Tan Mniejszy 13 – Święto Dziadów – obrzęd w ramach Czterech Tanów Największych, albo osobne Święto Przodków – 1 i 2 listopada

Tan Mniejszy 13 – Święto Dziadów – obrzęd w ramach Czterech Tanów Największych, albo osobne Święto Przodków

Witold Pruszkowski – Zaduszki

Dzień Zaduszny, kiedy oddajemy cześć duchom przodków – Dziadom, obchodzony jest w Polsce 2 listopada, czyli w dzień po katolickim Święcie Wszystkich Świętych, ale oba te dni święte zostały, przez chrześcijan i ich kościół, przypisane do tej daty w sposób sztuczny.

 

Oto co pisze o Dziadach Wikipedia polska (będę cytował po kawałku, po to żeby jaśniej skomentować i przekazać wam wprost, jak SSŚŚŚ widzi konkretne elementy obrzędu i sens całego święta)


Wiki:

„Dziady – zwyczaj ludowy Słowian i Bałtów, wywodzący się z przedchrześcijańskich obrzędów słowiańskich. Jego zasadniczym celem było nawiązanie kontaktu z duszami zmarłych i pozyskanie ich przychylności. Dziady obchodzono dwa razy w roku – wiosną i jesienią[1]:…”

oraz

„…W prawosławiu podobne święto obchodzi się w pierwszą niedzielę po Pięćdziesiątnicy (Zesłaniu Ducha Świętego na apostołów) lub według innych źródeł – w sobotę przed Pięćdziesiątnicą[3]. Praktycznie w Rosji, części Białorusi i Ukrainy utożsamia się takie święto (lub tylko zaduszki) z tzw. dniem rodzicielskim (родительский день) lub Radonicą (ros. Радуница), obchodzonymi kilka razy do roku, ale najczęściej w okresie wielkanocnym, przy czym powinien to być wtorek, rzadziej poniedziałek tygodnia tomaszowego następującego po tygodniu wielkanocnym (rozpoczynającym się zgodnie z chrześcijańskim liczeniem dni tygodnia niedzielą wielkanocną)[4].

Natomiast według zwyczajów południowych prawosławnych Słowian święta takie obchodzono w Wielkim Tygodniu…”

a także

„…Kiedy w 610 papież Bonifacy IV otrzymał od cesarza starożytną świątynię pogańską Panteon, kazał złożyć tam liczne relikwie i poświęcił tę budowlę na kościół pod wezwaniem Matki Bożej Męczenników. Od tego czasu oddawano cześć wszystkim zmarłym męczennikom, w dniu 1 maja.

Papież Grzegorz III w 731 przeniósł tę uroczystość na dzień 1 listopada, a w 837 Grzegorz IV rozporządził, aby odtąd 1 listopada był dniem poświęconym pamięci nie tylko męczenników, ale wszystkich świętych Kościoła katolickiego. Jednocześnie na prośbę cesarza Ludwika Pobożnego rozszerzono to święto na cały Kościół…”

Celem obrzędu i Święta Dziadów było i  JEST – warto to podkreślić z całą mocą –  JEST – nie tyle „nawiązanie kontaktu z duszami zmarłych”, ani „pozyskanie ich przychylności”, lecz oddanie czci przodkom, jak nakazuje odwieczny obyczaj różniący człowieka od zwierząt.

Poganom polskim chodzi o okazanie wdzięczności Dziadom, zachowanie ich w żywej pamięci i podziękowanie za podarowaną nam przez przodków możliwość bycia między żywymi i odbycia życiowej drogi na Ziemi.

[Podag-Mir jest Panem Drogi Życia i Wszelkich Dróg, Opiekunem Pątników i Podróżnych, Władcą Wypraw i Wędrówek. Stąd jego obecność w Komorze Sowiego przy Moście Wąci Czynu i Prawa (Czinwat – Prawat, Czynwąt – Prawąt), jako świadka owej wędrówki człowieka przez życie ziemskie.]

Dziady obchodzono nie dwa razy do roku (to się robi wśród katolików i prawosławnych do dzisiaj – na wiosnę i w jesieni, chociaż na wiosnę nieoficjalnie, przy okazji Wielkanocy), ale 4 razy do roku, w terminie Równonocy i Przesilenia, czyli zawsze pomiędzy dniem 20 a 26 danego miesiąca, najlepiej w dniu Pełni Księżyca związanej z tym miesiącem. Czasami Dziady Letnie i Zimowe nazywano też Babami.

Tak więc pierwotne terminy i terminy obecne Dziadów powinny być pomiędzy: 20 a 26 marca, 20 a 26 czerwca, 20 a 26 września oraz 20 a 26 grudnia.

To wyłącznie wysiłki chrześcijańskich misjonarzy na Słowiańszczyźnie związały słowiańskie święto Dziadów (albo inaczej Święto Przodków – Dziady i Baby) z dniem Wszystkich Świętych, przechrzciły je na Zaduszki i przesunęły to święto w miejsce, w którym jest dzisiaj.

Dla mnie osobiście święto Wszystkich Świętych, było od wczesnego dzieciństwa czymś niezrozumiałym. Nigdy nie obchodziliśmy go w domu rodzinnym. Obchodziliśmy Święto Zmarłych w Zaduszki – 2 listopada. Ponieważ jednak i władze PRL i KK w PRL dążyły do likwidacji Zaduszek oraz uczynienia jednego państwowo-kościelnego święta 1 listopada, które nazywano oficjalnie Świętem Zmarłych, zmuszeni byliśmy w końcu do oddawania czci Dziadom 1 listopada – w dniu wolnym ustawowo od pracy (do 1973 roku wolna od pracy była tylko niedziela, a dopiero od 1990 roku wszystkie soboty były wolne bez odpracowywania).

W świetle dziejów, gdy przyglądamy się historii nie dziwi, że KK wolał, aby ludzie czcili jego świętych, a nie swoich własnych Dziadów. KK robił wszystko co w jego mocy, żeby wykorzenić poszczególne ludy, plemiona i narody z ich własnej wiary i tradycji podporządkowując je jednocześnie Nowej Wierze. Pamięć Dziadów, którzy wierzyli w coś zupełnie innego niż zmuszano wierzyć ich dzieci, nie była wcale wygodna Kościołowi – choć wydaje się to sprzeczne z jego własną nauką i przykazaniami (Czcij ojca i matkę swoją).

Resztki kaplicy cmentarza wojskowego w Rymanowie Zdroju – zaprojektowanego przez Duszana Jurkowicza [foto Marysia i Marcin]

Oddawanie czci zmarłym ma tradycję tak starą jak świat. Tę cześć oddawano zawsze własnym przodkom w miejscach, gdzie grzebano zwyczajowo zwłoki lub prochy – na smętarzach lub żalnikach, albo we własnym gospodarstwie. Czczono też pamięć władców i bohaterów w specjalny sposób – sypiąc im okazałe kurhany i kopce. W miejscach pochówku władców, tam gdzie usypano ich kopce i kurhany odbywały się obrzędy zbiorowe – publiczne, Święta Dziadów. Ponieważ obrzędy te były stare jak świat (jak człowiek człowiekiem), więc miały charakter pogański. Stąd od samego początku chrystianizacji KK stosował wszelkie środki, by o tym święcie zapomniano, a jeśli to niemożliwe, żeby zapomniano o zwyczajach mu towarzyszących.

To się zupełnie nie udało i można powiedzieć, że dzisiejsi Katolicy w Polsce, obchodzą nieco zmienione w formie święto Dziadów właśnie, a nie żadnych katolickich świętych. Tak jak w Dziadach bowiem, najważniejszym elementem tego dnia u polskich katolików jest bycie na cmentarzu i oddanie czci własnym zmarłym. W tym dniu także katoliccy księża pobierają myto od wiernych za wspominanie ICH przodków (a nie wszystkich świętych katolickich) przez głośniki cmentarnych kaplic. Temu świętu nadal towarzyszą jarmarki, na których sprzedaje się nie tylko cmentarne akcesoria.

Nadal też nie zaniknęły nie tylko obrzędy związane z paleniem świateł, z ofiarą z kwiatów, ale także z ofiarą z pokarmu (miodek, chlebek) i z kadzidłami – dymem ofiarnym (z ziół wonnych) posyłanym do Zaświatów (Weli, Nieba) poprzez dym świec i kadzideł, który jest nosicielem modłów, obiat oraz żalów tego dnia.

Dla ludzi (co widać szczególnie wśród starszych, często schorowanych i bardziej niedołężnych) najważniejsze jest nie być w kościele na mszy w to święto , ale być na grobach przodków i jeśli im sił nie staje, to prędzej porzucają to pierwsze, a nigdy tego drugiego.

Tak więc w Polsce katolicy obchodzą współcześnie coś co możemy nazwać Zaduszkami albo Świętem Zmarłych (czyli tak czy owak Dziady), a nie Wszystkich Świętych – tyle, że czynią to albo w dniu 1 listopada, albo 1 i 2 listopada, jeżeli to jest możliwe, albo w okoliczne dni poczynając nawet od poprzedzającego święto tygodnia (bo często, w związku ze zmianami społecznymi jakie zaszły, trzeba pokonać spore odległości, aby być na grobach ważnych osób ze swojej rodziny).

Gdy idzie o cel Święta Dziadów w Wierze Przyrodzonej Słowiańskiej, to nigdy nie różnił się on od celów współczesnego Święta Zmarłych, czyli tych które są obecnie realizowane przez Święto tzw. Wszystkich Świętych.

W Wierze Przyrodzonej Słowiańskiej jest to wspomnienie o duszach zmarłych, które żyją wiecznie (jako dusze eteryczne) w Zaświatach, to znaczy – zależnie od przyjętego do wierzenia podania (taji, baju, bajorka Baji): albo w Niebie, albo na Weli, albo pod Wyrajem, albo w Rajcu. Jest to też wspomnienie o tych, którzy znajdują się w Nawiach czasowo, oczekując swojego kolejnego wcielenia ziemskiego.

Duszan Jurkowicz – cmentarz wojskowy na Górze Rotunda (Beskid Niski) [makieta]

Celem jest oddanie czci przeszłym pokoleniom, które wydały nas na świat, które spowodowały że ŻYJEMY TU i TERAZ, że JESTEŚMY.

Gdyby nie ich siła, zdolności, wola walki, umiejętności przetrwania, witalność i zdrowie, gdyby nie ich wysiłek, umiejętności zbrojne, wiedza gospodarcza i pamięć przekazów od jeszcze dawniejszych przodków – DZIADÓW, to nie byłoby nas dzisiaj na Ziemi.

Gdyby nie ich – DZIADÓW, decyzja o powołaniu nas do życia, a także gdyby nie skuteczność Ich życiowych zmagań w świecie Przyrody i Ich zmagań wewnątrz ludzkiego gatunku, to nie byłoby nas dzisiaj na Ziemi.

Przetrwali do dzisiaj Sami Najlepsi – Potomkowie Najlepszych z Najlepszych, tych którzy wiedzieli jak przetrwać i nie dali się pożreć zwierzętom, nie dali się wybić zarazom, nie dali się wziąć głodem podczas klęsk i długich zim, ani nie pozwolili się pokonać innym ludziom.

Jest im za co dziękować i jest ich za co czcić. Mieli po prostu fantastyczne geny – siłę fizyczną i psychiczną, wielki spryt i wiedzę.

Przywołuje się duchy przodków nie po to, żeby je z zaświatów wrócić do Żywych i coś od nich zyskać (wytargować), lecz przywołuje się ich Pamięć, dla Przypomnienia Samemu Sobie, jak wielką wdzięczność jesteśmy winni wszystkim naszym przodkom. To święto nie jest smętnym popłakiwaniem za zmarłymi, którzy odeszli, chociaż oczywiście służy także ŻAŁOBIE, jeśli ktoś ma taką świeżą potrzebę czy stałą konieczność.

Cmentarz na Rotundzie kilka lat temu

Jest owo święto również okazją i do uczczenia szczególnego pamięci narodowych bohaterów i uświadomienia sobie całej przebogatej przeszłości Narodu. Dlatego właśnie szczególnie wiele świateł zapala się przy grobach narodowych bohaterów i ich pomnikach, przy powstańczych mogiłach, w miejscach szczególnej narodowej pamięci. To nie ma nic a nic wspólnego ze Wszystkimi Świętymi – to są nadal Dziady.

Święto Dziadów – jak powiedziałem – było obchodzone przez słowiańskich naszych przodków cztery razy do roku. To pokazuje jak wielką cześć oddawano przeszłym pokoleniom, ale pokazuje też jak wielką cześć oddawano Rodowi i Rodżanie-Przyrodzie. Bo Rod  jest Ojcem Narodu, a Rodżana jest Panią Rodziny (Zadrugi). Związanie funkcji Władczyni Rodziny z Przyrodą otaczającą ludzkie Gospodarstwo nie jest dziwne, jest w pełni zrozumiałe, oczywiste. Wyrażało ono przeświadczenie o współzależności Rodziny, Zadrugi i otaczającej ją Przyrody. Ten związek nie był nigdy wykoncypowany, wydumany, wymyślony – cześć wzięła się z prostego codziennego doświadczenia i obserwacji.

Rotunda

Święto Dziadów, jest obchodzone przez Wiarę Przyrodzoną Słowiańską cztery razy do roku. To pokazuje jak wielką cześć oddawano i oddaje się przeszłym pokoleniom, ale pokazuje też jak wielką cześć oddawano Rodowi i Rodżanie-Przyrodzie.

Bo Rod  jest Ojcem Narodu, a Rodżana jest Panią Rodziny (Zadrugi) ale także Panią Ożywionej Ziemi – czyli Całej Przyrody. Jest więc niejako patronką Wiary Przyrodzonej – Tą z której owa Wiara wypływa. Jest też za przekazy tej wiary odpowiedzialna – a więc jest Panią Wiary Przyrodzonej.

Związanie funkcji Władczyni Rodziny z Przyrodą otaczającą ludzkie Gospodarstwo nie jest dziwne, jest w pełni zrozumiałe, oczywiste. Wyraża ono przeświadczenie o współzależności Rodziny, Zadrugi i otaczającej ją Przyrody. Ten związek nie był nigdy wykoncypowany, wydumany, wymyślony – cześć wzięła się z prostego codziennego doświadczenia i obserwacji.

 

Wiara Przyrodzona Słowiańska ma tę olbrzymią zaletę, że cała, we wszystkich swoich przejawach, wypływa z Natury (Przyrodzenia) i wszystkie jej obrzędy, wszystkie jej opowieści, są tylko odzwierciedleniem naturalnych, przyrodzonych powiązań i współzależności.

Tak więc Dziady, to było i jest także –  poza specjalnym świętem w rocznym cyklu, które jest poświęcone całemu Tynowi Rodów – Święto Roda i Rodżany-Przyrody.

Obchodzone dodatkowo 4 razy w roku.

Żadna inna boska para nie miała i nie ma tylu świąt w pogańskim słowiańskim kulędarzu.

Słowo kalendarz nie pochodzi z łaciny, to łacińskie słowo jest zapożyczone z mowy skołocko-słowiańskiej, czyli prasłowiańskiej, albo inaczej słowiano-indo-irańskiej. Słowo to ma oczywiście mitologiczne korzenie i znaczenie obrzędowe oraz liturgiczne. Wywodzi się od złożenia:

Koleso – Święte Koło Zdarzeń, Kole-Swęto (kole-swo, kole-so)

Lęda – ląd, ziemia

oraz Dar – darzyć, obdarowywać,

a więc koleso-lędo-dar, kol-lęd-dar, kult-lęd-dar, kulę dar, wreszcie współczesne kalendarz, ros. kalendar’, białorus. kalandar, czes. kalendarz, i tak samo we wszystkich słowiańskich i bałtyjskach oraz w hindi – kailendara. To także Dar Kolady – boga Kiru Zimowego, którego żeńską postać nazywa się Kostromą-Zimą albo Koladą. Narzędzie miary czasu dane ludziom przez tego Boga Kiru.

Rotunda – odbudowa

Czasami Święto Dziadów może również służyć smutkowi i zastanowieniu nad tymi, którzy swoim pustym, bezwartościowym żywotem odeszli rozsypując się w Nicość (Otchłań Nawi), albo żyjąc szczególnie okrutnie i „nieludzko” (bez-dusznie, czyli demonicznie) zamieszkali Naw Jużną – Piekła – ich droga do powtórnych narodzin jest szczególnie trudna.

Należy pożałować w Święto Dziadów tych wszystkich, którzy poszli w Niebyt, w Otchłań, bo stamtąd po prostu już nie ma powrotu.

Generalnie jednak jest to święto radości, dumy, chwały Zmarłych Przodków, bo my jesteśmy najdoskonalszym dziełem jakie po sobie pozostawili. Dlatego w tym dniu śpiewano, jedzono, pito, śmiano się, tańczono, biesiadowano na grobach – co tak bardzo drażniło katolickich klechów oddających się jedynie pustynnym smędzeniom żałobnym i zawodzeniom nad duszami zmarłych.

Dziady związane z przesileniem zimowym – Żywieckie (relikt dawnego obrzędu Dziadów towarzyszącego Przesileniu Zimowemu)

Wzywano Dziadów do wspólnego posiłku i biesiady (strawy) chociażby dlatego, że trudno biesiadować w domu gospodarza bez niego samego, a miejsce pochówku (grób na smętarzu, urna na żalnikach, miejsce przodków w domostwie – często pod owinem, albo pod progiem) było traktowane jak pośmiertny dom zmarłego.

Czynności związane z czarami, wzywaniem zmarłych w konkretnym celu, po to by powiedzieli coś żywym, przekazali wiedzę – nie mają nic wspólnego ze Świętem Przodków – Dziadów. To specjalna procedura i obrząd związany z praktykami kącinnymi (świątynnymi).

W bardzo, bardzo odległych czasach, kiedy nasi przodkowie dopiero co wyszli z jaskiń w neolicie i przenieśli się do ziemianek i półziemianek, całkiem poważnie wzywano Dziadów na pomoc w Przesilenia i Równonoce (Dzikie Łowy i Wielkie Bitwy), niejako chcąc wzmocnić Siły Boskie walczące w te święte dni o Ocalenie Światła Świata, Zwycięstwo Światła nad Ciemnością,

Uzyskanie przewagi Białej Swątlnicy – Krowy Jasnego Dnia nad Ciemną Nocą – Czarnym Bykiem Welesowym, było niezbędne po to, by zaczęła się wiosna i wegetacja, albo by płody ziemi mogły dojrzewać w Mocnym Słońcu Lata, a także w jesieni żeby Słabe Upadające Światło mogło ujść boskim prześladowcom z Krainy Ciemności, a wreszcie w najstraszniejszym ze strasznych dni – w Najdłuższą Noc Roku, aby w ogóle nie zgasło na wieki i odrodziło się kolejnego ranka.

Dziady związane z przesileniem zimowym – Żywieckie (relikt dawnego obrzędu Dziadów towarzyszącego Przesileniu Zimowemu)

Jesteśmy przekonani, że istocie tak rozumnej jak Człowiek wystarczyło aby dwukrotnie po najdłuższej nocy przyszedł jednak dzień, aby przestał traktować tę uroczystość dosłownie i nadał jej charakter symboliczny. Nie sądzę aby w X wieku, kiedy zjawili się klechowie z Rzymu, nasi przodkowie traktowali to wszystko dosłownie. Dla nich wzywanie Dziadów było tak samo symboliczne (a nie dosłowne) jak jest dzisiejsze zjadanie ciała chrystusowego w opłatku w Kościele Katolickim.

Wiki:

„…W najbardziej pierwotnej formie obrzędu dusze należało ugościć, (np. miodem, kaszą i jajkami) aby zapewnić sobie ich przychylność i jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach…”

Czy ten infantylizm jest zamierzony, czy to pogarda i pycha współczesnego człowieka???!!!.

Ci którzy dzisiaj obchodzą na serio Święto Dziadów w Wierze Przyrodzonej Słowiańskiej dzięki takim interpretacjom wychodzą na idiotów. Nie bądźmy tak zadufani w sobie, ani nie pozwólmy sobie wmówić, że nasi przodkowie byli takimi kretynami. Tego typu opowieściami mogli co najwyżej karmić dzieci, żeby wzbudzić  w nich lęk i posłuch, ale nie mogli poważnie w ten sposób interpretować rzeczywistości. Zresztą jak wiemy dzieci najpóźniej w 3 roku życia przestają wierzyć w Bobo i Babę Jędzę, w 6 roku przestają zaś wierzyć w Babę Jagę i Mikołę-Mąda – Świętego Mikołaja, mimo wielkich wysiłków dorosłych.

Dziady związane z równonocą wiosenną, Śmigustne  – Dobra koło Limanowej (relikt dawnego obrzędu Dziadów towarzyszącego Równonocy)

Dusze w Zaświatach zasadniczo egzystowały bardzo spokojnie i nie trzeba im było pomagać. Zaświaty to nie jakieś straszne miejsce, może dziwne, jak wszystko co na Weli i Niebie (w Prawi), ale nie straszne. Tak samo nie było żadnego strasznego – jak u chrześcijan – sądu nad duszą, gdy zmarły szedł do Nawi , na Welę. Sąd w Wierze Przyrody ma charakter formalny, bogowie przyjmują w Zaświaty wszystkich – kto był  p r a w y  nie musiał się niczego w sądzie obawiać, kto był  l e w y (n i e p r a wy) przeważnie także miał szansę odrodzenia.

Był tylko jeden rodzaj dusz, które rzeczywiście wymagały pomocy – to Zdusze, czyli demony – a te albo błąkały się po Nawiach, albo po Ziemi nigdy nie pochowane należycie, albo przebywały głównie w Nawi Południowej, Ognistej, Piekielnej, gdzie cierpiały za swoje uczynki, ale wcale nie wiecznie, chociaż niekiedy z punktu widzenia żywych mogło się wydawać, że wiecznie. I z tej Nawi jednak wydostawali się oni na Ziemię w kolejnym wcieleniu, wróciwszy po jakimś czasie do Założy, skąd przez Ostrów Bujan wracali na Świat Widzialny.

Jarmark Dziadów Wiosennych – Emaus (Kraków)

Miód, kasza, jajka – nie są pokarmem dla zmarłych, lecz ofiarą dla Bogów i Bogunów. Tych szczególnie bogów, którzy są ludziom bardzo, bardzo przychylni – stąd miód, kasza i orzechy (w kutji) dla Sporów (bogów Powodzenia i Szczęścia), Rgłów (Bogów Upraw i Hodowli) i Bożebogów (Bogów Domu i Domowego Ogniska – Radogostów). Przynoszono też inne pokarmy, specjalne chlebki (podobnie jak na wesele, czy plony – dla Ładów) i na przykład mak (w kutji) dla bogów Przeznaczenia – Mokoszy, głownie dla 7 Bogiń Szczęśliwych, tj. Przychylnych Ludziom, ale w gruncie rzeczy dla tych których szczególnie uczcić chcemy lub którym składamy modły albo obiaty.

Wezwanie dusz zmarłych do wspólnego posiłku, zaproszenie ich na biesiadę – jeszcze raz powtórzmy –  było też symboliczne. Także gdy obrzęd odbywał się w domu (potem w pustych domach we wsi, potajemnie przed klechami) należało przywołać jego dawnych budowniczych i gospodarzy – Dziadów i podzielić się z nimi – symbolicznie.

Jarmark Dziadów Wiosennych towarzyszących Największemu Słowiańskiemu Świętu, Świętu Świata – Nowemu Rokowi i Równonocy Wiosennej oraz Świętu Roda i Przyrody

Wiki:

Wędrującym duszom oświetlano drogę do domu rozpalając ogniska na rozstajach, aby mogły spędzić tę noc wśród bliskich[3]. Echem tego zwyczaju są współczesne znicze. Ogień mógł jednak również uniemożliwić wyjście na świat upiorom – duszom ludzi zmarłych nagłą śmiercią, samobójców itp (między innymi w tym celu rozpalano go na podejrzanej mogile). W niektórych regionach Polski, np. na Podhalu w miejscu czyjejś gwałtownej śmierci każdy przechodzący miał obowiązek rzucić gałązkę na stos, który następnie co roku palono.

W tym akapicie mamy nie do końca trafną, ale bliską prawdy interpretację obyczajów zachowanych przez katolików i prawosławnych jako kontynuacja obrzędów pogańskich. Znicze, Ogień rzeczywiście świeci się:

po pierwsze jako znak chwały, czci – dla zmarłego, dla bogów

po drugie jako ogień ofiarny – z niego dymy niosą ku niebu i Weli modły (wychwalanie bogów i zmarłych, wyrazy wdzięczności za „opiekę”), obiaty (obietnice), żertwy (spalone ofiary – pokarmy, kwiaty, zioła, wieńce) i bajorki-węsiorki proszalne – prośby o „opiekę dalszą lub szczególną”,

po trzecie ogień „odpędza demony”, jako że światło rozprasza ciemności i jest symbolem Życia a nie Śmierci, przeciwieństwem śmierci.

foto Maciek Leśniak

Oświetlano groby, rozstaje, podejrzane miejsca – dlatego że święto było związane z Równonocą i Przesileniem, a więc z Dzikimi Łowami i Wielkimi Bitwami Niebieskimi – zmaganiami Światła z Ciemnością. Wszystkie siły Jasności musiały być skupione z ludźmi żywymi, powinny ich wspomóc, więc przywoływano i Dziadów, aby przypomnieć sobie że oni byli i że przeżyli, i aby jako duchy obecne na Weli pomogli i teraz przezwyciężyć Ciemność i Noc – Nicę, która walczyła ze Swątem-Światłem. Wszystko to miało znaczenie symboliczne, miało wzmóc jedynie własnego ducha przez pamięć o poprzednich pokoleniach, które przezwyciężyły wszelkie trudności dając nam żywot.

Wiki:

W tym dniu wspierano jałmużną żebraków (początkowo ofiarowując im dary w naturze, później także pieniądze) aby wspominali dusze zmarłych. W tym dniu niektóre czynności były zakazane, np. wylewanie wody po myciu naczyń przez okno, by nie oblać zabłąkanej tam duszy i palenie w piecu, bowiem tą drogą dusze dostawały się niekiedy do domu[1].

Znowu brednie klechów. Owszem, wspierano zwyczajowo wśród Słowian osoby samotne i biedne – które przyjmowano do stołu w święta, dla których do dzisiaj stoi nakrycie, a nawet bywa że jest goszczony ktoś samotny lub biedny – u mnie w domu tak bywało nie raz, chociaż nie powiem, że bardzo często, ale wszak mamy XXI wiek.

Zaduszki – Cmentarz Obrońców Lwowa

Niewylewanie wody i gaszenie ognia domowego oraz powtórne rozpalanie go – to znów, nie wiem czemu niezrozumiały dla dzisiejszych interpretatorów, zwyczaj związany z Przesileniami i Równonocami, kiedy to odnawiano wodę domową i ogień domowy biorąc ogień jarzęcy (świeży) i wodę jarzącą (źródlaną świeżą). Kto  w ogóle wylewał wodę za okno po ciemku, czy za dnia?!!! Wodę szanowano.

To dopiero w XIX wieku w kwartałach lumpenproletariackich wodę chlustano za okno, byle gdzie, bo była już zanieczyszczona nienaturalnymi, nie nadającymi się do użycia dla roślin składnikami (np. ługiem). Na Łobzowie w gospodarstwie mojej babci Józefy Białczyńskiej, każdy dostałby po łbie jeszcze w latach 50-tych XX wieku za wylanie wody pozbawionej ługu-mydła byle gdzie – wszystko szło pod rośliny uprawne, albo dla zwierząt (tzw. pomyje dla świń). To są prawdziwie kretyńskie brednie z tą wodą laną na duchy przodków.

Płynąca na skraju naszej posiadłości i dzisiejszego Ogrodu Łobzów Młynówka Królewska mimo zagęszczenia ludnościowego była w latach 50-tych XX wieku tak czysta, że łowiliśmy w niej raki na zupę rakową, według przepisu z przedwojennej książki kucharskiej, a kobiety wzdłuż brzegu miały zrobione specjalne stanowiska – schodki, bo bieliznę prać można było w tej wodzie i prało się.

Jak bardzo można się zagubić w zrozumieniu pradawnego i najpierwotniejszego obrzędu Oddania Czci Przodkom zaświadcza cytowany artykuł z Wikipedii.

Wydaje się, że wielu ludzi kompletnie nie rozumie co czyni obchodząc to święto, a jednak gdybyśmy zapytali każdego co robi i po co, odpowiedziałby nam bez wahania i zbędnego „główkowania” – czczę moich zmarłych.

W latach 1970. szwedzki lekarz Nils-Olof Jacobson zważył umierającego człowieka i zanotował spadek masy ciała o 21 g. Doświadczenie powtarzali inni lekarze stwierdzając ubytek wagi ok. 21 g i uznano, że tyle właśnie waży ludzka dusza. Zważono dodatkowo duszę kota i myszy. Dusza kota ważyła 100 g, myszy – 3,5 g. („Zbędnik inteligenta” Eliza Sarnacka-Mahoney).

Tego typu „naukowych” dowodów istnienia duszy możemy znaleźć całkiem sporo. Dane są jednakże sprzeczne, również w odniesieniu do kwestii posiadania duszy przez zwierzęta, a ich wiarygodność pozostawia wiele do życzenia.

Co się jednak tyczy chrześcijan prawosławnych i katolickich, to w Święto Zmarłych – Dziady,  szczególnie zbliżają się oni do granicy pogańskości, bo bardzo trudno zrozumieć dlaczego ten dzień miałby być obchodzony jako Wszystkich Świętych. Chrześcijanom potrzeba nie lada ekwilibrystyki ekumeno-logicznej, aby uzasadnić czynności jakim się wtedy oddają. Do dzisiaj księża muszą ich przestrzegać czego nie powinni robić (np. zostawiać pokarmu na grobie, nawet pod postacią tradycyjnego miodku) co powinni wtedy myśleć, czyli co czczą a czego nie i jak powinni rozumieć to co robią. Bez tego tłumaczenia rzeczywiście ciężko się im połapać o co chodzi, bo biorą udział w 100% pogańskiej uroczystości Oddania Czci własnym Dziadom, a nie czymś innym co trzeba specjalnie nazywać i tłumaczyć.

Wiki:

Zwyczaj dziadów w literaturze

Do tego zwyczaju nawiązuje Adam Mickiewicz w Dziadach, gdzie opisano wzywanie dusz podczas obrzędu odbywającego się w opuszczonym miejscu kultu (kaplicy, kościele) lub na cmentarzu. Obrzędowi przewodniczył Guślarz (Koźlarz, Huslar), wzywający dusze zmarłych przebywających w czyśćcu, aby powiedziały, czego potrzeba im do osiągnięcia zbawienia i aby posiliły się z żywymi. Etnologia przedstawia jednak święto „Dziadów” w trochę odmiennej postaci. Obrzędy z okazji Dziadów odbywały się za czasów chrześcijańskich w miejscach związanych archetypowo (a często również i lokalizacyjnie) z dawnymi ośrodkami kultu – na wzgórzach, wzniesieniach, pod świętymi drzewami, w miejscach uważanych za święte (czasem rzeczywiście przy kaplicach, które często były budowane na dawnych miejscach kultu pogańskiego). Z racji swojego charakteru Dziady często odbywały się również przy grobach przodków, na cmentarzyskach. Mickiewiczowskie nawiązania do terminów takich jak „czyściec” i „zbawienie” są natomiast wynikiem nałożenia i przemieszania prastarych zwyczajów żywych od wieków wśród ludu oraz narzuconego chrześcijaństwa.

U dobrego gospodarza parobek nie chodził głodny, a wówczas było to bardzo ważne bo wszędzie była bieda. Za cały dzień ciężkiej pracy w polu otrzymywało się jako wynagrodzenie „połeć słoniny”. Płacono im za sezon pracy w lecie – zbożem i na dodatek kosz pierogów „Owijaków” z owocami, makiem lub serem.
Na „Wszystkie Święte” i „Zaduszki” – piekło się dwa piece pierogów, owijaków i chleb z burakami czerwonymi i niosło się na cmentarz, żeby obdzielić „dziadów”, którzy obstawiali przejścia na cmentarzu grzebalnym, modlili się za zmarłych z rodzin za jedzenie, za zawijaki z owocami, serem, makiem lub marchwią z makiem.

Dziady a chrześcijaństwo

W związku z ekspansją chrześcijaństwa lokalne, miejscowe zwyczaje tzw. pogańskiego pochodzenia, były sukcesywnie zakazywane. Ostatecznie jednak to, czego nie udało się wyprzeć nawet surowymi zakazami, było adaptowane lub zastępowane znanymi dziś formami – współczesnym odpowiednikiem dziadów są Zaduszki.

Szczątki dawnych świąt przetrwały nawet do początków ubiegłego wieku. Znane były dość powszechnie jeszcze w latach 30. specjalne rodzaje pieczywa, które rozdawano ubogim (zazwyczaj jako zapłatę za modlitwę w intencji zmarłych), a pierwotnie będące przeznaczone dla dusz.

Jednym z przykładów zachowania się i przenikania z chrześcijaństwem „Dziadów” jest obrzęd, jaki występował do początków XX wieku w rejonie Latowickim. Sprzyjało temu pewna izolacja od większych skupisk ludzkich oraz odległość od lokalnej parafii. Podobne sytuacje, gdy dawne obrzędy zachowały ciągłość mimo przyjęcia chrześcijaństwa (także przy częściowej zmianie charakteru obrzędowości) miały miejsce także w Puszczy Kozienickiej, Bojkowszczyźnie i Ukraińskim Polesiu.

Dziady w rejonie latowickim rozpoczynały się drugiego listopada uroczystą modlitwą (tzw.”dziadami”) w starej, niezamieszkanej chacie, a następnie odprawiano je w konkretnych, uznanych za magiczne miejscach, m.in. na miejscowym uroczysku gdzie wg lokalnej tradycji w dawnych wiekach znajdowało się miejsce cmentarne. W centralnym miejscu obrzędu palono ogień, na prowadzącego obrzęd wybierano starca i ubranego w białą szatę guślarza. Wywoływali oni kolejno dusze zmarłych i karmili odrobinami postnego jadła namaczanego mlekiem i miodem, jako że wierzono, że właśnie tego dnia zmarli wracają, by się pożywić oraz także w to, że dusze trwają w zaświatach dopóki trwa pamięć o nich. Obowiązywała także zasada ciszy na obrzędzie oraz chusty okrywające twarze uczestników, spojrzenia mogły spowodować porwanie przez dusze w zaświaty. Obrzęd kończył się zawsze przed północą[4].

Ilustracja do Mickiewiczowskich Dziadów

 

Zarówno Dziady Mickiewicza jak opisane tutaj Dziady latowickie to już bardzo pomieszane obrzędy, bardzo późne z XIX i XX wieku, mocno skażone wierzeniami chrześcijańskimi np. o czyśćcu – Założa jest oczywiście rodzajem lekkiego czyśćca, a Piekło Nawskie jest rodzajem bardzo lekkiego, choć nie raz okrutnego, Piekła chrześcijańskiego, ale to zupełnie nie to samo. To miejsca błądzenia, błąkania się i oczekiwania, miejsca kary i poprawy, miejsca z których prędzej czy później wraca się do życia ziemskiego, pod jakąś postacią – najczęściej ludzką. To nie ma charakteru wieczystego. Wieczysty jest tylko Rajec – bardzo przypominający Raj chrześcijański oraz niestety Otchłań – Niebyt, na takie wykreślenie ze świata trzeba było nieźle zapracować.

Sam Adam Mickiewicz – jeden z największych i najbardziej zasłużonych Strażników Wiary Przyrodzonej Słowian tak objaśnił to co zapisał przy pierwszym wydaniu „Dziadów”: „…Jest to nazwisko uroczystości, obchodzonej dotąd między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandyi, na pamiątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych przodków. Uroczystość ta początkiem swoim zasięga czasów pogańskich i zwała się niegdyś ucztą Kozła, na której przewodniczył Koźlarz, Huślarz, Guślarz, razem kapłan i poeta (gęślarz)”…

Nie są to więc wcale Dziady w kształcie pogańskim, lecz reminiscencja. Natomiast nazwa Uczta Kozła  nie jest wyssana z palca, lecz nie dlatego że koźlar (guślar, huślar) prowadził  uroczystość. Uroczystość przywoływania Dziadów (u Mickiewicza bardziej ta kącinna uroczystość niż Święto Dziadów) była prowadzona przez gromadę koźlarów czyli guślarzy, czyli kapłów Kozła. Kozioł to zwierzę Welesa , sam Weles był nie raz ukazywany jako Bóg Koźlogłowy lub Koźlonogi, być może że od tego Boga Zaświatów pochodzi na całym świecie współczesny wizerunek Diabła upowszechniony przez chrześcijaństwo. Okryty czarnym futrem, koźlorogi i koźlonogi , ogoniasty Weles – Pan Zaświatów, Bóg Śmierci, Władca Weli, Król Nawi.

Wiki:

Współczesne obchody

Do dnia dzisiejszego na terenach wschodniej Polski, Białorusi, Ukrainy i części Rosji kultywowane jest wynoszenie symbolicznego jadła, w symbolicznych dwójniakach, na groby zmarłych. Dziady kultywuje też większość współczesnych słowiańskich ruchów neopogańskich (rodzimowierczych), zwykle pod nazwą Święta Przodków[3]. W Krakowie co roku odbywa się tradycyjne Święto Rękawki (Rękawka), bezpośrednio związane z pradawnym zwyczajem wiosennego święta przodków.

Bez komentarza – może poza tym, że jadło składają na grobach nadal Bułgarzy, Wołosi, Serbowie, Słoweńcy i wszyscy pozostali Słowianie południowi, a także Bałtowie, Węgrzy, Rumuni i Estończycy.

 

Przypisy

  1. 1,0 1,1 Dziady – rodzima tradycja obchodzenia święta zmarłych – Wiadomości24
  2. 2,0 2,1 O Zaduszkach – wywiad z Janem Witoldem Suligą w Radiu TOK FM, październik 2006
  3. 3,0 3,1 Dziady – Rodzimy Kościół Polski
  4. ↑ Historia Regionu Latowickiego – dziedzictwo kulturowe w regionie

Dziady Encyklopedia Staropolska Zygmunta Glogera

Dziady, stary zwyczaj ludowy, zawdzięczający swój niepospolity rozgłos Mickiewiczowi, który użył jego nazwy za tytuł do genjalnego swojego utworu. Uważamy też za rzecz najsłuszniejszą przytoczyć własne słowa wieszcza, które dał jako wyjaśnienie przy pierwszem wydaniu „Dziadów”. Jest to – mówi poeta – nazwisko uroczystości, obchodzonej dotąd między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandyi, na pamiątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych przodków. Uroczystość ta początkiem swoim zasięga czasów pogańskich i zwała się niegdyś ucztą Kozła, na której przewodniczył Koźlarz, Huślarz, Guślarz, razem kapłan i poeta (gęślarz).

W teraźniejszych czasach, ponieważ światłe duchowieństwo i właściciele usiłowali wykorzenić zwyczaj połączony z zabobonnemi praktykami i zbytkiem częstokroć nagannym, pospólstwo święci Dziady tajemnie, w kaplicach lub pustych domach niedaleko cmentarza. Zastawia się tam pospolicie uczta z rozmaitego jadła, trunków, owoców i wywołują się dusze nieboszczyków. Godna uwagi, iż zwyczaj częstowania umarłych zdaje się być wspólnym wszystkim ludom pogańskim, w dawnej Grecyi za czasów homerycznych, w Skandynawii, na Wschodzie, i dotąd po wyspach Nowego-Świata. Dziady nasze mają to szczególne, iż obrzędy pogańskie pomieszane są z wyobrażeniami religii chrześcijańskiej, zwłaszcza iż dzień Zaduszny przypada około czasu tej uroczystości. Pospólstwo rozumie, iż potrawami, napojem i śpiewaniem przynosi się ulgę duszom czyścowym. Cel tak poważny, święta, miejsca samotne, czas nocny, obrzędy fantastyczne, przemawiały niegdyś silnie do mojej wyobraźni; słuchałem bajek, powieści i pieśni o nieboszczykach, powracających z prośbami lub przestrogami, a we wszystkich zmyśleniach można było dostrzedz pewne dążenie moralne i pewne nauki, gminnym sposobem zmysłowie przedstawiane”. Czem na Litwie Dziady, tem na Podlasiu i Mazowszu były wyprawiane w dzień zaduszny Stypy i Obiady żałobne. Tylko lud polski, pod wpływem duchowieństwa, nadał zwyczajom tym charakter chrześcijańskiej pobożności i nieraz zaprasza księży na sute „obiady żałobne” zastawiane po domach zamożnych kmieci w dzień Zaduszny (ob. Zaduszki). Marja Rodziewiczówna w wydanym przez nas „Roku Polskim” (Warszawa r. 1900) prześlicznie opisała czwartek powielkanocny, czyli dziady wiosenne, t. j. „Nawski dzień”, w którym lud nad Prypecią i Muchawcem niesie resztki święconego na groby rodzinne i ucztuje niby wspólnie z duchami zmarłych na ich mogiłach. Starożytny ten zwyczaj, lubo zupełnie przekształcony, przechował się dotąd przy mogile Krakusa w Krakowie pod nazwą „Rękawki”.

Rękawka

Dziady Interia.pl – 2009

Dziady to święto szczególne – w ten magiczny czas, gdy świat żywych i martwych dzieli szczególnie cienka granica, staramy się zapewnić duchom przodków strawę i napitek, a przede wszystkim ciepło ognisk.

Co więcej, podczas tej wyjątkowej nocy to właśnie żywi oddać mogą największą przysługę zagubionym duszom – wskazać drogę do Nawii. Przypomina nam to jedno z ważniejszych przesłań naszej rodzimej wiary – nie tylko duchy mogą oddać przysługę żywym, ale i żywi duchom…

Kult zmarłych istniał zawsze, wiara w życie pośmiertne jest rówieśnicą ludzkości. To więcej niż wiara, to przeświadczenie, wrodzony instynkt. Święto Zmarłych, czyli dzień poświęcony ich pamięci obchodzony był przez ludy słowiańskie kilka razy w roku, przy czym najważniejsze przypadały wiosną (w okolicach 2 V) i jesienią (w nocy z 31 X na 1 XI).

Kościół katolicki nie mogąc zwalczyć tego dość popularnego święta, zmuszony został zaakceptować (zresztą nie po raz pierwszy) święto jesienne, ustalając je na konkretny dzień – 2 listopada. Cześć i pamięć dla zmarłych była bowiem szczególną cechą Słowian i ich rodzimych zwyczajów.

Szczątki dawnych świąt przetrwały nawet do początków ubiegłego wieku. Znane były dość powszechnie jeszcze w latach 30-tych specjalne rodzaje pieczywa, które rozdawano ubogim (zazwyczaj jako zapłatę za modlitwę w intencji zmarłych), a które pierwotnie przeznaczone były dla dusz. Współcześnie tradycję tę, w dawnej pierwotnej formie, nadal jednak praktykują rodzimowiercze związki wyznaniowe jak „Rodzima Wiara”, „Rodzimy Kościół Polski” czy „Zachodniosłowiański Związek Wyznaniowy – Słowiańska Wiara”.

Rękawka dawniej


I jeszcze fragment sensownego artykułu Jana Skolimowskiego ze strony www.sedinum.stetinum.pl

Słowianie przynajmniej cztery razy w roku obchodzili cykliczne święta poświęcone zmarłym. Oprócz tego każda z rodzin czciła rocznicę śmierci swojego przodka. Mimo że z dawnego obrządku ciałopalnego nie pozostało już śladu, do dziś wiele odziedziczyliśmy po listopadowych Dziadach.

Smętarz – Wzgórze Wisielców, plansza w Wolinie
 
W całej Polsce obchodzimy Dzień Wszystkich Świętych. Większość osób wybierze się tego dnia na cmentarz, aby odwiedzić groby swoich bliskich. Kult naszych przodków sięga średniowiecza, choć pierwsi Słowianie (przełom VI i VII wieku) w bardziej urozmaicony sposób czcili swoich zmarłych.
Obecnie praktykowane groby szkieletowe pojawiły się dopiero w IX wieku. – U Słowian początkowo występował obrządek ciałopalny. Dopiero zetknięcie z chrześcijaństwem i przeniknięcie tej kultury spowodowało, iż zaczęły pojawiać się groby szkieletowe. Do XI stulecia spotykamy równolegle występujące pochówki w obu obrządkach. Istnieją cmentarzyska birytualne, czyli takie, w których znajdują się groby zarówno ciałopalne, jak i szkieletowe. Można takie zobaczyć chociażby w pobliskim Wolinie. Obrządek ciałopalny całkowicie zanika dopiero po XI wieku – tłumaczy Igor Górewicz, wojewoda szczecińskiej Drużyny Grodu Trzygłowa.
O tym, jak wyglądała pierwotna ceremonia pogrzebowa Słowian można dowiedzieć się ze źródeł. Arab Inb Rosteh następująco opisał ją w swoim dziele „Księga kosztownych klejnotów”: Jeśli umrze ktoś z nich, palą jego zwłoki w ogniu. Na drugi dzień po spaleniu zmarłego idą do niego, zbierają popiół z owego miejsca, wkładają do urny i umieszczają na pagórku. Wiadomo, że do stosu wrzucano również najbliższe przedmioty codziennego użytku zmarłego. Płonął również wierny towarzysz nieboszczyka – jego koń. Często życie odbierała sobie także żona zmarłego Słowianina. Wspomina o tym wszystkim żydowski podróżnik Ibrahim ibn Jakub: Palą się w ogniu, gdy ich wódz umiera, również palą swoje wierzchowce. Żony zmarłych ranią swoje ręce i twarze nożem, a kiedy jedna z nich twierdzi, że zmarłego kocha, wiesza stryczek, dołącza do sznura i mocno wiąże za szyję; sznur jest związany mocno pod nią, a ona tak trwa powieszona, aż umrze. Wtedy pali się ją i jest zjednoczona ze swoim mężem.

W średniowieczu kult zmarłych ważny był dla potrzymania pewnej tożsamości mieszkańców. – Miejsca święte i miejsca odbywania zebrań, wieców, obrzędów wróżb pokrywały się z cmentarzyskami. Dla ludności był to symbol, że razem z nimi są przodkowie, którzy nadają im swoją mądrość. Poza tym zacieśniało to więzi samych Słowian, było dla nich znakiem, że są społeczeństwem, strukturą rozciągniętą w czasie – kontynuuje Górewicz.

Dawniej na pamięć o zmarłych składały się dwa rodzaje świąt: rodzinne i cykliczne. W dniu spalenia zmarłego odbywała się tryzna (uroczystość pogrzebowa), o której wspomniał przytaczany już Ibrahim ibn Jakub. Podczas całopalenia ciał są huczne zabawy, a jako przyczynę swojej radości Słowianie podają, że ich Pan [Bóg] lituje się nad umarłymi. W podobny sposób obchodzona była również rocznica śmierci. Pisze o niej ibn Rosteh: W rok po śmierci zmarłego biorą dwadzieścia dzbanów miodu, czasem mniej, czasem więcej i udają się z nimi na wzgórze. Głośno objawiają radość i cieszą się w miejscu spalenia zmarłego.
Świąt cyklicznych, poświęconych przodkom było o wiele więcej niż dzisiaj. – W ciągu każdej pory roku odbywało się przynajmniej jedno święto zmałych. Obrzędowość miała wymiar wspólnotowy, dlatego dla Słowian bardzo ważne było podkreślanie ciągłości pokoleń. Warto zaznaczyć, iż nie wiadomo dokładnie jak wyglądał scenariusz cyklicznych obrządków – tłumaczy wojewoda Drużyny Grodu Trzygłowa. – Współcześnie wyobrażamy sobie święta jako zamknięty rytuał. Dawniej na całość święta składało się wiele drobnych zachowań. Przykładowo, jeśli w ciągu dnia usiadł ptaszek przy oknie już uznawało się, że to przyleciała dusza zmarłego, aby odwiedzić towarzyszy życia. Wierzono po prostu, że wszystko w tym dniu poświęcone jest zmarłym.

Ważna uwaga końcowa. Święto i obrzędy Dziadów nie zginęły nigdy.

Obchodzili je nasi dziadowie w latach 1800-nych, Pagaczewscy, Kapturowie, Białczyńscy, Kapustowie, Zborzilowie, Muchowie, obchodzili je nasi rodzice na przełomie XIX i XX wieku Pagaczewscy i Białczyńscy, obchodziłem je z moją rodziną, obchodziła je moja żona ze swoją rodziną – od wczesnego dzieciństwa, a więc w latach 50-tych XX wieku, a potem po naszym pogańskim ślubie w 1972 roku obchodziliśmy je wspólnie i co roku z całą naszą rodziną i przyjaciółmi. Każdego roku – więc nie ma żadnych szczątków, a teraz obchodzą je nasze córki ze swoimi bliskimi w XXI wieku – naprawdę to nie prawda, że przetrwały szczątki.

Polecam też poniższy artykuł który pochodzi z biblioteki Związku Słowiańska Wiara:

kult_zmarlych_w_ujeciu_historycznym

Podziel się!