Oto hinduski odolan, drzewo i owoc, o których po polsku w Internecie nie przeczytacie nawet jednego zdania – Drzewo Samobójców.
W książkach także wiele nie znajdziecie, tylko w co bardziej specjalistycznych. To drzewo odmieniło dolę wielu tysięcy ludzi w Indiach.
Jest trochę wstydliwym, więc pomijanym milczeniem, dowodem na sposób bycia i zachowania Brytyjczyków w Indiach, którzy eksploatowali ten kraj z krwiożerczą zapiekłością drapieżców najniższego gatunku.
Ta opowieść rozpoczyna się jak bajka, ale nie jest to opowieść bajeczna i nie będziecie nią zachwyceni. Początek jest dobry na święta – nie jest to Słowo na Wielką Niedzielę. Powiedzmy, że na Świąteczny Poniedziałek z biedą ujdzie.
ZA TO DALSZA CZĘŚĆ TO JUŻ ZDECYDOWANIE NA PO ŚWIĘTACH – DO PRZEMYŚLENIA.
O Doli
Dola była i jest przyjmowana przez ludzi z pokorą i bez sprzeciwu. Są jednak sytuacje, kiedy wzbudzony może zostać w człowieku bunt przeciw podstawowemu instynktowi – instynktowi życia.
Ludowe podania polskie i wiele podań na Syberii, w Rosji, na Ukrainie, w Bułgarii, w Serbii i Macedonii oraz w innych krajach słowiańskich czy na Litwie, zachowały pamięć trzech boginek przeznaczenia, które występują razem przy narodzinach dziecka.
W różnych krajach słowiańskich i sąsiednich na które słowiańszczyzna miała dłuugotrwały, wielowiekowy wpływ – np. w Grecji, która była pod silnymi wpływami słowiano-skołockimi i perskimi od starożytności aż do XII wieku n.e. – ich wspólne, obejmujące wszystkie trzy – miano, bywa różne, lecz dla Słowian zawsze bez trudu zrozumiałe (przy odrobinie giętkości językowej i minimalnym wysiłku wyobraźni).
Wśród Słowian zwie się je rodzanicami, rojenicami, rodiczkami, sudienicami, sojenicami, sudiczkami, narecznicami, u Bałtów nazywane są dajnami, łajmami lub dzisnami ( – dające, te które podają, dawczynie losu i podań, dawczynie bytu – dziś-byt-dające, łajmy-złajmy- łaj dające- mające głos, głoszące i łające – przynoszące nowinę złą lub dobrą, albo nijaką), u Greków zwano je mojrami ( – od móc – moc, możliwość, moj-ra – możliwość rozdająca, możliwość dająca, rodząca możliwości) a u Rzymian parkami (od łac. pare-re – czyli dawać dech, parę ro(dzić) i parę ro(zdzielać)).
W Anatolii (dziś Turcja), gdzie w starożytności przez długi czas panowały ludy Staroeuropejskie (genetycznej haplogrupy męskiej Y – DNA I), a także Scytowie (hapl. R1a1) przechowała się pamięć pary boginek przędących nieć przeznaczenia, o imionach Istustaja i Papaja – to znaczy Istu-staja – Ist-Dająca (istu-zadaje, Istozdaja) lub u-Istu-Stojąca (Istostoja), albo Ist-Tająca (Istutaja) oraz Pąp-Dająca (Pąp-daja, Pąp-aja – czyli Pępowica). Miano Pąpaja nawiązuje też do łacińskiej nazwy maku – kwiatu i rośliny Mokoszów – papaver – Pąp Wiary, podobnie jak w nazwie pap-roci pąp-rudzi – Pąpu Rodu).
Skandowie i Lądowi Germanie (Germanie Kontynentalni, europejscy – czyli z Białego Lądu- a nie z Półwyspu Skonu-Skądu, Skądy-Nawia) znali je jako norny lub disy. Ta ostatnia nazwa zdradza już powiązanie słowiańskie: Disa- Dzisiejsza, Ta – konkretnie Ta właśnie, Ta Teraz i Tu Będąca czyli Tubędąca (diese), dziełająca byt teraz i tu, jak w być – sein, czy w jest – ist – zatem Disy – Dawczynie Bytu, Istu. Zrozumienie tej zgermańszczonej , zkreolizowanej nazwy dzisiaj i ist-byt, ist – jestestwo, jest trudniejsze niż zrozumienie brzmień z greki, perskiego czy z łaciny.
Polacy, Ślązacy, Pomorzanie i Łużyczanie nazywają je, te trzy boginki – Dólkami .
Boginki owe pojawiają się przy kołysce zaraz po narodzinach dziecka i wkładają mu pod poduszkę wierg- wyrok – los-kosz w postaci trzech patyczków, trzech deseczek albo trzech różnobarwnych kulek, trzech motków nici-nieci. Na deszczułkach owych są uczynione niećmi-nićmi mokoszych pajączków napisy tajemne (lub na patyczkach oplecione, lub w kłębkach zawiłte).
To pajęczymi nićmi-niećmi jest bowiem przez bogów Mo-Koszów, Władców Przeznaczenia haftowana Baja Dziejów Świata i Baja Żywotów. To bogini Mokosz wplata ZRĘB zapisany na Baji przez Mającego Kosz (Ma-Kosza) w żywot człowieka (lub na odwrót żywot w Zręb) – dając mu tzw. WIERG – Wyrok, a zarazem coś na kształt bezwzględnego nakazu WIER-ności owemu zapisowi otrzymanemu z Pępem Wiergu (owymi trzema deszczułkami – z Drzewa Krwistego – olchy, z Drzewa Zapisu, czyli beru-berzu – brzostu, albo z brzozy – Drzewa Czystego, lub z patyczkami Zioła Krwi – krwawnika, paproci – Zioła Rodu, albo Zioła Czystości – ruty).
Na jednej z tych deszczułek (patyczków) jest też zapisane czarowne, tajemne imię dziecka znane tylko jemu, bogom i jego matce. Imienia tego nie wolno głośno wypowiadać, ani też zdradzić nikomu – bo jego znajomość powoduje, że osoba znająca owo imię, może kierować czynami i krokami takiego człowieka, albo zadać mu czar, nawet śmiertelny.
Dla ludzi wierzących w działanie magii i czarów, w więź obustronną między człowiekiem a siłami wszechświata, która ma moc sprawczą i działa – ten ostatni aspekt – posiadanie ukrytego , głębokiego, tajemnego imienia nieosiągalnego dla nikogo innego, ma duże znaczenie. Ukryte imię musi pozostać do śmierci za-tajone.
Rodzanice nazywane bywają po różnych krajach Narecznicami, jako że wręczają ale i „narzucają” wierg- wyrok, a także na-rzekają – czyli mówią (rzekać – rzec) o rzeczach, jakie człeka w życiu (rzyciu – fonetycznie) spotkają. Należy sądzić, że w Polsce (ale tej dawnej Po-Lechii, czyli Polsce rozumianej od Kijowa i Mińska po gród Hama na Połabiu i Jeryń nad Mieniem-Menem) boginki te nazywano właśnie NARECZNICAMI – wskazuje na to zakres słowa rzekać – jego konotacje z innymi określeniami, a także przypisanie jednemu z gatunków paproci nazwy „narecznica”.
U Serbów, w Macedonii, wśród Rosjan bywają też nazywane sudenicami – bo sudba – los, przeznaczenie. Usud to serbski bóg Makosz (Bóg Przeznaczenia), a NIE Bóg SĄDU, jak nasza SĄDZA-NIEPRAWOTA-Kriwda. Przynoszą jednak owe Sudiczki i Serbom – po prostu dolę, czyli wyrok-wierg – przeznaczenie dla dziecka.
Polacy przechowali w ludowej pamięci i zapisach zarówno postać Bogini Losu (Koszu) Ludzkiego – Doli, jak i pamięć trzech postaci przychodzących do nowo narodzonych, które były boginkami – mniejszymi duchami pomocniczymi Bogini, Dólkami , a zwały się: Dodola, Odola i Niedola. Przechowali też pamięć o trzech ziołach – czyli patyczkach wyroku.Od tego wyroku nie było w życiu ziemskim odwołania. Co tam było zapisane musiało się wydarzyć.
Jednakże istniało na świecie zioło, które miało moc zmieniania zapisów Wiergu – jedno jedyne. Tym magicznym odmieniaczem losów, dziejów, osób był – ODOLAN. Odolan często identyfikuje się z krwawnikiem, którego łodygi służą do wróżb związanych z odmianą losu-koszu (wyroków) lub z paprocią – rośliną i „kwiatem” Rodów – Bogów Opiekunów Narodzin, ale było to dawniej zapewne jeszcze inne zioło – to trzecie, którego brakuje w zestawie krwawnik-paproć- …..
Co ciekawe pamięć nazwy oraz podania związane z Odmianą – Odolą przechowali nie tylko Słowianie ale i Hindusi a także Grecy. Co i kto łączy te trzy tak zdawałoby się „odległe” tradycje. Piszę odległe w cudzysłowie, bo one odległe nie są. Łączą ich Scytowie-Skołoci.
Zniewolenie
Jak mocno człowiek zniewolony, żyjący w kraju okupowanym przez obcych lub nawet pod butem własnych satrapów, może pragnąć śmierci, widząc w niej jedyny sposób na wyzwolenie się z udręki codzienności? Jak sponiewierana godność osoby wpływa na jej świadomość i dalszą chęć do życia, płodzenia potomstwa, wykonywania jakichkolwiek codziennych czynności? Czy to nie może być źródłem permanentnej depresji, która popycha z kolei do samobójstwa?
Wyobraźnia człowieka wolnego z rzadka tylko jest w stanie sięgnąć tych obszarów umysłowości „istoty niewolnej”, gdzie można dotknąć choćby przez ułamki sekund i współodczuwać, współprzeżywać ten niesłychanie traumatyczny stan świadomości.
Jak silnym trzeba być żeby nie poddać się w warunkach upodlającej niewoli umysłu i ciała? Jak długo można wytrwać w takim stanie?
Czy niemożność wykonywania pracy i płynąca z tego faktu niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb człowieka jest stanem „niewoli” duchowej i fizycznej?
Socjalizm według doktryny marksistowskiej kładł niesłychany nacisk na to zagadnienie twierdząc, że bezrobotni są osobami ułomnymi, że tracą godność ludzką, nie będąc w stanie sprostać podstawowej ludzkiej potrzebie – potrzebie samodzielnego zapewnienia sobie bytu, że degradują się i staczają w stan na wpół zwierzęcy.
Dlatego w tamtym znienawidzonym przez Polaków ustroju, każdy musiał mieć pracę i to taką, która pozwalała mu się utrzymać przy życiu w podstawowym zakresie. Panował nawet swoisty przymus pracy – bo skąd mógł brać na życie niepracujący jeśli nie z kradzieży, kombinacji, pasożytnictwa, spekulacji, żebractwa. Doktryna nie brała pod uwagę, że jednak zaczynały się wytwarzać nadwyżki i rodziny dedykowały te nadwyżki swoim dzieciom – które mogły prowadzić lżejszy tryb życia. Powodem dla którego Polacy nienawidzili tamtego ustroju było zniewolenie przez Moskwę, zniewolenie polityczne, system i ideologia totalitarna, zniewolenie cenzurą.
Polacy nie zamierzali wcale rezygnować ze zdobyczy jakie otrzymali na podstawie haseł socjalnych takich jak: każdemu praca, bezpłatna opieka zdrowotna dla wszystkich, bezpłatna nauka na wszystkich szczeblach, minimalne opłaty za farmaceutyki. Polacy nie chcieli żeby całym ich majątkiem narodowym zarządzali obcy – chcieli móc podróżować po świecie, mieć paszport w kieszeni i wymienną walutę – to nie oznaczało chęci sprzedania się w nową niewolę.
Ktoś tutaj niedawno w korespondencji i dyskusji napisał o filmie czy książce „Pamiątka z Celulozy”, pamiętam ten film dobrze. Zrobił na mnie w dzieciństwie piorunujące wrażenie. Te czarne ulice, ci zmaltretowani ludzie pracujący po 14 godzin u obcych burżujów, wyrzucani na bruk z pracy za byle uchybienie lub za to że nie spełnili „pańskich” zachcianek, poniżani i bici, wyrzucani z domów za długi, tyrający do śmierci, żyjący od lichwiarskiej pożyczki do kolejnej pożyczki , skryminalizowani przez nędzę, miotający się bez nadziei przez całe życie po to by wreszcie wyzionąć ducha w rynsztoku – bez jakiejkolwiek pomocy doktora Judyma.
Są miejsca w Polsce współczesnej i ludzie skazani na ten sam los. Ale wyobraźmy sobie do tego, że w odróżnieniu od II Rzeczpospolitej w III RP stali się niewolnikami OBCYCH, że nawet jeśli ktoś pracuje i żyje godnie to pracuje dla OBCYCH, że chociaż wolno mu mówić po polsku to w koło nie ma już prawie nic polskiego, własnego, wszystko poza śmieciowym rodzinnym biznesem i nieopłacalnym rolnictwem jest w rękach wąskiej grupy (5% narodu) Polaków z Postkomuny i obcych.
Czy daleko stąd do współczesnej Grecji, która wszak nie jest wcale tak rozdana obcym jak majątek Polski? Czy mamy tutaj inną odmianę Grecji – a finał będzie taki sam?
Czy marionetkowy rząd republiki bananowej siedzącej w kieszeni obcego kapitału może działać dla dobra tejże republiki? Kto nie pamięta z propedeutyki marksizmu, iż taki rząd nic nie może poza realizowaniem obcych celów – ten może się dziwić różnym zjawiskom zachodzącym i obserwowanym w naszym kraju współcześnie. Jako przykładu na tej propedeutyce używano oczywiście republik bananowych z Ameryki Środkowej i wyspy Kuby. Teraz republika bananowa leży w sercu Europy – i sąsiadują z nią inne podobne. Ktoś przysłał mi linki z porównaniem opakowań ciastek produkowanych przez LIDL w Niemczech a sprzedawanych w Holandii i w Polsce w sieci LIDL. Tam opakowanie większe o 2 ciastka jest sprzedawane o połowę taniej niż w Polsce, a pensje pracownicze (siła nabywcza) są 10 razy większe. Co to ma być , co to za proceder? Odpowiadam: Neokolonialne „rżnięcie” współczesnych głupów – Murzynów Europy – Polaków.
Ktoś mógłby się łudzić, że wystarczy zmienić rząd na inny i wszystko się zmieni, że jeśli to nie wystarczy to wystarczy zmienić partię rządzącą na inną – Nieprawda. Każdy rząd marionetkowej republiki siedzącej w kieszeni obcego kapitału będzie zależny od tego kapitału. O poziomie bezrobocia w bananowych republikach decydują obcy a nie polski rząd. Hindusi dobrze to zrozumieli i po prostu wyrzucili Brytyjczyków ze swojego domu. Robią śmieszne, ale własne auto Tata – nie chcą licencji ani brytyjskich fabryk ani pracodawców z Wielkiej Wyspy. Polska nie robi już prawie nic swojego własnego, a właśni pracodawcy to malutkie śmieszne biznesy lub koncerny Czerwone powiązane z kapitałem obcym. Teraz słyszę, że następuje atak na Spółkę Cukrowniczą, bo jest za mocna – 7-ma na świecie – trzeba ją zniszczyć?! Komu to potrzebne? Obcym. Kto to realizuje? Polski rząd.
Czy scenariusz „Pamiątki z Celulozy” zrealizował się na naszych oczach? Obraz pozorny jest mylący – przeplata się w nim dobrobyt jednych z nędzą drugich. Podobnie było w przeszłości, ale skala wyprzedaży OBCYM była zupełnie inna. Mieli mniej kapitału i nie garnęli się tak bardzo do kapitalistycznego sposobu dokonywania podboju – wykupu krajów. Bo przecież w II Rzeczpospolitej tak jak i teraz – ten obraz „czarny” nie był czymś powszechnym. Bieda była na pewno większa, kraj wychodził dopiero co z XIX wieku, ale istniały tak jak dziś obszary względnego dostatku (własnego polskiego kapitału było dużo więcej, nie tak jak teraz).
Nie mówi nam się dzisiaj jakie były przedwojenne proporcje biedy i dostatku, obcego kapitału i własnego – czy była to tak totalna ekspansja bogatych w forsę z Zachodu jak teraz, kiedy są zdolni spekulować i wykupywać oraz rujnować swoją polityką całe państwa – takie jak Grecja czy Hiszpania, a bez wątpienia także Polska?
Dzisiaj mamy miliony ludzi poza granicami kraju w poszukiwaniu pracy, miliony w kraju bez pracy (prawie 24% ludzi młodych – to dane z 6.04. 2012). Czy są niewolnikami i zakładnikami swojej socjalnej sytuacji? Czy powinniśmy kontynuować tę drogę „rozwoju” powtarzając jak głupcy mantrę, że nic lepszego nie wymyślono?! A czy emeryci są niewolnikami swoich głodowych emerytur? Jak myślicie? Tak? Widzieliście starych ludzi grzebiących po śmietnikach, zdegenerowanych, osiwiałych bezdomnych dogorywających po ogródkach działkowych?
Czy zniewolony umysł to już świadomość NIEWOLNICZA czy tylko jeden z etapów stawania się pełnowymiarowym NIEWOLNIKIEM, początek procesu przeobrażania się i zdążania do stanu niewolnego – SCLAVE?!
Czy dwa miliony młodych ludzi wypędzonych z własnego kraju, wypędzonych przez politykę państwa za chlebem to dużo czy mało? To takie same obrazki – tylko uwspółcześnione – jak emigracja z XIX i z początku XX wieku. A dalsze dwa miliony bezrobotnych w kraju! Dodajmy do tego politykę stwarzania wszelkich możliwych barier w posiadaniu dzieci młodemu pokoleniu (bo bezrobocie ich mocno dotyczy, a ulg żadnych nie widać w związku z rodzeniem dzieci – wręcz odwrotnie rodzić i pracować do 67 roku , fajne!). Czy to wszystko to już powód do alarmu czy jeszcze do spokojnego snu? Czy to wszystko nie składa się spójnie na narodową samozagładę?! Czy to świadome działanie Klasy Sprawującej Władzę, czy nie?
Doloż moja Dolo…
Czy taką dolę zgotowaliśmy sobie sami? Czy pchnęły nas w tę przepaść polskie „elity” posiadające, po których nie spodziewaliśmy się, że poczują się częścią nie narodu polskiego, lecz nowego Wyższego NARODU – rzeczywistej Rasy Panów – Narodu Światowych Posiadaczy, Właścicieli Korporacji, Narodu Pieniądza, o prawdziwie internacjonalistycznym i kosmopolitycznym charakterze?
Czy istnieje szansa odwrócenia owej Doli zbiorowej – czyli Wyroku Dziejów (Wiergu) i Doli indywidualnej tych milionów ludzi?
Czy można obrócić tę NIEdolę w DOdolę, tak jak to zrobili Hindusi za Gandhiego, czy też musi to być obrót – odmiana – Odola – w stronę jaką wskazuje Drzewo Odolanu – Drzewo Samobójców?!?
Czy to nie jest forma neokolonializmu – to co nas dotyka obecnie? A naród dotknięty neokolonializmem, czy nie staje się Niewolny?
Polska decyzją swojej klasy politycznej dobrowolnie stała się krajem neokolonialnym.
Ci którzy dobrowolnie wyrzekają się wolności zaiste nie są godni miana człowieka.
O obecności Brytyjczyków w Indiach zwykło się kręcić kolorowe filmy pełne romantycznych obrazków i nostalgicznych wspomnień z dzienników wspaniałomyślnych zaborców. Spróbujmy spojrzeć na ten temat oczami Hindusów, a zwłaszcza kobiet hinduskich. Spróbujmy spojrzeć oczami ludzi osadzonych w wierze przyrody, w naturalnym rodzimowierstwie Indii i buddyzmie – filozoficznej odmianie tego rodzimowierstwa, poddanych presji obcej cywilizacji i religii. Walory moralne i standardy etyczne, a także system organizacji życia tejże cywilizacji usiłowano im wtłoczyć na siłę, jako modelowe rozwiązanie problemów biedy i zacofania.
Może teraz, będąc sami tak blisko kolonialnej zależności, potrafimy się wczuć w ich duszę narodową i zrozumieć to co mówił Gandhi? Może potrafimy zastosować jego wskazówki, by wydobyć się z tej opresji.
Udało nam się zburzyć światowy ład i obalić komunizm, ale czy udało nam się ułożyć życie narodu tak jak powinno być ułożone? Czy odrzucając poprzednią niewolę – zależność od obcego państwa – ZSRR chcieliśmy odrzucić postulaty socjalne poprzedniego ustroju? Czy Polacy chcieli zlikwidować bezpłatną służbę zdrowia – co ma już miejsce, czy chcieli zlikwidować bezpłatne szkolnictwo podstawowe, średnie i wyższe, czy chcieli zlikwidować polską własność narodową ?! Takie były postulaty Solidarności w 1980 roku?!
NIE PRZYPOMINAM SOBIE TAKICH POSTULATÓW! Przeczytajcie na Tablicach z 1980 co było tam napisane – 21 Postulatów! Co się stało przez te 20 lat?
Jaki jest procent dobrze prosperujących w stosunku do klepiących biedę?
Kolorowe czasopisma i portale w ostatnich latach zapobiegliwie nie publikują materiałów pokazujących jasno proporcje biednych do bogatych – jak i w ogóle z zasady nie publikują materiałów pokazujących proporcje między polskim i obcym kapitałem w Polsce. Nic dziwnego, te czasopisma i telewizje służą WYŁĄCZNIE Klasie Posiadającej i OBCYM – nikomu innemu więcej.
Czy nie podobnie rzecz ma się dzisiaj w Tybecie, czy nie inaczej jest w Czeczenii, gdzie ludzie chcieliby żyć według własnych religijnych reguł i bez ucisku Moskwy czy Pekinu?
Czy nie inaczej jest w Afganistanie, gdzie niszczy się jedno z ostatnich państw plemiennych stosując tę samą zasadę i ten sam schemat postępowania co w Iraku?! Czy nie inaczej jest w Afryce?! W Sudanie pierwsze co przychodzi Amerykanom do głowy to wydawać New Yorkera dla Murzynów – Całe szczęście że są w 70% wciąż niepiśmienni. Jest to po prostu zbrodnicze powielenie tego sposobu postępowania, jaki wypracowali Brytyjczycy w Indiach, a to jest powieleniem schematu Wyższości Kultury opartej na Etyce Chrześcijańskiej nad Innymi Kulturami.
Poczucie Lepszości + Poczucie Wyższości + Poczucie Misji.
Czy to jest wprowadzanie cywilizacji, kiedy jakiś żołnierzyna może wejść do twojego domu i wystrzelać na twoich oczach twoją rodzinę, a potem cichaczem wywozi się go do USA, zamiast odrąbać mu publicznie na placu w wiosce ręce, które mordowały kobiety, dzieci i staruszków?!
Niemcy wychodzą dziś na ulice buntując się przeciw kapitalizmowi – Niemcy, którzy żyją 1000 razy lepiej niż Polacy i trzymają w swoich rękach połowę naszego polskiego przemysłu !!!
Kilka zdań z głupawej książczyny o zabójczych roślinach naprawdę wstrząsnęło mną do głębi i na moment poczułem to co musieli czuć brytyjscy poddani w Indiach, Gujanie, gdziekolwiek – a też i to co czuli zapewne nasi dziadowie pod pruskim, moskiewskim i austriackim butem.
Zbyt łatwo zapominamy, a może nawet w ogóle nie uświadamiamy sobie, jakie to musi być uczucie, które sprawia, że człowiek woli popełnić samobójstwo niż żyć w upodleniu niewolą. Wydaje nam się, że wolność otrzymaliśmy na zawsze i że jej utrzymanie nie wymaga żadnego wysiłku – Nic bardziej błędnego.
Czy konieczność życia w biedzie poniżej progu jakiejkolwiek możliwości zrealizowania własnych potrzeb, na marginesie świata, w stanie b e z r o b o c i a podczas, gdy człowiek jest młody i pełen sił oraz pragnień, nie jest perfidną odmianą NIEWOLI?! Na Zachodzie tym ludziom Młodym daje się dożywotnie zasiłki, żeby siedzieli cicho. Tutaj w Polsce nie dostają nic – rodzice mają ich utrzymywać. Czy aż do śmierci? A kto ich utrzyma potem?!
Wyobraźmy sobie teraz co może się dziać dalej w społeczeństwie, które opanowało technologię zdolną zastąpić człowieka jako pracownika na każdym niemal stanowisku pracy. Liczba ludzi bez pracy w Europie rośnie, bo tańsze są roboty i automaty na liniach produkcyjnych. Łatwiej rządowi stworzyć niepotrzebną nikomu administrację/biurokrację – i tam skierować bezrobotnych – niż stworzyć nowe miejsca pracy produkcyjnej. Łatwiej zmuszać steranych niełatwym życiem w Polsce do pracy aż do śmierci. Śmierci poprzedzonej okresem bezrobocia bez zasiłku pomiędzy 60 a 67 rokiem życia, co oznacza skazanie ich na głodową emeryturę, po prostu na nędzę, głodowanie, na bezdomność i śmierć, lub na choroby i śmierć. Tak – to nic innego dla nich nie oznacza – tylko ZAGŁADĘ. Czy nie tak Stalin rozwiązał problem Ukrainy?
A może ktoś wykształcony i rozumiejący uważa INACZEJ? Jestem otwarty na inny osąd rzeczywistości – tylko proszę o argumenty i cyfry. Może ktoś uważa „oświecony tv-propagandą, że wysokopłatna opieka zdrowotna dla ludzi bezrobotnych i o głodowych emeryturach, albo dla tych którzy nawet nie mają zasiłku, JEST DLA NICH DOSTĘPNA?
Czy tak samo jak ta niby bezpłatna, która bezpłatnie wydaje jedynie świstek papieru z zapisanymi tam nazwami leków, które następnie w aptece kosztują horrendalne pieniądze?!
Czy ktoś – w TVP, TVN, Polsacie – powiedział MŁODYM LUDZIOM, że tych 25% młodych bez pracy + drugie 25% młodych, którzy dzisiaj pracują na czarno albo na śmieciowych umowach – nigdy, NIGDY, PRZENIGDY nie wyrobi 40 lat pracy, które mają ich uprawniać do emerytury?!!!
Dziwię się MŁODYM, że z taką obojętnością traktują Ustawę Emerytalną. Ktoś kto ma dzisiaj 27 lat i rozpoczął pracę z porządną umową w ręku, będzie musiał pracować przez 40 lat to znaczy do 67 roku życia – bez żadnych przerw. Powiedzmy, że wliczają mu do tego studia – teraz studia to 3 lata albo 5. Oto i cały margines luzu takiego człowieka – kiedy może na przykład podróżować po świecie, albo zrealizować jakieś inne cele życiowe – np. mieć dzieci. A przecież trzeba się też kształcić, bo dzisiaj do końca życia trzeba dwa do trzech razy zmienić zawód.
Czy to nie niewolnictwo ktoś proponuje młodym?!!! Albo czy ktoś nie próbuje ich przypadkiem wyślizgać w ogóle poza „system emerytalny”?
Dobrze więc – ma Młody 5-cio letni margines na pracę na czarno – praca na czarno jest w Polsce dzisiejszej systemem powszechnym, jeśli idzie o młodych. Nie wiem ilu młodych pracuje na czarno? ktoś słyszał lub czytał dane na ten temat? W Fundacji, w której byłem dyrektorem pracowało na 100 osób, powiedzmy 80 młodych – zawsze tuż po studiach – z tego na czarno 90% – w większości dziewczyny, bo to była instytucja kultury. Zmieniali się tak często, że trudno było spamiętać ich twarze. Komu się nie podobało wylatywał natychmiast, np po miesiącu albo po kilku dniach. Tak było wszędzie doookoła i tak jest nadal, o ile nie gorzej bo lata 200-2008 to były podobno lata prosperity!
Czy ktoś mi odpowie gdzie tutaj jest miejsce na rodzenie dzieci i ich wychowanie przez matki?!!! Ja go nie widzę.
Gdzie tutaj jest miejsce na szczeble kariery i rzekome wysokie zarobki młodych?! Ja tego nie widzę.
To jakiś niewolniczy system pracy, który obserwuję od 20 lat, jako niezmienny. To faktyczne wykluczenie 50% dzisiejszych Młodych z systemu Emerytalnego Państwa za 40 lat. To normalne granie ludziom na nosie, bezczelne chamstwo i oszustwo.
Tak postępują rządy republik bananowych, bo ich liderzy swoja karierę wiążą nie z terytorium republiki bananowej i jej instytucjami tylko z CENTRALĄ i JEJ INSTYTUCJAMI – z obcą Centralą, która dyktuje im to co mają u siebie robić.
Czy to już zniewolony umysł pozwala Młodym biernie się przyglądać, jak ktoś próbuje ich pozbawić spokojnej starości? Czy to zniewolony umysł pozwala przyglądać się, jak jest tworzony system NIEWOLI. Za mojego pokolenia coś takiego nie byłoby możliwe.
Przecież z dużo bardziej błahych powodów – jak podwyżka cen żywności wybuchały rewolty i zamieszki uliczne, i z głupszych powodów niż obecna „REFORMA EMERYTALNA” stał się Sierpień 80 roku i powstała Solidarność! Ludzie chcieli wolnych związków zawodowych – czy teraz mają je w REALU, TESCO, OPLU, Amplico, ING i innych „rodzimych” koncernach?!
Czy ktoś krzyknie wreszcie, że Błazen który podaje się za Króla jest Błaznem? Czy już może wszyscy młodzi i dobrze wykształceni z wielkich miast po prostu oślepli i zgłupieli?!!!
O Odmianie Doli i jej strażnikach
Łącznikiem między Prasłowianami, Hindusami, Chińczykami i Romajami od starożytności byli nie tylko Jeźdźcy Wielkich Stepów – Scytowie, ale również Dahowie-Dakowie (Drakowie-Trakowie), czy Persowie (Parnowie) czyli Staroeuropejczycy i Ariowie. Łącznikami były wszystkie rasy i wszystkie ludy przemieszczające się po EUROAZJI. Nie było nacji, która by się nie przemieszczała po kontynencie.
W opracowaniach naukowych, ostatnio coraz częściej słyszy się tezę, że nosicielami mitów np. perskich, słowiańskich, hinduskich byli Scytowie (Prasłowianie). Od dawna dowodzono też, że religia Słowiano-Scytów przeciekała do Persji i Indii i tam jest zapisana na dwa sposoby: w wedach i w Aweście. Te sugestie wygłaszali już badacze przed II wojną światową, a uwypuklają te związki także liczne artykuły naukowe i popularnonaukowe dzisiaj – choćby na tym blogu.
Od dawna też znany jest fakt, że Persowie nie rozumieją najstarszej wersji Awesty. Okazuje się że łatwiej zrozumieć ten zapis Słowianom niż im. Hindusom z kolei znana jest tzw. Weda od Harów – Od Harwów Weda (Atharwaweda) – najstarszy zapis modlitw przekazanych z czasów starożytnych. Nikt ze świata naukowego jednak nie próbował do tej pory tego słowa i treści owych at-harwa-wed objaśniać ze słowiańska. Nie dlatego, że najciemniej jest pod latarnią, lecz dlatego że panuje w „europejskiej nauce” ogólnie ugruntowane przez propagandę zaborców niemieckich przekonanie – że Słowianie spadli z Nieba w X wieku a w najlepszym razie, że wykluli się z bagien prypeckich w VI wieku po Chrystusie. Nie zauważano i nadal nie zauważa się, że tłumaczenie przez języki słowiańskie pojęć filozofii Wschodu i religii tamtejszych jest proste i eleganckie, zgodne z brzytwą Ockhama, w przeciwieństwie do wszelkich innych karkołomnych wywodów etymologicznych.
Wymieńmy tu jeszcze inny przykład takiej uporczywej ślepoty. Np. niech to będzie związek imienia Krakus z perskim Kirkous, Kirus – Cyrus, czy związek miana Wawel i Babel, albo możliwe o objaśnienia wprost ze słowiańskich wierzeń łacińska nazwa maku – papawer (pąp wiary). Ktoś w jakimś liście, albo wpisie na blogu, zarzucił mi kiedyś nawet że dałem córce niesłowiańskie imię Kira – bo to od Cyryl czyli z greki. Co za absurd! Kto tak indoktrynuje ludzi – Kościół i Psudonauka Chrześcijańska?! 200 lat wtłacza się ludziom do głów pseudowiedzę o pochodzeniu całego świata od Rzymu i jego łaciny, albo od Romaji – Przedrzymu – czyli greki! Nic się nie zmienia. Jak poważni dorośli ludzie, nie mówiąc o tym że mający siebie za RACJONALISTÓW, a więc rozumnych i posługujących się logiką mogą głosić absurdalne poglądy o tym że są języki lepsze i gorsze, języki bardziej cywilizowane i mniej cywilizowane, języki starsze i młodsze?Język wszystkich ludzi narodził się z pierwszym mówiącym człowiekiem-NIEMAŁPĄ. LUdzie rozchodząc się nie utracili tej cechy lecz ją doskonalili. Wszystkie języki są równie stare i równie bogate.
Drugi przykład to związki „kwiatu” paproci i jego mocy odmiany oraz nazw paproci ze starą wiarą przyrody, które brzmią jaskrawo w mianach takich jak: narecznica (gatunek paproci i boginka losu), czy języcznik (jazycznik – gatunek paproci i poganin, Słowianin – człowiek znający Słowo i używający języka).
Gdy przyjmiemy do wiadomości i pojmiemy tę niepojęta rzecz, że Słowianie mają tak samo starożytne pochodzenie jak i wszystkie inne ludy ziemi, to zrozumiemy łączność między współcześnie zachowanymi w Polsce podaniami o Doli – Niedoli, Dodoli i Odoli oraz o roślinie – odolanie – a także zrozumiemy łączność między podaniami Hindusów, Scytów, Persów, Słowian i Greków. Tak – Greków.
Nie wiem czemu to takie niepojęte dla Polaków – owa starożytność w którą święcie wierzyli nasi pradziadowie i której nikt inteligentny i wykształcony przed Zaborami nie śmiał kwestionować. Naprawdę nie wiem – czy ten dziw nad dziwami „nie-pojmowalności przez Polaków faktów” a zawierzania na Słowo Obcym zawdzięczamy nauce zaborców niemieckich i ich praniu polskich mózgów?! – A może wyrobionemu przez pokolenia nawykowi przyjmowania na wiarę słowa Jaśnie Oświeconych Ojców z Rzymu? Dokąd fakt nie jest potwierdzony przez świętobliwego Ojca, Polak gotów jest przeczyć faktom?! To jakaś nowa nieznana światu odmiana „inteligencji”?!
Co, ich wszystkich łączy tych Ariów (Scyto-Indo-Słowian) z ich archaicznymi, odwiecznymi podaniami z młodszymi, zmodyfikowanymi w niewielkim stopniu (tylko językowo) podaniami starożytnych Greków? Łączą ich oni sami – Scytowie, Persowie, Słowianie, Chińczycy – Jeźdźcy Stepów – władcy Wielkiej Scytii od starożytności do czasów dzisiejszych, ale i ludność zwyczajna Wielkiej Scytii. Krainy rozległej od krańca do krańca kontynentu Euroazji – od Wielkiej wyspy z jej L-ARK Hill (Stonehenge) przez Odrę i Łabę i Wisłe z jej H-ARIĄ i C-ARO-Duną, po Ural z ARKaimem, po Kaukaz z ARA-Ratem, po Kamczatkę i Himalaje z ich ARKadią nad Jeziorem ARA-l.
W greckich podaniach zachowała się postać, którą bez trudu połączymy z trującym hinduskim drzewem i polskim tajemniczym zielem odmieniającym dolę – odolanem – Cerber – PSIOGŁOWIEC ZAŚWIATÓW.
Te wszystkie nacje łączy też bowiem coś innego a bardzo – niesłychanie – ważnego. Coś czego także jakoś w rozważaniach rozmaitych o kulturze i przejmowaniu kultury, o cywilizacji i przejmowaniu cywilizacji – nie bierze się pod uwagę. Łączy ich człowieczeństwo! A człowieczeństwo to ta sama psychologia, prawa społeczne i inteligencja. Łączy ich ta sama inteligencja i spryt i zmysł obserwacji Przyrody. Podania i mity łączą ich a nie dzielą – bo to są zapisy tych samych zaobserwowanych praw! A rządzą odbiorem i zapisem owych praw obserwowanych te same psychologiczne i społeczne mechanizmy.
Stąd wspólne podejście do Doli i wspólne pojęcie Wolności i Niewoli, wspólny psychologiczny odbiór stanów świadomości i stanów emocjonalnych – to zdolność empatii powszechna i dostępna wszystkim ludziom – współodczuwanie. Nie ma jakiegoś chińskiego, czeskiego, niemieckiego – innego – pojęcia wolności, odmiennego niż jedno powszechnie przez ludzi rozumiane pojęcie WOLNOŚĆ. Totalitaryzm w swojej nowo-mowie miał takie słowa jak „wolność Ludu”, albo „demokracja socjalistyczna” – pierwsze oznaczało NIEWOLĘ a drugie TOTALITARYZM. Pojęcia te przedstawiano jednak poprzez dodanie innego słowa do tego jedynego, powszechnie rozumianego przez wszystkich.
Dlatego, że rozumujemy i czujemy identycznie, mity i podania WIARY PRZYRODZONEJ a także traktowanie idei przez WIERZĄCYCH, jest jedno i powszechne – takie samo wszędzie, w całej ludzkości.
Drzewo Samobójców
A oto co na temat DOLI, ODOLI,ODMY, ODMIANY i drzewa Beru, Cerbera i ODOLANU (nyjanu) w Indiach pisze amerykańska autorka Amy Steward w Zbrodniach roślin (ksiązce nota bene płytkiej, głupawej i źle przetłumaczonej, której nikomu poza tym jednym rozdziałem nie polecam):
Jak widać potoczna nazwa odolanu bierze się w Indiach właśnie z odmiany doli jaką ta roślina może człowiekowi dać, a także z nyjania– unicestwienia, nicości. Czy potrzeba nam jeszcze dalszego bezliku łączników i dowodów na niegdysiejszą jedność kultury Indii, Słowiańszczyzny, Syberii, Persów, Sarmatów i Scytów? W zasadzie nie potrzeba, ale będziemy mnożyć dowody we wszystkich naszych pracach, aż masa krytyczna nie wyzwoli zmiany stanu świadomości w wybuchu olśnienia u ostatniego niedowiarka.
To nie jest drzewo północnej Europy:
Cerbera Odolan (m) z Wiki
Cerbera odollam, commonly known as the Suicide tree, Pong-pong, Nyjan and Othalanga, is a species of tree native to India and other parts of Southern Asia. It grows preferentially in coastal salt swamps and in marshy areas. It grows wild along the coast in many parts of Kerala, India and has been grown as a hedge between home compounds. It yields a potent poison, often used for suicide or murder [1].
Description
The fruit, when still green, looks like a small mango, with a green fibrous shell enclosing an ovoid kernel measuring approximately 2 cm × 1.5 cm and consisting of two cross-matching white fleshy halves. On exposure to air, the white kernel turns violet, then dark grey, and ultimately brown, or black. The plant as a whole yields a milky, white latex. Cerbera odollam bears a close resemblance to the Oleander bush, another highly toxic plant from the same family.
Common names
Cerbera odollam tree is known by a number of vernacular names depending on the region. These are: othalanga maram in the Malayalam language used in Kerala, India; kattu arali in the adjacent state of Tamil Nadu; famentana, kisopo, samanta or tangena in Madagascar; and pong-pong, buta-buta, bintaro or nyan in southeast Asia.[2]
Toxicity
The kernels of C. odollam contain cerberin, a potent alkaloid toxin related to digoxin, a poison found in foxglove. The poison blocks the calcium ion channels in heart muscle, causing disruption of the heart beat. This is most often fatal. Cerberin is difficult to detect in autopsies and its taste can be masked with strong spices. Therefore it is often used in homicide and suicide in India. In 2004, a team led by Yvan Gaillard of the Laboratory of Analytical Toxicology in La Voulte-sur-Rhône, France documented more than 500 cases of fatal Cerbera poisoning between 1989 and 1999 in the south-west Indian state of Kerala alone.
The seeds also have a long history as a poison in Madagascar. The poison was responsible for the death of 2% of the population (3000 people per year, 50,000 per generation) of the central province of Madagascar. The belief in the genuineness and accuracy of trial by ordeal using this poison was so strongly held among all that innocent people suspected of an offense did not hesitate to subject themselves to it; some even showed eagerness to subject themselves to the test. On one occasion over 6000 people died in a single ordeal.The use of ritual poison in Madagascar was abolished in 1861 by King Radama II. However, it is believed that this practice may still occur in remote areas of the island.
Uses
The fruits are used for manufacturing bioinsecticides and deodorants.
Investigations have also been made into the feasibility of converting the seeds into biodiesel.
Dola (Niedola – Odola – Dodola) oraz odolan, ber i cerber w innych zapisach
Zacznijmy od żartu: Warszawskie Odolany leżą między Czystem a Ochotą przez przypadek lub nie całkiem – bo od Czystości do Ochoty (pląsu i rozpusty) przechodzi się przez odmianę a i odmianę doli łatwo na siebie ściągnąć przechodząc od jednego do drugiego.
Odola bowiem to taka forma Doli, która się zawiera miedzy Niedolą a Dodolą. Teraz żeby przekonać tych co potrzebują autorytetu, że takie pojęcie istnieje i że dokładnie takie ma znaczenie, powinienem zacytować kogoś (Brucknera, Moszyńskiego) ale powiem przewrotnie, jak ktoś chce to potwierdzić w innych źródłach niech sobie ich sam poszuka.
Co to „niedola” wie każdy kto piśmienny i niepiśmienni także. Rosjanie nazywają ją Złoszczęściem chociaż moim zdaniem to nie jest najlepsze tłumaczenie słownikowe, bo odpowiada raczej naszemu Nie-Szczęściu tak jak i czeskie Nesztestie. Język węgierski, który przejął wiele słów od Słowian i przechował je w postaci pierwotnej zna pojęcie „balszerencse” – pech, niedola oraz „balsors” – przeciwność losu, niedola. Węgrzy nie za dobrze rozumieją słowo balszerencse, ale ja jakoś nie mam z tym problemu gdyż to jest po prostu imię naszej bogini zachowane w zwrocie Balsze-Rence czyli Wielkoręka. Pech został tu nazwany na tej samej zasadzie jak u nas w Polsce zachowano miano bogini Licho w różnych zwrotach („niech to licho porwie”, „do licha!”, „licho nadało”, itp. ) nie jako nazwę osobową, tylko jako epitet raczej.
Niedola to – co przechowali paradoksalnie Węgrzy – Pani Bolsze Ręce (Większe lub Duże, Wielkie Ręce) a także Pani Białoręka (co oznacza Ta O Czystych Rękach jak i jednocześnie Ta O Wielkich Rękach).
W odróżnieniu od Doli Mokoszę nazywano Panią O Wielkiej Głowie. Według hinduizmu moksza – to odmiana (Odmiana Bytu), w sanskrycie – moksza – wyzwolenie z bytowania w jakiejś postaci. Co ciekawe trzeci w tynie (domu) i rodzie Panów Przeznaczenia Wid-Wij – Jest Panem O Wielkim Oku lub Oku Widzącym Przyszłość.
Niestety formy zastępczej imienia przypisywanego pierwotnie Makoszowi – Panu Zrębu (Źrzebu) – nie przechowały znane mi podania, tak jak i imienia jego samego. Możemy jednak przypuszczać o tym pośrednio przez złączenie znaczeń zrębu i żrebu, źrebu i źrzebu. Był on Panem o Końskiej Głowie. Co ciekawe podanie o Makoszu Wodogniu-Końskiej Głowie przechowali Hindusi, jako przypowieść o Gniewie Urwy, który to gniew uosabia się w postaci Głowy Pana Zrębu – Przeznaczenia. Gniew Urwy pod postacią Końskiej „Wrzącej” Głowy Ognistej jest reakcją na szczególnie skrajną niesprawiedliwość Bogów, a dokładnie bogów doli (przeznaczenia), bo cięzką dolą bogowie obdzielili plemię Bierygów-Brzeganów – jego plemię, plemię i ród Urwy (czytajcie o tym w Taji 19 Księgi Ruty).
Pomocne bywają w takich rozszyfrowaniach jak widać inne języki słowiańskie i podania mitologiczne z innych, niesłowiańskich wcale krajów.
Inni o Doli – czasem płytko czasem głęboko
I
„Oj dolaż, moja dola” — śpiewała zawiedziona dziewczyna w pieśni ludowej, aż z jej śpiewu stworzył lud polski osobne zioło „odolan”, o którym tyle jest mowy w „Starej baśni” Kraszewskiego…” – pisze ktoś na Internecie, i dalej: „… – . Jest to właściwie lilia wodna, też „grzebień” zwana, której przypisywano zdolności uśmierzenia bólów miłosnych — w podobny sposób jak czarodziejski „dźwięciornik” lub zapomniany dziś już ludowy „nasięrzał”. Obok tych roślin miłośniczych, rosły po dworach polskich amaranty, typowy „Flos amo-ris” (kwiat miłości), siany obok ruty, z której sobie panna młoda później wiązała wianek ślubny, o ile nie zbyt długo „siała rutkę”, czyli nie pozostała starą panną…”
Oczywiście przytoczony tu fragment z jakiejś strony o ogrodach i kwiatkach to powierzchowne interpretacje pomieszane z osobistymi wyobrażeniami autorki, ale pokazuje, że pamięć ludowa przekazała w skali masowej bardzo bliskei dawnej prawdy wyobrażenia cytowane i przytaczane na każdfym kroku przy okazji opisó zielarskich, przyrodniczych, przy upraeach ogrodowych, handlu nasionami i krzewami, drzewami i przy uprawie sadów.
Nazwę odolan i odola – odmiana doli, oraz dola i niedola przechowali właśnie Polacy. Niektórzy odolan wiążą dziś z kozłkiem lekarskim. Jest tu coś na rzeczy bo on naprawdę może poważnie odmienić czyjąś dolę, jako znany środek nasercowy- z którego robi się słynne krople waleriana. Więc nie z doloż moja dolo – powstała ta nazwa a z faktycznego działania ziela – na serce.
II
Kozłek lekarski (Valeriana officinalis) – gatunek zbiorowy obejmujący kilka do kilkunastu (lub kilkudziesięciu zależnie od autora) gatunków (podgatunków) o podobnym działaniu leczniczym. Nazwy zwyczajowe: waleriana, baldrian, biedrzan (Pomorze), biełdrzan (Śląsk), kocia trawa, odolan, stoniebo. W naturze (bylina), jako uprawna dwuletnia. Występuje w całej Eurazji z wyjątkiem stref arktycznych i pustynnych. Uprawiany i dziczejący w Ameryce Północnej. W Polsce pospolity.
III
Odolan, Odolen, Odylen – imię męskie pochodzenia słowiańskiego. Pochodzi od słowa: „(p)odołać” – oprzeć się, stawić opór, pokonać lub odmienić dolę.
Odolen imieniny obchodzi: 18 listopada (wg kalendarza czeskiego).
Przybywoj i Odolan (Odylen) byli to przywódcy buntu przeciw objęciu władzy przez Chrobrego po śmierci Mieszka I, pierwsi zapisani Polacy nie należący do rodu książęcego.
Nazwę Dodoli i i jej charakterystykę przechowali Serbowie, Chorwaci, Bośniacy i Macedończycy, a także Bułgarzy.
IV
Dodola (also spelled Doda, Dudulya and Didilya, pronounced: doh-doh-la, doo-doo-lya, or dee-dee-lya), Perperuna or Preperuša is an old Slavic tradition.
According to some interpretations, she is the Slavic goddess of rain,[1] and the wife of the supreme god Perun (who is the god of thunder). Slavs believed that when Dodola milks her heavenly cows, the clouds, it rains on earth. Each spring Dodola is said to fly over woods and fields, and spread vernal greenery, decorating the trees with blossoms.
ritual
Croatian, Bulgarian and Serbian Slavs used to organise the Dodo-le (or Perperuna) festival in times of drought, where they worshipped the goddess and prayed to her for rain. In the ritual, young women sing specific songs to Dodola, accompanying it by a dance, while covered in leafs and small branches. In Croatia and Serbia today, Dodole is often performed by folklore groups.
In Croatian folklore of Turopolje on the holidays of St. Juraj called Jurjevo five most beautiful maidens are picked to portray Dodola goddesses in leaf-dresses and sing for the village till the end of the holiday.
Serbian ritual chant sung by youngsters going through the village in the dry, summer months.
Naša dodo Boga moli,
Da orosi sitna kiša,
Oj, dodo, oj dodole!
Mi idemo preko sela,
A kišica preko polja,
Oj, dodo, oj, dodole!
Według polskiej Wikipedii
Dola – w mitologii słowiańskiej personifikacja losu i przeznaczenia, duch opiekuńczy sprawujący pieczę nad domem, dobytkiem i potomstwem, zapewniający szczęście i powodzenie[1]. Była darem bogów, siłą daną przez nich człowiekowi do pokonywania trudności życiowych[2].
Zawiązanie doli następowało w chwili narodzin i towarzyszyła ona człowiekowi aż do śmierci, w znacznym stopniu determinując jego życie i osobowość[2]. Każdy miał swoją indywidualną dolę, chociaż można było dziedziczyć ją po ojcu (przy czym jednak rodzeni bracia mieli różne dole)[3].
Dola była niewidoczna, czasem mogła się jednak objawić pod postacią kobiety lub mężczyzny, a także psa, kota lub myszy[3]. Życzliwość Doli zapewniała powodzenie w życiu. Mogła nawet czuwać nad człowiekiem niedbałym i rozrzutnym, a z drugiej strony rujnować człowieka ostrożnego i zapobiegliwego[3]. Przypuszczalnie obok Doli występował także jej negatywny wariant (pojęcie niedoli)[1]. Przychylność Doli (odwrócenie jej kierunku w przypadku niedoli) można było zapewnić sobie ofiarną wieczerzą[4].
Perperuna lub Dodola – bóstwo słowiańskie poświadczone głównie w wierzeniach Słowian południowych. Żeńska hipostaza Peruna.
Imię Perperuny powstało poprzez zdublowanie rdzenia w imieniu gromowładcy, zaś forma Dodola przez tabuizację teonimu przy pomocy wyrazu dźwiękonaśladowczego. Źródłosłów imienia bogini wskazuje na powiązania z hetycką Perunaš, hinduskim Pardźanją i skandynawską Fjørgyn.
Najprawdopodobniej z kultem Perperuny związany był praktykowany na Bałkanach obrzęd sprowadzania deszczu o nazwie Peperuda, polegający na polewaniu wodą dziewczyny, stanowiącej „ofiarę” dla Peruna.
Rod – bóstwo słowiańskie o nie do końca znanej funkcji, pomimo to dosyć często występujące w źródłach.
Imię Roda wywodzi się od czasownika rodzić identyfikując go ze sferą płodności, a także od słowa ród, co czyni z niego opiekuna społeczności plemiennej.
Według koncepcji przedstawionej przez Borysa Rybakowa Rod był pierwotnie naczelnym bóstwem słowiańskim, później zepchniętym na niższą pozycję, co tłumaczyłoby jego nieobecność w panteonie bóstw Włodzimierza Wielkiego. Słowo św. Grzegorza Teologa podaje, że Słowianie najpierw składali ofiary upiorom, potem Rodowi i rodzanicom, a na końcu Perunowi, co według niektórych teorii jest rzeczywistym opisem ewolucji wierzeń słowiańskich od animizmu przez prototeizm do kultu Peruna.
Zgodnie z informacją zawartą w ruskich źródłach oddawano mu cześć wraz z rodzanicami.
Rodzanice, narecznice, sudiczki – w wierzeniach słowiańskich (na obszarze Polski słabo poświadczone[1]) niewidzialne demony przeznaczenia związane z Dolą, występujące zazwyczaj w liczbie trzech[2].
Opiekowały się kobietami ciężarnymi[3], zaś po urodzeniu dziecka pojawiały się przy kołysce, aby wyznaczać mu los na całe życie[4]. Wedle przekazów, rodzanicom składano ofiary w najważniejszych momentach życia, jak narodziny dziecka czy wesele[3]. Zjawiały się także podczas postrzyżyn; ofiarowywano im wówczas obcięte włosy dziecka i urządzano dla nich poczęstunek[4]. Lokalnie rolę rodzanic pełniły inne postaci, m.in. udelnicy (udel – los, udział), boginki (w Małopolsce) lub kraśniaki (na Pomorzu)[1]. Po chrystianizacji postacie rodzanic zastąpiono wyobrażeniem opiekuńczych aniołów[2], czy nawet trzech Matek Boskich (Bogurodzica/Barbara, Paraskiewa, Anastazja)[4].
Według informacji zawartych w źródłach ruskich rodzanicom oddawano cześć wraz z Rodem. Składano im w ofierze chleb, ser i miód; kobiety warzyły dla nich kaszę.
Cerber – Czer-ber czyli Czarny Ber (Bez czarny) – krzew bogów Zaświatów
Czarny bez to krzew Morów i Bogów Weli – Zaświatów, to krzak odmiany, ale tej związanej z maską śmiertelną. W etymologii ludowej berem nazywa się brzost (rodzaj brzozy) i krzew bzu właśnie. Ber – bo związany z braniem duszy w zaświaty, a także Drzewa Zapisu, czyli beru-berzu – brzostu, albo z brzozy – Drzewa Czystego – czystego jak umysł narodzonego dziecka – Biała Karta – na której powstaje Zapis.
Ber – jak w berło – pierwotnie kij z gałęzi bzu czarnego lub z brzostu albo brzozy – symbol władzy szamana nad życiem i śmiercią nad białym i czarnym, nad Wielim (Welskim i Wielkim) i Czarownym, nad Światłem i Ciemnością.
Tak samo jak w Ber-Ber – berberys (czarne owoce) i Bar-bar – barbarzyńca oraz Rabarbar – ra-bar-bar, roślina barbarzyńców.
Bez czarny po chorwacku nazywa się czrna nija – mamy tutaj zachowane imię bogini do której ta roślina przynależy i zachowany związek bezpośredni z Zaświatami (węgierskie nincs, serbskie nema, słoweńskie ni, słowackie żiadna co znaczy tyle co żadna, żaden, nikt – po polsku). W Grece mamy w nazwie tego drzewa kolejny związek z Bogami Ciemnymi – tu z naszym bóstwem Księżyca i bogiem Śmierci – nazwa: choris maures (Chors i Mor).
Berem nazywano też proso ze względu na krągłe ziarna i berberys ze względu na czarne owoce kuliste jak i bzu czarnego, który ma podobne kuleczki. Co ciekawe za krzew rosnący u Wrót do Zaświatów uchodzi też głóg i tarnina. Tarnina o czarno-granatowych owocach, cierpkich, kolczastych gałeziach podobnie jak głóg. Kwiaty głogu pachną niezbyt przyjemnie i przyciągają nocne ćmy. Owoce jednego i drugiego od tysiącleci wykorzystywano do wytwarzania odurzających nalewek o zadziwiająco zdrowotnym działaniu. dzisiejsza nauka potwierdza przeciwzawałowe i polepszające krążenie działanie głogu i nalewki głogowej.
Ber indyjski (głożyna pospolita). W Ramajanie stara kobieta o imieniu Sabari ofiarowała owoce beru Ramie i Lakszmanie. Drzewo ber jest czczone również w sikhizmie – rośnie na terenie Złotej Światyni w Amritsarze
Brzoza berz brzost – Drzewo Czystości i Zapisu, drzewo inicjacyjne
A teraz zobaczcie jaki dziwny kolejny przypadek . Święte drzewo w Indiach nazywa się głożyna pospolita, albo ber i jest poświęcone Ramie i Lakszmanie. Rama, Lakszman i Sita – jako inkarnacja Wisznu do walki z demonem wcielony w księcia i w swoich braci jednocześnie (Lakszma). Czyż to bezosobowy Brahman jest Bramą Bram – jednym z wejść z Absolutu w Świat Widzialny – Osią Świata. Czyż (b)Rama i B(ramin) – to nie cząstkowe pojęcia od niego pochodzące? Czy to nie Odola towarzyszy wcieleniu i inkarnacji?
Cerber romajski
Cer-Ber a więc po pierwsze u Br-am Stojący, u Dwieri, u Worot, Czarem Bram strzegący przed żywymi i umarłymi – co by jedni i drudzy siedzieli po swojej stronie, by ci co Odmianę mają za sobą mieli też spokój od świata zycych i trosk żywych i ich bólu. Car u Bram stojący, Czarnym Ber Czarowny Ber, Czerwony Ber. Strażnik, Psiogłowy Ochrońca Zaświatów, karmiony (kar-) przerz Charona (har-, ger, żar-) – przewoźnika przez Styks-Wełtawę, przez Styks – Morze Mora i Morze Ciemne – Trzydziewięcioisepie
Cerberus ( /ˈsɜrbərəs/),[1] or Kerberos, (Greek form: Κέρβερος, [ˈkerberos])[2] in Greek and Roman mythology, is a multi-headed hound (usually three-headed)[1][3][4] which guards the gates of the Underworld, to prevent those who have crossed the river Styx from ever escaping. Cerberus featured in many works of ancient Greek and Roman literature and in works of both ancient and modern art and architecture, although, the depiction and background surrounding Cerberus often differed across various works by different authors of the era. The most notable difference is the number of its heads: Most sources describe or depict three heads; others show it with two or even just one; a smaller number of sources show a variable number, sometimes as many as 50.
Cerber (gr. Κέρβερος Kérberos, łac. Cerberus) – w mitologii greckiej trzygłowy pies, który strzegł wejścia do świata zmarłych. Żył on nieopodal Styksu gdyż to na niego właśnie natykały się dusze po przewiezieniu przez Charona.
Hezjod (Teogonia 311) przedstawiał go jako bestię o spiżowym głosie i pięćdziesięciu głowach[1]. Dopiero u późniejszych autorów Cerber miał trzy, dwie, a nawet tylko jedną głowę. Dla wchodzących dusz był wręcz uprzejmy, ale nie wpuszczał do Hadesu żywych i nie wypuszczał zmarłych. Jednak Orfeusz udobruchał go śpiewem i grą na lirze. Sybilla prowadząc Eneasza uśpiła Cerbera ciastkiem z makiem i miodem (Wergiliusz, Eneida 6, 417-25). Według późniejszej tradycji Cerber atakował również przychodzących do piekła, aby go udobruchać do trumny zmarłych wkładano placek na miodzie[1].
Ujarzmienie i wyprowadzanie go na ziemię było ostatnią z 12 prac Heraklesa (Herkulesa). Lecz gdy Herakles go uwolnił potrzebował tylko jednego skoku by powrócić do swego domu. Uważany był za syna Echidny i Tyfona oraz za brata Ortrosa. Cerber występuje często w rzeźbie antycznej i malarstwie wazowym. W micie o 12 pracach Heraklesa przedstawiony był jako trzygłowy pies o wężowej sierści.
Wiecie że wężokształtna Echidna – Kąptorga naszych mitów – jest według mitów greckich Matką Skołotów-Scytów? Wiecie że Matka Syra Ziemlja jest Syr-Macią, Matką Sarmatów? Wiecie że Dakowie i Trakowe i Getowie – to plemiona Scyto-staroeuropejskie? Wiecie, że nazywano ich Synami Dragona – Smoka lub Synami Wilka?A wiecie kim był Tyfon? – Był synem Gaji i Tartaru!
Tartary – to znane nam góry w paśmie Gór Harskich (Kharpatów), a Tartaria to najbardziej starożytna zachowana do XVIII wieku nazwa Wielkiej Scytii i Wielkiej Sarmacji – Sistanu. A Gaję znacie – Ziemię Matkę i gajenie-majenie i Gaika-Maika, którego za chwilę należy przybrać by go obnieść po wsi?
A przecież Tyfon, Gaja, Tartar – Olbrzymi – to jest najstarszy pokład Mitologii Greków.
To wierzenia prastare – wierzenia które przynieśli oni ze Stepu – z Tartarii – jako Wrodomaje – wyrzuceni na zewnątrz Sistanu uchodźcy, którzy stali się Romajami w Chatyce, kórych ścigali Durzyńcy (Dorowie) i Mazonki, którzy obronili się w M-Achaji, którzy przetrwali i przenieśli dalej w zapisach opowieści stepowych przodków. Znamyich później jako Zachodnich Romajów-Włochów z Romy i Wschodnich Romajów (Greko-Rumunów – latynów) czyli Wołochów .
The name „Cerberus” is a Latinised version of the Greek Kerberos, which may be related to the Sanskrit word सर्वरा „sarvarā”, used as an epithet of one of the dogs of Yama, from a Proto-Indo-European word *ḱerberos, meaning „spotted”[20] (This etymology suffers from the fact that it includes a reconstructed *b, which is extremely rare in Proto-Indo-European. Yet according to Pokorny it is well distributed, with additional apparent cognates in Slavic, British and Lithuanian).[21] The use of a dog is uncertain,[22][23] although mythologists have speculated that the association was first made in the city of Trikarenos in Phliasia.[18]
Another etymology is offered by Bruce Lincoln.[24] He brings together Cerberus and the Norse mythological dog Garmr, deriving both names from a Proto-Indo-European root *ger- „to growl” (perhaps with the suffixes -*m/*b and -*r).
„Cerberus” is generally pronounced in English with a soft C as in cell, even though the ancient pronunciation, in both Greek and Latin was with a hard C as in cat.
Tłumaczenie etymologii z angielskiego: Nazwa „Cerberus” jest łacińską wersją pochodzącą z greckiego „Kerberos”, które to słowo ma też nawiązanai do sanskrytu सर्वरा „sarvarā”, używane jako epitet jednego z psów Yamy, od słowa Proto-Indo-europejskiego * Kerberos, co oznacza „cętkowany” (etymologia ta jest niepewna z powodu faktu, że zawiera zrekonstruowane B *, co jest niezwykle rzadkie w językach Proto-indoeuropejskich. Jednak według Pokornego jest ono rozpowszechnione w licznych widocznych pokrewieństwach w językach słowiańskich, anglosaskich i bałtyjskich). Wykorzystanie w imieniu psa Zaświatów jest pewne, chociaż mitolodzy spekulują, że związek ten został po raz pierwszy ustanowiony w mieście Trikarenos w Phliasia. [18]
Inną etymologię oferuje Bruce Lincoln, który łączy Cerberus ze staronorweskim (Norse) i mitologicznym psem Garmrem, co wynika zarówno z miana od korzenia Proto-indoeuropejskiego * ger-„warczeć” (być może z przyrostków -. * M / * b i – * r).
„Cerberus” jest zazwyczaj wymawiane w języku angielskim przez miękką głoskę C, jak w celi, chociaż starożytna wymowa w greckiej i łacińskiej była przez K jak kot.
Odmiana Doli i Strażnicy Doli Odmienionej u Romajów-Greków i Persów potomków Parnów i Dahów oraz u Draków-Traków (Staroeuropejczyków, Ilmerów i Ilirów) a także u Hindusów i u Słowian – TO naprawdę JEDNOŚĆ wierzeń, sądów i obrzędów a niejednokrotnie jedność mian, ale przede wszystkim to jedność współodczuwanego stanu emocjonalnego i intelektualnego Człowieka – dokonany przez Człowieka opis i wyraz tego samego stanu świadomości i tego samego mentalnego uczucia (emocji+racjonalizacji owej emocji).
Tak prastary jest wasz język i wasz lud i wasze podania i wasza Wiara – tak prastara jest Wasza Cywilizacja, tak prastare macie Korzenie – wy dzisiejsza Wiecha, Zwieńczenie, Wierszba Drzewa Świata – owoce Prastarego Drzewa Osi Świata – Kłódzi-Koleby – Owalu-Uwalu-Jaja Świata, Dzieci Sołńca i Dzieci Sokołów.
Powiedzcie, czy wy nadajecie się na Niewolników, czy chcecie być Niewolnymi Nowych Panów – To WY JESTEŚCIE PANAMI ŚWIATA.
Obudźcie się!!!
Woła Was Głos Złotego Rogu! Rogu Złotego Świętego Byka, który porwał Europę-Łabę-Albis-Białą Lędę – Panią Białego Lądu – na Kretę – Wyspę Skrytą (Wyspę Skrzącą, Wyspę Skryntu-Labiryntu, Wyspę Pyło-Złoto-Głowych Pałkinów) i tam spłodził z nią Trzech Synów Radę, Mudrę i Serpęta. Rada – twórca rodowego plemiennego systemu – Rady-Wiecu, Mudra – Mądrość-Wiedza i Serpęt – Harcap – Krzywy Miecz, Sierp.
Woła Was dzisiaj Głos Złotego Rogu – Tynii – Dawnej Dardawii (Dardanii – Nowej Koliby), Głos pradawnej Troji Tójorzy i Troji Widłuży (Wilusy), dawnego Tyrsu-Berła nad Dunajem i Tyru nad Dniestrem, dawnego Obwaru Awaris u delty Nilu – Pradawnych Hariów z Haratu z Gór Harskich – Kharpatów – Caro-Duny (Grodu Kruka).
Ci którzy czytają i rozumieją posiadają wiedzę. Kto posiada wiedzę ten rządzi. Jako Dzieci Boga możecie osiągnąć co zechcecie, wszystko czego Dusza Zapragnie!!!
Otwórzcie Duszę i Rozum
Obudźcie się
Dziś woła WAS Pan Panów – Światło Świata.