© by Winicjusz Kossakowski
Joachim Lelewel radził szukać religii słowiańskiej w języku Słowian, wychodząc ze słusznego założenia, że to co co jest, w postaci materii czy ducha musi być nazwane. Problem polega na tym, że rozsypała się ta nasza starosłowiańska mowa po krajach i kontynentach, wchłaniając makaronizmy, niekiedy tracąc pierwotne znaczenie słowa. Czasami pomaga etymologia, lecz nie zawsze musi być prawdziwą.
Tak się dziwnie składa, że większość narodów posiada swoją mitologię. Mitologię słowiańską próbują odtwarzać uczeni i poeci na podstawie tego co zachowało się w folklorze ludowym.
Czy nie popełniają błędu?
Pochodzę ze wsi, w której dopiero „demokracja ludowa” przeprowadziła elektryfikację. Ja jeszcze uczyłem się przy lampie naftowej. O telewizji, ogłupiającym złodzieju czasu, nikt nie słyszał. Jedyny telefon był na Stacji PKP – dla cywili niedostępny.
Długie zimowe wieczory, pełgające światło lampy i wolny zimowy czas stwarzały odpowiedni nastrój. Młodzież i starsi zbierali się na pogaduszki. Kawalerka, aby odprowadzić panienkę pod dom a przy okazji ukraść całusa, zaludniała ciemność nocy niestworzonymi zjawami, które pojawiały się akurat w tym miejscu, obok których panienki musiały przechodzić idąc do domu. Wyobraźnia szalała, która w ustach zdolnego gawędziarza nabierała cech rzeczywistości.
– To działało.
Wystraszone dziewczyny, rzeczywiście bały się same wracać.
Podsłuchane opowiadania, odpowiednio przerobione, przekazywało się potem dzieciom w formie bajek. Trafiały one do szkoły i rozpływały po okolicy.
To był już folklor.
A na podstawie folkloru, próbują niektórzy „odtwarzać” dawne wierzenia Słowian. Z tą „dawnością” może być różnie, ale z pewnością są to już wierzenia i to nasze, przez nasz lud usnute na postawie, który ginie w osi czasu. Kolorowego dywanu folkloru stracić nie można, notuje on czasy dawne i przeplata współczesnością. Daje to pewien ciąg kulturowy.
S. W. Żwirnikowa, kandydat nauk historycznych w filmie poświęconym Gryniewiczowi prezentuje dywan utkany przez rosyjskie chłopki z dalekiej północy z ornamentem wymyślnej swargi. Jakież było moje zdziwienie, gdy ten ornament znalazłem ryty na brązowej zapince z VI – VII wieku pozyskanej z cmentarzyska grupy olsztyńskiej w Tumianach woj. Olsztyńskie. [Praca Jerzego Gąssowskiego „Kultura pradziejowa na ziemiach Polski, zarys”].
W jeszcze większe zdumienie wprowadziła mnie relacja Żwirnikowej, którą przytaczam poniżej: „Ornament swastyki, meandry, gąski z naszych haftów przyszły nie z Indii czy z Grecji, wszystko to pochodzi jeszcze z paleolitu i wszystko to zachowało się na ruskiej Północy w hafcie ruskich chłopek”.
Ten sam ornament z polskich Tumian i Syberii, kreśli granice wspólnej kultury. Na ozdobnym szlaczku ruskim mamy na przemian swastykę prostą ze swastyką zakończoną prostokątną literką „S”. Z napisu ideograficznego na urnie z Białej wynika, że znak swastyki jest ideogramem słońca. Ideogram bardziej wymyślny i ozdobny, może być ideogramem bóstwa nieba.
obraz2
Niedawno słyszałem pieśń – modlitwę indyjskiego wioślarza: „Hari, Kriszna, Hari, Kriszna, Kriszna, Kriszna, Hari, Hari”. Skojarzyłem to z ideogramami na ruskim hafcie.
Krisz, krzyż – Kriszna.
Hari – gorejący, płonący.
Na ruskim hafcie zachowała się modlitwa do bóstwa nieba, jeszcze z paleolitu. Wątpię, żeby tkaczka powtarzająca ten wzór o tym wiedziała. Ale mogło zachować się przekonanie, że wzór ten przynosi szczęście. A o szczęście w życiu modli się cała ludzkość do dzisiaj.
a- Jednak większą dokładność i pewność daje przekaz pisemny pomimo, że zostawiony przez obcych, nierzadko wrogo a na pewno z pozycji wyższości, patrzących poprzez swoją wiarę na naszą kulturę i wierzenia.
b- Znaleziska archeologiczne, szczególnie opisane słowiańskimi runami, które już zostały odczytane – a takich jest wiele.
c-Dokładna analiza słownictwa związanego z religią, szczególnie – zachowanych imion bóstw.
d- Warto wykorzystać zdobycze współczesnej nauki genetycznej, która potrafi dość dokładnie określić gen i czas jego rozwoju. Ustalić jego rozmieszczenie i gęstość procentową we współczesnych populacjach na terytorium Eurazji i Świata. Podążając tym tropem ze stepów Ukrainy, poprzez Persję czy Babilon trafiamy do Indii, gdzie słowiański gen R1a1 zachował się w najwyższych warstwach społecznych i to w najwyższej gęstości, bo wynoszącej do 80%. Nie ulega wątpliwości, że razem z masową migracją całych armii i plemion, jak to miało miejsce, przenosiła się i wiedza, ta dotycząca wierzeń – również. A że to były plemiona zdobywców, o czym świadczą geny w najwyższych warstwach klasowego społeczeństwa Indii, ich wiedza musiała zdominować wierzenia tubylczej ludności.
***
Czy Słowianie mieli religię w dzisiejszym rozumieniu tego słowa?
Wierzenia religijne były pojmowane jako „Sławienie Prawa”- oczywiście boskiego. W przeciągu dłuższych okresów historycznych idee religijne, niewątpliwie, zmieniały się, świadczą o tym pochówki szkieletowe i ciałopalne.
Budowano świątynie. Istniał system kapłański.
Kapłani, jako znający wolę bóstwa, cieszyli się wielkim poważaniem. Byli doradcami społeczeństwa, książąt i króli, czyli wpisywali się w system władzy.
Czy byli zorganizowani w system, podobny do romajskiego?
Raczej – NIE!
Chociaż idee religijne, przypominały chrześcijańskie. Cyryl i Metody po zapoznaniu się ze słowiańskim Prawem Religijnym, doszedł do wniosku, że „Słowian musiał ochrzcić św. Piotr”.
Do oddzielnej grupy należał system WIEDZY z wiedźmami, czarownikami, zielarzami, którzy w swej pracy korzystali z pomocy bóstw. Granica pomiędzy nimi a kapłanami zacierała się, kapłani również zajmowali się pomocą wiernym. Wydaje się, że tuż po chrzcie książąt słowiańskich nasi kapłani przyjęli podobny system hierarchiczny do romajskiego. Na koronacji Bolesława Śmiałego naszych biskupów było dziewięciu a romajskich tylko sześciu.
Podstawową wiedzą, jak nietrudno się domyślić, była wiedza tycząca przetrwania, która dzieliła się na wiele dziedzin, takich jak wiedza rolnicza, budowlana, techniki wytwarzania narzędzi. Zazdrośnie strzeżona wiedza wytopu rusy z rudy, czyli żelaza, obecnie zwaną hutnictwem. Wiedza związana z obroną i wojną. Tajemna broń i techniki walki, dające zwycięstwo, nieraz nad przeważającymi siłami wroga.
Bardzo ważną wiedzą była ówczesna medycyna, ziołolecznictwo i magia, czyli wiedza na temat samoleczenia organizmu, wykorzystująca psychikę. Były również, a zresztą są do dzisiaj tzw. „szeptuchy – wiedźmy”, czyli kobiety posiadające moce lecznicze a zarazem zdolność jasnowidzenia, którego wytłumaczyć nie potrafię.
W swoim życiu spotkałem się z takim wypadkiem.
Syn mego brata, przyszły dziedzic fortuny, urodził się w porodzie zwanym – kleszczowym. Coś musiało zostać uszkodzone, ponieważ jeden policzek rozwijał się normalnie a drugi nie – był dużo mniejszy. Dziecku wykręcało buźkę. Współczesna medycyna była bezsilna. W tym czasie pracowałem z Michałem, który siedział przy sąsiedniej desce kreślarskiej. Podzieliłem się z nim tragedią rodzinną.
„Wiesz co – powiedział – w naszej okolicy jest kobieta o niesłychanych zdolnościach. Nie tylko leczy ludzi lecz i pomaga w innych sprawach”. – Tu opowiedział o swojej matce, której zaginęła krowa. Nie wracała już cały tydzień. Kobieta udała się do jasnowidzącej „szeptuchy” z sąsiedniej wioski.
– „Nie martw się. Zanim wrócisz do domu, krowa będzie na podwórku”.
Była.
– Namówiłem brata by zawiózł dziecko do „szeptuchy”. Brat jest realistą i nie wierzył w moce nadprzyrodzone, ale była to ostatnia deska ratunku z której – ostatecznie skorzystał.
Przyjęła ich starsza kobieta. Pogłaskała dziecko po policzku. Coś szeptem odmówiła, -zaklęcie czy modlitwę i rzekła: „Nic to. Będzie wszystko w porządku. Proszę o przyjazd za miesiąc. Trzeba to jeszcze raz powtórzyć”.
– Już nie pojechał. Przez miesiąc czasu wielkość policzków wyrównała się.
– Pytałem, czy zapłacił za usługę.
– Nie chciała. Twierdziła, że gdy przyjmie wynagrodzenie straci zdolność pomagania ludziom.
Takie były słowiańskie „wiedźmy”. Miłosierne i bezinteresowne, może temu trafiały na stos inkwizycji.
Dzisiaj babka już nie żyje, ale prawdopodobnie jej moc przejęła najmłodsza wnuczka. -Zdesperowanym w swoim nieszczęściu podaje adres: Powiat – Bielsk Podlaski. Miejscowość – ORLA.
Inną dziedziną była znajomość run, czyli pisma, które pozwalało na zapis i zachowanie wiedzy. Tego musieli się uczyć Słowianie, a przynajmniej wyższe kasty społeczne. Z pewnością Szczytowie z mazurska Scytowie, które – jak sama nazwa wskazuje, były odpowiedzialne za organizację społeczną i obronę granic.
„Szczyt” to nie tylko wierzchołek, ale i tarcza ochronna. Do dzisiaj pozostały na obrzeżach imperium słowiańskiego nazwy obwarowanych – obronnych miast jak Szczytno, Szczecin.
W dosyć ciekawym a nie do końca ujawnionym kierunku, poszli rodzimowiercy rosyjscy. Twierdzą oni, że w jaskiniach Uralu znajduje się tajemna biblioteka a w niej „KSIĘGA ŚWIATŁA” spisana a właściwie ryta, na miedzianych i złotych blachach w której jest spisana „starodawna wiedza Słowian”. Część owej wiedzy wyniosły dawniej, plemiona emigrujące poprzez Babilon do Indii, gdzie spisano ją w sanskrycie, czyli tajemnym języku słowiańskim – mówiąc językiem współczesnym – językiem kodującym sens tego, co się oficjalnie czyta, stąd nazwa SENS SKRYTY – ukryta wiedza.
W internecie natrafiłem na krótki film w języku rosyjskim z polskimi napisami, które przepisałem. Umieszczam je poniżej.
***
KSIĘGA ŚWIATŁA – opracowanie
Zawartość tej księgi opiera się głównie na starosłowiańskim źródle: KSIĘDZE ŚWIATŁA. Ale też przywoływane są inne pradawne źródła, które potwierdzają te zdarzenia. Te pradawne źródła przechowane zostały przez różne narody na wielu kontynentach ziemi.
„Księga Światła” wyjaśnia te kwestie, które stanowią fundament słowiańskiego światopoglądu. Poprzez tą księga ta nie zastępuje tamtego źródła, ale stanowi jego istotne uzupełnienie wyjaśniającym jego zawartość i potwierdzającym jego wiarygodność i prawdziwość. Poprzez znane współczesnym ludziom odkrycia archeologiczne, jasnowidzenie, przekazy i opowieści zawarte w pieśniach i traktatach.
Ta księga wyjaśnia znaczenie starosłowiańskiej wiedzy, którą podarowali Słowianom i Ariom ich wielcy Przodkowie – Bogowie. Ona w pełni udowadnia, że bez poważnego potraktowania”słowiańskiej wiedzy” niemożliwe jest rozwikłanie kwestii dotyczących powstania świata i powstania życia w naszym wszechświecie, ani wyjaśnienie zagadek przeszłości współczesnej ludności a w szczególności Słowian i Ariów, a także czasów pojawienia się tych cz też innych kultur oraz ich zaginięcia. Bez poważnego potraktowania starosłowiańskiej wiedzy cała przeszłość ziemi, albo staje się fantastyką zmistyfikowaną poprzez pojęcia religijne, albo prymitywne materialistyczne pojmowanie – ginie przy tym prawdziwy obraz bytu a pozostaje obraz iluzoryczny stworzonych przez zainteresowanych tym ludzi obsługujących współczesne struktury władzy. Zupełnie zanika możliwość wiernego prognozowania rozwoju ludzkości w rezultacie staje się ona zakładnikiem w działaniu tajnych i jawnych sił realizujących zgubne cele – cele te realizowane są dziś, przede wszystkim z użyciem narodu słowiańskiego. W związku z tym powstaje pytanie: :Jak to się stało, że słowiańskie narody zostały sprowadzone do tego poziomu istnienia, że zarządzają nimi inni? Wszak jeszcze 1500 – 2000 lat temu władali oni większą częścią Eurazji?
Wtedy gęstość zaludnienia na naszej ziemi była niewysoka co pozwalało na życie Rodowymi Społecznościami, gdzie surowo przestrzegano tradycji ludowych, a tych co je naruszali, po prostu wyganiano. Jednak potem sytuacja zaczęła się szybko zmieniać na gorsze, było ku temu kilka powodów.
Po pierwsze, około 1620 lat temu nasza ziemia wraz z systemem słonecznym weszła pod nie u błagalny wpływ ery „Lisa”., który spowodował u wszystkich ludzi w tym i u Słowian zmianę światopoglądu.
Osłabienie prawidłowego widzenia świata i wzmocnienie fałszywych poglądów.
Po drugie, pod działaniem tych wpływów narody przeciwne Słowianom utworzyły i wzmocniły swoje systemy religijne i ich struktury organizacyjne, które w większości były przeciwstawne, a także wrogie światopoglądowi słowiańskiemu, te systemy religijne były obliczone na pojmowanie prymitywne, żeby rozbudzić w ludziach strach, żądze władzy i
po trzecie – w miarę nasilania się wspomnianych wpływów (epoki lisa), wzrostu zaludnienia i zwiększania się wzajemnych kontaktów, naruszający narodowe tradycje otrzymali możliwość chronienia się u wrogów Słowian, przyjmować ich uproszczone światopoglądy religijne a potem powracać jako misjonarze. Bardzo często powracali wraz z wojskami wroga, by ujarzmić Słowian.
Po czwarte: nasilenie się negatywnych wpływów i ostrzeżenie się kontaktów miedzy narodami stało się katalizatorem zmiany poglądów na organizację życia Słowian, przede wszystkim książąt, którzy dostrzegli, że można władać swoim narodem, zamiast mu służyć. W tym środowisku pojawił się popyt na religijne, prymitywne systemy wrogów.
5. Nasilenie negatywnego wpływu ery „Lisa” i oddalenie się od rodowych tradycji prze kniaziów, zachwycenie się przez nich cudzoziemskimi religiami, przede wszystkim przenosi się na ich otoczenie i na tych przedstawicieli narodów, którzy od urodzenia mieli skłonności do łamania narodowych tradycji i dążyli do wyróżnienia się pośród swoich rodaków, nie poprzez właściwa wiedzę, lecz dzięki kłamstwu, chytrości, podłości a także poprzez zdradę.
6. Nasilenie się negatywnego wpływu epoki „Lisa”i zwiększenie się kontaktów międzynarodowych, doprowadziły do zwiększenia się ilości wojen między nimi. Słowiańscy wojownicy, często zwyciężali swoich przeciwników i podbijali ich kraje. Zawojowawszy ich osiedlali się tam i asymilowali z miejscowymi narodami, wzmacniając ich a osłabiając słowiańskie.
7. Pod wpływem negatywnego promieniowania i zmian warunków klimatycznych na gorsze niektóre słowiańskie narody przemieszczały się w rejony o warunkach dużo korzystniejszych dla życia, mieszali się z miejscową ludnością i osiągali wysokie rezultaty w dziedzinie komfortu materialnego co doprowadzało do zamiłowania w komfortach życia i zapomnieniu nakazów rodowych a także poniżaniem rodaków, którzy pozostali w dawnej ojczyźnie.
8. Zdarzały się też przypadki, gdy wojownicy wroga także wkraczali na terytoria słowiańskie, a przy tym nie tylko grabili, lecz i gwałcili Słowianki, które w wyniku tego rodziły dzieci ze zmienioną na gorsze genetyką i niepełnoprawnym statusem wśród Słowian. Było niemało wypadków, gdy słowiańscy wojownicy żenili się z brankami a te rodziły dzieci z takimi samymi cechami i takim samym statusem. Dorastając, te dzieci starały się zmienić swoje położenie wszelkimi sposobami i środkami często niegodnymi. W wypadku dojścia do władzy powodowali rzeź w środowisku Słowian.
Książę Władimir jest jedną z takich osób w naszej przeszłości. Chrystianizował Kijowskich Polan powodując rozprzestrzenianie się tej religii, pośród innych słowiańskich narodów. Wszystko to doprowadziło do degradacji słowiańskiego społeczeństwa Rodowego i podporządkowanie słowiańskich narodów cudzoziemskim rządom. Jednak wpływ epoki „Lisa” kończy się w 2012 roku. Od tego momentu zaczyna działać promieniowanie ery „wilka”i zaczyna kierować bieżącą sytuacją. Rozumieją to doskonale trzymający się władzy. Aby jeszcze dłużnej utrzymać się przy władzy, już dziś organizują oni poszukiwania starosłowiańskich źródeł pisanych, aby – po pierwsze – skorzystać poprzez nie z pradawnej wiedzy i zastosować ja w interesie rządzących sił – świata mroku. A z drugiej strony- w celu ukrycia lub zniszczenia owych źródeł, aby nie dopuścić do odrodzenia się Słowiańska. Sprzyjają temu współczesne religie światowe i ich sekty, aby utrzymać Słowian tak długo jak się da w nieświadomości i ignorancji. Prawie wszyscy przedstawiciele społecznych struktur sprzyjają umocnieniu w społeczeństwie roli i wpływu światowych religii. Równocześnie, oni sami korzystają z usług jasnowidzów i astrologów starając się w ten czy inny sposób posłużyć się częścią ujawnionej pradawnej wiedzy, aby utrzymać się przy władzy i zachować nieczysto uzyskaną własność. Wszystko to nie sprzyja harmonijnemu rozwojowi ludzkości powodując w nim napięcia i konfrontacje, które powoduje się w rozmaitym czasie rodzące wojny i katastrofy. Aby temu zapobiec, niezbędne jest by ludzie zwrócili się ku dawnej słowiańskiej wiedzy i przebudowali życie społeczne, stosownie do niej. Oznacza to zbudowanie życia według zasad i nakazów BOGÓW- przodków naszych.
Nie przyjmując starosłowiańskiej wiedzy, nie mamy możliwości uwolnienia się z władzy przedstawicieli świata mroku i przejścia od wrogości między różnymi systemami jednokulturowymi ku wspólnocie i korzystnej wzajemnie współpracy między nimi. Przede wszystkim pradawna słowiańską wiedzę – religię rozumu – powinni dostrzec narody słowiańskie jako oddech dla odrodzenia się i podniesienia. Wszystkie inne, zrobić tego nie są w stanie i w związku z tym będą wspomagać siły świata mroku, wzmacniając swoją władzę na naszym terytorium.
W końcu XX wieku zaczął się proces ujawniania pradawnej wiedzy słowiańskiej. Jednak ten proces – jak dotąd – jest ostrożnie dozowany. W obecnym czasie dostępna jest tylko ta wiedza, która pozwala ludziom zrozumieć pojmowanie świata. Także ta wiedza, która sprzyja leczeniu i uzdrawianiu ludzi Wszelka inna wiedza do określonego czasu pozostaje w tajemnicy, gdyż społeczeństwo nie jest jeszcze na nią gotowe i może przynieść sobie, przy jej użyciu szkodę.
To, co dzieje się współcześnie z postępem technologicznym, który doprowadził już do zniszczenia znacznej części surowców naturalnych, lasów i innych bogactw przyrody, pustynnieniu, niegdyś urodzajnej ziemi, zatruciu powietrza, gleby, rzek, oceanów. Wiele terenów wysycha, ociepla się klimat, przybywa różnych zjawisk katastrofalnych. Jeśli ludzie nie zmienią swojego światopoglądu i rodzaju życia, to wszystko zakończyć się może światową katastrofą. Zadanie jest stosunkowo proste. Ludzkość nie może dopuścić do światowego kataklizmu.
Nie uda się zapobiec temu, bez zmiany światopoglądu i współczesnego rodzaju życia. Dokładnie to – przede wszystkim – powinny pojąć narody słowiańskie, aby poprowadzić pozostałych prawidłową drogą rozwoju
Zawartość tej „Księgi” opiera się – przede wszystkim – na starosłowiańskim źródle „Księdze światła”.
***
Jaka jest moja opinia na temat tego filmu?
– Lektor mówi dużo, ale okólnikami i sprawia wrażenie, że niewiele może powiedzieć.
Gdyby, z tego co mówi, przynajmniej część była prawdą to droga prowadzi do Persji.
Na 1500 lat przed naszą erą pojawił się na tamtych terenach człowiek obdarzony „złotymi ustami boga RA”, czyli Zaratustra. Wspomnienie tego imienia pojawia się wśród idoli postawionych w Kijowie jako: Załatus – (Załat ust?).
Otóż Zaratustra spisał świętą księgę i był założycielem nowego wyznania. Współcześni wyznawcy tej religii, zapomnieli już język w którym została napisana, ale księgę zachowano. Był to święty język boski.
Polski poliglota Ignacy Pietraszewski natrafiwszy na dzieło rozpoznał w tym języku sanskryt, co prawda nieco różniący się od ogólnie znanego bo zawierający większą liczbę słów słowiańskich. Przetłumaczył świętą księgę, nadając jej trochę przydługi tytuł:
Miano Słowiańskie
w ręku jednej Familii od trzech tysięcy lat zostające
czyli nie
ZENDAWESTA
a ZĘDASZTA
to jest
Życiodawcza książeczka Zoroastra
albo
AWESTA WIELKA
Książka została wydana przez wydawnictwo „Armoryka” w Sandomierzu w 2011 roku. Zainteresowanym podaje nr telefonu i adres.
Wydawnictwo ARMORYKA
ul. Krucza 16
27-600 Sandomierz
tel + 48 158332141
e-mail: wydawnictwo.armoryka@interia.pl
Jak widzimy, sam tytuł mówi, że możemy się spodziewać w niej zawartej, starożytnej wiedzy – wedy Słowian.
Zaratustra twierdzi, że: podczas rytualnej kąpieli pojawił się przed nim olbrzym, dziewięć razy większy od człowieka, w którym uczony rozpoznał Archanioła, on zaprowadził go do swego szefa, przebywającego w towarzystwie innych Archaniołów. Uczony Zaratustra rozpoznał w nim BOGA. Padł na kolana i zwyczajem wschodnim oddał mu pokłon – uczcił Go. Z opisu wynika, że Bóg i Archaniołowie mieli złociste włosy słońca i biało świecili swym strojem. W dalszej kolejności, Zaratustra został zabrany na naukę wiedzy, wykładanej przez samego Boga, którego nazywa Ahura Mazdą.
Wiedza składa się z kilku działów. Jeden dotyczy STWORZENIA. Otóż Ahura Mazda uczy, że czasu stworzenia On Sam, przekształcił się i w ten sposób powstał człowiek. Powtarzał to kilka razy.
W innym rozdziale uczy hodowli i ustala prawa.
Jedną z ważniejszej wiedzy jest postępowanie z ogniem, uświęconym rytuałem, który nie pozwala na jego wygaśnięcie.
W innym miejscu uczy, jak przetrwać zimę. – „Ma być zbudowany gród, otoczony częstokołem, zaopatrzony w źródło wody. Do grodu mają być wprowadzone zwierzęta, dla których muszą być oddzielne budynki, oraz pasza. W grodzie zgromadzić zdrowych i silnych ludzi wraz zapasem żywności na dziewięć miesięcy”.
Zastanawia nakaz zgromadzenia żywności na okres dziewięciu miesięcy. Czyżby zima miała tyle trwać?
Nie. – Jest to czas wyliczony do następnych zbiorów, co oznacza, ze ludzie mają się zajmować, oprócz hodowli i polowania, rolnictwem.
Trochę, dziwi nas rytuał związany z pogrzebem. Otóż nakazuje on zbudowanie ceglanej wierzy, na której umieszcza się zwłoki zmarłych na żer świętych ptaków.
Zrozumiemy go gdy zapoznamy się z rytuałem słowiańskim.
– Słowianie spopielali zwłoki swoich krewnych. Popioły umieszczano w glinianych urnach. Dopiero po tym następował pochówek w „matce ziemi”. Rytuał ten był związany z wiedzą o duszach zmarłych, które tak przywiązywały się do swego ciała, że nie chciały go opuszczać. Stąd konieczność spopielania zwłok.
Urna nad którą krążyła niewidzialna już dusza wędrowała w dziwne miejsce. – Do lasu. Na rozdroże.- Właśnie tam spotykała kukułkę, która służyła jako środek transportu do nieba a konkretnie na księżyc, pod władzę bóstwa Chorsa.
Stąd wycharsły – wychudzony Księżyc.
Prawdopodobnie taką wiedzę przekazał Achura Mazda Zaratustrze. Potwierdzenie tej koncepcji odnajdujemy w jednej z perskich sekt gnostyckich korzystającej z zoroastryzmu. Chudnięcie i grubienie księżyca tłumaczono brakiem lub nadmiarem dusz.
Pogrzebowy zwyczaj perski jest związany z brakiem odpowiedniego drzewa służącego do spopielania. Zachowano miejscowy rodzaj pozbywania się zwłok, poprzez wyrzucenie na pustynię na żer dzikim zwierzętom.
Budowa słupa i powierzenie zwłok ptakom, przypomina obrzęd słowiański, lecz dostosowany do miejscowych warunków i zwyczaju.
Słowianie powierzali ptakom duszę, a Persowie ciało.
Gdy zejdziemy z Nieba na Ziemię i spojrzymy na Zendawestę oczami rozumu, narzuca się tylko jedno wytłumaczenie.
Bogami Zaratustry byli – nazwijmy ich emigrantami – Słowianie, najpewniej z Polskich lasów i stepów Ukrainy. Opis grodu, który zostawili, jest koniecznością w surowszym klimacie Europy Wschodniej. W Persji, do przetrwania , wystarczy namiot beduina.
Oprócz wiedzy „przetrwania”, Zaratustra otrzymał ideę, przy pomocy której naród się jednoczył i organizował w państwo, nazwijmy ją religią.
– Jeżeli się dokładniej przyjrzymy religii Zaratustry to odnajdziemy w niej korzenie chrześcijaństwa. Między innymi wiedzę o duszy człowieka, która mieszka w niebie a nie pod ziemia, jak w innych religiach, np. greckiej. Jest również wiara w piekło, służące do dyscyplinowania wierzących.
Czy pomysł z piekłem, należy do ideologii słowiańskiej?
Jeżeli tak, to musiał się zrodzić już u emigrantów słowiańskich wstępujących, jak do pieca, w upalny klimat podzwrotnikowy. Słowian łatwiej było straszyć Mrozem, Marzanną, Królewną Śnieżką, Wilkołakami, Utopcami, leśnym Borutą, Marą czy żywym trupem.
Z Wikipedii spisałem pojęcia dotyczące duszy z dwóch religii.
Proszę odgadnąć z jakich.
1) „Dusze ludzkie po śmierci do dnia Sądu Ostatecznego tracą swoją cielesność i wędrują przez „Most Dzielący” do piekła, czyśćca, nieba. Na moście, u wrót nieba stoi Mitra, który dzierży w swych rękach szale sprawiedliwości, na których są ważone dobre i złe uczynki, myśli i słowa. Gdy dobro przeważa nad złem w życiu danej duszy – trafia ona do Nieba, gdzie może sobie spokojnie oczekiwać na dzień Sądu Ostatecznego, kiedy to z powrotem uzyska cielesność i wróci na ziemię, aby powiększyć grono Sprawiedliwych. Gdy zło przeważa nad dobrem – dusza jest strącana do piekła z którego już nigdy nie wyjdzie i będzie pod kontrolą Angra Mainju, cierpiała nieskończone męki. Gdy szale doskonale się równoważą – dusza trafia do krainy umarłych, staje się szarym cieniem, nie mogącym czuć radości i smutku”.
2) „…..żywa dusza była istotnością a nie miała duszę”. Co oznacza, ze dusza rozumiana jest jako życie. Umiera człowiek umiera i jego dusza.
Są trzy słowa używane w rozumieniu duszy:
– NEPHESH (szyja, gardło) – dusza ludzka lub zwierzęca
– RUAH(wiatr) – dusza, jako zasady etyczne, emocje, wola
– NESHAMAH – inteligencja duchowa
Jak nietrudno się domyślić, pojęcie pierwsze, te z Mitrą, należy do religii Zaratustry.
Pojęcie drugie, pokręcone i niejasne, należy do religii żydowskich. Pojęcie to w różnych grupach religijnych Żydów jest różne, niekiedy nawiązujące do platonizmu itp.
Teraz odpowiedzcie sobie na pytanie: W której religii szukać korzeni chrześcijaństwa?
U Persów, czy u żydów?
Dlaczego przez 2000 lat Kościół Katolicki twierdził, że: „Stary Testament został ukrzyżowany wraz z Jezusem”(Z encykliki papieża Piusa XII. Str. 24) ?
Kompilacyjna księga, zwana STARY TESTAMENT, mogła zostać napisana po powrocie z tzw. „niewoli babilońskiej” przez mędrca żydowskiego, który twierdzić miał, że odnalazł ją w ruinach świątyni.
Problem w tym, że twierdzenie to jest przekrętem. W tym czasie za świątynię żydom mógł służyć jedynie namiot.
Tak zwany „MUR Świątyni Salomona” do którego żydzi wznoszą modły, jest resztką pałacu wybudowanego dopiero przez Heroda Wielkiego w czasach, gdy ziemie te wchodziły w skład państwa rzymskiego. Obecnie izraelscy archeolodzy dokładnie szukają śladów tzw „Świątyni Salomona” i nie znajdują. Jedynie co znaleźli w byłej łaźni pałacu, to monetę z czasów poprzednika Piłata. Pozwala to ściśle datować czas powstania budowli.
Redakcję „PISMA ŚW.”uczeni przypisują wielu autorom, korzystającym z różnych źródeł, a czas powstania przenoszą do naszej ery i to o kilka stuleci.
Skąd w takim razie wiadomości zawarte w księdze, które dopiero współczesna nauka potwierdza?
Walka Jakuba z Bogiem, który nazwał się potem Izraelem, jest skopiowana z mitów greckich w których grecki bohater Walczy z samym Zeusem. Opowieść mogła być napisana za czasów panowania Rzymian, czyli w naszej erze. Natomiast – jak wyjaśnić „Sen o Drabinie Jakubowej”, który został skopiowany z mitów asyryjskich? Jego zapis odczytano współcześnie z tabliczek glinianych po odkopaniu królewskiej biblioteki „tabliczek glinianych” w Niniwie, króla Ascurbanipala. To samo tyczy legendy o potopie i budowie arki Noego.
Monoteizm, czyli idea „Jednego Boga”, „który objawia się Mojżeszowi”, tak jak Ahura Mazda Zaratustrze, znany jest na tamtym terenie z religii Zaratustry, przynajmniej od 3500 lat. W czasach Konstantyna wyznawany przez większość Hellenów pod nazwą „mitraizmu”.
Jeszcze jedna ciekawostka.
Bóg Zaratustry Ahura Mazda, był wielbiony różnymi imionami, między innymi Mitra, Stwórca, Objawiony.
Imię – „Objawiony” zachowało się wykute na tablicy kamiennej i to runami, jak pokazał to w filmiku jeden ze „świadków Jehowy”. Na tablicy był napis JEWE, a dokładniej Jewie. Podobny napis odnaleziono na kamieniu w Rosji, powtórzony trzy razy, jako modlitwa JWI, JWI, JWI: patrz w dodatku do „Polskie Runy Przemówiły”. Pracy szukać w internecie na stronie Białczyńskiego lub w czytelniach uniwersyteckich Polski i Litwy.
Reforma religijna Faraona Echnatona 1375-1358 p.n.e. wprowadzająca jednobóstwo z bogiem słońca RA, najprawdopodobniej była wzorowana na religii Zaratustry.
Na uwagę zasługuje fakt. „Księga Starego i Nowego Testamentu pojawiła się po raz pierwszy w historii – ofiarowana w cudowny sposób – cesarzowi rzymskiemu Konstantynowi w roku pańskim 325.
Owy cud utrwalono w obrazie na ścianie katedry Konstantyna. Muzułmanie katedrę zamienili na meczet a obraz zamalowali. Pozostały jedynie liczne kopie. Współcześni ufolodzy widzą w obrazie paradę „spodków ufo”, które pomogły Konstantynowi zdobyć władzę.
Od tego czasu biblia zaczęła spełniać swoją rolę.
Dotąd, była światu nieznana.
Należy wnosić, że ostateczna redakcja tej księgi była dokonana tuż przed cudownym ofiarowaniem.
Nie ma wątpliwości, że jest to księga kompilacyjna, którą można było zredagować na zamówienie w Bibliotece Aleksandryjskiej, bo tylko ona posiadała dostateczną ilość materiału zapisanego w tysiącach starych zwojów i dostateczną ilość kopistów, by podołać tak wielkiej pracy.
Jeżeli tak było, to najłatwiejszym sposobem, aby ukryć ziemskie a nie boskie pochodzenie rzekomo „Świętych Ksiąg”, było spalenie zbiorów.
Decyzję spalenia Biblioteki w Aleksandrii miał podjąć arcybiskup Teofilus(patrz: „Jak człowiek Nauczył się pisać”). Być może w porozumieniu z papieżem. Można dodać, że w czasach Konstantyna, Aleksandrię zamieszkiwała w dużym procencie ludność grecka i żydowska. To tłumaczy języki w których była zredagowana : grecki i aramejski czyli babiloński.
Aby zrozumieć ruchy religijne na tamtych terenach musimy sobie przypomnieć trochę faktów historycznych.
Imperium Perskie składało się z wielu narodowości, które musiały przetrwać kolejne najazdy. W narodach ukształtował się duch poddaństwa. Religią imperium zawsze bywała religia panującego. Wystarczyło Aleksandrowi Wielkiemu wygrać trzy bitwy, by imperium uznało go za nowego władcę. Aleksander postanowił hellenizować różne pod względem etnicznym narody. Sam pojął za żonę córkę perskiego władcy, to samo nakazał uczynić swojemu wojsku. Z upływem czasu hellenizację etniczną zamieniono na kulturową. Każdy kto znał język grecki i był wykształcony uznawany był za Greka. To działało w obie strony. Grecy w dużym procencie przyswoili sobie perski zaratustryzm, zwany mitraizmem. Na początku naszego wieku powstało dosyć dużo ruchów religijnych, między innymi chrześcijaństwo i gnostycyzm. Nowe ruchy budując swoje koncepcje, korzystały ze znanych im religii. Między innymi i żydowska kabała oparta na gnozie, odwołuje się często do indyjskich Wed. Z okresu hellenizacji pochodzi przekonanie niektórych żydów, że pochodzą od Greków.
Twórcą nowej synkretycznej religii w Persji był Mani urodzony w 216 r. po Chr. Organizacja i rozwój tej religii przypada na czas panowania SzapuraI (241-272) a za panowania jego następcy Bahrama I, około roku 275 n.e. Mani został ukrzyżowany. Idea Maniego nie nadawała się do budowy imperium. Sasanidzi korzystali z zoroastryzmu.
Myśliciele chrześcijańscy wykazali więcej sprytu. Zasady religijne przystosowali do potrzeb imperium z głównym założeniem – „Władza pochodzi od Boga”. Poza tym wykorzystali ówczesne przekonania religijne władcy. Podsunięto mu spisany tekst Wyroczni w którym zakodowano wiadomość o Bogu Chrystusie. „Święte Księgi”pojawiły się w cudowny, niewytłumaczalny sposób. Ostatecznie Konstantyn zaakceptował nowy ruch religijny, który poparty mieczem władzy zdołał utrzymać się do dzisiaj.
W tym miejscu kłania się „Spiskowa praktyka dziejów”. Tajne tworzenie nowych ideologii i wykorzystanie ich do objęcia władzy, czyli zakryta, tajna polityka obliczona na stulecia.
Już po napisaniu tekstu natknąłem się w pracy Antoniego Wacyka „Filozofia polska” na tekst zajmujący się tym samym tematem. Jest bardziej precyzyjny niż moje wywody.
„Żył w Aleskandrii w I w.n.e. teolog hebrajski Philo Iudaeus. On to bezosobowy absolut Greków spersonalizował w postać żydowskiego Jahwe, nazwał go Bogiem, a na jego syna – Chrystusa, przeniósł nazwę i atrybuty stoickiego Logosu. Torem judaizacji filozofii poszli myśliciele następnych stuleci. Kilka wieków przedtem Grecy uprawiali wraz z kultem umysłu kulturę ciała. Piękno ludzkiej postaci uwiecznili Fidiasz, Praksyteles. Ale następca Filona, Plotyn, prekursor filozofii chrześcijańskiej, wstydził się, że ma ciało”.
***
Powróćmy do tematu „pojęcia duszy”, przez Słowian.
Z analizy słownictwa i pozostawionej wiedzy wynika, że owo pojęcie kształtowało się z obserwacji życia i jego interpretacji, przetwarzanych przez ludzką inteligencję.
Nie było „objawione” i podane do wierzenia, jak w przypadku „Spiskowej praktyki dziejów”.
Zanim będziemy rozważać ten temat – musimy zapoznać się ze słowiańskim wyobrażeniem świata, wliczając w to kosmos.
Świat, symbolicznie przedstawiany i tłumaczony był przez „mających wiedzę”, dla łatwiejszego zrozumienia, jako trójdzielne „Drzewo Życia”, lub „Drzewo przodków”.
Koroną tego drzewa był „WYRAJ” czyli widziane przez człowieka niebo w dzień, zwane również „PRAWIEM”. Był to świat istot niematerialnych – związanych z bogiem.
Korzeniami tego drzewa był wyraj NAWI, przez człowieka widziany nocą. Do NAWI zarządzanej przez Chorsa dusze po śmierci odlatywały.
Świat JAWI stanowi pień tego drzewa, czyli świat jawny, widzialny, namacalny, materialny.
Spotkałem się z zarzutem, że potrójny napis IWI, IWI, IWI nie dotyczy bóstwa objawionego a JAWI, czyli „Świata widzialnego”.
Kilkakrotne powtarzanie imienia bóstwa zarówno w hinduizmie jak i w mitraizmie jest rodzajem modlitwy. Ale, jeżeli jesteśmy przekonani, że bóstwem jest Kosmos widzialny, na co wskazuje zapis na urnie z Białej, modlitwa do IWI jest uzasadniona.
CZŁOWIEK
„Duszę posiadają wszystkie istoty oddychające, lecz nie wszystkie taką samą. Dusza jest to przeźroczysta, subtelna antymateria, którą można wyzionąć. Wypełniała całe ciało. Ze względu na jej właściwości była symbolicznie przedstawiana w postaci ptaka, motyla, świetlika, pszczoły”. /wikipedia/.
Człowiek składa się z Ciała i Ducha. Duch składa się z kilku elementów zwanych duszami. Po śmierci owe elementy mogą się rozdzielić. Taka „półdusza” czuje się samotnie i szuka ciała by się w nim osiedlić. Do nowego zasiedlenia wybiera w/w istoty, lub inne ciało ludzkie. Musi wówczas wyprzeć rodzimy element duszy. Może się to stać wówczas gdy jest on osłabiony lub nieobecny np. w czasie choroby, omdlenia, snu czy śpiączki. W takich wypadkach po obudzeniu człowiek traci własną pamięć, zastępuje go inna, czasami z odległych krain i dawnych czasów. Gdy własny element duszy nie chce opuścić ciała dochodzi do pomieszania pojęć, czyli zmysłów.
– „Półdusza” usiłująca wejść do żyjącego ciała w czasie snu, nazwana została MARĄ- ZMORĄ (zmarłą?). Usiłowanie przejścia do żywego ciała nie było przyjemne, stąd określenie „Mara dusi”.
– Elementów duchowych w człowieku jest więcej niż jeden a ich losy po śmierci są różne.
Aby łatwiej zrozumieć słowiańskie pojęcie duszy warto wprowadzić pojęcia trzech rodzajów inteligencji:
a) niższą, którą obdarzona jest DUSZA ŻYCIA,
b) średnią, którą posiada DUSZA ŚWIADOMOŚCI,
c) wyższą, zwaną ISKRĄ BOŻĄ, duszą rodzicielską.
– Dusza jaźni, czyli myśli, i własnej świadomości zamieszkuje głowę. Jest „inteligencją średnią” która przejawia się w myśli a realizuje w czynach, owe elementy powiązane są Iskrą Bożą, czyli wyższą inteligencją, która posiada zdolność reinkarnacji. Tylko ona po śmierci może połączyć się z Istotą Boga.
Gdy dusza wybierze powrót – trafia wówczas na Wyraj Chorsa.
Wykorzystuje bociany by dotrzeć do właściwego, nowo narodzonego dziecka.
– Drugi sposób – to przywołanie „Iskry Bożej”należącej poprzednio do dziadka.
-Do tego służył już pewien obrzęd. „Mający wiedzę”, zwani drugimi rodzicami – krzesnymi (od skrzesania), przywoływali duszę dziadka do kamienia rodowego, ustawianego na grobie. Z owego kamienia „skrzesywali iskrę bożą”, która jako dusza przodka zamieszkiwała od tego czasu we wnuku. Jest to rodzaj inkarnacji w obrębie własnego rodu.
– Dusza życia – oddechu jest obdarzona niższą inteligencją – ma za zadanie utrzymać ciało przy życiu. Zarządza więc wszystkimi elementami życia. Jest zaprogramowana do swoich zadań. Odrzuca obce elementy próbujące zakłócić życie. Walczy z chorobą. Jest przechowalnikiem myśli, lecz z ograniczoną inteligencją. Wykorzystując możliwość tworzenia emocji, potrafi czasami zapanować nad Jaźnią – Duszą Rozumu.
Natomiast na odwrót, kontakt jaźni, czyli myśli z Duszą Życia jest utrudniony. Drogą dotarcia do Duszy Życia może być oddech, jest to jedyny element, który poddaje się w pewnym stopniu woli myśli. Pewne rezultaty, wykorzystywane w leczeniu, daje skoncentrowanie myśli na chorym elemencie ciała. W ten sposób, można przywrócić równowagę energetyczną, zachwianą przez chorobę. Wówczas Dusza Życia sama potrafi wyprodukować właściwe lekarstwo i uzdrowić ciało.
– Dusza jako „Iskra Boża”, boże ziarno, boski element życia – wyższy rodzaj inteligencji – jest związana z poprzednimi duszami. Dusza jaźni ludzkiej może skontaktować się z Iskrą Bożą, poprzez Duszę Życia. Kontakt taki Słowianie określili słowem NATCHNIENIE, który polega na przekazaniu „wyższej wiedzy” do jaźni człowieka poprzez Duszę Życia. Ten element duszy ludzkiej, jak wspomniałem wyżej, może być inkarnowany, czyli przesiedlany w nowy byt.
Słowiański obrządek pogrzebowy miał za zadanie pomóc duszy w drodze do WYRAJU NYI, który znajdował się w korzeniach Drzewa Życia, czyli na księżycu. Najważniejszym było, aby elementy duszy się nie rozłączyły i w całości trafiły we właściwe miejsce na wieczny spoczynek. Służyła temu, jak wspomniałem wcześniej – kremacja ciała.
„Dusza Życia” chciała żyć i koniecznie wrócić do martwego ciała – gdy to się jej udało – powstawał twór zwany „Wampirem – żywym trupem”, który wstawał nocą i żywił się ludzką krwią, aby podtrzymać swoje istnienie.
Rozdzielenie duszy po śmierci mogło nastąpić w wypadku nagłych, tragicznych zgonów. Wówczas połówka duszy nie mogła trafić sama do Wyraju, stąd szukanie innego ciała do zamieszkania.
Gdy trafi na ludzkie, powstaje Nawiedzony lub Wariat w zależności od tego, która dusza obejmie w posiadanie nowe ciało. Równie dobrze, może powstać Geniusz.
Gdy element duszy „postrzegającej” trafi na sowę, powstaje Postrzega –Strzega – Strzyga. Zarządza wówczas ptakiem. W szczególnych okolicznościach może, na czas krótki, powrócić do ludzkiej postaci. Tęskni do Duszy Świadomości. Gdy wyczuje chorego, zjawia się w ogrodzie i hukaniem przywołuje do przejścia w inny wymiar.
Dusze ludzi złych, po śmierci nie chcą skorzystać z Wyraju. Chcą nadal żyć. Czasami wybierają do życia ciało wilka – powstaje – Wilkołak, który ma zdolność powrotu do ludzkiego ciała. Szkodzi żywym.
W czasie obrządku pogrzebowego zapewniano duszom spokojne odejście. Odcinano możliwość powrotu do własnego ciała i stania się wampirem, stąd konieczność spopielania.
– Zachwalano duszy życie w Niebie – Wyraju. Zapewniano, że nie musi pracować a jedynie wypoczywać w spokoju, bez wojny i strachu. Cieszono się, że nareszcie uwolniła się od ciała wymagającego tak wiele zabiegów, by przeżyć. Dlatego obrządek, pomimo naturalnych odruchów smutku, zamieniano na wesoły. Ucztowano i jedynie dobrze wspominano zmarłego (czy nie we własnym interesie?) którego dusza krążyła nad biesiadnikami.
Obrządek pogrzebowy zapewniał duszy spotkanie z Bogiem i możliwość wyboru dalszej drogi. Było to bardzo ważne i dla żyjących. Gdy odeszła dusza do Nieba – Wyraju, żywi mieli pewność, że nie narodzą się pół – demoniczne istoty szkodzące ludziom.
***
Warto zadać sobie pytanie: Czy rytuał i obrządek wymyślili „mający wiedzę”? Czy jest to związane z folklorem?
Wszystko wskazuje, że jest to związane z „wiedzą”, która nakazuje pozbycie się zwłok, choćby ze względu na zarazę. Pomysł straszenia żywych, jest bardzo skuteczny i wykorzystuje się go do dzisiaj w różnych systemach religijnych.
– Pomysł na reinkarnację i odrodzenie się w ciałach wnuków, jest genialny. Służy, wytężonej pracy, gromadzeniu zasobów materialnych i duchowych. To dziadek przekazywał wnukom dawną wiedzę a nierzadko i kiesę. – Przekazując to wnukowi, właściwie przekazywał sobie.
– Mówię o tych sprawach dosyć swobodnie. Można mi zarzucić że zmyślam.
– No – niezupełnie.
Po pierwsze: Opieram się na opracowaniach naukowych ludzi z dyplomami profesorów.
Po drugie: Na zachowanych zapiskach historyków i kronikarzy obcych.
Po trzecie: Na zachowanych zabytkach opisanych słowiańskimi runami, które zostały już odczytane.
Po czwarte: Na własnych spostrzeżeniach, kojarzeniach faktów i wyciągania wniosków. Do tego wchodzi jeszcze etymologia, zrozumienie powstania i znaczenia słów.
Aby nie być gołosłownym wstawiam niżej opisane runami i odczytane znaleziska słowiańskie związane z obrzędem pochówku. Całość jest opublikowana w pracy „Polskie runy przemówiły”.
Do dnia dzisiejszego zachowały się dwie płyty kamienne z napisem runowym, którymi był przykryty kamienny grób komorowy z prochami zebranymi w urnie. Zabytek nosi nazwę „Kamienie mikorzyńskie” i jest przechowywany w Muzeum Archeologicznym w Krakowie.
Na pierwszym miejscu Figura nr 72 z pracy hr. Jana Potockiego pt. „Voyage dans quelques parties de la basse Saxe”(Podróże), wydanej w roku 1795 w Hambourgu.
Pozwolę sobie opisać ten zabytek, odczytać i dać swój komentarz.
Jest to odlew wykonany z brązu, opisany dwustronnie. Mnie interesuje płaskorzeźba umieszczona powyżej, na której widzimy proces kremacji zwłok.
Piec do kremacji zbudowano prawdopodobnie z ciosanego kamienia. Na jednej stronie płyty pali się ogień, po drugiej stronie szczątki ludzkie. Obok pieca kłębki dymu.
Przy piecu człowiek obsługujący kremację.
Daje się zauważyć, że ważnym było, by tylko popioły z ciała trafiły do urny, stąd konieczność budowy specjalnego pieca.
Skąd taka dbałość o skremowane szczątki ludzkie?
Czy nie wiąże się to przypadkiem z wierzeniami?
Jeżeli tak – to jakimi?
Popiół nie psuje się, jest trwały i zdolny przetrwać w popielnicach przez tysiące lat.
Czy spopielone ludzkie ciało miało za zadanie przetrwać do czasu odrodzenia się z popiołów?
Nie zmartwychwstania, a odrodzenia z popiołów jak Feniks?
Idea zmartwychwstania znana jest z mitologii egipskiej, stąd konieczność konserwacji zwłok i zabiegi związane z ich przechowaniem.
Jak widzimy na rysunku, proces kremacji odbywa się pod kopułą nieba. Aby nie było wątpliwości, artysta umieszcza na nieboskłonie słońce i księżyc, czyli symbole obu „Wyrajów”. Sugeruje to, że Dusza-Inteligencja ma możliwość wyboru. Wyboru Wyraju -„korzeni drzewa życia (księżyc)” i powrót na ziemię, czy Wyraju Prawi (słońce) i złączenie się z Bogiem – Nadinteligencją Kosmosu.
Dym unoszący się z kremowanych zwłok w postaci run idzie do nieba, a tam czeka na duszę Bóg Słowian – zapisany runami – o imieniu RODzIWOLIT – [stwarzający siłą własnej woli].
Imię to można uznać za tożsame z imieniem S(t)WARÓG – stworzyciel, czy PERRUN– Pierwszy Run -Pierwszy Stworzyciel.
To Swaróg – Rodziwolit decydował o dalszym losie duszy.
Runy, powstałe z dymu, układają się w napis: ŹIEŹULI .
Zieźula dorobiła się u Słowian kilku imion, między innymi – gżegżółka i kukułka.
W tym wypadku, można się domyślać, zieźula pomaga duszy dotrzeć przed oblicze Boga. To jej rysunek unosi się nad ołtarzem ciałopalnym.
Do czasów współczesnych przetrwał zwyczaj wykorzystania kukułki do wróżenia.
Przykład: „Kukułeczko miła, ile latek będę żyła?”. – Skąd kukułka to wie?
Czy nie sięga on do czasów pogańskich i ich wierzeń?
Nie wszystkie dusze używały kukułczego „środka transportu”. Duszyczki przodków Poznaniaków używały w tym celu świętego konika. Dowodzą tego odnalezione na tamtym terenie dwie drążone płyty kamienne, które przykrywały urnę w tzw, grobie komorowym wykonanym z głazów. Owe płyty zostały ozdobione rysunkami i napisami wykonanymi polskimi, czy jak kto woli, słowiańskimi runami.
Znalezisko, nie miało i nie ma szczęścia do polskich, czy nibypolskich naukowców. Uznano je za falsyfikaty i wciśnięto w podziemia Muzeum Archeologicznego w Krakowie. Nie są eksponowane. Do dnia dzisiejszego nie doczekały się nawet dokumentacji i fotografii wymaganej w podobnym przypadku. Gdy nawiązałem kontakt i poprosiłem o fotografię zabytku, zaproponowano mi podpisanie umowy, która ograniczała wykorzystanie fotografii – uwaga – „Jednorazowo”. np. w pracy naukowej. Oznacza to zakaz publikacji.
W literaturze przedmiotu obowiązują więc do dzisiaj ryciny wykonane za „kieszonkowe” synowca Droszewskiego. Dziurawe kieszenie kilkunastoletniego młodzieńca więcej uczyniły dla polskiej nauki niż sowicie wynagradzani przedstawiciele na tłustych fotelach iluzorycznej władzy.
W związku z zabytkiem wdałem się w niepotrzebną dyskusję.
Niżej rozdział z pracy „Polskie Runy Przemówiły.
Kamienie Mikorzyńskie” są falsyfikatami czy nie?
Już się na ten temat wypowiadałem.
W tej chwili muszę cofnąć swoją poprzednią wypowiedź.
Jest mnóstwo przesłanek, by wyrobić sobie opinie o mistyfikacji, ale tylko przesłanek, nie dowodów.
1) W roku 1846 Joachim Lelewel publikuje swój alfabet, w którym jedna runa jest dla wielu głosek i jedna głoska zapisywana jest wieloma różnymi runami.
2) W roku 1855 Piotr Droszewski u swego stryja odnajduje kamień, służący za poidło dla źrebaków z rysunkiem i nieznanym pismem.
3) W roku 1856 publikuje rycinę znaleziska w gazecie poznańskiej nr 158.
4) Korzystając z alfabetu Lelewela, tekst odczytuje pan Józef Przyborowski i w kilka dni po pierwszej publikacji podaje do publicznej wiadomości odczyt: PROWE – SBIR – K – BEL
5) W sierpniu 1856 roku Droszewski powiadamia Przyborowskiego o drugim kamieniu „w ręku Wężyka z Mroczenia pod Kępnem”. W miejsce postaci ludzkiej kamień ma wyobrażenie konika i opis runami. Odczyt: ZBIR – WOIN- BOGDAN – S – LNOWOI.
6) Dziennik Poznański nr 104 dnia 23 kwietnia podaje: „Jeden z takich kamieni znaleziono w Kamieńcu pod Grodziskiem, drugi w Zakrzewie pod Kłeckiem, trzy inne w Pawłówku w powiecie pleszewskiem, jeszcze jeden ma się znajdować w Kotwiecku u obywatela Józefa Morawskiego – wszystkie znalezione w miejscu gdzie i urny się znajdują wszystkie podobnie żłobione i z granitu”.
7) 26 marca profesor archeologii przy Uniwersytecie Praskim z cesarstwa Austrii Jan Erazm Wolc podaje swój odczyt: SVIR BOG ODIN VOIN LUTUOI.
Alfabet J. Lelewela jest mocno „naciągany” i odczyty przy jego użyciu są wątpliwe.
Odczytów moich z „Kamieni Mikorzyńskich” nie zrozumiałem, stąd przekonanie o fałszywce.
Po wróceniu do tematu, pod wpływem notatki pana Białczyńskiego i dokładniejszym badaniu, muszę zmienić zdanie.
Runy zabytku z „figurką ludzką” czytają się: * -LIŹIRZ KŹĆO * a z boku imię słowiańskiego bóstwa z zaświatów * -MRZĆDA*.
Na podobnej figurce nr 12 (J. Potocki) z Prilwitz jest napis: MRZĆDA ŁŚLAIEW – Mrzćda łaskawa.
Napis informuje, że bóstwo łaskawie wybiera duszyczki do swego królestwa.
Jak Słowianin wyobrażał sobie życie w tym królestwie i gdzie się ono znajdowało?
Na to pytanie odpowiada kamień grobowy z Mikorzyna – ten z konikiem.
Słowo „łaskawa” pojawia się przy imionach innych bóstw w Prilwicach i co ciekawe na „Medalu Krakowskim” opisanym runami – – BDĄ ŁŚLIIEW.
Słowo „łśliew” jest różnie pisane, pismo zniekształcane.
Przypuszczam, że ci Słowianie, którzy nie potrafili pisać a napisy uważali za magiczne, aby pomóc krewnym w zaświatach, przepisywali je niezbyt dokładnie. Stąd zniekształcanie słów, podobnie jak to uczynił profesor Strzelczyk, kopiując napis runiczny do swej pracy.
Słowo LIŹIRZ kojarzę ze słowem LEZIESZ – idziesz, a słowo KŹĆO – kojarzę ze słowem KSIĄŻĘ (ten, który każe, nakazuje) A może to imię w rodzaju Kazimierz?
Napis na tej płycie jest zgodny z jej przeznaczeniem, wierzeniami i miejscem znaleziska.
Napis na płycie z konikiem: *
LIŹIRZ DSZIN * ĆSZ SĄM LN * LN LA DSZI* – na dole runa G.
Liźisz – idziesz powoli
Dszin – duszo
ćsz – cisza
sąm – są, jest
ln – lń -leń – leniuchowanie – odpoczynek
Cały napis: *IDZIESZ – ODCHODZISZ DUSZO * CISZA JEST ODPOCZYNKIEM*
*ODPOCZYNEK DLA DUSZY*
W tym wypadku również treść napisu zgadza się z przeznaczeniem płyty i miejscem znaleziska.
Muszę swą opinię zweryfikować i przyznać, że KAMIENIE MIKORZYŃSKIE NIE MOGĄ BYĆ FALSYFIKATAMI.
Warto zadać sobie pytanie: Czemu inne, znalezione w tym czasie podobne kamienie nie posiadają napisów i rysunków?
Może nie każdy z budowniczych grobów komorowych znał pismo?
Może na pisaną pomoc duszom zmarłych mogli pozwolić sobie ludzie o wyższym statusie społecznym, znającym sztukę pisania?.
Pytanie następne.
Co miał oznaczać rysunek konika na płycie grobowej?
Nasuwa mi się skojarzenie z innym znaleziskiem z tego samego okręgu kulturowego.
W miejscowości Wapno pod Poznaniem odnaleziono złoty medal z napisem runami: GABARZ(słowiański urzędnik sądowy – S.E.J.P. Bruckner) i scenką: Na rumaku galopuje przez niebo ideogram słońca (swarga-swastyka), nad nim unosi się głowa bóstwa słońca i prawa (Swaroga?). Dołem, po drugiej stronie ziemi, lwica(An?), po zachodzie, odnosi słoneczko na wschód.
Podobne wierzenia zdradzają nam dwie rzeźby z Prilwitz opisane runami, a mianowicie – figura 6, str. 110 z pracy Mascha, i figura nr 7 z pracy Jana Potockiego.
Dowodzi to wspólnej kultury, a może i wspólnego organizmu państwowego. Kamień grobowy z wizerunkiem Mrzćdy „powyższe spostrzeżenie” tylko potwierdza i nie może być „dowodem” fałszerstwa.
Był okres w zwyczajach pogrzebowych Słowian, w którym urnę z prochami stawiano na słupie, na rozstajach dróg, by duszyczka łatwiej trafiła w zaświaty.
Czy przypadkiem wizerunek konika, którym podróżowało słoneczko, nie miał za zadanie dostarczenie duszyczki do Bozi w Niebie, podobnie jak „źieźula” z Prilwitz?
Do czego służyły kamienie podobne do Kamieni Mikorzyńskich ?
Stara się odpowiedzieć na to pytanie dr W. Cybulski, którego tekst podaje poniżej.
„Co się zaś w szczególności wyżłobionych kamieni dotycze, miały one nadto, mojem zdaniem, przede wszystkiem i to przeznaczenie, że w wklęsłość ich zbierano popiół spalonych ciał; popiół z cząstkami kości zsypywano potem do właściwych popielnic, i takowe w rzadszych, ważniejszych przypadkach kamieniami temi przykrywano, kładąc na nich niekiedy napisy i wizerunki. Prawdopodobnie kamienie tego kształtu, pokrywane innemi, służyły czasem za popielnice. Poświadcza to Hartknoch, który rozkopując między innemi starożytny kurhan pod wsią Plewiszkami ośm mil od Królewca nad Preglem, sam znalazł popielnicę tego kształtu, drugim kamieniem pokrytą, nie dodając czy i ten był wydrążony lub nie.”
Inną podobną popielnicę znalazł Narbut i opisał .
W podsumowaniu warto zauważyć;
Wierzenia pogańskich Słowian tyczące życia pozagrobowego i modlitwy za zmarłych do naszych czasów przetrwały i niewiele się zmieniły.
No, może o dodanie hebrajskiego „amen” i „perskiego” piekła z czarną a rogatą obsługą, oraz dodatkową poczekalnią do Nieba.
Wracam do przeznaczenia identycznych, płaskich kamieni z wydrążoną misą odnajdywanych w grobach na terenie słowiańszczyzny.
Wydaje mi się, że polemika nie jest konieczną, wystarczy przyjrzeć się rysunkowi pieca do kremacji.
Ten płaski kamień z wyżłobieniem to nic innego jak blat. Stawiano go na kamieniach, pod spodem palono ogień i kawałeczkami spopielano ciało. Kamienie użyte do budowy pieca, czy jak kto woli – ołtarza, zużywano potem do budowy kamiennego grobu komorowego.
Starano się zebrać wszystkie spopielone szczątki, bez zanieczyszczeń, stąd konieczność kucia i polerowania wyżłobienia w głównej płycie.
Uzasadnione jest przypuszczenie, że Słowianie wierzyli iż popioły z ciała mają wpływ na odrodzenie – reinkarnację, stąd ich wielka dbałość i trud związany z ostatnią posługą. Być może, miały przypominać duszy na Wyraju, że miała kiedyś ciało i w zależności od wspomnień – podejmować decyzją co do dalszego losu. Temat ten rozszerza napis na kobiecym sarkofagu etruskim.
W tym miejscu ukłon w stronę nauki polskiej. Proszę sprawdzić, czy na płytach z Mikorzyna nie zachowały się ślady ognia. Są magazynowane w piwnicach Muzeum Archeologicznego w Krakowie.
***
BÓG – ZAŚWIATY – DUSZA
Pojęcie BOGA, DUSZY i ZAŚWIATÓW zazwyczaj łączy się w jedną całość – w jeden obraz. Uczeni widząc to samo, nie są w stanie uzgodnić poglądów. Różni ich nie zawsze zgodne słownictwo i różne rozumienie tych samych słów i pojęć.
Kłócą się – ale o co ?
– Chyba sami nie wiedzą.
Ideologia, religia, wierzenia, przesądy – właściwie – służą temu samemu.
Zapanowaniu nad ludem bożym, skupieniem w plemię czy naród i odpowiednim sterowaniu. Religie tworzą własne narody i niszczą lub asymilują obce.
Mądre narody, jeżeli chcą przetrwać, nie przyjmują obcych wierzeń. A jeżeli się już to zdarzyło – muszą to zasymilować. Nie dopuścić by władały poprzez religie – obce, nierzadko wrogie siły. Działają one tak, jak zaraza czy pomór.
Wracajmy do naszych, słowiańskich zabytków na których dziadowie nasi przekazali nam własną wiedzę i własne wierzenia. Zauważymy, że pokrywają się one z innymi źródłami. Wystarczy to spostrzec i powiązać w jedną całość.
– W miejscowości Biała pod Łodzią odkryto urnę opisaną pismem ideograficznym. Tekst odczytano dzięki znajomości zasad sterujących ideograficznym pismem chińskim.
Stare ideogramy, niegdyś rozumiane, są współcześnie postrzegane jako symbole. Możemy znać ich znaczenie, lecz nie wiemy czemu przybrały ten kształt.
CZY POLACY ZNALI PISMO IDEOGRAFICZNE ?
Zachowały się do dzisiaj tylko dwa rodzaje pisma. Fonograficzne i ideograficzne. Europa używa pisma alfabetycznego w którym obowiązuje tylko jedna zasada – „Jedna głoska – jeden znak”. Stworzono wiele alfabetów, ale tej zasady nikt nie może ominąć.
Jakie zasady obowiązują w piśmie ideograficznym?
Zawiłości pisma chińskiego przybliża nieco praca Chuangliang Al Hunga.
„Istnieją dwa główne rodzaje znaków – piktogramy i ideogramy. Gdy patrzycie na piktogram możecie dostrzec szkic czy obraz tego, co on przedstawia. Dla pojęć bardziej abstrakcyjnych trzeba tworzyć ideogramy, które przedstawiają daną myśl”.
Na podstawie ideogramu dla słowa „śmiecie”, autor wskazuje jakie obowiązują zasady przy tworzeniu i rozczytywaniu znaków.
Ideogram słowa – śmiecie.
Jak widzimy w jego skład wchodzi wiele rysunków, rozpoznawalnych nawet dla czytelnika polskiego.
1) Jest to rysunek drzewa, podobne można spotkać na polskich mapach terenowych, oznaczają one las iglasty. W wypadku ideogramu rysunek jednego drzewa oznacza liczbę pojedynczą. Aby zapisać liczbę mnogą musimy znak powtórzyć. Rysunkiem trzech drzew zapisuje się słowo las. W rozpatrywanym ideogramie w lewym górnym rogu mamy rysunek trzech drzew, czyli słowo – las.
2) Rysunek nr 2 przedstawia sylwetkę człowieka w rozkroku z rozkrzyżowanymi ramionami, ale bez głowy. Podobny zapis w Polsce sprzed kilku tysięcy lat zachował się w kopalni krzemienia (Krzemionki opatowskie), oraz na urnie glinianej odnalezionej w miejscowości Biała pod Łodzią. Nasze ludziki mają głowy a nawet palce. Znakiem tym zapisano słowo – człowiek.
3) Rysunkiem ludzika z ramionami ułożonymi jak przy trzymaniu dziecka, zapisano słowo kobieta, matka.
4) Ludzikiem – mężczyzny z dodatkowym znakiem, szachownicy pola ryżowego, na dole znaku, zapisano słowo rolnik, chłop. Jak widzimy dodatkowy znak zmienia znaczenie poprzedniego i stanowi nowy ideogram.
5) Po prawej stronie znaku – śmiecie, widzimy rysunek trzech ptaków w locie. Według chińskiej mitologii dusza człowieka odlatuje ptakiem. Rysunki tych ptaków określają stan ludzików leżących pod lasem.
Dokładne znaczenie znaku – „Pod lasem leży dużo trupów”.
No dobrze. Znak w tym wykonaniu jest czytelny, ale gdzie tutaj słowo – śmiecie?
W ideogramach obowiązuje zasada: Trzeba stawiać nasuwające się pytania i szukać na nie odpowiedzi.
Jeżeli pod lasem leży dużo trupów, to co trzeba z nimi zrobić?
– Oczywiście pochować a teren posprzątać.
Jeżeli sprzątamy, to co wynosimy po sprzątaniu?
Śmiecie.
W ten sposób znak został zapisany i odczytany, a przy tej okazji poznaliśmy wiele innych ideogramów którymi możemy się już posługiwać i tworzyć nowe pojęcia.
Pan Chuangliang twierdzi, że tym samym znakiem można zapisać np. pole bitwy, czy inny kataklizm. Znaczenie całego ideogramu określają inne znaki w zdaniu.
To nie wszystko.
Odczyt ideograficzny nie jest ostateczny i zmienia się w zależności od kondycji psychicznej i fizycznej czytającego.
Jak wynika z tego przykładu obowiązują zasady:
1) Poszczególne rysuneczki muszą być rozpoznawalne.
2) Dodatkowe znaki określają już napisane i zmieniają znaczenie ideogramu. Powstaje nowy ideogram traktowany jako całość.
3) Aby zrozumieć napisany ideogramu należy zadawać sobie pytania wynikające z rozczytanego znaku i tworzyć odpowiedzi. Czyli: Musimy przy czytaniu myśleć. Jeżeli wyłączymy myślenie niczego nie będziemy w stanie zrozumieć.
***
Zaopatrzeni w chińską wiedzę spróbujemy odczytać napis na urnie sprzed wieków, odnalezionej w Białej pod Łodzią. Zakładam, że jest on wykonany pismem ideograficznym.
W pierwszej kolejności spróbuję rozczytać budowę ideogramu słońca zwanego swargą-swastyką, oraz zrozumieć drugi ideogram podobny do swargi. Następnie cały znak uznany przez uczonych za „ Ręce Boga”. Znak ten, na dole urny, pomaga zrozumieć górny zapis.
Pod Nr 1, mamy zapis stron świata, a tak naprawdę – Stron Nieba, ponieważ wyznaczają je gwiazda polarna i słońce w czasie południa i równonocy.
Pod Nr 2, znakiem czterech stron nieba, czyli krzyżem równoramiennym, zapisujemy słowo – Niebo i od tego momentu jest to ideogram Nieba.
Pod Nr 3, zapisujemy pierwsze i najważniejsze światło na Niebie. Na ideogramie nieba zapisujemy tą wiadomość przez dodanie jednej kreseczki na krańcach krzyża – nieba, co czyta się – Pierwszy na niebie. Sądzę, że zapis jest logiczny.
Mamy ideogram słońca.
Korzystając z chińskich technik budowy i czytania ideogramów, tym znakiem możemy zapisać również inne słowa. Gdy świeci słońce jest dzień i jest światło, zatem możemy tego ideogramu użyć do zapisu tych słów. Jeżeli zestawimy go z sylwetką człowieka, zapiszemy słowa – „człowiek oświecony, uczony”. Przejdźmy do odczytu następnego znaku.
Pod Nr 4, zapisujemy drugie, pod względem ważności, ciało niebieskie, czyli księżyc. Na planie nieba, czyli krzyża równoramiennego, rysujemy po dwie kreski na końcach ramion. Stworzyliśmy w ten sposób ideogram księżyca. Proszę zwrócić uwagę na budowę tych znaków. Mamy zapis nieba a na nim ponumerowane pod względem ważności ciała niebieskie.
Przez analogie do poprzedniego ideogramu tym możemy zapisać słowo Noc, Ciemno.
Gdy zestawimy ideogram słońca i księżyca, czytamy 1) Słońce i księżyc. 2) Dzień i Noc.
Ponieważ dzień i noc jest dobą, mamy ideogram dla doby oraz dla czasu. Aby zapisać współczesną godzinę korzystamy z zasad matematyki i ideogram doby dzielimy na dwadzieścia cztery.
Aby zapisać miesiąc do ideogramu księżyca dodajemy cyfrę wskazująca kolejny miesiąc np. maj. Wydaje mi się, że zapis jest czytelny. Teraz rozczytajmy jakie treści niesie z sobą zapis „Ręce Boga”.
Ustaliliśmy wcześniej, że krzyż równoramienny jest ideogramem nieba, a dorysowywane kreseczki stanowią zapis ciał niebieskich, zatem mnóstwo kresek na ideogramie nieba może być ideogramem mnóstwa gwiazd. Ideogramem rozgwieżdżonego nieba. Ideogramem kosmosu.
Jak rozczytać wyżej skreślony znak?
W ideogram kosmosu wpisano, na przemian ideogramy słońca i księżyca. Czytamy: słońce, księżyc, słońce, księżyc, słońce księżyc itd. Znaki czyta się bez końca.
Co to może znaczyć?
1) Prawo kosmosu i prawo świata, czyli cykliczny ruch po kole, który trwa bez końca. W ruch ten zaklęte jest również prawo ciążenia. Ruch ten obowiązuje nie tylko kosmos, ale i atomy z których zbudowana jest materia.
2) Nie zdziwiłbym się, żeby to był również ideogram Boga. Takie pojęcie Boga jest głęboko przemyślane. To nie jest, niezbyt rozgarnięty Jahwe z długą i siwą brodą, którego mądrzy rabini uczą rozumu a któremu imię dał najprawdopodobniej emigrant do Persji sprzed 3500 lat, uznany przez Zaratustrę za Boga. Imię IWI – Jawi- Objawiony, pisane JEWiE, czytane JHWH.
Spodziewam się, że moje wątpliwości rozwieje zapis na górnej powierzchni naczynia.
Spróbujmy napis rozczytać tak jak jest narysowany a dopiero później sięgniemy do chińskich zasad zrozumienia znaku.
***
Z ideogramu księżyca wypada młodzieniec na koniu. Przebywa swoją drogę w czasie i zamienia się w ducha, który również ma swego konia i swoją drogę do przebycia. Z ducha rodzi się następny młodzieniec i po pewnym czasie znowu duch. Cała ta procesja zmierza w kierunku ideogramu kosmosu. Znak, który omawiałem poprzednio sugeruję, że to towarzystwo ma być wpisane w wolne pola krzyża, tak samo jak znaki słońca i księżyca na powyższym ideogramie.
Nie mam żadnych wątpliwości, że to jest już zapis wierzeń religijnych.
1) Człowiek na koniu, to człowiek w podróży, który ma do przebycia pewien odcinek drogi życia. Można tym znakiem zapisać podróż i drogę. W tym wypadku mamy zapis: Człowiek od momentu narodzenia aż do śmierci ma do przebycia swoją drogę. Następuje śmierć, jego dusza nie umiera, ale również ma do spełnienia swoje zadanie. Dusza człowieka jak ziarno, ma zaklęte w sobie życie. Gdy ziarno trafia w ciemność ziemi, puszcza korzenie i z niego rodzi się nowe życie.
Jak widzimy na rysunku – Dusza spełniła swoje zadanie i wyszła z ideogramu księżyca, czyli z ciemności, jako odrodzony człowiek. Po śmierci człowieka znowu wraca na księżyc, by dać życie następnemu pokoleniu.
Jest to zapis słowiańskiej wiary w reinkarnację, ale bez podtekstów politycznych jak w wierzeniach Hindusów.
Te obrazki wpisane w ideogram kosmosu są zapisem cykliczności życia nie tylko człowieka, ale i życia całego kosmosu a zatem i życia niepojętego Ziarna Kosmosu, Ducha Kosmosu, Boga.
Tekst ten wyjaśnił więcej niż się spodziewałem i potwierdza spostrzeżenia niektórych polskich naukowców.
Pan królestwa Dusz Nyja wywodzi swoje imię od słowa NYĆ – chudnąć, tak jak to czyni księżyc. Dolna postać ze „słupa” wyłowionego ze Zbrucza posiada trzy twarze. Jedna kwadra jest niewidoczna, sugeruje to, że Tryglaw jest bóstwem księżyca – może Nyjem, z którego wychodzą dusze dając życie ludziom i bogom. To On wykonuje najcięższą pracę i cały świat jest na jego głowie a spełnia zadanie boskie podobne do zadań ludu, który bierze na siebie najcięższą pracę i żywi cały naród. To z ludu wyrośli ci co są na górze.
Staje się zrozumiała nazwa bóstwa z Prilwitz – Rżatro – Potrójne Żyto związane z życiem.
***
Ideogram owego krzyża, razem ze słońcem i księżycem jest niewątpliwie zapisem słowa – KOSMOS, ale również i zapisem słowa BÓG.
Opierając się na tym, jak rozumiemy pojęcie duszy Słowianina i powyższym zapisie – ideogramie , możemy się pokusić o odczytanie i zrozumienie pojęcia istoty Boga przez naszych przodków.
Aby wyrazić sens składowej duszy słowiańskiej wprowadza się słowa: INTELIGENCJA NIŻSZA dla Duszy życia. INTELIGENCJA WYŻSZA dla świadomości i rozumu. Oraz INTELIGENCJA NAJWYŻSZA – Nadświadomość dla duszy zwanej Iskrą Bożą.
Zakładam, że człowiek jest w stanie zrozumieć Boga jedynie poprzez siebie.
W takim układzie:
BÓG TO NADINTELIGENCJA NADKOSMOSU , która przejawia się poprzez swoje dzieło, poprzez swoje stworzenie.
Boga nie widać, tak samo jak nie widać inteligencji.
Wszystko, czego człowiek dokonał, najpierw zrodziła jego inteligencja. Inteligencję człowieka rozpoznajemy po jego dziele.
Idąc dalej tym tropem, jesteśmy w stanie zrozumieć rolę tzw. bóstw słowiańskich.
Przykładowo, do konstrukcji przysłowiowego cepa, potrzebna w pierwszym rzędzie jest inteligencja. To w umyśle najpierw tworzy się obraz konstrukcji mogącej podołać zadaniu. Potem potrzebny jest materiał i ludzkie ręce.
Analogicznie – w ten sam sposób działa słowiański panteon.
Każdy ze słowiańskich Bogów to Iskra Bożej Nadinteligencji, która spełnia przydzielone jej zadania.
Bóstwo słońca zwane Swarogiem u innych Mitrą, Krysną, Ra ma za zadanie pilnować słońca, które przesyła na ziemię energię konieczną do wegetacji i do życia.
Bóstwo księżyca Chors, opiekuje się Wyrajem. Jest to świat dusz ludzkich tych które odeszły i tych które czekają w kolejce na drogę życia na ziemi.
Bóstwo ognia – Swarożyc, jest człowiekowi najbliższe. Ono dało człowiekowi ogień, bez którego nie można przeżyć zimy. Ogień jako syn słońca był uświęcony. W świątyniach musiał zawsze się palić. Ustanowiono kapłanki ognia, które jedynie tym się zajmowały. W wypadku wygaśnięcia, były wypadki, że przełożeni karali ie śmiercią.
Jak zwykle w każdej religii znajdą się idioci, którzy nie potrafią zrozumieć praktycznego znaczenia przyjętych obrządków. Wtedy, gdy trudno było wzniecić ogień, koniecznością było jego utrzymanie. Gdy wygasło ognisko domowe, biegły dzieci do świątyni po żarzące węgielki. Święty ogień dawał możliwość przeżycia całej społeczności, szczególnie zimą, dlatego był tak ważny.
Każde stworzenie i roślina ma duszę stworzycielską z tym, że wszystkim, poza człowiekiem, przypisuję się zbiorową duszę rodzicielską – jako rodzaj bóstwa. Na przykład RŻATRO – duch rodzicielski rży, czyli żyta, w idolach z Prilwic był wyobrażony w ludzkiej postaci. Sześciogłowy – jak kłos, z runicznym napisem na piersi RŻATRO W ORAD SIT – Rżatro w oraczu siedzi.
Mówiąc prawdę to – jego życie siedzi w ziarnach zboża. W oraczu jest tylko chleb, który podtrzymuje ludzkie życie.
Patrząc z tego kierunku – spostrzeżenie napisane na idolu można uznać za trafne.
Słowiańska inteligencja zaludniła ten świat mnóstwem bóstw – duchów rodzicielskich, które były konieczne do funkcjonowania kosmosu i życia na ziemi.
Wszelkie bóstwa, jako Iskry Boże, są wywodzone ze zdrowego rozumowania. Dlatego, jak zaznaczyłem na początku, była to wiedza religijna.
„Religie objawione są tworzone przez „Spiskową praktykę dziejów”. Patrz na powstanie tzw. „Świętych Ksiąg”, tworzonych często, jak wynika z treści, przez ludzi pozbawionych sumienia, niezdolnych odróżnić dobra od zła. Mam wrażenie, że przez ludzi ze zwichniętym umysłem.
„Kapłani egipscy, aby stworzyć posłuszne rzesze i posłużyć się nimi w walce, nakazali z ludzi robić Stwory. Zauważyli, że u malutkich dzieci które w ósmym dniu życia są poddani silnej traumie – bólowi, przez obgryzienie napletka, następują zmiany w mózgu.
Człowieka ze zmienionym nieco mózgiem zaliczano do Stworów, czyli stworzonych medycznie. Stwory charakteryzują się nieprzystosowaniem społecznym, są niezdolne odróżnić dobra od zła i prawdy od fałszu. Wszystko co przynosi im korzyść np. przez oszustwo, kradzież zabójstwo – jest dobrem. Prawdą jest tylko to co mu pasuje. Nie są zdolni do współczucia. Tego nie rozumieją. Jeżeli dostaną nakaz mordowania ludzi, robią to z przyjemnością. Przykładów z niedawnej i aktualnej historii mamy aż nadto.
Podejmowanie z nimi jakiejkolwiek dyskusji mija się z celem i tak nie potrafią zrozumieć. Liczy się tylko zysk. Umysł Stworów jest nastawiony na posłuszeństwo etniczne. Pewne zawężenie pojęć, niekiedy skutkuje wyostrzonymi zdolnościami w jednym kierunku np. do biznesu. Stwór nie widzi niczego złego w dążeniu do celu po trupach. Uważa to za moralne i nigdy nie zrozumie, że to zło. Medycznie stworzona choroba, na stare lata potęguje się i przejawia w nieuzasadnionej agresji. Około 80% pacjentów, zakładów „Specjalnej opieki” w USA to Stwory – ofiary eksperymentów egipskich kapłanów”.
***
Są to wiadomości zaczerpnięte z wykładu profesora S. A. Salla -„Ukryta wiedza i nauka cywilizacji przedpotopowych”. Opiera się on na wynikach badań wojskowych naukowców.
***
Wracając do odczytu ideogramów.
Poniżej zdjęcie zabytku sprzed trzech tysięcy lat, w którym rozpoznałem kalendarz kołowy.
Czy przekazuje również wiedzę na temat budowy Kosmosu?
– Zapoznajmy się teraz z działaniem kalendarza.
Może warto zestawić „kalendarz” z „rękami Boga” i zastanowić się nad wspólnymi cechami.
Spodziewam się z tego jakichś ustaleń i wniosków.
***
Studiując procesy zachodzące we wszystkich starożytnych cywilizacjach zauważamy powtarzające się prawidłowości.
1. Gospodarka łowiecko-zbieracka.
2. Pasterstwo.
3. Rolnictwo.
Wraz z rozwojem gospodarczym pojawiają się kolejno:
1. Pismo.
2. Zapisywanie obserwowanych procesów.
3. Budowa kalendarza.
Liczenie czasu następowało z chwilą przejścia na gospodarkę rolniczą. Od powtarzających się pór roku, i związanych z tym procesów wegetacyjnych roślin, były uzależnione prace rolnicze. Przewidywanie przyszłości, przynajmniej związanej z pogodą, stało się koniecznością.
Od słońca zależne są pory roku, dnie i noce. Policzone dni w roku, rozbijają na miesiące i tygodnie – fazy księżyca. Obserwując wielkość i kierunek sierpa księżycowego można z dużą dokładnością określić dzień miesiąca. Zapisując te obserwacje, starożytni układali kalendarze. Mając kalendarz zapisywano warunki pogodowe i związane z tym lata urodzajne, susze, powodzie. Zauważono, że warunki pogodowe powtarzają się cyklicznie. Geniusz starożytnych Słowian powiązał to z wpływem księżyca na pogodę. Skonstruowano kalendarz słoneczno-księżycowy w którym uwzględniono cykle księżyca i słońca, takie jak początek roku słonecznego, zrównoważenie dnia z nocą wiosenne i jesienne, najdłuższy i najkrótszy dzień.
Dzień najkrótszy był końcem cyklu słonecznego. Dzień dłuższy o jedną minutę, dawał powrót słońca i początek nowego roku.
Rok słoneczny, na dwanaście, dzieliły cykle księżyca. Niestety, tych dwunastu cykli było za mało by wypełnić jeden rok słoneczny, dołożono więc jedenaście dni świętych i uwzględniono to w budowie kalendarza.
Cykl księżyca trwa dwadzieścia dziewięć dni i dwanaście godzin. Kalendarz zbudowano z dwóch cykli księżycowych, co daje równo, pięćdziesiąt dziewięć dni. Według tego podziału określano księżycowe pory roku, których nazwy zachowały się do dzisiaj w polskim języku: zima, przedwiośnie, wiosna, lato, jesień, późna jesień. Podział słoneczny dawał cztery pory: zimę , wiosnę, lato, jesień.
Cykle księżyca pokrywają się z cyklami słońca co dwadzieścia jeden lat. Nawet to spostrzeżenie uwzględnili konstruktorzy kalendarza słowiańskiego.
Według współczesnego kalendarza, długość roku wynosi 365 dni i sześć godzin, czyli 365,25, mnożąc to przez dwadzieścia jeden lat otrzymujemy wynik 7670,25 dni.
Kalendarz słowiański mnoży pory księżyca, czyli 59 dni, przez liczbę 130, daje to wynik 7670. Zatem konstruktorzy kalendarza słowiańskiego w ciągu okresu dwudziestu jeden lat, pomylili się jedynie o sześć godzin.
Rzecz najważniejsza, o czym dziś nikt nie pamięta, nasi przodkowie i to przed trzema tysiącami lat odkryli powiązanie cykli księżyca z cyklami słońca i powiązali to z warunkami pogodowymi. Wiedzą o tym dzisiaj jedynie koneserzy wina. Identyczny smak wina powtarza się co 21 lat, a bardzo zbliżony co lat 7 (7×3=21).(Wiadomość do wykorzystania przez megalomanów). Starzy rolnicy przestrzegali okresów siania zboża, sadzenia ziemniaków i warzyw, uwzględniając fazy księżyca. Młodzież zaopatrzona w nawozy sztuczne, wyśmiewała dziadków. Dzisiaj powraca moda na „rolnictwo ekologiczne”. Wnukowie i prawnukowie, co światlejsi, szukają w literaturze spostrzeżeń swoich prapradziadów.
W pracy Jerzego Gąssowskiego KULTURA PRADZIEJOWA NA ZIEMIACH POLSKICH natknąłem się na kolorową fotografię podpisaną: „Symbolika solarna. Fragment zdobnego diademu brązowego kultury trzcinieckiej z Dratowa, woj. lubelskie”. „Kultura trzciniecka” to okres sprzed trzech tysięcy lat. Zaskoczyła mnie nieudolność rzemieślnicza, przy wykonaniu owego „diademu”. Inne znaleziska z tamtego okresu, wyroby mniej prestiżowe, jak czekany bojowe, czy szpile, broszki, wykonywano z dużą dozą artyzmu i to techniką dużą prostszą, przez odlewanie. Łatwiej jest wykonać matrycę diademu w desce lipowej, odcisnąć ją w glinie, posypać sadzą i wylać roztopiony brąz. Potem, wystarczyło to zwinąć w obręcz i wypolerować. W tym wypadku „diadem” był wykonany z kawałka znalezionej blachy przy pomocy punktaka i młotka. Wykonanie niestaranne.
To nie mógł być diadem. Zatem co?
Narzuciła mi się odpowiedź.
Zapis. Podręczna notatka. Plan.
Dopiero gdy się biedziłem nad odczytaniem kalendarza Majów, przypomniałem sobie o znalezisku z Dratowa, który przedstawiał krzyż kawalerski, wykonany punkcikami układającymi się w linie a te przypominają odpowiednio postrzyżone igły na gałązkach sosny. W środku wytłoczony guz otoczony trzema kręgami. Pomiędzy ramionami krzyża jeszcze po jednym wytłoczonym guziku. Niby nic szczególnego, ale gdy zacząłem liczyć owe igły ułożyły się one w liczby: 1 – 8 , 1 – 6, 1-6 , 1-6, razem 30. Na drugiej połowie krzyża układały się: 1-7, 1-6, 1-6, 1-6, razem 29.
Przyzwyczajony do liczenia czasu wg kalendarza współczesnego , spodziewałem się regularnych dni w tygodniu. Coś mi tu nie pasowało. Dopiero po zapoznaniu się z książeczką popularno-naukową Zbigniewa Dworzaka ŚWIAT PLANET zrozumiałem, że autor owego krzyża nie mylił się a zapisał dokładne informacje. Należało je jedynie rozczytać. Miesiąc księżycowy składa się z 29 dni i dwunastu godzin. Po złożeniu dwóch miesięcy księżycowych razem, daje równą liczbę dni, 59. Właśnie to było cierpliwie wypukane punktakiem na brązowej blaszce, może ze zużytego garnka. Owe 29 dni i 12 godzin przerobiono na cztery fazy księżyca. Ale jak podzielić te dni na równe części? Znaleziono rozwiązanie.
Pierwszy tydzień miesiąca, czyli pierwsza faza księżyca ma dni 1+8=9, reszta po dni siedem . Drugi miesiąc zaczynał się od tygodnia 1+7=8, reszta po 1+6.
Skoro uznałem znalezisko za zapis, ważnym był każdy szczegół.
Co miał oznaczać centralnie wytłoczony guz i trzy kręgi wokół niego?
Pojedyncze kreseczki uznałem za jedynki, musiałem tak samo postąpić z owym „guzem” i trzema kręgami. Guz – to liczba sto. Każdy krąg – to dziesięć. Razem – 130. Po pomnożeniu tego przez liczbę dni 59, otrzymałem 7670. Podzielenie tego przez 365,25 czyli liczbę dni kalendarza słonecznego otrzymałem liczbę 21 lat. Zatem był to zapis cykli słońca i księżyca spotykających się ze sobą co 21 lat.
Jest to zapis obserwacji astronomicznych.
Wszystko stało się proste. Teraz wystarczyło policzyć dni przesileń słońca, i zrównania dnia z nocą by ustalić ważne punkty na naszym kalendarzu. Rok rozpoczyna się 25 grudnia. Liczenie rozpoczynamy od środkowej kreseczki prawego ramienia i liczymy prawoskrętnie. Po 83 dniach: jeden obrót = 59, plus 24, mamy zrównanie dnia z nocą. Wskazuje to punkt wytłoczony pomiędzy dolnym a lewym ramieniem krzyża. Po 275 dniach( 4 obroty po 59, plus 39) dochodzimy do jesiennego zrównania dnia z nocą. Wskazuje to punkt wytłoczony pomiędzy lewym a górnym ramieniem krzyża. Aby dojść do końca roku należy przebiec w okół kalendarza sześć razy czyli 59 x 6 = 354, licząc kreseczki dni dalej, po jedenastu dniach napotykamy na pierwszy punkt dolnego ramienia. To koniec roku słonecznego – 365 dni. Przesilenie letnie, czyli zrównanie dnia z nocą następuje po 178 dniach, trzy obroty po59 dni plus 1. Wskazuje to środkowa kreska prawego ramienia. (Wyliczono z godzin wschodu i zachodu słońca).
Wszystko mi się ładnie układa, tylko jest jeden mały szkopuł. Taką konstrukcja kalendarza wymaga obsługi. Musi być ktoś przesuwający o jedną kreseczkę dziennie, jakiś pionek.
Rozwiązano i ten problem. Udowadniają to znaleziska archeologiczne.
Wystarczy je rozczytać.
W niewielkiej rzece Zbrucz, obecnie na terenie Ukrainy, znaleziono obelisk wykonany z wapienia. Czterograniasty. Wysoki na 2, 8 metra. Ozdobiony płaskorzeźbami. Znalezisko nazwano Światowidem i uznano za bóstwo słowiańskie. Jedynie Joahim Lelewel, obdarzony niezwykłą cechą zwaną wyczuciem, nazwał to „alegoriami pór roku”. Już po II wojnie światowej uczeni radzieccy, niedaleko miejsca znalezienia Światowida odnaleźli spłaszczoną sztucznie górę a na niej trzy kręgi kamienne. W środku kręgów znak po słupie drewnianym. Wokół, ustawione zgodnie ze stronami świata ślady po ośmiu słupach. Jeżeli owe ślady połączyć razem , otrzymamy krzyż kawalerski, dokładnie taki sam jak na „diademie z Dratowa”. Wnioski nasuwają się same. Owy „diadem” był planem kalendarza, który należało wykonać w odpowiednim miejscu i na świeżym powietrzu, by wszyscy mogli z niego korzystać. Obsługą zajmował się budowniczy, może za kapłana uważany, który musiał gromadzić i inne wiadomości dotyczące np. pogody, czasów zasiewu itp. Z jego „nadprzyrodzonych” wiadomości korzystała ludność okoliczna, przynosząc jednocześnie dary.
Budowa tego kalendarza na świeżym powietrzu dawała dodatkowe możliwości. Cień rzucany przez obelisk można było wyskalować, by wskazywał godziny. Długość cienia w samo południe wskazywała pory przesileń słońca. Mały krąg wskazuje przesilenie letnie, środkowy – przesilenie wiosenne i jesienne, duży krąg – przesilenie zimowe. Odległość pomiędzy kręgami dzielona na trzy wskazywała kolejne miesiące.
Do dzisiaj zachowała się pewna prawidłowość związana z podziałem na okresy dwudziesto-jedno letnie.
W wieku dwudziestu jeden lat mężczyzna wchodzi w wiek męski i bierze odpowiedzialność za siebie i rodzinę. Jest to najzdrowszy okres na poczęcie potomstwa. Po 42 latach(2×21) nadchodzi wiek męski, który trwa do 63 roku (3×21). Od lat 63 do 84 (4×21) możemy cieszyć się okresem dojrzałym. W okresie wieku 84 – 105 (5×21), musimy przygotować się do odejścia „na tamten świat”, porzucić bez żalu doczesne szczątki i zasilić swym ciałem duchowym równoległy świat niewidzialny.
Po zniszczeniu wierzeń słowiańskich przez następujące chrześcijaństwo, nasi uczeni w piśmie wyczyniali różne wygibasy, by odtworzyć „pogańską religię Słowian”, przypisując odnajdywanym znaleziskom z przeszłości przeróżne nazwy i znaczenia, oczywiści formowane według „poglądów chrześcijańskich” na pogaństwo i bałwochwalstwo. Takiej „obróbce” intelektualnej poddano i obelisk ze Zbrucza.
Wracam w tym miejscu do słów Lelewela. „Dawnych wierzeń słowiańskich szukać należy w języku słowiańskim”. Niestety mowę polską zastąpiono „śtucną mową”, czyli sztucznym językiem literackim, który nie tylko wprowadził makaronizmy, ale i zniekształcił dawne polskie słowa. Nawet wierszy Kochanowskiego nie zrozumiemy bez słownika etymologicznego, nie mówiąc nawet o zrozumieniu etymologi słowa polskiego sprzed 3 tys. lat.
Tak się dziwnie składa, że trudno było by współczesnej wiedzy naukowej udowodnić idiotyzm filozoficzny słowiańskim wierzeniom, a łatwo to uczynić wyznaniom innych kultur.
Przecież pierwiastki to energia zaklęta w prawie koła, którą przy rozbiciu jądra można odzyskać(patrz przy haśle Perkuna).
Jeden z aktualnie urzędujących arcybiskupów obronił pracę doktorską w której udowadniał, że Bóg (zapewne Jahwe) do ulepienia Adama wziął glinę, która była małpą. I proszę sobie wyobrazić, żaden milicjant się nie obraził, a doktorant miksujący dogmaty starotestamentowe z teorią Darwina, został arcybiskupem z nadzieją na fotel papieża. („Przewodnik Polski”- Nowy Jork rok1992. Ze spotkania, wówczas jeszcze biskupa, z Polonią nowojorską w Domu Polskim w którym jeden z Polonusów, zapewne po drinku, koniecznie chciał sprawdzić czy rzeczony biskup nie posiada śladu po chrzcie egipskim).
W Nowym Jorku, oraz w Rzymie stoją słupy wykonane z kamienia, jeszcze przez starożytnych Egipcjan. Nauka współczesna kojarzy je z dawnymi wierzeniami Egiptu, według których taki słup miał wyobrażać „środek świata …….itd, itp”. Pominięto badaniami „kolorowy dywan ułożony z kamieni, który godziny wskazywał, gdy słońce świeciło”. (Jedynie na taką notatkę natrafiłem).
Z upływem czasu bruk zerwano. Nikt go nawet nie przerysował. Nikomu do głowy nie przyszło, że może to być „Licznik czasu. – Kalendarz. Wynik obserwacji astronomicznych starożytnego Egiptu”. Tymczasem, owe słupy, miały jedynie rzucać cień. Były tym, czym wskazówka na zegarze.
Europejczycy wskazówki zachowali a „zegary” zniszczyli.
Tak samo, z rozważań naukowych wyłączono polskie znalezisko z Dratowa.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na zapis – jeden punkt w środku i trzy kręgi – które czytam = 130.
Jest to przecież zapis dziesiętny sprzed 3 tysięcy lat. Znajomość zapisu dziesiętnego w okresie przedchrześcijańskim potwierdzają napisy runami na monetach Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Chrześcijan obowiązywał rzymski system sześć dziesiętny.
Nie jestem przekonany, czy słusznie naukowcy nadali imię Światowid obeliskowi ze Zbrucza. Mam jednocześnie poważne wątpliwości, czy takie imię kiedykolwiek pojawiło się w wierzeniach Słowian. Istnieje możliwość odczytania słowa pisanego po łacinie nie znającej nosowego słowiańskiego Ę, „Swetowit” jako Świętowit i Światowit. Ten kto nie rozumiał filozofii słowiańskich wierzeń, cztery głowy skojarzył ze stronami świata i wyszło mu Światowit w miejsce Świętowita (Mocarnej Istoty boskiej stanowiącej Jedność w Wielości, być może obrazującej armię).
WYRAJ
Co mamy wspólnego w obu konstrukcjach?
1) Podstawę konstrukcji w obu wypadkach stanowi krzyż równoramienny odczytany jako ideogram nieba.
2) Pomiędzy ramiona krzyża wstawiono :
a- na ideogramie – znak słońca i księżyca,
b- na znalezisku z Dratowa – w tym samym miejscu wytłoczono guzy.
3) W ideogramie dodatkowe kreski symbolizują gwiazdy, przemawia to za uznaniem tego za kosmos.
– w diademie z Dratowa dodatkowe kreski wykonano pod kątem, co nadało konstrukcji formę krzyża kawalerskiego. Jeżeli, tym razem, uznamy to jako zapis ideograficzny, musimy również odczytać jako ideogram kosmosu, jednocześnie jako ideogram Boga.
Podobieństwa są zbyt duże, by można było się pomylić.
Dodatkowe znaczenie uwidocznione na diademie, to wytłoczony w środku guz i trzy kręgi wokół.
Taki układ odnajdujemy odwzorowany w miejscach kultu, między innymi na Ślęży. Podobnie była zbudowana świątynia na świętej górze Pełce. Trzy kręgi stanowiły kolumny ustawione wokół świątyni. Obraz zachował się na monecie uważanej za słowacką. (Patrz „Księga Popiołów”).
Jeżeli obraz z Dratowa potraktujemy jako wyobrażenie WYRAJU. To w centralnym miejscu musi znajdować się Inteligencja Kosmiczna, przez gnostyków zwana Światłem. Trzy kręgi podzielone krzyżem na cztery, to wyobrażenie trzech światów.
Jakich ?
Cztery wytłoczone guzy, pomiędzy ramionami krzyża, znajdujące się na zewnątrz kręgów
mogą oznaczać cztery ważne bóstwa kosmosu, może te same, które odnajdujemy na idolu ze Zbrucza.
Podobna konstrukcja ułożona z kamieni zachowała się na górze Ślęży a więc:
– Krzyż równoramienny usytuowany zgodnie z kierunkami świata.
– Na nim trzy kręgi.
W środkowym kręgu miejsce po ognisku.
Skorupy naczyń na zewnątrz kręgów.
Specjaliści miejsce w kręgach uważają za święte, przeznaczone jedynie dla kapłanów. Wierni, uczestniczący w obrządku, musieli ucztować poza kręgami o czym świadczą skorupy po glinianych garnkach.
Wszystko wskazuję, że konstrukcja była odwzorowaniem Wyraju. Płonący ogień symbolizował Światłość, Oświecenie, Boga, Nadinteligencję Kosmosu.
Niedaleko miejsca odnalezienia idola ze Zbrucza jest góra ze sztucznie zrównanym wierzchołkiem. Uczeni, jeszcze radzieccy, odnaleźli na niej podobną konstrukcję obiektu sakralnego do w/w wymienionych. Przypuszcza się że w środku kamiennych kręgów stał Światowit.
Podobnie jest zbudowany obiekt odnaleziony ostatnio w Rosji. Przypuszcza się, że jest to starożytne obserwatorium astronomiczne. Jest to już budowla, na planie krzyża, składająca się z trzech kręgów podzielonych na komnaty. Komnat jest dokładnie tyle samo co kresek na diademie z Dratowa, czyli 59. Tyle samo dni liczy sobie podwójny obieg księżyca dokoła ziemi. Jeden miesiąc księżycowy to 29 dni i dwanaście godzin.
Obiekt jest odwzorowaniem Wyraju księżyca, czyli „Korzeni Drzewa Życia”.
Wniosek nasuwa się sam. Słowianie przez tysiące lat, miejsca kultu, kościoły czy ołtarze polowe, budowali odwzorowując Wyraj. Zawsze na planie krzyża równoramiennego którego przecięcie otaczano kręgami w środku których było wyobrażenie bóstwa.
Proszę zwrócić uwagę na stare świątynie chrześcijańskie. Budowano je podobnie, na planie krzyża. W miejscu przecięcia się linii stał ołtarz. Świątynie były usytuowane w kierunku wschodzącego słońca. Zatem jest to wyraj – Korona Drzewa Życia (za dnia). Budowle wskazują, że chrześcijański Jezus był uważany za bóstwo słońca.
Czy obrządki religijne Słowian były związane z przesileniem zimy – wiosny – lata – jesieni?
Najprawdopodobniej tak. Wystarczyło w środku kręgu ustawić, słup lub idola a wysokość jego cienia dokładnie wskaże czas przesilenia. Być może promień kręgów zależał od wysokości idola. Najkrótszy cień – w samo południe – ustali przesilenie letnie i promień najmniejszego kręgu. Najdłuższy – wskaże przesilenie zimowe a średni- przesilenie wiosenne i jesienne.
***
Niedawno zapoznałem się z pracą T’ Leledrag Marskiego „Księga popiołów”. Podziwiam autora nie tylko za rozległą wiedzę, ukrywaną przed ludem, ale i za jego intuicję i niezwykle trafne spostrzeżenia.
Sadzę, że duży wpływ na wyciąganie wniosków z faktów i spostrzeżeń mają odruchy wyrobione w trakcie pracy zawodowej, które nazywam „odchyłkami zawodowymi”. Byłem konstruktorem i w artefakcie z Dratowa z kultury trzcinieckiej zwanych przez archeologów „Diademem z Dratowa” spostrzegłem zwykły rysunek techniczny na podstawie którego nasi przodkowie budowali „Żywe mierniki czasu” – czyli kalendarz kołowy.
Nie sądzę, by archeolodzy nazywając znalezisko diademem kapłana, mylili się. Kapłani i nauczyciele, którymi w większości są uczeni, budują swój autorytet tzw. „nieomylnością” – wytwarza to pychę a pycha lubi się wyróżniać z tłumu i stroić w symbole władzy: łańcuchy, togi, sygnety, diademy. Pycha kapłańska, sprzed trzech tysięcy lat, niewiele się różniła od współczesnej.
To co nazwałem „żywym kalendarzem”, Leledrag Marski nazwał „Kamiennymi kręgami czasu”, pomimo tego, że słowiańskich „ołtarzy polowych” nie kojarzył z „zegaro – kalendarzem” a raczej z ołtarzem i miejscem kultu. Natomiast dziewięć kręgów zbudowane z kolumn, które otaczały „słowiańską świątynie Wandy, bogów Lady, Ledy”, uważa za rodzaj kalendarza i wywodzi stad nazwy czasu.
Moje spostrzeżenie opiera się na zasadach rządzących cieniem słońca. Kierunek cienia wskazuje godziny. Wysokość cienia pomiędzy kręgami czasu wskazuje porę roku. Najczęściej spotykane trzy kręgi, dzielą rok na cztery pory i wskazują, na kalendarz słoneczny. Rzadko spotykamy kręgów siedem. Nietrudno policzyć przestrzenie czasu pomiędzy nimi. Jest dwanaście, czyli wskazują miesiące. Kalendarz jest więc słoneczno – księżycowy. Kręgów dziewięć, o których wspomina L.Marski, dzieli rok na szesnaście odcinków. 23 dni pomnożone przez szesnaście daje liczbę 368. Według takiego podziału mamy rok dłuższy o niecałe trzy dni.
Czy taki podział można wywieźć z obserwacji gwiazd?
Dosyć ciekawe wnioski wysnuwa uczony indyjski Baldgahkar Kartilog na podstawie wiadomości zapisanych w wedach. Według wed Ziemia miała więcej księżyców. Jeden z nich zbliżał się do ziemi, przez dłuższy okres czasu. Na niebie rosła ogromna czerwona kula, aż wreszcie wpadła do Oceanu powodując największe tsunami, czyli potop, który odnotowało wiele starożytnych kultur. Spotkanie z ogromną masą księżyca miało przyśpieszyć obrót Ziemi wokół swojej osi i zmienić jej położenie. Jeżeli przyjmiemy wiedzę wed za możliwą, staje się zrozumiały podział roku na 16 miesięcy. Ten malutki księżyc mógł obiegać Ziemię w przeciągu 23 dni. Wychodząc z tych danych, jest możliwe wyliczenie masy hipotetycznego księżyca. Siłę uderzenia. Opór wody. Wysokość fali i rozmiar zniszczeń.
Z owych „Dziewięciu kamiennych kręgów czasu” wypływa prosty wniosek: Kultura słowiańska rozwijała się w czasach przedpotopowych.
***
Słoneczne były nie tylko zegary i kalendarze. Spotkałem się ze słonecznym kompasem. Płaska deseczka w środku kołek. To wszystko. Wystarczyło tylko wyskalować urządzenie na długość cienia – powstanie linia krzywa.
Obracamy deseczką, aż czubek cienia dotknie linii a kompas wskaże godzinę i kierunki świata. Jedyny problem to ilość krzywych. Na każdy dzień inna, lub godzić się na niedokładne wskazania, możliwe do korekty przez doświadczonego żeglarza.
– Sprawdzałem. To działa. Odchyłka kierunku najwyżej kilka stopni.
***
OBRZADEK RELIGIJNY SŁOWIAN W KAMIENNYCH KRĘGACH CZASU
MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE
Prokop z Cezarei, O wierzeniach Antów i Sklawenów.
Greckie i łacińskie źródła.
Ks. III rozdz. 14 kap. 22-25: Albowiem te plemiona, Sklawinowie i Antowie, nie podlegają władzy jednego człowieka, lecz od dawna żyją w ludowładztwie i dlatego zawsze pomyślne i niepomyślne sprawy załatwiane bywają na ogólnym zgromadzeniu. A także co się tyczy innych szczegółów te same mają, krótko mówiąc , urządzenia i obyczaje, jedni i drudzy, ci północni barbarzyńcy. Uważają bowiem, że tylko jeden bóg, twórca błyskawicy, jest Panem całego świata i składają mu w ofierze woły i inne ofiarne zwierzęta. O przeznaczeniu nic nie wiedzą, ani nie przyznają mu żadnej roli w życiu ludzkim, lecz kiedy śmierć im zajrzy w oczy, czy to w chorobie, czy na wojnie, ślubują wówczas, że jeśli jej unikną, złożą bogu natychmiast ofiarę w zamian za ocalone życie, a uniknąwszy składają ją, jak przyobiecali, i są przekonani, że kupili sobie ocalenie za tę właśnie ofiarę. Oddają ponadto także cześć rzekom, nimfom i innym jakimś duchom. I składają im wszystkim ofiary, a w czasie tych ofiar czynią wróżby……
THIETMAR, biskup niemiecki w swojej kronice pisze o bóstwie i świątyni Swarożyca u Luciców.
Ks. VI rozdz. 22 i 23-25; Zanim nasi(Niemcy) dotarli do rzeki Odry, połączyli się z nimi dnia poprzedniego Lucicy (plemiona słowiańskie zamieszkałe pomiędzy dolną Odrą a środkową Łabą), którzy kroczyli za poprzedzającymi ich w pochodzie bożkami.
23. Choć wzdragam się mówić o nich cokolwiek, to jednak przedstawię pokrótce, kim są i skąd tu przybyli, abyś poznał kochany czytelniku, czczy zabobon i ohydny kult pogański tego ludu.
Jest w kraju Redarów(plemię słowiańskie) pewien gród o trójkątnym kształcie i trzech bramach doń wiodących, zwany Redogoszcz, który otacza zewsząd wielka puszcza, ręką tubylców nie tknięta i jak świętość czczona. Dwie bramy do grodu stoją otworem dla wszystkich wchodzących, trzecia od strony wschodniej jest najmniejsza i wychodzi na ścieżkę, która prowadzi do położonego obok i strasznie wyglądającego jeziora. W grodzie znajduje się tylko jedna świątynia, zbudowana misternie z drzewa i spoczywająca na fundamencie z rogów dzikich zwierząt. Jej ściany zewnętrzne zdobią wizerunki różnych bogów i bogiń – jak można zauważyć patrząc z bliska – w przedziwny rzeźbione sposób; wewnątrz zaś stoją bogowie zrobieni ludzką ręką w straszliwych hełmach i pancerzach, każdy z wyrytym u spodu imieniem. Pierwszy z nich nazywa się ZVARASIZI (Ztvara si zi) i szczególnej doznaje czci u wszystkich pogan. Znajdują się tam również sztandary, których nigdzie stąd nie zabierają, chyba że są potrzebne na wyprawę wojenną i wówczas niosą je piesi wojownicy.
24. Dla strzeżenia tego wszystkiego z należną pieczołowitością ustanowili tubylcy osobnych kapłanów. Kiedy zbierają się tutaj, by składać bożkom ofiary lub gniew ich przebłagać, kapłani siedząc a reszta stojąc szepcą tajemne wyrazy , i kopią z drżeniem ziemię, aby na podstawie rzuconych losów poznać sedno spraw wątpliwych. Po zakończeniu tych wróżb przykrywają losy zieloną darniną i wbiwszy w ziemię na krzyż dwa groty od włóczni, przeprowadzają przez nie z gestami pokory konia, którego uważają za coś największego i czczą jako świętość. Rzuciwszy następnie losy, przy których pomocy już przed tym badali sprawę, podejmują na nowo wróżbę przez to niejako boskie zwierzę. Jeżeli z obu tych wróżb jednaki znak wypadnie, wówczas owe plemiona idą za nim w swym działaniu, jeżeli nie, rezygnują ze smutkiem całkowicie z przedsięwzięcia. Ze starożytności, którą fałszowano przy pomocy różnych błędnych opowieści, pochodzi świadectwo, że ilekroć grożą im srogie przykrości długiej wojny domowej, wychodzi ze wspomnianego wyżej jeziora potężny odyniec z pianą, połyskującą na białych kłach, i na oczach wszystkich tarza się z upodobaniem w kałuży wśród straszliwych wstrząsów.
25. Ile okręgów w tym kraju, tyle znajduje się świątyń i tyleż wizerunków bożków doznaje czci od niewiernych, między nimi jednak wspomniany wyżej gród posiada pierwszeństwa. Gdy na wojnę wyruszają zawsze go pozdrawiają; gdy szczęśliwie z niej powracają, czczą go należnymi darami i przez losy oraz przez konia, jak wyżej powiedziano, pilnie badają, jaką stosowną ofiarę winni kapłani złożyć bogom. Niemy gniew bogów łagodzą ofiary z ludzi i bydła.
Te zaś wszystkie plemiona, zwane razem Lucicami, nie mają nad sobą jednego władcy. Swoje ważne sprawy roztrząsają na zgromadzeniu w drodze wspólnej narady i aby przywieść jakąś sprawę do skutku muszą wszyscy wyrazić zgodę. Jeżeli jakiś tubylec sprzeciwia się na zgromadzeniu już powziętym decyzjom, okładają go kijami, a jeżeli stawia jawny opór poza zgromadzeniem, wówczas albo pozbawiają go majątku konfiskując go w całości lub podpalając, albo też płaci on w ich obecności należną wedle stanu sumę pieniędzy. Sami wiarołomni i zmienni od innych jednak stałości wymagają i bezwzględnej wierności. Układ pokojowy umacniają przez podanie prawicy i równocześnie obciętego czuba włosów z wiązką trawy. Łatwo jednak dają się przekupić pieniędzmi, by go naruszyć.
Adam bremeński, O bóstwie Redarów.
Ks. II rozdz. 21: Między nimi (Słowianami połabskimi), w pośrodku i najpotężniejsi z wszystkich są Redarowie; gród ich to osławione miasto Retra, siedziba bałwochwalstwa. Świątynia tam wielka została zbudowana dla bożków; z tych najpierwszy jest Redigast. Podobizna jego ze złota, łoże z purpury przygotowane. Sam gród ma dziewięć bram; zewsząd otoczony głębokim jeziorem; drewniany most umożliwia przejście, ale na przechód zezwala się tylko tym, co spieszą z ofiarami albo zasięgają wróżby…. Jak mówią, do tej świątyni jest cztery dni drogi z Hamburga.
Autorzy żywota św. Ottona z Bambergi. O kulcie pogańskim u Pomorzan.
Herbord, ks. II rozdz. 32: Były zaś w mieście Szczecinie cztery kątiny, ale jedna, będąca pomiędzy nimi główną, była zbudowana z przedziwną czcią i sztuką, wewnątrz i zewnątrz ozdobiona rzeźbami ze ścian wystającymi. Były tam obrazy ludzi, ptaków i zwierząt dzikich tak dokładnie według swych właściwości wyrażone, że zdawały się oddychać i żyć; co zaś uważałbym za rzecz niezwykłą barwy obrazów zewnętrznych przez niepogody śnieżne lub deszczowe sczernieć ani zatrzeć się nie dały, tak je przemyślność malarzy od tego zabezpieczyła. Do tej świątyni, podług zwyczaju ojców zdobyte bogactwa i broń nieprzyjacielską i wszystko, co w walkach morskich lub lądowych zdobywali, nosili jako dziesiątą część zdobyczy. Dzbany także złote i srebrne, których do wróżenia, a możnowładcy do biesiad i picia zwykle używali i w dni uroczyste jakby z świętego ukrycia przynosić kazali, tam ustawione były. Rogi też wielkie dzikich wołów, w złoto i drogie kamienie oprawione, do picia urządzone i rogi do grania, miecze i noże, dużo kosztownych i rzadkich na oku miłych przyborów dla ozdoby i zaszczytu bóstw swych przechowywali, co wszystko biskupowi i księciom zamierzali oddać, kiedy by świątynia została zniszczona….. On jednak, skropiwszy wszystko wodą święconą, polecił, aby rozdzielili to między siebie. A był tam posąg trzygłowy, który na jednym kadłubie trzy głowy mając, nazywał się Trzygłowem; ten tylko zabierając, mianowicie, trzy stykające się ze sobą główki, po utrąceniu kadłuba, uwiózł jako znak zwycięstwa i później na dowód ich nawrócenia przesłał do Rzymu, to jest dla pokazania Papieżowi…..Trzy zaś inne kątiny mniej zażywały czci i mniej były przyozdobione. Ustawione tam były we wnętrzu wkrąg siedzenia i stoły, ponieważ zwykli tam byli odprawiać swoje narady i zgromadzenia, bo czy to się napić, czy to się zabawić, czy też poważne sprawy załatwić zamierzali, w tych to budowlach w pewnych dniach i porze się schodzili. Był tam poza tym dąb ogromny i liściasty, a pod nim źródełko najprzyjemniejsze, które prosty lud, uważając za święte jako siedzibę jakiegoś ducha, w wielkiej chował czci. Także i ten chciał ściąć biskup(Otton) po zniszczeniu kątin, ale uproszony został przez lud, by tego nie czynił; przyobiecali bowiem, że nigdy nie będą ani drzewa, ani miejsca tego czcili pod pozorem kultu, ale tylko dla cienia samego i przyjemności……
Herbort, ks. II rozdz. 33: Mieli konia nadzwyczajnej wielkości, tłustego, czarnej maści i bardzo dzikiego; przez cały rok był on wolny od zajęć, a w takiej był świętości, że żaden nie był godny na nim jeździć, miał natomiast jednego z czterech kapłanów świątyń jako gorliwego dozorcę. Skoro więc na lądzie przeciw nieprzyjaciołom wyruszyć zamierzali albo po zdobycz, starali się przez niego powodzenie wyprawy w ten sposób przepowiedzieć: Rozkładali na ziemi dziewięć włóczni, na łokieć od siebie oddalonych, a kapłan, który miał nadzór nad owym koniem, osiodławszy i ująwszy za uzdę, po trzykroć go przez leżące włócznie tam i z powrotem przeprowadzał. Gdy koń przechodząc, włóczni nie trącił i nie porozrzucał, uważano to za dobry znak; wtedy bezpiecznie przystępowali do dzieła, w przeciwnym zaś razie zaniechiwali go. Ten sposób wróżenia i inne obliczenia z drzew, przy pomocy których przewidywali bitwy morskie i łupy, za boskim wsparciem ze szczętem usunął, mimo że wielu się temu sprzeciwiało, samego zaś wróżebnego konia kazał sprzedać do innej ziemi, by dla prostaczków nie był kamieniem obrazy…..
Ebbo, ks. III rozdz. 1: Po szczęśliwym powrocie do siebie najświętszego ojca naszego Ottona z pierwszej jego podróży misyjnej do Pomorzan, dwa z najwybitniejszych miast, to jest Julin (Wolin) i Szczecin diabelską zawiścią poduszczone powróciły do pierwotnej brzydoty bałwochwalstwa, mianowicie z następującego powodu: Julin[ [Wolin] założony i nazwany przez Juliusza Cezara – gdzie także włócznia jego wbita w słup przedziwnej wielkości jest przechowywana na jego pamiątkę – zwykł był na początku każdego lata obchodzić święto jakiegoś bożka przy tłumnym udziale ludzi i pląsach. I gdy miasto zastało oczyszczone słowem wiary i kąpielą chrztu, a większe i mniejsze bałwany, które były pod ręką, były palone przez zbożnego biskupa[Ottona], jacyś głupcy potajemnie ukradłszy niewielkie posążki bożków, schowali je u siebie nieświadomi, jaka stąd dla miasta ich wyniknie szkoda….. Bo gdy wszyscy okoliczni mieszkańcy ze zwykłą gorliwością zbiegli się na wspomniane święto i oddali się przeróżnym zabawom i ucztowaniom, owi pokazując ludowi, oddanemu próżnej zabawie ukryte dotąd posążki bożków, popchnęli go do dawnego obrządku pogańskiego…
Szczecin zaś, bardzo duże miasto i większe od Julina [Wolina], w okręgu swym zamykało trzy wzgórza, z których środkowe wyższe, poświęcone największemu bogu pogańskiemu, Trzygłowowi, posiadało trójgłową podobiznę; a tę zakrywała złocista zasłona na oczach i wargach, przy czym kapłani zapewniali, że dlatego bóg najwyższy trzy posiada głowy, bo trzema włada królestwami, to jest niebem, ziemią i piekłem, a twarz po to zasłania, ażeby na grzechy ludzkie, nie widząc i milcząc, był obojętny. W tym przeto najpotężniejszym mieście przywiedzionym do poznania boga prawdziwego przez zbożnego biskupa, po spaleniu świątyń bożków, zostały wzniesione dwa kościoły, jeden na wzgórzu Trzygłowa pod wezwaniem świętego Wojciecha, drugi pod murami miasta na cześć św. Piotra. I z tego powodu ofiary, które w dużej mnogości i bogactwie były dostarczane kapłanom i świątyniom bożków, teraz przeszły na kościoły Chrystusa. Tym poruszeni kapłani, widząc się pozbawionymi z dnia na dzień słodyczy poprzedniej okazałości, szukali sposobności ażeby na powrót nawrócić lud do obrządku pogańskiego gwoli swego zysku. A oto zdarzyło się, że na miasto naszła wielka śmiertelność i zapytywani przez lud kapłani orzekli. Że stało się tak z powodu wyrzeczenia się bożków, i że wszyscy wnet powymierają, jeżeli nie będą się starać przebłagać dawnych bogów ofiarami i zwykłymi podarkami. Na to wołanie zgromadzenie ludowe przystępują do działania, odszukują bałwany i wszędzie odradza się powszechny obrządek ofiar i uroczystości, kościoły Chrystusa w połowie ulegają zniszczeniu…
Helmold, o wierzeniach Słowian obodrzyckich
Ks. I rozdz. 52: Panowały zaś za dni owych w całej Słowiańszczyźnie cześć bałwanów i błędy różnych przesądów. Prócz bowiem gajów i bogów domowych, najpierwszą i szczególną cześć odbierali Prowe [Nazwa tego bóstwa jest kwestionowana. Jedni uważają że mylnie „prawo”, sądy, kronikarz wziął za nazwę bóstwa. Inni dopatrują się zniekształconego przez kopistów słowa Perun], bóg ziemi stargardzkiej, Siwa, bogini Połabian i Radigast, bóg ziemi obodrzyckiej. Na służbę nim poświęceni byli kapłani. Przynoszoną nim różne ofiary i rozmaitą cześć religijną im oddawano. Kapłan podług wykazania losów przeznaczał uroczystości, jakie na cześć tych bogów odprawiać miano. I wtedy schodzili się ludzie z żonami i dziećmi i bogom swoim składali ofiary z wołów i owiec, a wielu i z ludzi chrześcijańskich, tych krew bowiem, jak tłumaczyli, szczególnie podoba się bogom. Po zabiciu bydlęcia kapłan krwi jego kosztował, by się zdolniejszym stać do przyjęcia wyroku boskiego; wielu bowiem mniema, że duchy diabelskie łatwiej się krwią wywołują. Po przyniesieniu ofiary podług zwyczaju lud oddaje się ucztom i weselu. Istnieje u Słowian dziwny przesąd; w czasie uczt bowiem i pijatyki obnoszą czaszę ofiarną[kielich ofiarny] i na nią zlewają w imieniu bogów, to jest dobrego i złego, słowa, nie powiem błogosławieństwa, lecz przekleństwa. Wyznają bowiem, że jak pomyślność od dobrego boga, tak nieszczęście od złego pochodzi. I dlatego też złego boga nazywają w swym języku Diabol albo Czerneboh, to jest czarny bóg. Między różnokształtnymi zaś bogami słowiańskimi szczególniej jaśnieje Świętowit, bóg ziemi Rugian, jako szczególnie skuteczny w swych odpowiedziach. W porównaniu z nim innych jakby za pół bożków – uważają. Stąd też dla okazania szczególnej czci zwykle corocznie zabijają mu na ofiarę jednego chrześcijanina, na którego los padnie. Prócz tego z wszystkich krajów słowiańskich przysyłają tam ustanowione ofiary na wydatki. Ze szczególną też czcią i troskliwością dbają o służbę świątyni. Nie łatwo bowiem dopuszczają przysięgę i nie pozwolą dopuszczenia przestąpienia obrębu świątyni, nawet w czasie najścia nieprzyjaciół.
Ks.I rozdz. 84: Zdarzyło się[około roku 1156] zaś, że w drodze przybyliśmy do lasu, jedynego w owej ziemi; cały kraj bowiem jest wielką płaszczyzną. Tam obaczyliśmy pomiędzy bardzo starymi drzewami święte dęby, poświęcone bogu owej ziemi, Prowemu, otoczone podwórzem, które opasywał parkan starannie z drzewa zbudowany i mający dwie bramy. Prócz bowiem bogów domowych i posągów, w które każde miasto obfitowało, było to miejsce świętością dla całego kraju i miało dla siebie arcykapłana, uroczystości i różne ofiarne obrządki. Tam drugiego dnia każdego tygodnia lud tego kraju z kapłanem i księciem zwykle zbierali się na sądy. Wejście na podwórze było wszystkim wzbronione, oprócz tylko kapłana i przynoszącym ofiary lub tych, którzy byli w niebezpieczeństwie śmierci; takim bowiem nigdy nie odmawiano schronienia. Taką zaś wielką cześć mają Słowianie dla swoich świętości, że obrębu świątyni kalać krwią nawet w czasie wojny wzbraniają. Na przysięgę z trudnością zezwalają; przysięgać bowiem u Słowian znaczy prawie to samo, co krzywo przysięgać i gniew bogów ściągać na siebie. Słowianie w różny sposób cześć bogom swoim oddają; nie wszyscy bowiem zgadzają się na jedyne obrządki pogańskie. Jedni stawiają w świątyniach posągi fantastycznych kształtów, jak na przykład posąg Płoński[miejscowość w zachodniej Maklemburgii], nazywający się Podaga[W spisie bogów polskich występuje bóstwo o imieniu Pogoda], inni [bogowie] zamieszkują lasy lub gaje, jak na przykład Prowe, bóg stargardzki. I takich bogów jest mnóstwo wizerunków. Wielu rzeźbią z dwiema, trzema lub więcej głowami. Pomiędzy wszakże różnokształtnymi bóstwami, którym poświęcają lasy, pola, radości i smutki, wyznają także że jest jeden Pan Bóg, który w niebie innymi bogami rządzi, że on przechodząc innych swą mocą, niebieskimi wyłącznie sprawami się zajmuje, że inni wykonują tylko poruczone im obowiązki, że z jego krwi pochodzą i że każdy jest tym wyższym, im bliżsi jest owego boga bogów. Gdyśmy przybyli do owego gaju i miejsca bezbożności, biskup [Gerold biskup lubecki] nakłonił nas, byśmy odważnie przystąpili do zniszczenia gaju. Sam też zeskoczywszy z konia zbił drągiem frontowe ozdoby bramy. I gdyśmy weszli na podwórze, zniszczyliśmy całe ogrodzenie podwórza koło tych świętych drzew. I z kupy drzewa ułożyliśmy stos, podłożyliśmy ogień, nie bez obawy wszakże, by na nas przypadkiem nie wpadły tłumy mieszkańców; lecz Bóg opiekował się nami.
Ks. II rozdz. 12 [ O kulcie Świętowita u Rugian]: [ na początku Helmold powtarza legendę, jakoby Rugia została ongiś nadana klasztorowi św. Wita z Korbei przez cesarza Ludwika Pobożnego, syna Karola Wielkiego. Od tego Wita miał pójść kult pogańskiego boga Świętowita ]…. świętego bowiem Wita, którego my sługą Pańskim wyznajemy, Rugianie jako boga czcić zaczęli i wystawili mu ogromny posąg, wolą raczej służyć stworzeniu niż stwórcy. Ten przesąd takiej u Ranów nabrał mocy, że Świętowit, bóg ziemi Rugian, zajął najprzedniejsze miejsce pomiędzy bogami słowiańskimi; on bowiem więcej od innych jaśniał zwycięstwami i od innych był skuteczniejszy wyroczniami. Z tego też powodu jeszcze za naszych czasów nie tylko ziemia wagrska, lecz i wszystkie kraje słowiańskie posyłały tam roczną daninę, wyznając , że on jest bogiem bogów. Król u nich w porównaniu z kapłanem mało znaczy; ten bowiem bada odpowiedzi i wyjaśnia losy; kapłan zależy od skinienia losów, król zaś i lud od jego woli. Pomiędzy różnymi ofiarami kapłan zwykł czasem chrześcijanina przynosić na ofiarę, wmawiając w lud, że bogowie lubią szczególniej krew tego rodzaju.
Sakso Gramatyk, [O wierzeniach i kulcie pogańskim na Rugii].
Sakso Gramatyk, kronikarz duński u schyłku XII i początku XIII wieku, zostawił opis napadu na Rugię przez Waldemara, króla Danii.
Ks. XIV rozdz. 39: Król[Waldemar] zaatakował Rugię z różnych stron, gdy wszędzie okazję łupienia znajdował, a nigdzie walki, wiedziony żądzą rozlewu krwi podjął oblężenie miasta Arkony. Ta od wschodu, południa i północy nie sztuką rąk, ale przyrodzonymi zaporami broniona, położona jest na samym wierzchołku pewnego przylądka… W środku miasta znajdował się plac, na którym stała świątynia drewniana o misternej budowie, wzbudzająca cześć nie tylko wspaniałością nabożeństw, lecz boskością posągu w niej umieszczonego. Zewnętrzny jej obwód dokładną płaskorzeźbą się oznaczał, przedstawiając prostą nie wydoskonaloną sztuką malarską postacie najrozmaitszych rzeczy. Jedno tylko było wejście. Samą świątynię podwójny rząd ogrodzenia otaczał, z których zewnętrznie, ze ścian złożone, dach czerwony pokrywał, wewnętrznie czterema słupami podparte zamiast ścian świeciło czerwonymi zawieszonymi zasłonami i z zewnętrznymi ścianami było połączone tylko kilku poprzecznymi tramami.
W świątyni stał posąg ogromny, wielkością przewyższający postać ciała ludzkiego, czterema głowami i tyluż karkami wzbudzający zdziwienie, z które dwie w stronę piersi, a dwie w stronę pleców zdawały się patrzeć. Zresztą wzrok umieszczonych z przodu czy z tyłu głów, jedna w prawo, druga w lewo zdawały się zwracać. Brody były podgolone, włosy postrzyżone tak, że widoczny był zamiar artysty, aby przedstawić sposób, w jaki Rugianie pielęgnowali swe głowy.
W prawej trzymał róg z rozmaitego kruszcu zrobiony, który kapłan znający się na ofiarach co rok napełniał miodem, aby z samego stanu napoju mógł wywnioskować o obfitości roku przyszłego. Lewa ręka na boku wsparta tworzyła łuk. Szata dochodząca aż do goleni kończyła się w tym miejscu, w którym, dzięki zastosowaniu rozmaitości drzewa, były połączone z kolanami tak niewidocznie, że miejsce ich spojenia tylko przy bacznej uwadze można było dostrzec. Nogi dotykały gruntu, a podstawy były ukryte w ziemi. Opodal widziało się uzdę i siodło bóstwa i kilka innych oznak boskości. A podziw dla nich zwiększał się z uwagi na miecz znacznej wielkości, którego pochwa i rękojeść rzucały się w oczy zewnętrznym wyglądem srebra i znakomitej ozdoby rzeźbiarskiej.
Uroczysty obrządek na jego cześć w ten sposób się odbywał. Raz do roku po zbirze plonów zbierał się różnorodny tłum przed świątynią bóstwa, a odprawiwszy ofiary ze zwierząt, odbywał uroczystą ucztę pod pozorem kultu. Kapłan świątyni, wbrew powszechnemu miejscowemu zwyczajowi długością spadających włosów, na dzień przed mającym się odbyć nabożeństwem najstaranniej przy pomocy miotły oczyszczał wewnętrzną świątynię, do której on sam tylko miał prawo wstępować. Strzegł się przy tym, aby oddechu wewnątrz świątyni nie wypuścić, tylekroć biegł do drzwi, widocznie, aby obecność bóstwa nie została przez zetknięcie się z oddechem śmiertelnie pokalana.
Następnego dnia, gdy lud rozłożył się przed drzwiami pod gołym niebem, kapłan, wyjąwszy bóstwu kielich ciekawie badał, czy coś z miary wlanego napoju nie ubyło, co by było oznaką nieurodzaju w przyszłym roku. Gdy to stwierdził, nakazywał zachować płody na czas przyszły. Jeżeli zauważył, że nic ze zwykłej ilości nie ubyło, przepowiadał, że przyjdą czasy urodzaju ziemiopłodów. Zgodnie z coroczną taką wróżbą napominał, bądź do obfitszego, bądź do oszczędniejszego zużywania zapasów. Wylawszy potem w libacji stary miód u stóp bóstwa, nalewał świeżego do pucharu, oddawszy następnie cześć posągowi, jakoby przypijając do niego, prosił uroczystymi słowami to dla siebie, to dla ojczyzny o dobra doczesne, o pomnożenie dostatków i zwycięstw dla obywateli. Poczem przyłożywszy do ust puchar, pijąc jednym haustem, szybko go wysuszał, a napełniwszy świeżym miodem znowu wsuwał w prawą rękę posągu. Przynoszono także w ofierze kołacz, przyprawiony miodem, okrągłego kształtu a takiej wielkości, że dorównywał prawie wielkości człowieka. Stawiając go pomiędzy sobą a ludem, zwykł się pytać kapłan, czy Rugianie go widzą. Gdy ci odpowiadali , że widzą, wypowiadał życzenie, aby za rok nie mogli go [z za kołacza] zobaczyć. Tym życzeniem obejmował on nie tyle swoją lub ludu przyszłość, lecz pomyślny urodzaj w przyszłości w ogóle.
Następnie w imię bóstwa naradzał się z obecnym ludem i upominał go, aby i nadal pilnym składaniem ofiar oddawał cześć bóstwu. I obiecywał jako najpewniejszą nagrodę za tę cześć, zwycięstwo na morzu i lądzie. Zakończywszy w ten sposób[uroczystości] , pozostałą część dnia zużywali na zbytkowanie biesiadowanie i obracali przyniesione na ofiarę zapasy na ucztowanie i żarłoctwo, zmuszając poświęcone bóstwu zwierzęta ofiarne do służenia swej zachłannośći. Przekroczenie wstrzemięźliwości uważano w tej uczcie za czyn pobożny, a jej zachowanie za bezbożne miano.
Każdy mężczyzna i każda niewiasta rocznie składali pieniążek na cześć bóstwa jako dar. Odmierzano mu także trzecią część zdobyczy wojennych tak, jak gdyby zostały dokonane pod jego dowództwem. Bóstwo to miało wyznaczonych do służby 300 koni i tyluż jeźdźców na nich służbę odbywających.
Wszelki zysk przez nich zdobyty, oddawano pod nadzór kapłana, który z tych zdobyczy różnego rodzaju, zbierał ozdoby i upiększenia, i układał w skrzynie zaopatrzone zamkami; a w tych prócz obfitości i pieniędzy było ułożonych wiele purpurowych tkanin ze starości nadpsutych. Tamże znajdowało się dużo darów publicznych i prywatnych, zebranych przez gorliwe śluby tych, którzy prosili o łaski.
Posąg ten, datkami całej słowiańszczyzny wspierany, również sąsiedni królowie, nie bez świętokradztwa obsypywali darami. Pomiędzy nimi także król duński Sweno dla zjednania sobie bóstwa taką dbałością otoczonego, uczcił go pucharem, większą okazując gorliwość dla obcej religii, niż dla swej własnej, którą to obrazę boską zapłacił nieszczęśliwą śmiercią.
Bóstwo to miało także inne świątynie w wielu miejscach, którymi opiekowali się kapłani prawie równej zażywający czci, ale mniejszej władzy. Oprócz tego posiadało ono konia białej maści; wyrywanie włosów z jego ogona lub grzywy uważano za czyn bezbożny. Jedynie kapłanowi wolno było zadawać mu obrok i dosiadać go, aby przez częste używanie , koń nie stał się pospolity. Na tym koniu, jak wierzono powszechnie na Rugii, Świętowit – tak było na imię bóstwu – prowadził bój przeciwko wrogom swojej świętości. A jako widoczny na to dowód przytaczano to, że ów koń, chociaż w nocnej porze znajdował się w stajni, rano zwykle był pokryty potem i błotem, jak gdyby z nocnych wracając ćwiczeń przebiegał wielkie przestrzenie.
Wróżenie z konia odbywało się w ten sposób: gdy zamierzali oni przedsięwzięć wojnę przeciwko innej krainie, rozkładali słudzy przed świątynią potrójny rząd włóczni skrzyżowanych z sobą po dwie w każdym rzędzie, które wbijano ostrzem w ziemię; rzędy te były w równej odległości od siebie. Gdy miała być podjęta wyprawa, kapłan odmówiwszy solennie modlitwy wyprowadzał ze stajni konia, upiększonego rzemieniami, by przeszedł przez włócznie. Jeżeli przekroczył ustawione przed nim rzędy najprzód prawą, a nie lewą nogą, przyjmowano to jako pomyślny znak do prowadzenia wojny; jeżeli lewą chociaż raz tylko podniósł, porzucano zamiar najechania owego kraju. Nie prędzej też przepowiedziano pewność żeglugi aż stwierdzono trzy po sobie następujące znaki pomyślnego przejścia. Do innych także zajęć się zabierając, z pierwszego przejścia zwierzęcia brali wróżbę dla swych poczynań. Gdy ta była pomyślna, sprawę chętnie dalej przeprowadzano, gdy niepomyślna, zmieniwszy kierunek do domu wracali. Był im także dobrze znany zwyczaj losowania; mianowicie, trzy kawałki drewna, białe po jednej, czarne po drugiej stronie, rzucali na podołek zamiast losów, i określali powodzenie białymi, a niepowodzenie czarnymi. Lecz nawet kobiety nie były wolne od tego rodzaju wróżenia, siedząc przy ognisku kreśliły na chybił trafił linie w popiele i jeżeli wyliczyły parzyste miały to za oznakę powodzenia, jeżeli nieparzyste uważały to za zwiastuna nieszczęścia.
Powieść doroczna tzw. Nestora, „O kulcie pogańskim Słowian ruskich”.
Rozdz. 38 (fragment): I począł Włodzimierz panować sam jeden w Kijowie[rok 978]. I postawił na wzgórzu zewnątrz dworca teremnego bałwany : Peruna drewnianego, głowa jego srebrna, a wąs złoty; i Chorsa, Dadźboga i Stryboga i Smarogla i Mokosza. Składano im żertwy , mianując ich bogami; przywożono syny swoje i córy na żertwę biesom; plugawili ziemię ofiarami swoimi i zbroczyła się krwią ziemia ruska i wzgórze to. Lecz bóg najłaskawszy nie chciał śmierci grzeszników: na wzgórzu jest teraz cerkiew św. Bazylego, o której niżej powiemy. Włodzimierz tedy posłał Dobrynię wuja swego, w Nowogrodzie. I przyszedłszy Dobrynia do Nowogrodu postawił Peruna, bałwana nad rzeką Wołchowem; składali mu nowogrodzianie żertwy jako bogu.
Rozdz. 39: Lata 6491 szedł Włodzimierz na Jadźwingi i zwyciężył Jadźwingów i zajął ich ziemię. I szedł do Kijowa i żertwy czynił ze swoimi ludźmi; i rzekli starcy i bojarowie: „Rzućmy los na mołojca i dziewkę; na kogo padnie, tego bogom zareżem!” Był pewien Waręg; miał dom, gdzie jest cerkiew przez Włodzimierza wystawiona, Waręg ten przyszedł z Grecji, wyznawał potajemnie religię chrześcijańską, a był u niego syn piękny licem i duszą. Na niego padł los przez zawiść diabła……. Wysłani tedy ku niemu przyszedłszy rzekli: „Los padł na syna twojego; bogowie go sobie wybrali, niech więc zrobim żertwę bogom!” I rzekł Waręg: „Niesąć to bogowie, jeno drzewo, dziś jest, jutro zgnije; nie jedzą oni ani nie piją, nie mówią, jeno ręka wyciosała je z drzewa siekierą i nożem, a Bóg jest jedyny, któremu służą Grecy…..Nie dam syna swojego biesom!” Oni zaś poszli i powiedzieli ludziom. Ci wziąwszy oręż poszli nań i otoczyli dwór jego w koło…..I krzyknąwszy , wyrąbali ściany i pozabijali ich; i nikt nie wie, gdzie ich pochowano. Byli bowiem wtedy ludzie prostacy i poganie.
Relacja Ibrahima Ibn Jakuba podróż do krajów słowiańskich
…Powiada al.-Masudi; Słowianie stanowią liczne plemiona. Do plemion ich należą, as – Sabra i Dulabu i Namgin, a to plemię jest najodważniejsze i najbardziej drapieżne wśród nich – i plemię zwane Srbiu a to jest u nich poważane – i plemię zwane Morawa i Horwatin i Sahin i Haszjabin . Spośród plemion są takie, które wyznają chrześcijaństwo wedle obrządku jakobickiego, a są i takie, które nie mają żadnej księgi (objawionej) i nie uznają żadnego prawa religijnego, będąc poganami, a ród króla z tych(się wywodzi). Plemię o którym wspomnieliśmy, że się nazywa Serbin palą siebie w ogniu, gdy umrze ich wódz i palą swoje wierzchowce. Postępowanie ich jest( w tym względzie) podobne do postępowania Hindusów, (w czym ) oni łączą się ze Wschodem, a oddalają się od Zachodu. Oni głośno objawiają radość i cieszą się przy paleniu zmarłego i twierdzą , że ich radość i oznaki wesela pochodzą stąd, że PAN jego zmiłował się nad nim. Żony zmarłego krają sobie ręce i twarz nożami, a gdy która z ich twierdzi, że go kocha,– zawiesza sznur i wspina się ku niemu po stołku, po czym obwiązuje sobie nim szyję. Potem wyrywają spod niej stołek a ona pozostaje zawieszona, drgając aż skona, po czym zostaje spalona i łączy się ze swym mężem.
***
Nic nowego nie wymyśliłem a jedynie starałem się uporządkować wiadomości, które pozostawiła nam historia. Przykro mi, że niewiele zostało w polskich źródłach pisanych. Kapłani rzymsko-katoliccy byli bardziej inteligentni i bardziej skutecznie tępili polską kulturę.
Jak zauważyliśmy relacje tyczące religii słowiańskiej, były spisane przez obcych kapłanów obcego boga. Przepełnione są nienawiścią zdobywcy do pokonanego. Niewiele zrozumieli z zastanej kultury i filozofii słowiańskiej. Rozumienie wierzeń słowiańskich było przefiltrowane przez własne wierzenia. Głównym celem chrześcijaństwa było zniszczyć kulturę słowiańską, obrzydzając im, ich radosne obrządki i ich radosnych Bogów. Ciosem poniżej pasa, było wmawianie społeczeństwu o składaniu ofiar słowiańskim Bogom z chrześcijan. Kłamstwo szyte grubymi nićmi. Obok tych „informacji”, opis ogólnej uczty rytualnej, ze zwierząt składanych w ofierze bogom. Jakoś żadnemu z kapłanów chrześcijańskich nie przyszło na myśl, by nazwać Słowian ludożercami, zajadającymi się mięsem z chrześcijan ubitych w ofierze. Po prostu, takich obrządków nie było. A wspólne ucztowanie, wspólne radowanie się życiem, wspólne chwalenie swoich bogów, w porównaniu z ponurymi obrządkami chrześcijan dręczących swoje sumienia wspominaniem męki i ukrzyżowania swego Boga, by w końcu Go pożreć, musiały być solą w oku u kapłanów nowego Boga.
***
Jak możemy przeczytać Sakso Gramatyk dosyć dokładnie opisał obrządki słowiańskie, których mógł być świadkiem. Ale czy cokolwiek z nich zrozumiał – mam poważne wątpliwości.
Obrządek składania ofiar ze zwierząt to spotkanie z Bogiem. Wierni zadawali interesujące ich pytania a wieszczek, znający dokładnie anatomię zwierząt, potrafił zauważyć anomalia i na tej podstawie dawał odpowiedzi, które były traktowane jako odpowiedź bóstwa.
Podobnie bóg odpowiadał przez swego rumaka. Koń, jaskółka, orzeł czy reszka, odpowiedzi nie znają, ale zna ją bóstwo, które w czasie obrządku, choć niewidoczne – jest obecne. Słowianin nigdy nie był samotnym. Zawsze w pobliżu czuł bóstwo, które się nim opiekowało i duchy sprzyjające, ostrzegające przed niebezpieczeństwem. Wyczuwał duchy złe, szkodzące, dzięki temu mógł uniknąć niebezpieczeństwa.
Czy to jest bajka, czy prawda?
Słuchałem wspomnień, uczestniczki Powstania Warszawskiego. Twierdziła ona, że przeżyła dzięki koledze, który posiadał niezwykły dar. Zawsze wyczuwał nadlatującą śmierć. Oto jedno ze zdarzeń.
Jako oddział harcerski, mieli za zadanie utrzymać łączność pocztową. Trafili pod adres do solidnego bunkra. Na zewnątrz ostrzał, świst kul, wybuchy, grzechot odłamków. Bunkier dawał bezpieczeństwo, pomimo tego, kolega wyciągnął ją siłą na zewnątrz.
Warkot bomby.
Wybuch.
Po bezpiecznym bunkrze został jedynie lej. Od tej pory nie musiał używać siły. Oboje przeżyli. Po wojnie zamieszkała w Gdańsku. Pracowała w Stoczni Gdańskiej. Do końca swych dni, była przekonana, że kolega miał ochronę bóstwa, które nie podpowiadało mu do ucha co ma robić, był to wewnętrzny przymus. Przymus, który działał poza jego wiedzą i wolą.
Z wypowiedzi Sakso Gramatyka wynika, że więcej w nim poganina, niż w Słowianach. Oburza się na nich, że mięsiwo przyniesione na ofiarę bóstwu, sami spożywają i to w nadmiarze, weseląc i bawiąc się przy tym. Nie mógł zrozumieć, że Swarożyc, bóstwo ognia, skorzystał z ofiary a prośby wraz z dymem i zapachem pieczonego mięsiwa przesłał do nieba. Boga ciałem, kosmos cały. Bóg mięsa nie jada, ale złożoną mu ofiarę w ogniu zmiękczy, przygotuje do spożycia i daruje wiernym. Dar Boga jest uświęconym pożywieniem i lekarstwem. Kto Bogu odmawia naraża się na zaprzestanie „opieki bożej”. Zatem kto, porządnie napcha żołądek „darem bożym”, przekonany jest, że czyni Bogu radość i zdobywa jego opiekę.
Czy powyższy wywód sam wymyśliłem?
Nie. Są to słowa kapłana Kriszny.
W hinduizmie, którego elementy wywodzą się z kultury słowiańskiej, obrządek ten zachował się do dzisiaj. Dla mnie logiczny i zrozumiały.
Z obrządkiem tym, łączy się chrześcijańskie bogożerstwo, które naiwni łączą z żydowskimi zwyczajami religijnymi. W żydowskich pismach świętych pobrzmiewa ludożerstwo. Zabijanie swych dzieci na ofiarę Jhwh itp. Według łacińskich sprawozdań, „świątynia żydowska przypominała bydłobójnię, od której bił trupi fetor”.
Największe łgarstwo chrześcijaństwa polega na łączeniu go z judaizmem, gdy tak naprawdę jest zmutowanym mitraizmem, czyli religią Persów o ponad tysiąc lat starszą od mozaizmu.
Elementy judaistyczne miał wcisnąć Samozwaniec Paweł I – żyd obrzezany, wysłannik faryzeuszy, który nie znał nauki Chrystusa i był mordercą apostoła Szczepana.
Czy to postać historyczna?
Chrześcijaństwo to wiara a nie historia i posługuje się prawami wiary. Masz wierzyć a nie szukać prawdy.
Ale jak zrozumieć bogożerstwo chrześcijan, skoro jest to mutacja mitraizmu a nie judaizmu? Wyznawcy Mitry – bóstwa słońca, swego boga nie zjadali. Po pierwsze, że był za wysoko a po drugie – mogli się poparzyć.
W artefaktach z Prilwitz znajduje się sześciogłowa figurka bóstwa rodzicielskiego rży, czyli żyta. Na piersi ma wyryty napis słowiańskimi runami. RŻATRO W ORADO SIT. W tłumaczeniu na nasze: Rżatro w oraczu siedzi.
Po co ten Rżatro w oracza wlazł, można się domyśleć. Żyto to bardzo delikatna trawa, która sama, bez uprawy nie ma szans na przetrwanie, ale wycwaniła się i jej ziarno stało się pożywieniem człowieka. Człowiek chcąc przetrwać, musi się o nią zatroszczyć. Ziarno zanim stanie się chlebem, musi przejść cały proces z obróbką ogniową włącznie. Pieczenie chleba, jeszcze do niedawna, było u Słowian czynnością magiczną. Gospodyni, przed włożeniem bochenka do piekarnika, robiła na nim znak krzyża równoramiennego, czyli starosłowiański, odwieczny ideogram boga nieba, tym samym ofiarowała go bogu. Bóg ogniem , uświęcał chleb i ofiarowywał go ludziom. Zmarnowanie, nawet kruszynki, było obrazą boga. Jeszcze Słowacki pisał: „W kraju, gdzie okruszynę chleba podejmują z ziemi przez uszanowanie”.
Stwory, którzy wkręcili się w interes chrześcijański nie byli w stanie wszystkiego zrozumieć. Bochenek chleba ze znakiem krzyża, który jako dar boży był szanowany przez chrześcijan, zrozumieli po swojemu.
„Skoro na chlebie jest znak boga a chrześcijanie to szanują, to musiał bóg wleźć w ten bochenek”.
Przy opracowywaniu „Pisma Świętego”na potrzeby cesarza Konstantyna w roku 325 n.e., do obrządków głównych wprowadzono zaklinanie chleba i wina. W ten sposób bóg wlazł do chleba, chrześcijanie stali się bogożercami, a kapłani piją bożą krew.
Warto zwrócić uwagę na fakt.
Tylko u Słowian Bóg Słońca – S(t)waróg, ma syna S(t)warożyca – przyjazne i niezbędne do przeżycia bóstwo ognia. To święty ogień uświęca pożywienie, czyli czyni zdatnym do spożycia.
Czy to tak trudno zrozumieć?
Wszystko przygotowane do spożycia jest darem Boga i uświęcone świętym ogniem.
Do żarcia Bóg nie włazi i nie zamienia się w gówno. Jest to wyraźna dywersja Stworów, duchowych synów zła zwanego szatanem i diabłem, dla poniżenia Boga gojów.
Przy spisywaniu ksiąg religijnych wcisnęli zmyłę, czyli uświęcenie żydów, jako „naród wybrany przez Boga”. Tym samym zapewnili sobie ciepłe posadki u gojów, jako kapłani.
Wciska się chrześcijanom, że Jezus jest Bogiem a jednocześnie Żydem.
Jeżeli jest Bogiem, który wzorem Kryszny przychodzi na Ziemię w ludzkiej postaci, raz na kilka tysięcy lat, to nie może, jako przedwieczny, należeć do ludzkiej rasy.
Nie ma żadnej wątpliwości, że chrześcijaństwo jest mutacją mitraizmu. Czy kapłan głoszący mitraizm, dla którego żydowski bóg jest diabłem, może być żydem?
Jeszcze jedna zmyła, by zakitować umysły gojów i dobrać się do ich kasy.
***
OŁTARZE POLOWE
Jeżeli OŁTARZE POLOWE były odwzorowaniem Wyraju, wierni mogli oczekiwać spotkań z duchami przodków i prosić o dusze dla mających narodzić się dzieci.
– Być może, chociaż o tym cicho, w spotkaniach z duchami i bogami pomagały środki halucynogenne. Przynajmniej takie były praktyki Greków.
Nam zostawiono jedynie wiadomość, że „największą modlitwą do bóstwa, był obfity posiłek”.
Wiemy na pewno, że halucynogennych trucizn używano w czasie rytualnego przejścia do świata duchów. Zachował się kamień z wyspy Fionia, niegdyś słowiańskiej, ze słowiańskim napisem runami. Drugi kamień w języku słowiańskim uważany za etruski, donosi o tych samych praktykach stosowanych przez Etrusków.
Poniżej oba zabytki z rozczytanym tekstem.
***
STELLA Z NOVILARA
Z rozczytaniem stelli z Novilara było trochę więcej kłopotu. Bruździło słowo -LIPU, w różnych odmianach. Brałem je początkowo za słowiańskie drzewo – LIPA, ale wówczas tekst był nielogiczny. Dopiero gdy uświadomiłem sobie, że lipa od najdawniejszych czasów była drzewem, z którego wyrabia się leki, przede wszystkim na przeziębienie i jej nazwa może wywodzić się od słowa życie, tekst stał się logiczny i zrozumiały.
NI LŃNIM EDUJ OJTD MI PKĘM
DOJNEŃ UĄLIN LP DJiEW UM
LODzEŃ IMJI DON JEJ
MUJ IDT JNEMI K DUiE
ŹEMJA IDUJ IMEŃ DOJNEI
LUJU IM TRIU – IM LEDIOŃiE UL
JEM DOJEJ – JEU PIJEN IP ŃUD
MOJED ŃE DLON KP LPINE
MNI JEJ LPJOM LPIEN PDN
UJM B PLEMJEN PO PNIU MEJ
MUJ IPOUJ JDEIEN INIE JPU
MŃ LULEL JIŃU MOJ DIMEUM
Starałem się to poskładać. Oto co mi wyszło:
NIE LENIUCH EDUJ OJCIEC MYM PĄKOM(dzieciom?)
ODDAJE ŁĄKI – DZIELĘ ROZUMEM
LODZEŃ – UJMIJ. STRUMYK – JEJ
MOJĄ IDT I NAZWISKO ODDAJE
ZIEMIA IDZIE IMIENIA DOJMANIEM(przydziałem)
LUJU IM TROJGU – IM LEGIONÓW UL
IM DAJE – ICH PITNY MIÓD
MOJEGO NIE DŁUGO DOŻYCIA
MNIE JEJ ŻYCIEM – ŻYCIE PO DNIU(śmierci)
UJM BÓLEM JENO PO PNIU(rodzinie) MEJ
MÓJ NAPÓJ JEDYNY – INNYCH ŻYCIE MNIE LULEK(trucizna odurzająca podawana Słowianom w chwili agonii), INNYM MÓJ DOM PAMIĘCI-ROZUMU
Ciekawie prezentuje się mapa Etrurii z nazwami miast.
Wybieram niektóre nazwy miast i próbuje je przetłumaczyć na język polski.
VOLISINI – woły niebieskie (Może Wielka Niedźwiedzica?).
VULCI – wilcy.
SOVANA -sowia
TUSKANIA – to samo co Etruria. W kaszubskim, tusk – lisica, chytruska, bezpański kundel.
WEJE- wieje lub wyje.
Wydaje mi się, że ważnym jest pokazanie procesu przekształcania się run słowiańskich w litery etruskie a następnie łacińskie.
Nawet pobieżna analiza wykazuje, że podobny proces przeszedł alfabet grecki, wyłaniając się, być może, z alfabetu fenickiego. Do alfabetów pierwotnych, najbardziej przypominających rysunki narządów mowy, musimy zaliczyć alfabet słowiański i fenicki.
Oba alfabety zbudowane są na tej samej idei.
Który był pierwszy ?
Jeżeli wierzyć uczonym, alfabet fenicki znamy jako już ukształtowany. Tymczasem, jak pisze pop bułgarski Chrabar, „słowiańskie pismo było nieukształtowane”. Po prostu, rysowano dalej narządy mowy jak komu wygodniej było. Do odczytania napisów konieczna była wyobraźnia i umiejętność kojarzenia. Musimy pamiętać o tej właściwości słowiańskich run przy ich odczytywaniu. Dobrym ćwiczeniem jest robienie tego co nasi przodkowie. Samemu wczuć się we własną mowę i samemu tworzyć swoje własne runy, ale zgodne ze słowiańska zasadą. Po takich ćwiczeniach łatwiej przyjdzie nam czytanie historycznych napisów.
Jak wykazała historia pisma, nauczenie się ujednoliconych znaków alfabetu, choćby nie znając ich pochodzenia, daje lepsze wyniki w czytaniu i pisaniu. Tym należy tłumaczyć przyjmowanie ukształtowanych w ten sposób alfabetów greckiego i łacińskiego już we wczesnym średniowieczu.
Wczesna cyrylica wykorzystuje alfabet grecki do zapisu słowiańskiej mowy, korzysta jednak ze znaków słowiańskiej głagolicy, gdy brakuje liter greckich. Podobny proces widzimy na tabliczkach brązowych z Prilwic (Fig 103 i 104), z tym, że tutaj do uzupełnienia wykorzystuje się runy słowiańskie.
Wszystko wskazuje, że w tym miejscu historia pisma zatoczyła koło. Niżej sporządziłem tablicę liter użytych w zabytkach uważanych za etruskie, obok run słowiańskich z Prilwic. Proszę zwrócić uwagę, w większości wypadków runy są identyczne lub bardzo zbliżone swą konstrukcją. Ja nie mam żadnej wątpliwości, że są nieco zniekształconymi runami słowiańskimi.
KOLUMNA Z GREAT URSWICK W KUMBRII
Napis czytamy od lewej do prawej:
DUMI PIEJ SMIJ – dumaj, śpiewaj, śmiej się.
AFT MREJ RAJ – po śmierci Raj.
TRM DHM CZĆI – Trzem Duchom cześć.
I.P.H. MRIJ ISM – I.P.H. umieraj z Nim.
OURI DLIO DISI JE – Ujrzyj, zachowaj dzisiaj je.
Niżej, na postaci ludzkiej napis:
IARIMI – imię słowiańskie od – jary.
Napis na kamieniu wykonany mógł być przez wyznawców chrześcijaństwa. Bóg chrześcijan, Trójca Święta, wyrażone słowami: Trzem Duchom. Trzy literki I.P.H. Mogą odnoszą się do Jezusa, chociaż nie muszą. W kilku prostych słowach wyrażono ideę chrześcijańską.
Napis w języku Słowian Zachodnich. Powtarza się w wielu napisach słowo; dlić, tlić w znaczeniu – zachować.
Ostatnie zdanie, jakże ludzkie, kierowane jest do widza: „Obejrzyj i zachowaj w pamięci”.
Miejsce znaleziska; Great Urswick w Kumbrii.
Jedyne imię umieszczone na postaci – Jarimi. W napisie dwie litery A oraz R pisane razem. W runie [A] zapisano literkę [R], rzadka to maniera, jednak odnajdywana w innych napisach słowiańskich. Piszący literę M pisał łacińską, jednak w imieniu pojawia się wcześniejszy zapis.
URNA Z LINCOLNSHIRE
Urna na prochy po zmarłym, wykonana niestarannie, prawdopodobnie przez sąsiada lub członka rodziny. Żal po zmarłej podsunęły to zdanie. SIMI – BL – DII – PIKNI – LILI
Simi – zdejmij
Bl – ból
Dii – dzieje – życie
Pikni – pięknej
Lili – imię Lila
Gdy próbujemy porozumieć się z innymi Słowianami, czasami zaskakuje inne rozumienie wspólnego słowa. W tym wypadku nie wiem, jak mam rozumieć słowo – SIMI. Może być – zdejmij, – z nimi, -z imieniem. Trzeba kierować się zasadą: słowo musi wypływać z kontekstu zdania.
KAMIEŃ Z GLAWEN – DRUP W FIONII
Niedawno natknąłem się na broszurkę angielskiego uczonego R. I. Page PISMO RUNICZNE , w tłumaczeniu Joanny Strzelczyk, z konsultacją naukową znanego historyka prof. dr hab. Jerzego Strzelczyka. Już na pierwszej stronie napotykamy kamień runami opisany znajdujący się w Glawendrup w Fionii, wyspie na Morzu Bałtyckim.
Runy nieco różnią się od run z Prilwitz, ale są podobne. Można czytać. Tekst jest w języku starosłowiańskim.
Niektóre runy przejął alfabet skandynawski ze zmienionym znaczeniem.
Spodziewałem się napisów wychwalających bohaterów, tymczasem natknąłem się na literaturę. Jest to wzruszająca elegia o odejściu z tego świata. Pozwolę sobie podać jej tłumaczenie na język, w miarę, współczesny.
Mam więcej miejsca niż starożytny rodak na kamieniu; inaczej ułożę słowa. Tytuł ode mnie.
ODCHODZĘ W NIEZNANE.
Weź.
Nie rozpaczaj.
Inni gościnni.
Silny idź.
Świeci słońce.
Ślij ludzi po rodzinę.
W bólu dziś oni.
Świętaś Dur.
Nić sunie. Żeńce w uciszeniu.
Świt.
Przetnij nić.
Idź.
Nocą rośnie ruć.
Sam do snu.
Świętej trucizny nalać.
– Dur się zjawi.
Do snu.
Ruć.
Dur – halucynogenna trucizna podawana umierającym. Przeciwbólowa. Może być cykuta. Stężony sok z makówek. Stężony Lulek. O trującym zielu lulek, wspomina napis na kamieniu Etrusków, używanym również do eutanazji.
Słowianie rutą zdobią się w chwilach przejścia w inne życie.
Rutą zdobią welon panny młodej. Rutą wyściełają łoże konającego.
Ruta miała magiczną moc, przynoszącą szczęście i chroniącą od zła. Tego nam potrzeba, gdy wchodzimy w nowe. Nieznane.
Utwór jest wzruszającą elegią o śmierci. Umierający sam wydaje ostatnie polecenia. Gani syna za „rozklejanie się” przy umierającym ojcu. Nakazuje siłę i gościnność. Wysyła ludzi po rodzinę, by towarzyszyła mu w chwili śmierci. Świętej śmierci. Śmierci celebrowanej – w asyście rodziny.
Kilka słów wprowadza w nastrój w tak doniosłej chwili.
Nić sunie. Żeńce w uciszeniu. Świt”.
Potem nagłe szarpnięcie; Przetnij nić (nić żywota). Idź.
I znowu odprężenie. Nocą rośnie ruć. Ruć szczęście dająca. I refleksja. – Sam do snu. Świt. Czas umierać. Rozkaz ostatni: Trucizny nalać. I z rezygnacją: – Dur się zjawi.
Ostatnie słowa. – Do snu. Ruć.
Te runy to nie bzdurne „bzdyczenie” się wątpliwego zwycięzcy, ale prawdziwa i jakże wzruszająca elegia, aktualna wszędzie i w każdym czasie.
To literatura.
Maluje czas, zwyczaje, wierzenia – wzrusza.
To świat, który odszedł razem z wejściem nowej religii.
To nasza literatura sprzed dwóch tysięcy lat, zachowana do dziś na kamieniu. A my jej nie znamy.
Szkoda.
Czy mamy spisaną przez Polaków historię z czasów przedchrześcijańskich?
„Dzieje bajeczne” podane przez mistrza Kadłubka, mogły opierać się na zachowanych w katedrze krakowskiej „polskich księgach”, do których biskup miał dostęp. Okazuje się, że nie musiały to być bajki. Ślady słowiańszczyzny odnajdujemy w wierzeniach i historii innych narodów. Radzę spojrzeć na pracę Mistrza z pozycji o którą prosił na samym wstępie, z pozycji rozumu a nie wiary.
Nie można wykluczyć, panowania naszych przodków w Persji, którzy w tamtym czasie byli bliskimi krewnymi pochodzącymi ze wspólnych stepów Ukrainy, stąd wspólne wierzenia.
Nie sądzę, by reformator religijny, jakim był niewątpliwie Zaratustra, wymyślił całą religię od podstaw. Nasi przodkowie widocznie nie mieli wysokiego mniemania o umysłowości Persów, potem Partów, skoro w polskim języku pojawił się wyraz „partolić, spartolić”.
Nikła to nitka, ale pozwala domniemywać, że zaratustryzm jest spartoloną religią Słowian. – Patrz na pochówki zmarłych.
Wszyscy reformatorzy opierali się na wcześniejszych wierzeniach powszechnych w narodzie. Zmieniała się jedynie władza religijna i nieznacznie wierzenia, formowane czasami na zasadzie przeciwności. Zaratustryzm musiał być religią pamiętającą nie tylko stepy Ukrainy, ale i Indii.
Warto zauważyć, że kierunek wierzeń Persów nie wpisuje się w kultury Bliskiego Wschodu.
CO ODNAJDUJEMY W „DZIEJACH BAJECZNYCH” SPISANYCH PRZEZ MISTRZA KADŁUBKA
Poniższy artykuł znalazłem w internecie. Nazwiska autora brak. Sądzę, że się nie pogniewa za umieszczenie jego tekstu w mojej pracy, tym bardziej, że mamy podobne, ale nie identyczne, spojrzenie na ten temat.
Zaskoczyło mnie jego przekonanie na temat pisma Słowian.
-Niezwykłe wyczucie i analiza.
Rzeczywiście – wszystko wskazuje, że pismo łacińskie bierze początek z run polskich.
*
Kadłubek i jego problemy z Kronikami i historykami. (czyli obrona Kadłubka)
(Tożsamości autora nie zdołałem ustalić, podpisuje się pseudonimem Interanonim, zapewne dla odróżnienia od Galla Anonima)
Mistrz Wincenty zwany Kadłubkiem jest pomawiany przez naszych historyków o kłamstwa czyli dorabianie Polsce Historii, uważam, że nic poza brakiem wyobraźni (zdolności intelektualnych), niezrozumieniem wagi oraz znaczenia słów (nieumiejętnością czytania) i nieznajomością życia (naiwnością), nie usprawiedliwia takiego traktowania naszego Kronikarza, miał on duże ”obiektywne” problemy (choćby ze względu na autocenzurę chrześcijańską) by narodowy przekaz historii Polski uzgodnić z historiami narodów śródziemnomorskich, dodatkowo nasza historia nie była historią ludu miłującego pokój, tylko historią żarliwych czcicieli boga wojny Apoliona (hiperborejczycy), wreszcie państwa zmarłych (upiorna armia harów-mortuzów, mardów ~ morderców, szkieletów, wręgów-waręgów, ljadów-diabłów, paraliżujących przerażeniem paralatów czyli lachów-rusów-chorwatów) w agresywności i wojowniczości prześcigaliśmy wszystko co żywe, a łupiestwo, terror i horror, mord i sama bogini bellona-wojna od naszego imienia lub naszym imieniem, dla naszych przodków wojna była niczym łowy na zwierza, a największym i najbardziej pożądanym łupem były skalpy i a nawet całe skóry wrogów, a z czaszek robiło się puchary do picia, naszym imieniem led ~ lód i szał lud~toll nasi władcy nosili imiona Lesz’ek mac. lesz ~ trup ~ zwłoki, ojciec Piasta czes. Hasićska ~ wąż (a co od kościska ~ kościeja bezśmiertnego pijącego żywą wodę i leczącego swoje rany martwą wodą znanego z dub’iunuszek (dub’ów smalonych) cóż romajska okupacja miała bardziej destruktywny wpływ w Polsce niż w Rosji, stąd nazwisko Kościuszko czy Popiel od kremacji czyli s’popiel’ania.
Paradoksalnie właśnie ta agresywność, zapewniała nam przez tysiąclecia nie tylko niepodległość ale wielkie, wręcz niesłychane sukcesy w ”zgoła pozaościennych” podbojach, a Imię nasze odcisnęło się w psychice i mitach różnych narodów jako imię Olbrzymów, Bogów, Demonów czy potworów dając im legendy, religie i mitologie, można powiedzieć, że zadziałało tu prawo reklamy niech mówią dobrze lub źle, byle by mówili, oczywisty stał się przy tych podbojach sukces naszego języka, nic dziwnego, że istnieje tak zwana wspólnota języków Indoeuropejskich, które są wszędzie językami pochodnymi od naszego języka, który w niewiele zmienionej formie istnieje 5000 lat, choć wszystkie one uległy dużym przemianom, ulegając przekształceniem na lokalnych podłożach. Trzeba tu podkreślić, że Brahma stworzył Raksasów, bHarów do obrony wód ziemi czyli, że była to przez tysiąclecia armia najczęściej obronna, która działała najwyżej kilkaset kilometrów od naturalnych granic matki ziemi, raczej sporadyczne uderzająca (znana jako strażnik raju, Olbrzymi Wąż Niebios niszczyciel bogów Apopis) na dalej położone mocarstwa potencjalnie zagrażające rodom ludzi, operowała ona z centrum przemysłowo militarnego jakim były Święte Góry, przywództwo władcy (boga Amona-Madżak), męża z Hary wśród Słowian, Języków, Skolotów było natury religijnej, był to w zasadzie teokracja znana gdzie indziej jako państwo zmarłych otoczone tajemnicą, przybywający tam podróżni nigdy stamtąd nie wracali bo albo tracili wolność albo ich po prostu zabijano, prawo (zwyczaj) to stosowała jeszcze średniowieczna (g)Arthanija (grody-ziemia-kraj-część Niji, Biała Chorwacja).
Choć wydaje się, że do tych największych podbojów prowokowały nas najazdy przeciwnika lub klęski naturalne, które były niczym kij wsadzony w mrowisko, wywołujący wymrowienie się nas z naszego środkowoeuropejskiego matecznika, nie byliśmy więc najeźdźcami z wyboru tylko z konieczności, można więc nazwać te ekspansje katastroficznymi czyli jako odpowiedź na zaistniałe zagrożenie, bytu biologicznego naszej populacji, chociaż na samym początku Kronik Kadłubka mamy taką informację: ”iż żyła tutaj niegdyś nieprzeliczona moc ludzi, którzy tak niezmierne królestwo cenili sobie nie więcej niż jeden źreb. Tak dalece nie ponaglała ich żądza panowania ani namiętność posiadania, lecz siła dojrzałej odwagi była ich żywiołem, iż poza wielkodusznością nie uznawali nic za wielkie i przyrostowi swojej dzielności nie stawiali nigdy żadnych granic. Tytułem swego zwycięstwa dorzeźbili oni granice zgoła pozaościennych krajów.”
Później wymieniane są zdobycze w Danii, walki z Galami oraz zdobycze w krajach zapartyjskich (za Partami czyli za Persami) itp. więc były by te podboje wynikiem naszej siły fizycznej i moralnej. Te przytoczenie powyżej współgra z fragmentem dialogu Kritas, co świadczy, że ten akt naszych dziejów, źle jest umiejscowiony w czasie przez Kadłubka, bo Dania jak i Galowie to kraje ościenne, fraza ”nieprzeliczona moc ludzi” co prawda też np. pasuje do czasów ekspansji Słowian których liczbę Grecy określali jako ametra-nieprzeliczoną, tylko, że wtedy byliśmy niesłychanie okrutnymi łupieżcami, co wyklucza raczej ten okres jako nie pasujący do naszej autocharakterystyki Kadłubka.
(Ich postawa duchowa nacechowana była prawdą i ze wszech miar wielkością. Łagodność i rozsądek objawiali w stosunku do nieszczęść, które się zawsze zdarzają, i w stosunku do siebie nawzajem, więc patrzyli z góry na wszystko z wyjątkiem dzielności, wszystko, co było w danej chwili, uważali za drobiazg i lekko znosili, jakby ciężar, masę złota i innych dóbr; nie upajali się zbytkiem i bogactwo ich nie zaślepiało i nie prowadziło do utraty panowania nad sobą. ~ Kritas).
Musimy sobie uprzytomnić, że Kadłubek miał rodzime informacje historyczne, które z mozołem usiłował uzgodnić ze znanymi mu wydarzeniami historii innych nacji, mimo tego, że pisał żeśmy nie zapisywali swej historii z braku pisma to jednak tu Kadłubek się mylił bo to pismo jest nasze, tylko te księgi zostały zniszczone tak jak Księgi z grobowca Numy, zostały zniszczone z powodów politycznych i religijnych, jako księgi wywracające porządek. Bo informacje Kadłubek miał ścisłe, tylko zmieszane pod względem chronologicznym.
Co zresztą nam sygnalizuje, powołuje się na korespondencję Arystotelesa z Aleksandrem Macedońskim, ”odkąd bowiem wlano haniebną daninę w posłów twoich wnętrzności (analogia do czynu Koryntian)” fraza ta pozwoliła zidentyfikować Kadłubkowi agresora, co on pisze, ”Gdyby nie dobrodziejstwo tego opowiadania wyznaję doprawdy, że do dziś bym nie wiedział o kim to powiedziano”. Więc miał Kadłubek rodzimy przekaz historyczny o wielkim zdobywcy świata który został pokonany, lecz nie wiedział jaki to zdobywca i czytając listy o ukrzyżowaniu posłów Aleksandra, domniemywał, że to o niego chodziło, my dowodziliśmy, że Kadłubek źle zidentyfikował tego zdobywcę uważamy, że był to Atylla bowiem w czasach jego panowania nie miał on innych przeciwników oprócz ludzi kultury Przeworskiej czyli Polskiej i tylko Polska mogła zagrozić władztwu Huńskiemu w Panonii. Nie ma też w strefie naddunajskiej rzeki o nazwie Nedao, jedyna rzeka o podobnej nazwie to Nida i mityczna Neda.
Kadłubek też nie mógł dokładne wiedzieć o naszych metodach walki bo były tajemnicą armii śmierci, ale sama już informacja o potraktowaniu posłów, świadczy o tym, że nie byliśmy wojennymi aniołkami tylko upiorną armią aniołów śmierci Lachów, Lachez i Lachesis co znaczy przerażający i groźnica.
Zresztą jak mieli pisać o tym nasi biskupi historycy, że piliśmy krew pokonanych wrogów, zdzierając im skalpy, że od naszego imienia Harów-Mardów, słowa horror i mord, że zabijaliśmy i paraliżowaliśmy przeciwnika samym przerażającym widokiem Paralata, Ljada (ogromnego ognistego, diabła, raroga, kobra), że nasze armie drapieżców (sklawatów-wręgów-szkieletów) w nocnych marszach upiorów broniły naszej ziemi, przecież to starano się zatrzeć i zapomnieć, choć w tym tutaj wypadku z Kadłubka wyjrzało przerażające oblicze, poczciwego olbrzyma-Obra-Lacha kiedy pisze o obdarciu ze skóry posłów, co uważa za sprawiedliwe i w ogóle opisuje to jako dobry żart wymierzony w zuchwałość i groźby wojny ze strony, bezczelnego najeźdźcy. Niestety taka była nasza cecha eponimiczna i inna być nie mogła, po której możemy dochodzić gdzie piszą o naszych Antenatach, bowiem była ona najwyraźniejsza dla dotykanych naszą działalnością militarną narodów i społeczeństw, komuś się może to nie podobać ale prawda historyczna jest ważniejsza od upodobań i uznaniowości, właściwie Lachy ~ eRusy ~ Antowie ~ Awarowie, to nie naród tylko armia Słowian i ich przywódcy, tajemna armia stosująca nekromancję Anteli ~ aniołów śmierci ~ enyi, lele’weli ~ ognistych duchów, lele’dragów ~ ognistych smoków wojowników z ognistego ąpirium góry niebios.
Chociaż nie oznacza to, że zawsze byliśmy tylko dzikimi wojownikami, powyższe zachowania to zachowania wojenne skierowane przeciwko najeźdźcom-wojownikom, Kadłubek opisuje naszych władców jako bardzo skromnych choć dysponujących wielką władzą, władców elekcyjnych, jest to cykl Sklawiński -Obrów -Harów -cHorWatów czyli małopolski, (drugi cykl to bardziej kujawsko-polańsko-połabscy węże Popielidzi choć trudno wyraźnie to podzielić).
W tym względzie wśród innych cnót zajaśniał następujący przykład niezwykłej pokory: ilekroć godność królewska wymagała, aby przyozdobić go regaliami, pomny na pierwotne pochodzenie, wpierw w nędznym odzieniu wstępował na tron, strój królewski wcisnąwszy pod podnóżek; następnie ozdobiony królewskimi znakami siadał na podnóżku, z największym uszanowaniem umieściwszy te najuboższe łachmany na najwyższym wzniesieniu tronu. I o tym zaiste pouczył, że króla bardziej pokora zdobi, niż znacznym czyni purpura. A nawet nie można uważać za człowieka, a cóż dopiero za księcia tego, kogo od innych nie wyróżnia pokora. Stąd u Greków długi czas było zwyczajem, że w godzinie, gdy obierano cesarza, umieszczano go w wykutym grobowcu, zanim nie zasiadł na tronie.” {[Kadłubek tu zrobił z opisu obrzędu intronizacji przypowieść umoralniającą bo nie rozumiał jej symboliki, lecz ten rys opozycji niewolnik (nędzne szaty,) władca(szaty i insygnia królewskie), należy do starej obrzędowości inicjacji władcy, umierającego i zmartwychwstającego bóstwa(Mitra), powołując się na przykład Greków nie musiał Kadłubek wyjaśniać tego dość dziwnego bo archaicznego szczegółu porządku intronizacji na kamiennym tronie ziemi Słowiańskich Władców, czasowej śmierci zstępowania do grobowca do świata zmarłych, potem wskrzeszenia zmartwychwstania, umarł król niech żyje król], co u Greckich króli nie wiem czy kultywowano, chyba, że analogia do Zeusa który nim wystąpił przeciwko Kronosowi (czasowi) dorastał oraz nabierał sił w jaskini, ale Zeus należy do bajki o Atlantydzie więc naszej historii, a grobowiec wykuty w skale co do istoty konstrukcji jest jaskinią, porównaj dziwne zachowanie Światogora w grobie przykrytym kamienną płytą, które też jest już niezrozumiałe dla przenoszących przekaz bylin Rusinów}.
Nie był to pierwszy Słowiański Król, (u Kadłubka nazwa Słowianie, Lechici, Polacy używane są wymiennie bez odróżnienia, synonimicznie jako nasza nazwa etniczna), Lestek rozpoczyna cykl króli (kagan) po zachwianiu wspólnoty-republiki-związku Lugiów-Ludzi-Antów rządzonej przez 12 wojewodów i jej przekształceniu w królestwo, (takich okresów musiało być więcej kiedy władzę królewską zastępowano władzą kolegialną nazwy typu senat, sejm są nazwami historycznymi i mają ponad dwa tysiące lat podobnie musiało być z instytucją rządów 12 wojewodów, dwunastu apostołów, berserkerów, tuz ~tuzin ~tuzijas-wojsko).
Rozkazywali owi królowie~książęta Partom i krajom zapartyjskim, czyli Persji. Poza tym Król Góry był królem króli jemu podporządkowywali się inni królowie Słowian ”,.. ponieważ przy nim była władza i inni ich (Słowian) królowie jej ulegali…” (‚Złote Łąki’), nie jest to jasne bo na przykład Popielidzi opisywani przez Długosza, to wyraźnie dynastia Połabska co wynika z obszaru panowania, istniało też królestwo Kujawii (polanie, władca zemuZil) wschodnio-pomorskie (polanie, zemu), jednak najsilniejsze było królestwo Zmarłych ~ Obrzymów-Obrów z Świętych Gór czyli, Biała Chorwacja która dominowała przemysłowo (kowalstwo, hutnictwo) i militarnie nad środkową Europą, tworząc otulinę ludów zależnych, etnicznie z nim związanych (przerażająca armia śmierci Harów, zakochanych w żelazie-Eis-Lód-Lud-Ród-Ruthenia, nawet biżuterię robili z żelaza czy nie stąd żelazne korony Longobardów oraz Anglosasów, też Tolkienowskiego Melkora co z mitów Celtyckich, które opowiadają o tych samych walkach celtycko-polskich o których pisze Kadłubek, Kadłubek pisze dość ściśle, pisząc o Celtach twierdzi, że zabiliśmy ich tysiące ale nie chwali się, że ich podbiliśmy (dlaczego skoro zmyśla?), jednak pisze, że walczyliśmy z Cezarem w Galii i mamy archeologiczne dowody na to, że pochodu Ariowista ( ~isty, ~iście, to nasze końcówki fleksyjne) na Galię dokonała ludność kultury przeworskiej (czyli polskiej) z okolic dzisiejszej Brandenburgii, dlaczego nie pisze o tym, że podbiliśmy Celtów naddunajskich do których mamy bliżej, otóż dlatego, że pisze prawdę którą zna z rodzimego przekazu, z Celtami naddunajskimi toczyliśmy ciężkie walki ale nie odnieśliśmy w nich decydującego zwycięstwa, choć musiały być krwawe, to jednak pisze o zawarciu z nimi pokoju, później pisze o naszych zwycięstwach, o rozkazywaniu przez Lestka Partom (scytom, sarmatom) oraz krajom zapartyjskim, czyli Persji mamy tam Lud Airów, Mardów, wreszcie Kurdów którzy twierdzą, że to ich imię znaczy tyle co Kowale, a z czego to nam słynie kultura przeworska, no właśnie z hutnictwa i kowalstwa, nawet imię szacha Arda’szira można zestawić tylko z imionami Arda’gasta (Słowianina) i Arda’ryka (Gepidy) (patrz też kwestia Chorwacji Obrów-Awarów i Kowarów-kowali).
W mitach perskich mamy Mazanderan krainę diabłów rządzoną przez dewy (dajewy), jest Hara-Haraiti święte pasmo górskie gdzie przebywał Mitra (w naszym języku mitra to bogato złotem haftowana czapka, książęca czy biskupia, więc Mitra ktoś koronowany mitrą, koronat, tak jak od purpury purpuraci, frazy ”pan mitrowy” ”mitra papieska… biskupia… książęca” ), przebywający tam z Mitrą Sraosza który walczy, kiedy nocami uzbrojony w włócznię, topór i maczugę, jest Ażdahak (Ażi Dahaka(~Dagaka ognisty?) ażi-wąż) króla Marów(orm. mar-wąż, czyli Mardów) Zahhak syn arabskiego(?) króla Mardasa, jego tysiącletnie panowanie przerwał Kawe-(kowal-kować-kawe-kowel), wszystko to zmieszane i przekształcone nazwy i historie o władcach i armiach z terytorium Polski którzy bardziej wspierali (niż podbili) Persję w walce z Imperium rzymskim.
To, że ludzie prości, religijni i zwyczajnie ciemni zrobili sobie z tego religie, legendy czy mity (i chwała im za to bałwochwalstwo) nie zmienia faktu, że kanwą ich są realne wydarzenia historyczne, bowiem na Harze(górze) mieszkał Ahuramazda(Nadgóry pan) -Mitra, bóg nocnego gwieździstego nieba, który ustanawiał (wręczane wici) i wspomagał władców Iranu (armia Marów Mardów) w walce z Rzymem, bo miał w tym interes, bo sam powstrzymywał Imperium rzymskie na linii Dunaju, obojętnie jak się nazwał, bowiem trwało to kilkaset lat i czy w Polsce była silniejsza czy mocniejsza władza.
Dlatego też pisze Kadłubek, że Chrobry ujarzmił potężny szczep Chorwatów i Mardów lecz to synonimy, Chrobry nim stał się władcą Gniezna, był władcą Małopolski czyli Chorwatów-Mardów-Morów, dlatego bez problemu uznano jego władzę w Polsce wbrew zapisom Mieszka (dagome judex), bo stała z nim potęga już pomniejszona, ale decydująca o przewadze na ziemiach Polski, te Regnum (królestwo) Oblatum, którego domagał się Bolesław II Czeski by mu zwrócił Mieszek, bo Biała Chorwacja od Starożytności była uznawana za Królestwo i tego Królestwa koroną koronował się Chrobry bez łaski papieża, bo była to korona królestwa starożytniejszego niż Egipt (megalityczne grobowce kujawskie są starsze niż piramidy), którym władali olbrzymi, cyklopi, najwyżsi bogowie (Eda), króle królów oraz książęta książąt (źródła arabskie).
Jedyna wyniosła Hara, jedyna góra w Europie na której kiedykolwiek mieszkali władcy, królowie, bogowie, książęta, jedyny i prawdziwy Olimp, góra Meru na której była Swarga niebo Indry, Harati wokół których krążyły gwiazdy, miejsce gdzie ofiary składał Mitra, to Pełka, Gebalim, Święta Góra, Oś Świata, gdzie w dziewięciu kamiennych kręgach czasu, stał kamienny tron wskrzeszenia, nad symbolicznym grobem-jaskinią-kryptą władców ziemi (góra ta musiała fizycznie być na północy, na równiku nie ma takiego efektu obserwacyjnego, by gwiazdy w nocy zataczały krąg na niebie).
Mówiliśmy, że naszą cechą eponimiczną od naszej armii, jest imię horroru i przerażenia, drugą naszą cechą bardziej naszej ziemi czy naszego państwa jest nazwa Świętych Gór czy też góry Hary, od której nasze imię, trzecie to imię olbrzymów, czwarte imię węży strażników świętych dębów (cedrów) w raju mieszające się z cechą pisma węzów-wężów, piąte imię od węzłów naszej notacji i kobierców-dywanów, następne imię demonów, diabłów i aniołów, znajdując imiona etniczne o takiej etymologii w językach ligi indoeuropejskiej, łatwo dochodzimy do pierwotnych nazw Polski czy imienia Ludu.
To, że dla ludzi prostych w różnych peryferyjnych kulturach, dziewięć kręgów czasu było piekłem państwa zmarłych czy światem podziemi Plutona, nie oznacza, że te piekło-hades było w zaświatach bowiem było pod Górą Świata (przemysł hutniczy cyklopów i hefaj’Stosa), Harą czyli niebem swaraga-niebo Indry znajdowało się na tej górze tak jak siedziba bogów olimpijskich, żoną Zeusa była sama góra Hara-Hera (wyniosła-wyniosłość heram świętość), dziewięć kręgów kultowych twierdzy Ring (piekła) które zniszczone zostały dopiero podczas najazdów Karola Wielkiego na Związek Obrów i to w wyniku zdrady Mojmira i Horwatów czyli Obrów-Awarów południowych którzy przeszli na chrześcijaństwo.
Wszystkie mity ludów ligi indoeuropejskiej opowiadają tą samą historię bowiem dla nich była to najważniejsza historia ich władców czy prześladowców, domagających się od nich zachowań tym władcom potrzebnych, więc nie można się dziwić, że te odniesienia do Hary, olbrzymów i ich władców, zwanych najwyższymi bogami są tak jednoznaczne i powszechne dla ludów rzeczonej ligi.
Znamię ludu ~ lodu ~ Ledian ~ Śnieżan, eis-asir-as, friogus-mrozu, hiberna ~ zima ~ hiber ~ hobjer ~ hobry, okrucieństwa antycznego prawa polskiego (żywcem obdarcia ze skóry posłów i wysłania tych skór wypchanych trawą jako trybutu), za Szacha Bahrama I (273-276) twórcę manicheizmu Maniego (urodzonego niby w rodzie książąt Partów lub Persów żył ok. 216-277) odarto żywcem ze skóry, potem ucięto mu głowę, a jego wypchaną słomą skórę powieszono na bramie w Gundiszapur, oficjalnie była to kara za jego herezję. Ale jaka cecha tej herezji spowodowała tę jego okrutną śmierć, oprócz różnych ciekawostek tej herezji takich jak to, że biblijny Eden był więzieniem przygotowanym przez Króla Ciemności, a Jezus Świetlisty zwany też Jezusem Cierpiącym przekazał tę wiedzę pod postacią węża (wcielony w węża?), Adamowi i Ewie będącym w Raju-więzieniu, czyli bóg biblijny to dla Manichejczyków szatan, a wąż biblijny – szatan, to Jezust (czyli jest na odwrót jak w chrześcijaństwie i judaizmie).
Jednak raczej nie to spowodowało tę jego okrutną śmierć bowiem dla czcicieli ognia zaratusztrian czyli rządzących Persją dihkanów (właścicieli ziemskich), świętymi tekstami były księgi Awesty. Nie jest wykluczone, że była tą przyczyną teoria o wiecznej walce synów ciemności z synami światłości, co dla będących u władzy w Persji Mardów, jak Sraosza walczących nocą, była ta aluzja na pewno czytelna, bowiem Mani tutaj prowadzi krecią robotę przeciw ich władzy. Była by to bowiem dla nich teoria szczególnie wywrotowa utożsamiająca ich z synami ciemności, czyli szatana i w tym kontekście rodzaj śmierci jak i jej przyczyna są dostatecznie jasne, chociaż trzeba założyć, że z tymi kontrowersyjnymi tezami Mani musiał wystąpić dość późno lub musiał je propagować w sposób szczególnie dobitny by wywołać tak zdecydowaną reakcję Mardów-Aryów.
Kadłubek wprost się cieszy z pokonania Krasusa mówi, że Lestek III w Kraju Partów Krasusa znósł ze wszystkimi wojskami, a do jego ust wlewając (rozpalone) złoto rzekł: ”Złota pragnąłeś, złoto pij”. Rozkazywał (Lestek) Getom i Partom i krajom Zapartyjskim. Skąd ta autentyczna radość z klęski rzymian, czemu nie jest na nią obojętny, czego nie jest zasmucony jako łacinnik-papista, odpowiedz jest jedna Kadłubek musiał być wewnętrznie przekonany i nie mieć wątpliwości, że to nasze zwycięstwo, czy można autentycznie cieszyć się z imaginacji i zmyślenia, więc to jest prawda, że byliśmy dla Partów władzą zwierzchnią, potem wygląda na to, że sami bezpośrednio jako lud Mardów-Airów opanowaliśmy Iran, jednak wcześniej rządzący nim Partowie byli zależni od pomocy sił zbrojnych Polski (związku Ludzi-Antów) Lestków i uznawali ich władzę, chyba, że Partowie to nasze imię zredukowane później do (pminus)Artha stąd Artha’Nija.
Sam incydent z Krasusem był w 55 r p.n.e. więc na te lata by przypadały rządy Lestka III, w tym samym czasie Swewowie (Słewowie) walczą z Cezarem w Galii, czy była to skoordynowana akcja sterowana z jednego centrum teokratycznego na Pełce, bowiem jeśli istniało władztwo na Pełce, a to jest niewątpliwe, musiało być ono zaniepokojone wzrostem imperium Rzymskiego.
Musimy pamiętać, że nie było to imperium analogiczne do rzymskiego molocha biurokratycznego, opierało się ono na systemie zależnych od centrum księstw (etnicznie słowiańskich i ludności z nimi mieszanej) rządzonych przez kastę ascetów-wojowników mających wszystko za nic prócz dzielności (bohaterów ~ eterę boga w przypadku bHarów pogardzających złotem, o czym świadczą żelazne ozdoby), a nie jak w przypadku Rzymu systemie prowincji urządzonych na obraz i podobieństwo metropolii oraz bezlitośnie eksploatowanych przez Rzymskich urzędników, władztwo Pełki było bardziej imperium ducha niż formy czy prawnego formalizmu, czyli władztwo Pełki~Hary było dosłownie imperium teokratycznym.
Czy to imperium istniało rzeczywiście i miało Słowiańskiego Imperatora, no cóż grecy piszą o Imperium Skolotów (języczników) których oni nazywają Scytami, terytorialnie to obrzeża Polski(Ukraina), sam Kadłubek opisując zwierzchnictwo Lestków twierdzi, że rozkazywali oni Partom (czyli Scytom) więc imperium Skolotów było by właśnie Imperium Lestków, rządzący w tym imperium Paralaci-Spale-Ispale (Paralat był by kalką słowa Lach-Lachez-Lachesis przerażający, więc Paralat-Lach to synonimy poprzez znamię przerażenia) byli by po prostu armią tego imperium, z czasem mogli się nawet stać odrębnym etnosem tak jak stali się Ukraincy czy Rosjanie (Wiatycze, Radymicze byli jedną z takich ostatnich migracji) emigrujący na wschód od Lachów, nie zmienia to faktu, że przedtem byli Polakami (Lechitami-Lachami-Rusami), tak samo Paralaci jak i inni Scytowie musieli być świadomi swego pochodzenia etnicznego (chociaż Królewscy Paralaci byli dla innych Scytów rodzajem szlachty, a ich stanowisko wśród Scytów, odpowiada stanowisku ludu Walinjana-Warindżana (Madżaka) wśród Słowian, czyli mamy do czynienia z kontynuacją stosunków nie tylko etnicznych ale i politycznych, na tym terenie od 800r pne. tzw. Imperium Skolotów do epoki Mahometa przed 600r n.e.. Związek Słowiański-Walinów-Awali Madżaka).
Wiemy też pośrednio od Kadłubka jaki tytuł przysługiwał temu wyżej rzeczonemu władcy, otóż wspominając księcia czeskiego Konrada III pisze o nim ”od jego skinienia poruszała się oś rzymskiego cesarstwa” (cesarz Fryderyk Barbarosa), Oś-piasta, king-pin, kołek, były to przenośne nazwy władcy uniwersalnego które to znamy też z Indii jako sakrawaratina (obracającego kręgiem ziemi), jest to tytuł króla króli i księcia książąt, skąd taka frazeologia u Kadłubka sam jej nie wymyślił musiała ona funkcjonować w języku którym się posługiwał i widział, że przynależy władcy o największej władzy czyli cesarzowi, [mamy tam też do czynienia z nawiązywaniem frazeologią związaną z kolumną (więc wielkiego kołka) do której porównywany jest książę zwierzchni i przeciwko której sprzysięgają się satrapii], nie można uznać, że tego typu frazeologia powstała w sposób przypadkowy musiał istnieć czas gdy tacy władcy o tej tytulaturze sprawowali rządy w Polsce i wiemy kiedy oni istnieli, więc wiemy kiedy powstała ta frazeologia.
Kadłubek miał co prawda duże problemy z naszą historią bo prawdziwa historia bywa skomplikowana, a na terytorium dzisiejszej Polski przebiegały granice trzech ówczesnych królestw niekiedy ze sobą wojujących czy też dążących do hegemonii w Słowiańszczyźnie, mianowicie Kujawii (Pomorze Gdańskie i Mazowsze, Polesiem sięgającej Dniepru) Chorwacji, Lachów-Rusów (Wielkopolska, Małopolska, Ruś Czerwona, Słowacja, Północny Siedmiogród) oraz królestwo Wieletów z Połabia.
Najwyraźniejszy jest tu przykładowo okres zbieżnie opisywany przez kilka źródeł legendarnych i historycznych z lat 350-400 ery chrystian, jest to historia tworzenia w latach 350-375 przez Hermanaryka króla Ostrogotów wielkiego imperium obejmującego praktycznie całą północ od Bałtyku po Morze Czarne i Kaspijskie który zginął od ran odniesionych z ręki książąt Rosomonów Sarosa oraz Ammiusa (Jordanes).
Na ten sam czas przypada powstanie Imperium Słowiańskiego stworzonego przez połabskiego Wilcyniusza sięgającego Grecji obejmującego Polskę i Ruś którego spadkobiercą i pogromcą miał być Hertnit(kagan) władca Polski i Rusi (Saga o Dytryku z Berna). Do tych czasów i zdarzeń nawiązuje kronika Prokosza która opisuje je jako rządy Wizymira (340-388) który narzucił swą władzę Skani po którego śmierci opanować Polskę(czyli właściwie Połabie) mieli Rusowie (wówczas polscy Chorwaci-Lachy).
Nikt tych wydarzeń nie wymyślił są do siebie podobne Hermanaryk-Wilcyniusz-Wizymir (syn, wnuk?) władca Wieletów (Połabian-Ostrogotów którzy przesunęli się na Krym) to jeden bohater tej historii, a Hertnit-Amm’ius (Jusz hAmon, kagan-Mitra) i Sarosa (mit. Iran ~ Srasosza posłuszny-kaganbek) władcy Roso’monów ~ Polski i Rusi (Rusów-Lachów-Chorwatów) którzy doszli do hegemoni w imperium Słowian po jego śmierci to drugi bohater tej samej historii.
W Skani Hermanaryk nazywany jest Jormun’reekiem (wielkim złem, jormun’gadhar wielki’kołek, oś~piast’a imperium Słowian, ubils~iblis ~ maszt~szatan gocko-perskie) jeśli poczytamy o tym jak Wizymir (Is’marus) rozdzieliwszy swą flotę na trzy części pustoszył jednocześnie Danię, Jucję (Jutlandia) i Skanię (Szwecję) to będziemy wiedzieć dlaczego Jormunreek był dla Skandynawów ‚wielkim złem’.
To musi być ta sama historia w tym samym czasie i miejscu mogło dojść tylko do jednego takiego zdarzenia jak budowa wielkiego imperium, które musiało powstawać co najmniej kilkanaście lat (szybkość jego powstania tłumaczymy częściowo reintegracyjnym charakterem podboju w tym samym środowisku etnicznym, mającym tradycje jedności), dojścia też w nim miało drogą przewrotu do władzy Książąt drugiego plemienia Hamon’jusza i Sarosza, a trwać miało to Imperium do czasu bitwy nad Nidą-Nedao w 454 roku kiedy to władca Polski i Rusi Wala’mir [duch świata, lub (Awal-Awar)-olbrzym świata] syn Hertnita1 (kagana) maił pokonać Hunów Atylli, co za tym idzie musi być to prawdziwa historia której nikt nie zmyślił bowiem została ona zapisana przez co najmniej trzy niezależne źródła które o sobie nie miały jak widać najmniejszego pojęcia bowiem imiona i nazwy bohaterów tych wydarzeń są na pozór różne, jednak czas (lata 350-450), miejsce (na północ od Dunaju) i rodzaj zdarzeń (budowa imperium i śmierć twórcy oraz przewrót i dojście do hegemoni Kagana) są identyczne co przesądza o ich prawdziwości, wzajemna sugestia na temat opisywanych wydarzeń ich różnoetnicznych autorów jest wykluczona.
1Hertnit ~ Kagan-kaganiec to dosłownie ogień płonący w żelaznym koszu (plecionce z drutów żelaznych), Kagnimir to imię archaiczniejsze od kagana i jego przedrostkowy synonim, oraz antonim kazi’mira-kazi’sveta(czeskie wichrzyciel-niszczyciel dosłownie depczący światy, gaszący światy), K-agni-mir( k ogniu kamień mir-świat, mir-kamień, równie stary zrost jak z-agnie-wanie), dosłownym tłumaczeniem tytułu Kagan jest imię Hertnit, kalka niemiecka tytułu władcy Słowian, Herd[he:rt] ognisko, palenisko, Nite-nit, Niten-nitować (więc drutować), więc Hertnit znaczy dosłownie nitowane(odrutowane) ognisko, czyli kaganiec-kagan}
2) Upadek króla Bolesława i militaryzmu polskiego
Był w Polsce taki Król który byłby być może największym polskim i słowiańskim królem, jednak przegrał z pewnym systemem prawnym wprowadzonym do Polski przy okazji chrystianizacji czy raczej tego prawa konsekwencjami, oczywiście chodzi nam o Bolesława Śmiałego, łączy się to z upadkiem polskiego militaryzmu czyli polskiej armii, przyczyna ta jest opisywana przez Kadłubka czy Długosza, jednak najpierw powiedzmy sobie co stało się z militaryzmem mongolskim, otóż z czcicieli boga niebios Tangri boga wojowników, zamienili się w buddystów czcicieli boga niedziałania, zaczęli kręcić młynki modlitewne i palić masło na ofiarę bałwanom, jednak to częściowa tylko analogia do polskiej sytuacji, bowiem u nas doszło do czegoś innego jedna cecha prawa kościelnego zaważyła o upadku polskiego militaryzmu, a jest nią monogamiczne święte małżeństwo, co dobre może jest dla mieszczan czy rolników, ale zabójcze dla etosu wojowników którzy z strażników królestwa, stali się strażnikami pośladków swoich żon, (jak i samobójcze dla dynastii, wymarcie dynastii na Kazimierzu Wielkim, problemy Henryka. VIII).
Cóż się takiego stało, Bolesław Śmiały prowadził bardzo przemyślaną politykę popierał separatyzm Saski, a co było niezbędne by złamać przewagę Niemiec które bez Saksonii tracą praktycznie status mocarstwa, po drugie prowadził politykę scalającą Ruś z Polską co było niezbędne by odbudować moc Polski, bo Polska i Ruś to dopiero prawdziwe mocarstwo, trzy czy cztery lata pilnował swej władzy na Rusi (co najmniej trzy-cztery lata) wyprawiając się przeciwko koczownikom by związać Ruś ze sobą interesem zapewnienia jej bezpieczeństwa, jaki dawały wspólne siły zbrojne, cóż mu przeszkodziło w budowie tego Słowiańskiego Mocarstwa, otóż rozwiązłość żon, jego zdyscyplinowanego Rycerstwa z tzw. świętego związku małżeńskiego, prawo małżeńskie, prawo seksualne, prawo naturalne, zadziałało w sposób katastrofalny dla państwa i króla, pisze Kadłubek:
”Gdy bowiem król bardzo długo przebywał to w krajach ruskich, to prawie poza siedzibami Partów [musiały to być wspólne akcje zbrojne polsko-ruskie, a może wspólne z Partami (Pieczyngami)], słudzy nakłaniają żony i córki panów do ulegania swoim chuciom: jedne znużone wyczekiwaniem mężów, inne doprowadzone do rozpaczy, niektóre przemocą dają się porwać czeladzi. Ta zajmuje domostwa, umacnia obwałowania, nie tylko wzbrania panom powrotu, lecz zgoła wojnę wydaje powracającym (więc mieliśmy do czynienia z wojną domową) (wbrew królowi, samowolnie powracającym).
Za to osobliwe zuchwalstwo panowie wydali z trudem poskromionych na osobliwe męki. Również i niewiasty, które własnowolnie uległy sługom, poniosły z rozkazania zasłużone kary, gdyż poważyły się na okropny i niesłychany występek, który nie da się porównać z żadną zbrodnią. Odtąd oliwka zmieniła się w oleaster, a miód w piołun. Bolesław bowiem poniechawszy umiłowania prawości, wojnę prowadzoną z nieprzyjaciółmi zwrócił przeciwko swoim… Mówi, że nie podobają mu się żonaci, gdyż więcej obchodzi ich sprawa niewiast niż względem władcy (interesów królestwa) uległość (czyli zaczął faworyzować bardziej dyspozycyjnych kawalerów). Żali się, iż nie tyle opuścili go wśród wrogów, ile dobrowolnie na pastwę wrogów wydali. Domaga się przeto głowy dostojników… Nawet niewiasty którym mężowie przebaczyli, z taką prześladował potwornością, że nie wzdragał się od przystawiania do ich piersi szczeniąt, po odtrąceniu niemowląt, nad którymi wróg się nawet ulitował! ~ (czyli mężowie owych żon)… A gdy prześwięty biskup krakowski Stanisław nie mógł go odwieźć od tego okrucieństwa, najpierw grozi mu zagładą królestwa, wreszcie wyciąga ku niemu (królowi) miecz klątwy… Rozkazuje (król) więc przy ołtarzu… porwać biskupa (co okrutnym sługom się nie udaje)…Wszak tyran (lżąc sługi którzy mdleli i łagodnieli)… Sam zabija ojca w objęciach córki i syna w wnętrznościach matki (kościoła)… biskupa niewinnego najokrutniejszy świętokradca rozszarpuje poszczególne członki na najdrobniejsze cząstki rozsiekuje… (teraz mamy cud) z czterech stron świata nadleciały cztery orły, które krążąc… nad… odpędzały sępy i inne… żeby nie tknęły (szczątków ciała) męczennika (czyli ciało zostawiono na publicznym widoku, bez prawa pochówku).
Po tym wydarzeniu ów okrutnik ojczyźnie niemniej jak i ojcom obmierzły uchodzi na Węgry… Ówże zaś przebiegły (król), tak dalece zrzucił z siebie podejrzenie świętokradztwa, że niektórzy nie tylko nie uważali go za świętokradcę, lecz (widzieli w królu) najczcigodniejszego mściciela świętokradztw. Albowiem to, że w wolności urodzone niewiasty wydane zostały niewolnym na rozpustę, że świętość małżeńskiego związku tak haniebnie została skalana, że zgraja czeladzi sprzysięgła się przeciwko panom, że tyle głów na śmierć wystawiono, że wreszcie spiskowaniem królowi zgotowano zagładę ~ to wszystko (król) zrzucił na świętego biskupa. Orzeka nadto, że w nim (biskupie) jest początek zdrady i wszelkiego zła… Opojem nazywa go (zarzut pijaństwa) nie biskupem, piekarzem nie pasterzem. Był (biskup) ciemięzcą od ciemiężenia nie przełożonym, bogacicielem od bogactw nie biskupem… I popuszczał (biskup) cugli lubieżności innych dlatego, że wspólnicy tej samej zbrodni nie mają oskarżyciela… całe jego (biskupa) postępowanie było nauką (demoralizującą) dla wszystkich… (czyli zarzut współuczestnictwa w nierządzie mężatek, być może spowiadał je z grzechów na leżąco, więc według Króla był to rozwiązły mnich, czyli taki polski Rasputin).
Czegóż więc rzecze (król) dopuszczono się, gdy usunięto zakałę królestwa, (biskupa) potwora ojczyzny… Wkrótce potem Bolesław dotknięty niezwykłą chorobą (a może otruty jak syn), stał się winny własnej śmierci, a syn jego jedyny, Mieszko, zginął otruty w pierwszym rozkwicie męskości (zemsta koalicjantów nierządnic, czy odwet kleru, a może antykrólewskich spiskowców którzy bali się zemsty syna? Wrogów sobie nasz Król narobił, oj narobił, ale tylko miernoty nie mają wrogów, nie był to malowany Król).
Czy zarzuty króla były odosobnione, można powiedzieć, że zarzut chciwości biskupa (bogacicielem od bogactw nie biskupem), potwierdza pośrednio nam Długosz, pisząc o tym jak biskup by potwierdzić swe wątpliwe prawo (nie miał biskup na to żadnego pergaminu czy świadków) do cudzego majątku, biskup wskrzesza czteroletniego trupa na światka, by nieboszczyk potwierdził mu fakt darowizny(?) czy sprzedaży(?), czyli by wywłaszczył swoje dzieci… Co trup mu potwierdza!!! (cud czy zbiorowa hipnoza ala kuglarstwo, czy tylko literatura? Gdyby król wtedy kazał powiesić kuglarza nie miał by z tym arcybezczelnym magikiem-złodziejem kłopotu), więc może i inne zarzuty króla wobec biskupa nie były bezzasadne.
Jednak nie oto nam chodzi by bronić króla wobec stronniczego w tym wypadku Kadłubka (może pozornie bo zarzuty królewskie jednak przedstawił co mu się chwali). Król znalazł się w beznadziejnej sytuacji, musiał zareagować z całą bezwzględnością, na bunt żon* (penelop) i ich zalotników, bo inaczej zostawał królem bez armii, jednak tym Król zantagonizował sobie licznych wrogów czyli krewnych prześladowanych kobiet (to były córki i siostry arystokracji), jak i owe kobiety przecież nie usunięto (spławiono) ich wszystkich, jakąś też liczbę sług powierników mających korzyści materialne z tego procederu, raczej powiedzmy klasy średniej, dworzan bo trudno przypuszczać by byli to jacyś ostatni pachołcy, to, że powracające rycerstwo z trudem pokonało cudzołożników świadczy o bardzo szerokim uczestnictwie związanych z zalotnikami, domowników w tych wydarzeniach, była to krwawa i okrutna wojna domowa mająca cechy rekonkwisty, wreszcie wszystkich tych którzy o tym wiedzieli lecz to tolerowali, a mieli pieczę nad sytuacją w kraju (czyli urzędników i dostojników królestwa), bowiem Król z rycerstwem wojował, aż w krajach zapartyjskich (za stepami ukrainnymi) czyli Krym(?) Kubań(?), później też zantagonizował żonatych (Mówi, że nie podobają mu się żonaci, gdyż więcej obchodzi ich sprawa niewiast niż względem władcy ~ interesów królestwa uległość), których więc odsuwał od władzy (tzw. ojców naturalnych, prawnych, jak i kościoła,), a byli to zapewne często jego kombatanci, można powiedzieć, że zraził sobie wszystkich którzy woleli zgniły pokój i przebaczenie, niż świętą wojnę jaką zdawał się prowadzić samotnie Król z tym niesłychanym występkiem ”który nie da się porównać z żadną zbrodnią”.
Czy było inne wyjście z matni, jeśli znamy przyczynę wywołującą złe skutki, to możliwe jest pozbycie się skutków poprzez usuniecie ich przyczyny, czyli Król powinien dać rycerstwu po kilka żon lecząc zdruzgotane męskie ego swego rycerstwa, czyli stworzyć instytucję państwowego wielożeństwa-konkubinatu dla rycerstwa, ukarał by tym i cudzołożnice obniżając ich status, jak i nie musiałby ich za bardzo prześladować, dałoby to kilka pozytywnych skutków miałby Król znaczne liczniejszą populację z urodzenia szlachecką, co za tym idzie większe możliwości rekrutacji żołnierzy oraz ich selekcję pod względem przydatności służby państwowej, oraz uratował by w ten sposób polskie możliwości obronne, a nawet je liczebnie wzmocnił.
Czy to by się Królowi udało, w momencie powrotu armii i przyłapaniu niewiernych żon na gorącym uczynku często z płaczącym dowodem niewierności na ręku, na pewno największe, Król miałby na to też zapewne większe przyzwolenie społeczne, niż na jego wyżej opisane okrutne reakcje, mężczyźni by się zgodzili na dodatkową młodszą żonę, kobiety nie miały by innego wyjścia, albo przerębel albo zgoda na przyjaciółki w mężowskiej łożnicy, zaś kler wtedy jeszcze chyba sam się żenił, może też by to wykorzystał dobierając sobie dodatkowo zdrowsze żony, (faworyzowanie kawalerów jest jałowe, wydają oni pieniądze i tak na kobiety i uczty, dużo lepiej zaś by wydawali dochody na swoje kobiety które rodziły by im dzieci).
Monogamiczne święte małżeństwo w przypadku rycerstwa okazało się niezwykle szkodliwe społeczne, wręcz doprowadziło do upadku zdolności militarnych państwa polskiego, łamiąc militaryzm polski, zdruzgotane męskie ego rycerstwa doprowadziło do utraty mobilności i dyspozycyjności naszych sił zbrojnych, armia Krzywoustego była już tylko cieniem, armii Bolesławów Chrobrego czy Szczodrego, mogących prowadzić dalekosiężne i długotrwałe operacje zbrojne poza granicami kraju, jak i długotrwałą wojnę obronną. Armia Krzywoustego to już tylko drużyna książątka tyle, że wojowniczego, przypominająca łupieżcze (zbierające dań) drużyny książąt ruskich np. ciągłe łupiestwa Igora? (907?-945r?) na Drewlanach, wymuszające posłuch bardziej terrorem niż mające autorytet obrońców, typowe armie jednej bitwy wygranej wojna zwycięska, bitwy przegranej wojna przegrana.
Wspominaliśmy wyżej, że państwo Bolesławów różniło się od państwa Mieszka I, czy też od państwa Krzywoustego, jest to nie tylko tytularna różnica opozycja królowie~ksiażęta, lecz głównie militarna, armia Chrobrego(Kurhana) toczy jednoczesną wojnę z Cesarstwem Niemieckim, wspierającymi ich Czechami i Połabianami, Mieszko I z trudem sobie radził z samymi Połabianami, jest to wynikiem tego, że Mieszko był księciem polańsko-pomorskim, a Chrobry był królem zjednoczonej ziemi polskiej z główną jej terytorialnie siłą dawniej Chorwacją dziś małopolską, Bolesław Szczodry wprowadza na tron węgierski antyniemieckiego króla, inkorporuje Ruś możliwe, że i Pieczyngów, bo toczy wojny za stepami partyjskimi, wspomaga zbuntowanych Sasów, rozmach jego poczynań jest imponujący, wojny Krzywoustego to praktycznie wojny wewnątrz granic Polski w tym wypadku doszło do zmiany jakościowej sił zbrojnych zdecydowanie na niekorzyść i jest to powtórzmy wynik wprowadzenia chrześcijańskiego prawa małżeńskiego i wynikających z tego konsekwencji czyli seksualnej emancypacji kobiet z wyższych warstw społecznych głównie rycerstwa.
Inna sprawa czy te kobiety nie sugerowały się naszą historią, być może wówczas jeszcze pamiętano u nas zdobywanie Bałkanów i pozostanie tam naszej armii serpens-węży (stąd u nas słowo pa’sierby ~ półsieroty po ojcach wężach~serpens dzieci) jakieś informacje z Rusi czy stepów zapartyjskich zdawały się potwierdzać powtórzenie tej historii, czyli nasz militaryzm w jakiś sensie padł też ofiarą historii naszego Lediańskiego ~ Kurhańskiego militaryzmu.
Wracając teraz do koron Bolesławów Chrobrego i Szczodrego, te korony budziły tak duże kontrowersje w ościennych państwach bo były jednoznaczną zapowiedzią odbudowy władzy zwierzchniej Królestwa Słowian czyli Imperium Słowiańskiego w tamtym czasie było jeszcze poczucie jednego języka Słowiańskiego, czy jednego narodu Słowiańskiego, w kronikach Kadłubka czy kronikach ruskich używa się właśnie tego samego Imienia Słowian jako my Słowianie i nasz język Słowiański, stąd pojawienie się antysłowiańskiej koalicji separatystów Nowogrodzko-Praskich i słowianożerców Niemiecko-Węgierskich, która uderzyła na Królestwo Mieszka II który w sposób jawny dążył do odbudowy heremu Słowiańskiego, dowodzi tego między innymi to, że zawiązał sojusz z pogańskim Połabiem, choć niejasna jest tu postawa Jarosława, w 1022 miał udać się do Brześcia możliwe, że doszło do jakiegoś uznania jego władzy przez Bolesława za poparcie przez Jarosława prawa Bolesława do Korony Chorwackiej czyli Słowiańskiej bo w tym samym roku dochodzi do gwałtownej zmiany polityki Chrobrego wobec obrządku Łacińskiego tzw. prześladowania chrystian z 1022 r, co bez wątpienia związane z jego planami koronacyjnymi.
Jaka korona? Chrobry koronował się koroną Chorwacką pewnie już w 1022~23r. bo innej nie było i to przez arcybiskupa i biskupów bezbożnego obrządku zwanego Ruskim-Słowiańskim, a których to biskupów jeszcze przy koronacji Bolesława Szczodrego było w Polsce dziewięciu, biskupów obrządku chrystiańskiego było tylko sześciu. Władcy Polski nie potrzebowali koron od papieży czy cesarzy bo byli Władcami Królestwa które istniało gdy Rzym był małą wioską okupowaną przez Etrusków, nic tu do rzeczy nie miało uznanie jakichś cesarzy, bo tytuł królowej, niemieckiej żony Mieszka II był respektowany, dlaczego skoro nie był legalny? Regalia królestwa Mieszka II zostały ukradzione i przywłaszczone przez Niemców, nie można ukraść koron i zmuszać do zrzeczenia się tytułu królewskiego który jest czyś nie uznawanym i nieważnym. Nasi Chorwaccy Królowie byli spadkobiercami Króli, którzy dla różnych ciemnych peryferyjnych narodów (miedzy innymi śródziemnomorskich, skandynawskich) byli najwyższymi bogami, którzy byli też wzorcem wyobrażenia boga (płonący krzak, słup ognisty czyli bugaj ~ rokita), którego czci miedzy innymi obrządek chrystiański.
Dlaczego Chrobry rozpoczął prześladowania chrystian i wypędził wszystkich mnichów 1022-3r z Polski, zęby go bolały, miał kaprys, podżegała go Rusinka? To ostatnie może, ale to była przemyślana decyzja, łacinników wygnał bowiem oni pilnowali interesów niemieckich i papiestwa, a było w tym interesie to – by nie odrodził się władca imperium Słowian, którego atrybutem była Chorwacka korona, korona Króla Króli ~ Kagana, a Chrobry był władcą Słowian i tej korony pragnął.
Wtedy to arcybiskup gnieźnieński Gaudenty obłożył klątwą Polskę. Po koronacji Chrobrego bezbożny obrządek Ruski-Słowiański stał się pierwszym i państwowym obrządkiem w Polsce, bo na tym obrządku opierał się tron Chorwacki.
Była to monoteistyczna wiara Aryów-Hariów (zwanych niekiedy też arianami) wyznawana przez wszystkich północnych barbarzyńców, która nie wywodziła się od jakiegoś Ariusza. Była ta wiara starym obrządkiem Słowińskim ~ Ruskim bez wątków biblijnych i nowotestamentowych, bez trójcy świętej i innych związanych z chrystianizmem dogmatów, za to posiadająca religię drzewa życia i kraczuna monarchę teokratycznego, którego intronizowano na kamiennym tronie. Historycznie – cały ciąg monarchów zwanych od mchu tego tronu Meszkami-Rokitami i od Osi Kaganatu Wielkimi Kołkami, czyli Kołodziejami-Koloczasmi, Osiami-Piastami (związku ludzi, bantu antów) unii ludów słowiańskich.
Czy Kadłubek kłamał? Bez wątpienia nie kłamał. Możliwe, że pomieszał często czas wydarzeń, czy zapisał historie które uległy różnym przekształceniom, ale na pewno niczego nie zmyślał, bo są u nas wokół Sandomierza Krakowa, czy Przemyśla grobowce tych władców.
Istnieje też pewne dopasowanie kronik ruskich do kronik polskich, twierdzą one mianowicie, że historia Rusi zaczyna się w roku 862 po przybyciu Ruryka, bo faktyczne jest to historia dynastii Rurykowiczów. Polskie kroniki opowiadają o Krakach, wojnach z rzymianami, panowaniu nad Partani i krajami zapartyjskimi. Zaczynają się mityczną przeszłością, zwłaszcza cykl małopolski. Fakt, że kagan (cesarz) Ruski znany jest z roku 839, dowodzi, że był to władca Chorwacki-Lachski. W związku z kroniką Prokosza – zidentyfikować możemy go z Królem Króli, który z jakichś powodów obalił Popiela (830-840) osadzając w Gnieźnie Piasta (842-860).
Imię ojca Piasta (hasićska po czeskie wąż) Chościsko sugeruje, że był nim Nicz Góry ~ Smok Ogienny z Świętych Gór Ledian-Ljadów, mieszkający w sławnej skale Ruskiej w ziemi Polskiej, inaczej Dagome (het. Tkagan-dagan ~ ziemia) lub od Dag ~ Góry co Awarskie czyli Dagome synonim Hor’wacja, Szczytia, Hor’mania, Peucynia, albo inaczej Storady. A nazywanie Piasta ”synem Koszyczków (od kagańca ~ kosza na smolne drzazgi)” dowodzi, że był to Sauromata (Jaszczur) Kagan Rusów, alias Awarów ~ Chorwatów, np. informacje o maszerujących Awarach na Niemców przez terytorium Illi (Słowian ~ Dalemińców) w 33 roku są raczej informacjami o Chorwatach ~ Pszońcach Bolesława Srogiego, a nie o Węgrach, bo przecież same Czechy były wewnątrz państwa Gebalimów ~ Chrobatów którzy toczyli z Węgrami wojny tak jak i z Niemcami czy Połowcami.
*Niektórzy twierdzą że Penelopa była niewierna i została odesłana na dwór jej ojca. Femina ~ kobieta od (eufemi dobra plotka), (eufemizmu dosłownie dobre kłamstwo) czyli femina plotkara kłamczucha.
Też dopiero ok. 1040r wprowadzono zakaz poligamii tzw. Dekrety Brzetysława. Więc skąd zarzuty o konkubinat z Rusinką wobec Chrobrego w 1018roku. Wyżej napisaliśmy dość by uzasadnić naszą tezę o przyczynie upadku króla i militaryzmu polskiego (z pochodzenia chorwackiego), co prawda istniała i wcześniej instytucja małżeństwa świętego, ale za niewierność żony była bardzo surowa kara, czyli kara śmierci (spławienia). Dlatego w źródłach u kronikarzy różnych nacji istniała opinia o niezwykłej wierności Słowiańskich żon, więc nie wynikało to tylko z ich zalet czy moralności. Dodatkowo wojownik jako człowiek zamożny mógł mieć i kilka nałożnic, powodowało to, że obawa przed zdradą pozostawionej w domu kobiety była stosunkowo mniejsza (kobiety pilnowały się same), niż po rewolucji chrześcijańskiej, kiedy to zmuszając rycerstwo do monogamii podniesiono tak bardzo status kobiety, że co do konsekwencji prawnych nie można sobie było z nimi poradzić, wcześniej jak mężczyzna wracał do domu po nieobecności, a tu jego któraś kobieta witała go z cudzym dzieckiem na ręku to po prostu było to dziecko tej kobiety, chyba, że mężczyzna publicznie w pełni dnia uniósł to dziecko na swych rękach okazując je słońcu, było to prawne uznanie dziecka, dopóki tego nie zrobił, prawnie nie było to jego dziecko i nie miało żadnych praw do jego majątku. Później, praktycznie każde dziecko było uznawane za pochodzące z małżeństwa. Była to więc – wręcz rewolucja feministyczna, ówczesnych feministek z kasty arystokratycznej. Nie przypadkiem wyeksponowana rola Czeszki w Polsce i Greczynki na Rusi w imporcie chrześcijaństwa – bo kobiety z niższych warstw społecznych na tym straciły, (podobno Męzko I wypędził swoje siedem żon i co najmniej kilkanaścioro dzieci. Jakie to zacne, – chrystiańskie).”
Interanonim
Czesław Białczyński w pracy Interanonima rozpoznaje autora „Księgi Popiołów”, podpisującego się T ‚ Leledrag Marski.
Warto rozszyfrować znaczenie pseudonimu LELEDRAG.
LELE – duch
DRAG – smok
LELEDRAG – Duch Smoka. – Identyfikuje go z DUCHEM SŁAWII.
Praca Leledraga była napisana, zanim wyniki badań genetycznych uznano w nauce. Okazuje się, że genotyp Scytów R1a1 odpowiada genotypowi Słowian. Istnieje przypuszczenie, że Imperium Słowiańskie miało organizację kastową. Jedną z najważniejszych, była kasta wojowników. Armia w zależności od stawianych zadań i rodzajów walki, podzielona była na szczepy. Szczep Scytów odpowiedzialny był za ochronę granic imperium, stąd nazwa Scyci.
– Szczyt, z mazurska Scyt, to inaczej tarcza. Na krańcach imperium budowano grody obronne, które spełniały rolę Tarczy. Szczecin bronił ujścia Odry i nie pozwalał na wdarcie się w środek imperium drogą wodną. Podobnych nazw zachowało się więcej.
Inny rodzaj broni stanowił szczep Antów. Na zabytkach z Przylwic (obecnie Prilwitz, na terenie zajętym przez Niemców) na figurce bóstwa nocy, przedstawionego jako hybryda człowieka z lwem, istnieje napis słowiańskimi runami: AN (figura nr 6 w pracy Mascha). Istnieje przypuszczenie, że tak była nazwana formacja wojska walczącego nocą, pod patronatem boga nocy ANA.
Formacja wojenna zakuta w żelazną zbroję, spełniająca rolę dzisiejszych „pancerniaków”, od nazwy metalu – rusa (z rusy – rudy, żelazo, rdza) była zwana Rusami.
Formacja wojenna wykorzystująca w walce element psychologiczny, miała za zadanie przerazić przeciwnika przed walką. Umundurowanie czarne z naszytymi białymi kośćmi. W świetle pochodni sprawiali wrażenie armii kościotrupów – przerażających – laszy (lesz – trup), którzy aniołkami nie byli. Stąd nazwa Lachy.
Wynika z tego, że nazwy słowiańskich narodów pochodzą od nazw formacji wojskowych, które wywodzą się z jednego narodu zwanego niegdyś Wielkim – Welieti, przez obcych zwany Weneti.(runiczny dyftong LI pisany jest jak łacińskie N). – Wiadomość zaczerpnięta z pracy Marskiego „Księga Popiołów”.
***
L. Marski w pracy „Księga Popiołów” cały rozdział poświęca religii słowiańskiej z początków chrześcijaństwa w Polsce. Dla owych wierzeń używa nazwy „ruska wiara”, wyjaśniając jednocześnie, że biskup Kadłubek nazwy Rusy i Lachy używa zamiennie. Są to po prostu synonimy. Owa religia nie wpisuje się w chrześcijaństwo ani greckie, ani łacińskie. Jest wiarą Rodzimą. Zakon ARIAN, który przez Romai został przepędzony z Polski, identyfikuje z Ariami i wierzeniami słowiańskimi sprzed skatoliczenia narodu.
Czy szesnastowieczni Arianie sięgnęli po tradycje słowiańskie? Społeczny wydźwięk ich nauki no to wskazuje. Jak było z dogmatami?
Dostępna w nauce tylko jedna strona konfliktu z chrystiaństwem, któremu nie każdy ufa.
Leledrag Marski
„Obrządek Słowiański (chrystiański), czy Obrządek Słowiański
(pogański).
Mamy kilka zbieżnych informacji o sytuacji religijnej w Polsce Bolesława Chrobrego, pod koniec jego panowania:
1.Informację o rzuceniu przez arcybiskupa Gnieź. Gaudent’a klątwy na Polskę. (trudno więc by Chrobrego koronował)
2.”Żywot Mojżesza Węgrzyna” powiada pięć lat po wyprawie Chrobrego, na Kijów (1018r czyli ok. 1023) rozpoczął Bolesław wielkie prześladowania mnichów i wypędził ich wszystkich z kraju (wystarczający powód dla klątwy rzuconej na państwo).
3.Kosmas raczej łacinnik podaje, że w 1022r rozpoczęto w Polsce prześladowanie chrystian.
4.Długosz podaje, że 1022r Chrobry stłumił bunt antykościelny (a może jednak bunt katolickokościelny sądząc po skutkach?).
5.Mamy też informacje o małżeństwach zawieranych na prawie krajowym, (czyli chyba z obrzędu pogańskim).
Te fakty kronikarskie tłumaczy się najczęściej w ten sposób, że Chrobry prześladował mnichów, ale obrządku słowiańskiego, bo pomagali jeńcom Rusinom. Gaudent rzucił klątwę na Polskę za to, że Chrobry żył z Rusinką w konkubinacie (co tu im winna Polska, wystarczyło obłożyć klątwą Chrobrego), zaś Kosmas po prostu się pomylił, a małżeństwa na prawie krajowym były nie wiadomo czym. Widać, że to rozumowanie nie trzyma się kupy, abstrahując od sytuacji politycznej, czyli koronacji Chrobrego a tylko obrządek słowiański to umożliwiał.
Więc Gaudent prześladuje Chrobrego, że ten dogadza Rusince. Chrobry prześladuje mnichów którzy pomagają jeńcom ruskim. Kosmas to pomyleniec, a śluby jeden z ważnych ogólnie sakramentów, bierze się zapewne w lesie pod jemiołom lub ówczesnym urzędzie stanu cywilnego, czyli krótko mówiąc absurd i niedorzeczność (to, że brano śluby w świętym gaju pod jemiołą, jest dość prawdopodobne jakaś pozostałość obyczajowy pocałunek pod drzewem życia).
Przypomnijmy sobie pewne inne cechy sytuacji religijnej Słowian, (w owym czasie u Kadłubka nazwa Słowianie, Lechici, Polacy używane są wymiennie bez odróżnienia, synonimicznie jako nasza nazwa etniczna), więc Grek Prokop z Cezarei pisał o ich wierze (VI wiek), a była to cecha dość trwała, religie tak szybko nie mutują:
„(…) Uważają bowiem, że jeden tylko bóg, twórca błyskawicy, jest panem całego świata i składają mu w ofierze woły i wszystkie inne zwierzęta ofiarne. (…)Oddają ponadto także cześć rzekom, nimfom i innym jakimś duchom, składają im ofiary, a w czasie tych ofiar czynią wróżby.(…)” (byli więc monoteistami!?!)
Grek Konstantyn Porfironogeta pisał, że 950 r mieszkali na północ od Węgrów(Turków) i wschód od Niemiec Chorwaci Biali nieochrzczeni. Brak wiadomości o chrześcijanach obrządku słowiańskiego, którzy przecież byliby powodem do dumy dla następcy cesarza Bizantyńskiego, który wykoncypował Cyryla i Metodego oraz ich misję. Więc nie omieszkał by o nich wspomnieć jako owocu chrystianizacji.
Ale co ciekawe są jeszcze w latach 1143-5, w Polsce ludzie nazywani Rusinami którzy wyznają jakiś swój bezbożny obrządek i dyscyplinę, niejaki biskup Mateusz pisze do niejakiego św. Bernarda de Clairvaux by on przybył przeciw nim i ich obrządkowi na pomoc, ” ...bezbożnemu Rusinów obrządkowi i dyscyplinie…Lud ruski bowiem ani z kościołem łacińskim, ani greckim nie chciał być zgodny, lecz zupełnie od obu oddzielony z żadnym z nich nie współuczestniczy w przyjmowaniu sakramentów… [więc nie był to z pochodzenia obrządek wielkomorawski, tylko Ruski obejmujący całą Słowiańszczyznę, pisze się w tym kontekście głównie o Polsce ale i o Czechach (o Rusi w dzisiejszym tego słowa znaczeniu w tym piśmie tylko przypominając jako oczywistym tego obrządku występowaniu).
Jacy to więc Rusini w Polsce i Czechach?
Otóż Rusini właściwi czyli Chorwaci, bo Chorwat, Rusin, Sclawin, Słowianin, Obr, a i Lach to synonimy, czyli imię własne tego samego ludu, który dał nazwę różnym państewkom Słowiańskim po rozpadzie Związku-Banta-SpólNoty-Kaganatu Sclawinów-Lugii-Antów-Obrów-Awarów czyli Chrobrów ~ Kobrów ~ Hobrów ~ Obrów ~ Chorwatów ~ Rusinów ~ Lachów ~ Gebalimów ~ Goblimów ~ Mardów ~ MarHarii ~ Harów ~ Walinjana (warinjana-warengowie-wręgowie-szkieleci) itd. patrz też strony „Kwesta Białej Chorwacji”. (a jeśli był to obrządek słowiański pomorawski to dlaczego występuje na obszarze całej Rusi, czyżby Wielka Morawa chrystiańska obejmowała całą Ruś?)].
Tłumaczy się to, że ten bezbożny obrządek Rusinów jest to obrządek słowiański-chrystiański, a może był to jednak obrządek słowiański przedchrystiański. W 999 r synod biskupów ustanowił święto zmarłych. Dlaczego przez tysiąc lat chrystianizmu, nie potrzebowali chrystianie tego święta a trzydzieści lat po tzw. chrzcie Polski, a parę lat później chrzcie Rusi, to święto zmarłych wprowadzili?
Bowiem te święto było u nas ważnym świętem i trzeba było go zaadoptować do chrystiańskiej celebry, by nie było kontrowersji między Słowianami a resztą chrystian.
Jeszcze w XIV-XV wieku w Polsce w Zielone Świątki (stare polskie święto), pisał zdegustowany klecha „…schodzą się starki, kobiety i dziewczęta do kościoła, nie na modły, ale na tańce, nie Boga wzywać, ale diabła, mianowicie Ysaya, Lado, Ylely, Yaya(…) jeśli nie będą pokutować (czyściec) przejdą z Yassa, Lado na wieczne potępienie (piekło)” (schodzą się starki, kobiety i dziewczęta do kościoła na tańce, wzywać diabła Ysaya, Lado, Ylely, Yaya … przejdą z Yassa, Lado na wieczne potępienie), toż to istna demonstracja polityczna i religijna, więc takie to było chrześcijaństwo w Polsce, czy to nie o tym Ruskim ludzie i jego bezbożnych obrządkach pisał parę wieków wcześniej wspomniany wyżej Mateusz (a tak naprawdę chrześcijaństwo w Polsce to zaprowadziła najprawdopodobniej dopiero święta inkwizycja, a raczej wymusił strach przed jej stosami, wcześniej była to religia aparatu państwa, tak jak w 40 lat po wprowadzeniu komunizmu w Polsce była to ideologia 10% ludności kolaborującej z okupantem, zasilanej wszelkiej maści karierowiczami pozbawionymi kręgosłupa moralnego, sprzedającymi się za dobra materialne i przywileje, „możesz sobie i diabła ‚czcić‚ byle byś dziesięcinę płacił”).
Jeśli ktoś myśli, że jestem niechętny chrystianizmowi to muszę powiedzieć, że uważam chrystianizm za pewną mutację naszej religii, która po przekształceniu w środowisku lewantyńskim z nowym wątkiem mesjasza, wróciła do nas rykoszetem, tak więc nie jest to całkowicie obca nam religia i pełna jest ideologii i frazeologii naszej religii, bo u nas zmartwychwstawał na Świętej Peuce Światogor, czyli najwyższy Bóg Amon.
Sam przecież chrystianizm (Chrystus się ochrzcił, więc nie wymyślił chrztu) to miszmasz zapożyczeń z naszej religii poczynając od chrztu ~ krztu ~ okrzesania, poprzez święto zmarłych do opoki piotra, (kalpy-opoki-roki tu z religii kamiennych kręgów Sziwy-Zerwana-Kronosa ~ czasu) wszystko to należy do starej religii Ludu Słowian-Ludu Ariów, jest to religia w której na przykład było drzewo życia, chrześcijaństwo na każdym kroku nawiązuje polemikę lub asymiluje te symbole, nie mając lub też nie chcąc mieć tego świadomości, każdy słyszał na pewno frazę „krzyż jest nowym drzewem życia„, do czego tu nam chrystianie piją (przygadują) i rodzi się też naturalne pytanie czym jest i jak wyglądało stare drzewo życia, oraz z jakiej pochodzi religii? Czyżby o zgrozo pogańskiej?
Te drzewo życia z jego frazeologią znajdujemy też w Edzie (Drzewo Ygga-Strasznego, na którym ‚jedno’oki’ wisiał dziewięć dni sam sobie złożony w ofierze Odin), czczą to drzewo Sasi, liśćmi tego drzewa są pokolenia ludzkie o czym mówi Iliada Homera. Frygowie czcili dąb i lipę wieszając na nich wieńce, u nas czczono Święte Dębowe Gaje, w mitach Egipskich Święte Cedry w raju są strzeżone przez plujące ogniem kobry. Ale głównie symbolizowała drzewo życia winna latorośl, (czy też leszczyna) jako łatwo się szczepiąca, więc się odradzająca, dlatego taką to złotą gałąź (drzewa życia) dostał Brzetysław od naczelnika Giecza na znak, by ten ich przesiedlił (przeszczepił ) do Czech, chociaż byli oni już formalnie chrześcijanami to posługiwali się symboliką starej religii Słowian-Ariów-Awarów, inne jej cechy oprócz kultu drzewa życia (dąb, jawor, święte gaje), to kult ognia, monoteizm czyli kult gromowładcy, kult świętych rzek i źródeł, jej atrybuty oko niebios w trójkącie symbolizującym Świętą Górę, Górę Niebios (Pełkę) „która była szeroko rozsławiona z ‚jedno’okich’ cyklopów”(Długosz) tzw. oko opatrzności, czy diadem półksiężyca na głowie władcy (stąd książę-księżyc), wszystko to było i istniało w ramach obrządku Słowiańskiego, tego bezbożnego obrządku Rusinów-Chorwatów-Obrów o którym pisał rzeczony biskup Mateusz.
Krak Kraczun to Mitra który mieszka na szczycie gór Harati i odradza się 25 grudnia w jaskini.
Czy przypadkowo Chrystus dokładnie powiela ten schemat?
Oczywiście nie i dlatego nasza religia musiała być z taką bezwzględnością niszczona, bo chrystianizm tylko ją naśladował i w końcu sobie przywłaszczył, by uchodzić za rzecz oryginalną, choć jest tylko naśladownictwem. Jest to bez wątpienia herezja importująca innowację biblijno-nowotestamentową która wyparła pierwotny i właściwy obrządek Słowiański w którym istotnym obrzędem był chrzest.
Herezja ta pozostawiła jednak większość obrzędów starej religii tylko je modyfikując. a) Róg obfitości ~ kielich krwi-wina,
b) Kołacz ~ opłatek (jakaś ewolucja i mutacja musi zachodzić).
Innymi słowy mówiąc, bezbożny obrządek Rusinów w Polsce i ogólnie pojmowanej Słowiańszczyźnie to monoteistyczna religia przedchrystiańska z której wywodzi się obrzędowość chrystiańska, łącznie z wątkiem zmartwychwstania – ściśle, a pierwotnie mówiąc – wskrzeszenia (problem z podniesieniem kamiennej płyty przez Światogora). Chrystus swoim, zmartwychwstaniem, co do szczegółów (odrzuceniem płyty grobowca i siedzący na nim anioł twierdzący, że Chrystus poszedł już królować w niebie), powiela porządek wskrzeszenia Słowiańskiego Monarchy.
Dobrze zdawali sobie z tego sprawę ludzie kościoła, dlatego tak wytrwale niszczyli wszelkie ślady pierwotnej wiary z której się wywodzili. Bowiem chrzest był zanim powstał chrystianizm i to kilka tysięcy lat wcześniej, nim narodził się oraz zmartwychwstał (skoro w to wierzą) Chrystus, którego przecież ochrzcił wodą Jan Chrzciciel, a chrzczono się wodą i w Indiach i w Skandynawii oraz my wasserpolacy, czyli wodni Polacy nieprzypadkowo tak nazywani, bowiem w przezwisku jest znamię, krestojan~krzeszcijan (nazwa ta już u Herodoa V wiek p.e.ch.).
Bowiem chrzest ten wodny (był też chrzest ogniem, logiką bardziej związany ze wskrzeszaniem – okrzesaniem) oznaczał: Wejście do wód rzeki czasu i narodziny ponowne – jako wyjście z wód płodowych matki ziemi. Narodzenie się na nowo – więc dający nowe życie, które jest szansą na lepsze życie, poprawę, wyzbycie się grzechu, zepsucia i zła, a które jest tak naprawdę wielką nadzieją żywych którzy boją się świata martwych i niewiadomej którą on niesie.
Tego, że nie był to obrządek chrystiański dowodzą słowa o jego bezbożności i niechęci ludu Ruskiego ~ Lachskiego ~ Obrskiego do uczestnictwa w obrzędach kościoła obojętnie czy Greckiego czy Łacińskiego one wtedy się jeszcze mało różniły, jednak między obrządkiem Słowiańskim a chrześcijańskimi istniała zasadnicza różnica a był nią brak w tej religii wątków biblijno-nowotestametowych. Trumna Chrobrego pokazuje kogo oraz jakie królestwo strzegą węże po jego śmierci, (czyli rajskie-kobry-wojownicy, strzegące cedrów-dębów w raju). Był to władca pretendujący do zwierzchnictwa nad państwem teokratycznym, Chorwackim i Kujawskim czy Połabskim, ale zawsze było to królestwo Słowian -Sklawinów-Rusów-Ludu-Ród-Ruth(enia-lud’enia)-Gotów-Polaków, obojętnie czy był tym władcą Madżak waliński, Wilcinius połabski, Hertnit ~ Amm’jusz Roso’monów (ruski-chorwacki), Lesz’ek (chorwacki), Popielida (polański), który jednoczył dzielnice Słowiańskie w kaganat, związek olbrzymów, a tytuł króla królów był tu przecież jak najbardziej adekwatny, ze względu na obszar jak i zróżnicowanie terytorialne i częściowo etniczne Słowiańszczyzny, bo jak mówią „Złote łąki” był wśród Słowian lud (a)Wali’nów(warinów), który był najczystszej krwi, więc inne ludy Słowiańskie musiały być już pomieszane z innorodcami, czyli mieszanej (więc nie najczystszej) krwi, choć wszyscy byli rośli i silni, a włosy ich nie były ani białe ani nie przechodziły zdecydowanie w barwę czarną, lecz wszyscy byli względem greków rudawi, więc od właściwości ciała zwani Rudzi-Rusi, czyli tak czy inaczej nie odbiegali za bardzo od siebie antropologicznie, przynajmniej dla obserwatora z zewnątrz.
Oczywiste w tej książce utożsamiam się z państwowym, czy też związkowym punktem widzenia Słowiańskiego ‚Związku Lugiów ~ Bantaibu Antów’ państwa narodu słowiańskiego, więc do herezji chrystianizmu jako narzędziu ideologicznej ekspansji Franków, czy papieskiego Rzymu przeciwko Świętym Górom, które przyczyniło się do rozpadu kaganatu Obrów mam niechętny stosunek, ale nie jest to dla mnie jakoś szczególnie wiążące emocjonalnie bo to stare dzieje, po prostu tak jak dla związku radzieckiego, narzędziem ekspansji ideologicznej i politycznomilitarnej był komunizm, dla Niemiec nazizm, dla Arabów islam, tak dla Franków chrystianizm i jest to dla mnie wynalazek równie ważki jak włócznie i topory Franków, czyli mam do tego stosunek jak do przedmiotu martwego, bo tym jest ideologia – narzędziem i niczym więcej. Narzędziem walki, przetrwania, czyli organizacji się w celu ekspansji lub obrony, (obrony, czyli na przykład umacniania osiągniętych pozycji). Niektórzy potrafią z tego narzędzia stworzyć sobie przedmiot bałwochwalczego kultu, a wtedy biada ludziom rozumnym i prawdzie. Chrystianizm jest w istocie, tak naprawdę w 90% historią głównie lewantyńską czy śródziemnomorską.
My mamy swoją słowiańską historię dorzeczy świętych rzek, córek świętej matki ziemi i jest to moja wiara, moja woda, moja ziemia święta, miejsce mego narodzenia, moja przeszłość, cmentarz i znicz, nie mam innych ziemi świętych ani cudzych bogów przed nią i mówiąc językiem archaizowanym, poetycznym i religijnym iz poryo iz waryo takie wskazanie, z mego ognia z mej wody słowy tako nam antenaci rzeczą.
Niektórym się wydaje, że podobieństwa miedzy słowami są przypadkowe. Oczywiście nieraz tak bywa. Tak jest np. w przypadku podobieństwa słowa krzest-chrzest (dźwiękonaśladowcze chrzęst, o’krzesać, stąd krzest) do słowa greckiego Chrys’tus (pomazaniec, dosłownie ‚złoty tuz’ tak jak chrysos-złoto, chryzo’stom-złoto’usty) spowodowało to, że słowo chrystianizm zmieszało się z naszym słowem krześcijaństwo wynika to z mechanizmów asymilacji języka, czyli odczytywania obcego słowa przez rdzenie rodzimego języka zgodnie z pewną logiką, bowiem chrzest jest ważnym obrzędem chrystianizmu. Przypadkowo słowa Anioły [Anieli, Anya-Ela, dosłownie ‚mara-duch(też śmierć) ~ boga-świata’] wydają się słowem podobnym do greckiego słowa angelos (zwiastun) bo w istocie te słowa znaczyły co innego i są to różne słowa, choć te drugie słowo było używane przez naszą PAPLAJACĄ PO ŁACINIE SZLACHTĘ CZYLI INTELIGENCJĘ, a Anioł czy imię Anielka zachowało się dzięki językowi ludowemu czy mieszczańskiemu tak jak frazy morowi ludzie czyli jaworowi ludzie. Nie jest zaś przypadkiem to, że celtycki bóg Esus dał imię jEzus’owi. Bo Esus i Jesus to te same słowo. Podobno Esus znaczy dobry, więc pierwotnie Iesous Christós ~ Esus Chrystus znaczy dobry pomazaniec czy dobry złoty tuz-wojownik, niekiedy mówimy o kimś szczery(dobry) jak złoto. Możliwa więc taka etymologia tego imienia, co podobne do złotego awatara Wisznu, który ma mieć piękną złotą skórę stąd zwany jest lub będzie Gaurahari lub Gauranga.
Musimy coś sobie uzmysłowić chrystianizm wszędzie usiłował zatrzeć ślady starej religii. W miejscu zburzonej świątyni pogańskiej, czy wykarczowanego świętego gaju stawiano bożnicę chrystiańską. Asymilowano obrzędy, przejmując czy to zielone światki, czy święto zmarłych, którego w judaizmie po prostu nie ma (oni twierdzą, że nie można zakłócać spokoju zmarłym, a co praktycznie jest dość wygodne dla żywych, nie ma też w judaizmie pojęcia duszy, czy niebios). Nawet na lipach, które są wariantem kobiecego drzewa życia, chrystianie przybijali kapliczki matki boskiej tak konsekwentnie, że później zachowało się w folklorze ludowym mniemanie, że w lipie mieszka matka boska.
Zresztą chrystianin wszędzie będzie widział symbolikę chrystianizmu w skrajnych wypadkach nawet w niewyraźnym zacieku na szybie pierwszego lepszego domu zobaczy twarz matki boskiej, czy w plamie sadzy na kominie twarz Chrystusa.
Podobnie jest z umysłami naszych romajskich historyków oni wszędzie widzą Bizancjum i chrystianizm nawet w zdawałoby się dość oczywistej symbolice religii drzewa życia, zapomnianego choć odnotowanego jeszcze w kartach imperium-królestwa Trefl’ańskiego – Drewl’ańskiego.
Monety ruska ‚Walan (wanan?) R nasto(jaszczy)-miasto~przedni’?, awarska VII w. fragment korony na monecie czeskiej(?) przypisywanej Brzetysławowi, moneta z terytorium Słowacji VI w. przypisywanej grekom, symbol z płyty w Wiślicy, następnie symbol z monety oraz fragment płaskorzeźby z trumny Bolesława Lackiego. Zamieściliśmy też w środku symbol króla (K) trefl-drewl zwany u nas żołędziem. Jest on związany z dębem, czyli wariantem drzewa życia. Trójkąt Wiślicki z którego wyrasta winna latorośl łączy się kształtem z trójkątem z monety słowackiej na którym z kolei jest symbol ‚żołędny'(dębu), trójkąt ten symbolizuje świętą górę (co miesza się też z dachem świątyni, sama świątynia też miała stać na górze Peuce). Na szczycie kopca Kraka znaleziono korzeń, karcz ~ karpę około 200 ~ 300 letniego dębu. Dąb nie rozsiewa się wiatropylnie ze względu na ciężar żołędzia. Więc zasadzono go na szczycie kopca specjalnie. Ścieli go chrystianie najpewniej w połowie (po pokonaniu tzw. reakcji pogańskiej) lub pod koniec XI wieku (po upadku Bolesława Śmiałego, bo na jego koronacji było jeszcze dziewięciu biskupów obrządku słowiańskiego, którzy to biskupi raczej czcili to ‚drzewo życia’, niż je zwalczali) czyli kopiec usypano w VIII – IX wieku, a wtedy to przecież w środkowej Europie dominowała kultura materialna z symboliką drzewa życia, jego wariantem jest też krzyż czy swastyka choć to symbole bardzo stare.
Krak zanim został królem miał walczyć zwycięsko w Karyntii, czyli chodzi tu o walki Awarów z Frankami więc Krak był władcą Awarów. Monety te świadczą o ciągłości symboliki religijnej u Słowian. Dąb, wina latorośl czy leszczyna jest tylko wariantem symbolicznym drzewa życia, bo przecież drzewo to bardziej jest drzewem genealogicznym dynastii, narodu czy ludzkości niż drzewem pospolitym.
Wyssaliśmy to z palca? Nie – opowiadamy bajki. Będzie to bajka O piastowskim dębie Jana Baranowicza która świadczy, że język pamięta czym było drzewo życia w naszej religii. Tu – czym było dla dynastii.
„Na północ od miasta Brzegu, które rzeka Odra zdobi jak błękitna przepaska jest wieś Szydłowiec… w sąsiedztwie lasu… unosi się stara legenda… znajdował się tu kiedyś prasłowiański święty gaj… w miejscu gdzie kiedyś stał ołtarz, rósł do niedawna jeszcze dąb-wiekowiec… Olbrzym to był nad olbrzymy… konary krzekotały się szeroko, pełne guzów i wygięć ~ więcej podobne do bajkowych węży i smoków niż do odnóg drzewnych… przebąkiwali, że dąb domowił się na Szydłowieckich gruntach od czasów Piasta Kołodzieja…
Różnie plotkowała legenda ale najprawdziwsze… było to, że żywot dębu wiązał się ściśle z żywotem Piastów co mieszkali na zamku w Brzegu. Książątka wychowywali się w zielonym cieniu konarów; odpoczywali po nauce, śmielsi wspinali się niczym wiewiórki na wierzchoły. Małe księżniczki siadywały na węźlistych korzeniach, wiły wianki z pachnących konwalii i fiołków, pląsały u jego stóp jak małe rusałki. Lata dzieciństwa upływały im pod rosochatą opieką.
Żaden drwal nie podniósł nigdy prawicy zbrojnej w topór na sędziwy, piastowski dąb. Ni drwal, ni ktokolwiek inny. Nie tylko dlatego, że jego nietykalność gwarantował przykaz książęcy. Dotknąć kory dębu równało by się świętokradztwu. Nie wiada, jakie moce w swych dziuplach chowało przez wieki drzewo pogańskie. Nie ważył się dotknąć nikt z obcych… życie dębu było związane z życiem… Piastów. Nie sok ale krew, żywa krew krążyła pod chropowatością kory, kropla w kroplę ta sama co wypełniała tętnice i żyły Piastowiczów. Umierał książę z brzeskiego zamku, usychała i gałąź dębu. Opadały konary na paproć, zapadały się pod trawnik piastowskie trumny. Tak działo się przez pokolenia… Ostatnia gałąź odpadła z dębu w roku 1675. Wtedy właśnie zmarł ostatni piast, książę na Brzegu.”
Jeśli jeszcze ktoś nie wie czym było drzewo życia i z jakiej było religii to niczego już nie zrozumie.
Wracając jeszcze do monet. Romajscy historycy mają tendencję do jakiegoś specyficznego uwłaczania naszym przodkom. Cokolwiek oni nie zrobili, starają się przypisać obcym wpływom, zapożyczeniom, naśladownictwu czy wręcz fałszowaniu – głównie monet. Mimo tego, że kiedy indziej z zażenowaniem przyznają, że sztuka lania miedzi czy brązu jest znana na naszych ziemiach od 5000 lat. Wybicie monety nie jest więc taką wielką sztuką dla tej naszej prowincjonalnej ziemi. Mamy więc wiele monet, które są przypisywane różnym egzotycznym miejscom, lub wreszcie nazywają te monety fałszywymi z bezsensownymi napisami. Nawet potrafią wymyślić takie coś jak bicie pełnowartościowej monety w Saksonii specjalnie na eksport do Polski i to w czasie, kiedy to Polska toczyła dość ciężkie wojny z Niemcami. Na dodatek Niemcy owi którzy biją dla nas te monety okazują się analfabetami bo nie potrafią prawidłowo zapisać imienia Adelajda więc piszą ‚Ateahlat’ co więcej monety te niekiedy mają też imię Bolizlavz które to imię świadczy, że Polacy przynajmniej lepiej od Niemców znali tzw. łać. alfabet bo poprawniej zapisują imiona. Nazwa ATEA’HLAT może znaczyć na przykład a’tea(deo-teo) – bóg, hlat-glad – miecz, wiec bożymiecz bo chyba nie bez’bożny’miecz (a może hlat to czeskie hlad-głód (też chciwiec), ATEA’HLAT znaczyłoby wtedy bez’bożnych’głód, – bóstwo chciwców). Są też monety np. Hiatmervs, które są niby bite przez jakieś małe plemię słowiańskie. Czyli uznają, że może coś zrobić małe plemię, ale Państwo Bolesława porównywalne z Niemcami, dominujące wówczas w Słowiańszczyźnie, musi wszystko zapożyczać w Niemczech.
Jest moneta Bracislav [en’ces’nus – x‚rzekam (się na) zawsze, napis treścią pasuje do nieszczęsnego Mieszka II ale też możliwe, że wybił ją tzw. Brzetysław ok. 1041r, a może Braci’slav (czy od Braci-braterstwa Słowian, czy Wraci-wróci Wraci’slaw) to Bolesław Zapomniany i en’ces’nus znaczy (nie) wyrzeknę się nigdy] na której niby św. Wacław trzyma koronę z motywem drzewa życia, który to motyw też znajduje się często na dachu kapliczki-świątyni innych podobnych monet. Korona drzewa i korona królewska mają tą samą nazwę, bowiem obie symbolizują koronę drzewa życia. Kiedy król zakładał taką koronę ,symbolicznie wcielał się, czy wstępował w drzewo życia.
Inne monety ze Słowacji mają motyw ołtarza, na dwóch , trzech raczej drewnianych stopniach znajduje się kulista bryła tu raczej kamienna, na niej znajduje się krzyżopodobny przedmiot kultu.
Jest to jakiś uskrzydlony kielich, też może być to jakiś lichtarz ~ znicz (więc czy to zNicz góry? Bardzo prawdopodobne.).
Sam krzyż też jest często symbolem pogańskim w naszych kulturach archeologicznych jest przewodnim (czyli głównym) motywem zdobiącym ceramikę. Krzyże z popielnicy z Białej pod Łodzią, przeworski, cztery awarskie, trzy oksywskie.
Jeszcze o napisach, tym razem na mieczach lednickich. Napis IIEIIEII, jest podobny do przyśpiewki pogańskiej Ileli, Ileli – IlEli, IlElI, zapisanej dużymi literami odczytanie jako IIEII’EII – znaczyłoby Ileli Eli, s’ileli eli czyli silny – boże .Krzyże z tego miecza mogą być pogańskie. Patrz wyżej. Możliwe, że IIEIIEII, znaczy tylko tyle co jakiś okrzyk pierwotnie bojowy jjej – jejj, bo drugi napis tzw. NON-NEN, może być zapisany alfabetem chorwackoruskim i znaczyć joj-jej – a w runach słowiańskich LI-OLI LI-ELI. Same te słowa oj-joj, aj-jaj, ałła (Alki-Ałki), być może są pierwotnie imionami świętymi tak jak w przyśpiewce etruskiej ‚rym tin tin’ (bóg Tin) nasze ‚rym cin cin'(bóg Cin alias Zin), Olaboga (wszech bóg lub wszyscy bogowie), tak tez stało się z imionami chrystianizmu – jest okrzyk Jezu! – Jezus! Maria! Czy choćby dzieci, gdy płaczą czy boją się, wołają do swej obrony – Mamo! Napis OI CRLAb odczytany w runach OJ KRLAM, (OJ – dyszel, ster),znaczy STER KRÓLOM.
Co mówi nam Przypadek Giecza oprócz tzw. oświeceniowej przyczyny zakłamywania i zacierania polskiej historii. Istniał przyczynek interesu politycznego i religijnego (sędziego) Tyrana Polski – Judex Dagome alias Mieszka I, był to interes antydemokratycznej absolutnej władzy uzurpatora.
W Polsce w 966r, niemożliwa była chrystianizacja totalna choćby z powodów fizycznych. Chrzest objął tylko wierchuszkę władzy. W jakimś stopniu grody (stąd łatwość ich opanowania przez Czechów). Należy też liczyć się z pewną liczbą chrześcijan, regionalnie – do co najmniej kilku procent. Musiały istnieć różnice regionalne w ich występowaniu, jak świadczy przykład Gieczan, którzy wyemigrowali do Czech, zapewne z powodu swojej postawy w wydarzeniach nazywanych tzw. „reakcją pogańską”, która miałaby nastąpić jakoby po 1032-34?-38?r.
Czegóż ci Gieczanie wyemigrowali z Polski w 1038-39r razem z czeskim najeźdźcą? Bowiem byli odosobnieni w swojej wierze od której Polacy (Ljadzi-Ledianie) masowo odstąpili. Nie, jak chcą nasi historycy, w 1032 r., ale 1022r., kiedy to arcybiskup Gaudenty obrzucił Polskę klątwą po tym jak Chrobry przejrzał na oczy i powrócił do prawej wiary ojców, o czym świadczy jego trumna.
Kosmas pisze, że 1022 rozpoczęto w Polsce prześladowania chrześcijan. Oczywiste przesada. Odsunięto ich po prostu od władzy. Stracili przywileje, stali się czym byli – czyli mniejszością wśród większości Obrządku Słowiańskiego. Co mogło być przez nich odbierane jako prześladowania. Zapewne byli podani jakieś presji wywieranej przez pogańską większość, czyli tych, którzy byli obrządku Słowiańskiego. Jednak fakty odnotowane w czasie najazdu czeskiego, świadczą o tym, że miejsca kultu chrystian były nie naruszone. To dopiero czescy katolicy – rabusie – ogałacali kościoły z kosztowności. Opinie o jakimś buncie pogan w Polsce w świetle tego faktu to zwykłe kłamstwa. Raczej doszło do chrystiańskiej kontrrewolucji z elementem klasycznej zdrady, czyli sprowadzenia obcych – czeskich wojsk. Przez spisek ich, Polska wpadła dopiero w zamęt wojny domowej i rozprzężenie. Dopiero wtedy zaczęto ich prześladować. Był to jednak odruch gniewu ludu a nie sterowane przez państwo czystki. Łatwość najazdu czeskiego, jego sukces wynikał z tego, że ktoś współdziałał z najeźdźcą, a kto?
Ci którzy mieli w tym interes, czyli odsunięci od władzy w Polsce chrystianie. Dlatego Gieczanie, którzy współdziałali bardziej masowo od innych z czeskimi rabusiami, razem z nimi opuścili Polskę w obawie przed odwetem tych, dla których byli kolaborantami najeźdźcy.
Istnieje też pogląd, że to po śmierci Bolesława Zapomnianego, który miał rządzić Polską po Mieszku II, wybuchły w Polsce zamieszki. Więc wydarzenia mogły przebiegać następująco.
1) Spisek chrystian.
2) Obalenie Bolesława (Bracislawa ~ Braczysława?) Zapomnianego (raczej zabójstwo, 1038-39r).
3)Kontrakcja Polskiej pogańskiej większości.
4) Najazd czeski w celu wsparcia zamachowców chrystian.
5) Złupienie przez nich, między innymi chrystiańskich kościołów i wycofanie się ich wojsk do Czech razem z chrystiańskimi religijnymi uchodźcami z Polski (z Giecza i nie tylko).
6) W Polsce dochodzi do porachunków z pozostałymi oskarżanymi o zdradę biskupami obrządku chrystiańskiego, starostami; urzędnikami oskarżanymi o nieudolność, oraz uczestnictwo w antypaństwowym spisku chrystian.
Pełna analogia do przypadku upadku imperium Awarskiego.
Co decyduje, że tak uważamy? Decydująca jest tu jednoznaczna informacja, o wywożeniu olbrzymich skarbów z kościołów i miast wielkopolski przez czeskich najeźdźców [Procesja w Pradze… niesiono… złoty krucyfiks, ważący trzy razy więcej niż odznaczający się wielką tuszą Bolesław Chrobry, oraz trzy wielkie i ciężkie złote płyty zdobne drogocennymi kamieniami… na końcu więcej niż na stu wozach wieźli olbrzymie dzwony (kościelne) i wszystek skarb Polski, za nimi postępował niezliczony tłum znakomitych mężów z rękami skrępowanymi żelaznymi pętami… ],
Przypomina to wywożenie skarbów zrabowanych z Awarskiej Świątyni Dziewięciu Kręgów, ale co bardziej istotne świadczy to o tym, że do 1038-39r w Wielkopolsce państwo jakkolwiek kierowane przez pogan, było sprawne. Był tam zachowany porządek i prawo, oraz rzecz niezrozumiała dla chrystian tolerancja religijna. Świadczą o tym te pełne skarbów kościoły.
Co dzieje się w państwie ogarniętym anarchią i dzikim buntem ?
Jeśli było to państwo bez rządu, sił zbrojnych, to dlaczego ci dzicy poganie dyszący rządzą mordu nie grabią tych niemiłych im świątyń pełnych złota? Cóż ich to powstrzymuje? Logiczna odpowiedź może być jedna, opowieść o pogańskim buncie to zwykłe kłamstwa tych, którzy byli winni zamieszek i zdrady.
A powiedziała nam o tym chełpliwość czeskich złodziei dowodzonych przez ich księcia rabusia, którzy na rozłamie w Polsce dorobili się wielkich skarbów, co ukradli głównie w chrystiańskich kościołach pełnych skarbów, kościołach, które nietknięte i bezpieczne stały w państwie tzw. pogan, do czasu najazdu czeskich chrystian-rabusi.
Podsumowując
Kwestia politeizmu Słowiańskiego.
Jest on może pozorny wielość wyobrażeń boga nie przekreśla formalnie jeszcze monoteizmu, choć chyba każda religia musi praktycznie w końcu wyewoluować w politeizm, czy nabrać znamion bałwochwalstwa, czyli kultu obrazów i posągów.
Przykładowo, ktoś z zewnątrz, mógłby nazwać współczesny chrystianizm politeizmem z kultem duchów oraz świętych miejsc. Bóg jest zdecydowanie zepchnięty przez kult Człowieka -Boga Chrystusa. Jest kult wielkiej Matki Boskiej. Mamy też Archaniołów, oraz kult Wielkich Świętych, z podziałem na różne ośrodki kultu. Kult obrazów (Ikonodule kontra Ikonoklaści).
Czym się różni matka boska kazańska od matki boskiej częstochowskiej?
Są to dwie różne ikony tej samej bogini, choć w różnych miastach i wyznaniach, jednak czymś się różnią. Jedna Ikona jest patronką zaciekłej wojny przeciw Polakom-łacinikom, druga Ikona doznaje wielkiej czci Polaków-łaciników.
Innym Wielkim Bogiem tej religii, często wywoływanym, jest Szatan. Bowiem sataniści, bez wątpienia, są jakąś sektą Chrystianizmu. Mamy jeszcze podział na różne wielkie odłamy tej religii. Protestantyzm Opatrzność. Prawosławie Boh i Osiudar znajet szto eto itp. których bohaterowie typu Luter są albo wielkimi świętymi, albo inkarnacjami samego Lucypera (kto zacz?) czy Antychrysta. Tym ostatnim imieniem protestanci często nazywali różnych Papieży opok czasu Chrystianizmu na ziemi według katolicyzmu. Jeśli dodamy tu różne autokefaliczne kościoły, oraz tzw. nadrzędną w logice tego pojęcia, ‚trójreligię’ Abrahama, czyli należący tu oprócz chrystianizmu, islam z Allachem, który samoistnie można uznać za monoteizm, oraz lewantyński judaizm z Jehową – bogiem, bez wątpienia różnym od Trójcy.
Sam Jezus – słowo boga, współistotny ojcu w trójcy jedyny, poczęty z ducha świętego, syn boży. Dogmat o niepokalanym poczęciu – kontra Izraelski epitet: „nieślubny syn legionisty Pandera” – według jego rodaków. Bluźnierca, którego trzeba ukrzyżować. Wymuszanie wyroku przez histeryczny tłum wyznawców Jehowy. A wcześniej, przecież nawet sama matka Joszuy twierdziła, że Jezus oszalał i przyszła z jego braćmi by go zabrać, ale on się ich wyparł. Czy zapomniała, kto go począł? Więc jak to jej zachowanie się ma do niepokalanego poczęcia. – Więc czy to rzeczywiście ta sama religia?
Inna kwestia w kogo wierzył sam Jezus, bo wzywał imienia boga „Eli, Eli lama sabachtani” , a boga tego imienia żydzi raczej nie znali myśląc, że Jezus Eliasza wzywa żeby go uratował. Więc nie znali też języka w którym wołał Jezus. Bo zwrot ten jest zwykle wykładany „Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił” (E.Mat. E.Mar.) co oznacza, że nie był on jednoznacznie zrozumiały, jeszcze inaczej brzmią ostatnie słowa Jezusa w (E. Łuk). „Ojcze w ręce twoje polecam ducha mego”, czy (E. Jana) „Wykonało się”. W każdym bądź razie słowa powtórzone „Eli, Eli” znaczyły „Boże mój, Boże mój”. Węc były imieniem boga wywoływanego przez Jezusa – jako wyznanie wiary w obliczu męczeństwa i śmierci.
Mamy tu też setki niekiedy szokujących, czy wręcz ludobójczo się zwalczających sekt, Czy wtedy dostrzeżemy tu monoteizm? Może deklaratywnie tak, choć ze znamion praktycznie nie!
Adamici urządzali msze w kościołach kończące się orgiastyczną zbiorową kopulacją. Co do ludobójstwa np. rzeź Hugenotów, ciałopalenie milionów heretyków i tzw. czarownic, czy choćby ostatnio tragedia Jugosłowian, gdzie słowiańska idea narodowa przegrała z separatyzmem konfesjonalnym, czyli rzezie na Bałkanach ludzi mówiących tym samym językiem, różniących się głównie wyznaniem (islam, katolicyzm, prawosławie,) Bo przecież samo imię Serbów i Chorwatów jest dla nich zupełnie pozbawione pierwotnego znaczenia. Serb-serpens – to żmij ogienny. HorWat od haraWata – góra peuka – łysa góra, czyli noszą Imię Smoka, oraz Góry Świata, węża Nicza Góry wysłannika najwyższego Boga Hamona pana (czło)wieków. Władcy kręgów czasu – Światogora ze Świętych Gór. Zaciekłego wroga herezji chrystiańskiej. Ironia losu, czy może świadome działanie starego wroga, „aby pokonać naród wystarczy odebrać mu świadomość jego historii…”. Czyli to narodowości kofesjonalne, a narodowości konfesjonalne to szczyt wynarodowienia.
Podobnie było u Słowian. Patrząc z zewnątrz, można dostrzec politeizm. Jednak w VI wieku wyraźnie byli monoteistami, (Prokop z Cezarei) ” jeden tylko bóg, twórca błyskawicy, jest panem całego świata”, Swarog ~ Hefajstos był wielkim królem i bohaterem Słowian. Jego syn Dagbog to s(A)waris ~ Swarożyc – wieli bohater Hiperborejski, zdobywca światów, żyjący 17 wieków p.e.ch. A nasz monoteizm polegał na tym, że władca Swargi-Hary był namiestnikiem Gromowładcy lub tożsamy z Gromowładcą. Bowiem Obrzym Światogor nie występuje przeciw Gromowładcy tak jak Ilja Muromiec, czy Asiłkowie. Światogor przegrywa z paradoksem, czy też ma problemy ze wskrzeszeniem. Bo sam jest wskrzeszonym, najwyższym bogiem Hamonem.
Uzupełniając
Istniała oczywiście jakaś ewolucja władzy. Przewroty, zmiany sił. Doraźne układy sprawowania władzy. Gdzieś koło 1300 roku p.e.ch. władał u nas jakiś trójosobowy władca bowiem Kak(KakusKagan) syn Hefajstosa ~ Swaroga miał być trzygłowy, a w ostatniej fazie przed upadkiem Kaganatu, intronizowano dwóch władców Kagana i Kaganboka Ozyrys(ożyj-rys) miał być wyłaniany z wielkich dziewięciu. Wygląda więc na władcę Atlantydy, czyli z czasów sprzed agresji Awarisa na świat śródziemnomorski. Czyli jego panowanie przypadało by na lata 1700 p.e.ch. Zeus, Hades, Posejdon i ich trójwładza przypomina znów trójgłowego Kakusa (kagana). Czyli byli by władcami z późniejszej epoki niż Swarog ~ Hefajstos, którego miał być synem czy następcą.
Wiadomo, że na Pełce odbywało się święto 1 maja „Na tym mieyscu był Kościół trzech bałwanów Lada, Boda, Leli. Do których prości ludzie schadzali się pierwszego dnia Maia, modłę im czynić y ofiarować”. Inną pewną datą starego wyznania jest Kraczun narodziny boga 25 grudnia, dzień odrodzenia Mitry.
Innym naszym obrzędem jest Święto Zmarłych inaczej Dziadów. Jakąś jego mutacją jest Halloween w którym przebierające się za duszki i maszkary dzieci symbolizują fakt odradzania się zmarłych, czyli ich powrotu jako dzieci. Stąd u nas słowa dziadki i małe dziatki, oznaczające osoby bardzo stare i bardzo młode – są praktycznie homonimami, bo dla pokolenia średniego jego dzieci oraz pokolenie dziadków względem rodziców tych dzieci byli tymi samymi osobami z ducha-duszy. Dlatego nadawano tym dzieciom – dziatkom imiona dziadków. Wiedziano o tym dobrze jeszcze na przełomie XVIII i XIX wieku.iu ducha), choć tutaj bliższej pokoleniowo, bo ducha ojca w ciało wnuka Słowacki w ”Królu Duchu”.
Inne święta i obrzędy typu noc świętojańska czy topienie Marzanny mają też swoje znaczenie, ale są to mniej ważne uroczystości u „roków czystości” [słowo czysty jest redukcją od słowa (uro)czyście – u’rocz’iście ~ iście u roków „obchody u (kamiennych) roków”, z’iściło (iść-chodzić-i’szło) – przy‚szło – się stało – do‚szło do tego o czym mówiono].
***
Ps. Początkowo chciałem pominąć ostatnie 1000 lecie i sprawy chrystianizacji & religii milczeniem, ale to jest niewykonalne. Nie można logicznie przedstawić naszych dziejów bez wyjaśnienia spraw religii. Wynikało to nie tyle z niechęci wobec tej religii, ale myślałem, że to w zasadzie nic nie znaczący. Rytualizm, ten czy inny Bóg. Tak czy inaczej chodzi o wesela, narodziny i pogrzeby. Ale pisząc rozdział o Białej Chorwacji nie tylko chciałem, ale musiałem zająć stanowisko apologety Bielo ~ Belo Chorwatów i emocjonalnie stałem się Biało Chorwatem. A przecież jestem nim też etnicznie, jak miliony Słowian. Bo wszyscy Słowianie mają się wywodzić od ludu Welo ~ Belo Zeruanów – Chrobatów – Walinów – Antów, potocznie Ludzi. Poza tym nie jestem człowiekiem wiary tylko wiedzy, a jeśli ten świat ma stwórcę, to ze stworzenia można sądzić o tym twórcy, czyli z dzieła świata można wywieść wiedzę o stwórcy świata.
Choć bezsprzecznie z powodów etnicznych i politycznych odrzuciłem chrystianizm.