Trybuna Leśnika: Tomasz Zarychta – Konie Przewalskiego (Archiwum 2017)

Konie Przewalskiego

Moje „polowanie” na dzikie konie

W dzieciństwie chciałem być traperem, tak jak bohaterzy z książek Krystyny i Alfreda Szklarskich, natomiast w młodości myśliwym jak dziadek. Ostatecznie ani jednego, ani drugiego nie udało mi się osiągnąć, ale pasja włóczenia się jakoś sama się wykształciła i wciąż trwa.

Oddech dzikiego stepu

Dzisiaj moim spełnieniem jest wędrówka po stepach. Dalekie horyzonty, ogromna przestrzeń i te odległości… nie do pokonania pieszo. Nie mogło być inaczej. To właśnie na stepach azjatyckich musiało nastąpić udomowienie dzikiego konia. Bez konia człowiek nie byłby w stanie dotrzeć od jednego źródła wody do drugiego dźwigając jej zapas.

Naukowcy uważają, że dziki koń już w epoce brązu (ok. 3000 lat p.n.e.) został udomowiony przez plemiona Azji Środkowej. Początkowo koń był tylko łupem i przedmiotem polowań, ale później uzależnienie od oswojonych dzikich koni dało początek rozwoju stepowych nomadów i ich ekspansji. Scytyjskie rysunki naskalne w Chakasji, Tuwie i w Ałtaju dają temu świadectwo. Czym byłby człowiek bez koni, czym byłby step bez koni? Ale na szczęście nie wszystkie konie udało się ludziom udomowić. Są jeszcze dzikie konie…, konie Przewalskiego – ostatnie żyjące naprawdę dzikie konie, które powróciły na azjatyckie stepy.

Życie koni Przewalskiego to ciągła wędrówka na małych obszarach. Nie mają one tak silnego instynktu migracyjnego jak np. renifery, ale jednak stado nieustannie się porusza, nie pozostając długo w jednym miejscu. Przemieszcza się poszukując lepszych sezonowych pastwisk na pagórkowatych i wyżynnych jałowych stepach i półpustyniach. Okresowe strumienie w głębokich jarach oraz jeziora (również słone) to miejsca wędrówek do wodopojów. Również mozaika roślinności skąpych ostnic, piołunów, zarośli saksaułu, krzewów tamaryszku i karagany zmusza do ciągłego ruchu i poszukiwań pokarmu. Trudne warunki suchego kontynentalnego klimatu z bardzo zimną bezśnieżną zimą oraz nagłymi znacznymi opadami śniegu, jest istnieniem na krawędzi przetrwania. To ciągłe życie koczownika przyczyniło się na pewno do rozwoju dużej wytrzymałości koni Przewalskiego i ich wielkiej niezależności.

Tak skrajne warunki spowodowały, iż stada koni nie tworzą spektakularnych ilościowo tabunów niczym preriowe mustangi. Są to niewielkie haremy składające się z jednego ogiera i kilku klaczy (nie więcej niż 10) wraz z młodymi. Osobne stada tworzą młode samce. Życie w małych ruchliwych grupach pozwala im bezpiecznie trwać. W stadzie panuje hierarchia, wykształcona poprzez walki pomiędzy kobyłami, ale przywódcą jest zawsze ogier. Konie Przewalskiego są czujne, płochliwe i nieufne, a ich specyfiką jest ustawianie się w linii prostej (a nie w grupę), tak aby każdy osobnik w stadzie mógł obserwować teren. W sytuacji zagrożenia zrywają się do ucieczki, a ogier popędza ociągające się klacze poprzez rżenie, kopanie i gryzienie.

Jak dawniej polowano na konie Przewalskiego

więcej u źródła: https://trybuna.katowice.lasy.gov.pl/aktualnosci2/-/asset_publisher/1M8a/content/konie-przewalskiego#.YLYswN0wjct

Podziel się!