W sprawie sporu Allochtonistów i Autochtonistów oraz Dysku z Nebry (Niebórza, albo Nieba)

W sprawie sporu Allochtonistów i Autochtonistów oraz Dysku z Nebry (Niebórza, albo Nieba)

Jedna z bliskich mi osób, które bardzo cenię zwróciła mi uwagę, że publikując pewne skrajne teksty stawiam się w niezręcznej sytuacji i będę wywoływał alergię kręgów naukowych zaprzeczając po prostu dorobkowi archeologicznemu całego stulecia a nawet dwóch stuleci. Poniższy tekst powstał pod wpływem tego wydarzenia, bo zdałem sobie sprawę, że musiało tak jakoś zabrzmieć dla wielu – jakbym był w sensie “naukowym”, nazwijmy to inaczej “przyjmowania argumentów naukowych” – zdeklarowany na jedną stronę i to tę przeczącą odkryciom  archeologicznym.

Dysk z Nebry (z Niebórza czy z Niebła?) wytworzyła cywilizacja dobrze znająca astronomię i kalendarz a pochodzi on z roku 2000 p.n.e.  na Łużycach

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii

Dysk z Nebry (niem. Himmelsscheibe von Nebra) – brązowy dysk z epoki brązu, pochodzący z miejscowości Nebra w kraju związkowym Saksonia-Anhalt w Niemczech. Został odkryty wraz z kilkoma innymi zabytkami brązowymi w 1999 roku, przy pomocy wykrywacza metali przez dwójkę poszukiwaczy skarbów rabujących znajdujące się w pobliżu Nebry kurhany. Mężczyźni ci wpadli w 2001 roku w ręce szwajcarskiej policji przy próbie wywiezienia Dysku z Nebry za granicę. Zabytek został przekazany w ręce głównego archeologa kraju związkowego Saksonia-Anhalt, Haralda Mellera. Dzięki zeznaniom poszukiwaczy skarbów udało się dociec, w którym miejscu znaleźli oni omawiany dysk.

Piszę to ponieważ tak nie jest. Jestem zdeklarowany jedynie i to w sposób bezsprzeczny i generalny co do faktu, że Słowianie rozwijali się, albo dochodzili do tego kim są dzisiaj, w sposób równie ciągły i systematyczny jak Celtowie czy Germanie, i że działo się to nie od V wieku n.e. w Europie, a grubo grubo wcześniej.

Na użytek mitologicznych opowieści przyjmuję że Prasłowianie przyszli do  Białego Lądu (Europy) ze Starej Koliby (Jezioro Aralskie, Ural), jako Post-Zerywanie-Nowokolibańczycy (Drzewianie, a być może Serbomazowie), trochę wcześniej niż Grecy i  zajęli Kretę (tam jako Połyskowie) oraz tereny Naddunajskie i nad Morzem Czarnym, zmieszali się ze Skołotami-Scytami i Wenedami (Windami) tworząc język słowiano-irano-indyjski, który nazywam prasłowiańskim.

To w sensie mitologicznym, wierzeniowym, religijnym – dziejów bajecznych.

Nie stawiam się w rzędzie Autochtonistów w starym rozumieniu tego słowa – to raczej Neoautochtonizm połączony z Allochtonizmem (przesuniętym głęboko w czasie, do okresu starożytności i to starożytności przedtrojańskiej, z późniejszymi zasileniami materiałem genetycznym, ale znad Dunaju głównie i może z Ukrainy).

Jak rozumiem, ze współczesnych badań genetycznych wynika, że geny typowe dla Słowian – R1a1 i dla dużej części Hindusów oraz Irańczyków i także mocno dziś sturczonych ludów – np. Kazachów czy Kirgizów, są znajdowane w materiale genetycznym od Syberii (gdzie najstarsze – czyli w tym względzie jestem jak najbardziej Allo i to jest dla mnie Stara Koliba – Arkaim, Kosza i Jakosza Dra – czyli Styr i Amu-Daria), oraz od południowych wybrzeży Bałtyku i Dunaju aż po Łabę (już od ponad 6000 p.n.e., a w materiale archeologicznym pary książęcej na Łużycach to czas około 2800 p.n.e.)  – i to jest dla mnie Nowa Koliba.

Z tego co przeczytałem, w materiałach archeologicznych można udokumentować nad Wisłą ciągłość kultur także po Łużyckiej, której wiele elementów występuje w późniejszych kulturach. Jestem na tym etapie wiedzy archeologicznej, kiedy twierdzono (oczywiście są też różne sprzeczne stanowiska w tej sprawie) że nie ma problemów z artefaktami nad Łabą, Odrą i Wisła do czasu schyłku Cesarstwa Rzymskiego, przy czym ich ilość stale maleje, ale jest ciągłość kulturowa, choć kultura Łużycka jako łużycka upada oczywiście po wojnie ze Scytami – która nie wszędzie jednak zapisała się paleniem i mordami (na Śląsku nie), aż nadchodzi coś co jest pustką między III n.e. a – dawniej mówiono – IX wiekiem n.e. dzisiaj już się mówi VI wiekiem n.e.).

Sztylety znalezione razem z dyskiem

Datowanie dysku

Znalezione razem z dyskiem sztylety i siekierki typologicznie datowane są na przełom trzeciego i drugiego tysiąclecia przed naszą erą. Z kolei datowanie radiowęglowe fragmentu kory brzozowej znalezionej przy brązowych sztyletach, wskazuje na okres zamykający się w granicach 1600 – 1500 lat p.n.e. Należy jednak wziąć pod uwagę, że są to lata, w których pochowano osobę leżącą w kurhanie, czyli czas zdeponowania dysku z Nebry w ziemi. Wcześniej jednak mógł on być w użyciu przez przynajmniej kilka pokoleń. Niektórzy badacze uważają, że dysk mógł być używany od około 2000 roku p.n.e.

Znaczenie

Dysk jest najprawdopodobniej narzędziem służącym do pomiarów astronomicznych, mógł mieć także duże znaczenie w sferze kultowej. Według niemieckiego astronoma Ralfa Hansena służył on do korygowania różnic pomiędzy kalendarzem słonecznym a kalendarzem księżycowym. W momencie kiedy nad Księżycem miały się znajdować Plejady, należało dodać kolejny miesiąc w kalendarzu księżycowym. Księżyc przedstawiony na dysku znajduje się jakieś pięć dni po nowiu, w otoczeniu Plejad i właśnie w takiej fazie znajduje się on raz na dwa lub trzy lata, kiedy w jego pobliżu są Plejady. Jest to tylko jedna z wielu interpretacji dysku z Nebry.

Haplogrupę R1a1 mają w 70% Łużyczanie co potwierdzone, Polacy 65, Ukraińcy i Rosjanie 55-45%, do tego dochodzi staroeuropejska haplogrupa I2, która na naszych ziemiach często nadal występuje i miesza się ewidentnie z R1a1 (a w Skandynawii, w tym samym czasie, zmieszała się R1a1 z I1 i zaczęli tam mówić innym językiem niż na kontynencie)- to byłby moim zdaniem konglomerat, który utworzył współczesną Słowiańszczyznę w głównej mierze.

Do tego dochodzą jako dowody – dociekania językoznawców, którzy łączą aryjską grupę języka satemizowaną z tym konglomeratem genetycznym. Widzą też wpływy – potwierdzone również genetycznie – tego satemicznego języka przy tworzeniu języków staroskandynawskich.

Sęk w tym że od G. Kossiny (nota bene germanisty z wykształcenia a nie archeologa co podkreśla Godłowski, a więc od czasów hitlerowskich) wszystko co połużyckie przypisuje się Germanom, ale teraz okazuje się, że mamy szkielety, które zawierają R1a1 dużo starsze, i w ogóle że obecność tej haplogrupy tutaj jest ciągła, z pewnym przewężeniem, czyli znacznym spadkiem populacji około 300-200 p.n.e. co się podobno wiąże z ekspansją Celtów – co do której są wciąż spory – bo dawniej twierdzono, że Celtowie nie mordowali ludności tu zastanej – podobno nie było śladów tego procederu, a były ślady symbiozy (choćby wykopaliska w Mogile pod Krakowem).

Jeżeli szkielety R1a1 są na Jelenim Ostrowie (6400 p.n.e.), w Skandynawii, są na Pomorzu, są 2800 p.n.e. na Łużycach, są w kulturze łużyckiej i połużyckich, są w naddunajskich – to coś trzeba z tym zrobić jakoś wyjaśnić, jakoś wytłumaczyć, że wciąż potomkowie genetyczni tych samych ludzi współtworzyli tak różne archeologicznie kultury od Jamna po Corded War i później, później aż do III -IV w n.e..

Jeżeli przyjmujemy że R1b1 jest Celtycka i uznajemy ich wszystkich na Zachodzie – co się powszechnie przyjmuje i czyni  – że są oni potomkami tychże R1b1 i że przyszli w dwóch falach z Kaukazu raz przez północną Afrykę, a drugi raz znad Dniepru prosto nad Dunaj, i niemalże prosto do Galii, a wtedy też weszli do Skandynawii i Jutlandii germanizując się językowo, to musimy też uznać słowiano-irano-indyjskość R1a1 i jej satemowy charakter.

Inne towarzyszące mu zabytki z brązu. Ustalono że złoto pochodzi z Karpat (Gór Harów), a brąz z Kraju Rakoszanów (Austrii)

Budowa

Analizy dokonane przez E. Pernicka dowiodły, że miedź użyta do wytopu brązu, z którego powstał dysk z Nebry, pochodzi z Mittelberg w Austrii, podczas gdy złoto, z którego wykonano przedstawienia gwiazd, słońca i księżyca, zostało wydobyte w Karpatach. Dysk ma 32 centymetry średnicy, a jego grubość waha się pomiędzy 4,5 milimetra w centrum a 1,7 milimetra przy krawędzi. W chwili obecnej ma on 29 umocowanych małych złotych krążków interpretowanych jako gwiazdy; jedną dużą, złotą, okrągłą płytkę, mającą symbolizować Słońce albo Księżyc w pełni, sierpowaty, złoty kształt, czyli najprawdopodobniej księżyc pomiędzy nowiem a kwadrą, łukowatą płytkę utworzoną ze złota innego pochodzenia, niż te użyte do stworzenia reszty umieszczonych na dysku kształtów, a także drugi łukowaty kształt, również z innego złota. Dysk jest podniszczony na krawędziach, a wokół jego obwodu znajdują się małe otwory o średnicy 3 milimetrów. Taki jest stan współczesny. Da się jednak zauważyć, iż nie odpowiada on temu, jak wyglądał ten zabytek w czasie jego funkcjonowania.

Co się zatem stało – zadaję sobie takie pytanie – że jak się dzisiaj mówi pomiędzy V a X wiekiem mamy taką prymitywizację? Moim zdaniem mamy ją w całej Europie, a nawet w całej Eurazji aż po granice Indii i Chin. Indiami i Chinami interesowałem się mniej w sensie historycznym i archeologicznym chociaż siłą rzeczy poznałem to studiując ich mitologię i w ogóle filozofię Chin – Konfucjusza i Sintoizm itp. Ostatnio oglądałem film „Makaronowy szlak” z którego wynika że Chińczycy przejęli tajemnicę wypieku chleba, uprawy zboża (pszenicy), wytwarzania makaronu i pierogów – od ludu wędrującego z Europy, znad Dniepru i Uralu na południe, do Indii (to się zgadza z drugą falą Indo-Irano-Słowiańską idącą na wschód i południe w wyniku pogorszenia klimatu i to się zbiega z rozkwitem Scytów na stepach, o czym się pisuje ostatnio głośno – tu np. także opuszczenie Arkaimu itp.

Chińczycy wspaniale rozwinęli menu pierogowo-makaronowe, ale jest jakąś wielką bzdurą, iż mówi się że Słowiano-Scytowie nie znali makaronu, herbaty, pierogów, że makaron nauczyliśmy się jeść od Włochów, że herbata przyszła z Anglii (chyba już nie wtórnie przyszła, ale po raz dziesiąty, bo przecież znaliśmy się z Tatarami i Mongołami itp). Makaron przyszedł do Europy Zachodniej najpierw do Hiszpanii, a potem do Włoch – a dlaczego? – bo tak szli Celtowie R1b1 – przez północną Afrykę i Hiszpanię do Włoch i Francji i do Austrii. U nas był od Syberii po Łabę i od Dunaju po Indie, bo taki obszar zajmowaliśmy.

Próbuję jakoś logicznie wyjaśnić sobie tę zagadkę zapaści i widzę rzecz następującą:

Gdyby przyjrzeć się „archeologicznie, poprzez artefakty – wytwory” Europie po upadku Rzymu, to widać powszechny olbrzymi regres – gdyby to badać archeologicznie to spada Europa od epoki budowli rzymskich do drewnianych chatek w Galii, do poziomu niemal surowego mięsa w Brytanii, ale spada też do tego poziomu na terenie samej Italii, Grecji, Macedonii, Turcji – wszędzie gdzie było Cesarstwo. Przecież to koniec akweduktów, sztuki pisania itp, na całe wieki – także w Europie tzw. Zachodniej. To jest taka cywilizacyjna katastrofa jak zniknięcie kultury łużyckiej i pojawienie się następnych, ale jednak dużo gorsza, bo połużyckie kultury przejmują jej dorobek w jakimś sensie – a tutaj jest krach – taki, że na nowo wynaleziono liczenie w zapisie dopiero arabskim, a rzymskie liczenie nie było nikomu do niczego potrzebne poza klerem, jedynymi posiadaczami resztek reglamentowanej ostro wiedzy starożytnej. Koniec z filozofią, koniec z kulturą, dawnym sposobem życia, lecznictwem, rzemiosłem i wytworami rzemiosła – koniec z wszystkim. Ale ludności w tym czasie, na tym terenie wcale nie jest mniej.

Czy geny Rzymian przepadły – nie! Są wciąż w następnych pokoleniach, tylko te pokolenia nagle zaczynają żyć w „prymitywie” i przestają się posługiwać całą masą wiedzy, która na wieki przepada, żeby się stopniowo zacząć odtwarzać po schyłku Średniowiecza.

Nikt jednak jakoś dziwnym trafem nie mówi, że utracili ciągłość genetyczną dlatego, że nagle zaczęli lepić garnki inaczej i jeść pół-surowe mięso prosto z ogniska na klepisku, z dziurą w dachu drewnianej półziemianki, papką zbożową zamiast wykwintnych winogronek na złotych salaterkach w marmurowych pałacach z granitowymi kolumnami wysokości 30 metrów.

Wszyscy usiłują się „podpiąć” pod Antyk mając go za swój (łącznie z III Rzymem). To względy ideologiczne i polityczne kierują ewidentnie nauką XIX i XX wieku – przykre, fatalne, dalekie od prawdy naukowej. Dojdźmy do prawdy, uczciwie.

O co mi chodzi w tym przydługim wywodzie?

Myślę, że skoro genetycznie Rzymianie (rozumiani szeroko jako R1b1 i ich mieszańcy) przetrwali po straszliwym upadku cywilizacji w latach 300 – 1500 (kawał czasu i kawał olbrzymiego regresu kulturalnego, cywilizacyjnego) i żyją dziś genetycznie w Europie Zachodniej, to nie powinno dziwić, że przetrwali Słowianie (R1a1) po upadku łużyckiej i innych przejściach – także na tych samych ziemiach, gdzie byli dawniej.

Tak jak cywilizacji postrzymskiej nie można porównać archeologicznie z rzymską – kataklizm widać gołym okiem, to ciągłość genetyczna pozostaje.

U nas regres był znaczny – wyludnienie było wielkie, przestano produkować żelazo, bo nie było dla kogo – Rzym go nie potrzebował (jak i innych wyrobów rzemiosła i nawet zboża do prowadzenia długotrwałych wojen, które już Grecy i Persowie tu kupowali). Bardzo długo po upadku, nie było się od kogo uczyć rzemiosła – cała hałastra poleciała na Rzym, a na północy zostało tak mało ludzi, że wszystko się odradzało bardzo długo. Nie były im potrzebne skomplikowane ozdoby ani inne rzeczy, potrzebne im było przetrwanie w sytuacji, kiedy populacja była tym odejściem zdziesiątkowana.

Sądzę, że tak jak zdolne jednostki, przedsiębiorcze i aktywne dzisiaj jadą na Zachód – tak wtedy nastąpiła masowa emigracja – w efekcie Słowianie są w dawnym Rzymie i dawnej Grecji jedną z wiodących populacji – tam mieszają się dzisiaj z R1b1. Kto tutaj został? Najbardziej przywiązani do tradycyjnego bytowania – rolnicy – ale przy takim odejściu i ich rolnictwo nie było nikomu potrzebne poza ich rodziną i małą grupą. Myślę, że cofali się do myślistwa bo zwierzyny było dosyć, a nie trzeba było jej codziennie karmić i doić, albo cofnęli się do stepowej hodowli bydła na własne potrzeby – po co coś więcej skoro nikt nie zbiera daniny.

Zaznaczmy, że archeologia może ten regres ludnościowy i kulturowy wymazać w znacznym stopniu, lub całkowicie, w związku z badaniami masowym, które w Polsce dopiero zaczynają się wzdłuż budowanych autostrad i innych obiektów (np elektrownia wodna i zalew pod Wadowicami).

Jedno wiem na pewno, R1a1 to haplogrupa Słowiano-irano-indyjska i jest obecna w szkieletach na Jelenim Ostrowie od 6400 r. p.n.e., w kulturze ceramiki sznurowej nad Wisłą, nad Łabą już od 2800 p.n.e., a zapewne też w spalonych szczątkach we wszystkich kulturach, w których obowiązywało ciałopalenie. To dużo dłużej niż mówią Allochtoniści i jakoś trzeba to powiązać z archeologiczną wiedzą pokoleń, której nie zaprzeczam.

 

 

Podziel się!

13 komentarzy do “W sprawie sporu Allochtonistów i Autochtonistów oraz Dysku z Nebry (Niebórza, albo Nieba)

  1. Daję ten wpis pod tym artykułem, bo nie mogę odnaleźć wpisu dot. świątyń.

    Archäologisches Freilichtmuseum Groß Raden ( http://www.freilichtmuseum-gross-raden.de/ ) .
    Wikipedia – Groß Raden (pol. hist. Radzim[1] lub Radomin[1]) – gród Słowian zachodnich z IX – X wieku n.e. odkryty w NRD przez profesora Ewalda Schuldta w latach 1973-1980. Leży w Meklemburgii na półwyspie jeziora Binnensee, obok małego miasta Sternberg, a więc na terenach zamieszkiwanych dawniej przez słowiańskie plemię Warnów.

    Warto wejść w zakładkę Der slawische Tempelort ( Das Museum/Der slawische Tempelort ). Chyba niewiele jest tak dobrze zachowanych tego typu przybytków. Piszę zachowany, bo pierwowzór przeleżał w stanie nienaruszonym w środowisku beztlenowym prawie 1000 lat. Mamy tu więc do czynienia nie z rekonstrukcją robioną „po uważaniu”, lecz z odbudową zgodną z pierwowzorem.

    Mnie urzekła jednak inna informacja. W zakładce Das Museum/Geschichte des Museums/Vor der Ausgrabung widnieje wpis:
    Auf dem Wall wuchsen Rosenmalven, die häufig ein Indikator für slawische Besiedlung sind – na wale rosną malwy , będące często wskaźnikiem słowiańskiego osadnictwa.
    O ile malwy te nie rosną w stanie dzikim nigdzie indziej w tej okolicy, to byłoby to swoją drogą niesamowite, że przetrwały taki szmat czasu odkąd zostały tam posiane pierwszy raz. Istny cud! Zdjęcie nr 3 (pierwsze po prawej).
    pozdr.

  2. Dzisiaj w internecie znalazłem kilka ciekawych rzeczy na temat Nebry.
    Pierwsza rzecz jaka mnie zaskoczyła to herb tej miejscowości ( http://de.wikipedia.org/wiki/Nebra_%28Unstrut%29#mediaviewer/Datei:Wappen_nebra.png ), czyli przedstawienie św. Jerzego walczącego ze smokiem. Wcześniej już za P.Nikolic pisałem , że motyw ten został przywłaszczony przez grekokatolików, a wcześniej stanowił przedstawienie symbolicznego zwycięstwa wiosenno-letniego solarnego bóstwa nad mrokami późnej jesieni i zimy , które symbolizuje gwiazdozbiór Hydry (Wężownika).
    Następna informacja wskazywała, że w okolicach Nebry licznie występują kurhany. Kolejna informacja łączy się z dwiema pierwszymi: „Am 18. Mai 876 wurde Nebra als Neveri im „Ingelheimer Protokoll“ des Reichsklosters Fulda erstmals urkundlich erwähnt.”. Ciekawie brzmią wymienione w tym dokumencie warianty nazwy tej miejscowości „Nebra als Neveri”. Może więc pierwotna nazwa to nie Nebra lecz Nevra, co skojarzyło mi się z czesko brzmiącym „nevrati” , co oznacza chyba tyle co „nie wrócić”.
    Wszystkie te trzy informacje mogą układać się w pewną sensowną całość. Otóż nazwa „Nevra” może odnosić się do miejsca, z którego już się nie wraca, czyli w sensie dosłownym miejsca pochówku, tutaj nekropolii. Co do przedstawienia walki św. Jerzego to układ kompozycji może mieć też znaczenie symboliczne. Zwykle św.Jerzy atakuje smoka od lewej do prawej czyli ze wschodu na zachód , co ma swoje odzwierciedlenie w położeniu konstelacji Hydry na nieboskłonie. Tutaj mamy do czynienia z sytuacją odwrotną. Jeździec atakuje ze wschodu na zachód. Takie właśnie ułożenie kompozycji, ale złożonej z łowcy i jelenia bywa ogólnie interpretowane jako symboliczne przedstawienie „odejścia duszy łowcy w zaświaty”.
    Być może tutaj też posłużono się podobną alegorią, tym razem jednak zamiast łowcy mamy konnego rycerza, a śmierć symbolizuje smok-hydra?
    Na koniec warto rzucić okiem na muzeum Arche Nebra poświęcone dyskowi : http://www.himmelsscheibe-erleben.de/ . Ciekawy projekt.
    W przyszłym roku na pewno się tam wybiorę, tym bardziej, że w okolicy jest też obserwatorium w Goseck i megalit z kalendarzem słonecznym w Langeneichstädt .
    pozdr

    • To niewykluczone.Miejsce mogło się nazywać Nieuwrat lub Niewrot – wrat, wrot – wrota – pojęcie absolutnie związane z wiarą , wracaniem dusz z zaświatów.Zatem możliwe, że grzebano tutaj tylko tych którzy już nie wracają – Wiedunów i Wiedźmy. Możliwe też że ta nazwa zawierała znaczenie Nieba i Wrot – Wrota Nieba – Nebwrata.Niebo to szczególne określenie Zaświatów – Jawi-Sklepienia Nierbieskiego i Prawi – Świata Bogów. Na to może wskazywać osoba pochowana z kalendarzem – dyskiem, bez watpienia wiedun. O Nebrze i Gąsiecku piszę szczegółowo w Księdze Ruty. Pozdrowienia

  3. Znalazłem jeszcze kilka materiałów dotyczących Nebry i okolicy.
    Tutaj coś o pochówkach Sznurowców z okolicy Nebry:
    http://www.stern.de/wissen/mensch/eulau-steinzeit-friedhof-entdeckt-544653.html
    Szczególnie ciekawie brzmi ten fragment:
    „Die Schnurkeramiker befolgten einen strengen Grabritus. Ihre Toten bestatteten sie stets mit angezogenen Beinen, auf der Seite hockend, wobei die weiblichen Personen immer mit dem Kopf nach Osten und die männlichen Toten immer mit dem Kopf nach Westen liegen. Die Blickrichtung aller Toten der Schnurkeramiker war stets gegen Süden. „Das deutet darauf hin, dass sie an ein Weiterleben nach dem Tod glaubten”.”

    Tutaj ciekawy artykuł o obserwatorium w Goseck/Gąsiecku:
    „Trockenen Fußes in die Sterne gucken” , czyli funkcjonalność w szerokim tego słowa znaczeniu
    http://www.stern.de/wissen/natur/observatorium-goseck-trockenen-fusses-in-die-sterne-gucken-557154.html

    Kilka innych ciekawych materiałów można przeczytać tutaj:
    http://www.stern.de/reise/service/himmelsscheibe-von-nebra-90421512t.html

    Bardzo ciekawy jest też ten artykuł (polecam animacje).
    Die Dynamische Interpretation der Himmelscheibe von Nebra
    http://sternwarte-recklinghausen.de/astronomie/himmelscheibe-von-nebra/
    okazuje się , że żaden z elementów tego dysku nie jest przypadkowy.
    Bardzo ciekawe jest też to twierdzenie
    „Die weitere Teilung des Jahres in acht gleiche Teile führt auf die Festdaten in der zeitlichen Mitte zwischen den Sonnenwenden und Äquinoktien. In der englischsprachigen archäoastronomischen Literatur werden sie gewöhnlich Candlemas, Mayday, Lammas und Martinmas genannt. Im heutigen Kalender liegen diese alten Festtage in den ersten Tagen der Monate Februar, Mai, August und November.
    Auf der Himmelsscheibe sind diese Daten durch den Kontakt des Mondinnenkreises mit den Rändern der Zentralringe (Lammas, Martinmas, siehe z.B. Abb. 8, die einen Martinmas-Zustand zeigt) bzw. durch den Kontakt des Plejadenringes mit dem Scheibenrand kenntlich gemacht (Candlemas, Abb. 4). Die Mayday-Zustände zeigen den Austritt des Plejadenkreises aus der Mandorla (Abb. 9).”

  4. Być może to o czym napiszę poniżej nadaje się na osobny wpis , jednak łączy się z tematyką dysku z Nebry i obserwatorium w Goseck.
    Bogovo Gumno i inne kręgi na górze Dziewicy/Dziewanny, to znajdujące się we wschodniej Serbii założenie składające się z kilku kręgów, przy których konstrukcja obserwatorium w Goseck musi jawić się jako dosyć „prymitywna”. Najciekawsze jest jednak to, że o ile obserwatorium w Goseck to jedynie rekonstrukcja , to Bogovo Gumno nadal funkcjonuje w lokalnej obrzędowej świadomości i dlatego właśnie lubię takie bałkańskie wątki.
    Przy okazji warto zwrócić uwagę, że interpretacja tych kręgów wskazuje na pewien uniwersalizm tych założeń. Przy okazji dysku z Nebry wskazywano bowiem, że Słońce w wymiarze praktycznym służyło do odmierzania lat i pór roku, natomiast księżyc służył do odmierzania czasu w krótszych przedziałach czasowych. Tutaj jest podobnie. Kolejna zbieżność to fakt , że zarówno krąg na Bogovom Gumnie jak i w Goseck odcinał obserwatora od otoczenia, tak by widać było tylko niebo. Na Bogovom Gumnie był to mur z kamienia, a w Goseck drewniana palisada.
    http://srbinside.blog.rs/blog/srbinside/zanimljivosti/2013/01/20/krugovi-na-planini-devici-drevna-opservatorija
    Dla niewtajemniczonych w astronomiczne przeznaczenie tego typu konstrukcji polecam też ten materiał
    http://oldeuropeanculture.blogspot.com/2014/07/stone-circles-on-mountain-devica.html
    Warto obejrzeć linkowany w tym materiale film „Aleksandra Bajić – KRUGOVI NA PLANINI DEVICI” ( https://www.youtube.com/watch?v=JoQjIXDVsg8 ), padają tam bowiem całkiem interesujące stwierdzenia.

    Warto też zwrócić uwagę na postać samej Aleksandry Bajić ( Александра Бајић ), bo kobieta sporo mówi i pisze na temat mitologii Słowian. W wyszukiwarkę warto wkleić nazwisko pisane cyrylicą , bo wtedy więcej nam wyskakuje.
    https://www.youtube.com/watch?v=_R5cJ-B5xaM Александра Бајић: СТАРИ СЛОВЕНСКИ БОГОВИ
    http://pl.scribd.com/doc/229535338/Александра-Бајић-Словенски-богови-на-Балкану
    http://www.svevlad.org.rs/narodni_zivot_files/bajic_kalendarpredaka.html
    http://varosanin.blogspot.com/2012/02/blog-post_27.html
    pozdr,

  5. Polecam materiał z ostatniego linku z uwagi na część poświęconą stecci z Zgošće, gdyż stanowi on prawdopodobnie jedyny zachowany wizerunek hramu z Arkony. W tym kontekście ciekawy jest wywód autorki poświęcony „procesji” bogów i ich identyfikacji.
    pozdr.

  6. W nawiązaniu do poprzednich wpisów podlinkuję jeszcze kilka artykułów:
    http://oldeuropeanculture.blogspot.com/2014/03/henges-rondel-enclosures.html , to skrótowe podsumowanie tematu neolitycznych rondeli
    http://oldeuropeanculture.blogspot.com/2014/06/calendar.html – świetny artykuł opisujący w jaki sposób używano tych obserwatoriów, podziału na rok solarny i księżycowy. Bardzo interesujący jest wątek tzw. martwych dni w kontekście wierzeń Słowian.
    http://oldeuropeanculture.blogspot.com/2014/07/ognjena-marija.html – właściwie kwintesencja tego, za co lubię bałkańskie klimaty, czyli głębokie powiązanie materialnego dziedzictwa z tradycją.
    pozdr.

  7. http://www.bornholmsmuseer.dk/helleristninger/lokaliteter/Hammersh1opt/hammersh1_5.html
    Podobnie jak na dysku z Nebry, prawdopodobnie pomiędzy „łodziami” widać grupę Plejad. Trzy łodzie mogą symbolizować:
    – po lewej- letnie przesilenie ze Słońcem u szczytu stewy dziobowej w dniu letniego przesilenia,
    – w środku – równonoc ze Słońcem w połowie stewy,
    – po prawej – zimowe przesilenie ze Słońcem na stewie rufowej. Dwie kropki nad śródokręciem mogą przedstawiać sytuację , kiedy Słońce najpierw opada, by w dniu zimowego przesilenia zacząć piąć się ku górze.
    pozdr.

Dodaj komentarz

Zaloguj się lub zarejestruj aby komentować bez podpisywania i oczekiwania na moderację (od drugiego komentarza).

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.