Joanna Perunika – Szczodry Wieczór
UWAGA!!! KSIĄŻKA W PRZEDSPRZEDAŻY!
WYSYŁKA PO 8.01.2025
Cena promocyjna (z darmową wysyłką) tylko do 7 stycznia!
„NA SZCZĘŚCIE, NA ZDROWIE, NA TEN NOWY ROK!”
Szczodry Wieczór to czas wyjątkowy – czas, kiedy życzenia nabierają szczególnej mocy, gdy wszystko jest „na opak”, czarodziwne, czarodziejne… To czas, który zachwyca nas śnieżnym i lodowym pięknem, smakuje miodem, makiem, orzechami, słodko pachnie kołaczami i żywicznie – igliwiem. Misterium odrodzenia światła wzrusza nas i czyni lepszymi.
NIC DZIWNEGO ŻE JEST TO ULUBIONE ŚWIĘTO DZIECI!
Ale o co właściwie chodzi w tym święcie? Jego dawny sens znacząco różni się przecież od współczesnych świąt Bożego Narodzenia.
Niniejsza książeczka powstała właśnie po to, by sens ten odkryć na nowo – dla siebie, dla rodziny, dla dzieci.
***
Kilka lat temu sami stanęliśmy przed dylematem, w jaki sposób przełożyć wiedzę na praktykę, urządzając święta w słowiańskim duchu. Wcześniej, gdy na świecie nie było jeszcze naszego synka, Duszana, do świętowania podchodziliśmy bardziej spontanicznie, wybiórczo, intelektualnie: czego w danym roku nie zrobiliśmy – o tym przynajmniej wiedzieliśmy. Z dzieckiem takie „dorosłe” świętowanie nie udaje się. Sięgając po wiedzę z zakresu psychologii rozwoju, dowiadujemy się, że mały człowiek musi czuć się osadzony w kole roku – musi znać doroczne święta, musi z grubsza przynajmniej znać ich przebieg. Wówczas nie tylko zrasta się z kulturą i wartościami, jakie mu przekazujemy, ale także doświadcza stanu oczekiwania na święta – jest podekscytowany, zadaje mnóstwo pytań, odlicza czas, po swojemu planuje i przygotowuje się. Powtarzalność ważnych wydarzeń w cyklu rocznym buduje w nim poczucie stabilnej podstawy.
W odróżnieniu od chrześcijan, my nasze słowiańskie zwyczaje musimy odbudowywać. Naszym źródłem wiedzy są kroniki, mitologia i opracowania, które łączymy z etnografią i antropologią, co dodatkowo wymaga większego lub mniejszego dostosowania do współczesności. Oznacza to dziesiątki, jeśli nie setki godzin czytania, zagłębiania się w temat, analizy, pracy porównawczej, omawianie swoich wniosków z innymi ludźmi, konsultowanie ich (tak jak to było w naszym przypadku) z etnografem. Wreszcie czujemy się na tyle zasobni w wiedzę, by zacząć odtwarzać świąteczne zwyczaje. Ale… rodzi się dziecko i cały nasz świat, łącznie z naszym podejściem do świętowania, staje da głowie. Nowoczesna, minimalistyczna wizja świętowania nie sprawdza się. Estetyka, na którą postawiliśmy, znika lub zmienia się w surowe „tego nie wolno!”, „tego nie ruszaj!”, a rubaszny Mikołaj z workiem plastikowego badziewia i trzema tonami czekolady, czeka już na nasze dziecię w przedszkolu i śmieje nam się w twarz, świadom swojej przewagi nad naszym dorosłym, poważnym minimalizmem.
Doświadczyliśmy tego jako rodzice. Dlatego postanowiliśmy, że urządzając święta w kolejnych latach zapewnimy naszemu synowi zarówno oparcie w wiedzy (podanej mu w odpowiedni, przyjazny dla dziecka sposób), jak również powtarzalność, której tak potrzebuje.
Przez trzy kolejne lata na własnej skórze doświadczyliśmy, co nam się sprawdziło, a z czego trzeba było wybierać lub nawet zrezygnować. Materiał etnograficzny jest ogromny i nie zawsze jednorodny. Jeden zwyczaj bywał tłumaczony na różne sposoby. Na przykład: nie odchodzimy od stołu, żeby a) rodzina przez cały rok trzymała się razem, b) żeby nikt nie umarł w tym roku. W takich przypadkach wybieraliśmy oczywiście wariant pierwszy. Ponieważ nasza rodzina to dwie dorosłe osoby i kilkuletnie dziecko, zrezygnowaliśmy z tych wróżb i zwyczajów, które dotyczą panien na wydaniu i młodych chłopaków. Ze względu na ocieplenie klimatu zdezaktualizowało się wiele ludowych sposobów przepowiadania pogody na cały rok w czasie Szczodrych Godów, dlatego z nich także zrezygnowaliśmy. Uznaliśmy jednak, że należy zachować sedno tego święta, czyli tzw. magię gospodarską, jako że słowiańskie święta w dużej mierze właśnie do tego się sprowadzały. Słowianie byli ludem rolniczym. Ograniczanie się do celebrowania astronomicznych momentów przesileń i równonocy bez uwzględnienia tego, co dzieje się z ziemią i na ziemi, uważamy za wielkie zubożenie.
Wraz z serią o piędzimężyku Myszocie do Państwa rąk trafia zatem efekt wielu lat pracy i doświadczeń. Jak pokazał czas, była to także praca naszego dziecka, które – jak najbardziej zasłużenie – czuje się dziś współautorem całości. To właśnie jego zobaczycie na zdjęciach stanowiących ilustracje do książeczki.
A propos ilustracji – oprócz zdjęć przedstawiających nasze rodzime zwyczaje oraz przygody Duszana i piedzimężyka, treść bardzo często ilustrowana jest także obrazami starych mistrzów i obrazami lub rzeźbami mistrza Jerzego Przybyła. Nic bowiem tak głęboko nie oddaje sensu świątecznego czarodziałania jak prawdziwa sztuka. Z drugiej strony Mali Czytelnicy (dorośli zresztą też) mają możliwość wnikliwszego spojrzenia na te dzieła, uwrażliwienia się na malarstwo i to, w jaki sposób dzięki sztuce przedstawić można zarówno rzeczywistość, jak i transcendencję.
PODSUMOWUJĄC:
Dla dzieci: Seria o piędzimężyku Myszocie to książeczki fabularne, przygodowe, jednocześnie przekazujące wiedzę o słowiańskiej kulturze (w oparciu przede wszystkim o etnografię) w sposób przyjazny dzieciom.
Dla rodziców: Książeczki z serii w całości poświęcone świętom i zwyczajom traktować można wręcz jak gotowy schemat, który łatwo da się modyfikować i dostosowywać do potrzeb własnej rodziny, uzupełniając w razie potrzeby o kolejne (lub własne) elementy świąt.
Wejdźcie też na piękną stronę Piędzimężyka Myszoty: