Wilcze Uroczysko w Kryłowie

„Kto ustawił te figurkę i skąd wziął się trwający do dziś dzień już nie tak silny jak niegdyś kult tego miejsca? Według miejscowej tradycji figurę św Mikołaja patrona trzody postawił przy źródełku rządca majątku z Kryłowa, któremu przyśniło się, że nadejdzie pomór na bydło. Inna wersja mówi, że rządca został wyleczony z paraliżu przez cudowną wodę ze źródełka i postawił tu figurę z wdzięczności. Opowiada się też, że „za cara” prawosławni i katolicy sądzili się kto ma korzystać z cudownej wody. Ciekawe przekazy starszych mieszkańców tych okolic relacjonuje w swej książce profesor Zin. Oto niektóre z nich. W drugiej połowie minionego stulecia miejsce to zaliczane było do najsławniejszych sanktuariów Chełmszczyzny, Zamojszczyzny i Wołynia. Każdej niedzieli i w każde święto gromadziły się tu dziesiątki ludzi. Na Wilcze Uroczysko ściągały tłumy. W świetle zebranych relacji trudno mówić jedynie o kulcie Św. Mikołaja, to był zapewne dodatek do osobliwych wierzeń i uzdrowicielskiej cudownej mocy świętego wilka. Te wierzenia o cudownej mocy wilka sprawiły, iż kobiety, które nie mogły zajść w ciążę siadały na tym wilku głaskały go po brzuchu a następnie wskakiwały do wody na chwilkę do źródełka i to wystarczyło, aby oczekiwać swoich marzeń tych czy innych…”

(Opis z kaplicy Św. Mikołaja na Wilczym Uroczysku)

Opowieść Profesora Wiktora Zina

„…A oto jeszcze inna opowieść. Jadąc traktem z Zamościa w kierunku Kryłowa, mija się pocięte miedzami pola, samotne grusze i kępy wierzbowe na rozległych łąkach. Ktoś, kto nie zna tej okolicy, pomyśli o monotonnej, chociaż malowniczej równinie.
Tymczasem tuż pod Kryłowem, nie więcej niż sto metrów od traktu, zetknąć się można ze swego rodzaju fenomenem – zapomnianym sanktuarium. Miejsce, o którym opowiem, stanowiło niegdyś cel wielu pielgrzymek ludzi zamieszkałych z tej i z tamtej strony Bugu. Zjawiali się tu pątnicy z Łucka i Białej Podlaskiej,z Krzemieńca i Kamieńca.
O bogactwie pejzażu – o czym wspomniano – świadczy jego tworzywo: teren płaski lub sfalowany, drzewa, woda, niekiedy kamienie. Z tych elementów Matka Przyroda buduje kulisy naszego życia. W miejscu, które odwiedzimy, tych elementów nagromadziło się sporo i to na niewielkiej przestrzeni.Jest więc obłe zbocze wzgórza przylegające do rozległych łąk. Wzniesienie kończy się dość stromym cyplem, u którego podnóża bije źródło. Kiedyś, trzydzieści lat temu, gdy rysowałem to miejsce, zafascynowała mnie obłożona kamieniami szczelina w stromym zboczu. Płynęła stamtąd zimna krystaliczna woda. Zadziwiał jej dostatek. Płynęła w dzień i w nocy, nieprzerwanym strumieniem pokonując pierwszą przeszkodę, jaką był długi granitowy kamień, przypominający wydeptany próg. Na nim zostały wyryte niegdyś zlizane przez wodę , tajemnicze znaki. Czytelny był jedynie ostatni – przedstawiał ludzkie oko. Po pokonaniu tego głazu woda formowała strumyczek, ponad którym biegła droga ułożona była z dyli.
W niewielkiej odległości za mostkiem i drogą, strumyczek rozlewał się w dwie sadzawki. Pierwszą z nich, kwadratową, nazywano „świętą wodą”, druga była zwyczajnym stawem rybnym. Brzegi pierwszej obudowane były omszałymi bierwionami, tworzącymi coś na podobieństwo zrębu izby. Piaszczyste dno sadzawki oglądane z góry wydawało się jakby położone tuż nad powierzchnią wody.Było to jednak złudzenie, w istocie zagłębione było ono prawie na dwa metry. Ciekawe że w „świętej wodzie” nie widziało się żadnego wodorostu, najdrobniejszej roślinki. Bujne trawy ramowały konstrukcję od zewnątrz.W ścianie sąsiadującej ze stawem urządzono zmyślne stawidło, tędy z sykiem i pluskiem nadmiar wody przelewał się do sąsiedniego rozlewiska, obrośniętego oczeretami i tatarakiem. Toń tego stawu zakrywała częściowo rzęsa wodna , którą rozsuwały karpie pływające tuż pod powierzchnią wody.Od strony wschodniej, kryłowskiej, do stawu przylegały trudne do przebrnięcia zarośla. Tu, w kępach ciemnozielonego sitowia, miały swe mateczniki kurki wodne i derkacze. Kępy skarlałych wierzb tworzyły zielony kołtun rozsiadły na moczarach i soczewkach bagien. Całe to mokre królestwo otaczały topole olbrzymy, takie piętrowe gmachy zieleni- gdzieś tam na poddaszu bratały się już z obłokami.
Topole są gadatliwe, szemrzą i szeleszczą nawet w dzień bezwietrzny. Na nich przesiadywały stada żółtych wilg, ptaków również gadatliwych, które odlatują od nas najwcześniej, bojąc się chłodów jesieni. Wokół topolowej kępy i stawów rozciągały się łąki i mokradła, po których kroczyły dziesiątki bocianów. Był to wszakże ledwie opis tego, co znajdowało się tuż ponad źródłem. Tu wiekowy płot otaczał niewielki skrawek pochyłej ziemi.
Gęstość i wiek rosnących olbrzymów świadczyły, że jest to miejsce szczególne. Tuż za bramą ogrodzenia wchodziło się jakby do wnętrza budowli. Zielona kopuła drzew sprawiała, że panował tu półmrok. Uwagę zwracał dąb starzec, o pomarszczonej i omszałej korze. Jeden z jego konarów, nakrywał półkolistym łukiem wyodrębnioną przestrzeń, sprawiając, że inne gałęzie musiały podporządkować się tej podporze. Porównanie do kopuły wcale nie było literackim skojarzeniem. Konary klonów, jaworów i jesionów, oparłszy się o mocarny dębowy konar, tworzyły przestrzeń niemal geometrycznie doskonałą.
W środku tej osobliwej kaplicy, na splantowanej platformie stał pomnik, a właściwie cała konfesja. Na kamiennym cokole, do którego prowadziły ceglane schody, królował posąg świętego Mikołaja, patrona podróżnych. Obok niego klęczały dwa aniołki. Na specjalnym wyniesieniu ustawiono realistycznie wyrzeźbiony kosz. W jego wnętrzu ktoś nieświadomy mógłby dopatrzyć się ułożonych owoców. Kiedyś jednak wyraźnie widać było, że są to dziecinne główki. Wszystko to nie stanowi na razie żadnej rewelacji : kamienne ucieleśnienie słynnej legendy o świętym biskupie i niewiniątkach. Taki kosz jest atrybutem wyobrażenia tego świętego. Rewelacja zaczyna się po prawej stronie figury. Tu ustawiono rzeźbę, która pochodzi z innego czasu i innej parafii. Wyobraża ona siedzącego na tylnych łapach wilka. Nie lwa, nie niedźwiedzia lecz wilka. Kto i kiedy dostawił go do św. Mikołaja ? A może inaczej… Kto umieścił świętego przy niewątpliwie starszym kamiennym zwierzęciu, tego nie dowiemy się zapewne nigdy. Tuż naprzeciw wilka stała wkopana w ziemię potężna dębowa kłoda, do której przymocowano zamczystą, ręcznie kutą skarbonkę, zamykaną na wielką, również ręcznie wykutą kłódkę.
Wszystko było tu tajemnicze i tchnęło zagadkowym pięknem. Święty spoglądał na świat spojrzeniem obojętnym a właściwie nacechowanym nadzwyczajną ciekawością. Takie spojrzenia zapamiętałem rysując w Kairze staroegipskie sarkofagi. Wilk z kolei patrzył na świat zuchwale. Jego rozwarty pysk pomimo zatarcia szczegółów przez czas, miał w sobie tyle realizmu i grozy, że oglądający go nie zdziwiłby się, gdyby z tej paszczy i jęzora ściekać zaczęły pasemka wilczej śliny. Ktoś zapalił woskową świecę we wgłębieniu głowy zwierzęcia. Płomyk pełgał i chwiał się. W tym czasie wiatr zaskowyczał w dębowych konarach i jakiś wielki ptak sfrunął bezszelestnie ku tarninowym chaszczom.Tak zapamiętałem i opisałem to miejsce w roku 1950. Wtedy nazywano je jeszcze Wilczym Uroczyskiem. Po trzydziestu paru latach znalazłem się tu powtórnie i po to, by pokłonić się świętemu, i po to, by ocenić, co zmieniło się prze ostatnie lata. A więc : wymieniono płot – to mała strata. Burze połamały niektóre drzewa, inne wycięto. Źródło ujęte zostało betonową cembrowiną, przekształcono stawy. Prastary pomnik i dąb pozostały. Jedynie jakiś złodziej lub kolekcjoner ukradł ów pień z kutą skarbonką i kłódką. Wszystko wokół przeobraża się, aż dziw, że wilcze uroczysko uległo tylko tak niewinnym zmianom. W tym konkretnym przypadku nastąpiło inne i to niecodzienne zjawisko – to miejsce pozbawił czas świętości.Czy świętość miejsca potrafi ulec aż takiej degradacji, a jeśli już, to dlaczego?Cytat z książki „Opowieści o polskich kapliczkach” – Wiktor Zin
Kraków-2004

Kryłów

Kryłów – miejscowość położona nad Bugiem, w gminie Mircze, powiecie hrubieszowskim, województwie lubelskim.
W latach 1523 – 1869 roku posiadał prawa miejskie. Od 1867 do 1954 był siedzibą gminy, następnie do roku 1973 gromady.
Był też centrum, składającej się z miasta i okolicznych wsi, Włości Kryłowskiej, którą rozparcelowano w latach
1929 – 1931.
W latach 1593 – 1612 działało tu słynne Gimnazjum Kalwińskie, uczelnia wyższa o wysokiej renomie.

Początki osadnictwa sięgają X wieku, na wyspie istniał gród, który był zapewne jednym z Grodów Czerwieńskich. Prawa miejskie Kryłów otrzymał około 1523 roku (w tym roku wymienia się Kryłów jako miasto). Na przełomie XVI i XVII wieku działa tutaj uczelnia wyższa.
Najludniejszy był na początku XX wieku mieszkało w nim około 3000 ludzi (Polaków, Żydów i Ukraińców. I wojna światowa zatrzymała szybki rozwój miasta. Przed II wojną światową liczył 2500 mieszkańców, w roku 1943, 1500 ludzi, a po wojnie jedynie 300 osób, w drugiej połowie XX wieku Kryłów liczył najwięcej 600 mieszkańców dzisiaj liczy około 400 osób (wliczając do liczby ludności wieś Prehoryłe, która była zaliczana jako przedmieście Kryłowa – tak zdaniem wyliczano ludność Kryłowa przed 1943 rokiem, daje liczbę ludności odpowiednio: 1100 i obecnie 800 mieszkańców).

Geneza nazwy miejscowości, jak by się mogło zdawać nie ma nic wspólnego z rosyjskim bajkopisarzem Kryłowem, lecz nawiązuje do nazwy „Kryjów”. W dawnych wiekach tereny te najeżdżane były przez Tatarów, którzy rabowali i mordowali żyjących tu ludzi. Aby uniknąć śmierci i uchronić mienie przed zrabowaniem ludzie skrywali się w małym drewnianym zameczku na wyspie, która w połączeniu z rozległymi bagnami stanowiła bezpieczną fortecę.      W wieku XV istniał już w miejscu drewnianej warowni murowany zamek wzniesiony przez Tęczyńskich herbu Topór, drewniany kościół i miasteczko, które zostało zniszczone przez Szwedów w 1655 roku. W tym czasie od XVI wieku Kryłów stanowił własność kolejno znacznych wówczas rodów: Ostrorogów, Radziejowskich, Prażmowskich, Jeżewskich, Chrząnowskich i Horodyskich.

    Do dnia dzisiejszego przetrwało wiele zabytków : kościół, ruiny zamku, cmentarz katolicki,unicki, prawosławny i kirkut żydowski, ogrodzenie klasztorne wraz z figurą świętego Jana Nepoucena i studnią, brama pałacowa w parku a także cudowne źródełko przy figurze świętego Mikołaja na „Wilczym Uroczysku”, gdzie dawniej poganie prawdopodobnie czcili boga Welesa.

Komentarz

Fajna opowieść ale poganie nie czcili tutaj Welesa. Weles nie ma nic wspólnego ze świętym Mikołajem Wilczym.  Zwierzęciem Welesa jest Czarny Kozioł – stąd stał się on diabelskim bogiem, jest Panem Zaświatów. Weles – Pan Weli (Zaświatów).

Wilk – wołk, także woł(kający) czyli wołający i łkający – wyjący, ale i wielki, boski. Wół – wołk, samiec krowy – także wielki, boski zwierz. Pierwszy związany z Bogami Przeznaczenia, drugi z mylonym z Welesem – Bogiem Dostatku, Opiekunem Zwierząt Wołosem. Cechy Wołosa i Bogów przeznaczenia troiście splatają się w świętym Mikołaju chrześcijan. Pana Weli – Welesa powszechnie na skutek ruskich notatek chrześcijańskich mnichów myli się z Welesem i utożsamia te dwie postaci. Wołos – Bóg Wołowy – syn Spora – Boga Bogactwa (Sporzenia się, Przysparzający), i syn Śreczy – Pani Spotkań i Szczęścia, Bogini Środy i Środka, żony-siostry Spora. Spor – jest Żywiołem, w systemie taoistycznym chińskim symbolizuje ten żywioł Bagno – miejsce rozmnażania, ten tyn (dom) to domena siły kosmicznej która jest mnożnością, rozrodem i rozwojem – nie ma nic wspólnego ze śmiercią, która dotyczy tylko istot „śmiertelnych”. Weles Pan Zaświatów i całej Weli to bóg Mocy, który razem z Nyją zarządza „śmiercią” i bytowaniem po śmierci.  

Wilk jest zwierzęciem Mokoszów – Bogów Przeznaczenia. Mo-kosz – Pani Wyroków Nieba (Wiergu) – bogini związana też z wyplotem i tkactwem, z uprawą i przerobem lnu i konopi oraz Ma-kosz – także bóg przeznaczenia i wróżby tzw. Źrzebu-Zrębu – to jest prawdziwe Przeznaczenie – to którego nic nie zmieni przeznaczenie wynikające z Wzoru na Baji – Materii Świata i Splotu Wszego Świata. To także bóg maku i makowych wizji.

Przeznaczeniem Kosym – czyli niespodziewanym trafem władają jednak Plątowie (Przepląt-Perepułt, Plątwa- Przepigoła, Licho i Mąd-Mętlik). To Mąd –Metlik jest prawzorem ruskiego Mikołaja Wilczego. Polecam niesłychanie wnikliwą rozprawę na ponad 370 stronach  na temat dwoistości postaci Świętego Mikołaja i drugiego źródła kultu tej postaci – ruskiego Mikuły-Mikołaja. Książka autorstwa Borysa Uspieńskiego „Kult świętego Mikołaja na Rusi” wydana przez KUL – jest, o czym już kiedyś pisałem, wzorcem naukowej analizy – mimo, że autor nie wyciąga do końca wszystkich nasuwających się nieodparcie wniosków na temat tejże dwoistości postaci i połączenia w jednym świętym Mikołaju ich obu. To ruski Święty Mikołaj, a nie ten z Bliskiego Wschodu był tym, który przychodzi Zimą z podarkami dobrymi albo złymi w towarzystwie Marzanny – Śnieguroczki, w najdłuższą noc. To on jest właśnie echem pogańskiego boga Mąda-Mętlika, mącącego w umysłach, wspomaganego przez boginki Męcice-Męcichy, obdarzającego ludzi przypadkowymi podarkami raz dobrymi, raz kiepskimi, raz drobnymi, a czasami olbrzymimi darami, które wyglądają na pozór dobrze a są czymś paskudnymi i fatalnym – jak na przykład wypadki losowe. Kosze Przeznaczenie to właśnie wypadek losowy, traf, zbieg okoliczności, impuls. Impuls może przywieść człowieka do zguby, fajne auto i duża kasa, czyli fura i sałata – mogą go wysłać prosto na Tamten Brzeg. Koszy – znaczy krzywy, kosa – splot okoliczności, kosa – warkocz np. dziewczęcy, kosa – symbol śmierci nagłej, kos – ptak wróżebny, kose wejrzenie (krzywe, niebezpieczne, uroczne), ale i koszać – kochać, roz-kosz (bogami tego rodzaju Kosza – trzeciego rodzaju kosza  są Dziwieniowie: Kupała i Dziewanna, Krasa i Zielija-Dzidzilela). Kosze tknięcie to zakochanie, coś na co człowiek nie ma wpływu, co jest poza jego wolną wolą, to także ślepa żądza, pożądanie, furia, ekstaza. Te trzy Tyny (domy) Bogów Mocy zdaja się szczególnie groźne, budzą w ludziach lęk – wnoszą w ludzki porządek nieład (Plątwa jest poza wszystkim wiecznie knującą zdradę Boginią Kłótnicą, Przepląt jest Bogiem Niezgody i Panem Przypadku, Licho jest Boginią Porywającą, Wielką Złodziejką – tą która sypie kłody pod nogi. Mąd  zaś – mąci, kręci, ukrywa prawdę, zaciemnia obraz – to on sprowadza furię i daje impulsy, głupie pomysły, dyktuje pochopne kroki – daje dobry albo zły kosz (traf i prezent). Sam kosz – jest właśnie takim narzędziem, jest przetakiem – niby służy do przenoszenia lub składowania przedmiotów, ale woda przez niego przeleci, mąka się przesypie, ryba z niego wypełznie, zamyka on i przepuszcza. Perepłuć – po ukraińsku, po rusku – zatracić, zgubić, przepić, przehulać, a także perepłuć – przepłynąć, coś co było i przepadło, minęło – nie ma tego  

Dlatego nazwa Kryjowa nie pochodzi wcale od kryjówki ludzkiej lecz od miejsca świętego, dawnego Wilczego Uroczyska – Świętego Gaju Bogów Przeznaczenia: Mokoszów i Plątów, a szczególnie – jak widać Mąda-Mikuły czyli tego z którego chrześcijaństwo prawosławne zrobiło ruskiego Mikołaja – Pana Wilków, który nad Wilkami panuje (zarządza), który od wilków ochrania. Mąd Kryjący, skrywający prawdę, obdarzający tym co chce dać, czyli darem-podarkiem- paskudnym losem-koszem albo szczęśliwym-trafem. Mąd-Mętlik – Pan Ukrywający, Kryj.

 CB

Poganie, Arianie, Kalwini mieli tutaj długo swoją siedzibę i zbór

„…Dawny Gród Czerwieński z X wieku na wyspie w zakolu Bugu, zniszczony przez

Tatarów w połowie XIII w. Dwa wieki później odebrany ruskim feudałom przez króla

Kazimierza Jagiellończyka (za odmowę udziału w wojnie z Krzyżakami) i nadany

wojewodzie krakowskiemu Janowi Tęczyńskiemu. Spadkobiercy wojewody postawili

tu już w końcu XVI w. warownię i wystarali się dla Kryłowa o prawa miejskie.

W 1546 roku nadbużański majątek przejął możny ród Ostrorogów. Stanisław

Ostroróg, wielmoża wielkopolski poślubił Zofię Tęczyńską, co początkowo spotkało

się z dezaprobatą familii – on był kalwinem, ona – katoliczką. Jednak w 1546 r.

małżonkowie zamieszkali w Kryłowie, a Stanisław – zagorzały reformator otworzył tu

nawet zbór kalwiński. Jego syn Mikołaj rozbudował zamek w potężną fortecę oraz

ufundował gimnazjum kalwińskie, konkurujące poziomem z Akademią Zamojską.

W połowie XVII w…”

 Kryłów

O świętym Mikołaju i jego dwoistości

 fragmenty artykułu Moniki Koziołek

ze strony: gadki.lublin.pl

Patron, czyli czym zajmuje się święty Mikołaj?

Zakres funkcji świętego Mikołaja i związanych z nimi obrzędów w folklorze europejskim jest różnorodny. Obfituje w bogactwo treści symbolicznych oraz tych wyrażanych gestycznie w wielu obrzędowych sytuacjach. Połączone zostają tu elementy chrześcijańskie z pogańskimi, co z kolei odsyła do sfery symboliki mitologiczno – religijnej. Na przestrzeni wieków nagromadziło się sporo tekstów, które potwierdzają, iż Mikołaj patronował nie tylko temu, co wynika z jego kanonicznej biografii, ale też przejmuje wiele cech od innych postaci. Ludzie postrzegając go jako postać pomocną im w potrzebie często bowiem kojarzyli go też z innymi świętymi.

Mikołaj staje się opiekunem wilków (częściej w tradycji wschodniej), opiekunem dobytku, obrońcą zwierząt domowych przed wilkami – dobrym pasterzem (koni i bydła), chroni od szczurów i myszy (legenda rosyjska o karczmarzu). Staje sie patronem lecznictwa (obecny w zmawianiach znachorskich), orędownikiem uwięzionych i uciśnionych, pretenduje do roli klucznika raju i przewodnika po niebie i piekle (utożsamiany często lub stawiany obok świętego Piotra i Pawła – „Pietrzepawlemikołaju” – modlitewka zapisana w okolicach Kolbuszowej1). Opiekuje się pannami na wydaniu, dziewicami, dziećmi. Jednocześnie jest opiekunem żeglarzy – ratuje tonących i rozbitków, modlą się do niego flisacy. Legendy czynią go też niekiedy patronem piwowarów, młynarzy i literatów. Omówienie tych wszystkich funkcji i ich genezy wymaga wnikliwego przyjrzenia się, w jakiś sposób tradycje wschodnie przenikają się z tradycjami zachodnimi. Pozwolę więc sobie przytoczyć te najbardziej znamienite funkcje patronalne świętego.

„Na świętego Mikołaja ciekawość się podwaja, panny patrzą pod poduszki, czy tam nie ma jakiej duszki”2
Na plan pierwszy wysuwa się opieka Mikołaja nad pannami na wydaniu oraz nad dziećmi. Znana jest historia z jego życia, kiedy to ratuje trzy córki ubogiego szlachcica darując im posag, dzięki któremu ratuje je od hańby. Jest to często wykorzystywany w malarstwie i tekstach motyw. Z tego też faktu wywodzi się przypisywana Mikołajowi hojność. Oprócz panien z prośbą do Mikołaja zwracają się też kobiety i pary małżeńskie starające się o potomka. Praktyka ta zarejestrowana podczas badań w Kryłowie (woj. Lubelskie, gmina Mircze) i okolicach powiązana jest nie tylko z samą postacią świętego, ale też z towarzyszącym mu kamiennym wilkiem. To na wilku miały siadać kobiety, które chcąc mieć dziecko przybywały w miejsce kultu świętego i tu modliły się wykonując przy tym magiczne w swym pierwotnym wydźwięku czynności i zanurzając się w wodzie, której przypisywana jest uzdrawiająca moc (w Kryłowie przy figurze Mikołaja i wilka wytryska źródło)3. Obecnie znany jest zwyczaj przyjeżdżania małżeństw w to miejsce, chociaż informatorzy nie podają informacji o podobnych zdarzeniach, to pamięć o nich nadal trwa.

„Święty Mikołaju, co tam robisz w raju?/ Robię piękne lale, piłki i korale./ Święty Mikołaju masz jeszcze dość czasu, uszyj dla mej lali sukienkę z atłasu”4
W powszechnym pojmowaniu zwłaszcza dzieci otoczone są szczególną opieką świętego. Niezwykle żywotna jest tradycja obdarowywania przez Mikołaja, szczególnie w świecie zachodu. Tu wątki mitologiczne i biograficzne scalają się w rozrywkowy i zabawowy rytuał. Święty Mikołaj nie tylko nagradzał dzieci, ale też rozdawał rózgi mające być symbolem nagany (dawniej był to symbol zdrowia i siły).

W jaki sposób odbywała się „wizyta” świętego? Najłatwiejszą formą jest wkładanie „pod poduszkę” podarków – oczywiście niewidzialną ręką dorosłych. Jest to odniesienie do legendy – święty wsparł panny także po kryjomu. Zgoła odmienną, ale znacznie bardziej widowiskową formą, okazuje się „chodzenie” świętego Mikołaja od domu do domu, gdzie przepytuje dzieci i wręcza im podarunki – w zależności od tego, czy były grzeczne, czy rozrabiały.

„Święty Mikołaju!/ Weź kluczyki z raju./ Zamknij psa wściekłego/ I wilka dzikiego./ Niech nie ziapie na tę rosę,/ Na której ja bydło pasę”5.

Istnieje wiele teorii dotyczących powiązania Mikołaja z postacią wilka. Znamienne jest jednak to, że widzimy go nieomal w każdym miejscu, gdzie pojawia się też sama postać świętego. Ten związek funkcjonuje dwojako. Mikołaj jest zarówno opiekunem wilków, jak i strzeże przed nimi ludzi, zachowując równowagę. Związana jest z tym funkcja Mikołaja jako troskliwego pasterza lub opiekuna pasterzy. Warto w tym miejscu przytoczyć przykład kryłowskiej figury świętego. Obok niej bowiem znajduje się wilk. Żaden z mieszkańców nie jest w stanie określić, która z postaci znalazła się tu jako pierwsza. Do zespołu figur dołączona jest misa, w której, według informatorów, umieszczone były postaci trójki dzieci. Geneza powstania takiego zespołu jest tak zawiła, iż należałoby mieć na uwadze zarówno legendy o świętym i jego życiorys, jak i barwne opowieści informatorów. Według niektórych miejsce to zwane było „wilczym uroczyskiem”, a figura powstała dzięki inicjatywie bogatego człowieka, którego przed wilkami uratował objawiony Mikołaj. Istnieją także tezy wskazujące jakoby to figura wilka była pierwsza a świętego pojawiła się znacznie później. Miejsce to miałoby być wilczym sanktuarium. Istnieją również przekazy o tym, jak miejscowi pasterze przychodzili do figury, aby złożyć dar Mikołajowi i prosić o pomoc przy pilnowaniu dobytku.

Świętowanie, czyli kiedy Mikołaj dostaje prezenty, a kiedy je rozdaje?

„(…) Świenty Mikołaju sławny cudami na ziemi i na morzu, któryś dostąpił przez pokorę rzeczy wysokich, a przez ubóstwo rzeczy bogatych (…) Świenty mikołaju świątobliwy z dzieciństwa swego…módl się za nami”(…)

„Mikołaj zimowy”8 – obchodzony 6 grudnia połączony jest z początkiem zimy (znajduje to odniesienie w wielu przysłowiach, np.: Na Mikołaja porzuć wóz a zaprząż sanie9). Z tym dniem i częstokroć z wigilią tego dnia wiąże się wiele zabiegów magicznych. Ludzie składają różne podarunki, ofiary, aby w ten sposób zdobyć przychylność świętego i zapewnić sobie spokojną zimę. Proszą o łaski uznając Mikołaja za swego patrona od spraw wszelakich. W ziemi Nadrabskiej ludzie zostawiali dary w postaci kogutów, kur i lnu, aby zapewnić sobie u Mikołaja ochronę przed wilkami10. Współcześnie można zanotować jeszcze ten zwyczaj na pograniczu w miejscowości Kryłów. Ludzie opowiadają tam o darach, jakie składano i nadal niektórzy składają w dniach 5 – 6 grudnia. Nie są one jednak już tak ściśle połączone z ochroną przed wilkami, a mają być wyrazem szacunku dla świętego i darem dla zapewnienia sobie opieki z jego strony : (…)Koguta łapali i nieśli koguta. No akurat, bo to patron jest Świenty Mikołaj patron zwierząt. Żeby sie drób chował koguty nieśli(…). Społeczność wsi spotyka się w tych dniach nie tylko w kościele – gdzie ma miejsce wręczenie podarków dzieciom (mieszkaniec wsi przebiera się za biskupa Mikołaja), ale też przy figurze świętego Mikołaja. Tam – obok figury, której towarzyszy figura wilka11 – zapalają świece i kładą kartki z życzeniami i podziękowaniami do świętego. Ciekawy był też zwyczaj powstrzymania się od motania przędzy – co miało zapobiec szkodom wyrządzanym przez wilki12.

Należy też bowiem zwrócić uwagę na drugie święto – Mikołaja wiosennego, tzw „ciepłego Mikołaja”. Przypisywano temu okresowi znaczenie w uprawie ziemi, hodowli zwierząt. Według niektórych informatorów do 9 maja nie można było wyprowadzać bydła na wypas. Znajduje to swoje odzwierciedlenie w tradycjach rosyjskich, gdzie wespół z Mikołajem występuje święty Jerzy. Funkcjonuje takie oto porzekadło: Jerzy z ciepłem (latem, rosą), a Mikołaj – z trawą (pokarmem)13. W świadomości katolików ten dzień utrwalił się jako „urodziny” świętego. W Kryłowie odbywa się wtedy procesja do figury świętego, ustawiany jest ołtarz i odprawiana zostaje msza. Co charakterystyczne – to szczególny ekumenizm tego miejsca w czasie święta, ale też ekumenizm codzienności, objawiający się w swoistym „dzieleniu się” tą postacią i łaskami, jakie niesie ona dla społeczności.

Wilcze uroczysko i sanktuarium Mikołaja – słów kilka o kryłowskim domu świętego16

„Sanktuarium Mikołaja” znajduje się właściwie w miejscowości Kolonia Kryłów – tuż przy drodze z Mircza do Kryłowa (jadąc od strony Hrubieszowa można trafić na słupy graniczne. Wspaniali, otwarci ludzie i miejsce, do którego chce się wracać. Sam Kryłów słynie z ruin granicznej twierdzy i dzikiej nadbużańskiej przyrody. Ale do tego miejsca przyciąga coś jeszcze… Drogowskaz zaprasza, aby odwiedzić Mikołaja – nieformalnego patrona tej i okolicznych miejscowości. Po przejściu kilkuset metrów, skręcając od drogi głównej natrafiamy na zaciszne miejsce – kilka ławek, źródło i górujący nad wszystkim święty Mikołaj w towarzystwie wilka, schroniony pod opiekuńczym dębem.

Mieszkańcy Kryłowa i okolic opowiadają o straszliwej burzy, jaka nawiedziła te strony i o tym, jak dąb uchronił „ich” Mikołaja. Przez lata mojego wędrowania w to miejsce zaledwie kilka razy mogłam pobyć sam na sam z moim patronem. Trwa tam ciągły ruch, przyjeżdżają ludzie, chcący zaczerpnąć krystalicznie czystej wody słynącej cudami. Ale to głównie dzięki Mikołajowi przyjezdni otrzymują łaski. 6 grudnia, wieczorem zapalone w tym miejscu świece i kartki ułożone pod brzuchem wilka, czy wetknięte w figurę świętego potwierdzają, że o Mikołaju się pamięta. I nie tylko prosi, ale też dziękuje się za jego obecność.

Mieszkańcy kontynuują pewien zwyczaj rozpoczęty wiele lat temu – przy okazji świąt przy figurze pozostawiona zostaje księga, w której każdy może wpisać swoje intencje lub podziękowania.17

Do Mikołaja chodzi się przy okazji świąt, nie może też zabraknąć w tym czasie wody ze źródła. W wielki piątek ludzie udają się w to miejsce przed wschodem słońca, aby zaczerpnąć wody posiadającej w tym czasie szczególne właściwości. To kryłowskie sanktuarium stało się przedmiotem zainteresowania profesora Wiktora Zina, który pochodził z Hrubieszowa i miejsce to – znane jeszcze z opowieści dziadków – było bliskie jego sercu. Mieszkańcy tej i okolicznych miejscowości chętnie przyjmują przybysza, który chce dowiedzieć się czegoś o tym, jak teraz czci się Mikołaja. Dbają o figurę, odbudowali niedawno drogę prowadzącą do niej. Choć są to może gesty powierzchowne, świadczą jednak o głębokim przywiązaniu do świętego.

Legenda postaci Mikołaja czerpie z tak wielu wątków i powiązań, że nie sposób przedstawić ją bez wnikliwych analiz, zarówno mitologii wierzeń pogańskich, jak i bez analizy wpływu katolicyzmu i prawosławia. Wątki wschodnie i zachodnie przenikają się tworząc nową jakość – Mikołaj pozostaje ponad tym. Pozostaje wspaniałomyślnym patronem, do którego każdy zwraca się w potrzebie.

Mikołaj łączy ludzi ponad wyznaniami – co w piękny sposób wyraził w rozmowie ze mną informator; zapytany, jak wygląda sytuacja pomiędzy Polakami i Ukraińcami w jego miejscowości (Szychowice, wieś sąsiednia do Kryłowa) spotykającymi się na pograniczu, aby czcić świętego: (…) Ten Mikołaj pu prostu dużo ludzi połączył teraz i kiedyś łączył. (…) Ta świentość jest dla jednych i dla drugich taka sama (…).
Przypisy:
1 Zob. Kotula F., Znaki przeszłości. Odchodzące ślady zachować w pamięci, Warszawa 1976, s. 76. Motyw łączenia tych trzech postaci jest charakterystyczny dla osoby Mikołaja tak samo jak łączenie go z innymi świętymi, ale też postaciami z mitologii słowiańskiej. Następuje przekazywanie funkcji innych świętych. Istnieje dużo przekazów dotyczących tego zjawiska. Święty Mikołaj kojarzony jest ze św. Michałem, św. Jerzym, stawiany obok św. Barbary. B. Uspienski w ciekawy sposób pokazuje tę kwestię na przykładzie analizy postaci mitologicznych – Wołosa i Peruna, ale też uświadamia, jak wielkie znaczenie na wschodzie miał Mikołaj, który utożsamiany był wręcz z Bogiem – następuje tu znaczne pomieszanie wątków.
Por.: B.Uspienski, Kult św. Mikołaja na Rusi, Lublin 1985.
2 O. Kolberg, Dzieła wszystkie, Przysłowia, t. 60.
3 Warto też zajrzeć do prac i artykułów dotyczących kryłowskiego „ Wilczego uroczyska” – szeroko na temat dawnych praktyk tego typu pisze np. Zin W., Opowieści o polskich kapliczkach, Warszawa 1995., informacje przytaczam na podstawie wywiadów, które przeprowadziłam w roku 2007.
4 Cytat za: Święty Mikołaj w folklorze rosyjskim i polskim, [w:] Dzieło chrystianizacji Rusi Kijowskiej, (red.) R. Łużny, Lublin 1988, s.145.
5 Modlitewka zapisana przez Franciszka Kotulę w Handzlówce (ówczesny powiat Łańcucki), zob.: Kotula F., Znaki przeszłości. Odchodzące ślady zachować w pamięci, Warszawa 1976, s.50.
6 Litania do św. Mikołaja, Fragment wywiadu przeprowadzonego przez autorkę w miejscowości Kryłów (woj. Lubelskie)w 2007 r.
7 Zalewski Wincenty, Święci na każdy dzień, Warszawa 1998.
8 „Nikoła zimnij” określenie pochodzące z tradycji rosyjskiej, więcej : Anna Woźniak, jw.
9 Kolberg O., Dzieła wszystkie, t. 60 Przysłowia, s.239.
10 Klinger W., Doroczne święta ludowe a tradycje grecko-rzymskie, (red.) J. Bystroń, Kraków 1931.
11 Dane te są wynikiem badań, jakie przeprowadziłam w latach 2005 – 2007 we wsi Kryłów i okolicznych miejscowościach.
12 Zob.: Kolberg O., Dzieła wszystkie. Mazowsze I.T. 24 s.198.
13 Sokołowa W.K., Wiesiennie – letnije kalendarnyje obriady russkich, ukraińcew i biełorussow, Moskwa 1979, s.155, też : Woźniak A., jw.
14 Szeroko na ten temat traktuje B. Uspienski w swej książce pt. Kult św. Mikołaja na Rusi, Lublin 1985, s. 34.
15 Warto przeczytać pewną historię opisaną przez J. de Voragine w „Złotej legendzie”.
16 Wszystkie informacje zawarte w tej części to fragmenty badań przeprowadzonych przeze mnie w latach 2005 – 2008.
17 Idąc z duchem czasu umożliwiono składanie próśb i podziękowań za pośrednictwem portalu internetowego http://www.krylow.info. Umieszczono tam „Internetową księgę próśb i podziękowań” w której można takowe założyć. Jest to pomysł tak kontrowersyjny jak i zasługujący na uwagę z punktu widzenia przemian jakie zachodzą we współczesnych formach kultu świętych.

 Kryłów

Podziel się!