W związku z sensacyjnymi materiałami jakie obiegają Internet na temat odkrycia podziemnej bazy Obcych Istot w Górach Bucegach w Rumunii, przypominamy artykuł zamieszczony przez nas w kwietniu 2012 roku o świętości tych gór i czci jaką oddawały im plemiona Dachów( Dahów/Daków i Draków/Traków oraz Odrysów/Nysów), a potem kontynuacji tej czci przez prawosławnych Rumunów. Koreluje to z tematem orgonu i ormusu, oru-many. Sensacyjny materiał z NTV o Sfinksie i Świątyni Wiedzy pod Babelami w dole artykułu. Także na koniec uzupełnienie dotyczące Kalendarza Adama w Południowej Afryce (też piramidy i Sfinks), który ma mieć minimum 75 000 lat.
I tutaj w Bucegach pojawia się Sfinks, tak jak przy Piramidach w Gizie oraz przy Kalendarzu Adama w Afryce Południowej. CB
Oto ten artykuł:
04. 2012; Bucegi – Góry Żalmokszysza i malowane klasztory Bukowiny
Bucegi, czyli Buce Góry – to znaczy Góry Bukowe – tutaj Babele, czyli Babska
Bucegi – Góry Żalmokszysza (Zalmoksisa)
Góry Bucegi (węg. Bucsecs-hegység, 531.11) leżą w centralnej Rumunii, na południu Wyżyny Transylwanskiej, na południe od Braşova. Są częścią Południowych Karpat.
Bucegi zimowe
Ogólne informacje
Z przecinających je dolin najgłębszą jest wyrzeźbiona przez rzekę Ialomiţa. Na wschodzie góry Bucegi opadają stromo w stronę popularnej turystycznie doliny Prahova (miasta Buşteni i Sinaia). Wyżej znajduje się płaskowyż Bucegi z łąkami rzadko spotykanymi na tych wysokościach, gdzie wiatr i deszcz wyrzeźbiły w skałach przedziwne kształty, np. Sfinksa lub Babele. Granica lasu jest obniżona do 1400-1500 metrów n.p.m..
Bucegi – Sfinks
Najwyższym szczytem grupy jest Omul mierzący 2505 m (według innych źródeł 2507), przy którym mieści się najwyżej położone w Karpatach schronisko turystyczne.
Prawdopodobnie to góry Bucegi są pradawnym świętym miejscem Daków. Tu miała znajdować się święta góra Kogainon, gdzie mieszkać miał mityczny Zalmoxis.
Piękne ujęcie zwłaszcza w powiększeniu – jednakże naszym zdaniem Góra Kogajon – czyli Kagan-Jąt – Góra Jąckich, albo inaczej Góra Języckich Kaganów to Wawel w Krakowie (czytajcie o tym w dziale Wawel i Zodiak) – a może one obie?
Znaczna część gór Bucegi jest parkiem narodowym, obejmującym powierzchnię 18 794 ha – płaskowyż w południowej części oraz doliny Ialomiţa, wschodnie i zachodnie urwiska oraz rejon Omula. Na terenie parku występuje kilka zagrożonych roślin, przedstawiciele drapieżników karpackich (wilki, niedźwiedzie, żbiki i rysie) oraz kozice.
Klimat
Klimat Bucegów jest typowo wysokogórski ze średnią roczną temperaturą 3 °C. Śnieg potrafi zalegać do końca czerwca, który jest także najbardziej deszczowym miesiącem
Turystyka
Bucegi są popularne wśród turystów – dostęp do nich ułatwiają dwie kolejki gondolowe – z Sinaia i Buşteni. Na turystów czekają liczne schroniska oraz hotele górskie (ponad 25 miejsc), a także kilka schronów. Miejscem często odwiedzanym jest Crucea Caraiman – potężny krzyż, upamiętniający poległych w czasie I wojny światowej. W dolinie Ialomiţa turystów przyciąga pustelnia (klasztor) Peştera oraz jaskinia Ialomiţei.
W północnej części Bucegi upadają ku miejscowości Bran, gdzie znajduje się zamek, reklamowany jak siedziba Drakuli.
Zamek Draculi, czyli Pałomęża IV – Wlada Palownika, znanego też jako Drak III, a więc po wołochsku i guńsku oraz po istyjsku Drakulla (Drakułła tak samo jak Jagiełło czy Chytiłła-Atylla)
„Malowane klasztory” na Bukowinie
(XVI w.)
Obszar dzisiejszej Rumunii pełnił przez setki lat rolę antemurale christianitatis1. Prawosławne hospodarstwa mołdawskie i wołoskie (multańskie), zagrożone od południa przez rosnące w siłę Imperium Osmańskie, na przekór wszystkim niesprzyjającym okolicznościom, dążyły do utrzymania niezależności również od katolickich Węgier i Polski. W okresie panowania Stefana Wielkiego (1457 – 1504) Mołdawia przeżywała okres burzliwych wojen, a jednocześnie usiłowała pielęgnować swą wewnętrzną tożsamość. Wkrótce po śmierci tego wybitnego władcy Mołdawii, rozpowszechniło się powiedzenie, że hospodar Stefan panował przez 47 lat, stoczył 47 bitew i ufundował tyle samo kościołów oraz klasztorów.
Ostatecznie księstwo utraciło swą niezależność, ale monastyry wzniesione przez Stefana i jego syna Piotra Raresza, przetrwały liczne burze dziejowe i są obecnie niezwykłymi arcydziełami unikalnego stylu mołdawskiego. Najpiękniejsze z nich zachowały się na Bukowinie, czyli na północnym krańcu dawnej Mołdawii. Klasztory są niewielkie, ale solidnie zbudowane.
Kształtem przypominają niewielkie statki. Ich charakterystyczne, rozczłonkowane i kryte gontem dachy, tworzą wystające okapy.
Za czasów panowania Piotra Raresza (1527 – 1538 i 1541 – 1546), zewnętrzne ściany mołdawskich klasztorów zaczęto pokrywać freskami.
Kilkanaście zachowanych do dziś, tzw. „malowanych klasztorów” tworzy wyjątkowe w skali świata kompozycje ikonograficzne wyrażające treści teologiczne i filozoficzne. Dzięki nim ściany każdego klasztoru pełnią dodatkowo funkcję niezwykle sugestywnej Bibliae pauperum2.
Technika zastosowana podczas wykonywania fresków zewnętrznych, malowanych na świeżym tynku, okazała się nadzwyczaj odporna na niszczące działanie czynników atmosferycznych. Dzięki sprzyjającym okolicznościom, „malowane klasztory” wyglądają dziś niemal tak samo, jak w XVI wieku. Każdy klasztor ma swoją specyfikę, jednak wszystkie pokryte są freskami, zawierającymi identyczne cykle kompozycyjne, składające się na kanoniczny wykład nauki o Bogu i porządku wszechświata.
Jednym z pierwszych pomalowanych z zewnątrz klasztorów jest Monastirea Humurului (1530), na ścianach którego dominuje czerwień. Błękitne freski zdobią ściany klasztoru w Voronet (1488), który zyskał sobie zaszczytny tytuł: „kaplicy sykstyńskiej Wschodu”.
W Arbore (1503) dominuje zieleń, a w malutkim klasztorze Moldovitei Vatra (1532) rdzawy brąz. Ten ostatni klasztor wygląda jak forteca, podobnie jak ostatni chronologicznie klasztor Sucevita (1584). W monastyrze św.
Jana Nowego w Suczawie (1514 – 1522) znajdują się relikwie tego świętego, patrona Bukowiny, natomiast cerkiew św. Mikołaja w Probata (1530), oprócz najstarszych fresków zewnętrznych, zawiera grób hospodara Piotra Raresza. Notabene, grób Stefana Wielkiego znajduje się w Putna, jednak tamtejsza cerkiew nie posiada zewnętrznych fresków, a ponadto ulegała licznym przebudowom i nie zachowała się w oryginalnym kształcie.
Bukowińska sztuka
Głównym tematem, wypełniającym w Voronet powierzchnię głównej apsydy i rozpościerającym się na elewację północną i południową, jest „hierarchia niebieska”. U dołu znajdują się wizerunki męczenników, powyżej eremitów i biskupów, na kolejnym piętrze wyżej widnieją apostołowie, nad nimi prorocy, zaś najwyżej wznoszą się zastępy aniołów, Chrystus i Matka Boska.
Akatyst, to seria obrazów namalowanych według stacji starożytnego hymnu ku czci Bogurodzicy. „Drabina cnót” w Sucevita stanowi ilustrowany opis słynnego dzieła Jana Klimaka z VII w. o ascezie i życiu duchowym. Aby dojść do bramy niebios, trzeba wspiąć się w górę po szczeblach drabiny cnót. W tej wędrówce wiernych wspierają zastępy aniołów, jednak ci, którym się nie powiodło, zostają strąceni przez diabły w ogień piekielny. Ciekawym i popularnym tematem jest „drzewo Jessego”, czyli drzewo genealogiczne Maryi i Jezusa (Probata, Moldavitei Vatra).
Fresk na klasztorze bukowińskim – na nim odbicie idei Mostu Czynów i Prawości – wątek zaczerpnięty z Wiaryv Przypody i Zaratusztrianizmu (Most Czyn Wątu i Praw Wątu – Czinwat i Prawat – na Sądzie Dusz)
Tematem wiodącym w „malowanych klasztorach” jest jednak Paruzja i Sąd Ostateczny. Najpiękniejszy fresk z 1550 roku, ukazujący koniec świata, pokrywa zachodnią ścianę klasztoru w Voronet. Na najwyższym z pięciu pasów, na które została podzielona kompozycja, znajduje się wizerunek Starca Dni (Boga) oraz aniołów zwijających niebo – znak końca czasu, który jest na owym zwijanym niebie symbolizowany dwunastoma znakami zodiaku.
Na scenie głównej, poniżej, widnieje Chrystus w mandorli (aureoli), po jego bokach Maryja i Jan Chrzciciel (Deesis) oraz apostołowie i aniołowie. Pod Chrystusem, w trzeciej strefie widzimy pusty tron (Etimasia) przygotowany na powtórne przyjście Chrystusa, jako sędziego świata. Nieopodal spływa w dół czerwona rzeka piekielna, do której strącani są potępieni. Dwa najniższe pasy wypełniają raj i piekło, przedzielone sceną ukazującą dramat ważenia dusz na szali, budzenia zmarłych przez aniołów i ostatecznego zwycięstwa Michała Archanioła nad szatanem.
Po jednej stronie w rzece pływa Lewiatan, potwór piekieł. Natomiast po drugiej stronie tłum zbawionych oczekuje na wejście do nieba. Na przedzie można rozpoznać postaci św. Piotra, św. Jana, św. Heleny i św. Konstantyna Wielkiego. W raju panuje Maryja w otoczeniu aniołów i dobrego łotra, oraz Abraham, Izaak i Jakub.
„Malowane klasztory” są nie tylko wspaniałymi pomnikami wiary chrześcijańskiej. Mołdawia prowadziła wówczas nierówną walkę z Turkami o przetrwanie. Na freskach przedstawiających cudowne ocalenie Konstantynopola podczas oblężenia przez Persów w 626 roku, napastnicy wyglądają jak Turcy. Na freskach ukazujących Sąd Ostateczny, Turcy znajdują się w gronie grzeszników, skazanych na piekło. Chrześcijanie wierzyli, że tak się stanie. Ale najpierw, niedługo po namalowaniu słynnych fresków, Mołdawia stała się lennem tureckim. Jakie szczęście, że ani sułtani tureccy, ani ich urzędnicy nie byli drobiazgowi i nie zajmowali się wrogą im „propagandą chrześcijańską”, widoczną na zewnętrznych ścianach klasztorów, wzniesionych w – podlegającej władzy Imperium Osmańskiego – odległej, peryferyjnej krainie.
Chcemy zaprezentować Wam leżące poza oblężonymi trasami turystycznymi Bukowinę i Marmarosz – krainy urzekające krajobrazami, kolorytem folkloru, serdecznością i bezinteresownością mieszkańców, a nade wszystko wspaniałym dorobkiem kulturalnym, jakże mało znanym u nas w Polsce. Bez wątpienia zachwycą Was unikalne „malowane klasztory” wśród łagodnych, porośniętych bukowymi lasami wzgórz Bukowiny i strzeliste cerkwie na tle „alpejskich” szczytów Gór Rodniańskich i Marmaroskich.
Z pewnością ciekawe będą też spotkania z rodakami, żyjącymi w polskich enklawach w tej „krainie łagodności”.
Dziś unikalne malowane cerkwie klasztorne zaliczają się do najcenniejszych zabytków w skali europejskiej. W 1993 r. trafiły razem na listę światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.
Cerkiewki były małe, wierni – nie mieszcząc się w środku – stali na zewnątrz, pod obszernymi okapami gontowych dachów. Właśnie dla niepiśmiennych chłopów i żołnierzy, często nierozumiejących nawet liturgii w języku staro-cerkiewno-słowiańskim, zewnętrzne ściany cerkwi pokrywano malowidłami przedstawiającymi sceny biblijne, układające się w swoiste historyjki obrazkowe. W Jassach powstała nawet szkoła malarzy religijnych, którzy w swej twórczości wykorzystywali motywy ludowe. Najbardziej w tych ogromnych kompozycjach zaskakuje realizm, z jakim przedstawiono postacie w typowych dla tych stron ubraniach (negatywne charaktery i diabły ukazywano zwykle w strojach tureckich), niejednokrotnie z narzędziami przypominającymi te, które do dziś przetrwały w wiejskich zakątkach Bukowiny. Tłem dla religijnych scenek malarze czynili lesiste, pagórkowate krajobrazy, czyli po prostu Bukowinę.
z księgi Ruty
Taja 23 str 43o
Wtedy właśnie postanowiono w uznaniu wielkości harii68 Czarodany i ważności Łysej Ziemi, że
tam będzie przechowywany Wieczny Ogień i tam też będzie się grzebać wszystkich władców
Nowej Koliby, a Chrobaci staną się strażnikami Tej Ziemi, ponieważ ich wojom nikt grobów
królewskich nie zdoła wydrzeć. Oddziałom bojowym wszystkich plemion Nurusów przewodzić
zaczęli w owym czasie Harowie.
Jako że nic ważniejszego nie może być ponad pamięć przodków i ochronę ich grobów oraz ciągłe
odprawianie na owych grobach należytych obrzędów, było to najwyższe możliwe wyróżnienie dla
plemienia z Łyskowisły. Tak ustanowiono w 108 roku Nowej Koliby Świątynię Dziewięciu Kręgów
w Łyskogórach, gdzie na ruinach zniszczonego w 96 roku czasu NK Łyszczca zapłonęła Wieczysta
Znicz, Ziemski Ogień Ogni, ku Pamięci Bogów i Przodków.
Wkrótce każdy z potomnych ludów kruczych zapalił podobne znicze na swojej ziemi. Istowie
zapalili swój znicz na Szwintorogu, Wędowie w Arkonie, Lęgowie na Ślęży, Serbomazowie
na Chełmie w Kałdusie, Skołoci na Górze Orzej (Górze Arki), rozciągniętej między jeziorami
Wanów i Suwanów, Dawowie w Serbomazogetuzie (albo na Koszu-Kogajonie-Kaganjącie69
w Południowych Górach Harów w Paśmie Gór Buczych, nazywanych też Bucegami), Budynowie
w Zimnie na Świętej Górze nad rzeką Ługą, a Burowie na Jurmie w Czertowym Grodziszczu
w Górach Kamiennych. Każdy z tych ludów trzymał też w swojej głównej świątyni kopię Świętego
Dzbana – Boskiej Czarki (Arki) – Dzbana z Jamy Czarki (Czarkajamy-Arkajamy). Ale ten Jeden
Ogień i związana z nim Świątynia Dziewięciu Kręgów (Wszych Kręgów Królestwa Sis) na zawsze
pozostał najważniejszym.
Ugrowie Biali, Kostromcy, Turowie, Tuńdrakowie, Mieniowie i Mężożercy twierdzą, że znicz
święta paliła się na Czachole i Otwortam (nazywanych obecnie Chołat Czachl i Otorten – Górą
Dziewięciu Umarłych i Niechodź Tam).
Wołgarowie z Ludu Burów, którzy przenieśli się razem z Bułgarami nad Dunaj w Nowych
Wiekach, powiadają, że w Górach Kamiennych Wielka Znicz paliła się w świątyni u stóp Tugaja
przy Grzbiecie Odkrzykły (po lęgsko-wędzku i harsko-nurusku mówiąc: Góry Tęgiej przy Grzbiecie
Pomianu70, co może też znaczyć Górę Dengi, Tęczy-Tuczy, czyli Wielkiej Niebiańskiej Bogini-
Wężycy) albo pod Kruglicą w Dolinie Ksnów (Marzeń).
Taj 24 str 567-568
Niektórzy jednak przekazują za Charonami Chorsa z Widłuży, Trójorzy i Bogotroji, że ci dwaj:
Skołuba-Skubacz I i Sciłunes-Skubacz II Łyskowicki mieli, każdy swoją, gromady strażniczek ognia.
Bo ten drugi przejął pieczę nad Świętym Ogniem Góry Pałki i Mogiły-Igołomii, a pierwszy miał
pieczę nad Ogniem Wielikiej Ledniej Góry i Welskiego Lasu. Ten drugi miał być, według nich,
nie księciem Sporów, a rodowitym Mogilanem i nosił miano Skołtmogił lub Smogiłunes, a był
potomkiem Ibora z Kiełtów i sokodawijskiej księżniczki z królewskiego rodu Skunchy. W Łyskogóry
przybył po wyprawie w Góry Kamienne do Góry Karej, w Góry Dachu Świata, na Górę Orzą,
568 Taja dwudziesta czwarta – Dzieje Nurusji. Stara i Now a Ziemica Nurusów
na Górę Welburz i na Górę Kosza w Bucegach, gdzie uzyskał najwyższe wtajemniczenie, poznał wiedzę i mądrość w zakonach Koszerysa, Stopana Uboga, Żar-zdusza, Jughasów i Żarmokszysza.
str 588-589
Bury Bies rządził z Serbomazogetuzy, obronnej fortecy i świętego obwaru założonego wspólnie
z Języtami. Tam zawarł on swego czasu przymierze braterstwa krwi ze Spałdynem I. Obwar
powstał w Ziemicy Siedmiu Rodów jako gród święty Bogów Żaru-Ognia i Żaru-Światła oraz
Żaru-Runu (czyli Swarogów, Dażbogów i Perunów – Trójcy Bogów RA – ŻARu), a także
wszystkich Bogów Koszych (to jest Mokoszów, Przeplątów oraz Dziwieniów), których Dawianie
i Serbomazowie są szczególnymi wyznawcami. Obwar ten był też miejscem szkolenia świętych
Taja dwudziesta czwarta – Dzieje Nurusji. Stara i Now a Ziemica Nurusów 589
wojów. Przy ich pomocy Bury Bies zorganizował wiele zwycięskich wypraw, w których skutecznie
podporządkował Sistanowi na powrót, opanowane wcześniej przez napływających Romajów,
zromajoryzowane grody nad Morzem Czarnym. Grody te od dawna przestały płacić Sistanowi
należne trybuty. Kaganbogiem uczynił Burebista Deczana (znanego Romajom jako Deceneus)
z Góry Kaganjątu w Bucegach, gdzie od dawna sprawował on sądy starowieczne i święte obrzędy
plemienia Gątów i Dachów (Dagów).
Na koniec najlepszy i bardzo sensacyjny materiał na ten temat pochodzący z NTV z 20 listopada 2015:
i linki do współczesnych sensacyjnych doniesień
http://www.olabloga.pl/tajna-baza-obcych-w-gorach-bucegi
https://hwdnwo.wordpress.com/2013/05/08/siec-podziemnych-tuneli-w-rejonie-gor-bucegi-rumunia/
Kalendarz Adama w Afryce Południowej
http://www.bochenia.pl/na-linii-czasu/2012/lipiec/na-ile-zostalimy-stworzeni-na-podobienstwo-swoich-stworcow.html
(fragment)
Aspekty funkcjonalne konstrukcji Kalendarza Adama, czyli jego zorientowanie względem układu gwiazd i planet, wskazują na czas powstania przekraczający 100 000 lat – wówczas jego orientacja w połączeniu z jeszcze jednym obiektem znajdującym się nieopodal (niewielkim pomnikiem Sfinksa) odwzorowywała Pas Oriona, podobnie jak i w Egipskich Piramidach
Zresztą w pobliskiej dolinie znajduje się kompleks 3 piramid – przeskalowany zestaw z pod Gizy – którego układ synchronizacji a Orionem również wskazuje na datę powstania przekraczającą 100 000 lat.
Zamieszanie z datowaniem kompleksów archeologicznych bierze się stąd, że na warstwach starożytnych zabudowań powielano budowle dużo późniejsze, aż do czasów nam współczesnych, budując na energetycznej siatce stworzonej przez Annunakich, aczkolwiek bez świadomego odniesienia się do niej. Stąd pobieżne badania archeologiczne ograniczały się do datowania górnych warstw zabudowań i nie odnalazłszy w nich śladów naprawdę odległych nam czasów traciły nimi zainteresowania. Tellinger i Heine swoich odkryć i analiz dokonali badając najgłębsze warstwy kamiennych konstrukcji.
Kalendarz Adama jest kręgiem kamiennym o średnicy około 20 m z dwoma głównymi monolitami ustawionymi tak, by cień jednego wskazywał zapisy kalendarzowe wyryte na drugim. Wiadomo, że jest usytuowany w miejscu szczególnej emanacji energetycznej i zarazem w miejscu, gdzie dokonano pierwszego poczęcia Homo Sapiens ok. 285 000 lat temu w łonie kobiety Annunakich. Wydaje się też być miejscem pierwotnego wylądowania „bogów” na naszej planecie. Pełnił też przez tysiąclecia rolę najbardziej kluczowego miejsca kultów i ceremonii w społeczności ludzi – niewolników Annunakich.
Tellinger rozróżnia pojęcie „boga”przez małe „b”, czyli Annunakich, „bogami” jakimi się jawili współczesnym im ludziom oraz „Boga” przez duże „B”, czyli Stwórcę.
Kalendarz Adama jest umiejscowiony na 31º długości geograficznej, podobnie jak piramidy w Gizie. Tellinger zwraca też uwagę na konotacje liczby 31 takie jak np. wartość numerologiczna słowa ELOHIM, która wynosi właśnie 31.
Kalendarz Adama jest centralnym punktem największej na świecie aglomeracji „miejskiej”, która istniała kilkadziesiąt i ponad sto tysięcy lat temu. Jej obszar pozwoliły dopiero ocenić zdjęcia lotnicze. Tellinger i Heine szacują go na ok. 10 000 km kw. Przy czym na terenie tym znajdują się różne w charakterze budowle.
Poza mieszkalnymi są tam co najmniej dwie zdumiewające struktury architektoniczne:
Pierwsza z nich to coś na podobieństwo plastra miodu składającego się z tysięcy heksagonalnych komór o średnicy około 2,5 m. Ich przeznaczeniem mogło być… klonowanie dorosłych osobników Homo Sapiens i wydaje się to być jedynym spójnym z przekazami i rozumem wyjaśnieniem ich przeznaczenia.
Drugą jest sieć wielu tysięcy form kamiennych o charakterze kopuły/dzwonu, które są połączone ze sobą tysiącami kilometrów … no właśnie, nie wiadomo, jak to nazwać, albowiem pozornie są to drogi obudowane na całej długości kamiennym murem z dwóch stron, ale one dochodzą do owych budowli/dzwonów i zatrzymują się na ich ścianach. Albowiem owe „dzwoniące” budowle nie mają drzwi.
O ile zabudowania mieszkalne były wykonane z rodzaju granitu zwanego Dolorite (ang), o tyle owe przedziwne zabudowania „bez drzwi” zostały zrobione z kamienia, który wydaje się, że podlegał jakiejś szczególnej obróbce, która zmieniała jego skład, właściwości oraz pozwalała szczególnie go uformować. W jego składzie znajdują się elementy krystaliczne, aluminium i żelazo. Ma on szczególne właściwości rezonansowe.
Tellinger przyznaje, ze zajęło mu kilka lat zrozumienie przeznaczenia owych konstrukcji. Jego wnioski wskazują jednoznacznie na strukturę wytwarzającą pole energetyczne w wyniku rezonansu tysięcy połączonych ze sobą obiektów „dzwoniących” niejako w odpowiedzi na stałą falę rezonansową. Źródłem tej fali mógłby być… Ankh – prastary symbol kojarzony dotychczas z Egiptem, a najwidoczniej pochodzący właśnie z czasów Annunakich. Albowiem Ankh został znaleziony w jednej z budowli owego kompleksu „elektrowni”. Do tego bowiem celu owa sieć – zdaniem Tellingera – służyła. A Ankh, jak wiemy choćby od Drunvalo Melchizedeka, był właśnie rezonansowym kamertonem…
Liczba samych archeologicznych „sajtów” na tych terenach była szacowana pierwotnie na 20 000, później na 100 000 a obecnie – co będzie opublikowane w najnowszej książce Tellingera w maju 2010 – jest szacowana na 200 000 miejsc. To niesamowita spuścizna naszego Genesis całkowicie wyparta zarazem z głównego nurtu nauki i archeologii.
Tak rozległe struktury świadczą o cywilizacji wielu milionów osobników – ludzi – albowiem dopiero w takiej skali cała ta megabudowla zaczyna nabierać sensu.