Marian Nosal: Klasyczny europejski ekonomiczny paradoks polsko-niemiecko-żydowski

Ten tekst dotyczy mojego postu na Facebooku z  29 stycznia 2015 roku, po ujawnieniu tajnej notatki ambasadora USA w   Polsce. Nie tak dawno temu i  ciągle aktualne. Piszę o  rzekomej finansowej odpowiedzialności Polaków za niemiecką grabież na Żydach polskich. Również o  „odpowiedzialności” współczesnych Żydów, obywateli III RP, za grabież popełnioną na ich własnych przodkach. Czyli: „witamy w  świecie w  którym ofiara musi zapłacić katowi”. Podaję wiele przykładów bohaterskich i  pozytywnych zachowań Polaków w  czasie II Wojny Światowej. Piszę głównie o  ludziach, których znałem. A  na końcu o  tym, komu może najbardziej zależeć na nieporozumieniach i  wojnach między narodami. Artykuł jest bardzo osobisty, bo nasze losy i  losy naszych bliskich są dla nas czymś bardzo osobistym. A  przede wszystkim wydaje mi się, że jedyną prawidłową, z  prawnego i  ludzkiego punktu widzenia, formą odszkodowań byłoby wypłacenie przez Niemców w  końcu odszkodowań Polakom i  innym obywatelom RP. Również Żydom i  Niemcom zamieszkałym u  nas, za całokształt krzywd i  zniszczeń, jakich Niemcy dopuścili się w  czasie II Wojny Światowej na Naszym Narodzie i  Naszym Państwie.

Lew na ścianie frontowej synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej.
Na własny użytek nazywam go Lwem Syjonu.
Ma też bliźniaka odwróconego w drugą stronę.
Znam obydwa te lwy od dziecka, bo w latach 60-tych, po drodze do szkoły, zaglądałem do zamkniętej i niszczejącej wówczas synagogi.
Brakowało mi tam mężczyzn w chałatach i kobiet w babińcu.
Wyobrażałem sobie, co oni czuli i jak mogli wyglądać?
Wtedy nie wiedziałem jeszcze dokładnie, jak losy mojej rodziny i sąsiadów były z nimi związane. Fot. MN

źródło: http://slowianieiukrytahistoriapolski.pl/ekonomia/klasyczny_paradoks/index,pl.html

 

 

Europa jest tyglem ludów i  narodów.

Pewnych sytuacji nawet my sami, Europejczycy nie bardzo możemy zrozumieć.

Mój post na Facebooku zaczynał się tak:

„No to dali popalić: zdrajcy Komorowski i  Tusk postanowili sprzedać nasze lasy, żeby spłacić pewnym organizacjom żydowskim straty, które ponieśli obywatele polscy żydowskiego pochodzenia w  wyniku rabunku przeprowadzonego przez Niemców…”

Bo próba nieuprawnionego, nielegalnego przekazania naszego majątku narodowego jest chyba zdradą, a  może nie nadążam i  mylę się?

A może zdrada występuje tylko w  sferze wojskowej, a  w ekonomii i  w propagandzie, to już nie?

Spłacenie tych odszkodowań byłoby przecież zdradą, również na poziomie propagandowym, zwykłym przyznaniem się do winy, której nie było.

Synagoga w Dąbrowie Tarnowskiej.
Pięknie odrestaurowana przez miejscowe społeczeństwo i UE
Czyli też przez nas, bo pamiętamy, że „pomoc UE”, to po prostu kredyt i to nie zawsze korzystny dla Polski
Fot. MN

 

Polacy pomagali zagrożonym Żydom.

Znam te sytuacje z  opowiadań wielu osób, ale szczególnie z  relacji sąsiadki, pani Marii Bąby, z  domu Kostka, żony mojego ojca chrzestnego Zygmunta Bąby oraz z  relacji moich rodziców.

Trzyosobowa wówczas rodzina Kostków, mieszkająca w  naszej wsi, o  pięknej nazwie Morzychna, uratowała osiem osób (!!!) narodowości żydowskiej!

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

Było to pod koniec wojny i  ci Żydzi nie mieli już żadnych pieniędzy, aby składać się na jedzenie.

Mieszkali w  schowku, w  stodole, ale czasami wychodzili z  niej, aby załatwić jakieś sprawy.

Bawiłem się koło tej stodoły w  dzieciństwie.

Potem pokazano mi też miejsce, w  którym państwo Kostkowie, w  południowo-wschodnim rogu stodoły, wybudowali schowek dla przechowywania Żydów.

Tych uratowanych było więcej, bo państwo Kostkowie pomagali Żydom przez cały okres wojny.

Ja wspomniałem o  ośmiu osobach, bo była to chyba największa grupa przechowywanych Żydów, o  której słyszałem od pani Marii Bąby.

Poza tym jedna rodzina nie była w  stanie sama przechowywać Żydów przez całą wojnę.

Istniała szeroka współpraca między znajomymi.

Na przykład jedna z  grup ukrywających się u  państwa Kostków przeniosła się do nich od pana Franciszka Borsy z  Dąbrowy Tarnowskiej.

„On także pomagał Żydom. Kiedy dowiedział się o  możliwej rewizji w  swoim domu, przysłał do Kostków kilku ukrywanych, by schronili się na kilka dni” [1]

Była wiejska Szkoła Podstawowa w Morzychnie.
Mieszkałem tu przez pierwszych 16 lat życia, bo moja mama była tam nauczycielką i dyrektorem.
Stodoła, w której państwo Kostkowie ukrywali Żydów była 30 metrów na prawo od budynku szkoły.
W tej chwili tej stodoły już nie ma, bo została rozebrana i nie mam żadnych jej zdjęć.
Fot. MN

 

Sąsiedzi wiedzieli o  całej sprawie , ale NIKT do Niemców nie doniósł.

Groziło to oczywiście wybiciem przez Niemców mieszkańców całej wsi Morzychna, w  której potem spędziłem dzieciństwo i  młodość.

W dzisiejszej propagandzie przedstawia się wszystkich Polaków, a  szczególnie tych przedwojennych, biednych, niewykształconych i  ze wsi, jako prymitywów.

To ja bym życzył tym autorom antypolskiej propagandy takiej kultury życia i  moralności, jaką mieli ci ludzie.

Może i  byli niewykształceni, ale nie pozbawiono ich słowiańskiej dobroci serca, która nie pozwala przejść obojętnie koło potrzebującego.

Jak przeliczyć na pieniądze bohaterstwo tych ludzi, Józefy i  Ignacego Kostków, którzy w  zamian otrzymali tylko dyplom Sprawiedliwy wśród Narodów Świata i  to dopiero w  1995 roku.

Jakieś 30 lat po swojej śmierci.

I to tylko za uratowanie jednej dziewczyny, Miriam Pikholc, na początku wojny, a  nie tych kilku osób później.

Żeby dostać dyplom Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, należy najpierw być zgłoszonym przez tych uratowanych.

Jeżeli nie zgłosili, to nikt się o  tym nie dowie.

I w  majestacie „prawa”, każą ci płacić odszkodowania za tę niemiecką grabież na naszym kraju.

A ponieważ artykuł ten publikuję na stronie historycznej, to muszę wspomnieć, że nazwa naszej wsi: Morzychna pochodzi od umorzenia, czyli wygłodzenia w  niej oblężonych Szwedów, naszych okupantów z  czasów Potopu.

Na zasadzie przeciwieństwa można powiedzieć, że mieszkańcy naszej wsi nie dopuścili do umorzenia Żydów przez Niemców w  czasie II Wojny Światowej.

Żywili ich i  dali schronienie.

Gdyby byli ludźmi próżnymi, to pewnie zmieniliby nazwę wsi na Niemorzychna, żeby upamiętnić swoje bohaterstwo 🙂

 

więcej u źródła: http://slowianieiukrytahistoriapolski.pl/ekonomia/klasyczny_paradoks/index,pl.html

Podziel się!