Przesunięcie wieku Naszej Cywilizacji czy Upadła Cywilizacja X!
Czy Nasza Cywilizacja jest starsza niż się wydawało, czy też istniała jakaś odrębna cywilizacja, którą można nazwać Cywilizacją X, a o której twórcach nie jesteśmy w stanie powiedzieć nic pewnego, nawet czy byli Homo Sapiens?
Pytanie jest trudne ponieważ nauka otrzymuje coraz więcej dowodów na to, że już 12-15.000 lat temu (a niektóre dowody wskazują na czas jeszcze dawniejszy) istniała cywilizacja, której wytwory są dziełami architektury i sztuki zadziwiającej jakości, jednak nijak nie przystają do dotychczasowych ustaleń na temat stadium rozwoju Naszej Cywilizacji w tamtych tysiącleciach. Jest trochę tak, jak w książce Isaaca Asimova „Koniec Wieczności”. Tyle, że u nas można jakby mówić o procesie odwrotnym, następuje Początek Wieczności. Jednak tak samo jak w jego powieści, w pewnym miejscu Wieczności postawiono przed ludźmi Barierę Czasu, a za nią rozciągają się nieodgadnione Ukryte Tysiąclecia. W Wieczności Asimova są one ukryte w Przyszłości. W naszej rzeczywistości Bariera Czasu otoczyła nie tylko Przyszłość, lecz także Przeszłość – tam ulokowały się ukryte przed nami obszary. Ostatnimi czasy obszary „z Przeszłości” wyłaniają się raz po raz poprzez rozmaite artefakty, czasem malutkie jak Figurki z Nomoli, jak Statuetki Prilwitzkie, a czasem olbrzymie jak Posąg Kobiety z Mali, Świątynie Pępka na Wzgórzu Brzucha Ziemi (Gobekli Tepe), gigantyczne megality na Syberii czy piramida Gunung Padang na wyspie Jawa.
Nie byłbym sobą gdybym nie powiązał tych ostatnich elementów w odkrywanej mozaice i nie wkomponował Syberii i Jawy w aryjską starożytną układankę zwaną Wiarą Przyrody.
Syberię odłóżmy na chwilę, bo sprawa zdaje się być trochę naciągana, ale z Jawą, to co innego. Trudno chyba znaleźć na świecie bardziej oczywisty związek niż pojęcie „jawy” z języka polskiego, religijne pojęcie z Wiary Przyrodzoney Słowian – Jawi (Świata Widzialnego), oraz wyspy Jawa w Indonezji. Trudno też nie powiązać, bo to narzucające się wprost, biało-czerwonej flagi Polski i Indonezji, które są identyczne, lecz odwrócone. Jawa leży po drugiej stronie Równika, a więc po odwrotnej stronie Ziemi, ale jaki to ma związek z pojęciem Jawa i odwróceniem kolorów herbowych? Jawa leży też dokładnie na przeciwległym krańcu kontynentu Euroazji. Przyznam się, że odbieram to jak jakiś znak, wręcz sygnał dla Ludzkości, a może „kosmiczny”, albo „wiecznościowy” (jak u Asimova) żart Figlarnej Nadistoty. To właśnie na Jawie ujawniono najbardziej zagadkową budowlę, do której Piramida Visoko nawet się nie umywa, chociaż jest jednym z tych gigantów poświadczających nieadekwatność kultury wytwórczej Naszej Cywilizacji towarzyszącej czasowi powstania obiektu. Oto jak kiepsko wygląda wikipedyczna próba wyjaśnienia nazwy wysypy: Jawa.
Pochodzenie nazwy wyspy jest niejasne. Jedna możliwość zakłada, że wcześni podróżnicy z Indii nazwali tak wyspę z powodu gęsto niegdyś tu rosnącej jáwa-wut, natomiast do tego czasu wyspa otrzymywała różne nazwy[2]. Istnieją też inne możliwości: słowo jaú i jego wariacje oznaczają nieznany, odległy. Natomiast w sanskrycie słowo yava oznacza jęczmień, z którego niegdyś słynęła wyspa.
Niesłychanie cieniutkie i głupawe jest to wytłumaczenie nazwy, chociaż powiązanie z Indiami, w których jak wiadomo ludność haplogrupy R (w tym R1a i R2) wiedzie prym, a braminami są prawie wyłącznie R1a, stwarza ciekawy pomost pomiędzy Indonezją a Polską, kolebką europejskiej R1a, która ją wyeksportowała do Indii około roku 1600 p.n.e..
To wszystko jest bardzo ciekawe i obiecujące, jednakże tylko do momentu kiedy nie zaczyna wychodzić na jaw, że budowle takie jak piramida w Gunung Padang nie mogły zostać zbudowane przez prymitywne społeczności rolników neolitycznych, a nawet przez mocno ucywilizowanych i wyprzedzających je w zdobyczach technicznych regiony południowe Północnoeuropejskich Scytów – twórców koła, rydwanu i łuku refleksyjnego, czy żelaznych mieczy i sztyletów. Tych budowli odkryto na świecie już tyle, że poważnie trzeba się zastanowić czy przypadkiem nie są artefaktem po jakiejś innej cywilizacji, starszej niż 13.000 lat, którą roboczo możemy sobie nazwać Cywilizacją X. Istniała by ona pomiędzy 30.000 a 13.000 lat temu, po czym (lub wcześniej przed datą 13.000) musiałaby upaść, zniknąć, być może w wyniku katastrof naturalnych lub katastrof wywołanych przez nią samą. Tak się składa że 13.000 lat temu z okładem golfsztrom spowodował topnienie lodów Arktyki – Hiperborei, ale ludzie chociażby haplogrupy R1 żyli wtedy w Europie. Żyli przed i po tym fakcie. Żyli też nad Aralem – już od 10.000 lat w tamtym momencie dziejów – i nie przestali tam żyć. Dlaczego więc stracili pamięć? Budowa i istnienie tej cywilizacji musiałyby mieć miejsce wcześniej, lub jej twórcy musieliby się ulotnić bez śladu „w pamięci” owych R1a, wraz z Topnieniem Lodowca. Spuścizną tajemniczej „cywilizacji X” mogą być uniwersalne wierzenia i symbole religijno-magiczne, a także istniejące do dziś megalityczne budowle. Te, o których przed chwilą wspomnieliśmy, jak świątynia Göbekli Tepe, a także Sfinks z Gizy, czy Piramida z Gunung Padang na Jawie.
https://www.youtube.com/watch?v=i1V0wE4nAyc
Czy to była ta Atlantyda? Dlaczego jednak między jej ocalałymi potomkami a Naszą cywilizacją nastąpiła tak kolosalna przepaść? Czy coś to wszystko tłumaczy. moim zdaniem nie ma zadowalającej teorii na ten temat. Nic tego nie tłumaczy. Nic co by było do przyjęcia dla materialistycznej nauki. Trzeba by uznać wyjaśnienie całkowicie „fantastyczne”. O Obcych?
Podobnego zdania, że istniała cywilizacja będąca poprzedniczką naszej, jest brytyjski naukowiec z Uniwersytetu Bostońskiego doktor Robert M. Schoch, który wydał ostatnimi czasy na ten temat książkę. Skoro naukowiec uniwersytecki wypowiada się w tym samym tonie co my mali sensaci i wielbiciele przygód oraz fantasmagorycznych teorii, to sprawa zaczyna wyglądać zgoła poważnie.
A pan doktor wcale nie gryzie się w język i opowiada rzeczy, za które jeszcze niedawno wyrzucali ludzi z poważnych uczelni i skazywali na banicję w środowisku „poważnych naukowców”. Pan Schoch nie obcyndala się jednym słowem, i wali z grubej rury twierdząc, że Nasza Cywilizacja miała poprzedniczkę, która upadła w wyniku serii kataklizmów. W ostatnich latach przybyło odkryć, które zmuszają historyków do cofnięcia daty narodzin pierwszych cywilizacji na co najmniej 12-15.000 lat temu. Chodzi nie tylko o słynne Göbekli Tepe, ale wynika to również z nowych ustaleń w sprawie znanych budowli, które mogą być starsze niż się przyjmuje.
Sfinks
Doktor Schoch – geolog, geofizyk i antropolog najwyraźniej również jest zwolennikiem naszej ulubionej teorii o „zaginionej cywilizacji”. I cóż takiego pan doktor twierdzi? Jego zdaniem narodziła się ona u schyłku ostatniej epoki lodowej – kilka tysięcy lat przed pojawieniem się Sumerów w Mezopotamii, ale upadła w wyniku katastrofalnych zmian klimatu. Ludzkość została wówczas „cofnięta” do jaskiń, a cywilizacyjny regres trwał kilka tysiącleci. Choć z tamtego okresu nie zachowały się żadne źródła pisane, budowle wzniesione przez „cywilizację X” mogły przetrwać do naszych czasów. Według Schocha jedną z nich jest Wielki Sfinks.
Na początku lat 90. doktor Schoch wywołał już jedną sensację, więc nie jest w tych sprawach nowicjuszem. Chodzi tutaj o wyniki badań nad Sfinksem, który oficjalnie powstał ok. 2500 r. p.n.e.: „Kluczem do ustalenia wieku Sfinksa była interpretacja śladów erozji deszczowej zaobserwowanych na jego korpusie i okalających go ścianach. Nie mogły one powstać w skrajnie suchych warunkach, jakie od 4-5 tysięcy lat panują w tamtym regionie. Są one wynikiem opadów i przepływu wody. Pozwalający na to klimat panował tam przed 3000 rokiem przed naszą erą, a więc ponad 5000 lat temu. Inni geolodzy, jak Colin Reader oraz David Coxill (niezależnie od siebie), potwierdzili moje wnioski” – napisał w książce „Forgotten Civilization” („Zapomniana cywilizacja”, 2012).
Dodatkowe badania śladów erozji wokół podstawy monumentu przeprowadzone z sejsmologiem Tomaszem Dobeckim (górą Polska!) doprowadziły Schocha do wniosku, że Sfinks powstał prawdopodobnie jeszcze wcześniej, w okresie od VIII do VI tysiąclecia p.n.e., choć istnieją dodatkowe przesłanki, że mógł być wtedy po prostu przerabiany. „Możliwość nierównomiernego wietrzenia sugeruje, że najstarsze części Sfinksa mogą pochodzić sprzed końca VIII lub nawet końca XI millenium p.n.e” – pisał. Czyli znów dochodzimy tutaj do okresu około 14.000 lat p.n.e, tak jak ocenia się to w wypadku Piramidy w Visoko.
Dzisiejszy Sfinks jest inny niż wszystkie inne wyobrażenia Sfinksa znajdowane w Egipcie. Tamte zachowują idealnie proporcję między głową a tułowiem, w wypadku tej olbrzymiej rzeźby te relacje są zachwiane. Proporcje się nie zgadzają. Głowa jest za duża! Do tego obelisk jest nierównomiernie zerodowany. W naturalny zatem sposób narzuca się hipoteza, że pierwotnie był to posąg lwa i dopiero za panowania Chefrena w połowie III tysiąclecia p.n.e. (choć i to nie jest pewne) nadano mu obecną formę. Oznacza to, że kiedy nad Nilem pojawili się Egipcjanie, mogli zastać tam pomnik „bez głowy” pozostawiony przez wcześniejszą cywilizację. Lecz dlaczego lwu dano ludzką głowę? Nie wydaje się by była to głowa warana eonów czasu (reptiliańskiego faraona) Chefrena.
Göbekli Tepe
Spór o wiek Wielkiego Sfinksa jest w toku i wymaga przeprowadzenia dodatkowych badań. Ostatnia dekada dostarczyła jednak więcej potwierdzeń tego, że Nasza Cywilizacja, bądź też jakaś inna poprzedniczka naszej cywilizacji rozwinęła się do formy wysoko-technologicznej kilka tysięcy lat wcześniej, niż uczą podręczniki, a potem w tajemniczy sposób uległa regresowi. Źródłem tych odkryć są między innymi stanowiska archeologiczne w Południowej Anatolii, gdzie w latach 60. ub. wieku dokonano kilku przełomowych odkryć. O jednym z nich pisaliśmy już wielokrotnie, była to neolityczna „osada” znana dzisiaj jako Çatalhöyük, której pełnia rozkwitu przypadła na rok 7000 p.n.e. i którą zamieszkiwało w szczytowym okresie ok. 10 tysięcy ludzi. W 1964 r. dokonano też innego odkrycia, które – trzeba to powiedzieć wprost – było tak kłopotliwe, że archeolodzy przerzucali je sobie z uniwersytetu na uniwersytet niczym parzący palce starożytny kawałek żywej magmy. Były to ruiny na wzgórzu Göbekli Tepe, które w czasach, gdy kwitło Çatalhöyük, od kilkuset lat leżały już pogrzebane w ziemi…
Jak wiemy dzisiaj, w 50 lat po odkryciu, gdy wreszcie solidnie zabrano się do tej „brudnej” archeologicznej roboty Göbekli Tepe (tur. „góra-brzuch”) w pobliżu miasta Şanlıurfa, niedaleko granicy turecko-syryjskiej, kryje najstarsze na świecie sanktuarium, wzniesione przed ponad 12.000 lat. Jego stworzenie wymagało gigantycznego i skoordynowanego nakładu pracy. Dzięki trwającym od 1996 r. pracom ekipy dr. Klausa Schmidta (1953-2014), na stanowisku znaleziono ok. 200 masywnych kamiennych filarów w kształcie litery „T”, zdobionych przedstawieniami zwierząt i otoczonych kamiennymi murami, a także liczne kości (ludzkie oraz zwierzęce).
Nie wiadomo, kim byli twórcy kompleksu, którego najstarsze warstwy pochodzą sprzed ponad 12.000 lat. Archeolodzy sugerują, że była to nekropolia albo centrum pielgrzymkowe ściągające ludzi z różnych części wschodniego basenu Morza Śródziemnego. Najstarsze filary noszą także ślady piktograficznych znaków, które są zatem rodzajem protopisma. Samo stanowisko jest zaś tak wielkie, że badania nad nim mogą zająć nawet pół wieku. Wszystko to zbudowano mniej więcej 6 tysięcy lat przed czasami, na które wyznacza się wynalezienie koła i pisma. Twierdzenie o centrum pielgrzymkowym nie ma żadnego sensu, jeśli popatrzymy na tę budowlę z punktu widzenia antropologów. Bo jakaż była wtedy według wyliczeń populacja ludzka w Starym Świecie? Kto miałby tutaj pielgrzymować, Neandertalczycy, którzy nie znali jeszcze uprawy roli, a dysponowali tylko narzędziami z kamienia? Do epoki brązu mamy wszak spory kawałek czasu! Za początek epoki brązu przyjmuje się umownie rok 3400 p.n.e., w Europie Południowej 2800 p.n.e., na terenach dzisiejszych wschodnich Niemiec i zachodniej Polski 2200 p.n.e. Koniec epoki brązu przypada na lata 1000–700 p.n.e. Zatem mówimy tutaj o okresie 5400 lat temu, kiedy brąz w ogóle wchodzi do użycia jako lokalny wynalazek. Jak powoli się upowszechnia widać po datach przyjmowanych dla terenów Polski i Niemiec, to ponad tysiąc lat wędrówki przez 3000 kilometrów, a więc 3 kilometry rocznie, od źródła.
Göbekli Tepe jest istnym sezamem zagadek. Dlaczego na przykład po około 20 wiekach użytkowania, zostało nagle porzucone: „Dlaczego święte obszary tak nagle zakończyły swój życiowy cykl?” – pyta Schoch. „Czy miejsce to zostało zbezczeszczone? Może lud z Göbekli Tepe porzucił zbieractwo, łowiectwo i stary styl życia, a wraz z nim dawnych bogów? A może raczej teren ten został dotknięty katastrofami naturalnymi? 12-10 tysięcy lat temu nadszedł koniec epoki lodowej, podniósł się poziom mórz, a klimat zmienił się. Niektórzy są zdania, że doszło wówczas do przebiegunowania albo, że w planetę uderzyła kometa. Istnieją także dowody, że w tamtym okresie Ziemia doświadczyła skutków działania słonecznych rozbłysków. Czy w obliczu zagłady twórcy Göbekli Tepe najpierw próbowali ufortyfikować swą budowlę, a potem zwyczajnie uciekli? Być może mieli jeszcze nadzieję na powrót” – dodaje.
No, nieźle. Tonący brzytwy się chwyta, można rzec. Rozbłyski nie na Słońcu tylko w ciemnościach ludzkiego rozumu. Meteoryty i Epoka Lodowcowa. Czego tutaj nie mamy. Zmiana trybu życia ze zbieractwa na uprawę. Ależ do tego jeszcze brak 5000 lat – według oficjalnej nauki. Kurczę blade, co tu jest grane. To są opowieści dla małych dzieciaków na dobranoc, czy co? Sprawa najstarszego sanktuarium świata pozostaje ledwo rozpoznana bo odsłonięto dopiero ułamek stanowiska (ok. 5 procent). Schmidt był zdania, że część kompleksu powinna pozostać pod ziemią do czasu, aż w archeologii pojawią się doskonalsze metody badawcze. Samo Göbekli Tepe tak bardzo wystraszyło towarzystwo uniwersyteckie, że trzymali temat pod dywanem z piachu przez 50 lat. Nic dziwnego, skoro to jedno jedyne wykopalisko powoduje, że trzeba zmienić wszystkie podręczniki archeologiczne i wyrzucić wszystkie teoryjki, na których zbudowano tysiące doktoratów i ustanowiono tysiące autorytetów profesorskich. Żebyż to rozwalało tylko archeologię, ale to przecież jest jak szrapnel, granat rozpryskowy, który wali Gmach Świątyni zwanej Nauką Materialistyczną i po prostu rozkurza ją po pustyni, niczym domek z kart. To prawdziwy Wiatr Dziejów, a nie jakiś tam podmuch lokalny. Katastrofa na skalę planety Ziemia! Czyż to nie Wielka Zmiana???
Gunung Padang
Ale to nic. To dopiero przygrywka. Teraz będzie jak przystało na dobrego scenarzystę filmowego od thrillerów. Trudno dostępną i przez to mało znaną na Zachodzie budowlą, jest Gunung Padang – megalityczne stanowisko koło wioski Karjamukti w prowincji Jawa Zachodnia (Indonezja). Składa się ono z kilku tarasów, na których wzniesiono „zagrody” z andezytowych słupów. Gunung Padang odkryto na początku XX wieku. Ponieważ od razu było widać, że to jest jeszcze większa petarda niż jakiś tam Sfinks, na wszelki wypadek nie brano się do badań ani nie rozpowszechniano informacji o piramidzie przez 80 lat – do roku 1979, kiedy przeprowadzono w ogóle pierwsze wstępne badania. Co ustalono do dzisiaj? Niewiele, ale już za dużo, grubo za dużo, jak na nerwową wytrzymałość profesorów archeologii na świecie. Nowsze ustalenia wskazują, że jest to struktura wielopoziomowa, a warstwy leżące 4 metry pod powierzchnią pochodzą sprzed ok. 12,5 tysiąc lat. Ustalenia Indonezyjskiego Centrum Badań Geologicznych, lokują najstarsze warstwy budowli w okresie sprzed 22 tysięcy lat!!! Twierdzi się przy tym, że samo wzgórze może ukrywać w sobie (tak wykazują przyrządy) schodkową piramidę.
– Gunung Padang nie jest naturalnym wzgórzem – oświadczył koordynujący badania geolog, dr Danny Natawidjaja. – To piramida, której konstrukcja pochodzi sprzed końca epoki lodowej. Jest ona masywna, nawet na najgłębszych poziomach i nosi podobieństwo do rozwiązań stosowanych w piramidach egipskich oraz wielkich budowlach megalitycznych Europy. Mogę tylko powiedzieć, że mamy do czynienia z dziełem rozwiniętej zaginionej cywilizacji.
Otóż to. W tym czasie bowiem ludzkość miała być bandą zbieraczy korzonków i małpoludów rzucających kamieniami w orangutany.
Oczekiwanie na potwierdzenie wniosków uczonego może zająć kilka lat. Jeśli okaże się, że Gunung Padang jest odkryciem na miarę Göbekli Tepe, to będzie to prawdziwy klops, o którym głośno nikt nie próbuje nawet mówić. Okaże się, że istniała grupa wysoko rozwiniętych kultur, których rozwój został niespodziewanie przerwany.
Nasz doktor z Bostonu, Schoch, twierdzi, że jedyne co mu przychodzi do głowy to kataklizmy naturalne i zmiany klimatyczne wywołane przez kosmiczną katastrofę lub katastrofy. Pierwszą mógł być wybuch komety nad Ameryką Północną ok. 10500 r. p.n.e., ale najdotkliwsze w skutkach mogło być nagłe ocieplenie klimatu (odnotowane w oparciu o analizy lodowych rdzeni) ok. 9700 r. p.n.e., wywołane być może przez hiperaktywne słońce wyrzucające w stronę Ziemi obłoki plazmy. Czyli to co nam się akurat bardzo w Polsce podoba, ponieważ uczyniło ją zdatną do zamieszkania.
Co mówi doktor?: „Mogło to spowodować upadek zaawansowanych kultur tamtego okresu, zaś towarzyszące temu promieniowanie mogło znacznie wpłynąć na mentalne i fizyczne zdolności ludzi. Wydarzenia te mogą być podstawą niemal uniwersalnego mitu o ‘złotej erze’ w dziejach ludzkości. […] Zdarzenie z 9700 r. p.n.e. mogło nawet stać się źródłem mitu o Atlantydzie”.
Szok po zagładzie pierwszej cywilizacji pozostał w świadomości ludzi na zawsze. Jego echem może być biblijna opowieść o utraconym raju czy upadku pierwszych mieszkańców Ziemi (Adama i Ewy, tytanów, nefilim itp.). Na „regenerację” cywilizacji trzeba było czekać do około V tysiąclecia p.n.e., jednak dr Schoch twierdzi, że Sumerowie, a także późniejsza europejska kultura budowniczych megalitów byli już czymś wtórnym wobec „cywilizacji X”.
Blisko , blisko, blisko absolutnej „fantastyczności”! Bardzo mi się podoba ta konkluzja doktora z Bostonu. Cóż innego można wymyślić dzisiaj naprędce, żeby zatuszować wrażenie, że tzw. nauka i tzw. materializm naukowy to stek bredni, którymi się karmiło niepiśmienne tłumy dokąd pozostawały one niepiśmienne. Dzisiaj w czasach powszechnego wykształcenia, przynajmniej w sztuce czytania i pisania, jeśli już nie w rachunkach, ani w wiedzy astronomicznej, byle bredni, takiej jak Biblia, ale też i takiej jak teorie doktora z Bostonu, już się wciskać ludziom nie da. Oczywiście ponieważ wiedza astronomiczna jest kiepska można nadal ogłupiać tłum podobnymi teoriami o lodowcu, albo rozbłyskach na Słońcu , albo uderzeniu komety w „mrowisko ludzkie”, które pielgrzymowało sobie do Gunung Padang, albo do Gobekli Tepe, tak jak dzisiaj do Watykanu. Czy jednak doktor z Bostonu zadał sobie pytanie – co ze szczątkami tejże genialnej ludzkości sprzed epoki Adama i Ewy, sprzed czasu „powszechnego napromieniowania” i „ogłupienia”??? Gdzie oni są, ci pielgrzymkowicze do Gobekli Tepe? Jak się ubierali, co jedli, jakie są ich inne ślady, poza rzecz jasna megalitycznymi budowlami, które jak na razie są jedynym namacalnym śladem „zaawansowanej cywilizacji – zdolnej postawić coś takiego”. Zdolnej postawić, ale przy pomocy czego, panie doktorze? Dźwigów, panie doktorze, czy magii???
Za chwilę jednak moi drodzy może być już całkiem cienko z tymi teoryjkami ponieważ jak wspomniałem sypią się doniesienia z Syberii. Póki co nie dowierzam im, bo za słowami nie idą dowody, które byłyby wystarczająco twarde. Jak to w Rosji, mówi się o budowlach a na zdjęciach widać naturalne utwory skalne, które rzeczywiście miejscami są dziwne, mówi się o kilometrach podziemnych korytarzy, ale na zdjęciach pokazuje się jedną szczelinę, mówi się o gigantycznych obiektach i domostwach, ale potem nie można ich znaleźć w tym samym miejscu w którym niby je opisano… Za dużo jak na razie znaków zapytania na Syberii, ale warto poczekać. Może ktoś się wypowie kategorycznie na temat obrazków jakie tutaj przedstawiam – budowle to czy twory naturalne – zdjęcia pochodzą z kwietnia 2014. Jeżeli to okazałoby się sztuczne, to żadne gadki szmatki z Bostonu nie uratują już sytuacji, choć i teraz są już wystarczająco śmieszne i żałosne.
_________________________
Cytaty pochodzą m.in. z R. M. Schoch, „Forgotten Civilization”, Inner Traditions 2012.
Akurat ta jedna góra w okolicy, w promieniu dziesiątek kilometrów miałaby być jedyną zwietrzałą skałą. Znamy takie sytuacje choćby z Sudetów, ale to nie dotyczy pojedynczej góry, tylko całych np. Gór Stołowych. Przecież całe pasmo tutaj ma jednakową budowę geologiczną?.
Pasóweczka?