Dr Jan Pająk o Antypodanach, Bogu, Nowej Zelandii i Mitologii Maorysów

Dr Jan Pająk o Antypodanach, Bogu i Mitologii Maorysów

Kto do dzisiaj nie znał twórczości doktora Jana Pająka, a zwłaszcza jego Teorii Boga/Nadistoty, czyli Totalizmu nich żałuje. Można to nadrobić w związku z jego stroną Internetową poświęconą kwestii Antypodan, zamiarów Boga względem Nowej Zelandii i mitologii Maorysów. Przedstawiam tylko kilka wybranych fragmentów tekstu zachowując kolejność jego prezentacji, aby zachęcić czytelników do studiowania tego autora. Jak sądzę jest to obecnie najwybitniejszy mieszkaniec Nowej Zelandii, lecz władze tego kraju ignorują ten fakt, czym dają moim zdaniem rzeczywiste dowody na słuszność Teorii Jana Pająka na temat Antypodów.

Czy Bóg popiera zaludnienie Antypodów

Mieszkańcy północnych kontynentów Ziemi często naśmiewają się z populacji tzw. „Antypodów”. A to że ludzie z Antypodów chodzą do góry nogami, a to że dźwigają oni na swoich grzbietach całą resztę planety, itp. Jeśli jednak dobrze się zastanowić, być może znajdzie się jakąś rację w tym sarkastycznym potraktowaniu Antypodan. Być może okaże się, że sam Bóg nigdy NIE planował zaludnienia Antypodów przez ludzi z północy. Niniejsza strona rozważa tezę, że Bóg nie przeznaczył Antypodów do trwałego zamieszkiwania przez ludzi stworzonych dla północnych kontynentów, oraz że tych ludzi z północy którzy zignorują intencje Boga i mimo wszystko zamieszkają w owych zakazanych dla nich ziemiach oczekuje brak przyszłości, stopniowe wyniszczenie, oraz zapomnienie przez resztę cywilizacji ludzkiej. Analiza owej tezy dokonana jest tutaj głównie na przykładzie Nowej Zelandii – czyli obszaru który ja znam najlepiej. Jednak większość rozważań z tej strony odnosi się do wszystkich obszarów Antypodów, tj. do Australii z Tasmanią, Nowej Zelandii i Antarktydy.

źródło: http://totalizm.pl/newzealand_visit_pl.htm

 

Zamiast wstępu:

Dzisiejsza ateistyczna nauka upowszechniła wierzenie, że logiczne i poprawne są tylko wyniki ateistycznych badań bazujące na interpretacji istniejącego materiału dowodowego. Natomiast wszelkie wyniki dociekań bazujących na stwierdzeniach religii, czy na folklorze mówionym i mitach, stają się pozbawionymi logiki bajkami które są sprzeczne z otaczającą nas rzeczywistością. Niestety, kiedy ateistyczna nauka wyrabiała w sobie owo wierzenie, nie była opracowana jeszcze teoria wszystkiego zwana Konceptem Dipolarnej Grawitacji. Tymczasem owa „teoria wszystkiego” wykazuje coś zupełnie odwrotnego. Mianowicie wykazuje ona że jeśli uwzględni się fakt istnienia wszechmogącego Boga który stworzył świat fizyczny i człowieka, wówczas musi się też pamiętać że ów Bóg posiada odmienny od ludzi sposób myślenia, własne cele do osiągnięcia, oraz unikalne dla siebie metody działania, których zbiorowa inteligencja dzisiejszych naukowców ciągle NIE jest w stanie wydedukować ani zrozumieć. (Co zresztą sam ów Bóg potwierdza w autoryzowanej przez siebie Biblii z pomocą słów: „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi.” – patrz Biblia, Księga Izajasza, 55:8-9.) Z kolei owe unikalne myślenie, cele i metody działania Boga powodują, że dla istotnych powodów Bóg „fabrykuje” materiał dowodowy i fakty którymi celowo „kusi” On i „egzaminuje” dzisiejszych naukowców – tak jak to wykazano na totaliztycznej stronie evolution_pl.htm. Natomiast rzeczywistą prawdę o wszechświecie Bóg ukrywa właśnie w owych rzekomo błędnych i ignorowanych folklorystycznych opowiadaniach, mitach, oraz religijnych objawieniach. Dlatego niniejsza strona podejmuje jeden z takich właśnie folklorystyczno-religijnych tematów przez ateistyczną naukę uważanych za wysoce kontrowersyjne i godne jedynie ignorowania, oraz wykazuje na jego przykładzie że z punktu widzenia ustaleń Konceptu Dipolarnej Grawitacji analiza tego tematu prowadzi do logicznej i potwierdzalnej przez rzeczywiostość prawdy. Tyle tylko że owa wynikająca z religii i mitów prawda jest całkowicie odmienna od tego co wmawia nam dzisiejsza ateistyczna nauka.

[….]

 

#A3. Teza tej strony:

Motto: „Pewności ani przekonania NIE można dać innym w prezencie. Można za to wskazać innym miejsce w którym będą w stanie sobie je znaleźć.”

Jeśli dokładniej przyglądnąć się procesom, zjawiskom, oraz faktom zarysowującym się na obszarach Ziemi określanych wspólnym mianem „Antypody”, wówczas daje się w nich wyróżnić dosyć intrygujący trend. Wygląda to tak, jakby życie ludzi na Antypodach opisywane było przez zupełnie odmienne prawa natury niż życie ludzi w północnych regionach Ziemi. Prawa te na Antypodach zdają się bowiem być bardziej nastawione na wyniszczanie, wymazywanie, powstrzymywanie, itp. To z kolei inspiruje do zadawania pytań w rodzaju „czy intencje Boga w odniesieniu do Antypodów były takie same jak Jego intencje w stosunku do północnych regionów Ziemi?” Jeśli zaś Bóg miał tam inne intencje, to jakie one były (i są)? Niniejsza strona stara się więc przeegzaminować dokładniej tą sprawę.
Najłatwiej dokonać przeegzaminowania intencji Boga w odniesieniu do Antypodów, jeśli sformułuje się tezę roboczą na ten temat, potem zaś na łamach niniejszej strony przeanalizuje zasadność tej tezy na bazie materiału dowodowego który ją podpiera. Oto więc owa teza robocza. „Bóg nie zamierzał zaludniać Antypodów ludźmi stworzonymi dla warunków północnej półkuli Ziemi, ponieważ warunki jakie tam stworzył są zbyt wyniszczające i zbyt degenerujące dla mieszkańców północy, a stąd warunki te uniemożliwiają wypracowanie postępu i lepszej przyszłości dla tych ludzi północy którzy mimo wszystko odważyliby się tam osiedlić.”
Stawiając tutaj ową tezę niniejszej strony, zaś w dalszej części strony prezentując materiał dowodowy który podpiera prawdziwość tej tezy, wcale NIE mam zamiaru nikogo tutaj przekonywać że teza ta jest absolutną prawdą. Wszakże w tak istotnych jak ona sprawach każdy musi sam dokonać wyboru czy uważa ją za absolutną prawdę, za odległe prawdopodobieństwo, czy też za zupełną niemożliwość. Ja jedynie prezentuję tutaj argumenty, zaś czytelnik musi sam zdecydować co o nich sądzi.
Oczywiście gdyby teza ta uznana została przez kogoś za poprawną, wówczas miałoby to określone następstwa dla owej osoby. Przykładowo, na obszarach które sam Bóg zdefiniował jako nieprzydatne do trwalego zamieszkania przez ludzi północy, byłoby wysoce niebezpiecznie osiedlać się na stale za młodu i przywiązywać przyszłość swego potomstwa do owych obszarów. Jedyne bowiem do czego obszary takie się nadają, to albo jednorazowe odwiedziny turystyczne, albo też przeniesienie się tam na ostatni etap swego życia (emeryturę) – kiedy to i tak NIE ma się już żadnej przyszłości przed sobą którą wrogie ludziom trendy i prawa owego obszaru mogłyby zniszczyć.

 

[….]

 

#B1. Wymowa materiału dowodowego definiującego stanowisko Boga w sprawie stworzenia i zaludnienia Nowej Zelandii, oraz dlaczego Bóg najwyraźniej zmienił to stanowisko:

Życie w ogólności, zaś życie ludzkie w szczególności, są uzależnione od zaistnienia szokująco wąskiego poziomu parametrów. (Temat zakresu tych parametrów omawiam szerzej w punkcie #E5 totaliztycznej strony god_proof_pl.htm.) Dowodami ilustrującymi jak ogromne znaczenie dla życia ma precyzyjne utrzymywanie wymaganego zakresu parametrów, są dzisiejsze problemy zdrowotne i reprodukcyjne powodowane już przez niewielkie poziomy zanieczyszczeń, przez chemiczne skażenie otoczenia, przez pestycydy, przez antybiotyki, itd., itp.
Jeśli porówna się naturalne warunki środowiskowe panujące na północnej i południowej półkuli Ziemi, wówczas nie trzeba być nawet naukowcem aby odnotować, że owe warunki różnią się dosyć znacząco. Wszakże na południowej półkuli Ziemi panuje odmienny biegun magnetyczny, jest ona wystawiona na odmienne oddziaływania grawitacyjne planet i Księżyca, docierają do niej inne rodzaje promieniowania kosmicznego i słonecznego, wiele substancji (np. ozon z atmosfery) zachowuje się zupełnie inaczej niż na półkuli północnej, itd., itp. Odmienność owych warunków naturalnych z półkuli południowej Ziemi daje się zresztą odnotować nawet w sposób wzrokowy. Przykładowo, w Nowej Zelandii woda paruje znacznie szybciej niż w Europie, wiry na wodzie rotują w odwrotnym kierunku, mikroorganizmy zachowują się inaczej – stąd np. sery i yorghuty smakują tam inaczej niż w Europie, drzewa rosną około 5 razy szybciej niż drzewa europejskie, lokalnie urodzeni ludzie są bardziej muskularni, w społeczeństwie dają się odnotować odmienne trendy i skłonności, itd., itp. Innymi słowy, ponieważ życie jest tak wysoko uzależnione od wąskich parametrów, na Antypodach owe parametry są na tyle odmienne od tych panujących na półkuli północnej Ziemi, że z całą pewnością długoterminowo wpływają one zasadniczo na żyjących tam ludzi. Obserwując też rodzaj wpływu jakie owe odmienne parametry mają na ludzi, już na podstawie dotychczasowych obserwacji daje się odnotować, że dla ludzi stworzonych dla życia na północnej półkuli Ziemi wpływ ten jest wysoce niekorzystny i wyniszczający.
Jeśli nawet dla niedoskonałego umysłu ludzkiego od razu narzuca się prawda, że warunki naturalne panujące na Antypodach są wysoce niekorzystne dla ludzi stworzonych przez Boga do życia na północnej półkuli Ziemi, sam Bóg o owym fakcie z całą pewnością wiedział znacznie wcześniej i lepiej. Stąd jest niemal pewnym że ów Bóg początkowo wcale nie planował zaludniania Antypodów. Przez długi czas Bóg nawet nie stworzył Nowej Zelandii. Nie dał też ziemiom z Antypodów niemal niczego nadającego się do jedzenia przez ludzi. Najwyraźniej jednak z czasem Bóg odnotował że wbrew jego zamiarom ludzie w północnej półkuli ciągle przenoszą się do Antypodów. Ponadto, z upływem czasu Bóg również eksperymentalnie się przekonał, że trudne warunki życiowe oraz twarda szkoła życia wpływają korzystnie na charakter ludzi – co ja staram się wyjaśnić szerzej w punkcie #A3 totaliztycznej strony god_proof_pl.htm oraz w punkcie #B5.1 totaliztycznej strony will_pl.htm. Istniejący materiał dowodowy ujawnia więc że w jakiś czas później Bóg zmienił swe zdanie co do potrzeby zaludnienia Antypodów. Wszystko wskazuje na to że Bóg zdecydował się wówczas na dokonanie eksperymentu na Antypodach, poprzez stworzenie specjalnego lądu obecnie zwanego Nowa Zelandia, przystosowanego do osiedlenia na nim ludzi, oraz stworzenia ras ludzkich specjalnie dostosowanych do życia w trudnych warunkach Antypodów.
Dzięki eksperymentowi Boga ze stworzeniem Nowej Zelandii i zaludnieniem jej najpierw przez rasę „Moriori”, potem zaś przez rasę „Maori” (tj. „Maorysów”), mamy obecnie unikalną możliwość badawczą. Wszakże aż do około lat 1840-tych Nowa Zelandia i Maorysi pozostawali zupełnie odcięci od świata. Stąd ich oryginalna religia oraz mity nie zostały jeszcze zapomniane ani skażone wpływami religii i mitów z reszty świata. Mając więc obecnie do naszej dyspozycji tak wspaniałą teorię naukową jak Koncept Dipolarnej Grawitacji możemy już przebadać poziom prawdy zawartej w owych mitach, szczególnie zaś przebadać tezę wyrażoną w punkcie #C6 totaliztycznej strony internetowej o nazwie prawda.htm, a stwierdzającą że we wszystkie religie świata Bóg wpisał dokładnie te same absolutne prawdy, tyle że w każdej z owych religii prawdy te Bóg wyraził innymi słowami oraz położył nacisk na nieco odmienne ich aspekty.

#B2. Interesujące okoliczności stworzenia Nowej Zelandii:

Jedną z istotnych zasad postępowania którymi Bóg się kieruje we wszelkich swych działaniach dotyczących ludzi, jest zasada że zawsze musi istnieć droga która zaprowadzi tych co szukają prawdy do poznania tejże prawdy. W przypadku stworzenia przez Boga świata fizycznego, Ziemi, oraz człowieka, owa „droga do prawdy” uzyskała formę różnych pism świętych, w rodzaju Biblii czy świętych skryptów hinduizmu, które Bóg dał ludziom aby te ujawniły im wytyczne jak ludzie ci mogą dotrzeć do prawdy. Podążając ową drogą, możliwe więc było dokonanie ustaleń zaprezentowanych np. na totaliztycznej stronie internetowej evolution_pl.htm.
W początkowej fazie tworzenia Bóg najwyraźniej NIE zamierzał zaludniać Antypodów – tak jak stwierdza to teza niniejszej strony. Z tego powodu nie dana też została ludziom owa „droga do prawdy” na temat lądów i ziem leżących na Antypodach. Jednak kiedy ludzie zaludnili istniejące kontynenty z północnej półkuli Ziemi, niektóre grupy ludzi zaczęły stopniowo przenosić się do Antypodów. Widząc tą tendencję, najwyraźniej Bóg zdecydował się dokonać eksperyment stworzenia zupełnie nowych ras ludzkich (tj. Moriori i Maori) – które to rasy Bóg zamierzał dostosować do życia w ogromnie trudnych i wymagających warunkach Antypodów. Aby dać owym rasom zupełnie unikalne warunki do życia, Bóg postanowił wówczas stworzyć też i nowy ląd, którym jest obecna Nowa Zelandia. Aby zaś przy tym stwarzaniu zupełnie nowego lądu udostępnić ludziom „drogę do prawdy”, Bóg postanowił stworzyć Nową Zelandię dosłownie na oczach całego szeregu świadków.
Było to już w czasach kiedy ludy północnej półkuli Ziemi miały już swoje państwa i narody, takie jak Egipt, Grecja, Indie, czy Chiny. W pobliżu Nowej Zelandii, czyli prawdopodobnie w Australii lub Tasmanii, żył wówczas dosyć niezwykły człowiek zwany „Maui”. Został on zamodelowany na podobną osobę która w kulturach Europy znana jest pod nazwą „Herkulesa”. (Jest też możliwe, iż oboje oni byli owymi „cielesnymi reprezentacjami Boga” opisywanymi w punkcie #B12 strony god_pl.htm.) W podobny sposób jak ów „Herkules”, także ten „Maui” był większego niż normalnie wzrostu, oraz nietypowej u ludzi siły. To on i jego bracia wybrani zostali przez Boga na naocznych świadków stworzenia Nowej Zelandii. Kiedy więc z grupą swoich braci i kompanów ów Maui wybrał się łodzią na ryby, po zarzuceniu wędki Bóg spowodował że zamiast ryby jego hak zaczepił się o nowy ląd. Stąd kiedy wyciągał swoją wędkę z wody, ku szokowi jego towarzyszy – a zapewne i jego samego, Bóg spowodował iż wyglądało to jakby ów Maui faktycznie złowił i wyciągnął z wody na powierzchnię morza ogromny nowy ląd. Ląd ten obecnie zwany jest „Nowa Zelandia”. Naoczni świadkowie owego stworzenia Nowej Zelandii przekazywali potem dalszym pokoleniom tamtą historię niedawnego pojawienia się Nowej Zelandii na powierzchni naszej planety.

[….]

#D6. Wymowne prawdy ujawniane stopniowym udoskonalaniem standardowej procedury stwarzania kolejnych ras ludzi:

W punkcie #D1 tej strony opisana została „standardowa procedura” której Bóg używał podczas tworzenia kolejnych ras ludzi. Aczkolwiek cała ta procedura niemal dla każdej rasy ludzkiej okazuje się być taka sama, z upływem czasu dają się odnotować niewielkie, chociaż ciągłe, udoskonalenia i zmiany wprowadzane do jej etapu (3) – czyli do „nauki w Raju”. Przykładowo, jeśli przeanalizuje się stworzenie rasy Hindusów (które było pierwszym i najstarszym na Ziemi praktycznym wdrożeniem owej „standardowej procedury” stwarzania ludzi), wówczas się okazuje że podczas uczenia pierwszych Hindusów w ichnim „Raju” Bóg przyjmował tam ogromną liczbę najróżniejszych „cielesnych reprezentacji Boga”. (Owe „cielesne reprezentacje Boga” obecnie najczęściej opisywane są w hinduiźmie nazwą „hinduscy bogowie” albo „deity” – patrz punkty #B6 i #B6.1 z totaliztycznej strony god_pl.htm.) Dla pierwszych Hindusów każda z tych „cielesnych reprezentacji Boga” miała ciało i wygląd człowieka, każda też z nich posiadała osobowość i charakter jakie były mieszaniną dobra i zła – jako przykład patrz wygląd „hinduskiego boga” o imieniu „Murugan”, wygląd i charakter którego zilustrowane są na „Fot. #B1ab” z totaliztycznej strony immortality_pl.htm. Aby efektywniej uczyć ludzi, w Raju Hindusów owe „cielesne reprezentacje Boga” posiadały i używały najróżniejsze zaawansowane urządzenia techniczne, włącznie z latającymi „vimanami” podobnymi do mojego magnokraftu. Jedna z tych reprezentacji zawsze używała aparatu oddechowego podobnego do dzisiejszej „maski gazowej”. (Mianowicie, „maski” tej używał „hinduistyczny bóg” który najczęściej nazywany jest „Ganesha”.) Z powodu tej jego maski, pierwsi Hindusi okrzyknęli że ma on „głowę słonia” i zwrócili na niego większą uwagę niż na innych bogów. Z tego powodu, kiedy Bóg tworzył kolejne rasy Greków oraz Egipcjan, niektórym z wówczas ciągle licznych swoich „cielesnych reprezentacji” nadał już celowo wygląd pół-ludzi, pół-zwierząt. Okazało się wówczas, że ludzie którzy podczas etapu „nauki w Raju” obcowali z owymi cielesnymi reprezentacjami Boga, utożsamiali ich wygląd z ich charakterem. Dlatego w jeszcze następnym procesie stwarzania Chińczyków, Bóg już zdecydowanie nadawał cechy niektórych nieprzyjemnych zwierząt, np. węża, tym ze swoich cielesnych reprezentacji (smoków) które miały uczyć ludzi na temat zła, zaś wygląd całkowicie ludzki – tym swoim reprezentacjom, które miały uczyć ludzi na temat dobra. Z uwagi na sukces tego ilustracyjnego podejścia do nauczania ludzi, kiedy Bóg stwarzał Izraelitów, zrezygnował już z używania w Raju wielkiej liczby swoich cielesnych reprezentacji naraz, zaś umieścił tam już tylko ich dwie, mianowicie ludzko wyglądającego Mesjasza (który swym postępowaniem ilustrował ludziom dobro), oraz Szatana posiadającego częściowy wygląd węża (który ilustrował ludziom zło). Wobec sukcesu tej ilustracji dobra i zła, podczas stwarzania rasy Maorysów Bóg ponownie powtórzył i jeszcze bardziej pogłębił tą zasadę – patrz m.in. też punkt #L1 poniżej.
Sam fakt, że miała miejsce taka stopniowa ewolucja niektórych szczegółów „standardowej procedury stworzenia” stosowanej przez Boga, prowadzi do kilku ogromnie istotnych wniosków. Przykładowo, potwierdza ona szokujący niektórych fakt, że Bóg też się uczy i stopniowo poszerza oraz udoskonala swoją wiedzę oraz metody działania. Innymi słowy potwierdza ona że Bóg wcale NIE wie absolutnie wszystkiego i to od samego początku, a że Bóg też stopniowo się uczy i zdobywa doświadczenie w sposób identyczny jak ludzie – co zresztą sam Bóg otwarcie potwierdza w wersecie 18:20-21 z bibilijnej Księgi Rodzaju (werset ten dyskutowany jest dokładniej w punkcie #M1 z totaliztycznej strony evolution_pl.htm). Stopniowa ewolucja „stadardowej procedury stworzenia” potwierdza też ustalenie zaprezentowane w punkcie #B2 totaliztycznej strony will_pl.htm, mianowicie że Bóg stworzył człowieka głównie po to aby z pomocą ludzi móc nieustannie powiększać wiedzę i doskonałość inteligentnego wszechświata.

[….]

 

#G2. Ciekawostki opisujące odmienne niż w innych częściach świata tendencje mieszkańców Nowej Zelandii (odnotuj że podobne tendencje występują też w Australii):

Oto kilka cech opisujących ludność Nowej Zelandii, których istnienie typowo powodowałoby zdziwienie w większości innych rejonów świata.
Kontrybucja emigrantów. Jak to wyjaśniono w artykule ze strony A3 gazety The New Zealand Herald, wydanie z wtorku (Tuesday), June 10, 2008, w 2006 roku każdy emigrant statystycznie (tj. w przeliczeniu „na głowę”) przysparzał gospodarce tego kraju $3545, zaś każdy urodzony w Nowej Zelandii przysparzał statystycznie tylko $915 (w oryginale angielskojęzycznym „each immigrapnt makes net impact of $3547, against $915 for NZ-born”).
Najstarsza żarówka świata. Mieszkańcy Nowej Zelandii zachęcani są do aż tak oszczędnego obchodzenia się z elektrycznością, że to w tym właśnie kraju znajduje się najstarsza żarówka świata która do dzisiaj świeci. Na jej temat istnieje nawet specjalna strona internetowa o adresie http://www.centennialbulb.org. Na temat owej żarówki ukazał się artykuł o tytule „At 107, oldest lightbulb still a real livewire” ze strony B1 nowozelandzkiej gazety The Dominion Post, wydanie z czwartku (Thursday), May 8, 2008.
Polityka polityków. W 1993 roku ówczesny przywódca kraju (Prime Minister) o nazwisku Jim Bolger sprzedał za grosze koleje państwowe Nowej Zelandii w obce ręce. Oczywiście, obcy właściciele szybko koleje te zdewastowali, tak że już wkrótce przestały one wypełniać przynależne im funkcje transportowe. Kiedy więc w 2008 roku z powodu zdewastowania i niskiej zdatności użytkowej rząd Nowej Zelandii zmuszony został odkupić owe koleje za bardzo słone pieniądze aby móc im przywrócić publiczną użyteczność, na prezesa przedsiębiorstwa nimi zarządzającego rząd ten wyznaczył nie kogo innego a właśnie owego Jim’a Bolger – po więcej szczegółów patrz artykuł „Govt: We paid top dollar for rail” (tj. „Rząd: odkupienie kolei kosztowało nas ciężkie pieniądze”), ze strony A1 gazety The New Zealand Herald, wydanie datowane w środę (Wednesday), July 2, 2008.
Polityczne dowcipy. Wcale nie jest prawdą że powodem dla którego w Nowej Zelandii nie słyszy się politycznych dowcipów jest to że ci co usiłują je opowiadać lądują w Iraku, zaś ci co ich słuchają lądują w Afganistanie. Faktycznie w Nowej Zelandii można usłyszeć polityczne dowcipy zaś ja już natknąłem się aż na dwa z nich. O pierwszym z tych dowcipów dowiedziałem się zaraz po tym gdy był on opowiedziany przez Sir Roberta Muldoon (tj. byłego Prime-Ministra Nowej Zelandii) w dniu 6 marca 1992 roku podczas harytatywnego przemówienia w Szkole Podstawowej z Methven. Stwierdzał on że „Nowozelandczycy którzy emigrują do Australii podnoszą poziom IQ w obu tych krajach”. (To zapewne z powodu owego dowcipu, zgodnie z artykułem „Kiwis flee nest in record numbers for new life in Australia” – tj. „Kiwi odlatują w rekordowych liczbach aby założyć gniazda nowego życia w Australii”, ze strony A1 gazety The New Zealand Herald, wydanie z czwartku (Tuesday), November 25, 2008, w roku do października (October) 2008 wyemigrowało do Australii 47300 Nowozelandczyków – co stanowi ponad 1% całej populacji Nowej Zelandii.) Ów dowcip Sira Muldoon jest cytowany w niemal każdej biografii tego niezrównanego polityka – w mojej opinii największego jakiego Nowa Zelandia kiedykolwiek miała. Drugi z dowcipów politycznych jakie poznałem w Nowej Zelandii przeczytałem w artykule „Great Survival helps NZ have last laugh” (tj. „Wielka przyżyciówka pomaga Nowej Zelandii zaśmiać się jako ostatniej”), ze strony B5 gazety The Dominion Post, wydanie z poniedziałku (Monday), March 30, 2009. Ów dowcip stwierdza, cytuję „Hilary Clinton raz była zapytana przez Newsweek o dowcip. „Oto jeden bardzo dobry” odpowiedziała. „Helen Clark, były pierwszy-minister Nowej Zelandii: jej przeciwnicy kiedys odnotowali, że w przypadku wojny nuklearnej dwie rzeczy które wyłonią się z gruzów są karaluchy oraz Helen Clark”. (W oryginale angielskojęzycznym: ‚Hilary Clinton was once asked by Newsweek for a joke. „Here is a good one,” she replied. „Helen clark, former prime-minister of New Zealand: her opponents have observed that, in the event of a nuclear war, the two things that will emerge from the rubble are the cackroaches and Helen Clark.” This week Miss Clark emerged spectacularly from the rubble. Her appointment as administrator of the United Nations Development Programme is probably as close to tailor-made as it gets.’)
Koszta tradycji. Rolnicy Nowej Zelandii mają swoje tradycyjnie nawyki z jakimi NIE bardzo chcą się rozstać. Przykładowo corocznie wylewają oni cały ocean niebezpiecznych chemikaliów na swoje pola oraz w pyski swojej trzody. Spora proporcja owych chemikaliów jest już zakazana w wielu innych krajach świata. Jak też informuje artykuł „NZ exports at risk after insecticide found in beef” (tj. „Nowozelandzki eksport jest zagrożony z powodu chemikalii owadobójczych znalezionych w wołowinie”) ze strony A10 gazety Weekend Herald, wydanie datowane w sobotę (Saturday), July 5, 2008, Nowa Zelandia może utracić zagraniczne rynki zbytu właśnie z powodu nadmiernych ilości zakazanych chemikalii obecnych w jej produktach rolnych. Z drugiej zaś strony, oprócz swych produktów rolnych, Nowa Zelandia obecnie NIE ma już niemal nic innego do zaoferowania światu na sprzedaż.
Dzieci a dyscyplina. Anglicy mają powiedzenie „Spare the rod and spoil the child” (tj. „pożałuj rózgi a popsujesz dzieciaka”). Od niepamiętnych czasów generacje dzieci były więc uczone dyscypliny przy pomocy klapsów i rózgi. Tymczasem jedna nowozelandzka posełczyni na sejm tak się zawzięła przeciwko klapsom, że sama jedna przeforsowała w sejmie prawo, iż każdy Nowozelandczyk który wymierzy klapsa swemu dziecku jest przestępcą i należy go za to wsadzić do więzienia. W ten sposób ona sama jedna jakby „zaszachowała” cały naród. Nie pomogły żadne pochody, protesty i apele tysięcy Nowozelandczyków. Wszakże – jak stwierdza to artykuł „Poll reveals we’re still smacking” (tj. „Badania wykazują że my nadal dajemy dzieciom klapsa”) ze stron A1 i A3 gazety The New Zealand Herald, wydanie datowane we poniedziałek (Monday), May 26, 2008, w świetle owego prawa większosć rodziców staje się zwykłymi przestępcami bowiem ciągle czasami dyscyplinuje swoje dzieci poprzez danie im klapsa. Kiedy w końcu zdesperowani rodzice zgromadzili wymaganą liczbę wielu tysięcy podpisów które miały zmusić rząd do przeprowadzenia referendum w owej sprawie wymierzania dzieciom klapsów, najpierw rząd oświadczył że jest za mało podpisów bowiem ktoś tam kto podpisał ową petycję NIE był uprawniony do głosowania. Po zgromadzeniu zaś owych brakujących podpisów wymaganych do rozpisania referendum, rząd oświadczył że jest już zbyt późno aby referendum to przeprowadzić. Więcej danych na ten temat w artykule „Smacking petition runs out of time” (tj. „Na petycję w sprawie klapsów jest już za późno”), ze strony A1 gazety The New Zealand Herald, wydanie datowane we wtorek (Tuesday), June 24, 2008. Jedyna pociecha dla sfrustrowanych tym prawem rodziców, że rząd który prawo to uchwalił podczas wyborów w 2008 roku został odsunięty od władzy (jak niektózy twierdzili – w dużej proporcji właśnie dzięki głosom obywateli sfrustrowanych tym prawem.)
Lawinowa ucieczka Nowozelandczyków. Przez długi czas fakt masowej ucieczki Nowozelandczyków był jednym z tych tematów jakie się wstydliwie przemilcza. Dopiero na początku 2008 roku niektóre gazety owego kraju zaczęły nieśmiało przypominać rządowi, że brak pracy i zarobku, upadająca ekonomia, zamykanie rozwoju, itp., powoduje że młodzi i ambitni mieszkańcy Nowej Zelandii po prostu uciekają z owego kraju. W ten sposób Nowa Zelandia traci sól swego narodu – znaczy najbardziej zdolnych i niezbędnych gospodarce fachowców. Jak też się okazało, ucieczka ta jest masowa – z trochę ponad czteromilionowej Nowej Zelandii corocznie ucieka około 1% jego mieszkańców. Przykładowo, w artykule „Record numbers leaving to Australia” (tj. „Rekordowe liczby wyjeżdżają do Australii”) ze strony A1 gazety The New Zealand Herald, wydanie datowane w czwartek (Thursday), October 23, 2008, ujawniono że w roku kończącym się we wrześniu (September) 2008 roku do Australii wyemigrowało 47200 Nowozelandczyków (tj. ponad 1% całej populacji kraju).

więcej u źródła: http://totalizm.pl/newzealand_visit_pl.htm

 

Podziel się!