Symbolika wierzby jako drzewa życia i śmierci w Polsce – Jacek Dobrowolski

Symbolika wierzby jako drzewa życia i śmierci w Polsce – Jacek Dobrowolski

Symbolika wierzby jako drzewa życia i śmierci w Polsce
– Jacek Dobrowolski

Wierzba wydaje się być w Polsce drzewem tak pospolitym, że przypisywanie jej cech i funkcji sakralnych wydaje się niedorzecznością, a jednak to drzewo, którego ponad 350 gatunków występuje na półkuli północnej, było w wierzeniach panujących w dawnej Europie, w basenie Morza Śródziemnego i w Azji, drzewem świętym i przeklętym, drzewem życia i śmierci o ambiwalentnej symbolice, podlegającym głównie władzy bóstw księżyca, rzadziej bóstw rządzących planetami Wenus czy Merkurym. Z racji przypisywania owym ciałom niebieskim raz męskiej, a raz żeńskiej płci łączono wierzbę z boginiami płodności i śmierci, paniami wód, świata podziemnego, magii, natchnienia poetyckiego i uzdrawiania oraz z podobnymi im męskimi bóstwami czy duchami lasu i roślinności. Wszystkie te bóstwa chrześcijaństwo zdegradowało do rzędu czarownic i diabłów pomniejszych.
Według owych „pogańskich” wierzeń bóstwa Księżyca zstępując do piekielnych podziemi jako jego niknący sierp, wprowadzały lub przywoziły dusze zmarłych, nad którymi tam panowały jako „ciemny księżyc” w czas nowiu, by odrodzić się i wychynąć z piekieł rosnącym sierpem w pierwszej kwadrze i następnie królować podczas pełni. Wierzbę wiązano z tym lunarnym cyklem umierania i odradzania wierząc, że ściąga ona księżyc na ziemię oraz z racji jej bliskiego związku z wodą – żywiołem, zarówno niszczycielskim, jak oczyszczającym, życiodajnym i regenerującym, którego pływami rządził właśnie księżyc. Była więc ona łącznikiem między księżycem, wodą i zaświatami, szczególnie poprzez swoje dziuple wiodące do świata podziemnego, który czasem karmiono ofiarami krwawymi lub topionymi w celu wzmożenia płodności. Wierzbę uważano wręcz za zbiornik księżycowej mocy. Mamy więc do czynienia z konstelacją symboli: księżyc, (lub Wenus, czy Merkury) i władające nimi bóstwa, woda, ziemia i świat podziemny, ofiara płodnościowa, wreszcie sama wierzba jako Drzewo Życia i Śmierci – przedsionek kobiecej płodności i brama piekieł („the womb and the tomb” wg. Victora Turnera). Ważne funkcje symbolicznorytualne pełniły gałęzie wierzby i wyrabiane z nich różdżki, koszyki i korony, a także instrumenty dęte, strunowe i perkusyjne. Wierzba była strażnikiem i bramą zaświatów, drzewem granicznym między żywiołami ziemi i wody oraz piekłem i niebem, stąd jej renoma jako groźnego drzewa magii i czarów.
Fascynowała niebywała żywotność wierzby, a także dziwaczne kształty, dziuple zamieszkałe przez sowy, puszczyki, pustułki, pójdźki, kraski, dudki, dzięcioły krętogłowy, jeże, ropuchy i padalce, oraz jej świecące próchno i niezwykła giętkość gałęzi. Jako drzewo o najszybszym przyroście służyła za opał (stąd ogławianie wierzby kruchej, czyli przycinanie korony), dostarczała też wikliny, a jej hubki pomagały przy krzesaniu ognia. Z racji bogactwa form łatwo można ją było antropomorfizować, demonizować czy ubóstwiać.

W polskim krajobrazie króluje wierzba symbolizując wręcz polskość. Rośnie u nas aż 28 gatunków tego „polskiego drzewa”. Najpopularniejsze to: wierzba biała, czyli srebrzysta Salix alba (w tym odmiana płacząca), wierzba krucha S. fragilis, iwa S. caprea, zwana liwą w dolinie Liwca, rokita S. rosmarinifolia i wierzba wiciowa S. viminalis, zwana witwą. Wierzby krzewiły się wszędzie, szczególnie w dolinach rzek i na terenach podmokłych. Wysadzano nimi polne drogi. Obecnie na skutek regulacji rzek ich miejsce zajmują betonowe płyty. Przy melioracji pól wierzby wycina się i pali. Wraz z topolami są najbardziej lekceważonymi i niszczonymi drzewami przez rodaków o mentalności „zagrodowej”, panującej zarówno spośród rolników jak przedstawicieli administracji, również wielkich miast. W łęgach wierzbowo-topolowych gnieździło się ok. 40% naszych ptaków. Teraz łęgi zajmują ułamek swego pierwotnego areału, a przecież wiklina nadbrzeżna umacniała brzegi i oczyszczała wodę. Wierzba ginie na naszych oczach, również na skutek obniżania się poziomu wód gruntowych. Polscy ekolodzy propagują sadzenie wierzb ogłaszając pierwszy dzień wiosny Dniem Wierzby Głowiastej, a Towarzystwo Ziemi ogłosiło Miesiąc Sadzenia Wierzby od 22 kwietnia do 22 maja. Jedyny gatunek powiększający swój areał dzięki plantacjom, to wierzba wiciowa, tzw. energetyczna, używana jako paliwo i w wikliniarstwie.
Najbardziej zdumiewa, że symbolika wierzby, tak silnie obecnej w polskiej literaturze, malarstwie i fotografii, doczekała się zaledwie jednego krytycznego opracowania autorstwa, nieodżałowanej pamięci, Jacka Olędzkiego – por. „Filodzoon. Ciesząca się życiem albo Ogławianie. Kultura wierzby” – „Konteksty” – 1994 t.48, nr 2-3. Królowa wierzba krzewiła się najobficie w polskiej poezji. „Patrzaj, jako skoczna wierzba od matki odcięta/Wynika z małego pręta” śpiewał Sebastian Fabian Klonowic w „Żalach nagrobnych na Jana Kochanowskiego”. „Gdzie polem powiewa wierzbina, wiem że się Polska kończy, lub zaczyna” pisał Kazimierz Laskowski w poemacie „Wierzby”. A Teofil Lenartowicz w swym poemacie „Na wierzbę” zwracał się do niej: „Palmo Mazowsza”, dodając: „I ty mi jedna szumisz najojczyściej” oraz „Witam cię, drzewo, ty najmniej cenione,/ Piasków Mazowsza jedyna ozdobo!” i „Wierzbo, ty moja przyjaciółko z sioła,/ Szarą sukmaną jak chłopka okryta”. Maria Jasnorzewska Pawlikowska celnie charakteryzując wiejską babę w swym „Szkicowniku poetyckim” pisze: „…wytrwała w piorunach nędzy, promienista jak wierzba wiosennymi prętami energii. Doprawdy, głęboki respekt odczuwam dla ciebie, o babo przydrożna”. W tym ostatnim zdaniu kryje się istota symbolu. Wyraził ją też Szymon Szymonowic w „Sielance X -Wierzby” kiedy opiewając świat greckiej mitologii w polskim krajobrazie śpiewał: „I wy, wierzby, byłyście kiedyś boginiami,/Teraz wód pilnujecie, stojąc nad brzegami.”
Wierzba pączkuje radośnie wczesną wiosną jako jedno z pierwszych drzew: „A w niebie dzwoni skowronek w ekstazie/I już kotkami puszą się wierzb bazie” śpiewa Leopold Staff w „Peanie wiosennym”, wtóruje mu Maria Jasnorzewska-Pawlikowska w wierszu „Wierzba przydrożna:” Polska wierzba, krzywa, pochylona/ Piorunami trafiana raz po razie,/Ma tysiące gałęzi zieleńszych od liści/ Prostych, promiennych,/Które biją z jej piersi jak akty strzeliste,/Ku niebu w ekstazie!/. Latem o świcie, bywa tak jak to ujął Norwid w swych „Częstochowskich wierszach”: Wierzby we mgle bieleją/Jakby szare chmureczki,/I rosy drobne pacioreczki,/I niknące gwiazdeczki…/. Natomiast jesienią wierzby budzą melancholijną zadumę. Świetnie to ujął Jan Pietrzak w piosence „Taki kraj”: „Nad pastwiskami ciągnący dym,/Wierzby jak mary w welonach mgły,/Tu krzyż przydrożny,/Tam święty gaj…/Jest takie miejsce,/Taki kraj./ Tak więc wierzba bywa i sielankowa, i elegijna.
Rzędy przydrożnych wierzb symbolizują samotność wśród ludzi. Wierzby płaczące lud nazywał płaczkami, wierzby ogławione wdowami, jako że po śmierci męża wdowy ścinały włosy, lud mawiał też, że wierzby klęczą, pochylają się, tulą, szczególnie zmarłych. Poeci czują podobnie. Klonowic w „Żalach nagrobnych na Jana Kochanowskiego” śpiewa: „Płaczą też po ogrodziech niewymownie owi,/Co przyszli z Hellespontu, bogowie wierzbowi,/”. W „Panu Tadeuszu” czytamy: „I zielone przy drogach wierzby i topole/Co pierwej, jako płaczki przy grobowym dole/Biły czołem, długiemi kręciły ramiony/ Rozpuszczając na wiatry warkocz posrebrzony-/Teraz jak martwe, z niemej wyrazem żałoby/Stoją na kształt posągów sypilskiej Nioby/”. Oczywiście, na kształt Niobe o ściętych włosach.
W sonecie Jana Kasprowicza: „wierzby siwe poschylały głowy”, w pieśni powstańczej z XIX w.: „Smutna wierzba u jeziora kąpie swój zielony włos”. Jerzy Harasymowicz w wierszu „Bukolika z wozem” inaczej widzi rzędy wierzb: „Jak dwa szeregi kumpli są/niestrzyżone wierzby przy drodze.” a o ostrzyżonych pisze pięknie: „Dzwonią kopuły wierzb” („Sadzenie buków”). Natomiast Tadeusz Trepkowski na swym słynnym plakacie z Konkursu Chopinowskiego z 1955 r. zestawia rząd wierzb z klawiaturą fortepianu. Tak więc wierzby pocieszają i koją albo też artykułują ból, wyrażając, w zależności od sytuacji, uczuciowość allegro lub penseroso.
Wierzba to drzewo melancholii, dotkliwej lub łagodnej. W piosence partyzanckiej słyszymy: „Rozszumiały się wierzby płaczące,/ Rozpłakała się dziewczyna w głos” i „nie szumcie wierzby nam/ Z żalu co serce rwie”. Słowacki w wierszu „O Polsko!” pisze tak: „na groby nasze, gdzie nas robak toczy;/gdzie urny prochów pod wierzby wiosenne/ skryły się dumać jak łabędzie senne/” spinając wiosenne wierzby z melancholią śmierci subtelnym obrazem sennych łabędzi kołyszących się na falach pod nadbrzeżną wierzbą. W jego wierszu „Na sprowadzenie prochów Napoleona” obraz pośmiertnych prochów jest również skontrastowany z obrazem jasno-uskrzydlonej transcendencji: „I wydarto go z ziemi-popiołem,/ I wydarto go wierzbie płaczącej/ Gdzie sam leżał ze sławy aniołem,/” W obu przypadkach wierzba jest strażnikiem sacrum.
Wierzbowe gaje pogrążone we mgle były dla chłopów matecznikiem nieczystych mocy kryjącej się w ich dziuplach i gałęziach. Wierzono, że zielonowłose rusałki kołysały się wisząc za włosy na wierzbach nad wodą i że diabeł zakochał się w suchej, czyli niezdolnej do odrodzenia, wierzbie, a Judasz na niej zadyndał. W Poznańskiem uważało się, że pod wierzbą grzebie się samobójców i że to ich krew krąży w drzewach zamiast soku. Tym niemniej nawet sucha wierzba potrafiła wzruszać, czego świadectwo dał Aleksander Wat w wierszu „Wierzby w Ałma-Acie” z 1942 r.: „Pięknaś, w szronie i blasku, wierzbo ałmaatyńska,/ Lecz jeśli cię zapomnę, o sucha wierzbo z ulicy Rozbrat,/ niech uschnie moja ręka.”/
Nasi malarze często malowali wierzby, szczególnie symboliści – Wyspiański, Malczewski, Mehoffer, a najwybitniejsi fotograficy jak Władysław Bułhak i Edward Hartwig namiętnie je fotografowali. Symbolika wierzby jest nadal płodna i tak na plakietce NSZZ „Solidarności Mazowsze” mamy rząd przydrożnych wierzb, a na koszulce ruchu walczących zielonych z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot pod napisem: „Nie ma kompromisu w obronie Matki Ziemi”, widać pięść przechodzącą w wierzbę.
Wierzba krucha była ważna w gospodarce chłopskiej i uprawiano ją po to, aby ją regularnie ogławiać jako stale odradzające się źródło opału. Jest to jedyne drzewo, które można tak traktować. Chłop cenił tę ofiarę z odrastających gałęzi jako dar boży. Niestety ogławianie wierzb kruchych zanika, przez co zanikają też miejsca lęgowe dla wielu gatunków ptaków. I tu cytat z listu Wojciecha Jóźwiaka, wybitnego hermeneuty, który napisał tak: „Wczuwałem się w uczucia, jakie budzą wierzby (głowiaste) na obrazach i fotografiach, dlaczego takim SMĘTKIEM promieniują. Wierzba w swojej głowiastej postaci, a tylko jako taka jest rozpoznawana jako wierzba, jest drzewem, któremu nie pozwolono wyrosnąć. Wyobraź sobie te same równiny, ale udekorowane strzelistymi świerkami! Inny sens z nich idzie, prawda? Przeznaczeniem drzewa jest piąć się w górę. Wierzbie się na to nie pozwala, ponieważ co parę lat musi ona składać ludziom daninę ze swych odrostów.
To jest metafora ludzi zatrzymanych w swoim rośnięciu, materialnym i duchowym, ponieważ co jakiś czas są „ogławiani” przez klęski, wojny i (aktualnie) poborców podatkowych. To jest metafora Polski jako kraju jamników hodowanych pod szafą. Tym większy dziw, gdy pośród nich wyjawi się taki geniusz jak Chopin i te same wierzby będą go inspirować. To są spekulacje, ale faktem jest, że drzewa – te prawdziwe, strzeliste – w krajobrazie ciągną umysł w górę, a głowiaste wierzby ciągną w dół do ziemi, w jej całym ambiwalentnym sensie. Ale głowiasta wierzba ma zarazem pozytywny sens, bo przypomina o ludziach/narodzie, który trwa i wciąż na nowo odrasta pomimo powtarzających się danin z własnego życia.” To cenne wglądy, dodam tylko, że kiedy rosochate wierzby głowiaste puszczają pędy na wiosnę mają promieniejącą pozytywną energią aureolę, osiągającą swe maksimum, gdy bazie pokrywa złoty pył.
Dla chłopów płodność ludzi i inwentarza była zawsze najważniejsza. „I krzak wikliny ciążę przyczyni” oraz „Wiklina gonna, dziewczyna skłonna”. W rzeszowskiem wierzono, że bydło pędzone na pierwszy wypas powinno odpoczywać pod wierzbami, by zwiększyła się jego płodność.
Jak twierdziła Ewa Perkowska w swej niewydanej „Złotej babie”, w zwyczajach ludowych wierzba ustępowała znaczeniem jedynie bylicy i czarnemu bzowi: „mai się nią w Zielone Świątki, święci na Boże Ciało, w czasie Wielkanocy wiąże się ją w palmy”. Na Mazowszu święceniu palm wtórowały trąby z kory wierzbowej, tzw. fujary-pierdziele (z wierzbowej kory skręconej spiralnie w tutkę długości ok. 30 cm). Wierzbowe fujarki i gwizdki miały odpędzać złe moce, a niektóre, czarodziejskie, wyśpiewywać tajemnice. Fujarka z wierzby, która nigdy nie słyszała piania koguta, czy szumu wody, miała odzywać się ludzkim głosem. Uważano, że wierzby nie tylko płaczą, lecz również się śmieją. Nie tylko inspirują do muzykowania i poetyzowania, lecz również potrafią wysłuchać, jak to wynika z przysłowia: „Gdy cię język świerzbi gadaj do dziurawej wierzby”.
W Krakowskiem chłopi uważali, że jedzenie kotek wierzbowych na Wielkanoc pomaga w zbawieniu. Już Rej sobie z tego pokpiwał. Powszechna była wiara, że dziewczyny połykające bazie łatwiej zachodzą w ciążę. Wróżono z nich i liczba parzysta miała znaczyć, że panna wyda się za mąż. W Poznańskiem w dzień Wielkiej Nocy zrywano bazie i nadawszy każdej imię, wrzucano do wody, wierząc, że jeśli któraś zatonęła to jej imiennik, czy imienniczka, miał umrzeć w danym roku. Bazie mieszano z ziarnem by plony były obfitsze, wkładano je do kurzych grząd i do uli. W oktawę Bożego Ciała poświęcano wianki z wierzb do wieszania w obejściu. Podobne wianki zakładzinowe znaleziono pod domami średniowiecznych Słowian na wyspie Wolin.
Na wsi polskiej wierzbowymi palmami-rózgami dziewczyny(!) biły chłopaków w Niedzielę Palmową, czyli Wierzbową. Ten kto się pierwszy obudził w Niedzielę Palmową miał prawo smagać spiochów. Idąc do kościoła i z powrotem bito się palmami by dodać zdrowia, siły i urody. Stąd powiedzenie: „mazali go wierzbowym olejem”. Z kolei w Lany Poniedziałek to głównie chłopcy bili dziewczyny wiklinowymi prętami po nogach. Fakt, że inicjatywa przed Wielkanocą należała do dziewczyn jest wiele mówiący. Upatrywałbym tu relikt swobody seksualnej jaka ponoć panowała w dawnej Słowiańszczyźnie. O zasypianiu w miłosnym objęciu wierzby pisał Iwaszkiewicz w „Garści liści wierzbowych”: I położy między witki/gołe usta gołe ręce/nagi bóg i nagie drzewo/nagich wierzb ciało dziewczęce./
Wierzbowymi rózgami uderzano też na wiosnę drzewa owocowe i bydło, by pobudzić energię. W polskich bajkach jabłoń miewa złote gałęzie i jabłka. Z kwitnącego czy obsypanego jabłkami drzewa bije radość, tak jak z płaczącej wierzby smutek. Żartując można powiedzieć, że z opozycji solarna jabłoń – lunarna wierzba wyłamują się nieco nasze gruszki na wierzbie, ale gruszka to bliski krewniak jabłka.
Ziemi nigdy nie bito, co wskazywałoby na postawę, że Matka Ziemia podlega tabu, ale jej dzieciom bicie może pomóc. Palmą święconą uderzano bydło, gdy po raz pierwszy wychodziło na pastwisko. Krowy popędzano biczem wierzbowym, by wzmóc ich mleczność i by były krągłe na kształt bazi. Trzaskanie nad nimi miało odpędzać diabły i czarownice. Owe wierzbowe batogi zawieszano na drzwiach obór i stajń. Witkami wierzbowymi wyjętymi z palmy bito zwierzęta, aby je uchronić przed wścieklizną. Gospodarz trzykrotnie uderzał nimi w każdy węgieł domu. Wierzono więc w pobudzającą płodność i apotropeiczną moc gałęzi wierzby-palmy jako amuletu i była to wiara mocna. W Krakowskiem ustawiano je na krzyż w oknach, by chroniły dziecko przed kidnaperkami mamunami i wieszczycami, tam też podczas burzy zapalano bagnięcia, żeby odegnać gromy i błyskawice, również stawiając je w oknach.
Palma święcona, podobnie jak bicz wierzbowy, miała chronić inwentarz i zasiewy. Poświęconą palmę przybijano nad drzwiami wejściowymi lub wtykano za święty obraz, tak by chroniła przed ogniem i od piorunów. W kominie zagradzała drogę piorunom. Zatykano ją w rolę, by rodziła. Rybacy wplatali gałązki z palm w sieci, by czarownice nie wybierały ryb. Pszczelarze wkładali je do uli. Do dziś gigantyczne palmy wielkanocne wiąże się z wikliny. Na 53 konkursie w Lipnicy Murowanej w 2010 r. najwyższa miała 36 m i 4 cm! Palma odbiła! Była to najdłuższa różdżka wierzbowa reprezentująca Drzewo Kosmiczne w historii świata, jakie nie śniło się Egipcjaniom, Żydom, Grekom, ani Celtom.
Chłopi polscy wierzyli w leczniczą moc wierzby. Łykanie miało chronić przed bólem gardła i febrą. Wywar z kory wierzbowej łagodził gorączkę, pomagał na ból w piersiach i leczył reumatyzm, a kąpiel w nim miała leczyć konwulsje. Żucie liści likwidowało cuchnięcie z ust, a liście tamowały krwotok. Łykiem leczono różę, próchnem puchlinę wodną, suszoną korą febrę. Bazie utarte z octem i przykładane do ciała miały likwidować brodawki. Palmę ścierano na proch i okadzano dom, oborę i bydło. Przyrządzano z niego napary dla krów po ocieleniu się. Choroby odczyniano przenosząc je na wierzbę. W jej korze robiono dziurę gwoździem, chuchano trzy razy i dziurę zabijano. Wierzba usychała, a chory ponoć zdrowiał. Podobny efekt miało dawać opasywanie wierzby powrósłem, którym wcześniej opasywał się cierpiący.
Tadeusz Nowak, poeta i prozaik, ostatni piewca chłopskich rajów, w „Rzeczy o sennej wiklinie” pisał tak o leczeniu bezsenności wikliną: „Jak dawniej, jak przed wiekami nasi dziadowie i pradziadowie, wchodzimy w niedzielę pod wiklinę, żeby się w niej wyspać do syta i wyjść z niej z głową rozjaśnioną, z radością w sercu.” Palma wierzbowa miała pomagać przy umieraniu, wsuwano ją do ręki, by konający się nie męczył. „Ździebko palmy włożone do trumny” miało zapewnić wieczne odpoczywanie, wieczny sen.
Wyspiański w „Śmierci Ofelii” każe bohaterce mówić tak: „we wianeczku z wierzbiny/najprzystojniej mi będzie./ Koniec mojej kolędzie,/poniechanej dziewczyny/Jak mnie woda topi/Przyjdą kopać dół chłopi/We wianeczku dziewczyna,/do wianeczka wierzbina./ Następnie Ofelia czyni wyznania wierzbie, rozmawia z wodą, a wierzba milczy. Wierzbowy wianek spada Ofelii do wody, a ona w ślad za nim. Chlup!
Wierzono u nas, że w starych wierzbach mieszkają demony wodne, diabeł i jego matka, a nawet babka. Znamy diabłów Rokitę, Łozińskiego i Wierzbickiego, ale w wierzbach bywały też inne: Napaśnik, Przechera, Frant i Pokuśnik. Szczególnie wierzby wypalone piorunem lub spróchniałe uchodziły za ich siedzibę. Uważano, że chowanie się pod wierzbą w czasie burzy jest niebezpieczne, bowiem Bóg miał bić piorunami w ukrywającego się tam diabła. „W okolicach Słonimia tak opowiadają o całorocznej wędrówce diabła. Od Trzech Króli do Palmowej Niedzieli siedzi diabeł w wierzbie. Gdy się ją poświęci przechodzi do pierogów, jaj, mięsa, po Wielkanocy wchodzi w ziele, po Matce Boskiej Zielnej siedzi w wodzie, a po Trzech Królach wraca do wierzby.” Z diabłem w wierzbie można się było dogadać, oczywiście za pewną cenę, widać to np. w zaklęciu bojkowskich sąsiadów, które wypowiadano targając rokiciną:

Rokita! Daj mlyka!
Bo mi się mlyka zachciało.
Daję ci duszę i ciało

Czasem chodziło o rzeczy bardziej drogocenne od mleka. W pieśniach ludowych i przysłowiach wierzba bywa złota nie tylko dlatego, że gałązki wierzb płaczących mają taki kolor. W dziuplach wierzb mają być ukryte skarby i zdarza się, że siedzący w nich diabeł przelicza w kółko pieniądze opuszczając dziuplę tylko raz w roku w Palmową, czyli Wierzbową Niedzielę. Wtedy dopiero można taki skarb znaleźć. Było to jednak niebezpieczne: „bodaj was diabeł pozamieniał w łozy/córki tej wierzby” jak to pisał Juliusz Słowacki w „Balladynie”.
Wspomniałem, że w wierzbach mogą mieszkać, lub być z nimi związane, nie tylko siły nieczyste, ale i najbardziej szlachetne o uzdrawiającej mocy, tym niemniej mogące budzić grozę. Zilustrują to przykłady. Matka Boża Wierzbowa pojawiała się i u nas, i to w niejednej postaci. W IX pieśni „Beniowskiego” Juliusza Słowackiego mamy scenę, w której pastuszkowie czuwają przy ognisku o północy śpiewając „Zdrowaś Maryja”.

I wierzba srebrna kąpała na fali
Złote listeczki. – O tem ksiądz wielebny
Mówiąc z ambony, płakał; wierzba biała
Także, choć mówić nie mogła – płakała…

Konwalie białe, cicha mgła i rosa,
Trawy zapachem dyszały od kwiecia:
Gdy oto z wierzby trefionego włosa
Wybiegły jedna, potem druga, trzecia –
Gwiazdy błękitne, i nie szły w niebiosa
Po niebie latać i trwać przez stulecia,
Ale nad wierzbą stanęły w lazurze,
Dwie obok siebię stojąc – trzecia w górze.

I tak w żurawi klucz uszykowane
Jaśniały, aż las zajaśniał w promyki.
I przyszły panie dwie w błękit ubrane.
I pod wierzbami ucichły strumyki,

Gwiazdy uformowały więc trójkąt taki jakim symbolizuje się Trójcę Świętą. Następnie zjawiły się dwie Matki Boże Poczajowska i Podkamieńska dialogując o wojnie między szlachtą a Kozakami i o swojej opiece nad zabijanymi żołnierzami opisanymi jako krwawe ofiary dziecięce. Sens tych ofiar wyraziła Matka Boża Poczajowska w stwierdzeniu, że wysłała „Anioły,/męczennikami napychać stodoły.” Mowa więc o męczeńskim plonie ludzkich ziaren, co pozostaje w zgodzie z symboliką agrarną rodem aż z neolitu, którą często posługiwali się autorzy Biblii i sam Jezus. Po tych opisach rzezi z lasu wychodzi Ksiądz Marek – mistyk wędrujący w stanie lunatycznym po wieczornym biczowaniu się:

Był to ksiądz Marek: twarz jego ta sama
Jak zawsze, wielka otwarta powieka:
Ale szedł we śnie – i straszliwa szrama
Od dyscypliny…krwią gorącą ścieka,
Otwartej piersi tworząc straszny przerys
W krople pół zaschłe, długie jak berberys.

W wyobraźni Słowackiego pojawił się więc następujący ciąg skojarzeń: w środku nocy, przy księżycu, na głos pastuszków śpiewających „Zdrowaś Maryja” trzy gwiazdy „wybiegają” z wierzby jako Trójca Święta, dalej pojawiają się dwie zranione Matki Boże zbierające krwawe męczeńskie ofiary i wreszcie ksiądz biczownik cały we krwi. Znamiennym jest, że „Gwiazdy błękitne”, czyli Osoby Trójcy wybiegły „z wierzby trefionego włosa” i „nad wierzbą stanęły w lazurze”. Wynika z tego, że wierzba ta była Domem Trójcy Świętej, jej Przybytkiem, a następnie stała się jej Tronem! Taką funkcję według wielu chrześcijańskich mistyków, powołujących się na Biblię, ma jedynie Matka Boża jako Góra Syjon!
Dla Słowackiego wierzba jest tronem Trójcy Świętej i drzewem obdarzonym kobiecą czułością. Dlatego też w „Balladynie” wróżka Goplana, odepchnięta przez nieczułego Grabca, obraca go w wierzbę płaczącą przydając mu jeszcze słowika. Przypomina się tu wierzbowy tron sumeryjskiej, wenusowej Inanny.
Przytoczę jeszcze wizję współczesną związaną z Matką Bożą Wierzbową. W Okoninie, niedaleko Grudziądza, w dzień Bożego Ciała w 1990 roku właśnie na wierzbie ukazała się Matka Boża Niepokalana. Prasa podała, że wkrótce gałęzie ugięły się pod ciężarem tysięcy różańców. Związek z krwią, który jest tak istotny dla naszych rozważań przejawił się tu w fakcie, że objawiła się właśnie w dzień Bożego Ciała.
Kolejny przykład sakralnego znaczenia wierzby dla współczesnych Polaków. W Domu Rodzinnym – Muzeum Jana Pawła II w Wadowicach wśród wielu fotografii są dwie znakomite przedstawiające wierzby autorstwa wybitnego fotografika Adama Bujaka. Pod nimi znajdują się cytaty z wierszy Karola Wojtyły. Pierwszy fotogram z 1977 r. ukazuje rząd wierzb podczas roztopów, gdy płaty śniegu leżą na ziemi, w podpisie czytamy:
Uwielbiam Cię, drzewo surowe, bo nie znajduję skargi w twoich opadłych liściach. Uwielbiam cię, drzewo surowe, coś kryło Jego barki w krwawych okiściach” / „Wybrzeża pełne ciszy” 1944 r.
Na drugim fotogramie zatytułowanym „Opowieści o drzewie zranionym” z 1965 r. widać drewnianą figurę Chrystusa Zmartwychwstałego pod wierzbą, a w tle sylwetę przejeżdżającego wózu z koniem. Wiersz Karola Wojtyły z 1966 r. brzmi:

„Drzewo mówiło tak:
nie lękaj się, gdy umieramy
nie lękaj się, ze mną umrzeć
nie lękaj się śmierci –
bo patrz, odżywam
śmierć tylko dotknęła kory”

Karol Wojtyła nie pisał o jakimś szczególnym gatunku drzewa, jednakże osoba, która dobrała fotogramy do wierszy, w pierwszym przypadku skojarzyła uwielbione przez poetę „drzewo surowe”, Krzyża Chrystusowego, z wierzbą na przekór całej ludowej tradycji, że to Judasz powiesił się na wierzbie, lecz w zgodzie z pogańską tradycją wierzby-babicy. W drugim przypadku osoba ta połączyła wierzbę ze Zmartwychwstaniem, dokładnie tak jak to zrobili starożytni greccy chrześcijanie, którzy wierzbę, z racji jej związku ze śmiercią i odradzaniem się, łączyli z Chrystusem i Ewangelią.
We wsi Radziechowy w Beskidzie Żywieckim jest współczesna Droga Krzyżowa, zwana Golgotą Beskidów. Przy trzeciej stacji, kiedy Chrystus upada po raz pierwszy, widać za nim wyrzeźbioną w kamieniu starą wierzbę, jakby wypaloną piorunem, w obrębie której rysuje się ludzka sylwetka.
I ostatni przykład – w wierszu bez tytułu Haliny Poświatowskiej o wariatce tęskniącej za księżycowym kochankiem czytamy: „mój miły w koszuli krwawej/ ucałował wierzby nadwodne/ociekające prawdziwą krwią/a on/tańczy po wodzie – mieszka/w każdym stęsknionym liściu”/.
Duża rosochata wierzba zwana była w Polsce babicą, podobnie jak czarownica u Kaszubów i duch morzący dzieci u Chorwatów. Kilkudziesięciu znaczeniom słowa Baba, za którą kryje się postać słowiańskiej bogini, poświęciłem obszerne studium i nie mogę go tu przytaczać. Wspomniałem już, że w dziupli Wierzby-Babicy miał mieszkać sam diabeł, jego matka lub babka, czyli czarownica Baba Jaga. Tego groźnego i ożywczego ducha polskiej wierzby najlepiej oddał Kazimierz Wierzyński w swoim „Psalmie o wierzbie”:

Wierzby: alkowy czarownic,
Z którymi diabły się żenią,
Pogrzeb wśród krzywych gromnic,
Próchno świecące jesienią
I zezowate oczy sowie
I strach ze szczeciną na głowie
I bazie Palmowej Niedzieli
I radość żeśmy pierwsi je ścięli

Pięknie też wyraził ducha wierzby Władysław Broniewski w wierszu „Przycupnęły wierzby”:

Przycupnęły wierzby za obejściem
„A, wejdźcie, no, wierzby, wejdźcie.
Będzie rosół z komara
i rosy pełna czara
i śpiewka
i dziewka
i z krwi nalewka,
i ja sama wiedźma –wierzba rosochataczym
chata bogata.”
A wierzby w zadumie,
w szumie.

Przedstawiłem dowody na sakralny charakter wierzby w polskiej kulturze ludowej, by poprzeć tezę, że przed pojawieniem się chrześcijaństwa uosabiała ona dla naszych przodków lunarno-akwatyczno-chtoniczną, wierzbową boginię Babę/Babicę wiązaną ze śmiercią, płodnością, odradzaniem się życia, natchnieniem poetyckim i magią, podobnie jak w systemach wierzeniowych innych ludów Europy, Śródziemnomorza i Azji.
Patrząc z takiej perspektywy za genialną trzeba uznać intuicję Wacława Szymanowskiego, który wyrzeźbił w warszawskich Łazienkach Fryderyka Chopina, grającego na niewidocznym fortepianie, pod górującą nad nim, chroniącą go i udzielającą mu inspiracji wierzbą. Przedstawił on bowiem w Chopinie archetyp poetymuzyka czerpiącego moc ze starożytnej bogini tej ziemi. W ten sposób Chopin ukazany został jako brat Orfeusza i diabła Rokity, a także grających na wierzbowych fujarkach pastuchów, co można odczuć słuchając jego lunarnoakwatycznych nokturnów.
Czar wierzby nadal trwa w Polsce. W Muzeum Pierwszych Piastów na Ostrowiu Lednickim, z inspiracji poznańskiej poetki Stanisławy Łowińskiej, co roku, wiosną, od kilkunastu lat ma miejsce turniej poetycki dla młodych poetów „O koronę wierzbową” i o tytuł „Wierzbowego Króla”. Jaki wawrzyn, taki król! Po turnieju młodzi poeci sadzą wierzbę w Gaju Poezji na Ostrowiu. Nie jest to jednak inicjacja tantryczna, choć mogłoby się tak wydawać uczniom Dalaj Lamy jak i czytelnikom „Starej baśni” Ignacego Kraszewskiego, pamiętającym opis kupalnocki i losów kapłanki Dziwy na tymże Ostrowiu.

Jacek Dobrowolski

Pierwodruk (pełna wersja) patrz: kwartalnik  „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa”, nr 2-3 /2011 (s. 293-294)
Symbolika wierzby jako drzewa życia i śmierci w Polsce w kontekście kultur Europy, Śródziemnomorza i Azji

 

źródło: http://www.gieraltowski.pl/strona/symbolika-wierzby.html

Podziel się!