Łużyce: Justyna Michniuk – Dlaczego Muzeum Serbskie (Wedisches Muzeum) w Chociebużu wciąż pozostaje zamknięte dla zwiedzających?

Dlaczego Muzeum Serbskie (Wedisches Muzeum) w Chociebużu wciąż pozostaje zamknięte dla zwiedzających?

Muzeum Serbskie (Wedisches Muzeum) w Chociebużu (foto: Justyna Michniuk)

Być może niewiele osób wie, że poza Muzeum Serbskim w Budziszynie, podobna placówka istnieje także na Dolnych Łużycach, w Chociebużu. Muzeum Serbskie,(niem. das Wendische Museum, dolnoserb. Serbski muzej) bo o nim mowa, jako osobną placówkę, można odwiedzać od 1994 r.
W swojej historii odwołuje się ono do tradycji roku 1908, kiedy w Chociebuskim Muzeum Historii Lokalnej (niem. Cottbuser Heimatmuseum) urządzono niewielką wystawę serbskiej kultury ludowej (niem. die Wendische Bauernstube). Ta ekspozycja istniała aż do czasu nazistowskich, kiedy została na wiele lat zlikwidowana. Niestety, wszystkie eksponaty z tej pierwszej ekspozycji uważa się obecnie za zaginione. Po zakończeniu wojny, w czasie NRD, w Zamku Branitz otwarto niewielką, stałą wystawę o dolnoserbskim piśmiennictwie, potem była to wystawa objazdowa. Następnie eksponaty zmagazynowano, aby wydobyć je z czeluści piwnic po roku 1985, kiedy przygotowywano bardziej obszerną ekspozycję, mającą obejmować również obok piśmiennictwa, także serbską muzykę i sztukę.

 

Odrębne Muzeum Serbskie udało się otworzyć, w wyniku starań kilku zaangażowanych osób, dopiero 03. czerwca 1994 r. Oznacza to, że niedługo Muzeum obchodziłoby swoje 25-lecie.

Nie bez powodu użyłam powyżej trybu przypuszczającego, ponieważ ta piękna rocznica, nie może być świętowana jak należy. Muzeum Serbskie w Chociebużu pozostaje bowiem zamknięte od roku 2016 z powodu tzw. „renowacji”. Zastanawiające jest dla mnie, jak i dla wielu innych osób, które odwiedziły to niewielkie Muzeum, co i dlaczego jest restaurowane przez tak długi okres czasu. Dyrektor Muzeum nie udziela komentarzy na ten drażliwy temat. Co jakiś czas, przesuwa jednak imprezę otwarcia, deklarując że „prace wciąż nie zostały zakończone”. Już w zeszłym roku słyszałam, że Muzeum ma otworzyć się na Wielkanoc 2019 r., co oczywiście nie miało miejsca. Później wspominano o imprezie rocznicowej w czerwcu, teraz jest zaś mowa o otwarciu „na jesień”. Nie wiadomo tylko, którego roku…

Przyznam, że jestem szczerze oburzona tak długim remontem, bez podania prawdziwych przyczyn trudności  (wewnętrznych lub/i zewnętrznych), z jakimi najwyraźniej zmaga się Muzeum. Nie rozumiem także, dlaczego zamknięto całość Muzeum dla zwiedzających, podczas gdy inne, dużo większe Muzea, organizując bardziej kompleksowe prace, zazwyczaj remontują krok po kroku, udostępniając zwiedzającym chociażby jedną salę wystawienniczą. Dziwi mnie dlaczego właśnie Muzeum serbskiej mniejszości narodowej w Chociebużu, gdzie dolnołużycki język i kultura są zagrożone, wycofuje się na kilka lat (sic!) z oferty dla turystów, którym Serbowie często kojarzą się jedynie z malowaniem wielkanocnych jajek i „wiejskością” w bardzo negatywnym tego słowa znaczeniu.

Wielokrotnie obserwowałam grupy turystów, wiedzionych przez stare miasto, którzy przystawali dosłownie na minutę przed Serbskim Muzeum. Podobnie było w miniony piątek, kiedy tradycyjnie przechadzałam się, przy dobrej pogodzie, po miejskich uliczkach. Moją uwagę zwróciła grupa zmierzająca w stronę serbskiego Muzeum i z czystej ciekawości, poszłam za nimi.  Przystanąwszy przed Muzeum, przewodniczka skupiła się jednak nie tyle na Serbach Łużyckich, którzy byli i na szczęście wciąż są obecni w Chociebużu, lecz na rzeźbie wodnika-postaci z serbołużyckiej mitologii- stojącej przed wejściem do Muzeum. Udzielając ogólnikowej informacji o „bogu urodzaju”(nieznana mi dotychczas interpretacja wodnika), wspomniała że turyści mają przed sobą Muzeum Serbskie, które jest już długo zamknięte, ale wcześniej można tam było oglądać kolorowe pisanki. Kilka osób westchnęło i choć wiem, że nie interesuje ich kim są Serbołużyczanie, to życzyłabym sobie, aby Muzeum było częściowe otwarte, choćby dla tych wszystkich, których wabią różnobarwne jajka i „wiejskie” stroje ludowe. Może od ogółu, przeszliby do szczegółu, aby zrozumieć po co niektóre nazwy ulic i instytucji są dwujęzyczne i że kultura słowiańska była obecna na tych terenach długo, zanim stały się częścią Niemiec.

Justyna Michniuk

© Wszelkie przedruki i wykorzystania tekstu oraz fotografii wyłącznie za zgodą Autorki

 

Podziel się!