Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Grzywna za niepodanie ręki
Gorąca debata o odmowie przez muzułmańskich uczniów zwyczajowego podania ręki nauczycielce w kantonie Bazylea-Miasto zakończyła się spektakularną decyzją o wprowadzeniu grzywny za taką odmowę. „Interes publiczny, uwzględniający równość pomiędzy kobietą i mężczyzną a także integrację obcokrajowców jest znacznie ważniejszy niż wolność sumienia lub religii studentów” — ogłosiło ministerstwo edukacji.
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10010/
Sprawa jest bardziej złożona niż się ją prezentuje.
Po pierwsze uzasadnienie decyzji jest przejawem zdumiewającej ignorancji kulturowej. Niepodawanie rąk przez muzułmanów nie ma nic wspólnego z dyskryminacją kobiet ani jakąkolwiek pogardą. Muzułmanki w analogicznych sytuacjach też odmawiają podawania rąk, jeśli wyciągnąłby je mężczyzna. Kilka lat temu w Anglii miała miejsce podobna kontrowersja, kiedy policjantka wyznania muzułmańskiego odmówiła podania ręki szefowi policji w czasie apelu.
Naturalnie, muzułmanin może nie podać ręki witając się w inny sposób, np. ukłonem, co rozwiązuje problem zaambarasowania drugiej strony.
Kwestia polega jednak na tym, czy dana przestrzeń powinna być domeną określonej kultury czy też dopuszczać różne kultury. Jeśli natomiast chcemy chronić rodzimą kulturę to w jakim zakresie: czy chronimy jej wartości czy także formy i obyczaje.
Szwajcarzy uznali właśnie, że chronią wartości (równość płci), co jest nieprawdą. Jak wskazałem, ten element religii muzułmańskiej nie narusza idei równości płci, odnosi się jedynie do obyczajowości, czyli tego jak daleko można się posunąć w relacjach damsko-męskich. To trochę tak jakby lokalnym zwyczajem dziewczęcym było noszenie sukienek do kolan i przybyła do tego grona dziewczyna, której kod kulturowy nakazuje zakrywać publicznie całe nogi, do kostek. Czy powinniśmy od niej wymusić nasz kanon obyczajowy czy też zaakceptowac jej?
Jestem wielkim miłośnikiem szwajcarskiej demokracji, uważam ją za najdoskonalszą w Europie i chciałbym jej w Polsce. Jestem zwolennikiem demokracji nie dlatego, że jest bezbłędna, lecz dlatego, że pozwala ludziom nosić ciężary własnych (a nie cudzych) błędów. Demokracja jest omylna i w tym wypadku uważam popełnili błąd, wychodząc z całkowicie słusznych założeń ochrony własnych wartości kulturowych. Zamiast nakładania grzywny za inne obyczaje lepiej byłoby wskazać, że możliwa jest odmowa podania ręki, ale w sposób, który nie pozostawia wrażenia braku szacunku, czyli np. ukłon zamiast podania ręki.
Zaznaczam, że piszę to jako przeciwnik ideologii multikulti. Uważam bowiem, że należy chronić lokalną kulturę i przeciwdziałać jej wykorzenianiu. Tyle że ochronie powinny podlegać nade wszystko wartości.
Nie należy popadać w żadną skrajność: nie tylko przesadnej neutralności kulturowej, która obecnie panuje w Europie, ani też przesadnej ochrony posuniętej do narzucania wszelkich form współżycia. Tym bardziej, że akurat w naszej kulturze polskiej: to idea wolności ma znaczenie szczególne.
Równościowy fundamentalizm
Kiedy bronimy szwajcarskiej decyzji powinniśmy pamiętać, że nasza kultura była generalnie bardziej swobodna obyczajowo niż większość kultury zachodniej, gdzie bardzo duże wpływy zdobył purytanizm, a następnie wiktoriańska obyczajowość.
Polski zwyczaj całowania kobiecych dłoni na powitanie może na zachodzie uchodzić za przekroczenie norm obyczajowych. Taka sytuacja przydarzyła się pewnemu Polakowi, który pocałował na powitanie kobiecą dłoń w USA: pani poczuła się molestowana i wezwała policję. Paradoksanie dziś na zachodzie, w oparciu o idee równościowe, panuje równie fundamentalistyczne podejście do dotykania, tyle że dotyczące tych sytuacji, które inicjuje mężczyzna wobec kobiety lub dziecka. Ów fundamentalizm niejeden niewinny gest międzypłciowy lub rodzicielski zamienia w molestowanie. Taki już jest zachód: od bandy do bandy, od skajności do skrajności. Jako Państwo Środka, powinniśmy kultywować u siebie bardziej zrównoważone i wolnościowe podejście do kultury obyczajowej.
Niewspółmierna reakcja Szwajcarów wprowadzających grzywnę za niewinne kwestie obyczajowe, też pewnie wynikała z tego, że sytuacja skojarzyła się (niesłusznie) z dyskryminacją kobiety. Czy tak samo zachowowałoby się ministerstwo edukacji, gdyby to muzułmańskie uczennice odmówiły uściśnięcia dłoni nauczycielowi mężczyźnie? Śmiem wątpić.
Ową decyzję szwajcarską należy widzieć nie w kontekście walki z multikulti, lecz własnie w tym współczesnym przeregulowaniu obyczajowym na Zachodzie, które całowanie kobiecej dłoni uznaje za seksistowskie, choć kiedyś było sławne. „Cmokanie kobiet w rękę, to typowo polski zwyczaj, który budził niegdyś podziw na całym świecie. Najpierw francuskie damy zachwycały się naszymi szlachcicami. Później — podczas drugiej wojny światowej — Brytyjki nie mogły się nadziwić polskim pilotom, którzy nonszalancko chwytali kobiece dłonie i unosili do swoich ust.” Dziś natomiast Kazia Szczuka czy Beata Sadowska, by walczyć z seksizmem całują męskie dłonie. A mężczyźni niewieścieją, ku utrapieniu większości zwykłych kobiet. Efekt będzie taki, że kiedy już opadnie kurz tej wojny płci w Europie, Europejki dostrzegą, że więcej męskiego uroku mają mężczyźni z odmiennych kultur – niepoddani równościowemu fundamentalizmowi. Niewykluczone jednak, że europejscy mężczyźni mogą się za to stać atrakcyjni dla kobiet z kultur opresywnych wobec kobiet.
Dlatego właśnie potrzebny jest umiar i wypośrodkowanie obyczajowo-wolnościowe.
Polska była swobodniejsza obyczajowo
Powinniśmy odrzucić ideologię multikulti i purytanizm jako ciała obce polskiej tradycji i kulturze.
Przez praktycznie całe nasze dzieje Polska była swobodniejsza i mniej opresywna obyczajowo niż zachodnia Europa. Taka była zarówno kultura ludowa w Polsce, jak i elitarna, sarmacka. Dopiero, gdy przyszedł zmierzch sarmatyzmu oraz triumf kultury miejskiej, Polska stawała się coraz bardziej opresywna obyczajowo. Proces ten nasilił się w okresie PRL i trwa do dziś. Marginalny w dzisiejszej Polsce zwyczaj całowania kobiecej dłoni jest pamiątką po kulturze sarmackiej.
Profesor Zbigniew Lew-Starowicz wskazał niedawno awangardowy charakter kultury sarmackiej, która pod względem podejścia do seksu była znacznie bardziej podobna do najbardziej rdzennej polskiej kultury wiejskiej (słowiańskiej):
„Jeśli chodzi o kontekst historyczny, Polska jest przypadkiem bardzo interesującym, jednak niewiele się o tym mówi. Początkowo w naszym kraju dominowała kultura wiejska. Pozwalała ona na bardzo zdroworozsądkowe i rubaszne podejście do seksu. Nie przesadzano z jakimiś obostrzeniami, co wolno, a czego już nie wypada. Później, niestety, obyczajowość polską zdominowała kultura mieszczańska. Co się najbardziej zmieniło przy okazji tej zmiany? To była kultura surowych norm w zakresie seksu, rygorystycznego rozdzielenia płci, wstydliwości i powściągliwości. Promowany był bardzo tradycyjny model rodziny i wychowania. Ponadto drobnomieszczaństwo dodało jeszcze pruderię i hipokryzję. Kolejno — mamy także bardzo ciekawy, ale zapomniany podobnie jak kultura wiejska, nurt kultury sarmackiej. Czym on się charakteryzował? Sarmatyzm wyprzedził współczesne feministki, z czego jednak niewiele z nich zdaje sobie sprawę. W czasach sarmackich kobieta zyskała bardzo wysoką rangę. Była niezbędna, dużo od niej zależało, musiała dbać o cały dom, bo mężczyzny często w nim nie było. Wtedy też zmieniło się podejście do seksu. Stało się zdecydowanie zdrowsze, zaczęły się liczyć przyjemność i satysfakcja obojga partnerów. Pod tym względem była to nowatorska kultura. Jak żadna poprzednia sprzyjała partnerstwu, mimo że, oczywiście, podział ról występował. Niestety, w wyniku dziejowych zawieruch nie przetrwała. Dorżnięta po II wojnie, poza książkami Kuchowicza i innymi, którzy opisują jej obyczajowość, nic z niej nie pozostało.”