Ciekawe odkrycia w Tyńcu. Archeolodzy i badacze architektury na tropie tajemnic
Od Poli Dec
Ważne i intrygujące odkrycia przynoszą badania archeologiczne w otoczeniu kościoła w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu. Okazało się m.in., że tysiąc lat temu mnisi… „dobudowali” fragment wzgórza. W ostatnim sezonie prac archeolodzy dotarli też do prawdopodobnie dawnego muru obiegającego opactwo – późnośredniowiecznego lub renesansowego, z czasów, gdy klasztor zajmował na wzgórzu nieco mniej miejsca. Dzięki innym znaleziskom odtwarzane jest obecnie dawne zagospodarowanie ogrodu zakonników.
Archeolodzy i znawcy architektury od 2018 roku mają możliwość przyglądać się dokładnie wzgórzu klasztornemu. Ich badania towarzyszą pracom odwadniającym i zabezpieczającym zabytkowy tyniecki kościół przed dalszym zamakaniem jego fundamentów i elewacji.
W wykopach badawczych przy prezbiterium świątyni, w obrębie ogrodu (za klauzurą) już w pierwszym roku prac natrafiono – dosyć płytko pod współczesnym poziomem terenu – na potężną, masywną kamienną platformę wzmacniającą krawędź wzgórza i służącą utrzymaniu kościoła na szczycie wzniesienia.
– Na początku uważaliśmy ją za barokową, teraz nie jesteśmy tego do końca pewni, potrzebne są dalsze badania. Natomiast ustaliliśmy, że część wzgórza tynieckiego od wschodu i od północy została sztucznie dobudowana w okresie poprzedzającym wzniesienie bazyliki romańskiej, czyli we wczesnym średniowieczu – mówi kierująca badaniami w Tyńcu archeolog Monika Łyczak.
Jak tłumaczy badaczka, benedyktyni wzmocnili wschodnią i północną krawędź wzgórza za pomocą masywnego płaszcza ziemnego, miejscami uzupełnionego warstwą kamieni. Dobudowana część wzniesienia ukazująca się teraz w wykopach archeologicznych ma ponad 4,5 metra wysokości, a prawdopodobnie była przynajmniej o dwa metry wyższa.
– To, jak powinny być rozplanowane zabudowania klasztorne, gdzie powinien stać kościół – wynika z reguły zakonu i być może powiększono wzgórze tynieckie, żeby móc dostosować się do tych zasad. Ale możliwe jest też inne wytłumaczenie: ponieważ to jest masyw wapienny, poddający się erozji, podłoże pod budowę kościoła mogło nie być odpowiednio stabilne. Do tego w Krakowie występowały trzęsienia ziemi, i to dosyć silne, a przy każdym takim trzęsieniu istnieje niebezpieczeństwo, że oberwie się fragment skały. Być może właśnie z tych względów mnisi obudowali wzgórze lessem, miałkim materiałem, który pod wpływem ruchów tektonicznych nie złamie się i nie odpadnie tak jak zwietrzała skała
– wskazuje Monika Łyczak. Podkreśla, że zagrożenie było całkiem realne – dowodem na to jest fakt, że w 1786 roku nastąpił ogromny obryw skalny od strony Wisły i część wzgórza spadła do wody.
Badacze starają się teraz dowiedzieć, jak wyglądała pierwotna powierzchnia wzgórza, gdy tysiąc lat temu na to miejsce przyszli benedyktyni i zaczęli je zagospodarowywać. Będą również dociekać, w którym momencie historii oprócz ziemnego płaszcza wzgórza pojawiła się na nim imponująca kamienna konstrukcja – platforma, która wraz ze spadkiem terenu również opada mocnymi stopniami w dół, w stronę wschodnią.
Archeolodzy odsłaniają też kolejne fragmenty muru oporowego, który podtrzymywał gotyckie przypory tynieckiego kościoła i masy ziemi z pozostałościami cmentarza, kiedy teren po północnej stronie świątyni został częściowo obniżony – prawdopodobnie w okresie baroku.
W sąsiedztwie barokowej elewacji prezbiterium, około pół metra pod obecną powierzchnią badacze dokopali się również do reliktów wapiennego bruku z łamanego kamienia, pochodzącego zapewne z XVIII wieku. Musiał być długo użytkowany, ponieważ jego powierzchnia była wygładzona przez chodzących po nim mnichów. Nie był znany współczesnym zakonnikom, nie ma go też na zdjęciach archiwalnych z lat przedwojennych XX wieku.
– Ten bruczek był ułożony wokół elewacji barokowej kościoła prawdopodobnie po to, żeby wody opadowe nie wsiąkały głębiej, tylko spływały po nim. Teraz bruk został odnowiony i ponownie wymodelowany w ten sposób, żeby ułatwiać odprowadzanie wody deszczowej. Oczywiście pod nim jest wykonany współczesny drenaż – tłumaczy archeolog Monika Łyczak.
Odkryty bruk będzie więc znów widoczny. To jeden z akcentów rekonstruowanego wyglądu ogrodu zakonników przy kościele – powrotu do tego, jak ogród został zaaranżowany w XVIII wieku. Docelowo zostanie odtworzony historyczny układ tej przestrzeni i dawny poziom gruntu. Przywrócone lub uczytelnione mają być dawne murki oporowe utrzymujące ziemię. Na samej krawędzi górnego tarasu przewidziany jest żywopłot bukowy, który będzie przypominał, że znajdował się w tym miejscu bastion Konfederacji Barskiej. Ponieważ to ogród rekreacyjny, będzie tam trawnik (nie uprawy), pojawią się alejki.
W najnowszym sezonie prac, w minionym roku, archeologom w Tyńcu udało się natrafić na kolejny mur, dotychczas nie znany badaczom – wapienny z niewielką domieszką cegieł, późnośredniowieczny albo renesansowy. Możliwe, że jest to starszy mur obwodowy klasztoru, który funkcjonował przed obecnym. Mieści się w obecnych granicach opactwa, co może wskazywać, że teren zajmowany przez klasztor był niegdyś mniej rozległy.
– To tylko partia fundamentowa i ten mur nie wygląda może spektakularnie, natomiast dla rekonstrukcji historii przemian architektonicznych i zagospodarowania wzgórza stanowi bardzo istotną informację
– podkreśla badaczka architektury Anna Bojęś-Białasik. Badacze zamierzają prześledzić dalszy przebieg tego muru, sprawdzić, w jakim stopniu został rozebrany oraz zweryfikować swoją hipotezę co do jego funkcji.
Na przekopywanym obok kościoła terenie archeolodzy znajdują też groby funkcjonującego tam od średniowiecza klasztornego cmentarza. Wydobyte szczątki zostaną pochowane przez benedyktynów w nowym miejscu.