Wolność i Radość podstawą życia i Wiary Przyrody Słowian. A nie jakieś naukowe, późne Peruny, czy Welesy…
W dzisiejszych czasach mamy całe panteony Bogów Słowian i innych ludów. Mamy też Boga Wszechmogącego Jedynego, który występuje zarówno u Słowian, jak i na przykład w chrześcijaństwie. Ale jak było dawniej? W Co i w Kogo wierzyli tak naprawdę Słowianie? I czy Wolność i Radość Istnienia nie były dla Nich ważniejsze od sztywnych reguł i zasad? Krótko mówiąc: koniec z Dulszczyzną Słowiańską. A na koniec powiem, jaki jest związek między naszym poczuciem Wolności, a naszą sytuacją polityczną, ekonomiczną i demograficzną. Czyli Wolność, a przeżycie lub śmierć Narodu Polskiego.
Święta Góra Ślęża w Słońcu i zasłonięta Kukurydzą my Sławianie, Lachowie, Wandale nie boimy się żadnej Świętości boimy się tylko utraty naszej Wolności, bo wtedy wszelka Świętość traci sens wtedy nasze Słońce zachodzi, a Góra się zapada Sławianinie, bądź dumny, jak Kukurydza strzelaj z łuku do Nieba i do Słońca może ustrzelisz jakiegoś Boga? bądź dumny jak Indianin nie bądź jak podściółka pod coś „lepszego” ——————– zdjęcie jest z 17 września 2018 roku Fot. Marian Nosal |
☼ Tekst ten dedykuję Pani Efi Tylka, która mnie do jego napisania zainspirowała (po polsku = natchnęła), swoim emailem, podanym w literaturze, na dole tej strony ☼
Trzeba sobie przede wszystkim zdać sprawę, z tego, że Dawni Słowianie żyli w Przyrodzie.
Brzmi to banalnie, ale jest to istotne, bo nikt z nas już w tak bogatej, jak wtedy, Przyrodzie nie żyje.
Dla nas Przyroda, to to, czego nauczyliśmy się na lekcjach biologii, ewentualnie geografii, chemii i fizyki.
Czyli postrzegamy Przyrodę w sztywnym, rozumowym i bezSercowym paradygmacie kartezjańsko-newtonowskim.
Osoby bardziej wrażliwe widzą też Przyrodę przez pryzmat estetyki, sztuki, wrażliwości na Przyrodzone Piękno, które oczywiście, jak najbardziej, wskazuje na Naturę, ale tylko wskazuje…
A tymczasem…
A tymczasem Dawni Słowianie CZULI Przyrodę zupełnie inaczej.
Oni do Przyrody należeli, byli Jej częścią, więc na siebie, na Przyrodę i na swoje „wierzenia” patrzyli niejako „od środka”.
Szedł sobie, na przykład, taki tytułowy Słowianin przez Las i wchodził w interakcje, czyli po prostu rozmawiał z kolejnymi Siłami, Mocami, czy Duchami Lasu, które spotkał na swojej drodze.
Widział ich kontinuum, czyli ich CIągłość i Jedność.
Jeżeli mieszkał w Lesie, to wystarczył mu tylko Duch Lasu i inne Duchy Istot Leśnych.
Jeżeli nad Wodą, to potrzebne mu były Duchy Wodne.
Jeżeli w górach, to wystarczało mu Szerokie Spojrzenie.
A jego wysoka Czapka Harnasia łączyła Go z Energią Wszechświata.
A jego Wysoki w Talii Pas, stabilizował jego Wolność i Dumę!
Jak myślicie, w jakim innym celu miałby nosić taką niewygodną Czapę na Głowie?
Że co? Żeby naśladować Egipcjan, którzy też tę technikę Unoszenia Siódmego Czakramu posiedli?
Przecież to oni się od nas tej energetycznej sztuki nauczyli.
I tego Pasa Szerokiego, który stabilizuje Dolne Czakramy, czyli Osadzenie na Ziemi i Sprawność Naszego Rodu.
I w ten sposób nasz Słowianin miał połączenie z Niebem i z Ziemią.
Z Ojcem i z Matką.
Równocześnie.
Połączenie Energii, a odzież to był tylko rekwizyt, pomocny, ale nie najważniejszy.
Drogi Lachu i Laszko, załóż taką Czapę na głowę i zobaczysz, jak Cię wyciągnie do Nieba.
Załóż ten Pas i zobaczysz, jak pewniej staniesz na Ziemi.
Wtedy w końcu zrozumiesz, co to znaczy być Sławianinem i Człowiekiem przez duże S i C.
A także dlaczego jeszcze przed Drugą Wojną Światową Wojska Podhalańskie miały Swastykę na Sztandarach.
Oni to jeszcze Czuli.
Potem Im zabronili.
Bo Niemcy próbowali namieszać w Energii naszą Swastyką, ale im nie wyszło 🙂
Dostali Kopa Energetycznego i nie tylko…
My też możemy tę Moc PoCzuć.
Dlatego Harnasie byli dumni, nie tylko w Górach, ale na Mazowszu i w innych Krajach Słowiańskich też.
Do naszych czasów ich strój i Duma ostały się tylko w Tatrach.
Byli Dziećmi Bogów, a nie podwykonawcami ich łajdackich pomysłów, jak „ojciec” Abraham i inni tacy parszywi łajdacy.
Którzy dla idei Boga zabijali swoje dzieci.
Na ołtarzu, czy na wojnie, dla nich to wszystko jedno.
Czytałem ten tekst o ofiarowaniu Izaaka przez Abrahama, już jako dziecko, i od razu poczułem, że tu śmierdzi rabunkiem, a nie boską ofiarą.
Ktoś na Abrahamie i Izaaku chciał zrobić Interes.
więcej u źródła: http://slowianieiukrytahistoriapolski.pl/wierzenia/wolnosc_i_radosc/index,pl.html