1. J.Karwelis: Lockdowny – wersja ostateczna, choć wypierana; 2. Myśl Polska: Witold Modzelewski – Nasza demokracja po „operacji COVID-19”; 3. S&F: Antoni Opaliński i Jacek Bartosiak – Czy jesteśmy skazani na antagonizm z Rosją?

Nasza demokracja po „operacji COVID-19”

1. J.Karwelis: Lockdowny – wersja ostateczna, choć wypierana

Dziś ciekawy cytat z cyklu „zapakować, dać okładkę, trzymać – dwa lata będzie służyć”. Chodzi o kawałki kompletne, które warto kolekcjonować jako obalacze głównych filarów kowidowych. A lockdowny należą do takich głównych fundamentów. W sanitarystycznym dogmacie niezbędne, bo przecież słyszymy co raz to, że już w takim średniowieczu pokazano nam, że izolacja jest konieczna. Zaiste to świetny benchmark – z jednej strony najnowocześniejsza wiedza – z drugiej strony argumenty z, ciemnego przecież jak tabaka w rogu, średniowiecza. No, ale te średniowieczne argumenty mają się nijak w stosunku do wirusa, który ma szybką transmisję i niską śmiertelność. I tak poszliśmy w lockdowny, których mechanizm pokazuje cytowany przez portal wprawo.pl wpis.

O wyniszczającym aspekcie lockdownów wspomniałem w czasie mojej rozmowy u redaktora Igora Janke. Zwróciłem wtedy uwagę, że oprócz – wątpliwego – wpływu na obniżenie transmisji wirusa w strategii lockdownowej nie tylko płacimy inflacją za tarcze. Każde tego typu działanie powoduje osłabienie gospodarki, a to ma rzeczywisty i policzalny wpływ nie tylko na dobrobyt społeczeństwa, ale i na… wzrost liczby zgonów. Na przykład izraelskie badania skuteczności lockdownu wskazywały, że w ciągu miesiąca z powodu ograniczenia transmisji wirusa lockdown może ocalić 1,5 osoby na milion mieszkańców, jednak społeczne efekty lockdownu zabijają miesięcznie 30 osób na jeden milion.

Dajmy więc głos redaktorom, którzy wypatrzyli ten wpis, stanowiący naukową metaanlizę wielu badań dotyczących skuteczności strategii lockdownu, którą na nieszczęście ludzkości bezkrytycznie przyjęła większość państw.

W niedzielę (4.06.2023) brytyjski dziennik „The Telegraph” opublikował artykuł autorstwa Jonasa Herby’ego, specjalnego doradcy w Centrum Studiów Politycznych w Kopenhadze oraz Larsa Jonunga, emerytowanego profesora z Centrum Studiów Finansowych im. Knuta Wicksella na Uniwersytecie w Lund, którzy wraz z profesorem Stevem H. Hanke z Johns Hopkins University przeprowadzili metaanalizę dotyczącą skutków polityki lockdownów prowadzonych w ramach tzw. walki z pandemią Covid-19. Oto, co piszą naukowcy:

„Lockdowny dały nam wiele bolesnych lekcji. Tego, że gospodarek nie można zamknąć na wiele miesięcy bez konsekwencji. Tego, że niepotrzebne drukowanie pieniędzy będzie napędzać inflację. Tego, że zamknięcie szkół będzie miało katastrofalny wpływ na edukację uczniów. Ale być może najbardziej bolesną lekcją jest to, że lockdowny były znacznie mniej skuteczne, niż wielu ludzi było skłonnych sądzić.

Dziś wraz z prof. Stevem H. Hanke z Johns Hopkins University publikujemy nowe badania, z których wynika, że ​​lockdowny były kolosalnym blamażem globalnej polityki, której nigdy więcej nie powinno się stosować. Nasza metaanaliza ograniczeń wprowadzonych ze względu na Covid-19 wykazała, że ​​lockdowny uratowały życie od ok. 1.700 do 6.000 istnień ludzkich w Anglii i Walii. Trzeba nadmienić, że odmiany grypy odpowiadają rocznie za około 20.000 zgonów w obu krajach.

Zastosowaliśmy dwa różne podejścia do oceny skuteczności lockdownów w Europie i Stanach Zjednoczonych z okresu wiosny 2020 r. Nasze wyniki wskazują, że lockdowny zapobiegły od około 3,2 do 10,7% zgonów (6.000 do 23.000 w Europie i 4.000 do 16.000 w Stanach Zjednoczonych). Wyniki te opierają się na odpowiednich badaniach naukowych i są wiarygodne, nawet przy uwzględnieniu potencjalnych błędów. Są one dodatkowo poparte wynikami eksperymentów i kilkoma istniejącymi recenzjami na ten temat, co wzmacnia ich istotność.

Nasze ustalenia stoją w ostrym kontraście z dwoma szeroko cytowanymi prognozami z Imperial College London. Pierwsza prognoza, sporządzona w marcu 2020 r., sugerowała, że ​​lockdown może uratować w Wielkiej Brytanii ponad 400.000 istnień ludzkich. W dużym stopniu to twierdzenie opierało się na założeniach przyjętych przez autorów prognozy. Drugie twierdzenie, oparte na porównaniu przeprowadzonym na podstawie symulacji ex post w czerwcu 2020 r., sugerowało, że lockdowny zapobiegły 3,1 mln zgonów w 11 krajach. Wniosek ten opierał się jednak na nierealistycznym założeniu, że lockdowny były jedynym wyznacznikiem obserwowanego ograniczenia transmisji. Autorzy nie uwzględnili dobrowolnych zmian zachowań jednostek, takich jak praca zdalna czy odwoływanie prywatnych spotkań, co niewątpliwie przyczyniło się do zmniejszenia szybkości transmisji.

Ten ostatni punkt jest ważny. Wybór nigdy nie był między lockdownem a „business as usual”. Gdyby ludziom przedstawiono informacje i potencjalne zagrożenia, odpowiednio dostosowaliby swoje zachowanie – jednak w wielu krajach nigdy im tego nie zaoferowano. Niemniej jednak nasze metabadanie ujawnia szereg istotnych obciążeń, jakie lockdowny nałożyły na społeczeństwo, od ekonomicznych po polityczne.

Wyjątkową cechą wielu z tych obciążeń jest ich opóźnione ujawnienie właściwych efektów. Dobitny przykład można znaleźć w rządowych środkach wsparcia, które miały na celu zwiększenie zagregowanego popytu. Środki te doprowadziły do ​​gwałtownego wzrostu ilości pieniędzy posiadanych przez społeczeństwo, co później spowodowało rekordowy poziom inflacji w wielu krajach. Zamknięcia szkół zwiększyły różnice w poziomie wykształcenia i prawdopodobnie będą miały wpływ na dzieci znajdujące się w najtrudniejszej sytuacji przez wiele lat. Nieoczekiwany wzrost liczby zgonów, innych niż na Covid-19, w niektórych krajach stanowi mocny sygnał, że lockdowny mogą mieć długoterminowe szkodliwe skutki dla naszego zdrowia publicznego. W Wielkiej Brytanii w 2022 roku zarejestrowano ponad 650.000 zgonów – o 9% więcej niż w 2019 roku.

The Telegraph’s Lockdown Files zaoferowało wyjątkowy wgląd w to, jak rząd radził sobie z wcześniejszymi etapami pandemii. W wielu przypadkach wydaje się, że polityka została sformułowana z marszu, z niewielkim uwzględnieniem relacji kosztów do korzyści. Tak działo się nie tylko w Wielkiej Brytanii. Z naszych badań wynika, że ​​koszty były ogromne, a korzyści minimalneLockdowny były tępym narzędziem politycznym, które nie spełniło swojego celuJednak w miarę jak poważne błędy z 2020 i 2021 roku zaczynają zacierać się w pamięci, istnieje bardzo realne ryzyko, że instrument ten będzie ponownie używany w przyszłości.

Nasze ustalenia, […], powinny służyć jako punkt zwrotny dla brytyjskiego dociekania istoty Covid-19. W przeciwnym razie grozi nam wpadnięcie w cykl powtarzania kosztownych błędów, które popełniliśmy podczas pandemii.”

A więc po raz kolejny okazało się, że rozsądek i nauka stały po stronie osób, które sprzeciwiały się obłędnej polityce pandemicznej. Nazywano ich „szurami” i „foliarzami”, ale to oni mieli rację, gdy apelowali o zniesienie lockdownów, gdy domagali się normalnego funkcjonowania szkół, gdy krytykowali zamykanie przychodni i szpitali. Trzy lata po rozpętaniu histerii z powodu wirusa powodującego śmiertelność na poziomie ułamka procenta, kolejne badania pokazują, że noszenie masek nie miało wpływu na transmisję wirusa, że nie działały drogie leki serwowane pacjentom z pozytywnym wynikiem testu na Covid-19, że to lockdowny doprowadziły do dramatycznego wzrostu śmiertelności. To „szury” ostrzegały, że tzw. szczepionki na Covid-19 nie są ani tak bezpieczne, ani tak skuteczne, jak politycy i eksperci wmawiali wystraszonym przez media ludziom. Czy nikogo nie dziwi wzrost nagłych zgonów z powodu zakrzepicy, zawałów, udarów? A zaszczepieni i tak chorowali, a nawet umierali na Covid-19. Czy jakikolwiek polityk wprowadzający kowidowy terror kiedykolwiek odpowie za to, co zrobił?

Wynalazł i zacytował Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

źródło: https://dziennikzarazy.pl/6-06-lockdowny-wersja-ostateczna-choc-wypierana/

 

2. Myśl Polska: Witold Modzelewski – Nasza demokracja po „operacji COVID-19”

Formalnie stan pandemii trwa już ponad trzy lata, mimo że od ponad roku nikogo już nie rajcuje ten temat. Naród – nie po raz pierwszy – „zawiódł zaufanie” koncernów farmaceutycznych i działających w ich interesie polityków oraz mediów i nie chce się szczepić oraz przestrzegać „rygorów pandemicznych”.

Aby jakoś wyjść z tej sytuacji (mimo że „wirus wciąż szaleje”), ktoś tam ogłosił od początku lipca 2023 r. koniec pandemii, w którą i tak już nikt nie wierzy. Wbrew medialnej propagandzie pojawiają się już pierwsze trzeźwe oceny trzech lat sterowanego absurdu („operacja covid”), który kosztował setki miliardów niepotrzebnie wydanych złotych, co najmniej dwukrotnie więcej strat w postaci utraconych dochodów i deprecjacji wartości majątku oraz kilkadziesiąt tysięcy tzw. nadmiarowych zgonów.

Od początku twierdzę (nie musiałem zmienić zdania przez te trzy lata – można sprawdzić), że większość (jeśli nie wszystkie) wprowadzonych wówczas kosztownych rygorów i ograniczeń nie miało żadnego sensu, a poniesione straty były całkowicie zbędne. Zamknięcie hoteli i restauracji miało (do czego przyznali się twórcy tego zakazu) ograniczyć… przemieszczanie ludności, a „medyczny powód” (zwiększona w tych miejscach „transmisja wirusa”) był po prostu nieprawdziwy. Podejrzenia idą jeszcze dalej: zakazy wprowadzono wtedy gdy powstał państwowy holding hotelowy, który ponoć miał wykupić upadające przez lockdown firmy prywatne z tej branży.

Przyjdzie moment, w którym wbrew lobbingowi beneficjentów pandemii, nie tylko obliczymy rzeczywiste koszty „operacji covid”, lecz również poznamy ukryte przyczyny „powodzenia” tej operacji, która zubożyła dziesiątki milionów ludzi i naraziła na cierpienie i śmierć dziesiątki tysięcy ludzi, którzy w tym czasie odważyli się mieć inne dolegliwości niż „choroba naczelna”. Przyjdzie na to czas.

Dziś wiemy już jedno: nasza klasa polityczna nie zdała tego egzaminu: miast spierać się o sens (a w zasadzie bezsens) podporządkowania się lobbingowi interesariuszy, licytowała się w poparciu dla wprowadzenia coraz dalej idących obostrzeń. Żadnej refleksji, krztyny zdrowego rozsądku, brak odwagi i nawet fasadowej troski o dobro naszych obywateli. Bezmyślne naśladownictwo tego co robią inni („przecież nie możemy postępować inaczej niż na Zachodzie”), a być może również działanie w złej wierze (bo przecież nie wiemy, czy sponsorzy oraz beneficjenci „operacji covid” dotarli również do AntyPiSu – pewnie dotarli) i przy ich pomocy podkręcali atmosferę „powszechnego zagrożenia”.

Okazuje się, że demokracja jest również absurdalnym i wręcz głupim sposobem rządzenia jak najbardziej zgrzybiałe satrapie. W czym klasa polityczna była zgodna? Tylko we wprowadzaniu kolejnych bezprawnych „zakazów pandemicznych”, a szacunek polityków dla konstytucyjnych praw i wolności obywatelskich był (i jest) czczą gadaniną, również u tych, którzy wymachują na co dzień Konstytucją. Na pocieszenie mogę tylko dodać, że „operacja covid” świeciła triumfy również w innych „demokratycznych” państwach. Ale mało to mnie obchodzi: jak ktoś chce sobie szkodzić, niech to robi, byle jak najdalej od naszych granic.

Kompromitacja klasy politycznej szła w parze z upadkiem wiarygodności mediów, które cenzurowały lub wręcz zwalczały każdą zdroworozsądkową wypowiedź, szantażując niepodporządkowujących się propagandzie „odpowiedzialnością za masowe zgony” w wyniku „poluzowania” jakiś tam nonsensownych zakazów. Niestety liderami tego wrzasku byli również dziennikarze komercyjnych telewizji, którzy dziś zawzięcie tropią wypowiedzi „wpisujące się w narrację kremlowską”.

Gorzej, że ten sam scenariusz powtarza się od roku w związku z „operacją wojna”: tu też zarówno klasa polityczna jak media („wolne”, „reżimowe”) licytują się w postulowaniu wprowadzenia kolejnych zakazów, które szkodzą przede wszystkim obywatelom naszego kraju i depczą ich prawa i wolności. Tym razem pretekstem jest „pomoc dla walczącej Ukrainy”, która (jakoby) „walczy za nas”. Koszty tego amoku są i będą jeszcze większe niż „operacja covid”. Drożyzna i zubożenie cofnie nas o kilkanaście lat wstecz, bo przecież dobrze wiemy, że tak jak lockdown nie miał żadnego (pozytywnego) wpływu na ograniczenie zachorowań, tak „miażdżące sankcje” nakładane na samych siebie nie mają wpływu na wynik wojny prowadzonej między Rosją a Ukrainą, w którą jesteśmy świadomie wciągani wbrew naszym interesom.

Konkluzje wynikające z doświadczeń tych trzech lat są raczej dość smutne: klasa polityczna oraz media potrafili się zgodzić tylko na niwie wprowadzania (i „zaostrzania”) szkodliwych dla nas zakazów i nielegalnego ograniczania naszych praw i wolności obywatelskich.

Autorstwo: Witold Modzelewski
Źródło: MyslPolska.info

3. S&F: Antoni Opaliński i Jacek Bartosiak | Czy jesteśmy skazani na antagonizm z Rosją?

https://www.youtube.com/watch?v=yBOclFTfxSU

Podziel się!