W szantażowaniu Polski chodzi o kształt UE; Premierzy Polski i Węgier to naziści?

Niemiecka wersja historii. Oni są w porządku. Premierzy Węgier i Polski to naziści

http://niezalezna.pl/78516-niemiecka-wersja-historii-oni-sa-w-porzadku-premierzy-wegier-i-polski-nazisci

Dodano: 03.04.2016 [20:08]

Zdjęcie polskiej premier zamieszczono w antynazistowskim klipie przygotowanym przez niemiecką telewizję ZDFneo. Beata Szydło znalazła się w nim jako czarny charakter – obok innych polityków posądzonych o nacjonalizm – jak Marine Le Pen, Viktor Orbán, czy Donald Trump.

Materiał trwa nieco ponad 4 minuty. Opowiada o braku tolerancji wobec m.in. uchodźców i ludzkiej odmienności. W teledysku jako główny bohater wystąpił niemiecki komik Jan Böhmermann. Muzyka przypomina produkcje zespołu Rammstein. Na początku przywołuje się wydarzenia z listopada 1938 roku, tzw. Nocy Kryształowej, gdy Niemcy urządzili pogrom Żydów w całej III Rzeszy.

Wśród szwarccharakterów w klipie znaleźli się: Marine Le Pen, francuska eurodpeutowana i liderka Frontu Narodowego. Viktor Orbán, premier Węgier, Donald Trump, konserwatywny kandydat na prezydenta USA oraz Recep Tayyip Erdoğan, prezydent Turcji, wyśmiany nie tak dawno temu przez inną niemiecką stację telewizyjną. Politycy są ironicznie określeni jako silni liderzy zdolni do budowania płotów i murów w obronie przed uchodźcami. Cały teledysk zaś przeciwstawia sobie rozmaite mniejszości oraz grupę tzw. prawdziwych Niemców.

Do sprawy na Twitterze odniosła się sama Beata Szydło, komentując wpisy publicystów – Rafała Ziemkiewicza i Łukasza Warzechy.

https://www.youtube.com/watch?v=mC5hEdUY8Hs

 

https://www.youtube.com/watch?v=o6h3enq0oxg
Wobec ważnego wydarzenia dla Polski, jakie dzisiaj ma miejsce i będzie rzutowało na najbliższe lata funkcjonowania oraz przemian w naszym kraju lub ich zablokowania przez lobby międzynarodowych interesów, z czego nie liczni tylko zdają sobie sprawę, a jakim jest posiedzenie Komisji Weneckiej, publikuję niniejszym parę słów wyjasniających o co tu chodzi.
Wszystkim zanny jest spór pomiędzy rządem wylonionym z polityków PiS, a większą częścią sędziów Trybunału Konstytucyjnego, przeważnie wyłonionych z poparcia PO.
Klub parlamentarny PiS, wiekszością posiadanych glosów, przyjął uchwałę sejmową w formie ustawy zmieniającej dotychczasową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym.
Trybunal Konstytucyjny zbadał powyższą zmiane ustawy i orzekł, że w wiekszości jej nowelizacji, jest ona niezgodna z Konstytucją RP.
Wobec powyższego, Trybunal Konstytucyjny oglosił, że bezie pracował bezpośrednio w oparciu o przepisy Konstytucji, RP, z pominieciem zakwestionowanej ustawy.
Jednak, nikt z posłow PiS czy rządu PiS (o zgrozo! co świadczy o ich niezdolności do erystyki prawniczej), nie oświadczyl publicznie, że oczywiście Trybunał Konstytucyjny nie tylko może ale wręcz musi pracować w oparciu o Konstytucję RP, gdyż w Konstytucji z 1997r (aktualnie obowiązującej), zawarta jest wyraźna zasada bezposredniego stosowania Konstytucji.
Z Wikipedi: „Zasada bezpośredniego stosowania Konstytucji (art. 8 ust. 2 Konstytucji)
Uwagi ogólne o bezpośrednim stosowaniu Konstytucji
Konstytucja stwierdza w art. 8 ust. 2, że jej przepisy „stosuje się bezpośrednio”, chyba że z ich treści wynika co innego. Cytowane postanowienie zawiera domniemanie mówiące, że większość przepisów Konstytucji nadaje się do bezpośredniego stosowania, czyli że organ państwowy (sąd lub organ administracji publicznej) może w konkretnym przypadku oprzeć swoje rozstrzygnięcie bezpośrednio na przepisie Konstytucji. Przez bezpośrednie stosowanie Konstytucji rozumieć zatem należy sytuację, w której normy ustawy zasadniczej – bez potrzeby ich rozwinięcia i konkretyzacji w ustawach zwykłych – dają podstawę do wydawania aktów indywidualnych i konkretnych (wyroków sądowych, decyzji administracyjnych). Innymi słowy chodzi o określenie pozycji prawnej podmiotu prawa na podstawie samej Konstytucji i to niezależnie od tego, czy w zakresie danego unormowania konstytucyjnego wydana została ustawa (sprzeczność ustawy z Konstytucją), czy też takiej ustawy nie ma.
Kwestia bezpośredniego stosowania konstytucji to w zasadzie novum ostatnich dziesięcioleci. W Polsce, zarówno w okresie międzywojennym, jak i w czasie Polski Ludowej, przyjmowano bowiem powszechnie, że normy konstytucyjne nie nadają się do ich praktycznego stosowania, dopóki nie zostaną rozwinięte w ustawodawstwie zwykłym. Konstytucja miała jedynie znaczenie dokumentu programowego, wymagającego konkretyzacji za pomocą przepisów ustawowych. Rozróżniano w związku z tym pomiędzy obowiązywaniem i stosowaniem Konstytucji i kiedy mówiono o tym ostatnim, to zawężano je wyłącznie do wykonywania kompetencji przez organy konstytucyjne państwa. W okresie powojennym w Europie Zachodniej[24], a od początku lat 90. XX w. również w Europie Wschodniej[25], obserwujemy jednak, wprowadzanie przez poszczególne państwa do swoich konstytucji zasady bezpośredniego stosowania (czy też obowiązywania) przepisów konstytucyjnych, w tym w szczególności tych określających prawa i wolności człowieka i obywatela. Sprawia to, że obywatel (lub inny podmiot uprawniony) może żądać określenia przez sąd swojej sytuacji prawnej na podstawie samej Konstytucji (czyli np. z pominięciem niekonstytucyjnej ustawy). W Polsce znaczącą zmianę w zakresie pojmowania Konstytucji przyniosło wprawdzie już wprowadzenie Trybunału Konstytucyjnego[26], jednak dopiero Konstytucja z 1997 roku przewidziała wyraźnie w art. 8 ust. 2 zasadę bezpośredniego stosowania najwyższego prawa państwowego.
To niezwykle ważne dla ochrony praw jednostki stwierdzenie wymaga jednak wyjaśnienia z trzech powodów:
Po pierwsze, jak pokazuje sama analiza przepisów Konstytucji, nie wszystkie jej postanowienia nadają się do bezpośredniego zastosowania. W szczególności wiele jej przepisów ma tzw. charakter programowy – skierowane są do organów władzy publicznej i nie mogą stanowić bezpośredniej podstawy roszczeń obywatela.
Po drugie, w związku z funkcjonowaniem w ramach polskiej władzy sądowniczej Trybunału Konstytucyjnego, jako organu powołanego do orzekania o zgodności prawa z Konstytucją (art. 188 pkt. 1-5 Konstytucji), powstaje pytanie, czy poprzez bezpośrednie stosowanie Konstytucji przez sądy ta kompetencja Trybunału nie zostaje naruszona.
Po trzecie wreszcie, odpowiedzieć trzeba na pytanie, w jakim zakresie uprawnione są do bezpośredniego stosowania Konstytucji organy administracji państwowej, które inaczej niż sądy nie są niezawisłe.”
Nikt więc tutaj, bezposrednim stosowaniem Konstytucji nikogo straszyć nie może. Jeśli do tej pory Trybunal Konstytucyjny nie stosowal tej zasady, to znaczy, że łamał Konstytucję.
Trybunałowi Konstytucyjnemu, w bezpośrednim stosowaniu Konstytucji chodzi z całą pewnością o przepisy konstytucyjne dotyczące organizacji pracy i uprawnień tegoż Trybunału. Tak więc, należy zaznaczyć, że Trybunal Konstytucyjny może a nawet musi stosować przepisy Konstytucji RP, wylacznie w części ktora jest przez Konstytucję regulowana. Nic ponad to! Bowiem wykraczanie poza regulacje konstytucyjne, byloby niekonstytucyjne! Tego rownież nikt z polityków PiS, o dziwo nie podkreśla!
A co może Trybunał Konstytucyjny w ramach Konstytucji?
Z Konstytucji RP: „TRYBUNAŁ KONSTYTUCYJNY
Art. 188.
Trybunał Konstytucyjny orzeka w sprawach:
zgodności ustaw i umów międzynarodowych z Konstytucją,
zgodności ustaw z ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi, których ratyfikacja wymagała uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie,
zgodności przepisów prawa, wydawanych przez centralne organy państwowe, z Konstytucją, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i ustawami,
zgodności z Konstytucją celów lub działalności partii politycznych,
skargi konstytucyjnej, o której mowa w art. 79 ust. 1.
Art. 189.
Trybunał Konstytucyjny rozstrzyga spory kompetencyjne pomiędzy centralnymi konstytucyjnymi organami państwa.
Art. 190.
Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne.
Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawach wymienionych w art. 188 podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu w organie urzędowym, w którym akt normatywny był ogłoszony. Jeżeli akt nie był ogłoszony, orzeczenie ogłasza się w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski”.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wchodzi w życie z dniem ogłoszenia, jednak Trybunał Konstytucyjny może określić inny termin utraty mocy obowiązującej aktu normatywnego. Termin ten nie może przekroczyć osiemnastu miesięcy, gdy chodzi o ustawę, a gdy chodzi o inny akt normatywny dwunastu miesięcy. W przypadku orzeczeń, które wiążą się z nakładami finansowymi nie przewidzianymi w ustawie budżetowej, Trybunał Konstytucyjny określa termin utraty mocy obowiązującej aktu normatywnego po zapoznaniu się z opinią Rady Ministrów.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego o niezgodności z Konstytucją, umową międzynarodową lub z ustawą aktu normatywnego, na podstawie którego zostało wydane prawomocne orzeczenie sądowe, ostateczna decyzja administracyjna lub rozstrzygnięcie w innych sprawach, stanowi podstawę do wznowienia postępowania, uchylenia decyzji lub innego rozstrzygnięcia na zasadach i w trybie określonych w przepisach właściwych dla danego postępowania.
Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego zapadają większością głosów.
Art. 191.
Z wnioskiem w sprawach, o których mowa w art. 188, do Trybunału Konstytucyjnego wystąpić mogą:
1) Prezydent Rzeczypospolitej, Marszałek Sejmu, Marszałek Senatu, Prezes Rady Ministrów, 50 posłów, 30 senatorów, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, Prokurator Generalny, Prezes Najwyższej Izby Kontroli, Rzecznik Praw Obywatelskich,
2) Krajowa Rada Sądownictwa w zakresie, o którym mowa w art. 186 ust. 2,
3) organy stanowiące jednostek samorządu terytorialnego,
4) ogólnokrajowe organy związków zawodowych oraz ogólnokrajowe władze organizacji pracodawców i organizacji zawodowych,
5) kościoły i inne związki wyznaniowe,
6) podmioty określone w art. 79 w zakresie w nim wskazanym.
Podmioty, o których mowa w ust. 1 pkt 3-5, mogą wystąpić z takim wnioskiem, jeżeli akt normatywny dotyczy spraw objętych ich zakresem działania.
Art. 192.
Z wnioskiem w sprawach, o których mowa w art. 189, do Trybunału Konstytucyjnego wystąpić mogą: Prezydent Rzeczypospolitej, Marszałek Sejmu, Marszałek Senatu, Prezes Rady Ministrów, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego i Prezes Najwyższej Izby Kontroli.
Art. 193.
Każdy sąd może przedstawić Trybunałowi Konstytucyjnemu pytanie prawne co do zgodności aktu normatywnego z Konstytucją, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi lub ustawą, jeżeli od odpowiedzi na pytanie prawne zależy rozstrzygnięcie sprawy toczącej się przed sądem.
Art. 194.
Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów, wybieranych indywidualnie przez Sejm na 9 lat spośród osób wyróżniających się wiedzą prawniczą. Ponowny wybór do składu Trybunału jest niedopuszczalny.
Prezesa i Wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
Art. 195.
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji.
Sędziom Trybunału Konstytucyjnego zapewnia się warunki pracy i wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków.
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w okresie zajmowania stanowiska nie mogą należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.
Art. 196.
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego nie może być, bez uprzedniej zgody Trybunału Konstytucyjnego, pociągnięty do odpowiedzialności karnej ani pozbawiony wolności. Sędzia nie może być zatrzymany lub aresztowany, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa, jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania. O zatrzymaniu niezwłocznie powiadamia się Prezesa Trybunału Konstytucyjnego, który może nakazać natychmiastowe zwolnienie zatrzymanego.
Art. 197.
Organizację Trybunału Konstytucyjnego oraz tryb postępowania przed Trybunałem określa ustawA.”
Jak więc widzimy, nic sprzecznego ze nowelizowaną ustawą o Trybunale Konstytucyjnym, Konstytucja nie zawiera!
Konstytucja co prawda mówi, że Trybunał Konstytucyjny posiada 15 czlonkow, a obecnie mamy wybranych przez Sejm 18. Jednak, nie jest czlonkiem Trybunału Konstytucyjnego osoba wybrana przez Sejm, wobec której nie dopełniono obowiązku konstytucyjnego jakim jest mianowanie na sędziego Trybunału Konstytucyjnego przez Prezydenta RP. A Prezydent A. Duda nie mianował kilku sędziów (konstytucja mówi tylko o tym, że on ich powołuje, lecz nie nakazuje mu takiego powołania zrealizować). Wobec czego, mamy tak naprawdę prawidłową liczbe sędziów, czyli 15-tu.
Trybunał Konstytucyjny odrzuca powołanych przez Prezydenta A. Dudę sędziów, czym łamie Konstytucję, gdyz nie posiada on uprawnień konstytucyjnych do samodzielnego powołania sędziów. Nie reguluje tego nawet ustawa, tylko Konstytucja RP. Tym samym, w oderwaniu od Konstytucji, obecny Trybunal Konstytucyjny kształtuje swój skład, wobec czego zmienia i lamie przepisy prawa konstytucyjnego. Nie wykonuje więc w tym zakresie przepisow Konstytucji RP wprost, tylko je omija!
Najważniejszy przepis konstytucyjny o Trybunale Konstytucyjnym, który Trybunal Konstytucyjny powinien traktowac wprost, bowiem jest zawarty w Konstytucji RP, jest na końcu przytoczonego podrozdizału o Trybunałach. Powtorzę go: „Art. 197.
Organizację Trybunału Konstytucyjnego oraz tryb postępowania przed Trybunałem określa ustawa.”
Ustawę o Trybunale Konstytucyjnym kształtuje Sejm, zwykła większościa glosów. Nie stanowi to naruszenia Konstytucji, jeśli w ustawie nie uchwalono (stąd ustawa tez jest uchwałą, tyle tylko że o charakterze normatywnym), przepisu sprzecznego z Konstytucją RP.
W ustawie znowelizowanej przez posłów PiS, zlamano tylko jeden przepis konstytucyjny. Jest to przepis mówiący o orzekaniu przez Trybunal Konstytucyjny większością głosow. I nic więcej. Poslowie PiS, bardzo prawidlowo intencyjnie (sprawiedliwie) uszczegółowili ten przepis, nakazując Trybunalowi Konstytucyjnemu orzekanie w składzie wiekszościowym, o czym Konstytucja nie mówi. Wchodzi to niewątpliwie w zakres konstytucyjnej delegacji/odniesienia do ustawy „organizacja Trybunału Konstytucyjnego”, gdyż w zakres organizacji wchodzi; budowa składu Trybunału, konstruowanie zasad pracy Trybunalu, organizacja procedur orzecznictwa Trybunału, itd….”. Jednak, rozwinięcie w ustawie przepisu konstytucyjnego o wymaganej liczbie sędziow orzekających wobec krotkiego zapisu konstytucyjnego w tej kwestii, stanowi naruszenie przepisow Konstytucji RP. Nie można, zmieniac przepisow Konstytucji porzez ustawowe ich rozwiniecie lub ustawowe interpretacje. Niestety, musi ten wadliwy przepis pozostać, do czasu zmiany Konstytucji. Pozwala on Trybunalowi Konstytucyjnemu, na orzekanie w składzie powołanym przez przewodniczącego Trybunału. To wynika z ustawy, co Sejm spokojnie mógłby zmienic na skład powołany wiekszością glosow w każdej sprawie przez cały Trybunał, w tym przez sędziów powołanych przez PiS, przy planowaniu rozpraw jak i uchwalanie ich kolejności przez wiekszość Trybunału. PiS, naruszył więc Konstytucje, zamiast sprytnie ominąć tego rodzaju naruszenie we wskazany sposób. Ma słabych prawników. Ja prawnikiem nie jestem, lecz na administracji miałem prawo przez wszystkie lata, w tym konstytucyjne. Zęby zjadlem na różnych modelach konstytucji, bo prawo konstytucyjne bylo moją pasją przez lata. Na wlasne potrzeby prezentacyjne, zaprojektowałem sobie konstytucję jaką Polska moglaby posiadać, juz w wieku 30 lat w r.89-tym. Pozatym, miałem świetnych wykładowców, konstytucjonalistów.
Trybunał Konstytucyjny neguje bardzo wiele artykułów nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, co zupelnie wykracza ponad bezpośrednie regulacje przepisami Konstytucji, poza jednym wspomnianym przepisem – rzeczywiście z nią niezgodnym. Zmieniać przepisy konstytucyjne można jedynie kwalifikowaną liczbą głosów poselskich (do czego PiS nie posiada zdolnosci, odpowiedniej siły), w tym, kiedy Konstytucja jest zatwierdzana w drodze referendum. Obecna Konstytucja RP, nadaje bowiem najwyższą wladzę narodowi polskiemu, w formie bezpośredniej, czyli właśnie referendalnej. Wyniki takiego referendum Sejm nie może odrzucić jeśli dotyczy artykuło „o zmianie Konstytucji!”, jeśli zmianę zatwierdziła zwykła większość glosujących obywateli! Do uruchomienia referendum w takiej sprawie, wystarczyloby PiS-owi wiekszośc glosów w Senacie, bo to ta Izba posiada uprawnienie wnioskodawcze w tym zakresie. W ten sposób, jeśli PiS posiada odpowiednie poparcie społeczne, móglby zmienić całą Konstytucję RP. Być może w tym celu prowadzi właśnie, pozornie zbyteczne i dlugotrwale boje z Trybunałem Konstytucyjnym, aby wykazac jego ponad konstytucyjne działania, w rzeczywistości łamanie Konstycji przez sam Trybunal Konstytucyjny i zmobilizowac społeczeństwo do poparcia zmian konstytucji w drodze referendum. Tyle tylko, że nieudolni prawnicy i poslowie PiS, sami popełniają błędy, zmieniajszajace ich autorytet. Wyniki takiego referendum stają się wówczas niepewne.
Warte zwrocenia uwagi, jest treśc przepisu o zmianie Konstytucji w drodze referendum. Cytuję: „Jeżeli ustawa o zmianie Konstytucji dotyczy przepisów rozdziału I, II lub XII, podmioty określone w ust. 1 mogą zażądać, w terminie 45 dni od dnia uchwalenia ustawy przez Senat, przeprowadzenia referendum zatwierdzającego. Z wnioskiem w tej sprawie podmioty te zwracają się do Marszałka Sejmu, który zarządza niezwłocznie przeprowadzenie referendum w ciągu 60 dni od dnia złożenia wniosku. Zmiana Konstytucji zostaje przyjęta, jeżeli za tą zmianą opowiedziała się większość głosujących.”
Mamy w tym przepisie, zapis; „Zmiana Konstytucji zostaje przyjęta, jeżeli za tą zmianą opowiedziała się większość głosujących.”
Jest w nim mowa, analogicznie jak w cytowanym zapisie konstytucyjnym o glosowaniu sędziów Trybunału Konstytucyjnego większoscią (czyli zwykłą większością) glosów”. Nic, ponad to. Jednak ustawa prawo wyborczei prawo o referendach, mówi, że wymagana jest kwalifikowana liczba uczestnikow referendum (minimum 50%), co zgodnie z interpretacją Trybunału Konstytucyjnego, narusza przepis konstytucyjny. Dlaczego? Bo sam Trybunal Konstytucyjny stwierdził, że nakazywanie mu głosowania większościa głosów liczonych od pełnego stanu Trybunału Konstytucyjnego, jest takim naruszeniem przepisu konstytucyjnego, gdyz przepis ten tego nie uwzglednia. Jak to sie więc dzieje, że latami tkwimy z prawem referendalnym – ustawą, która łamie Konstytucje RP i Trybunał Konstytucyjny tego nie widzi? Analogia jest tutaj trafna w stu procentach! Tyle tylko, że przepis Konstytucyjny umozliwia posłom PiS poprzez ustawę o Trybunale Konstytucyjnym ksztaltowanie metod wyboru jego składu orzekajaco – głosującego orzeczenia, (według mojego wskazania, bez naruszania Konstytucji, którą PiS nieudolnie naruszył), zaś zacytowany przepis o referendum takiej mozliwości jiż nie daje. Z Konstytucji wynika jasno, że w referendum o zmianie Konstytucji głosowac powinnismy bez żadnych ograniczeń (w tym ilosciowych), zwykłą wiekszością głosów. Tego TK nie widzi!
Sejm, zwykłą wiekszościa glosów powinien w tej sytuacji zmienic ustawę prawo o referendach i umożliwicobywatelom zatwierdzanie lub odrzucanie tematu referendalnego, zwykłą większością glosów, bez wzgledu na procent biorących udzialw referendum, co byłoby zgodne z obowiazującą Konstytucją. Dzisiaj, wymaganie 50% lub inne liczby kwalifikowane, nie są z nią zgodne! Umożliwiłoby to PiS-owi, prostą zmianę Konstytucji, tam, gdzie ma poparcie społeczne dla danej zmiany. Jak w przepisach prawa konstytucyjnego o Trybunale Konstytucyjnym!
Na zakończenie, pragnę dodac jedynie, że interpretacje przepisow Konstytucji RP, podporządkowuja ją prawu unijnemu. W doktrynie orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, obowiazuje zasada nadrzedności prawa unijnego/wspólnotowego, nawet tego nie ratyfikowanego przez RP, nad prawem krajowym. Moim zdaniem, wżaden sposob nie wynika to wprost z naszej konstytucji a nwet jest z nia sprzeczne. Ta praktyka, calkowicie pozbawia Polske suwerenności. Niektore kraje unijne, posiadaja zapisy konstytucyjne, że ich prawo ma pierwszeństwo nad prawem unijnym w ich krajach. Podobny zpais powinniśmy wprowadzic u siebie. Od tego punktu, PiS powinien rozpoczynać referendalne tematy w sprawie zmiany Konstytucji RP.
Rafał Kopko – Orlicki

Komisja Wenecka wydała opinię w sprawie TK. Znamy treść oficjalnego komunikatu

Polska powinna rozwiązać swój konstytucyjny kryzys w poszanowaniu dla wyroków Trybunału Konstytucyjnego – napisała na temat kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego Komisja Wenecka.

Jej członkowie stwierdzili, że zarówno poprzednie i obecne władze sejmowe dopuściły się niekonstytucyjnych działań. Jako jeden z elementów konfliktu, wymienili powołanie zbyt wielu sędziów. Komisja Wenecka wezwała w związku z tym Polskę do znalezienia wyjścia z tego problemu na bazie „rządów prawa i poszanowania dla postanowień Trybunału Konstytucyjnego”.

Pełny tekst opinii dostępny jest na stronie internetowej www.venice.coe.int.

Zdaniem Komisji Weneckiej, wprowadzone przez nowelizację autorstwa PiS wymagane kworum 2/3 oraz konieczność rozpatrywania spraw w kolejności, w jakiej wpłynęły, prowadzą do braku efektywności Trybunału Konstytucyjnego.

Ku naszemu zaskoczeniu, Komisja Wenecka powtórzyła na zasadzie pełnego odwzorowania, skopiowania tylko i wyłącznie racje jednej ze stron – wydaje się – dość złożonego problemu, dyskusji, konfliktu, opinii czysto prawniczych. To odrobinę zaskakująca sytuacja

– powiedział dziś dziennikarzom wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański.

Sekretarz Generalny Rady Europy Thorbjoern Jagland wyraził przekonanie, że „opinia Komisji Weneckiej da nam podstawę, by wejść w dialog z Polską, do którego będzie dążył podczas mojej wizyty na początku kwietnia”.

Przypomnijmy, w grudniu ubiegłego roku szef polskiego MSZ Witolda Waszczykowskiego, zwrócił się o opinię w sprawie prac nad Trybunałem Konstytucyjnym do Komisji Weneckiej. W lutym br. przedstawicieli Komisji odwiedzili Warszawę, gdzie spotkali się m.in. z ministrem Waszczykowskim, oraz premier Betą Szydło.

Komisja Wenecka jest organem doradczym Rady Europy w sprawach konstytucyjnych, jej pełna nazwa brzmi: Europejska Komisja na rzecz Demokracji poprzez Prawo. Jej członkami są działający we własnym imieniu eksperci z państw członkowskich, a wśród nich profesorowie uniwersyteccy, specjaliści w dziedzinie prawa publicznego i międzynarodowego, parlamentarzyści, urzędnicy.

Rolą Komisji jest udzielanie państwom członkowskim opinii prawnych, a w szczególności wspieranie ich w procesie dostosowywania i udoskonalania prawa i struktur instytucjonalnych do standardów europejskich w obszarze demokracji, praw człowieka i rządów prawa. Komisja zajmuje się także propagowaniem i konsolidowaniem wspólnego dorobku konstytucyjnego państw członkowskich. Komisja działa od 1990 r. Obecnie zrzesza 60 państw członkowskich, z których 47 to państwa członkowie Rady Europy.

Pod koniec lutego doszło do przecieku. „Gazeta Wyborcza” zamieściła projekt opinii Komisji Weneckiej.

Europoseł Henkel: „Nagonka niemieckich mediów i polityków na Polskę jest zadziwiająca! To nie Polska, tylko Niemcy są osamotnione w Europie!”

Fot. YouTube.com/screenshot

Fot. YouTube.com/screenshot

Niemcy chcą ratować wszystkich, nawet tych, którzy tego nie chcą. Ratowali euro, klimat, Greków, uchodźców a teraz wzięli się za Polaków. Cierpią na syndrom pomocnika. Powinni trafić kolektywnie na kozetkę do psychoanalityka. To się leczy!

– mówi w rozmowie z portalem „wPolityce.pl” Hans-Olaf Henkel, niemiecki europoseł „Sojuszu dla Postępu i Przełomu” (ALFA), partii wchodzącej w skład frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), były prezes zarządu Federalnego Związku Przemysłu Niemieckiego (BDI).**

wPolityce.pl: W niemieckiej prasie nie cichną echa po wizycie szefowej polskiego rządu Beaty Szydło w Berlinie. Większość publicystów za Odrą uważa, że dla Polski stosunki z Niemcami nie są już tak ważne. Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” ostrzega Warszawę przed wyborem „własnej drogi”. Czy Niemcom aż tak trudno zaakceptować, że Polska prowadzi teraz politykę skierowaną na własny narodowy interes?

Hans-Olaf Henkel: Nagonka niemieckich mediów i polityków na Polskę jest zadziwiająca! Niemiecki komisarz UE Günther Öttinger chce badać polską ustawę medialną, a niemiecki szef Europarlamentu Martin Schulz mówi o zamachu stanu i dopatruje się nad Wisłą sterowanej demokracji w stylu Putina. Czytam regularnie międzynarodową prasę i niestety rzuca się w oczy, że szczególnie media niemieckie stosują wobec Polski podwójne standardy. To, co pisze „FAZ” jest groteskowe. Kryzys imigracyjny w końcu pokazał, że to nie Polska, tylko Niemcy są osamotnione w Europie. Berlin sam zapędził się w izolacje i ganiąc nieustannie swoich partnerów zapewne z niej nie wyjdzie. Wręcz przeciwnie. Izolacja się tylko pogłębi.

No, ale może stosunki nie są aż tak złe, jak je malują w Berlinie?

Niestety są bardzo złe, ale wina za ten stan rzeczy nie leży po stronie Polaków tylko po stronie Brukseli oraz romantycznych eurocentralistów w Niemczech. Polski rząd odważył się przeciwstawić zapędom Brukseli do dalszej centralizacji władzy i harmonizacji. Nawet euro nie chcą! Niesłychane! Dlatego tacy ludzie jak Öttinger i Schulz nie odczekali nawet wyników prac Komisji Weneckiej, by wydać swój wyrok na Polskę. Krytyka niemiecka polskich reform jest przedwczesna, zakłamana i zbędna. Ci, którzy dziś krytykują rząd w Warszawie milczeli, gdy trzech byłych sędziów niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego określiło niemiecką politykę wobec uchodźców za sprzeczną z ustawą zasadniczą. Milczeli także gdy niemiecka państwowa telewizja optymistycznie kłamała na temat rozmiarów kryzysu imigracyjnego, a na temat straszliwych wydarzeń w Kolonii w ogóle milczała. Miłujący wolność Polacy nie potrzebują pouczeń od nikogo na temat demokracji, szczególnie od Niemców.

więcej: http://wpolityce.pl/polityka/281790-europosel-henkel-nagonka-niemieckich-mediow-i-politykow-na-polske-jest-zadziwiajaca-to-nie-polska-tylko-niemcy-sa-osamotnione-w-europie-nasz-wywiad

flaga_polska

Niemiecka telewizja rozpacza po utracie agenta Lisa

Tym draniom, tej banksterskiej sforze z Niemiec i reszty Europy mało, że mają 90% mediów w Polsce – chcieli mieć 100%, żeby siać tutaj swoją propagandę:

https://www.youtube.com/watch?v=dre2VQeiv98

https://www.youtube.com/watch?v=dre2VQeiv98&feature=youtu.be

Lisek Chytrusek – o Baranach Polakach! Czy na takich zdrajców-zaprzańców naprawdę nie ma w Polsce paragrafów? Za czasów PRLu po skardze do Berlina jemu i jego dzieciom nikt by nie podał w Polsce ręki. To reprezentant Banksterów z Niemiec – wprost agent ich interesów, najemnik, który organizuje antyrządowe zadymy, w dwa miesiące po wyborach!

Oto co dzieje się kiedy Największa Dojna Krowa Europy przestaje dawać d… za darmo!

 

flaga_polska
Hussardiesel Blog

W szantażowaniu Polski „kontrolą” Komisji Europejskiej chodzi o setki miliardów złotych i kształt UE

autor: Stanisław Janecki

Publicysta tygodnika „wSieci”.

http://wpolityce.pl/polityka/278045-w-szantazowaniu-polski-kontrola-komisji-europejskiej-chodzi-o-setki-miliardow-zlotych-i-ksztalt-ue

Chodzi o to, by ogromne pieniądze z Polski stabilizowały inne państwa, by miały one kontrolę nad technologiami wdrażanymi w naszym kraju, by Polska nie zatrzymała federalizacji Europy.

Straszeniem oraz kontynuacją strategii szantażu i nacisków jest decyzja Komisji Europejskiej o „monitorowaniu” praworządności w Polsce. Nie ma ona większego praktycznego znaczenia, ale ma wywierać wrażenie na opinii publicznej w Polsce i poza nią. Ma także wpływać na „resocjalizację” nowych polskich władz. Komisja Europejska jest zresztą tylko listonoszem tego, co urodziło się poza Brukselą. A urodziło się w różnych grupach interesów, w lobby i niektórych stolicach, poprzez media starających się wychowywać nowy polski rząd i wpływać na jego decyzje. Pretekstów jest wiele, a sprawa Trybunału Konstytucyjnego stała się akurat wygodna. Można wskazać wiele celów tej resocjalizacji Polski podejmowanej z zewnątrz, ale najważniejsze są te biznesowe i polityczne.

Polska w najbliższych latach wyda około biliona złotych na unowocześnienie państwa i gospodarki (w to wlicza się środki z Unii Europejskiej). Wyda też około 100 miliardów złotych na modernizację armii. Na sposób wydawania większości tych środków będzie miał wpływ rząd PiS. Dotychczas było tak, że większość pieniędzy wydawanych na modernizację Polski i naszej armii, czyli setki miliardów złotych, bezpośrednio lub pośrednio trafiało do różnych podmiotów w państwach, które teraz chcą polski rząd resocjalizować. I te „polskie” pieniądze w znaczącym stopniu decydowały o kondycji firm, o ich poparciu dla rządów, które kontrakty z Polską lobbowały i wspierały. Te „polskie” pieniądze tworzyły miejsca pracy w innych państwach i w ten sposób rozwiązywały część problemów społecznych. Te pieniądze były istotnym czynnikiem stabilizacji politycznej w tych państwach. Kontrakty z Polską pozwalały także na wpływanie na polską gospodarkę i sektor wojskowy, choćby poprzez uzależnianie od konkretnych technologii.

Zapowiedzi rządu PiS nie budzą wątpliwości, że wielu obecnych beneficjantów straci pieniądze z Polski, straci kontrakty, a jeśli nawet tak się nie stanie, ich wpływ na Polskę znacznie się zmniejszy. Oznacza to nie tylko wymierne straty, ale też zniknięcie ważnych możliwości i narzędzi wpływania na to, co się w Polsce dzieje. Rząd PiS jest ewidentnym zagrożeniem dla interesów wielu ważnych graczy, w tym dla istotnych interesów niektórych państw oraz ponadnarodowych korporacji i grup wpływu oraz przeróżnych lobby i międzynarodowych instytucji, w tym finansowych. Nie chodzi zresztą tylko o kontrakty, ale także o politykę wobec sektora bankowego, o zmiany podatkowe likwidujące ewidentne korzyści zagranicznych podmiotów. Chodzi też o przerwanie transferowania co najmniej 50 mld zł rocznie za granicę przez podmioty, które wykazują w Polsce wyłącznie straty, a mimo to nie kończą działalności, lecz prowadzą kolejne inwestycje. W tym wszystkim chodzi więc o takie wpłynięcie na polski rząd, żeby utrzymać status quo i nie stracić ogromnych pieniędzy zarabianych w naszym kraju. Mamy zatem do czynienia z bardzo konkretnymi i wymiernymi interesami, które decydują o sile oraz skali nacisku na Polskę, a także o determinacji, by Polskę resocjalizować czy też glajszachtować.

W sensie politycznym objęcie Polski „kontrolą” ma utrzymać nas w ryzach i w ramach przydzielonego nam statusu. Polska jest największym i najsilniejszym państwem przyjętym do UE w ostatnich kilkunastu latach, jest najważniejszym i najsilniejszym państwem postkomunistycznym w unii. I jest akceptowana przez rządy państw tzw. starej unii oraz przez eurobiurokrację jako państwo grzeczne, uległe, podporządkowane silniejszym i skłonne do respektowania ich interesów. Węgry Viktora Orbana były wprawdzie poważnym problemem dla wielu państw i unijnej klasy urzędniczej, ale to tylko dziesięciomilionowy naród, w dodatku Budapeszt nie miał szans na odgrywanie roli lidera regionu. Polska wyłamująca się tak jak Węgry z dążenia do federalizacji i do ograniczania roli rządów oraz parlamentów narodowych jest znacznie większym kłopotem. I jej przykład byłby znacznie bardziej zaraźliwy. Nacisk na nowe polskie władze czy wręcz ich szantażowanie ma spowodować, że nie będziemy w Brukseli przeszkadzać możnym w urządzaniu Europy wedle ich interesów i upodobań.

więcej czytaj: http://wpolityce.pl/polityka/278045-w-szantazowaniu-polski-kontrola-komisji-europejskiej-chodzi-o-setki-miliardow-zlotych-i-ksztalt-ue

 

 

Podziel się!

    © Czesław Białczyński