginionym tekście, relacjonowanym przez Ammiana Marcellina, pisze, że druidowie tworzyli „jedność braterską” według zasad pitagorejskich (Za: Jerzy Gąsowski, „Mitologia Celtów”, Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1979).
Braminizm (brahmanizm) to koncepcja człowieka-boga. W odprawianych obrzędach bogowie okazują się bezsilni wobec ich magii. W brahmanach wprost utwierdza się wyższość kapłana nad bóstwem. „Kapłani” to ziemscy bogowie – bramini – wyżsi są od niebieskich.
Zwątpienie w coraz bardziej wyrafinowane religijno-filozoficznie spekulacje braminizmu (niezrozumiałe dla ogółu), przywiązanie do usztywnionych i niezwykle rozbudowanych reguł rządzących ofiarą, oraz bunt wobec dominacji braminów owocuje w VI w. wyłonieniem się nowych ruchów religijnych w Indiach, m.in. buddyzmu i dżinizmu.
Tantryzm
Do ksiąg religijnych związanych z hinduizmem i buddyzmem zaliczają się Tantry. Zawierają one nauki mistyczne i przepisy rytualne łącznie z zaklęciami magicznymi, gestami i rysunkami, głównie w postaci dialogów Śiwy z jego żoną Kali. Dialogi dotyczą stworzenia i zniszczenia świata, kultu, sposobów osiągnięcia nadludzkiej siły. Tantry powstały w VI w. po Chrystusie, ale sam system jest stary. Jego nauka ezoteryczna, była przekazywana ustnie i sekretnie jedynie inicjowanym i wartym wtajemniczenia. Do jej zrozumienia potrzeba klucza i wyjaśnień mistrza. Mimo ekskluzywności samego systemu, wiele składników tantrycznych przeniknęło już wcześnie do hinduizmu i buddyzmu. Wpływy między nauką tantry a hinduizmem i buddyzmem były obustronne. Tantra posiada liczne odłamy: hinduistyczne i buddyjskie.
Tantryzm jest nie tyle filozoficzną doktryną, ile metodą prowadząca do określonego celu. Celem jest utożsamianie się z najwyższym bytem przez doskonalenie samego siebie. Tantryzm jest bardzo stary, choć teksty tantryczne pochodzą dopiero z V wieku. Jako nauka tajemna, była często przekazywana ustnie i sekretnie jedynie wtajemniczanym. Tantra ma liczne odłamy, takie jak hinduistyczne, dżinijskie i buddyjskie. Celem tego systemu jest identyfikacja człowieka z bóstwem i kosmosem. Według zwolenników, za pomocą odpowiednich praktyk i rytuałów adept doskonali ciało i ducha, przygotowując świadomość do zrozumienia ostatecznej prawdy. Tłumaczenie jej jest w istocie filozofią, choć posługuje się słowami i obrazami zaczerpniętymi z mitologii.
Do zrozumienia najwyższej prawdy potrzebne jest wtajemniczanemu w tantryzm ciało zwane naczyniem zbawienia. Zamiast porzucać życie, należy żyć tak, aby samo życie stało się boskim. Ciało ma się oczyszczać przez odpowiednie praktyki jogi, które mają doskonalić umysł. Najważniejsza jest medytacja. Przygotowują do niej różne rytuały. Najpierw wypowiada się mantrę, przy czym istotna jest tu foniczna wartość wypowiadanego słowa, jego potencja (Marta Jakimowicz-Shah, Andrzej Jakimowicz, „Mitologia indyjska”, Wydawnictwo AiF, Warszawa 1982).
Spośród rozmaitych dróg najskuteczniejsza ma być ścieżka lewej ręki, która jest dostępna tylko wybranym, gdyż trudniejsza ma być niż stąpanie po ostrzach mieczy lub chwytanie tygrysa za szyję.
W obrzędach voodoo są odprawiane przez kapłanów rytuały „prawą ręką”, czyli takie, które przywołują duchy łagodne i pokojowo nastawione. Istnieją jednak również ceremonie bardziej mroczne, odprawiane „lewą ręką”, kiedy wzywa się duchy złośliwe i okrutne, które mają wyrządzać zło niespodziewającym się niczego ofiarom. Ćwiczy się groźne praktyki, aby zachować równowagę umysłu wobec wszelkich strachów i pokus świata, i by zwyciężywszy je skierować siły ku doskonaleniu ducha.
Wtajemniczeni w najwyższe stopnie tantrycy przebywają w odstraszających miejscach, żyją wśród trupów, uprawiają pięć złowróżebnych praktyk, między innymi piją wino, aby wzmocnić swe doznania, łączą się w akcie miłosnym z kobietami, aby powstrzymać nasienia i jego energię przekształcić w subtelną formę myśli. Akt seksualny stanowi najwyższą liturgię, gdyż wyzwala subtelną energię człowieka i powtarza akt pierwszej pary boskiej. Aby zdobyć jasność myśli oraz nadludzkie umiejętności tantrycy ćwiczą się w sześciu tajemnych rytuałach, które maja im umożliwić dokonywanie zdumiewających czynów, jak paraliżowanie ludzi na odległość, podporządkowanie innych swej woli i zabijanie myślą. Mniej wtajemniczeni zastępują podobne praktyki symbolami, gdzie mleko staje się winem, a ofiarowywanie szczególnego kwiatu aktem miłosnym (Marta Jakimowicz-Shah, Andrzej Jakimowicz, „Mitologia indyjska”, Wydawnictwo AiF, Warszawa 1982).
Ponieważ w filozofii i kulcie tantryzmu jednym z najważniejszych elementów jest akt miłosny, dlatego poszczególne bóstwa tantrycznego panteonu ukazuje się w miłosnym uścisku, jak Śiwę i Śakti, ale także Krysznę. Sprzyjające złowrogim praktykom bóstwa same przybierają groźny wygląd, stąd też ikonografia tantryzmu obfituje w atrybuty mordu, ogień, krew, wino, w postacie o szkarłatnej lub mrocznej barwie ciała, wycieńczone głodem lub pożerające surowe mięso, oszołomione, pijące krew lub wino. Bogowie ci przebywają wśród trupów, w miejscach ciałopaleń. Ubierają się w ozdoby ze ściętych ludzkich głów i kości. Śmieją się histerycznie lub ryczą przerażająco. Mordują i tańczą w opętaniu. Ich łaskę można zyskać przez składanie krwawych ofiar, alkoholu, przez umartwianie i najbardziej odrażające dla niewtajemniczonych zwyczaje.
- Khajuraho – starożytny zespół świątynny: Foto: zbigkurzawa.cyberdusk.pl
Jedną z tantrycznych form Wielkiej Bogini jest Guhjakali (Kali Tajemnicy). Odziana na czarno, ma zapadnięte oczy, wyszczerzone kły i wystający język. Jej brzuch jest wielki i obwisły. W uszach bogini kołyszą się dwa trupy jako kolczyki. Pasma zmierzwionych włosów dotykają nieboskłonu. Na szyi zawiesiła girlandę z pięćdziesięciu głów. Siedząca na wężowym łożu bogini nosi naszyjnik utworzony z węża. Wąż ten wije się w miejscu świętego sznura. Nad jej głową unosi się wąż nieskończoności o tysiącu kapturów. Inny gad oplata przegub jej lewej ręki tworząc lśniącą bransoletkę. Na zadowolonej twarzy bogini gości jednak uśmiech, jako że dwojaka jest natura bóstwa. Zewsząd otoczona wężami, unosi dłoń trzymającą naczynie z czaszki pełne wina. Po lewej stronie stoi Śiwa w postaci małego dziecka, gdyż Wielka Bogini jest w istocie jego rodzicielką jako macierz całego świata (Marta Jakimowicz-Shah, Andrzej Jakimowicz, „Mitologia indyjska”, Wydawnictwo AiF, Warszawa 1982).
„Rygwenda”, wiedza hymnów, daje metafizyczne wyjaśnienie kosmogonii. Poeta zapytuje, jak Byt mógł wyłonić się z Niebytu, skoro na początku nie istniał ani Byt, ani Niebyt. „Nie było wówczas śmierci, ni nieśmiertelności”. Była tylko niezróżnicowana zasada zwana „To Jedno”. Jedno oddychało bezwietrznie, bez żadnego oddechu. Poza nim „niczego innego nie było. Na początku ciemność była ciemnością skrytą, lecz żar zrodził „Jedno”, „potencjalne”, tj. „zarodek” – „spowity w pustkę”. Z tego zarodka „potencjalnego” wyłoniło się pragnienie, i owo pragnienie właśnie było „myśli najpierwszym nasieniem”.
Żar jest wywoływany przez ascezę, tapas. Ascetyczne „rozgrzanie” ma swój wzorzec z seksualnym podnieceniem. Tapas jest „elementem stwórczym” na kilku płaszczyznach: kosmogonicznej, religijnej i metafizycznej. Pradżapti, władca stworzeń, hinduski demiurg, stwarza świat „rozgrzewając się” za pomocą tapasu, a następujące wyczerpanie da się przyrównać do seksualnego znużenia. Człowiekowi oddającemu się kontemplacji asceza ma pomóc do wewnętrznego dojrzewania, ujawnia mu jakieś najgłębsze prawdy. Asceza radykalnie przetwarza sposób istnienia tego, który ja uprawia, obdarza go ponoć nadludzka mocą, która przybiera czasem groźny i demoniczny charakter.
Arthur Basham w swojej książce „Indie: Od początków dziejów do podboju muzułmańskiego” o tantryzmie pisze: „W obrzędach seksualnych tantrycznego buddyzmu anulowano wszelkie rodzaje tabu. Dozwolone było nawet kazirodztwo, gdyż to, co było grzechem dla człowieka pogrążonego w niewiedzy, stawało się cnotą dla wtajemniczonego. Podczas tantrycznych sabatów pito alkohol, spożywano mięso, zabijano zwierzęta, a czasem nawet istoty ludzkie – dozwolone były wszelkie występki, jakie tylko można sobie było wyobrazić. Wszystko to jednak odbywało się pod ścisłą kontrolą i dostępne było tylko dla ludzi wtajemniczonych w święte obrzędy. Podobnie jak tantryści bengalscy w późniejszych czasach, wyzanawcy wadzrajany mogli być w codziennym życiu zupełnie normalnymi ludźmi, okresowa rozpusta sakralna stanowiła jakby katharsis dla ich złych skłonności psychologicznych i mogła im rzeczywiście pomagać w prowadzeniu godziwego w ich pojęciu życia”.
Tantryzm, który powstał w Indiach i był bardzo rozpowszechniony w Chinach, to faktycznie zachował się tylko w Tybecie i Mongolii. Według wspomnień misjonarza o. Evariste Regis Huca „Z podróży po Tatarji”, Tybecie i Chinach w latach 1844, 1845 i 1846”, w Tybecie znajduje się buddyjskie bractwo Kelanów, którego członkom przypisuje się nadludzkie cechy. Bractwo to zamierza objąć władzę w Tybecie, Chinach, a następnie podbić cały świat przed powtórnym przyjściem Budda doświadczył wielu wcieleń w różne istoty. Następnym wcieleniem ma być Maitreja.
Cesarstwo Mogołów. Książę Dara i próba połączenia islamu z hinduizmu
W 1526 r. W Indiach Zahir ad-Din Muhammad Baber (Babur) (1483-1530), potomek Timura i Dżingis-chana, założył cesarstwo Mogołów, ostatnie i najpotężniejsze z państw islamskich. Stał się on założycielem dynastii Timurydów, zwanych Wielkimi Mogołami. Jego wnuk Akbar (1556- 1605) zjednoczył północne Indie i rozwinął kulturę islamską, która w kolejnych dwóch wiekach osiągnęła szczyt wyrafinowania w sztuce. Sukcesem Akbara było też zniesienie podatku dżizji, zachęta do wzajemnego przejmowania obyczajów między hindusami i muzułmanami a także tolerancja dla wiary każdego. Wpłynęło to na powstanie z połączenia islamu i hinduizmu nowego wyznania – sikhizmu i na stworzenie w Pendżabie państwa Sikhów.
Do Indii wraz z islamem przybył sufizm. Jednym z gorliwych jego wyznawców stał się syn cesarza Szahdżahana, książę Dara Szikoh, który od najmłodszych lat zajmował się filozofią i wierzeniami religijnymi. Święci muzułmańscy, którym przypisywano nadludzkie cechy, cieszyli się wielką sympatią wśród ludu, ale również wywierali duży wpływ na dworze cesarskim.
- Portret Babura. Foto: pl.wikipedia.org
Książę Dara Shikoh, pełne imię: Padszahzada-i-Buzurg Martaba, Dźalal ul-Kadir, Sułtan Muhammad Dara Shikoh (1615-1659), przebywał wśród mistrzów sufickich. Pod ich wpływem dążył do najwyższej postaci ekstazy, czyli unicestwienie siebie do końcowej apoteozy, do stania się samemu Bogiem. Mistycy suficcy dążyli do wewnętrznego objawienia, przekraczającego możliwości rozumu, aż do „kosmicznego objawienia”, które mieli osiągnąć po latach rygorystycznego ćwiczenia się w zachowaniu postawy biernej. Stan ekstatycznego uniesienia, gdyż uważano ekstazę za źródło poznania, stanowiły tajemnicę sekty sufickiej, ukrytą pod postacią wina i miłości. Próbowano osiągnąć ekstazę wypijając duże ilości alkoholu, w stosunkach miłosnych, ale również praktykując homoseksualizm i pedofilię. Jednym z mistrzów Dary był mistyk suficki Mijan – mir z Lahaur, i choć nie zdążył on przyjąć Darę w poczet swych uczniów, bowiem zmarł w 1635 r., to wywarł na niego istotny wpływ. Ponoć łączył ich związek homoseksualny (Waldemar Hansen, „Pawi tron”, przełożył Jerzy Schwakopf, PIW, Warszawa 1980).
- Orszak ślubny Dary Shikoha, miniatura mogolska, XVIII w. Foto: wikipedia.org
Najwyższą czcią darzył guru sufickiego Mulla-szacha, który wywarł katastrofalny wpływ na życie Dary. W jego domostwie panowało całkowite ubóstwo, nie gotował posiłków, nie używał lamp. Całymi dniami prowadził ćwiczenia oddechowe (hezychatyzm), nocami nie spał, nie jadł i umartwiał się. Chciał przez te doświadczenia osiągnąć stopień oświecenia. Wprowadził Darę i jego siostrę do sekty Kadirija, która głosiła, że bramy piekieł powinny być zamknięte, a bramy niebios otwarte dla wszystkich. Sekta ta została założona w 1165 r. przez Abdulkadira al-Gilaniego i jej wpływy rozciągały się na cały obszar islamu. Należeli do niej również Europejczycy, jak np. sir Richard Francis Burton (1821-1890), brytyjski dyplomata, pisarz, podróżnik i odkrywca. Sekta ta istnieje do dzisiaj. Dara był żonaty, lecz ze siostrą Dżahanarą łączył go bezbożny związek kazirodztwa (Waldemar Hansen, „Pawi tron”, przełożył Jerzy Schwakopf, PIW, Warszawa 1980). Innym mistrzem Dary był nagi fakir, homoseksualista imieniem Sarmad, o którym poniżej.
Mimo, że od czasów Akbara panowała w Indiach religijna tolerancja, to od czasów śmierci al-Halladża suficcy mistycy starali się unikać posądzeń o herezję. Dara ze swoimi poglądami nie krył się ani przed bliskimi, ani przed wrogami. W utworach poetyckich przejawiał
- Richard Francis Burton Burton w 1864 r. Foto: wikipedia.org
nienawiść do dogmatów i ortodoksji. W Koranie w 56 rozdziale doszukał się ukrytego sensu, o którym powiedział: „Zaprawdę istnieje taka księga, która jest ukryta. I nikt nie może jej dotknąć z wyjątkiem oczyszczonych. Objawił ją Pan Wszechświata”. Zdaniem Dary ów tajemniczy tekst nie wskazywał ani na Psalmy, ani na Pięcioksiąg, ani na Nowy Testament; nie miał żadnych wątpliwości, ze chodzi tu o księgę hinduską, i z entuzjazmem zabrał się do pracy translatorskiej. Jednocześnie wziął pod opiekę uczonych wszelkich wyznań – muzułmanów, hindusów, żydów i chrześcijan, a wśród tych ostatnich jezuitów. Studia nad sanskrytem doprowadziły go wedanty i filozofii jogi, do hinduistycznego rytuału i hinduistycznej mitologii. Książę bratał się z hindusami, traktując ich jak istoty równe mu pod względem intelektualnym i religijnym. Późniejszy kronikarz nadworny Aurangzeba, Muhammad Kassim, zanotował z pogardą: „Nieustannie przebywał w towarzystwie braminów, joginów i sannjasinów i uważał tych bezecnych nauczycieli zabobonów za prawdziwych uczonych i mędrców. Księgi ich uznawał (…) za słowo Boże i zlecał im przekłady. (…) Cały swój czas marnotrawił na tę bezbożna pracę”. A już przebrała się miarka, gdy Dara przybrał hinduskie imię Prabhu (Władca) i kazał je wyryć na swoich pirścieniach; poniechał „modlitw, postów i innych obowiązków przepisanych przez prawo. (…) Stało się jasne, że gdyby Daria Szikoh wstąpił na tron i umocnił swą władzę, podstawy prawdziwej wiary znalazłyby się w niebezpieczeństwie i nakazy islamu zostałyby zastąpione napuszoną gadaniną niewiernych i judaistów” (Waldemar Hansen, „Pawi tron”, przełożył Jerzy Schwakopf, PIW, Warszawa 1980).
- Indie. Foto: toptravel.pl
W latach 30. XX w,. Dara wzbudził sympatię pewnego biografa, który bez wahania uznał go „za czołową postać wielkiego ruchu religijnego i literackiego, stawiającego sobie za cel adaptację islamu do duchowych wartości Indii”. Ja jednak sądzę, że książę Dara pragnął, by hinduizm był religią panującą. Przełożył z języka hindi na perski wiele świętych tekstów hinduskich oraz cały hinduski epos religijny„Bhagawadgita”.
Sarmad
Jednym z mistrzów Dary był Sarmad, który urodził się w Persji w rodzinie żydowskich kupców. Rodzina dała mu wykształcenie wymagane dla godności rabina, gdyż przodkowie jego byli rabinami. Jednak on porzucił judaizm i został muzułmaninem, może nie w pełni, gdyż pod wpływem swoich mistrzów skłaniał się ku hinduizmowi, buddyzmowi i zoroastrianizmowi. Stał się sufickim mistykiem i poetą.
W 1631 r. przybył do Indii, gdzie do szaleństwa zakochał się w chłopcu hinduskim, który później został jego uczniem. Wzorem dla hindusów do naśladownictwa jest Milarepa i jego uczeń Marpa. Obaj chodzili nago i prowadzili życie w całkowitym ubóstwie. Sarmad, który naśladował Milarepę, w Indiach cieszył się dość dużą popularnością mimo, że chodził nago i miał bardzo długie paznokcie. Wierzono, że posiada nadprzyrodzoną moc. Po pewnym czasie został zaproszony na dwór księcia Dary, gdzie zawsze było pełno mistyków. Później spotykali się często, prowadzili rozmowy na temat zawiłych i kontrowersyjnych aspektów zagadnień filozoficznych i religijnych. Pragnęli poznać prawdę, idąc ku niej własnymi ścieżkami. Odrzucali wszystkie zewnętrzne aspekty islamu (Waldemar Hansen, „Pawi tron”, przełożył Jerzy Schwakopf, PIW, Warszawa 1980).
Dara gorąco pragnął poznać ostateczny sens życia, nie zważając, że popada w niebezpieczny konflikt z islamem. Zgorszeni ortodoksi czekali stosownej chwili, by go oskarżyć o odstąpienie od wiary. Książę Dara był następcą tronu i obawiano się, że jego obłąkańcze nauki będą wywierały istotny wpływ w cesarstwie, gdyby został on cesarzem. Kiedy miara się przebrała Dara został skazany na karę śmierci. Ogłoszono go heretykiem i ateistą. Wyrok został wykonany 30 sierpnia 1659 r. Śmierć następcy tronu dała hasło do nagonki na mistyków sufickich. Na dwór został wezwany celem przesłuchania Mulla-szah. Został uniewinniony i do końca życia mieszkał w Lahaur, „gdzie do końca swoich dni pędził żywot w wielkim utrapieniu i trwodze; ale przez cały czas dziękował Bogu, że jego życie skończyło się tak, jako się i zaczęło – w ubóstwie”. Sarmad został oskarżony o apostazję i został skazany na karę śmierci. Jednym z aktów oskarżenia go było to, że wypowiadając kalimę „Nie ma Boga prócz Allaha, a Mahomet jest jego prorokiem” zawsze kończył na słowach: „Nie ma Boga”, co wskazywało, że neguje istnienie Boga. I chyba takim jest sufizm (Waldemar Hansen, „Pawi tron”, przełożył Jerzy Schwakopf, PIW, Warszawa 1980).
Stanisław Bulza
http://www.polishclub.org/2017/08/04/zagrozenia-duchowe-jamblicha-maitreji-czesc-vii/